https://hansklos.blogspot.com/2020/03/p ... akcji.html
ŚRODA, 25 MARCA 2020
Państwo, czyli ś-wirus w akcji
Stirlitz i Brunner weszli mi do chałupy śpiewając czastuszki. Jak zwykle pijani ledwie trzymali się na nogach. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jeszcze przedwczoraj byli oni w Berlinie, a potem, jak wybełkotał Stirlitz, przez Austrie i Czechy wrócili do Polski, a jakieś dwie godziny temu zaczęli poddawać się kwarantannie. Zgodnie z zaleceniami napotkanego po drodze lekarza, mieli płukać gardło solą rozpuszczoną w wodzie z dodatkiem spirytusu, ale jak zwykle coś im się pomieszało. Podobno soli nigdzie nie było, wiec spirytus zapijali wódą. Niby mieli to wypluwać, ale z drugiej strony to byłoby wielkie marnotrawstwo i szczególnie tego nie mógł przełknąć Stirlitz. Z przełykaniem spirytusu szło mu już całkiem sprawnie. Jak ich zobaczyła córka Sołtysa, to zaraz nakroiła wędlin, aby spowolnić u Stirlitza i Brunnera proces upijania się, co umożliwi nam z nimi rozmowę. Nie miałem wieści ze świata odkąd wyłączyłem telewizor i radio, aby uchronić się od koronowirusa. Na razie brak telewizji, bimber zagryzany swojską kiełbasą i mycie rąk chroniło nas przed wirusem.
Gdy goście podjedli, to jeden przez drugiego zaczęli opowiadać. Z Niemiec do Austrii przejechali bez przeszkód, tyle, że nie autostradą, a jakimiś mniejszymi drogami. Potem w Austrii wypisano im dw mandaty, jeden za przekroczenie prędkości, a drugi za pobyt poza miejscem zamieszkania. Stirlitz twierdził, że to tylko dlatego, że Brunnerowi mapy Austrii i Generalnej Guberni się pomyliły. Mandaty wystawiono na jakiegoś Millera, którego dowód osobisty całkiem przypadkiem zawieruszył się w kieszeni Brunnera. Potem były Czechy i już prawie był kolejny mandat, ale Stirlitz tym razem zmiękł i wyciągnął pięciolitrową bańkę becherovki i od razu zrobiła się taka rodzinna atmosfera, że pożegnań z dwuosobowym patrolem nie było końca. Na polskiej granicy nikogo nie było, za to dalej napatoczył się najpierw jakiś lekarz, który wypił ze Stirlitzem jedną flaszkę, a potem trafił się nieprzekupny patrol milicji obywatelskiej, fru, policji, który obum wystawił mandaty po 10 tys. złotych polskich. Mandatu ani Stirlitz, ani Brunner nie przyjęli, za co mają mieć sprawę skierowaną do sądu. No ale sądy nie działają. Nie ma terminów w jakichkolwiek sprawach cywilnych ani tym bardziej nie przyjmowane są sprawy karne. Stirlitz jak już to objaśnił nieprzekupnym policmajstrom, to pokiwał nad nimi z politowaniem głowami i zapytał, czy pójdą sobie, czy ma im zabrać pistolety i wpieprz spuścić. Nasza dzielna policja spuściła ze wstydu głowy, więc Stirtlitz, aby im już tak stydno nie było, wręczył po pół litra na głowę becherovki i pojechali. No ale wiadomo, że Stirlitz to ś-wirus, bo Brunner już od razu chciał ich zastrzelić, krzycząc coś po niemiecku, a potem po rosyjsku i na koniec po polsku, o ustawie 1066.
Potem w jakimś zajeździe, który był nieczynny, zjedli i przespali się nieco. Kelnerka to nawet chciała na rurze zatańczyć, ale Stirlitz wyjaśnił, że wystarczy, jak go do snu utuli. Po przebudzeniu ostatnie kilometry przejechali w trybie kwarantanny. Brunner to nawet próbował wypluwać ten spirytus, tak, jak zalecał doktór, ale przy próbie plucia przez okno auta w czasie jazdy tylko cały się sam opluł. Dalej więc, dezynfekcja szła, ale już bez marnotrawstwa, aż Stirlitz zmierzył o siebie 1.5 promila i stwierdził, że dalsza dezynfekcja wyprowadzi ich w pole, przez co mogą do mnie nie trafić. Pod drodze jeszcze Brunner złamał palec, ale że służba zdrowia za którą odpowiada państwo nie działa, to Stirlitz raz dwa założył mu gips na ten palec, przez co Brunner wyglądał w swoim garniturze, jakby przed chwilą odszedł od tynkowania.
- Całe szczęście - pomyślałem - że rząd panuje nad sytuacją - Trochę te przepisy często się zmieniają, bo tam rządzi albo ten, kto pierwszy wstanie, albo ten, kto ma dłuższy nos. Po wczorajszej zmianie przepisów rząd najpierw stwierdził, że nie można chodzić na spacery, a potem, że jednak można oby nie w grupach, najpierw nie większych niż dwie osoby, a potem nie większych niż pięć. No ale jak ja z Szarikiem mam niby stworzyć grupę pięcioosobową?"