Witam wszystkich.Mam pewien problem i mam nadzieję że znajdę dzięki wam na niego jakąś odpowiedź lub chociaż słowa nic się nie martw

. Myślę że przedstawię sprawę trochę szerszej perspektywy,co da więcej danych.Pierwszy kontakt z medytacją miałem w czerwcu,cierpiałem na depresję i szukałem jakiegoś rozwiązania ,lekarz oraz inne medyczne rozwiązania nie wchodziły w grę ,ponieważ zawsze wierzyłem w moc umysłu i skoro potrafiłem się do tego stanu doprowadzić sam,to także sam również będę potrafił z niego wyjść. Pokrótce,depresja była kumulacją ostatnich siedmiu lat , przez ten czas byłem w ciągłym psychicznym regresie z drobnymi pozytywnymi wzlotami.Kumulacja tych lat była w kwietniu,musiałem znaleźć na to jakiś sposób. Miałem parę razy kiedyś styczność z medytacją,ale raczej na zasadzie 2,3 min i tyle.Przez trzy tygodnie medytowalem najmniej godzinę dziennie ,czasami ten czas wydłużał się do całego dnia.Nie szukałem jakiś technik,po prostu skupiałem się na oddechu.Nie będę ukrywał że efekty były oszałamiające.Przede wszystkim czułem ogromny błogi stan i haj po praktyce ,zwłaszcza takiej która trwała ponad godzinę.Nie potrzebowałem nic wiecej do szczęścia,kładłem się do łóżka po takiej medytacji i byłem po prostu szczęśliwy.Chyba najlepsze uczucie w moim życiu .Czasami podczas medytacji miałem wrażenie że przenoszę się gdzieś indziej ,ale panikowałem i wychodziłem z tego stanu.Czas w ciągu dnia mi bardzo szybko mijał,często łapałem się na tym że w sumie czuję się jakbym dopiero zaczął dzień a już 18:00 godzina.Koncentracja czy toczenie rozmyślań w swojej głowie na zupełnie innym poziomie.Wszystkie plany które miałem przed rozpoczęciem tej trzy tygodniowej medytacji przestały mieć znaczenie ,sport dla którego poświęciłem mnóstwo lat życia i po części był katalizatorem mojej depresji ,stał się dla mnie bez znaczenia i wykonywanie go nie miało już najmniejszego sensu.Uwielbialem rywalizować i wygrywać,a stało się to dla mnie bez znaczenia. Później przestałem medytować ,sam nie wiem dlaczego.Wyjechalem na wakacje ,parę razy zabłądziłem myślami i byłem w gorszym stanie niż przed tą medytacją.Nie medytowalem miesiąc. Musiałem spróbować raz jeszcze ,tylko tym razem chciałem wprowadzić metody Joe Dispenzy które przeczytałem w książce ,,Jak zerwać z nałogiem bycia sobą" . Miałem do wyeliminowania przede wszystkim ogromne poczucie winy które czułem do własnej osoby ,później wziąłem się za złość ,frustrację,niepokój .Robiłem wiele ciężkich rzeczy w życiu ,ale zdecydowanie jak dla mnie było to najcięższe co musiałem w nim zrobić. Dziś nie mam depresji ,nie czuję poczucia winy , resztę skutecznie przycinam w umyśle i myślę że też całkowicie znikną gdy nadejdzie odpowiednia pora.Jestem obserwatorem swoich myśli i jestem w stanie skutecznie wyłapać te niechciane zanim się w moim umyśle ukażą. Była to droga pełna upadków i wzlotów. Czułem przez ten czas jakby walkę dwóch osób w swoim ciele. Mój organizm się bronił,moje ego się sprzeciwiało i dalej się sprzeciwia . Myślę że jeszcze przede mną długa podróż by stać się lepszą osobą.Bo taki chce być, wolny ,szczęśliwy bez względu na okoliczności.Doszedlem w medytacji do punktu tworzenia swojego nowego ja.Czasami były to medytacje bardziej udane ,czasami mniej . Ciężko jest przekonać swój umysł że to wszystko prawda ,tym bardziej jak kiedyś patrzyło się na świat bardzo realistycznie .Po niektórych medytacjach czułem się wręcz jakbym był niepokonany,a wszystko byłoby możliwe,jak twórca. Jednak brakowało mi medytacji którą robiłem w czerwcu , skupianie się na samym oddechu lub przestrzeni po prostu lubiłem .Więc to połączyłem ,wykonuje w ciągu dnia obydwie.Czasami medytuje 2 godziny dziennie a czasami 4,5. W końcu do sedna sprawy.Wczoraj wydarzyło się coś co mnie trochę zaniepokoiło. Już nie raz czułem ucisk między oczami czy na skroniach,więc się do niego przyzwyczaiłem.Pojawia się częściej przy medytacji w której bardziej skupiam się na oddechu.Nie mam po medytacjach już takiego błogiego stanu jak w czerwcu.Ostatnio udało mi się raz taki osiągnąć ,chociaż nie jest to moim celem. Może coś źle robię ?Czasami mam wrażenie że dziwnie oddycha mi się w trakcie medytacji ,gdy już jestem w bardzo głębokim stanie i oddam sposób oddychania bardziej organizmowi niż na siłę wymuszać głębokie wdechu i wydechy to są to raczej spokojne ,płytkie wdechy i wydechy.Ale też nie ma w tym reguły ,bo czasami jest wręcz odwrotnie i oddycham bardzo głęboko może z 3 razy na minutę.Wczoraj medytowalem około dwóch godzin .Podczas medytacji byłem w bardzo głębokim stanie.Czułem ucisk w głowie między oczami i na skroniach,po chwili jakby trochę zelżał ,dziwnie się poczułem .Stwierdziłem że już wystarczy i otworzyłem oczy.Czulem ogromny spokój,a z drugiej strony czułem się trochę dziwnie ,nieswojo.Spowolniony ,zmieszany.Jak już pisałem wyżej,mam wrażenie jakby czasami walczyły u mnie dwie osoby odkąd medytuje i tym razem było podobnie.Z jednej strony wiedziałem że jest ok a z drugiej ogarniała mnie panika że coś mi się dzieje i że kiepsko jest.Nie wspominałem,że przez ostatnie siedem lat często zdarzało mi się miewać ataki paniki i wrażenie jakbym miał zaraz umrzeć,ale było to raczej spowodowane przeciążeniem fizycznym i innymi okolicznościami. Już zapomniałem jak to jest ,aż tu wróciło z ogromną mocą i to po medytacji gdzie powinienem czuć się świetnie .Czułem że serce bije mi bardzo wolno i tego się wystraszyłem,że zaraz mi stanie

w głowie się też jakoś nieswojo czułem.Wiec wygrała strona mojej osoby z dawnego ja ,świadomie się jej poddałem.Tylko mimo tej paniki ,czułem jakby drugą osobę która jest spokojna i opanowana,wiem dziwne .Ciężko opisać to słowami.Takiego stanu nie miałem nigdy i dlatego również spanikowałem.Nie potrafiłem znaleźć miejsca przez następne 5 godzin ,spokój mieszał się ze strachem o swoje życie bo gdy tylko przestawałem panikować ,czułem jak mi serce ogromnie spowalnia i takie wyobcowanie .Gdy udawało mi się wyzbyć tej paniki to nie miałem żadnych innych myśli w głowie ,jakby reszta świata nie istniała czy moje dawna ja. Może ta panika to była taka ostatnia deska ratunku mojego ego ? Albo po prostu mi coś jest hehe. Miałem ten stan od godziny 10:30 do 16:30.Ostatnio zacząłem trochę pisać do szuflady i w tym stanie w 30 mini napisałem najlepszy tekst jak do tej pory. Później mi przeszło ,poczułem ogromne zmęczenie i senność ,nie wiem czy spowodowane tym stanem czy stresem spowodowanym tą paniką. Żałowałem trochę że tak podszedłem do tego ,ale było to dla mnie coś nowego ,niespotykanego do tej pory. Obiecałem sobie że gdy drugi raz tak będę miał,to nie dam staremu ja popsuć mi tego .Wystarczyło kilka głębszych wdechów wieczorem bym znowu zlanazl się w takim stanie ,zmęczenie zniknęło ,przestałem być senny.Troche bardziej nad tym panowałem ale gdzieś tam z tyłu głowy te myśli się kotłowały.Dzisiaj nie medytowalem jeszcze ,wykonałem parę głębszych wdechów jak zamknąłem oczy i momentalnie znalazłem się znowu w tym stanie ,dalej mnie on trochę przeraża.Jestem jakiś inny wtedy ,żadne myśli do mojej głowy się nie przebijają gdy nie panikuje,ale nie jestem jakby sobą,ani wesoły ani smutny ,tylko jakiś obojętny.Co to może być ? Pisząc do was tą wiadomość przeszło mi znowu,czy ja w takim stanie mogę iść na trening ,nic mi się nie stanie ?

Gdy zamykam oczy i zaczynam medytować to wchodzę w ten stan bardzo szybko,zero myśli ,zero niczego ,inna pustka niż wcześniej. Może mi coś jest a ja sobie coś ubzduralem

Nie wiem czy zrobić przerwę i nie medytować czy brnąć w to nieznane dalej.Chyba od medytacji nikt jeszcze nie umarł

Z góry dziękuję za odpowiedzi i wybaczcie za tak haotyczna wiadomość. Uzupełniając wiadomość ,zrobiłem dzień przerwy ,później poranna medytacja przebiegła ok ,ale gdy wieczorem medytowalem drugi raz ,znowu osiągnąłem ten stan ,tylko po medytacji zrobiło mi się zimno i zacząłem się trząść,jakoś mi to przeszło ,zauważyłem też że robi mi się trochę niedobrze . Minął tydzień od tego i w sumie bez zmian .Medytuje znacznie krócej niż wcześniej ,teraz po 20 minutach osiągam taki stan jak kiedyś po dwóch godzinach ,z tym jak pisałem wcześniej jest to dosyć dziwne uczucie.Nie wiem może jakoś muszę to przełamać po prostu ?