Ja np bardzo aktywnie czuję czakrę korony i trzecie oko. Na głowie mam jakby założoną obręcz, czuje ucisk, a na czole czuję pieczęć, w gardle zaś smak mięty. Kiedy ten fiolet pojawiał sie u mnie bardzo intensywnie to pojechałam do bioenergoterapeuty. To starszy, bardzo sympatyczny Pan. On powiedział mi, że ta energia wychodzi ze mnie, nie powinnam sie tego bać i jeśli mam takie predyspozycje wykorzystać ją do łagodzenia bólu. Pisałam wyżej że ta fioletowa energia owinęła moje ciało, poczułam wibracje, ekstazę a ból związany z RZS ustąpił, przestała boleć głowa, zasnęłam. Nie wiem jak to aktywowałam bo niestety po raz kolejny nie udało mi sie tego powtórzyć.
Całym sercem czuję, że ten fiolet jest dobry. Zobaczymy co będzie sie dalej działo.
Zauwazyłam u siebie, że gdy nachalnie próbuję przywołać fiolet w myślach to on się nie pojawia.
Wczoraj kiedy się polozyłam miałam otwarte oczy i całe moje łóżko było w tym kolorze. No mam nadzieję że wszystko jest dobrze ze mną:)
Pozdrawiam
Praniczne uzdrawianie kolorami jest kontynuacją książki tego samego autora Stara sztuka uzdrawiania, cieszącej się dużym zainteresowaniem Czytelników. W obu książkach autor, Chińczyk - mieszkający na Filipinach, podaje praktyczne wskazówki dotyczące leczenia energią witalną (praną), czyli bioenergią. Uzdrawianie kolorami, a ściślej bioenergią przekształconą w kolorowe prany, to sztuka leczenia niemal wszystkich chorób cywilizacyjnych. Metody uzdrawiania pranicznego, wywodzącego się z Dalekiego Wschodu, są coraz powszechniej stosowane w świecie, do czego przyczyniły się niewątpliwie książki Choa Kok Sui, wydane w kilkunastu językach.
Bądź dobry, kochający, współczujący, a i tak Cie powyżera i jeszcze w gratisie fala zaleje razem z babcią i kotem... Optymalnie byłoby zaszyć się jak najdalej od ludzi i cywilizacji, ale tak tez nie wolno bo, trzeba być zwartym i gotowym do pomocy innym. Nie znoszę nie znać prawdy...
