PRZEBUDZONY ODLOT
Cz. X
Symptomy II
Żyjemy siłą rozpędu, brnąc do przodu w systemowej rzeczywistości. Jednak budząca się nasza świadomość, czucie czy widzenie zaczyna nam burzyć miałki i płytki tryb codziennego życia.
Przez przypadek u kogoś oglądam TV z rozrywką na poziomie „zero myślenia” czy też sportowe wydarzenie bo są ważniejsze niż gość w domu, z wydzierającym się do mikrofonu komentatorem, którego zadaniem jest wymuszenie na nas jeszcze większych emocji – ale to już nie działa. Wręcz przeciwnie – odrzuca. Stwierdzasz, że szkoda twojego czasu i uwagi na coś, co nie wnosi nic nowego w twoją przestrzeń. Zjada tylko twój czas, głowa zaczyna boleć od niskowibracyjnego przekazu medialnego, głośnej muzyki w hali sportowej i przekrzykującego ową muzykę gościa, mającego pobudzic publikę do maksymalnych emocji. Jeżeli masz mozliwość , wyciszasz ten nieustanny jazgot decybeli. W końcu dochodzisz do wniosku, że zamiast tracić 3 godziny na wynik końcowy, wolisz poczekać na skrót w necie i w 15 minut wiesz, co i jak się zakończyło. To dbanie o własny czas, który można w bardziej sensowny sposób zagospodarować. Po jakimś czasie, wcześniej interesujace ciebie sportowe dyscypliny zwyczajnie przestają interesować, a czasem gdzieś widząc gadajace głowy ubolewajace, że ktoś nie wygrał albo z kretesem przegrał, zachowujące się tak, jakby miał nastapić koniec świata, to wygląda jak czysty systemowy cyrk na kółkach, który zaczyna ciebie śmieszyć, wręcz irytować. Zyskujesz cenny czas dla siebie, więcej wewnętrznego spokoju i możliwości spędzenie w ciekawszy sposób nowo zyskanego czasu tak chętnie do tej pory bezwiednie marnowanego....
Jesteś zaskoczony, że któryś raz z rzędu w kościele czujesz się „nie fajnie”, ale tam jesteś, bo co ludzie powiedzą, bo odprowadzasz na mszę osobe starszą zakotwiczoną w kościelnym dogmacie itp. Zaczynasz być biernym słuchaczem tego co słyszysz i widzisz na mszy. W końcu do ciebie dociera - zaraz – dlaczego mam być ciągle winny, marny, niegodny boskiego majestatu, umniejszając w ten sposób swojej osobistej boskości w połączeniu z Stwórcą (Źródłem). Tego typu narracja przestaje z tobą rezonować, przestajesz bić się w piersi na znak bycia winnym, przestajesz robić potrójny znak krzyża na czole i poniżej po czytaniu pisma świetego, nie wiedząc, że za każdym razem blokujesz w ten sposób swoje trzy najwyższe centra energetyczne (czakry) odpowiedzialne chociażby za postrszeganie pozazmysłowe, zza bezpośredni kontakt z Stwórcą. Wchodzisz wreszcie w stan totalnego neutralu, jesteś w tej przestrzeni przez godzine tylko fizycznie, gdyż mentalnie tworzysz własną przestrzeń w tej zaistniałej. Luzujesz swój wzrok, przyglądając się bezwiednie obrazom zawieszonym w światyni z wizerunkami świętych i...zauważasz, że z nielicznych obrazów zaczynają się do ciebie szyderczo śmiać „cienie” przypominające złośliwe byty, które zostały zakotwiczone w tych przedmiotach (obrazach) dzięki temu, który będąc ułomną ludzką istotoą z specyficzxnymi skłonnościami świecił te obrazy. Ot, taka niespodzianka, których bywa więcej. Można również trafić na zakotwiczenie w takiej przestrzeni nawet demonicznej istoty, która żywi się energia wiernych, będących w kompletnej nieświadomości powyższego faktu. Ale żeby nie było, że „tam” istnieje jedynie negatyw bo tak nie jest, zdarzały się również zaskakujące sytuacje.
Jeżdżąc do innego województwa co tydzień, by umożliwić rodzicom uczestnictwo w niedzielnej mszy, sam uczestnicząc w sposób bierny, zwłaszcza podczas tzw. kazania roglądałem się bezwiednie, gdy mój wzrok utknął w konkretnym miejscu na ścianie poza ołtarzem na wysokości około półtora metra od podłogi. Podskórnie wiem, kiedy coś zaczyna się dziać, więc tym bardziej zluzowałem wzrok, a na ścianie zaczęła formować się niezwykle piękna młodzieńcza kobieca twarz. Hmm, siedzisz sobie w ławce i zaczynasz widzieć coś, o czym nikt nie ma pojęcia. Wizerunek utrzymywał się tak długo, jak długo wykazywałem zaciekwaienie. Daleki byłem od fanatycznego entuzjazmu czy czegoś podobnego. Co tydzień przez 3 miesiace miałem przyjemność mieć kontakt z tą istotą. Mama wiedziała, że ja to w głębszych klimatach bujam i gdy jej mimowolnie opowiedziałem o moim widzeniu – jednoznacznie stwierdziła – Matka Boska. Po prosiłem, aby nikomi nie mówiła by uniknąć jakieś niekontrolowanej sensacji w małej mieścinie. Wielki szacunek, gdyż dotrzymała słowa do ostatnich dni życia na tym ziemskim padole. Wizerunek tej istoty w innych okolocznościach również przez inną osobe widzącą został jakby potwierdzony i nie przypomina rysami europejskiej twarzy, a tej z terenów gdzie pojawił się Jezus, gdzie uroda jest nieco inna, lecz niezwykle ujmująca, owalna twarz posiadająca w sobie niezwykłą moc nie tylko miłości...cdn.
Witam wszystkich użytkowników tego forum
17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.
25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.
Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.
/blueray21
W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum
To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.
Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.
/blueray21
Objawy przebudzenia
- ZbyniuZbynio
- Posty: 286
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 3
- x 40
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
-
- Posty: 14
- Rejestracja: sobota 25 lis 2023, 21:07
- x 2
- x 1
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 20 razy
Re: Objawy przebudzenia
ZbyniuZbynio dzikuje za piękny przekaz jeszcze tak niedawno zyłam w bólu i w strachu, a objawy przebudzenia czasami dawały o sobie znac ale teraz to juz się u mnie dzieje pełną parą!!!! Ta lekkosc w sercu , która nastała jest cudownym uczuciem, stałam się obserwatorem osob które babrają sie w złych energiach ten przeskok u mnie jest ogromny ściągnełam z siebie cieżar przytłoczenie , wszytko wokoło się zmienia, nastawienie ludzi nawet agresorzy stracili pazury. Pozdrawiam Was wszytkich i życze samych pięknych dni w tym cudownym stanie
1 x
- ZbyniuZbynio
- Posty: 286
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 3
- x 40
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
PRZEBUDZONY ODLOT XI
PRZEBUDZONY ODLOT
Cz. XI
Permanentny stan haju...
Przeskok z systemowego odczuwania i życia na bardziej subtelne jest niezwykłym doświadczeniem, które trafnie skomentowała Ingapop7. Taki „przeskok” każdy będzie widział i odczuwał w nieco inny sposób, ale jest to pewnego rodzaju haj, lekkość i ciągłe zdziwienie tego, co do tej pory uznawaliśmy za normalne, jedynie słuszne. Tak, stajemy się obserwatorami otaczającego życia i nas samych, dostrzegając te subtelności, których systemowi zjadacze chleba nie są wstanie dostrzec, a co dopiero poczuć. Tak, to jest pewnego rodzaju ciągłego haju, w niczym nie przypominający ten z narkotycznych transów czy ezoterycznych dopalaczy typu – ormus. One dają chwilowy często niekontrolowany odlot, który nijak ma się do ciągłej zmiany w naszym postrzeganiu z pozycji wzrastającej wewnętrznej energetyki (wibracji). Tak, ten haj jest niezwykły, ale również może stać się dla wielu ścieżką w ślepą uliczkę, przynajmniej na jakiś czas. Dlaczego?
Dlatego, że nie jesteśmy gotowi na taki poziom odczuwania, gdyż jest całkowicie odmienny od tego, którym się do tej pory posługiwaliśmy...i zaczynamy się tym buzować, czuć się kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Łatwiej w tym haju odnaleźć się płci pięknej, która ma naturalną specyfikę działania z pozycji intuicji, z pozycji serca – czyli czystych emocji. To nie przypadek, iż większość osób udzielających się w przestrzeni „przebudzenia, poszerzonej świadomości” to kobiety, gdyż działanie z pozycji serca, czyli czystych emocji niweluje wszechobecne „ego”, które bazuje głównie na umyśle, a z pozycji umysłu działa mężczyzna, gdyż ma zupełnie inną konstrukcję emocjonalną i im jest trudniej taki przeskok z mentala systemowego do bardziej subtelnego przejść bez łechtania własnego „ego”. Ale jest to możliwe, wręcz wskazane, gdyż w przeciwnym razie zawsze wpadnie w ślepy zaułek samouwielbienia, bycia wyjątkowym, niepowtarzalnym, co z boku potrafi być groteskowe, jak w śmiesznej, absurdalnej komedii.
Wchodząc w taki przeskok wibracyjny, zmienia się nam całkowicie perspektywa – właściwie wszystkiego. Począwszy od naszego codziennego beznamiętnego życia siła rozpędu, braku szacunku do własnego czasu (jego bezpowrotne marnowanie), własnego ciała (śmieciowe żarcie, picie, używki), rozchwiania emocjonalnego (emocje podrzucane przez media głównego śmieciowego nurtu, ocenianie, obgadywanie, zawiść, zazdrość itp.) i wszelkich podobnych irracjonalnych zachowań tak pożądanych w systemowym świecie.
Nagle owy systemowy garb, który przez lata rozrósł się dzięki naszej osobistej choć nieświadomej intencji zwyczajnie się kruszy jak domek z kart. Rozsypuje się na drobne, a to jest zwiastun lekkości, która nas ogarnia i bawi. Bawi, bo zauważamy absurdy, w których tkwiliśmy, otoczenie ludzi ściągających nas w dół i wiele, wiele innych. Z czasem sami zaczynamy się śmiać z dotychczasowych osobistych zachowań czy również niektórych dokonań. To czas, kiedy kończy się przeszłość, zostaje zamknięta i pozostaje tylko i wyłącznie teraźniejszość, czyli tu i teraz. Bo w tu i teraz warto świadomie, w pełnej uważności zagospodarować na nowo własną przestrzeń, która została oczyszczona ze zbędnego balastu, dając nam możliwość zapisania „czystej karty” tym razem w świadomy i uważny sposób.
Rozwój nie jest biegiem przez płotki, kto szybciej i lepiej . Prawdziwy rozwój to całkowicie świadome wybory dokonywane na bieżąco, w pełnej uważności każdej chwili naszego życia tu, w tej chwili. Cdn...
Cz. XI
Permanentny stan haju...
Przeskok z systemowego odczuwania i życia na bardziej subtelne jest niezwykłym doświadczeniem, które trafnie skomentowała Ingapop7. Taki „przeskok” każdy będzie widział i odczuwał w nieco inny sposób, ale jest to pewnego rodzaju haj, lekkość i ciągłe zdziwienie tego, co do tej pory uznawaliśmy za normalne, jedynie słuszne. Tak, stajemy się obserwatorami otaczającego życia i nas samych, dostrzegając te subtelności, których systemowi zjadacze chleba nie są wstanie dostrzec, a co dopiero poczuć. Tak, to jest pewnego rodzaju ciągłego haju, w niczym nie przypominający ten z narkotycznych transów czy ezoterycznych dopalaczy typu – ormus. One dają chwilowy często niekontrolowany odlot, który nijak ma się do ciągłej zmiany w naszym postrzeganiu z pozycji wzrastającej wewnętrznej energetyki (wibracji). Tak, ten haj jest niezwykły, ale również może stać się dla wielu ścieżką w ślepą uliczkę, przynajmniej na jakiś czas. Dlaczego?
Dlatego, że nie jesteśmy gotowi na taki poziom odczuwania, gdyż jest całkowicie odmienny od tego, którym się do tej pory posługiwaliśmy...i zaczynamy się tym buzować, czuć się kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Łatwiej w tym haju odnaleźć się płci pięknej, która ma naturalną specyfikę działania z pozycji intuicji, z pozycji serca – czyli czystych emocji. To nie przypadek, iż większość osób udzielających się w przestrzeni „przebudzenia, poszerzonej świadomości” to kobiety, gdyż działanie z pozycji serca, czyli czystych emocji niweluje wszechobecne „ego”, które bazuje głównie na umyśle, a z pozycji umysłu działa mężczyzna, gdyż ma zupełnie inną konstrukcję emocjonalną i im jest trudniej taki przeskok z mentala systemowego do bardziej subtelnego przejść bez łechtania własnego „ego”. Ale jest to możliwe, wręcz wskazane, gdyż w przeciwnym razie zawsze wpadnie w ślepy zaułek samouwielbienia, bycia wyjątkowym, niepowtarzalnym, co z boku potrafi być groteskowe, jak w śmiesznej, absurdalnej komedii.
Wchodząc w taki przeskok wibracyjny, zmienia się nam całkowicie perspektywa – właściwie wszystkiego. Począwszy od naszego codziennego beznamiętnego życia siła rozpędu, braku szacunku do własnego czasu (jego bezpowrotne marnowanie), własnego ciała (śmieciowe żarcie, picie, używki), rozchwiania emocjonalnego (emocje podrzucane przez media głównego śmieciowego nurtu, ocenianie, obgadywanie, zawiść, zazdrość itp.) i wszelkich podobnych irracjonalnych zachowań tak pożądanych w systemowym świecie.
Nagle owy systemowy garb, który przez lata rozrósł się dzięki naszej osobistej choć nieświadomej intencji zwyczajnie się kruszy jak domek z kart. Rozsypuje się na drobne, a to jest zwiastun lekkości, która nas ogarnia i bawi. Bawi, bo zauważamy absurdy, w których tkwiliśmy, otoczenie ludzi ściągających nas w dół i wiele, wiele innych. Z czasem sami zaczynamy się śmiać z dotychczasowych osobistych zachowań czy również niektórych dokonań. To czas, kiedy kończy się przeszłość, zostaje zamknięta i pozostaje tylko i wyłącznie teraźniejszość, czyli tu i teraz. Bo w tu i teraz warto świadomie, w pełnej uważności zagospodarować na nowo własną przestrzeń, która została oczyszczona ze zbędnego balastu, dając nam możliwość zapisania „czystej karty” tym razem w świadomy i uważny sposób.
Rozwój nie jest biegiem przez płotki, kto szybciej i lepiej . Prawdziwy rozwój to całkowicie świadome wybory dokonywane na bieżąco, w pełnej uważności każdej chwili naszego życia tu, w tej chwili. Cdn...
- Załączniki
-
- Przebudzenie XI.jpg (50.94 KiB) Przejrzano 2074 razy
0 x
- ZbyniuZbynio
- Posty: 286
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 3
- x 40
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
PRZEBUDZONY ODLOT XII
PRZEBUDZONY ODLOT
Cz. XII
Symptomy III
Z osobistym rozwojem bywa tak, ze nie zawsze zdajemy sobie sprawę, na jakim etapie jesteśmy i co już potrafimy. Nietypowe zdarzenia sytuacyjne, które zaczynają nam się zdarzać i bywa, że nas potrafią mocno zaskoczyć, są właśnie przejawem faktu, iż zmierzamy w dobrym kierunku, że jednak coś się dzieje.
Sam się mocno zdziwiłem, gdy okazało się, iż potrafię kontrolować swój organizm do takiego stopnia, że standardowa aparatura medyczna nie jest wstanie dokonać odczytu moich procesów życiowych. Robiąc jakiś czas temu badania okresowe do firmy, pojechałem do ośrodka rowerem (20 minut na pełnym speedzie) w tzw. sportowym tętnie. Okazało się, iż pierwszym badaniem było AKG, na którym zaznaczyłem, że dopiero co zszedłem z roweru, a pani pielęgniarka powiedziała – to proszę się wyciszyć. Miałem na to kilkadziesiąt sekund, więc tak zrobiłem. Nie spodziewałem się jednak, że aparatura nie będzie chciała zaskoczyć, gdyż nie odczytywała z mojego ciała procesów życiowych. Pielęgniarka dwa razy resetowała sprzęt i dalej nic. Ja spokojnie sobie leżałem czekając na rozwój sytuacji oddychając bardzo płytko...w końcu powiedziała – proszę wziąć głęboki oddech i aparatura zaskoczyła. Rozbawiła mnie ta sytuacja, przy okazji uświadomiła mi, że potrafimy mieć całkowitą kontrolę, świadomą kontrolę nad własnym organizmem. To jednak proces w wzrastaniu energetycznym, tworzeniu jedynie pozytywnej przestrzeni dla siebie i bliźnich, umiejętność wyciszenia wszystkiego, co zbędne czy też nas rozpraszające, a efekty z czasem bywają mocno zaskakujące, bo zejść z tętna 140 do niewidocznego dla aparatury samą intencją wywarło na mnie samym spore wrażenie.
Ale, aby takie efekty można było osiągnąć, same życie całościowo świadomie trzeba sobie układać z poszczególnych elementów i eliminować to, co są dobre dla systemu, niekoniecznie dla nas. Jednym z takich elementów jest wszechobecna muzyka strojona do 440 Hz, a ta częstotliwość nie jest zgodna z naturalnym podziałem harmonicznym, zatem jest szkodliwa, wręcz destrukcyjna dla naszego organizmu. Do tego stopnia, iż może w naszym organizmie dojść nawet do zmian genetycznych, gdyż kilkadziesiąt procent naszego ciała to woda, którą można programować. W moim przypadku, gdy jest się posiadaczem dużej płytoteki czarnych płyt i CD i to wydań z wytwórni, gdzie brzmienie konkretnego nagranego materiału jest najlepsze, nieoczekiwanie stała się zbędnym balastem, gdyż plany potworzenia sobie własnych komplikacji muzycznych w poszczególnych gatunkach stało się nieaktualne, bo zwyczajnie muzyka przeze mnie uwielbiana, zwyczajnie mnie męczy, wprowadza dyskomfort ze względu na szkodliwą częstotliwość 440 Hz. Wyjściem z sytuacji było ściągnięcie muzy z netu w naturalnej dla nas częstotliwości 432 HZ. Skupiłem się na spokoju, więc klimaty ambietowo-chilloutowe oparte na 432 HZ mogą sobie brzęczeć długo bez zmęczenia. Dziwne, ale w tej pozytywnej częstotliwości można słuchać ciągle tego samego i się nie nudzi, gdyż harmonizuje nasze ciało. 440 Hz nie jest naturalnym dźwiękiem dla nas, zatem tak mocna jest potrzeba tworzenia ciągle nowych przebojów, by utrzymać ludzi w rozdegraniu, w rozbiciu.
A jak wiadomo, dźwiękiem można leczyć wszystko, choć tej technologii się nie rozwija, gdyż daje 100% wyleczenia, a to jest nieopłacalne dla BIG Farmy. Odpowiednio dobranym dźwiękiem można przenosić, transportować różne rzeczy, itd. Ale system na to nie pozwoli, bo nie chce pozwolić na naszą niezależność, na dobre samopoczucie, pewność siebie, bo wtedy byśmy skupili się na sobie, co jest zagrożeniem dla obecnych skostniałych uwarunkowań społecznych. Wywaliło by wszystko do góry nogami z pożytkiem dla nas samych. W naszej fizycznej rzeczywistości tak się w niedalekiej przyszłości wydarzy. Cdn...
Cz. XII
Symptomy III
Z osobistym rozwojem bywa tak, ze nie zawsze zdajemy sobie sprawę, na jakim etapie jesteśmy i co już potrafimy. Nietypowe zdarzenia sytuacyjne, które zaczynają nam się zdarzać i bywa, że nas potrafią mocno zaskoczyć, są właśnie przejawem faktu, iż zmierzamy w dobrym kierunku, że jednak coś się dzieje.
Sam się mocno zdziwiłem, gdy okazało się, iż potrafię kontrolować swój organizm do takiego stopnia, że standardowa aparatura medyczna nie jest wstanie dokonać odczytu moich procesów życiowych. Robiąc jakiś czas temu badania okresowe do firmy, pojechałem do ośrodka rowerem (20 minut na pełnym speedzie) w tzw. sportowym tętnie. Okazało się, iż pierwszym badaniem było AKG, na którym zaznaczyłem, że dopiero co zszedłem z roweru, a pani pielęgniarka powiedziała – to proszę się wyciszyć. Miałem na to kilkadziesiąt sekund, więc tak zrobiłem. Nie spodziewałem się jednak, że aparatura nie będzie chciała zaskoczyć, gdyż nie odczytywała z mojego ciała procesów życiowych. Pielęgniarka dwa razy resetowała sprzęt i dalej nic. Ja spokojnie sobie leżałem czekając na rozwój sytuacji oddychając bardzo płytko...w końcu powiedziała – proszę wziąć głęboki oddech i aparatura zaskoczyła. Rozbawiła mnie ta sytuacja, przy okazji uświadomiła mi, że potrafimy mieć całkowitą kontrolę, świadomą kontrolę nad własnym organizmem. To jednak proces w wzrastaniu energetycznym, tworzeniu jedynie pozytywnej przestrzeni dla siebie i bliźnich, umiejętność wyciszenia wszystkiego, co zbędne czy też nas rozpraszające, a efekty z czasem bywają mocno zaskakujące, bo zejść z tętna 140 do niewidocznego dla aparatury samą intencją wywarło na mnie samym spore wrażenie.
Ale, aby takie efekty można było osiągnąć, same życie całościowo świadomie trzeba sobie układać z poszczególnych elementów i eliminować to, co są dobre dla systemu, niekoniecznie dla nas. Jednym z takich elementów jest wszechobecna muzyka strojona do 440 Hz, a ta częstotliwość nie jest zgodna z naturalnym podziałem harmonicznym, zatem jest szkodliwa, wręcz destrukcyjna dla naszego organizmu. Do tego stopnia, iż może w naszym organizmie dojść nawet do zmian genetycznych, gdyż kilkadziesiąt procent naszego ciała to woda, którą można programować. W moim przypadku, gdy jest się posiadaczem dużej płytoteki czarnych płyt i CD i to wydań z wytwórni, gdzie brzmienie konkretnego nagranego materiału jest najlepsze, nieoczekiwanie stała się zbędnym balastem, gdyż plany potworzenia sobie własnych komplikacji muzycznych w poszczególnych gatunkach stało się nieaktualne, bo zwyczajnie muzyka przeze mnie uwielbiana, zwyczajnie mnie męczy, wprowadza dyskomfort ze względu na szkodliwą częstotliwość 440 Hz. Wyjściem z sytuacji było ściągnięcie muzy z netu w naturalnej dla nas częstotliwości 432 HZ. Skupiłem się na spokoju, więc klimaty ambietowo-chilloutowe oparte na 432 HZ mogą sobie brzęczeć długo bez zmęczenia. Dziwne, ale w tej pozytywnej częstotliwości można słuchać ciągle tego samego i się nie nudzi, gdyż harmonizuje nasze ciało. 440 Hz nie jest naturalnym dźwiękiem dla nas, zatem tak mocna jest potrzeba tworzenia ciągle nowych przebojów, by utrzymać ludzi w rozdegraniu, w rozbiciu.
A jak wiadomo, dźwiękiem można leczyć wszystko, choć tej technologii się nie rozwija, gdyż daje 100% wyleczenia, a to jest nieopłacalne dla BIG Farmy. Odpowiednio dobranym dźwiękiem można przenosić, transportować różne rzeczy, itd. Ale system na to nie pozwoli, bo nie chce pozwolić na naszą niezależność, na dobre samopoczucie, pewność siebie, bo wtedy byśmy skupili się na sobie, co jest zagrożeniem dla obecnych skostniałych uwarunkowań społecznych. Wywaliło by wszystko do góry nogami z pożytkiem dla nas samych. W naszej fizycznej rzeczywistości tak się w niedalekiej przyszłości wydarzy. Cdn...
- Załączniki
-
- Przebudzeniowy odlot.jpg (36.27 KiB) Przejrzano 1072 razy
0 x
- ZbyniuZbynio
- Posty: 286
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 3
- x 40
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
PRZEBUDZENIOWY ODLOT XIII
PRZEBUDZONY ODLOT
Cz. XIII
Czas na jakość...
I nie chodzi tu o – jakoś to będzie. Chodzi o skupianie własnej energii na wartościowych osobach, rzeczach, czy przeżyciach, których chcemy doświadczyć.
Świat „tysięcy” znajomych na Facebooku, świat komercyjnej muzyki, książki, upragnionych gadżetów, mody, bycia na topie i wszelkie tego typu systemowe zajadki, którymi powinniśmy się rajcować, zwyczajnie odchodzi do lamusa. Znika powoli z naszej przestrzeni jako zbyteczny balast, rozpraszający naszą uwagę na wszystko, tylko nie na własną osobę. Bo rozpraszanie własnej uwagi, to ukłon w stronę systemu, dawanie mu naszej energii, która jest połączona z najwyższą instancją zwaną Stwórcą, Bogiem czy Źródłem. Więc teoretycznie jesteśmy niewyczerpanym źródłem energii dla tych, którzy niewidoczni, zza kurtyny subtelnie nami zarządzają ładując się tym, co w nas najcenniejsze – naszą życiową energią. I tylko od nas zależy, czy dalej będziemy się dawać doić jak bateryjka, czy skumulujemy naszą życiodajną energię na własnym, wewnętrznym rozwoju.
Nie da się efektywnie wzrastać, gdy wciąż skupiamy uwagę na mierności tego świata, tak hołubione i wynoszone na piedestał, jako to, co ma być godnym naszej uwagi. Może w końcu czas na to, by samemu zacząć przesiewać to, co dla naszego dobra najlepsze, najbardziej potrzebne i oczekiwane, choć na początku nie jest to proste przy ogromnym zalewie zewsząd różnorakich niskowibracyjnych wiadomości, owych tragicznych niusów, zdarzeń, wydarzeń, którymi mamy być bombardowani bez ustanku. Sami nieświadomie dajemy się ponieść takim socjologicznym praktykom, ale do czasu. Dlatego z uporem maniaka ciągle wspominam w swoich tekstach o uważności na to co robimy, co mówimy i czym się interesujemy. Bo to klucz do panowania nad osobistą przestrzenią, ale również tych, którzy w domowych pieleszach, w pracy itp. próbują burzyć naszą energetyczna przestrzeń. Przestrzeń mającą emanować wyłącznie wysokowibracyjną energią, gdyż czym ta energia w nas ma wyższą wibrację, tym większą mamy kontrolę nad naszą fizyczną rzeczywistością. Kontrola nad bardziej subtelnymi klimatami nigdy nie stanie się naszą domeną, jeśli nie będziemy panować nad szarą rzeczywistością w fizycznym wymiarze w tu i teraz.
Wiem, jak trudno kontrolować choćby niektóre aspekty naszego życia, bo nie mamy na nie wpływu. Fakt, nie mamy wpływu, bo sami tak uważamy, wręcz jesteśmy o tym przekonani (!) a każda myśl, zwłaszcza ta uporczywa, negująca, ciągle powracająca tworzy energię do realizacji. Więc to My i tylko My mamy władzę nad tym, co w naszym życiu się zadzieje, ale musimy się o tym przekonać nie rzucając się na jakąś wielką sprawę, a może zwyczajnie zacząć od tych pospolitych jak nasze niefajne przyzwyczajenia, marudzenie, negatywne myślenie i ciągłe narzekanie. Bo czym emanujesz, tym się stajesz, tym będziesz.
Wcześniej czy później, próbując ciągle mieć kontrolę nad chociażby naszymi myślami, emocjami i czynami (tymi niezbyt pozytywnymi), z czasem wejdziemy w pewnego rodzaju automatyzm. Po prostu w biegu nauczymy się wyłapywać to, co nam nie sprzyja, nie służy. A jeśli nie służy, to nie zaburza naszej energii, która dzięki naszej uważności w różnych aspektach życia zwyczajnie zacznie wzrastać. To jest samonapędzający się mechanizm, który staje się czymś oczywistym w naszej osobistej przestrzeni, zmieniając nasze postrzeganie i czucie, gdyż one stają się w szczególny sposób sensoryczne, wyczulone zwłaszcza na wszelkie przejawy dobra i miłości, wyłapując przy okazji wszelkie niuanse mające nas sprowadzić z powrotem na ścieżkę systemowego życia.
Liczy się jakość życia, naszego życia, gdyż od niego zależy, co do siebie przyciągamy i czym się stajemy. I nie chodzi tu o jakość materialną, wizualną ale tą, która ma się zagościć w nas, w naszym wnętrzu. W naszych myślach, w naszym sercu i w naszych czynach, bo czym solidniejsza podstawa oparta na czystych wartościach, tym dalej nasz rozwój osobisty „poleci”. I nikt nie będzie w stanie naszego rozpędu ku najczystszym wartościom zatrzymać. No, chyba, że my sami na własne życzenie. Cdn...
Cz. XIII
Czas na jakość...
I nie chodzi tu o – jakoś to będzie. Chodzi o skupianie własnej energii na wartościowych osobach, rzeczach, czy przeżyciach, których chcemy doświadczyć.
Świat „tysięcy” znajomych na Facebooku, świat komercyjnej muzyki, książki, upragnionych gadżetów, mody, bycia na topie i wszelkie tego typu systemowe zajadki, którymi powinniśmy się rajcować, zwyczajnie odchodzi do lamusa. Znika powoli z naszej przestrzeni jako zbyteczny balast, rozpraszający naszą uwagę na wszystko, tylko nie na własną osobę. Bo rozpraszanie własnej uwagi, to ukłon w stronę systemu, dawanie mu naszej energii, która jest połączona z najwyższą instancją zwaną Stwórcą, Bogiem czy Źródłem. Więc teoretycznie jesteśmy niewyczerpanym źródłem energii dla tych, którzy niewidoczni, zza kurtyny subtelnie nami zarządzają ładując się tym, co w nas najcenniejsze – naszą życiową energią. I tylko od nas zależy, czy dalej będziemy się dawać doić jak bateryjka, czy skumulujemy naszą życiodajną energię na własnym, wewnętrznym rozwoju.
Nie da się efektywnie wzrastać, gdy wciąż skupiamy uwagę na mierności tego świata, tak hołubione i wynoszone na piedestał, jako to, co ma być godnym naszej uwagi. Może w końcu czas na to, by samemu zacząć przesiewać to, co dla naszego dobra najlepsze, najbardziej potrzebne i oczekiwane, choć na początku nie jest to proste przy ogromnym zalewie zewsząd różnorakich niskowibracyjnych wiadomości, owych tragicznych niusów, zdarzeń, wydarzeń, którymi mamy być bombardowani bez ustanku. Sami nieświadomie dajemy się ponieść takim socjologicznym praktykom, ale do czasu. Dlatego z uporem maniaka ciągle wspominam w swoich tekstach o uważności na to co robimy, co mówimy i czym się interesujemy. Bo to klucz do panowania nad osobistą przestrzenią, ale również tych, którzy w domowych pieleszach, w pracy itp. próbują burzyć naszą energetyczna przestrzeń. Przestrzeń mającą emanować wyłącznie wysokowibracyjną energią, gdyż czym ta energia w nas ma wyższą wibrację, tym większą mamy kontrolę nad naszą fizyczną rzeczywistością. Kontrola nad bardziej subtelnymi klimatami nigdy nie stanie się naszą domeną, jeśli nie będziemy panować nad szarą rzeczywistością w fizycznym wymiarze w tu i teraz.
Wiem, jak trudno kontrolować choćby niektóre aspekty naszego życia, bo nie mamy na nie wpływu. Fakt, nie mamy wpływu, bo sami tak uważamy, wręcz jesteśmy o tym przekonani (!) a każda myśl, zwłaszcza ta uporczywa, negująca, ciągle powracająca tworzy energię do realizacji. Więc to My i tylko My mamy władzę nad tym, co w naszym życiu się zadzieje, ale musimy się o tym przekonać nie rzucając się na jakąś wielką sprawę, a może zwyczajnie zacząć od tych pospolitych jak nasze niefajne przyzwyczajenia, marudzenie, negatywne myślenie i ciągłe narzekanie. Bo czym emanujesz, tym się stajesz, tym będziesz.
Wcześniej czy później, próbując ciągle mieć kontrolę nad chociażby naszymi myślami, emocjami i czynami (tymi niezbyt pozytywnymi), z czasem wejdziemy w pewnego rodzaju automatyzm. Po prostu w biegu nauczymy się wyłapywać to, co nam nie sprzyja, nie służy. A jeśli nie służy, to nie zaburza naszej energii, która dzięki naszej uważności w różnych aspektach życia zwyczajnie zacznie wzrastać. To jest samonapędzający się mechanizm, który staje się czymś oczywistym w naszej osobistej przestrzeni, zmieniając nasze postrzeganie i czucie, gdyż one stają się w szczególny sposób sensoryczne, wyczulone zwłaszcza na wszelkie przejawy dobra i miłości, wyłapując przy okazji wszelkie niuanse mające nas sprowadzić z powrotem na ścieżkę systemowego życia.
Liczy się jakość życia, naszego życia, gdyż od niego zależy, co do siebie przyciągamy i czym się stajemy. I nie chodzi tu o jakość materialną, wizualną ale tą, która ma się zagościć w nas, w naszym wnętrzu. W naszych myślach, w naszym sercu i w naszych czynach, bo czym solidniejsza podstawa oparta na czystych wartościach, tym dalej nasz rozwój osobisty „poleci”. I nikt nie będzie w stanie naszego rozpędu ku najczystszym wartościom zatrzymać. No, chyba, że my sami na własne życzenie. Cdn...
- Załączniki
-
- Przebudzenie XIII.jpg (59.76 KiB) Przejrzano 886 razy
0 x
- ZbyniuZbynio
- Posty: 286
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 3
- x 40
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
PRZEBUDZENIOWY ODLOT XIV
PRZEBUDZONY ODLOT
Cz. XIV
Symptomy IV
Żyjąc zwyczajnie, bezwiednie, mijamy wokół siebie bezimienne istoty ludzkie czy to na chodniku, czy w komunikacji miejskiej, czy w szkole, na studiach, czy w pracy, a nawet w domu. Tak samo się dzieje, gdy spoglądamy na systemowego ogłupiacza zwanego telewizją, gdzie często produkują się ci, którym zależy wyłącznie na byciu zauważalnym, na tzw. piedestale...bo TV wzbudza iluzoryczną popularność. Jedyne odczucia, które czasem nami targają, to albo sympatia lub antypatia, nieprzychylność czy wręcz odrzucenie tych, którzy pojawiają się lub bezpośrednio stają na drodze naszego codziennego życia. Jednak nie zdajemy sobie do końca sprawy, dlaczego tak reagujemy. A przeważnie reagujemy podświadomie, intuicyjnie.
Sytuacja się zmienia, gdy nasze odczucia się pogłębiają, zaczynają być świadome, gdyż energia w nas wzrasta, bo wchodzimy na coraz to wyższą wibrację, częstotliwość odczuwania i widzenia. Gdy pojawia się wewnętrzna mądrość i wiedza, bo zwyczajnie wiemy w danej sytuacji, co z czym się je i co nas ewentualnie interesuje, a co nie, bo może być dla nas nawet szkodliwe. A jeżeli tak się dzieje, to zaczyna się robić niezmiernie ciekawie.
Osoby, w towarzystwie których czujemy się dobrze, sympatycznie, naturalnie to z reguły pokrewne dusze, z którymi już nieraz doświadczaliśmy w przeszłości, w poprzednich wcieleniach w różnych konfiguracjach: jako brat, siostra, mąż, żona, przyjaciel, przyjaciółka itp. Dusze na poziomie subtelnym często umawiają się na wspólne doświadczanie w danej inkarnacji, w danej przestrzeni. Sam po sobie wiem, iż tak się dzieje, gdy np. spotykasz osobę, z którą w jednym z poprzednich wcieleń pozostała silna energia żalu w wyniku konkretnych działań tam, w tamtej przestrzeni. Spotykamy się znowu, znajomość się rozwija do punktu, gdy poprzez wspólne poczynania w tu i teraz, owa energia żalu zakotwiczona w czasoprzestrzeni zwyczajnie znika, odchodzi. Fizycznym efektem u „tej” osoby było specyficzne mrowienie na całym ciele podczas porannej kąpieli przed podróżą. Gdy ta osoba wyszła z łazienki, była już zupełnie inną istotą, bez owego energetycznego balastu, który odpadł, dając jej niezwykłą lekkość, wręcz była rozpromieniona. Po takim niezwykłym zdarzeniu i wyjeździe tej osoby za granicę, nasza znajomość zwyczajnie dobiegła końca, gdyż wspólnie zamknęliśmy karmiczny klimat. Więc odrobiliśmy wspólnie lekcję. Taką lekcję można odrobić świadomie, lub podświadomie w jednej chwili, w kilka lat, a bywa, że nie będziemy wstanie przerobić balastu przeszłości z innego wcielenia, wcieleń w obecnym życiu, znów schodząc z tego świata z nieodpracowanym z przeszłości energetycznym klimatem.
Osoby, od których nas z niewytłumaczalny sposób zwyczajnie odpycha, wręcz odrzuca, to istoty, które z nami nie rezonują, które są w zupełnie innej niewspółgrającej energii, dlatego świadomie unikamy takich kontaktów, lub je zawężamy do absolutnego minimum, gdyż to istoty, na innej drodze rozwoju, w innej energii, w której my po prostu nie mamy uczestniczyć. Można też odwrotnie napisać, że jako osoby świadome spotykamy na swojej drodze np. niezwykle urodziwą osobę, którą chętnie byśmy do siebie przyciągnęli i tak się dzieje na poziomie niskiej świadomości lub w nieświadomym działaniu, jednak wiedząc, że to nie ten czas i miejsce i nie ta osoba, zwyczajnie mimo chciejstwa bycia z taka osobą, wręcz chwalenia się ją, odpuszczamy, bo po prostu wiemy, iż zaburzamy plan rozwoju duszy w tej konkretnej osobie w tu i teraz i jak również wydłużamy swój własny.
Jakie zdziwienie mnie kiedyś dopadło, gdy miałem sposobność poznać niezwykłą osobę, realizującą się w pełni w realiach systemowego życia dzięki nie tylko wyjątkowej wizualnej estetyce i naturalnej urodzie, ale też zawodowo tworząc przestrzenie na zasadach feng shui w przestrzeniach prywatnych i firmowych. Po iluś dniach znajomości zapytała – kim jesteś? Odpowiedziałem – że nikim. Chwilę się zastanowiła i mówiąc – jesteś więc czystą miłością – zakończyła naszą znajomość. Moje zdziwienie było nad wyraz widoczne, ale to właśnie ta osoba była na wyższym poziomie świadomego rozwoju i wiedziała, że moja droga rozwoju jest zupełnie inna od jej drogi, dlatego będąc tą bardziej świadomą istotą, nie chciała zaburzać mej drogi życiowej.
Czym wyższa świadomość, wewnętrzna mądrość tym większe nakierowanie na własne dobro, a w szczególności na dobro bliźnich, których po drodze spotykamy. To nie sztuka móc wspomagać innych w rozwoju, ale trudną sztuką jest nie zaburzać rozwoju tym, którzy mają odmienną ścieżkę ku poznaniu siebie. Cdn...
Cz. XIV
Symptomy IV
Żyjąc zwyczajnie, bezwiednie, mijamy wokół siebie bezimienne istoty ludzkie czy to na chodniku, czy w komunikacji miejskiej, czy w szkole, na studiach, czy w pracy, a nawet w domu. Tak samo się dzieje, gdy spoglądamy na systemowego ogłupiacza zwanego telewizją, gdzie często produkują się ci, którym zależy wyłącznie na byciu zauważalnym, na tzw. piedestale...bo TV wzbudza iluzoryczną popularność. Jedyne odczucia, które czasem nami targają, to albo sympatia lub antypatia, nieprzychylność czy wręcz odrzucenie tych, którzy pojawiają się lub bezpośrednio stają na drodze naszego codziennego życia. Jednak nie zdajemy sobie do końca sprawy, dlaczego tak reagujemy. A przeważnie reagujemy podświadomie, intuicyjnie.
Sytuacja się zmienia, gdy nasze odczucia się pogłębiają, zaczynają być świadome, gdyż energia w nas wzrasta, bo wchodzimy na coraz to wyższą wibrację, częstotliwość odczuwania i widzenia. Gdy pojawia się wewnętrzna mądrość i wiedza, bo zwyczajnie wiemy w danej sytuacji, co z czym się je i co nas ewentualnie interesuje, a co nie, bo może być dla nas nawet szkodliwe. A jeżeli tak się dzieje, to zaczyna się robić niezmiernie ciekawie.
Osoby, w towarzystwie których czujemy się dobrze, sympatycznie, naturalnie to z reguły pokrewne dusze, z którymi już nieraz doświadczaliśmy w przeszłości, w poprzednich wcieleniach w różnych konfiguracjach: jako brat, siostra, mąż, żona, przyjaciel, przyjaciółka itp. Dusze na poziomie subtelnym często umawiają się na wspólne doświadczanie w danej inkarnacji, w danej przestrzeni. Sam po sobie wiem, iż tak się dzieje, gdy np. spotykasz osobę, z którą w jednym z poprzednich wcieleń pozostała silna energia żalu w wyniku konkretnych działań tam, w tamtej przestrzeni. Spotykamy się znowu, znajomość się rozwija do punktu, gdy poprzez wspólne poczynania w tu i teraz, owa energia żalu zakotwiczona w czasoprzestrzeni zwyczajnie znika, odchodzi. Fizycznym efektem u „tej” osoby było specyficzne mrowienie na całym ciele podczas porannej kąpieli przed podróżą. Gdy ta osoba wyszła z łazienki, była już zupełnie inną istotą, bez owego energetycznego balastu, który odpadł, dając jej niezwykłą lekkość, wręcz była rozpromieniona. Po takim niezwykłym zdarzeniu i wyjeździe tej osoby za granicę, nasza znajomość zwyczajnie dobiegła końca, gdyż wspólnie zamknęliśmy karmiczny klimat. Więc odrobiliśmy wspólnie lekcję. Taką lekcję można odrobić świadomie, lub podświadomie w jednej chwili, w kilka lat, a bywa, że nie będziemy wstanie przerobić balastu przeszłości z innego wcielenia, wcieleń w obecnym życiu, znów schodząc z tego świata z nieodpracowanym z przeszłości energetycznym klimatem.
Osoby, od których nas z niewytłumaczalny sposób zwyczajnie odpycha, wręcz odrzuca, to istoty, które z nami nie rezonują, które są w zupełnie innej niewspółgrającej energii, dlatego świadomie unikamy takich kontaktów, lub je zawężamy do absolutnego minimum, gdyż to istoty, na innej drodze rozwoju, w innej energii, w której my po prostu nie mamy uczestniczyć. Można też odwrotnie napisać, że jako osoby świadome spotykamy na swojej drodze np. niezwykle urodziwą osobę, którą chętnie byśmy do siebie przyciągnęli i tak się dzieje na poziomie niskiej świadomości lub w nieświadomym działaniu, jednak wiedząc, że to nie ten czas i miejsce i nie ta osoba, zwyczajnie mimo chciejstwa bycia z taka osobą, wręcz chwalenia się ją, odpuszczamy, bo po prostu wiemy, iż zaburzamy plan rozwoju duszy w tej konkretnej osobie w tu i teraz i jak również wydłużamy swój własny.
Jakie zdziwienie mnie kiedyś dopadło, gdy miałem sposobność poznać niezwykłą osobę, realizującą się w pełni w realiach systemowego życia dzięki nie tylko wyjątkowej wizualnej estetyce i naturalnej urodzie, ale też zawodowo tworząc przestrzenie na zasadach feng shui w przestrzeniach prywatnych i firmowych. Po iluś dniach znajomości zapytała – kim jesteś? Odpowiedziałem – że nikim. Chwilę się zastanowiła i mówiąc – jesteś więc czystą miłością – zakończyła naszą znajomość. Moje zdziwienie było nad wyraz widoczne, ale to właśnie ta osoba była na wyższym poziomie świadomego rozwoju i wiedziała, że moja droga rozwoju jest zupełnie inna od jej drogi, dlatego będąc tą bardziej świadomą istotą, nie chciała zaburzać mej drogi życiowej.
Czym wyższa świadomość, wewnętrzna mądrość tym większe nakierowanie na własne dobro, a w szczególności na dobro bliźnich, których po drodze spotykamy. To nie sztuka móc wspomagać innych w rozwoju, ale trudną sztuką jest nie zaburzać rozwoju tym, którzy mają odmienną ścieżkę ku poznaniu siebie. Cdn...
- Załączniki
-
- Przebudzeniowy odlot..jpg (32.23 KiB) Przejrzano 524 razy
0 x