Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

PONAD WYMIAROWY REAL

Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

Linie czasowe, plany duszy, wolna wola...

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » niedziela 21 lip 2024, 09:16

Linie czasowe, plany suszy, wolna wola, agresja sztucznej inteligencji...

"Łopatologicznie" wytłumaczenie powyższych tematów bez narzucania - co mamy robić, a co nie.

https://www.youtube.com/watch?v=sCJufxqVlv4
Załączniki
th-2736379290.jpeg
th-2736379290.jpeg (17.32 KiB) Przejrzano 1902 razy
0 x



Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

JASNOWIDZENIE/CZARNOWIDZENIE

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » wtorek 20 sie 2024, 09:18

JASNOWIDZENIE / CZARNOWIDZENIE
...do wyboru, do koloru.


Każda istota uważająca się za jasnowidza i udzielająca się w necie bez względu na to, czy przekazuje pozytywne czy negatywne treści - jest po coś, gdyż wszechświat nie znosi próżni. Lubi różnorodność, abyśmy sami mogli wyczuć, najlepiej poczuć sercem, co z nami rezonuje, a co nie. Co jest szumem informacyjnym, co jest destrukcją, abyśmy wciągali się i zasilali energetycznie linie czasowe z niesympatycznymi wydarzeniami, co jest krasomówstwem dla popularności, dla bycia na przysłowiowym topie będącym pieszczotą dla ego, a co jest kluczem do indywidualnych przemyśleń pozwalających na nasz przyspieszony rozwój w bardziej subtelne przestrzenie.

Przyznaję, że wolę wiedzę przekazywaną przez istoty kobiece, gdyż jest to inna mentalność, emocjonalność jak i sposób funkcjonowania kobiecego mózgu, których to cech, czy też umiejętności nie posiada nacja męska musząca w sobie wytworzyć chociażby namiastkę umiejętności w odczuwaniu i zczytywaniu informacji, wiedzy z wszech wymiaru, mocno się pilnując, by subtelnie nie podłączało się pod taką działalność ego, które niestety, często bryluje w sposób niezauważalny dla słuchających, jak i samego opowiadającego...

Kobieta w przeciwieństwie do mężczyzny posiada naturalną podzielność uwagi. Często w filmach fabularnych czy serialach pokazywane są sceny, gdy np. pani domu w kuchni szykując obiad, w tym samym czasie rozmawia sobie na luzie przez telefon z psiaciółką i dogląda swoje dziecko przy kuchennym stole odrabiające lekcje. Facet kilku czynności naraz nie jest wstanie ogarnąć, gdyż jego mózg używa tylko jednej półkuli mózgowej w normalnym życiu. Kobieta w sposób naturalny używa obydwóch, a wraz z subtelnym rozwojem ten proces gwałtownie przyspiesza, stąd z czasem taka niezwykła łatwość w byciu tu i tam, w skakaniu po różnych przestrzeniach, jak i łatwości zczytywania wszelkich informacji z przestrzeni.

Drugim ważnym aspektem jest fakt, że kobieca energia jest nietykalna w rejonach poza fizycznych, bardziej subtelnych, gdyż jest dawczynią potencjalnego życia, a każda istota mająca dar dawania życia w sposób naturalny jest chroniona, chyba, że sama dopuści do swojej przestrzeni coś niesympatycznego świadomie, a bywa, że również nieświadomie np. w wyniku podstępu. Ale to już zupełnie inny temat.
Mężczyzna w czasoprzestrzeni nie posiada takiej naturalnej ochrony i jego energia życiowa jest łakomym kąskiem dla innych istnień czy podczepów. Dlatego np. w dawnych czasach (szamani) często nosili różne ochronne talizmany, amulety, by móc bezpiecznie fruwać tam, gdzie kobieca energia może przy zachowaniu wzmożonej uważności swobodnie przebywać. Nie mam tu na myśli oczywiście przestrzeni jednoznacznie niskowibracyjnych, ciemnych.

Trzecim najważniejszym aspektem jest sposób odczuwania czasoprzestrzeni jak i samej energii. Kobieta ze względu na swoją niezwykłą emocjonalność zawsze działa w sposób naturalny z poziomu serca. Sercem decyduje, co i jak robi. Jest to naturalne zachowanie, często w zwyczajnym życiu na poziomie nieświadomym, odruchowym...bo taka kobieca natura. Jednak, gdy staje się w pełni świadomym wyborem, działanie z pozycji serca wyklucza wszelką nieprawdę, fałsz i wszelkie inne niskowibracyjne zachowania czy czyny. Mężczyzna nie posiada takiej umiejętności, gdyż nie jest ona naturalna, ale może ją w sobie wyrobić, ale jest to niezwykle trudne, bo opiera się na swoim umyśle, który można z zewnątrz programować, umiejętnie poprowadzić tam, gdzie sam zainteresowany nie zawsze ma tego faktu świadomość. Działanie z pozycji umysłu jest do tego pożywką dla ego, zwłaszcza tego subtelnego, które w sposób umiejętny potrafi tak się tak kamuflować, że potrafi być niezauważalne, a jednak dowodzące daną osobą. Przy okazji, takie osoby wyłapywała na tutejszym forum nieoceniona KIARA. No, ale jej poziom odczuwania był niedostępny nawet dla tych, w tutejszym forum w pewnym sensie promowanych.

Ale jak wcześniej napisałem, przestrzeń nie znosi próżni, to też i wśród działających Pań w necie jest istota, która sprzedaje swoje gadżety, prowadzi pewną akademię i właściwie składa się tylko z ludzkiej powłoki, pod którą jest zupełnie inna negatywna istota, jak również osoba z niezwykle ładną zewnętrzną aparycją, która jest w rzeczywistości modliszką. Jednak gdy mocniej zaczynamy odczuwać sercem niż umysłem, nic nam nie umknie uwagi. Serce zawsze wyłapie fałsz, nieprawdę. Umysł niekoniecznie.
Załączniki
Serducho.jpg
Serducho.jpg (31.62 KiB) Przejrzano 1695 razy
1 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 8160
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1474
x 435
Podziękował: 14805 razy
Otrzymał podziękowanie: 14208 razy

Re: PONAD WYMIAROWY REAL

Nieprzeczytany post autor: chanell » wtorek 20 sie 2024, 19:13

Kiedyś byłam zafascynowana jasnowidzeniem i przepowiedniami . Teraz prawie całkowicie odpuściłam bo wiem ,że zasilanie takich przepowiedni swoją energią nie jest dobre dla mnie i dla nas . Czasem wysłucham z ciekawości ale nie traktuję ich jako prawdy objawionej .
Miło ,ze wspomniałeś Kiarę bo bardzo jej brakuje tu na forum. Często się zastanawiam co napisałaby o dzisiejszej sytuacji na świecie .
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

100% ŚWIADOMOŚCI

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » niedziela 15 wrz 2024, 20:15

100% ŚWIADOMOŚCI
...to czysta abstrakcja w ziemskim wymiarze.


Nasza świadomość jest nieskoordynowana, niejednolita, niespójna, w totalnym rozgardiaszu w zależności od tego, jakie emocje funduje nam przestrzeń fizyczna, w której próbujemy nie zatonąć poprzez pułapki systemu generującego niskie wibracje w nas, jak i my sami, nieświadomie na własne życzenie wpędzamy się w takie chwiejne stany bycia i życia.

Sam bywam zaskoczony, jak trudno nawet osobom, które uważane są za przebudzone, utrzymać swoją świadomość na wysokim, niewzruszonym poziomie, bez względu na sytuacje pojawiające się wokół, a niekoniecznie bywające tymi pozytywnymi lub takimi, które podważają w jakikolwiek sposób wysokie duchowe aspiracje takiej osoby. Dla uważnych, swego czasu Kiara pokazała taki przykład w konwersacji z pewną jasnowidzącą osobą, dla której poziom świadomości i wibracji Kiary okazał się niedostępny do dzisiaj.

Dumając o pewnych bardziej subtelnych klimatach, bywa, że czasem zostaję wrzucony w przestrzeń, w której jakby namacalnie mogę doświadczyć „dumanego” klimatu.
Najlepszym sposobem na nauocznienie, na odczucie czegoś, co nas intryguje czy wręcz inspiruje, jest możliwość pojawienia się w takiej realnej rzeczywistości, w ciele konkretnej osoby, w pewnym sensie będąc tą osobą, za pośrednictwem energii naszej duszy, która realizuje się w różnych przestrzeniach...pojawić się w takiej przestrzeni w istocie mającej tą samą energię co ja, pochodzącej od naszej wspólnej duszy. Wtedy niejako wtapiamy się w taką przestrzeń fizycznie, emocjonalnie i energetycznie. Podobne zdarzenie opisałem w jednym z poprzednich postów.

Lecz tym razem pojawiłem się w przestrzeni nie mającej praktycznie nic wspólnego z naszą, choć istoty tam przebywające miały powłoki materialne, jednak w innej wibracji, energii, bardziej subtelne. Były podobne do ludzi, lecz większe o 100% od średniej ludzkiej postaci. Poziom spokoju, pewności każdej dziejącej się chwili w ich życiu był emocjonalnie porażający. Świadomość każdej chwili, każdej myśli pod naturalną, niewymuszoną kontrolą, gdyż każda myśl, każda intencja „tam” realizowała się natychmiast!

Z mojej perspektywy, każde ich działanie było w stosunku do szaleńczego tempa naszego życia spowolnione mniej więcej o około 30%. Wynikało to nie z ich fizycznych gabarytów, a owej pełnej świadomości, którą kontrolowali całą przestrzeń. To była istna wirtuozja w kreowaniu wszystkiego na tamtej przestrzeni.

Żeby uzmysłowić mi, jak daleki jest poziom samoświadomości tych istot, pokazano mi przykład przyjścia na świat nowej istoty, począwszy od samej myśli o powołaniu do istnienia nowego życia aż po jego narodziny. Bo ten czas najmocniej wpływa na rozwój nowej istoty już na zewnątrz. O tym można się dowiedzieć z książki „Biologia przekonań”, gdyż wszystko jest energią, która tworzy fizyczność.

„Tam' istota kobieca nosząca nowe życie jest na piedestale. Bezwzględnie! Dawczyni życia jest najbardziej zadbaną, zaopiekowaną istotą przez całą tamtejszą społeczność, która ma świadomość, iż ten błogosławiony czas kobiecej istoty będący przy nadziei jest najważniejszym dla rozwoju nowego życia, a zatem nowo narodzona istota sama w sobie posiada już niezwykle zaawansowaną świadomość, gdyż od momentu myśli (intencji) do fizycznej przyjścia na świat przebywała w wysoko wibracyjnych energiach miłości, zadbania i świadomego oczekiwania na jej pojawienie się.
To, co tu piszę, nie jest czymś wyjątkowym, jeśli w tym czymś samemu miało się okazję być i czuć całym sobą tą wibrację i świadomość każdej myśli czy czynu. To esencja bycia w tu i teraz, jakże trudna do przeniesienia do naszej ziemskiej rzeczywistości.

Natłok myśli, potok słów i nadmiar informacji zewsząd nam wciskanych uniemożliwia chociażby chwilę świadomego spokoju w byciu tu i teraz.
Naturalne dbanie o gesty, mentalną mowę i niezwykłe zrozumienie wszelkich procesów energetycznych w tamtej rzeczywistości był tak dalece odmienny, odlotowy, że po powrocie do naszej ziemskiej fizyczności energetycznie dalej byłem tam.

Uzmysłowiono mi, jak daleka droga przed ziemską populacją do chociażby namiastki takiego odczuwania, którego byłem świadkiem w ciele tamtego „Ja”. Tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że uważność każdej przeżytej chwili tworzy podstawy bycia w wyższych rejestrach, czyli bezgranicznej miłości i dobra, które energetycznie są najmocniejszą „formą” własnej kreacji w byciu tu.
Załączniki
Swiadomość...png
Swiadomość...png (318.2 KiB) Przejrzano 1502 razy
1 x



Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

PRZEBACZENIE

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » niedziela 24 lis 2024, 14:53

PRZEBACZENIE
… bez niego będziemy blokowani na poznawanie wszechświata.


Warto się na spokojnie zastanowić, ile osób nie lubimy, ilu nienawidzimy czy wręcz życzymy im wszystkiego, co najgorsze.
Pole do popisu mamy przeogromne – praca, uniwerek, znajomi naszych znajomych, sąsiedzi czy ukochana rodzinka. Same negatywne myśli o tych osobach niezmiernie mogą nas irytować, wkurzać. Wystarczy podłożyć zapalnik, podpalić i by się działo... Czy takie emocje bywają adekwatne do emanowania pozytywnymi fluidami?

Staramy się być sympatyczni, lubiani, szanowani, podziwiani przez otoczenie by się dobrze czuć we własnej skórze. Z tyłu jednak ciągle rośnie garb nierozwiązanych od lat negatywnych emocji z przeszłości, teraźniejszości i zapewne z przyszłości, gdy się zapętlimy w swoim zaciekłym, choć z pozoru niewinnym nielubieniu wybranych osobników płci obojga. Nie zważamy, nie chcemy zauważyć swojego postępowania.
Bo w imię czego? Zapewne nie własnego dobrego samopoczucia, a raczej odwrotnie.

Może nam przybyć zmarszczek, możemy wypalić więcej papierosów (fu) lub wypić kilka kieliszków czegoś mocniejszego, by się zrelaksować w swojej niesympatycznej aurze do często ducha winnej osoby, która czasem nawet nie jest świadoma emanującej z nas, myślowej agresji. To brzmi jak totalny absurd!
Przykład. Spotykamy kogoś nowego lub ktoś tam jest nam przedstawiony i po wyglądzie czy odczuciu potrafimy zawczasu danego delikwenta spisać bez pardonu na straty. Przyłożyć mu łatkę, bo po prostu coś nam nie pasi. Cóż, taki wytwarzany przez nas samych bagaż emocji nieumyślnie przemycamy do nowego lepszego świata przebudzenia czy obudzenia, by poczuć się kimś lepszym.

Przebudzenie – fajna sprawa. Oczyszczanie z negatywów i zmianę swoich myśli na pozytywne – jeszcze ciekawsze, bo trudniejsze.
Wiąże się z zmianą mentalności, postrzegania, zachowywania. Jednym słowem z odmianą części utartego przez życie charakteru i osobowości. Bez tej podstawowej odmiany możemy zapomnieć o próbie dotyku niebiańskich emocji, gdyż ani trochę nie przystajemy do tak dalece cudownych wibracji.

Odreagowujemy na bliźnich. Gdyby tak nie było, to nie topilibyśmy się w własnym jadowym sosie uznając, że i tak jesteśmy lepsi od innych. Negatywne odreagowanie paradoksalnie przyciąga jeszcze bardziej negatywne emocje w tych postaciach, które rzeczywiście nas irytują. Bezinteresownie naruszamy własny schemat myślowy zmieniając równocześnie swoje postępowanie. Naruszamy też schemat zachowania osoby dla nas negatywnej, dając jej argumenty do ręki w postaci stłumionej agresji z naszej strony. Wystarczy obojętność czy neutralność odczuć, by rzeczywiście poczuć się inaczej, jakby bardziej lekko.
Nie mamy innego wyjścia. Chcemy się rozwijać, to warto próbować nieustannie próbować wzrastać w duchu dobra, z pozycji serca do niezbyt przychylnego nam otoczenia.
Więc warto zaakceptować fakt, że w naszym życiu będą się pojawiać negatywne emocje (bo świat nie jest idealny), które nie musimy przyjmować na przysłowiową „klatę”, tylko neutralizować zawczasu pozytywną afirmacją lub po prostu nie wchodzić w bliskie relacje z negatywem. Zawsze mamy wybór i tylko od nas zależy, jak ułożymy sobie swoją prywatną przestrzeń w tej publicznej.

Zdaję sobie sprawę, iż nie zawsze da się przekonać do siebie lub przynajmniej zneutralizować działanie nawet wieloletniego adwersarza czy to w rodzinie, pracy, a nawet w związku. Bywa, że druga strona nie zamierza się wykazać odrobiną zainteresowania w ułożeniu przynajmniej poprawnych relacji międzyludzkich.
Pozostaje pożegnanie takiej osoby raz na zawsze w myślach, życząc jej w skrytości ducha samych pozytywnych wydarzeń w jej życiu prywatnym. Nie chodzi tu bynajmniej o skrajność np. w zerwaniu więzów rodzinnych, tylko zredukowanie możności przebywania przy takiej osobowości do minimum.

Sprawa się komplikuje, gdy tą osobą jest partner, partnerka. W takiej sytuacji nie ma jedynie słusznego rozwiązania. By wzrastać, nasze najbliższe otoczenie powinno nam sprzyjać, również dla własnego dobra. Jeżeli jednak druga strona z przekonaniem utkwi w swoich często absurdalnych dywagacjach, to nie obejdzie się od radykalnych postanowień. Bywa tak, że odcięcie złych relacji wpływa pozytywnie na obydwie strony. Te pozytywne wyzwalają się z braku energii negatywnej przy braku kontaktu tych dwojga. Cóż, czasem przecięcie czegoś niedobrego prowadzi do uwolnienia stłamszonych w nas pozytywnych cech charakteru i uczuć.
Jednak pewne osobowości straszliwie zafiksowane w swoim niepoukładanym emocjonalnym labiryncie tkwią w świętym przekonaniu, że czynią dobrze, że to oni mają jedynie słuszną rację. Hmmm...można codziennie biegać na poranną mszę do kościoła, a w sercu mieć kamień coraz bardziej ciążący i odpychający od siebie najbliższych. Niestety, nie uda się nam zbawić całego świata, ale zawsze możemy uratować własną prywatność w imię naszego osobistego dobra.

Warto wykazywać się silną wolą, by umieć wybaczać i puszczać w świat takowe „złe” osobowości, by móc z dala bez emocji, bez mentalnego powiązania, takiej osobie przebaczyć. Czasem „ta” osoba bywa nieświadoma czynów, którymi rani bliską istotę ciągle z nią przebywającą. Tym większa jest siła wybaczenia, przebaczenia, choć to bywa niezmiernie trudne. W myślach często wręcz a wykonalne.
Ale to jedyna forma oczyszczenia i powrotu na ścieżkę równowagi emocjonalnej i duchowej, by upiększać swoje ciało duchowe jak i fizyczne.
Załączniki
Przebaczenie.jpg
Przebaczenie.jpg (15.58 KiB) Przejrzano 1165 razy
1 x



Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

CZYTAĆ-NIE CZYTAĆ?

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » piątek 06 gru 2024, 23:25

CZYTAĆ - NIE CZYTAĆ?

Duchowość to ciągła nauka. To nieskończenie tworzenie siebie na nowo, zwłaszcza dzięki osobom nam przychylnym. Nie zapominajmy o tym!

Ostatnio coraz częściej zauważam pogląd, iż przy rozwoju duchowym poprzez rozwój własnej świadomości (jestestwa) i ogólnego wzrastania w pozytywnych subtelnych energiach, czytanie różnych, a zwłaszcza ciekawych, interesujących, intrygujących i zastanawiających treści, szczególnie z pogranicza naszej percepcji, staje się zbędnym elementem naszego życia.
Wyciąganie wniosków z przeczytanej treści to jedno, a czytanie dla samej sensacji, sugestii opisywanych praktyk i technik to drugie.

Fajnie jest pogłębiać własny rozwój duchowy, bo uruchamia się w nas wewnętrzna wiedza, którą zaczynamy z czytywać z czasoprzestrzeni i za pośrednictwem bardziej rozwiniętych istot.
Nie fajnie jest, gdy będąc totalnym laikiem, wpadamy na głęboką wodę rozwoju własnej świadomości (duchowości), gdy nasz umysł i ciało zaczyna się gotować i dreptać w niepewności od jednej skrajności do drugiej. To jak właściwie jest...?

Same „ciągłe” zainteresowanie, myślenie o konkretnej tematyce, sferze, która nas interesuje, automatycznie wyczula nasze ciało i umysł (naszą energię) na pewne odczucia związane z interesującym nas tematem, zagadnieniem, zagadką. Mogą to być chociażby szczątkowe informacje, bywa, że dwuznaczne, czasem wręcz nie takie, jakich oczekiwaliśmy, ale intrygujące, pobudzające nie tylko do myślenia.
Poszukiwania lepszej strony własnego „ja” i własnej świadomej przestrzeni życia rozpoczynamy tak naprawdę od siebie. Jest to jednak wersja optymistyczna.
Najczęściej jednak potrzeba nam impulsu, jakiegoś zdarzenia, by zacząć diametralnie zmieniać siebie i własne otoczenie, przyzwyczajenia, a przede wszystkim własną świadomość. Najczęściej tym impulsem jest jakiś artykuł, większa publikacja, książka, a w dobie internetu również treść wizualna i nie tylko. Wtedy jest to mniej boląca pobudka, otrzeźwienie w nas samych. Trudniej, gdy tą pobudkę zauważamy dopiero przy życiowej traumie, nieszczęściu, upadku własnych wartości, dogmatów i najmocniej, dóbr materialnych. Jednakże dominuje słowo pisane, które moim skromnym zdaniem najłagodniej oddziałuje na nasz umysł. Choć i tu można popaść w skrajność, która tylko niszczy.

Czytając nieświadomie ukierunkowujemy swoje czucie, odczucia i własną energię w kierunku, który wynika z danej interesującej nas treści – to jedno. I tu czasami czai się pułapka! Wpadają w nią niektóre jednostki, głodne niesamowitych wrażeń z nie tego świata. Utknięcie w konkretnej treści, która oferuje, narzuca wręcz możliwość odczuwania ciekawych wrażeń dzięki konkretnej realizacji proponowanych technik czy praktyk - to drugie.

Nasz niedoceniany umysł potrafi niezależnie od nas być selektywny z pożytkiem dla nas samych. Jeśli pozwolimy mu na swobodne wyciąganie i „magazynowanie” potrzebnych treści, (do których sami się nastrajamy z zaciekawieniem) to może się okazać, iż poszczególne słowa, zdania czy większe formy potrafią się z czasem zazębiać z często przeciwstawnych wniosków z treści, stwierdzeń w jedną spójną, logiczną całość, mimo pozornych rozbieżności w interpretacji różnych tematów z pogranicza duchowości.
Wgłębiając się w jedną, konkretną treść, praktykę czy technikę, tak naprawdę sami się ograniczamy, i w tym wypadku wydźwięk owej treści, może być dla nas negatywny, bo możemy utknąć w czymś, co nie zawsze do nas pasuje. Jeśli nie pasuje, to ograniczy nasze poznanie, rozwój, choć sami nie będziemy tego faktu świadomi.
Przekonałem się nie raz, iż najciekawszą treść prezentują takie publikacje i książki, które nic nie narzucają, a jedynie dają do myślenia, poszerzają krąg naszego poznania siebie, świata, wszechświata, a zwłaszcza Źródła. Wpadanie w jedną konkretną, jedynie słuszną treść doprowadza do dużej zagrody, ale bez wyjścia. W niej co prawda będziemy pogłębiać naszą stagnację, mimo pozornych postępów według konkretnych praktyk czy technik.

Rozmawiałem z uduchowioną osobą, z mądrościami wyniesionymi z uskuteczniania konkretnych technik (jak dwu-punkt, odpowiednim sposobem wypowiadania się, myślenia itp.) będącymi tak naprawdę ograniczeniem, znacznie wydłużającym czas poznania siebie, a po przez siebie esencji Źródła, z namiętnością zapatrzonej w pilnowaniu konkretnych działań i zachowań mających ją wznieść na wyższy poziom samorealizacji. Szczerze, dziwne wyglądało owe usilne udowadnianie tych książkowych prawd, które do mnie zupełnie nie trafiały. To taki subtelny rodzaj zafiksowania, często niestety, z pominięciem najwyższych emanacji, esencji Góry i wiary w nią. Czy warto więc cokolwiek czytać? Jak najbardziej!

Można bazować wyłącznie na medytacji, na łączności z wyższymi energiami (istotami) i to działa! Ale przy okazji możemy siebie wylać razem z kąpielą.
Czerpanie informacji z innych, bardziej subtelnych przestrzeni jest jak najbardziej wskazana. Wręcz oczekiwana, ale bywa, że kosztem doczesnego, fizycznego istnienia tu na ziemi. Kompleksowy rozwój to nasza podstawa w konkretnej egzystencji w fizycznym wymiarze w równowadze z tą niefizyczną. Bez uziemienia, bez czerpania, doszukiwania się uzupełniających, ciekawych informacji tu, w naszej przestrzeni, możemy nieopacznie zamienić się na jakiś czas w duchowe zombi zachłyśnięte wyłącznie tamtą stroną poznawania.
Wiem co piszę, gdyż miałem do czynienia w sposób bezpośredni z takim totalnym zapętleniem się „tam” bez bycia tu, i nie wyglądało to ciekawie. Wyglądało to gorzej, niż zapętlenie w konkretnym systemie wierzeń, praktyk czy technik. Może to wywołać nieświadomą samo destrukcję. Na szczęście było to tylko doświadczenie, które otrzeźwiło tą osobę, iż życie trwa tu! A tam uzupełniamy nasze ograniczone jestestwo do jego wspanialszej, bardziej subtelnej energetycznie doskonałości.
Czy jednak zatrzymanie się wyłącznie na byciu „tam” można nazwać rozwojem?

Osobiście ciągle coś czytam. Jednakże unikam książek i treści w nich zawartych na konkretnych, wymyślonych przez ludzką percepcję zasad, które na pewno się sprawdzają, bo jednocześnie hamują możliwość wszechstronnego rozwoju, w tym potencjałów, uśpionych w nas do momentu „dorośnięcia” do ich przemyślanego używania z korzyścią dla ogółu.
Z każdej treści pozostaje w nas ułamek przekazu, który często w powiązaniu z innymi skrawkami informacji dopełniają nasz nie tylko fizyczny aspekt istnienia, ale też drogę do świadomego rozwoju.

Szeroko pojęta wiedza jest jak najbardziej wskazana, i bywa wręcz zbawienna dla osób, które z marszu potrafią wpaść (są dopuszczeni za przyzwoleniem Góry) i po części własnych predyspozycji na głęboką wodę i uczą się pływać. Jeżeli robimy to na oślep, bez jakiejkolwiek wiedzy, nasza droga może się stać dryfowaniem na powierzchni oceanu. Jeśli jednak wspomaga nas w tym początkowym dryfowaniu jakakolwiek wiedza, która tkwi w naszym umyśle, spostrzeżenia innych i nasza własna otwartość, to owe dryfowanie zaczyna powoli zmieniać się w naukę pływania w konkretnym kierunku – ku Źródłu.
Wliczając w naszą niekończącą się przygodę osoby umiejące nas wspomagać, tłumaczyć, pokrzepiać i pobudzać do myślenia i działania, to stajemy się coraz lepszymi pływakami. Czujemy coraz lepiej wodę, owy ocean poznawania siebie, własnych możliwości, braku ograniczeń ku przebudzeniu, oświeceniu z pożytkiem dla siebie, bliskich, otoczenia, i ku uciesze Góry.
Załączniki
czytać-nie czytać.jpg
czytać-nie czytać.jpg (31.52 KiB) Przejrzano 1017 razy
0 x



Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

CZUCIE CZY WIDZENIE...

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » sobota 21 gru 2024, 13:26

CZUCIE CZY WIDZENIE
...co jest lepsze?


Każda ludzka istota ma indywidualne predyspozycje do pewnych potencjałów, żadna jednak nie jest wstanie posiąść całej palety potencjałów dostępnych ludzkiej osobie. Choć bywają jednostki, wyjątki, które w połączeniu z swoją „istotą główną” mają o wiele większe spektrum możliwości, lub zwyczajnie gdy są kreatorami wydarzeń w innych przestrzeniach, co przenoszą na naszą ziemską rzeczywistość również wyjątkowymi możliwościami, które bardzo szybko nabierają rozpędu.
Jednak taki poziom zaawansowania w uruchomionych potencjałach (możliwościach) wynika z czynienia dobra z pozycji serca i bezwarunkowej miłości do wszystkiego, co niezwykle trudno osiągnąć przy skrajnych emocjach nam serwowanych w fizycznej, ziemskiej przestrzeni.

Tak samo jest zarówno z poszerzonym widzeniem jak i czuciem. Każda rozbudzona istota po jakimś czasie coraz więcej widzi lub czuje. Z czasem obydwa potencjały można w sobie otworzyć, ale dominującym zawsze będzie ten, który czujemy od samego początku.
To co jest lepsze – widzenie czy czucie?

Mogę o tym pisać, gdyż jedno i drugie jest w ciągłym rozwoju we mnie. Ale jak wspomniałem wcześniej, zawsze mamy jeden z tych potencjałów jako dominujący, wyczuwający najmniejsze subtelności w przestrzeni.

CZUCIE
Bywa bardziej komfortowe, gdy coś lub kogoś odczuwamy, możemy na tym skoncentrować swoją uwagę i tylko na tym. W widzeniu dochodzi element widzenia, a widząc np. negatywną istotę, która może być niezwykle szpetna lub wręcz odwrotnie, wzbudza w nas w sposób naturalny całe spektrum ziemskich emocji, co często nam nie pomaga.
Przy czuciu wiemy, czy mamy do czynienia z negatywem czy pozytywem, a co jest chociażby neutralne. Brak w czuciu elementu widzenia stawia nas w uprzywilejowanej sytuacji, bo tylko czuciem jesteśmy wstanie wyłapać, z czym lub kim mamy do czynienia. Na odczuciu możemy się szybko skoncentrować, przy widzeniu na początku raczej zdekoncetrować.
W odczuwaniu czujemy nie tylko energię w przestrzeni, ale bywa, że również dźwięki, często nieartykułowane, dzięki którym istoty czy negatywne byty próbują w nas wzbudzić energie niepewności, zdenerwowania, strachu i tym podobnych niskowibracyjnych emocji. Takie działania mają na celu wprowadzić nas w stan niepewności, gdyż mają świadomość, jaką dysponujemy mocą, gdy świadomie ją czujemy z Źródła, Stwórcy wszystkiego.
Przy pełnym otwarciu na Źródło, w pewności w byciu Tą niezwykła energią – możemy wszystko! Pod warunkiem, że czynimy jedynie dobro z pozycji serca.
Jak to wygląda w rzeczywistości?

Swego czasu bawiłem kilka dni w Wiedniu na zaproszenie bliskiej znajomej o niezwykle sensorycznym widzeniu, do której pojechałem z moją latoroślą również bujającą w czasoprzestrzeni.
Zwiedzając starówkę, weszliśmy do jednej z dwóch katedr znajdujących się w centrum. Ogólnie nie zwiedzam od jakiegoś czasu takich miejsc, ale akurat ta katedra charakteryzowała się ogromnymi oknami w charakterze witraży. Przy słonecznym dniu efekt w środku był, trzeba przyznać, niesamowity. Ja chodziłem sobie z kamerą i filmowałem, znajoma z młodą znajdowały się przy chórze, gdzie podziwiały organy. Po lewej stronie pod chórem znajdowało się otwarte pomieszczenie z ściany z kamienia z otworem wejściowym bez drzwi. Zajrzały do środka stając w progu wejścia. W tej samej chwili poprzez nie wyczułem negatyw, odwracając się w ich kierunku, widziałem, jak szybko odeszły od tego miejsca. Ja bywam jednak mocno przekorny i lubię wiedzieć, o co biega.
Po zakończeniu filmowania podszedłem do tego wejścia już z daleka czując nieziemsko niską wibrację, co mnie nieco zdziwiło. Stanąłem w wejściu i od razu do mnie przyszło, że ten, który objął to miejsce w posiadanie, nie jest zadowolony z mojego widoku.
Całe pomieszczenie było w formie prostokąta z kilkoma ławkami i mniej więcej dwu metrowej wysokości figurą matki Boskiej chyba z białego marmuru.
Wchodząc wejściem znalazłem się mniej więcej na środku pomieszczenia. Po prawej stronie były ławki i figura, po lewej pusta przestrzeń. Odwróciłem się w kierunku figury i poczułem, jak coś niezwykle poirytowanego fruwa wokół mojej osoby zirytowane.
Pomyśłałem sobie – acha. Gdy czujemy coś negatywnego, należy pozbyć się jakichkolwiek emocji i pozostać w totalnym neutralu, bo każda emocja to wynik naszej słabości, którą może dana niskowibracyjna energia wykorzystać.
Patrząc na wprost figury, która robiła wrażenie, wyjście miałem po swojej lewej stronie. I tak stojąc, czułem, jak to coś wściekłe krąży wokół mnie przystając za każdym razem po mojej prawej stronie i naciskając w fizycznym odczuciu na mój bark, dając mi do zrozumienia, bym się z tego miejsca wynosił. Ten motyw powtórzył się kilkanaście razy, a sam zdecydowałem, iż nie zamierzam iść na konfrontację z tym czymś, bo to jeszcze nie ten czas i miejsce. Odwróciłem się do wyjścia, a to coś zawisło nade mną z tyłu i delikatnie mnie popychało do wyjścia. Przyznaję, efekt był specyficzny jak i odczucie niezwykłej irytacji tego czegoś.
Nie zdawałem sobie sprawy, że byłem obserwowany przez obydwie panie, z którymi zwiedzałem ten obiekt i tylko kręciły głowami na boki , a znajoma stwierdziła – ty zawsze musisz wejść tam, gdzie nie powinno się wchodzić. Uśmiechnąłem się i tylko stwierdziłem, że było to pouczające doświadczenie.


W czuciu mamy większy komfort, gdyż czując nawet najniższą wibrację, która na nas potrafi oddziaływać np. czuciem poprzez ucisk w klatce piersiowej, mrowieniem na całym ciele, drętwieniem ciała, lub jego części itp., z czasem zwyczajnie zaczynamy tylko czuć bez większego dyskomfortu w fizycznym ciele, by móc się skupić na swojej ochronie dzięki braku jakiejkolwiek reakcji – każda reakcja zarówno niepewności, strachu, paniki i tym pochodnym jak również odwrotnie, reakcja bycia niezwyciężonym, nie naruszalnym jest naszą słabością – nie reagowanie, bycie w neutralu pozwala nam panować nie tylko nad sobą, ale również nad tym, z czym mamy styczność. Wtedy nie tylko czucie ale również umysł zaczyna na chłodno analizować wszelkie subtelności w przestrzeni potrafiąc wznieść się na niebywały poziom działania...

WIDZENIE
Osoby, które „od małego” mają uruchomiony potencjał widzenia, zawsze na początku miały przechlapane, bo często nie wiedziały, co się dzieje, tym bardziej, że często nikt z otoczenia nie wiedział, o co chodzi. Lepiej, gdy ten potencjał uruchamia się „z wiekiem”, bo jesteśmy bardziej odporni i świadomi, bo by otworzyć ten potencjał w sobie, trzeba jednak być po pozytywnej stronie „mocy”.
Na początku zawsze jest trudno, zwłaszcza gdy mamy wgląd w ciemne istoty zagnieżdżone w innych osobach, gdy widzimy duchy osób błądzących, które nie są świadome, że już nie żyją czy to w szpitalach, czy na drogach, tam, gdzie były wypadki śmiertelne, w miejscach wojennych bitw lub w miejscach masowych mordów (takie miejsca są np. w Warszawie, zwłaszcza w obszarach objętych powstaniem warszawskim), nie wspominając o cmentarzach.

Widzenie zawsze jest połączone z emocjonalną reakcją, gdyż zawsze może nas coś nowego, nietypowego zaskoczyć, zaszokować, a wtedy z automatu włączają się w nas ziemskie emocje, które druga strona, zwłaszcza ta negatywna może przez zaskoczenie wykorzystać na naszą niekorzyść, potęgując efekt niemiłego zaskoczenia w nas.
W czuciu łatwiej opanować reakcje, być ponad nie. W widzeniu jest to trudniejsze, zwłaszcza gdy naszą emocjonalność nie można okiełznać.
A można, lecz jest to żmudny proces, jeśli świadomie dążymy do bycia neutralnym, bez względu na to, co jesteśmy wstanie dostrzec poza fizycznością naszej przestrzeni.
A gdy nabierzemy wprawy, to zaczynamy mieć moc sprawczą w każdym z takich widzących zdarzeń.

Castaneda w latam siedemdziesiątych w jednej z swoich książek o meksykańskim szamanizmie napisał, że kilka procent ludzkiej populacji nie jest ludźmi. Teraz te proporcje mocno się zmieniły, gdyż jest to już kilkadziesiąt procent, ale mniej niż 50%. Wsród tych „nieludzi” są inne nacje schowane za technologią mimikry, która tworzy powierzchowny obraz ludzkiego ciała, choć często jest to zupełnie coś innego, klony, których jest coraz więcej jak i hybrydy (Alon Musk) czy też syntetyki (określeniem tym posługiwała się kiedyś Kiara, a bardzo mi się spodobało). A gdy coś takiego uda nam się zobaczyć w realnym świetle, to możemy zejść na zawał, zwymiotować itp., gdyż nie jesteśmy przygotowani na takie odmienne widoki.

Stojąc w kolejce do marketowej kasy z zakupami przyglądałem się na czoło kasy, gdzie przemęczona pani kasjerka obsługiwało parkę dziwnych klientów. Dla mnie dziwnych. Był to wysoki na ok. 190 czm mężczyzna o nieproporcjonalnie szczupłym wyglądzie w dzinsowych spodniach i skórzanej kurtce, którego wygląd jednak mi nie pasował mi do ogółu (to moje czucie), a obok stała małoletnia córka równie nieproporcjonalnie wysoka ale ubrana na lata 40-te ubiegłego wieku w czarną spódniczkę na szelkach z tego samego materiału i białą wizytową koszulę z długim rękawem. Tym bardziej moje czucie zaczęło rozrabiać. Ale stałem i beznamiętnym (zluzowanym) wzrokiem im się przyglądałem. Dziewczyna stała na wprost kasjerki, czyli bokiem do mnie, a ten dziwny gość obok kasy na wprost mnie, choć w odległości około 3 metrów pakując zakupione produkty.
Po kilkunastu sekundach wygląd jego głowy zaczął się zmieniać. Zanikał ludzki kształt, w miejsce którego nakładała się zupełnie inna głowa o szpyciastym, wydłużonym profilu, w kolorze brunatno-stalowym, czarnymi lekko skośnymi oczami, które były całkowicie czarne. Nos w formie szczątkowej jak również usta, które jedynie były lekko zaznaczone. W miejscu włosów po obydwóch stronach głowy były wypustki na kształt rybich skrzeli.
Póki beznamiętnie, nie narzucająco się przyglądałem – było ok. Jednak w pewnym momencie całą uwagę skupiłem na owych „skrzelach”, co od razu wyczuła ta istota.
Zarówno istoty ukryte pod technologią mimikry jak i zmiennokształtni mają niezwykle wyczulony mental, czują nasze emocje i myśli. Tak było i tym razem.
Moje skupienie na tej osobie przestało być subtelne (na granicy z obojętnością) co spowodowało reakcję. Wziął do reki kolejny zakup, zastygł na chwilę w bezruchu i nagle spojrzał mi prosto w oczy. Nie odwróciłem wzroku, co go zaskoczyło. Zaczął szybko pakować do siatki resztę zakupów i równie szybko obydwoje się ulotnili. Działo się to jakiś czas przed absurdalną pandemią covidową. Nigdy więcej ich nie spotkałem.

Gdy opowiedział o tym zdarzeniu osobie, z którą współgram energetycznie w spinie – stwierdziła, że nie chciała by czegoś takiego zobaczyć, choć jest widzącą poza barierą niewidzialności, poza wymiarami fizycznymi itp. Jest obeznana z widokiem negatywnych energii, demonów jak i istot w świetle. Ale to był czas na coś nowego.
Klimat ten sam, co wcześniej opisałem, ale w innym kraju. Taśma z zakupami przy marketowej kasie, dwie osoby bliżej kasy klienta o wadze ok. 150 kg i wysokim wzroście. Wyraz twarzy typowy dla niemieckiej nacji (bez obrazy). Zaczęła się tej osobie przyglądać. Pierwsza nieścisłość pojawiła się przy mówieniu. Jej rozmowa z kasjerką wyglądała tak, że usta poruszały się, a dźwięk wydobywał się z opóźnieniem. Co zaskoczyło widzącą i jeszcze mocniej wyostrzyła swój dar widzenia i ...
- Zobaczyłam coś niezwykle szpetnego, nieforemnego do tego stopnia, że myślałam, że zwymiotuję na taśmę z zakupami – a powiedziała to osoba obeznana od lat z poszerzonym widzeniu.


Jednym słowem, nie ma lekko....
Załączniki
Jasnowidzenie, czucie.jpg
Jasnowidzenie, czucie.jpg (72.86 KiB) Przejrzano 731 razy
0 x



Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 18038
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1147
x 596
Podziękował: 17658 razy
Otrzymał podziękowanie: 24803 razy

Re: PONAD WYMIAROWY REAL

Nieprzeczytany post autor: songo70 » piątek 07 mar 2025, 09:05

W monumentalnej i kosmicznej przemianie, wszystkie ciemne linie czasu uległy załamaniu. Oznacza to koniec cykli, które były wypełnione negatywnymi energiami, narracjami opartymi na strachu i walkami dla tych, którzy byli na tych liniach czasu. ✨ Siły światła triumfalnie zwyciężyły, a kosmiczna równowaga została przywrócona. Plejadianie, istoty o wyższej świadomości z systemu gwiezdnego Plejad, przekazali ludzkości ważną wiadomość, która może zmienić bieg przyszłości. 🌠
plej.jpg
plej.jpg (7.4 KiB) Przejrzano 356 razy
https://kochanezdrowie.blogspot.com/202 ... orz-5.html
0 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

Awatar użytkownika
ZbyniuZbynio
Posty: 274
Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
Lokalizacja: Trójmiasto
x 3
x 40
Otrzymał podziękowanie: 173 razy

EGREGOR KOŚCIELNY

Nieprzeczytany post autor: ZbyniuZbynio » czwartek 13 mar 2025, 10:22

EGREGOR KOŚCIELNY
...zainfekowanie nim to bycie posłusznym.


Część 1

Religia sama w sobie posiada ten pozytyw, iż wielu osobom uświadomiła, uświadamia, że istnieje coś więcej niż wszechobecny konsumpcjonizm, że istnieje siła wyższa, która spaja wszystko w jedną, nierozerwalną całość.

Niestety, instytucje tworzące tzw. wielkie religie muszą w jakimś zakresie istnieć, utrzymywać swoich przedstawicieli przy „władzy”.
A tą można trzymać nad ludem poprzez pomniejszanie znaczenia podwładnych (wiernych). Po przez dawanie im iluzji lepszego życia, gdzieś tam, kiedyś w przyszłości, gdyż w teraźniejszości masz być poddany „ich” woli (sakramenty, spowiedź itp.). Ujmując dosadnie – być zniewolonym duchowo i materialnie.

Przekonałem się o tym dobitnie, odwiedzając niedawno rodzinne kuzynostwo, któremu obecnie bardzo dobrze się powodzi „materialnie” i jest podpięte do kościelnego egregora nie tylko mentalnie, co mnie mocno zaskoczyło.
Dotarło do mnie, jak instytucja kościoła potrafi w imię Boga całkowicie podporządkować sobie wiernych do tego stopnia, że samo miejsce zamieszkania staje się podpięte z wcale nieciekawą infekcją energetyczną, które wyczuwa i widzi (zwłaszcza wieczorem) ich pies.
Nie od dziś wiadomo, że psy, a zwłaszcza koty wyczuwają negatyw błądzący po mieszkaniu czy domu, widząc dokładnie, jak to dokładnie wygląda.

Każde zdarzenie, doświadczenie czy przeżycie jest po coś. Przekonałem się, że tonący zawsze chwyta się „brzytwy” by nie utonąć. A jeśli z tonącego okrętu ubywa wiernych, to wysiłki zostają przekierowane na tych, którzy poza bogobojnością posiadają odpowiednie zasoby materialne tak potrzebne do aktywnego działania i finansowania całej instytucji zwanej kościołem z ich wysoko postawionymi przedstawicielami.

Cóż, prowadząc luźną konwersację z osobą, która po ostrych przejściach w przeszłości z alkoholem w tle, obecnie AA, prowadzi firmę, jeździ najnowszym dużym autem klasy premium prosto z salonu, zarządza ludźmi....jest jednocześnie całkowicie poddana kościołowi.
Wsłuchując się w potok słów, gdyż osoby, które wyszły z tzw. życiowego bagna, mają często naturalną skłonność do mówienia innym, jak powinny postępować, co jest dla nich dobre, a co złe. Wpadają w ton moralizatorski, w swego rodzaju swoisty monolog nie zważając na osoby wokół.
Umiejętność słuchania pomaga, gdyż z upływającym czasem rozmówca w końcu zaczyna być skłonny do wspólnej rozmowy, gdyż szanując jego sposób pojmowania rzeczywistości daje mi sposobność do nienarzucających spostrzeżeń z mej strony.

Słysząc w wspomnianym monologu zdania – ja nie mam wolnej woli, ja jestem nikim itp. to jednoznacznie widać subtelne programowanie osoby, która w wymiarze fizyczny jest na topie finansowym, a jej marzeniem jest – móc przeczytać fragment pisma świętego na niedzielnej mszy.
Można by stwierdzić, iż ta osoba z jednej negatywnej skrajności wpadła w drugą skrajność, mentalną skrajność.
Szczerze, nie zamierzam nic zmieniać w przestrzeni opisywanej osoby i jego rodziny, gdyż mają wolną(?) wolę i postępują tak, jak postępują.
Woda jednak drąży nawet najtwardszą skałę, zatem cierpliwość w zderzeniu z opisywaną sytuacją jak najbardziej popłaca. Zresztą przestrzeń sama decyduje, lub inaczej, tak kreuje danymi zdarzeniami, byśmy byli jego świadkami.

Miałem wracać do chaty pod wieczór. Jednak przy gadulstwie gospodarzy nie zdążyli mnie zawieść na jedną, drugą kolejkę podmiejską, więc ustaliliśmy, że na pewno wyjadę tą po 22-giej. Przed tak późnym wyjazdem dotarło do mnie, dlaczego ich miejsce zamieszkania opuszczam w czasie, gdy na zewnątrz całkowicie ciemno. O takim czasie uaktywniają się „energie', które dla oczu ludzkich są niewidoczne. Ale o tym później...

Głowa rodziny odwożąc mnie na stację, znów popadła w monolog, ale tym razem bardziej bezstronny, radosny, co mnie nawet zaskoczyło. Stwierdził, że przez kilkanaście minut (na początku naszego spotkania) nawijał swój monolog i nic innego do niego nie docierało. Dopiero po kilkunastu minutach coś w nim się zatrzymało i zaczął się przysłuchiwać moim spostrzeżeniom.
Dojeżdżając do stacji kolejowej po raz kolejny spokojnie powtórzyłem, że to, co ode mnie usłyszał to wyłącznie moje spostrzeżenia, które są jedynie po to, by mógł „je” skonfrontować ze swoimi, bo nie mam prawa narzucać mu czegokolwiek i nie chciałbym, aby moje wywody brał za prawdę absolutną.
Stwierdził na odchodne, że dawno nie prowadził tak interesującej rozmowy, że ma tyle ciekawych przemyśleń, które mu poszerzyły własne przemyślenia...jak wcześniej wspomniałem, woda cierpliwie drąży skałę. Cdn...
Załączniki
Egrego koscielny1.png
Egrego koscielny1.png (447.15 KiB) Przejrzano 280 razy
0 x



ODPOWIEDZ