SYMBIONT
...esencją naszego istnienia.
Cz. 6
Symbiont wytwarza energię serca. Ujmując inaczej, jest to pole magnetyczne serca, które jest pięć tysięcy razy (!) silniejszym od pola magnetycznego mózgu oraz reszty powłoki cielesnej osnutej biopolem.
Energia serca posiada własną inteligencję, w której znajduje się energetyczna podświadomość. Nie muszę wspominać, że serce od zawsze było kojarzone z wyższymi uczuciami jak np. miłość. Działanie z pozycji serca powoduje, że serce zawsze wyłapie fałsz i nieprawdę, przez to bardziej będziemy wyczuleni na negatywne aspekty pojawiające się w naszej przestrzeni.
Podświadomość będąca w energii serca jest ściśle powiązana z prawą półkulą zwaną tą bardziej intuicyjną, którą powinno się jak na najczęściej dopuszczać do głosu zamiast zasłaniać się typową logiką. Warto wyrobić w sobie odczuwanie za pomocą „pola serca', gdyż serce jako jedynie nie jest zanieczyszczone zewnętrznymi manipulacjami.
Logika i rozum można porównać do plusa i minusa, gdzie plus jest problemem, a minus brakiem problemu. Z poziomu matrycy energetycznej możemy owe dwa przeciwstawne stany połączyć w jedno.
Koncentrując się na tych dwóch stanach można doprowadzić do punktu splątania energetyczno-kwantowego obydwu z nich. Wraz z wprawą, można dojść do punktu, w którym samo życzenie, intencja wystarczy, by w przestrzeni zaistniała owe życzenie, intencja.
Bycie w ciągłej uważności uaktywnia naszą nadświadomość, która jest mocą sprawczą inicjująca „energetyczny ruch”, który finalnie kończy się realizacją w naszej przestrzeni danego życzenia czy też danej intencji.
Myk polega na tym, by mieć kontrolę nad podświadomością, która zawsze chce dla nas dobrze, ale z jej punktu widzenia. Gdy doprowadzi się do sytuacji, by podświadomość zaczęła się powoływać na moc i potęgę naszej nadświadomości, automatycznie nastąpi przeniesienie naszych wszelkich działań do naszej świadomości, czyli do miejsca naszych oczekiwań pod warunkiem, że działami z pozycji serca.
W ten subtelny sposób logika zostaje przytłumiona i działanie z pozycji serca staje się z czasem czymś naturalnym. Naturalnym stanem postrzegania i działania w ciągłej uważności. Można by rzec, iż jest to pewnego rodzaju pernamętny stan medytacji, lub pogłębionego czucia i odczuwania. Cdn...
Witam wszystkich użytkowników tego forum
17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.
25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.
Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.
/blueray21
W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum
To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.
Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.
/blueray21
POZIOMY NIEBA wstęp
- ZbyniuZbynio
- Posty: 261
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 2
- x 28
- Otrzymał podziękowanie: 144 razy
- ZbyniuZbynio
- Posty: 261
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 2
- x 28
- Otrzymał podziękowanie: 144 razy
PRZESZŁOŚĆ
PRZESZŁOŚĆ
...bywa hamulcem w byciu tu i teraz.
Każdy z nas ma za sobą pakiet przeżyć poprzez przebyte doświadczenia i emocje. Czym mocniejsze, tym bardziej zostają w naszym jestestwie. Koloryt owych przeżyć może nieraz doprowadzić do bólu głowy. Ale to tylko doświadczanie, które ma nas zmieniać, tworzyć nieskończenie na nowo, na lepsze, pełniejsze i dostatniejsze istnienie w fizycznej rzeczywistości. To wariant optymistyczny. Ten realny jest przeważnie nieco odmienny.
Nie raz braliśmy udział w różnych mniej lub bardziej chwalebnych zdarzeniach (bywa, że próbujemy je za wszelką cenę wymazać z pamięci), a jeśli braliśmy to znaczy, iż nasza dusza chciała przez dane zdarzenia doświadczyć konkretnych emocji.
W naszej duszy nie zapisuje się słowo, gesty czy myśli tak mocno, jak emocje związane z danym doświadczeniem, wydarzeniem z naszym pośrednim udziałem.
Jeśli tak, to nie mamy się czegokolwiek wstydzić, pod warunkiem, że z przeżytych konkretnych emocji potrafimy wyciągać konstruktywne wnioski, wprowadzając je jednocześnie w naszą teraźniejszą rzeczywistość (tu i teraz tworząc swą przyszłość), oraz w miarę możliwości w głębi własnego jestestwa prosić szczerze od serca o wybaczenie tych, którym dane było nas spotkać, ale przynajmniej nie z pozytywnej pozycji. Przebaczenie ma ogromną moc jak miłość i dobroć. To wspaniała energia, która wzbogaca nasze wnętrze. Można też, w miarę możliwości osobiście dać wyraz owych przeprosin w dowolnej formie, byle szczerze, (spotkanie, rozmowa, kwiaty, drobny upominek itp.), lub wynagrodzić w taki sposób, by dla obydwu stron to miało wartość nie tylko symboliczną, ale przede wszystkim tą szczerą, od serca. To jakby dogłębne oczyszczanie osobistej przeszłości z nieciekawych naleciałości (energii w nas), by nam samym i naszym bliźnim nie ciążyły. Warto tak uczynić, aby w naszych umysłach i w sercu nie pozostała żadna ukryta zadra.
System w tym nam nie pomaga i nie pomoże. Raczej na pewno, będzie hołdować naszej niepewności, rozbiciu emocjonalnemu i osobistemu „ja”. Brak pewności siebie, bliźnich i przyszłości jest pożywką dla takiej energii, którą ów system wspiera naszym kosztem. Każda nasza słabość czy zwątpienie jest pożywką dla wszystkich, oprócz nas samych. Dlatego warto zachować w sobie zawsze spokój ducha i ciała oraz myśli i emocji, by móc z dystansu, chłodnym okiem spoglądać na to, co nam serwuje życie i bez emocji kalkulować nasz udział w danej przestrzeni, w której się obecnie znajdujemy.
Wyczyszczenie własnej, bezpośredniej przestrzeni z ciążącej często przeszłości jest jednym z warunków spokojnego pokonywania pozostałych trudności i kłopotów.
Zmyślność współczesnej cywilizacji narzuca nam ciągłe myślenie o przeszłości o naszej w niej udziale, często pod przygrywką tradycji, pamięci itd. Tylko po co!
Lubują się w tym też dogmaty religijne różnych wyznań, by łatwiej móc utrzymywać nad nami kontrolę. Czy ufając współcześnie w Źródło (Boga) potrzebna jest przeszłość i kontrola?
Jednostka ludzka, wymykająca się zrębom systemu i dogmatu jest podwójnie niebezpieczna, gdyż potrafi samodzielnie myśleć i podejmować niezależne i trafne decyzje bez niskich emocji, garbu przeszłości i zewnętrznych nacisków. Jest w pełni świadoma swoich myśli, emocji i poczynań w każdej sekundzie swojego istnienia.
Takie wyrafinowane aczkolwiek jedynie pozytywne postępowanie, tworzy naszą przyszłość poprzez teraźniejszość. Uporczywe rozmyślanie o tym, co było, co stało się tak, a nie inaczej, nosi znamiona destrukcji. Destrukcji również we wnętrzu własnego ciała (pojawiające się stany chorobowe), gdyż negatywne emocje rozbijają naszą wewnętrzną jedność, dobre samopoczucie i zdrowie.
Moje dotychczas znane otoczenie „jedzie” na prochach serwowanych przez przedstawicieli farmaceutycznych korporacji zwanych lekarzami w białych kitlach.
Ciągłe im coś dolega, chodzą sfrustrowani, niepocieszeni nawet własnymi zdobyczami materialnymi, gadżetami, bo ich życie to pasmo walki z samym sobą i własnym zdrowiem.
Osobiście nie wiem, co to lekarstwa, choć droga do pełnej radości mej fizyczności daleka. Niewymuszone, naturalne oczyszczenie poszczególnych organów, tzw. detoks za pośrednictwem naturalnych produktów pochodzących z natury (doskonała książka – czy można żyć 150 lat?) ciągła zmiana mentalności i przyzwyczajeń, to klucz do wewnętrznej szczęśliwości.
Ciągłe rozbijanie nas to domena systemu, wymuszającego na nas pokręcony, nisko wibracyjny energetycznie wachlarz zmiennych nastrojów, by podkopać naszą prywatną przestrzeń życiową, naszą pewność siebie i spójność własnej istoty. Istoty złożonej z zdrowego ciała i zdrowego, rozbudzonego ducha w nas.
Pozbywanie się przeszłości bywa niezmiennie trudne. Na początku bywa wręcz awykonalne w wyniku różnych wewnętrznych myśli i emocji, utrudniających nam zakończenie pewnych spraw z przeszłości. Mimo to możemy się rozwijać, ale ten rozwój nie będzie w pełni optymalny, jeśli mocno w sobie będziemy tłumić nieraz bardzo smutną dla nas przeszłość.
Chcemy czuć się lekko, zwiewnie i tryskać wyśmienitym humorem, nastrojem, energią, to czas najwyższy rozprawić się z demonami przeszłości. Osobiście, wyczyściłem się z własnych największych bolączek. Teraz cofając się w spokoju i ciszy odnajduję pośrednie, niby nie wiele znaczące zapomniane emocje i je doczyszczam. Pozbywam się resztek, które gdzieś tam w zakamarkach mej pamięci się zdezaktualizowały, prawie zanikły. To nie żmudna ciągła praca. Po prostu, gdy mam ochotę, wieczorem przed snem koncentruję swój umysł, jeszcze lepiej, gdy w nocy się przebudzę, tym większa czułość na odnalezienie zapomnianych zdarzeń. Odczytuję emocje, które dana konkretna osoba przeżyła za moją przyczyną i w skupieniu proszę jej duszę o przebaczenie za zaistniałe wtedy sytuacje z pozycji serca i szczerości. Po takiej „akcji” budząc się rano czuję większą lekkość, która się powtarza wraz z eliminowaniem następnych nie współgrających już ze mną emocjami.
To podstawa naszej szczęśliwości niezależnej od ilości dóbr materialnych, społecznej pozycji i osobistego szczęścia...naturalnie popycha nas w stronę prawdziwej duchowości. Mimo, że system i dogmaty będą się usilnie uwijały w odwróceniu naszej uwagi z drogi do własnej prywatnej szczęśliwości własnej istoty. Kiedy można mieć wpływ na pozytywne emocje płynące z nas?
Pozytyw - zawsze przegania negatyw.
Dobro - zło, gdyż jego siła jest niepodatna na żadne niskie wpływy, wibracje, zachowania czy płytkie instynkty.
Jeśli jest niepodatna, to pozostaje nam być szczęśliwym i tym naszym szczęściem zarażać innych. Taka infekcja jest jak najbardziej wskazana.
...bywa hamulcem w byciu tu i teraz.
Każdy z nas ma za sobą pakiet przeżyć poprzez przebyte doświadczenia i emocje. Czym mocniejsze, tym bardziej zostają w naszym jestestwie. Koloryt owych przeżyć może nieraz doprowadzić do bólu głowy. Ale to tylko doświadczanie, które ma nas zmieniać, tworzyć nieskończenie na nowo, na lepsze, pełniejsze i dostatniejsze istnienie w fizycznej rzeczywistości. To wariant optymistyczny. Ten realny jest przeważnie nieco odmienny.
Nie raz braliśmy udział w różnych mniej lub bardziej chwalebnych zdarzeniach (bywa, że próbujemy je za wszelką cenę wymazać z pamięci), a jeśli braliśmy to znaczy, iż nasza dusza chciała przez dane zdarzenia doświadczyć konkretnych emocji.
W naszej duszy nie zapisuje się słowo, gesty czy myśli tak mocno, jak emocje związane z danym doświadczeniem, wydarzeniem z naszym pośrednim udziałem.
Jeśli tak, to nie mamy się czegokolwiek wstydzić, pod warunkiem, że z przeżytych konkretnych emocji potrafimy wyciągać konstruktywne wnioski, wprowadzając je jednocześnie w naszą teraźniejszą rzeczywistość (tu i teraz tworząc swą przyszłość), oraz w miarę możliwości w głębi własnego jestestwa prosić szczerze od serca o wybaczenie tych, którym dane było nas spotkać, ale przynajmniej nie z pozytywnej pozycji. Przebaczenie ma ogromną moc jak miłość i dobroć. To wspaniała energia, która wzbogaca nasze wnętrze. Można też, w miarę możliwości osobiście dać wyraz owych przeprosin w dowolnej formie, byle szczerze, (spotkanie, rozmowa, kwiaty, drobny upominek itp.), lub wynagrodzić w taki sposób, by dla obydwu stron to miało wartość nie tylko symboliczną, ale przede wszystkim tą szczerą, od serca. To jakby dogłębne oczyszczanie osobistej przeszłości z nieciekawych naleciałości (energii w nas), by nam samym i naszym bliźnim nie ciążyły. Warto tak uczynić, aby w naszych umysłach i w sercu nie pozostała żadna ukryta zadra.
System w tym nam nie pomaga i nie pomoże. Raczej na pewno, będzie hołdować naszej niepewności, rozbiciu emocjonalnemu i osobistemu „ja”. Brak pewności siebie, bliźnich i przyszłości jest pożywką dla takiej energii, którą ów system wspiera naszym kosztem. Każda nasza słabość czy zwątpienie jest pożywką dla wszystkich, oprócz nas samych. Dlatego warto zachować w sobie zawsze spokój ducha i ciała oraz myśli i emocji, by móc z dystansu, chłodnym okiem spoglądać na to, co nam serwuje życie i bez emocji kalkulować nasz udział w danej przestrzeni, w której się obecnie znajdujemy.
Wyczyszczenie własnej, bezpośredniej przestrzeni z ciążącej często przeszłości jest jednym z warunków spokojnego pokonywania pozostałych trudności i kłopotów.
Zmyślność współczesnej cywilizacji narzuca nam ciągłe myślenie o przeszłości o naszej w niej udziale, często pod przygrywką tradycji, pamięci itd. Tylko po co!
Lubują się w tym też dogmaty religijne różnych wyznań, by łatwiej móc utrzymywać nad nami kontrolę. Czy ufając współcześnie w Źródło (Boga) potrzebna jest przeszłość i kontrola?
Jednostka ludzka, wymykająca się zrębom systemu i dogmatu jest podwójnie niebezpieczna, gdyż potrafi samodzielnie myśleć i podejmować niezależne i trafne decyzje bez niskich emocji, garbu przeszłości i zewnętrznych nacisków. Jest w pełni świadoma swoich myśli, emocji i poczynań w każdej sekundzie swojego istnienia.
Takie wyrafinowane aczkolwiek jedynie pozytywne postępowanie, tworzy naszą przyszłość poprzez teraźniejszość. Uporczywe rozmyślanie o tym, co było, co stało się tak, a nie inaczej, nosi znamiona destrukcji. Destrukcji również we wnętrzu własnego ciała (pojawiające się stany chorobowe), gdyż negatywne emocje rozbijają naszą wewnętrzną jedność, dobre samopoczucie i zdrowie.
Moje dotychczas znane otoczenie „jedzie” na prochach serwowanych przez przedstawicieli farmaceutycznych korporacji zwanych lekarzami w białych kitlach.
Ciągłe im coś dolega, chodzą sfrustrowani, niepocieszeni nawet własnymi zdobyczami materialnymi, gadżetami, bo ich życie to pasmo walki z samym sobą i własnym zdrowiem.
Osobiście nie wiem, co to lekarstwa, choć droga do pełnej radości mej fizyczności daleka. Niewymuszone, naturalne oczyszczenie poszczególnych organów, tzw. detoks za pośrednictwem naturalnych produktów pochodzących z natury (doskonała książka – czy można żyć 150 lat?) ciągła zmiana mentalności i przyzwyczajeń, to klucz do wewnętrznej szczęśliwości.
Ciągłe rozbijanie nas to domena systemu, wymuszającego na nas pokręcony, nisko wibracyjny energetycznie wachlarz zmiennych nastrojów, by podkopać naszą prywatną przestrzeń życiową, naszą pewność siebie i spójność własnej istoty. Istoty złożonej z zdrowego ciała i zdrowego, rozbudzonego ducha w nas.
Pozbywanie się przeszłości bywa niezmiennie trudne. Na początku bywa wręcz awykonalne w wyniku różnych wewnętrznych myśli i emocji, utrudniających nam zakończenie pewnych spraw z przeszłości. Mimo to możemy się rozwijać, ale ten rozwój nie będzie w pełni optymalny, jeśli mocno w sobie będziemy tłumić nieraz bardzo smutną dla nas przeszłość.
Chcemy czuć się lekko, zwiewnie i tryskać wyśmienitym humorem, nastrojem, energią, to czas najwyższy rozprawić się z demonami przeszłości. Osobiście, wyczyściłem się z własnych największych bolączek. Teraz cofając się w spokoju i ciszy odnajduję pośrednie, niby nie wiele znaczące zapomniane emocje i je doczyszczam. Pozbywam się resztek, które gdzieś tam w zakamarkach mej pamięci się zdezaktualizowały, prawie zanikły. To nie żmudna ciągła praca. Po prostu, gdy mam ochotę, wieczorem przed snem koncentruję swój umysł, jeszcze lepiej, gdy w nocy się przebudzę, tym większa czułość na odnalezienie zapomnianych zdarzeń. Odczytuję emocje, które dana konkretna osoba przeżyła za moją przyczyną i w skupieniu proszę jej duszę o przebaczenie za zaistniałe wtedy sytuacje z pozycji serca i szczerości. Po takiej „akcji” budząc się rano czuję większą lekkość, która się powtarza wraz z eliminowaniem następnych nie współgrających już ze mną emocjami.
To podstawa naszej szczęśliwości niezależnej od ilości dóbr materialnych, społecznej pozycji i osobistego szczęścia...naturalnie popycha nas w stronę prawdziwej duchowości. Mimo, że system i dogmaty będą się usilnie uwijały w odwróceniu naszej uwagi z drogi do własnej prywatnej szczęśliwości własnej istoty. Kiedy można mieć wpływ na pozytywne emocje płynące z nas?
Pozytyw - zawsze przegania negatyw.
Dobro - zło, gdyż jego siła jest niepodatna na żadne niskie wpływy, wibracje, zachowania czy płytkie instynkty.
Jeśli jest niepodatna, to pozostaje nam być szczęśliwym i tym naszym szczęściem zarażać innych. Taka infekcja jest jak najbardziej wskazana.
- Załączniki
-
- Przeszłość.jpg (69.17 KiB) Przejrzano 251 razy
0 x
- ZbyniuZbynio
- Posty: 261
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 2
- x 28
- Otrzymał podziękowanie: 144 razy
TERAŹNIEJSZOŚĆ
TERAŹNIEJSZOŚĆ
...to jest to, co nas najbardziej interesuje.
Tu i teraz jest konsekwencją naszego dotychczasowego postępowania w filmie zwanym życiem. Na pocieszenie napiszę, że tylko pewna część z naszego dotychczasowego życia była, jest i będzie naszą zasługą, choć na to, co będzie, możemy mieć zdecydowanie większy wpływ.
Poza zasięgiem (do czasu) jest nasza pamięć i emocje z poprzednich żyć (wcieleń) i fanaberii naszej duszy, chcącej doświadczyć w tym obecnym życiu przy nas pewnych emocji, które uzupełniają jakoby gamę dotychczasowych doświadczeń.
Właściwie, w dużej mierze jesteśmy biernym (nieświadomym do czasu) konsumentem własnej prywatności, a tą bierność w nas próbuje utwierdzić wszechobecny system współczesnej cywilizacji jak i nasza dusza w nas.
Odbijamy się od jednej ściany do drugiej i bywa, że przeklinamy świat, bliskich, znajomych, religię i siebie samych za to, co nas do tej spory spotkało i spotyka.
Za niesprawiedliwości naszego życia, za teraźniejszość zgoła odmienną od tej oczekiwanej i wymarzonej. Tak naprawdę wszyscy dookoła są winni naszego losu, tylko nie my sami. Może jednak warto zmieniać swoje postrzeganie na swoją prozę życia i zacząć doszukiwać się w niej dobrych, pozytywnych stron mając świadomość, iż każda chwila naszego istnienia to tylko doświadczanie mające zaowocować lepszym, głębszym wglądem w nas samych i otaczająca rzeczywistość.
Teraźniejszość jest konsekwencją naszych dotychczasowych myśli i ich energii, jak i działań oraz dokonań. Większość tych dokonań znajduje się na zewnątrz nas.
Atrakcyjna zewnętrzność okraszona wszędobylskim materializmem w postaci niestrudzenie zdobywanych dóbr i gadżetów. Gonienie za nimi jak małpa za owocem po drzewie. Powab własnej wielkości, ważności, przemądrzałości podszyte wspólną nazwą „ego”. Patrzenie na bliźnich z góry, wytykanie im ułomności w nieradzeniu sobie w życiu, gorszego statusu materialnego, braku gustu, ogłady czy oczytania.
Ach, jaki ten świat jest niedoskonały wobec nas samych. Mamy prawo do krytyki wszystkich i wszystkiego, świadomie pomijając własną istotę, zasługującą na wyjątkowe traktowanie i świetlaną przyszłość w zrębach systemu. Czy takie zachowania w naszym wykonaniu spowodują lepszą przyszłość?
Raczej nie, bo już na etapie tu i teraz nie myślimy, nie do końca kontrolujemy własne zachowanie i emocje, biorąc udział w bezmyślnym poszukiwaniu iluzorycznego szczęścia podkładanego pod nasze „ego” przez sprytny system. Tak naprawdę nie wyszliśmy jeszcze z epoki kamienia łupanego. Nic sensownego nie potrafimy zdziałać poza notorycznym (za naszym biernym przyzwoleniem) niszczeniem środowiska naturalnego i samych siebie. Emanujemy przyziemnymi instynktami, niskimi wibracjami chciwości, zawiści, zazdrości, niegodziwości...można by długo wyliczać, choć u siebie takich cech zupełnie nie zauważamy, gdyż nas nie dotyczą!
Póki się nie zatrzymamy, nie wyhamujemy w pędzie ku temu, co nam daje współczesny urojony świat, nasza przyszłość, nawet ta oczekiwana, materialna będzie wyłącznie pustką naszego życia. Gdy sam zaciągnąłem najpierw hamulec ręczny, to mnie „zdziwko” kopnęło po umyśle. Jakże me życie było bezbarwne, wręcz pospolite. Oparte wyłącznie na zewnętrznych atrybutach i wewnętrznym marazmie emocjonalnym i mentalnym, którym emanowałem. Nie było to zbyt miłe odczucie, choć rodziło się we mnie w bólach. To był i jest proces rozłożony w czasie, i czym ten czas w nas będzie się wydłużał, tym większą będzie wiało pustką i totalnym rozdrożem.
Stan zawieszenia to już hamulec z włączonym ABS-em. To niemiłe odczucie zawieszenia na bardzo cienkiej linie nad przepastną otchłanią. To stan ducha i ciała, często na tym forum był opisywany przez osoby budzące się z odrętwienia i letargu do prawdziwego życia, pełniejszego odczuwania i radości. To już coś!
Jest to moment, kiedy jednostka zaczyna się wyrywać z objęć systemu, a bywa, że i dogmatu. To czas chaosu będącego jednocześnie zaczątkiem już świadomego tworzenia własnej przestrzeni, własnej niezależnej teraźniejszości poprzez myśli, odczucia i czyny. To zwrot o 180 stopni. I o to chodzi!
Nie będziemy już bezwładną masą społeczną pociąganą za sznurki, a wspaniałymi indywidualnościami, czy to komuś będzie się podobać, czy też nie. Wymaga to jednak wysiłku, samozaparcia w dążeniu ku dobru. Żelaznej konsekwencji, o którą na początku będzie trudno. Będziemy często sobie pobłażać, odpuszczać przez nawyki, przyjemności (np. alkohol, śmieciowe jedzenie, pseudo słodkości itp.), ale to już krystalizująca się zmiana w naszej mentalności. Wyłom zmieniający nas i nasze bezpośrednie otoczenie i jego postrzeganie. Jeżeli zmienia nas, to zarazem bezpośrednią teraźniejszość nas dotykającą w każdej sekundzie istnienia. Czym zmiana większa i coraz mocniej dotykająca nasze jestestwo, tym widoki na przyszłość bardziej obiecujące.
Wtopienie się w społeczną świadomość jest degradacją własnej osoby w każdym aspekcie życia. To równa pochyła w dół, w bezbarwność w byciu szarakiem lub kimś znaczącym na usługach systemu i nie tylko.
Dożyliśmy czasów, w których bycie sobą nie jest atutem. Jest zagrożeniem dla nas samych jak i przysłowiowej społecznej większości. Bycie sobą jest komfortem własnego istnienia, a nie innych. Nas interesuje wyłącznie nasze prywatne pozytywne nastawienie z pozycji miłości i dobra. Tak lekko egoistyczne postępowanie chroni nas przed wrogim systemem i ludźmi w nim się pławiących, jednocześnie dzięki naszej odmianie, dzięki zmieniającej się w naszym wnętrzu energii, zaczynają korzystać ci, którzy pragną (czują) wraz z nami coś zmienić w swoim często bezimiennym żywocie. Jest to moment, chwila prowokująca do samostanowienia własnej istoty, własnego „ja” na piedestale, na doskonalsze istnienie w obrębie otaczającej nas rzeczywistości poprzez odmianę siebie, która tworzy nową, ciekawszą teraźniejszość, stanowiącą jeszcze bardziej intrygującą przyszłość.
...to jest to, co nas najbardziej interesuje.
Tu i teraz jest konsekwencją naszego dotychczasowego postępowania w filmie zwanym życiem. Na pocieszenie napiszę, że tylko pewna część z naszego dotychczasowego życia była, jest i będzie naszą zasługą, choć na to, co będzie, możemy mieć zdecydowanie większy wpływ.
Poza zasięgiem (do czasu) jest nasza pamięć i emocje z poprzednich żyć (wcieleń) i fanaberii naszej duszy, chcącej doświadczyć w tym obecnym życiu przy nas pewnych emocji, które uzupełniają jakoby gamę dotychczasowych doświadczeń.
Właściwie, w dużej mierze jesteśmy biernym (nieświadomym do czasu) konsumentem własnej prywatności, a tą bierność w nas próbuje utwierdzić wszechobecny system współczesnej cywilizacji jak i nasza dusza w nas.
Odbijamy się od jednej ściany do drugiej i bywa, że przeklinamy świat, bliskich, znajomych, religię i siebie samych za to, co nas do tej spory spotkało i spotyka.
Za niesprawiedliwości naszego życia, za teraźniejszość zgoła odmienną od tej oczekiwanej i wymarzonej. Tak naprawdę wszyscy dookoła są winni naszego losu, tylko nie my sami. Może jednak warto zmieniać swoje postrzeganie na swoją prozę życia i zacząć doszukiwać się w niej dobrych, pozytywnych stron mając świadomość, iż każda chwila naszego istnienia to tylko doświadczanie mające zaowocować lepszym, głębszym wglądem w nas samych i otaczająca rzeczywistość.
Teraźniejszość jest konsekwencją naszych dotychczasowych myśli i ich energii, jak i działań oraz dokonań. Większość tych dokonań znajduje się na zewnątrz nas.
Atrakcyjna zewnętrzność okraszona wszędobylskim materializmem w postaci niestrudzenie zdobywanych dóbr i gadżetów. Gonienie za nimi jak małpa za owocem po drzewie. Powab własnej wielkości, ważności, przemądrzałości podszyte wspólną nazwą „ego”. Patrzenie na bliźnich z góry, wytykanie im ułomności w nieradzeniu sobie w życiu, gorszego statusu materialnego, braku gustu, ogłady czy oczytania.
Ach, jaki ten świat jest niedoskonały wobec nas samych. Mamy prawo do krytyki wszystkich i wszystkiego, świadomie pomijając własną istotę, zasługującą na wyjątkowe traktowanie i świetlaną przyszłość w zrębach systemu. Czy takie zachowania w naszym wykonaniu spowodują lepszą przyszłość?
Raczej nie, bo już na etapie tu i teraz nie myślimy, nie do końca kontrolujemy własne zachowanie i emocje, biorąc udział w bezmyślnym poszukiwaniu iluzorycznego szczęścia podkładanego pod nasze „ego” przez sprytny system. Tak naprawdę nie wyszliśmy jeszcze z epoki kamienia łupanego. Nic sensownego nie potrafimy zdziałać poza notorycznym (za naszym biernym przyzwoleniem) niszczeniem środowiska naturalnego i samych siebie. Emanujemy przyziemnymi instynktami, niskimi wibracjami chciwości, zawiści, zazdrości, niegodziwości...można by długo wyliczać, choć u siebie takich cech zupełnie nie zauważamy, gdyż nas nie dotyczą!
Póki się nie zatrzymamy, nie wyhamujemy w pędzie ku temu, co nam daje współczesny urojony świat, nasza przyszłość, nawet ta oczekiwana, materialna będzie wyłącznie pustką naszego życia. Gdy sam zaciągnąłem najpierw hamulec ręczny, to mnie „zdziwko” kopnęło po umyśle. Jakże me życie było bezbarwne, wręcz pospolite. Oparte wyłącznie na zewnętrznych atrybutach i wewnętrznym marazmie emocjonalnym i mentalnym, którym emanowałem. Nie było to zbyt miłe odczucie, choć rodziło się we mnie w bólach. To był i jest proces rozłożony w czasie, i czym ten czas w nas będzie się wydłużał, tym większą będzie wiało pustką i totalnym rozdrożem.
Stan zawieszenia to już hamulec z włączonym ABS-em. To niemiłe odczucie zawieszenia na bardzo cienkiej linie nad przepastną otchłanią. To stan ducha i ciała, często na tym forum był opisywany przez osoby budzące się z odrętwienia i letargu do prawdziwego życia, pełniejszego odczuwania i radości. To już coś!
Jest to moment, kiedy jednostka zaczyna się wyrywać z objęć systemu, a bywa, że i dogmatu. To czas chaosu będącego jednocześnie zaczątkiem już świadomego tworzenia własnej przestrzeni, własnej niezależnej teraźniejszości poprzez myśli, odczucia i czyny. To zwrot o 180 stopni. I o to chodzi!
Nie będziemy już bezwładną masą społeczną pociąganą za sznurki, a wspaniałymi indywidualnościami, czy to komuś będzie się podobać, czy też nie. Wymaga to jednak wysiłku, samozaparcia w dążeniu ku dobru. Żelaznej konsekwencji, o którą na początku będzie trudno. Będziemy często sobie pobłażać, odpuszczać przez nawyki, przyjemności (np. alkohol, śmieciowe jedzenie, pseudo słodkości itp.), ale to już krystalizująca się zmiana w naszej mentalności. Wyłom zmieniający nas i nasze bezpośrednie otoczenie i jego postrzeganie. Jeżeli zmienia nas, to zarazem bezpośrednią teraźniejszość nas dotykającą w każdej sekundzie istnienia. Czym zmiana większa i coraz mocniej dotykająca nasze jestestwo, tym widoki na przyszłość bardziej obiecujące.
Wtopienie się w społeczną świadomość jest degradacją własnej osoby w każdym aspekcie życia. To równa pochyła w dół, w bezbarwność w byciu szarakiem lub kimś znaczącym na usługach systemu i nie tylko.
Dożyliśmy czasów, w których bycie sobą nie jest atutem. Jest zagrożeniem dla nas samych jak i przysłowiowej społecznej większości. Bycie sobą jest komfortem własnego istnienia, a nie innych. Nas interesuje wyłącznie nasze prywatne pozytywne nastawienie z pozycji miłości i dobra. Tak lekko egoistyczne postępowanie chroni nas przed wrogim systemem i ludźmi w nim się pławiących, jednocześnie dzięki naszej odmianie, dzięki zmieniającej się w naszym wnętrzu energii, zaczynają korzystać ci, którzy pragną (czują) wraz z nami coś zmienić w swoim często bezimiennym żywocie. Jest to moment, chwila prowokująca do samostanowienia własnej istoty, własnego „ja” na piedestale, na doskonalsze istnienie w obrębie otaczającej nas rzeczywistości poprzez odmianę siebie, która tworzy nową, ciekawszą teraźniejszość, stanowiącą jeszcze bardziej intrygującą przyszłość.
- Załączniki
-
- Tu i teraz.jpg (27.51 KiB) Przejrzano 198 razy
0 x
- ZbyniuZbynio
- Posty: 261
- Rejestracja: niedziela 11 gru 2022, 16:36
- Lokalizacja: Trójmiasto
- x 2
- x 28
- Otrzymał podziękowanie: 144 razy
PRZYSZŁOŚĆ
PRZYSZŁOŚĆ
...jest konsekwencją tu i teraz.
Może być nam wywróżona, ułożona przez obecny porządek cywilizacji zwany systemem, ale również i religię. Wszyscy wkoło dbają o naszą świetlaną przyszłość.
A może sami postarajmy się czynnie na własną rękę o przyszłość i prywatną przestrzeń życiową zapracować? Zadbać? Warto!
Warto „ciągle” wykazywać minimum własnej inwencji, pozytywnego przekonania, nastawienia, wyobraźni i samodyscypliny (zwłaszcza w naszych myślach), by owa przyszłość zaczęła funkcjonować na naszych zasadach. Gdy jednak kreowanie naszej przestrzeni życiowej zaczynamy tworzyć na podstawie dóbr materialnych, pozycji w społeczeństwie i łechtaniu własnego „ego” - to system przybija nam przysłowiowa piątkę! Gwarantujemy sobie bezpieczeństwo finansowe, otoczkę ważności własnej osoby i ułożony całokształt zewnętrznego blichtru przy jednoczesnej pustce własnego wnętrza. Można mieć wszystko, co zewnętrznie pożądane i oczekiwane skrojone do naszych potrzeb i co dalej? Jak długo da się żyć w tak wyimaginowanym świecie?
Jak długo da się emanować tą zewnętrznością, która z czasem i tak się opatrzy, znudzi i spowszednieje?
Emanując wnętrzem, tym pozytywnym, ciepłym, pełnym otwartości i przychylności, przyciągamy podobne osoby, a za tym również i dobra materialne nie będące celem samym w sobie, a wyłącznie tym, co ułatwia nasz byt tu na ziemi. Słynne zapytanie – być, czy mieć? Jedno i drugie! Gdyż nie wykluczają się nawzajem przy spójności naszych myśli, uczynków i dokonań, współgrających z nami, z naszym sercem i osobistym niezależnym systemem wartości, z którymi nam po drodze z podobnymi bliźnimi w otaczającej nas czasoprzestrzeni. Wzajemnie na siebie wpływając, czerpiemy z bogactwa wyłącznie pozytywnych profitów.
Czyniąc cokolwiek z przekonaniem, z pozycji dobroci (serca) dla innych i ich teraźniejszości, z czasem sami zaczynamy zyskiwać na wielu płaszczyznach życia.
Dobro i miłość przyciąga i inne dobra, również te materialne, by nam ułatwić egzystencję na miarę naszego wzrastania. Tak się nie dzieje z dnia na dzień. Do takiej zmiany potrzeba odmiennego (pozytywnego) myślenia, tworzenia własnej prywatnej przestrzeni. Wiary w to, co chcemy poprzez nasze istnienie tu osiągnąć.
Zatem teraźniejszość jest kluczem do mozolnej odmiany naszego żywota i naszej przyszłości. Osobiste poczynania, myśli i emocje tworzą przestrzeń, energię, która ciągle powtarzana, z czasem staje się tą teraźniejszością tworzącą zarazem naszą przyszłość. Powinniśmy się nauczyć panować nad swoimi myślami, emocjami i poczynaniami. Jeżeli owe emocje wynikają ze szczerych i radosnych zdarzeń, to tak skumulowana pozytywna energia wyzwoli równie pozytywną przestrzeń wokół nas.
Przyczynia się ona do przyciągania podobnych emanacji. To samonapędzający się mechanizm wzrostu. By jednak ten mechanizm wprowadzić w ruch, trzeba naprawdę się natrudzić, namęczyć.
Nic nie otrzymamy za darmo, jeśli nie wykażemy chociażby odrobiny własnej inicjatywy, samozaparcia w dążeniu ku dobru, dyscypliny i wewnętrznej wiary w to, jak dobrym chcemy uczynić własne życie. To jak z nauką języków obcych. Czym później w swoim życiu chcemy się ich nauczyć, tym więcej trzeba włożyć wysiłku.
Z drugiej strony, nigdy nie jest za późno na zmianę, to też nie warto sobie popuszczać, odkładać to co dobre i szlachetne na później, tylko z marszu próbować zmieniać swoją mentalność, osobowość i stan umysłu na pozytywne klimaty.
Satysfakcja tym większa, gdy nasza mentalność, sposób myślenia i bycia zacznie się coraz szybciej zmieniać. Czym szybciej, tym więcej zyskami dla siebie, bliskich i od do okólnego otoczenia. Zgubimy za to po drodze pseudo znajomych od kieliszka, od niskich przyziemnych fascynacji czy zainteresowań...bo skala przewartościowań w naszym umyśle zaczyna być ciągiem do poszerzonego rozwoju.
Wkraczając w owe ścieżki poznawania siebie, otoczenia i wszechświata, dostajemy przysłowiowego „kopa” w przepływie przez nas coraz subtelniejszej energii i takowego postrzegania, czucia i bycia. Czym subtelniej, bardziej lotnie, tym przyszłość bardziej ciekawa i intrygująca. I nie potrzeba narkotyków i innych bardziej pospolitych używek, by być na ciągłym pozytywnym haju.
...jest konsekwencją tu i teraz.
Może być nam wywróżona, ułożona przez obecny porządek cywilizacji zwany systemem, ale również i religię. Wszyscy wkoło dbają o naszą świetlaną przyszłość.
A może sami postarajmy się czynnie na własną rękę o przyszłość i prywatną przestrzeń życiową zapracować? Zadbać? Warto!
Warto „ciągle” wykazywać minimum własnej inwencji, pozytywnego przekonania, nastawienia, wyobraźni i samodyscypliny (zwłaszcza w naszych myślach), by owa przyszłość zaczęła funkcjonować na naszych zasadach. Gdy jednak kreowanie naszej przestrzeni życiowej zaczynamy tworzyć na podstawie dóbr materialnych, pozycji w społeczeństwie i łechtaniu własnego „ego” - to system przybija nam przysłowiowa piątkę! Gwarantujemy sobie bezpieczeństwo finansowe, otoczkę ważności własnej osoby i ułożony całokształt zewnętrznego blichtru przy jednoczesnej pustce własnego wnętrza. Można mieć wszystko, co zewnętrznie pożądane i oczekiwane skrojone do naszych potrzeb i co dalej? Jak długo da się żyć w tak wyimaginowanym świecie?
Jak długo da się emanować tą zewnętrznością, która z czasem i tak się opatrzy, znudzi i spowszednieje?
Emanując wnętrzem, tym pozytywnym, ciepłym, pełnym otwartości i przychylności, przyciągamy podobne osoby, a za tym również i dobra materialne nie będące celem samym w sobie, a wyłącznie tym, co ułatwia nasz byt tu na ziemi. Słynne zapytanie – być, czy mieć? Jedno i drugie! Gdyż nie wykluczają się nawzajem przy spójności naszych myśli, uczynków i dokonań, współgrających z nami, z naszym sercem i osobistym niezależnym systemem wartości, z którymi nam po drodze z podobnymi bliźnimi w otaczającej nas czasoprzestrzeni. Wzajemnie na siebie wpływając, czerpiemy z bogactwa wyłącznie pozytywnych profitów.
Czyniąc cokolwiek z przekonaniem, z pozycji dobroci (serca) dla innych i ich teraźniejszości, z czasem sami zaczynamy zyskiwać na wielu płaszczyznach życia.
Dobro i miłość przyciąga i inne dobra, również te materialne, by nam ułatwić egzystencję na miarę naszego wzrastania. Tak się nie dzieje z dnia na dzień. Do takiej zmiany potrzeba odmiennego (pozytywnego) myślenia, tworzenia własnej prywatnej przestrzeni. Wiary w to, co chcemy poprzez nasze istnienie tu osiągnąć.
Zatem teraźniejszość jest kluczem do mozolnej odmiany naszego żywota i naszej przyszłości. Osobiste poczynania, myśli i emocje tworzą przestrzeń, energię, która ciągle powtarzana, z czasem staje się tą teraźniejszością tworzącą zarazem naszą przyszłość. Powinniśmy się nauczyć panować nad swoimi myślami, emocjami i poczynaniami. Jeżeli owe emocje wynikają ze szczerych i radosnych zdarzeń, to tak skumulowana pozytywna energia wyzwoli równie pozytywną przestrzeń wokół nas.
Przyczynia się ona do przyciągania podobnych emanacji. To samonapędzający się mechanizm wzrostu. By jednak ten mechanizm wprowadzić w ruch, trzeba naprawdę się natrudzić, namęczyć.
Nic nie otrzymamy za darmo, jeśli nie wykażemy chociażby odrobiny własnej inicjatywy, samozaparcia w dążeniu ku dobru, dyscypliny i wewnętrznej wiary w to, jak dobrym chcemy uczynić własne życie. To jak z nauką języków obcych. Czym później w swoim życiu chcemy się ich nauczyć, tym więcej trzeba włożyć wysiłku.
Z drugiej strony, nigdy nie jest za późno na zmianę, to też nie warto sobie popuszczać, odkładać to co dobre i szlachetne na później, tylko z marszu próbować zmieniać swoją mentalność, osobowość i stan umysłu na pozytywne klimaty.
Satysfakcja tym większa, gdy nasza mentalność, sposób myślenia i bycia zacznie się coraz szybciej zmieniać. Czym szybciej, tym więcej zyskami dla siebie, bliskich i od do okólnego otoczenia. Zgubimy za to po drodze pseudo znajomych od kieliszka, od niskich przyziemnych fascynacji czy zainteresowań...bo skala przewartościowań w naszym umyśle zaczyna być ciągiem do poszerzonego rozwoju.
Wkraczając w owe ścieżki poznawania siebie, otoczenia i wszechświata, dostajemy przysłowiowego „kopa” w przepływie przez nas coraz subtelniejszej energii i takowego postrzegania, czucia i bycia. Czym subtelniej, bardziej lotnie, tym przyszłość bardziej ciekawa i intrygująca. I nie potrzeba narkotyków i innych bardziej pospolitych używek, by być na ciągłym pozytywnym haju.
- Załączniki
-
- Przyszłość.jpg (68.18 KiB) Przejrzano 146 razy
0 x