Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Reinkarnacja i życie przed i po życiu?

Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 16908
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1085
x 540
Podziękował: 17150 razy
Otrzymał podziękowanie: 24207 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: songo70 » czwartek 26 lis 2015, 18:11

ciekawostka zauważona tu i ówdzie-
It seems Albert Einstein is back! This time in the person of Mr. Mehran Keshe
- wygląda na to, że A.Einstein wrócił! tym razem jako Mr. M.Keshe ;) :D 8-)
Obrazek
http://newdimension2012.blogspot.co.uk/2015/10/hollow-earths-network-blog-talk-radio.html
0 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: janusz » poniedziałek 07 gru 2015, 23:48

Przypadek Omm Seti

Obrazek Głowa mumi faraona Seti I

Kiedy w 1908 roku państwo Eady zabrali do British Museum swoją czteroletnią córeczkę Dorothy, nie wiedzieli, że dzień ten okaże się przełomem w jej życiu. Obawiali się, że będą ciągnąć za sobą przez wszystkie sale znudzone i opierające się dziecko. Przez większą część zwiedzania zresztą tak właśnie to wyglądało, dopóki nie dotarli do sal egipskich, gdzie mała nagle całkowicie się zmieniła. Najpierw stanęła jak wryta, a potem rozpoczęła frenetyczny bieg po Sali. Całowała stopy posągów, aż wreszcie przycupnęła przy umieszczonej w szklanej gablocie mumii i nie dała się z tego miejsca zabrać.

Jej rodzice w dalszym ciągu zwiedzali muzeum, a kiedy po upływie pół godziny powrócili, znaleźli Dorothy w tej samej pozycji. Pani Eady pochyliła się wówczas, by wziąć ją na ręce, ale dziewczynka wczepiła się rączkami w gablotę i ochrypłym i zmienionym nie do poznania głosem krzyknęła:

Zostaw mnie tutaj, jestem wśród swoich.

Dziwne zachowanie Dorothy rozpoczęło się rok wcześniej, kiedy uległa wypadkowi, który na zawsze pozostał w jej pamięci. Ona sama tak o tym opowiada:

Kiedy miałam trzy lata, spadłam ze schodów i straciłam przytomność. Wezwany lekarz, po dokładnym zbadaniu stwierdził zgon. Gdy po godzinie wrócił z pielęgniarką, która miała zająć się „zwłokami”, ku swemu wielkiemu zdziwieniu stwierdził, że „trup” jest całkowicie przytomny, bawi się i nie nosi na sobie śladów jakichkolwiek obrażeń.

Po tym incydencie, u Dorothy zaczął się powtarzać sen, w którym pojawiał się wielki budynek z kolumnami i olbrzymim ogrodem pełnym drzew, kwiatów i owoców. Jednocześnie wpadła w depresję: często bez powodu płakała i mówiła rodzicom, że pragnie wrócić do domu. Mimo iż zapewniano ją, że już w nim jest, zaprzeczała. Nie potrafiła też wskazać, gdzie znajduje się jej prawdziwy dom. Pierwszy błysk wskazujący na przynależność do Egiptu pojawił się dopiero podczas zwiedzania British Museum.
Obsesja Dorothy potwierdziła się, kiedy kilka miesięcy później ojciec wrócił do domu z encyklopedią dla dzieci, w której znajdowało się kilka fotografii i rysunków przedstawiających sceny ze starożytnego Egiptu. Szczególną uwagę dziewczynka poświęciła Steli z Rosetty (której tekst zapisany w trzech językach pozwolił na odczytanie hieroglifów). Siedząc z lupą w ręku przyglądała się jej godzinami. Ku zdumieniu matki oświadczyła również, że zna język, w którym sporządzono napis, tylko go zapomniała.

Kiedy Dorothy miała siedem lat, sen o budynku z kolumnami zaczął nabierać sensu. Katalizatorem stała się fotografia, pod którą widniał podpis: Świątynia Seti I w Abydos. W zetknięciu z nią dziewczynka krzyknęła z radością do ojca: To jest mój dom! To tutaj mieszkałam! – po czym z nutą smutku w głosie dorzuciła: Ale dlaczego wszystko jest w ruinie? I gdzie jest ogród?
Ojciec poprosił ją, aby nie opowiadała głupstw. Wszak Dorothy nie mogła nigdy widzieć budynku, znajdującego się tak daleko i zbudowanego tysiące lat wcześniej. Niezależnie od wszystkiego, pałace na pustyni nie posiadają ogrodów.
Czterdzieści pięć lat później Dorothy Eady, urzędniczka w departamencie starożytności egipskich, wyjechała do pracy w Abydos, gdzie wynajęła mieszkanie w domku położonym niedaleko świątyni Seti. Była wreszcie w domu, a w ukochanym Abydos pozostawała od 1956 roku, aż do dnia swej śmierci, w kwietniu 1981 roku. Wszyscy znali ją jako Omm Seti, czyli matkę Setiego – od imienia swego syna, w połowie Egipcjanina. Jeśli zaś chodzi o ogród, będący jej obsesją, został on w końcu odkryty przez archeologów, właśnie w punkcie, w którym Dorothy twierdziła, że się znajduje (od południowej strony świątyni).

Dorothy Eady jest z pewnością jedną z najbardziej niezwykłych kobiet dwudziestego wieku. Kto ją znał, nie mógł pozostać obojętny na wpływ osobowości tej kobiety. Była kreatywna, dynamiczna, zabawna, odważna, zdeterminowana i ekscentryczna. Pomijając jej twierdzenia odnoszące się do faktu, iż jest reinkarnacją kobiety ze starożytnego Egiptu życie Dorothy było bardzo ruchliwe i romantyczne.
Już jako młoda dziewczyna rozpoczęła poważne studia nad egiptologią. Sir Ernest Wallis Budge, kurator starożytności egipskich w British Museum, uważany za pioniera w dziedzinie egiptologii, wziął ją pod swe opiekuńcze skrzydła i w czasie godzin urwanych w szkole udzielał prywatnych lekcji hieroglifów. W międzyczasie Dorothy w dalszym ciągu miała dziwne sny oraz przypadki sonnambulizmu.

Ostatnie dziewczęce lata i pierwszy okres dojrzałości spędziła wraz z rodzicami w Plymuth, mieście leżącym na południowym wybrzeżu Anglii, gdzie jej ojciec otworzył kino. Chciwie pochłaniała książki na temat Egiptu, uczyła się rysunku w miejscowej szkole sztuk pięknych, a także uczęszczała do ezoterycznego koła interesującego się reinkarnacją. Stworzyło to po raz pierwszy możliwość otwartego głoszenia przez nią przekonania, że kiedyś była Egipcjanką. Same zebrania koła były jednak dla niej mało przekonujące. Kiedy jeden z jego członków stwierdził, że mogła wcielać się w różne osoby i być np. Joanną d’Arc, wybuchła: Dlaczego do diabła miałabym nią być?
Weszła w kontakt z grupą miejscowych spirytystów, którzy doszli do wniosku, że Dorothy nie jest reinkarnacją Egipcjanki. Natomiast podczas upadku ze schodów, ich zdaniem, prawdopodobnie padła ofiarą jakiegoś starożytnego, pozbawionego ciała ducha, który wszedł w jej ciało. Nie przyjęła tego wyjaśnienia, upierając się przy swoim.

Pierwszy krok w kierunku własnej rzeczywistości Dorothy uczyniła mając dwadzieścia siedem lat. Wówczas, wbrew woli rodziców, udała się do Londynu i zaczęła pracować dla egipskiego pisma. Wykonywała w nim rysunki polityczne i pisała artykuły na rzecz wyzwolenia Egiptu spod panowania Wielkiej Brytanii.
W Izbie Gmin spotkała pięknego młodego Egipcjanina, Imama Abdela Maguida i zakochała się w nim. Dwa lata później przyjęła jego oświadczyny, a niedługo potem, w 1933 roku spakowała walizki i ku wielkiej konsternacji rodziców ruszyła do Egiptu. Prawie natychmiast po przyjeździe stała się panią Abdelową Maguidową.
Imam wiele czasu poświęcał pracom nad modernizację Egiptu (pracował w szkolnictwie), podczas gdy Dorothy interesowała wyłącznie przeszłość tego kraju. Nie mogli dojść też do porozumienia co do miejsca zamieszkania. Mąż chciał, by osiedlili się w nowoczesnym centrum Kairu, podczas gdy jej podobały się obrzeża miasta, skąd miała widok na piramidy.

Mimo tych wszystkich problemów państwo Maguid wkrótce doczekali się syna, którego Dorothy, wbrew woli męża, nazwała imieniem Seti, od słynnego faraona-wojownika, rządzącego Egiptem w początkach XIX dynastii (ogólnie akceptowana data jego rządów, to okres około 1300 lat przed Chrystusem). Po narodzinach syna stała się Omm Seti (matką Seti), czyniąc w ten sposób zadość miejscowemu obyczajowi nie pozwalającemu zwracać się do kobiet ich własnym imieniem.
Przyjście na świat małego Seti nie polepszyło stosunków pomiędzy małżonkami. Dorothy zajmowała się bowiem sprawami daleko odbiegającymi od rodziny. W drugim roku małżeństwa, Imam często budził się w nocy, gdyż żona wstawała i przy świetle księżyca zapisywała całe stronice hieroglifami.
W późniejszym okresie Omm Seti opisała stan, w jakim wówczas się znajdowała jako podświadomy. Zanotowała: Jakbym była pod wpływem dziwnego zaklęcia, ni we śnie, ni na jawie. Stwierdziła również, że jakiś wewnętrzny, mentalny głos, powoli dyktował jej egipskie słowa. Fenomen ten, osobom o zdolnościach mediumicznych znany jest jako tzw. pismo automatyczne.
To nocne zapisywanie trwało prawie cały rok, w trakcie którego kobieta zapełniła hieroglifami około siedemdziesięciu stron. Ich treść dyktował duch o imieniu Hor-Ra i stanowiły one opis jej poprzedniego życia w Egipcie.

Tajemniczy zapis, który Omm Seti uznała w oparciu o swe wspomnienia za odpowiadający prawdzie, mówił o tym, że była dziewczyną o imieniu Bentreshyt. Urodzona w biednej rodzinie, została oddana przez rodziców do świątyni w Kom El Sultan (trochę na północ w stosunku do świątyni Seti, wówczas dopiero budowanej), gdzie miała zostać wychowana na kapłankę. Kiedy osiągnęła dwanaście lat, najwyższy kapłan Antef zapytał ją, czy pragnie poznać świat i wyjść za mąż, czy też woli pozostać w świątyni. Nieświadoma zewnętrznego świata Bentreshyt wybrała pozostanie w świątyni, składając ślub czystości.
Sukcesywnie musiała nauczyć się skomplikowanych reguł pozwalających na uczestniczenie w świątynnych rytuałach związanych ze śmiercią i zmartwychwstaniem wielkiego Ozyrysa. Przez wiele lat Omm Seti utrzymywała w tajemnicy (zwłaszcza przed mężem) epilog historii, w której Bentreshyt spotyka faraona Seti w ogrodzie jego nowej świątyni. Nie wyjawiła mu również niczego odnośnie hieroglifów, których nocne zapisywanie tak mu przeszkadzało.

Obrazek Tymczasem ich związek nadal podminowywały dziwne wydarzenia. Mieszkający z nimi ojciec Imama, pewnej nocy wybiegł z domu na ulicę, krzycząc, że widział faraona siedzącego na łóżku Omm Seti.
Po trzech latach małżeństwa Imam przyjął posadę nauczyciela w Iraku. Po jego wyjeździe Omm Seti przeniosła się z synem w pobliże piramid w Gizie (najpierw zamieszkała w namiocie). Jako pierwsza i jedyna wówczas kobieta zaczęła pracować jako rysownik w departamencie egipskich starożytności.
W ciągu następnych dwudziestu lat była asystentką dwóch słynnych egiptologów: Selima Hassana i Ahmeda Fakhry pomagając im w prowadzeniu prac wykopaliskowych i katalogowaniu znalezisk na płaskowyżu Gizy i w Daszhur.

Ukończywszy szkołę sztuk pięknych, Omm Seti doskonale rysowała. Okazało się również, że była nieoceniona w roli asystentki wydawnictwa, wykonując m.in. korektę artykułów Hassana i Fakhry, a także ich relacji odnoszących się do wykopalisk. Jej udział w egiptologii ówczesnych lat okazał się bardzo znaczący, tak jak i sporządzane przez Dorothy ekspertyzy. Doktor William Kelly Simpson, docent egiptologii z Uniwersytetu w Yale był olśniony jej wiedzą: Pewne osoby znają doskonale język egipski, ale nie posiadają wyczucia egipskiej sztuki; inne znają sztukę, lecz nie znają języka. Dorothy Eady znała i jedno i drugie.
Mimo iż wreszcie znalazła się na ziemi, którą kochała, fakt że przez dziewiętnaście lat nie pojechała do Abydos, wydaje się co najmniej zaskakujący. Miałam tylko jeden cel w życiu – twierdzi po latach – pojechać do Abydos, żyć w Abydos i być pochowaną w Abydos. Jednak, coś niezależnego i silniejszego od mojej woli nie pozwalało mi na „zwiedzenie” tego miejsca.
Kiedy wreszcie pojechała tam na krótką wycieczkę w 1952 roku, zostawiła walizkę w mieszkaniu należącym do departamentu starożytności i poszła prosto do świątyni Seti, gdzie paląc przez całą noc kadzidło, modliła się do bogów. W 1954 roku powróciła ponownie na dwa tygodnie do miejsca zamieszkania, a później miesiącami zaczęła zabiegać u przełożonych o znalezienie jej zajęcia w Abydos.

Zrazu byli temu bardzo niechętni: Abydos było w owym czasie leżącą na uboczu wsią zabudowaną domami z cegieł z wypalanego błota, bez instalacji wodno-kanalizacyjnych i elektryczności, gdzie nikt nie znał ani jednego słowa w języku angielskim. Nic więc dziwnego, że departament starożytności nie uważał tego miejsca za odpowiednie do wysłania tam samotnej kobiety, do tego cudzoziemki.
W 1956 roku, kiedy projekt Fakhry się zakończył, departament zlecił wreszcie Dorothy pracę w Abydos. Chodziło o sporządzenie wymiarów świątyni. Płaca wynosiła dwa dolary dziennie. Ponieważ młody Seti przeniósł się do ojca do Kuwejtu, Om Setti mogła odtąd dowolnie rozporządzać swoim życiem i poza krótkimi wizytami w położonych w okolicy miejscowościach, resztę życia spędzała już w Abydos.
Krótko po swoim przybyciu na miejsce została wciągnięta w wir prac wykopaliskowych, które przyniosły wydobycie na światło dzienne resztek ogrodu świątyni Seti.

Ogrodu, który przez całe życie widywała w snach.
Zamieszkała w małym wiejskim domku ze zwierzętami: kotami, gąską, mułem zwanym Idi Amin, i... wężami. Regularnie modliła się w świątyni, ku zaskoczeniu mieszkańców i zwiedzających, otwarcie adorując starożytne egipskie bóstwa. Początkowo mieszkańcy traktowali ją z wielką ostrożnością, jakby była czarownicą. Gdy jednak spostrzegli, że nic nie było w stanie zmienić jej postanowień, ich uczucia zmieniły się najpierw w podziw, a później w przyjaźń.

Obrazek Jako ekspert w sprawach starożytnego Abydos Omm Seti stała się prawdziwą atrakcją turystyczną. Ktokolwiek udawał się do tej miejscowości, robił wszystko, aby móc ją spotkać i zamienić z nią choć parę zdań, a jeśli miał szczęście (lub wykazywał szczere zainteresowanie), mogło się zdarzyć, że został oprowadzony po świątyni, zaś opowieść, jaką usłyszał, była okraszana niecodziennymi szczegółami i niebanalnym humorem.
Omm Seti nigdy nie starała się stworzyć wokół siebie grupy wyznawców starożytnej egipskiej religii, ani zmuszać nikogo do akceptowania własnych wizji. Doktor Harry James – były kurator egipskich starożytności w British Museum stwierdził, że: W swojej religijności wydawała się praktyczna i zupełnie pozbawiona okultystycznego irracjonalizmu. Do pewnego stopnia było to prawdą, jako że wiara starożytnych Egipcjan, tak jak większość wszystkich religii, daleka jest od racjonalności w nowoczesnym pojęciu zachodniej nauki. W rzeczywistości Omm Seti głęboko wierzyła w skuteczność starożytnej egipskiej magii. Miała też wspaniały dar obcowania ze zwierzętami; czuła, że może się z nimi porozumiewać. Wspominała, że potrafi zaklinać węże, w tym również i kobry... w każdym razie nigdy nie została przez nie ukąszona. Wierzyła ponadto, że moc egipskich bóstw nadal jeszcze działa w niektórych świętych miejscach, zauważając z dumą, iż miejscowe Egipcjanki, oficjalnie muzułmanki, jeśli miały obawy, co do swej płodności, dotykały stóp bogini Izydy, której posąg znajdował się w świątyni.

Nie otaczała nimbem tajemnicy przekonania, stanowiącego siłę napędową jej życia. Omm Seti bez cienia wątpliwości wierzyła, iż jest reinkarnacją ubogiej dziewczyny, która żyła i pracowała w świątyni w Abydos w okresie panowania faraona Seti.
Nikt z jej znajomych nie wątpił ani przez chwilę w szczerość i głębokość jej przekonań. Dorothy była znana egiptologom, a z niektórymi, uważanymi za najlepszych w swej dziedzinie, ściśle współpracowała. Nikt też nigdy nie wydał o niej negatywnej opinii, nikt nie stwierdził, że mówi nieprawdę. Egiptologia jest od zawsze, elitarną dziedziną wiedzy, a Omm Seti była i akceptowana na tym polu jak ekspert, mimo iż uchodziła za osobę bardzo ekscentryczną.
W sekrecie zachowała jedynie pewne najbardziej śmiałe swoje twierdzenia, związane ze sferą ściśle osobistą. Te tajemnice powierzyła tylko własnemu dziennikowi, a szczegółowo opowiedziała o nich przyjacielowi i zaufanemu koledze, doktorowi Hanny El Zeini-emu.
El Zeini, chemik, przemysłowiec i egiptolog-amator, spotkał Omm Seti w świątyni w Abydos dziewięć miesięcy po jej przyjeździe do tej miejscowości. Szybko stali się bliskimi przyjaciółmi. Spędzili razem dwanaście lat, wspólnie prowadząc badania i publikując m.in. Abydos Holy City of Ancien Egypt, do której El Zeini wykonał fotografie.

W początkach ich znajomości, El Zeini postanowił zweryfikować twierdzenie Omm Seti dotyczące ogrodu przy świątyni Seti. W tym celu rozmawiał z kierującym wykopaliskami, który pokazał mu miejsce, gdzie odkryto ogród. Były tam jeszcze widoczne kanały irygacyjne, natomiast pnie drzew z korzeniami zostały ponownie zasypane piaskiem. Kierownik kazał odkopać dwa z nich, aby El Zeini mógł je zobaczyć. Kilka miesięcy później Hanny El Zeini spotkał inspektora do spraw starożytności odpowiedzialnego za świątynię Seti i poprosił go, aby opisał rolę odegraną przez Omm Seti przy odkryciu ogrodu. Inspektor stwierdził:

- To ona odkryła korzenie drzewa i okazała się bardzo przydatna przy odnalezieniu tunelu przebiegającego pod północną częścią świątyni
Jest nie tylko doskonałym rysownikiem, ale wydaje się również, że posiada tajemniczy zmysł wyczucia terenu, po którym chodzi. Zdumiewa mnie jej głęboka znajomość zarówno świątyni, jak i okolic... Ośmielam się stwierdzić, że jej obecność byłaby niezbędna przy jakiejkolwiek poważnej misji archeologicznej w okolicach Abydos.

Od tej chwili El Zeini przestał powątpiewać w wiedzę Omm Seti, a obopólne zaufanie, sprawiło, że kobieta wyjawiła najbardziej niewiarygodną część swojej historii.
Według Dorothy, faraon Seti zakochał się w Bentreshyt, kiedy spotkał ją w ogrodach świątyni. Miała wówczas czternaście lat. Ich związek był niebezpieczny, ponieważ prawa świątyni wymagały, aby dziewczyna pozostała dziewicą. Niestety, Bentreshyt zaszła w ciążę i władze świątyni zmusiły ją do wyznania, że miała kochanka. Zagroziły też, że za swoje wykroczenie zostanie ukarana śmiercią. Obawiając się, że w razie procesu tożsamość Seti wyjdzie na jaw, dziewczyna zabiła się. Kiedy kochanek powrócił, by się z nią spotkać, z bólu doznał szoku i poprzysiągł, że nigdy jej nie zapomni.
Od tego momentu, cała ta historia staje się naprawdę niewiarygodna. Omm Seti twierdzi, że kiedy miała czternaście lat, Seti dotrzymał słowa i powrócił, by złożyć jej wizytę. Jak wyjaśniła El Zeuniemu, blisko pięćdziesiąt lat później pewnej nocy po obudzeniu miała wrażenie, że jakiś ciężar przyciska jej piersi. Kiedy otworzyła oczy, ujrzała patrzącą na nią zmumifikowaną twarz faraona. Byłam oszołomiona, zaszokowana, a mimo to oszalała ze szczęścia... To tak, jakby coś, na co od dawna czekałam, wreszcie nadeszło... A później rozdarł na mnie nocną koszulę od szyi aż do samego dołu.

Obrazek Następna wizyta miała miejsce, kiedy Omm Seti przeniosła się do Kairu. Seti pojawił się znowu, tym razem już nie jako mumia, lecz przystojny mężczyzna koło sześćdziesiątki. Wizyty trwały nadal i Omm Seti i jej astralny kochanek spędzali razem noc po nocy. Jakby dotychczasowe opowieści nie były już same przez się dostatecznie szalone, kobieta wyjaśniła, że czas i okres trwania wizyt regulował surowy kodeks moralny. Seti mógł ją odwiedzać jedynie dlatego, że otrzymał na to specjalne zezwolenie od rady w Amentet (egipskich zaświatach). Pod jej nadzorem kochankowie musieli trzymać się surowych reguł. Dlatego, kiedy Seti składał wizyty Dorothy w okresie trwania jej małżeństwa, spotkania miały charakter ściśle platoniczny. Dopiero po rozwodzie rygory te zostały zniesione, a Seti oświadczył, że po przybyciu kobiety do Amentet zamierza się z nią ożenić.

Związek z faraonem-duchem był prawdziwym powodem jej opóźnienia w powrocie do Abydos. W tym miejscu powinna była ponownie podjąć rolę kapłanki i pozostać dziewicą. Tym razem Omm Seti postanowiła trzymać się obowiązującego ją prawa. Dzięki temu – jak tłumaczyła – po jej śmierci, poprzednia zbrodnia zostałaby wybaczona, a ona oraz Seti mogliby zostać połączeni na wieki.
W ostatnich latach swego życia nadal prowadziła tajemny dziennik swych romantycznych spotkań z faraonem, rozpoczęty na prośbę El Zeiniego.
Opowieści Omm Seti jakkolwiek romantyczne i chwytające za serce, a przy tym pikantne, wydają się tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne. Na refleksję zasługuje jednak sama ich śmiałość. Czy kobieta o wielkiej inteligencji i nieposzlakowanej reputacji mogłaby wymyślić tak skomplikowaną bajdę pełną szczegółów i odnoszącą się do całego swojego życia? Omm Seti wydaje się być osobą całkowicie wiarygodną, której nikt nigdy nie oskarżył o kłamstwo. Byłaby więc może wariatką? Sama Omm Seti brała to pod uwagę, przyznając, że upadek ze schodów, mógł pozbawić ją jakiejś klepki. Na co dzień sprawiała jednak wrażenie osoby całkowicie zrównoważonej.

Obrazek Dziennikarz Jonathan Cott, jedyny, który napisał biografię Dorothy, omawiał jej stan umysłowy z wieloma ekspertami. Pewien psychiatra, specjalista od patologii młodzieńczego wieku, zasugerował, że jeśli na skutek upadku zostałaby uszkodzona pewna część mózgu, spowodowałoby to stan długoterminowego pomieszania umysłowego. Innymi słowy pozostawiłby on w psychice kobiety stałe wrażenie dysharmonii z własnym środowiskiem. Obsesja na punkcie Egiptu stanowiłaby w tym kontekście efekt wtórny.
Ale uszkodzenie mózgu nie wyjaśnia historii Omm Seti. Kobieta nie uważała, że ma jakieś problemy i nawet obsesyjne pragnienie życia w Egipcie, które popchnęło ją do podjęcia kariery egiptologa, nie stanowiło dla niej problemu, była cudzoziemką, która rozpoczęła pracę w muzułmańskim kraju. Słynny psycholog z Nowego Jorku, dr Michael Gruber, którego Cott poprosił o wyrażenie opinii o historii Seti, stwierdził, że mimo iż Dorothy żyła we własnej rzeczywistości równoległej, nie przeszkadzało jej to zupełnie w wykonywaniu codziennych obowiązków. Wręcz przeciwnie, wzbogacało normalne życie.

Nie potrzebowała żadnej terapii ani pomocy psychiatrycznej.

Być może to nasze własne kulturowe uprzedzenia sprawiają, że historia Omm Seti wydaje nam się całkowicie absurdalna. A przecież jej przypadek odpowiada innym, dobrze udokumentowanym casusom dzieci, posiadającym wspomnienia, które nie mogą być ich własnymi. Dorothy Eady miała trzy lata, kiedy przydarzył się jej wypadek, który stał się początkiem późniejszego doświadczenia. Jeśli nie była to reinkarnacja, może Omm Seti uzyskiwała informacje o przeszłości z innych źródeł? Najbardziej niewiarygodna część jej doświadczeń – miłosna relacja z Seti – mogła być owocem snów na jawie, przepełnionych informacjami, których nie była w stanie zinterpretować. Jak jednak wyjaśnić znajomość faktów, odnoszących się do starożytnego Egiptu?
Jej najbardziej znane twierdzenie dotyczące istnienia ogrodu przy świątyni w Abydos, traci na wartości, jeśli weźmie się pod uwagę, że prawie wszystkie egipskie świątynie posiadały ogrody. Wszelako w 1908 roku, kiedy archeologia była jeszcze w powijakach, czteroletnie dziecko nie mogło o tym wiedzieć. Mimo to wskazała nie tylko dokładną lokalizację ogrodu, ale poprowadziła archeologów do podziemnego tunelu w północnej części świątyni. Omm Seti często twierdziła, że pod świątynią, w ukrytej komorze, znajdują się dokumenty o treści historycznej i religijnej. Jeśli zostałyby odkryte, byłoby to znalezisko odsuwające w cień znalezienie grobu Tutenhamona. Na nieszczęście, jak dotąd, nikt nie poszedł za jej wskazówkami.

W odróżnieniu od lokalizacji ogrodu i tunelu (pochodzących ze wspomnień), wydaje się, że informacje odnoszące się do ukrytej biblioteki otrzymała Dorothy podczas rozmów z faraonem Seti. Niektóre z tych rozmów zapisane w tajnym dzienniku, zostały podane przez Cotta w jej biografii. Niezależnie od tego czy obcujemy tu z fantazją, czy nie, są one fascynujące. Zostajemy bowiem wprowadzeni w wizje Seti, odnoszące się do najróżniejszych spraw: od moralności seksualnej aż po możliwości lotów kosmicznych (które Seti uznaje za negatywne). Ironiczny zbieg okoliczności sprawia, że naukowe programy badań życia w Kosmosie firmuje organizacja o nazwie SETI.
To, co odnosi się do archeologii, a zostało przekazane Dorothy przez Seti, potwierdza, że nie mógłby on zbudować Osyrionu w Abydos, o wiele starszego od jego ery. Faraon twierdził poza tym, że Sfinks został wzniesiony dla uczczenia boga Horusa i był o wiele starszy od królestwa faraona Chefrena (2350 r. przed Chrystusem), uważanego za jego twórcę. Niektórzy z pierwszych egiptologów podzielali tę opinię, powielaną w licznych nieakademickich tekstach. Wielu współczesnych naukowców godzi się z faktem, że Sfinks nie jest portretem Chefrena (jak kiedyś wierzono), woląc opisywać go jako posąg Horusa w swej roli słonecznego bóstwa. Fakt, że posąg ten, mógł zostać wykonany przed okresem rządów Chefrena, jest do dziś przedmiotem zażartych polemik. Dlatego wiele twierdzeń Omm Seti odnoszących się do historii Egiptu, mimo iż wydają się fascynujące, pozostaje nie potwierdzonych, a dopóki nie zostaną opublikowane w całości tajne, prywatne dzienniki Dorothy, nie będzie możliwe określenie, które z nich są prawdziwe, a które nie... Ich kompletna analiza mogłaby stanowić interesujący obiekt studiów dla osób robiących dyplom z psychologii lub historii, a nam dostarczyć lepszy obraz idei Omm Seti.

Obrazek Wielką stratą jest, że osobowość tak interesująca, jak Omm Seti nigdy nie została poddana poważnym studiom parapsychologów.
Wielu ludzi dzięki snom, albo świadomym wspomnieniom , np. w trakcie regresji hipnotycznych, odkryło, że żyło w poprzednim życiu w Egipcie. Nikt jednak nie przedstawił tak przekonującego materiału faktograficznego, jak Omm Seti, której siła twierdzeń tkwiła w niewątpliwej i mocnej wierze, w głęboko ugruntowanym przekonaniu przynależenia do Egiptu, w dziwnych wydarzeniach z dzieciństwa oraz wielu zdumiewających przypadkach z dorosłego życia.
Omm Seti udało się przekazać wiele wiadomości z życia w starożytnym Egipcie. Znaczyła ona także własny udział w literaturze i w archeologii. Istnieje wiele sposobów poznania przeszłości, ale żaden człowiek, ani z Zachodu, ani z Egiptu, nie wylegitymował się taką znajomością starożytnego Abydos jak Omm Seti.

Docent egiptologii z Uniwersytetu w Liverpoolu, a jednocześnie ekspert w zakresie XIX dynastii (do której należał faraon Seti), Kenneth Kitchen, mimo iż podziwiał Dorothy, zwrócił uwagę na oczywisty fakt: Omm Seti doszła do sensownych wniosków odnośnie świątyni Seti, gdyż spędziła tam o wiele więcej czasu, niż my wszyscy. Dlatego miała możliwość przeprowadzenia wielu różnych obserwacji. Nie ma to nic wspólnego z poprzednim życiem... Obecne jest aż nadto wystarczające!
Dr James P. Allen, były szef amerykańskiego Centrum Badań w Egipcie, wspomina:
- Absolutnie nie była szarlatanką... Omm Seti rzeczywiście wierzyła ślepo we wszystkie te szaleństwa; była o tym tak przekonana, że sprawiała, iż stawały się one w pewnym stopniu „widmowe”. Doprowadzała cię wręcz do tego, że powątpiewałeś we własne odczucie rzeczywistości.

Być może pewnego dnia odkrycia archeologiczne dostarczą dowodu na zapiski Omm Seti. Jeśli kiedykolwiek zostanie odkryta wspaniała biblioteka zawierająca dokumenty i znajdująca się pod świątynią Seti, umożliwi to ocenę jej przypadku w zupełnie innym świetle. Ale nawet, wówczas nie będzie nam znane źródło pochodzenia tajemniczych wiadomości. Czy opierały się one na głębokiej znajomości Abydos, czy też pochodziły z paranormalnych źródeł? Czy Dorothy jest przypadkiem reinkarnacji, jak sama w to wierzyła, czy wrażenia z przeszłości odbierała za pomocą narzędzi, których nie mogła zrozumieć i dlatego tłumaczyła je w ten sposób? Niestety, możliwość udzielenia odpowiedzi na te pytania definitywnie zniknęła wraz ze śmiercią Dorothy Eady, a przypadek Omm Seti na zawsze pozostanie zagadką.

Na podstawie Księgi antycznych tajemnic P. Jamesa N. Thorpe’a tłumaczyła i opracowała Joanna Burakowska
Zdjęcia: archiwum NŚ

Nieznany Świat 1/2005

http://www.nieznanyswiat.pl/nieznany-%C ... imitstart=
1 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 13 gru 2015, 20:40

Dzisiaj dostałam ciekawy materiał .Myślę że warto wysłuchać .Najciekawsze fragmenty od 12 minuty do mniej więcej 30m (o śmierci i reinkarnacji ) ale ogólnie całość jest bardzo ciekawa.

Śmierć i Reinkarnacja - Marcin Przybyłek VLOG 8


https://www.youtube.com/watch?v=FRuUrHV4am0
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 16908
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1085
x 540
Podziękował: 17150 razy
Otrzymał podziękowanie: 24207 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: songo70 » niedziela 20 gru 2015, 22:54

to w kwestii samych powrotów i przywiązania do swego wizerunku:
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=3030
0 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

Awatar użytkownika
barneyos
Administrator
Posty: 1455
Rejestracja: piątek 04 sty 2013, 08:49
x 24
x 73
Podziękował: 154 razy
Otrzymał podziękowanie: 1893 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: barneyos » wtorek 22 gru 2015, 14:30

Incepcja, tunel białego światła i fraktale rzeczywistości - Bruce Moen

Porozmawiajmy.TV - Wywiad Aleksandra Berdowicza z Brucem Moenem.

https://www.youtube.com/watch?v=WLIklq28-qM
0 x


======================================================
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy, których na razie nie potrafimy zrobić

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: janusz » sobota 26 gru 2015, 00:13

Teoria kwantowa dowodzi, że świadomość w momencie śmierci przenosi się do innego wszechświata
31 października 2015 Robert Dee

Wiele zamieszania wywołała ostatnio książka napisana przez dr Roberta #Lanza zatytułowana „#Biocentryzm: Jak #życie i #świadomość są kluczem do zrozumienia natury wszechświata”. Zawarto w niej tezę, wedle której życie nie kończy się, gdy ciało umiera i praktycznie może trwać wiecznie.

Teoria kwantowa dowodzi, że świadomość w momencie śmierci przenosi się do innego wszechświata

Lanza został uznany przez New York Times’a za trzeciego najważniejszego żyjącego naukowca. Jest on na co dzień specjalistą w zakresie medycyny regeneracyjnej. W życiu zawodowym zajmuje się badaniami nad komórkami macierzystymi, w przeszłości miał też epizody związane z klonowaniem zagrożonych gatunków zwierząt. Nie jest to zatem człowiek z nikąd.

Jakiś czas temu naukowiec zainteresował się fizyką, mechaniką kwantową i astrofizyką. Z połączenia takich dziedzin musiało wyjść coś ciekawego i tak pojawiła się teoria biocentryzmu, którą uczony głosi od jakiegoś czasu. Według tej hipotezy to świadomość jest podstawą wszechświata. Tworzy ona materialny#wszechświat, a nie odwrotnie. Lanza wskazuje na to, że prawa natury i stałe kosmologiczne wydają się być dostrojone do tego, aby istniało życie. Jego zdaniem wynika z tego, że inteligencja istniała przed materią.

Obrazek

Zdaniem Lanzy inteligencja istniała przed materią

Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, jeśli zna się przypadek tak zwanego paradoksu obserwatora. Na poziomie #kwantowy’m sam fakt obserwacji danego układu odniesienia ingeruje w ten układ determinując konkretny stan. Oznacza to, że bez obserwatora zjawiska fizyczne mogą po prostu nie istnieć. Teoria biocentryzmu zakłada, że śmierć świadomości po prostu nie istnieje. #Śmierć jest tworem funkcjonującym tylko w myślach, ponieważ ludzie identyfikują się ze swoim ciałem. Materialna powłoka prędzej czy później musi umrzeć i wydaje się, że to samo dzieje się ze świadomością.

Jeśli jednak uznamy, że to świadomość wytwarza nasz organizm i określa go niczym sygnałem telewizyjnym określa się to, co potem widać odbiorniku, to staje się oczywiste, że fizyczny rozpad naszej powłoki nie jest końcem naszej świadomości.

Obrazek

Według Lanzy świadomość istnieje poza ograniczeniami narzucanymi nam przez #czas i #przestrzeń. Innymi słowy nie jest ona lokalnie przypisana do ciała, tylko jest obiektem kwantowym z zasady nieprzypisanym do miejsca. Jest obiektem, który określa się w trójwymiarowej przestrzeni dzięki zjawisku dekoherencji kwantowej, czyli ostatecznej siły determinującej kierunek, w którym podąży dany układ kwantowy.

Według dr Lanzy w jednym wszechświecie nasze #ciało może być już martwe, ale zawsze będzie istniał jakiś inny wszechświat, w którym może się określić nasza świadomość zyskując tymczasowe przypisanie do czasu i przestrzeni. Gdyby ta teoria była prawdziwa oznaczałoby to, że po śmierci nasza świadomość nie wędruje do piekła czy nieba, ale do innego wszechświata.

#teoria dobrewiadomosci.net.pl//914-teoria-kwan

https://gloria.tv/media/taAzDFQ5bHW
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 27 gru 2015, 00:28

0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 06 sty 2016, 23:21

Co kryje Tybetańska Księga Umarłych?

To zagadkowe i poruszające dzieło stanowi opis doświadczeń umierającego człowieka i jest przewodnikiem po kolejnych stadiach zaświatów, gdzie dusza przebywa ponoć 49 dni. Treść księgi do złudzenia przypomina szczegóły z opowieści osób, które przeżyły śmierć kliniczną. Skąd jej twórca wiedział, jak wygląda życie po życiu?

Obrazek

Główny problem ze śmiercią polega na tym, że nikt nigdy nie ustalił, co dzieje się po niej. Autor "Tybetańskiej Księgi Umarłych" wiedział jednak, że tułaczka po zaświatach trwa 49 dni, a zmarły widuje wtedy świetliste emanacje i doświadcza zjawisk, o których wspominają osoby, które przeżyły śmierć kliniczną.

Skąd się wzięła?

"Tybetańska Księga Umarłych" - znana też jako "Bardo Thodol" (lub "Bar-do Thos-grol") - jest tekstem pogrzebowym opisującym wydarzenia, do których dochodzi w pośmiertnym stanie "bardo" - okresie przejściowym między wcieleniami. Tradycja przypisuje jej autorstwo Padmasambhavie (Guru Rinpocze, 730-810) - mędrcowi i joginowi urodzonemu w indyjskim królestwie Oddiyana, który wprowadził do Tybetu nauki Wadżrajany (jednego z kierunków buddyzmu). Spisany ręką jego uczennicy, Yeshe Tsogyal, tekst został ukryty na wzgórzach Gampo, gdzie znaleziono go ponownie dopiero w XII w.

Pierwsze europejskie tłumaczenie księgi pojawiło się pod koniec lat 20. ub. stulecia. Jej oryginalny tytuł "Wyzwolenie przez słuchanie w stanie przejściowym" zastąpiono prostszą nazwą "Tybetańska Księga Umarłych". Już na samym wstępie - niczym w podręczniku umierania - autor zaleca, by treść wyrecytować nad umierającym lub zmarłym, któremu pomoże to pojąć procesy związane z opuszczaniem ciała fizycznego: "Gdy tylko przestaniesz oddychać, pojawi się przed tobą tak zwana Główna Jasność Pierwszego Bardo
".

Poziomy międzybytu

Bardo jest stanem bezcielesnego trwania między jedną a drugą inkarnacją. Mówiąc najprościej, "Tybetańska Księga Umarłych" stanowi rodzaj "poradnika" o tym, jak skutecznie przejść przez kolejne etapy umierania, których są trzy. Pierwszy - najtrudniejszy - wiąże się z koniecznością uświadomienia sobie śmierci i przebywania w otoczeniu rządzącym się zupełnie innymi prawami niż świat realny. Drugiemu bardo towarzyszą wizje uzależnione od karmy danego człowieka, które przybierają postać pozytywną, jak i negatywną. Trzecie stadium wiąże się z pragnieniem ponownego wcielenia i ujawnieniem "aury" świata, w którym to nastąpi (a nie musi być to wcielenie ludzkie).

Carl G. Jung (1875-1961) - słynny psychiatra i psycholog - napisał komentarz do "Bardo Thodol", w którym wyjaśniał: "Chwila śmierci jest najwznioślejsza i najwspanialsza - dusza wtedy wyzwala się, aby odrodzić się fizycznie 49 dni później. W chwili śmierci człowiek staje się częścią umysłu Buddy - stan ten nazywa się Chikhai [
]. Drugi stan to Chonyid lub bardo doświadczania rzeczywistości. Wtedy człowiek dowiaduje się o znaczeniu dobra i zła, tym, co cenne i bezwartościowe. [
] Trzeci stan to Sidpa lub bardo szukające odrodzenia. W nim dusza przyciągana jest do kochających się par, aż w końcu skupia się na jednej, którą wybiera do swego odrodzenia". To wszystko skrót - droga między kolejnymi "przystankami" jest dużo bardziej skomplikowana.

Wiedz, że nie żyjesz

By przejść przez kolejne etapy zaświatów, trzeba najpierw uświadomić sobie własną śmierć. Nie jest to ponoć łatwe i nieraz "nawet człowiek o bystrym rozumie nie potrafi jej rozpoznać". "Bardo Thodol" podaje, że okres pośmiertnej nieświadomości trwa "cztery i pół doby". Rozstanie ze światem żywych nie przychodzi łatwo: "Zdarza się to wszystkim. Nie pożądaj już i nie tęsknij do tego życia. Gdybyś jednak pożądał go i tęsknił doń, nie będziesz mógł tutaj trwać; nie wyzwolisz się z ustawicznego błądzenia po kolisku samsary [tj. kołowrocie narodzin i śmierci]" - przestrzega księga.

Lektura "Tybetańskiej Księgi Umarłych" nie jest prosta i przyjemna. Dzieło osadzone jest głęboko w tradycji buddyjskiej, a pośmiertne koleje losu nie zawsze opisane są dosłownie. Czas przejścia przez zaświaty ma trwać 49 dni, choć uzależnione jest to od stanu świadomości zmarłego. Ten (cały czas widząc swoje otoczenie) dość późno orientuje się, co naprawdę się z nim dzieje: "Wszyscy bliscy płaczą wówczas, wznoszą krzyki i lamenty, zabierają mu pożywienie, ściągają zeń ubranie, zamiatają wokół łoża. Choć on sam ich widzi, oni go nie widzą, on słyszy, że mówią do niego, lecz oni nie słyszą jego głosu. Z sercem zasmuconym odchodzi
".

Co czuje umarły?

"Bardo Thodol" opisuje też ze szczegółami jasne emanacje i zjawy, które towarzyszą pobytowi w zaświatach. W pewnym momencie umarłemu objawia się na przykład sześć świateł kolejnych "królestw" (od boskiego, przez ludzkie, zwierzęce i piekielne), ale tekst ostrzega, by nie zbliżać się do żadnego z nich. Na którymś z dalszych etapów dusza napotyka z kolei coś, co znane jest z relacji ludzi, którzy doświadczyli śmierci klinicznej: "Cielesne kształty i postaci twych ziomków, krewnych i bliskich wychodzić ci będą na spotkanie niby we śnie. Będziesz zwracał się do nich słowami mowy, lecz nie otrzymasz odpowiedzi" - wspomina "Bardo Thodol".

Jedną z ciekawszych części księgi są opisy odczuć towarzyszących zmarłemu: "Będziesz się zatrzymywał na krótkie chwile przy mostach, w świątyniach, klasztorach, stupach, chatach i innych budowlach; nigdy na dłużej, bowiem po oddzieleniu się twego umysłu od ciała nie potrafisz nigdzie zagrzać miejsca. Będzie ci zimno, świadomość twoja będzie rozchwiana i niestała. [
] Myślenie stanie ci się przykre i nużące, i w sercu poczujesz dotkliwy chłód. Będziesz doznawał wielkiej, niezmiernej udręki. Będziesz musiał wędrować nie zatrzymując się ani nie przywiązując do jakiegokolwiek miejsca, niczego sobie nie przypominając, o niczym nie myśląc". Te poruszające słowa były dla niektórych niczym deja vu. Okazuje się bowiem, że ramy doświadczeń z "Bardo Thodol" wpisują się dokładnie w to, o czym wspominają osoby, które wróciły z krainy umarłych.

Największa tajemnica

Od wielu lat trwa spór, czy doświadczenia z pogranicza śmierci - tzw. NDE (od ang. near death experience) - stanowią dowód na istnienie życia po życiu czy są to raczej wytwory mózgu mające tłumić świadomość umierania. Choć najczęściej opisuje się je jako podróże przez tunel ze światłem na końcu, NDE obejmują w rzeczywistości szerszą gamę doświadczeń, takich jak poczucie opuszczania ciała, błyski światła, szum lub huk w uszach, poczucie czyjejś obecności czy wreszcie podróże przez różne poziomy zaświatów, kończące się często "przymusem" powrotu do żywych. Co ciekawe, w wizjach względnie rzadko występują postaci świętych, a znaczna ich część ma charakter negatywny i zawiera sceny, które wielu kojarzą się z "piekłem".

Ci, którzy przeżyli śmierć kliniczną (niezależnie od wieku i wykształcenia) wracają z tych doświadczeń zmienieni i uduchowieni. Marek Rymuszko w książce "Polskie życie po życiu" udokumentował opowieści ludzi, którzy na chwilę znaleźli się po "drugiej stronie". Ich relacje przypominają to, co zawarto w "Bardo Thodol". Oto kilka przykładów: "Znalazłam się gdzieś, gdzie było tęczowo i pastelowo oraz panował błogi spokój"; "Ogarnęła mnie nieprzenikniona ciemność. Zaczęłam gdzieś spadać. [
] Ból ustał całkowicie, zrobiło mi się lekko"; "Zobaczyłem fantastyczną jasność - jakby świeciły tysiące jupiterów, które jednak nie raziły w oczy. Wokół mnie ujrzałem inne ludzkie dusze. Niektóre były blisko, inne poruszały się w oddali"; "Widziałam tysiące załamujących się promieni, które nie raziły oczu. [
] Światło zapytało: Powiedz mi, co też tam zdziałałaś. Naraz zobaczyłam film swego życia: lata dzieciństwa, młodzieńcze. Patrzyłam w twarz tego światła, które twarzy nie miało...".

To zaledwie namiastka tego, co dzieje się podczas NDE. Mimo braku naukowego konsensusu w tej sprawie ludzie, którzy przez to przeszli nabierali pewności, że nasza egzystencja nie ogranicza się do pobytu na Ziemi. "Tybetańska Księga Umarłych", a szczególnie jej część dotycząca pośmiertnej świadomości, zainteresowała też parapsychologów, którzy pytali, co dzieje się z duszami, które zgubiły się podczas tej drogi. Czy dają one znaki swojej obecności? A może wszyscy kiedyś przejdziemy przez własne bardo? Nie wiadomo, choć każdy z nas będzie miał szansę to sprawdzić.

_______________________

Cytaty z "Tybetańskiej Księgi Umarłych" pochodzą z tłumaczenia Ireneusza Kani (1984).

Pozostałe cytaty pochodzą z:

Abstracts of the Collected Works of C.G. Jung, red. C. L. Rothgeb, Exeter 1992.

Rymuszko M., Polskie życie po życiu, Warszawa 2011.

http://strefatajemnic.onet.pl/extra/co- ... E.facebook
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: abcd » sobota 09 sty 2016, 01:32

Ciekawy film o tym, jak naukowiec, sceptyk przekonuje się o reinkarnacji.
Niestety na Kinomantv, ale można go znaleźć i na innych portalach: "Początek/ I Origins":

http://www.kinoman.tv/film/poczatek-2
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 19 sty 2016, 23:00

Obrazek ;)
1 x



Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 16908
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1085
x 540
Podziękował: 17150 razy
Otrzymał podziękowanie: 24207 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: songo70 » wtorek 19 sty 2016, 23:02

..tylko 7 żyć :!: :lol:
0 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 03 lut 2016, 23:13

0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 07 lut 2016, 01:19

Moim skromnym zdaniem dość ciekawy film, traktujący o tzw. jasnowidzeniach, wynikających niekiedy ze zdarzeń będących następstwem... (obejrzycie sami): "Martwa strefa"
Niestety w kinoman.tv ( http://www.kinoman.tv/film/martwa-strefa-1 ), ale zapewne można znaleźć i na innych portalach.
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 07 lut 2016, 22:48

Obrazek

Historia Santi Dewi – Prawdziwa historia o reinkarnacji

Historia SANTI DEWI – z archiwum Fundacji NAUTILUS

Ta historia jest uważana za jeden z najbardziej udowodnionych przypadków reinkarnacji w dziejach ziemi. Sprawą interesował się Mahatma Gandhi. Jego zdaniem był to jeden z wielu, za to stuprocentowo dowiedziony i nie pozostawiający cienia wątpliwości fakt powtórnych narodzin. Poznajmy go. Tę niezwykłą historię poznaliśmy dzięki Szwedowi, Stur Linnerstrandowi, który zainteresował się przypadkiem Santi Dewi, kiedy przebywał w Indiach. Była to historia z początku XX wieku, dlatego trudno było dotrzeć do dokumentów i świadków. Linestrand przez kilkadziesiąt lat przyjeżdżał do Indii i dzięki temu udało mu się zgromadzić materiał świadczący o prawdziwości niesłychanie rzadkiego zjawiska: pamięci o wcześniejszym wcieleniu. Warto dodać, że w latach trzydziestych ub. wieku historia Santi Dewi była znana w Europie Zachodniej, nie mówiąc o Indiach. Zacznijmy od początku. Jest 11-sty grudnia 1926 roku, kolonialne Indie. W małym szpitalu w Delhi młoda kobieta, Prem Pjari, rodzi dziewczynkę. Już wcześniej razem ze swoim mężem ustalili, że nadadzą dziecku imię Santi Dewi. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej dziecko będzie wyjątkowe
.

Lekarze zapamiętali, że tuż po urodzeniu dziewczynka nie płakała jak inne dzieci, ale uważnie rozglądała się wokół. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Kiedy Santi Dewi miała dwa lata, zaczęła wypowiadać słowa w dziwnym dialekcie. Jej akcent był podobny do tego, w jakim mówią ludzie w mieście Mahura. Rodzice byli tym zaskoczeni, ale uznali, że jest to jeszcze jedno dziecięce dziwactwo. Dziewczynka była małomówna, wręcz nieufna. Przełom nastąpił wtedy, kiedy ukończyła cztery lata. Wtedy ku przerażeniu rodziców powiedziała, że jest żoną bramina z miejscowości Mutra, która zmarła i teraz, jako Santi Dewi ponownie przyszła na świat. Dziewczynka opisywała dokładnie dom, w którym mieszkała, swojego męża i rodzinę. Pamiętała nawet, jaki był jej adres w Mutrze. Prosiła, że chce jechać do swojego prawdziwego domu i zobaczyć syna. Według jej słów zmarła przy jego narodzeniu.

Rodzice byli wstrząśnięci tym, co mówi ich córka. Santi Dewi wyrażała się w sposób, w jaki mówią dorosłe kobiety. Mówiła wyraźnie: to nie jest mój prawdziwy dom. Jestem mężatką, a mój mąż mieszka w Mutrze. Pamiętała wszystko, numer ulicy i domu, nawet imię męża. Czteroletnia dziewczynka powtarzała zapłakanym rodzicom, że tak naprawdę nazywa się Ludżi Dewi, i mieszkała ze swoim mężem w żółtym domu przy ulicy Chaubych w Mutrze. Podawała przy okazji setki, jeśli nie tysiące szczegółów: jak wygląda pobliska świątynia, jaki jest rozkład pokoi w jej prawdziwym mieszkaniu. Santi Dewi wiedziała o wiele za dużo, jak na czteroletnie dziecko. Rodzice myśleli, że jej to przejdzie, dziecko jednak uparcie opowiadało, że jest jedynie wcieleniem innej osoby. Przełom nastąpił wtedy, kiedy Santi Dewi skończyła 9 lat. Jej ojciec nagle zrozumiał, że miasto, o którym mówi jego córka, to Mahura. Mieszkańcy Mahury nazywali swoje miasto Mutrą. Wraz z dyrektorem szkoły, do której chodziła jego córka, postanowił szukać mężczyznę z opowieści córki. W książce adresowej był człowiek, który nazywał się dokładnie tak, mówiła Santi Dewi.

Obrazek

Napisali do niego list Wielce Szanowny Panie! W dzielnicy Delhi jest dziewczynka, Santi Dewi, córka kupca Ranga Bahadura . Jest ona niespełna 9-letnim dzieckiem, i podaje niezwykłe informacje dotyczące Pana osoby. Twierdzi, co następuje: „w moim poprzednim wcieleniu przynależałam do kasty Chaubych, żyłam w Mutrze i miałam męża, Kedara Nata. Posiadał on sklep w pobliżu świątyni Władcy Dwaraki. Miałam na imię Ludżi Dewi, a dom, w którym mieszkałam był żółty”. Szanowny Panie, chcemy sprawdzić, czy w jej opowieści kryje się prawda. Jeżeli list Pana zainteresował, prosimy o odpowiedź Odpowiedź przyszła już po trzech tygodniach. List był następującej treści. Szanowni Panowie! Jestem wstrząśnięty treścią listu, który od Panów otrzymałem. Wszystko się zgadza, co do joty. Moja zmarła żona miała naprawdę na imię Ludżi Dewi. Posiadam także sklep niedaleko świątyni Władcy Dwaraki. Kim jest dziewczynka posiadająca te dane? W Delhi mam kuzyna, któremu zleciłem natychmiastowe skontaktowanie się z Panem. Będę wdzięczny, jeśli będę miał możliwość spotkania się z tym dzieckiem. Niech Kryszna ma nas w swojej opiece.

Kuzyn, o którym wspomniał w liście Kedar Nat, natychmiast przyjechał do domu Santi Dewi. Kiedy dziewczynka spojrzała na niego, od razu rozpoznała kuzyna swojego męża. Nie tylko, że rozpoznała, ale powiedziała dokładnie, jak się nazywa, i gdzie mieszka. Pamiętała także, że kuzyn odrzucił propozycję pracy w sklepie jej męża. Można przytoczyć tylko jeden krótki fragment rozmowy. Na pytanie, ilu braci miał jej mąż, Santi Dewi odpowiedziała, że tylko jednego, który nazywał się Jet, był słaby i chorowity, skarżył się na bóle pleców. I znów informacje podawane przez dziecko zgadzały się w stu procentach. I wtedy rodzina Santi Dewi podjęła dramatyczną decyzję: postanowili doprowadzić do spotkania ich 9-letniej córki z jej byłym mężem. Dziecko opisywało szczegółowo okoliczności swojej śmierci. Umarła w szpitalu podczas porodu. Ale w jej historii było jeszcze coś więcej: pamiętała także, co się z nią działo w przerwie między wcieleniami. Chodzi w sumie o ponad rok. Ludżi Dewi zmarła podczas porodu 4 października 1925 roku, a na ziemię, już jako Santi Dewi, powróciła po roku, dwóch miesiącach i siedmiu dniach, 11 grudnia 1926 roku. Opis jej pobytu w zaświatach jest tak fascynujący, że poświęcimy mu dzisiaj więcej czasu. Ale wróćmy do 34 roku, kiedy to do rodziny dziewczynki przybywa mężczyzna, którego ona uważa za swojego męża z poprzedniego wcielenia. Kedar Nat otrzymał list od swojego kuzyna. W liście kuzyn pisze: ta dziewczynka wie o tobie wszystko, a także wie wszystko o sprawach, które wydarzyły się w Mutrze. Przyjedź sam i przekonaj się na własne oczy. Do Delhi Kedar Nat wybiera się razem ze swoją obecną żoną oraz synem z poprzedniego małżeństwa. Jeżeli informacje o ponownym wcieleniu jego nieżyjącej małżonki są prawdziwe, to właśnie ten chłopiec będzie jej synem. Do Delhi przybył późnym wieczorem. Oto zapis wydarzeń, który znajduje się w raporcie specjalnej rządowej komisji badającej ten przypadek.

Kedar Nat był czterdziestoletnim mężczyzną. Na spotkanie z Santi Dewi postanowił przyjść w przebraniu. Postanowił przedstawić się jako własny kuzyn. Kiedy jednak wszedł do pokoju, dziewczynka natychmiast rozpoznała w nim swojego męża. Dokładnie pokazała, w którym miejscu ma bliznę po dawnym wypadku. Najbardziej wstrząsające było jej spotkanie z jej własnym synem. Tak długo na Ciebie czekałam – mówi szlochając – wreszcie przyszedłeś
Kedar Nat jest w szoku. Siedząca naprzeciwko niego 9-letnia dziewczynka wie o nim wszystko, zna nawet najbardziej intymne szczegóły ich wspólnego życia. W pewnym momencie pyta, czy dotrzymał obietnicy danej jej na łożu śmierci. Kedar obiecał, że już się więcej nie ożeni. Mężczyzna zaczyna płakać, prosi o wybaczenie. „Wybaczam Ci, bo Cię kocham” – odpowiada dziewczynka.

Obrazek

Jest jeszcze sprawa pieniędzy, która jest niezwykle przekonująca. Tak, chodzi o to, że umierając Santi Dewi prosiła swojego męża, aby 150 rupii ofiarował na rzecz ich nowo narodzonego syna. Jednak Kedar Nat nie dotrzymał tej obietnicy. Santi Dewi dokładnie opisała skrytkę, gdzie jej rodzina trzymała pieniądze. O przypadku nie mogło być mowy. Sprawą zainteresował się sam Mahatma Gandi. To na jego polecenie zostaje powołana specjalna rządowa komisja, która bada ten ewidentny dowód na istnienie reinkarnacji. Oto fragment wypowiedzi Santi Dewi, który został zaprotokołowany do sprawy.

W czasie porodu czułam się bardzo źle. Wszystko przez odłamek kości, który wbił mi się w stopę wiele lat wcześniej podczas pielgrzymki do Hadvardu i zaczął przemieszczać się w górę nogi. Lekarze tego nie rozpoznali, ale i ja nie byłam u żadnego specjalisty. Sprawa wyszła dopiero wtedy, kiedy operowano mnie przed porodem w szpitalu w Agrze. Wtedy powiedziano mi, że nie mam szans na urodzenie dziecka, jeżeli nie będę miała wcześniej operacji.

Warto powiedzieć, że wszystkie szczegóły zgadzały się, a mówiła to przecież 9-letnia dziewczynka. Ojciec Santi Dewi jest niechętny wyjazdowi jego córki do domu jej byłego męża. Zgadza się dopiero na skutek osobistej prośby Mahatmy Gandhiego. 24 listopada 1935 roku z Delhi wyrusza grupa piętnastu szanowanych w mieście osobistości wraz z Santi Dewi. Do Mutri udaje im się dotrzeć w okolicach południa. Oto zapis wydarzeń:

Tuż po wyjściu z wagonu dziewczynka podbiega do starszego mężczyzny, w którym rozpoznaje starszego brata swojego męża. Ten łapie się za głowę i mówi: mój Boże, a więc to jest prawda! W trakcie drogi do domu Santi Dewi ze szczegółami opisuje każdą ulicę i sklep. Wreszcie grupa dociera do domu. Dziewczynka opisywała budynek jako żółty, tymczasem jest on biały. Po chwili konsternacji ktoś mówi, że budynek zawsze był żółty, ale ostatnio został przemalowany. Tego Santi Dewi nie mogła wiedzieć
W domu w Mutri Santi Dewi rozpoznaje przedmioty i domowników. Zna wszystkie zakamarki, wszystkie skrytki. W pewnym momencie pokazuje miejsce, gdzie była studnia. Po studni nie ma jednak ani śladu. Ktoś odsłania jednak kamień i pokazuje się wlot studni, o której zapomnieli wszyscy domownicy. Członkowie rządowej komisji wiedzą, że oto na ich oczach rozgrywa się coś wyjątkowego. Oto dowód na reinkarnację, wędrówkę dusz, o której od tysięcy lat opowiadają mędrcy i starożytne ludy. W swoim raporcie komisja określa przypadek Santi Dewi jako „ w pełni dowiedziony przypadek reinkarnacji”. O Santi Dewi zaczynają pisać europejskie gazety. Traktują ją jednak jako „indyjską ciekawostkę”.

Ta historia zawiera tysiące elementów, które mogą być traktowane jako dowody na prawdziwość przeżycia Santi Dewi Podczas zwiedzania domu w Mutri, lokator domu nagle zapytał Santi Dewi o to, gdzie znajduje się jai-zarur. W ten sposób w miejscowym żargonie nazywano łazienkę. Nikt, poza mieszkańcami miasta, nie zorientował się, o co chodzi. Miał to być rodzaj testu. Dziewczynka prawie natychmiast uśmiechnęła się i pobiegła do małych drzwi w korytarzu, gdzie była łazienka. Jeszcze przed otworzeniem tych drzwi szczegółowo opisała, co znajduje się w środku. Kolejna sprawa to rozpoznawanie osób i pamiętanie przez dziewczynkę ich imion. Oto jedna ze scen, które znalazły się w rządowym raporcie.

Na ulicy Chaubych w Mahurze szedł 30-letni mężczyzna. Na jego widok Santi Dewi zaczęła radośnie podskakiwać, po czym rzuciła się mu na szyję. Zdumionym członkom komisji oświadczyła, że jest to jej brat, Nutura Nat. Ładnie wyglądasz – powiedziała do niego Santi Dewi – czy pamiętasz, jak bardzo byliśmy do siebie podobni? I jak często śmialiśmy się z tego? Mężczyzna nie mógł ukryć wzruszenia. Głośno dziękował Bogu za możliwość spotkania swojej siostry po tylu latach. Zadał dziewczynce kilka pytań dotyczących ich rodziny, ale odpowiadała na nie szybko i pewnie, wymieniała nazwiska, ulice i imiona. Kiedy 9-letnia dziewczynka udzielała odpowiedzi, zmieniała się jej twarz. Wyglądała wtedy niczym dorosła, doświadczona kobieta.

Ani jedna z udzielonych przez Santi Dewi informacji dotyczących okoliczności jej poprzedniego życia nie okazała się nieścisła. Dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Wobec męża, Kedara Nata, Santi Dewi była powściągliwa, jak przystało na strzegącą obyczajów hinduską żonę. Natomiast w stosunku do syna to niespełna dziewięcioletnie dziecko okazywało uczucia macierzyńskie. Tuliła syna do piersi i płakała, mimo, że był on prawie jej rówieśnikiem. Hinduska komisja wykluczyła, aby na dziecko ktoś wywierał presję na opowiadanie historii o poprzednim życiu, co więcej, rodzice stanowczo nakłaniali ją do wyrzucenia z pamięci wspomnień z poprzedniego życia, gdyż obawiali się o jej zdrowie. Odrzucono także możliwość zahipnotyzowania dziewczynki, gdyż i taki wariant brano pod uwagę. Znała ona tak intymne szczegóły życia swojego męża, że ten bardzo często prosił ją, aby przestała mówić, gdyż czuje się skrępowany. Sięgnijmy jeszcze raz do raportu opisującego pobyt Santi Dewi w domu swojego męża z poprzedniego wcielenia. W pewnym momencie dziewczynka sama zaczęła oprowadzać po domu komisję i rodzinę.

Proszę bardzo, wchodźcie państwo. Jako mężatka tutaj spędzałam najwięcej czasu. Tutaj trzymałam moje tulsi, ozdoby, ubrania, no wszystko. A tutaj jest kuchnia
pokój sypialny. Tutaj stało moje łóźko, a teraz został po nim tylko ślad. A tu był mój ołtarzyk Kriszny, ale teraz ktoś go zabrał. Na tej ścianie wieszałam ubrania, a tutaj stały te skrzynie, które teraz są w przedpokoju. W tej szafie trzymałam moją biżuterię. O
jest tu nadal! A ten sznur pereł dostałam od Ciebie Kedar. Czyż nie jest piękny?

Obrazek

Warto powiedzieć, że w pewnym momencie Santi Dewi podniosła jedną z desek w podłodze, pod którą był tajemny schowek na pieniądze. Zapytała, gdzie znajduje się 150 rupii, które schowała dla syna. Zawstydzony mąż odpowiedział, że musiał je wydać na inny cel, i że bardzo ją za to przeprasza. Wszystkie szczegóły zgadzały się co do joty. Santi Dewi odpowiadała tak precyzyjnie na pytania związane ze swoim życiem w domu, że uznano za bezcelowe dalsze sprawdzanie jej prawdomówności. Drodzy czytelnicy Nautilusa, najciekawsze dopiero przed wami. Przypadek reinkarnacji Santi Dewi jest o tyle ciekawy, że dokładnie pamięta ona okres pomiędzy wcieleniami. Dzięki jej opisowi możemy się dowiedzieć, co się z nami dzieje po śmierci. Kiedy komisja rządowa wróciła do Delhi, na prośbę Mahatmy Gandhiego powstał raport. Ustalono w nim, że reakcje Santi Dewi były autentyczne, zaś jej historia jest niezaprzeczalnym dowodem na istnienie reinkarnacji. Raport ten opublikowano, ale także przekazano do analizy wielu znanym naukowcom. Żaden z nich jednak nie zdołał podważyć przedstawionych w nim dowodów. I jeszcze jeden fragment tego raportu. Mówi Rang Bahadur, ojciec Santi Dewi z obecnego wcielenia:

Do czwartego roku życia Santi Dewi nie mówiła praktycznie nic, jakby wstydziła się swojej wiedzy. I nagle zaczęła opowiadać, że tak naprawdę jest mężatką, ma syna i rodzinę w Mutri. Czteroletnie dziecko nagle oświadczyło, że jej rodzice nie są jej prawdziwymi rodzicami, jej dom nie jest jej prawdziwym domem i że tak naprawdę mieszka w mieście, o istnieniu którego nikt z nas wcześniej nie słyszał. W jaki sposób można nakłonić małą dziewczynkę do mówienia obcym dialektem i przekonywanie, że jest mężatką i ma syna? Kto mógłby dokonać takiego oszustwa, i po co?

O historii Santi Dewi było przez chwilę głośno nawet w chrześcijańskim, zachodnim świecie, ale przyszła druga wojna światowa i natychmiast o sprawie zapomniano. My jednak ustaliliśmy, co się z nią działo później. Santi Dewi wróciła do szkoły, i wyrosła na spokojną, opanowaną kobietę. Z Kedarem Natem, swoim mężem z poprzedniego wcielenia, utrzymywała kontakt listowny, ale ich korespondencja ograniczała się do serdecznych pozdrowień. Traktowała go jak kogoś w rodzaju osobliwego krewnego. Po ukończeniu studiów powróciła do Delhi. Wtedy zresztą ku wielkiemu niezadowoleniu rodziców zdecydowała, że nigdy już nie wyjdzie za mąż.

Czuję się, jak wdowa. A według niepisanego prawa wdowa nie może powtórnie wychodzić za mąż. Zresztą nadal kocham swego męża, pamięć o nim jest dla mnie święta i nikt nie potrafiłby go zastąpić. Moja decyzja jest ostateczna. Najbardziej ciekawy wydaje się jednak czas, który spędziła Santi Dewi w zaświatach. Mówiła o nim niechętnie, gdyż obawiała się, że ta wiedza nie jest dla zwykłych śmiertelników. Przełom nastąpił dopiero wtedy, kiedy szwedzki badacz Stur Lonerstrand spotkał się z Santi Dewi. Wtedy była ona już dojrzałą kobietą, i zgodziła opowiedzieć mu o świecie po śmierci fizycznego ciała.

Obrazek

Santi Dewi uważała, że poprzez swoje doświadczenie otrzymała klucz do poznania jednej z największych tajemnic świata. Dokładnie i szczegółowo zaczęła opisywać, co działo się z nią, gdy jako Ludżi Dewi zaczęła umierać podczas porodu.

Śmierć nie następuje tak szybko, jak to się ludziom wydaje. Najdłużej pozostaje zmysł powonienia. Nie chciałam umierać. Bez przerwy modliłam się do Kriszny i powtarzałam mantrę, aby pozostać na Ziemi. I był to mój wielki błąd, bo gdyby nie moje prośby, z pewnością podczas następnych narodzin nie pamiętałabym swojego wcześniejszego wcielenia. Leżałam w szpitalu i wiedziałam, że muszę umrzeć, ale wciąż kurczowo trzymałam się życia. Byłam cały czas świadoma tego, że przestaje bić moje serce. I nagle poczułam się wolna i nieskończenie pomniejszona. Czułam się, niczym punkt w przestrzeni. A jednocześnie był we mnie cały wszechświat. Otoczyły mnie istoty, które znałam i kochałam. Wszystko było jednością. Myślę, że gdyby tu, na ziemi, ludzie zrozumieli, jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni, to nie robiliby sobie nawzajem krzywdy. Po śmierci bowiem uświadamiamy sobie związki, których nie dostrzegaliśmy podczas życia. Wiedziałam, że jest tam źródło nieskończonego dobra, niczym centralne słońce, którego nie widziałam, ale czułam, że istnieje. Nie byłam gotowa na połączenie z tym światłem, musiałam wracać na ziemię, aby dalej się uczyć. Mój rozwój nie był dokończony, taki bowiem jest sens wędrówki dusz, taki jest sens istnienia świata. Pamiętam wstąpienie w łono mojej matki, i potworny ból narodzin. Wiem, że kiedy znowu umrę, wrócę do tego cudownego światła. Nie boję się śmierci, bo ona nie istnieje


Wielokrotnie zadawano Santi Dewi pytanie, dlaczego akurat ona pamiętała swoje wcześniejsze wcielenie. Santi Dewi zawsze odpowiadała, że podczas śmierci prosiła Boga o to, aby pozwolił jej spotkać się z mężem w tym ziemskim świecie. Prośby jej zostały wysłuchane. „popełniłam błąd, za bardzo chciałam powrotu na ziemię” – mówiła. Ale Santi Dewi powiedziała także, że w życiu nie ma przypadku. Widocznie przez jej historię istota boska chciała dać ludziom informację o prawdzie o reinkarnacji, aby obudzić ludzi ze snu i trwania w niewiedzy. Czytając relację z rozmów z Santi Dewi możemy dowiedzieć się wielu szczegółów dotyczących prawa cyklu narodzin i śmierci. Jeżeli jest tak naprawdę, to świat wygląda zupełnie inaczej, niż myślimy. A oto fragment jej wizji świata, wizji kobiety, która pamięta swój pobyt w zaświatach.

Na Ziemię powraca się do tego, kogo się kocha. Ludzie jednak bardzo często nienawidzą, a jest to wielki błąd. Od nienawiści się nie ucieknie, nie można uniknąć problemu, który mamy przed sobą. Zarówno szczęście jak i nieszczęście spotykają się ponownie. Nienawiść w zasadzie nie istnieje. Jest to raczej brak miłości, pustka oczekująca wypełnienia. Najlepszym sposobem niesienia pomocy innym miłość. Człowiek powinien zrozumieć, że otaczają go miliardy istot. Życie jest w kamieniu, w ziemi, w roślinie. Jest to pewien rodzaj drzemki, półsnu. Nieświadome życie, związana energia. Kamień nie wie, co robi – może jedynie ulegać pewnym przeobrażeniom. Roślina zaczyna bardzo, bardzo mgliście pojmować. Zwierzę pojmuje bez możliwości zrozumienia związków. Człowiek rozumie, zdaje sobie sprawę ze związków i może na nie wpływać. Potrafi myśleć, zadawać pytania i udzielać na nie odpowiedzi. Wciąż jednak nie rozumie własnej jaźni, istoty swojego istnienia. Ludzie zachodu zagubili się w pogoni za pieniędzmi, za które chcą kupić szczęście i miłość. Chcą za wszystko płacić nie wiedząc, że raj noszą w sobie. Odrzucają duchowość z pogardą i obojętnością. Jest to bardzo smutne i godne ubolewania
.

źródło: fundacja Nautilus

http://www.wisznuizm.info/historia-sant ... nacji.html
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: chanell » poniedziałek 08 lut 2016, 09:58

Piękna historia

DZIEKUJĘ :)
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
belfanior
Posty: 392
Rejestracja: niedziela 28 wrz 2014, 19:58
x 11
x 24
Podziękował: 1358 razy
Otrzymał podziękowanie: 886 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: belfanior » piątek 26 lut 2016, 21:58

Dosc poruszajaca historia która zdarzyla się nie tak dawno temu...mam nadzieje na temat... :mrgreen:
Mam znajomych,w tamtym czasie byli malzenstwem z jednym dzieckiem,usilnie starajacym się o drugie.
Cos nie wychodzilo,przez dość dlugi czas ale ze cierpliwosc jest cnota (podobno :mrgreen: )
a pracowitosc poplaca-udalo się!!!Alleluja!
Kobita w ciaze zaszla ,a po szczesliwej dziewiatce-wypelnionej zreszta codziennym zyganiem :lol: ,urodzila zdrowego synka nazwanego Bartus.
Bartus rosl...szybko,w miare zdrowo,po pewnym czasie okazalo się ze do aniolkow zdecydowanie nalezec nie będzie!
Noo...charakterny byl-ani slowa.
Mial wtedy ze 3 latka...Rodzice wybrali się do przyjaciol w odwiedziny,a ze odwiedziny były zakrapiane ,nie wypadlo do domu samochodem wracac.Skonczylo się więc noclegiem.
W nocy szczesliwy ojciec Bartka wstal aby pecherzowi ulzyc...na korytarzu domu zobaczyl dziewczynke w nocnej koszuli...Noc,spytal dlaczego nie spi (przekonany ze to corka gospodarzy)
Dzieciak nie odpowiedzial...pewnie zaspany,po powrocie z toalety dziewczynki już nie było.
Rzecz w zasadzie bez znaczenia,zapomniana by była wkrotce.
Rano sniadanie i powrot do domu.
Rzecz nie byłaby warta wzmianki gdyby nie...Bartus!
Od czasu tej imprezy,wcale nie takiej pamietnej,zaczal zachowywac się jakby szatan w niego wstapil,a wspominalem już wczesniej ze „normalnie”, diabla by o wrzody przyprawil.
Wrzeszczal ,krzyczal,rzucal zabawkami,czasem...gadal z kimś calymi godzinami.
Noc przynosila jeszcze większe atrakcji,kladl się z rykiem a na pytania matki odpowiadal ze...Ania mu zabiera poduszke...
Rodzicielka już zaczynala się domyslac ze z dzieciakiem cos zlego się dzieje,a ja...male sledztwo przeprowadzilem w okolicy tego „imprezownego”domu...
Miedzy nami mowiac-wysilac się nie musialem,bo-jako ze mieszkam w Irlandii,tu
wszyscy o wszystkim i wszystkich wiedza.
Wystarczy więc rzucic temat by ten plyyyyynal jak Guinnes z beczki! :mrgreen:
Co wyszlo na jaw:Dom ten parokrotnie zmienial wlasciciela ale...jakies 60-80lat temu
(roku nikt nie pamietal-wszyscy już na bani byli... )mial tam miejsce przykry wypadek.Podczas kapieli utopilo się dziecko...dziewczynka o imieniu Ann.
Gdy przylecialem z tymi rewelacjami do rodzicow,zachwyceni nie byli.
Zaczelismy szukac...udalo mi się znalezc czlowieka zajmujacego się...nazwijmy to,
pomoca w takich przypadkach.Trafilismy na niego wlasciwie przypadkiem,polecila go mloda ,wytatuowana dziewczyna,sama obdarzona czymś w rodzaju drugiego spojrzenia.
Seamus jak sam siebie okresla jest „spiritual healerem”ale procz kontaktu z,hmmm...zaswiatami,rowniez leczy.
Zadzwonilem,wsiadl bez ceregieli w samochód (choc mieszkal od nas 120km...)Kasy nie wzial...co stawia go w kregu sprawiedliwych...
Malusienki,lysy czlowieczek o ujmujacym sposobie bycia.
Nie ma rak...a raczej ma tylko...
Wyglada to na ofiare Thalidomidu,jeden nadgarstek wyrasta mu z lokcia,a dalej trojpalczasta dlon...w drugiej rece nadgarstka brak...nieruchoma dlon laczy się bezposrednio z koscia ramieniowa.
Usiadl,pogadal z Bartkiem...No i mowi ze jest tu dziewczynka,w dość staromodnej sukience...
Poprosil swoich rodzicow aby przyszli i pomogli Annie odejsc.
Ale nie chciala z nimi pojsc...zatem oni (rodzice)sprowadzili kogoś kogo ona zna...
Poszla...Seamus mowil ze szla na paluszkach z rekoma wzniesionymi w gore.
Rozplakal się potem...A Bartek powiedzial:Ania powiedziala Pa Pa !Pokazal kiwajac dlonia...
Brzmi jak bajka...prawda.Bajka nie jest!
Bartek dalej drze się,tzn wrocil do dawnej formy...ale już mu nikt poduszki nie zabiera...
Co do Seamusa,zaprzyjaznilem się z tym facetem.byl w polsce-mowi ze straszny kraj!!!
Nie można przestac jesc... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ze mna tez troche poczarowal.
Moim zdaniem kazdy ,raz w zyciu, powinien czegoś takiego doswiadczyc.
Kiedys o tym opowiem...moze...
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 28 lut 2016, 17:37

Niesamowita historia ! Ciekawe co by było gdyby Ania nie zechciała odejść ? Tak się zastanawiam ,skoro Bartuś widział Anię ,to może widzi też inne duchy ? Czy ktoś go o to zapytał ?
Myślę że Bartuś jeszcze pokaże co potrafi :D
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

AgaJaga
Posty: 140
Rejestracja: niedziela 21 lut 2016, 14:44
x 2
x 17
Podziękował: 280 razy
Otrzymał podziękowanie: 253 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: AgaJaga » czwartek 03 mar 2016, 12:23

Trzy tygodnie temu po ciężkiej chorobie odszedł mój tato. Umarł w domu rodzinnym. Po jego śmierci jako jedyna slyszalam krakanie nad domem (od razu skojarzyło mi sie ze śmiercią). Dzis będąc u mamy coś mi mignęło na końcu przedpokoju pod drzwiami pokoju w którym w ostatnich miesiącach mieszkał, zaczęłam się przyglądać widziałam unoszące się coś na kształt dymu lub energii, nie ma tam okien wiec w ciemnym przedpokoju łatwo było to dostrzec. Czy biedaczek możne do tej pory się krzątać? Czy mogę się zwrócić np bezpośrednio do jego opiekuna by go zabrał? Chciałabym żeby przeszedł już w lepsze miejsce.
0 x



Awatar użytkownika
blueray21
Administrator
Posty: 9737
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 23:45
x 44
x 483
Podziękował: 449 razy
Otrzymał podziękowanie: 14639 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: blueray21 » czwartek 03 mar 2016, 19:46

Oczywiście, że może się tam krzątać i jest to częste zjawisko. Opiekun go siłą zabrać nie może (wolna wola), trzeba tatę przekonać, że wszystko jest w porządku, wszyscy sobie radzą i może już spokojnie odejść do światła, możesz to zrobić ty lub jakiś doświadczony bioenergoterapeuta. Nie wolno domownikom płakać i rozpaczać po jego stracie, powinni się cieszyć, że idzie do lepszego świata, tak jak to robią czarnoskórzy w USA.
Wszystkie żale, a nawet intensywne wspomnienia zatrzymują dusze na ziemi.
0 x


Wiedza ochrania, ignorancja zagraża.

AgaJaga
Posty: 140
Rejestracja: niedziela 21 lut 2016, 14:44
x 2
x 17
Podziękował: 280 razy
Otrzymał podziękowanie: 253 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: AgaJaga » czwartek 03 mar 2016, 20:24

Zostawił sparaliżowaną czterokonczynowo zonę i 11sto letniego syna(mieli go bardzo późno) wiec nie dziwie się ze się martwi i może nie chce odejść. Mama go ciągle wspomina. Ja mimo smutku i żalu czułam ulgę, gdy odszedł, bo bardzo cierpiał i męczył się w tym ciele. Prosiłam go by odszedł w stronę jasności , miałam nadzieje, ze go ktoś odebrał. Nie mam pewności, ze to tato. Zobaczymy.
0 x



Awatar użytkownika
belfanior
Posty: 392
Rejestracja: niedziela 28 wrz 2014, 19:58
x 11
x 24
Podziękował: 1358 razy
Otrzymał podziękowanie: 886 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: belfanior » czwartek 03 mar 2016, 21:47

AgaJaga pisze: Chciałabym żeby przeszedł już w lepsze miejsce.




Mysle ze chlopisko nie moze sie jeszcze przyzwyczaic ze go tu nie ma...Da rade,nie boj sie.Nawet po smierci jestesmy (chyba)przywiazani do starych katow...
Po prostu trzymaj reke na pulsie i obserwuj!
Jakby co odezwij sie...Trust mozgow moze cos zdzialac...widzialem juz takie rzeczy... :mrgreen:
Pozdrawiam i ...nie martw sie!
0 x



Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: Oska » wtorek 22 mar 2016, 23:33

A można się jakoś z tego całego wracania na Ziemię, wypisać :?:
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 23 mar 2016, 00:32

Ponoć można i są tu zamieszczone informacje, tylko trzeba szukać. :(
1 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: REINKARNACJA i ZYCIE PO SMIERCI

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 23 mar 2016, 19:55

Oska pisze:
A można się jakoś z tego całego wracania na Ziemię, wypisać :?:

Trzeba swoje ''odsłużyć'', i w końcu wybrać inną ścieżkę poznawania. ;)
1 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Życie przed i po życiu?

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 01 maja 2016, 16:58

0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

ODPOWIEDZ