Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » sobota 23 sie 2014, 16:51

Jare święta i święto Kresu - kupały już za nami, a przed nami święto plonów:

Białczyński pisze:Święto Plonów – Słowiańska Wiara, Tan 9

Miedzy 20 a 26 września Związek Słowiańska Wiara zorganizował obchody święta Plonów – na Pomorzu w Otrębach a na Mazowszu w Zalesiu. pozwalam sobie przytoczyć relację ze strony Związku i kilka pięknych, barwnych zdjęć.

Obrazek Chleb, rogi ofiarne, miód, czechół


Plony Mazowieckie – Relacja ze Święta. (Zalesie Górne, 19.09.2009)

Reprezentanci Mazowsza, Dolnego Śląska, Ziemi Opolskiej, Pomorza i Kujaw przybyli na teren niewielkiego leśnego amfiteatru w Zalesiu Górnym koło Warszawy, aby wziąć udział w Święcie Plonów.

Obrazek Trąbita – rozpoczyna obrzędy

Obrazek Bębny wyznaczające rytm i odstraszające ciemności Zaświatów

rozpoczęło się z niewielkim opóźnieniem. Donośny odgłos bębna i dźwięk ligawki dał znak do stanięcia w kręgu i rozpoczęcia uroczystości. Reprezentanci wywoływanych przy ogniu przedstawicieli regionów, składali kolejno żertwę. Nie zabrakło obficie lanego do ognia miodu a także kołaczy, chleba, ziół, jaj i owoców.

Obrazek Rozpalenie ognia przez żerców i guślarzy

Obrzęd prowadzony był przez pięcioro — Żerów i Guślarzy. Wspólnie, modlitwa i pieśnią, dziękowano za obfite tegoroczne plony. Po Obrzędzie swoje rzemiosło zaprezentowali wojowie a dziewczęta okiełznywały ogień. Sława bądź, członkowi mazowieckiego oddziału, który tak zapamiętale zionął ogniem, .e mu sie od tego zajęcia broda palić zaczęła i choć was osmalony nieco, to szczery uśmiech z twarzy nie zniknął.

Obrazek Obrzędy ogniowe i spełnienie żertwy

Znalazło się paru śmiałków, którzy w chłodna noc spać postanowili pod namiotami, większość jednak, udała sie do odległego o parę kilometrów hotelu, gdzie w salce konferencyjnej odbyły się głośne dysputy i biesiady.

Obrazek Święty ist Światła Świata w rogu – żertwa

W większej ilości zdjęcia ze Święta Plonów – na stronie www.slowianskawiara.pl/indexplony.html


Obrazek
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... ara-tan-9/

Białczyński pisze:Święto Plonów w Otrębach (Pomorze)

Obrazek Pomorze 2009 – Święto Plonów 26 września

Obrazek Święto Plonów – żertwa – Pomorze, Otręby 26 września 2009

Obrazek Otręby 2009

Obrazek Otręby, Światowit w zmierzchu


Barwne Święto Plonów z przeszłości

Obrazek Piękne miejsce, przyroda, współbrzmienie formy i treści

Obrazek Posąg Światowita, chorągiew – czyli święta stanica – rozpalenie Ognia

Obrazek Rozpoczęcie żertwy

Obrazek Pieczołowicie odtworzone słowiańskie stroje
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... ara-tan-9/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 21 paź 2014, 20:30

Taki panuje tu (w całym dziale poświęconym Słowianom), że chyba czas to powolutku zmieniać.

Pozwolę sobie zamieścić taki artykuł (oczywiście na oryginalnej stronie, do której link na końcu artykułu podaję, można znaleźć wiele innych i bardzo ciekawych informacji, gdyż z racji nieznajomości wstawiania podlinkowanych wyrazów tekst jest o tyle uboższy; po woli już uczę się tych sztuczek ;) ) :

Obrazek
Jest bardzo niewiele informacji na temat życia kulturalnego starożytnych Słowian. Wiemy co nieco o obrzędowości związanej z kultem bogów. Nie będę w tym miejscu wszystkiego opisywał dokładnie, bo znaleźć to można w dziale religia i teksty.

Obrazek

Słowianie byli całkowicie podporządkowani cyklowi pór roku. Dlatego też ich cztery główne święta były związane z równonocami oraz przesileniem letnim i zimowym. Wiele starych obrzędów przetrwało do dziś. Bardzo wiele (jak jajka wielkanocne, choinka etc. przyjęły się w chrześcijaństwie). Z pośród tych starych dostatecznie znanych i niekiedy jeszcze kultywowanych obrzędów wymienić można kilka:

1) Topienie Marzanny- w pierwszy dzień wiosny (21 marca) obchodzona jest tradycja topienia Marzanny. Marzanna była pradawną słowiańską boginią zimy. Dzisiaj tradycję topienia słomianej kukły najbardziej podtrzymują dzieci i młodzież szkolna (ze względy na fajną zabawę). Dzieci wiosennie poprzebierane, z pomalowanymi twarzami i wplątanymi we włosy kolorowymi bibułami, nad rzeką rozpoczynają obrzęd pożegnania zimy. Po odprawieniu tego ceremoniału, dzieci wrzucają kukłę ze słomy (często jeszcze podpalaną) do wody śpiewając taką piosenkę:
" Marzanno, Marzanno ty zimowa panno,
w wodę Cię wrzucamy, bo wiosnę witamy."
I tak co roku, w pierwszy dzień wiosny, pielęgnowana jest tradycja topienia Marzanny.

2) Stypa- dzisiaj jest to podniosły posiłek ku czci zmarłego w dzień jego pogrzebu. Dawniej sądzono, iż nieboszczyk również potrzebuje pożywienia, więc całymi rodzinami chodzono na groby i tam urządzano obiad. Wtedy również palono świece (ta tradycja utrzymała się do dziś w niezmienionej formie). Jeszcze nie tak dawno ludzie karmili zmarłych. Przypomnijcie sobie Kubę z "Chłopów" Reymonta- w pewnej scenie zakopywał pajdę chleba koło mogiły i mówił słowa: "Naści dusycko chliba, naści..."

3) "Chrzest"- co prawda chrzest jest typowym chrześcijańskim obrzędem, ale miał swojego odpowiednika u starożytnych Słowian. Gdy rodziło się dziecko, najstarszy w rodzie (lub ojciec) brał je i jego główkę kłaniał na wszystkie cztery strony świata, błogosławił mu i nadawał imię. Bardzo dobry przykład znaleźć można w "Chłopach".

4) Święto Gaika- Gaik był prawdopodobnie jakimś bożkiem lasu czy urodzaju. Dzisiaj część starych obrzędów przetrwała w czasie chodzenia w czwartą niedzielę Wielkiego Postu. Wówczas (zwykle na wsi) dziewczęta śpiewają starą, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, pieśń (tekst ze świętokrzyskiego):

" Nas goik ziluny, piknie ustrojony,
Na nosym goicku siedzi sarna,
Scerze ząbecki bo by zarła.
Nas goik ziluny, piknie łustrojony,
Na nasym goicku siedzi kret,
Zniesie wom kurecka, jajko chnet.
Poni Gospodyni siedzi no łózecku,
Piostuje dzieciątecko w biołym zygowecku.
Dejcie nom coś, dejcie,
Jeśli kcecie nom cóś deć,
Bo wom nie bedziemy podoremnie śpiwoć."

5) Święta pór roku- ich dokładne wyjaśnienie znajduje się w dziale teksty. A dokładnie tutaj.

6) Kolędowanie- to bardzo stary zwyczaj. Poprzebierani kolędnicy chodzili w noc przesilenia zimowego po chatach prosząc o datki.

7) Postrzyżyny- obrzęd dotyczy tylko chłopców. Gdy rodzi się męski potomek, nie można było obcinać mu włosów. Gdy jednak osiągnął wiek lat 12, jego ojciec w wielkim ceremoniale obcinał mu jego długie, płowe włosy.

I wiele wiele innych. Wymienić można jeszcze tylko libacje, lanie wosku, wróżenie w Andrzejki, świecidełka na choinki (niegdyś ubierano snopy siana), plucie przez lewe ramię, zakopywanie kruka na rozstaju dróg czy wiele innych.

Obrazek

Bardzo ważnym elementem kultury starożytnych Słowian była demokracja. Nasi przodkowie podobno początkowo nie znali pojęcia król czy władza (bo te wyrazy są obcego pochodzenia), a wszystkie decyzje były podejmowane przez wspólne głosowanie lub głosowanie starszyzny plemiennej. Dowodem na to są wykopaliska archeologiczne- w żadnej z zachowanych osad słowiańskich nie ma jakiegoś wyróżniającego się budynku, czy to wielkością czy też centralnym usytuowaniem (dla np. władcy). Przeciętna osada Słowian to szereg identycznych domów z drewna pokrytych strzechą i otoczonych wałem z ziemi i kamieni oraz palisadą. Dobrym przykładem może być Biskupin. Prof. Mańczak (zapraszam do działu TEKSTY) dowodzi, iż na 100% jest to osada słowiańska. Mówię o tym, ponieważ jest wiele dyskusji wokół Biskupina.

Obrazek

Jednak Słowianie byli tylko ludźmi, a każdy z nas lubi się czymś pochwalić przed bliźnim. Tak więc mimo tego, iż starożytni uznawali każdego człowieka za równego i mającego tyle samo do powiedzenia, to każdy różnił się majątkiem. A ową majętność poznawało się przez ubiór. A był on bardzo ciekawy. Słowianie lubowali się w długich włosach i brodach, często nosili na głowie opaski, a ich nakryciem wierzchnim była długa szata. I to właśnie ona pokazywała stan "portfela" Słowianina. Im szata była grubsza, tym człowiek był bogatszy, bo stać go było na dużą ilość materiału. Dodatkowo "w modzie" były wisiorki, bransolety i przeróżnego rodzaju amuleciki. Z biegiem czasu poszczególne osady miały swoich lokalnych władców i toczyły niekiedy ze sobą wojny.

Obrazek

Ciekawym zjawiskiem jest też moralność Słowian. Otóż (wg kronik) każdy miał OBOWIĄZEK przyjąć z największym szacunkiem przybysza z obcego kraju. Jednak taki obcy nie przebywał u jednego cały czas i po jakimś czasie przenosił się do innego Słowianina. I jeśli się tak zdarzyło, że ów podróżnik poskarżył się nowemu gospodarzowi na starego, że był niezbyt dobrze traktowany, to Słowianin miał obowiązek stanąć w obronie swego gościa i wydać poprzednikowi walkę (mógł go nawet zabić). Wszystko po to, by przybysz z daleka czuł się jak najlepiej. Jak się ma rzecz w czasie wojny- otóż Słowianie znani byli ze swej waleczności i zaciągali się nawet do późnorzymskiej armii. Jednak w czasie obrony własnego grodu zamiast zabijać przeciwnika, woleli brać go do niewoli. Lecz nie była to taka niewola jak w np. Egipcie. Obcy woj przebywał we słowiańskim więzieniu przez czas ściśle określony. Potem miał dwie drogi- albo zapłaci okup i wróci do swoich, albo przejdzie na słowiańską stronę i zostanie pełoprawnym obywatelem wioski i Słowianinem.

Niekiedy (acz dość rzadko i to już w dużo późniejszym czasie- za powstawania pierwszych państwowości słowiańskich) dużą rolę w rządzeniu plemieniem mieli kapłani, którzy poprzez wyrocznię kierowali poczynaniami władcy. Taki opisany przypadek miał miejsce w Radogoszczu przez wyruszeniem na wojnę. O pierwszych państwach słowiańskich i ich polityce w dziale teksty.

Do kwestii kultury należy oczywiście język i alfabet. Ale zapraszam do oddzielnych podstron temu poświęconych.

Obrazek

Rodzina u Słowian zawsze była bardzo ważna. Powszechnie panował patriarchalizm i monogamia. Z szacunkiem odnoszono się do najstarszego w rodzie. Ciekawym zjawiskiem była zadruga. Zadruga to stosunkowo młoda słowiańska wspólnota rodzinna (prawdopodobnie znana już w dawnych czasach w nieco innym kształcie). Składała się zazwyczaj z 20-30 osób- synów jednego ojca oraz ich żon i dzieci- żyjących i pracujących w jednym wspólnym gospodarstwie. Na czele zadrugi stał wybrany przez wspólnotę gospodarz. Władzą najwyższą była rada, złożona ze wszystkich dorosłych mężczyzn i kobiet (miały takie same prawa jak mężczyźni!!!), kontrolująca działalność gospodarza. Zadruga ukształtowała się w średniowieczu do walki z fiskalną polityką feudalnych władców (głównie u Słowian południowych). Jej rozkwit przypadł na okres panowania tureckiego. W XIX wieku zaczął się rozkład zadrugi. W szczątkowej postaci przetrwała w krajach bałkańskich do połowy XX wieku. U Słowian wschodnich i zachodnich jako takiej zadrugi nie było, lecz jej pochodne. Np. w pewnym okresie w Polsce mieliśmy gospodarstwa wielorodzinne (tego samego rodu) z seniorem na czele.

Obrazek

Bardzo ważną rolę w życiu starożytnych Słowian odgrywała muzyka. Ludzie posługiwali się standardowymi instrumentami np. bębnami, gontowymi skrzypkami, fujarkami, no i oczywiście głosem. Dziś bardzo dużo osób uważa, iż muzyka dawnych Słowian przypominała celtycką. Często przechadzając się po Internecie znajduję stronę o Słowiańszczyźnie, a w tle leci swobodnie celtycki folk. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!!! Tak naprawdę to doskonale znamy muzykę naszych przodków- tylko w trochę zmienionej i uwspółcześnionej wersji. Kto nie wierzy, niech pojedzie np. na Kurpie, do Łowicza czy na Podhale. I niech wstąpi do pierwszego lepszego domu kultury ludowej. I niech posłucha sobie kujawiaków, krakowiaków, mazurków, obertasów i chołupcoków. To jest właśnie rodowita muzyka Słowian! Nie grobowo przygnębiająca i melancholijna jak celtycka, lecz skoczna i zabawna (nie jest to oczywiście żadną regułą, bywa i na odwrót). Dla porównania proponuję posłuchać rosyjskich i ukraińskich tańców narodowych jak trepak czy kozak. Albo czeskie poleczki. Ich charakter jest bardzo podobny do naszych tańców i melodii ludowych, więc mają wspólne, słowiańskie, pochodzenie. Oczywiście dzisiejsze kapele weselne potrafią strasznie zbezcześcić tą piękną muzykę. Dlatego dla poczucia jej "smaku" zachęcam wysłuchanie jakiejś wiejskiej babki śpiewającej solo, czy starego dziadka grającego na fujarce. I właśnie takie fujarkowe, oryginalne słowiańskie, melodie udało mi się zebrać z przeróżnych źródeł. Skleiłem je w całość i udostępniłem. a możecie je ściągnąć klikając tutaj. Oczywiście nic nie mam do wspaniałej muzyki celtyckiej. Wręcz przeciwnie- jestem jej ogromnym fanem. Klikając tutaj ściągniecie jej przykłady (w oryginale). Moje muzyczne ucho nie mogło stać bezczynnie i postanowiłem napisać własną muzykę stylizowaną na celtycką. Ściągnij ją tutaj i napisz mi, co o tym sądzisz. Dodatkowo możesz ściągnąć sobie moją aranżację hymnu Łużyczan zarówno w wersji pierwszej, jak i drugiej.

UWAGA! Pliki z muzyką ludową Słowian i Celtów spakowane są ZIP'em. Jeśli nie masz programu ZIP, to wpisz w jakiejś przeglądarce "ZIP download" i na pewno coś znajdziesz!

Obrazek

Powyższy rysunek podobno przedstawia rzecz Słowianina. Jak dla mnie, to tym przypadkiem powinien zająć się Erich von Daeniken :)
http://www.ashervah.republika.pl/kultura.htm
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 21 paź 2014, 21:31

Przed nami tzw. "święto zmarłych" czyli słowiańskie Dziady, dowiedzmy się o tym "święcie" nieco więcej ponad to co nam wkładają do głów krzewiciele jedynie słusznej wiary:


Białczyński pisze:Tan Mniejszy 13 – Święto Dziadów – obrzęd w ramach Czterech Tanów Największych, albo osobne Święto Przodków – 1 i 2 listopada

Obrazek Witold Pruszkowski – Zaduszki

Dzień Zaduszny, kiedy oddajemy cześć duchom przodków – Dziadom, obchodzony jest w Polsce 2 listopada, czyli w dzień po katolickim Święcie Wszystkich Świętych, ale oba te dni święte zostały, przez chrześcijan i ich kościół, przypisane do tej daty w sposób sztuczny.

Oto co pisze o Dziadach Wikipedia polska (będę cytował po kawałku, po to żeby jaśniej skomentować i przekazać wam wprost, jak SSŚŚŚ widzi konkretne elementy obrzędu i sens całego święta)

Obrazek

Wiki:

„Dziady –
zwyczaj ludowy Słowian i Bałtów, wywodzący się z przedchrześcijańskich obrzędów słowiańskich. Jego zasadniczym celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności. Dziady obchodzono dwa razy w roku – wiosną i jesienią[1]:


oraz


W prawosławiu podobne święto obchodzi się w pierwszą niedzielę po Pięćdziesiątnicy (Zesłaniu Ducha Świętego na apostołów) lub według innych źródeł – w sobotę przed Pięćdziesiątnicą[3]. Praktycznie w Rosji, części Białorusi i Ukrainy utożsamia się takie święto (lub tylko zaduszki) z tzw. dniem rodzicielskim (родительский день) lub Radonicą (ros. Радуница), obchodzonymi kilka razy do roku, ale najczęściej w okresie wielkanocnym, przy czym powinien to być wtorek, rzadziej poniedziałek tygodnia tomaszowego następującego po tygodniu wielkanocnym (rozpoczynającym się zgodnie z chrześcijańskim liczeniem dni tygodnia niedzielą wielkanocną)[4].

Natomiast według zwyczajów południowych prawosławnych Słowian święta takie obchodzono w Wielkim Tygodniu


a także


Kiedy w 610 papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza starożytną świątynię pogańską Panteon, kazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił tę budowlę na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Od tego czasu oddawano cześć wszystkim zmarłym męczennikom, w dniu 1 maja.

Papież Grzegorz III w 731 przeniósł tę uroczystość na dzień 1 listopada, a w 837 Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego rozszerzono to święto na cały Kościół


Celem obrzędu i Święta Dziadów było i JEST – warto to podkreślić z całą mocą – JEST – nie tyle „nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych”, ani „pozyskanie ich przychylności”, lecz oddanie czci przodkom, jak nakazuje odwieczny obyczaj różniący człowieka od zwierząt.
Poganom polskim chodzi o okazanie wdzięczności Dziadom, zachowanie ich w żywej pamięci i podziękowanie za podarowaną nam przez przodków możliwość bycia między żywymi i odbycia życiowej drogi na Ziemi.
[Podag-Mir jest Panem Drogi Życia i Wszelkich Dróg, Opiekunem Pątników i Podróżnych, Władcą Wypraw i Wędrówek. Stąd jego obecność w Komorze Sowiego przy Moście Wąci Czynu i Prawa (Czinwat – Prawat, Czynwąt – Prawąt), jako świadka owej wędrówki człowieka przez życie ziemskie.]
Dziady obchodzono nie dwa razy do roku (to się robi wśród katolików i prawosławnych do dzisiaj – na wiosnę i w jesieni, chociaż na wiosnę nieoficjalnie, przy okazji Wielkanocy), ale 4 razy do roku, w terminie Równonocy i Przesilenia, czyli zawsze pomiędzy dniem 20 a 26 danego miesiąca, najlepiej w dniu Pełni Księżyca związanej z tym miesiącem. Czasami Dziady Letnie i Zimowe nazywano też Babami.
Tak więc pierwotne terminy i terminy obecne Dziadów powinny być pomiędzy: 20 a 26 marca, 20 a 26 czerwca, 20 a 26 września oraz 20 a 26 grudnia.
To wyłącznie wysiłki chrześcijańskich misjonarzy na Słowiańszczyźnie związały słowiańskie święto Dziadów (albo inaczej Święto Przodków – Dziady i Baby) z dniem Wszystkich Świętych, przechrzciły je na Zaduszki i przesunęły to święto w miejsce, w którym jest dzisiaj.

Obrazek

Dla mnie osobiście święto Wszystkich Świętych, było od wczesnego dzieciństwa czymś niezrozumiałym. Nigdy nie obchodziliśmy go w domu rodzinnym. Obchodziliśmy Święto Zmarłych w Zaduszki – 2 listopada. Ponieważ jednak i władze PRL i KK w PRL dążyły do likwidacji Zaduszek oraz uczynienia jednego państwowo-kościelnego święta 1 listopada, które nazywano oficjalnie Świętem Zmarłych, zmuszeni byliśmy w końcu do oddawania czci Dziadom 1 listopada – w dniu wolnym ustawowo od pracy (do 1973 roku wolna od pracy była tylko niedziela, a dopiero od 1990 roku wszystkie soboty były wolne bez odpracowywania).
W świetle dziejów, gdy przyglądamy się historii nie dziwi, że KK wolał, aby ludzie czcili jego świętych, a nie swoich własnych Dziadów. KK robił wszystko co w jego mocy, żeby wykorzenić poszczególne ludy, plemiona i narody z ich własnej wiary i tradycji podporządkowując je jednocześnie Nowej Wierze. Pamięć Dziadów, którzy wierzyli w coś zupełnie innego niż zmuszano wierzyć ich dzieci, nie była wcale wygodna Kościołowi – choć wydaje się to sprzeczne z jego własną nauką i przykazaniami (Czcij ojca i matkę swoją).

Obrazek Resztki kaplicy cmentarza wojskowego w Rymanowie Zdroju – zaprojektowanego przez Duszana Jurkowicza [foto Marysia i Marcin]

Oddawanie czci zmarłym ma tradycję tak starą jak świat. Tę cześć oddawano zawsze własnym przodkom w miejscach, gdzie grzebano zwyczajowo zwłoki lub prochy – na smętarzach lub żalnikach, albo we własnym gospodarstwie. Czczono też pamięć władców i bohaterów w specjalny sposób – sypiąc im okazałe kurhany i kopce. W miejscach pochówku władców, tam gdzie usypano ich kopce i kurhany odbywały się obrzędy zbiorowe – publiczne, Święta Dziadów. Ponieważ obrzędy te były stare jak świat (jak człowiek człowiekiem), więc miały charakter pogański. Stąd od samego początku chrystianizacji KK stosował wszelkie środki, by o tym święcie zapomniano, a jeśli to niemożliwe, żeby zapomniano o zwyczajach mu towarzyszących.
To się zupełnie nie udało i można powiedzieć, że dzisiejsi Katolicy w Polsce, obchodzą nieco zmienione w formie święto Dziadów właśnie, a nie żadnych katolickich świętych. Tak jak w Dziadach bowiem, najważniejszym elementem tego dnia u polskich katolików jest bycie na cmentarzu i oddanie czci własnym zmarłym. W tym dniu także katoliccy księża pobierają myto od wiernych za wspominanie ICH przodków (a nie wszystkich świętych katolickich) przez głośniki cmentarnych kaplic. Temu świętu nadal towarzyszą jarmarki, na których sprzedaje się nie tylko cmentarne akcesoria.
Nadal też nie zaniknęły nie tylko obrzędy związane z paleniem świateł, z ofiarą z kwiatów, ale także z ofiarą z pokarmu (miodek, chlebek) i z kadzidłami – dymem ofiarnym (z ziół wonnych) posyłanym do Zaświatów (Weli, Nieba) poprzez dym świec i kadzideł, który jest nosicielem modłów, obiat oraz żalów tego dnia.
Dla ludzi (co widać szczególnie wśród starszych, często schorowanych i bardziej niedołężnych) najważniejsze jest nie być w kościele na mszy w to święto , ale być na grobach przodków i jeśli im sił nie staje, to prędzej porzucają to pierwsze, a nigdy tego drugiego.
Tak więc w Polsce katolicy obchodzą współcześnie coś co możemy nazwać Zaduszkami albo Świętem Zmarłych (czyli tak czy owak Dziady), a nie Wszystkich Świętych – tyle, że czynią to albo w dniu 1 listopada, albo 1 i 2 listopada, jeżeli to jest możliwe, albo w okoliczne dni poczynając nawet od poprzedzającego święto tygodnia (bo często, w związku ze zmianami społecznymi jakie zaszły, trzeba pokonać spore odległości, aby być na grobach ważnych osób ze swojej rodziny).
Gdy idzie o cel Święta Dziadów w Wierze Przyrodzonej Słowiańskiej, to nigdy nie różnił się on od celów współczesnego Święta Zmarłych, czyli tych które są obecnie realizowane przez Święto tzw. Wszystkich Świętych.
W Wierze Przyrodzonej Słowiańskiej jest to wspomnienie o duszach zmarłych, które żyją wiecznie (jako dusze eteryczne) w Zaświatach, to znaczy – zależnie od przyjętego do wierzenia podania (taji, baju, bajorka Baji): albo w Niebie, albo na Weli, albo pod Wyrajem, albo w Rajcu. Jest to też wspomnienie o tych, którzy znajdują się w Nawiach czasowo, oczekując swojego kolejnego wcielenia ziemskiego.

Obrazek Duszan Jurkowicz – cmentarz wojskowy na Górze Rotunda (Beskid Niski) [makieta]

Celem jest oddanie czci przeszłym pokoleniom, które wydały nas na świat, które spowodowały że ŻYJEMY TU i TERAZ, że JESTEŚMY.
Gdyby nie ich siła, zdolności, wola walki, umiejętności przetrwania, witalność i zdrowie, gdyby nie ich wysiłek, umiejętności zbrojne, wiedza gospodarcza i pamięć przekazów od jeszcze dawniejszych przodków – DZIADÓW, to nie byłoby nas dzisiaj na Ziemi.
Gdyby nie ich – DZIADÓW, decyzja o powołaniu nas do życia, a także gdyby nie skuteczność Ich życiowych zmagań w świecie Przyrody i Ich zmagań wewnątrz ludzkiego gatunku, to nie byłoby nas dzisiaj na Ziemi.
Przetrwali do dzisiaj Sami Najlepsi – Potomkowie Najlepszych z Najlepszych, tych którzy wiedzieli jak przetrwać i nie dali się pożreć zwierzętom, nie dali się wybić zarazom, nie dali się wziąć głodem podczas klęsk i długich zim, ani nie pozwolili się pokonać innym ludziom.
Jest im za co dziękować i jest ich za co czcić. Mieli po prostu fantastyczne geny – siłę fizyczną i psychiczną, wielki spryt i wiedzę.
Przywołuje się duchy przodków nie po to, żeby je z zaświatów wrócić do Żywych i coś od nich zyskać (wytargować), lecz przywołuje się ich Pamięć, dla Przypomnienia Samemu Sobie, jak wielką wdzięczność jesteśmy winni wszystkim naszym przodkom. To święto nie jest smętnym popłakiwaniem za zmarłymi, którzy odeszli, chociaż oczywiście służy także ŻAŁOBIE, jeśli ktoś ma taką świeżą potrzebę czy stałą konieczność.

Obrazek Cmentarz na Rotundzie kilka lat temu

Jest owo święto również okazją i do uczczenia szczególnego pamięci narodowych bohaterów i uświadomienia sobie całej przebogatej przeszłości Narodu. Dlatego właśnie szczególnie wiele świateł zapala się przy grobach narodowych bohaterów i ich pomnikach, przy powstańczych mogiłach, w miejscach szczególnej narodowej pamięci. To nie ma nic a nic wspólnego ze Wszystkimi Świętymi – to są nadal Dziady.
Święto Dziadów – jak powiedziałem – było obchodzone przez słowiańskich naszych przodków cztery razy do roku. To pokazuje jak wielką cześć oddawano przeszłym pokoleniom, ale pokazuje też jak wielką cześć oddawano Rodowi i Rodżanie-Przyrodzie. Bo Rod jest Ojcem Narodu, a Rodżana jest Panią Rodziny (Zadrugi). Związanie funkcji Władczyni Rodziny z Przyrodą otaczającą ludzkie Gospodarstwo nie jest dziwne, jest w pełni zrozumiałe, oczywiste. Wyrażało ono przeświadczenie o współzależności Rodziny, Zadrugi i otaczającej ją Przyrody. Ten związek nie był nigdy wykoncypowany, wydumany, wymyślony – cześć wzięła się z prostego codziennego doświadczenia i obserwacji.

Obrazek Rotunda

Święto Dziadów, jest obchodzone przez Wiarę Przyrodzoną Słowiańską cztery razy do roku. To pokazuje jak wielką cześć oddawano i oddaje się przeszłym pokoleniom, ale pokazuje też jak wielką cześć oddawano Rodowi i Rodżanie-Przyrodzie.
Bo Rod jest Ojcem Narodu, a Rodżana jest Panią Rodziny (Zadrugi) ale także Panią Ożywionej Ziemi – czyli Całej Przyrody. Jest więc niejako patronką Wiary Przyrodzonej – Tą z której owa Wiara wypływa. Jest też za przekazy tej wiary odpowiedzialna – a więc jest Panią Wiary Przyrodzonej.
Związanie funkcji Władczyni Rodziny z Przyrodą otaczającą ludzkie Gospodarstwo nie jest dziwne, jest w pełni zrozumiałe, oczywiste. Wyraża ono przeświadczenie o współzależności Rodziny, Zadrugi i otaczającej ją Przyrody. Ten związek nie był nigdy wykoncypowany, wydumany, wymyślony – cześć wzięła się z prostego codziennego doświadczenia i obserwacji.

Wiara Przyrodzona Słowiańska ma tę olbrzymią zaletę, że cała, we wszystkich swoich przejawach, wypływa z Natury (Przyrodzenia) i wszystkie jej obrzędy, wszystkie jej opowieści, są tylko odzwierciedleniem naturalnych, przyrodzonych powiązań i współzależności.
Tak więc Dziady, to było i jest także – poza specjalnym świętem w rocznym cyklu, które jest poświęcone całemu Tynowi Rodów – Święto Roda i Rodżany-Przyrody.
Obchodzone dodatkowo 4 razy w roku.
Żadna inna boska para nie miała i nie ma tylu świąt w pogańskim słowiańskim kulędarzu.
Słowo kalendarz nie pochodzi z łaciny, to łacińskie słowo jest zapożyczone z mowy skołocko-słowiańskiej, czyli prasłowiańskiej, albo inaczej słowiano-indo-irańskiej. Słowo to ma oczywiście mitologiczne korzenie i znaczenie obrzędowe oraz liturgiczne. Wywodzi się od złożenia:
Koleso – Święte Koło Zdarzeń, Kole-Swęto (kole-swo, kole-so)
Lęda – ląd, ziemia
oraz Dar – darzyć, obdarowywać,
a więc koleso-lędo-dar, kol-lęd-dar, kult-lęd-dar, kulę dar, wreszcie współczesne kalendarz, ros. kalendar’, białorus. kalandar, czes. kalendarz, i tak samo we wszystkich słowiańskich i bałtyjskach oraz w hindi – kailendara. To także Dar Kolady – boga Kiru Zimowego, którego żeńską postać nazywa się Kostromą-Zimą albo Koladą. Narzędzie miary czasu dane ludziom przez tego Boga Kiru.

Obrazek Rotunda – odbudowa

Czasami Święto Dziadów może również służyć smutkowi i zastanowieniu nad tymi, którzy swoim pustym, bezwartościowym żywotem odeszli rozsypując się w Nicość (Otchłań Nawi), albo żyjąc szczególnie okrutnie i „nieludzko” (bez-dusznie, czyli demonicznie) zamieszkali Naw Jużną – Piekła – ich droga do powtórnych narodzin jest szczególnie trudna.
Należy pożałować w Święto Dziadów tych wszystkich, którzy poszli w Niebyt, w Otchłań, bo stamtąd po prostu już nie ma powrotu.
Generalnie jednak jest to święto radości, dumy, chwały Zmarłych Przodków, bo my jesteśmy najdoskonalszym dziełem jakie po sobie pozostawili. Dlatego w tym dniu śpiewano, jedzono, pito, śmiano się, tańczono, biesiadowano na grobach – co tak bardzo drażniło katolickich klechów oddających się jedynie pustynnym smędzeniom żałobnym i zawodzeniom nad duszami zmarłych.

Obrazek Dziady związane z przesileniem zimowym – Żywieckie (relikt dawnego obrzędu Dziadów towarzyszącego Przesileniu Zimowemu)

Wzywano Dziadów do wspólnego posiłku i biesiady (strawy) chociażby dlatego, że trudno biesiadować w domu gospodarza bez niego samego, a miejsce pochówku (grób na smętarzu, urna na żalnikach, miejsce przodków w domostwie – często pod owinem, albo pod progiem) było traktowane jak pośmiertny dom zmarłego.
Czynności związane z czarami, wzywaniem zmarłych w konkretnym celu, po to by powiedzieli coś żywym, przekazali wiedzę – nie mają nic wspólnego ze Świętem Przodków – Dziadów. To specjalna procedura i obrząd związany z praktykami kącinnymi (świątynnymi).
W bardzo, bardzo odległych czasach, kiedy nasi przodkowie dopiero co wyszli z jaskiń w neolicie i przenieśli się do ziemianek i półziemianek, całkiem poważnie wzywano Dziadów na pomoc w Przesilenia i Równonoce (Dzikie Łowy i Wielkie Bitwy), niejako chcąc wzmocnić Siły Boskie walczące w te święte dni o Ocalenie Światła Świata, Zwycięstwo Światła nad Ciemnością,
Uzyskanie przewagi Białej Swątlnicy – Krowy Jasnego Dnia nad Ciemną Nocą – Czarnym Bykiem Welesowym, było niezbędne po to, by zaczęła się wiosna i wegetacja, albo by płody ziemi mogły dojrzewać w Mocnym Słońcu Lata, a także w jesieni żeby Słabe Upadające Światło mogło ujść boskim prześladowcom z Krainy Ciemności, a wreszcie w najstraszniejszym ze strasznych dni – w Najdłuższą Noc Roku, aby w ogóle nie zgasło na wieki i odrodziło się kolejnego ranka.

Obrazek Dziady związane z przesileniem zimowym – Żywieckie (relikt dawnego obrzędu Dziadów towarzyszącego Przesileniu Zimowemu)

Jesteśmy przekonani, że istocie tak rozumnej jak Człowiek wystarczyło aby dwukrotnie po najdłuższej nocy przyszedł jednak dzień, aby przestał traktować tę uroczystość dosłownie i nadał jej charakter symboliczny. Nie sądzę aby w X wieku, kiedy zjawili się klechowie z Rzymu, nasi przodkowie traktowali to wszystko dosłownie. Dla nich wzywanie Dziadów było tak samo symboliczne (a nie dosłowne) jak jest dzisiejsze zjadanie ciała chrystusowego w opłatku w Kościele Katolickim.

Wiki:


W najbardziej pierwotnej formie obrzędu dusze należało ugościć, (np. miodem, kaszą i jajkami) aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach


Czy ten infantylizm jest zamierzony, czy to pogarda i pycha współczesnego człowieka???!!!.
Ci którzy dzisiaj obchodzą na serio Święto Dziadów w Wierze Przyrodzonej Słowiańskiej dzięki takim interpretacjom wychodzą na idiotów. Nie bądźmy tak zadufani w sobie, ani nie pozwólmy sobie wmówić, że nasi przodkowie byli takimi kretynami. Tego typu opowieściami mogli co najwyżej karmić dzieci, żeby wzbudzić w nich lęk i posłuch, ale nie mogli poważnie w ten sposób interpretować rzeczywistości. Zresztą jak wiemy dzieci najpóźniej w 3 roku życia przestają wierzyć w Bobo i Babę Jędzę, w 6 roku przestają zaś wierzyć w Babę Jagę i Mikołę-Mąda – Świętego Mikołaja, mimo wielkich wysiłków dorosłych.

Obrazek Dziady związane z równonocą wiosenną, Śmigustne – Dobra koło Limanowej (relikt dawnego obrzędu Dziadów towarzyszącego Równonocy)

Dusze w Zaświatach zasadniczo egzystowały bardzo spokojnie i nie trzeba im było pomagać. Zaświaty to nie jakieś straszne miejsce, może dziwne, jak wszystko co na Weli i Niebie (w Prawi), ale nie straszne. Tak samo nie było żadnego strasznego – jak u chrześcijan – sądu nad duszą, gdy zmarły szedł do Nawi , na Welę. Sąd w Wierze Przyrody ma charakter formalny, bogowie przyjmują w Zaświaty wszystkich – kto był p r a w y nie musiał się niczego w sądzie obawiać, kto był l e w y (n i e p r a wy) przeważnie także miał szansę odrodzenia.
Był tylko jeden rodzaj dusz, które rzeczywiście wymagały pomocy – to Zdusze, czyli demony – a te albo błąkały się po Nawiach, albo po Ziemi nigdy nie pochowane należycie, albo przebywały głównie w Nawi Południowej, Ognistej, Piekielnej, gdzie cierpiały za swoje uczynki, ale wcale nie wiecznie, chociaż niekiedy z punktu widzenia żywych mogło się wydawać, że wiecznie. I z tej Nawi jednak wydostawali się oni na Ziemię w kolejnym wcieleniu, wróciwszy po jakimś czasie do Założy, skąd przez Ostrów Bujan wracali na Świat Widzialny.

Obrazek Jarmark Dziadów Wiosennych – Emaus (Kraków)

Miód, kasza, jajka – nie są pokarmem dla zmarłych, lecz ofiarą dla Bogów i Bogunów. Tych szczególnie bogów, którzy są ludziom bardzo, bardzo przychylni – stąd miód, kasza i orzechy (w kutji) dla Sporów (bogów Powodzenia i Szczęścia), Rgłów (Bogów Upraw i Hodowli) i Bożebogów (Bogów Domu i Domowego Ogniska – Radogostów). Przynoszono też inne pokarmy, specjalne chlebki (podobnie jak na wesele, czy plony – dla Ładów) i na przykład mak (w kutji) dla bogów Przeznaczenia – Mokoszy, głownie dla 7 Bogiń Szczęśliwych, tj. Przychylnych Ludziom, ale w gruncie rzeczy dla tych których szczególnie uczcić chcemy lub którym składamy modły albo obiaty.
Wezwanie dusz zmarłych do wspólnego posiłku, zaproszenie ich na biesiadę – jeszcze raz powtórzmy – było też symboliczne. Także gdy obrzęd odbywał się w domu (potem w pustych domach we wsi, potajemnie przed klechami) należało przywołać jego dawnych budowniczych i gospodarzy – Dziadów i podzielić się z nimi – symbolicznie.

Obrazek Jarmark Dziadów Wiosennych towarzyszących Największemu Słowiańskiemu Świętu, Świętu Świata – Nowemu Rokowi i Równonocy Wiosennej oraz Świętu Roda i Przyrody

Wiki:

Wędrującym duszom oświetlano drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach, aby mogły spędzić tę noc wśród bliskich[3]. Echem tego zwyczaju są współczesne znicze. Ogień mógł jednak również uniemożliwić wyjście na świat upiorom – duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójców itp (między innymi w tym celu rozpalano go na podejrzanej mogile). W niektórych regionach Polski, np. na Podhalu w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono.


W tym akapicie mamy nie do końca trafną, ale bliską prawdy interpretację obyczajów zachowanych przez katolików i prawosławnych jako kontynuacja obrzędów pogańskich. Znicze, Ogień rzeczywiście świeci się:
po pierwsze jako znak chwały, czci – dla zmarłego, dla bogów
po drugie jako ogień ofiarny – z niego dymy niosą ku niebu i Weli modły (wychwalanie bogów i zmarłych, wyrazy wdzięczności za „opiekę”), obiaty (obietnice), żertwy (spalone ofiary – pokarmy, kwiaty, zioła, wieńce) i bajorki-węsiorki proszalne – prośby o „opiekę dalszą lub szczególną”,
po trzecie ogień „odpędza demony”, jako że światło rozprasza ciemności i jest symbolem Życia a nie Śmierci, przeciwieństwem śmierci.

Obrazek foto Maciek Leśniak

Oświetlano groby, rozstaje, podejrzane miejsca – dlatego że święto było związane z Równonocą i Przesileniem, a więc z Dzikimi Łowami i Wielkimi Bitwami Niebieskimi – zmaganiami Światła z Ciemnością. Wszystkie siły Jasności musiały być skupione z ludźmi żywymi, powinny ich wspomóc, więc przywoływano i Dziadów, aby przypomnieć sobie że oni byli i że przeżyli, i aby jako duchy obecne na Weli pomogli i teraz przezwyciężyć Ciemność i Noc – Nicę, która walczyła ze Swątem-Światłem. Wszystko to miało znaczenie symboliczne, miało wzmóc jedynie własnego ducha przez pamięć o poprzednich pokoleniach, które przezwyciężyły wszelkie trudności dając nam żywot.

Wiki:

W tym dniu wspierano jałmużną żebraków (początkowo ofiarowując im dary w naturze, później także pieniądze) aby wspominali dusze zmarłych. W tym dniu niektóre czynności były zakazane, np. wylewanie wody po myciu naczyń przez okno, by nie oblać zabłąkanej tam duszy i palenie w piecu, bowiem tą drogą dusze dostawały się niekiedy do domu[1].


Znowu brednie klechów. Owszem, wspierano zwyczajowo wśród Słowian osoby samotne i biedne – które przyjmowano do stołu w święta, dla których do dzisiaj stoi nakrycie, a nawet bywa że jest goszczony ktoś samotny lub biedny – u mnie w domu tak bywało nie raz, chociaż nie powiem, że bardzo często, ale wszak mamy XXI wiek.

Obrazek Zaduszki – Cmentarz Obrońców Lwowa

Niewylewanie wody i gaszenie ognia domowego oraz powtórne rozpalanie go – to znów, nie wiem czemu niezrozumiały dla dzisiejszych interpretatorów, zwyczaj związany z Przesileniami i Równonocami, kiedy to odnawiano wodę domową i ogień domowy biorąc ogień jarzęcy (świeży) i wodę jarzącą (źródlaną świeżą). Kto w ogóle wylewał wodę za okno po ciemku, czy za dnia?!!! Wodę szanowano.
To dopiero w XIX wieku w kwartałach lumpenproletariackich wodę chlustano za okno, byle gdzie, bo była już zanieczyszczona nienaturalnymi, nie nadającymi się do użycia dla roślin składnikami (np. ługiem). Na Łobzowie w gospodarstwie mojej babci Józefy Białczyńskiej, każdy dostałby po łbie jeszcze w latach 50-tych XX wieku za wylanie wody pozbawionej ługu-mydła byle gdzie – wszystko szło pod rośliny uprawne, albo dla zwierząt (tzw. pomyje dla świń). To są prawdziwie kretyńskie brednie z tą wodą laną na duchy przodków.
Płynąca na skraju naszej posiadłości i dzisiejszego Ogrodu Łobzów Młynówka Królewska mimo zagęszczenia ludnościowego była w latach 50-tych XX wieku tak czysta, że łowiliśmy w niej raki na zupę rakową, według przepisu z przedwojennej książki kucharskiej, a kobiety wzdłuż brzegu miały zrobione specjalne stanowiska – schodki, bo bieliznę prać można było w tej wodzie i prało się.
Jak bardzo można się zagubić w zrozumieniu pradawnego i najpierwotniejszego obrzędu Oddania Czci Przodkom zaświadcza cytowany artykuł z Wikipedii.
Wydaje się, że wielu ludzi kompletnie nie rozumie co czyni obchodząc to święto, a jednak gdybyśmy zapytali każdego co robi i po co, odpowiedziałby nam bez wahania i zbędnego „główkowania” – czczę moich zmarłych.

Obrazek W latach 1970. szwedzki lekarz Nils-Olof Jacobson zważył umierającego człowieka i zanotował spadek masy ciała o 21 g. Doświadczenie powtarzali inni lekarze stwierdzając ubytek wagi ok. 21 g i uznano, że tyle właśnie waży ludzka dusza. Zważono dodatkowo duszę kota i myszy. Dusza kota ważyła 100 g, myszy – 3,5 g. („Zbędnik inteligenta” Eliza Sarnacka-Mahoney).

Tego typu „naukowych” dowodów istnienia duszy możemy znaleźć całkiem sporo. Dane są jednakże sprzeczne, również w odniesieniu do kwestii posiadania duszy przez zwierzęta, a ich wiarygodność pozostawia wiele do życzenia.


Co się jednak tyczy chrześcijan prawosławnych i katolickich, to w Święto Zmarłych – Dziady, szczególnie zbliżają się oni do granicy pogańskości, bo bardzo trudno zrozumieć dlaczego ten dzień miałby być obchodzony jako Wszystkich Świętych. Chrześcijanom potrzeba nie lada ekwilibrystyki ekumeno-logicznej, aby uzasadnić czynności jakim się wtedy oddają. Do dzisiaj księża muszą ich przestrzegać czego nie powinni robić (np. zostawiać pokarmu na grobie, nawet pod postacią tradycyjnego miodku) co powinni wtedy myśleć, czyli co czczą a czego nie i jak powinni rozumieć to co robią. Bez tego tłumaczenia rzeczywiście ciężko się im połapać o co chodzi, bo biorą udział w 100% pogańskiej uroczystości Oddania Czci własnym Dziadom, a nie czymś innym co trzeba specjalnie nazywać i tłumaczyć.

Obrazek

Wiki:

Zwyczaj dziadów w literaturze

Do tego zwyczaju nawiązuje Adam Mickiewicz w Dziadach, gdzie opisano wzywanie dusz podczas obrzędu odbywającego się w opuszczonym miejscu kultu (kaplicy, kościele) lub na cmentarzu. Obrzędowi przewodniczył Guślarz (Koźlarz, Huslar), wzywający dusze zmarłych przebywających w czyśćcu, aby powiedziały, czego potrzeba im do osiągnięcia zbawienia i aby posiliły się z żywymi. Etnologia przedstawia jednak święto „Dziadów” w trochę odmiennej postaci. Obrzędy z okazji Dziadów odbywały się za czasów chrześcijańskich w miejscach związanych archetypowo (a często również i lokalizacyjnie) z dawnymi ośrodkami kultu – na wzgórzach, wzniesieniach, pod świętymi drzewami, w miejscach uważanych za święte (czasem rzeczywiście przy kaplicach, które często były budowane na dawnych miejscach kultu pogańskiego). Z racji swojego charakteru Dziady często odbywały się również przy grobach przodków, na cmentarzyskach. Mickiewiczowskie nawiązania do terminów takich jak „czyściec” i „zbawienie” są natomiast wynikiem nałożenia i przemieszania prastarych zwyczajów żywych od wieków wśród ludu oraz narzuconego chrześcijaństwa.


Obrazek

U dobrego gospodarza parobek nie chodził głodny, a wówczas było to bardzo ważne bo wszędzie była bieda. Za cały dzień ciężkiej pracy w polu otrzymywało się jako wynagrodzenie „połeć słoniny”. Płacono im za sezon pracy w lecie – zbożem i na dodatek kosz pierogów „Owijaków” z owocami, makiem lub serem.
Na „Wszystkie Święte” i „Zaduszki” – piekło się dwa piece pierogów, owijaków i chleb z burakami czerwonymi i niosło się na cmentarz, żeby obdzielić „dziadów”, którzy obstawiali przejścia na cmentarzu grzebalnym, modlili się za zmarłych z rodzin za jedzenie, za zawijaki z owocami, serem, makiem lub marchwią z makiem.

Dziady a chrześcijaństwo

W związku z ekspansją chrześcijaństwa lokalne, miejscowe zwyczaje tzw. pogańskiego pochodzenia, były sukcesywnie zakazywane. Ostatecznie jednak to, czego nie udało się wyprzeć nawet surowymi zakazami, było adaptowane lub zastępowane znanymi dziś formami – współczesnym odpowiednikiem dziadów są Zaduszki.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Znane były dość powszechnie jeszcze w latach 30. specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim (zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych), a pierwotnie będące przeznaczone dla dusz.

Jednym z przykładów zachowania się i przenikania z chrześcijaństwem „Dziadów” jest obrzęd, jaki występował do początków XX wieku w rejonie Latowickim. Sprzyjało temu pewna izolacja od większych skupisk ludzkich oraz odległość od lokalnej parafii. Podobne sytuacje, gdy dawne obrzędy zachowały ciągłość mimo przyjęcia chrześcijaństwa (także przy częściowej zmianie charakteru obrzędowości) miały miejsce także w Puszczy Kozienickiej, Bojkowszczyźnie i Ukraińskim Polesiu.

Dziady w rejonie latowickim rozpoczynały się drugiego listopada uroczystą modlitwą (tzw.”dziadami”) w starej, niezamieszkanej chacie, a następnie odprawiano je w konkretnych, uznanych za magiczne miejscach, m.in. na miejscowym uroczysku gdzie wg lokalnej tradycji w dawnych wiekach znajdowało się miejsce cmentarne. W centralnym miejscu obrzędu palono ogień, na prowadzącego obrzęd wybierano starca i ubranego w białą szatę guślarza. Wywoływali oni kolejno dusze zmarłych i karmili odrobinami postnego jadła namaczanego mlekiem i miodem, jako że wierzono, że właśnie tego dnia zmarli wracają, by się pożywić oraz także w to, że dusze trwają w zaświatach dopóki trwa pamięć o nich. Obowiązywała także zasada ciszy na obrzędzie oraz chusty okrywające twarze uczestników, spojrzenia mogły spowodować porwanie przez dusze w zaświaty. Obrzęd kończył się zawsze przed północą[4].


Obrazek Ilustracja do Mickiewiczowskich Dziadów

Zarówno Dziady Mickiewicza jak opisane tutaj Dziady latowickie to już bardzo pomieszane obrzędy, bardzo późne z XIX i XX wieku, mocno skażone wierzeniami chrześcijańskimi np. o czyśćcu – Założa jest oczywiście rodzajem lekkiego czyśćca, a Piekło Nawskie jest rodzajem bardzo lekkiego, choć nie raz okrutnego, Piekła chrześcijańskiego, ale to zupełnie nie to samo. To miejsca błądzenia, błąkania się i oczekiwania, miejsca kary i poprawy, miejsca z których prędzej czy później wraca się do życia ziemskiego, pod jakąś postacią – najczęściej ludzką. To nie ma charakteru wieczystego. Wieczysty jest tylko Rajec – bardzo przypominający Raj chrześcijański oraz niestety Otchłań – Niebyt, na takie wykreślenie ze świata trzeba było nieźle zapracować.
Sam Adam Mickiewicz – jeden z największych i najbardziej zasłużonych Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian tak objaśnił to co zapisał przy pierwszym wydaniu „Dziadów”: „
Jest to nazwisko uroczystości, obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandyi, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim zasięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą Kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huślarz, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz)”

Nie są to więc wcale Dziady w kształcie pogańskim, lecz reminiscencja. Natomiast nazwa Uczta Kozła nie jest wyssana z palca, lecz nie dlatego że koźlar (guślar, huślar) prowadził uroczystość. Uroczystość przywoływania Dziadów (u Mickiewicza bardziej ta kącinna uroczystość niż Święto Dziadów) była prowadzona przez gromadę koźlarów czyli guślarzy, czyli kapłów Kozła. Kozioł to zwierzę Welesa , sam Weles był nie raz ukazywany jako Bóg Koźlogłowy lub Koźlonogi, być może że od tego Boga Zaświatów pochodzi na całym świecie współczesny wizerunek Diabła upowszechniony przez chrześcijaństwo. Okryty czarnym futrem, koźlorogi i koźlonogi , ogoniasty Weles – Pan Zaświatów, Bóg Śmierci, Władca Weli, Król Nawi.

Wiki:

Współczesne obchody

Do dnia dzisiejszego na terenach wschodniej Polski, Białorusi, Ukrainy i części Rosji kultywowane jest wynoszenie symbolicznego jadła, w symbolicznych dwójniakach, na groby zmarłych. Dziady kultywuje też większość współczesnych słowiańskich ruchów neopogańskich (rodzimowierczych), zwykle pod nazwą Święta Przodków[3]. W Krakowie co roku odbywa się tradycyjne Święto Rękawki (Rękawka), bezpośrednio związane z pradawnym zwyczajem wiosennego święta przodków.


Bez komentarza – może poza tym, że jadło składają na grobach nadal Bułgarzy, Wołosi, Serbowie, Słoweńcy i wszyscy pozostali Słowianie południowi, a także Bałtowie, Węgrzy, Rumuni i Estończycy.

Przypisy

1. ↑ 1,0 1,1 Dziady – rodzima tradycja obchodzenia święta zmarłych – Wiadomości24
2. ↑ 2,0 2,1 O Zaduszkach – wywiad z Janem Witoldem Suligą w Radiu TOK FM, październik 2006
3. ↑ 3,0 3,1 Dziady – Rodzimy Kościół Polski
4. ↑ Historia Regionu Latowickiego – dziedzictwo kulturowe w regionie


Obrazek

Dziady Encyklopedia Staropolska Zygmunta Glogera

Dziady, stary zwyczaj ludowy, zawdzięczający swój niepospolity rozgłos Mickiewiczowi, który użył jego nazwy za tytuł do genjalnego swojego utworu. Uważamy też za rzecz najsłuszniejszą przytoczyć własne słowa wieszcza, które dał jako wyjaśnienie przy pierwszem wydaniu „Dziadów”. Jest to – mówi poeta – nazwisko uroczystości, obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandyi, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim zasięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą Kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huślarz, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz).

W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenić zwyczaj połączony z zabobonnemi praktykami i zbytkiem częstokroć nagannym, pospólstwo święci Dziady tajemnie, w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza. Zastawia się tam pospolicie uczta z rozmaitego jadła, trunków, owoców i wywołują się dusze nieboszczyków. Godna uwagi, iż zwyczaj częstowania umarłych zdaje się być wspólnym wszystkim ludom pogańskim, w dawnej Grecyi za czasów homerycznych, w Skandynawii, na Wschodzie, i dotąd po wyspach Nowego-Świata. Dziady nasze mają to szczególne, iż obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień Zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem i śpiewaniem przynosi się ulgę duszom czyścowym. Cel tak poważny, święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne, przemawiały niegdyś silnie do mojej wyobraźni; słuchałem bajek, powieści i pieśni o nieboszczykach, powracających z prośbami lub przestrogami, a we wszystkich zmyśleniach można było dostrzedz pewne dążenie moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane”. Czem na Litwie Dziady, tem na Podlasiu i Mazowszu były wyprawiane w dzień zaduszny Stypy i Obiady żałobne. Tylko lud polski, pod wpływem duchowieństwa, nadał zwyczajom tym charakter chrześcijańskiej pobożności i nieraz zaprasza księży na sute „obiady żałobne” zastawiane po domach zamożnych kmieci w dzień Zaduszny (ob. Zaduszki). Marja Rodziewiczówna w wydanym przez nas „Roku Polskim” (Warszawa r. 1900) prześlicznie opisała czwartek powielkanocny, czyli dziady wiosenne, t. j. „Nawski dzień”, w którym lud nad Prypecią i Muchawcem niesie resztki święconego na groby rodzinne i ucztuje niby wspólnie z duchami zmarłych na ich mogiłach. Starożytny ten zwyczaj, lubo zupełnie przekształcony, przechował się dotąd przy mogile Krakusa w Krakowie pod nazwą „Rękawki”.

Obrazek [i]Rękawka


Dziady Interia.pl – 2009

Dziady to święto szczególne – w ten magiczny czas, gdy świat żywych i martwych dzieli szczególnie cienka granica, staramy się zapewnić duchom przodków strawę i napitek, a przede wszystkim ciepło ognisk.

Co więcej, podczas tej wyjątkowej nocy to właśnie żywi oddać mogą największą przysługę zagubionym duszom – wskazać drogę do Nawii. Przypomina nam to jedno z ważniejszych przesłań naszej rodzimej wiary – nie tylko duchy mogą oddać przysługę żywym, ale i żywi duchom


Kult zmarłych istniał zawsze, wiara w życie pośmiertne jest rówieśnicą ludzkości. To więcej niż wiara, to przeświadczenie, wrodzony instynkt. Święto Zmarłych, czyli dzień poświęcony ich pamięci obchodzony był przez ludy słowiańskie kilka razy w roku, przy czym najważniejsze przypadały wiosną (w okolicach 2 V) i jesienią (w nocy z 31 X na 1 XI).

Kościół katolicki nie mogąc zwalczyć tego dość popularnego święta, zmuszony został zaakceptować (zresztą nie po raz pierwszy) święto jesienne, ustalając je na konkretny dzień – 2 listopada. Cześć i pamięć dla zmarłych była bowiem szczególną cechą Słowian i ich rodzimych zwyczajów.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Znane były dość powszechnie jeszcze w latach 30-tych specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim (zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych), a które pierwotnie przeznaczone były dla dusz. Współcześnie tradycję tę, w dawnej pierwotnej formie, nadal jednak praktykują rodzimowiercze związki wyznaniowe jak „Rodzima Wiara”, „Rodzimy Kościół Polski” czy „Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy – Słowiańska Wiara”.

Rękawka dawniej



Obrazek

I jeszcze fragment sensownego artykułu Jana Skolimowskiego ze strony http://www.sedinum.stetinum.pl


Słowianie przynajmniej cztery razy w roku obchodzili cykliczne święta poświęcone zmarłym. Oprócz tego każda z rodzin czciła rocznicę śmierci swojego przodka. Mimo że z dawnego obrządku ciałopalnego nie pozostało już śladu, do dziś wiele odziedziczyliśmy po listopadowych Dziadach.

Obrazek Smętarz – Wzgórze Wisielców, plansza w Wolinie

W całej Polsce obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych. Większość osób wybierze się tego dnia na cmentarz, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Kult naszych przodków sięga średniowiecza, choć pierwsi Słowianie (przełom VI i VII wieku) w bardziej urozmaicony sposób czcili swoich zmarłych.
Obecnie praktykowane groby szkieletowe pojawiły się dopiero w IX wieku. – U Słowian początkowo występował obrządek ciałopalny. Dopiero zetknięcie z chrześcijaństwem i przeniknięcie tej kultury spowodowało, iż zaczęły pojawiać się groby szkieletowe. Do XI stulecia spotykamy równolegle występujące pochówki w obu obrządkach. Istnieją cmentarzyska birytualne, czyli takie, w których znajdują się groby zarówno ciałopalne, jak i szkieletowe. Można takie zobaczyć chociażby w pobliskim Wolinie. Obrządek ciałopalny całkowicie zanika dopiero po XI wieku – tłumaczy Igor Górewicz, wojewoda szczecińskiej Drużyny Grodu Trzygłowa.
O tym, jak wyglądała pierwotna ceremonia pogrzebowa Słowian można dowiedzieć się ze źródeł. Arab Inb Rosteh następująco opisał ją w swoim dziele „Księga kosztownych klejnotów”: Jeśli umrze ktoś z nich, palą jego zwłoki w ogniu. Na drugi dzień po spaleniu zmarłego idą do niego, zbierają popiół z owego miejsca, wkładają do urny i umieszczają na pagórku. Wiadomo, że do stosu wrzucano również najbliższe przedmioty codziennego użytku zmarłego. Płonął również wierny towarzysz nieboszczyka – jego koń. Często życie odbierała sobie także żona zmarłego Słowianina. Wspomina o tym wszystkim żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub: Palą się w ogniu, gdy ich wódz umiera, również palą swoje wierzchowce. Żony zmarłych ranią swoje ręce i twarze nożem, a kiedy jedna z nich twierdzi, że zmarłego kocha, wiesza stryczek, dołącza do sznura i mocno wiąże za szyję; sznur jest związany mocno pod nią, a ona tak trwa powieszona, aż umrze. Wtedy pali się ją i jest zjednoczona ze swoim mężem.
W średniowieczu kult zmarłych ważny był dla potrzymania pewnej tożsamości mieszkańców. – Miejsca święte i miejsca odbywania zebrań, wieców, obrzędów wróżb pokrywały się z cmentarzyskami. Dla ludności był to symbol, że razem z nimi są przodkowie, którzy nadają im swoją mądrość. Poza tym zacieśniało to więzi samych Słowian, było dla nich znakiem, że są społeczeństwem, strukturą rozciągniętą w czasie – kontynuuje Górewicz.

Dawniej na pamięć o zmarłych składały się dwa rodzaje świąt: rodzinne i cykliczne. W dniu spalenia zmarłego odbywała się tryzna (uroczystość pogrzebowa), o której wspomniał przytaczany już Ibrahim ibn Jakub. Podczas całopalenia ciał są huczne zabawy, a jako przyczynę swojej radości Słowianie podają, że ich Pan [Bóg] lituje się nad umarłymi. W podobny sposób obchodzona była również rocznica śmierci. Pisze o niej ibn Rosteh: W rok po śmierci zmarłego biorą dwadzieścia dzbanów miodu, czasem mniej, czasem więcej i udają się z nimi na wzgórze. Głośno objawiają radość i cieszą się w miejscu spalenia zmarłego.
Świąt cyklicznych, poświęconych przodkom było o wiele więcej niż dzisiaj. – W ciągu każdej pory roku odbywało się przynajmniej jedno święto zmałych. Obrzędowość miała wymiar wspólnotowy, dlatego dla Słowian bardzo ważne było podkreślanie ciągłości pokoleń. Warto zaznaczyć, iż nie wiadomo dokładnie jak wyglądał scenariusz cyklicznych obrządków – tłumaczy wojewoda Drużyny Grodu Trzygłowa. – Współcześnie wyobrażamy sobie święta jako zamknięty rytuał. Dawniej na całość święta składało się wiele drobnych zachowań. Przykładowo, jeśli w ciągu dnia usiadł ptaszek przy oknie już uznawało się, że to przyleciała dusza zmarłego, aby odwiedzić towarzyszy życia. Wierzono po prostu, że wszystko w tym dniu poświęcone jest zmarłym.


Obrazek

Ważna uwaga końcowa. Święto i obrzędy Dziadów nie zginęły nigdy.

Obchodzili je nasi dziadowie w latach 1800-nych, Pagaczewscy, Kapturowie, Białczyńscy, Kapustowie, Zborzilowie, Muchowie, obchodzili je nasi rodzice na przełomie XIX i XX wieku Pagaczewscy i Białczyńscy, obchodziłem je z moją rodziną, obchodziła je moja żona ze swoją rodziną – od wczesnego dzieciństwa, a więc w latach 50-tych XX wieku, a potem po naszym pogańskim ślubie w 1972 roku obchodziliśmy je wspólnie i co roku z całą naszą rodziną i przyjaciółmi. Każdego roku – więc nie ma żadnych szczątków, a teraz obchodzą je nasze córki ze swoimi bliskimi w XXI wieku – naprawdę to nie prawda, że przetrwały szczątki.



Polecam też poniższy artykuł który pochodzi z bibilioteki Związku Słowiańska Wiara:

kult_zmarlych_w_ujeciu_historycznym
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... listopada/





Opolczyk pisze:Słowiańskie Święto – Dziady
31/10/2013

Obrazek



Święto Dziadów obchodzone jest wśród Słowian kilka razy do roku. Najbardzie znane są Dziady wiosenne i jesienne. W przeciwieństwie do świąt solarnych (równonoc i przesilenia letnie i zimowe) dokładna data obchodów Dziadów w przeszłości każdego roku wiązała się z fazą księżyca.

Nie było to święto „żałobne”, nie było też ono smutne i wypełnione żalem po zmarłych. Służyło przede wszystkim nawiązaniu kontaktu z przebywającymi w Nawii duchami zmarłych przodków. Jedną z metod nawiązania takiego kontaktu był taniec. Wprawienie się podczas tańca w trans umożliwiało kontak z duchami przodków. Dzisiaj może szokować tańczenie w pobliżu grobów, ale tak u Słowian było. Oni nie rozpaczali za zmarłymi a szukali z nimi kontaktu. Ważną częścią obrzędów było palenie przy grobach świętego dla Słowian ognia oraz ucztowanie na grobach/przy grobach zmarłych przodków.
.
Święto Dziadów miało duże znaczenie z kilku powodów. Nawiązywanie kontaktów z przodkami i zasięganie u nich rad było gwarantem kontynuowania przez żyjących w Jawii wiary, tradycji i kultury przodków, którzy odeszli do Nawii. Trwanie Słowian przy własnej tradycji przez tysiąclecia brało się m.in dzięki tym obrzędom. To kontakty z duchami przodków i słuchanie ich rad stanowiło o niezmienności tradycji Słowian w myśl przekonania, że to co było dobre dla naszych przodków będzie dobre i dla nas. Dawało to siłę i wolę trwania przy słowiańskiej wierze, kulturze i tożsamości nawet po podbiciu Słowiańszczyzny przez mroczną, mściwą, i fanatyczną rzymską szubienicę.
Innym ważnym aspektem Dziadów związanym z nawiązywaniem kontktów z duchami przodków była wiedza o Nawii i pewność tego, że duch/świadomość człowieka nie ginie wraz ze śmiercią ciała fizycznego. Przodkowie nadal żyjący w duchowej postaci w Nawii, a z którymi się kontaktowano, byli tego dowodem. Odbierało to Słowianom lęk przed śmiercią, tak typowy dla ludzi, którzy nie mają wiedzy o trwaniu ludzkiej świadomości w ciele duchowym po śmierci fizycznej.

Przywrócenie świętowania słowiańskich Dziadów jest wyrazem naszej woli trwania przy naszej własnej słowiańskiej duchowości, kulturze i tradycji.

Jak wszystkie inne zwyczaje i obrzędy pogańskie Dziady były zaciekle tępione przez nadjordańską dżumę. Ale gdy tradycja pogańska okazała się zbyt silna i nie do wytępienia jahwiści użyli ich starego podstępu – podszyli się pod Dziady i ustanowili ich skatoliczoną wersję – „zaduszki”. Nie przypadkowo żydo-katolickie „zaduszki” obchodzone są właśnie w okresie tradycyjnych słowiańskich Dziadów. Nie przypadkowo też obchodzone są dzień po żydłackim „święcie wszystkich świętych”, które też nieprzypadkowo obchodzone jest w tym samym czasie. Widać tutaj perfidię i psychomanipulację żydłactwa – najpierw owieczki mają czcić „wszystkich świętych” – czyli hołdować mają żydo-katolickich „świętych” i „męczenników”, a dopiero następnego dnia wspominać mają własnych zmarłych. Wymowa jest oczywista – „świętych” i „męczenników” kk owieczki czcić mają w pierwszej kolejności, własnych zmarłych dopiero po nich. Wpaja to owieczkom wyższość żydłackich „świętych” nad własnymi przodkami.
„Zaduszki” będące nieudolną imitacją Dziadów są obrzędem raczej smutnym. Brak w nim uczty na grobach zmarłych, brak tańców, brak przede wszystkim nawiązywania kontaktów z duchami przodków. To ostatnie jest zaciekle tępione przez żydłacki kler. Za zmarłych należy się modlić – czytaj – żebrać u mściwego i niemiłosiernego „boga-ojca” Jahwe o łaskę i miłosierdzie dla zmarłych. Wymowa „zaduszek” w połączeniu ze „wszystkimi świętymi” jest jednoznaczna – życie jest nicością i liczy się tylko „zbawienie” – a to można osiągnąć jedynie słuchając „nauk” kk, naśladując „świętych” i żebrząc u Jahwe ludobójcy, u obrzezanego cieśli wykreowanego na „syna bożego” i u „wszystkich świętych” o miłosierdzie, litość i „zbawienie”. Te „święta” mają – przypominając owieczkom o śmierci i wyssanym z palca piekle, a co na cmentarzach głosi podczas żydłackich obrzędów żydłacki kler – trzymać owieczki strachem przed wiekuistym potępieniem w posłuszeństwie wobec kleru. Strach to najlepsza metoda na wymuszanie posłuszeństwa. KK wie o tym od zawsze. I od zawsze trzyma owieczki strachem w posłuszeństwie.

„Zaduszki” w połączeniu ze „wszystkimi świętymi” obliczone są na podtrzymywanie w owieczkach przywiązania do „tradycji” nadjodrańskiej dżumy. Utrzymuje je w oderwaniu od naszej własnej, słowiańskiej tradycji, kultury i tożsamości. Polskim (i nie tylko) owieczkom zrabowano ich słowiańską tożsamość czyniąc je duchowymi żydami, żydłakami, wyznawcami żydowskich bożków i idoli, żydowskich bredni „objawionych”, żydowskich guseł i zabobonów.

Powróćmy do słowiańskich korzeni. Powróćmy do słowiańskiej tożsamości. Odbudujmy cywilizację i kulturę słowiańską. Świętujmy Dziady słowiańskie, a nie żydłackie „zaduszki”.

.

opolczyk
http://opolczykpl.wordpress.com/2013/10 ... to-dziady/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 04 lis 2014, 20:04

Polecam obejrzeć ten film - mi troszkę oczy zaparowały.

Białczyński pisze:Dziady 2014 – Wiara Przyrodzona Słowian – O kapralu Wojtku oraz o polskich żołnierzach II Wojny, w ramach Święta Dziadów

Film, produkcji Telewizji Polskiej – wstrząsający, wzruszający, piękny. Poświęcam ten wpis pamięci Wszystkich Zmarłych, w szczególności ofiar tamtej strasznej wojny, ale także pamięci ofiar Majdanu i Wojny na Ukrainie, Wojny w Syrii i Iraku, w Kurdystanie, Wojny w Palestynie i Izraelu, wojen i zarazy w Afryce. Pamiętajmy o nich wszystkich. To są ofiary nieludzkiego XX i XXI wieku. Czy XXI wiek także będzie nieludzki?

WOJTEK Niedźwiedź, który poszedł na wojnę. II Wojna Światowa

http://www.youtube.com/watch?v=2bVPAsx6hV4#t=3520
http://bialczynski.wordpress.com/2014/1 ... a-dziadow/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 11 lut 2015, 23:19

DLACZEGO NASI PRZODKOWIE STAWIALI RODZINĘ NA PIERWSZE MIEJSCE?

Obrazek

Dlatego, że właśnie od rodziny można było otrzymać wsparcie
i zrozumienie, dlatego że to rodzina była najwierniejszym pomocnikiem
w niełatwych sytuacjach. Kiedyś ludzie nie znali kto to są „dalecy krewni”, ponieważ wszyscy byli na tyle bliscy i nieustannie podtrzymywali wzajemne stosunki więc więź duchowa po prostu nie mogła oberwać się,
a pamięć rodowa nie zatracała swojej siły i energii.
Natomiast teraz jest wszystko na odwrót....

Nie nadajemy znaczenia pamięci rodowej, zupełnie nie interesujemy się pochodzeniem swoich korzeni, nie wiemy gdzie przeprowadzili się nasi krewni, którzy żyli na przykład kilka dziesięcioleci temu w sąsiednim mieście...Wielu po prostu przestało szanować swoich przodków, zakłócili swoją więź z prarodzicami i rodem, a przecież bez tego nie ma zrównoważonej rodziny, mocnego zdrowia, powodzenia w pracy.

Co po jest pamięć RODowa i jak ją odbudować?

Pewnie nie potrzeba szczegółowo tłumaczyć co to jest więź rodowa.
Być może jest ona dla każdego swoja i wyraża się po swojemu.
Lecz jedno pojęcie zawsze istnieje w każdym rodzie: jedna rodzina ze wszystkimi rozgałęzieniami tworzy ogromny ród familijny, połączony jedną więzią duchową, jednym nazwiskiem. I ta rodzina z czasem zaczyna uosabiać sobą jedną energoinformacyjną przestrzeń - egregor. Najważniejsze, że w egregorze tym obecni są nie tylko członkowie rodziny żyjący w obecnym czasie, ale pozostają w nim ślady wcześniej żyjących ludzi tej samej familii – nasi przodkowie.

Pozostająca od przodków energia chroni akurat obecną rodzinę od negatywnych wpływów z zewnątrz, daję jej potrzebny ładunek energetyczny. Ciekawe jest to, że ilość chroniącej energii rodowej bezpośrednio zależy od zachowania konkretnego członka rodziny dla którego ta energia jest przeznaczona. Znaczy to, że jeżeli sumiennie wykonywać swoją funkcję rodową - czułej matki i dobrej żony, przykładowego męża i cierpliwego ojca, posłusznych i dobrze wychowanych dzieci, pamiętać i czcić swoich przodków, to ochraniającej energii będzie spływać dość.

Oto najprostszy przykład z rzeczywistości. Stało się popularnym nie brać nazwiska męża podczas wzięcia ślubu. A przecież to pierwszy błąd kiedy to dziewczyna ze swoim nazwiskiem panieńskim odchodzi ze swojego rodu i nie wstępuje do rodu męża. A jeżeli nie dać nazwisko męża dzieciom, to i one będą żyły poza rodem ojca i na poziomie energetycznym nie będą otrzymywać należytego wsparcia od rodu męża. Ludzie, którzy pozbawieni są wsparcia rodu stają się energetycznie słabi, i ich brak ochrony są wyczuwalne przez otaczających ludzi, którzy mogą zadawać im ból lub szkody.

Tak więc jaki jest sposób na wzajemne relacje z Rodem aby pomagał on otrzymywać potrzebne energie życiowe i chronił od rozmaitych nieszczęść?

Poznajcie swój Ród!

Wiadomo, żeby wychodować mocne drzewo trzeba znać jego korzenie – swój ród. A przecież nasi przodkowie Słowianie dzięki swojej mądrej wiedzie i umiejętnościom, bogatemu doświadczeniu już stworzyli tą samą bazę energetyczną „odżywiającą” człowieka od zewnątrz i zewnątrz, dającą mu siły i możliwości. Nam pozostaje tylko prawidłowo z niej korzystać. Dawno już zauważono – kto ma mocną więź ze swoim rodem bądź swoją rodziną temu sprawy idą łatwo, życie biegnie płynnie i równo. I na odwrót, kto ma osłabioną więź z rodem – pojawiają się problemy i komplikacje. Stąd poczucie niezaspokojenia życiem, uczucia samotności i tęsknoty.

Rozwijajcie swój RÓD!

Kiedy nasi przodkowie już zaczną być z nas dumni? Wtedy kiedy zbudowaliśmy już drzewo rodowe, przestudiowaliśmy historię naszej familii, zrobiliśmy dla siebie mądre wnioski. Lecz dla szczęścia oraz równowagi w swojej rodzinie należy założyć tak zwany program na przyszłość jak to robili nasi przodkowie. A co tego potrzeba? Bardzo mało – żyć według sumienia, dokonywać dobre uczynki, iść drogą światła i dobra, żyć dla siebie i swoich potomków, swoich przodków. Jednym słowem, rozwijajcie swój ród od siebie.
Kontynuujcie swój ród! Nie pozwólcie zagasnąć więzi rodowej z przodkami. I trzeba mieć nie mniej niż dwoje dzieci, które zastąpią rodziców.

Zastanówcie się nad swoim stosunkiem do świata, do bliskich i otaczających ludzi. Otwórzcie swój wewnętrzny świat, aby wpuścić do niego energetyczną moc przodków. Dążcie do zbudowania jak najbardziej dobrych stosunków z każdym członkiem waszego rodu. Tylko tak możliwe jest zapuścić mechanizm odbudowania więzi rodowej!

Utrzymujcie więź ze swoim Rodem!

https://www.facebook.com/groups/slowian ... nref=story
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 29 mar 2015, 11:26

Białczyński pisze:Bułgarska Martenica, czyli Marzanna z nawiązaniem do nieci perskiej.
27 Marzec 2015

Obrazek

Przytaczam fragment z blogu Blowminder: http://blowminder.com/2015/03/24/wiosenny-amulet/ poświęcony bułgarskim zwyczajom i obrzędom obchodzenia Święta Wiosny. Łączą one tradycję Mary Marzanny z bajorkami i pokazują jednocześnie w jakich elementach współczesnych przetrwały odległe echa zupełnie nieuświadamiane przez Bułgarów Wiary Przyrodzonej Słowian. Ciekawe są w artykule nawiązania „perskie” które są w istocie nawiązaniami pra-słowiańskimi po prostu, bo skołockimi (scytyjskimi). Prawdę mówiąc najchętniej przedrukowałbym cały ten artykuł i omówił go po kolei, ale to byłoby wbrew etykiecie internetowej i szkodziłoby autorce blogu. Oto więc fragment:

Blowminder
Wiosenny amulet


March 24, 2015 · by Katarzyna Wiekiera · in idee · Leave a comment
Martenica to wyjątkowa, bułgarska tradycja. Ponieważ trwa nieprzerwanie od co najmniej 1300 lat może pomóc nam odczytać przeszłość. W marcu trudno spotkać Bułgara, który nie nosiłby biało-czerwonej opaski. Ten banalnie prosty element bułgarskiej rzeczywistości ma nieoczekiwanie złożoną historię. Dwie skręcone, wełniane nici – biała i czerwona – prowadzą do świata wiosennych obrzędów, których korzenie sięgają wierzeń ludów zamieszkujących starożytną Europę.

Dziś nosząc martenice ludzie wierzą, że wszystko będzie dobrze. Kiedyś wierzyli, że wygrali życzliwość mitycznej Baby Marty. W co wierzyli jeszcze dawniej? Dlaczego martenice mają taki sam kolor jak polska flaga? Dlaczego większość słowiańskich flag zawiera biel i czerwień? Co łączy martenice i czerwoną nić z Kabały? To tylko kilka tropów, które próbuje wyśledzić niniejszy wpis.


Obrazek

ZWYCZAJE ZWIĄZANE Z OBRZĘDEM MARTENIC

Martenica (bułg. мартеници) jest znana w całej Bułgarii, występuje również na ograniczonych obszarach przyległych jej krajów: Rumunii (mărţişor), Mołdawii, Macedonii, Serbii, Albanii (verore) i północnej Grecji. Gdy martenice, czyli biało-czerwone bransoletki pełniły funkcje amuletów, przypisywano im magiczną moc, która miała przynosić zdrowie i obfitość oraz chronić przed nieszczęściem.

Wszystkie wiosenne rytuały Słowian miały jeden cel – odgonić złe moce. Podobnie martenica miała zapobiegać złu, które rodzi się wiosną. Wraz z wiosenną radością, wiarą i nadzieją, w ludziach budził się strach przed kapryśną pogodą i zmiennymi kolejami losu. Bransoletki miały pokazywać siłom zła, że ludzie są chronieni.

Martenice należało nosić zawiązane na lewej ręce dopóki nie zobaczyło się bociana lub jaskółki (symbole wiosny). Następnie należało zawiesić je na kwitnących drzewach owocowych (by również im zapewnić pomyślność) i wypowiedzieć życzenie. Gdzieniegdzie bransoletki wkładano pod kamienie i w zależności od tego, co pod kamieniem znaleziono, wróżono sobie przyszłość. (Larwy oznaczały sukces; mrówki sukces, na który trzeba będzie ciężko pracować, a pająki nieszczęście).

Aby zachować moc amuletu, należało przestrzegać zasad jego wykonania i noszenia. Zgodnie z tradycją martynice należało wykonać przed 1 marca, a przynajmniej przed wschodem słońca 1 marca. Dlaczego?Dla wielu starożytnych ludów, noc i zmierzch symbolizowały niebezpieczny świat, a światło i dzień świat przyjazny i znany. Przejście od nocy do dnia odbywa się wraz ze wschodem słońca, które jest zawsze jasne, czerwone. Pojęcie wschodu wyjaśnia dlaczego martenice są powszechnym symbolem początku, czegoś dobrego, przyjaznego i pożądanego.

Martynica musi być wykonywana z pozytywną intencją (podobnie jak żadanice – inna słowiańska tradycja), musi być nasycona pozytywnymi emocjami. Nitki powinny koniecznie być skręcone w lewo. Przy jej zdejmowaniu nie wolno jej rzucać, bo to oznaczałoby porzucenie szczęścia. Według tradycji, martenice mogą być jedynie prezentem dla bliskich, nie wolno robić ich dla siebie samych.


Obrazek

DLACZEGO MARZEC?

Powszechnie uważa się, że martenica, której święto obchodzi się 1 marca to symbol wiosny. Ściśle rzecz biorąc, astronomiczna wiosna rozpoczyna się 22 dni później. Skąd ta różnica? Marzec to graniczny miesiąc miedzy zimą i wiosną, symboliczne przejście od śmierci do życia, z niepłodności do płodności i porodu. To okres, w którym jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo choroby i głodu (to okres zwany przednówkiem, gdy kończyły się zimowe zapasy). Martenice chronią wszystkich, jednak szczególnie dzieci i młodożeńców. W przeszłości opaski zawiązywano także na częściach ciała, które potrzebowały ochrony i wzmocnienia.

Są różne hipotezy mówiące, dlaczego zwyczaj obchodzi się 1 marca. Najpopularniejsza z nich nawiązuje do tradycji rzymskiej. Pierwszy dzień miesiąca Martius był początkiem roku w kalendarzu rzymskim. Miejscowa ludność obchodziła wtedy swoje noworoczne zwyczaje – Feriae Martis (rozpoczynał się też sezon wojenny – czyszczono broń, odbywały się wyścigi). Nazwa „marzec”, wywodzi się od Marsa, boga burz i wojny, którego kolorem jest czerwień. Jego siostrą i żoną jest Bellona, której kolorem jest biel. To częsty trop, który pojawia się w próbach wyjaśnienia tradycji martenic. Gdyby był w pełni prawdziwy, martenice powinny być szeroko znane na Bałkanach, są jednak zwyczajem typowo bułgarskim. Najprawdopodobniej tradycja martenic połączyła się z obchodami 1 marca wraz z przejściem ludności bułgarskiej z tradycyjnego, lunarnego kalendarza na kalendarz juliański.




Inny trop, prowadzi nas do Iranu. W bułgarskim kalendarzu ludowym, na początku zimy występuje pogańskie święto, obchodzone na część istoty zwanej Mratinyok (Мратиняк). Nazwa współbrzmi z nazwą marca-Marta. Jeden zwyczaj wita zimę, drugi ją żegna. Tym dwóm nazwą Martin i Mratinyok w mitologii irańskiej odpowiadają Mahre i Mahrianag, co mogłoby oznaczac, że Bułgarzy przynieśli na Półwysypeb Bałkański stare, indo-irańskie zwyczaje. Ponadto, w zoroastryźmie, pierwszy śmiertelny człowiek to Gaya Martan, co łatwo łączy się z bułgarskim Baba Marta. Wywodzące się z perskiego słowo Baba to poprzednik. Można zakładać, że uroczystość była związana z oddawaniem hołdu dla pierwszego, śmiertelnego człowieka, poprzednika Murtaugh w irańskiej mitologii. W Bułgarii istnieje kilka niestandardowych rytuałów, które również są związane z ideą początku, a które obchodzi się między zimą, a wiosną – Bułgarski Nowy Rok (Ednazhden – Еднажден), Kolęda (Коледа), Dzień św. Jerzego (Гергьовден).[1]



BABA MARTA (Баба Марта)[b]

Z martenicami nieodłącznie wiąże się postać BABY MARTY – symbolu wiosny. Tradycja Baby Marty związana jest z pogańską historią Półwyspu Bałkańskiego (Rumuni mają [b]Babę Dochię
) i wszytskich kultów rolnych. Martenica i Baba Marta to jedne z symboli Matki Natury.

więcej czytaj na: http://blowminder.com/2015/03/24/wiosenny-amulet/


Obrazek

Oczywiście tych haseł nie znajdziecie w polskiej Wikipedii, ale w rosyjskiej są.

Moje omówienie uzupełni nieco wywody autorki z punktu widzenia Wiary Przyrodzoney Słowian:



Zacznijmy od dóch postaci na zdjęciu powyżej: jest to symboliczne przedstawienie Bogów Kiru, czyli Stron i Pór, których potoczne imiona znamy dzisiaj jako Wiosna, Lato, Jesień, Zima, a którzy byli bogami o dwóch płciach żeńskiej i męskiej jednocześnie i nosili dawniej swoiste święte imiona: Wiosna – Jaruna/Jarowit (Germeruda/German) i inne, Lato – Ruja/Rujewit (Gaja/Gaik, Maja/Maik) i inne, Jesień – Yessa/Jasień (Jasza/Jastrób) i inne, Zima Kostroma/Kostrubonko (Koljada/Owsień) i inne. U Słowian Zachodnich te postacie są noszone w wiosennych pochodach na czele or-szyku (orszaku) bądź jako kukły zrobione z naturalnych materiałów, bądź jako jedna kukła która ma męski przód (ubrana w portki ze słomianymi wąsami) a żeńską druga stronę (w spódnicach z warkoczami na głowie) i jest obracana, raz tak raz tak, w czasie przemarszu. Kiedy indziej symbole tej dwupłciowej postaci królującej danej porze roku jest dorodna para młodych wybierana na podstawie konkursu związanego z Nowym Rokiem i świętami , Król i Królowa Wiosny-Jarych Godów, Lata-Kraszu, Plonów-Jesieni, Zimy-Godów/Kraczuna.


Barwy symbolizują słowiańskie odmiany boskiego istu. Tak samo nitki biała i czerwona oraz niebieska symbolizują trzy odmiany boskiego istu – krwi roślinnej – białej (srebrnej), zwierzęcej (czerwonej) i ludzkiej (błękitnej). Symbolizują owe nici-nieci także Nieci Żywota używane przez bogów Koszu (kosu-losu, przeznaczenia , splotu i żądzy miłosnej- koszania) do szycia Baji Świata (Materii na której zapisano wszystkie zdarzenia od początku do końca świata). Także trzy deszczułki wiergu-wyroku czyli losu składane pod poduszką nowonarodzonego deziecięcia przez rodzanice, Narecznice lub Sądzenice maja ten sam rodowód. Ten rodowód jest obecny nawet w islamskim podaniu o Azraelu Strażniku Tablicy Imion.

Oto ono:

W serialu Smerfy Gargamel (imię pochdozi od Gargarian – sąsiadów Amazonek) Czarownik, poszukiwacz kamienia filozoficznego do którego spełnienia ma zamiar użyć smerfy. Posiada kota. Jego kot w oryginalnej wersji serialu nazywa się Azrael. Nie bez powodu jest to kot – koszka – koszać – bazia -kotek, to pokarm wiosenny spożywany jak komunia w to święto pogańskie. Azrael jest islamskim aniołem śmierci. Malował Azraela Michał Wrubel – nie bez powodu. Azrael według mitów ludowych kultury islamskiej strzeże tablicy, na której zapisane są imiona i losy wszystkich ludzi, którzy żyli, żyją i będą żyć – od pierwszej pary aż do końca świata.
Jego funkcja anioła śmierci wiąże się z mitem o stworzeniu człowieka. Allah zamierzał stworzyć najwyższą po sobie istotę – człowieka – z prochu ziemi. Iblis, dowiedziawszy się o tym i zazdrosny o swoją uprzywilejowaną pozycję, przekonał ziemię, by ta błagała każdego, kogo Allah pośle, by nic z niej nie zabierał. Pierwszym posłańcem był Dżibril, lecz dał się ubłagać ziemi i wrócił bez niczego. Dopiero Azrael, rzekłszy „Nie będę nieposłuszny rozkazom mego Pana” wziął po garści z każdego z rodzajów ziemi, z ziemi wszystkich kolorów i odcieni (w ten sposób mit tłumaczy różnorodność gatunku ludzkiego). W nagrodę Bóg dał mu władzę nad ludzkimi duszami po ich śmierci.

Widać tutaj jak islam przejął podanie o Strażniku Losu – o narecznicach, Sądzenicach i Rodzanicach, o Mokoszy plotącej Niecią Baję Świata – gdzie los i dzieje każdej istoty i rzeczy są zapisane.

Imię które występuje w obrzędach bułgarskiego Święta Wiosny jest po prostu ich wersją miana bogini Marzany (MaRA – Anu, czyli znikająca, chorsnąca, śnikająca). U Bułgarów jest to zapisane wprost Martinica ( gdzie tinieć – cienieć, cieńczeć, wycieńczać, oraz – nica, końcówka oczywista, znikającą. Jest w tym tekście o wiele więcej ciekawostek ale omówię je może innym razem.
https://bialczynski.wordpress.com/
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... -perskiej/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: janusz » poniedziałek 11 maja 2015, 00:07

Obrazek

ZAŚWIATY U SŁOWIAN
Nawie i Wyraj

Nawie to miejsce, do którego w wierzeniach słowiańskich podążają duchy zmarłych. Pieczę nad nimi sprawuje Weles - srogi pan podziemi. W wierzeniach ludowych opisywano je różnie - raz jako rozległe pastwisko, na którym Weles wyprowadza dusze, innym razem jako rozległe bagno, pośrodku którego znajdował się złoty tron, na którym zasiadał Weles dzierżący miecz. Mówiło się też, że nieopodal tego tronu znajdowały się korzenie Drzewa Kosmicznego, będącego osią dla całego świata. Wierzono również, że wejścia do Nawii strzegł Żmij - skrzydlata gadzia istota. Powszechny był też pogląd, że Nawie oddzielone były od świata ludzi wielkim morzem bądź rzeką.

Nazwę tych zaświatów należy wyprowadzać od prasłowiańskiego rdzenia *navь oznaczającego trupa bądź nieboszczyka. Inna nazwa Nawii to Wyraj wężowy. Znaczenie prasłowiańskiego rdzenia wiąże się też z tym, że 'nawie' i 'nawki' to również określenia dusz zmarłych. Według S. Urbańczyka określenie to było typowe dla dusz z tragicznie zmarłych ludzi: samobójców, topielców, zamordowanych itd. Wierzono nieraz, że były to dusze nieprzychylne, wręcz wrogie, które zazdrościły ludziom życia. Często objawiały się jako ptaki.

Wyraj to z kolei magiczna, bajeczna kraina, do której zimą odlatują ptaki. Z tego miejsca także przychodziła wiosna budząca świat do życia. W folklorze mówiło się również o pochodzących z Wyraju bocianach, które miały przynosić dzieci. Wyraj miał podobne położenie do Nawii - znajdował się wielką wodą (być może nawet na końcu Drogi Mlecznej), jednak zdecydowanie wyżej - w koronie Drzewa Kosmicznego. Wyobrażano go sobie jako ogród za żelazną bramą, którego w podaniach folklorystycznych mógł strzec Weles pod postacią Raroga (ognistego ptaka) bądź Złotego Kura.

Obecne w Wyraju ptaki utożsamiane były z ludzkimi duszami, które zimą przylatywały, zaś zimą odlatywały. Etymologia tych zaświatów nie jest do końca znana. Wyprowadzano ją m. in. od hipotetycznego prasłowiańskiego rdzenia *rajъ, które przy skojarzeniu z *rayí mogło kojarzyć się z czymś takim jak szczęście i bogactwo.

Pierwotnie w wierzeniach Słowian był obecny zapewne jeden Wyraj. Podział na Wyraj ptasi i Wyraj wężowy (tożsamy z Nawią) stał się obecny w wierzeniach ludu zapewne za sprawą kontaktów z chrześcijaństwem.

W "Księdze Welesa", apokryficznym tekście o wierzeniach i religii Słowian, występuje trójdzielny podział świata na Prawię, Jawię i Nawię. Prawia miałaby być tym, co niewidzialne (siła sprawcza, byt nadrzędny), Jawia - rzeczywistością, zaś Nawia - krainą rzeczy nadprzyrodzonych i duchów. Warto przy tym nadmienić, że Prawia w przeciwieństwie do Nawii pozostaje zawsze niewidzialna dla ludzi, pewne elementy Nawii mogą być czasem widoczne dla śmiertelników. Trudno jednak brać zapisy z Księgi Welesa za wiarygodne, gdyż w powszechnym mniemaniu naukowców dzieło to jest zwyczajnym falsyfikatem stojącym w sprzeczności z innymi tekstami źródłowymi odnośnie Słowian.

Ilustracja:
Wiktor Korolkow -Niebiańkie Królestwo Irij (Wyraj)
0 x



Piter1974
x 129

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » czwartek 24 wrz 2015, 13:32

Znaczenie odciętych głów w obrzędowości pogańskiej wczesnośredniowiecznych Słowian zachodnich

W wielu kulturach głowa uważana była za jedną z najistotniejszych części ciała ludzkiego. Wynikało to z faktu, że właśnie w niej koncentrować się miały najważniejsze cechy charakteryzujące osobowość i określające indywidualne cechy człowieka. Na przestrzeni dziejów, w różnych systemach religijnych, wierzono że właśnie w głowie przebywać miała dusza ludzka, zaś w indoeuropejskiej spuściźnie symbolicznej odgrywała też niebagatelną rolę w poglądach na pochodzenie świata i jego komponentów. Mity natury kosmogonicznej były jednym z podstawowych filarów ideologicznych wyjaśniającym podstawy istnienia i funkcjonowania świata, a przez to podstawą systemu wierzeniowego wspólnot o charakterze plemiennym, wczesnopaństwowym, jak i w czasach późniejszych, co zdają się potwierdzać źródła etnograficzne. W niektórych z nich, z różnych części ciała makroantroposa - postaci o charakterze androgynicznym, (bóstwa, herosa) miał powstać świat. Głowa odgrywała tutaj szczególną rolę pramaterii tworzącej sferę niebiańską (uraniczną). Niemniej jednak interesująca nas część ciała ludzkiego związana była również z mitami innej natury. Ona właśnie posłużyła za oręż zdolny pozbawić życia skandynawskiego Heimdalla, z nią jako atrybutem przedstawiany był Jaryło - domniemane bóstwo wschodniosłowiańskie, niekiedy symbolizowała także słońce. Być może ze znaczeniami natury mitologicznej wiązać można również fenomen policefalizmu idoli Słowian nadbałtyckich. Ucięta głowa mogła w końcu posiadać właściwości magiczne przejawiające się w możliwości mówienia, doradzania, ostrzegania przed niebezpieczeństwem czy przepowiadania przyszłości. Niemniej jednak wierzenia nie sprowadzały się jedynie do szeroko pojętej mitologii. Istotnym, jeśli nie jednym z najistotniejszych elementów religii, była jej strona praktyczna, przede wszystkim zaś akt składania ofiar. Głowa w wertykalnym układzie świata stanowiła istotny element określający w nim rolę człowieka, a poprzez położenie najbliżej niebu, uważana za najważniejszą część ciała ludzkiego w działaniach mediacyjnych. Zapewne to właśnie tutaj należałoby szukać jej znaczenia w określonych czynnościach religijnych: używania w obrzędach według zasady pars pro toto lub czynnościami magiczno-symbolicznymi, wynikającymi z inherencji roli głowy lub czaszki w kulcie.

Próbując scharakteryzować praktyki kultowe związane z rytualną dekapitacją i/ lub znaczeniem odciętej głowy niezbędnym jest wykorzystanie wszelkich dostępnych źródeł mogących wzbogacić naszą wiedzę na ten temat. Szczególnie wymowne, i często dramatyczne w swym wydźwięku, są przekazy pisane, tworzone niemal wyłącznie przez przedstawicieli Kościoła już z definicji wrogich pogaństwu.

Najwcześniejszym wydarzeniem zanotowanym przez źródła narracyjne jest relacja Thietmara mówiąca o rywalizacji księcia Mieszka I o tzw. regnum ablatum. Pod rokiem 990 kronikarz zanotował istotną dla nas informację. Otóż pokonany książę czeski Bolesław II Pobożny, w drodze powrotnej w rodzime strony, miał zająć jeszcze jakiś nieznany z nazwy gród. Jego dowódcę wydał sprzymierzonym ze sobą połabskim Lucicom. Poganie natychmiast złożyli go w ofierze ucinając głowę, po czym uchwalili powrót do domu (Thietmar IV, 13). Wypada chyba zgodzić się z kronikarzem i uznać opisane wydarzenia i akt dekapitacji za dar dla bóstwa, być może związany z próbą wyjednania sobie bezpiecznej drogi do rodzimych ziem, co sugeruje podjęcie zaraz potem decyzji o powrocie i zaniechanie jakichkolwiek dalszych działań militarnych. Fakt złożenia ofiary w zaimprowizowanych warunkach nie musi dziwić, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności. Poza tym wydaje się, że składanie darów bogom nie musiało być implikowane bliskością sanktuarium i można chyba założyć, że przynajmniej część ofiar w jakichś określonych przypadkach mogła być składana ad hoc.

Kolejne wiadomości, które mogą wprowadzić nieco informacji dla rozważanego tematu zawarte zostały w napisanym w 1008 roku liście św. Brunona z Kwerfurtu do Henryka II z 1008 r. Interesujący nas fragment, mający formę oskarżenia skierowanego w stronę cesarza Niemiec, wymierzony jest przeciwko przymierzu jakie zawarł on z pogańskimi Wieletami, którzy mieli go wspomagać w wojnie z państwem Piastów. Biskup, zarzucając cesarzowi tolerowanie kultu i obrzędów urągających chrześcijaństwu, wspomina o składaniu przez Słowian ofiar z chrześcijan. Pomijając aspekty polityczne, które do tej współpracy doprowadziły uwagę przykuwają, ogólnie co prawda, ale dość wymowne zwyczaje Słowian połabskich polegające na składaniu przez nich ofiar z ludzi, a w tym konkretnym przypadku, ofiarowaniu głowy chrześcijanina ad daemonum.

Bardziej wymowny i bogaty w szczegóły jest passus z manifestu magdeburskiego arcybiskupa Adalgota z 1108 r. Autor, pełen goryczy, wspomina że gdy obchodzą swoje święta, powiadają ich czarownicy w trakcie uczty “głów pragnie nasz Pripegala! Trzeba mu dostarczyć takich ofiar”. Pripegala3 to, jak utrzymują Priaps i bezwstydny Belfegor. Potem ściąwszy chrześcijanom głowy przed ołtarzami swej profanacji, biorą w ręce puchary pełne krwi ludzkiej i wyjąc strasznym głosem wołają: “Święćmy dzień radości! Zwyciężony jest Chrystus! Zwyciężył niezwyciężony Pripegala!4 (Labuda 2002, s. 805). Niewątpliwie najwięcej szczegółów zawiera opis męczeńskiej śmierci biskupa Jana. Przywołane wydarzenie relacjonują dwa źródła: XI-wieczna kronika Adama z Bremy i Chronica Sclavorum autorstwa proboszcza z Bozowa Helmolda z wieku XII. Akcja rozgrywa się w roku 10665 w obodrzyckiej sedes ydolatriae Radogoszczy i związana jest z działalnością ewangelizacyjną jaką biskup podjął w połabskim Mechlinie (Meklemburgu). Tutaj też został ujęty. Wkrótce przetransportowano go do najważniejszego, centralnego ośrodka kultu Obodrzyców. Po drodze do sanktuarium obwożono go po okolicznych grodach i osadach, w których go wyszydzano i okładano kijami, za - jak twierdzą źródła - wiarę w Chrystusa. Ostatecznie, po pewnym czasie, biskup został zabity w Radogoszczy poprzez dekapitację. Odrąbano mu również ręce i nogi. Wedle relacji kronikarzy okaleczone ciało porzucono na ulicy, odciętą zaś głowę, na której wycięto znak krzyża, nabito na włócznię i poświęcono naczelnemu z tutejszych bogów - Radogostowi.
Część badaczy porównuje opisane wyżej wydarzenia ze śmiercią innego męczennika - św. Wojciecha/Adalberta, sugerując niekiedy, iż mord czeskiego biskupa został dokonany na pograniczu Pomorza i Prus, co wskazywać może na inicjatywę Słowian. Nie wdając się w szczegóły genezy i przebiegu misji Wojciecha, skoncentrować się tu należy nie tyle na okolicznościach, co sposobie jego uśmiercenia. W zasadzie wszystkie znane źródła historyczne opisujące losy i tragiczny koniec misjonarza (zob. Strzelczyk 1997, s. 191) przekazują, że mnich najpierw został przebity włócznią, a dopiero potem ścięty. Wyjątkiem jest tutaj Pasja z Tegernsee, która relacjonuje, że Wojciech przed śmiercią został obrzucony kamieniami przez przyglądających się temu wydarzeniu ludzi. Według przekazu Jana Kanapariusza, zaraz po przebiciu włócznią biskup otrzymał liczne razy od zgromadzonych ludzi, a następnie, po ucięciu głowy, jego ciało zostało poćwiartowane i porzucone w pobliskim świętym gaju (Vita Sancti...) lub zatopione w przepływającej opodal rzece. Głowę natomiast, podobnie jak w przypadku św. Jana u Obodrzyców, zatknięto w wyeksponowanym miejscu, z tą różnicą, że w przypadku Adalberta miało to być drzewo, pod którym biskup miał odprawiać modły. Części badaczy neguje w tych wydarzeniach przejawy kultu przedchrześcijańskiego explicite i widzi tutaj formę kary, jaką poniósł męczennik z powodu niedostosowania się i złamania jakichś zakazów czy norm postępowania obowiązujących w miejscach pogańskiego sacrum, uznane zapewne przez pogan za profanację ich sanktuarium (por. Wood 2008, s. 732-733). Źródła nie przekazują jednak żadnych dodatkowych informacji na temat pozostałej części zwłok Wojciecha. Według T. Michałowskiej miały zostać rozczłonkowane co również odnajdywałoby analogie w opisie rytuału w Radogoszczy.

Helmold na kartach swojej kroniki przywołuje kolejny passus mogący mieć znacznie w podjętych przez mnie rozważaniach. Chodzi o wydarzenie związane z losem księcia połabskiego Gotszalka (1066 r.). Postać ta, poza zjednoczeniem obodrzyckich plemion, zasłynęła sprzyjaniem i gorliwym szerzeniem wiary chrześcijańskiej. Symptomatyczne, iż ciało Gotszalka odnaleziono bez głowy. Kronikarz co prawda milczy na temat dalszych losów głowy Gotszalka, jakkolwiek nieodległe wydarzenia związane z biskupem Janem pozwalają wysnuć hipotezę, że także i w tym przypadku, adwersarza starego porządku postanowiono złożyć w ofierze, zapewne patronującemu działaniom wojennym Radogostowi. Wymowne jest, że razem z Gotszalkiem śmierć poniósł mnich Eppon, który mógł zostać poświęcony pogańskiemu bogu.

Wiemy także, że podobny los chrześcijanom chcieli zgotować Rugianie. Biskup Otton z Bambergu, po walkach szczecinian z mieszkańcami Rugii podjął decyzję o wyprawie ewangelizacyjnej na wyspę. Wiadomość ta szybko dotarła do mieszkających tam Słowian, którzy, przez wysłanych posłów, zagrozili, iż w razie podjęcia tej próby apostoł zostanie pozbawiony głowy, a jego ciało rzucone dzikim zwierzętom na pożarcie. Taki sam los miał spotkać jego ewentualnych emisariuszy.
Świątyni w Radogoszczy dotyczy jeszcze jedna niewielka wzmianka źródłowa. Adam z Bremy wspomina, że słyszał, iż swego czasu święty przybytek Obodrzyców odwiedziło dwóch mnichów pochodzących z Czech. Podobnie jak biskup Jan, za publiczne wygłaszanie swoich poglądów religijnych zostali pochwyceni i skazani przez wiec na tortury i ścięcie. Relacjonując pobyt i przebieg misji chrystianizacyjnej prowadzonej przez biskupa Ottona z Bambergu jeden z jego hagiografów opisuje wydarzenie jakie miało miejsce w Szczecinie. Wygłaszane przez apostoła kazanie zostało przerwane przez pogańskiego kapłana, który czyniąc wielki hałas zwrócił się do zgromadzonej gawiedzi i wzywał ażeby zgodnym głosem podziękowali bogom, którzy swoich i ojczyzny wrogów oddali im w ręce. Inni mianowicie, mówi dalej, powinni zginąć wśród różnorakich mąk, biskupa zaś (
) należy pociąć na kawałki. Ostatecznie kapłan postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zlecił zamach na mnicha. (
) chełpiąc się zaczął wysławiać łaskawość bogów i mówił, że otrzymał od nich zapewnienie, że w tym dniu o takiej to godzinie (
) przybędzie posłaniec, który przyniesie odciętą głowę starego biskupa albo pewną wiadomość, że wraz ze swoimi utonął on w morzu. Pojawiają się tutaj dwa aspekty związane z potraktowanie cielesnej powłoki Ottona, mianowicie rozczłonkowanie oraz dekapitacja. Wrócę do tego później. Sądzę że w kontekście rozpatrywanej problematyki warto rozpatrzeć jeszcze jeden incydent zanotowany przez źródła wczesnośredniowieczne. Mowa o wyprawie Pomorzan na ziemie domeny piastowskiej. Nie wdając się w analizę szczegółów podjęcia działań natury wojennej uwagę zwraca pewien szczegół związany z wydobyciem z grobu i sprofanowaniem szczątków rodziców Bolesława Krzywoustego. Otóż po wyciągnięciu zwłok, obcięto im głowy, wybito zęby a resztę szczątków rozrzucono po okolicy. Oczywiście możemy założyć, że takie działania Pomorzan były usankcjonowane szałem bitewnym i chęcią niszczenia, gdzie pognębienie rodziny wroga było szczególnie pożądane. Ale prawdopodobne wydaje się także inne wyjaśnienie, gdzie dekapitacja, a być może również czynność rozrzucenia kości mogła wynikać z nakazów religijnych - szczególnie w
kontekście braku informacji na temat dalszych losów czaszki złożonego w grobie księcia Władysława Hermana.

Być może intensyfikację zwyczaju składania przez pogańskich Słowian głów w ofierze bogom, w szczególności zaś głów chrześcijan (Niemców), należy łączyć z reakcją na militarne działania niemieckie jakie miały miejsce w latach 929 i 955. Relacje z obu tych wydarzeń w swym dziele Res gestae Saxonicae przekazuje mnich korbejski Widukind.

Pod rokiem 929 dziejopisarz przedstawia wydarzenia, jakie rozegrały się jesienią pod Łączynem. Pozostawiając na marginesie opis zmagań wojennych, uwagę przykuwa fakt, że następnego dnia po bitwie wszyscy jeńcy słowiańscy zostali ścięci. Analogiczna sytuacja zaistniała w niespełna 30 lat później i związana była z wyprawą Ottona I na Połabszczyznę. W trakcie walk głowę stracił książę obodrzycki Stoigniew. Zaraz po pokonaniu głównych sił słowiańskich cesarz nakazał wbić ją na pal i wystawić na widok publiczny jako zapowiedź losu pojmanych jeńców, których wkrótce ścięto. Można zakładać, że w obu przytoczonych przypadkach dekapitacja jeńców pojmanych w trakcie walk, miała znaczenie symboliczne i wiązała się z charakterem informująco-ostrzegawczym (karą), czym grozi sprzeciwianie się cesarzowi niemieckiemu. Trudno określić czy, jak chce L. P. Słupecki (2006), wydarzenia te stanowiły terminus post quem “kultu” głowy u Słowian. Można jednak przypuszczać, że wydarzenia te były przyczyną odwetu pogan, w rezultacie wzrostu wzajemnych okrucieństw, przede wszystkim w relacji z Niemcami, a przez to przekonania, że bogowie najbardziej cenią krew chrześcijan. Reasumując informacje zawarte w źródłach pianych można stwierdzić, iż ta część ciała ofiary jaką była głowa cieszyła się szczególną estymą pogańskich bogów. Część przekazów wprost określa ją jako atrybut wotywny poświęcany “demonom” w trakcie celebracji rytualnych. Akt składania człowieka w ofierze dokonany poprzez dekapitację miał formę dramatycznej inscenizacji, w wyniku której głowę poświęconej osoby umieszczano w widocznym miejscu w obrębie sanktuarium. Ofiarę torturowano poprzez obijanie kijami, obrzucanie kamieniami ewentualnie okaleczano za pomocą broni. Okaleczone zwłoki ćwiartowano a następnie pozbywano się ich porzucając na pastwę zwierząt, być może topiono lub zawieszano na drzewie, na co mogą wskazywać źródła z innych regionów europejskiego barabaricum. Co ciekawe, większość z tych czynności znajduje analogie w wynikach badań archeologicznych. Rolę głowy, lub/i czaszki jako ofiary poświęconej bóstwom w przedchrześcijańskiej religii Słowian zachodnich poświadczać mogą rezultaty prac wykopaliskowych przeprowadzonych w obrębie domniemanych miejsc kultu. Niewątpliwie w omawianym kontekście jednym z częściej przytaczanych w literaturze przedmiotu, miejsc tego typu jest odkryte przez W. Szafrańskiego uroczysko na Wzgórzu Tumskim w Płocku. Przy domniemanym ołtarzu, na który miało się składać skupisko kamieni o nerkowatym kształcie, w obstawie trzech naczyń ceramicznych, odkryto czaszkę dwunastoletniej dziewczynki oraz leżący opodal kamienny tłuk w kształcie młota. Według odkrywcy są to najprawdopodobniej ślady krwawej ofiary jaką złożono tu nieznanemu z imienia bogu, którego wizerunek mógł górować nad ołtarzem. Natrafiono tu bowiem na ślad po sporych rozmiarów ośmiokątnym słupie drewnianym, który według badacza mógł być przedstawieniem bóstwa. Kontekst znaleziska sugeruje, że właściwym przedmiotem ofiary była głowa ludzka. Być może, ze względu na narzędzie mordu jakim był kamienny “młot”, złożony przy
głowie ofiary, do stanowisk o takim charakterze można by zaliczyć pochówek ludzki odnaleziony niedaleko Łaskarzewa, w okolicach rzeczki Promnik. Wydaje się jednak, że ze względu na nienaturalną pozycję szkieletu i złożonej wraz z nim nie odjętej głowy, należałoby wykluczyć ten przypadek z dyskusji nad expressis verbis “kultem” głowy, choć niewątpliwie jest on niezwykle ciekawy w przypadku rozważań nad krwawymi ofiarami ludzkimi u Słowian w ogóle.

15 Pomijam tutaj przebieg dyskusji czy rzeczywiście było to miejsce kultu przedchrześcijańskiego i jakiego rodzaju. Wydaje się, że bez względu na jej wynik, kontekst i rodzaj znaleziska można łączyć z jakimiś zabiegami o charakterze obrzędowym - nawet jeśli odbyły się one jednorazowo.

16 Podobny przykład znany miał być z Płońska. Niestety badania na tym stanowisku jawią się w sposób problematyczny, jako że niemożliwe okazało się dotarcie do dokumentacji i ich weryfikacji. L. P. Słupecki określa je wprost jako “naukowy blef ”. Z opublikowanych informacji wynika, że w trakcie badań archeologicznych, stwierdzono tutaj relikty trzech palenisk, pomiędzy którymi rozlokowane były ślady posłupowe. W niedalekiej odległości od tego założenia odnaleźć miano czaszkę dwuletniego dziecka oraz dwa żelazne topory. Z kolei z jakąś rolą głowy w kulcie pogańskim można chyba łączyć znalezisko, którego dokonano w 1964 roku w Wolinie. Na szczycie Srebrnego Wzgórza odkryto kilka jam i palenisk. W jednym z tych ostatnich, między kamieniami, w towarzystwie ułamków naczyń ceramicznych i szczątków osteologicznych, zalegał duży fragment czaszki ludzkiej. Około 1,5 m od tego paleniska natrafiono na jamę, wewnątrz której znajdowało się drugie naczynie, z dwoma ludzkimi czaszkami. W ich pobliżu złożono zachowane w całości naczynie, w trakcie badań natrafiono też na fragmenty ceramiki i zwierzęce kości. Czaszki należały do dorosłego mężczyzny, kobiety i dziecka. Dwie ostatnie były silnie zdeformowane przy pomocy opasek mających uciskać głowę i w rezultacie nadawać jej określony kształt (Rożnowski, Gładkowska- Rzeczycka 1979, s. 91), co wskazuje ich niesłowiańskie pochodzenie. Badania wykopaliskowe poświadczają, że w okresie wczesnego średniowiecza szczyt wzgórza nie był zamieszkany, a osadnictwo koncentrowało się przy jego podnóżu przylegającym do rzeki Dziwny. Kontekst morfologiczny i archeologiczny znaleziska każą domyślać się w zdeponowanych tu czaszkach pozostałości po jakichś specyficznych czynnościach religijno-obrzędowych powiązanych najpewniej ze składaniem ofiar.

Czaszkę ludzką zarejestrowano także w tzw. warstwie z kośćmi w Kałdusie. Wraz z innymi odkrytymi tu fragmentami szkieletów ludzkich, ze względu na kontekst stratygraficzny wydatowano ją na X w. i powiązano z praktykami obrzędowymi związanymi ze składaniem krwawych ofiar. Niemniej jednak, w wyniku analizy radiowęglowej jakiej poddano czaszkę okazało się, że jej wiek należy zweryfikować i cofnąć o kilka stuleci. Powoduje to wątpliwości związane z łączeniem opisywanych szczątków z działaniami obrzędowymi jakie miały tu miejsce w okresie wczesnego średniowiecza. Być może opisywaną czaszkę można by próbować łączyć z praktykami rejestrowanymi na cmentarzyskach, gdzie mamy dowody na wydobywanie z grobów tych części ciała ludzkiego (w najbliższym sąsiedztwie omawianych struktur w Kałdusie funkcjonowała nekropola). Także fakt wykorzystywania obiektów pradziejowych przez społeczności wczesnośredniowieczne nie jest niczym zaskakującym (Brzostowicz 2004), jednak bardziej szczegółowe określenie przyczyn złożenia w “warstwie z kośćmi” czaszki “łużyckiej” musi pozostać w sferze hipotez.
Kolejnym miejscem o charakterze kultowym, gdzie odnaleziono najprawdopodobniej pozostałości ofiary z ludzkiej głowy jest Kopiec Krakusa, który część badaczy łączy pierwotnie z kultem solarnym na cześć wiosny lub praktykami powiązanymi z obrzędami natury eschatologicznej. Na podstawie badań wykopaliskowych, w szczytowej partii kopca lokalizuje się potężny dąb wiązany z okresem wczesnego średniowiecza. Najczęściej próbuje się go interpretować w kategoriach ziemskiej manifestacji axis mundi mającej wyznaczać centralny obszar celebracji kultowych. Można zakładać, że jakiś związek z obrzędami przedchrześcijańskimi miały stwierdzone w pobliżu niegdyś rosnącego tu drzewa palenisko o średnicy przekraczającej 1 m, szkielet dziecka i fragmenty czaszki dorosłego mężczyzny.

Kolejnym znaleziskiem, które warto przywołać w kontekście poruszanych tu zagadnień jest obiekt zarejestrowany w trakcie badań archeologicznych w Klein Steinerdorf na Połabiu. W jego wnętrzu znajdował się depozyt w postaci złożonej do naczynia ceramicznego czaszki ludzkiej, które przed zakopaniem ustawiono na kamieniu.

Kości czaszek należące do kilkunastu osobników zarejestrowano w trakcie badań archeologicznych przeprowadzonych w Arkonie. Znaleziono je w kontekście palenisk w towarzystwie węgli drzewnych, licznych kości zwierzęcych i fragmentów ceramiki (Herrmann 1971, s. 198). Szczątki te nosiły ślady uderzeń ostrym narzędziem co dowodzić może działań związanych ze składaniem ofiar z ludzi.
W pobliżu miejsca kultu w Parchim (Paddenberg 2006) w trakcie badań wykopaliskowych, przy wielkim kamieniu, odnaleziono dwie ludzkie żuchwy oraz fragmenty mózgoczaszki.

Na szczątki zwierzęce i ludzkie natrafiono także na tzw. plaży kultowej w Ralswiek. J. Herrmann zawraca uwagę ma zabiegi “chirurgiczne” jakim poddawano czaszki (głowy?) ludzkie.

Pewnym poświadczeniem przekazów kronikarskich relacjonujących fakt eksponowania obciętych głów ludzkich na włóczniach czy palach może być znalezisko dokonane w 1939 r. w Chrościnie na Śląsku, przy przeprawie promowej na Odrze. W trakcie prac budowlanych natrafiono tu na pochówek czaszki, która w części potylicznej posiadała sztucznie wybity trójkątny otwór, będący najprawdopodobniej śladem po nadzianiu głowy na włócznię. Uwagę zwraca również kontekst znaleziska
- oprócz zdobionego naczynia pochówkowi towarzyszyła schematycznie potraktowana figurka konia, której znaczenie można odnosić do rytualno-symbolicznego postrzegania rzeczywistości.

Analizując przytoczone do tej pory materiały źródłowe można pokusić się o próbę rekonstrukcji scenariusza obrzędowego związanego z rytualną dekapitacją i waloryzacją głowy ofiary. Zarówno przekazy narracyjne, jak i wyniki badań archeologicznych wskazują, że ofiary składano najczęściej w obrębie przestrzeni sakralnej lub jej najbliższym sąsiedztwie. Po dokonaniu dekapitacji głowę ofiarowywano (na ołtarzu, włóczni, lub innym wyeksponowanym miejscu) naczelnemu z bogów określonego sanktuarium. Nie wiemy co działo się z resztą doczesnych szczątków złożonych w ofierze osób. Ciało biskupa Jana, wedle słów kronikarza, miało zostać porzucone na ulicy. Wydaje się to mało prawdopodobne ze względów chociażby czysto praktycznych. Rugianie zagrozili św. Ottonowi z Bambergu, że zostanie pozbawiony głowy, a jego zwłoki rzucone dzikim zwierzętom. Dwóch mnichów ściętych w Radogoszczy przedtem zostało poddanych torturom. Być może potraktowano ich analogicznie do działań przedsięwziętych w przypadku św. Jana, jednak źródło tego nie precyzuje. W innych przypadkach brak jakichkolwiek dalszych wzmianek. Biorąc pod uwagę analogie z innych rejonów wczesnośredniowiecznej Europy sądzę, iż ciała mogły być albo chowane w ziemi albo topione w zbiornikach wodnych. Nie można wykluczyć, że odbywało się to w trakcie jednej ceremonii, sakralnego theatrum o odpowiedniej dramaturgii. W zachowanych przekazach

17 Być może chodzić tutaj mogło m.in. o zabiegi trepanacyjne - otwarcie czaszki poprzez usunięcie z niej kości w celach leczniczych lub/i kultowo - magicznych. Według niektórych badaczy szczególną estymą związaną ze sferą nadprzyrodzoną mogły cieszyć się kości zmarłych. Badania etnograficzne donoszą, że jeszcze w XIX stuleciu wśród Polaków istniało przekonanie, że kości nieboszczyka mają szczególną moc i wykorzystywano je do różnego rodzaju działań natury magicznej. Wiemy też, że m.in. na obszarze wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny wschodniej wykonywano amulety z kości uzyskanych w wyniku trepanacji. Warto też dodać, że w chrześcijańskim średniowieczu dokonywano trepanacji w celu egzorcyzmowania złych duchów, o czym wspominają traktaty chirurgiczne.

18 Być może w kontekście symbolicznego znaczenia głowy ludzkiej warto rozpatrywać słynną głowę z Jankowa?


dotyczących miejsc kultu wspomina się o znaczeniu sakralnym obiektów związanych nie tylko ze sferą niebiańską ale również chtoniczną - na wielomian kultowy składały się nie tylko świątynie czy szczyty wzgórz ale także zbiorniki i cieki wodne, dokonywano także obrzędów związanych z kopaniem w ziemi (Radogoszcz). Wszystko to wskazuje, że obrzędy religijne były skierowane zarówno do sił uranicznych jak i podziemnych. Podstawą funkcjonowania świata była równowaga między siłami Kosmosu i Chaosu, którą należało zachować poprzez działania rytualne. Możliwe więc, że głowę składano naczelnemu bóstwu niebiańskiemu, pozostałe zaś szczątki zakopywano lub topiono, co mogło wiązać się z poświęceniem ich istotom natury chtonicznej. Na inne jeszcze formy waloryzacji głowy w wierzeniach pogańskich Słowian zachodnich wskazują wyniki badań wykopaliskowych wczesnośredniowiecznych cmentarzy. Analizując poszczególne groby na nekropolach badanego obszaru pod uwagę wzięte zostały pochówki czaszek (w tym wtórne) lub/i szkieletów. Wyłączno natomiast groby w obrębie których znaleziono więcej niż jedną czaszkę. Wynika to z faktu, iż na podstawie dostępnych publikacji, nie ma możliwości określenia czy zostały one złożone do jamy grobowej intencjonalnie czy też dostały się tutaj w wyniku przemieszania kości związanego na przykład z wkopem pod inny, młodszy pochówek. Podobnie trudno brać pod rozwagę pochówki, w których zarejestrowano czaszki zniszczone. Mimo, iż samemu aktowi miażdżenia czaszek (głów?) przypisuje się niekiedy wymiar obrzędowy, w kontekście samego grobu trudno stwierdzić czy mamy do czynieniem z efektem celowego działania czy badamy relikt zwykłych procesów podepozycyjnych. Trudności pojawiają się także w przypadku szkieletów gdzie stwierdzono brak czaszki. Określenie przyczyny tego stanu rzeczy spotyka problemy natury “technicznej”, wynikające ze złego stanu zachowania szczątków kostnych a przez to na brak możliwości obserwacji śladów, które mogłyby wskazywać intencjonalną dekapitację (np. cięć na kręgach szyjnych). Powoduje to, iż dowody ucinania głów rejestrowane na szkieletach są relatywnie rzadkie. W związku z powyższym, do niniejszych rozważań wybrane zostały szczątki ludzkie, w przypadku których pojawiają się przynajmniej wskazówki pozwalające widzieć w nich pochówki związane ze świadomymi, dokonywanymi z pobudek religijno-magicznych, czynnościami dotyczącymi głowy/czaszki.

W wyniku dokonanego przeglądu pochówków spełniających powyższe kryteria można stwierdzić, że głowa i/lub czaszka ludzka odgrywała istotną rolę w obrzędowości i symbolice Słowian zachodnich. Analiza sytuacji zarejestrowanych na cmentarzyskach wskazuje na jakąś jej rolę w obrzędowości pogrzebowej lub innych działaniach sankcjonowanych religijnie jakie odbywały się w obrębie strefy sepulkralnej. Rekonstrukcja przebiegu, czy charakteru obrzędów jakich dokonywano na cmentarzach, jest utrudniona i skazana na wnioski natury hipotetycznej, bowiem badamy jedynie końcowy etap tych czynności jakim jest jama grobowa wraz z pochówkiem i jego najbliższym otoczeniem. Nie ulega wątpliwości, że na określony rytuał składać się muszą nie tylko konkretne gesty, formuły czy sposób zachowania uczestników, ale także określone symbole i rekwizyty. Działanie obrzędowe jest zachowaniem implikowanym obecnością rzeczy o statusie sakralnym.

19 Ujęcie katalogowe omawianych grobów znacznie przekraczałoby objętość artykuły. 20 Według A.P. Kowalskiego późniejszy kult relikwii w postaci głów męczenników i świętych wynikał z pogańskiego kultu zmarłych

Zrozumienie mechanizmów jakie konstytuowały rytuał pogrzebowy wydaje się być istotnym elementem w poznaniu wierzeń pogańskich w ogóle. Nie znamy i zapewne nigdy nie dowiemy się jakie emocje towarzyszyły społecznościom pogańskim w tak specyficznych czynnościach obrzędowych jakimi było pozbawianie zmarłych głów czy wydobywanie czaszek z grobów przodków. Można zakładać, że działaniom tego rodzaju towarzyszył dramatyczny scenariusz i równie wymowna oprawa wizualna. Pojawia się oczywiste pytanie: jaki był cel działań dekapitacyjnych lub będących ich następstwem. Najpowszechniejszym wyjaśnieniem zwyczaju ucinania głów jaki funkcjonuje w literaturze przedmiotu jest tłumaczenie go działalnością apotropaiczną związaną z tzw. grobami antywampirycznymi - pochówkami osób podejrzewanych o kontakty ze sferą nadprzyrodzoną w trakcie życia, przez co mogących stanowić zagrożenie po jego zakończeniu. Dekapitacja mogła być jednym ze sposobów zatrzymania zmarłego w grobie. Ucinanie głów mogło też stanowić formę składania ofiary. Niestety nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, gdzie dokonywano dekapitacji. Czy poza rejonem strefy nekropolicznej, czy w obrębie cmentarza w jakiejś wydzielonej przestrzeni o charakterze niefuneralnym, czy w końcu w najbliższym otoczeniu grobu. Być może pod uwagę brać należy występowanie wszystkich trzech możliwości, których wybór charakteryzowały określone okoliczności i potrzeby. Głowa/czaszka wydobywana z grobu, jako miejsce przebywania kwintesencji osoby zmarłej, na zasadzie pars pro toto, mogła uczestniczyć w jakichś ważnych dla lokalnej wspólnoty momentach i/lub obrzędach. Przekazy dotyczące społeczności typu tradycyjnego dowodzą, że czaszki wydobyte z pochówków, szczególnie osób o wysokiej pozycji społecznej, bądź związanych ze sferą działań religijnych, mogły być w różnych celach (symbolicznych) przenoszone na obszary będące poza obrębem jamy grobowej czy cmentarza w ogóle. Ciekawie jawi się w tym kontekście zwyczaj umieszczania zamiast głowy jej ekwiwalentu w postaci kamienia - przedmiotu o silnych konotacjach ze sferą religijno-symboliczną. Być może głowę/ czaszkę zmarłego wykorzystywano w obrzędowości natury wróżebnej, o czym szeroko rozpisują się sagi skandynawskie. Zapewne chodziłoby tutaj o szczątki osób ciszących się za życia szczególną estymą współrodowców ze względu na posiadaną wiedzę i/lub umiejętności. Pochówki samych czaszek mogły być grobami pars pro toto towarzyszy podróży/walki, którzy zmarli lub polegli z dala od rodzinnych stron. Szczątki pozbawione głów mogły być wreszcie wynikiem egzekwowania kar warunkowanych systemem prawnym lokalnych społeczności. Dekapitacja to jedna z najszerzej i najczęściej stosowanych kar wśród różnych kultur. Warto też wspomnieć, iż nadzwyczajnych właściwości upatrywano w czaszkach zmarłych jeszcze w czasach późniejszych. Znamy przekazy poświadczające używanie ich w obrzędowości magicznej w XIV, XVII a nawet XX w.

Z symboliczno-magicznym postrzeganiem głowy/czaszki wiązać można także wykonywanie pucharów z tych części ciała. Jak można podejrzewać, przyczyną takiego postępowania była wiara, iż głowa jest siedliskiem duszy i to w niej koncentrują się wszelkie

21
Warto jednak zaznaczyć, iż niekiedy była uważana za śmierć honorową. Według niektórych badaczy sądownictwo i rytualizm w ludów pogańskich stanowiły “swoistą jedność.


Najistotniejsze cechy nieboszczyka, takie jak odwaga, nieustępliwość w walce, wiedza, mądrość etc. Wypicie określonego napoju z czaszki miało zapewnić przejęcie tych właściwości i wzbogacenie osoby, która z tak osobliwego naczynia korzystała. Zwyczaj ten doskonale poświadczony dla ludów celtyckich, znajduje również odbicie w obrzędowości ludów wczesnośredniowiecznego barbaricum. Z przekazu Pawła Diakona wiemy że Alboin, król Longobardów, po zwycięskiej bitwie z Gepidami z odciętej głowy władcy pokonanych uczynił sobie puchar. Z kolei w Chorografii Teofanesa Wyznawcy (zm. 817), przy opisie porażki cesarza Nicefora z Bułgarami walczącymi pod dowództwem Krumnosa, kronikarz podaje, iż cesarz poległ a odciętą głowę Nicefora Krumnos kazał trzymać przez szereg dni zawieszoną na drzewie, aby mogli ją widzieć wszyscy przybywający do niego [
]. Następnie polecił ją zdjąć, obnażyć kość i oprawić w srebro i dawał z niej pić władcom Sklawinów, chełpiąc się ze zwycięstwa [
]. Z kolei po zakończeniu zwycięskich dla Pieczyngów walk z Rusią, ci pierwsi pozbawili księcia Światosława głowy i okuwszy czaszkę jego pili z niej jak z pucharu. Wydaje się, że także i Słowianom Zachodnim analogiczne zwyczaje nie były zupełnie obce. Sugeruje to informacja o poganach, którzy wydobywszy z klasztoru benedyktynów w Ansbach, czaszkę św. Huberta, pili z niej jakiś napój. Informacje o użytkowaniu tego rodzaju specyficznych naczyń potwierdzają wyniki prac archeologicznych. Naczynie libacyjne wykonane z kaloty czaszki ludzkiej odkryto w Viperov na Połabiu, analogiczne puchary znane są ponadto z terenów Czech, Węgier, Bułgarii, czy Szwecji.

Według niektórych badaczy w obrzędowości pogrzebowej można doszukiwać się działalności usankcjonowanej symboliką mitologiczną. Swoiste “uprawomocnienie” śmierci kodyfikowane jest m.in. rytualno-obrzędowym refleksem eschatologicznej strony mitu. Dokonuje się tego poprzez powtórzenie określonych precedensów mitycznych a raczej ich konstytutywnego uobecniania w obrzędzie pogrzebowym. Warto więc rozpatrywać dawny obrzęd pogrzebowy jako formę “mitu w akcji”. Zakładając funkcjonowanie rozbudowanej sfery mitycznej dla obszaru wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny północno-zachodniej, w świetle znanych źródeł, skazani jesteśmy jedynie na mniej lub bardziej rozbudowane próby ich odczytania i rekonstrukcji. Zapewne jakichś śladów tego rodzaju wierzeń można doszukiwać się w policefaliźmie wyobrażeń bóstw Słowian nadbałtyckich. Niestety temat ten nadal pozostaje opracowany w sposób niewystarczający. Jedyną próbę prześledzenia omawianej problematyki podjął ponad 15 lat temu S. Rosik (1995) skupiając się jednak na kwestiach nie związanych z mitologią. Temat ten nadal czeka na opracowanie. Być może jako materiał źródłowy do poruszanych tu zagadnień mógłby być wykorzystany ryt umieszczony na fragmencie naczynia wydobytego w trakcie badań archeologicznych w Dębczynie. Przedstawia on jeźdźca z zaznaczonym tułowiem, rękoma i nogami. Brak jest natomiast głowy. Analogię do tego wyobrażenia znajdujemy na naczynia z mazowieckiego Wyszogrodu, gdzie przedstawiono wyobrażenie jeźdźca na jakimś zwierzęciu (najczęściej interpretowanym jako koń) nad którym zaznaczono błyskawicę (tzw. ryt perunowy). Także ta postać pozbawiona została głowy. Oczywiście można te wizerunki rozpatrywać w kategoriach niestaranności wykonania, równie uprawnione wydaje się jednak intencjonalne działanie twórcy, którego celem była wizualizacja jakichś znanych mu wydarzeń może natury mitologicznej. W literaturze przedmiotu oba wspomniane ryty wiąże się z wyobrażeniami bóstw lub postaci nadprzyrodzonych

22 W okresie późniejszego średniowiecza napoje pito z czaszek świętych wierząc w ich leczniczą działalność.

Niewątpliwie obrzędy składania darów z ludzi były krwawe i brutalne. W analizowanych przypadkach przed dekapitacją ofiary były bite (ślady na kościach w obrębie cmentarzyska, przekazy kronikarskie dotyczące losu św. Jana), rozczłonkowywane (pochówki cząstkowe, biskup Jan, groźba kapłana pogańskiego pod adresem Ottona z Bambergu). Z dzisiejszego punktu widzenia działania te jawią się jako bestialskie i okrutne. Jednak dla ludzi dawnych epok przemoc w trakcie ceremonii składania krwawych ofiar był nieodłącznym elementem teatru obrzędowego jaki dokonywał się w miejscach mediacyjnych, miejscach o cechach hierofanicznych. Relatywnie niewielkie ilości reliktów takich ofiar rejestrowanych w trakcie badań archeologicznych mogą dowodzić, iż składano je wyjątkowo, w sytuacjach skrajnych. Zapewne w przypadkach niekorzystnego obrotu spraw dla określonych społeczności okoliczności wymagały takich właśnie działań. Zapewne w niektórych przypadkach istotne znaczenie, wynikające z tradycji mitologicznej i konstytuowane scenariuszem obrzędowym, miał tutaj akt odejmowania ofierze głowy.


Źródło: STUDIA MYTHOLOGICA SLAVICA
0 x



Komandos045
Posty: 27
Rejestracja: sobota 09 lut 2013, 11:47
Otrzymał podziękowanie: 10 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: Komandos045 » czwartek 26 lis 2015, 11:42

Hehehe.. Very Hot ! :)
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » sobota 05 gru 2015, 22:02

Winicjusz Kossakowski pisze:Obrazek

„Kamienie Mikorzyńskie” są falsyfikatami czy nie?

Już się na ten temat wypowiadałem.

W tej chwili muszę cofnąć swoją poprzednią wypowiedź.

Jest mnóstwo przesłanek, by wyrobić sobie opinie o mistyfikacji, ale tylko przesłanek, nie dowodów.

1) W roku 1846 Joachim Lelewel publikuje swój alfabet, w którym jedna runa jest dla wielu głosek i jedna głoska zapisywana jest wieloma różnymi runami.

2) W roku 1855 Piotr Droszewski u swego stryja odnajduje kamień, służący za poidło dla źrebaków z rysunkiem i nieznanym pismem.

3) W roku 1856 publikuje rycinę znaleziska w gazecie poznańskiej nr 158.

4) Korzystając z alfabetu Lelewela, tekst odczytuje pan Józef Przyborowski i w kilka dni po pierwszej publikacji podaje do publicznej wiadomości odczyt: PROWE – SBIR – K – BEL

5) W sierpniu 1856 roku Droszewski powiadamia Przyborowskiego o drugim kamieniu „w ręku Wężyka z Mroczenia pod Kępnem”. W miejsce postaci ludzkiej kamień ma wyobrażenie konika i opis runami. Odczyt: ZBIR – WOIN- BOGDAN – S – LNOWOI.

6) Dziennik Poznański nr 104 dnia 23 kwietnia podaje: „Jeden z takich kamieni znaleziono w Kamieńcu pod Grodziskiem, drugi w Zakrzewie pod Kłeckiem, trzy inne w Pawłówku w powiecie pleszewskiem, jeszcze jeden ma się znajdować w Kotwiecku u obywatela Józefa Morawskiego – wszystkie znalezione w miejscu gdzie i urny się znajdują wszystkie podobnie żłobione i z granitu”.

7) 26 marca profesor archeologii przy Uniwersytecie Praskim z cesarstwa Austrii Jan Erazm Wolc podaje swój odczyt: SVIR BOG ODIN VOIN LUTUOI.

Alfabet J. Lelewela jest mocno „naciągany” i odczyty przy jego użyciu są wątpliwe.

Odczytów moich z „Kamieni Mikorzyńskich” nie zrozumiałem, stąd przekonanie o fałszywce.

Po wróceniu do tematu, pod wpływem notatki pana Białczyńskiego i dokładniejszym badaniu, muszę zmienić zdanie.

Runy zabytku z „figurką ludzką” czytają się: * -LIŹIRZ KŹĆO * a z boku imię słowiańskiego bóstwa z zaświatów * -MRZĆDA*.

Na podobnej figurce nr 12 (J. Potocki) z Prilwitz jest napis: MRZĆDA ŁŚLAIEW – Mrzćda łaskawa.

Obrazek

Napis informuje, że bóstwo łaskawie wybiera duszyczki do swego królestwa.

Jak Słowianin wyobrażał sobie życie w tym królestwie i gdzie się ono znajdowało?

Na to pytanie odpowiada kamień grobowy z Mikorzyna – ten z konikiem.

Słowo „łaskawa” pojawia się przy imionach innych bóstw w Prilwicach i co ciekawe na „Medalu Krakowskim” opisanym runami – – BDĄ ŁŚLIIEW.

Słowo „łśliew” jest różnie pisane, pismo zniekształcane.

Obrazek

Przypuszczam,że ci Słowianie, którzy nie potrafili pisać a napisy uważali za magiczne, aby pomóc krewnym w zaświatach, przepisywali je niezbyt dokładnie. Stąd zniekształcanie słów, podobnie jak to uczynił profesor Strzelczyk, kopiując napis runiczny do swej pracy.

Słowo LIŹIRZ kojarzę ze słowem LEZIESZ – idziesz, a słowo KŹĆO – kojarzę ze słowem KSIĄŻĘ (ten, który każe, nakazuje) A może to imię w rodzaju Kazimierz?

Napis na tej płycie jest zgodny z jej przeznaczeniem, wierzeniami i miejscem znaleziska.

Napis na płycie z konikiem: *

LIŹIRZ DSZIN * ĆSZ SĄM LN * LN LA DSZI* – na dole runa G.

Liźisz – idziesz powoli

Dszin – duszo

ćsz – cisza

sąm – jest

ln – lń -leń – leniuchowanie – odpoczynek

Cały napis: *IDZIESZ – ODCHODZISZ DUSZO * CISZA JEST ODPOCZYNKIEM*

*ODPOCZYNEK DLA DUSZY*

W tym wypadku również treść napisu zgadza się z przeznaczeniem płyty i miejscem znaleziska.

Muszę swą opinię zweryfikować i przyznać, że KAMIENIE MIKORZYŃSKIE NIE MOGĄ BYĆ FALSYFIKATAMI.

Warto zadać sobie pytanie: Czemu inne, znalezione w tym czasie podobne kamienie nie posiadają napisów i rysunków?

Może nie każdy z budowniczych grobów komorowych znał pismo?

Może na pisaną pomoc duszom zmarłych mogli pozwolić sobie ludzie o wyższym statusie społecznym, znającym sztukę pisania?.

Pytanie następne.

Co miał oznaczać rysunek konika na płycie grobowej?


Nasuwa mi się skojarzenie z innym znaleziskiem z tego samego okręgu kulturowego.

Obrazek

W miejscowości Wapno pod Poznaniem odnaleziono złoty medal z napisem runami: GABARZ(słowiański urzędnik sądowy – S.E.J.P. Bruckner) i scenką: Na rumaku galopuje przez niebo ideogram słońca, nad nim unosi się głowa bóstwa słońca i prawa (Perkuna?). Dołem, po drugiej stronie ziemi, lwica(An?) odnosi słoneczko na wschód.

Podobne wierzenia zdradzają nam dwie rzeźby z Prilwitz opisane runami, a mianowicie – figura 6, str. 110 z pracy Mascha, i figura nr 7 z pracy Jana Potockiego.

Dowodzi to wspólnej kultury, a może i wspólnego organizmu państwowego. Kamień grobowy z wizerunkiem Mrzćdy powyższe spostrzeżenie tylko potwierdza i nie może być „dowodem” fałszerstwa.

Był okres w zwyczajach pogrzebowych Słowian, w którym urnę z prochami stawiano na słupie, na rozstajach dróg, by duszyczka łatwiej trafiła w zaświaty.

Czy przypadkiem wizerunek konika, którym podróżowało słoneczko, nie miał za zadanie dostarczenie duszyczki do Bozi w Niebie, podobnie jak „źieźula” z Prilwitz?

Do czego służyły kamienie podobne do Kamieni Mikorzyńskich ?

Stara się odpowiedzieć na to pytanie dr W. Cybulski, którego tekst podaje poniżej.

„Co się zaś w szczególności wyżłobionych kamieni dotycze, miały one nadto, mojem zdaniem, przede wszystkiem i to przeznaczenie, że w wklęsłość ich zbierano popiół spalonych ciał; popiół z cząstkami kości zsypywano potem do właściwych popielnic, i takowe w rzadszych, ważniejszych przypadkach kamieniami temi przykrywano, kładąc na nich niekiedy napisy i wizerunki. Prawdopodobnie kamienie tego kształtu, pokrywane innemi, służyły czasem za popielnice. Poświadcza to Hartknoch, który rozkopując między innemi starożytny kurhan pod wsią Plewiszkami ośm mil od Królewca nad Preglem, sam znalazł popielnicę tego kształtu, drugim kamieniem pokrytą, nie dodając czy i ten był wydrążony lub nie.”

Inną podobną popielnicę znalazł Narbut i opisał .

W podsumowaniu warto zauważyć;

Wierzenia pogańskich Słowian tyczące życia pozagrobowego i modlitwy za zmarłych do naszych czasów przetrwały i niewiele się zmieniły.

No, może o dodanie hebrajskiego „amen” i greckiego Hadesu z czarną a rogatą obsługą, oraz dodatkową poczekalnią do Nieba.

Wracam do przeznaczenia identycznych, płaskich kamieni z wydrążoną misą odnajdywanych w grobach na terenie słowiańszczyzny.

Wydaje mi się, że polemika nie jest konieczna, wystarczy przyjrzeć się rysunkowi pieca do kremacji.

Ten płaski kamień z wyżłobieniem to nic innego jak blat. Stawiano go na kamieniach, pod spodem palono ogień i kawałeczkami spopielano ciało. Kamienie użyte do budowy pieca, czy jak kto woli – ołtarza, zużywano potem do budowy kamiennego grobu komorowego.

Starano się zebrać wszystkie spopielone szczątki, bez zanieczyszczeń, stąd konieczność kucia i polerowania wyżłobienia w głównej płycie.

Uzasadnione jest przypuszczenie, że Słowianie wierzyli w odrodzenie z popiołów, stąd ich wielka dbałość i trud związany z ostatnią posługą. Temat ten rozszerza napis na kobiecym sarkofagu etruskim.

W tym miejscu ukłon w stronę nauki polskiej. Proszę sprawdzić, czy na płytach z Mikorzyna nie zachowały się ślady ognia. Są magazynowane w piwnicach Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
https://bialczynski.wordpress.com/2012/ ... -i-oberek/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: janusz » poniedziałek 14 gru 2015, 23:26

Słowiano-Aryjskie Wedy. O budowie Wszechświata i historii Człowieczeństwa. Część 1.

Obrazek

Adnotacja

Przechowują unikalne informacje o Sławiano-Aryjskiej Wiedzy, zapisane na złotych płytach ponad 40.000 lat temu, z historią zasiedlenia Ziemi, znajomościami praw przyrody, przykazaniami naszych przodków i prognozą wydarzeń do naszego czasu.

Historia obejmuje takie wydarzenia jak: Czas trzech Słońc (602.374 r. p.n.e.); Czas Tary,córki Peruna (163.030 r. p.n e.); Wielką Assu (wojna) i zagłada planety Dei (151.336 r. p.n.e.); Okres trzech Księżyców (140.990 r. p.n.e.); zagłada Księżyca Leli i Wielkie Przesiedlenie z Daarii (109.806 r. p.n.e.); Utworzenie Asgarda Iryjskiego (104.778 r. p.n.e.); trzecie Odwiedziny Wajtmany Peruna (38.004 r. p.n.e.); zagłada Księżyca Fatty, Atlantydy i Wielkie Ochłodzenie (11.008 r. p.n.e.); wojna Białej rasy i Żółtej i Stworzenia Pokoju (Świata) w Gwiezdnej Świątyni (5.508 r. p.n.e.). Także zdarzają się wiadomości o starych jednostkach miary i starym kalendarzu naszych przodków.

1. 7.522 od Utworzenia Pokoju (Świata) w Gwiezdnej Świątyni
2. 13.022 od Wielkiego Ochłodzenia [potop]
3. 44.558 od Stworzenia Wielkiego Koła Raszenii
4. 106.792 od Stworzenia Asgardu Iryjskiego
5. 111.820 od Wielkiego Przesiedlenia z Daarii
6. 143.004 od okresu Trzech Księżyców
7. 153.380 od Assa Dei
8. 185.780 od Czasu Tule
9. 604.388 od Czasu Trzech Słońc
10. 957.522 – od pojawienia się Bogów
11. 1,5 miliarda – od przybycia na Ziemię-Midgard pierwszej wajtmany Wielkiej Rasy Rodu niebieskiego

Słowiano-aryjskie Wedy

Sławiano-Aryjskie Wedy (Wiedza) w szerokim sensie stanowią dokładnie nie określony krąg starożytnych dokumentów sławiańskich i aryjskich narodów, włączając w to tak wyraźnie datowane i posiadające autorstwo prace, jak i podawane ustnie i zapisane stosunkowo niedawno ludowe podania, opowieści, epikę itp.
W wąskim sensie pod pojęciem Wed rozumie się tylko “Santii Wedy Peruna”(Księgi Wiedzy albo Księgi Mądrości Peruna), składające się z dziewięciu ksiąg, podyktowanych przez naszego pierwszego przodka boga Peruna, naszym dalekim przodkom w czasie swojego trzeciego przylotu na Ziemię-Midgard na obiekcie latającym Wajtmanie w 38.004 r. p.n.e. (albo 40.009 lat temu). Na dzisiejszy dzień przeprowadzona na język ruski i opublikowana jest tylko pierwsza księga tych Wed.

W całych Wedach zawiera się głęboka wiedza o przyrodzie i odbija się historia Ludzkości na Ziemi w ciągu ostatnich kilku setek tysięcy lat, przynajmniej, ponad 600.000 lat. One także utrzymują zapowiedzi Peruna o nadchodzących wydarzeniach na 40.176 lat naprzód, tj. do naszego czasu i jeszcze w 167 lat naprzód.

Wedy w swojej podstawie, na której początkowo zostały zapisane, dzielą się na trzy grupy podstawowe:

santi – to płyty ze złota albo innego metalu szlachetnego, nie poddającego się korozji, na które teksty nanosiło się w drodze bicia znaków i wypełnienia ich farbą. Następnie te płyty wzmacniało się trzema pierścieniami w charakterze ksiąg albo kształtowało się w dębowe uposażenie i oprawiano w czerwone płótno;

haratii – to arkusze albo zwitki z wysokiej jakości pergaminu z tekstami;

wołhwari – to drewniane deseczki z napisanymi albo wyciętymi tekstami.

Najstarsze ze znanych dokumentów – to santii. Początkowo właśnie “santii Wedy Peruna” podawało się za Wedy, ale w nich są wzmianki o innych Wedach, które jeszcze wtedy, tj. ponad 40 tysięcy lat wcześniej, nazywali Starymi i które na dzisiejszy dzień są albo zgubione, albo są przechowywane w zacisznych miejscach i na razie z jakiejś przyczyny nie rozbrzmiewają. Santii odzwierciedlają najbardziej ukrytą Starą Wiedzę. Można nawet powiedzieć, że one stają się archiwum wiedzy. à Propos, indyjskie Wedy – to tylko część Sławiano-Arijskich Wed, podanych do Indii przez Aryjczyków około 5.000 lat temu.

Haratii były, na ogół,kopiami santi, albo, być może, wypisami z santi, przeznaczonymi dla szerszego korzystania w kapłańskim środowisku. Najstarsze harati i- to “Haratii Światła” (Księga Mądrości), które zostały zapisane 28.736 lat temu (albo, dokładniej, od 20 sierpnia do 20 września 26.731 r. p.n.e.). O tyle, o ile haratii zapisane lżej, niż zrobione bicie santii na złocie, to szerokie historyczne wiadomości zapisywały się właśnie w takim wyglądzie.

Tak, na przykład, haratii pod nazwą “Awesta”, zostały przepisane na 12.000 wołowych skórach 7.513 lat temu z historią wojny sławiano-aryjskich narodów z Chińczykami. Zawarcie pokoju między walczącymi stronami nosiło nazwę Stworzenie Pokoju w Gwiezdnej Świątyni (SŚGŚ). A Gwiezdnej Świątyni [Chramu] nosił nazwę rok wg naszego dawnego kalendarza, w który został wzięty ten pokój.

W historii Ziemi to była pierwsza wojna światowa i to wydarzenie było na tyle wstrząsającym, a zwycięstwo na tyle ważne dla Białej Rasy, że posłużyła za punkt odniesienia dla wprowadzenia nowego kalendarza. Od tamtej pory wszyscy biali ludzie liczyli lata od Stworzenia Pokoju. A zniesiony ten kalendarz był w 1.700 roku przez Piotra I Romanowa, który pozawiązywał nam bizantyjski kalendarz o tyle, o ile tylko za pomocą Bizantyjskiego imperium Romanow doszedł do władzy. A sama “Awesta” została zniszczona przez Aleksandra Macedońskiego po podżeganiu przez egipskich kapłanów po to, żeby Stworzenie Pokoju w Gwiezdnej Świątyni nie rozlało światła na “stworzenie świata”, opisane pod ich dyktowane w Biblii.

Wśród wołhwowych można nazwać “Welesową księgę”, zapisaną (możliwe, stopniowe i przez kilku autorów) na drewnianych deseczkach i odbijającą historię narodów południowo-wschodniej Europy w ciągu półtora tysięcy lat do chrztu Kijowskiej Rusi. Wołhwowe przeznaczone dla czarowników – naszego dawnego duchowieństwa staroobrzędowców, skąd i wulgarnie nazwa tych dokumentów. Wołhwowe metodycznie zniszczone przez Chrześcijańską cerkiew.

W starożytności, u sławiano-arijskich narodów istniały cztery podstawowych pisma – wg liczby podstawowych Rodów Białej Rasy. Najstarsze z zachowanych dokumentów, tj. santii, zostały zapisane starymi h’Arijskimi Runami albo Runikami, jak je jeszcze nazywają. [jest jeszcze nazwa Karuna] Stare Runy to nie litery i nie hieroglify w naszym współczesnym rozumieniu, a swojego rodzaju tajne obrazy, przekazujące ogromny zakres Dawnej Wiedzy. One zawierają w sobie dziesiątki znaków, spisywanych pod ogólną linią, nazywaną podniebną. Znaki oznaczają i liczby i litery i oddzielne przedmioty albo zjawiska – albo często używane, albo bardzo ważne.

W starożytnych czasach h’Arijska Runika stała się podstawową bazą dla stworzenia uproszczonych form pisma: starego Sanskrytu, Linii i Rezów, Dewanagari, germano-skandynawskiej Runiki i wielu innych. Ona razem z innym pismem Sławiano-Arijskich Rodów także stała się podstawą wszystkich współczesnych alfabetów, zaczynając od dawnosławiańskiego i kończąc na cyrylicy i łacinie. Tak nie Cyryl z Metodym wymyślili nasze pismo – oni tylko stworzyli jeden z jego dogodnych wariantów, co zostało wywołane przez potrzebę rozszerzania chrześcijaństwa na językach sławiańskich.

Należy także dodać, że Sławiano-Arijskije Wedy zachowuje/chroni żerca-strażnik albo Kapien-Inglingi, tj. Strażnicy Starożytnej Mądrości, przy Sławiano-Arijskich Chramach (świątyniach) Staroruskiego Ingliisticzeskowo Kościoła Prawosławnych Starowierców-Inglingów. Nigdzie nie określono dokładnego przechowywania (Ścisłe miejsca przechowywania nigdzie nie wskazują się o tyle), ponieważ naszą Dawną Mądrość niektóre siły starały się zniszczyć przez ostatnie tysiąc lat. Teraz kończą się czasy panowania tych sił i strażnicy Wed zaczęli przetłumaczać je na język ruski i publikować. Na dzień dzisiejszy ze skróconym tłumaczeniem w sumie jest tylko jedna z dziewięciu ksiąg “Santii Wedy Peruna”. Ale to w ścisłym sensie Wedy. A w szerokim sensie kawałeczki Wed są przechowywane w różnych miejscach przez wszystkie białe narody – potomków tych Sławiano-Arijskich Rodów, które pierwsze zasiedliły naszą Ziemię.

à Propos, należy także zaznaczyć, że Inglija (skąd i pochodzi nazwa kościoła staroobrzędowców) – to niejaki potok, szybsze, energie we wszystkich jej rodzajach, które idą od jednolitego i niepojętego Boga-Stwórcy Ra-M-Ha. Oprócz Ra-M-Hi nasi dalecy przodkowie czcili swoich pierwszych przodków i opiekunów, także uważanych za bogów. Im także były wymyślone specjalne obrazy, które pozwalały koncentrować uwagę i wolę mnóstwa ludzi dla kierowania siłami przyrody, na przykład, dla wezwania deszczu (a ludzie – jak mali bogowie, dlatego do wielkich sytuacji musieli łączyć swoją wolę i energię psychiczną). Te obrazy także zwano bogami. Takich obrazów u naszych przodków były trzy rodzaje bogów na czele z tym, którego oni nazywali Ra-M-Ha.

Nasza Galaktyka

Na początku trzeba przypomnieć, że widzialna część naszej Galaktyki stanowi dysk średnicy 30 kiloparseków, utrzymujący przykładowo 200 mld gwiazd, które grupują się w czterech wygiętych rękawach/ ramionach. Widzimy Galaktykę letnimi nocami od żebra w charakterze Drogi Mlecznej. Samo słowo “Galaktyka” wynikło z greckiego słowa “galactikos” – mleczny. Dlatego naszym obserwacjom (nawet za pomocą teleskopów i radioteleskopów) galaktyczne rękawy są praktycznie niedostępne, i współczesna nauka uważa, że ich wszystkich są dwa. Faktycznie są cztery, i nasi dalecy przodkowie tą prawdę znali/ wiedzieli. Szeroko używany ich znak to swastyka (zhańbiona przez niemiecki faszyzm) – to i jest znakiem, oznaczającym naszą Galaktykę. Jest i odpowiednia Runa w Starym h’Arijskim piśmie, oznaczająca ten obiekt Wszechświata.

Nasza Galaktyka nie zawsze istniała i nie zawsze będzie istnieć. Galaktyki we Wszechświecie rodzą się z pierwotnej pramaterii (eteru) i, mija cykl rozwoju, umierają, żeby znów dać życie nowym galaktykom, jak to robi się z trawą albo liśćmi drzew w ciągu roku. Innymi słowy, we Wszechświecie odbywa się fluktuacja materii w obszarze i w czasie, a Wszechświat istnieje zawsze. Cykl rozwoju każdej galaktyki opisano we wszystkich szczegółach we wzmiankowanej wyżej “Księdze Mądrości”. Podobny opis spotyka się i w starym dokumencie z Indii, który wykorzystała Helena Bławacka do napisania swojej książki “Tajna doktryna”.

Życie początkowo właściwe wszystkim formom materii na wszystkich jej podzielonych poziomach i przejawia się na określonych stopniach jej ewolucji. Dokładnie tak samo ono przejawia się i przy wykształceniu materii w charakterze gwiazd i planet w tym organicznym wyglądzie, w którym ją znamy. Ale rozumne życie zdolne samorozprzestrzeniać się od planet jednej gwiazdy do planet innej gwiazdy wg miary swojego rozwoju, gromadzenia pewnej masy krytycznej i osiągania określonego poziomu postępu technicznego, przy którym możliwa budowa międzygwiezdnych statków kosmicznych. Widoczne, że z początkiem wykształcenia naszej Galaktyki gwiazdy zaczęły zapalać się bliższej jej centrum. A więc, i życie w organicznym wyglądzie po raz pierwszy powstało (albo, dokładniej, przejawiło się) właśnie tam. A więc, i największego poziomu duchowego i rozwój fizyczny osiągnęli ludzie, którzy żyją bliżej pod względem centrum Galaktyki i powinni wydawać się nam bogami.

System słoneczny

Nasz system słoneczny znajduje się w rękawie Oriona bliżej pod względem peryferii Galaktyki, w odległości przykładowo 10 kiloparseków od jej centrum. Dlatego organiczne życie na niej mogło pojawić się dwoma drogami: samopowstać albo zostać przyniesione przez bardziej rozwinięte cywilizacje z gwiazd, które znajdują się bliżej pod względem centrum Galaktyki. Wedy opowiadają, że ludzie zjawili się na Ziemi w drodze ich migracji na wielkich aparatach/ urządzeniach kosmicznych Wajtmarach z planet innych gwiezdnych systemów. A na Ziemi do tego czasu były tylko rośliny i zwierzęta, tak małpy, które nie zdążyły proewolucjonizować do poziomu istot rozumnych, którymi są ludzie.

Nasi dalecy przodkowie posiadali bardziej dokładne dane nie tylko o Galaktyce, ale też o naszym systemie słonecznym, niż my teraz. W szczególności, doskonale znali jej historię i jej budowę. Wiedzieli, co wchodzi w skład naszego systemu słonecznego, nazywanego Systemem Jariły-Słońca, wchodziło 27 planet i dużych asteroid, nazywanych Ziemiami. Nasza planeta nosiła nazwę Midgard-Ziemia, w imieniu (nazwie) której na dzisiejszy dzień została tylko rodowa nazwa – Ziemia. Inne planety także posiadały inne imiona (nazwy): Ziemia Horsa (Merkury), Ziemia Mercany (migotać ?) (Wenus), Ziemia Oreja (Mars), Ziemia Peruna (Jowisz), Ziemia Striboga (Saturn), Ziemia Indra (Chiron, asteroida 2 060), Ziemia Waruna (Uran), Ziemia Nija (Neptun), Ziemia Wija (Pluton).

Zniszczona ponad 153 tys. lat temu Ziemia Deja, nazywana teraz Faetonem, znajdowała się tam, gdzie teraz jest rozmieszczony pas asteroid – między Marsem a Jowiszem. Do początku zasiedlenia Ziemi ludźmi na Marsie i Deji już znajdowały się stacje kosmicznej nawigacji i połączenia/ związki naszych przodków. Tylko całkiem niedawno pojawiły się wiadomości, że na Marsie rzeczywiście kiedyś były morza i, być może, planeta była zamieszkana.

Inne planety systemu słonecznego dotychczas jeszcze nie znane naszym astronomom (w nawiasie wskazane okresy obiegu wokół Słońca w ziemskich latach): Ziemia Welesa (46,78) – między Chironem i Uranem, Ziemia Siemargła (485,49), Ziemia Odyna (689,69), Ziemia Łady (883,6), Ziemia Udżeca (1147,38), Ziemia Radogosta (1952,41), Ziemia Tora (2537,75), Ziemia Prowie (3556), Ziemia Kroda (3888), Ziemia Połkana(4752), Ziemia Smoka (5904), Ziemia Rugija (6912), Ziemia Czura(9504), Ziemia Dogody (11664), Ziemia Dajma (15552).

Inaczej wyglądał i system Ziemi ze swoimi towarzyszami, których nasi przodkowie nazywali Księżycami. Midgard-Ziemia najpierw miała dwa Księżyce – istniejący teraz Miesiąc z okresem obiegu 29,3 dnia i Lela z okresem obiegu 7 dni (od niej, z pewnością, jest siedmiodniowy tydzień). Około 143 tys. lat temu do naszej Ziemi był przekazany Księżyc Fatta od martwej Dei i rozmieszczony między orbitami Miesiąca i Leli z okresem obiegu 13 dni. Lela została zburzona w109.806 r. p.n.e., a Fatta – w 11.008 r. p.n.e. w rezultacie stosowania przez Ziemian wielkiej mocy broni, co doprowadziło do światowych katastrof i odwrotu Ludzkości do epoki kamienia.

Zgodnie z Runicznymi kronikami, 300 tys. lat temu wygląd zewnętrzny Midgard-Ziemii był całkiem inny. Pustynia Sahara była morzem. Ocean indyjski – lądem. Gibraltarskiej cieśniny nie było. Na Rosyjskiej Równinie, gdzie znajduje się Moskwa, było Zachodnie morze. W Północnym oceanie lodowatym był duży kontynent Daarija. Jest kopia-mapy Daarii, która została skopiowana przez Merkatera w 1595 r. ze ściany jednej z piramid w Gizie (Egipt). Zachodnią Syberię wypełniało Zachodnie morze. Na terytorium Omska była duża wyspa Awanturnik. Daariję z kontynentem wiązał górski przesmyk – Ripiejskije (Uralskie) góry. Rzeka Wołga wpadała w morze Czarne. A, rzecz najważniejsza, planeta nie miała nachylenia swojej osi i posiadała bardziej ciepły i łagodny klimat w północnych szerokościach, niż teraz.

Wielkie wojny w Galaktyce

Midgard-Ziemia znajduje się praktycznie na Granicy, którą dzieli centralna, sprzyjająca dla życia część Galaktyki, od tej peryferyjnej jej części, w której wyczuwa się brak bogactwa naturalnego i, rzecz najważniejsza, energii (Inglii).

Wszystkie te braki wyraźnie widoczne są nawet w ramach naszej planety: na biegunach – zimno i lód, na równiku – upał i pustynia, w średnich szerokościach – pojawiające się z okresem mającym 25.920 lat z powodu precesji Ziemi ochłodzenia, zmuszające migrować ludzi i zwierzęta. I nawet w jednym i tym samym miejscu w ciągu roku następuje to zimowe zimno, to jesienna słota, to letni upał. Ludzie zmuszeni na zimę robić zapasy jedzenia, drewna, ciepłego ubrania. W wyniku tego – walka o sprzyjające terytoria pobytu, o las, ropę naftową, węgiel, gaz, złoża metali itp., kończąca się konfliktami, wojnami, w tym światowymi.

Dlatego że im bliżej do centrum Galaktyki przy planetach jest po kilka słońc, cała ich powierzchnia równomiernie nagrzewa się, w tym od strony jądra Galaktyki, ludzie nie potrzebują ogrzewania w pomieszczeniach, ciepłych ubrań, nie cierpią z braku pożywienia i wody. Całe ich działanie skierowane jest na poprawne przedłużenie rodu, na troskę o bliskich, na gromadzenie i przekazywanie wiedzy, na rozwój duchowości.

Sławiano-Arijskije Wedy opowiadają o tym, że we Wszechświecie istnieje mnóstwo światów – jak na naszym wg skali poziomie, tak i na innych, w tym na bardzo i bardzo subtelnych poziomach. Przejście żywej istoty rozumnej z jednego świata w subtelniejszy (bardziej cienki) świat możliwy jest tylko ze stratą gęstego ciała i tylko z rozwojem wszystkich wyższej duchowości. Dlatego istnieje tak zwana Złota Droga Rozwoju Duchowego, która posiada swoje prawidłowości, związane, przede wszystkim, z dostępnością wiedzy.

Wedy twierdzą, że w starożytności Czarnobóg postanowił obejść Wszechświatowe Prawa wspinaczki po Złotej Drodze Rozwoju Duchowego, zdjąć Ochronne Pieczęcie z Ukrytej Starej Mądrości swojego Świata dla Światów Niższych w nadziei na to, że wg Prawa Boskiej Zgodności do niego zejdą Ochronne Pieczęcie z Ukrytej Starej Mądrości wszystkich Światów Najwyższych. Szlachetny Białobóg połączył Jasne Siły w obronie Boskich Praw, w rezultacie czego rozwiązała się Wielka Assa – wojna z ciemnymi mocami z Niższych Światów.

Światłe Siły zwyciężyły, ale część Dawnej Wiedzy jednak znalazła się w Niższych Światach. Odzyskawszy Wiedzę przedstawiciele tych Światów zaczęli wspinaczkę po Złotej Drodze Rozwoju Duchowego. Jednak oni nie nauczyli się rozróżniać Dobra i Zła i stale próbowali wprowadzać najpodlejsze formy życia w przygraniczne ze Światem Ciemności obszary, gdzie trafiły Niebieskie Gmachy (gwiazdozbiory) Makoszy (Wielkiej Niedźwiedzicy), Rady (Oriona) i Rasy (Małego Dużego Lwa). Żeby Ciemne Siły nie mogły dostawać się na Światłe/ Jasne Ziemie, Bogowie-obrońcy stworzyli ochronną Granicę, która przechodziła przez Ziemie i Gwiazdy wskazanych Gmachów (gwiazdozbiorów), a także przez Światy Jawi (nasz świat), Nawi (świat zmarłych) i Prawi (świat bogów). Nasza planeta także znajduje się na tej Granicy, a Ludzkość staje się świadkiem i uczestnikiem wojen.

Nasi przodkowie

W czasach starożytnych Midgard-Ziemia znajdowała się na przecięciu ośmiu kosmicznych Dróg, które wiązały zagospodarowane Ziemie w dziewięciu Gmachach Światłych/ Jasnych Światów, włączając Gmach Rasy, gdzie żyli tylko przedstawiciele Wielkiej (Białej) Rasy albo Rasiczi. W tych czasach przedstawiciele mianowicie Białej Ludzkości pierwsi zaludnili i zagospodarowali Midgard-Ziemię.

Praojczyzna (Прародиной) licznych naszych przodków pojawiła się w systemie słonecznym ze Złotym Słońcem w Gmachu Rasy. Rody Białych ludzi, żyjących na Ziemiach w danym systemie słonecznym, zwą go Dadźbóg-Słońce (współczesna nazwa – Beta Lew albo Dienieboła). Jego nazywają Jarowielkim Złotym Słońcem, ono jaskrawsze w promieniowaniu potoku świetlnego, rozmiarem i masą, niż Jariło-Słońce.

Wokoło Złotego Słońca obraca się Ingard-Ziemia, okres obiegu której wynosi 576 dób. Ingard-Ziemia ma dwa Księżyce: Duży Księżyc z okresem obiegu 36 dni i Mały Księżyc z okresem obiegu 9 dni. W systemie Złotego Słońca na Ingard-Ziemi istnieje życie biologiczne, podobne do życia na Midgard-Ziemi.

W jednej z bitew drugiej Wielkiej Assy (wojny) na powyższej Granicy statek kosmiczny Wajtmara, przewożący przesiedleńców – w tym z Ingard-Ziemi, odniósł obrażenie i z przymusu wylądował na Midgard-Ziemi. Wajtmara opadła na północny kontynent, który został nazwany przez gwiezdnych podróżnych Daarijej (Darem Bogów, Darem Arian).

Na Wajtmanie znajdowali się przedstawiciele czterech Rodów zjednoczonych Ziem Wielkiej Rasy: Rody Aryjczyków – h’Arijcy i da’Arijcy; Rody Słowian – Rassieny i Swiatorusy. To byli ludzie z białą karnacją i wzrostem ponad 2 metrów, ale mieli różnice we wzroście, w kolorze włosów, w kolorze tęczówki oczu i w grupie krwi.

Da’Arijcy mieli srebrny (szary, stalowy) kolor oczu i jasny blond, prawie białawe, włosy. H’Arijcy posiadali zielony (szmaragdowy) kolor oczu i jasnoblond włosy. Niebieski (siny, chabrowy, jeziorowy) kolor oczu i włosy od białawego do ciemnoblond były u Świętorusów. Rassieny mieli ogniste (piwne, światło-brązowe, żółte) oczy i ciemnoblond włosy. Kolor oczu zależy od tego, jakie Słońce świeciło ludziom tych Rodów na ich ziemiach ojczystych w trakcie ich ewolucji. Aryjcy odróżniali się od Świętorusów i Rassienów jeszcze i tym, że umieli rozpoznawać, gdzie jest fałszywa informacja (Kłamstwo), a gdzie – Prawda. To zostało powiązane z tym, że Aryjcy posiadali doświadczenie wojny z ciemnymi mocami broniąc swoich Ziem.

Po remoncie Wajtmary, część załogi uleciała (tj. wróciła “na niebiosa”), a część została na Midgard-Ziemi, o tyle, o ile planeta im spodobała się, a u wielu z nich do momentu odlotu zdążyły urodzić się “ziemskie” dzieci. Ci, którzy zostali na Midgard-Ziemi, zaczęli nazywać się Asami. Asy – potomkowie Niebieskich Bogów, żyjący na Midgard-Ziem. A terytorium ich dalszego rozsiedlenia zaczęło nosić nazwę Asijej (później Azją), ponieważ początkowo zasiedlili ją Asy. Po rozsiedleniu także pojawiły się nazwy “Rassienija”, “Rasiczi”.

Następnie nastąpiło przeniesienie się z Ingard-Ziemi ludzi Białej Rasy na Midgard-Ziemię, na Daarię. Przesiedleni ludzie na Midgard-Ziemię pamiętali o swojej starej praojczyźnie i tytułowali siebie nie inaczej jak “Dażdbogowi wnukowie”, tj. potomkowie tych Rodów Wielkiej Rasy, które żyły pod blaskiem Dażdboga-Słońce. Żyjących na Midgard-Ziemi zaczęli nazywać Wielką Rasą, a pozostałych żyjących na Ingard-Ziemi – Starą Rasą.

Różni ludzie

Na Midgard-Ziemi mieszkają ludzie z różną karnacją i pewnym terytorium pobytu. Ziemska ludzkość ma przodków, którzy przybyli na Midgard-Ziemię w różnym czasie z różnych Niebieskich Gmachów i mają swoją karnację: Wielkiej Rasy – biały; Wielkiego Smoka – żółty; Ognistego Smoka – czerwony; Mrocznego Nieużytku – czarny; Piekielnego Świata – szary.

Sojusznikami Białej Rasy w bitwie z Siłami Ciemności byli Ludzie z Gmachu Wielkiego Smoka. Im pozwolono zamieszkać na Ziemi określiwszy miejsce na Południowym Wschodzie, o wschodzie Jariły-Słońca. To współczesne Chiny.

Drugiemu sojusznikowi, ludziom z Gmachu Ognistego Smoka, określili miejsce na ziemiach na Zachodnim (Atlantyckim) Oceanie. Następnie, z przyjściem do nich Rodów Rasy Wielkiej, ta Ziemia zaczęła nosić nazwę Antłani, tj. Ziemia Antów. Starożytni Grecy nazywali ją Atlantydą. Po zagładzie Antłani 13 tys. lat temu bogobojnych czerwonoskórych ludzi na Wajtmarach przewieziono na Amerykański kontynent.

W czasach starożytnych władania Wielki Kraj Czarnych Ludzi obejmował nie tylko Afrykański kontynent, ale też część Indostanu (Półwyspu Indyjskiego). Kiedy-to Rasiczi uratowali część ludzi z czarną karnacją, ginących na różnych Ziemiach w Gmachach Mrocznego Nieużytku, zniszczonych przez siły Ciemności, przesiedlono ich na Afrykański kontynent i do Indii. Wtedy uratowali część Czarnych Ludzi z umarłej planety Dei.

Indyjskie plemiona drawidów i nagów należały do negroidalnym (na)rodów i czcili Boginię Kali-Ma – Boginię Czarnej Matki i Czarnych Smoków. Ich rytuałom towarzyszyły krwawe ludzkie ofiary. Dlatego nasi Przodkowie podarowali im Wedy – Święte Teksty, teraz znane są jako Indyjskie Wedy (Hinduizm). Nauki o odwiecznych Niebieskich Prawach, – takich jak Prawo Karmy, Inkarnacji, Reinkarnacja, Rita i innych, – one odmawiały od nieprzyzwoitych dzieł.

Wszyscy wyżej wymienieni ludzie chociaż różnią się karnacją, ale mają jeden genotyp.

Wrogom Wielkiej Rasy i innych Ras na Midgard-Ziemi, jawili się przedstawiciele Piekielnego Świata, potajemnie przeniknęli na Midgard-Ziemię, dlatego terytorium ich pobytu nie określone. W Wedach oni nazwani są Cudzoziemcami, a miejsce ich pierwotnego zamieszkiwania – Piekłem. Jak wskazują Wedy, posiadali szarą skórę, oczy koloru Mroku, byli początkowo dwupłciowi (hermafrodyty), mogli być kobietą albo mężczyzną (zależnie od faz Księżyca zamieniała się ich seksualna orientacja). Stwarzali wszelki fałszywe religijne kulty. Zagrażali wszystkiemu cudzemu. Wszystkie ich myśli tylko o władzy. Cel Cudzoziemców – naruszyć harmonię, panującą w Świecie Światła i zdruzgotać Potomków Rodu Niebieskiego i Rasy Wielkiej, o tyle, o ile tylko oni mogą dać im godny odpór.

Szarzy ludzie przybywali na Midgard-Ziemię w niedużych ilościach w różnych czasach. Ale w masowym trybie, jak świadczą Wedy, ostatni raz przybyli około 6 tys. lat temu [3760 r pne.] i zajęli wolne ziemie na wyspie Sri Lanka. Wodzowie Cudzoziemców nazywają się Kościejami, którzy wykorzystują szarych ludzi w swoich celach. Cudzoziemcy mają inny genotyp, tak jak pierwotnie dwupłciowi. Ale łącząc się (mieszając się na genowym i płciowym poziomie) między pozostałymi ludźmi, stopniowo przeobrazili się w jednopłciowe istoty, ale mające wystarczająco większą warstwę twarzy z genetycznymi i seksualnymi odchyleniami (pederastów, lesbijek, sadystów, masochistów, umysłowo zacofanych itp.), o tyle, o ile zaczęli rozmywać zaczęły genetyczny fundament pozostałych ras. Dążenie do panowania nad innymi ludźmi także staje się wynikiem tego pomieszania ras i powinno rozpatrywać się w społeczeństwie jak patologia.

Bogowie naszych przodków

Na Midgard-Ziemię niejeden raz przybywali Bogowie (opiekunowie, kuratorzy, przodkowie ludzi), utrzymywali stosunki z potomkami Rasy Wielkiej, przekazywali im Mądrość (historię i zapowiedzi przodków, znajomość uprawy roślin, urządzenie życia społeczności, przedłużenia rodów, wychowania dzieci itp.). Minęło 165.032 lat od czasu, kiedy Bogini Tara odwiedzała Midgard-Ziemię. Ona jawi się młodszą siostrą Boga Tarha, zwanego Dażdbogiem (dającym Dawne Wedy). Gwiazda polarna u sławiano-arijskich narodów zwie się na cześć tej pięknej Bogini – Tara (a być może, i odwrotnie, jeśli kobieta przyleciała z tej gwiazdy).

Tarh był opiekunem (kuratorem) Wschodniej Syberii i Dalekiego Wschodu, a Tara – Zachodniej Syberii. Razem wyszła nazwa terytorium – Tarhtara, przeinaczona przez potomków w Tartarię, a następnie przeniesienie w nazwę narodu Tatar.

Ponad 40 tys. lat temu z Uraj-Ziemi w Gmachu Orła na Swarożym (niebieskim) Kręgu, trzeci raz odwiedził Midgard-Ziemię Bóg Perun. Bóg-opiekun wszystkich wojowników i wielu Rodów Rasy Wielkiej. Bóg-gromowładny, kierujący Błyskawicami, syn Boga Swaroga i Łady-Bogurodzicy. Po pierwszych trzech Niebieskich Bitwach między Światłem a Ciemnością, kiedy zwyciężyły Światłe Siły, Bóg Perun zszedł na Midgard-Ziemię, żeby opowiedzieć ludziom o wydarzeniach toczących się i o tym, co czeka Ziemie w przyszłości, o nadejściu mrocznych czasów. Mroczne czasy, to okres życia ludzi, kiedy oni przestaną czcić Bogów i żyć wg Niebieskich Praw, a zaczynają żyć wg praw, które im narzucają przedstawiciele Piekielnego Świata. Oni uczą ludzi samemu stwarzać prawa i wg nich żyć, a tym samym pogorszyć ich życie, prowadząc do degradacji i samozagłady.

Istnieją Podania, że Bóg Perun jeszcze kilka razy odwiedził Midgard-Ziemię, ażeby opowiedzieć Tajemną Mądrość Żercom i Seniorom Rodów Świętej Rasy, jak przygotować się do ciemnych, ciężkich czasów, kiedy rękaw naszej swastycznej galaktyki będzie przechodzić przez obszar, podległy siłom z Ciemnych Światów Piekła. W ten czas Jaśni Bogowie przestaną odwiedzać swoje narody, ponieważ oni nie przenikną w cudze obszary, podległe siłom tych Światów. Z wyjściem rękawa naszej Galaktyki ze wskazanych obszarów, Światli Bogowie znów zaczną odwiedzać Rody Rasy Wielkiej. Początek Światłych czasów zaczyna się w Świętym Roku 7521 od SPGŚ albo w 2012 r. n.e.

Następnie na Midgard-Ziemię przybywał Dażdbóg – Bóg Tarh Pierunowicz, Bóg-Strażnik dawnej Wielkiej Mądrości. Został nazwany Dażdbogiem (dającym Bogiem) za to, że dał ludziom Wielkiej Rasy i potomkom Rodu Niebieskiego dziewięć Santi (Ksiąg). Te Santi zostały zapisane przez stare Runa i utrzymywały Poświęcone Dawne Wedy, Zapowiedzi Tarha Pierunowicza i jego pouczenia. Wszyscy mieszkańcy w różnych Światach (w Galaktykach, Gwiezdnych Systemach) i na Ziemiach, gdzie mieszkają przedstawiciele Dawnego Rodu, żyją zgodnie z Dawną Mądrością, Rodowymi Filarami i Zasadami, których trzyma się Ród. Po odwiedzinach Boga Tarha Pierunowicza naszych Przodków, oni zaczęli zwać siebie “Dażdbogowi wnukowie”.

Naszych Przodków odwiedzali i liczni inni Bogowie.
Zagłada ziemi Dei

Ponad 150 tysięcy lat temu, idąca w Gmachu Swati Wielka Assa (wojna) dotknęła i Ziem systemu Jariły-Słońca. Rozpętała się między Niebieskimi Rodami, oswoiwszymi te Ziemie i siłami Piekielnego Świata, starającymi się zdobyć je. Pretensjonalna bitwa zawiązała się za posiadanie Ziemi Dei. W tym okresie miała dwa Księżyce – Luticyju i Fattu. Fatta była bliższym towarzyszem Ziemi Dei i na jej powierzchni usytuowano siły, przeznaczone dla odbicia zewnętrznego napadu nie tylko na Ziemię Dei, ale też na Ziemię Oreja i Midgard-Ziemię.

Jednak Siłom Światów Ciemności i Piekła udało się zdobyć Księżyc Luticyju jako przyczółek/ teren dla umieszczenia uderzenia po Ziemi Dei. Mieszkańcy Dei zwrócili się o pomoc do Najwyższych Bogów i ci przyszli na ich zew/ wołanie. Najwyżsi Bogowie przenieśli Ziemię Dei razem z mieszkańcami przez Inomirje w inny system słoneczny, a Księżyc Fatta – do Midgard-Ziemi. Po tym po Luticyi było naniesione mocne uderzenie. Wystąpił ogromny wybuch, w rezultacie którego został zburzony Księżyc Luticyja. Z mnóstwa odłamków Księżyca Luticyi z czasem utworzył się pas asteroid. Wybuch Luticyi był na tyle potężnym, że jego potok zdmuchnął część atmosfery z Ziemi Oreja i z kilku Księżyców Ziemi Peruna, które znajdowały się od strony Dei.

W rezultacie życie na powierzchni Ziemi Oreja w równikowych rejonach stało się prawie niemożliwe. Część mieszkańców Ziemi Oreja przeniosła się na Midgard-Ziemię, a pozostała część mieszkańców zeszła do podziemnych miast, specjalnie stworzonych na wypadek napadu.

Po powyższych wydarzeniach Księżyc Fatta stał się trzecim towarzyszem Midgard-Ziemi. Dwa Księżyce – Miesiąc i Lela – znajdowały się na swoich orbitach, a Fattę umieścili między nimi. Ze względu na to, że Fatty rozmiar był nieznacznie mniejszy od Miesiąca i posiadała większą szybkość obrotu wokół swojej osi, pod wpływem sił przyciągania Fatty i Midgard-Ziemi Księżyc Lela przybrał jajowatą formę.

Tak jak wokół Midgard-Ziemi zaczęły obracać się trzy Księżyce, to na niej zaczął zmieniać się klimat. Razem z nim zaczęły pojawiać się nowe rodzaje roślinności i zwierząt. Temperatura powietrza w równikowych rejonach zaczęła podwyższać się o kilka stopni, co dało możliwość Siłom Światów Światła przenieść się z ginących Ziem Pogranicza, gdzie odbywała się Wielka Assa, pozostałym przy życiu życielom [mieszkańcom]. Wokół ich ginących Ziem także obracały się po trzy Księżyce. To byli czarnoskórzy ludzie, ponieważ ich Ziemie obracały się wokół Czerwonych Słońc. Spektrum (widmo) promieniowania Czerwonych Słońc zidentyfikowało kolor ich skóry na genetycznym poziomie. Wszystkich przesiedlonych rozmieszczono na równikowych terytoriach Midgard-Ziemi, na obszarze obecnej Afryki.

Zagłada Księżyca Leli

Pierwszy Wielki Potop zaszedł w rezultacie zniszczenia Księżyca Leli, jednego z trzech Księżyców obracających się wokół Midgard-Ziemi.

Oto jak mówią dawne źródła o tym wydarzeniu: “Dzieci wy Moje! Wiedzcie, że chodzi Ziemia obok Słońca, ale moje słowa nie miną was! I o czasach starożytnych, ludzie, pamiętajcie! O Wielkim potopie, który zniszczył ludzi, o upadku na matkę Ziemię ognia!” („Pieśni ptaka Gamajun”).

“Wy na Midgardzie żyjecie spokojnie od dawnych czasów, kiedy świat umocnił się
pamiętając z Wed o czynach Dażdboga, jak on poruszył twierdzę Kościejów, co na najbliższym Księżycu znajdowali się
Tarh nie pozwolił zdradzieckim Kościejom Midgarda zburzyć, jak zburzyli Deję
te Kościeje, przywódcy Szarych, zginęli razem z Księżycem w pół części [dokładniej pół doli, czyli 18,75 s]
Ale odpłaciła Midgard za wolność Daarii, skrytej przez Wielki Potop
Wody Księżyca ten Potop stworzyły, na Ziemię z niebios oni upadli tęczą, gdyż Księżyc rozkuł na części i z ратью Swarożyczej w Midgard zeszła
” (“Santi Wedy Peruna”).

Po tym, jak na Midgard-Ziemię zwaliły się wody i odłamki niszczonego Księżyca Leli, zmienił się nie tylko wygląd zewnętrzny Ziemi, ale też surowy reżim na jej powierzchni, ponieważ jej oś zaczęła wahadłowe kołysania. Zaczęło się Wielkie Ochłodzenie.

Jednak nie wszyscy potomkowie Rodów Rasy Wielkiej i Rodu Niebieskiego zginęli razem z Daarią. Ludzie zostali uprzedzeni przez Wielkiego Żercę Zbawiciela o czekającej zagładzie Daarii wskutek Wielkiego Potopu i zawczasu zaczęli przenosić się na Eurazjatycki kontynent. Zostało zorganizowanych 15 wysiedleń z Daarii. W ciągu 15 lat ludzie przenosili się Kamiennym Przesmykiem między Wschodnim i Zachodnim morzami na południe. To znana teraz nazwa Kamień, Kamienny Pas, Ripiejskije albo Uralskie góry. 111.812 lat temu (albo w 109.808 r. pne.) odbyło się pełne ich przesiedlenie.

Część ludzi uratowała się podniósłszy się na niedużych obiektach latających Wajtmanach na orbitę okołoziemską i wrócili po Potopie z powrotem. Inni przesunęli się (teleportowali) na drugą stronę “wrót międzyświatowych” do Gmachu Niedźwiedzia w posiadaniu da’Arijców.

Po Wielkim Potopie nasi Wielcy Przodkowie zasiedlili dużą wyspę we Wschodnim Morzu, nazywaną Буян (Awanturnik). Teraz to terytorium Zachodniej i Wschodniej Syberii. Stąd zaczęło się rozsiedlenie Świętej (Białej) Rasy na 9 stron świata. Błogi (korzystny) brzeg Asii albo Ziemi Świętej Rasy – to terytorium współczesnej Zachodniej i Wschodniej Syberii od Ripiejskich gór (Ural) do h’Arijskiego morza (jezioro Bajkał). To terytorium nosiło nazwę Białorzecze, Pięciorzecze, Siedmiorzecze.

Nazwa “Białorzecze” wynikła z nazwy rzeki Irij (Irij Najcichszy, Ira-cisza, Irtysz), którą uważali za Białą, Czystą, Świętą Rzekę i wzdłuż której po raz pierwszy zamieszkali nasi Przodkowie. Po odwrocie z Zachodniego i Wschodniego morza, Rody Rasy Wielkiej zaludniły ziemie, które były wcześniej morskim dnem. Pięciorzecze – ziemia, obmywana rzekami Irtysz, Ob, Jenisej, Angara i Lena, gdzie oni stopniowo rozsiedlili się. Później, kiedy odbyło się ocieplenie po pierwszym Wielkim Ochłodzeniu, i cofnęło się ochłodzenie, Rody Rasy Wielkiej rozsiedlili się także przy rzekach Iszym i Toboł. Od tamtej pory Pięciorzecze przeobraziło się w Siedmiorzecze.

W miarę rozwoju ziemna wschód od Uralskich gór każda z nich otrzymała odpowiednią nazwę. Na północy w dolnym biegu Obu, między Obem a Uralskimi górami – Syberia. Bardziej na południe, wzdłuż brzegów Irtysz, znajduje się, właściwie, Białowodzie. Bardziej wschodni od Syberii, po drugą stronę Obu, znajduje się Zatoka. Na południe od Zatoki znajduje się Jugorje, które dochodzą do Irijskich gór (Mongolskiego Ałtaju).

Stolicą naszych Przodków od tej pory był gród Asgard Irijski (As – bóg, gard – gród, razem – gród Bogów), który został założony w roku 5.028 od Wielkiego Przeniesienia się z Daarii w Rassienię, w święto trzech Księżyców, miesiąca Tajlet, dziewiątego dnia 102 lato Kręgolecia Cisłoboga – awndego kalendarza (104.778 r. p.n.e.). Asgard został zburzony w r. 7.038 od S.P.G.Ś. (1.530 r. n.e.) przez Dżungarów – wychodźców z północnych prowincji Arimii (Chin). Starzy ludzie, dzieci i kobiety chowali się w podziemiach, a następnie odeszli do pustelni. Dzisiaj w miejscu Asgarda znajduje się gród Omsk. [uważam, że to jest błąd, ponieważ Asgard Iryjski był kilkaset km na północ od Omska, gdzie zlewają się rzeki Irtysz i Ob]

Na cześć schronienia przed Potopem i Wielkim Przeniesieniem się Rodów Rasy Wielkiej w 16-tym roku pojawił się osobliwy obrzęd – Pashet z głębokim wewnętrznym sensem, dokonywany przez wszystkich ludzi prawosławnych. Ten obrzęd jest wszystkim dobrze znany. Na Pashet farbowane jajka uderzają siebie, sprawdzając, czyje jajko mocniejsze. Stłuczone jajko nazywali jajkiem Kościejów, tj. zniszczony Księżyc Lela z bazami Cudzoziemców, a całe jajko nazywali Siłą Tarha Dażdboga. W użytku także pojawiła się bajka o Kościeju Nieśmiertelnym, czyja śmierć była w jajku (na Księżycu Lela) gdzieś na wierzchołku wysokiego dębu (tj. faktycznie w niebiosach).

W rezultacie pierwszego Wielkiego Ochłodzenia półkula północna Midgard-Ziemi w ciągu trzeciej części roku zaczęła pokrywać się śniegiem. Z powodu braku żywności ludzie i zwierzęta zaczęli Wielkie Przeniesienie potomków Rodu Niebieskiego za Uralskie góry, które broniły na zachodnich granicach Świętą Rassienię.

H‘Aryjski Ród na czele z Wielkim Wodzem Антом (Antom) doszedł do Zachodniego (Oceanu Atlantyckiego i za pomocą Wajtman przeprawił się na wyspę na tym oceanie, na którym żyli Bezbożni ludzie ze skórą koloru płomienia Świętego Ognia (ludzie z czerwoną skórą). Na tej ziemi Wielki Wódz zbudował Świątynię (Chram) Trójzębu Boga Mórz i Oceanów (Boga Nija), który opiekował się ludźmi ochraniając ich przed Siłami Zła. Wyspa zaczęła nosić nazwę Ziemi Antów albo Antłania (po starogrecku – Atlantyda).

Zagłada Księżyca Fatty

Jednak życie naszych Przodków na Midgard-Ziemi zostało poddane jeszcze jednej próbie. Jak świadczą Wedy, wielki dostatek otumanił głowy wodzów i żerców. Lenistwo i żądanie cudzego zaćmiły ich rozum. I zaczęli oni kłamać Bogom i ludziom, zaczęli żyć wg swoich praw, naruszając Pakty Mądrych Pierwszych Przodków i Prawa Boga-Twórcy Jedynego. I zaczęli wykorzystać Siłę Żywiołów (być może, grawitacyjną broń) Midgard-Ziemi dla osiągania swoich celów.

13.013 lat wcześniej (w 11.008 r. p.n.e.) w bitwie między ludźmi Białej Rasy a żercami Antłani Księżyc Fatta został zniszczony. Ale przy tym olbrzymi odłamek Fatty werżnął się w Ziemię wskutek czego zmieniło się nachylenie ziemskiej osi na 23 stopnie i zmieniły się lądowe zarysy (stąd – współczesne słowo “fatalny”). Gigantyczna fala trzy razy obeszła ziemię co doprowadziło do zagłady Antłani i innych wysp. Gruchnęło (Grzmotnąć) po Antłani tak, że Midgard przez dwa dni 4 razy przetoczył się wokół obu osi (równikowej i biegunowej), i Jariło dwa razy wschodził na obecnym zachodzie. Wzrosła wulkaniczna aktywność doprowadziła do zabrudzenia atmosfery, co okazało się jedną z przyczyn Wielkiego Ochłodzenia i oblodzenia. Minęło wiele stuleci zanim zaczęła oczyszczać się atmosfera i chłód cofnął się do biegunów. Zamieniły się pory roku, nachylenie osi, Midgard zeszła ze swojej odwiecznej orbity i stopniowo próbuje na nią wrócić. Z powodu tego wszystkiego zamieniły się wszystkie stosunki wzajemne z Systemem Jariły-Słońca, które każda planeta miała i ma w stosunku do Midgardu swój obowiązek (Ziemia Peruna – obrońca, ponieważ łapie na siebie swoim przyciąganiem niebezpieczne dla Midgarda каменюки [ciała typu np. asteroidy?]). Po uderzeniu zmienił się/ obrócił się Swarożyj Krąg i ten wyregulowany system stosunków wzajemnych był zniekształcony. Dlatego w Kalendarzu poszły nieścisłości, niespójności. A co wy chcecie, przecież Dar ten został dany ponad 100 tysięcy lat temu! We współczesnym dokładne tylko globalne cykle, na które sprawy na Midgard nie wpływają.

Po zagładzie Antłani bogobojnych ludzi Rasy Światła Czystego Wajtmana przeniosła na terytorium Wielkiego Kraju Та-Кеми (Ta-Kemi), co znajdował się na wschodzie od Antłani i na południe od Wielkiej Венеи (Europy). Tam mieszkały plemiona ze skórą koloru Mroku (Murzyni) i plemiona ze skórą koloru Zachodzącego Słońca – przodkowie oddzielnych semickich narodów, w szczególności, Arabów. Ta-Kemi – taką nosił nazwę stary kraj, który istniał na północy Afrykańskiego kontynentu, na terytorium współczesnego Egiptu. Z Dawnoegipskich podań wiadomo, że ten kraj był założony przez dziewięciu Białych Bogów, którzy przyszli z Północy. Pod Białymi Bogami w danym przypadku ukrywają się białoskórzy Żercy (Kapłani) – poświęceni w Dawne Znania. Niewątpliwie, byli Bogami dla negroidalnej ludności Dawnego Egiptu. Grecy ich nazywali киммерийцами (Cymeryjczykami).

Biali Bogowie stworzyli państwo Egipt i przekazali ludności miejscowej szesnaście tajemnic: umiejętność budowy mieszkań i świątyń, władanie techniką uprawy roli, hodowlę, nawadnianie, rzemieślniczą sztukę, nawigację, sztukę wojenną, muzykę, astronomię, poezję, medycynę, tajemnice balsamowania, tajne nauki, instytucję kapłaństwa, instytut faraona, wykorzystania zasobów mineralnych. Całą tę wiedzę Egipcjanie otrzymali od pierwszych dynastii. Cztery Rody Rasy Wielkiej, zastępując siebie nawzajem uczyli Starej Mądrości nowych Kapłanów. Wiedza ich była tak szeroka, że pozwoliła szybko zorganizować się w potężną cywilizację. Termin obrazowania (stworzenia) stanu Egipt jest znany – 12-13 tys. lat temu. Trasa jaką biali Żercy znaleźli się w Egipcie, teraz jest znana: Białowodzie (Rassienija) – Antłania (Atlantyda) – Stary Egipt.”

link do części 2.
https://www.facebook.com/editnote.php?d ... 0931042517

Tłumaczenie dzięki : Norbert

https://indianchinook.wordpress.com/201 ... a-czesc-1/
1 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 15 gru 2015, 10:06

Tekst tych Słowiańskich Wed jest bardzo spójny z treścią "Podróżników", o której prawiliśmy tu swego czasu.

Pozwolę sobie na zamieszczenie drugiej części:

indianchinook pisze:Słowiano-Aryjskie Wedy. O budowie Wszechświata i historii Człowieczeństwa. Część 2.

Obrazek

„Zagłada Antłani (Atlantydy) Potomkowie przenieśli się na zachodnie terytoria następnie zaludnili wielką wyspę, znajdującą się na Zachodnim oceanie. To był Ród Antów, który przedostał się na dużą wyspę-kontynent, zagospodarował go i nazwał Антланью (Antłanią). Na Antłani także osiedlili się czerwonoskórzy ludzie, którzy przybyli z wschodniego równikowego kontynentu (Afryka), żeby pomagać Antom budować wielkie miasta i świątynie, a Anci w podziękowaniu za pomoc zaczęli uczyć czerwonoskórych ludzi wielu nauk i rzemiosła. Przez kilka stuleci na Antłani zaczęły odbywać się Wielkie Торжища (Targowiska), na które przybywali nie tylko mieszkańcy z różnych terytoriów i lądów Midgard- Ziemi, ale też przedstawiciele innych Ziem (planet), żeby wymieniać swoje towary i wyroby.Na tym skorzystali przedstawiciele Światów Ciemności, którzy zrozumieli, że za pomocą wtargnięcia przy pomocy siły im nie uda się zdobyć Midgard-Ziemi, dlatego postanowili wykorzystać chytrość i oszustwo. Podając się za handlowców z innych Ziem (planet) zaczęli zaprowadzać związki wśród miejscowych mieszkańców i wśród władców-żerców.

W wyniku rozmów i wiary przez jakiś czas wśród Antów i innych narodów Antłani zjawili się zwolennicy (stronnicy) i wyznawcy Учения (uczenia, Nauki), którą głosili «handlowcy» [targowcy] z innych Ziem (planet). Z czasem na Antłani pojawiło się niemało ludzi, którzy zaczęli naruszać Zapowiedzi Najwyższych Bogów i Rodowe Filary. Tym, kto szedł za ich Nauką, «handlowcy» opowiadali o swoich, nieznanych na Midgard-Ziemi naukach i technicznych osiągnięciach, które nazywali «magicznymi naukami». «Handlowcy» uczyli tej magicznej wiedzy tylko Żerców z Rodów Antów, którzy zostali wyznawcami ich Nauki.

Za tymi naruszeniami starych Zapowiedzi i Filarów poszli inni. Propaganda «handlowców» powszechnej tolerancji doprowadziła do tego, że niektórzy z Antów zaczęli mieszać się z czerwonoskórymi ludźmi. Żercy, pozostający wierni Dawnym Tradycjom, wystąpili przeciwko takiemu pomieszaniu, jednak zatrzymać tego procesu nie mogli. Liczni z nich, a także z tych Antów, którzy kontynuowali przestrzeganie Zapowiedzi Najwyższych Bogów i Rodowych Filarów, byli zmuszani porzucić Antłanię i przenieść się na wschód, na wybrzeże północne obecnej Afryki. Przez jakiś czas oni zasiedlali wyspy morza Śródziemnego i zamieszkiwali na brzegach morza Czarnego.

W samej Antłani w rezultacie pomieszania z czerwonoskórymi (na)rodami genetyka Antów zaczęła coraz bardziej i bardziej zmieniać się, co doprowadziło do obniżenia długości życia w ich potomstwie. Równolegle ze zmianą genetyki i pojawieniem się nowego światopoglądu w środowisku Antów ujawniło się dążenie do wspaniałego zagospodarowania swojego życia na podstawach Nauki, którą głosili «handlowcy».



Otrzymywane od «handlowców» znanie (wiedza) zaczęło być wykorzystywane do wydobywania dużej ilości ziemskich [surowców] kopalnych i budownictwa różnych urządzeń dla ich przetwarzania. Rozwój otrzymały różne rodzaje transportu, szczególnie powietrznego i morskiego. Zostały stworzone morskie nadwodne i podwodne okręty, a także różne obiekty latające. W tych aparatach były wykorzystywane instalacje siłowe, do pracy których była potrzebna duża ilość ziemskich [surowców] kopalnych. «Handlowcy» zapewnili swoim nowym «przyjaciołom» środki techniczne komunikacji i sterowania, które działały na innych zasadach, niż te, z których korzystali przedstawiciele Światłych (Jasnych) Światów i Rassienii.

Elektryczność, otrzymywaną w rezultacie przetwarzania ziemskich [surowców] kopalnych, zaczęto szeroko stosować we wszystkich rodzajach działalności. Energię jądrową także zaczęto stosować, w tym dla wydobywania kopalnych. Postęp techniczny, jak się to mówi, był. Jednak równolegle z postępem technicznym szedł duchowo-moralny regres i zabrudzenie otaczającego środowiska. Kapłani Antłani ugrzęźli w przepychu i moralnej degradacji. Zaczęli gnębić przedstawicieli czerwonoskórych ludzi i sobie podobnych, co zaczęło doprowadzać do zaostrzenia konfliktów wewnątrz społeczeństwa. Oprócz tego, konflikty zaczęły rozprzestrzeniać się i poza terytorium Antłani.

Tak jak u Żerców ze zwyczajnymi ludźmi pojawiły się nieustanne problemy, oni za pomocą «handlowców» zaczęli prowadzić genetyczne eksperymenty na tłumienie woli ludzi, tj. zaczęli eksperymenty tworzenia bio-robotów, które zastąpiłyby zwyczajnych ludzi w wielu rodzajach działalności. Takim obrazem, zapowiedzi, powstrzymujące zachowanie ludzi, do reszty zostały zapomniane. Żercy Antłani przestali rozróżniać granicę między dobrem a złem, dlatego ich wszystko zaczęło interesować tylko z punktu widzenia przydatności albo nieużyteczności.

Dążenie Żerców i «handlowców» do życia kosztem naturalnych [surowców] kopalnych Antłani i działalności innych ludzi stało się przytłaczające. Mniej więcej przez 25 tysięcy lat bogactwa naturalne Antłani prawie zostały wyczerpane. Całe jej terytorium dosłownie zostało zryte przez wyrobiska, uchodzące głęboko w ziemię. To doprowadziło do tego, że z powodu olbrzymich pustek część wyspy-kontynentu poszła pod wodę. Wtedy Kapłani Antłanii «handlowcy» przenieśli wydobywanie pożytecznych kopalnych na terytorium Wschodnie i Zachodnie kontynentu, rozwinęli je za pomocą potężnych излучателей энергии (emiterów energii).

Około 73 tysięcy lat temu, kiedy jednocześnie zostało wykorzystanych kilka potężnych emiterów energii, one wywołały ruszanie magmy na obszarze Antłani, co doprowadziło do jej najpotężniejszego wyrzutu przez wulkan Toba, który znajdował się na wschodnim wybrzeżu Zachodniego kontynentu. Gigantyczna masa skał, rozżarzonej lawy, pyłu, popiołu i gazów wzniosła się do atmosfery. Od strasznej siły wybuchu wschodnia część Zachodniego kontynentu i zachodnia część Antłani zostały zburzone. W utworzonym ogromnym lejku trysnęły wody oceanu, które zatopiły je i liczne głębinowe wyroby. W rezultacie utworzyły się zatoka Meksykańska i morze Karaibskie.

Jednak wschodnia i centralna części Antłani zachowały się w charakterze grupy dużych i małych wysp. Utworzyły osobliwy archipelag, w centrum którego była olbrzymia wyspa, która później w podaniach starożytnych Greków otrzymała nazwę Posejdon, a sam archipelag zaczął zwać się Atlantydą.

Wybuch ogromnej potęgi wulkanu Toba, naturalnie, odbił się na klimacie całej Midgard-Ziemi. Odbyło się nie tylko ruszanie jej tektonicznych kontynentalnych płyt, ale też zabrudzenie atmosfery w rezultacie wyrzutu ogromnej ilości pyłu, popiołu i różnych gazów. Słońce okazało się zakryte czarnymi obłokami od wszystkiego żywego przez kilka lat po całej równikowej części Midgard-Ziemi. Tylko północne i południowe rejony Ziemi ostały się niezamknięte przez potężne zachmurzenie.

Zaczęło się intensywne oziębienie atmosfery, oblodzenie znacznej części terytoriów w równikowych obszarach różnych kontynentów. Oprócz tego, od tego wybuchu poszły za nim liczne trzęsienia ziemi i od ochłodzenia zginęła znaczna część ludności w równikowych częściach Ziemi. Szczególnie doznali cierpień mieszkańcy Antłanii ludność w centralnych częściach Wschodniego i Zachodniego kontynentów, gdzie zginęła większa jego część.

Żercy, «handlowcy» i liczni ich wyznawcy w chwili wybuchu wulkanu porzucili Antłanię na obiektach latających «handlowców». Jednak część obiektów latających zginęła, jedne – znajdując się na Ziemi, a inne przy wzlocie.

Nie tylko «Sławiano-Arijskije Wedy» opowiadają o tych wydarzeniach, ale też stare podania innych (na)rodów Ziemi zawiadamiają o tym, jak o wzniesieniu ludzi żywych na Niebiosa (Niebo) w Ognistych rydwanach Bogów i o ich późniejszym powrocie, kiedy niebo nad Ziemią oczyściło się.

Po swoim powrocie na Antłanię Żercy i «handlowcy» wprowadzili nowe ustawy. Zaczęli zachowywać się w stosunku do pozostałych przy życiu ludzi bardzo okrutnie, każdą ich niezgodność i niepodporządkowanie tłumiono siłowymi metodami. Wskutek czego ludzie nazwali ich złymi bogami. Skoro wcześniej genetyczne eksperymenty przeprowadzało się tylko na ochotnikach, to po powrocie Żerców i «handlowców» z Niebios te eksperymenty na ludziach przeprowadzało się gwałtem.

Wszelkie naruszenia ustalonych przez Żerców i «handlowców» zasad karano zrzuceniem do zakrytych (zamkniętych) podziemi, gdzie nad nimi odbywały się wszelki genetyczne eksperymenty. Do tych eksperymentów były wykorzystywane stare sztolnie i wyrobki. Tych, którym udało się wyrwać z podziemi i pojawić się na powierzchni, mieszkańcy Antłani nazywali stworzeniami podziemnego świata, ponieważ już byli mało podobni do zwyczajnych ludzi, lecz więksi przypominali różne monstra ze dawnych podań. U wielu ludzi na Ziemi to wniknęło w podania o istniejącym podziemnym świecie albo piekle, gdzie zamieszkują monstra i różne straszne istoty.

Żercy i «handlowcy» na otrzymanym doświadczeniu, związanym z wybuchem wulkanu Toba, kiedy oni z trudem uniknęli śmierci (upadku, zagłady), zaczęli wykorzystywać stworzone przez nich monstra do stworzenia Wrót Międzyświatowych [teraz powszechnie nazywa się je Gwiezdnymi Wrotami], żeby mieć możliwość porzucania Ziemi, nie uciekając się do wykorzystania obiektów latających. Technologie budowy Wrót Międzyświatowych «handlowcy» ukradli na zajętych Ziemiach Gmachu Swati. Te technologie dawały im możliwość dostawania się na inne Ziemie (planety), gdzie były stworzone Wrota Międzyświatowe, zbudowane przez przedstawicieli Sił Światów Światła.

Zbudowane w Antłani i w Ta-Kemi (Północnej Afryce) Wrota Międzyświatowe Żercy i «handlowcy» najpierw zaczęli wykorzystać do porywania ludzi, których zamieniali w monstra, a później – do przerzutu licznych oddziałów monstrów, żeby prowadzić swoje zaborcze wojny. Ale nie wszystkich porwanych ludzi «handlowcy» zamieniali w monstra, część z nich wybierano i psychologicznie przeprogramowywano do służenia Żercom i «handlowcom». Tych psychologicznie obrobionych ludzi pod pozorem handlowców kierowali na targowiska na ziemi Rassienii, żeby odnaleźć położenia Wrót Międzyświatowych w Rassienii, systemy ich wystrzelenia i współrzędne Wrót Międzyświatowych na innych Ziemiach (planetach) Światów Światła.

Otrzymawszy niezbędne informacje, Żercy i «handlowcy» zaczęli kierować swoje monstra przez Wrota Międzyświatowe na południe Rassienii. Porwanych białych ludzi monstra poprawiały nie w Antłani, a na Ziemiach (planetach) Piekielnego Świata, żeby oddalić od Antłani podejrzenia o związek z porwaniami.

Żeby chronić się przed atakami i porwaniami ludzi, przedstawiciele Rodów połączyli się uczyniwszy Wielkie Koło Rassienii, tj. został stworzony Wielki Krąg z wojowników, którym otoczono wszystkie granice Rassienii, przeznaczony do obrony wszystkich Rodów białych ludzi i Wrót Międzyświatowych. Jednak przy kolizjach z monstrami stosowano im nieznaną dla białych ludzi destrukcyjną i paraliżujący wolę oręż.

Wskutek czego naloty nie zawsze udawało się odbijać, wielu ludzi i wojowników zostało porwanych przez monstra, dlatego przedstawiciele Wielkiego Koła Rassienii zwrócili się o pomoc do Najwyższych Bogów. Jak tylko decyzja o pomocy przez Najwyższych Bogów została przyjęta, na Midgard-Ziemię przybył Bóg Perun ze swoją drużyną. Doczekawszy się następnego najazdu z Piekielnego Świata, Perun z drużyną dostał się przez otwarte przez monstra Wrota Międzyświatowe do Piekła.

Po bitwie, odbytej w Piekielnym Świecie, Perun wyniósł z полона wszystkich białych ludzi, uwiedzionych tam siłą i oszustwem, a także on oswobodził z niewoli istoty z innych Światów Sił Światła. Jednak w przebiegu bitwy część żołnierzy piekła i monstrów uciekła przez otwarte Wrota Międzyświatowe na Midgard-Ziemię, przez nie Perun wyniósł i wszystkich niewolników. Po tym jak Bóg Perun zwrócił wyzwolone z niewoli istoty do ich Światów, zburzył Wrota Międzyświatowe na południu Rassienii i zasypał wejście do nich górami Kaukaskimi. Co drugi dzień on niszczył Wrota Międzyświatowe, znajdujące się na Antłani.

Biali ludzie wrócili do swojego Rodu, i w całej Rassienii nastąpiło wielkie święto. Ludzie cieszyli się z powrotu swoich Krewnych. Monstra i wojownicy Piekła, pozostali przy życiu, wygłodzeni, dlatego brodzili po Rassienii i wypraszali u białych ludzi o jadło. Ludzie, żeby nie przytłaczać swojej radości ze spotkania z Krewnymi, dawali im jedzenie, po czym monstra i wojownicy Piekła odeszli precz.

Te radosne dni nasi Przodkowie pamiętali zawsze, oni nawet wprowadzili je w kalendarz jako święto Mienari (Dzień Zmian) i późniejszy tydzień radości.

Po tygodniu radości następował Dzień Wielkiego Spokoju, kiedy wszyscy odpoczywali od święta i zastanawiali się nad sensem życia. Po Dniu Wielkiego Spokoju był ustalony Tydzień Pamięci Przodków, w dniach których wspominali wszystkich, którzy zginęli w Piekielnym Świecie.

Podczas gdy ludzie wspominali swoich Przodków, Bóg Perun ze swoją drużyną chodził po Rassienii i niszczył monstra i wojowników Piekła. Jak tylko ostatnie monstrum było zniszczone, Bóg Perun wbił w ziemię swój miecz. To w starych podaniach zostało odzwierciedlone przez następujący obraz: «I pobite Złe Siły, wbił w ziemię światły (jaśniejący) miecz Bóg Perun».

Do tej pory przedstawiciele wspólnot Dawnoruskiego kościoła Staroobrzędowców wspominają te wydarzenia. Na święto Mienari, które później otrzymało dodatkową nazwę Kolęda, ludzie przebierają się w kostiumy, imitując monstra, które teraz nazywają przebierańcami. Oni chodzą do domów, śpiewają pieśni i wypraszają o jadło.

Po kolędniczych dniach obchodzi się Dzień Wielkiego Spokoju, a w ślad po nim Tydzień Pamięci Przodków. Po zakończeniu go zgłasza swoją obecność Zimowy Dzień Peruna. W ten dzień ludzie przynoszą dary Bogu Perunowi i przechodzą na bosaka po swastycznym [galaktyka jest w kształcie swastyki] labiryncie, który powtarza Droga Peruna po Rassienii, kiedy chodził i niszczył monstra i wojowników Piekła.

Pokonawszy monstra i wojowników Piekła Perun ze swoją drużyną opuścił Midgard-Ziemię, obiecawszy białym ludziom wrócić kiedy skończy się Wielka Assa (wojna).

Straciwszy Wrota Międzyświatowe, które znajdowały się w «świątyni Bogów» na Antłani, Naczelni Żercy i «handlowcy» postanowili zbudować nowe Wrota Międzyświatowe, schowawszy je głęboko pod ziemią, daleko od oczu postronnego. Przez 5 lat Wrota były gotowe i odnowili swoje tajne związki z Piekielnym Światem. Nad nowymi Wrotami Międzyświatowymi została zbudowana «świątynią Wielkiej Mądrości», w której Naczelni Zercy i «handlowcy» ulokowali świecący się kryształ, dostarczony z Piekła. Promieniowania tego kryształu oddziaływały na wszystkich przychodzących do «świątyni Wielkiej Mądrości», zmieniając i poszerzając ich świadomość, ale do tego przytłaczając ich psychikę i wolę.

Siły Światów Ciemności i Piekła zrozumiały, że wstępując w otwarte bitwy z Siłami Światów Światła, z nimi nie zwyciężą. Dlatego postanowili wykorzystać inne, bardziej wyrafinowane i zdradzieckie techniki zarządzania wojny.

Naczelni Żercy i «handlowcy» zaczęli nastawiać ludzi, żyjących poza granicami Rassienii, przeciwko białym ludziom, wykorzystać do tego stare sprawdzone sposoby: przekupstwo, zamianę pojęć w Rodowych Filarach i wierzeniach. Wielu seniorów i przedstawicieli Rodów z tych narodów zapraszali do siebie z wizytą, do tego zawsze prowadzili ich by pokazywać przepych urządzenia «świątyni Wielkiej Mądrości». Po takich «ekskursach» („wycieczkach”) seniorzy i przedstawiciele Rodów z różnych narodów popadali pod pełny wpływ Żerców i «handlowców» Antłani.

Żeby umocnić swój wpływ w środowisku różnych narodów, żyjących poza terytorium Rassienii, Żercy i «handlowcy» zaczęli uczyć te narody ustawiać majestatyczne świątynie i miasta. Przez jakiś czas w grodach (miastach) tych narodów pojawiły się «świątynie Wielkiej Mądrości», zbudowane pod opieką żerców Antłani.

W każdej takiej «świątyni» kapłani Antłani ustawili świecące się kryształy z Piekła, żeby podporządkować sobie miejscową ludność. Służbie w «świątyniach Wielkiej Mądrości» towarzyszyły barwne niezwykłe rytuały z licznymi ofiarami dla «dawnych pierwotnych (początkowych) bogów». Naturalnie, kapłani Antłani nie wyjaśniali ludziom, o jakich dawnych pierwotnych bogów idzie mowa.

Stopniowo nowa religia i nowe rytuały, które wprowadzali żercy Antłani, zaczęli wypierać najstarsze Rodowe wierzenia i starożytne obrzędy tych narodów.

Po zakorzenieniu swojej religii i faktycznym zagarnięciu przez żerców Antłani władzy nad różnymi narodami zaczęli prowokować wojny między nimi, żeby sprawdzić wydajność oddziaływania na te narody promieniowań świecących się kryształów, dostarczonych z Piekła i ustawionych w «świątyniach Wielkiej Mądrości».

Nie myślcie, że przedstawiciele Wielkiego Koła Rassienii i Siły Światów Światła nie zwracali na to uwagi. Do neutralizacji promieniowań, idących z «świątyń Wielkiej Mądrości», zaczęli budować na całej Ziemi Трираны-Гробницы (piramidy), energetyczne potoki, które blokowały te promieniowania nie tylko na fizycznym poziomie, ale też i na czasowym.

Tu warto wyjaśnić, że starożytna nazwa Grobowca nie ma nic wspólnego z współczesnym pojęciem, obrazowanym (utworzonym) od słowa grób, albo od obrazu jakiegoś pochówku. Grobowcami lub Гробинами [Grobinami] w czasach starożytnych nazywano bardzo duże budowle albo urządzenia. W językach sławiańskich do niedawna pogrzebowe sarkofagi, w których umieszczano zmarłych, nazywano nie grobami, jak wielu myśli, a домовинами [domowinami].

Budowa na całej Ziemi Триран-Гробниц (Triran-Grobnic) doprowadziła do tego, że wielu ludzi zaczęło uwalniać się spod wpływu żerców Antłani. To doprowadziło do połączenia wielu ludzi, żyjących poza granicami Rassienii. Zapewnili sobie wsparcie Wielkiego Koła Rassienii, żeby pozbyć się panowania żerców Antłani.

To wydarzenie znalazło odbicie w staroindyjskich źródłach, jak stworzenie «Imperium Riszi», przeciwstawnym siłom zła. W dawno-sumerskich i dawno-chaldejskich źródłach to opisane jest, jako stworzenie Wielkiej dzierżawy (mocarstwa), przeciwstawnej Siłom Ciemności. Te Siły Ciemności jak zawiadamiają powyższe starożytne źródła, znajdowały się na zachodzie, tj. na terytorium Północnej Afryki i na dużej wyspie, leżącej na Zachodnim morzu.

Żeby w całości uwolnić się spod wpływu promieniowań, idących ze «świątyń Wielkiej Mądrości», przedstawiciele «Imperium Riszi» i Wielkiej Dzierżawy (mocarstwo) postanowili połączyć swoje siły i uwolnić Północną Afrykę od panowania żerców Antłani. W wyniku działań połączonych sił nie tylko zostały uwolnione grody (miasta) na terytorium Północnej Afryki, ale też zostały zburzone liczne «świątynie Wielkiej Mądrości». Żercy i strażnicy z tych «świątyń», dowiedziawszy się o natarciu połączonych sił ze Wschodu, zawczasu uciekli na Antłanię.

Straciwszy liczne terytoria na wschodzie, Naczelni Żercy Antłani i «handlowcy» zwrócili się o pomoc i radę do Władców Piekielnego Świata. Na odpowiedź czekać przyszło bardzo długo, ale wszystko zaś zostało otrzymane. Ta odpowiedź zaskoczyła Naczelnych Żerców Antłani, gdyż im zaoferowano wykorzystać inne rodzaje oręża, w zasadzie opartej na działaniu grawitacyjno-plazmowych emiterów, tak zwanych Фаш-Разрушители (Płomień-Niszczycieli), zdolnych wysadzać ciała Niebieskie, dla mocy których były wykorzystywane albo potężne siłowe źródła albo energia pól sił Ziemi.

Władcy Piekielnego Świata proponowali je wykorzystać do tego, żeby zburzyć Księżyc Fatta, a jego odłamki zwalić na Rassienię i terytoria dwóch Wschodnich dzierżaw (mocarstw). Naczelni Żercy Antłani przestraszyli się zastosować Fasz-Razruszycieli, tak jak pojmowali, że odłamki Fatty mogą upaść i na terytorium ich wyspy. Te obawy rozwiali Władcy Piekła oświadczywszy, że w razie niebezpieczeństwa Naczelni Żercy Antłani mogą przenieść się do ich Świata wykorzystując Wrota Międzyświatowe, rozlokowane pod «świątynią Wielkiej Mądrości».

Żeby przeszkodzić zagarnianiu Antłani połączonym siłom Wschodnich dzierżaw i zacząć budownictwo urządzeń pod Fasz-Razruszycieli, Naczelni Żercy i «handlowcy» postanowili wykorzystać swoich wyznawców, żyjących na wschodzie, żeby wprowadzić niezgodę między przedstawicielami różnych narodów. Do tego wykorzystali różne środki zaczynając od przekupstwa i kończąc rozszerzaniem fałszywej informacji. To doprowadziło do początku niezgody między sojusznikami i powrotu ich wojsk do domu.

Kiedy wojska wróciły do swoich krajów, tam już pełnym tempem szły uzbrojone starcia między przedstawicielami różnych narodów, i każdy wojownik z byłego połączonego wojska stawał w rządy swojego narodu. Takim sposobem, byli sojusznicy zostawali przeklętymi wrogami. Do tych morderczych konfliktów wszelkimi sposobami zachęcali «handlowcy». Oni a to jednej, a to drugiej stronie dawali nowe systemy broni, aż do «oręża Bogów». Opis tego potężnego «oręża Bogów» można znaleźć w znanym staroindyjskim źródle «Mahabharata», w którym opowiada się o jego stosowaniu w czasach starożytnych:

«.. podnosiły się rozżarzone słupy dymu i płomień jaskrawszy od tysiąca słońc
Żelazne błyskawice, ogromni wysłańcy śmierci, starli w popiół całą rasę Бришны и Андхака (Briszny i Andhaka)
trupy opaliły się nie do poznania

wypadały paznokcie i włosy. Bez żadnej widzianej przyczyny rozsypały się gliniane naczynia. Ptaki posiwiały. Po kilku godzinach pożywienie stało się bezużyteczne».


Nie można nie zgodzić się, że żelazne błyskawice – to rakiety, a słupy dymu i płomień jaskrawszy od tysiąca słońc – to jądrowe i termojądrowe (w tym neutronowe) wybuchy. Staje się jasne, że w «Mahabharacie» opisano rakietowo-jądrową wojnę.

Naczelni Żercy Antłani i «handlowcy», wciągnąwszy w konflikty wojenne między sobą byłych sojuszników, podjęli się budowy urządzeń pod Fasz-Razruszycieli. Żeby ukryć przeznaczanie tych urządzeń, budowali je w charakterze okrągłych świątyń, nie posiadających zewnętrznego wejścia. Wejścia do tych «świątyń» szły z podziemi «świątyń Wielkiej Mądrości».

Miejscowym mieszkańcom organizatorzy budownictwa tłumaczyli, że to są «świątynie Wielkiej Siły» i potrzebne one do Wielkiego służenia, którego mogą dokonywać tylko Naczelni Żercy Antłani. Kiedy urządzenia były gotowe, Władcy Piekła przez Wrota Międzyświatowe odprawili na Antłanię Fasz-Razruszycieli.

I tym niemniej jednak ukryć prawdziwego przeznaczania «świątyń Wielkiej Siły» Naczelnym Żercom nie udało się. Przybywający na targowiska Antłani przedstawiciele Rassienii widzieli budownictwo niezwykłych urządzeń. Od miejscowych mieszkańców dowiedzieli się, że to są «świątynie Wielkiej Siły». Po powrocie do domu opowiedzieli o tych niezwykłych «świątyniach» Radzie Żerców Rassienii.

Żercy Rassienii zwrócili się do Najwyższych Bogów i poprosili ich by wyjaśniono im co stanowią te niezwykłe «świątynie Wielkiej Siły». Odpowiedź Najwyższych Bogów o tym, że to nie «świątynie», lecz instalacje siłowe pod Fasz-Razruszycieli, którymi zniszczono wiele Ziem (planet) w różnych Światach, zmusiła Żerców do głębokiej zadumy, jak ochronić życie na obszarach Rassienii. Dla przeciwdziałania planom Żerców Antłani zaczęto ustawiać instalacje siłowe dla stworzenia ochronnej kopuły nad Rassienią, która byłaby zdolna burzyć na drobne części spadające z niebios duże obiekty i meteoryty.

Kiedy Naczelni Zercy Antłani dowiedzieli się o tym, że na całym terytorium Rassienii powstają systemy obrony, postarali się jak mogli najszybciej skończyć budowę «świątyń Wielkiej Siły», żeby jako pierwsi zastosować swoją oręż. Mocne uderzenie z kilku Fasz-Razruszycieli, napędzanych na pola sił Ziemi, rozłupały Fattę na mnóstwo odłamków różnych rozmiarów, które zwaliły się na Midgard-Ziemię. Wszystkie obronne systemy, znajdujące się na Księżycu Fatta, w mgnieniu oka były zniszczone, także w mgnieniu oka zginęli wszyscy ludzie, którzy kierowali tymi systemami.

Wprowadzony do działania nad Rassienią jej ochronny system siłowej kopuły tylko częściowo uratował terytoria, ponieważ nie wszystkie instalacje siłowe zostały zakończone. Jednak większość dużych fragmentów (odłamków) została zamieniona na pył, a część dużych odłamków została odrzucona od siłowej kopuły i zmieniła kierunek w stronę Antłani. W wyniku czego te odłamki upadły w Zachodnie morze wzbudziwszy fale ogromnej wysokości, które zwaliły się na powierzchnię Antłani.

Wiele dużych odłamków upadło do akwenu obecnego Oceanu Spokojnego, co wywołało ruszanie kontynentalnych płyt i wielkie wybuchy wulkanów na całej Ziemi. Oprócz tego, upadek największego odłamka w te same obszary doprowadził do przesuwania nachylenia ziemskiej osi. Ruszanie kontynentalnych płyt, liczne ubytki i wyrobki pod Antłanią doprowadziły do jej zanurzenia w głębinach wód. Te wydarzenia znalazły odbicie w mitach i podaniach wielu narodów Ziemi na różnych kontynentach, jako opowieści o Wielkim Wszechświatowym Potopie.

Ale tak jak nad «świątyniami Wielkiej Siły» były ustawione ochronne siłowe kompleksy, one nie mogły zburzyć wzniosłych fal. Te ochronne kompleksy stwarzały i zapewniały w całości autonomiczne życiowe środowisko, dlatego liczni Żercy, «handlowcy» i «obsługujący personel» nie zginęli, a pozostali przy życiu dzięki tym ochronnym systemom. Część Naczelnych Żerców i «handlowców» skorzystała z Wrót Międzyświatowych i ukryła się w Piekielnym Świecie.

Pył ze zburzonych przez siłową kopułę Rassienii odłamków i popiół od erupcji mnóstwa wulkanów wypełniły atmosferę nad Midgard-Ziemią. To doprowadziło do obniżenia temperatury na Ziemi i późniejszego oblodzenia polarnych obszarów.

Jak tu nie wspomnieć sławiańskiego źródła «Księgi Mądrości Peruna», w której mówi się: «
gdyż wykorzystają ludzie Siłę żywiołów Midgard-Ziemi i zniszczą Mały Księżyc i Świat swój piękny
I obróci się wtedy Swaroży Krąg i przerażą się ludzkie Dusze
Wielka Noc okryje Midgard-Ziemię
i Ogień Niebieski zniszczy liczne brzegi Ziemi
Tam, gdzie kwitły piękne ogrody, będą rozciągać się Wielkie Pustynie
Zamiast żyworodnego (życiodajnego) lądu będą szumieć morza, a tam, gdzie pluskały się fale mórz, pojawią się wysokie góry, pokryte wiecznymi śniegami
Ludzie zaczną chować się przed deszczami otrutymi, śmierć niosącymi, w jaskiniach i żywić się zaczną ciałem zwierząt, gdyż owoce drzewne trucizną wypełnią się i liczni ludzie umrą skosztowawszy ich do jedzenia
Otrute strumienie wody przyniosą wiele śmierci Dzieciom Rasy Wielkiej i potomkom Rodu Niebieskiego, i cierpienia ludziom przyniesie pragnienie
»

Komentarze, jak się to mówi, zbędne, chociaż je koniecznie trzeba dawać. Co znaczy: «
wykorzystają ludzie Siłę żywiołów Midgard-Ziemi i zniszczą Mały Księżyc» i «Ogień Niebieski zniszczy liczne brzegi Ziemi
»? Wszystko to już wcześniej wytłumaczyliśmy na przykładzie wykorzystania Fasz-Razruszycieli i Siłowej Kopuły Rassienii.

Ta wszechświatowa katastrofa doszła do skutku w ciągu 13.018 lat do 2010 roku współczesnego kalendarza. Po niej nastąpiły Czasy Wielkiej Zimnicy albo, mówiąc współczesnym językiem, nastało Wielkie Ochłodzenie. W tych ciężkich czasach przeżyli tylko ci ludzie, którzy znaleźli się w górskich i leśnych rejonach, w podziemnych świątynnych urządzeniach, nie zostali poddani zniszczeniu i zatopieniu.

Pozostali przy życiu Żercy wielu narodów podjęli wspólną decyzję o ukryciu wiedzy technicznej, dotykającej wszystkich rodzajów broni albo systemów zniszczenia, prowadzącej do zagłady mnóstwa ludzi i narodów.

Po tym jak atmosfera nad Ziemią zaczęła oczyszczać się i zaczęła odbudowywać się przyroda, ludzie zaczęli częściej wychodzić ze swoich ukryć (kryjówek). Wkrótce zaczęli przywracać od nowa swoje grody (miasta) i świątynie i przenosić się do nich ze swoich konstrukcji podziemnych. Dla odradzającej się ludzkości zaczął się i nowy kalendarz.

W czasach po potopie Sławianie i Ariowie wprowadzili jeszcze jeden kalendarz. Został powiązany ze zwycięstwem naszych Przodków nad przodkami Chińczyków (Arimami), którzy spróbowali zdobyć terytoria na północy należące do Rassienii.

W rezultacie 7518 lat temu, wg stanu na 2010 rok współczesnego kalendarza, był Utworzony Pokój w Gwiezdnej Świątyni, tj. została zawarta pokojowa umowa między walczącymi stronami. Ale ponieważ w ciągu wielu stuleci Arimy naruszali pokojową umowę, to została przeprowadzona miedza (granica) między Rassienią i Arimią. Ta miedza z początku po prostu została oznaczona przez graniczne słupy. Następnie wg nich zaczęły powstawać umocnienia, oddzielające Rassienię od Arimii. Stopniowo te umocnienia przeobraziły się w Wielki Mur, budowa którego zakończyła się przy cesarzu Цинь Ши Хуан-ди (Ciń Szi Huan-di). Zakończenie budowy odbyło się zaledwie ponad 2200 lat temu.

Sławiański kalendarz był wykorzystywany w naszym kraju [materiał po rusku] powszechnie aż do początku rządów Piotra I. On, znajdując się pod dużym wpływem europejskich polityków i awanturników konsekwentnie i zgodnie z celem tępił ostatnie resztki sławiańskiej kultury i sławiańskiej przeszłości.

Lato [rok] 7208 rozkazał uważać za 1700 rok od Bożego Narodzenia Chrystusa. Tak najwyższa władza w Rosji do reszty odmówiła sławiańskiej przeszłości i Dziedzictwa Przodków. Zamiast najbogatszego Dziedzictwa Przodków Piotr I kazał cudzoziemcom napisać historię państwa Rosyjskiego. Jednak en, kto zapomina swoją przeszłość, skazuje siebie na uzależnienie i zniszczenie, co właściwie i odbywa się ze Słowianami w ostatnim tysiącleciu.

Antyczny związek i Żmijowe wały


Później część Rodów Rasy Wielkiej z powodu silnych susz przeniosła się w dolny bieg rzeki Dunaj, a następnie – środkowe Podnieprze [obszar mniej więcej zaczynający się przed Kijowem]. Na tych terytoriach powstał potężny Antski [Antowy] związek, którego nazwa mówi sama za siebie.

Na średniowiecznych mapach Rusi Kijowskiej Antami nazywano plemiona, mieszkające w leśno-stepowej strefie wzdłuż 50-tego równoleżnika od Zachodniej Ukrainy do Donu. Czas ich istnienia wg wzmianek w historycznych źródłach – od 375 r. (pierwsza wzmianka o Antach) do 602 r. n.e. (ostatnia wzmianka o Antach) Ale bardziej obiektywne źródła na mocy analizy węglowej tak zwanych Żmijowych wałów pokazują, że Antski związek istniał, minimum, tysiąclecie.

Długość Żmijowych wałów – około 1.000 km (wg pewnych ocen ich długość dochodziła do 1.500 a nawet 2.000 km), która porównywalna jest z długością Wielkiego Muru Chińskiego. Głębokość wałów – 200 m. Powstawały od II w. p.n.e. do VII w. n.e., tj. całe tysiąclecie. Ponad 600 km wałów przechodziło po Drewlańskij ziemi (Древлянскойземле) (opasywało z południa), pozostałe – po Полянской (długość wałów w Kijowskim obwodzie równa 800 km). Przy czym ciekawy szczegół: początkowe wały wybudowali mieszkańcy dwóch ziem tak jakby i oddzielnie (pierwsze wały rozmieszczone w linii prostej 60 kilometrów od Kijowa), ale metodycznie obie linie wałów posuwały się na południe. A to znaczy, że u nich był jeden gospodarz. Co więcej, wały powstawały wg jednolitego planu na obu ziemiach, a w IV w. zostały połączone. Wał zaś Fastów-Żytomierz długości 120 km w ogóle został zbudowany prostym, broniąc, w ten sposób, dwie ziemie naraz.

W tych czasach w Europie szaleli (wyprawiali „bezświętości”) Hunowie. Car Hunów Attila pokonywał (zwyciężał) imperatorów Konstantynopola (Car’grada) i Rzymu, papa (papież) rzymski przed nim z trudem wybłagał litość. Zatrzymany on został tylko w 451 r. 200 km od Paryża (w tamtych czasach – Лютеции – Lutecja). Hunowie ujarzmili dziesiątki carstw, ale Antskiego związku następnie tak i nie mogli ujarzmić!

Takim obrazem, pierwsza połowa pierwszego tysiąclecia była wypełniona przez walkę Antskiego związku przeciwko sarmackiej, gockiej, hunowej i awarskiej agresji, do czego, właściwie mówiąc, i zbudowano Żmijowe wały. Z tego można także wywnioskować, że plemiona Antskiego związku, mieszkające w leśno-stepowej strefie, były osiadłe i zgodne, ale zawsze walczące o swoją niepodległość (niezawisłość).

Tylko chrystianizacja Sławian i rozdzielenie Chrześcijańskiej cerkwi na Prawowierną i Katolicką rozszczepiła Antski związek na dwie części. Z wschodniej części po przyjściu od północy Rurykowicza utworzyła się Ruś Kijowska, a od zachodniej – rząd centralno-europejskich sławiańskich państw. Takie nazwy krajów jak Bułg-Arija (Bułgaria), Hung-Arija (Hungary – Węgry) same za siebie mówią na rzecz antsko-aryjskiego (антско-арийского) pochodzenia. Za sławiańskich zaś oni uważali, prawdopodobnie, od Prawo-Sławia, które duchowo łączyło tak Aryjskie, jak i Sławiańskie Rody.

U sławiańskich plemion na terytorium Antskiego związku były rodzinne języki, co zachowało się do tej pory. Według współczesnych lingwistycznych danych, do języka ukraińskiego najbardziej bliski jest białoruski (84% leksykalnych zbieżności), polski (70% leksykalnych zbieżności), niewiele dalej słowacki i czeski, przynależą do jednej podgrupy. Do języka ruskiego bliskie zawsze bułgarski (73% zbieżności), serbski (66%), nieco mniej chorwacki, macedoński i słoweński, co przynależą do drugiej podgrupy. W ukraińskim i ruskim językach 62% ogólnej leksyki (44% morfemno ogólnej i 18% morfemno podobnej).

Najstarszy Sławiano-Aryjski Kalendarz

Kalendarz naszych Przodków pochodzi z kalendarza ludzi, żyjących na Ingard-Ziemi. Sama nazwa kalendarza wyszła od związku wyrazowego (zwrotu) “Boga Kolędy (Коляды) Dar”.

Roczna droga po gwiezdnym niebie Jariły-Słońca u narodów sławiańskich nosi nazwę Swaroży Krąg. Sam Swaroży Krąg dzieliło się na 16 części, i je nazwano Хоромами [Dworami] albo Чертогами [Gmachami] (konstelacjami, gwiazdozbiorami), które z kolei dzielą się na 9 Hal (sal) każdy. Takim obrazem, Swaroży Krąg składa się ze 144 części i każdej części odpowiada swoja niepowtarzalna Niebieska [niebiańska] Runa.

Pełny cykl Daarijskogo Kręgolecia Cisłoboga składa się ze 144 lat [roków], co odzwierciedla podziały Swarożego Kręgu na 180 części. (teraz zaczął się 137. rok tego Kręgolecia). Z nich 15 lat ma po 365 dni, a każde 16-te było Święte i utrzymywało o 4 dni więcej na cześć święta Pashet. Nowy rok był na dzień jesiennej równonocy, tj. na [około] 22 września.

Każde lato (nie pora roku, tylko rok, liczba pojedyncza od lat) posiada 9 miesięcy i składa się z trzech sezonów: wiosny, jesieni i zimy. Na każdy sezon były po trzy miesiące. Oto typowy przykład jednego roku:

Ramhat 22 września – 1 listopada 2003 r.

Ajlet 2 listopada 2003 r. – 11 grudnia 2003 r.

Bejlet 12 grudnia 2003 r. – 21 stycznia 2004 r.

Gejlet 22 stycznia 2004 r. – 1 marca 2004 r.

Dajlet 2 marca 2004 r. – 11 kwietnia 2004 r.

Ejlet 12 kwietnia 2004 r. – 21 maja 2004 r.

Wejlet 22 maja 2004 r. – 1 lipca 2004 r.

Hejlet 2 lipca 2004 r. – 10 sierpnia 2004 r.

Tajlet 11 sierpnia 2004 r. – 20 września 2004 r.

Miesiące prostego lata [roku] posiadały różną ilość dni: po 41 dni w nieparzystych i po 40 dni w parzystych. W Święte Lato [Rok] w każdym miesiącu było po 41 dni. Od ilości dni w miesiącach i świętej liczby 40 pojawiły się wyrażenia “сорок сороков”(“czterdzieści czterdziestek” ?), “лучше сорок разпо разу, чем ни разу сорок раз” (“lepiej czterdzieści raz po razie, niż ani razu czterdzieści raz” ?) itp.

Kalendarz nie miał ujemnych dat. Jeżeli potrzeba wskazać najstarsze daty, to wykorzystywano najstarsze wydarzenia, od których i wywodziło się odliczanie. Na przykład, teraz (2010 r.) idzie:

Lato (rok) 2.010 r. od Bożego Narodzenia Chrystusa;

Lato 7.519 od Stworzenia Pokoju (Świata) w Gwiezdnej Świątyni (5.508 r. p.n.e.);

Lato 13.019 od Wielkiego Ochłodzenia (11.008 r. p.n.e.);

Lato 40.015 od trzecich Odwiedzin Wajtmany Peruna (38.004 r. p.n.e.);

Lato 106.783 od Stworzenia Asgarda Irijskiego (104.778 r. p.n.e.);

Lato 111.818 od Wielkiego Przeniesienia się z Daarii (109.806 r. p.n.e.);

Lato 143.001 od Okresu trzech Księżyców (140.990 r. p.n.e.);

Lato 153.377 od Assy Dei (Wielkiej Wojny) (151.336 r. p.n.e.);

Lato 165.041 od Czasu Tary, córki Peruna (163.030 r. p.n.e.);

Lato 604.385 od Czasu trzech Słońc (602.374 r. p.n.e.).

Lato 957.518 od czasu przybycia Bogów-Assów na Midgard.

W czasach starożytnych u Słowian tydzień składał się z 9 dni (prawdopodobnie, wg okresu obiegu Małego [Lela] Księżyca dookoła Ingard-Ziemi), w którym w ogóle nie było środy, a niedziela pojawiła się tylko u ruskojęzycznych chrześcijan. U Białorusinów, Ukraińców, Polaków, Czechów, Serbów i innych narodach sławiańskich ostatni dzień do tej pory nazywa się “niedziela”. U starożytnych Rusinów nie było środy, a trzytiejnik/ trzeciek, a za piątkiem szły: szóstnica/ szóstek, siódmica/ siódmek, ósmica/ ósmek i prawidłowo niedziela – dzień, w którym odpoczywają od dzieł swoich (niczego nie działając). W ten dzień chodzono do krewnych swoich, odwiedzano ich i razem cieszono się. A żeby takie przygody nie były chaotyczne (ja poszedłem do brata do sąsiedniej sioły, a on o tej porze inną drogą pojechał do mnie), prawdopodobnie, istniały jakieś zasady. Ukraińska świątynia – to i są te prawidła (zasady).

Wzmianki o starożytnych nazwach dni tygodnia zachowały się w ludowych bajkach “i na pierwszą siódemkę pojechał w grad-stolica” (“Konik garbusek”), “oto ósmica/ ósmek już przeszła i niedziela podchodzi” (“Kamienna szala”).


Wnioski

Sławiano-Aryjskie Wedy zawierają znacznie więcej informacji na temat budowy wszechświata i historii Człowieczeństwa, niż udało się zmieścić w tym artykule. Ale mam nadzieję, że one posłużą do pchnięcia wszystkim tym ludziom, którzy z nimi zapoznali się, do samodzielnego poszukiwania Starożytnej Wiedzy, odrodzeniu Dawnej Mądrości i wychowaniu Wysokiej Duchowości u siebie, swoich dzieci, bliskich i znajomych w celu uzyskania prawdziwego człowieczego szczęścia.”

Tłumaczenie dzięki : Norbert


Obrazek Obrazek Obrazek
https://indianchinook.wordpress.com/201 ... a-czesc-2/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: chanell » piątek 18 gru 2015, 23:42

Marzanna Zielna.

Obrazek
Marzanna Zielna -Autor Kazimierz Perkowski (2015).


Połowa sierpnia to na terenie Polski początek okresu dożynkowego i pierwsze oznaki zamierania roślin polnych. Czas ten w przekazach staropolskich wiązany jest z boginią Marzanną i synkretyczną postacią Matki Boskiej Zielnej, która jak wierzono właśnie wtedy zasypia i umiera. Postaciom tym według tradycji ofiarowuje się ziarna zbóż i bukiety z ziół polnych. Również w tradycji ludowej Marzana ściśle związana jest z mocą uśmiercania i odradzania przyrody, a jej wyobrażenie zwykle sporządzano ze słomy zbożowej. Bogini Marzanna zestawiana jest z rzymską Ceres i grecką Demeter - władczyniami zaświatów i opiekunkami zbóż.

Zarówno przekazy staropolskie jak i polskie tradycje lokalne łączą miejsca ludowego kultu Matki Boskiej Zielnej z wcześniejszym kultem bogini Marzanny. Zestawienie to byłoby więc wynikiem typowego zabiegu inkulturacyjnego wyzyskującego podobieństwo imion czczonych tam postaci. Jeden ze staropolskich wariantów imienia zarówno bogini Marzanny jak i Matki Boskiej był nawet identyczny: obie te postacie określano mianem „Marza”. Jak podaje językoznawca Aleksander Bruckner: “Marja, u ludu [polskiego] do XVI wieku Marzą [zwali], co kościół łaciną wytępił”. Według powyższej tradycji w miejsce ośrodków kultu bogini Marzanny pojawiały się więc kościoły poświęcone chrześcijańskiej Matce Boskiej.

Przede wszystkim należy wymienić tutaj stołeczne Gniezno wraz z Archikatedrą pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP - w kulcie ludowym zwaną do dziś Matką Boską Zielną. Co istotne obrzędowość jaka pojawia się wokół tej postaci uważana jest najczęściej za na wpół pogańską, wynikającą ze znacznie wcześniejszych wierzeń rodzimych. W warstwie indoeuropejskiej można tu zauważyć wręcz analogie do wierzeń jakie pojawiały się wokół takich postaci jak grecka Demeter czy rzymska Ceres. Kult bogini Marzanny lokuje w Gnieźnie wielu kronikarzy staropolskich. Dla przykładu Marcin Bielski w roku 1551 pisze: "Marsá zwali Marzá / tę potym náaszy Marze albo Márzáne / [
] topili w wodzie vbrawszy iako cżłowieka pierwey w Gnieźnie / á potym po wsiách wszędzie" a jego syn Joachim, sekretarz Zygmunta III Wazy dodaje: "Marzana, tak bym rzekł, że to był bóg Mars" (o intrygującym związku Marzanny i Marsa więcej przy okazji innych ilustracji oraz w linkach poniżej).

Kolejny ciekawy przykład to leżąca u stóp słynnej Łysej Góry Świętomarz. Ks. Jan Wiśniewski - ceniony badacz regionu - w swojej pieczołowicie przygotowanej "Monografii dekanatu Iłżeckiego" z 1911 roku stwierdza, iż nazwa miejscowa Świętomarz (miejscowość u stóp kieleckiej Łysej Góry, również miejsce „starożytnych targów”) pochodzi od pierwotnego kultu słowiańskiej bogini Marzanny:

„ Nazwa Świętomarzy, wioski leżącej w pobliżu Tarczka i Bodzentyna, pochodzi od nazwy bogini Marzany, czczonej u starożytnych Słowian, którzy po przyjęciu wiary świętej mianem tem z dodaniem Święta nazywali początkowo Matkę Boską. [
] Wójcicki pisze, że bogini tej w Gnieźnie, gdzie miała wspaniałą świątynię, obfite składano po żniwach dary
”.

Co kluczowe dla powyższych rozważań, wzniesiony w Świętomarzy kościół (wiek XI) posiada wezwanie identyczne z gnieźnieńskim - Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny czyli Matki Boskiej Zielnej. Idąc tym tropem być może warto przyjrzeć się położonej w woj. Łódzkim miejscowości o nazwie Marzenin. I tu odnajdujemy jeden ze starszych kościołów na terenie Polski pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP, a więc ludowej Matki Boskiej Zielnej. Mieszkańcy miejscowości przytaczają nawet lokalne podanie o kulcie bogini Marzanny na tym terenie: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/waka ... 11507.html

Późniejsze wierzenia ludowe, pojawiające się bezpośrednio wokół postaci Marzanny, również nawiązują do omawianego tematu. W licznie zachowanych pieśniach ludowych (przede wszystkim śląskich) Marzanna jawi się jako Władczyni Życia i Śmierci, a jej atrybuty to wieniec, ubiór panny młodej, korale, zżęte zboże/słoma, jabłko i złoty klucz otwierający bramy do zaświatów oraz kolejnych pór roku. Można przy tym zauważyć, iż wyobrażenie postaci kobiecej, wykonanej ze słomy zbożowej obecne jest w obrzędowości ludowej praktycznie cały rok.

Co ciekawe pojawiająca się w ludowych wierzeniach żniwnych Zbożowa Baba - w zakresie kompetencji można rzec odpowiadająca bogini Marzannie z przekazów staropolskich - posiada postać zarówno przyjazną jak i niebezpieczną. Otóż karząca Południca/Żytnia Matka/Baba stanowi w wierzeniach ludowych swego rodzaju przeciwieństwo do wyobrażenia ukoronowanej Przodownicy, w której rolę obrzędową wchodziła dziewczyna ścinająca ostatni snop „Babę”. Również atrybuty obu tych postaci są właściwie identyczne: sierp, białe ubranie czy roślinne nakrycie głowy. Pamiętajmy przy tym, że „Baba” (podobnie jak jej partner „Dziad”) to także ostatni, traktowany z wielkim szacunkiem, ukwiecony snop zboża. Równocześnie wierzono, że Południce ukrywają się w snopkach zbóż. Wiele wskazuje więc, iż mamy tu do czynienia ze śladami jednej postaci, po części demonizowanej dopiero w trakcie późniejszych procesów wierzeniowych. Podobizny Baby i Dziada (męski odpowiednik patrona dożynek jest swoją drogą tematem na osobne obszerne opracowanie) są z resztą wykonywane powszechnie do dziś w polskiej obrzędowości dożynkowej.

Temat bogini Marzanny doczekał się wielu rzetelnych opracowań naukowych. W linku poniżej próba podsumowania aktualnego stanu badań oraz wskazania kolejnych istotnych powiązań. Zapraszamy do lektury pełnego opracowania pod adresem: http://www.bogowiepolscy.net/marzanna-1.html

Nieco więcej o przekazach lokujących kult bogini Marzanny w Gnieźnie: http://www.bogowiepolscy.net/gora-lecha.html

W powyższych linkach znajduje się pełna bibliografia omawianego tematu wraz z szczegółowymi przypisami.

Autorem ilustracji jest Kazimierz Perkowski (2015).

https://www.facebook.com/WenedaMitologi ... =3&theater
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: chanell » sobota 02 sty 2016, 19:54

SŁOWIAŃSKA WIEDZA O WŁOSACH

Obrazek

Aby rozwiązać istniejące w naszym świecie problemy, najpierw trzeba przyznać, że wiele naszych podstawowych przekonań o realności jest błędnych. Na przykład, o włosach. Traktujemy je jak coś zupełnie zwyczajnego, coś, z czym można poeksperymentować, co można obciąć, zapuścić, pofarbować, zgolić, a jedyną tego konsekwencją jest to, czy się komuś (oraz sobie) w nowej wersji spodobamy. Nie rozumiemy podstawowych zasad działania energii, nie mamy na ten temat wiedzy i błądzimy jak we mgle, ustalając sobie zasady sami, często wbrew logice, wygodzie i naturze. Przyjęliśmy na przykład, że w przypadku kobiet włosy na głowie są w porządku, ale już pod pachami czy na nogach nie. Wyśmiewamy też tradycje religijne nakazujące przykrywanie włosów, nie interesując się, co za tym tak naprawdę stoi.
Tradycja natomiast to coś dużo głębszego, niż nam się wydaje. Nie przypadkiem dawniej dziewczęta nosiły długie warkocze i rozpuszczały je tylko przed mężem, nie bez znaczenia jest też fakt, że kiedyś do naszych włosów mógł dotknąć się tylko ktoś bardzo nam bliski. Włosy jak każda inna część ciała mają przyczynę do istnienia. Włosy to nasza siła życiowa, to przedłużenie systemu nerwowego. Są to niejako nerwy na powierzchni ciała, swojego rodzaju wysokorozwinięte wąsiki lub antenki, które przekazują ogromną ilość ważnej informacji do mózgu i układu krwionośnego.


WŁOSY I ENERGETYKA CZŁOWIEKA
Włosy to anteny, które wyłapują strumienie energii z otaczającego nas świata. Odgrywają ważniejszą rolę w życiu niż ręka czy noga. Owłosienie pojawiające się pod pachami czy w okolicach intymnych, a u mężczyzn również zarost na twarzy rozpoczyna dojrzewanie płciowe. To jest lustro odbijające stan organów płciowych, ich dojrzałość i siłę. Usuwając włosy na twarzy, pod pachami i z organów płciowych, niszczymy strefy projekcyjne i w ten sposób pozbawiamy organy płciowe energetycznego doładowania i osłabiamy ich funkcję. Nie ma projekcji, to znaczy że z czasem nie będzie i tego, kto ją tworzy. Świat jest jak lustro. Usuwając włosy z głowy zmieniamy kierunek i intensywność głównych energetycznych strumieni swojego ciała, które z kolei zmieniają naszą świadomość, duszę i rozum. Ludzkie włosy (włączając owłosienie na twarzy u mężczyzn) nie tylko bezpośrednio “ładują” mózg informacją, ale także wypromieniowują energię z mózgu do otoczenia. Udowodniono to za pomocą efektu Kirliana, kiedy człowieka fotografowano najpierw z długimi włosami, a potem po strzyżeniu. Gdy włosy są podcięte to przyjmowanie i wysyłanie sygnałów od i do otoczenia jest utrudnione, człowiek nieświadomie podchodzi do życia, jest mniej wrażliwy w relacjach z innymi i trudniej mu osiągać satysfakcję (również seksualną).
SKUTKI OBCINANIA I FARBOWANIA WŁOSÓW
Włosy rzeczywiście są przewodnikami energii, ale żeby tak się działo powinny mieć min. 7 cm długości. Razem z włosami obcinamy nie tylko swoją intuicję, ale też pamięć i przeżycia emocjonalne. Dlatego właśnie człowiekowi, który przeżył olbrzymi ból radzi się ostrzyc włosy. Z tej samej przyczyny nie wolno obcinać włosów małym dzieciom. Jest takie wierzenie, że dziecko trzeba koniecznie ostrzyc kiedy ma roczek. To totalna bzdura. Dziecko aktywnie poznaje świat, uczy się w każdej sekundzie, a my tak po prostu bierzemy i obcinamy mu pamięć. I musi zacząć uczyć się od nowa. Dlaczego dziewczynki rozwijają się szybciej? Dlatego, że zwykle się ich nie strzyże. Włosy na ciele człowieka pełnią te same funkcje, co na głowie. Przy szczególnej konieczności człowiek może usuwać negatywną energię nagromadzoną we włosach strzygąc je i takim sposobem uwalniając się od przeszkadzających jego rozwojowi energii – w tym jest sens strzyżenia zakonników. Ostrzyżone włosy i paznokcie należy spalać, ponieważ jeśli wyrzucone części ciała człowieka gdzieś gniją, to wpływa to na cały organizm.
Współczesna kobieta przestała na poziomie podświadomym widzieć przed sobą mężczyznę – widzi ogoloną głowę, bez wąsów i brody, często z papierosem w ustach i kolczykiem w uchu. Taki nienaturalny wygląd drażni kobietę na poziomie podświadomym, powoduje brak szacunku i niechęć do takiego mężczyzny. Kobieta łatwo pozwala sobie na oskarżanie go i poniżanie. Taki mężczyzna nie jest w stanie być głową rodziny i czeka, aż kobieta będzie nim zarządzać, tym bardziej, jeśli wyrósł bez ojca i wychowywała go matka. Weźcie koguta, obetnijcie mu ogon, wyskubcie wszystkie najdłuższe odróżniające go od kury pióra. Zobaczycie, że takiego koguta nie dopuści do siebie żadna kura. Zaczną go bić, a inne koguty traktować go jak kurę i włazić na niego. Mężczyzna bez wąsów i brody to ani kobieta ani mężczyzna, to jak chłopczyk z niewykształconymi organami płciowymi.
Włosów w żadnym wypadku nie wolno farbować. Wszyscy uczyliśmy się fizyki w szkole i znany jest nam fakt, że kolor powstaje głównie w procesie absorpcji fal. Czerwone naczynie wygląda na czerwone dlatego, że absorbuje wszystkie pozostałe kolory i odbija tylko czerwony. Kiedy mówimy: ta filiżanka jest czerwona, mamy na myśli, że skład molekularny powierzchni filiżanki jest taki, że absorbuje wszystkie promienie świetlne, oprócz czerwonych. Tak więc wasze włosy mają określony kolor, jak wiemy czystych kolorów nie ma, odcienie włosów są różnorodne i bardzo złożone. Włosy absorbują strumienie niezbędnej dla nas energii z określonej długości fali. Kiedy farbujemy włosy, organizm zaczyna otrzymywać obcą dla niego energię, co skutkuje zaburzeniami i chorobą. Dobrze więc pomyślmy, zanim pofarbujemy siwiznę. A przy okazji, Francuzki uchodzące za ideał stylu i smaku nigdy nie farbowały siwizny. Praktycznie wszystkie farby zawierają bardzo silnie działającą chemię, która niszczy strukturę włosów sprawiając, że stają się one martwe, po czym przestają spełniać swoje funkcje związane z gromadzeniem energii.
TROCHĘ HISTORII

W Europie jako pierwszy strzyżenie włosów nakazał Neron. Kiedy zapytano go o przyczynę tego rozkazu powiedział: “Nie chcę żeby oni myśleli. Wystarczy, że będą wypełniać moje rozkazy”. Na ziemiach ruskich obcinanie włosów zaczęto praktykować wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa. Nikt teraz nie może wyjaśnić po co strzyżono wyznawców tej religii, a także kapłanów i duchownych, jeśli nawet w Biblii mówi się o Samsonie, który nigdy się nie strzygł i był silny i niepokonany aż do momentu, kiedy mu obcięto włosy. Przejście do strzyżenia włosów u mężczyzn na początku XVIII wieku przypieczętował nakaz Piotra I o goleniu bród. Informacja o tajnych badaniach, które wykazały ścisły związek długości włosów z intuicją i zdolnościami nazywanymi przez wielu nadprzyrodzonymi (w istocie są to naturalne dla człowieka umiejętności) była ukryta od czasów wojny w Wietnamie. Na początku lat 90-tych Sally (imię zmienione) wyszła za mąż za psychologa, który pracował w szpitalu ministerstwa do spraw weteranów. Większość z przebywających tam weteranów służyła w Wietnamie. Sally opowiada: “Pamiętam ten wieczór, kiedy mąż przyszedł do domu trzymając w rękach oficjalnie wyglądającą grubą teczkę. Wewnątrz były setki stron badań. Mąż był zszokowany zawartością. To, co przeczytał w tych dokumentach całkowicie zmieniło jego życie. Od tego momentu mój konserwatywny, o umiarkowanych poglądach mąż zaczął zapuszczać włosy i brodę i nigdy już się nie strzygł. Więcej – kilku innych konserwatywnych mężczyzn – jego współpracowników poszło w jego ślady. Kiedy przeczytałam dokument, zrozumiałam dlaczego. Okazało się, że w czasie wojny wietnamskiej specjalne oddziały wojskowe posyłały tajnych agentów do rezerwatów amerykańskich Indian w celu poszukiwań utalentowanych krzepkich młodych mężczyzn z niezwykłymi, wręcz nadprzyrodzonymi umiejętnościami śledzenia. Jednak po tym jak byli zwerbowani, stało się coś zadziwiającego. Te talenty i umiejętności, które posiadali w rezerwatach, tajemniczym sposobem znikły i podczas zadań bojowych zachowywali się całkowicie inaczej niż tak, jak od nich oczekiwano. Na pytanie o przyczynę fiaska starsi rekruci wszyscy jak jeden mąż odpowiadali, że kiedy ich krótko ostrzyżono po wojskowemu, nie mogli dłużej “czuć wroga”, “odczytywać znaków” czy otrzymywać dostępu do “subtelnej informacji” tak jak wcześniej. Badania rozszerzono, zwerbowano kolejnych Indian i pozwolono im zostawić długie włosy, a następnie przeprowadzono testy w różnych dziedzinach. Następnie połączono mężczyzn, którzy mieli jednakowe rezultaty we wszystkich testach w pary i jednemu z nich obcięto włosy, a drugiemu nie. Raz za razem mężczyźni z długimi włosami osiągali wysokie rezultaty, a z krótkimi – nie wytrzymywali prób, w których wcześniej mieli dobre wyniki. Testy były na przykład takie: Rekrut śpi w lesie. Uzbrojony wróg przybliża się do śpiącego. Mężczyźni z długimi włosami budzili się z uczuciem silnego niebezpieczeństwa i uciekali długo przed pojawieniem się wroga i długo przed tym jak słyszalne były jakiekolwiek dźwięki świadczące o zbliżaniu się nieprzyjaciela. W innej wersji tego testu długowłosi mężczyźni czuli przybliżenie i odczuwali intuicyjnie, że wróg zaatakuje. Ufali szóstemu zmysłowi i pozostawali bez ruchu udając że śpią, potem szybko łapali atakującego i “zabijali” go, jak tylko wróg zbliżał się na tyle, by mógł zaatakować. Tego samego rekruta po przejściu tego i innych testów krótko strzyżono i zaraz potem wszystkie testy zawalał. Dokument zalecał, a nawet wymagał, aby rekrutowanym Indianom pozostawiano długie włosy.”
WŁOSY I MĄDROŚĆ CZŁOWIEKA
Długie włosy dla naszych przodków oznaczały mądrość. Nigdy się nie zastanawialiście, dlaczego w wojsku obowiązkowo goli się na łyso, dlaczego kobiety w świętych miejscach muszą zakładać chustkę na głowę i dlaczego Indianom zdejmowano skalp? Włosy dają człowiekowi siłę psychiczną, która jest potrzebna do świadomego myślenia, a także siły i umiejętności zwane magicznymi. Im dłuższe włosy, tym więcej sił człowiek otrzymuje. Dowolne zaplecenie włosów chroni od zła i ciemnych sił. Tymi, kto jest ogolony łatwiej jest rządzić – mają zniszczoną więź z przodkami, swobodę myśli, świadomość. O tym, że włosy są akumulatorami energii życiowej człowieka, wiele kobiet przekonuje się po zamianie długich włosów na krótkie fryzury.Zaraz po obcięciu włosów występuje odczucie podwyższonego stanu energetyki oraz lekkości i przyjemności. Dlatego wydaje się, że ten stan związany jest z odcięciem niepotrzebnych włosów, ale niestety to dzieje się dlatego, że wyzwolona została energia nagromadzona w długich włosach i teraz jest ona tracona na krótkotrwały “wybuch” energetyczny. Wiele osób o tym, że włosy są przewodnikami energii przekonuje się w momentach strachu, kiedy włosy dęba stają – przechodzi przez nie silny “wyrzut” energii, który odgrywa rolę ochronną.
Słowianin z nieostrzyżonymi włosami ma realne wyobrażenie o wszystkich zachodzących w społeczeństwie procesach, a ostrzyżony i ogolony wszystko widzi w płaskiej zniekształconej formie i pojawiają się u niego zwierzęce instynkty – pobudzenie i instynkt stadny – życie staje się jakby prostsze i weselsze, nie przychodzą do głowy żadne myśli. Takich ludzi nie interesują głębokie aspekty polityki, dla nich ważne jest, co powiedział ich lider. Rewolucjoniści, buntownicy, strajkujący, terroryści – to ludzie, którzy z powodu nieświadomości zachodzących procesów w społeczeństwie nie mają możliwości w odpowiednim momencie utrzymać władzy i stają się zwyczajnymi marionetkami w rękach innych.
Ale nie myślcie, że jeśli zapuścicie teraz włosy, to automatycznie przyjdzie też wiedza. Niestety, w świadomości już uformował się zniekształcony światopogląd i zmienić go nie będzie tak łatwo. Trzeba popracować, zrewidować wiele przekonań, które nam narzucono w szkole i poprzez środki masowego przekazu. Zwracajcie się bezpośrednio do przyrody i z niej czerpcie wiedzę i z nią pracujcie nad swoją intuicją.
WŁOSY DLA KOBIETY
Olga Waliajewa, autorka między innymi artykułu “Rok bez spodni” pisze: “Krótka fryzurka jest praktyczna – nie trzeba o nią dbać, układać. Nie jest tak gorąco latem, nie trzeba tak długo czekać aż wyschną po myciu. I w ogóle można wstać z łózka, potargać je i iść. Poza tym modne fryzury mogą wyglądać pięknie, stylowo i efektownie. Ale wątpię, czy z takim strzyżeniem będziemy się czuły jak damy i będziemy płynęły z prądem życia tak jak kobiety z warkoczami. Nawet jeśli wyglądają one staromodnie, to mają tyle czaru i żeńskości, że oczu nie można od nich oderwać. Pamiętam swoje odczucia z czasów chłopięcych fryzur – chodziłam nawet do męskiego fryzjera. Pamiętam, że relacje z mężczyznami w ogóle się nie wtedy nie układały. Jak tylko zapuściłam włosy – zaczęli się pojawiać. Teraz moje włosy są mniej więcej do łopatek i nie mam chęci ich obcinać. Wróciłam także do swojego koloru włosów. Okazuje się, że najbardziej ze wszystkich do mnie pasuje. Po jakimś czasie zaobserwowałam, że z rozpuszczonymi włosami czuję się bardziej seksowna, ale już rozpuszczając włosy poza domem wyraźnie odczuwam, że cała moja żeńska siła wypływa, dosłownie wycieka. Włosy częściowo rozpuszczone sprawiają, że moja “podatność” na wpływ świata zewnętrznego spada. Ale gromadzenie energii jest mimo wszystko niemożliwe. Nosząc kucyk staję się bardziej oschła, twarda. Siadając do rachunków, wyliczeń związuję włosy w kucyk. To pomaga się skupić, ale z drugiej strony zaraz zaczynam rządzić – mężem, dziećmi. Zaplatając warkocz, czuję się kobietą. Napełniam się miękką i delikatną energią, spokojnie mogę w warkoczu chodzić po mieście, spotykać się. I nie tracę energii, a nawet odwrotnie. I w głowie pojawia się jasność. Kiedy zaplatam dwa warkocze czuję się od razu dziewczynką, łatwiej mi się bawić i wyrażać gniew w dziecięcy sposób.”
Średnia długość włosów dla kobiety – to długość do pośladków, a normalna, zdolna do zabezpieczenia jej niezbędnego zapasu energii – do kolan. Kobieta z długimi włosami posiada na tyle mocną energetykę, że jest zdolna stworzyć ochronny krąg dla swojego ukochanego mężczyzny i ochronić go swoją energetyką od dowolnych nieszczęść. Mężczyzna otrzymuje ochronę od kobiety, kiedy rozczesuje jej włosy. U Słowian istniała taka tradycja. Rozpuścić włosy kobieta mogła tylko w domu lub na łonie natury, ponieważ rozpuszczone włosy (a tym bardziej przystrzyżone) wchłaniają całą negatywną energetykę. Również pożądliwe myśli mężczyzn. Wyobraźcie sobie dziewczynę, która całe dzieciństwo chodzi krótko ostrzyżona – a wszyscy się potem dziwią, że gdy podrasta staje się rozpustna. A ile ona wchłonęła tego typu myśli przez całe życie? Dziewczynkom zaplatano warkocz, który leżąc wzdłuż kręgosłupa, przekazywał energię bezpośrednio do układu nerwowego. Warkocz z 3 kosmyków reprezentował połączenie życiowych sił światów Jawi, Prawi i Nawi. Zamężna kobieta zaplatała 2 warkocze, aby otrzymywać energie również dla swojego przyszłego dziecka. Aby warkocze nie przeszkadzały, zbierano je w kok lub chowano pod chustą. Przykrywanie głowy przez kobiety w miejscach siły czy świątyniach jest niezbędne, aby osłabić wrażliwość na informację od wszechświata. Kobieta przykrywając włosy staje się słabsza niż z odsłoniętą głową. Aby wzmocnić swoją żeńskość powinnyśmy w ciągu dnia zaplatać warkocz albo zakładać chustę na głowę, a nocą mieć rozpuszczone włosy. Kiedy kobieta idzie w ciągu dnia z rozpuszczonymi włosami po mieście pobiera wszelkie negatywne energie z otoczenia. Pokutuje u nas przekonanie, że długie włosy to domena młodych kobiet, a starsze powinny mieć włosy krótkie, aby nie sprawiać wrażenia, że na siłę chcą się odmłodzić i przypodobać mężczyznom. Mało kto wie, że starsze kobiety z ostrzyżonymi włosami u wszystkich narodów uważane były za zhańbione. To właśnie u starszych kobiet cała energia życiowych doświadczeń, których przecież jest mnóstwo skupia się we włosach, zapewniając jej i jej rodowi ogromną moc ochronną. Tak jak mężczyznom nie wolno golić włosów i brody, tak kobiety nie powinny golić też włosów pod pachami i owłosienia łonowego. To osłabia naszą żeńską siłę, a nawet doprowadza do chorób. Przede wszystkim zaś zaburza nasze relacje z mężczyznami. Dlaczego? Kobieta bez włosów, w spodniach, pędząca w szalonym rytmie współczesnego miasta sama pozbawia się żeńskiej energii, a to ta energia przecież przyciąga mężczyzn. Oni mogą mówić, że lubią krótkie fryzury czy zgrabne nogi w obcisłych spodniach. Ale na poziomie podświadomym będziemy dla nich mężczyznami, a po co mężczyznom intymne relacje z innym mężczyzną? To przeciwieństwa się przyciągają i pociągają Emotikon smile Bądźmy więc żeńskie w tym nowym 2016 roku – a właściwie lecie. Słowiański rok to LATO, a 2016 lato jest latem Carewny Liebiedź, czyli latem rozkwitu żeńskiej energii. Niech nasze długie piękne włosy dodadzą nam energii, upiększą nasze ciała i napełnią dusze spokojem i miłością!

Zródła: www.rodosvit.org.ua, www.vk.com/ya_slavyankaa, www.pravdu.ru/, www.valyaeva.ru ,www.bhajan.narod.ru
Tłumaczenie: Anna Wrzesińska, www.rosjanka.pl

https://indianchinook.wordpress.com/201 ... o-wlosach/
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: chanell » piątek 15 sty 2016, 09:49

Słońce i Jutrzenka

Obrazek


Piąta ilustracja z serii Bóstwa i Demony w dawnej Polsce: Słońce i Jutrzenka. Tym razem opowiemy o postaciach, które w polskich wierzeniach ludowych przynoszą szczęście, nadzieję i dobrobyt.

Bóg władający Słońcem to w tradycji staropolskiej postać naczelna i rezydująca w centrum znanego świata. Jest przy tym strażnikiem ładu prawnego i regulowanych nim działań wojennych. W wierzeniach ludowych Słońce to patron prawa, pracy i sztuki, w tym muzyki, tańca i malarstwa. Przynosi ciepło, zdrowie, szczęście i dobrobyt. Jego najważniejsze atrybuty to promień światła oraz pojęcie koła. W swoim pałacu zamieszkuje wraz z żoną, siostrą i matką. Jedną z nich jest Jutrzenka - poranna Wenus - ludowa bogini piękna. Obdarzająca nadzieją zarówno zakochanych jak i wojowników. Wierzono, że gdy nie świeci nad Polską zabierają ją Boginki lub świeci Węgrom, stąd zwano ją także Gwiazdą Węgierską.

Obszerna dokumentacja ilustracji wraz z materiałem etnograficznym dostępna jest w poniższym linku, zapraszamy:

http://forum.weneda.net/viewtopic.php?f=3&t=187

Autorem ilustracji jest Kazimierz Perkowski (2015).

https://www.facebook.com/WenedaMitologi ... =3&theater
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 12 cze 2016, 22:01

Białczyński pisze:Winicjusz Kossakowski – ZNACZENIE MITÓW
7 marca 2012

Obrazek

Postrzegam MIT jako przedłużenie historii narodu, sięgającej aż do początków stworzenia i do samego Boga. Z mitów wylęgają się ideologie religijne, które pełnią rolę lepiszcza narodu. Tworzą prawo boskie, a więc niepodważalne przez człowieka, i dają możliwość budowania siły, która zapewnia przetrwanie narodu.

Naród posiadający zapisane mity, historię i bohaterów, pomimo niekorzystnych dziejów, ma szanse na przetrwanie a nawet na odrodzenie. Za przykład może posłużyć historia Greków.

Pod okupacją turecką naród stracił swoją narodowość i język. Po I Wojnie Światowej władcy tego świata zapragnęli mieć starą historię zapisaną w mitach greckich.

Odtworzono granice.

Do władzy zawsze znajdą się chętni.

Podjęto olbrzymią pracę, nauczenia Greków greckiego języka i udało się.

Bez greckich mitów i dorobku kulturalnego, taka sztuczka była by niemożliwa.

Inny przykład.

Były dawniej niewielkie bandy, składające się z różnych plemion i narodów. Aby zapewnić sobie lekkie życie, zajmowali się rozbojem i handlem. Napadano na wioski, wycinano ludność, grabiono co miało jakąkolwiek wartość, wyjadano zapasy żywności. W między czasie wysyłano szpiegów, którzy rozpoznawali teren i typowali następne ofiary. Proceder musiał się opłacać, skoro do bandy przyłączali się inni, podobnej profesji. Ślad by po nich zaginął, gdyby szefowie nie wymyślili im Boga, na dodatek, spisano mitologię, która była kompilacją mitów ówczesnych ludów.

Dzięki tym zabiegom banda nie tylko przetrwała, ale dzisiaj trzęsie światem.

Zatem, nie lekceważcie mitów i szanujcie ludzi, którzy to rozumieją, i podejmują ogromną pracę, by zniszczone mity słowiańskie aktywować.

Zdaje sobie sprawę, że dokładne odtworzenie wierzeń jest niemożliwym, ale i niekoniecznym. Zmienia się cywilizacja, zmieniają się wierzenia i obyczaje. To co pozostało po wierzeniach słowiańskich jest wystarczającym, by odtworzyć, ale już w wydaniu współczesnym, dawne wierzenia i dawną dumę.

Rozumiał to Juliusz Słowacki.

Rozumiał to Adam Mickiewicz.

Podjęli próby, ale na próżno. Obaj popełnili podstawowy błąd, nie oparli się na historii.

Mity muszą wymieszać historię z religią, a religię z narodem.

Innego wyjścia nie widzę.


Z chwilą opanowania chrześcijaństwa przez globalistów i przekształcania dwutysiącletnich mitów rzymskich w nowy twór (byt) polityczny, nastąpił regres i chęć powrotu do mitów z których wyrósł naród Słowian.

Z chwilą odczytania napisów z zabytków historycznych zapisanych runami słowiańskimi, pojawiły się dowody mówiące o naszej historii sięgającej tysiącleci. Mamy już pewność, a nie tylko domysły, że Etruskowie mówili językiem słowiańskim, zbliżonym do chorwackiego.

Mamy dowody na to, że w naszych wierzeniach byli obecni bogowie egipscy i bogowie Sumeru. Egipski bóg wstającego słońca Chepri u nas otrzymał legendę słowiańską i zniekształcone imię Geprig. Pojawiła się również bogini ziemi Izyda o imieniu Izydi. Natomiast Sumeryjski naczelny bóg, sprzed siedmiu tysięcy lat, o którym zapomniały narody, otrzymał w słowiańskiej legendzie stanowisko bóstwa nocy i postać lwa. To nie są już domysły a odczyt z figurek bóstw, wykonanych w złocie i brązie, odnalezionych w Saksonii w miejscowości Prilwitz (Przylwice).

Polski archeolog Tadeusz Wolański domyślał się tego dużo wcześniej i został skutecznie zamilczany. Jego prace można odszukać wydane w języku rosyjskim i niemieckim. O wydaniu polskim nie słyszałem.

Druga droga do naszej historii mitologicznej to praca biskupa Kadłubka, człowieka o wielkiej wiedzy, inteligencji i patriotyzmie. Trzeba tylko zrobić to o co prosił na samym wstępie. O czytanie mądre, czyli „między wierszami”.

Prawdą jest, że w wypadku św. Stanisława „odwrócił kota ogonem”, ale tego wymagała ówczesna sytuacja polityczna, gdzie Polska niszczała w „rozbiciu dzielnicowym”. Cud zrośnięcia się kości po śmierci, o czym one same świadczyły po ekshumacji, skatoliczony już naród polski zmusił do odpowiednich zachowań i wyzbycie się lokalnych uprzedzeń i swarów. Był to świetny akt polityczny a nie religijny i to trzeba pojąć nawet skatoliczonym umysłem. Pozostała wiedza zawarta w historii mitycznej mogła pochodzić z dawnych ksiąg polskich przeznaczonych do spalenia, jako księgi diabelskie, które zachowały się jeszcze w zbiorach biskupich. Podobno, taki rozkaz wydał sam król Bolesław Chrobry.

Tego nie jestem pewien.

Przypisuje to idiotom w sutannach, którzy w Krakowie na rozkaz z Rzymu, popalili nawet księgi liturgiczne.

Pod miejscowością Choroszcz, miejscowi zwolennicy słowiańskiej mitologii postawili replikę posągu Światowida ze Zbrucza. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś próbował odciąć mu głowę. Zaznaczam, jest wiek XXI. W szkołach uczymy się mitologii innych narodów i nikomu by nie przyszło do głowy by zamordować np. Zeusa. Inne narody mogą mieć swoją mitologię a my nie. Idioci wszelkiego kalibru, których nie brakuje w internecie, popisują się swoją niewiedzą i chamstwem.

Biskup Kadłubek zwraca naszą uwagę w stronę Partów zamieszkałych pomiędzy Tygrysem i Eufratem w czasy ponad tysiąca lat przed narodzeniem Chrystusa.

W tym czasie pojawia się reformator religijny Zaratustra, który jako pierwszy daje ludzkości objawionego Boga transcendentalnego i pisze świętą księgę Awestę.

Z jego teologii korzystały inne narody, między nimi mozaizm. Najwięcej podobieństw do zaratustryzmu wykazują mity chrześcijańskie.

Obrazek

Jest wielu zwolenników twierdzących, że objawienie Zaratustry pochodzi z wierzeń słowiańskich. Należał do nich Adam Mickiewicz. A polski tłumacz Awesty profesor Ignacy Pietraszewski swój przekład zatytułował „ MIANO SŁOWIAŃSKIE w ręku jednej Familii od trzech tysięcy lat zostające czyli nie ZENDAWESTA a ZĘDASZTA to jest Życiodawcza książeczka Zoroastra albo AWESTA WIELKA”

Smaczku takiemu twierdzeniu dodaje fakt, z życia słowiańskich apostołów św. Cyryla i św. Metodego. Ci panowie byli przekonani, po zapoznaniu się z praktyką i wierzeniami Słowian, że Słowianie musieli być ochrzczeni przez św. Piotra, zanim nawrócił się wysłannik Sanhedrynu Szaweł.

W takim rozumowaniu, krąg się zamyka. Po przejściu przez wierzenia innych narodów i aktualizacji, religia słowiańska wróciła do Słowian jako instrument zniewolenia.

Do ww faktów dochodzi jeszcze poważna praca Czesława Białczyńskiego, który zebrał wiele opowieści i mitów z terenów słowiańszczyzny.

Potrzebny jedynie Sienkiewicz, który na podstawie dostępnego materiału napisze wartką powieść, dostępną maluczkim, która powinna być sfilmowana i zapaść w świadomość narodu, tak samo jak „Potop”, czy „Pan Wołodyjowski”.

Winicjusz Kossakowski
http://bialczynski.pl/2012/03/07/winicj ... nie-mitow/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: chanell » piątek 01 lip 2016, 15:02

Słowiańskie święta, polskie runy i kamienne kule – Piotr Kudrycki

https://youtu.be/M9gQDxlGWZQ

-Zrzeszenie Słowian
-czym jest Przybyłówka
-stara i nowa Koliba
-powstanie świata
-kamienne kule z Megonky
-Paweł Jasienica Myśli o dawnej Polsce
-podobieństwa lingwistyczne w nazwach i słowach
-książka Winicjusza Kossakowskiego o runach
-związek świąt chrześcijańskich z tradycją słowiańską
-książki Czesława Białczyńskiego są ciężkie
-pochodzenie Popielca
-czym jest magia homeopatyczna
-czasopismo Słowianić

http://porozmawiajmy.tv/slowianskie-swi ... -kudrycki/
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: Thotal » poniedziałek 25 lip 2016, 21:59

Chrześcijaństwo a potrzeby religijne Słowian


Wielu dziś chciałoby głosić, iż chrześcijaństwo Słowianie przyjęli jako dar niebios, który wyrwał ich z dawnych zabobonów i ślepoty i wreszcie dał prawdziwą wiarę i otworzenie oczu na Boga. Tyle iż z prawdą ma to niewiele wspólnego.

Słowianie, to lud kultury rolniczej obecnej na naszej ziemi już od około 9 tys. lat. Kultura rolnicza charakteryzuje się równością płci męskiej i żeńskiej. Rolnicy widzą świat jako dwie przeciwstawne, a równocześnie uzupełniające się płcie, które wspólnie wydają na świat następne pokolenia, czy to roślin, czy zwierząt, czy też ludzi.

Chrześcijaństwo wywodzi się z kultury pasterskiej, wędrownej. Takim ludem pierwotnie byli Izraelici. Wraz z osiadłym trybem życia pojawia się pojęcie własności, własności stada i własności ziemi, zbiorów, domostwa, dóbr materialnych dla pracy. Wraz z tym pojawia się potrzeba przekazania tych dóbr następnym pokoleniom, ale własnemu potomkowi, a nie potomkowi innego mężczyzny. Pojawił się istniejący po dziś dzień problem w jaki sposób zapewnić sobie, że dziecko urodzone przez daną kobietę jest moim dzieckiem. Kobieta, która wie dokładnie, iż dziecko jest jej dzieckiem boryka się z zupełnie odmiennym problemem. Inwestycja męska w potomka jest niewielka, to chwila, przekazanie nasienia. Inwestycja kobiety jest nieproporcjonalnie większa. To co najmniej rok życia u ludzi, gdy kobieta znów będzie płodna i do tego czas potrzebny na wychowanie potomka do wieku, w którym będzie mogła zająć się następnym dzieckiem. Stąd pojawiła się swoista umowa społeczna miedzy mężczyzną i kobietą, utrzymanie i opieka za pewność potomka.

Dwa typy społeczeństwa pasterze i rolnicy problem ten rozwiązywały na różne sposoby. O ile rolnik opuszczający dom na czas pracy w polu, a często wykonujący tę pracę wraz z żoną może sam sprawdzić, że żona jest mu wierna. W kulturach pasterskich, gdzie często mężczyzna – pasterz na wiele dni opuszcza dom, tej pewności mężczyzna nie ma. Stąd w kulturach pasterskich pojawiają się bardzo rygorystyczne środki zapewnienia wierności, karą za cudzołóstwo jest bardzo bolesna śmierć. Sprawa wierności nie jest już sprawą rodziny, jak w społecznościach rolniczych, a sprawą społeczną. Kobiety pilnują się nawzajem, gdyż zdrada małżeńska jednej kobiety rzutuje na uczciwość seksualną innych kobiet, wzbudza u ich mężów podejrzliwość. Z tego wynikają posunięte do absurdu prawa dotyczące pilnowania córek (jak w Talmudzie, gdzie do 12 roku życia dziewczynka nie powinna pojawiać się poza domem. Z tego wynikają absurdalne rytuały, jak obrzezanie kobiet, by nie odczuwała przyjemności z seksu, by nie rodziło się podejrzenie, iż w poszukiwaniu tej przyjemności zdradzi. Matki, które same przeszły ten zbrodniczy rytuał, zdające sobie sprawę z tego, że wiele dziewcząt umiera na skutek powikłań i zakażeń, jednak w imię udowodnienia przyszłemu mężowi, iż będzie miał wierna mu żonę decydują się na ten krok. Jest to wręcz myślenie niewyobrażalne dla ludzi wywodzących się z kultury rolniczej.

Starcie kultury pasterskiej – chrześcijaństwa z kulturą rolniczą Słowian w zakresie spraw męsko damskich zaowocowało m.in. dwoma elementami. Kultem dziewictwa, które w skrajnym przypadku, jak np. św. Kingi doprowadziło do tego, że jako żona, kobieta i księżna nie spełniła podstawowych obowiązków z tego faktu wypływających. Zapewnienia mężowi potomka, księstwu następcy, a poddanym bezpieczeństwa, iż po śmierci pojawią się wojny o wolny tron. O tym, jak zachowanie Kingi nie było zrozumiałe nawet dla ówczesnego społeczeństwa świadczy prześmiewczy przydomek „Wstydliwy”, jaki nadano jej mężowi. Mimo to, że jej zachowanie było szkodliwe dla księstwa i niezrozumiałe dla społeczeństwa obwołano ją świętą Kościoła, czyli osobą, która ma stanowić wzór dla innych wierzących. Opłakane byłyby skutki dla naszego kraju, gdyby inne kobiety tamtych czasów poszły tym wzorem.

Drugim znaczącym elementem, jaki wyrósł ze starcia tych dwóch kultur, jest rozbudowany wśród Słowian kult maryjny. Nigdzie na zachodzie Europy nie spotykamy tak rozbudowanego tego kultu. Oczywiście Matka Boża jest osobą czczoną, z samego faktu wybrania przez Boga na matkę Jego Syna. Jest czczona jako dobra matka, która, mimo iż nie rozumiała nauki Jezusa, była przy nim do ostatnich jego dni na ziemi. Jednak pod względem ilości sanktuariów, ikon, miejsc świętych bogactwa obrzędów związanych z tym kultem ziemie słowiańskie biją na głowę inne kraje chrześcijańskie. Chrześcijaństwo jest typową religią patriarchalną, Bóg Ojciec, Syn Boży to mężczyźni. Z punktu widzenia rolnika brakuje pierwiastka żeńskiego, stąd właśnie w kult Matki Boskiej włączono dawne kulty Matki Ziemi i mocy opiekuńczych. Tę właśnie rolę, silnie obecną w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian, przeniesiono na Matkę Boską. To do niej modlą się chrześcijanie o opiekę, to jej zawierzają swoje troski, gdy zbliża się zagrożenie, to wreszcie ona chroni przed klęską, jak Bitwa Warszawska, czy też obrona Częstochowy, choć w tym czasie ikony w sanktuarium nie było.

Życie rolnika to życie w ciągłym strachu przed głodem. Rolnik boi się, że mu ziarno spleśnienie lub zjedzą je gryzonie, że ziarno nie wzejdzie, że susza lub deszcze zniszczą plony, że plony odbierze najeźdźca albo ogień, stąd wynika wysoka religijność rolników, ich potrzeba boga, w którym równoważą i uzupełniają pierwiastek męski i żeński, kobieta jest towarzyszem życia mężczyzny, drugą połową jego mądrości, stąd potrzeba Boga mężczyzn i kobiet, Boga opiekuńczego, nie wojowniczego, nie mszczącego się, rolnik od Boga poszukuje wsparcia a nie strachu. Bóg ma być mu opieką, przyjacielem, chce go kochać a nie bać się. Stąd nasze słowiańskie chrześcijaństwo jest takie, a nie inne i z pewnością odbiega od wizerunku biblijnego, tak jak kultura, w której powstała „Biblia”, odbiega od naszej kultury i naszych potrzeb.

Autorstwo: Zawisza Niebieski
Źródło: NEon24.pl


http://wolnemedia.net/chrzescijanstwo-a ... e-slowian/




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: janusz » piątek 29 lip 2016, 13:17

ŚWIĘTOWIT - Przepiękna ceremonia przywołania Świętowita w Czarnowie.


https://www.youtube.com/watch?v=bJ3qe4b_CTg
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 04 sie 2016, 07:14

Światopogląd pisze:Przebudzenie "Śpiących Rycerzy"
czwartek, 28 stycznia 2016

Obrazek

Legenda o Śpiących Rycerzach od pokoleń funkcjonuje w świadomości Polaków i pomimo mnogości wersji wszystkie niosą wspólny przekaz mówiący, iż w chwili zagrożenia Rycerze przebudzą się by bronić Rodaków i Ojczyzny. Przez lata myślałem, że to tylko legenda, którą stworzyli uciskani ludzie opanowani tęsknotą za Obrońcą o nadprzyrodzonej sile, a dodatkową inspirację zapewne dawał specyficzny kształt Giewontu przypominający swym wyglądem sylwetkę śpiącego człowieka.

Jednakże życie i wydarzenia ostatnich tygodni zweryfikowały mój pogląd na ten temat i zmusiły do ponownego zastanowienia się nad tym mitem, zwłaszcza, że według mnie "Śpiący Rycerze" kilka tygodni temu "przebudzili się", gdyż "nadszedł czas".

W tym miejscu może ktoś zapytać "hola, a gdzie ci tytani? Niczego nie widać, ziemia nie drży od końskich kopyt, zbroje nie połyskują w zimowym słońcu, a wrogowie Polski i Polaków nadal knują i mieszają w najlepsze!".

To prawda, nie ma żadnych herosów czy tytanów fizycznych, gdyż Śpiący Rycerze nie posiadają takiej formy. Są energią, siłą, starożytnym polem świadomości zawierającym w sobie pradawne wzorce myślowe, z którego korzystali Prasłowianie, a które zostało utworzone prawdopodobnie jeszcze za czasów Ariów. Efekty oddziaływania nie są natychmiastowe i od razu widoczne. To bardziej działa jak ciężki skład kolejowy - rusza bardzo powoli, gdy jednak już nabierze rozpędu; mocy nikt nie jest w stanie zatrzymać tej machiny, a śmiałka lub raczej głupca, który stanie jej na drodze przerobi na mielone. Energia ta podzieli społeczeństwo na 2 grupy:

* Polaków, których będzie wspierała, wzmacniała, inspirowała, nakręcała
* Przebierańców pełniących rolę Polaków, których będzie gnębić

Nie wiem dokładnie na czym to "gnębienie" ma polegać. Kojarzy mi się z niszczeniem psychicznym głównie poprzez choroby, niepowodzenia, zaciemnienie psychiczne i wynikające z tego błędne oceny oraz decyzje, co wielokroć doprowadzać będzie do wypadków i samobójstw włącznie. Siła ta będzie dążyć do wyeliminowania jednostek szkodliwych, co niestety może zostać zaszczepione w świadomości Polaków i w połowie roku doprowadzić do burd i zamieszek. To jednak może być wyłącznie moje subiektywne odczucie, a więc przekłamane. Jak będzie to okaże się za kilka miesięcy, a może nawet wcześniej.

Czytając powyższe słowa zapewne wielu sceptyków pęka ze śmiechu i puka się w czoło. Nie chcę psuć im dobrej zabawy, lecz w tym miejscu niech zadadzą sobie pytanie "co wiedzą o zbiorowej nieświadomości" i jej wpływie na świadome działania jednostki ludzkiej? Pewnie nic lub niewiele. Spójrzmy co nam na ten temat powie Encyklopedia PWN:

nieświadomość zbiorowa,
jedno z głównych pojęć psychologii analitycznej C.G. Junga, oznaczające „wspólną, ponadosobową psyche”, w której skład wchodzą archetypy i popędy będące, wg Junga, wrodzonym wyposażeniem indywidualnej psychiki każdego człowieka;
nieświadomość zbiorowa steruje świadomością, przystosowując ją do prawidłowości wewnętrznej, wspólnych całej ludzkości; ma porządek niedostrzegalny dla świadomości, działa w sposób celowy; jest wieczna, o ile wieczny jest gatunek ludzki, jest zatem względnie niezależna od czasu i przestrzeni; wyraża się poprzez symbole; rozwój człowieka polega na coraz lepszej integracji jego świadomości z nieświadomością zarówno indywidualną, jak i zbiorową; wg Junga konfrontacja z archetypami n.z. jest psychicznym korelatem życia religijnego i duchowego.


To, co Jung nazywa "nieświadomością zbiorową" w innych kręgach znane jest np. jako Duch Narodu, Duch Przodków czy też Pole Morfogenetyczne, którego istnienie ma potwierdzać wielokrotnie z powodzeniem przeprowadzany tzw "eksperyment setnej małpy."

Jeśli nadal zachowujesz sceptycyzm to zadaj sobie pytanie, dlaczego tak usilnie "możni tego świata" dążą do zniszczenia naszej nacji? Skąd w nich tyle nienawiści do Polaków? Skąd to oczernianie, wymazywanie lub przeinaczanie dziejów naszego Narodu? Czy nie dlatego właśnie, że boją się Nas? Nie naszych karabinów, pięści czy innej formy konfrontacji fizycznej, bo na tym polu nie mamy polotu. Boją się świadomości; wzorców myślowych, idei, które w prostej linii czerpiemy od czcigodnych Ariów, gdyż tylko my posiadamy "klucze" do tychże.

Tak, jesteśmy potomkami Ariów. Ich duchowymi spadkobiercami i następcami. Rasa aryjska, na którą powoływali się naziści nigdy nie istniała, istniała natomiast kultura, lud. A dziś w w sercach ich potomków ponownie zaczyna budzić się pradawna siła, myśl, idea.

Jeśli rozumiesz to, co wyżej zostało napisane, to jasnym są też słowa różnych mistyków, wizjonerów i wieszczy mówiących, że "Polacy nie zwyciężą bronią, lecz modlitwą". Modlitwą czyli myślą; ideą. Chodzi o to, że świat Jawi czyli fizyczny jest światem skutków, nie przyczyn. Wszystkie przyczyny zachodzą w innych wymiarach/światach.

Nie wierzysz? To zadaj sobie proste pytanie: "gdzie to wszystko, co mnie otacza, a powstało za sprawą człowieka najpierw zaistniało?"

Odpowiedź jest równie prosta co zaskakująca. Nim zaistniało w świecie fizycznym, najpierw pojawiło się w świecie mentalnym, myślowym. Dla materialistów → ktoś to najpierw musiał wymyśleć, wyobrazić sobie, a dopiero później zrealizować. Jednak często to nie jedna osoba przyczynia się do "wzrostu/ewolucji" lecz całe społeczeństwa, a nawet pokolenia.

Prześledź np "ewolucję" samochodów, samolotów czy komputerów. Czy od razu wyglądały tak, jak teraz? Oczywiście, że nie. Czy same z siebie zmieniały się i ewoluowały? Oczywiście, że nie - ludzie je projektowali i budowali, a nawet jeśli budują je współcześnie maszyny to uprzednio stworzone i zaprogramowane przez ludzi. Czy jedna osoba lub zespół pracował nad tym by obecnie wykorzystywane urządzenia wyglądały tak, jak wyglądają? Także nie. To jest wspólna, zbiorowa świadomość, która dzięki współpracy milionów ludzi z różnych dziedzin i wielu pokoleń rozwija się i popycha cywilizację. Najpierw ewoluowała zbiorowa świadomość, a dopiero w ślad za nią wytwory rąk ludzkich.

Mam nadzieję, że dostrzegasz siłę i potęgę zbiorowej świadomości. A teraz wyobraź sobie jaka musi być siła i potęga świadomości mającej tysiące lat, która w dodatku działa niejawnie, w ukryciu i steruje ludźmi poprzez modyfikację ich podświadomości.

Śpiący Rycerze już nie śpią. Przebudzili się i przystępują do działania. Wpływ tej siły zapewne już odczuwają ludzie ekstrasensytywni, reszta poczuje, a później zobaczy skutki w niedalekiej przyszłości. Wbrew okolicznościom i na pohybel chciwcom, sprzedawczykom i głupcom wreszcie nadchodzi Czas Przebudzenia i Odrodzenia.

Ku chwale Swaroga!

http://ag.108.pl/index.php/swiatopoglad ... ch-rycerzy
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 09 wrz 2016, 12:11

slowianowierstwo.wordpress.com pisze:Rodzanice
14 Styczeń 2015

Obrazek

Przyjście na świat dziecka to wielka radość nie tylko dla rodziców, ale i dla całej rodziny i społeczności. To wspaniały dar od Bogów, gdy Rod zapala dziecku gwiazdę życia. Jednak w czasie tuż po urodzeniu czeka na niego wiele niebezpieczeństw ze strony złych duchów i innych nieprzyjaznych mu mocy, dlatego należy stosować różne zabiegi mające na celu chronienie go w tym szczególnym czasie. W noc po narodzinach przybywają do dziecka Rodzanice, by uwić nić jego życia i by naznaczyć jego czoło niewidzialnym dla nas znakiem. Aby ta nić była długa, jasna i szczęśliwa, należy odprawić obrzęd ku czci tych Bogiń. Miejsce w którym się znajduje, i łóżeczko w którym leży należy oczyścić ogniem Swarożycowym. W ofierze dla Roda i Rodzanic należy pozostawić kaszę, chleb, ser i miód. W czasie składania ofiar trzeba zmawiać odpowiednie modlitwy. Aby żaden zły duch nie zaszkodził dziecku, pod łóżeczko wkłada się jakiś ostry przedmiot a do środka czosnek.

Zanim ojciec weźmie go na ręce, trzeba położyć dziecko na ziemi, wówczas rodzic podnosi go i głośno mówi, że uznaje je swoim dzieckiem (Ty jesteś moim synem, Ty jesteś moją córką) i całuje.

W czasie pierwszej rytualnej kąpieli, potomka obmywa się wiązką słomy. Do misy, w której jest kąpany należy włożyć jajko i węgielek. Dodatkowo gdy jest to dziewczynka wkłada się do wody ziele Dziewanny (aby była tak wysoka, piękna i zgrabna). Gdy jest to chłopiec wkłada się żołędzie (aby był silny i płodny jak Dąb). Po kąpieli i owinięciu w pieluszki powinno się kłaść pod główkę wiązkę z ziół (boże drzewko, kopytnik i barwinek).

Niezwykle ważną rzeczą jest uczta obrzędowa, w czasie której składa się ofiary dla Roda i Rodzanic, ale przede wszystkim wyraża się w ten sposób wielka radość z przyjścia na świat dziecka.


Poprzedni artykuł: https://slowianowierstwo.wordpress.com/ ... ymze-jest/
https://slowianowierstwo.wordpress.com/ ... /#more-928
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » poniedziałek 24 kwie 2017, 10:05

Robert Rzeszut pisze:RA-ASSA Panów, Dumnych Słowiano-Ariów
27 Styczeń 2017

Obrazek

Ario-Słowianie starożytni duchowi wojownicy białej drogi (światła). Droga wojownika jako droga rozwoju duchowego istniała w większości starożytnych kultur i dotyczyła nauki życia i przejawiania mocy i mądrości światła w materii poprzez walkę, ale nie z innymi tylko jako naukę, że życie tu opiera się na walce światła z ciemnością, i polegała na ćwiczeniu się w doskonałości w życiu ziemskim: opanowywaniu swoich słabości, emocji, iluzji w walce światła z ciemnością w sobie. Wojownik światła tym różni się od ideału rycerstwa średniowiecznego, że rozumie walkę na poziomie wewnętrznym, czyli w swoim umyśle oraz to, że walczy i żyje dla swojego dobra, a potem dla dobra innych i świata.

Wojownika cechuje więc nie wojowanie, wygrywanie czy werwa i przebojowość jak się męskim i czasem żeńskim, zwykle zakompleksionym wojusom wydaje, nie realizowanie jakichś cudzych społecznych zasad, moralności, czy zorganizowanej religijności, jak się egoistom i konformistom zdaje, ani też buntownicze rozrabianie pseudowojowników.

Prawdziwego wojownika nie pasjonuje więc walka z innymi, ani pastwienie się, ani wygrywanie, ani gonienie za sukcesami, ani też sprawdzanie siebie, lecz uwalnianie się od tych skłonności w sobie podobnie jak od skłonnościami do wszelkiej agresji, destrukcji, uleganiu własnej próżności, emocjom, złu, słabości i kompromisom.

Wojownik to ktoś posiadający i przestrzegający kodeks, dla własnego dobra i dla dobra świata, ale wyłącznie swój własny kodeks oparty jednak zawsze na wartościach duchowych: dobru, mądrości, wiedzy i miłości i szacunku wolności. Kodeks to przestrzeganie zasad duchowych realizowanych w rzeczywistości materialnej ziemskiej szkoły. Droga wojownika jest to więc samodoskonalenie, rozwój przejawiania światła w sobie poprzez własne wolne i prawe staranie. Wojownik odkrywa kodeks i jego potrzebę oraz sens przestrzegania go w sobie, w swoim sercu, dla siebie, dla swego dobra.

Ciekawy jest hinduski trop jeśli chodzi o pochodzenie Słowian i Ariów. Istnieje mnóstwo podobieństw w mitologii, wierzeniach, wizerunkach bóstw, nazewnictwie. Haratii oraz Santi Wed Pieruna z czego jasno wynika, iż Rasa to zlepek dwu słów: Ra – Pierwotne Światło, Praprzyczyna oraz ASSA – bitwa bojów Światła z siłami Mroku. Wynika z tego, że RA ASSA – RASA to Wojownicy Światła, Wojownicy toczący Bój z siłami Mroku. Bój, którego polem walki są ich własne serca i umysły. To Sugeruje wychwycenia głęboko zakorzenionej w kulturze Ariów i Słowian duchowości, opartej na micie kosmogonicznym. Wierzenia słowiańskie dostrzegały w przyrodzie stałe istnienie pierwiastka nadprzyrodzonego.

Obrazek

Ludy Ario-Słowiańskie oparte na kulturze wedyjskiej (wiedzy, weda=wiedza) były silne i niezwyciężone właśnie z powodu ich wysokiej wiedzy i duchowości. Przez tysiąclecia, konfrontacji z ziemskimi, wrogimi formami i siłami ziemskiego życia udawało się im odsłaniać moralną degradację innych narodów i ludów.

Do tego mieli swoje własne kodeksy etyczne jak choćby Słowiańsko-Aryjskie Wedy -źródło wiedzy, źródło Życia, źródło wierzeń i duchowości, Biała droga (światła) która kroczyli. To była podstawach świata słowiańskiego. Słowianie zawsze byli wolnymi ludźmi, a siła Woli i sumienia prowadziły ich do Białej Drogi (Boga), którą od niepamiętnych czasów, przekazywali z pokolenia na pokolenie.

Zrozumienie istoty wielkiej starożytnej mądrości ukrytej w Słowiańsko-Aryjskich Wedach jest najbardziej zrozumiane dla tych ludzi, którzy sami kroczą drogą szlachetności i duchowości naszych przodków i otwierają swoje serca i umysły na znajomość tych tematów czy filozofii życia opartej na wiedzy w każdym temacie, nawet w temacie poszukiwania Boga.

Nasi przodkowie nie byli bezdusznymi ignorantami opierającymi swój światopogląd na dogmatach, tylko na wiedzy. Nawet czcili duchy wiedzy i widzieli w wiedzy witaminy i pokarm dla swojej duszy. Z perspektywy naszych czasów wydawać się może, że Ario-Słowianie to osoby i ludy romantycznie patrzące na świat, które wierzyły że ocalenie lub zbawienie jest tylko możliwe kiedy się porzuci obecne układy materialnego świata i powróci się do początku aby wybrać inną bardziej szlachetną drogę w której dobra materialne nie są najważniejsze tylko niematerialność, duchowość. Szlachetność, wiedza i duchowość były ich drogą przez ich fizyczną wędrówkę w tym wymiarze. Nie było ważne czy ktoś ma wrodzoną szlachetność czy się jej nauczył przez metody intelektualne lub duchowe czy przez własne doświadczenia, albo przez wszystkie na raz. Ten kto mógł pokonać wrodzoną wadę przez własną wolę i dyscyplinę stawał się Słowiano-Aryjczykiem jak ktoś urodzony bez tej wady.

Szlachetność jest najlepiej zdefiniowana, jako odmowa akceptacji niewolnictwa mentalnego, fizycznego czy duchowego. Naturalna odmowa do akceptacji niewolnictwa obejmuje nie tylko odmowę do bycia zniewolonym, ale również odmowę do zniewolenia innych i odmowę do godzenia się innych do bycia zniewolonym. Władca niewolnika nie jest bardziej szlachetny niż niewolnik – jest tylko silniejszy fizycznie lub intelektualnie. Można nawet powiedzieć że władca jest zniewolony własną siłą bo nakazuje mu ona dalsze wyzyskiwanie niewolników. Człowiek obojętny jest zniewolony swoją wygodną sytuacją bo to ona go przekonuje aby dalej się w niej dalej odnajdywał. Z tego punktu widzenia robi się jasne, że szlachetność to nie tylko przeciwieństwo do zniewolenia jednego człowieka przez innego. Szlachetność to też opozycja do duchowego niewolnictwa przez naturalne skłonności. Prawda nas uwolni. Szlachetność zniszczy wszystko to, co chciało was zniewolić.

Według słowiańskiej mitologii Wedyjskiej (wiedzy=wedy), wszechświat składa się z trzech światów, które są wzajemnie ze sobą powiązane i połączone. Trzy światy to Jav, Nav i Prav. JAV – jest fizycznym światem ludzi w którym żyjemy, ale w którym istnieje wiele poziomów rzeczywistości,. NAV – duchowy świat, w którym żyją dusze naszych przodków i Bogów w którym rządzi prawo kosmiczne. PRAV – świat bogów, (niewidoczny dla ludzi) tworzących niebiańskie prawo. W wielu językach słowiańskich, słowo „prawda” lub „Prawo” pochodzi od PRAVI i oznacza, prawo, prawość lub oparcie na świecie prawa.

Nav – świat istot duchowych (zmarłych przodków i bogów) to świat niematerialnej rzeczywistości, sfery astralnej. Świat NAV to również idealny plan wszechświata zawarty w wykazie planet i konstelacji, jak również projekt ścieżki duchowej w życiu, każdego człowieka, który powinien nią kroczyć i przestrzegać a ona pomoże mu sięgnąć szlachetnych duchowych ideałów. Często w pracach naukowych dotyczących wierzeń Słowian podaje się Drzewo Kosmiczne z niebem (Rajem/Wyrajem) ulokowanym w jego koronie i krainą umarłych (Nawie) w korzeniach. Jednym z wyobrażeń osi kosmicznej u Słowian był ogromny dąb. Zaświaty, Raj, Wyraj lub Nawie. Tam trafiali ludzie po śmierci. Droga do zaświatów trwała 40 dni i przez ten czas możliwy był kontakt ze zmarłym. Wydaje się, że przynajmniej część Słowian wierzyła w jakąś formę kosmicznej rzeki, podobnej do greckiego Styksu, przez którą zmarły musiał przejść po drodze do świata. Niektórzy badacze przydają Welesowi dodatkowo funkcję sędziego, który miał ważyć dobre i złe uczynki i decydować o wpuszczaniu do krainy przodków. Kolejnym zjawiskiem była możliwość odrodzenia się w wyższych wymiarach i bardziej harmonijnych światach (reinkarnacja), a każde przejście był to sąd sumienia – sąd przodków – Sąd Bogów, którzy wiedzą o nas wszystko, ponieważ widzą naszą aurę w której odzwierciedla się wszystko co nas dotyczy. Wszystko posiada swoją aurę nie tylko ludzie, ale również i zwierzęta, czy drzewa które podobnie jak my ludzie są święte. Dlatego Stara Wiara naszych przodków ” WIE + RA
czyli ”mieć jasną wiedzę„ (podobną do życiodajnej siły „RA” zasiewającej życie w kosmosie) nie jest religią – dogmatem.

Rasa nasza jest kojarzona z ascetyzmem i duchowością. Religia istniała w plemionach Żydów i ich niewolników gojów ale te ludy używały religii wyłącznie aby mieć zyski i przyjemności w życiu. Nasi przodkowie natomiast wyznawali pomysł że wierzenia powinny służyć jako pogoń za duchowymi ideałami; ten pomysł był stosowany za nim pojawiły się formalne systemy religijne. Zamiast widzieć ludzi jako innych od reszty Świata, Arjo-Słowianie widzieli fundamentalną wspólnotę między wszystkimi istotami. Posiadaliśmy własne zrozumienie struktury świata, wszechświata, własny światopogląd (wiarę), własne księgi (z owa tajemną wiedzą), własny (kosmiczny kalendarz) http://ag.108.pl/clock/slavclock.html, własną starożytną kulturę, historię i tożsamość z której niestety nas ograbiono.

Robert Rzeszut

Pod redakcją RACJA Słowiańska
Źródło: Internet , różne

Źródło artykułu
https://wiaraprzyrodzona.wordpress.com/ ... ano-ariow/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 25 kwie 2017, 19:03

fpiec.pl pisze:Jak powstał świat według Słowian?
17 sierpnia 2015

Obrazek

Na początku było niebo i woda. A później? Sprawdźcie, jak Słowianie wyobrażali sobie stworzenie świata.

Mit kosmogoniczny Słowian przez długi czas funkcjonował wyłącznie w przekazach ustnych, spisano go późno. Choć występujące w nim postaci różniły się imionami zależności od regionu i czasu, trzon opowieści się nie zmieniał. Z biegiem czasu doszło nawet do takich przekształceń tej historii, że w wersji chłopów w XIX wieku występował Bóg z diabłem, czyli istoty z zupełnie innego porządku.

Obrazek

Na początku było tylko niebo i ocean. Po wodzie sunął bóg, Świętowit. Według niektórych wersji mitu płynął łódką, inne warianty mówią, że przemienił się w łabędzia. Niezależnie jednak od tego, jak płynął, pewne jest to, że w końcu zaczęła mu dokuczać samotność.

Świętowit spojrzał wtedy na swój cień i postanowił oddzielić go od siebie. Tak powstało dwóch bogów – Swaróg i Weles.


Swaróg uplótł ze światła słonecznego łódź, Weles spędzał czas na nurkowaniu. Jednak bogom prędko zamarzył się stały ląd. Swaróg namówił więc Welesa, by ten zanurkował na dno bezkresnego oceanu i przyniósł stamtąd garść ziemi. Ocean był bardzo głęboki, dlatego Weles musiał nurkować wielokrotnie, zanim udało mu się wydobyć grudę, która miała stać się zalążkiem naszego świata. Podczas nurkowania miał za zadanie wypowiedzenie magicznej formuły, która świadczyłaby o współpracy bogów. - Z mocą Swaroga i moją – powtarzał. Jednak dotarcie do dna oceanu nie było łatwym zadaniem i solidnie zirytowało boga. Płynąc kolejny raz w otchłań dojrzała w nim myśl, że mógłby ziemię stworzyć tylko dla siebie. - Z moją mocą' – wyrzekł niezgodnie z umową i samolubnie schował kilka ziarnek piasku w ustach.

Obrazek

Gdy Weles wynurzył się z wody, Swaróg wziął z jego dłoni piasek i cisnął go o wodę.

Tam, gdzie upadły ziarnka piasku, prędko pojawił się ląd. Również piasek ukryty w ustach Welesa zaczął pęcznieć. Weles wypluł go i nagle wyrosły góry.


Powstały w ten sposób zaczątek Ziemi był jednak niewielki i dwóch bogów ledwo się na nim mieściło. Rozdrażniony Weles postanowił zepchnąć z wyspy Swaroga. Korzystając z tego, że drugi bóg śpi, Weles wziął go na ręce i zaczął przenosić w stronę wody. Jednak gdy tylko zbliżał się do brzegu, ląd rozszerzał się i brzeg się oddalał. Weles musiał więc zrezygnować z zamiaru wrzucenia Swaroga do wody. Kiedy Swaróg się obudził, na początku ucieszył się, że Ziemia się powiększyła. Prędko jednak zaczął się martwić. Obawiał się, że wkrótce może zabraknąć nieba. Zwierzył się ze swoich niepokojów Welesowi, ten się jednak nie przejmował. Wtedy Swaróg nabrał podejrzeń, że coś jest nie tak. Stworzył pszczołę, której zadaniem było szpiegować Welesa. Owad odkrył, że Weles stworzył z morskiej piany kozła, z którym w najlepsze kpi sobie ze Swaroga. Mówił, że naiwny bóg nie wie nawet, że wystarczy wyznaczyć strony świata kijem, aby Ziemia przestała się rozrastać. Swaróg prędko skorzystał z przekazanej mu przez pszczołę wskazówki. Od tej pory konflikt między bogami był już jawny. Wykłócali się o to, który ma panować nad niebiosami. To z kolei zirytowało Świętowita. Bogów tych stworzył w końcu z potrzeby towarzystwa, a oni kłócili się i kłócili. Świętowit postanowił więc zażegnać spór, raz na zawsze rozdzielając dwóch bogów.

Obrazek

Swaróg dostał we władanie ląd i był od tej pory bogiem słońca, któremu później ludzie chętnie oddawali cześć. Weles panował nad światem podziemnym. Jako ktoś na kształt słowiańskiego odpowiednika Hadesa czuwał nad Nawią – krainą, do której ludzie trafiali po śmierci. Na łąkach Nawii Weles wypasał od tej pory dusze zmarłych. Później, być może ze względu na ten związek z pasaniem stał się również bogiem bydła.

Wszystkie dawne kultury tworzyły mity kosmogeniczne, aby wyjaśnić sobie, jak powstał świat.


Na tym tle słowiańska opowieść o stworzeniu świata nie jest niczym wyjątkowym. Tym bardziej, że bliźniaczo podobna historia – tylko z udziałem innych bogów – funkcjonowała w kulturach azjatyckich i indoirańskich.

Obrazek
http://www.fpiec.pl/post/2015/08/17/jakpowstal
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: janusz » czwartek 11 maja 2017, 22:43

Dusza u Słowian

https://www.youtube.com/watch?v=kQNJ3i5CaEQ

Opublikowany 21 sty 2017

"Ciało naszego bliskiego pochłonął święty ogień Swarogowy, dusza odnajdzie swoją drogę, gdyż pożegnaliśmy go należycie przepiękną Tryzną, a w Dziady znów się z nim spotkamy!"
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Słowiańska "duchowość" - obrzędy

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 24 maja 2017, 10:08

Kamil Gołdowski pisze:Postrzyżyny i Zapleciny
Kwiecień 26, 2016

Nowo narodzone dziecko we wspólnotach słowiańskich było otoczone specyficzną formą troski, która wynikała z wysokiej śmiertelności wśród dzieci. Dziś wśród chrześcijan uroczystym wprowadzeniem młodego człowieka do wspólnoty jest chrzest, podczas którego dziecko obmywa się z grzechu pierworodnego, a także nadaje mu się imię. Współcześnie młodzi rodzice chrzczą swe dzieci najczęściej w pierwszym roku po urodzeniu, jednak nasi praojcowie byli bardziej ostrożni przy wprowadzaniu do wspólnoty nowych jednostek. Uroczyste nadanie imienia we wspólnocie słowiańskiej następowało dopiero, gdy dziecko miało od 7 do 12 lat. Do tego czasu pociecha nosiła imię ochronne, które miało je zabezpieczyć przed zainteresowaniem sił demonicznych. W celu odstraszenia złego imię to, mogło przybrać rozmaitą formę: Wilk, Niemoj, Nielub.

Z wkraczaniem w wiek dorosły są związane dwa słowiańskie obrzędy inicjacyjne, do których przystępowali chłopcy lub dziewczęta w odpowiednim wieku. Mowa tutaj o chłopięcych postrzyżynach i dziewczęcych zaplecinach / wiankowinach, które były symbolicznym wkroczeniem w wiek męski lub kobiecy. Od tego czasu chłopcy byli przyuczani do typowo męskich zajęć, takich jak: polowanie, wojaczka, rzemiosło i rola, zaś dziewczęta stawały się pannami — dziewczętami przygotowywanymi do przyszłego zamążpójścia. Obu tym obrzędom towarzyszyły spotkania i uczty, choć warto wyraźnie zaznaczyć, że samym rytuałom towarzyszył bardzo podniosły charakter. Podczas tych obrzędów chłopcom i dziewczętom nadawano również właściwe imiona, pełniące funkcję wróżby na przyszłe życie.

Obrazek
Autor: Andriej Szyszkin, Nadanie imienia ©

Nadawane w czasie postrzyżyn lub zaplecin imię pełniło funkcję wróżby i życzenia, samospełniającej się przepowiedni. Imiona te były silnie powiązane z magią i ówczesnymi zwyczajami. Najliczniejszy zbiór słowiańskich imion właściwych stanowią imiona dwuczłonowe, których znaczenie należało odczytywać jako swoiste zaklęcie. Tak oto Sławomir miał być człowiekiem sławiącym pokój, Wojciech, cieszącym się w boju, zaś Zbigniew osobą, która wyzbędzie się gniewu. Chcąc poznać znaczenie danego imienia, należy spojrzeć odrębnie na każdy z jego członów. Najczęstszymi członami w imionach słowiańskich były: bog (Bóg lub los, dola), bor (walka), dobro, ciech (radość, uciecha), dom, drogo, gniew, goj (obfitość, lek, pokój), gost (gość), jar (siła, krzepkość), lub (miły, przyjemny), mił, mir (pokój), mysł (myśleć), rad (zadowolony lub udzielający rady), rat (wojna), siem (ród, własność), sław, sobie, wit (pan, władca), włod (władać), woj (wojować), żyr (pokarm, życie).

Imiona kobiece tworzono zazwyczaj poprzez dodanie końcówki -a, choć warto pamiętać, że były one wymyślane również w oparciu o człony typowo żeńskie: wola, cześć, wieść, włość, żyźń (urodzajność). Obok imion dwuczłonowych występowały również imiona o budowie imiesłowów, np. Bojan, Kochan, Stojan, Wygnan. Imiona dwuczłonowe za sprawą swej długości były czasem skracane do postaci zdrobniałej, np. Witosz, Miłosz, Boruch, Sławko, Zbyszko. Przypuszcza się, że początkowo imiona dwuczłonowe były zarezerwowane wyłącznie dla reprezentantów wyższych warstw społecznych, podczas gdy wśród nizin społecznych funkcjonowały imiona pochodzące od nazw pospolitych, np. Żur, Jeż, Gęba. Temat słowiańskich imion został obszerniej omówiony w odrębnym wpisie.

Zasadami naszych praojców kierowaliśmy się również podczas nazywania naszego bloga, który w założeniu, jak na Sławosława przystało, ma na celu sławić sławę dawnych Słowian, bądź po prostu sławić Słowian, nazywanych czasem w literaturze również mianem Sławian.

Obrazek
Fotograf: T. Krzysztofiak, zdjęcie z zasobów Muzeum w Lednicy (postrzyżyny w Gieczu) ©

Obrzęd postrzyżyn polegał na symbolicznym obcięciu włosów chłopcu przez ojca lub żercę, zaś zapleciny na zapleceniu warkocza na głowie dziewczynki przez starsze kobiety ze wspólnoty, któremu towarzyszyło również dekorowanie dziewczęcej głowy symbolem dziewictwa — wiankiem (stąd oboczna nazwa wiankowiny). W wypadku postrzyżyn dokonanych przez ojca rytuał ten był traktowany również jako oficjalne uznanie swego potomka za prawowitego spadkobiercę. Od czasu dokonania tych obrzędów chłopcy i dziewczęta stawali się pełnoprawnymi członkami wspólnoty, kawalerami i pannami. Pomimo jeszcze względnie młodego wieku, od czasu postrzyżyn bądź wiankowin należało zachowywać się już jak na dorosłego członka wspólnoty przystało.

Różnice między postrzyżynami a wiankowinami wynikały przede wszystkim z odmiennej symboliki związanej z płciami. W wypadku postrzyżyn istotny był akt poddania się woli ojca i przyjęcia na siebie męskich obowiązków, który wyrażany był w formie symbolicznego obcięcia włosów. W wypadku płci pięknej wiankowiny odnoszą się do symboli dziewczęcej niewinności — wianka i warkocza. Współcześnie w kulturze ludowej zachował się gdzieniegdzie zwyczaj rozplatania lub nawet ścinania warkocza podczas wesela. Warto wspomnieć również o popularnych w Polsce oczepinach, które pierwotnie były rytualnym przejściem z grona panien do grupy społecznej mężatek, uwidocznionym w wymianie panieńskiego wianka na małżeński czepek. Wstąpienie w związek małżeński było końcem okresu panieństwa, tak jak wiankowiny były jego początkiem. Postrzyżyny od zaplecin odróżnia także wiek, w którym najczęściej dokonywano obrzędu przejścia. W wypadku chłopców najczęściej postrzygano siedmiolatków, dziewczętom zaś zaplatano warkocze dopiero, gdy miały 9 lub więcej lat. Bardzo często z wiankowinami czekano do czasu, aż dziewczyna zacznie miesiączkować, mieć tzw. księżycowe dni.

Obrazek
J. Peszka, Postrzyżyny Mieszka.

Wiedza o przebiegu przedchrześcijańskich postrzyżyn dobrze zachowała się za sprawą wczesnośredniowiecznych kronik. Bardziej tajemniczym obrzędem zdają się być zapleciny, które są dziś rekonstruowane przede wszystkim w oparciu o kulturę ludową. Nic w tym dziwnego, gdyż historia naszych ziem jest maskulinocentryczna. O postrzyżynach wiemy więcej za sprawą tego, że temu rytuałowi poddawano znamienitych mężów, m.in. samego Mieszka, który rozpoczął w Polsce proces chrystianizacji. Wedle popularnej średniowiecznej legendy Mieszko w czasie postrzyżyn miał cudownie odzyskać wzrok, co z czasem zaczęto interpretować jako metaforyczne przejrzenie na oczy i ujrzenie oblicza prawdziwego Boga. Takie rozumienie tego zdarzenia jest jednak bardzo dziwne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że postrzyżone włosy były ofiarowywane Swarożycowi lub innemu pogańskiemu bogu. Trudno powiedzieć, na ile rozpowszechnione wśród Słowian były ryty postrzyżyn i zaplecin. Problematyczne jest także ustalenie, w jakich dokładnie czasach i jak długo zwyczaje te były praktykowane na naszych ziemiach. Niektórzy badacze proponują, by rytuały te łączyć bezpośrednio z imionami wróżebnymi, które zaczęły się pojawiać jeszcze w okresie prasłowiańskim. Czy tak było naprawdę? Zapewne nigdy już się o tym nie dowiemy.

Pierwszą piśmienniczą wzmianką o postrzyżynach jest kronika Galla Anonima, w której wspomina się księciu Popielu, który miał dwóch synów i zwyczajem pogańskim przygotował wielką ucztę na ich postrzyżyny, na którą zaprosił bardzo wielu wielmożów i przyjaciół. Dzięki tajemniczemu autorowi pierwszej polskiej kroniki wiemy, że postrzyżyny nie były zwyczajem zarezerwowanym wyłącznie dla najwyższych warstw społeczeństwa. Jego kronika wzmiankuje wszakże o ubogim oraczu o imieniu Piast, który urządził zwyczajową ucztę i wspólnie z zebranymi postrzygł swego syna, nadając mu imię Siemowit. Również czeska kronika wspomina, że obchody postrzyżyn Mieszka były połączone z rytualną ucztą, na którą zostało zaproszonych wiele znamienitych gości. Wszystko wskazuje zatem na to, że przedchrześcijańskie postrzyżyny i zapleciny były świętami rodzinno-plemiennymi, które nie mogły obejść się bez głośnych obchodów i oddania należnej czci rodzimym bogom.

Obrazek
Autorka: Mirogniewa ©

Tak zwyczaj postrzyżyn opisał w „Starej baśni” Józef Ignacy Kraszewski:

Gdy wszyscy już byli zebrani, biało ubranego chłopaka, z długo rozpuszczonymi włosami, których od urodzenia nożyce nie tknęły, przywiodła ze łzami w oczach matka i w ręce mu go oddała. Ten stał już w gotowości przyjęcia go od niej, a gdy dzieciak mu się do nóg rzucił, ściskając je, podniósł go i wodą ze źródła pokropił. Po czym ująwszy nożyce przygotowane, nad czołem nieco włosów mu przystrzygł, oddając je gościom i starszyźnie, która po trosze dokoła je przycinała.

Postrzyżyny i wiankowiny mogą częściowo dziś przywodzić skojarzenia z katolickim sakramentem Komunii, do którego przystępują dzieci w podobnym wieku. Współczesne komunie również nie mogą obyć się bez wyprawienia okolicznościowego przyjęcia, na które są zapraszani rodzina i bliscy. Jak już zostało powiedziane, obrzęd postrzyżyn często był odbierany jako symboliczny akt poddania się woli ojca, przejścia pod jego opiekę, stąd też włosy dziś ścinają szeregowi przystępujący do wojska (zmiana zwierzchnika) oraz prawosławni zakonnicy (podlegli od tego czasu konkretnemu biskupowi). Postrzyżyny stanowią również dziś istotny element prawosławnej liturgii chrztu, podczas której pop przycina nożyczkami kosmyk włosów niemowlęcia.

Postrzyżyny i wiankowiny w niezmienionej formie zdołały przetrwać również we współczesnych wspólnotach rodzimowierczych. Mimo małej ilości tekstów źródłowych opowiadających o tym rytuale, jest on dziś postrzegany jako jeden z bardziej rozpoznawalnych przedchrześcijańskich rytów przejścia.
https://www.slawoslaw.pl/postrzyzyny-i-zapleciny/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

ODPOWIEDZ