Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Historia Słowian - My, Słowianie

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 12 cze 2015, 21:15

Adrian Leszczyński pisze:Źródła pisane o pochodzeniu Słowian i Polaków
23 lutego 2015

Niniejszy artykuł jest kontynuacją innego mojego artykułu pt. Wenedowie, Wandalowie i Słowianie, w którym nie wyczerpałem całego zagadnienia obejmującego wzajemne związki wspomnianych, rzekomo trzech różnych ludów. Niestety i w niniejszym opracowaniu temat nie jest do końca wyczerpany. Mimo to przedstawiam poniżej kolejne fakty zawarte w źródłach pisanych mówiące o nieodłącznych związkach Wenedów, Wandalów i Słowian. Podobnie jak we wspomnianym poprzednim artykule wszystkie one stwierdzają jasno: Wenedowie, Wandalowie i Słowianie to jeden i ten sam lud, tyle że kryjący się pod różnymi nazwami.

HELMOLD – „KRONIKA SŁOWIAN”

Opis tych związków rozpoczynam od „Kroniki Słowian” (łac. Chronica Slavorum) autorstwa Helmolda, saskiego historyka z XII w. Kronika ta jest kontynuacją „Historii archidiecezji hamburskiej” (łac. „Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum”) Adama z Bremy. Podobnie jak poprzednik Helmold także ściśle łączy Wandalów i Winitów (Wendów / Windów) ze Słowianami. Na stronie 9 dzieła w przekładzie Jana Papłońskiego [1] Helmold pisze tak:

„Tam więc, gdzie się Polska kończy, przychodzi się do bardzo rozległej krainy Sławian, którzy w starożytności Wandalami, dziś zaś Winitami [to jest Wendami – przyp. J.P.] albo Winulami się nazywają.”
I dalej na tej samej stronie: „Druga rzeka, to jest Odra, zdążając ku północy, przepływa przez środek ziemi Winulów (Wendów) i oddziela Pomorzan od Wilców (Weletów)”.
Następnie na str. 20: „Liczne są wszakże, jak to wyżej powiedziano, ludy sławiańskie, z których te, które się nazywają Winulami albo Winitami, po większej części do dyecezyi Hammenburgskiej [hamburskiej – przyp. A.L.] należą.
Na str. 42: „Książętami Sławian, noszących imię Winulów lub Winitów, w owym czasie byli: Mieczysław, Nakkon i Seredych...”
Na str. 54: „W owych czasach trwały pokój nastał w ziemi sławiańskiej dlatego, że Konrad, który objął państwo po Henryku pobożnym, w częstych wojnach Winitów pokonał.”
I nieco dalej na tej samej str. 54: „Książęta sławiańscy byli: Anadrag, Gneus i trzeci Udo [To jest, Onodrag, Gniewosz i Przybigniew syn Mieczysława. Udo jest to niemieckie imię Przybigniewa – przyp. J.P.]. Ten ostatni był złym chrześcijaninem, za to też i razem za swoje okrucieństwo został przez jakiegoś saskiego zbiega znienacka zamordowany (1031 r.). Syn jego imieniem Godszalk uczył się nauk w Lunenburgu. Dowiedziawszy się o śmierci ojca, porzucił i nauki i wiarę, i przepłynąwszy rzekę, przybył do narodu Winitów.”

Określenie „Winitowie” , znane z kronik Adama z Bremy i Helmolda, jest tożsame z nazwami: „Wenedowie” (niem.Wenden) oraz „Windowie” lub „Winidowie” (niem. Winden). Niemcy używali określeń „Wenden” i „Winden” zamiennie. Oba w j. łacińskim znaczyły „Vandali” (pol. Wandalowie), co szerzej opisuję poniżej. Termin „Wenden” jest do dziś używany w Niemczech i określa Słowian Zachodnich – dziś w szczególności Serbołużyczan, dawniej także pozostałych Słowian połabskich. Określeniem „Winden” nazywano np. Słoweńców, zwłaszcza tych mieszkających na terenie obecnej Austrii. Język ich, historycznie nazywany był „językiem windyjskim” (niem. Windische Sprache). Również Słowianie zamieszkujący w średniowieczu tereny Górnej Frankonii i Górnego Palatynatu w obecnych Niemczech, nazywani byli mianem „Winden”. [2] Słowiańskie plemię o nazwie Radanzwinidzi (łac. Radanzwinidi / Ratanz-Winidi) zamieszkiwało dorzecze rzeki Radęcy – stąd w nazwie plemienia człon „Radanz” / „Ratanz” (niem. Regnitz i jej dopływ Rednitz) – uchodzącej do Menu kilka kilometrów na północ od Bambergu w Bawarii. Natomiast inne słowiańskie plemię, Moinwinidzi łac. Moinvinidi / Moin-Vinidi) zamieszkiwało okolice rzeki Men (stąd w nazwie człon „Moin” – niem. Main). Drugi człon obu nazw, „Vinidi” to oczywiście „Winidowie” lub „Windowie” (niem. Winden) w rozumieniu „Słowianie”.

„ANNALES SANGALLENSES MAIORES”

Pod datą roku 795 w Wielkich Rocznikach klasztoru w Sankt Gallen w Szwajcarii (łac. Annales Sangallenses maiores) widnieje taki oto tekst: „Król Karol ponownie w Saksonii z wielkim wojskiem Franków. On opustoszył i zdobył kraj, przywiózł stamtąd 7070 zakładników i wrócił z pokojem. Wandalowie zostali podbici, książę Zotan przyszedł z Panonii do Akwizgranu do króla Karola, poddał się i oddał [mu] ojczyznę, którą władał; przyjął chrzest, a wraz z nim przyjęli go wszyscy ci, którzy z nim przyszli. Następnie wrócił z pokojem i honorami do swojej ojczyzny.”[3]

W powyższym tekście pod pojęciem „Wandalów” kryją się Słowianie. Jednak niektórzy historycy zwracają uwagę, że ówcześni skrybowie mogli pomylić Wandalów z Awarami, z którymi istotnie w owym czasie Karol Wielki prowadził wojny. Mało tego: Awarowie zajmowali wówczas nizinę Panonii. Istota jednak w tym, że mieszkali oni wśród Słowian, którzy także w tamtym czasie zamieszkiwali Panonię i w sojuszu z Awarami prowadzili wojny przeciwko różnym, innym ludom. Zatem Słowianie określani tutaj mianem „Wandalów” mogli mieć i zapewne mieli własnych niezależnych książąt. Ponadto, na powyższy tekst można spojrzeć jeszcze inaczej: autor najpierw opisuje wojnę z Saksonią, potem wojnę z Wandalami (Słowianami połabskimi), sąsiadującymi z Sasami, a następnie pisze o kolejnej sprawie, mianowicie o księciu Zotanie z Panonii. Nieznane jest pochodzenie tego księcia, lecz najprawdopodobniej był Awarem. Historia wspomina bowiem o władcy awarskim o imieniu Zodan, który panował jednak dopiero od 803 r. i został osadzony na tronie przez Bułgarów. [4] Czy zanim został władcą awarskim był wcześniej Słowianinem i jako przywódca Słowian przegrał wojnę z Frankami? A może problem w interpretacji zapisu tkwi w niekonsekwentnej interpunkcji stosowanej przez zakonników z Sankt Gallen, którzy powinni byli wyraźnie oddzielić od siebie zdanie o Wandalach i następujący po nim (być może) niezwiązany z nim opis przybycia księcia Zotana na dwór Karola Wielkiego? Odpowiedzi może być kilka. W każdym razie osobiście nie mam wątpliwości, że pod pojęciem „Wandalów” ukrywają się w tym tekście Słowianie.

Warto przy tej okazji przypomnieć o wspomnianych przeze mnie we wcześniejszym artykule „Rocznikach Alemańskich” (łac. Annales Alamanici). Annały te opisują najazd Karola Wielkiego na Słowian połabskich z około roku 790. Przybycie króla Franków zawiera się w sformułowaniu „perrexit in regionem Wandalorum” (pol. przybył do kraju Wandalów). Zatem Karol walczył także i ze Słowianami, nazywanymi wówczas „Wandalami”.

GERWAZY Z TILBURY – „OTIA IMPERIALIA”

Żyjący w latach 1150 – 1235 pochodzący z Anglii ksiądz katolicki Gerwazy z Tilbury w swym napisanym dla cesarza Ottona IV dziele pt. „Otia imperialia” wspomina m.in. o ziemiach polskich używając nawet nazwy "Polska" tłumacząc jej właściwe rozumienie. Kraj nasz ma zamieszkiwać wówczas „okrutny lud Wandalów”, który żyje w sąsiedztwie innych „ludów sarmackich”. „Ziemie wandalskie” leżą miedzy „Morzem Sarmackim” [Bałtyk – przyp. A.L.], a "Alpami Węgierskimi” [Karpaty – przyp. A.L.]. Do „Morza Sarmackiego” wpadają rzeki: „Sarmaticus” [?] oraz „Wandal” [Wisła – przyp. A.L.]. Autor wprost stwierdza, że Polacy „określani są mianem Wandalów i sami siebie tak nazywają”.

WINCENTY KADŁUBEK – „KRONIKA POLSKA”

Relacje kronikarzy polskich były do tej pory przeze mnie pomijane. Pora sprawdzić i ich zapisy, gdyż oni także wspominają o pochodzeniu Polaków (Słowian) od starożytnych Wandalów.
Żyjący w latach 1150/60 – 1223, Wincenty Kadłubek , biskup krakowski, autor „Kroniki Polskiej” (łac. Historia Polonica) opisuje legendę o założeniu miasta Krakowa, o królu Kraku (Grakchu) i jego córce Wandzie, od imienia której miała pierwotnie wziąć nazwę rzeka Wisła, a w konsekwencji cały lud żyjący na ziemiach polskich. Oto cytaty:
„Tak wielka zaś miłość do zmarłego władcy [Grakcha, tudzież Kraka – przyp. A.L.] ogarnęła senat, możnych i cały lud, że jedynej jego dzieweczce, której imię było Wanda powierzyli rządy po ojcu”. I dalej „Od niej, mówią, pochodzić ma nazwa rzeki Wandal, ponieważ ona stanowiła środek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami”. [5]

„KRONIKA WIELKOPOLSKA”

Legendę o Wandzie, lecz w nieco innej wersji, przytacza również w XIV wieku anonimowy twórca Kroniki wielkopolskiej. Łączy on imię księżniczki ze staropolskim słowem „węda” (wędka; miała ona rzekomo "łowić" serca poddanych). W tej jednak kronice samobójczą śmiercią miała zginąć sama Wanda, a nie odrzucony przez nią „książę lemański” [niemiecki – przyp. A.L.], jak opisuje to Kadłubek. W Kronice Wielkopolskiej Wanda rzuca się do wód Wisły, co miałoby wyjaśniać nazwę rzeki (Wandal) i zamieszkałego w jej dorzeczu plemienia (Wandalów).

„KRONIKA DZIERZWY”

Franciszkański zakonnik Dzierzwa żyjący w czasach Władysława Łokietka (XIV w.) zgodnie z ówcześnie panującą modą w nauce wyprowadza pochodzenie narodów europejskich od biblijnego Jafeta i poprzez kolejnych potomków dochodzi do Alana i jego syna o imieniu Negno. Geneza pochodzenia Polaków przedstawia się według niego następująco: „Przede wszystkim należy wiedzieć, że Polacy pochodzą z rodu Jafeta, syna Noego. Ów Jafet, wśród licznych spłodzonych przez siebie synów, miał również jednego imieniem Jawan, którego Polacy zwą Iwan. Jawan zrodził Philirę, Philira zrodził Alana, Alan zrodził Anchizesa, Anchizes zrodził Eneasza, Eneasz zrodził Askaniusza, Askaniusz zrodził Pamfiliusza, Pamfiliusz zrodził Reasilwę, Reasilwa zrodził Alanusa, Alanus — który jako pierwszy przybył do Europy — zrodził Negnona, Negnon zaś zrodził czterech synów, z których pierworodnym był Wandal, od którego wywodzą się Wandalici, zwani obecnie Polakami”.

JAN DŁUGOSZ – „ROCZNIKI, CZYLI KRONIKI SŁYNNEGO KRÓLESTWA POLSKIEGO”

Podobnie jak poprzednik, również inny słynny polski historyk i kronikarz, Jan Długosz, wyprowadza pochodzenie Polaków od wspomnianych biblijnych postaci, by ostatecznie łączyć Polaków bezpośrednio z Wandalami. Długosz, w swoim wielkim dziele pt. „Roczniki, czyli kroniki słynnego Królestwa Polskiego”, napisanym w XV w., powiela opis Dzierzwy. W internetowym wydaniu tego dzieła na str. 23 znajdujemy takie oto słowa: „Trzeci na koniec syn Alana, Negno, czterech synów był ojcem, a tych imiona są: Wandal, od którego nazwisko wzięli Wandalowie, teraz Polakami zwani, i który rzekę dziś Wisłą pospolicie zwaną chciał mieć rzeczoną Wandalem”. Zaś na str. 43 autor pisze tak: „Sąsiednie przecież narody, a mianowicie Rusini, którzy w kronikach swoich chełpią się pochodzeniem od Lecha, nazywają Polaków i ich kraj Lechitami. Po dziś dzień u Słowian, Bułgarów, Kroatów i Hunów toż samo utrzymuje się nazwisko, chociaż w wielu miejscach pisarze niektórzy mienią ich i piszą Wandalitami, od rzeki Wandal, która jedno znaczy co Wisła...” [6]

INSKRYPCJE KSIĄŻĄT POMORSKICH

W muzeum Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie zobaczyć można inskrypcje dawnych władców Pomorza Zachodniego. Widnieją na nich nazwy licznych ziem oraz ludów, którymi władali. Można z nich wyczytać, iż władcy Pomorza panowali m.in. nad ludem Wandalów / Wenedów. Napisy na inskrypcjach w języku łacińskim brzmią bowiem „Ducis Vandalorum”, a na inskrypcjach tłumaczonych na język niemiecki brzmią one „Herzog der Wenden”. Wniosek z tego jest oczywisty: łacińska nazwa „Vandali” (pol. Wandalowie) znaczy to samo, co niemiecka nazwa „Wenden” (pol. Wendowie/ Wenedowie). Oba te słowa oznaczają zaś Słowian, co jest oczywiste, gdy weźmie się pod uwagę to, nad jakimi ludami swe władztwo sprawowali książęta pomorscy. Poniżej zdjęcia jednej z inskrypcji i jej tłumaczenie na język niemiecki oraz polski:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

POZOSTALI AUTORZY

Pomimo mojego drugiego artykułu na ten temat, kwestie związku Słowian i Polaków z Wandalami i Wenedami nadal pozostają niewyczerpane. Nie opisałem tutaj dzieł innych autorów, głównie nowożytnych, którzy także łączyli Wandalów / Wenedów ze Słowianami i Polakami. Należy wspomnieć tu o takich pisarzach, jak choćby: Maciej Miechowita, Marcin Bielski, Albert Krantz, Flavio Blondi czy Thomas Nugent. O tym ostatnim nieco szerzej piszę w artykule „Królowie Herulów i Wandalów”, lecz i tamte opracowanie nie wyczerpuje tematu.

W Polsce mało poznane są również stare skandynawskie sagi , które także wspominają Słowian i Polaków, łącząc ich ściśle z Wandalami / Wenedami. Być może będzie jeszcze możliwość powrócenia do tej tematyki.

INNE ŹRÓDŁA

Pomijając dawne, głównie średniowieczne kroniki czy inskrypcje, istnieją inne źródła pisane wskazujące na pochodzenie Słowian od Wandalów (Wenedów) i na to, że Wandalowie, Wenedowie i Słowianie byli w istocie rzeczy jednym i tym samym ludem. I są nim nadal, mimo iż nazwy „Wandalowie” na oznaczenie Słowian nikt już nie używa – w przeciwieństwie do nazwy „Wenedowie” (niem. Wenden). Oto pozostałe źródła:

1. Student uniwersytetu w Wittenberdze, pochodzący z Trzebiela na Dolnych Łużycach (obecnie wieś w Polsce w woj. lubuskim, w powiecie żarskim; niem. Triebel; dlnłuż. Trjebule), do pierwszej połowy XVII w. zamieszkanego niemalże wyłącznie przez Wendów (Słowian – Łużyczan), określanego w źródłach jako „Wendyjska Osada" został wpisany do księgi uniwersyteckiej w roku 1528 r. jako Matheus Wundalo, co po polsku tłumaczyć można jako Mateusz Wandal. [7]

2. Żyjący w XVI w. tłumacz Nowego Testamentu na język dolnołużycki (1548 r.), Mikołaj Jakubica (dlnłuż. Mikławš Jakubica) nazywany był jako ,Vandalicus interpres" (niem. Der Wendische Übersetzer; pol. Wendyjski / Wandalski tłumacz). [8]

3. Jednym z najstarszych zabytków języka dolnołużyckiego jest pochodzący z 1610 r. podręcznik pt. „Enchiridion Vandalicum” autorstwa Andreasa Tharaeusa. [9]

4. Stanisław Staszic opisując swą podróż po Górnych Łużycach w 1804 roku, na przemian pisze o „osadach Wandalów, języku wendyjskim”, potem znów o Budziszynie (niem. Bautzen, górnołuż. Budyšin) wywodzącym się od, jak to określił: ,,Wendów czy Wandalów". [10]

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl

PRZYPISY:

[1] - Kronika Słowian w przekładzie Jana Papłońskiego, Warszawa 1862 r., http://pbc.biaman.pl/dlibra/doccontent?id=7734&from=FBC

[2] – Bavaria Slavica (źródła onomastyczne), http://pl.wikipedia.org/wiki/Bavaria_Sl ... omastyczne

[3] – tłumaczenie własne autora z j. rosyjskiego, http://www.vostlit.info/Texts/rus17/Ann ... etext3.htm
- W łacińskim oryginale: „Wandali conquisiti sunt” (pol. Wandalowie zostali podbici).

[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Awarowie#Z ... war.C3.B3w

[5] - Kronika Polska, Wincenty Kadłubek; Legenda o Wandzie na str. 15-17, http://biblioteka.kijowski.pl/sredniowi ... polska.pdf

[6] - Jana Długosza Kanonika Krakowskiego Dziejów Polski Ksiąg Dwanaście, przekład Karola Mecherzyńskiego, Kraków 1867 r., http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=43577&s=1

[7] - E. Schwärzel, Das Schulwesen, Triebel unsere heimatstadt an der Lauka, Karlsruhe 1994, str. 222.
- Album Academiae Vitebergensis ab a. Ch. MDII usque ad a. MDCII ..., s. 134.

[8] - Nowy Testament w dziejach i kulturze Europy: 450 rocznica przekładu Nowego Testamentu przez Mikołaja Jakubicę na język dolnołużycki. / Red. naukowa Tomasz Jaworski, Wiesław Pyżewicz. - Wyd. Szkoły Nauk humanistycznych i społecznych Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2001 r., (Kopia strony rękopisu M. Jakubicy), str. 106.
- Gedenkstein für Mikławš Jakubica in Laubnitz, Von Hartwig Benzler, La Hulpe, str. 5:
http://www.laubnitz.intergramm.de/Jakubica.pdf

[9] - http://www.domowina-verlag.de/de/titel/ ... vandalicum
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Dolno%C5%8 ... ite_note-2 (Język i kultura Dolnołużyczan)
- http://opac.ciniba.edu.pl/191800768278/ ... eaetharaei

[10] - A. Zieliński, Podróże Polaków na Łużyce w XIX wieku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1975 r.
http://www.taraka.pl/zrodla_pisane_o_pochodzeniu
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: janusz » piątek 12 cze 2015, 23:25

Z Archiwum: Roman Adler – Początki Słowian i ich pierwsze państwa (nieautochtoniczna odpowiedź na propagandę germańskiego neo-kossinizmu)

Przypominamy tekst Romana Adlera publikowany tutaj w 2010 roku. Niby jest cały czas na czarnym pasku, ale warto przypomnieć dzisiaj chronologię zakłamywania dziejów przedchrześcijańskich Polski. Początki Słowian i ich pierwsze państwa (cz. 1)

https://bialczynski.wordpress.com/?s=Roman+Adler

Ponieważ o rozsądne głosy w sprawie pochodzenia Słowian i ich miejsca na Ziemi przed rokiem 500 n.e. wciąż jest bardzo trudno z przyjemnością sygnalizuję naszym czytelnikom jeden z owych nielicznych, niezaślepionych propagandą niemiecką i presją bycia w trendzie, głosów wołających na puszczy o PRAWDĘ ELEMENTARNĄ na temat możliwego pochodzenia i miejsca pochodzenia Słowian. Artykuł napisano latem 2009 roku, moim zdaniem nie uwzględnia on wielu różnych faktów, które zmieniają zaprezentowany tutaj obraz. Artykuł składa się z 3 obszernych części – tutaj zajawka (obszerna, ale mająca tylko skłonić do dalszego czytania na stronach autora tego tekstu)

Z blogu Romana Adlera:

http://romaquil.blog.onet.pl/Poczatki-S ... 80584307,n

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ciśnie mi się od razu komentarz: Zgadzam się w pełni z autorem, iż nie mamy do czynienia z „odkłamaniem” tylko z podwójnym zakłamaniem i kontynuacją koncepcji obecnych wśród Niemców od – dawniej nawet, moim zdaniem, niż początek XIX wieku. To jest wpisane w ich ekspansję – a obecnie znów odżyły w nich nadzieje na wpierw psychologiczne obezwładnienie Polaków, Czechów, Serbów a potem połączony z ekonomicznym uzależnieniem kolejny „podbój” między Odrą a Wisła – tym razem w jakiejś może innej, o wiele perfidniejszej niż Auschwitz, formie. Dodatkowo zauważmy, że przez cały czas nie dopuszczają do jakiejkolwiek odrębności Serbów Łużyckich, nie pozwalają polskim dzieciom w Niemczech mówić z rodzicami po polsku (kiedy dojdzie do rozwodu pary mieszanej), nie pozwalają otwierać szkół polskich dla dzieci mieszkających tam Polaków, ani nie dopuszczają do odtworzenia Mniejszości Polskiej – zlikwidowanej hitlerowskim dekretem przed II Wojną Światową. Czy to jest polityka przyjaznego Polsce i Polakom państwa? Odpowiedzcie sobie sami. Ja bym to nazwał „słowianofobią” czymś co powoli zastępuje przedwojenny antysemityzm w Niemczech – zaznaczam, to nie dotyczy tylko Polaków, ale także innych sąsiadujących z Niemcami i Austrią państw słowiańskich – zwłaszcza Serbii, której rozbiór – zwłaszcza odebranie Kosowa, pod egidą NATO jest już jawnie wrogim , zbrojnym – anty-słowiańskim krokiem.

Dalsze zaś dowody na słowiańskość nie tylko ziem nad Wisłą i Odrą, ale także nad Łabą znajdziecie w następnej części artykułu. C. B. Oto on:

Obrazek

Rzeczywiście – w „Zjednoczonej Europie” tylko jedna strona ma zawsze rację – o ile się między sobą nie pokłóci – to triumwirat Niemiec, Anglii i Francji – dla nich są jakieś inne, lepsze prawa w Europie ( np. mogą sobie dofinansowywać co im do głowy przyjdzie, a u nas zamykać np. stocznie wmawiając nam, że to nasza wina) mogą też bezkarnie wydalać Romów – jeżeli im to strzeli do głowy, nie narażając się wcale na określenia stosowane do Polaków – ksenofobi, rasiści, nacjonaliści. C.B.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Oto i mamy pięknie wyeksponowany w tym artykule wątek – nie całkowitego uśmiercenia przez Scytów kultury łużyckiej, ciągłości – poprzez „niezauważane” dzisiaj z premedytacją artefakty i konteksty archeologiczne – z kulturą Pomorską. Mało tego, mamy tutaj uwypuklone odkrycie genetyków, którzy datują na ok. 300 p.n.e. tzw „szyjkę butelki” czyli wyraźny regres nad Wisłą ludności R1a1a. Ale wyraźnie podkreślają, że ta ludność tutaj nigdy nie przestała istnieć, a tylko wyraźnie podupadła liczebnie i została zasilona znów tą samą krwią R1a1a znad Dunaju albo zza Wisły – gdzie jak tu Autor ładnie dokumentuje ludność łużycka była już od dawna pod władztwem Scytów (także o krwi z hg R1a). Załamanie klimatyczne i być może epidemie z tym związane, a także głód potwierdzają też badania z Syberii, o których tutaj na tym blogu już pisaliśmy, które przyniosły Scytom wielki rozkwit na stepach, a na północnym-zachodzie – w Polsce – regres. C. B.

Obrazek
Obrazek

Moim skromnym zdaniem właśnie to oddaje. W pełni się zgadzam z autorem. Dokładnie TO przedstawiamy w Księdze Ruty. C. B.

Obrazek
Obrazek oraczy


Mamy tu nawet domy na słupach współistniejące razem z półziemiankami – co niby miałoby być charakterystyczne dla skandynawskich Gotów. Szkoda że Autor w ogóle nie bierze pod uwagę w swoich dalszych rozważaniach wyników badań genetycznych. Wtedy wiele spraw poukładałoby mu się inaczej, wiele problemów by się rozwiązało i cała jego dalsza analiza znacznie by się uprościła.

Z tego powodu nie mogę się zgodzić z tą częścią jego wywodu gdzie przedstawia relacje między Słowianami a Scytami i Sarmatami czy Hunami i Awarami, państwem Samona i państwem Bozy, Wenedami i Słowianami, a także dzieje między plemionami germańskimi a słowiańskimi od III wieku p.n.e. do V wieku n.e.

Nie zgadzam się także z jego mitologicznymi wywodami, chociaż słusznie zwrócił uwagę na rożne związki słowiano-irano-indyjskie w nazwach związanych z wiarą przyrodzoną i w sensie ogólnosłownikowym. C. B.

ciąg dalszy na stronie Autora: http://romaquil.blog.onet.pl/Poczatki-S ... 80584307,n

Jest tam dokończenie części 1, część 2 i część 3 (bibliografia – rzecz ważna)

https://bialczynski.wordpress.com/tag/n ... a-slowian/
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 14 cze 2015, 14:47

Białczyński pisze:Prasłowianie i Ariowie pochodzą z Kujaw?! Nowa teoria archeologiczno-genetyczna potwierdza obecność Polaków nad Łabą, Wisłą, Dnieprem i Dunajem od 8000 lat.
13 Czerwiec 2015

Ksiądz Stanisław Pietrzak z Tropia na swojej stronie poświęconej genetyce publikuje ciekawą koncepcję praindoeuropejskiej genezy biologiczno-etnicznej Słowian, w której pokazuje ciągłość kulturową od 8000 lat temu. Archeologia czyni postępy w przystosowywaniu się do ustaleń genetyki, dzieje się to powoli, ale jednak następuje i to pokazuje dobrze ten tekst. Praca księdza Pietrzaka pochodzi z roku 2015 i jest w trakcie nieustannych modyfikacji. Widać po niej także jak mocno zmieniły się sądy na temat etogenezy Słowian od roku 2009, kiedy powstawał umiarkowanie-radykalny artykuł Romana Adlera, czy też odbierane jako ultra-radykalne i skrajnie fantastyczne teksty Czesława Białczyńskiego z tamtych lat (czy wcześniejsze z roku 1998-2000). Przytaczamy tutaj fragment tego artykułu i odsyłamy do całości na stronę TROPIA:
http://www.tropie.tarnow.opoka.org.pl/pol_slavs.htm

Obrazek


Praindoeuropejska geneza Słowian jako grupy biologicznej i etnicznej.

Ciągłość terytorialnej przestrzeni ciągłością języka i biologicznej grupy Prasłowian

Co było przed Prasłowianami?

To, co jednoznacznie łączy ludy Europy z indo-irańskimi Ariami to jest wspólny przodek męski, mający w swoim Y-DNA mutację R1a-M417. Mutacja ta, przekazywana późniejszym pokoleniom, jest dziś rozpoznawana jako dziedzictwo wspólnoty praindoeuropejskiej, będącej więc nie tylko wspólnotą jezykową i etniczną, ale także grupą biologiczną. Trwa poszukiwanie geograficznej ojczyzny Praindoeuropejczyków. Genetyczne i archeologiczne ślady wydają się wskazywać na polskie Kujawy. Racjonalną jest więc rzeczą na ziemiach Polski poszukiwać także wydzielenia się Prasłowian z praindoeuropejskiej wspólnoty językowej i biologicznej. Oto miejsce Prasłowian na diagramie filogenetycznego drzewa Rodu R1a-M417. Mężczyźni z ojcowskimi mutacjami M458 i Z280 występują w zdecydowanej przewadze w dzisiejszych krajach słowiańskich. W Polsce – do około 57 procent.

W centrum diagramu drzewa – mutacja SNP (single nucleotide polimorphism) w ojcowskim chromosomie Y o symbolu M417 wraz z (niewidocznymi tu) trzydziestoma innymi, kóre świadczą o długim gromadzeniu się kolejnych SNP w czasie od około 10 do 7 tys. lat temu w warunkach jakby „wąskiego gardła” czyli bez przetrwania żadnej linii bocznej z tego okresu. Takie sam okres przeżył ten ród wcześniej, od około 29 do 10 tys. lat temu, o czym świadczy razem blisko 200 SNP! (w obecnym stanie badań jedna mutacja, czyli SNP, zachodzi statystycznie co około 100 lat). Jest to jakby ilustracja niedoli przedsłowiańskich Praindoeuropejczyków i wcześniejszych Pre-Praindoeuropejczyków z mutacją R1a-M420 w trakcie ich migracji od Azji Środkowej lub Południowo-wschodniej ku Europie (z okresu około 20 tys. lat znane są tylko dwie, zaledwie szczątkowe gałęzie boczne, zamiast oczekiwanych statystycznie około 800). Z nich jedna to YP1041, powstała może już w Europie Środkowej, zobacz niżej, na diagramie)!

Obrazek

zukając odpowiedzi na pytanie o praindoeuropejską genezę Slowian i ich praojczyznę można ograniczyć się do tradycyjnego poszukiwania śladów języka prasłowiańskiego – tylko w toponimii czy hydronimii, opierając się na niepotwierdzonym założeniu, że takie nazewnictwo musiało być praktykowane przez wszystkie przedhistoryczne społeczności, a więc i Prasłowian (zresztą Słowianie na ziemiach polskich wyraźnie nie musieli w swoim dialekcie tworzyć nowej hydronimii, gdyż na tym terytorium dowodnie przejęli gotowe nazewnictwo od swoich praojców, Praindoeuropejczyków). Można też, opierając się na domniemaniu, że grupie etnicznej musi towarzyszyć ciągłość kultury archeologicznej, a jej wyraźny brak na jakimś terytorium musi oznaczać zmianę ludności, szukać tej prasłowiańskiej ciągłości cofając się od przypisywanej Słowianom wczesnośredniowiecznej kultury Praga-Korczak.

Otóż jedno i drugie podejście nie dało dotąd zadowalających rezultatów i zaowocowało raczej sceptycyzmem i odpowiedziami w rodzaju np., że Słowianie jako grupa etniczna wyłonili się późno, bo może dopiero u progu wczesnego średniowiecza, gdzieś w rejonie Dniepru i Prypeci, a ich indoeuropejski język, wykazujący wówczas na szerokiej przestrzeni znaczną jednolitość, jest bardzo młody i nie ma jasnej genezy.

Tymczasem sygnałem ciągłości przebywania Słowian i Prasłowian na jakimś terytorium nie musi być zwyczaj tworzenia własnej topo czy hydronimii ani ciągłość kolejnych archeologicznych kultur. Wielu archeologów twierdzi, że trzeba zerwać z tradycją nauczania, iż zmiana kultury archeologicznej oznacza zmianę ludności. Nie należy też nadużywać pojęcia migracji dla wytłumaczenie zmiany kultur – przestrzegają przed tym archeolodzy, np. J. Czebreszuk czy S. Kadrow, J. Wierzbicki. W neolicie, inaczej niż w mezolicie, rodziny były już przypisane do gospodarstwa rolnego i domostwa. Zorganizowanie migracji większej liczby rolników, np. całego plemienia, wymagałoby wielkiego wysiłku organizacyjnego, a zatem byłoby zadaniem już tylko odpowiednio silnej i sprawnej władzy politycznej, co najmniej protopańswowej. Migrację mogły podejmować co najwyżej mniejsze lub większe, ale pojedyncze rodziny (do wyjątków może należeć tylko tzw. wschodnioeuropejski exodus kultury amfor kulistych. Czebreszuki, Schyłek neolitu
, s.29).


Niektórzy archeolodzy wymyślili, że skoro Słowianie VI wieku na ziemiach polskich nie mogą być – według nich – przypisywani do kultury przeworskiej, a co najwyżej do późniejszej kultury Praga-Korczak, wywodzącej się gdzieś od Dniepru i Prypeci, to oznacza, że ich, Słowian i Prasłowian, wcześniej tu, nad Wisłą, nie było. A ponieważ kultura Praga-Korczak też nie wykazuje jednoznacznej ciągłości z innymi wcześniejszymi kulturami, to znaczy, że Słowianie wtedy przybyli “skądś”, może ze stepów azjatyckich.
Jak więc ustalić miejsce życia i rozwoju praprzodków Slowian (Prasłowian), skoro nie ma ciagłości kultur?

Otóż jest jeszcze coś takiego w dziejach Słowian, jak


ciągłość terytorialnej przestrzeni kolejnych, spokrewnionych lub niespokrewnionych kultur archeologicznych, świadcząca o terytorialnej ciągłości języka i biologicznej ciągłości przebywania jego mieszkańców, Prasłowian.



Jeżeli bowiem jakieś kolejne elementy kultury, pochodzące z wewnątrz czy z zewnątrz, łatwo i szybko i łatwo upowszechniają się w ramach prawie tych samych granic jakiegoś terytorium, to znaczy, że stale tam mieszka ludność jednego języka i mająca łatwy kontakt ze sobą, zdolna do wspólnego przyjęcia nowej ideologii i jej materialnych symboli.


Praindoeuropejska geneza Słowian

Jak powyżej nakreślona teoria sprawdza się w etnogenezie Slowian?
1)


Od VI tysiąclecia przed Chr. na przestrzeni od środkowego Dniepru za zachód, a zwłaszcza w środkowej Polsce i na Kujawach nieśmiało rozwija się jakaś nowa kultura, wyraźnie odrębna od komornickiej czy jej późniejszej kontynuacji, kultury chojnicko-pieńskowskiej, związanej z tradycją kultur “maglemoskich” (Północne Niemcy i Jutlandia). Jest to janisławicko-rudoostrowski krąg kulturowy. W nim przez wielu archeologów (S. Kozłowski, L. Czerniak, L. Domańska i inni) zostały rozpoznane protoneolityczne praktyki gospodarcze oraz charakterystyczne wytwory narzędziowych wkładek kamiennych typu “Dęby” (rozpoznane w osadzie Dęby na Kujawach).

Obrazek

Ustalono już, że owe wkładki są dziełem niewielkiej grupy migrantów, która w trakcie swojej może tysiącletniej migracji spoza Kaukazu zostawiała archeologiczne ślady w rejonie Kaukazu (Edzani), Krymu, dolnego i środkowego Dniepru, u zlewni San-Wisła i wreszcie na Kujawach (związek genetyczny grupy Dęby z calym kręgiem janisławicko-rudoostrowskim nie został ostatecznie ustalony). W lutym 2015 r. Haak et al. ujawnili odkrycie w grobowych szczątkach na Jeleniej Wyspie (oleni Ostrov) na jeziorze Onega (Karelia) haplogrupy R1a1-M459; grób datowano na lata 5500-5000 przed Chr. (7500-7000 lat temu, komentarz i wytłuszczenie – C. B. ) , czyli na czas rozkwitu kultury janisławickiej na terenie Polski i przyległych od wschodu czy północnego wschodu ziemiach. Ta mutacja jest jakby pieczęcią obecności rodu R1a na terenie Polski od co najmniej szóstego tysiąclecia (6000 lat p.n.e. czyli 8000 lat temu – C.B.). Po jakimś czasie grupa Dęby jakby zanikła – z pewnością na skutek kryzysu demograficznego, co zresztą kojarzy się z kształtem diagramu u szczytu drzewa rodu R1a-M417.

2)

Po jakimś czasie, od około 4000 lat przed Chr. (wg. datowania M. Szmyt i inn.)
[czyli od około 6000 lat temu] na Kujawach pojawia się i rozwija jakaś swoista, zapewne obca językowo w stosunku do mezolitycznego i neolitycznego otoczenia, dbająca o swoją odrębność, neolityczna kultura amfor kulistych (KAK).

Obrazek

Z całą pewnością można się domyśleć, że jest to ludnościowa kontynuacja grupy Dęby z kręgu kultury janisławickiej, potomstwo wspólnego przodka R1a-M417. Obejmuje najpierw rejon Kujaw, następnie Polskę środkową, południową i wschodnią. Potem około 3250 r. przed Chr. [5250 lat temu C. B.] następuje migracja na Zachód ku Łabie i Solawie (dzięki czemu tam, w Eulau, zidentykowano w trzech archeologicznych szczątkach genetyczna haoplogrupę R1a z datacją 2600 lat przed Chr. [4600 lat temu – C. B.] (W. Haak, 2009); prowizorycznie wskazano w niej późniejszą grupę skandynawską z mutacją R1a-Z284). Natomiast w 2015 r. Haak et al. opublikowali o znalezieniu kolejnego grobu z mutacją R1a-M417 na terenie byłej kultury amfor kulistych, datowanych na czas kultury ceramiki sznurowej, około 2400 roku nad Łabą [4400 lat temu – C. B.] , w miejscowości Esperstedt (równocześnie szczątki z Halberstadt, datowane na późny brąz, kulturę łużycka, w Halberstadt z grupą R1a-Z280). Wreszcie od roku około 3000/2950 przed Chr. [5000 – 4950 lat temu – C. B.] obserwujemy tzw. wschodni exodus kultury amfor kulistych: Wołyń, Podole, Mołdawię i Ukrainę lewobrzeżną, terytorialnie jakby nawiązując do kierunku przybycia dawnej poprzedniczki, kręgu rudoostrowsko-janisławickiego. W końcu enklawy i elementy z jej wschodniej flanki zidentyfikowano jeszcze dalej na wschód: w rejonie środkowego Kubania i dolnej Wołgi oraz północnego Kaukazu (N. Nikolajeva, W. Safronov), co zapewne jest archeologicznym śladem migracji grupy Ariów z genetyczną mutacją R1a-Z93.

Wschodniej ekspansji wielokrotnej “amfor” towarzyszy niekiedy udział ludności kultury pucharów lejkowatych (KPL). Kultura ta jest odrębna etnicznie; została wytworzona pod wpływem naddunajskiej późnej kultury wstęgowej (Lengyel) i jej polskich enklaw w Małopolsce lub na Kujawach (tzw. grupa brzeska, Brześć Kujawski), ale wyraźnie przez miejscową ludność postkomornicką, związaną, jak wiadomo, z północno-zachodnią ludnością o tzw. tradycjach “maglemoskich” (Północne Niemcy, Jutlandia i Południowa Szwecja); jest to zapewne ludność głównie z haplogrupy I1.

[Tu konieczny jest szerszy wtręt: Autor nie uwzględnia faktu występowania ludności o krwi hg R1a nad Dunajem oraz w obszarze dzisiejszej Słowenii, Chorwacji, Bośni i Macedonii nad Adriatykiem już od 10.000 – 12.000 lat temu. Nie widzę żadnych podstaw żeby Kulturę Pucharów Lejkowatych określać jako odrębną etnicznie. To konglomerat ludności R1a i I – a więc faktycznie także grupa prasłowiańska. Istota procesu kształtowania się języków, które służą na danym obszarze ku porozumiewaniu się ludności miejscowej i napływpowej świadczy o przenikaniu się języków i nakładaniu na siebie, a nie o przejmowaniu języka. Słowianie w Połabiu, na Łużycach i Śląsku mówili językiem słowiańskim z niemieckimi wtrętami, czy też ze zniemczonym szykiem zdania, a żeby wyniszczyć języki Słowian na tym obszarze konieczna była programowa, przymusowa germanizacja związana z procesem edukowania szkolnego, czyli silnym oświeceniowym państwem pruskim. Mimo tego mamy do dzisiaj języki łużyckie i gwarę śląską po 700 – 1000 lat germanizacji. C.B.]

Obrazek

Wschodnia ekspansja „pucharów” oznacza jednak nie tyle przesiedlenie ludności KPL, co raczej przejaw gospodarczej wpółpracy, zwłaszcza z kręgami kultury Cucuteni-Tripolie. Uzasadniona też była współpraca “pucharów” z “amforami”, która to kultura wyłoniła się i rozwijała na tym samym kujawskim terytorium, a więc w starszym środowisku KPL i dlatego oprócz śladów rywalizacji i separatyzmu między nimi, widzimy także ich współpracę w dalekosiężnych migracjach w kieruniku Dniepru, a nawet północnego Kaukazau, środkowego Kubania i dolnej Wołgi (A. Rezepkin, N. Nikolaeva, W. Safronov, M. Szmyt, A. Kozincev). W otoczeniu ludności “amforowej’ ludność KPL zapewne została jakoś zindoeuropeizowana.

[Ludność haplogrupy I1 i I2 została zindoeuropeizowana przez otoczenie R1a, ale dała swój wkład we wspólny język, który od tego momentu możemy nazywać prasłowiańskim a nie aryjskim. Jako aryjski ostał się on tam gdzie luudności I1 i I2 nie było, czyli na Kaukazie, Uralu i w Azji Małej oraz Środkowej – w późniejszej Persji i Indiach. C. B.]

3) Od około 2900 r. [4900 lat temu] na tym terenie rozwija się kultura z horyzontu [ użyłbym tutaj słowa grupa a nie horyzont – to mylne pojęcie. C. B.] ceramiki sznurowej, w którym dochodzi do wydzielenia się regionalnych odmian. Podczas gdy na Niżu Europejskim od Kujaw do Dolnej Łaby i Jutlandii prawie od początku dominuje kultura grobów jednostkowych, to w Polsce południowo-wschodniej, tj. Ziemi krakowsko-sandomierskiej, rejonie przykarpackim i na Podolu, albo inaczej: w Dorzeczu górnej Wisły, Bugu, górnego Dniestru, a zarazem pochodząca z kręgu przykarpackiego – w dorzeczu środkowego i górnego Dniepru (Prorwa) rozwija się odrębny krąg ceramiki sznurowej (J. Machnik; M. Krywalcewicz, Prorwa1, s. 85-88).

[Moim zdaniem sposób grzebania – widoczne pochówki mieszane np. na Pomorzu, ale nie tylko – w żaden sposób nie wyodrębnia grupy językowo, podobnie jak sposób lepienia garnków, a tylko świadczy o zachowaniu przez część ludności obyczajów dawniejszych plemiennych, a przez część (być może napływową) wniesienie nowej praktyki na dany obszar. Pokazuje to doskonale Kultura Lengyelska i Kultura Pucharów Lejkowatych, które powszechnie uznaje się za wspólne dla tej samej etnicznie ludności z zachowaniem wielu elementów ciągłości pomiędzy kulturą Pucharów Lejkowatych a starsza od niej śląską kulturą Lengyelską. C.B]

Obrazek Obrazek

Z małopolskiego i przykarpackiego kręgu kultury ceramiki sznurowej przez kulturę środkowego Dniepru – ekspansja kultury i migracja ludności do dorzecza górnego Dniepru (tam stanowiska: 1.Bieliniec, 2-3.Prorwa, 4.Chodosowicze, Strzelica, 6.Jeziornoje, 7. Rżanica; według: Łysenko , Krywalcewicz)

Ten areał kręgu kultury ceramiki sznurowej, rozciągający się wpływami i osadnictwem aż do środkowego i górnego Dniepru, pielęgnuje własną ideologię pogrzebową i tradycję grobów dwu i wieloosobowych i pochówków kurhanowych. Istnieje więc w horyzoncie sznurowym jakiś wyraźny podział kulturowy, a zarazem etniczny. To zapewne pierwotny areał wydzielonej z Praindoeuropejczyków kultury Bałto-Słowian.

[Tutaj już kompletna niezgoda z Autorem. Z analizy lingwistycznej wynika bowiem niezbicie, że Bałtowie są konglomeratem Słowian (R1a) lub też Prasłowian=Scytów (R1a) z ludnością syberyjską o haplogrupie N. Ten konglomerat kształtuje języki bałtyjskie. Zatem wniosku są Autora mylne i wprowadzają zamęt pojęciowy. To ludność o hg R1a należy uznać za Ariów co równa się pojęciu Indoeuropejczyków, co równa się pojęciu Scytów. Praindoeuropejczykami była ludność haplogrupy R1 (przed podziałem a R1a i R1b). C. B.]

4)

Potem, od około 1900 r. przed Chr. [3900 lat temu – C. B.] na tym terytorium pojawia się trzciniecko-komarowski krąg kulturowy. Jego matecznikiem znów są Kujawy (publikacje: J.Górski, S.Lysenko, M.Kryvalcevicz, P.Makarowicz; 2003, 2005 itd.), identycznie jak dla kultury amfor kulistych. Należy http://www.staff.amu.edu.pl/%7Eanthro/pdf/mono/vol012/01piontek.pdf

Obrazek

Ekspanduje on od Kujaw i prawego dorzecza Odry w kierunku środkowego Niemna na północnym wschodzie (tworząc tu ugrupowanie północne, związane z „grzebykowymi” kulturami strefy leśnej) oraz na południowy wschód, po Karpaty na południu i Dniepr na wschodzie (tworząc południowe ugrupowanie, związane z grupami późnosznurowymi i postsznurowymi). W trosce o swoją tożsamość krąg trzciniecki nawiązuje do obyczajów kultury amfor kulistych, a w ideologii społecznej i obrzędowej nawiązująca do już zamierającej lub zamarłej kultury “sznurowej” i jej kurhanów, jakby przyznając się do etnicznego z nią związku; a tym samym na południowym wschodzie separując się od sąsiednich kultur mierzanowickiej i strzyżowskiej (J. Górski, P. Makarowicz).

[Znów nic to nie oznacza dla kultury i języka, poza wiernością jakiejś grupy plemiennej starej tradycji obrzędu pogrzebowego. to tak jakby różnicować etnicznie Rusinów i Polaków po obrządku pogrzebowym i sposobie oddawania czci zmarłym, podczas gdy jest to lokalna różnica wyłącznie religijna. Polacy nie piją i nie zostawiają chleba na grobach przodków a Ukraińcy czy Wołochowie tak, to różnica między katolicyzmem a prawosławiem – C. B.]

Obrazek

Trzcinieckiemu kręgowi kulturowemu (TKK) trzeba poświęcić trochę więcej uwagi. W jego północno-wschodnim areale prawdopodobnie zaznacza się prowizoryczna granica między Prasłowianami i Prabałtami.

Pierwszym, bardzo czytelnym sygnałem archeologicznym wydzielenia się społeczności Prasłowian ze wspólnoty praindoeuropejskiej (z kultury Amfor kulistych i kultury Ceramiki sznurowej) jest trzciniecki krąg kulturowy (TKK), rozprzestrzeniony od prawego dorzecza Odry przez dorzecze Wisły do środkowego Niemna, a przez Małopolskę do dorzeczy środkowego i górnego Dniepru na Ukrainie i Białorusi. Datowany jest na prawie całe drugie tysiąclecie przed Chr (Kujawy około 1900-1600 przed Chr.[3900 do 3600 lat temu – C. B.]
, , Dniepr około 1690-1400 i później [3690 – 3400 lat temu – C. B.] ). Zob. http://en.wikipedia.org/wiki/Trzciniec_culture

[Znów brak naszej zgody na tezy Autora: To już jest kultura Słowian, czyli wspólnoty hg R1a + I. I kolejna uwaga – zasięg kultury Trzcinieckiej nie przesądza o etnicznym zasięgu tychże Słowian. Na zachodzie mogą oni wyglądać archeologicznie inaczej ponieważ tam asymilowali już elementy jastrofskie. Skandynawia także była wcześniej prasłowiańska. W tym miejscu jest to naciągnięcie teorii, które służy poprawności politycznej i uwzględnieniu w jakiś sposób germanów – którzy są bytem bez potwierdzenia genetycznego na tym etapie dziejów, a jeżeli już to właśnie kształtowali się od zachodu pod wpływem R1b – Celtów, którzy jednocześnie ZINDOEUROPEIZOWALI się pod wpływem R1a przebywających na ziemiach Europy nad Atlantykiem. – C. B]

Obrazek

Uderzający jest fakt głównego kierunku migracji ludności kultury Trzcinieckiej – częściowo na południe ku grzbietom Karpat, ale zwłaszcza na wschód, w dorzecza Dniepru i Dniestru, jakby na podobieństwo tzw. wschodniego exodusu kultury Amfor kulistych (KAK po małej migracji najpierw na Zachód, ku Łabie, odbywała wielkie migracje na Wschód, zwłaszcza w kierunku Dniepru, a nawet Donu, Kubania i Kaukazu; dotyczy to zwłaszcza grupy wschodniej i południowo-wschodniej, zwanej Ariowie). Matecznikiem kultury Trzcinieckiej były Kujawy, później także Nizina Mazowiecka, a pierwsze jej stąd rozszerzenie było w kierunku Wyżyny Lubelskiej i Wyżyny Małopolskiej, gdzie zostawiła po sobie liczne kurhany grobowe według wzorca zapożyczonego od „sznurowców”, z pochówkami szkieletowymi lub spopielonymi.
Do TKK należą na wschodzie: północna kultura strefy sosnickiej i południowa – strefa kultury komarowskiej. Oto przykład ceramiki KTT z Wolynia


Obrazek

1) J. Górski, P. Makarowicz,
Interakcje kulturowe między zachodnim i południowo-wschodnim (pontyjskim)odłamem trzcinieckiego kręgu kulturowego, 2007
2) P. Makarowicz, Geneza kurhanów w trzcinieckim kręgu kulturowym, 2011
3) P. Makarowicz, Wykaz publikacji – zwł. tematyka TKK, do 2014
4) J. Dąbrowski, Trzciniec – Komarów – Sosnica, 1975
5) С.Лысенко, Абсолютная хронология Восточного массива Тшинецкогo культурного кругa
(S. Łysenko, Absolutna wschodniego masywu trzcinieckiego kręgu kulturowego)
6) P.Markowicz, S.Łysenko, I.Koćkin, Wyniki badań cmentarzyska kultury komarowskiej w Bukovnej nad górnym Dniestrem w 2010 r,

5)

Potem, od około r. 1300 przed Chr. [3300 lat temu – C. B.], znów jakby na tym samym terytorium, widzimy wschodni areał kultury łużyckiej, powstały na substracie kultury trzcinieckiej, odrębny materialnie i etnicznie od zachodnich i poludniowych grup kultury łużyckiej.

Obrazek

Kultura łużycka (kol. zielony) w okresie jej największej ekspansji

5a) Na Pomorzu Wschodnim, w areale między Wisłą a Parsętą, zwłaszcza na Kaszubach
na substracie wschodniej strefy przeżywającej się kultury łużyckiej wyłania się kultura pomorska, pokrywająca niemal prawie całe terytorium przyszłej Polski i sięgającej za Bug na teren Wołynia, Podola i górnego Dniestru.

Obrazek

Kultura pomorska i sąsiednie

1. k. kurchanów zachodniobałtyjskich, 2. k. wschodniobałtyjska strefy leśnej, 3. k. miłogradzka, południowobałtyjska (w dorzeczu Prypeci),
4. plemiona celtyckie (halsztackie i lateńskie), 5. k. jastorfska (proto-germańska), 6. grupy nordyckie (proto-germańskie)

Kultura pomorska (zwana niekiedy wschodniopomorską lub wejherowsko-krotoszyńską) trwa od około połowy VI w. do połowy III w. przed Chr. [2600 do 2300 lat temu – C. B.]. Oddziaływały na nią celtyckie kultury: schyłkowa halsztacka C, halsztacka D oraz lateńska w okresie wczesnym i środkowym. Ciekawymi zabytkami archeologicznymi kultury pomorskiej w północno-zachodnich rejonach są groby skrzynkowe oraz urny domkowe i twarzowe (w formie domku lub ozdabiane rysami ludzkich twarzy – znak wpływów etruskich z Italii albo nordyckiej-jastorfskiej kultury zza dolnej Odry), a na terenach południowo-wschodnich – groby podkloszowe (urny nakryte kloszami – dziedzictwo kultury łużyckiej).

Archeologia nie zauważa zaniku dotychczasowej ludności po zaniku kultury pomorskiej. Ciągłość niektórych form kultury materialnej, a zwłaszcza kontynuowanie użytkowania cmentarzy świadczą o obecności tej ludności w kulturach oksywskiej, przeworskiej, a częściowo także zarubinieckiej (Kmieciński, Pradzieje
, t.2, s.581-582).

[Tu pełna zgoda – wpływy kultury celtyckiej i nordyckiej – zgadza sie. natomiast nie oznacza to w zadnym wypadku jakiegoś podboju czy zalania etnicznego Słowian przez Skanów czy Celtów – oznacza jedynie przejęcie zdobyczy technologicznych, bo udowodniono ciągłość genetyczną zasiedlania tych ziem przez hg R1a i I po dzień dzisiejszy – C.B.]

6)

Na przełomie er, to jest od III w. przed Chr. do III i IV w. po Chr. [ 2300 – 1700 lat temu – C. B.], w okresie wpływów rzymskich na tym terytorium panuje kultura przeworska i zarubiniecka, a na Pomorzu gdańskim (Kaszuby) i słowińskim – kultura oksywska. Prawdopodobnie z powodu niszczących najazdów Sarmatów i jakiegoś kryzysu demograficznego miejscowej ludności, terytorium kultury przeworskiej dostało się pod wpływ plemion germańskich spoza północno-zachodnich ziem polskich, zwłaszcza Wandalów i ich kultury materialnej. Później wśród najeźdźców trzeba widzieć także skandynawskich Gotów z kultury wielbarskiej na Pomorzu Gdańskim, która nawarstwiła się na resztki lokalnej kultury oksywskiej.

[Wandale i Goci to mieszane plemiona słowiano-nordyckie a nie germańskie – nic takiego nie istniało jak germańscy Goci i Wandale – C. B. – znów próba ratowania politycznej poprawności, być może pod wpływem niemieckiego i watykańskiego centrum KK, zamiast prawdy naukowej – C. B. ]

Obrazek

1. Kultura przeworska od 300 r. przed Chr. do 400 r. po Chr.Powstała wśród autochtonnej
ludności zapewne słowiańskiej,
pod wpływem najeźdźców
z północnego zachodu
z germańskich plemion,
zwłaszcza Lugiów i Wandalów
2. Kultura zarubiniecka od 300 r. przed Chr. do 300 r. po Chr.
wytworzona przez miejscową i przybyłą z ziem polskich ludność słowiańską
po najazdach grup germańskich
(w części północnej – zasiedlona
zapewne przez grupy bałtyjskie) Ten fakt wprowadza w błąd niektórych polskich i ukraińskich archeologów, sugerujących jakoby Germanie byli jedyną tu ludnością, a po ich odejściu na poludnie powstała na tym terytorium pustka osadnicza. Przeczy temu antropologia fizyczna, która w średniowiecznym osadnictwie slowiańskim widzi kontynuację zarowno osadnictwa okrezu wplywów rzymskich, jak i wcześniejszego (J. Dąbrowski). Zaprzecza ona rzekomej pustce osadniczej po odejściu elementu germańskiego, czego potwierdzeniem jest kontynuacja praindoeuropejskiej hydronimii na terenie Polski.
https://bialczynski.wordpress.com/
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... -8000-lat/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 21 cze 2015, 21:39

Adrian Leszczyński pisze:Królowie Herulów i Wandalów
04 czerwca 2014

Wstęp

W poprzednim swoim artykule [1] przedstawiłem część przesłanek, które mogą wskazywać na słowiańskie pochodzenie Wandalów – ludu powszechnie uważanego za Germanów. W niniejszym artykule kontynuuję ten temat, przedstawiając tym razem spis królów wandalskich. W celu stworzenia tego spisu skorzystałem z anglojęzycznego portalu genealogicznego „rootsweb” (http://wc.rootsweb.ancestry.com/). Znalezione tam imiona królów wandalskich ułożyłem chronologicznie. Od razu widać jednak, że spis ten jest niepełny, gdyż dają się zauważyć zbyt duże różnice w datach śmierci pomiędzy niektórymi postaciami oraz brakuje w nim wielu znamienitych postaci spośród wandalskich władców z V/VI w., jak choćby Huneryka [2], Gelimera [3] czy innych [4].
Dość zaskakujący był dla mnie fakt, iż protoplastami królów wandalskich byli władcy Herulów. Jakkolwiek co do słowiańskości Wandalów nie mam wątpliwości, tak Herulów uważałem do tej pory za plemię germańskojęzyczne, zgodnie z powszechnie panującym poglądem. Abstrahując od spekulacji w tej kwestii, warto skupić się na poniższej tabeli, którą sporządziłem w celu ułatwienia analizy królewskich postaci, a konkretnie ich niektórych zagadkowych imion. Każdy z wymienionych w tabeli władców posiada przekierowanie na odpowiednią stronę „rootsweb”. Można zatem samemu sobie sprawdzić wszystkich wymienionych królów, a także ich małżonki, których imiona także zamieszczone są w tabeli. Niniejszy spis, w pewnym stopniu pokrywa się ze spisem królów wandalskich zamieszczonym w książce XVIII-wiecznego historyka, podróżnika i pisarza Thomasa Nugenta. [5] Niestety, próżno szukać na polskich portalach internetowych informacji o tym pisarzu. Próżno szukać polskiego przekładu jego dzieła „The History Of Vandalia” (pol. Historia Wandalii) [6], w którym oprócz licznych imion królów wandalskich, podaje ich historię oraz ogólne dzieje Wandalów. Być może warto byłoby przetłumaczyć na język polski lekturę Nugenta i dowiedzieć się co na temat historii ludu, który prawdopodobnie był przodkiem Polaków, miał do przekazania angielsko-irlandzki uczony żyjący 300 lat temu?

Pod tabelą dokonuję krótkiej analizy wymienionych w niej królewskich imion. Przytaczam również ich inną pisownię – zarówno tę zawartą w książce Nugenta, jak i znaną z innych historycznych źródeł.

Co do Herulów, to sam Nugent uważa te plemię za odłam Wandalów, za jedno z wielu plemion wandalskich. Trzymając się powszechnie panującej opinii uznającej Herulów za plemię germańskojęzyczne, dziwić mogą niektóre imiona ich władców. Ze spisu wynika, że królowie Herulów przejęli władztwo nad pozostałymi plemionami wandalskimi i w pewnym momencie historii, zamiast tytułu „króla Herulów” zaczęli używać tytułu „króla (wszystkich) Wandalów”. Zagadką pozostaje źródło, na podstawie którego sporządzono spis na portalu „rootsweb” oraz spis i dzieje władców wandalskich dokonanych przez XVIII-wiecznego, wspomnianego anglojęzycznego pisarza.


TABELA ZE SPISEM KRÓLÓW:

Przechwytywanie.PNG
(28.72 KiB) Pobrany 642 razy

Przechwytywanie 1.PNG
(27.06 KiB) Pobrany 642 razy

Przechwytywanie 2.PNG
(19.63 KiB) Pobrany 642 razy


cdn w następnym poście
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 21 cze 2015, 21:49

ciąg dalszy artykułu;

ANALIZA IMION:

Spośród 23 wymienionych w tabeli władców herulskich i wandalskich wyróżnić można aż 10 osób noszących imiona o słowiańskim brzmieniu, 7 osób noszących imiona o brzmieniu germańskim, 4 noszące imiona o nieznanej etymologii, 1 osobę noszącą imię łacińskie i 1 osobę bezimienną.
Niektóre imiona, jak np. Gensericus (pol. Genzeryk) wbrew powszechnemu przekonaniu o jego germańskości, uważam za imię mogące mieć słowiańskie pochodzenie.

Poniżej przedstawiam słowiańsko brzmiące imiona z tabeli i ich prawdopodobne polskie odpowiedniki. W nawiasie podaję ich pisownię ze wspomnianego dzieła Thomasa Nugenta (N.:) oraz pisownię zachowaną w innych źródłach (inne:).

Imiona o słowiańskiej etymologii (10 osób):

Przechwytywanie 3.PNG
(26.77 KiB) Pobrany 639 razy


Wliczając do powyższego spisu imię "Godegisl" (Godzisław), imion o słowiańskim pochodzeniu byłoby 11, a nie 10.

Imiona o germańskiej etymologii (7 osób):

7. Alaric, 8. Dieteric, 9. Temeric (N.: Teneric), 10. Alberic, 15. Gundericus, 18. Alaric (N.: Alaricus), 19. Alberic (N.: Albericus).

Imiona o nieznanej etymologii (4 osoby):

1. Anaras (N.: Anavas) , 2. Alinar (N.: Alimer), 3. Anthyrius (N.: również Anthur), 4. Hatterus (N.: Hoter lub Hoterus).

W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę na imię nr 2 – Alinar, a konkretnie na formę tego imienia podaną przez Th. Nugenta – Alimer. Imię te kojarzy się ze słowiańskim Chwalimirem / Chalimirem. [11] Zdarzało się, że głoska „h” (ch) pomijana była w zapisach starożytnych łacińskich lub greckich kronikarzy. [12] Stąd forma Alimer zamiast Chalimir. Uznając tę interpretację za poprawną, liczba imion o słowiańskiej etymologii zwiększy się z 10 do 11, a uwzględniając imię "Godegisl" (Godzisław) byłoby ich 12.

Imiona o łacińskiej etymologii (1 osoba):

20. John (N.: Johannes; pol. Jan). [13]

Bezimienni (1 osoba):

23.
of the Wenden (król Wenedów o nieznanym imieniu). [14]

PODSUMOWANIE

Jedną z głównych przyczyn błędnego utożsamiania Wandalów z ludami germańskojęzycznymi jest niezrozumienie starożytnych pojęć „Germania” i „Germanie”. Trzeba wyraźnie podkreślić, iż oba te pojęcia miały w dawnych czasach inne znaczenie niż te, jakie posiadają obecnie. Ta prosta przyczyna powoduje liczne błędy we współczesnych interpretacjach pradawnych źródeł i zupełnie wypacza historię starożytnych ludów barbarzyńskich.
Podobieństwa imion wandalskich do imion słowiańskich znaleźć można nie tylko na portalu „rootsweb” czy w księdze Thomasa Nugenta. Słowiańsko brzmiące imiona występują również w innych źródłach. Mimo ich słowiańskiego brzmienia, dziś powszechnie uważa się je za „imiona germańskie”. Zagadkowość tych imion wymaga kolejnych, żmudnych i uczciwych badań.

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl
...
http://www.taraka.pl/krolowie_herulow_i_wandalow
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Przebiśnieg
Posty: 1191
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 16:41
x 2
x 24
Podziękował: 786 razy
Otrzymał podziękowanie: 1314 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: Przebiśnieg » niedziela 26 lip 2015, 13:07

Takie małe co nie co :D

Wedy i ludzkie DNA, Arkaim - Kolebka Aryjskiej Cywilizacji (1-6) PL

https://www.youtube.com/watch?v=ytM5NkTlg88

to może pozdrawiam
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 30 lip 2015, 23:00

Białczyński pisze:Czy Prasłowianie to to samo co Praindoeuropejczycy?
2 Marzec 2010

Jeszcze parę miesięcy temu postawienie tytułowego pytania wywołałoby lawinowe protesty, a ktoś kto by je postawił okrzyknięty by został nacjonalistycznym głupkiem. Za sprawą genetyki wiele się ostatnio zmieniło. Można powiedzieć że Świat stanął na głowie. Coraz więcej dowodów wskazuje że rzeczywiście pojęcia Prasłowianie i Praindoeuropejczycy to jedno, a na pewno za jeden lud uważać można Słowiano-Scytów. Pomyśleć, że kiedy zaczynałem pisać Mitologię Słowiańską autorytety naukowe pukały się w czoło widząc, że nawiązuję jednak do tezy o Nadwiślańskim pochodzeniu Słowian i starożytności Słowian a nie o ich gwałtownych narodzinach z niebytu w VI wieku n.e.
Przytaczam tutaj ważny fragment długiej i sensownej dyskusji internetowej na temat najnowszych, bieżących odkryć genetycznych i językoznawczych oraz łączenia tych odkryć i teorii z kulturami archeologicznymi. Dyskusja toczy się na stronach; http://forum.histmag.org/index.php?topic=8836.360, gdzie można prześledzić jej cały tok. Przewijają się tam różne argumenty, ale nie ulega wątpliwości że przybliżamy się do odkrycia zaskakującej prawdy o nas samych. Dlatego fragment tej prawdy zdecydowałem się udostępnić tutaj. Dyskusja toczy się na bieżąco a fragment pochodzi z 25 lutego 2010.

Obrazek

Zainteresowanych bardzo głęboko tematem (dyskusja jest naprawdę drobiazgowa i wraca dziesiątki razy do tego samego nierozwikłanego wątku) odsyłam na ową stronę. Tutaj tylko interesujący fragment, z którym się zgadzam w dużej mierze, a który jest tylko potwierdzeniem wysnutych w Księdze Tura i Księdze Ruty i przedstawionych w formie opowieści mitologicznych dziejów Królestwa Sis.


Obrazek



Poszukując odpowiedzi na pytania dotyczące etnogenezy Słowian, z konieczności musimy się też zainteresować zagadnieniem wspólnoty praindoeuropejskiej, tzn. kim byli i gdzie żyli Praindoeuropejczycy (PIE).

Do tej pory problem ten był przedmiotem spekulacji i niezliczonych sporów. Obecnie, dzięki nowym i przełomowym odkryciom genetyków, językoznawców, antropologów i archeologów można pokusić się o nowe, bardziej dokładne odpowiedzi.

Interesuje mnie to, jakie PIE mieli geny, jak wyglądali, jakim w przybliżeniu językiem mówili oraz gdzie leżała ich ojczyzna. Przede wszystkim chciałbym jednak uzyskać odpowiedzi na pytania: co łączyło PIE z Prasłowianami, jak wyglądał proces wydzielania się grupy prasłowiańskiej ze wspólnoty PIE i czy w ogóle taki proces miał miejsce, a jeśli tak, to gdzie i kiedy?

Stare teorie języka PIE głosiły, że kiedyś istniała wspólnota mówiących jednorodnym językiem PIE i mieszkujących na tym samym terytorium ludów. Wspólnota ta następnie rozpadła się na liczne plemiona mówiące językami: praceltyckimi, pragermańskimi, pragreckimi, praarmeńskimi, prasłowiańskimi, praindoirańskimi itd., które następnie wywędrowały ze wspólnej siedziby i zajęły nowe terytoria, dając początek współczesnym językom indoeuropejskim.
Dzisiaj wiemy, że taki scenariusz nie mógł mieć miejsca, wyklucza to bowiem genetyka.

Jaka jest zatem prawdziwa historia wspólnoty PIE i języka PIE?

1.Polityka wypaczyła naukę o języku PIE

Omawianie teorii wspólnoty PIE należy chyba zacząć od jej krytyki i pokazania, gdzie leżą źródła błędów.

W 1857 wybitny polski orientalista pracujący na Uniwersytecie Berlińskim Ignacy Pietraszewski wydał dzieło poświęcone badaniom nad świętymi tekstami Zaratusztry. W piśmie tym dowodził bliskiego pokrewieństwa języka awestyjskiego z językiem polskim. Było to ważne odkrycie, gdyż w rzeczywistości języki słowiańskie są bardziej podobne do języków starożytnego Iranu czy Indii niż jakiekolwiek inne języki europejskie.

Jaka nagroda spotkała polskiego badacza za tak wybitne osiągnięcie? Dostał awans? Stał się sławny? Nie, nic z tych rzeczy. Odebrano mu katedrę i wyrzucono z uniwersytetu. Musiał wydawać swoje książki za prywatne pieniądze i robił to, bo był patriotą.

Dzięki jego pionierskim pracom wiemy dziś jak blisko jesteśmy spokrewnieni językowo z ludami tworzącymi wielkie cywilizacje Azji, a dzięki nowym odkryciom w genetyce wiemy też, że ludy, które w epokach brązu i żelaza wtargnęły do Iranu i Indii i dały początek tym cywilizacjom, pochodziły z Europy Centralnej i Wschodniej i pod względem genetycznym i fenotypowym były bardzo podobne do nas. Genetyka i językoznawstwo prowadzą do podobnych wniosków.

Niemcy ignorowali bliskość języków słowiańskich do języków indoirańskich, starając się podkreślić swoje rzekome związki. Wymyślili tzw. teorię języków indogermańskich i wmawiali światu, że to jacyś Indogermanie zawędrowali do Indii. Dzisiaj wiadomo, że to kompletna bzdura, w Indiach wśród kasty bramińskiej, będącej potomkami indoeuropejskich Ariów, nie znaleziono ani jednego nosiciela germańskich czy celtyckich haplotypów należących do hg R1b lub I1. Występuje za to często hg. R1a (80%) i wiele haplotypów identycznych z tymi, które spotykamy wśród Słowian. Związki językowe języków germańskich z indoirańskimi są też bardzo odległe i często pozorne, podczas gdy języki słowiańskie są bliskie indoirańskim.
Widać stąd wyraźnie, że od momentu powstania w XIX w. indoeuropeistyka była spaczona przez niemiecki nacjonalizm i wiele z tamtych błędów przetrwało do dziś.

2.Języki germańskie – przykład języków mieszanych

Języki germańskie nastręczają wielu kłopotów językoznawcom. Nie sposób ich zakwalifikować. Grupa naukowców amerykańskich D. Ringe, T. Warnow i A. Taylor próbując pogrupować języki indoeuropejskie w oparciu o analizy komputerowe stwierdziła, że języki germańskie wykazują zbyt dużo anomalii i nie pasują do innych języków. Obliczenia nie dawały sensownych rezultatów. Postanowiono więc wykonać obliczenia opuszczając języki germańskie.

Obrazek

Eksperyment zakończył się sukcesem i uzyskano drzewo pokazujące zależności między językami indoeuropejskimi:

Obrazek

Autorzy są przekonani, że to dzięki usunięciu języków germańskich komputerowe obliczenia zależności i podobieństw dały sensowne wyniki, i w rezultacie tego otrzymali najlepszą możliwą postać drzewa ukazującego strukturę i historię języków:

Obrazek

Cytaty i rysunki z:
http://www3.isrl.illinois.edu/%7Ejunwang4/langev/localcopy/pdf/ringe02IECladistics.pdf

Niektórzy lingwiści, a za nimi amerykański antropolog Dawid W. Anthony, próbują zinterpretować ten rezultat jak na rysunku poniżej:

Obrazek

Z książki Dawid W. Anthony „The Horse, The Wheel and Language” str.57

Anthony pisał swoją książkę ignorując dane, które dostarcza nam genetyka. W oparciu o analizy słownictwa germańskiego i historię genetyczną ludów germańskich najprościej byłoby powiedzieć, że języki germańskie to języki powstałe ze zmieszania języków nieindoeuropejskich i celtyckich, z pewną domieszką języków słowiańskich, tak jak robi to portal Eupedia:
Cytuj
The Germanic branch of Indo-European languages probably inherited more from the R1b cultures, although R1a is likely to have arrived earlier in Scandinavia, during the Corded Ware period. R1a people would have mixed with the pre-Germanic I1 aborigines to create the Nordic Bronze Age (1800-500 BCE). R1b would have reached Scandinavia later as a northward migration from the contemporary Hallstatt culture (1200-500 BCE). The first truly Germanic tongue could have been a blend of Hallstatt Proto-Celtic and the Corded-Ware Proto-Slavic with a few pre-Germanic loan words. The fact that present-day Scandinavia is composed of roughly 40% of I1, 20% of R1a and 40% of R1b reinforces the idea that Germanic ethnicity and language had acquired a tri-hybrid character by the Iron Age.
http://www.eupedia.com/europe/origins_haplogroups_europe.shtml

3.Język armeński – przykład indoeuropeizacji

Chociaż bez języków germańskich uzyskujemy większą przejrzystość i łatwiej jest dostrzec podobieństwa, strukturę i historię języków, niewiele nam to pomaga w zrozumieniu historii języka PIE ze względu na następujący problem, który przedstawię na przykładzie języka armeńskiego.
Cytuj
In particular, both Indo-European speaking Armenians and Altaic-speaking Azerbaijanians group with their geographic neighbours in the Caucasus, rather than with their linguistic neighbours (other Indo-European/Altaic-speaking populations), suggesting language replacements involving the Armenian and Azerbaijanian languages. Remarkably, the genetic distance between pairs of populations was significantly correlated with geographic distance, despite the presence of the Caucasus Mountains as a potentially significant barrier to gene flow.

Cytat z:
http://www.familytreedna.com/pdf/alupaper.pdf

Badania genetyczne pokazują, że mówiąca językiem indoeuropejskim populacja Armenii i mówiąca językiem Ałtajskim populacja Azerbejdżanu nie różnią się pod względem genetycznym od siebie i od innych sąsiednich ludów kaukaskich, mówiących językami kaukaskimi, a więc należącymi do zupełnie innej grupy językowej.
Autorzy wnioskują stąd, że na terenie Armenii miało miejsce zastąpienie języka, czyli indoeuropeizacja populacji. Na terenie Azerbejdżanu natomiast ta sama pod względem genetycznym populacja kaukaska uległa ałtaizacji.

W związku z tym język armeński wykazuje wiele specyficznych cech, nie spotykanych w innych językach indoeuropejskich, będących wynikiem ulegania wpływom języków kaukaskich, którymi mówiła rdzenna populacja Armenii.
Cytuj
Armenian corresponds with other Indo-European languages in its structure, but it shares distinctive sounds and features of its grammar with neighboring languages of the Caucasus region.
http://en.wikipedia.org/wiki/Armenian_language

Język armeński wykazuje też wiele innych wpływów:
Cytuj
It is clear that Armenian is an Indo-European language, but its development is opaque. In any case, Armenian has many layers of loanwords and shows traces of long language contact with Hurro-Urartian, Greek and Indo-Iranian.
http://en.wikipedia.org/wiki/Proto-Armenian

Proces powstawania języka armeńskiego polegał na mieszaniu się języków indoeuropejskich i kaukaskich oraz ewolucji. Nie ma żadnych pewnych dowodów, że kiedyś istniał jakiś język praarmeński czy proto-armeński, który wydzielił się ze wspólnoty PIE.

4.Język grecki – przykład konwergencji dialektów

Podobne problemy mamy z językiem pragreckim czy proto-greckim. J. Hall, wybitny językoznawca specjalizujący się w historii języka greckiego pisze:

Obrazek

Obrazek

Cytaty z: Ethnic Identity in Greek Antiquity By Jonathan M. Hall str.169

Nic nie wskazuje na to, aby istniał kiedykolwiek wyodrębniony ze wspólnoty PIE język pragrecki czy proto-grecki, który dał następnie początek historycznym dialektom greckim. Hall temu zaprzecza. Wszystko wskazuje na to, że do Grecji napływały różne plemiona indoeuropejskie, mieszały się z miejscową ludnością nieindoeuropejską, a w wyniku tego mieszania powstawały dialekty lokalne, z których następnie przez złożone procesy konwergencji i dywergencji wyodrębniały się dialekty główne i w rezultacie ukształtował się język grecki.

Pod względem genetycznym populacja grecka jest podobna do populacji sąsiednich i różni się istotnie od populacji Europy centralnej i wschodniej skąd najprawdopodobniej pochodziły plemiona indoeuropejskie, które dokonały inwazji Grecji w epoce brązu. W przypadku Grecji, podobnie jak w przypadku Armenii, mamy zatem do czynienia z zastąpieniem języka i indoeuropeizacją populacji. Nastąpiło to jednak w procesie złożonej ewolucji, a nie przez proste zastąpienie języków lokalnych jakimś hipotetycznym językiem pragreckim czy proto-greckim. Taki język najprawdopodobniej nigdy nie istniał.

5.Krytycy hipotezy języka PIE

Z powyższych powodów, jak i różnych innych, wielu wybitnych językoznawców odrzuca całkowicie hipotezę języka PIE. Jednym z nich jest N.S Trubetskoy:
Cytuj
“There is therefore, no compelling reason for the assumption of a homogeneous Indo-European protolanguage from which the individual branches of Indo-European descended. It is equally plausible that the ancestors of the branches of Indo-European were originally dissimilar but that over time, through continuous contact, mutual influence, and loan traffic, they moved significantly closer to each other, without becoming identical (Trubetskoy 2001, p. 88).”
Cytuj
“Thus a language family can be the product of divergence, convergence or a combination of the two (with emphasis on either). There are virtually no criteria that would indicate unambiguously to which of the two modes of development a family owes its existence. When we are dealing with languages so closely related that almost all the elements of vocabulary and morphology of each are present in all or most of the other members (allowing for sound correspondences), it is more natural to assume convergence than divergence (Trubetskoy 2001, p. 89).”

Trubetzkoy, N. S. (2001), „Studies in General Linguistics and Language Structure,” Anatoly Liberman (Ed.), translated by Marvin Taylor and Anatoly Liberman, Durham and London: Duke University Press.

Hipotezę wspólnoty PIE odrzuca również Jean-Paul Demoule, który wprost twierdzi, że żaden naukowy fakt nie wspiera obecnie hipotezy, aby kiedykolwiek istniał jakiś lud mówiący językiem PIE.

Mówiąc krótko, hipotezy języka PIE i wspólnoty PIE wcale nie są powszechnie akceptowane. Wielu naukowców w mniejszym lub większym stopniu im zaprzecza.
Uważam, że genetyka do pewnego stopnia wspiera poglądy przeciwników tych hipotez. Jaki bowiem sens ma rekonstrukcja języka PIE w oparciu o języki germańskie, celtyckie i greckie – co do tej pory robiono – skoro wiadomo, że ludy germańskie, celtyckie i greckie pod względem genetycznym nie mają wiele wspólnego z ludami, które współtworzyły języki słowiańskie, indoirańskie i bałtyckie, i dlatego nigdy nie mogły z nimi tworzyć wspólnoty, tzn. żyć na jednym terytorium i mówić jednorodnym językiem? Nie było prajęzyków wywodzących się jak gałęzie z jednego pnia, tzn. języka PIE. Te gałęzie powstały jako proces różnorodnych wpływów, mieszania się i ewolucji. Nie ulega wątpliwości, że od początku teoria języka PIE i hipoteza wspólnoty PIE rozwijały się przy udziale polityki i nacjonalizmów, które je wypaczyły. Największym błędem było niedowartościowanie języków słowiańskich i przewartościowanie germańskich i celtyckich, co jasno pokazują współczesne badania genetyczne. Czas spojrzeć na to zagadnienie od nowa.




Pochodzenie języków indoeuropejskich według genealogii Y-DNA

Obrazek

Elkate, językoznawcy twierdzą, że żadnych zjawisk językowych starszych niż 10000 lat nie są w stanie uchwycić. Separacja R1a i R1b miała miejsce około 20000 lat temu. To tak dawno, że nic nie możemy wiedzieć na temat języków w tamtych czasach.

Moim zdaniem interesująca nas historia tej R1a1, którą uważamy za słowiańską, na dobre zaczyna się od halocenu, czyli 8000 p.n.e. na północy Morza Czarnego. Wtedy następuje ocieplenie klimatu i na obszarze między Morzem Czarnym i Bałtykiem zaczynają rozwijać się kultury najpierw pasterskie, później rolnicze. Tutaj szukałbym naszych przodków i początków języków indoeuropejskich jakie znamy. Wcześniej był lodowiec i tylko niewielkie grupki ludzi wędrujące między Azją i Europą, walczące o przeżycie. Nic nie wiemy o ich języku, obyczajach, religii. Możemy tylko spekulować.

W tym wątku chciałbym się zająć czasami trochę bliższymi i zbadać, komu zawdzięczamy słownictwo dotyczące np. wozu, koła, religii, systemu liczbowego, różnych pojęć, które później trafiły do filozofii Indii i Grecji itp. Słowa te – wspólne różnym językom indoeuropejskim – powstały z pewnością dużo później niż wyodrębnienie się R1a i R1b.

W opinii wielu specjalistów indoeuropeizacja naszego kontynentu nie była prostym procesem wyodrębniania się prajęzyków ze wspólnoty PIE i narzucania ich nieindoeuropejskim mieszkańcom podbijanych terenów. Język pragrecki nie przybył do Grecji z ojczyzny PIE, lecz raczej ukształtował się w Grecji w rezultacie długotrwałych i złożonych procesów mieszania się języków indoeuropejskich i nieindoeuropejskich, ich konwergencji itd. Podobnie kształtowały się języki praarmeński, pragermański, praindoirański itp.

Powstaje jednak pytanie: czy wszystkie współczesne języki indoeuropejskie powstały w wyniku mieszania się z językami nieindoeuropejskimi? A jeśli nie, to które?
Tutaj musimy się zwrócić o pomoc zarówno do genetyków, jak i do językoznawców.

Obecnie zdecydowana większość specjalistów łączy ekspansję języków IE z hg R1a1. Jednym z powodów jest to, że tylko ta haplogrupa występuje wśród kasty braminów w Indiach, czyli potomków indoeuropejskich Ariów. Brak jest tam zupełnie hg R1b i innych europejskich znaczników.
Największy odsetek R1a1 występuje wśród Słowian północnych, a zwłaszcza wśród Polaków, dochodząc do 60%. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że 16% R1b w Polsce, występujące głównie na zachodzie, jest nabytkiem stosunkowo nowym, to możemy przyjąć, że odsetek R1a1 w pierwotnej populacji Słowian mógł przekraczać nawet 80%. Zatem jest to populacja w najmniejszym stopniu zmieszana z elementem nieindoeuropejskim.

Drugim czynnikiem świadczącym o braku zmieszania jest archaiczność języka.
Profesor Mańczak pisze o tym:
Cytuj
[
]język, który się rozwijał w praojczyźnie, jest bardziej archaiczny od języków, które
powstały na obcych substratach. Innymi słowy, badacze ci wysuwali postulat, że praojczyzny
należy szukać tam, gdzie jest najbardziej archaiczny język.

[
]najwięcej nawiązań etymologicznych do pozostałych języków indoeuropejskich wykazuje słownictwo polskie, z czego wniosek, że praojczyznę indoeuropejską należy utożsamiać z praojczyzną Słowian, a więc dorzeczem Odry i Wisły. Innymi słowy Słowianie są potomkami tej części ludności praindoeuropejskiej, która w praojczyźnie pozostała, podczas gdy Bałtowie, Germanie, Celtowie itd. są potomkami tej części ludności praindoeuropejskiej, która praojczyznę opuściła, osiedlając się na obszarach zamieszkanych przez ludność nieindoeuropejską i dlatego słownictwo bałtyckie, germańskie, celtyckie itd. jest mniej archaiczne od słowiańskiego (Mańczak 1992).

Cytat z: http://www.mimuw.edu.pl/polszczyzna/PTJ/b/b55_123-130a.pdf

Centralną pozycję języków słowiańskich w stosunku do innych języków indoeuropejskich pokazuje wiele analiz. Poniższy wykres pochodzi z książki „Archaeology and language: the puzzle of Indo-European origins” By Colin Renfrew str.116

Obrazek

Ciekawy model rozprzestrzeniania się języków IE prezentuje też konkurencyjna w stosunku do hipotezy drzewa teoria fali, którą obrazuje poniższy wykres:

Obrazek

Wykres z książki Renfrew str.105

Źródłem tej fali wydają się być języki słowiańskie.

Wracając do mającej więcej zwolenników teorii drzewa, zilustrowanej na powyższym wykresie D. Ringe, T. Warnow i A. Taylor , to warto zauważyć, że wszystkie gałęzie językowe na tym drzewie powstały w wyniku zmieszania się języków IE z jakimiś językami nieindoeuropejskimi.
Wyjątkiem są tylko języki słowiańskie. Dlatego warto się zastanowić, co w tym drzewie należy uważać za gałęzie, a co za pień.
Wydaje się, że nawet po obcięciu wszystkich gałęzi drzewo będzie żyło i wypuszczało nowe. Geneza języków słowiańskich jest bowiem niezależna od innych języków. Co by się jednak stało, gdyby około 8000 p.n.e na północy Morza Czarnego nie pojawiła się hg. R1a1 dająca początek naszym przodkom?

Myślę, że wiele rzeczy stanie się bardziej zrozumiałe, jeśli pokażemy przykłady wpływów i zależności




Teoria, którą na schemacie przedstawiłem, nazwana jako teoria haplogrupy R1, najlepiej oddaje sprawiedliwość populacjom indoeuropejskim; w każdym razie nie zastępuje przegranego pangermanizmu panslawizmem (a tego rodzaju zjawiska już się pojawiają na wielu portalach i forach internetowych).

Teoria haplogrupy R1
opiera się na znajomości tego fundamentalnego faktu, że:
podstawowe zjawiska kultury, w tym zwłaszcza język, powstają i rozwijają się oraz są przekazywane zasadniczo tylko w rodzinach, rodach i plemionach.


Dotyczy to zwłaszcza społeczeństw pierwotnych, starożytnych, które całe swoje życie prowadziły w ramach rodów i plemion, bardzo wyraźnie odseparowanych od innych podobnych jednostek, chyba że krewniaczych, tożsamych językowo.|

Były to wspólnoty typowo patriarchalne, rozwijające się wzdłuż męskich linii genealogicznych.

Dlatego przez tysiące lat utożsamiały się niemal stuprocentowo z haplogrupami genealogii Y-DNA.

Tak też i wzdłuż linii genealogii Y-DNA trzeba szukać odpowiedzi na zagadkę powstania rodziny języków indoeuropejskich

Oczywiście od tej reguły bywają odstępstwa, ale są one spowodowane nadzwyczajnymi zaszłościami historycznymi i warunkami życia. Odnosi się to np. do Greków, Ormian, skandynawskich R1a, kirgiskich R1a czy baskijskich lub kameruńskich R1b.
Co do języka Basków to przypuszczam, że jakiś tam odszczepieniec z populacji R1b1b2 przyżenił się do jakiegoś podkaukaskiego rodu nieindoeuroopejskiego, matriarchalnego; oddał inicjatywę wychowawczą białogłowie i jej językowi, a współcześni Baskowie muszą spijać to gorzkie piwo

Teoriami językoznawców, choć nimi nie pogardzam, nie ma się co zbytnio zadręczać. Językoznawcy, badający dotąd genezę języków indoeuropejskich, szukali kolorów w bardzo gęstej mgle. Dlatego opracowali tak wiele teorii i schematów genealogicznych, sobie wzajemnie przeczących.
Teraz mają genealogię genetyczną. Powinni z niej skorzystać czym prędzej!


P.S. Zauważyłeś w książce sir Anthony’ego ustęp: „The ancestor of English: The origin of Spread of the Usatovo Dialect” (s.359). Co dla autora było głównym znakiem rozpoznawczym, że w Usatovo zaczęła się etnogeneza Germanów/Anglików? Stwierdził, czy tylko usiłuje dowodzić, że tam pojawił się stosunek feudalny suweren-klient i władanie miecza, zwłaszcza w stosunku do naddnieprzańskiej populacji kultury trypoliskiej fazy C2 (protosłowiańskiej?). Dowodzi tego na wielu stronicach.




Elkate, wydaje mi się, że rzeczywista historia języków może być trochę bardziej skomplikowana, niż ta którą nakreśliłeś, i można rozważać różne inne jej warianty. Niektóre plemiona czy rody mogły się np. łączyć (na drodze pokojowej lub podboju) i mogły powstawać małżeństwa mieszane. Zwykle to kobiety wychowują dzieci i dziecko uczy się najpierw języka od matki, później od ojca. Jeśli ojciec, zajęty wojnami itp., nie zajmuje się dziećmi, a matka nie nauczyła się języka męża, to dziecko może mówić dziwnym nowym językiem. W ten sposób języki się od siebie oddalają lub do siebie zbliżają.

Fakt, że populacje o dominujących haplogrupach R1b i R1a mówią (z pewnymi wyjątkami) pokrewnymi językami IE, jest rzeczywiście zadziwiający. Wszystkie badania zmienności mikrosatelitarnej R1b wskazują na Półwysep Iberyjski i Anatolię jako źródła tej haplogrupy w Europie, co oznacza, że europejskie R1b i R1a przez tysiące lat musiały żyć z dala od siebie, a nie razem. Istnieje wiele teorii próbujących wyjaśnić to zjawisko, niektóre mówią nawet o indoeuropeizacji R1b. Ale żadna nie jest powszechnie akceptowana, bo nie ma dowodów.

Twoja teoria głosząca, że już w momencie rozdzielenia R1a i R1b mówiły jakąś formą prajęzyka zbliżoną do PIE, jest ciekawa, ale trudno ją chyba będzie udowodnić. Co się działo 20000 lat temu z językami nikt chyba dobrze nie wie. Może był jakiś wspólny substrat językowy. Niektórzy twierdzą, że pod koniec Paleolitu wykształciła się rodzina języków nostratycznych, później na tej bazie PIE. Nie są to jednak teorie szeroko akceptowane. Niektórzy, jak prof. Alinei, uważają, że języki IE sięgają Paleolitu. Ale też nie jest to pogląd szeroko akceptowany. Ja nic nie wiem na ten temat i mogę tylko spekulować.

Zamiast spekulować wolałbym się skupić na rzeczach, które mogą być bardziej dokładnie uchwycone przez językoznawców, archeologów i genetyków, tzn. na historii ostatnich 4-6 tys. lat. Według ekspertów w tym czasie ukształtowały się języki IE jakie znamy.
Pytając o to, czy PIE mógł być językiem bliskim Prasłowiańskiemu, chciałbym się zastanowić nad tym, który z języków wniósł najwięcej do słownictwa uważanego za PIE i można go połączyć z tym, co historycznie przypisuje się PIE.
Najlepiej chyba zobaczymy to omawiając konkretne przykłady.

‘WÓZ’, ‚KOŁO’ i nazwy innych części wozu w językach IE

1.Praindoeuropejczykom przypisuje się udomowienie konia i wynalezienie wozu. Poszukajmy więc, w jakim języku jest najwięcej własnych słów związanych z wozem i jego częściami. Z pewnością zróżnicowanie i bogactwo takiego słownictwa będzie wskazówką bliskiego związku tego języka z PIE.

Na wstępie kilka uwag:
Najstarszym wyobrażeniem wozu na świecie jest rysunek na wazie znaleziony w wiosce Bronocice pod Krakowem. http://bronocice.dzialoszyce.info/waza.htm

Waza pochodzi z okresu kultury pucharów lejkowych i jest datowana na 3491-3060 p.n.e.
Z kultury pucharów lejkowych wyrosła kultura ceramiki sznurowej (3200-2300 p.n.e), powszechnie uważana za już w pełni indoeuropejską. Kiedyś łączono ją z etnosem pragermańskim, teraz mamy coraz więcej danych by uważać sznurowców za ludność prasłowiańską. Ponieważ to ludność ceramiki sznurowej najprawdopodobniej najbardziej przyczyniła się do upowszechnienia wozu, czego dowodem jest fakt pojawienia się około 3000 p.n.e na terenach od Łaby po Wołgę wyobrażeń wozów i rydwanów, słownictwo związane z wozem wskaże nam język, jakim najprawdopodobniej mówili sznurowcy.
Warto też zauważyć, że w kulturze amfor kulistych (3100-2600 p.n.e), której obszar pokrywa się z terytorium współczesnej Polski, składano ofiary z par wołów, co sugeruje, że mogły one pochodzić z zaprzęgu. Jest to kolejny dowód na używanie wozów przez tą ludność.

Warto też zwrócić uwagę na dystrybucję i zmienność nowo odkrytej haplogrupy R1a1-M458. Częstość występowania oraz historia rozprzestrzeniania się tej haplogrupy pasują od ekspansji kultury ceramiki sznurowej. Jest naprawdę wiele danych pozwalających łączyć tą haplogrupę z ekspansją ludnościi ceramiki sznurowej w Europie Centralnej i Wschodniej i wielu naukowców już to zauważyło, np. ceniony przez ciebie Maju. Ponieważ sznurowcy pierwsi masowo używali wozów i je rozpowszechnili, słownictwo związane z częściami wozu może być dla nas wskazówką jakim językiem mówili nosiciele haplogrupy R1a1-M458 w przeszłości. Jest to ważne specjalnie dla nas Polaków, bo występowanie tej haplogrupy ogranicza się prawie wyłącznie do Słowian i powszechnie uważa się ją za haplogrupę słowiańską. Szczególnie w Polsce zauważamy największy odsetek i największą zmienność mikrosatelitarną, co jest wskazówką, że ta haplogrupa pochodzi z terenów Polski.

Współczesny zasięg i historia rozprzestrzeniania się haplogrupy R1a1-M458 pokazana jest na dwóch poniższych mapkach:

Obrazek

Z pracy Underhill 2009

Powyższe dane wskazują, że większość Polaków to autochtoni i potomkowie sznurowców. Domyślano się już tego wcześniej, gdyż dla wykrytych w szkieletach ceramiki sznurowej z Eulau nad Łabą haplotypów R1a1, datowanych na 2600 p.n.e., znaleziono odpowiedniki wśród współczesnych Polaków i Rosjan.

Na wyjątkową wagę słownictwa dotyczącego części wozu zwrócił uwagę D.W. Anthony w książce „The Horse, the Wheel and Language”.
Omawiał tam słownictwo historyczne, poszukując PIE rdzeni, ale popełnił kilka rażących błędów, które spowodowały, że prawdziwa historia słownictwa dotyczącego wozu nie została przez niego dostrzeżona. Poniżej chciałbym omówić te błędy i je sprostować. Pokazuję na skanach wycięte fragmenty ze str. 35 jego książki.

1.Koło i kółko

Obrazek

Wydaje się, że Anthony pominął tutaj bardzo wiele słów. W języku polskim mamy wiele słów bliskich hipotetycznemu PIE rdzeniowi ‘*kuel’ jak: ‘koło’, ‘kółko’, ‘kula’, ‘kulka’, ‘kołować’, ‘kulgać’, ‘kołowy’, ‘kulisty’ itd. Widać wyraźnie, że to nasz język posiada największą różnorodność i bogactwo form pokrewnych ‘kołu’, jest to więc słowo należące do naszego języka. W innych językach ubóstwo form i zniekształcenia rdzenia wskazują na zapożyczenia.

Przeanalizujmy możliwe etymologie i związki, zakładając, że to właśnie sznurowcy „z Polski” rozpowszechnili słowo ‘koło’:

pol. ‘koło’ -> cz. ‘kolo’
-> r. ‘koleso’
-> scs. ‘kolo’, ‘kolese’
->stpr. ‘kelan’ „koło”
-> łot. ‘cele’ „koło” (np. ‘du-celes’-„dwukołówka”)
->gr. ‘polos’ „oś, biegun”
->łac. ‘colus’ „przęślica, kądziel”
->stnord. ‘hvel’ „koło”.

Hipotetyczny rdzeń PIE ‘*kuel’ wskazuje na bliski związek z polskim ‘kołem’.
Języki germańskie – jak zwykle – bardzo zdeformowały zapożyczone słowo i etymologia jest niepewna.

Jak łatwo zauważyć, istnieje też grupa języków, w których ‘koło’ ma trochę inne brzmienie. Pojawia się bowiem drugie ‘k’, jak w greckim ‘kuklos’. Jak to wytłymaczyć?
Otóż najlepszym wyjaśnieniem – moim zdaniem – jest to, że w języku polskim, który uważamy za język macierzysty dla nazewnictwa części wozu, mamy dwa słowa na oznaczenie kół. Drugim jest zdrobniała forma ‘kółko’. Mówi się „wóz na kółkach” itp.

Możliwe są zatem następujące etymologie:

pol. ‘kółko’->
->gr.’kuklos’ „okrąg”
->tochA. ‘kukal’ „wóz”
->tochB. ‘kokole’ „wóz”
->avest. ‘caxtra’ „koło”
->stind. ‘cakra’ „koło”
->stang ‘hweohl’ „koło”

Bardzo interesująca jest odmiana formy liczby mnogiej:
pol. ‘kółka’ -> gr. ‘kukla’ „koła”.

W języku greckim jest to odmiana nieregularna, normalna forma liczby mnogiej to ‘oi kukloi’. Istnienie drugiej, nieregularnej formy liczby mnogiej ‘ta kukla’, prawie identycznej z formą polską, jest mocnym dowodem, że starożytni Grecy zapożyczyli nazewnictwo wozu od naszych prapolskich czy pralechickich przodków, sznurowców.

Oś i ośka

Anthony podaje następujące słowa pokrewne:

Obrazek

Analogiczną sytuację do ‘koła’ i ‘kółka’ mamy w przypadku ‘osi’ i ‘ośki’. Oba te słowa są normalnie używane w odniesieniu do tej samej części wozu. Dlatego prawdopodobne są następujące etymologie:

pol. ‘oś’->
-> ocs ‘osi’
-> stpr. ‘aseis’
-> lit ‘asis’

Druga pochodzi od zdrobnienia

pol. ‘ośka’->
->stind ‘akszah’ „oś”
->m.gr. ‘akosone’ „oś”
->łac. ‘axis’ „oś”
-> stang. ‘eax’

Rydwan

Obrazek

Ponieważ na oznaczenie koła w staropruskim istnieje słowo ‘kelan’, a w łotewskim ‘cela’, słowa lit. ‘ratas’ i łot ‘rats’ na oznaczenie tego samego koła mogą być zapożyczeniami z języków germańskich.

Myślę, że następujące etymologie są najbardziej prawdopodobne:

pol. ‘rydwan’ ->
-> lit ‘rydwanie’ „rydwan”
-> stind. ‘ratha’ „rydwan”
-> avest. ‘ratha’ „rydwan”
-> łac. ‘rota’ „koło”

Wóz

Obrazek

Najbardziej prawdopodobne etymologie to:

pol. ‘wóz’, ‘wozi’, ‘wozić’->
->scs ‘vezo’ „wozi”
->r. ‘voz’ „wóz’
-> avest.’vazaiti’ „wozić”
->stind. ‘vahati’ „wozić, przenosić”
->lit. ‘vezu’ „wiezie”
->stnord. ‘vega’


cdn
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 30 lip 2015, 23:01

cd.:

Dyszel

Obrazek

Prawdopodobne etymologie to:

pol. ‘dyszel’ ->
->stind. ‘isza’ „pal, drąg, dyszel”
-> avest.’aesza’ „drąg, dyszel”
-> het. ‘hisza’ „dyszel”
-> ang. ‘thill’ „dyszel” (?)

Wszystko wskazuje na to, że język polski jest najbogatszy i najbardziej zróżnicowany w odniesieniu do słownictwa związanego z częściami wozu, i najbliższy PIE. Tylko w języku polskim istnieją dwie formy: ‘koło’ i kółko’ oraz ‘oś’ i ‘ośka’, stosowane do tych samych części wozu i dlatego tylko z języka polskiego można wyprowadzić wszystkie słowa odnoszące się do tych części wozu w innych językach IE.
Pokrywa się to z odkryciami archeologów w Bronocicach i z historią rozprzestrzeniania się haplogrupy R1a1-M548, sznurowców oraz stosowania wozów i rydwanów. Myślę, że mamy mocne dowody na to, że ludność kultury ceramiki sznurowej mogła być prasłowiańska.

Mamy więc pierwszy dowód wspierający hipotezę, że Prasłowianie = PIE. Takich dowodów jest więcej.

Cytuj za: Elkate 21 listopada 2009, 13:20:42
P.S. Zauważyłeś w książce sir Anthony’ego ustęp: „The ancestor of English: The origin of Spread of the Usatovo Dialect” (s.359). Co dla autora było głównym znakiem rozpoznawczym, że w Usatovo zaczęła się etnogeneza Germanów/Anglików? Stwierdził, czy tylko usiłuje dowodzić, że tam pojawił się stosunek feudalny suweren-klient i władanie miecza, zwłaszcza w stosunku do naddnieprzańskiej populacji kultury trypoliskiej fazy C2 (protosłowiańskiej?). Dowodzi tego na wielu stronicach.

Tak, zauważyłem. A co myślisz o poniższej mapce, z której wynika jakoby Słowianie nie znali słów: ‘koło’, ‘dyszel’, ‘rydwan’, a Germanie znali wszystko?

Obrazek

Przecież to ewidentny przekręt, nawet w „Encyclopedia of Indo-European culture” By J. P. Mallory, Douglas Q. Adams, wspomina się o scs. ‘kolo’.

Na str. 56 swojej książki Anthony pisze o językach słowiańskich:
Cytuj
Only one dialect documented (OSC), but the West, South and East Slavic branches must have existed already.

Szkoda, że Anthony nie zadał sobie trudu zbadania tych dialektów pod kątem słownictwa dotyczącego części wozu, pewnie by znalazł to, czego szukał – prawdziwych PIE.

Co do etnogenezy Germanów/Anglików i ich rzekomego związku z Europą Wschodnią i dominacją nad tamtejszą populacją, to myślę, że mamy tutaj przypadek, kiedy mały człowiek chce się wywyższyć poprzez fantazjowanie. Przypomina mi to bełkot o Vikingach i Gotach panujących nad Słowianami, który ciągle spotykamy na różnych niemieckich czy germanofilskich forach.
Cała jego książka to w istocie poszukiwanie dowodów na związki Germanów i Celtów z PIE znad Morza Czarnego. Współczesna genetyka absolutnie to wyklucza, nie znaleziono bowiem żadnych śladów celtyckich i germańskich genów, które mogłyby wskazywać na ich obecność w tym regionie w tym okresie. Badania zmienności mikrosatelitarnej R1b wskazuje na Anatolię, a nie na północ Morza Czarnego, jako miejsce z którego przybyli przodkowie dzisiejszych Celtów i Germanów. Również jego łączenie Celtów i Germanów z kulturą ceramiki sznurowej to kompletna bzdura. Nie ma na to żadnych dowodów. Wszystkie dowody przeczą temu w sposób oczywisty.

Zatem cała książka Anthonego to fantazja? Moim zdaniem, gdyby nic nie wspominał o Celtach i Germanach, byłaby to niezła książka – szkoda, że ją zepsuł. Trzeba ją dlatego czytać ze zrozumieniem i gdzie można zastępować Pragermanów i Praceltów Prasłowianami, ponieważ tylko Prasłowianie, albo ludy bliskie Prasłowianom o hg R1a1, mogły istnieć w tym czasie w tym regionie.

[
]

W jaki sposób Prasłowianie wyodrębnili się ze wspólnoty PIE? Uważam, że się nigdy nie wyodrębnili, bo mieszkali i mieszkają na terenach gdzie język PIE powstał. PIE to właśnie Prasłowianie.

Oprócz nazw części wozu z PIE należy łączyć słownictwo religijne. Uważa się, że PIE zapoczątkowali religię, której ślady spotykamy później w Indiach, Grecji i wśród różnych innych ludów IE. Czcili ogień, niebo, Słońce, światło.
Moim zdaniem, wiele wskazuje na to, że słownictwo religijne zarówno Rygwedy, jak i mitologii greckiej, ma pochodzenie prasłowiańskie.
Uważam tak, ponieważ eksperci stwierdzili, że PIE nazywali bogów i inne istoty mityczne według ich cech, czynności i funkcji, tzn. imiona występujące w PIE mitach pochodzą z codziennego języka, nie są sztucznym i wymyślonym tworem językowym. Jednak wiele imion w Rygwedzie i greckiej mitologii wydaje się być obcego pochodzenia, tzn. nie znaczą nic w tych językach, są tylko nazwą własną mitycznych istot. Tak dziwnie się składa, że słowa te mają znaczenie w językach słowiańskich, gdzie są nazwami różnych zjawisk, rzeczy, cech, przymiotów, czynności i funkcji, występują jako czasowniki, przymiotniki i rzeczowniki, są częścią języka używanego na co dzień.
Możliwe jest zatem, że to języki prasłowiańskie (lub język prasłowiański, jeśli taki istniał, a mam wątpliwości) były dla PIE terminologii religijnej językami źródłowymi. Zgadzałoby się to z omówioną już słowiańską terminologią w odniesieniu do części wozu i z ostatnimi odkryciami genetyki. Jest więc możliwe.
Najlepiej zrozumiemy to na przykładach. Dlatego chciałbym tutaj przeanalizować historyczne słownictwo religijne PIE i porównać je z różnymi językami IE.
Zacznijmy od mitologii greckiej.

1.Dzień – Dzeus

W Kratylusie Platon opisuje boga życia, światła nieba i jasnego dnia – Dzeusa:
Cytuj
„Niektórzy zwą go Dzena, a inni Dia”

Kratylus 396A

Poniżej zamieszczam ten fragment w oryginale i w tłumaczeniu angielskim:

Obrazek

Obrazek

Wniosek stąd, że w czasach Platona popularne były również inne imiona „Dzeusa”, jak „Dzena” i „Dia”.
Zainteresowany tym odkryciem, zajrzałem do „Greek–English Lexicon” H.G. Liddel and R. Scott.
Poniżej zamieszczam fragment dotyczący Dzeusa (Dla nie znających języka greckiego wyjaśniam, że dla Greków „Z” było znakiem zbitki dwóch spółgłosek, i czytamy je jak polskie „dz”; dlatego też piszemy ‘Dzeus’ zamiast ‘Zeus’, tak jak się przyjęło to robić w większości polskich tłumaczeń z greckiego):

Obrazek

W powyższym leksykonie mamy następujące imiona Dzeusa – boga oznaczającego w pierwotnej religii jasny dzień i światło nieba – występujące w rożnych dialektach greckich w różnych okresach czasu, w różnych formach:

‘Dzen’, ‘Dzena’, ‘Dzenos’, ‘Dzeni’, ‘Den’, ‘Dena’, ‘Dan’, ‘Dzan’, ‘Dzenes’, ‘Dzanes’, ‘Dzas’, ‘Dis’, ‘Dii’, ‘Dia’, ‘Dzeus’, ‘Deus’

Dla porównania wypisałem słowo ‘dzień’ w różnych współczesnych językach słowiańskich i bałtyckich oraz w starocerkiewnosłowiańskim i wedyjskim:

pol. ‘Dzień’, br. ‘Dzeni’, r./ukr.’ Deni’, bg./ słc./cz./mac ‘Den’, lit./łot. ‘Diena’, ch./s./słwń. ‘Dan’, scs. ‘Dini’/ ‘Dine’

wed. ‘Dina’/ ‘Dinam’/ ‘Dju’/ ‘Djaus’

U Łowmiańskiego i Brucknera spotkałem jeszcze wzmianki o następujących imionach boskich wśród Słowian: ‘Dyj’, ‘Dyju’, ‘Diwii’, które – moim zdaniem – mogą mieć związek z nazwą dnia w jakichś zaginionych dialektach słowiańskich.

W innych językach warto jeszcze zauważyć: łac. ‘Dies’, rum. ‘Zi’, kata./hiszp./port. ‘Dia’, no i oczywiście bardzo wątpliwy – moim zdaniem – rdzeń pie. ‘*Din’. (Angielski ‘day’ nie ma związku z łac. ‘dies’, pochodzi od stang. ‘daeg’, a ten od pgerm. ‘*dhegh’, który ma inne znaczenie).

Przypomnijmy tutaj cytowany już wcześniej fragment z książki J Halla, opisujący kształtowanie się języka greckiego:
Cytuj
This means that the Greek dialects, far from diverging from a common proto-Greek ancestor on Greek soil, have in fact converged from originally disparate sources [
]

Cytat z: Ethnic Identity in Greek Antiquity By Jonathan M. Hall str.169

Zdaniem tego wybitnego uczonego, nigdy nie istniał język pragrecki czy proto-grecki, jak głosi stara teoria języka PIE, jako rzekome źródło dialektów greckich, powstałych z jego rozpadu. Zdaniem Halla było wiele różnych źródeł dla powstających dialektów greckich. Oznacza to, że różne indoeuropejskie plemiona migrowały do Grecji w epoce brązu, mieszały się z lokalną nieindoeuropejską lub już częściowo zindoeuropeizowaną populacją, tworząc nowe lokalne języki, z których przez proces konwergencji tworzyły się greckie dialekty.

Do jakiej grupy językowej należały indoeuropejskie plemiona migrujące do Grecji w epoce brązu i czy na podstawie nazewnictwa części wozu i słownictwa religijnego można to ustalić?
Na to pytanie chciałbym tutaj poszukać odpowiedzi.
Zanim jednak zajmę się pochodzeniem greckich słów:‘Dzen; ‘Dzena’, ‘Dzeus’ itp., warto przedstawić kilka innych faktów.

2.Perun – Keraunos – Pardżania

Jednym z dowodów na możliwość prasłowiańskiego pochodzenia imion bóstw greckich jest z pewnością przydomek Dzeusa – ‘keraunos’ „piorun”.
Według językoznawców słowo gr. ‘keraunos’ dokładnie odpowiada słowiańskiemu ‘Perunowi’.
Pol. ‘piorun’, dial ‘pieron’, kasz. ‘porun’, r. przest. ‘perun’, cz. ‘perun’, psł. ‘perun’, to rdzenne słowa słowiańskie pochodzące od czasowników psł. ‘*prati, *pero’ „bić, uderzać, razić”, stąd też pl. ‘prać’.
W języku greckim słowo ‘keraunos’ oznacza jedynie „piorun” i nie łączy się z żadnym innym słowem, wszystko wskazuje więc na to, że jest zapożyczeniem. Stąd etymologia:

psł. ‘perun/perunic’ -> gr. ‘keraunos’ „piorun”

Słowo ‘Perun’ jest bez wątpienia wystarczająco stare by móc być źródłem dla ‘keraunosa’. Ma odpowiednik w języku wedyjskim. Można je odnaleźć w imieniu bóstwa burzy, wed. ‘Pardżania’. W języku wedyjskim też słowo to występuje tylko jako imię własne boga i nic poza tym nie znaczy, dlatego również jest zapożyczeniem z języków prasłowiańskich.

Związek ‘Peruna’ z ‘keraunosem’ wskazuje na archaiczność ‘Peruna’. Jak bardzo archaiczny jest ‘Perun’? Myślę, że starszy od ‘keraunosa’, ‘Dzeusa’ i ‘Uranosa’.

3.Niebo – nephos – nabah

Kolejnym bardzo starym prasłowiańskim i polskim słowem, mającym kontynuacje w językach słowiańskich, indoirańskich, bałtyckich, celtyckich, hetyckim i greckim jest ‘niebo’:

Pl. ‘niebo/nieba/niebiosa’ ->
->bg./cz./r./s. ‘nebe’
->słc./ukr. ‘nebo’
->br. ‘niabesi’
->słwń. ‘nebesa’

->łot. ‘debes’ „niebo”
->lit. ‘debesis’ „obłok, chmura”
->irl. ‘neamh’ „niebo”
->wal. ‘nef’ „niebo”

->stind. ‘nabha’ „niebo, przestworza”
->stind. ‘nabhas’ „chmura, atmosfera”
->awest. ‘nabah’ „niebo, przestworza”
->gr. ‘nephos’ „chmura, chmury”
->het. ‘nepis’ „niebo”

Znów w językach słowiańskich mamy największą różnorodność form i znaczeń, łączy się np. z niebieskim itp., i jedynie tu mamy elementy wspólne zarówno językom indoirańskim, bałtyckim, celtyckim, jaki i hetyckiemu oraz greckiemu. Uważam że prasłowiański był źródłem słowa ‘niebo’ dla innych języków , w których formy tego słowa wykazują zarówno zniekształcenia rdzenia jak i treści, są więc zapożyczeniami.

(Pomysł: pie. ‘*nebhos’ „para, opary, mgła, chmura” z pie. rdzenia ‘*nebh’ „mokry, wilgotny”, wydaje mi się chybiony i sztuczny – taki język nie istniał. Uważam, że pie. ‘*nebho/niebo’ „atmosfera, przestrzeń ponad światem, ale poniżej najwyższych regionów nieba tj. ‘swaru’, w którym pośród chmur i nad chmurami żyją bogowie, czynnie uczestniczący w życiu ludzi poprzez pioruny, deszcz itp.” – jest lepszym rozwiązaniem.)

4.Górny – Uranos

W dalszej części Kratylusa Platon opisuje też Kronosa i jego ojca Uranosa. Spekulując na temat znaczenia imienia tego ostatniego, pisze:
Cytuj
[
]lecz patrzenie w górę jest słusznie nazwane słowem urania, patrzeniem na rzeczy ponad [
]

Kratylus 396B

Poniżej zamieszczam ten fragment w oryginale i w tłumaczeniu angielskim:

Obrazek

Obrazek

Wydaje się jednak, że – wbrew wyjaśnieniom Platona – słowo ‘Uranos’ nie pochodzi od spojrzenia ‘orao’. Imiona IE bóstw pochodzą od ich cech, czynności i funkcji, a nie od cech i czynności ludzi. Cechą Uranosa jest bycie w górze, ponad i dlatego słowo ‘Uranos’ pochodzi od słowa ‘góra’ lub ‘górny’.
Według wyobrażeń religijnych PIE, których ślady spotykamy w Rygwedzie, w mitach greckich, czy w mitologii Słowian, ponad światem ludzi i ponad chmurami i niebem bogów jest jeszcze górne niebo, najwyższe niebo. Tam na szczycie nieba mieszka bóg, który zrodził innych bogów i który nie jest aktywny.
Ten górny bóg to w mitologii greckiej ‘Uranos’, to wedyjskie niebo ‘Swar’ lub ‘Swarga’ i słowiański ‘Swarog’ (więcej o tym później). Dlatego też – moim zdaniem – następująca etymologia jest najbardziej prawdopodobna:

pol. ‘górny’ -> ‘*Urni’ ->gr ‘Uranos’/ gr ‘urania’

Nie ma wątpliwości, że pl. ‘górny’ jest słowem odpowiednio starym, by móc być źródłem dla ‘Uranosa’; jest bowiem bardzo podobne do hipotetycznego pie. ‘*guer’ (znów polskie słowo jest dziwnie najbardziej podobne do hipotetycznego wymyślonego PIE rdzenia).

Następujące etymologie są więc prawdopodobne:

pl ‘góra’ ->
->cz./słc. ‘hora’
->br. ‘gornia’
->r./ukr. ‘gora’

pl. ‘góra’ ->
-> joń. ‘uros’ „góra, wyżyna, łańcuch górski”
-> gr./dor. ‘horos’ „ts.”

Hipotezę o pochodzeniu ‘Uranosa’ od ‘góry’ wzmacnia fakt, że w dialektach mamy też dor./beoc.‘Oranos’ i eol. ‘Horanos’, a więc formy nazw gór w różnych dialektach greckich, np. joń. ‘uros’/ dor.’horos’ „góra”, odpowiadają formom imienia boga ‘Uranosa’.

O tym, że pl. ‘góra’ jest starsza i bliższa PIE niż np. joń. ‘uros’ czy gr. ‘horos’, świadczy fakt, że istnieją też podobne słowa w językach indoirańskich:

awest. ‘garih’ „góra, pasmo górskie”
stind. ‘girih’ „wzgórze, wyżyna”

Rdzeń ‘gur/gor’spotyka się też w nazwach geograficznych gór Afganistanu i Iranu, np.:
Cytuj
The term Ḡōrband probably derives from Ḡōr/Ḡur (q.v.), the name of the mountainous region northwest of Ḡōrband
http://www.iranica.com/newsite/home/index.isc

Mamy też nazwy własne w języku staroperskim, których etymologie możemy odszyfrować, jak poniżej:
pl. ‘święta góra’ -> stpr. ‘Swente-garaben’

Władca gór, czyli nasz polski Jędrek Góra lub słowacki Jindra Hora, to wed.‘ indragiri’ „pan gór”.

Hipotezę ‘Górny’- ‘Uranos’ uprawdopodabnia następująca etymologia greckiego słowa ‘akra’ oznaczającego „szczyt, wierzchołek, gród”; stąd ‘Akropolis’„miasto na górze” (gr. ‘polis’’ oznacza według L&S „G-E Lexicon”: „społeczność zamieszkującą dany obszar skupioną wokół grodu-miasta lub samo miasto” i odpowiada stpl. ‘pole/opole’, więcej o tym poźniej).
Moim zdaniem prawdopodobna jest następująca etymologia:
pol. ‘na górze’ ->. ‘*na-gre’ -> ‘*agre’->gr. ‘akre’ „szczyt, wierzchołek, gród”

wed. ‘agr-i-ya’ „najwyższy, najlepszy”, też możemy chyba połączyć z pol. ‘na górze’.

5.Dzień zamiast Dzeus/Djaus

Wracając do głównego bóstwa PIE przypomnijmy, że w języku greckim miało ono takie formy:
‘Dzen’, ‘Dzena’, ‘Dzenos’, ‘Dzeni’, ‘Den’, ‘Dena’, ‘Dan’, ‘Dzan’, ‘Dzenes’, ‘Dzanes’, ‘Dzas’, ‘Dis’, ‘Dii’, ‘Dia’, ‘Dzeus’, ‘Deus’

Która z tych form jest najstarsza? Która jest najbliższa PIE?
Którą można wyprowadzić z której?

Wbrew temu, czego nas uczono – moim zdaniem – nie jest to ‘Dzeus’/‘Deus’. Hipotetyczne zrekonstruowane słowa pie. ‘*Djeus’ oraz pie. ‘*Deiwos’ nigdy nie istniały jako naczelny bóg PIE, to nieporozumienie. Pie. ‘*Deiwos’ z którym się łączy wed. ‘deva’ „bóg”, należy wiązać z funkcją boga, którą jest dawanie, podobnie jak wed. ‘bhaga’ „bóg” czy spers./awest. ‘baga’ „bóg, pan” z cechą jaką jest bogactwo (więcej o tym później).

Głównym bogiem PIE, tj. bogiem światła nieba i jasnego dnia był ‘Dzień’.
Uważam tak, bo wszystkie inne nazwy tego boga można wyprowadzić z formy „Dzień”. Jednocześnie wiadomo, że region Europy Cetralnej, gdzie to słowo używa się do dziś, był źródłem indoeuropejskich haplotypów R1a1, które genetycy łączą z rozprzestrzenianiem się języków IE.

Należy więc odwrócić etymologię, prawidłowa najprawdopodobniej jest taka:

Pol. ‘Dzień’ -> ‘Dzeus’/ ‘Djaus’

Formy gr. ‘Dzen’/ ‘Dzena’/ ‘Dzenos’ są bardzo stare i pojawiają się w najstarszych tekstach greckich, w tym u Homera, jako formy poetyckie. Zwykle poezja epicka używa najbardziej starożytnych form dla dodania sobie powagi. Należy je łączyć ze starym dialektem jońskim.
Na ‘Dzena’ przysięgano w Atenach.
‘Dzan’ i ‘Dan’ to formy doryckie, późniejsze.
‘Dzas’ i ‘Dis’ to formy beockie, też późniejsze.

‘Dzeus’ jest chyba formą bardziej eolską i stał się uniwersalnym bogiem Grecji najprawdopodobniej dlatego, że w dialekcie, którym pisał Homer wpływy eolskie były bardzo silne, i tą eolską formę imienia boga używał najczęściej w Illiadzie i Odyseii.
W początkowym okresie zasiedlania Grecji przez IE, ‘Dzeus’ był tylko jednym z wielu imion jakim nazywano bóstwo dnia i nieba, używanym przez jedno z plemion. Nie był wspólnym bogiem plemion mówiących językiem pragreckim lub proto-greckim, bo takie plemiona i taki język nie istniały.

Uważam, że wszystkie formy imienia boga światła nieba i jasnego dnia mogą pochodzić od słowa ‘Dzień’, ponieważ, języki słowiańskie są najbardziej archaiczne i konserwatywne, tzn. najbardziej podobne do PIE, a język polski jest najbardziej archaiczny między nimi i dlatego zachował najwięcej starożytnych słów w niezmienionej postaci bliskiej PIE.

Wszystkie słowiańskie, greckie i wedyjskie formy słów oznaczających boga światła nieba i jasnego dnia można wyprowadzić z pol. ‘Dzień’.
Oto przykłady możliwch etymologii:

‘Dzień’-> gr. ‘Dzen’-> gr. ‘Den’
‘Dzień’-> ‘*Dzian’-> gr. ‘Dzan’-> gr. ‘Dan’

‘Dzień’-> ‘*Dzini’->scs. ‘Dini’-> gr ‘Dii’
‘Dzień’-> br. ‘Dzieni’-> r./ukr. ‘Deni’

Nie wiem, od kiedy istnieje obecna forma deklinacji słowa ‘dzień’ w języku polskim. Możliwe, że w przeszłości istniały też inne postacie tej deklinacji. ‘Dzień’ mógł się odmieniać np. tak: mian. ‘Dzień’, dop. ‘*Dzienia’, cel. ‘*Dzieniu’, bier. ‘*Dzienia’ cel. ‘*Dzieniu’, narz. ‘*Dzieniem’, woł. ‘*Dzieniu’.

Od razu mamy następujące możliwości dla nowych etymologii:

‘Dzień’->dop. ‘*Dzienia’ -> gr. ‘Dzena’ -> gr. ‘Dena’;
‘Dzień’->dop. ‘*Dzienia’ ->lit./łot. ‘Diena’;
‘Dzień’->dop. ‘*Dzienia’ -> ‘*Dzina’-> wed. ‘Dina’;
‘Dzień’->narz. ‘*Dzieniem’ -> ‘*Dzinem’ -> wed. ‘Dinem’;

Możemy też rozważać współczesną formę odmiany: mian. ‘Dzień’, dop. ‘Dnia’, cel. ‘Dniu’ bier. ‘Dnia’ cel. ‘Dniu’ narz. ‘Dniem’, woł. Dniu’. Mamy wtedy możliwe następujące etymologie:

‘Dniem’ -> wed. ‘Dinem’;
‘Dniu’ -> wed. ‘Dju’;

Możemy też rozważać zdrobniałe formy, o których stosowaniu przez Słowian powszechnie wiadomo, np. ‘Swarog’-> ‘Swarożyc’ itp. Wtedy mamy:

‘Dzień’-> ‘*Dzienuś’ -> ‘*Dzieuś’-> gr. ‘Dzeus’->gr. ‘Deus’;
‘Dniuś’-> ‘*Djuś’ ->’ wed. ‘Djaus’

Edit: Może ‘Dzień’ i ‘Dziś’ są powiązane, wtedy mamy:
pl. ‘Dziś’-> gr. ‘Dis’-> łac. ‘Dies’

Itd., itp
.

Eksperci twierdzą, że nie jest możliwe dokładne odtworzenie tego, w jaki sposób słowa powstawały. Nikt nie może być pewien jak zmieniała się wymowa słów. Zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z wieloma plemionami indoeuropejskimi, o nieznanych dokładnie językach, mieszających się ze sobą i z nieindoeuropejskim, lub częściowo zindoeuropeizowanym substratem, gdy zachodzą procesy konwergencji i dywergencji itd. Wszystko jest spekulacją i przypuszczeniem. Każda etymologia znajduje swoich zwolenników i przeciwników.

Przypomnijmy, co pisał N.S Trubetzkoy
Cytuj
Thus a language family can be the product of divergence, convergence or a combination of the two (with emphasis on either). There are virtually no criteria that would indicate unambiguously to which of the two modes of development a family owes its existence.

N.S Trubetzkoy, Jean-Paul Demoule i wielu innych uważają hipotezę języka PIE za niemożliwą do udowodnienia i twierdzą, że taki język nigdy nie istniał. Nie ma żadnych powodów by wierzyć, że etymologie na których opiera się hipoteza języka PIE są pewne i udowodnione. To tylko opinia pewnej grupy badaczy.

Problem powstaje wtedy, kiedy pseudonaukę, pseudojęzykoznawstwo oparte na pseudoetymologiach, traktuje się jako narzędzie polityki i tworzy rasistowskie teorie. W książce „Mitologia Słowian” na str. 251 A. Gieysztor pisze o uczonym niemieckim Dittrichu, który rozwodzi się nad prymitywizmem Słowian:
Cytuj
W sferze religijnej konsekwencją tej sytuacji miało się stać cząstkowe tylko przyswojenie wierzeń ogólnoeuropejskich. Dowód na to widzi Dittrich w braku odpowiednika indoeuropejskiego ‘Dieusa’ i degradacja jego wartości znaczeniowej do określeń „dziw” i „dziwny”.

Jeśli porównamy słowiańskie i indoeuropejskie słowa: dzień, niebo, góra, Perun, Swarog itp. z takimi jak: tag, himmel, berg, Thor, Wodan itp., to chyba widać , kto przyswoił sobie słownictwo i wierzenia indoeuropejskie, a kto nie.

Uważam nie tylko , że Słowianie przyswoili sobie wierzenia ogólnoindoeurpejskie, ale też, że je wytworzyli. Dowodem na to jest fakt, że większość indoeuropejskiej terminologii religijnej ma swoje źródło w języku codziennym Słowian. Żaden inny język nie ma tych cech.

Moim zdaniem poglądy Dittricha i jemu podobnych to kompletny bełkot. Niestety ale wielu ludzi na zachodzie z powodu swej ignorancji i kompletnej nieznajomości języków słowiańskich w to wierzy. Nie rozumieją, że konserwatyzm języków słowiańskich to dowód na ich bliskość do hipotetycznego PIE. Tak naprawdę – moim zdaniem – nigdy nie istniał żaden język PIE, a prawdziwym źródłem języków IE były języki prasłowiańskie, których używały ludy zamieszkujące Europę Centralną i Wschodnią od Łaby po Ural od epoki brązu i które przenikały też do Indii i na Bałkany. Łączę te ludy z horyzontem kultur ceramiki sznurowej, trzcinieckiej i pochodnymi aż po Andronowo. Co do innych ludów, ich indoeuropeizacji, wspólnego substratu itp. to sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, ale myślę, że postęp genetyki pomoże nam wkrótce rozwikłać i tą zagadkę.

Obecnie znajdujemy potwierdzenie tych teorii w genetyce, językoznawstwie, archeologii i innych dziedzinach.
Wielu genetyków i językoznawców łączy rozprzestrzenianie się języków IE z ekspansją ludów o dominującej hg. R1a1, z Europy Centralnej i Wschodniej, a tylko Prasłowianie pod względem języka i genów pasują do tego scenariusza. Taki pogląd widzimy na przykład na portalu Eupedia:
http://www.eupedia.com/europe/neolithic_europe_map.shtml

Jeśli datowania haplogrupy R1a1a-M458 przez Underhilla 2009 są prawidłowe to ekspansja, Prasłowian w Europie Centralnej mogła być jeszcze wcześniejsza niż podaje to Eupedia.

Co do wyjątkowej roli języków słowiańskich, to myślę, że stanie się to jeszcze bardziej oczywiste, gdy zobaczymy, w jakim stopniu słownictwo religijne Rygwedy, a więc imiona bogów i demonów, obrzędy i zawołania, ma swoje korzenie w językach słowiańskich

[
]

Odp: « Odpowiedz #341 : 25 lutego 2010, 01:16:02 »

.We wczorajszym wydaniu Current Biology jest cała seria artykułów poświęconych genetyce populacyjnej i archeogenetyce.

Żadnych nowości i rewelacji, informacje raczej przestarzałe, ale na dwa artykuły warto zwrócić uwagę, bo mają związek z tym, co tu rozważamy.
Pierwszy to artykuł wstępny Colina Renfrew (tego od anatolijskiej teorii pochodzenia języków IE) „Archaeogenetics — Towards a ‘New Synthesis’?”

Drugi to Pedro Soares at al. „The Archaeogenetics of Europe”

Colin Renfrew zwraca uwagę na konieczność weryfikacji spekulacji opartych na analizie haplotypów współczesnych populacji poprzez testowanie aDNA (ancient DNA), czyli DNA kopalnego, pochodzącego ze stanowisk archeologicznych:

This is where ancient DNA may yet prove to be of crucial importance; not in establishing detailed patterns for early populations — the data are unlikely to be rich enough for that — but in offering spot checks on the conclusions about the past which we are deriving from data taken from populations living today. This may indeed be where the future lies if speculations based on the phylogeography of haplotypes from currently living populations are to be rooted in historical reality.

Uwagę tą dedykuję Elkate i Edowi. Spekulacje w stylu Rębały, Klyosova czy Gwozdzia oparte na analizach przypadkowo zebranych haplotypów z baz danych komercyjnych firm, muszą być zweryfikowane przez bardziej dokładne i oparte na właściwej metodologi badania Y-SNP, jak to zrobił np. Underhill. Nie widzę tam żadnych dowodów na migrację ze wschodu jakiejkolwiek części populacji polskiej, wręcz odwrotnie.
Największą wartość dowodową ma oczywiście kopalne DNA. Przed nami wiele niespodzianek. Osobiście interesuje mnie np. zweryfikowanie hipotezy proponowanej przez prof. Hensla, głoszącej, że wschodni odłam kultury jastorfskiej to mogą być Słowianie. Jest wiele zagadek dotyczących relacji między Słowianami i Germanami i zastanawiam się skąd wzięło się tyle pożyczek słowiańskich w językach germańskich. Mam nadzieję, że genetyka to wyjaśni. Jestem przeciwnikiem łączenia kultur archeologicznych z etnosem i uważam, że genetyka powinna weryfikować teorie archeologów. Np. wyjaśnić jaka była struktura etniczna kultury unietyckiej i innych, gdzie obok ciałopalenia występował pochówek szkieletowy. Jestem optymistą w odniesieniu do kilku ważnych kultur.

Obrazek

Colin Renfrew zdecydowanie podkreśla wagę genetyki dla badań historycznych, kończąc swój artykuł następującą uwagą:

These are early days in the field of archaeogenetic research, and I predict that over the next twenty years or so a more coherent synthesis of the data from genetics, archaeology and linguistics is likely to emerge than we can yet envisage.

Tę uwagę z kolei dedykuję tym, którzy nie doceniają roli genetyki w badaniach historycznych. Nie ulega wątpliwości, że przyszłość należy do genetyki. Genetyka razem z antropologią, językoznawstwem i archeologią pozwolą nam poznać prawdę o przeszłości. Czasy, kiedy historię wymyślali tylko archeolodzy (niemieccy) albo językoznawcy (niemieccy) już minęły. Koniec fantazjowania, dzięki genetyce mamy narzędzia, umożliwiające sprawdzenie i zweryfikowania różnych teorii. Przykład: właśnie upadła teoria łącząca Celto-Germanów R1b z Tocharami.

W drugim artykule Pedro Soares at al. „The Archaeogenetics of Europe” przypomina się, że oprócz argumentów językowych, to właśnie genetyka przyczyniła się do odrzucenia teorii Colina Renfrew o anatolijskim pochodzeniu języków IE.

The question of the spread of the Neolithic became intertwined with that of the dispersal of the Indo-European languages, as a result of Renfrew’s proposal that the Proto-Indo-European language spread from Anatolia with early farming. This hypothesis has become less plausible in the light of the mtDNA and Y-chromosome evidence as well as archaeologicyl and linguistic criticisms.

Obrazek

W artykule tym czytamy też o wątpliwościach jakie rodzą prace różnych językoznawców, próbujących ustalić historię rozpadu języka PIE na różne języki IE w oparciu o takie wątpliwe metodologie jak glottochronologia.

The implied reinstatement of glottochronology — dating language splits — has also failed to win backing from linguists, and there has been widespread scepticism as to whether archaeology and linguistics can be combined so readily.

Zgadzam się z tym. Obecnie nie ma żadnej powszechnie akceptowanej teorii języka PIE i jego ewolucji. Nikt nie wie w jakim tempie języki ewoluują. Glottochronologia to pseudonauka. Arbitralnie wybiera się grupę słów i zakłada, bez żadnego dowodu, jakieś tempo zmian, aby na podstawie tego ustalać daty wyodrębniania się języków, jak to robią np. Atkinson i Gray. Łączenie wydumanych dat wyodrębniania się gałęzi językowych z kulturami archeologicznymi to już czyste fantazje. Na tym oparł swoje brednie David Anthony, z wiadomym rezultatem, ostatnio bardzo boleśnie dla niego zweryfikowanym przez genetykę.
Z doświadczenia wiemy, że niektóre języki zmieniają się szybko np. w tempie 30% na tysiąc lat, a niektóre bardzo powoli np. w tempie 3-4% na tysiąc lat. Wszystko zależy od warunków i przyczyn zmian. Wszystko wskazuje na to, że języki słowiańskie należą do bardzo wolno zmieniających się języków. Ale o tym już w innym wątku.

Na zakończenie artykułu autorzy pokazują nam drogę, którą musimy iść:

If any consensus remains, it is probably that if there is any single explanation to be found for the spread of Indo-European, it is more likely to lie with the next major change to reshape Europe in the wake of a continent-wide system collapse. Possibly incurred by climatic changes c. 6 kya, this culminated in Sherratt’s ‘‘secondary products revolution’’ of the 3rd millennium BC, when a number of agricultural innovations, including wool, the plough, the horse and wheeled vehicles, were introduced and spread within Europe. This is, however, a time window little explored by archaeogeneticists to date.

Autorzy sugerują tutaj, że rozprzestrzenianie się jęzków IE należy łączyć z przemianami klimatycznymi, które zaczęły się 6 tys. lat temu w Europie i z innowacjami takimi jak udomowienie konia i upowszechnieni wozów itp. mającymi miejsce około 3000 p.n.e.
Zgadzam się z autorami i uważam, że idziemy dokładnie w tym kierunku w którym należy. Dodałbym jeszcze, że warto zwrócić uwagę na rozpowszechnianie się pewnych wzorców kulturowych, religii i związanego z tym słownictwa, które należy łączyć z IE.

Co działo się w Europie 6 tys. lat temu? Posłużę się mapą Wilmara:

Obrazek

Cytuj za: wilmar 20 lutego 2010, 16:22:40

Co do R1b. Na dzisiaj widziałbym to tak.

Kultura ceramiki wstęgowej rytej zniknęła około 4500 p.n.e. Nie wiemy jakie Y-DNA charakteryzowało tą kulturę. Wiemy natomiast, że zbadane kopalne mtDNA z tamtych czasów nie występuje we współczesnej populacji. Pisze o tym Haak at al.2005
Oznacza to, że te ludy odeszły nie pozostawiając po sobie śladu genetycznego. Nie zostały wchłonięte czy podbite przez inne ludy. Przyczyną były najprawdopodobniej zmiany klimatyczne.
Na miejsce Kultury ceramiki wstęgowej rytej pojawiła się megalityczna kultura pucharów lejkowatych. Też nie jestem pewien, jakie Y-DNA można z nią łączyć. Obecność megalitów sugeruje R1b, ale czy tylko R1b? Może też różnego rodzaju I?
Jestem obecnie zwolennikiem łączenia kultur megalitycznych z R1b z kilku powodów.
Najstarsze megality pochodzą z Anatolii, czyli terenów uważanych obecnie za terytoria źródłowe dla R1b:
http://www.armeniapedia.org/index.php?title=Karahunj
Występują też wszędzie gdzie migruje R1b: Lewant, Afryka Pn. i subsaharyjska:
http://en.wikipedia.org/wiki/Nabta_Playa
No i oczywiście w Europie Zachodniej wszędzie tam, gdzie dominuje i dominowała R1b.

Megalityczna kultura pucharów lejkowatych została wyparta z terenów Polski około 3300 p.n.e. przez kulturę ceramiki sznurowej, uważaną obecnie za prasłowiańską. Użyłem słowa „wyparta”, a nie „wchłonięta”, jak się do tej pory uważało, ponieważ genetyka pokazuje nam, że sznurowcy to ludność R1a1, nie zmieszana z megalityczną R1b. Świadczy o tym fakt, że ekspansja sznurowców na wschód, która rozpoczęła się z ziem polskich po 3300 p.n.e. nie zawierała w sobie innego elementu niż słowiańskie R1a1. Brak jest na wschodzie w kulturach wywodzących się ze sznurowców takich hg. jak R1b,I2a i I2b.

Obrazek

Jak pisze David Anthony w „The Horse, the Wheel and Language” na str. 301, w latach 3300-2000 p.n.e na stepie panuje susza. Około 3300 p.n.e. część ludów kultury Jamna, w ramach której udomowiono konia, przemieszcza się na północ i dociera na ziemie współczesnej Polski, dając początek kulturom ceramiki sznurowej. Być może to północne przemieszczenie było wymuszone pogarszającymi się warunkami na stepie i poszukiwaniem nowych terenów do wypasu bydła. Od 3200 p.n.e. z terenu Polski rozpoczyna się ekspansja ludów ceramiki sznurowej na wschód i na zachód. Udaje im się nawet dotrzeć do Renu, ale zostają powstrzymani przez ludy kultury pucharów dzwonowatych, moim zdaniem R1b i nie-IE, przodkowie Celto-Germanów. Następnie sznurowcy zostają przez te ludy wyparci za Łabę. Od tego czasu Łaba stanowi granicę między celto-germańskim zachodem, gdzie dominuje hg. R1b, i słowiańskim wschodem, gdzie dominuje R1a1.
Dużo więcej szczęścia mieli prasłowiańscy sznurowcy na wschodzie. Kultury środkowego Dniepru, Abaszewo, Szintaszta i inne kultury Azji Środkowej mają swoje źródło w kulturze ceramiki sznurowej, pochodzącej z Polski, i w kulturach stepowych wywodzących się z kultury Jamna. Ponieważ sznurowcy w Polsce też wywodzą się z Jamna, mamy więc cały czas do czynienia z jedynym i tym samym etnosem.
Bez wątpienia są to ludy R1a1 (mamy na to dowody w kopalnym DNA). Stąd bierze się podobieństwo w autosomalnym DNA np. Scytów z epoki żelaza i brązu i współczesnych Słowian, Polaków i Rosjan.

Około 1600 p.n.e. wywodzący się z kultury Szintaszta–Petrovka Ariowie dotarli do Iranu i Indii. Stąd bierze się bardzo bliskie pokrewieństwo sanskrytu i języków słowiańskich. Terminy religijne Rygwedy mają etymologię słowiańską. Terminologia dotycząca wozu i konia też. Wyższa kasta bramińska, w przeważającej części R1a1, ma haplotypy słowiańskie. Wykazał to Klyosov i widać to w bazach danych DNA.

Jak zatem ich nazwać przodków Scytów i Ariów? Z pewnością nie są to ludy irańskie. Języki indoirańskie wykształcą się później w Iranie i w Indiach. Uważam, że PIE jest mylące. Język, którym mówili nie ma nic wspólnego z wydumanym przez Niemców tzw. zrekonstruowanym językiem PIE, ten sztuczny język nigdy nie istniał, tzn. nikt nim nigdy nie mówił.
Uważam, że ludy ceramiki sznurowej i ludy Jamna to jeden i ten sam lud. Czy nazwiemy ich Indosłowianami, Ariosłowianami, Scytosłowianami to rzecz umowna. Moim zdaniem nie są to żadni nieznani, abstrakcyjni PIE tylko Prasłowianie. Uważam bowiem, że jeśli ludzi łączy język, religia i geny, to tworzą oni lud. To, że jedni orzą i sieją, a drudzy prowadzą pasterski tryb życia nie powoduje, że są oni członkami różnych ludów. Również nie to, jak zdobią swoje garnki decyduje o ich etnosie. O tym przede wszystkim decydują geny i język.

Na zakończenie, znalazłem ciekawą animację ilustrującą rzekome rozprzestrzenianie się PIE:

http://www.hjholm.de/granim.gif

Ten animowany gif to oczywiście fantazje bez pokrycia. Na tym obszarze, w tym czasie nie było ludów R1b, czyli Praceltogermanów, ani ludów praindoirańskich czy Pratocharów. Wszystkie te języki powstały później. W tym miejscu i w tym czasie mogli tam być tylko Prasłowianie. Nowe języki powstają w wyniku mieszania się ludów. Dopóki nie nastąpiło zmieszanie, nie ma mowy o żadnych Pragermanach, Praceltach, Pratocharach itp.
Uważam, że na tej mapce należy przenieść ojczyznę PIE bardziej na zachód, zmienić początek datowania na 3300 p.n.e i połączyć z ekspansją kultur ceramiki sznurowej i Jamna, dodając, że to ludy R1a1 i podkreślić związek z Prasłowianami
.”

Obrazek

I inny fragment nie mniej istotny:


David Anthony w książce „The horse, the wheel, and language” na str.379 pokazuje jeszcze dokładniejszą mapkę z zaznaczoną granicą stepu, tak że lepiej można dostrzec relację tych kultur ze stepem. Zwróć uwagę na hydronimy na terytorium kultury Abaszewo wywodzącej się ze sznurowców. Są tam rzeki Bielaja i Kama. To na pewno są hydronimy słowiańskie a nie irańskie.
Wszystko na północ od stepu 2800-2200 p.n.e. było ceramiką sznurową lub mieszaniną sznurowców i stepowców. Te dwa ludy żyły blisko siebie. Nic dziwnego, te same geny, pochodzenie i najprawdopodobniej język i religia. Ta bliskość ludów stepowych i rolniczych wzdłuż stepu przetrwała do czasów Herodota. Rolnicy Gelonowie mieli obyczaje scytyjski i mówili jęzkiem scytyjskim.

Język scytyjski nie oznacza języka irańskiego. Nie ma na to żadnych dowodów. Języki irańskie występują tylko tam, gdzie historycznie sięgało imperium perskie. Nie ma żadnego ludu mówiącego językiem irańskim na północ od Syr-Darii, która to rzeka była granicą imperium. Moim zdaniem nigdy nie było języków irańskich na północ od Syr-Darii. Języki indoirańskie już w najwcześniejszej fazie zawierały setki nie-IE słów, nie mogły więc istnieć na terenie gdzie zamieszkiwali czyści IE. Nie ma żadnego dowodu na jakiekolwiek migracje z Iranu czy Indii do Europy, które mogłyby przynieść do Europy języki indoirańskie.

Kiedyś myślano, że Osetyńczycy to potomkowie Scytów, ale się okazało, że w ogóle nie mają R1a1 (około 1%), nie mają więc nic wspólnego ze Scytami. Każdy rozpoznaje podobieństwo języka Osetyńskiego do Farsi, bo Osetyńcki jest w istocie dialektem zachodnioirańskim. Zatem Osetyńczycy to pozostałość po wpływach imperium perskiego na Kaukazie.

Nikt nigdy natomiast nie zauważył podobieństwa między językiem Scytów i Persów, a przecież gdyby osetyński był kontynuacją scytyjskiego, to w przeszłości scytyjski byłby jeszcze bardziej podobny do perskiego niż obecnie jest osetyński i to podobieństwo musiałoby być zauważone. Wniosek: język osetyński nie ma nic wspólnego ze scytyjskim.
Na nagrobkach w koloniach greckich zachowało się kilkadziesiąt dziwnych nie greckich słów, imion własnych, które podejrzewano o związki ze Scytami, a mówiąc dokładniej doszukiwano się w nich związków z językiem osetyńskim. Tak naprawdę słowa te nic nie znaczą w żadnym języku i nie można wyciągnąć żadnych wniosków co do ich pochodzenia. Ludność kolonii greckich była wieloetniczna i wielu pochodziło z Azji. Nie ma żadnych dowodów, że któreś z tych imion było scytyjskie i doszukiwanie się w nich rdzeni irańskich, które też zwykle są podobne do słowiańskich niczego nie udowadnia.

Nie ma żadnych powodów by nazywać Scytów, czy inne ludy stepowe Irańczykami. To przeżytek starych teorii podobny do Indogermanów w Indiach. Wiem, że to nowa rzecz, ale trzeba zacząć się przyzwyczajać.

Osobiście uważam, że Scytowie mogli mówić językiem podobnym do swoich północnych sąsiadów, do których byli podobni genetycznie, nie tylko Y-STR, ale również autosomalnie, i z którymi dzielili obyczaje i religię. Wszystko wskazuje to, że ta taka religia mogła już istnieć w czasach sznurowców i jednoczyła te ludy pod względem językowym. Myślę, że to właśnie wspólna religia jest przyczyną tego, że języki z nią związane nie zmieniają się szybko.

Skoro słowiańskie wpływy językowe w nazewnictwie odnoszącym się np. do religii widzimy w Grecji i w Indiach i pochodzą one z co najmniej 2000 p.n.e. to nie widzę innej możliwości niż ta, że sznurowcy mieli już rozwinięte religię i język. Ten język nazwałbym prasłowiańskim, bo z niego, bez pomocy innych ludów i języków, rozwinęły się języki słowiańskie.
Jeśli dziś języki słowiańskie różnią się w 30% a 4000 tys. lat temu sznurowcy mówili jednym językiem, to łatwo obliczyć, że tempo zmian języka wynosiłoby 7,5 % na tysiąc lat. Jest to realne, gdyż w jednorodnych genetycznie społeczęństawach, które łączy wspólna kultura i religia, i które się nie mieszają z ludnością obcą, język zmienia się w tempie 3% na tysiąc lat
.”


Obrazek
https://bialczynski.wordpress.com/2010/ ... opejczycy/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » poniedziałek 10 sie 2015, 23:22

Poniższy artykuł zapewne był już zamieszczony na tym zacnym forum niemniej jednak uważam, że takie informacje powinny być przypominane więc zamieszczam go w miarę możliwości w oryginalnej wersji:

Włodek Kuliński/Miron pisze:Polska przed rokiem 966
21 Maj 2015

Obrazek

Silne państwo polskie istniało na długo przed rokiem 966 a więc chrztem Polski. Polska nie powstała wraz z chrztem, Polska to długi proces, na który składała się praca kolejnych pokoleń, budowniczych, rolników, rzemieślników, wojów, władców i poddanych. Chrzest, a w zasadzie nie chrzest, a dokument Dagome iudex, w którym Mieszko oddaje Polskę we władanie papieżowi, stając się jego lennikiem wpisuje Polskę w orbitę krajów chrześcijańskich. Wp: Okupacje wypaczonej rzymsko-judejskiej wizji świata.

Silne państwo polskie istniało na długo przed rokiem 966 a więc chrztem Polski. Dlaczego oficjalna historia ukrywa prawdę?
Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do mitu (powstałego całkiem niedawno, bo.. w XX wieku), że Polska istnieje dopiero od daty chrztu. Czyli od 966 roku. A wcześniej? Z jednej strony mówi się nam, że osadnictwo Słowian zaczęło się aż 10.000 lat temu.
A z drugiej strony – aż do 966 roku naszej ery – nic, zero, null, biała plama. Jakby żadnych struktur państwowych tam nie było.

Obrazek

W takim razie, jeśli Słowianie byli, cytuję: “nieokrzesanymi dzikusami” bez własnego pisma, to czemu tych terenów nie zajęło Imperium Rzymskie, które przez wieki musiało się zadowalać co najwyżej wyprawami handlowymi na nasze ziemie? I to też w ograniczonym zakresie?
Taki trick historyczny, że Polska istnieje od momentu chrztu w 966, ma także inne podłoże – typowo socjotechniczne. Oto bowiem podświadomie łączy organizm państwa polskiego z kościołem katolickim, a więc najbardziej zbrodniczą organizacją na świecie. Organizacją, która nie tylko błogosławiła inkwizytorów, ale także pobłogosławiła hitlerowskie tanki ruszające najpierw na podbój II RP a potem ZSRR (Cytat: “nowa wyprawa krzyżowa” – ówczesny papież).
Cytat: “Obejrzałem sobie animację produkcji zachodniej prezentującą zmiany map Europy na przestrzeni wieków i zrozumiałem, jak groźne jest twierdzenie, iż Polska powstała dopiero wraz ze chrztem Mieszka.
Badania genetyczne wykazują wielowiekową obecność Słowian na ich ziemiach od Łaby po Wołgę, najstarsza mutacja – haplogrupa wywodząca się z naszych ziem szacowana jest na ponad 10 000 lat, ale nawet chcąc oprzeć się na dokumentach pisanych możemy wskazać „Historię wojen” Prokopiusza z Cezarei z roku 512 n.e. mówiącą o germańskich Helurach, którzy przeszli ze swych siedzib nad Dunajem przez ziemie Sklawinów. Tu warto wspomnieć, że Rzymianie wszelkie ludy zamieszkujące na terenach Środkowej Europy określali terminem Germanie, a ziemie przez nich zamieszkiwane Germanią.
Dość cennym dla opisania przedchrześcijańskiej historii naszych ziem jest dokument szpiegowski sporządzony około roku 844 dla króla wschodnich Franków Ludwika II Niemieckiego, czyli ponad 120 lat przed chrztem Mieszka. Dokument ten zawiera listę ludów zamieszkujących na wschód od państwa wschodnich Franków, wraz z podaniem liczby osad i grodów. Dokument ten pozwala nam się zorientować o sile gospodarczej związków zamieszkujących nasze ziemie.
I tak dla przykładu Goplanie posiadali około 400 grodów, lud określany jako Thafnezi, zamieszkujący prawdopodobnie gdzieś na Mazowszu posiadał 257 grodów, Thandesi, lud zamieszkujący nad Obrą podbity przez Mieszka, 200 grodów. Miloxi, zamieszkujący Wielkopolskę – ziemie rodowe Piastów, 67 grodów, w sumie na terenach dzisiejszej Polski Geograf Bawarski wymienia ponad 1200 grodów, a mówimy o czasach na 100 lat przed Mieszkiem. To nie były puste tereny, po których tylko wilk i niedźwiedź grasował, to były prężne organizacje, które można porównywać do państw. Podlegały one dalszym łączeniom, podbojom. Właśnie z tych organizmów wzięły się dzisiejsze krainy takie, jak Mazowsze, Wielkopolska, Małopolska, Śląsk, które w średniowieczu określano ziemiami. Do boju stawało rycerstwo ziemi Mazowieckiej..

Obrazek

Mówiąc o grodach, warto wspomnieć o naszej myśli fortyfikacyjnej. Gród książęcy na Ostrowiu Lednickim otoczony był 9-13 metrowej wysokości wałem ziemno-drewnianym o konstrukcji skrzynkowej. (to wysokość dzisiejszych 3-4 kondygnacyjnych budynków). Było to obwarowanie ówczesnymi metodami walki nie do zdobycia. Mury kamienne można było podkopać, kruszyć ogniem, nasze rozwiązanie było odporne na podkopy, na ogień i jeśli atakujący nie sforsowali bram (jak to miało miejsce podczas najazdu księcia czeskiego Brzetysława, który zdobył i zniszczył Ostrów Lednicki) warownia nie była do zdobycia.

Obrazek

Taka była siła gospodarcza ludu, którego ówcześnie określało się jako Lachów, co po dziś dzisiejszy pozostało w potocznym języku Ukraińców, Białorusinów czy też Rosjan.


Słowianie Zachodni

Kolejnym tematem który jakoś nie może przebić się przez nasze podręczniki szkolne to sprawa Słowian Zachodnich. Między Odrą w Łabą istnieją dwa silne związki plemienne, serbołużyczanie i Wieleci, których podbój i wynarodawianie, określane dziś jako chrystianizacja, trwa po rok 1200. Popatrzmy na mapę prezentującą ich ziemie z czasów Mieszka.

Obrazek

Czy też mapę orientacyjną prezentującą główne organizacje państwowe na ziemiach Słowian Zachodnich z przełomu IX / X wieku.

Obrazek

Tak jeszcze dla ciekawostki pokażę mapę okolic dzisiejszego Berlina z roku około 1150 roku, spokojnie przez jeszcze 50 lat w stosunku do mapy tereny te będą zamieszkiwali Szprewianie, lud słowiański. Kopanica, dziś dzielnica Berlina pada około roku 1200. A są to czasy rozbicia dzielnicowego w Polsce, Leszka Białego, Mieszka III Starego, Bolesława Kędzierzawego czy Kazimierza II Sprawiedliwego.

Obrazek

Polska nie powstała wraz z chrztem, Polska to długi proces, na który składała się praca kolejnych pokoleń, budowniczych, rolników, rzemieślników, wojów, władców i poddanych. Chrzest, a w zasadzie nie chrzest, a dokument Dagome iudex, w którym Mieszko oddaje Polskę we władanie papieżowi, stając się jego lennikiem wpisuje Polskę w orbitę krajów chrześcijańskich. Krajów których obecność na mapie raczy widzieć zachodnia Europa. Stąd właśnie dopiero wtedy w historii podręcznikowej pojawia się Polska, stąd nikt nie chce pamiętać, że ziemie Słowian rozciągają się aż po Łabę. No ale historię przecież piszą ci, co wymordowali bohaterów.


Włodek Kuliński http://wirtualnapolonia.com/2014/12/31/ ... okiem-966/
https://wiaraprzyrodzona.wordpress.com/ ... omment-587
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 14 sie 2015, 15:29

[quote="Białczyński"Wywiad-wykład o Słowiańszczyźnie dla polskiego Radia Islanders z Londynu w UK. (część 1 i 2)
29 Lipiec 2015

https://www.youtube.com/watch?v=4MBCjCb8hbY

https://www.youtube.com/watch?v=O8y9EzrKq2c[/quote] https://bialczynski.wordpress.com/page/2/
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... esc-1-i-2/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Piter1974
x 129

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » piątek 14 sie 2015, 22:52

Geograf Bawarski.
Najbardziej kontrowersyjne źródło dotyczące plemion słowiańskich, spisane prawdopodobnie w dwóch etapach, począwszy od połowy IXw.
Dotyczy ono plemion słowiańskich mieszkających na wschód od Łaby i na północ od Dunaju.

Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
Thotal
Posty: 7359
Rejestracja: sobota 05 sty 2013, 16:28
x 27
x 249
Podziękował: 5973 razy
Otrzymał podziękowanie: 11582 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: Thotal » czwartek 27 sie 2015, 23:58

Jesteśmy jedną z najstarszych cywilizacji na świecie!

Odkrycie przez genetyków polskiej haplogrupy R1a1a7 męskiego chromosomu Y- DNA, potwierdziło tylko głoszone od pokoleń z ojca na syna, prawdę o naszym wspólnym pochodzeniu z resztą Słowian. Dla wielu, nie tylko moich znajomych jest to informacja wręcz sensacyjna i potwierdzona najnowszymi badaniami najwybitniejszych specjalistów z dziedziny genetyki, że my Polacy Rodacy (WP: Słowianie) żyjemy nieprzerwanie na naszych rdzennych terenach od przeszło 10 700 lat.
Wiadomość ta jest skrywana przed opinią publiczną w Polsce. Otóż burzy ona dotychczasowe badania naukowe w dziedzinie pochodzenia Słowian. Do czasu ogłoszenia wyników badań przez zespół międzynarodowych naukowców z Uniwersytetu Stanford w USA i opublikowania ich w specjalistycznym Journal of Genetic Geneaology, przez Petera Gwozdz (WP: Piotr Gwóźdź?) w 2009 roku zdecydowana większość mieszkańców planety uważało, że przed etapem swoich wędrówek Słowianie zamieszkiwali obszar położony poza środkową Europą, jako na miejsce położenia naszych pierwotnych siedzib. Nowoczesne badania genetyczne przedstawione przez międzynarodowy zespół naukowców wykazały, że charakterystyczne dla Słowian jest stosunkowo częste występowanie genu R1a1 (M17) – haplogrupa występująca w męskim chromosomie Y. Na kontynencie europejskim występuje on u Słowian z częstotliwością od 30% do ponad 60%, a za najstarszą kolebkę jednoznacznie identyfikowanych przodków Słowian należy przyjąć południową Polskę, gdzie do 10 tys. lat temu prowadzą wyniki badań genetycznej genealogii wyznaczane przez haplogrupę R1a1 chromosomu Y. Tak więc prowadząc badania nad pochodzeniem żydów aszkenazyjskich w ramach projektu „JewishDNAProject”, mającego zdefiniować DNA żydów nie sposób było pominąć ujawnionej polskiej haplogrupy R1a1a7 oraz zdefiniować niemieckiego koktajlu genetycznego.
Źródło oryginalnego artykułu


Otóż najnowsze odkrycie przez genetyków polskiej haplogrupy R1a1a7 męskiego chromosomu Y- DNA, potwierdziło tylko głoszone od pokoleń z ojca na syna, prawdę o naszym wspólnym pochodzeniu z resztą Słowian.
Okazało się bowiem, że Polacy zamieszkują swoją Ojczyznę od zawsze, od przeszło 10 tysięcy lat. Dotąd wmawiano fałszywe teorie, że wszyscy Słowianie pochodzą od Indoeuropejczyków (haplogrupa R1a1) przybywając do Europy ze Wschodu, a na ziemie polskie przybyli z ziem środkowej Ukrainy w V wieku naszej ery. Niemcy do tej pory uważają ziemie między Odrą a Dniestrem za germańskie, gdy tak naprawdę nie ma żadnej nacji germańskiej są tylko spokrewnieni z sobą osobnicy, a najlepszym przykładem jest Tusk, który mimo że studiował historię nie wie czy jego rodzina to Polacy czy Niemcy.
Proponuję przebadać genetycznie wszystkich sprawujących władzę w Polsce funkcjonariuszy publicznych, zaczynając od Komorowskiego i Tuska a idąc dalej ministrów, posłów, senatorów, sędziów i prokuratorów. Polacy dowiedzą się wówczas jakich nacji osobnicy sprawują władzę w mojej ukochanej Ojczyźnie.
Większość niemieckich mieszańców, uznawało Polaków lub uznają w dalszym ciągu za podludzi niższej rasy, gdy tymczasem to oni są kundlami na podstawie opublikowanych badań. Wielu germańców pozostało z tą głoszoną przez Hitlera doktryną po dzień dzisiejszy i zapewne zabiorą ją do grobów dzięki masonom i żydom, którzy we własnym tylko interesie komercyjnym wmówili im takie brednie. Co głupiemu po rozumie, jeżeli za niego myśli ktoś inny!
Dawniej myślano, że Germanie to typowo skandynawska nacja, która nie posiada znacznych dodatków innych narodowości. Okazuje się jednak według przeprowadzonych badań, że Germanie powstali po zmieszaniu się autochtonów skandynawskich (I1a) z Indoeuropejczykami (r1a1) i Celtami (r1b) w proporcji 40%-20%-40%. Natomiast w Norwegii jest prawie po równo 28% R1a1 i R1b i 40% I1a.
Z tego wniosek, że nie ma i nie było żadnych większych ilości germańskich plemion na ziemiach polskich! Od Łużyc po Wileńszczyznę, Grodzieńszczyznę i Zbrucz, Polacy to jedna wielka rodzina na swoim od przeszło 10 000 lat. Taka jest naukowa rzeczywistość oraz przesłanie i tradycja Korony Polskiej.
Według kalendarzyka żydowskiego, który jest według tradycji liczony tak samo, nieprzerwanie przez wieki, od stworzenia świata, mamy 5772 rok. Nie tylko Żydzi liczą lata w ten sposób, ale także ich ziomale w doktrynie apartheidu – masoni także ustalili sobie swe kalendarze dla swych oszołomów. Niektóre obediencje przyuczonych do zawodu murarzy świątyni Salomona oraz rożnych loży nawiedzonych skrywanych za parawanem niewiedzy wynika, że mamy np. 6011 AL (Anno Lucis – Rok Światła), 2541 AI (Anno Inventionis), 892 AO (Anno Ordinis). Oczywiście rok zaczyna lub kończy we wrześniu.
Od czasu gdy zbadano ludzkie DNA, a następnie odkryto haplogrupy męskiego chromosomu Y-DNA już można weryfikować wcześniejszą wiedzę archeologiczną, historyczną oraz językoznawczą. *****om należy jednak pozostawić ich apartheid w stosunku do Polaków, ponieważ wiedza może naruszyć ich kruche osobowości oparte na oszukiwaniu siebie samego powodując tym samym ostry przypadek kliniczny. Naród jest przecież wytworzoną zbiorowością terytorialną o określonym składzie etnicznym, wytworzoną w procesie dziejowym; wspólnotą o charakterze gospodarczym, politycznym, społecznym i kulturowym i przejawiająca się w świadomości swych członków.
Kształtowanie się narodu jest procesem wieloletnim i nieprzypadkowym, a powstałym w wyniku istnienia czynników narodowotwórczych, wśród których wyróżnić można pierwotne terytorium i wspólnotę etniczną, oraz wspólnego przodka, które doprowadziły do powstania narodu oraz wtórne takie jak język, tradycja, obyczaje więź ekonomiczna, wspólnota losów dziejowych, które istnienie narodu Polskiego podtrzymały i wpłynęły na jego rozwój.
Na to twierdzenie nie ma lepszego dowodu jak tzw. Waza z Bronocic. Waza została odkryta w 1976 roku podczas wykopalisk prowadzonych na terenie dużej neolitycznej osady w Bronocicach nad rzeką Nidzicą. Ta ceramiczna waza z rysunkiem jest najstarszym znanym do tej pory dowodem używania pojazdu kołowego na świecie ! Jej wiek szacuje się za pomocą datowania radiowęglowego na 3635-3370 p.n.e. Dowodzi to niezbicie o naszej najstarszej w świecie rolniczej kulturze oraz że pojazdy kołowe były znane w Europie za sprawą Polaków już w IV tysiącleciu p.n.e. Ciągnęły je tury gdyż szczątki tych zwierząt znaleziono razem z wazą. Rogi zwierząt z Bronocic miały otarcia, potwierdzając tym samym, że były one obwiązane sznurem tworzącym rodzaj jarzma przyrożnego.
Bezwzględne datowanie zabytku ma duże znaczenie rangi ogólnoświatowej, gdyż świadczy o tym, że rysunki na wazie z Bronocic są najstarszym, jednoznacznym dowodem używania wozu odkrytego dotąd na obszarach Starego Świata, od wybrzeży atlantyckich po Azję Centralną i pochodzą sprzed 5500 lat. Utrwalone na wazie wozy z Bronocic są także wcześniejsze od kredowego modelu koła, odkrytego w 1974 roku przez ekspedycję holenderską na stanowisku Jebel Aruda, nad środkowym Eufratem w Syrii. Ten przedmiot datowano trzema oznaczeniami C 14: 3340-3105 p.n.e. 3340-3040 p.n.e. oraz 3335-2890 p.n.e.. Tak więc wozy z Bronocic są również starsze od tego zabytku i świadczą, że jesteśmy ludźmi o wielkiej kulturze rolnej, a unijni politycy mogą tylko uczyć się od nas Polaków robienia naturalnego smaku wędzonki!
Badania genetyczne nabrały największego światowego rozgłosu wtedy gdy należało określić czy znalezione szczątki ludzkie w Rosji należą do zamordowanej przez zbrodniarzy totalitarnych rodziny Romanowów. Genetycy, którzy badali szczątki mieli do czynienia jedynie z kośćmi. Z nich wydzielili materiał genetyczny i porównali go z DNA obecnie żyjących dalekich krewnych Romanowów. Genetycy badali mitochondrialne DNA dziedziczone wyłącznie w linii żeńskiej. Do określenia szczątków imperatorowej zbadali materiał genetyczny dostarczony przez księcia Filipa, męża brytyjskiej królowej, Elżbiety II. Aby porównać materiał genetyczny cara Mikołaja, użyto DNA greckiej księżnej Kseni. Następnie zbadano jeszcze DNA starszego brata cara, Gieorgija Aleksandrowicza, który zmarł w 1899 roku.
Te badania stały się preludium do dalszych badań genetycznych w świecie, których wyniki zostały opublikowane w 2009 roku, a przedstawione skrótowe podsumowanie dotyczy w szczególności nas Polaków, oraz ludzkości pochodzącej od naszego Narodowego Polskiego wspólnego przodka, od którego pochodził także zmordowany car Rosji.
Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że żyjemy u siebie jako nieliczny Naród w świecie od przeszło 10 700 lat i żaden mason czy inny bezczelny zuchwalec nie będzie głosił w Polsce oszukańczych teorii o nas Polakach.


http://poloniae.nowyekran.pl/post/45579 ... d-nasz-rod
http://www.wroclawskikomitet.pl/komitet ... -moderator

https://wiaraprzyrodzona.wordpress.com/ ... a-swiecie/




Pozdrawiam - Thotal :)
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 01 wrz 2015, 00:14

Słowianie to 12 kolorów tęczy

Obrazek

Co jakiś czas na IM, lub podobnych portalach pojawiają się pytania dotyczące Słowian, skąd przybyli, kim byli i jakie wiedli życie. Fakt, wszystko jest owiane tajemnicą. Od bardzo dawna zachodnia cywilizacja stara się udowodnić, że Słowianie to kompletna dzicz, biegająca z dzidami i łukami po stepach Euroazji, więc nie warta wspomnienia. Jednak losy bywaja przewrotne i z tej niby "dziczy" wyłaniają się sylwetki wspaniałych wojów, wodzów, budowle wspólnot rodowych, ludzi kochających naturę i żyjących zgodnie z jej rytmem.

Chcę przybliżyć nie tylko fizyczną stronę naszych korzeni, ale także połączoną z nią energetykę, która ma bardzo duże znaczenie w życiu całej Ziemi, jak i kazdego z nas. Jest to niezwykła tematyka, która mnie również zaskoczyła, ale pozwoliła równocześnie zrozumieć wiele spraw, które działy się na przestrzeni wieków i dzieją się także teraz. Aby podzielić się z Wami tymi wiadomościami, posłużyłam się bardzo zajmującą lekturą p.t."Tęczowa terapia" pani Anny Dąbrowskiej, terapeutki leczącej kolorami. Zaznaczam,, że jest to duże streszczenie.

Wiadomym jest, że tęcza to efekt rozszczepienia światła białego. Też mi rewelacja, powiecie. Tak, ale z powierzchni Ziemi widać tylko część kolorów, aby zobaczyć wszystkie 12 barw, trzeba wznieść się do pułapu chmur. Każda z tych 12 barw, a właściwie ich częstotliwości, oznaczają 12 praw, według których toczy się istnienie na Ziemi i w Kosmosie, a ich definicje opisywały grupy jasnowidzących badaczy. Dlaczego 12 a nie więcej, lub mniej?

Ponieważ na naszej planecie obowiązuje system 12-stkowy (12 miesięcy, 12 godzin, 12 zodiaków) pokrywających się z barwami planety, na której rzeczywistość kreuje taką ilość bodźców. Dotyczy to również istot żyjących na planecie, przyrody i klimatu, ponieważ Ziemia współistnieje z 11-stoma innymi planetami, by realizacja praw miała zapewnione zewnętrzne wsparcie w zaplanowanym doświadczeniu.

Częstotliwości 12-stki barw wyznaczają funkcje poszczególnych pasm kolorystycznych i ich przeciwstawnych cech:

BRĄZ (4drg/s)- rozwój/hamowanie
GRANAT (21drg/s)-decyzja/apodyktyczność
ŻÓŁCIEŃ (12drg/s)-rozumienie/nietolerancja
POMARAŃCZ (8drg/s)-komunikacja/zamknięcie
CYTRYNA (6drg/s)- zgoda/walka
J.ZIELEŃ (15drg/s)-tworzenie/niszczenie
CZERŃ (1drg/s)-neutralność/intryganctwo
FIOLET (18drg/s)- opieka/kontrola, ingerencja
C.ZIELEŃ (16drg/s)-reaktywność/uporczywe ścieranie się racji
CZERWIEŃ (2drg/s)- konsekwencja/tępy upór
KARMIN (3drg/s)- umiarkowanie/gwałtowna ekspansja
BŁĘKIT (24drg/s)- wiedza/wybujały intelekt (ograniczenie poznania)

Te przeciwstawne cechy w obrębie jednego koloru świadczą o ekstremalnych doświadczeniach na planecie; klimatycznie-ciepło/zimno, krajobrazowo-wysoko/nisko, emocjonalnie-miłość/nienawiść, fizycznie- siła/niemoc.

Doświadczenie, któremu została poddana ludzkość miała na celu wzbudzenie jednostkowego rozwoju-INDYWIDUALIZMU. Hasłem nawołującym do rozbicia pierwotnej wspólnoty ludzkiej stała się WOLNA WOLA-czyli zachęta do rywalizacji, walki, dominacji nad innymi. Indywidualizm miał wymusić dążenie do doskonałości przy pomocy wolnej woli. W przypadku człowieka takie doświadczenie umożliwia podniesienie na wyższy poziom fizyczności, umysłu, lub ducha.Gdy te działają w rozbiciu, u jednego człowieka wykształci się piękne ciało, u drugiego intelekt, a inny rozwinie się duchowo.Syntezą po takich konfliktujących doświadczeniach wewnątrz siebie, jak i w zewnętrznych relacjach międzyludzkich musi być pojednanie.

CAŁOŚĆ rozumiana jako człowiek, planeta, zyskawszy wyższy poziom, potencjał poznawczy, automatycznie będzie wzbudzać kolejny etap rozwoju, odmienny od dotychczasowego.

A teraz... skąd się wzięli Słowianie?

Tak jak napisałam na wstępie, na Zachodzie utarło się, że Słowianie to prymitywne plemiona. Pogardzano ich prostotą, brakiem bogów i wspólnotowe istnienie. Jednak mimo to, Słowianie pozostawali tajemniczym przeciwnikiem dla zachodnich nacji, bo nie łatwo było im narzucić wolę najeźdźców, nie poddawali się wpływom zewnętrznym i mieli niezwykłą wewnętrzną moc

Naukę historii w szkołach zaczyna się od informacji, że dzieje Ziemi wzięły początek od wspólnoty rodowej, co znaczy, że plemiona słowiańskie musiały być fundamentem późniejszych struktur społecznych. Śladów z tego okresu jest niewiele, gdyż narody zachodniej Europy chcąc wyeksponować swoją rolę w kreowaniu indywidualizmu na planecie eliminowały rolę Słowian. Jednak zanim zdegradowano rolę Słowian, w wyniku stopniowego materializowania się poszczególnych częstotliwości 12 kolorów, wyłoniło się 12 podstawowych rodów słowiańskich.

1.SŁOWACY (brąz)- rozwój, utrzymanie harmonii męskie-żeńskie
2.POLANIE(granat)-decyzja-przenikliwe spojrzenie, odczuwanie
3.UKRAINI (żółcień) - rozumienie-utrzymanie międzyludzkiego porozumienia
4.ŁUŻYCZANIE (pomarańcz)- komunikacja - łączność z Kosmosem
5.RUSINI (cytryna)- zgoda -współpraca między nacjami
6. CZESI (zieleń j.) - tworzenie - strażnicy fizycznego przejawu życia
7.WIŚLANIE (czerń) - neutralność - utrzymanie wzorca energetycznego w spełnianiu się człowieka
8.MAZOWSZANIE (fiolet) - opieka - egzekwowanie realizacji zamysłu
9. MAZURZY (zieleń c.) - reaktywność- utrzymanie dyscypliny w człowieku
10. LECHICI (czerwień) - konsekwencja - porządkowanie struktur międzyludzkich
11. SŁOWENI (karmin) - umiarkowanie - utrzymanie równowagi demograficznej
12. ŁEMKOWIE (błękit) - wiedza- łączność z wiedzą wewnętrzną.

Jak widać Słowianie to kolory tęczy :)

Pierwsze podstawowe plemiona Słowian pojawiły się jako istoty energetyczne o określonych częstotliwościach. Wyłoniły się z dwunastu kolorystycznych pasm białej kuli- przestrzeni powołanej przez Świadomość do przeprowadzenia eksperymentu wolnej woli. Ziemia stała się polem doświadczalnym do przeprowadzenia eksperymentu indywidualizacji. Wolna wola jest w tym przypadku kluczową iluzją. Chełpią się nią wszyscy, niezależnie od tego kim są, bo wszyscy marzą o wolności, o samostanowieniu. Mało kto jednak zauważa jak bardzo to jest złudne.

W zasadzie to nieliczni mogą się "pochwalić" wolną wolą. są to: wodzowie, guru, ideolodzy, twórcy ustrojów, religii. Jest to przysłowiowa marchewka do indywidualnego doskonalenia się, to pretekst do badania rzeczywistości w poszczególnych pasmach kolorystycznych i odkrywania możliwości jaką ta przestrzeń stwarza. Każdy z nas urodził się w jakimś paśmie koloru, w którym działa w całej jego rozciągłości, od jednego bieguna do drugiego. Jeżeli pojawiliśmy się w paśmie granatu (luty), to wypracowaliśmy decyzyjność, łatwiejsze postrzeganie potrzeb swoich i innych, większą intuicję, ale sięgnęliśmy także po przeciwieństwa tych cech tzn.apodyktyczność, narzucanie swojej woli i przekonań, wymuszanie bezwzględnego posłuszeństwa innych dla swoich racji itd.

To zmaganie się w poszczególnych pasmach z wszelkimi skrajnościami, miało wyprowadzić człowieka ze struktur wspólnotowych i doprowadzić na szczyt indywidualizmu,tzn. jednostkowej doskonałości. A szczyt to szlak pogłębiającej się alienacji i wreszcie wszechogarniającej samotności. Bez niej nie ma pełni człowieka. Uniwersalna istota ludzka musi mieć w swoim doświadczeniu doznania wszystkich stanów przestrzeni, w której przyszło jej żyć, zrozumieć, że samotność nie jest karą- jest jednostkową korzyścią, która prowadzi do samodzielności. Im szybciej przystaje się na przeżycie odosobnienia, tym łatwiej sięga się po doskonałość w różnych specjalnościach, a ze szczytu samotności tylko krok do sięgania po mądrość Wszechświata.

Życie każdego człowieka oscyluje we wszystkich 12 barwach na przestrzeni całego życia. Dotykamy każdej barwy tak w pozytywie, jak i w negatywie, przez co jednostki bardziej ruchliwe i "ciekawskie" mogą zyskiwać dodatkową wiedzę, wzbogacając się o doświadczenia i cechy pozostałych przestrzeni.

Tak rozpoczęto różnicowanie wspólnoty Słowiańskiej i rozwój indywidualny istot ludzkich. Proces był wspomagany przez wyspecjalizowanych przybyszy z innych planet, odnotowany w dziejowych zapisach jako wyprowadzenie Adama i Ewy z raju. Wspólnot słowiańskich było 12 i wyprowadzeń tyleż samo.

Póki Słowianie nie osiągnęli całkowitej fizyczności, byli włodarzami Ziemi. Bez trudu mogli przenikać i penetrować Kosmos. Słowiańscy Adamowie i Ewy zostali wyprowadzeni z leśnych rajów, by po krzyżówkach z kosmicznymi przybyszami dać początek nowym narodom Europy. Dzieje kolejnych cywilizacji układały się tak, by wzmocnić wolną wolę i indywidualizm, toteż program wspólnotowy był wypierany, a rola Słowian minimalizowana. Zrobiono wszystko, aby pamięć o kolebce ludzkości zniknęła, zacierając przez wieki wszelkie ślady.

Jednak jak to się mówi"prawda się sama obroni", współcześni badacze dziejów Ziemi odkrywają na nowo miejsca i rolę Słowian w istnieniu planety. Nie brak na świecie dowodów, materialnych dokumentów świadczących o obecności słowiańskiej w różnych miejscach, np. w Chinach, nie tak dawno odkryto słowiańskie cmentarzysko. Zwłoki chowane były w lekkich łodziach, jakich azjaci nigdy nie używali. Autentyczność odkrycia potwierdzają badania DNA, które świadczą o obecności Słowian na terenach Państwa Środka, zanim azjaci się na nich osiedlili. Prasłowianie bywali również w Indiach, w epokach starej ery.

Potwierdzają to badacze sanskrytu. Na złotych, glinianych i drewnianych tabliczkach rozczytano wreszcie zapisy, które wskazują na powinowactwo sanskrytu z prasłowiańskimi runami, uznając słowiańskie pierwszeństwo w stosunku do ich własnego pisma, np. Wedy, których tytuł maja zapożyczony od słowiańskiego słowa Wieda, czyli wiedza. Przez całe wieki nie można było dokonać takiej identyfikacji, gdyż wszystko co słowiańskie było deprecjonowane. Naukowcy latami trudzili się, aby rozczytać starożytne zapisy przy pomocy języków zachodnich, nawet łaciny i bez skutku. Stało się to możliwe dopiero, gdy użyto alfabetu starosłowiańskiego.

Zapisy znalezione w hinduskich księgach, opisujące zdarzenia sprzed 14 tys.lat informują o starcie pojazdu kosmicznego, którym odlecieli Słowianie. Hindusi uważali ich za wyżej rozwiniętych technologicznie od siebie. Odnosili się do Słowian z wielkim szacunkiem. Za kolejną sensację można uznać odkrycie wspólnego genotypu RIA dla Rusiczów i Hindusów (ok.4 tys lat temu) i stwierdzenie, że praród hindusów jest o 950 lat młodszy od Słowian. Obecność Słowian została odnotowana również w Egipcie, a starożytni Grecy uważali, że Apollo przybył z Hiperborei z Arktyki tzn.,że miał rodowód słowiański.

Święto prasłowiańskie Kupały, obchodzone w najkrótszą noc w roku, przeznaczone było na oczyszczanie wspólnoty rodowej, mające również na celu przywołanie na następny rok zdrowia, urodzaju, dostatku i szczęścia. Przez długi czas celebrowana była w Imperium Rzymskim pod nazwą SABATINA (Sobótka). Prasłowiańskie święta upowszechniali także Celtowie w krajach Europy Zach. Współcześni badacze odnajdują ślady prasłowiańskie nawet w Ameryce. Bardzo interesującym tematem nawiązującym do wątków prasłowiańskich jawi się Etruria.

Z oficjalnych informacji wynika, że Etruskowie w Italii pojawili się ok.8 tys lat p.n.e. i wywarli ogromny wpływ na kulturę rzymską. Przypuszcza się, że byli oni najstarszym rdzennym narodem Italii. Na ich słowiański rodowód wskazał w XIXw. polski archeolog Tadeusz Wolański. Udało mu się rozszyfrować etruski tekst przy pomocy cyrylicy i częściowo alfabetu polskiego Z tego by wynikało, że Etruskowie to Rusowie. Niestety praca Wolańskiego trafiła do rejestru ksiąg zakazanych i razem z takowymi spalona przez polskich jezuitów. Uwięziony Wolański uszedł z życiem tylko dzięki interwencji Aleksandra I.

Niszczenie etruskich śladów jako słowiańskich na wiele się nie zdało, bo wielu etruskich bogów przeniknęło do mitologii greckiej. Współcześni badacze dopatrują się podobieństwa między etruską Księgą Sądu i początkowymi rozdziałami Biblii-Księga Życia. W XV w. w stolicy Toskanii (ros.słowo toska-tęsknota) Florencji pojawiło się wiele traktatów o Etrurii. Ówcześni kronikarze opisują w nich pogańską wiarę Etrusków, ale odnotowują też, że to oni wprowadzili do Italii prawa, że byli pierwszymi budowniczymi miast, filozofami, geometrami. artystami, lekarzami, a w czasach starożytnych, ukształtowali potęgę Rzymu. Traktaty te zostały jednak zakazane. W miejsce zakazanych tekstów, wpisano nowe. mówiące o tym, że Słowianie w ogóle nie istnieli.

Mam nadzieję, że ten krótki artykuł trochę rozjaśnił te tajemnicze mroki naszej historii. :D

http://innemedium.pl/wiadomosc/slowiani ... orow-teczy
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 01 wrz 2015, 21:37

Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 06 wrz 2015, 12:52

Sensacja: W Polsce Południowej odkryto wielkie kamienne budowle, osada i warownia sprzed 4.200 lat (2.200 p.n.e.) na Górze Zyndrama! (nadesłał Rafał Kopko Orlicki)
Posted in nauka, Polska, Słowianie, Wiara Przyrody by bialczynski on 6 Wrzesień 2015

Obrazek
Więcej zdjęć na stronie: https://www.facebook.com/timdemskicom

Spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie – ile jeszcze takich sensacyjnych odkryć nas czeka? Ile bezcennych informacji ukrywa polska ziemia?

Od razu na wstępie sprostuję tezy obydwu artykułów, wiążąc holistycznie wiedzę archeologiczną z wiedzą genetyczną. Jak wiadomo z wielu poprzednich artykułów jesteśmy – my współcześni Polacy w 60% spadkobiercami, czyli genetycznymi dziedzicami mutacji męskiego chromosomu Y-DNA 0kreślonej przez naukę jako haplogrupa R1a i jej podgrupy (Z93, Z280, Z 284, M458). Mutacje te rozpoczynają się od naszego pra-pra-pradziada na Kujawach 5500 lat temu. inną składową współczesnej Polski jest ludność haplogrupy R1b (postceltycka 25%) oraz haplogrupy I (poststaroeuropejska 10% – gospodarze Europy od 30.000 lat). Razem stanowią one 95% całej populacji POLAKÓW. Tak więc to co odkryto w Maszkowicach to najprawdopodobniej prasłowiańskie, można by rzec prapolskie starożytne budowle. Ponieważ jesteśmy ludźmi o niezwykle wysokiej kulturze i wyjątkowo spolegliwymi, żeby nie kłócić się z różnymi zacietrzewionymi fanatykami z Niemiec i innych krajów germańskich, dla ogólnej zgody możemy określić tę ludność, która zbudowała w latach 2.200-1.800 przed nową erą (czyli 4.200 lat temu) warownię i osadę na Maszkowickiej Górze Zyndrama Scyto-Ilirami = Prasłowianami, albo Ariami = Prasłowianami.

Tak więc zdanie w artykułach, że to cywilizacja nieznana jest błędem. Również zdanie 0kreślajace kulturę łużycką będącą w prostej linii spadkobierczynią Kultury Amfor Kulistych z Kujaw i Kultury Ceramiki Sznurowej ze Śląska i znad Dniepru oraz znad Dunaju (Węgier) z okresu 5.500 lat temu jako „nienazwaną” również jest błędem – to Cywilizacja Prasłowiańska. Błedne jest też określenie późniejszej osady z około 400 p.n.e jako celtyckich Kotynów. Kotyni – to byli Gotyni, Gątyni, Gątowie, znani pod zapisami jako Goci i Getowie albo Naddunajscy Kątyni- Uglicze (ugoł – kąt).


Góra Zyndrama w Maszkowicach skrywa wielką tajemnicę!

Obrazek
Więcej zdjęć na stronie: https://www.facebook.com/timdemskicom

Opublikowano: Sierpień 27, 2015

Fenomenem odkrycia są zabudowania kamienne na taką wielką skalę. Badania prowadzą studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego wraz z dr Marcinem Przybyłą na czele. Do tej pory, najstarsze kamienne obiekty architektoniczne znane w tej części Europy, to głównie kościoły z ok X wieku. Wykopaliska z Maszkowic są starsze od nich o bagatela 3000 lat.

Obrazek http://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?t=1087 (zdjęcie z maja roku 2012)

Obrazek http://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?t=1087 (zdjęcie z maja roku 2012)

Obrazek http://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?t=1087 (zdjęcie z maja roku 2012)

Obrazek http://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?t=1087 (zdjęcie z maja roku 2012)

Obrazek
Ślady po wykopaliskach z roku 2011 http://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?t=1087 (zdjęcie z maja roku 2012)

Miejsce, które uważane było za wykopaliska archeologiczne zmieniło swój profil. Wszystko za sprawą odkrycia muru kamiennego wraz z bramą, wzniesionych między XVIII i XVII (1740-1690) wiekiem p.n.e. Wcześniej odkryto (jak się teraz okazuje, na przedłużeniu muru) obiekt o podstawie prostokątnej. Wówczas uważano, że mógł być to błąd pomiaru lub coś całkowicie innego. Teraz, wszystko wskazuje na to, że może to być wieża bądź bastion.

Mamy więc do czynienia z jedną z najstarszych w tej części Europy warowni obronnych. Zamieszkiwaną przez ok 200 ludzi przez 500 lat, z nie znanej i nawet nie nazwanej cywilizacji, którzy przypuszczalnie dotarli tu z terenów dzisiejszych Węgier. Poznać to można po tysiącach wykopanych elementów ceramiki i ozdób, które już od 2011 roku gromadzone są przez studentów z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Skalę odkrycia można porównać tylko do starożytnych Myken czy innych stanowisk archeologicznych świata śródziemnomorskiego.

Teraz, głównym celem jest pozyskanie funduszy na dalsze prace i odkrycie całości osady.

Wszystkie kamienie z tego miejsca były ręcznie łupane przez osadników. Składały się one na mur obronny, bramę i basztę (wg przypuszczeń) którą badacze planują odkopać w przyszłym roku. Obecnie kończy się turnus i studenci wraz z doktorem wracają do Krakowa katalogować wszystkie znaleziska, a są ich tysiące!


Obrazek Więcej zdjęć na stronie: https://www.facebook.com/timdemskicom

Przypomnijmy:

Maszkowice położone są w dolinie Dunajca, na południe od Nowego Sącza. Region w którym leży miejscowość, zwany Ziemią Łącką, słynie z sadownictwa oraz z szczególnego piękna podgórskiego krajobrazu. Miejscowość Maszkowice znana jest jednak głównie dzięki wznoszącej się nad nią „Górze Zyndrama”. Wzgórze to – usytuowane w centrum wsi, naprzeciw szkoły – wzięło swoją nazwę od imienia wodza spod Grunwaldu – Mikołaja Zyndrama z Maszkowic. Zyndram, rycerz polski urodzony około połowy XIV wieku, w czasie bitwy grunwaldzkiej dowodził wojskami polskimi. Osobiście poprowadził też do ataku chorągiew ziemi krakowskiej. Według źródeł historycznych jego siedzibą były właśnie Maszkowice w gminie Łącko. Legenda Zyndrama z Maszkowic jest żywa po dziś dzień, a tradycja ludowa od niepamiętnych czasów wiąże postać dzielnego rycerza z pozostałościami grodu znajdującymi się na wzgórzu górującym nad wsią. Patrząc na widoczne w terenie ślady wału i fosy oraz na dużą ilość wielkich kamieni, przyniesionych na szczyt wzgórza z doliny Dunajca staje się jasne dlaczego – według mieszkańców Maszkowic – w miejscu tym stać miało zamczysko wodza spod Grunwaldu.


Obrazek

Wydaje się, że to właśnie podanie ludowe o istnieniu na wzniesieniu zamku Mikołaja Zyndrama skłoniło krakowskiego archeologa Włodzimierza Demetrykiewicza do odwiedzenia miejscowości w 1905 roku. Potwierdził on istnienie na wzgórzu grodu chronionego fosą oraz zbudowanym z kamieni wałem. Tak zaczyna się historia „Góry Zyndrama” jako stanowiska archeologicznego. Później stanowisko odwiedzali inni badacze, jednak pierwsze badania wykopaliskowe podjęto dopiero w roku 1959. Z przerwami trwały one do roku 1975. Prowadziła je Maria Cabalska z ówczesnej Katedry Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Oprócz krakowskich archeologów w badaniach czynny udział brała także miejscowa ludność. Ekspedycja Marii Cabalskiej zbadała dużą część stanowiska, zwłaszcza północną jego partię. Wyniki badań publikowane były w licznych artykułach w kraju i za granicą. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich prace nie przyniosły odkrycia fundamentów zamku Zyndrama, ani nawet pozostałości żadnego innego budynku, który z pewnością datować by można na czasy średniowiecza. Wydobyte z ziemi zabytki wskazywały na znacznie wcześniejszą chronologię śladów odkrytych założeń. Okazało się, że na wzgórzu w epoce brązu (ok. 2200 – ok. 800 przed Chrystusem) i we wczesnej epoce żelaza (ok. 800 – ok.400 przed Chr.) istniała tętniąca życiem osada obronna. Według M. Cabalskiej osadę z późnej fazy epoki brązu oraz z wczesnej epoki żelaza zamieszkiwała ludność tzw. kultury łużyckiej. To przedstawiciele tej kultury mieli we wczesnej epoce żelaza wykopać fosę i wznieść widoczny do dziś wał. Pod koniec użytkowania osiedla pojawić miały się na nim zabytki, które wiąże się z celtyckim ludem Kotynów z terenu dzisiejszej Słowacji.

Więcej zdjęć na stronie: https://www.facebook.com/timdemskicom

Źródło: Instytut Archeologii UJ

oprac i fot. Tim Demski

– See more at: http://www.starosadeckie.info/wydarzeni ... Trgay.dpuf

Obrazek Brama – pozostałości – Więcej zdjęć na stronie: https://www.facebook.com/timdemskicom

Historyczne odkrycie na „Górze Zyndrama”
31 sierpnia

http://wiadomosci.onet.pl/krakow/histor ... ama/c5j4g6
Daniel Koral

Studenci z Uniwersytetu Jagiellońskiego dokonali historycznego odkrycia na „Górze Zyndrama” w Maszkowicach. Podczas tegorocznych prac archeologicznych natknęli się na kamienne znalezisko o skali porównywalnej do starożytnych Myken.

Odkrycie jest rewolucyjne, ponieważ do tej pory najstarszymi kamiennymi obiektami architektonicznymi znanymi w tej części Europy były kościoły datowane na X wiek. Wykopaliska z Maszkowic są od nich starsze o – bagatela! – 2500 lat. Zdaniem archeologów, mamy do czynienia z pozostałościami warowni obronnej. Prawdopodobnie była zamieszkana przez mniej więcej 200 lat, a populacja wahała się w okolicach ok. 150-200 osób.

Nie wiadomo jednak, do jakiej cywilizacji należeli ci ludzie. Przypuszczalnie dotarli w okolice „Góry Zyndarma” z terenów dzisiejszych Węgier. Poznać to można po tysiącach zachowanych elementów ceramiki i ozdób, od 2011 roku gromadzonych przez studentów. – Po usunięciu młodszych nawarstwień, które przykrywały teren tuż poniżej znanego nam już muru oporowego z wczesnej epoki brązu, naszym oczom ukazała się jego zewnętrzna ściana, rodzaj lica, którego istnienia nie byliśmy dotąd świadomi – relacjonuje prowadzący wykopaliska dr Marcin Przybyła z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Prace archeologiczne na „Górze Zyndrama”

W 2010 roku ekspedycja z Instytutu Archeologii rozpoczęła prace w niebadanej dotąd strefie stanowiska, w miejscu gdzie gwałtownie kończy się szczytowe wypłaszczenie „Góry Zyndrama” i zaczyna się jej wschodni stok. Badania, które kontynuowano w latach 2012 i 2014, pozwoliły stwierdzić, że pod pozostałościami osady odsłoniętej podczas dawnych badań, które pochodziły głównie z X-I wieku przed Chrystusem, znajdują się resztki drugiego, starszego o ponad pół tysiąca lat osiedla.

– Rozpoczynając pięć tygodni temu kolejną kampanię wykopaliskową, byliśmy już pewni kilku faktów. Po pierwsze, starszą osadę w Maszkowicach można datować na XVII i XVI wiek przed narodzeniem Chrystusa i łączyć z okresem nazywanym przez archeologów wczesną epoką brązu. Po drugie, jej mieszkańcami nie była rdzenna ludność, zamieszkująca Małopolskę od końca epoki kamienia, lecz niewielka (około 150-200 osób) grupa kolonistów przybyłych z południa, z obszarów leżących nad Cisą (zwłaszcza dzisiejsze Węgry). W polskich Karpatach odkryto już kilka stanowisk archeologicznych związanych z tą „obcą”, południową tradycją (tzw. kultura Otomani-Füzesabony), z których najlepiej rozpoznana jest obronna osada w Trzcinicy koło Jasła – mówi dr Przybyła.

– Z całej Europy Środkowej znanych jest najwyżej kilkanaście tak wcześnie datowanych stanowisk, które posiadają gorzej lub lepiej zachowane kamienne fortyfikacje. W tym czasie wykorzystanie kamienia, jako surowca budowlanego jest bowiem typowe dla obszarów śródziemnomorskich. W umiarkowanej strefie Europy, aż do średniowiecza, umocnienia wznoszono z zasady z drewna i gliny – tłumaczy.

Nieoczekiwane odkrycie


– Postanowiliśmy podczas tegorocznych badań wstrzymać się z dalszym rozpoznawaniem wnętrza osady i schodząc z naszymi wykopami w dół stoku lepiej rozpoznać kamienne umocnienia tarasu. Pierwsze trzy tygodnie prac przyniosły potwierdzenie naszych wcześniejszych obserwacji. Później natknęliśmy się jednak na coś zupełnie nieoczekiwanego – mówi Przybyła.

Ściana, na którą natknęli się badacze, nie została zbudowana z nieregularnych brył piaskowca, lecz z potężnych dopasowanych do siebie bloków, o długości nie mniejszej niż 70 cm i często sięgającej 1 metra. Część z nich jest regularnie obrobiona w kształt sześcioboków.

Na miejscu posadowienia lica zachowanych jest 4-5 warstw ściśle przylegających do siebie kamieni, mających łączną wysokości 0,8-1 m. Biorąc jednak pod uwagę wysokość tarasu oraz liczbę kamieni, które spadły z muru i zostały przez nas znalezione poniżej miejsca jego wzniesienia, pierwotna wysokość fasady fortyfikacji na pewno nie była niższa niż 2 metry i można przypuszczać, że sięgała 3 metrów. Na stoku, w odległości około 5 metrów od lica muru system obronny był prawdopodobnie dodatkowo wzmocniony głębokim na około 1,5 m, wąskim rowem o trójkątnym przekroju (jego chronologia nie została jeszcze ostatecznie ustalona).

W tych samych dniach, podczas których udał się odsłonić zewnętrzną ścianę muru, w innej partii wykopu natrafiono na pozostałości bramy wejściowej. Ma ona postać wąskiego (130 cm szerokości) korytarza, przecinającego mur i wiodącego w górę poprzez nasyp gliny, w stronę wnętrza osady. Ściany tego przejścia wzmocnione zostały dużymi płytami piaskowcowymi „zakotwiczonymi” w najniższych warstwach kamieni tworzących mur oporowy. Choć nieco pochylone, płyty te wciąż stoją na swoim miejscu, pomimo, iż od czasu ich posadowienia upłynęło ponad trzy i pół tysiąca lat.

Najstarszy przykład kamiennego muru w dziejach budownictwa na ziemiach polskich

Jak twierdzi dr Przybyła, znaczenie tegorocznych odkryć w Maszkowicach jest trudne do przecenienia i „może być oceniane z dwóch perspektyw”. – Pierwsza z nich, to perspektywa naukowej interpretacji odsłoniętych konstrukcji. Mamy tutaj do czynienia z czymś, co może być bez przesady określone, jako monumentalna architektura kamienna. Biorąc pod uwagę czas powstania zamykający się pomiędzy 1750 i 1690 rokiem przed Chrystusem (daty radiowęglowe z warstw współczesnych konstrukcji) fortyfikacje z „Góry Zyndrama” to najstarszy przykład kamiennego muru w dziejach budownictwa na ziemiach polskich, o ponad dwa i pół tysiąca lat dawniejszy od zabytków architektury romańskiej – mówi naukowiec.

– Druga perspektywa, z której można oceniać znaczenie odkryć w Maszkowicach to ich atrakcyjność z punktu widzenia popularyzacji wiedzy o przeszłości. Zasadniczy problem z opowiadaniem o archeologii polega na tym, że ślady dawnych osiedli są przeważnie bardzo lakoniczne. Mówimy o tym, gdzie były domy lub jak szeroka była drewniana palisada operując czasem przeszłym i odczytując to ze śladów w ziemi trudnych dla zrozumienia dla przeciętnego odbiorcy. Na „Górze Zyndrama” fortyfikacje istnieją w czasie teraźniejszym: mur z epoki brązu i przecinająca go brama właściwie wciąż stoją w archeologicznym wykopie. Dlatego rozmach tych konstrukcji i ich funkcja były bez bliższego tłumaczenia zrozumiałe dla odwiedzających nas turystów i mieszkańców Maszkowic – dodaje.

Zobaczcie, jak wyglądały prace archeologiczne na „Górze Zyndrama” w Maszkowicach!

(DK)


https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... o_robotext
0 x



ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: ex-east » poniedziałek 07 wrz 2015, 16:24

W Polsce Południowej odkryto wielkie kamienne budowle, osada i warownia sprzed 4.200 lat

Oby ... oby i Polska miała "swoje" Stonhenge .
Budowle megalityczne są własnością rodziny ludzkiej. Im więcej ich znajdujemy na Ziemi , tym bardziej serce rośnie. Napawa mnie to optymizmem. Są dowody na to , że jeszcze przed Egiptem istniała Pierwsza Ziemska Cywilizacja
( http://www.wydawnictwoamber.pl/kategori ... zacja,p935 )
Cywilizacja, która była prekursorką wszystkich innych, a w tym "Naszych Słowian".
Tym bardziej cieszy, że takie budowle megalityczne znajdowane są na terenie Polski.
Prawda obroni się sama, wyłoni się z mroków dziejów i nawet najbardziej zatwardziali zwolennicy "najmojszych" teorii cywilizacyjnych będą musieli skłonić głowy przed prawdą i uznać ustnienie jeszcze starszej cywilizacji niż słowiańska czy inna. Pierwsza Ziemska Cywilizacja nie może być po prostu zignorowana. Zbyt wiele osób widziało na własne oczy kamienne budowle które przetrwały Imperia i przetrwają również chwilowe meandry takie , jak chrześcijaństwo.

Mam nadzieje , że znajdzie się ktoś z otwartą głową i spróbuje dokonać pomiarów tych budowli miarą, którą "odkrył" w samych tych budowlach inżynier Thom - jardem megalitycznym.

Pomyślcie o tym w ten sposób. Miliony ludzi na całej Ziemi tęskni w głębi serca do świata bez wojen i przemocy. Zwykli ludzie chcieliby odnaleźć w tym podzielonym świecie wartości , które mogłyby ich połączyć w jedną ludzką rodzinę. Bywa to trudne jeśli próbuje się chrystianizować na siłę lub w ogóle przekonywać do swoich racji. Tymczasem prehistoria uwalnia - jeden po drugim - artefakty , które swoim ogromem i rozmachem , a także precyzją wykonania zadziwiają do dzisiaj , a istnieją od dziesiątek tysięcy lat przed tym , zanim ludzie zaczęli myśleć kategoriami my - oni, z czasów, gdy była Jedna ,Ziemska Cywilizacja.

Ze swojej strony polecam jeszcze jedną pozycję książkową ( ale to już omówię w innym dziale ) - PRZED PIRAMIDAMI . Książka Butlera i Knighta ( tych samych od Kto Zbudował Księżyc ) , w której sugerują oni ,że ... budowle w Wielkiej Brytanii są wzorami dla piramid w Gizie i są starsze :shock: Co więcej ... znajdują oni pewne powiązania ze współczesnością ... ale o tym w innym wątku. W każdym razie odkrycia z Polski mają szansę wpisać się w prehistorie ludzkości i ją uzupełnnić - mam nadzieję.
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 23 wrz 2015, 23:50

Białczyńki pisze:„Zaginiony Świat Etrusków” – na koniec wakacji.
28 Sierpień 2015

https://www.youtube.com/watch?v=SsX97DATa0Y
https://bialczynski.wordpress.com/page/3/
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... a-wakacje/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Piter1974
x 129

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » czwartek 24 wrz 2015, 12:18

abcd pisze:
Adrian Leszczyński pisze:Źródła pisane o pochodzeniu Słowian i Polaków
23 lutego 2015

Niniejszy artykuł jest kontynuacją innego mojego artykułu pt. Wenedowie, Wandalowie i Słowianie, w którym nie wyczerpałem całego zagadnienia obejmującego wzajemne związki wspomnianych, rzekomo trzech różnych ludów. Niestety i w niniejszym opracowaniu temat nie jest do końca wyczerpany. Mimo to przedstawiam poniżej kolejne fakty zawarte w źródłach pisanych mówiące o nieodłącznych związkach Wenedów, Wandalów i Słowian. Podobnie jak we wspomnianym poprzednim artykule wszystkie one stwierdzają jasno: Wenedowie, Wandalowie i Słowianie to jeden i ten sam lud, tyle że kryjący się pod różnymi nazwami.

HELMOLD – „KRONIKA SŁOWIAN”

Opis tych związków rozpoczynam od „Kroniki Słowian” (łac. Chronica Slavorum) autorstwa Helmolda, saskiego historyka z XII w. Kronika ta jest kontynuacją „Historii archidiecezji hamburskiej” (łac. „Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum”) Adama z Bremy. Podobnie jak poprzednik Helmold także ściśle łączy Wandalów i Winitów (Wendów / Windów) ze Słowianami. Na stronie 9 dzieła w przekładzie Jana Papłońskiego [1] Helmold pisze tak:

„Tam więc, gdzie się Polska kończy, przychodzi się do bardzo rozległej krainy Sławian, którzy w starożytności Wandalami, dziś zaś Winitami [to jest Wendami – przyp. J.P.] albo Winulami się nazywają.”
I dalej na tej samej stronie: „Druga rzeka, to jest Odra, zdążając ku północy, przepływa przez środek ziemi Winulów (Wendów) i oddziela Pomorzan od Wilców (Weletów)”.
Następnie na str. 20: „Liczne są wszakże, jak to wyżej powiedziano, ludy sławiańskie, z których te, które się nazywają Winulami albo Winitami, po większej części do dyecezyi Hammenburgskiej [hamburskiej – przyp. A.L.] należą.
Na str. 42: „Książętami Sławian, noszących imię Winulów lub Winitów, w owym czasie byli: Mieczysław, Nakkon i Seredych...”
Na str. 54: „W owych czasach trwały pokój nastał w ziemi sławiańskiej dlatego, że Konrad, który objął państwo po Henryku pobożnym, w częstych wojnach Winitów pokonał.”
I nieco dalej na tej samej str. 54: „Książęta sławiańscy byli: Anadrag, Gneus i trzeci Udo [To jest, Onodrag, Gniewosz i Przybigniew syn Mieczysława. Udo jest to niemieckie imię Przybigniewa – przyp. J.P.]. Ten ostatni był złym chrześcijaninem, za to też i razem za swoje okrucieństwo został przez jakiegoś saskiego zbiega znienacka zamordowany (1031 r.). Syn jego imieniem Godszalk uczył się nauk w Lunenburgu. Dowiedziawszy się o śmierci ojca, porzucił i nauki i wiarę, i przepłynąwszy rzekę, przybył do narodu Winitów.”

Określenie „Winitowie” , znane z kronik Adama z Bremy i Helmolda, jest tożsame z nazwami: „Wenedowie” (niem.Wenden) oraz „Windowie” lub „Winidowie” (niem. Winden). Niemcy używali określeń „Wenden” i „Winden” zamiennie. Oba w j. łacińskim znaczyły „Vandali” (pol. Wandalowie), co szerzej opisuję poniżej. Termin „Wenden” jest do dziś używany w Niemczech i określa Słowian Zachodnich – dziś w szczególności Serbołużyczan, dawniej także pozostałych Słowian połabskich. Określeniem „Winden” nazywano np. Słoweńców, zwłaszcza tych mieszkających na terenie obecnej Austrii. Język ich, historycznie nazywany był „językiem windyjskim” (niem. Windische Sprache). Również Słowianie zamieszkujący w średniowieczu tereny Górnej Frankonii i Górnego Palatynatu w obecnych Niemczech, nazywani byli mianem „Winden”. [2] Słowiańskie plemię o nazwie Radanzwinidzi (łac. Radanzwinidi / Ratanz-Winidi) zamieszkiwało dorzecze rzeki Radęcy – stąd w nazwie plemienia człon „Radanz” / „Ratanz” (niem. Regnitz i jej dopływ Rednitz) – uchodzącej do Menu kilka kilometrów na północ od Bambergu w Bawarii. Natomiast inne słowiańskie plemię, Moinwinidzi łac. Moinvinidi / Moin-Vinidi) zamieszkiwało okolice rzeki Men (stąd w nazwie człon „Moin” – niem. Main). Drugi człon obu nazw, „Vinidi” to oczywiście „Winidowie” lub „Windowie” (niem. Winden) w rozumieniu „Słowianie”.

„ANNALES SANGALLENSES MAIORES”

Pod datą roku 795 w Wielkich Rocznikach klasztoru w Sankt Gallen w Szwajcarii (łac. Annales Sangallenses maiores) widnieje taki oto tekst: „Król Karol ponownie w Saksonii z wielkim wojskiem Franków. On opustoszył i zdobył kraj, przywiózł stamtąd 7070 zakładników i wrócił z pokojem. Wandalowie zostali podbici, książę Zotan przyszedł z Panonii do Akwizgranu do króla Karola, poddał się i oddał [mu] ojczyznę, którą władał; przyjął chrzest, a wraz z nim przyjęli go wszyscy ci, którzy z nim przyszli. Następnie wrócił z pokojem i honorami do swojej ojczyzny.”[3]

W powyższym tekście pod pojęciem „Wandalów” kryją się Słowianie. Jednak niektórzy historycy zwracają uwagę, że ówcześni skrybowie mogli pomylić Wandalów z Awarami, z którymi istotnie w owym czasie Karol Wielki prowadził wojny. Mało tego: Awarowie zajmowali wówczas nizinę Panonii. Istota jednak w tym, że mieszkali oni wśród Słowian, którzy także w tamtym czasie zamieszkiwali Panonię i w sojuszu z Awarami prowadzili wojny przeciwko różnym, innym ludom. Zatem Słowianie określani tutaj mianem „Wandalów” mogli mieć i zapewne mieli własnych niezależnych książąt. Ponadto, na powyższy tekst można spojrzeć jeszcze inaczej: autor najpierw opisuje wojnę z Saksonią, potem wojnę z Wandalami (Słowianami połabskimi), sąsiadującymi z Sasami, a następnie pisze o kolejnej sprawie, mianowicie o księciu Zotanie z Panonii. Nieznane jest pochodzenie tego księcia, lecz najprawdopodobniej był Awarem. Historia wspomina bowiem o władcy awarskim o imieniu Zodan, który panował jednak dopiero od 803 r. i został osadzony na tronie przez Bułgarów. [4] Czy zanim został władcą awarskim był wcześniej Słowianinem i jako przywódca Słowian przegrał wojnę z Frankami? A może problem w interpretacji zapisu tkwi w niekonsekwentnej interpunkcji stosowanej przez zakonników z Sankt Gallen, którzy powinni byli wyraźnie oddzielić od siebie zdanie o Wandalach i następujący po nim (być może) niezwiązany z nim opis przybycia księcia Zotana na dwór Karola Wielkiego? Odpowiedzi może być kilka. W każdym razie osobiście nie mam wątpliwości, że pod pojęciem „Wandalów” ukrywają się w tym tekście Słowianie.

Warto przy tej okazji przypomnieć o wspomnianych przeze mnie we wcześniejszym artykule „Rocznikach Alemańskich” (łac. Annales Alamanici). Annały te opisują najazd Karola Wielkiego na Słowian połabskich z około roku 790. Przybycie króla Franków zawiera się w sformułowaniu „perrexit in regionem Wandalorum” (pol. przybył do kraju Wandalów). Zatem Karol walczył także i ze Słowianami, nazywanymi wówczas „Wandalami”.

GERWAZY Z TILBURY – „OTIA IMPERIALIA”

Żyjący w latach 1150 – 1235 pochodzący z Anglii ksiądz katolicki Gerwazy z Tilbury w swym napisanym dla cesarza Ottona IV dziele pt. „Otia imperialia” wspomina m.in. o ziemiach polskich używając nawet nazwy "Polska" tłumacząc jej właściwe rozumienie. Kraj nasz ma zamieszkiwać wówczas „okrutny lud Wandalów”, który żyje w sąsiedztwie innych „ludów sarmackich”. „Ziemie wandalskie” leżą miedzy „Morzem Sarmackim” [Bałtyk – przyp. A.L.], a "Alpami Węgierskimi” [Karpaty – przyp. A.L.]. Do „Morza Sarmackiego” wpadają rzeki: „Sarmaticus” [?] oraz „Wandal” [Wisła – przyp. A.L.]. Autor wprost stwierdza, że Polacy „określani są mianem Wandalów i sami siebie tak nazywają”.

WINCENTY KADŁUBEK – „KRONIKA POLSKA”

Relacje kronikarzy polskich były do tej pory przeze mnie pomijane. Pora sprawdzić i ich zapisy, gdyż oni także wspominają o pochodzeniu Polaków (Słowian) od starożytnych Wandalów.
Żyjący w latach 1150/60 – 1223, Wincenty Kadłubek , biskup krakowski, autor „Kroniki Polskiej” (łac. Historia Polonica) opisuje legendę o założeniu miasta Krakowa, o królu Kraku (Grakchu) i jego córce Wandzie, od imienia której miała pierwotnie wziąć nazwę rzeka Wisła, a w konsekwencji cały lud żyjący na ziemiach polskich. Oto cytaty:
„Tak wielka zaś miłość do zmarłego władcy [Grakcha, tudzież Kraka – przyp. A.L.] ogarnęła senat, możnych i cały lud, że jedynej jego dzieweczce, której imię było Wanda powierzyli rządy po ojcu”. I dalej „Od niej, mówią, pochodzić ma nazwa rzeki Wandal, ponieważ ona stanowiła środek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami”. [5]

„KRONIKA WIELKOPOLSKA”

Legendę o Wandzie, lecz w nieco innej wersji, przytacza również w XIV wieku anonimowy twórca Kroniki wielkopolskiej. Łączy on imię księżniczki ze staropolskim słowem „węda” (wędka; miała ona rzekomo "łowić" serca poddanych). W tej jednak kronice samobójczą śmiercią miała zginąć sama Wanda, a nie odrzucony przez nią „książę lemański” [niemiecki – przyp. A.L.], jak opisuje to Kadłubek. W Kronice Wielkopolskiej Wanda rzuca się do wód Wisły, co miałoby wyjaśniać nazwę rzeki (Wandal) i zamieszkałego w jej dorzeczu plemienia (Wandalów).

„KRONIKA DZIERZWY”

Franciszkański zakonnik Dzierzwa żyjący w czasach Władysława Łokietka (XIV w.) zgodnie z ówcześnie panującą modą w nauce wyprowadza pochodzenie narodów europejskich od biblijnego Jafeta i poprzez kolejnych potomków dochodzi do Alana i jego syna o imieniu Negno. Geneza pochodzenia Polaków przedstawia się według niego następująco: „Przede wszystkim należy wiedzieć, że Polacy pochodzą z rodu Jafeta, syna Noego. Ów Jafet, wśród licznych spłodzonych przez siebie synów, miał również jednego imieniem Jawan, którego Polacy zwą Iwan. Jawan zrodził Philirę, Philira zrodził Alana, Alan zrodził Anchizesa, Anchizes zrodził Eneasza, Eneasz zrodził Askaniusza, Askaniusz zrodził Pamfiliusza, Pamfiliusz zrodził Reasilwę, Reasilwa zrodził Alanusa, Alanus — który jako pierwszy przybył do Europy — zrodził Negnona, Negnon zaś zrodził czterech synów, z których pierworodnym był Wandal, od którego wywodzą się Wandalici, zwani obecnie Polakami”.

JAN DŁUGOSZ – „ROCZNIKI, CZYLI KRONIKI SŁYNNEGO KRÓLESTWA POLSKIEGO”

Podobnie jak poprzednik, również inny słynny polski historyk i kronikarz, Jan Długosz, wyprowadza pochodzenie Polaków od wspomnianych biblijnych postaci, by ostatecznie łączyć Polaków bezpośrednio z Wandalami. Długosz, w swoim wielkim dziele pt. „Roczniki, czyli kroniki słynnego Królestwa Polskiego”, napisanym w XV w., powiela opis Dzierzwy. W internetowym wydaniu tego dzieła na str. 23 znajdujemy takie oto słowa: „Trzeci na koniec syn Alana, Negno, czterech synów był ojcem, a tych imiona są: Wandal, od którego nazwisko wzięli Wandalowie, teraz Polakami zwani, i który rzekę dziś Wisłą pospolicie zwaną chciał mieć rzeczoną Wandalem”. Zaś na str. 43 autor pisze tak: „Sąsiednie przecież narody, a mianowicie Rusini, którzy w kronikach swoich chełpią się pochodzeniem od Lecha, nazywają Polaków i ich kraj Lechitami. Po dziś dzień u Słowian, Bułgarów, Kroatów i Hunów toż samo utrzymuje się nazwisko, chociaż w wielu miejscach pisarze niektórzy mienią ich i piszą Wandalitami, od rzeki Wandal, która jedno znaczy co Wisła...” [6]

INSKRYPCJE KSIĄŻĄT POMORSKICH

W muzeum Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie zobaczyć można inskrypcje dawnych władców Pomorza Zachodniego. Widnieją na nich nazwy licznych ziem oraz ludów, którymi władali. Można z nich wyczytać, iż władcy Pomorza panowali m.in. nad ludem Wandalów / Wenedów. Napisy na inskrypcjach w języku łacińskim brzmią bowiem „Ducis Vandalorum”, a na inskrypcjach tłumaczonych na język niemiecki brzmią one „Herzog der Wenden”. Wniosek z tego jest oczywisty: łacińska nazwa „Vandali” (pol. Wandalowie) znaczy to samo, co niemiecka nazwa „Wenden” (pol. Wendowie/ Wenedowie). Oba te słowa oznaczają zaś Słowian, co jest oczywiste, gdy weźmie się pod uwagę to, nad jakimi ludami swe władztwo sprawowali książęta pomorscy. Poniżej zdjęcia jednej z inskrypcji i jej tłumaczenie na język niemiecki oraz polski:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

POZOSTALI AUTORZY

Pomimo mojego drugiego artykułu na ten temat, kwestie związku Słowian i Polaków z Wandalami i Wenedami nadal pozostają niewyczerpane. Nie opisałem tutaj dzieł innych autorów, głównie nowożytnych, którzy także łączyli Wandalów / Wenedów ze Słowianami i Polakami. Należy wspomnieć tu o takich pisarzach, jak choćby: Maciej Miechowita, Marcin Bielski, Albert Krantz, Flavio Blondi czy Thomas Nugent. O tym ostatnim nieco szerzej piszę w artykule „Królowie Herulów i Wandalów”, lecz i tamte opracowanie nie wyczerpuje tematu.

W Polsce mało poznane są również stare skandynawskie sagi , które także wspominają Słowian i Polaków, łącząc ich ściśle z Wandalami / Wenedami. Być może będzie jeszcze możliwość powrócenia do tej tematyki.

INNE ŹRÓDŁA

Pomijając dawne, głównie średniowieczne kroniki czy inskrypcje, istnieją inne źródła pisane wskazujące na pochodzenie Słowian od Wandalów (Wenedów) i na to, że Wandalowie, Wenedowie i Słowianie byli w istocie rzeczy jednym i tym samym ludem. I są nim nadal, mimo iż nazwy „Wandalowie” na oznaczenie Słowian nikt już nie używa – w przeciwieństwie do nazwy „Wenedowie” (niem. Wenden). Oto pozostałe źródła:

1. Student uniwersytetu w Wittenberdze, pochodzący z Trzebiela na Dolnych Łużycach (obecnie wieś w Polsce w woj. lubuskim, w powiecie żarskim; niem. Triebel; dlnłuż. Trjebule), do pierwszej połowy XVII w. zamieszkanego niemalże wyłącznie przez Wendów (Słowian – Łużyczan), określanego w źródłach jako „Wendyjska Osada" został wpisany do księgi uniwersyteckiej w roku 1528 r. jako Matheus Wundalo, co po polsku tłumaczyć można jako Mateusz Wandal. [7]

2. Żyjący w XVI w. tłumacz Nowego Testamentu na język dolnołużycki (1548 r.), Mikołaj Jakubica (dlnłuż. Mikławš Jakubica) nazywany był jako ,Vandalicus interpres" (niem. Der Wendische Übersetzer; pol. Wendyjski / Wandalski tłumacz). [8]

3. Jednym z najstarszych zabytków języka dolnołużyckiego jest pochodzący z 1610 r. podręcznik pt. „Enchiridion Vandalicum” autorstwa Andreasa Tharaeusa. [9]

4. Stanisław Staszic opisując swą podróż po Górnych Łużycach w 1804 roku, na przemian pisze o „osadach Wandalów, języku wendyjskim”, potem znów o Budziszynie (niem. Bautzen, górnołuż. Budyšin) wywodzącym się od, jak to określił: ,,Wendów czy Wandalów". [10]

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl

PRZYPISY:

[1] - Kronika Słowian w przekładzie Jana Papłońskiego, Warszawa 1862 r., http://pbc.biaman.pl/dlibra/doccontent?id=7734&from=FBC

[2] – Bavaria Slavica (źródła onomastyczne), http://pl.wikipedia.org/wiki/Bavaria_Sl ... omastyczne

[3] – tłumaczenie własne autora z j. rosyjskiego, http://www.vostlit.info/Texts/rus17/Ann ... etext3.htm
- W łacińskim oryginale: „Wandali conquisiti sunt” (pol. Wandalowie zostali podbici).

[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Awarowie#Z ... war.C3.B3w

[5] - Kronika Polska, Wincenty Kadłubek; Legenda o Wandzie na str. 15-17, http://biblioteka.kijowski.pl/sredniowi ... polska.pdf

[6] - Jana Długosza Kanonika Krakowskiego Dziejów Polski Ksiąg Dwanaście, przekład Karola Mecherzyńskiego, Kraków 1867 r., http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=43577&s=1

[7] - E. Schwärzel, Das Schulwesen, Triebel unsere heimatstadt an der Lauka, Karlsruhe 1994, str. 222.
- Album Academiae Vitebergensis ab a. Ch. MDII usque ad a. MDCII ..., s. 134.

[8] - Nowy Testament w dziejach i kulturze Europy: 450 rocznica przekładu Nowego Testamentu przez Mikołaja Jakubicę na język dolnołużycki. / Red. naukowa Tomasz Jaworski, Wiesław Pyżewicz. - Wyd. Szkoły Nauk humanistycznych i społecznych Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2001 r., (Kopia strony rękopisu M. Jakubicy), str. 106.
- Gedenkstein für Mikławš Jakubica in Laubnitz, Von Hartwig Benzler, La Hulpe, str. 5:
http://www.laubnitz.intergramm.de/Jakubica.pdf

[9] - http://www.domowina-verlag.de/de/titel/ ... vandalicum
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Dolno%C5%8 ... ite_note-2 (Język i kultura Dolnołużyczan)
- http://opac.ciniba.edu.pl/191800768278/ ... eaetharaei

[10] - A. Zieliński, Podróże Polaków na Łużyce w XIX wieku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1975 r.
http://www.taraka.pl/zrodla_pisane_o_pochodzeniu


Ja dorzucę kronikę Helmolda do poczytania jak by ktoś chciał skorzystać. :)

HELMOLD - KRONIKA SŁAWIAŃSKA.
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 24 wrz 2015, 20:51

Chyba w tym temacie jest najwięcej informacji o haplogupach, czyli genetycznym pochodzeniu nas, Słowian (gdyby było inacze, to proszę o przeniesienie tego posta w odpowiedniejsze miejsce).

Białczyński pisze:Mapa R1a – Z 284, Z 280 i M 417 w Europie Północnej (przekłamania i manipulacje).
24 Sierpień 2015

Obrazek Mamy tutaj mapę Corded War – Kultury Amfor Kulistych i jej zachodnioeuropejski opis.

Warto dobrze zrozumieć tę mapę, która lansuje kłamstwo pod płaszczykiem „prawdy” na jaką nabierają się nasze zmysły. Jest to szczególnie ordynarna manipulacja (chamskie kłamstwo), zwłaszcza jeśli się ją prezentuje bez żadnego komentarza, lub po laicku wyrywa z kontekstu badawczego. To mapa kultury Amfor Kulistych a nie rozłożenia w Euroazji haplogrupy R1a! Pamiętajcie o tym gdy ją powielacie w jakichkolwiek materiałach.

1. Obszar pierwotnego istnienia ludności o haplogrupie Y-DNA R1a został tutaj zawężony do kultury ceramiki sznurowej, podczas gdy naturalny jego zasięg wygląda następująco:

Obrazek

Nawet ta mapa z rozpowszechnionych w Internecie opracowań i powieleń popularnych wiedzy genetycznej nie pokazuje prawidłowego zasięgu R1a w Indiach, ani jego zasięgu w Turcji, Iranie czy Iraku.

Obrazek Oto mapa prawidłowa.

2. Przedstawiony czas jest czasem trwania kultury archeologicznej Ceramiki Sznurowej. Należy pamiętać, że nie ma ona ani „ostrego” początku ani końca, czyli czasu który pozwoliłby ją naprawdę zamknąć w przestawionych w opisie ramach: 4000 p.n.e do 1800 p.n.e. Kultura ta płynnie przechodzi w kulturę trzciniecką i łużycką, które są datowane od początku w 1800-1300 p.n.e. Ludność tych kultur ma te same haplogrupy co poprzedniej epoki.



3. Kolejna manipulacja polega na pokazaniu zasięgu kultury Ceramiki Sznurowej od 4000 p.n.e. mapa sugeruje jej położenie Nadwiślańskie, podczas gdy rzeczywiście sięga ona, od Łaby przez Odrę i Wisłę nad Niemen, Wag, Dniestr i Dunaj.



4. Pamiętajmy że data 4000 p.n.e. oznacza 6000 lat wstecz, od dzisiaj. Znaczy to praktycznie że po zejściu Lodowca z Ziem Północnej Europy jest to ludność zamieszkująca stale do dzisiaj obszar Polski, Słowacji, Czech, Niemiec, Skandynawii, Białorusi, Krajów Bałtyckich, Ukrainy i Rosji, oraz Mołdawii i Rumunii .
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... nipulacje/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 24 wrz 2015, 22:42

W pewnym sensie poniższy artykuł jest odpowiedzią na posta zamieszczony przez >Piter1974<: viewtopic.php?f=60&t=995&start=25#p43204

Białczyński pisze:Mikołaj Jarmakowski – Starożytne państwa plemienne na ziemiach polskich.
3 Sierpień 2015

Proces państwotwórczy na ziemiach polskich od zawsze budził gorące dyskusje i można trafnie zauważyć, iż budzi je do dziś. Oficjalny nurt naukowy datuje powstanie zalążków państwa polskiego na X wiek n.e. I tu rzecz jasna umowną datą „powstania Polski” jest rok 966. Dociekanie wcześniejszych dziejów naszych ziem jest utrudnione brakiem źródeł słowiańskich. Kroniki, które podają przedchrześcijańską dynastię „Lechitów” pochodzą z czasów późniejszych. Cała zresztą dynastia lechicka jest wzorowana na dynastiach perskich i mitologii kejanidzkiej, co udowodnił w książce „Od Ariów do Sarmatów. Nieznane 2500 lat historii Polaków” Piotr Makuch. Osobiście uważam, że prawdziwość dynastii lechickiej kończy się na imionach władców. Dzieje ich rządów, czy drogi ku ich objęciu są zaczerpnięte z historii innych królów i książąt starożytnych. Przykładowy mistrz Kadłubek pisząc swą „Kronikę Polską” dysponował zapewne imionami poszczególnych wodzów, naczelników plemiennych i ponadplemiennych, lecz nie posiadał ich życiorysów. Dlatego też wzorował się np. na dynastii Achemenidów. Najpewniej w pamięci ludzi pokolenia Kadłubka figurowały jeszcze imiona władców przedchrześcijańskich — przekazywane z pokolenia na pokolenie. Historia stała się legendą, legenda zaś — mitem.

Do napisania tego artykułu zabierałem się już kilka razy. Za każdym razem jednak w ręce wpadało mi kolejne opracowanie, które pozwalało poszerzyć znajomość omawianego tu problemu. Ten artykuł będzie zawierał wyniki moich dociekań na dzień dzisiejszy. Z czasem będę uzupełniał niżej przedstawione wywody, kolejnymi artykułami.

KULTURA POMORSKA: PAŃSTWOWŚĆ, ETNOS, PISMO

Powracając do meritum, czyli pierwszego politycznego zjednoczenia ziem polskich w czasach starożytnych, jestem gotów postawić tezę, iż w czasach kultury łużyckiej, pomorskiej, oraz wpływów rzymskich na terenach współczesnej Polski (i szerzej — Słowiańszczyzny) występowały „protopaństwa” plemienne, skupiające liczne szczepy pod władzą jednego naczelnika. Taką tezę wysuwał również Paweł Jasienica w książce „Polska Piastów” oraz Jerzy Strzelczyk w książce „Od Prasłowian do Polaków”.

„Jednak nie tylko pismo, lecz i szczątki leżące w ziemi mogą wiele opowiedzieć, nawet o dziejach politycznych. A więc na przykład o tym, że między VII a V w. p. Chr. [przed Chrystusem] odbyło się pierwsze w historii polityczne zjednoczenie ziem późniejszej Polski. Było krótkotrwałe, przelotne, ale jednak było! Dokonał go nieznany nam z imienia lud, który miał zwyczaj grzebać popioły swoich zmarłych w grobach podobnych do skrzynki zbudowanej z kamienia i w urnach, ozdobionych od zewnątrz podobizną twarzy ludzkiej. W mogiłach tych widnieją też rysunki jeźdźców lub paro- i czterokonnych wozów. Tego podboju i zjednoczenia naszych ziem dokonały plemiona rodzime, same należące do kultury łużyckiej, te mianowicie, które zamieszkiwały dzisiejsze Pomorze Kaszubskie” – Paweł Jasienica „Polska Piastów”

Jasienica świetnie to ujął, z jednym małym wyjątkiem. Kulturę pomorską wyróżnia się od kultury łużyckiej charakterystycznym obrządkiem pogrzebowym, z tzw. urnami twarzowymi (lub też urnami domkowymi). Jest to podstawowe kryterium oddzielenia tych obu kultur. Czy jednak możemy powiedzieć coś więcej o kulturze pomorskiej, która miałaby dokonać pierwszego politycznego zjednoczenia ziem polskich?

Kultura ta występuje jako: „wschodniopomorska”, „wejherowsko-krotoszyńska”, „urn twarzowych”, „grobów skrzynkowych”. Rozwijała się od VII do III wieku p.n.e. i w szczytowym okresie rozwoju obejmowała niemalże całe ziemie współczesnej Polski. Szacuje się, że jej ludność jednorazowo nie liczyła więcej niż 200 000 ludzi. Czas, w którym rozwijała się kultura pomorska, był wyjątkowo niesprzyjający. Znaczne ochłodzenie klimatu sprawiło, że głównym filarem gospodarki jej ludności była hodowla zwierząt. Przeważały osady o charakterze otwartym. Dawni Pomorzanie znali dobrze metalurgię i garncarstwo (wówczas jeszcze bez koła garncarskiego) oraz prawdopodobnie — pismo. Ponadto na kulturę materialną ówczesnych Pomorzan składały się wyroby bursztynowe i charakterystyczne urny z podobiznami twarzy ludzkiej. Kultura pomorska była z pewnością pozostałością kultury łużyckiej, która upadła m.in. na skutek najazdów scytyjskich, jednak nie jej integralną częścią. Za dalece prawdopodobne uważa się, że siła ludności tej kultury (która objawiła się w ilości ziem przezeń zajętych) wynikała z braku wojen z rzeczonymi Scytami.

***

Obrazek

ZASIĘG WYSTĘPOWANIA KULTURY POMORSKIEJ W KOLORZE KHAKI.

Obszar wyżej zaznaczony jest duży. Czy opanować go mogły masy plemienne, nieskupione wobec jednego ośrodka władzy, czyli wodza? Czy może ustrój tej ludności opierał się na władzy starszyzny plemiennej i wiecach o zasięgu ponadplemiennym? Na te pytania niezwykle ciężko udzielić odpowiedzi, jednakże jedno jest pewne — społeczność kultury pomorskiej zjednoczyła pod swoim panowaniem ziemie współczesnej Polski i jej wschodnich sąsiadów. Warto też zaznaczyć, że w odróżnieniu od społeczności łużyckiej, ludność kultury pomorskiej budowała osady wyłącznie o charakterze otwartym. Wynikało to zapewne z braku zagrożenia ze strony potencjalnego najeźdźcy. A wiadomo, że jedną z przyczyn powstania silnego i zorganizowanego wokół jednego władcy państwa jest zagrożenie i niemożność funkcjonowania w systemie plemienno-rodowo-wiecowym. Przejdźmy teraz do jeszcze trudniejszej kwestii, a mianowicie do pochodzenia twórców tej kultury


Nie spotkałem się jak na razie, z żadnymi wynikami badań genetycznych ludności kultury pomorskiej. Nie mogę zatem jednoznacznie stwierdzić, przynależności etnicznej ludności tejże kultury. Pozostaje nam zatem rozpatrzyć stawiane przez innych badaczy hipotezy.

Główną z nich (obok tej celującej w żywioł germański i prasłowiański) jest hipoteza mówiąca o pochodzeniu etruskim. Dowodem na to mają być podobieństwa w kulturze materialnej między obiema omawianymi tu społecznościami. Chodzi tu przede wszystkim o urny twarzowe występujące tak w kulturze pomorskiej, jak etruskiej.

[img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/2.jpg?w=720

URNA TWARZOWA – KULTURA POMORSKA[/img]

Obrazek

URNA TWARZOWA Z ETRURII

Dysponujemy na tym polu także dużą ilością podobieństw o charakterze lingwistycznym. Tczew (miasto w województwie pomorskim), pierwotnie zwany Trsewem jest kojarzony z samym rdzeniem nazwy Etruskowie – E-trus-ci; Turs-ci; Tus-ci. Arse, czyli staropruska nazwa rzeki w Nadrowii i nazwa Rozewie jest powiązana z etruskim wyrazem ars, oznaczającym kamień. Z terenów Pomorza (i nie tylko — jako rozszerzenie zagadnienia polecam artykuł Włodzimierza Szafrańskiego – „W sprawie Etrusków nad Bałtykiem”) takich analogii jest więcej.

Spektakularne było odkrycie w Zajerzu koło Ostródy glinianego naczynia italskiego pochodzącego z terenów kultury Villanova, które dotarło na Pomorze najpewniej za pośrednictwem Etrusków.

Nieopodal rzeczonej wcześniej pruskiej Nadrowii i rzeki Arse, znajduje się miejscowość Romowa, której nazwa kojarzy się z antyczną Romą, t.j Rzymem. A nazwa Rzymu bywa przypisywana właśnie Etruskom.

Wracając jeszcze do urn twarzowych, wypadałoby przyrównać oba rodzaje — pomorskie i etruskie — pod kątem występowania, ilości i wyglądu.

Etruskowie, wyobrażenie twarzy zmarłego umieszczali na pokrywie urny, dawni Pomorzanie zaś — na szyjce naczynia. Ta zasada nie tyczy się jednak wszystkich znanych urn — cztery znaleziska (z Bukówca, Oborników Wielkopolskich, Ryszewka i Żnina) posiadają podobiznę twarzy na pokrywie. Warto zaznaczyć, że urny (inaczej kanopy) twarzowe są w Etrurii zjawiskiem lokalnym i ich występowanie jest ograniczone li tylko do obrębu miasta Chiusi.

Same urny mogą wskazywać na swoisty kult zmarłych – tak wśród Etrusków, jak wśród społeczności pomorskiej. Kolejną analogią między dwiema omawianymi kulturami jest postać kapłana. W obu ludach takowy występował. Rysunek na dnie naczynia z Przeczyc przedstawia szamana-czarownika w pióropuszu na głowie i odpowiada tym samym etruskim wyobrażeniom kapłana w takimże nakryciu głowy.

Obecność Etrusków na Pomorzu wiązała się zapewne z niezwykle pożądanym wówczas surowcem, jakim był bursztyn i miała charakter krótki, przejściowy i najpewniej — handlowy. Zbyt mała ilość żywiołu etruskiego na Pomorzu wyklucza etruską przynależność społeczności kultury pomorskiej. „Moda” na urny twarzowe z pewnością zawędrowała na Pomorze z Etrurii — najprawdopodobniej jako echo wymian handlowych, nie zaś wypraw mających na celu stałe osiedlenie się Etrusków na ziemiach polskich.

Nawiasem mówiąc, w Internecie, coraz głośniej jest o dowodach na słowiańskie pochodzenie Etrusków. Sama nazwa wydaje się znajoma — EtRuskowie


***

Badacze są dziś zgodni, że kultura pomorska stanowiła spuściznę kultury łużyckiej. Czy zatem ustalenie etnicznej przynależności kultury łużyckiej jest w stanie rozwiązać ten sam problem z kulturą pomorską? Sądzę, że tak.

Spory o etniczną przynależność kultury łużyckiej trwają już od wielu lat i nic, jak na razie, nie zapowiada ich końca. Mówi się w głównej mierze o ludności iliryjskiej, germańskiej i (pra)słowiańskiej. Biorąc pod uwagę badania genetyczne i wywody Maria Alinei i wielu innych badaczy należy, moim zdaniem, kulturę łużycką wiązać ze Słowianami. Temat słowiańskiego żywiołu w kulturze łużyckiej jest ciekawie przedstawiony w książce Jerzego Strzelczyka „Od Prasłowian do Polaków”

„W jaki sposób „neoautochtoniści” ustalili oblicze etniczne kultury łużyckiej? Dokonali tego, według ich własnych ocen, w sposób następujący: wychodząc od stanu kultury materialnej i duchowej Słowian z wieków VI- VIII (w słowiańskie pochodzenie ówczesnego materiału archeologicznego z ziem polskich nikt już oczywiście nie wątpił) cofali się, docierając kolejno do starszych, poprzedzających okres „wczesnosłowiański” kultur archeologicznych. W ten sposób stwierdzili zasadniczą ciągłość (kontynuację) rozwojową. Stosując zatem metodę retrogresji (od lepiej znanych faktów późniejszych do słabiej rozpoznanych czasów dawniejszych), otrzymali w przybliżeniu następującą sekwencję kultur:

– kultura „wczesnosłowiańska” wieku VI i następnych,



– kultury okresu rzymskiego (tzw. kultura grobów jamowych, czyli kultury: przeworska i oksywska) od końca II w. p.n.e. do przełomu wieków IV i V n.e.,



– kultury: pomorska i częściowo współczesna jej kultura grobów (pod)kloszowych. Obie uznano za pochodne wobec:



– kultury łużyckiej.

Domniemaną ciągłość stwierdzano na różnych przykładach: przede wszystkim podkreślano zasadniczą zbieżność zajęć i trybu życia plemion kultury łużyckiej i Słowian we wczesnym Średniowieczu, form narzędzi, domostw itp. Istniejące różnice uważano za przypadkowe i nieistotne. Skoro na ziemiach polskich – rozumowano – od środkowej fazy epoki brązu (ok. 1300 p.n.e.) po wczesne Średniowiecze dostrzec można wyraźną sekwencję kultur archeologicznych; najwidoczniej przez cały ten czas ziemie te zamieszkiwała ta sama ludność – oczywiście słowiańska.


Jak wiadomo ostatecznie potwierdziła się teoria autochtoniczna; okazało się, że Słowianie nie zamieszkują ziem polskich od 1300 roku p.n.e., tylko od co najmniej 8000 tysięcy lat. A potwierdziła wszystko genetyka. A zatem na drodze prostego rozumowania można stwierdzić, że społeczność kultury pomorskiej – spuścizny kultury łużyckiej – była pochodzenia słowiańskiego.

Przeglądają Internet, spotkałem się z datą objęcia urzędu królewskiego przez Lecha – pierwszego władcy Lechii (Laszczyzny z polska). Miał być to rok 706 p.n.e. – okres pojawienia się kultury pomorskiej. Informacja miała być podana w Kronice Prokosza. Zaznaczam, że nie jest to w zupełności pewne – podaję jako ciekawostkę.

Obrazek

PRZYKŁAD WYSOKO ROZWINIĘTEGO RZEMIOSŁA KULTURY POMORSKIEJ – NASZYJNIK

BRĄZOWY Z MROWINA. ZDJĘCIE ZE ZBIORÓW MUZEUM ARCHEOLOGICZNEGO W

Krokiem milowym w rozwoju każdej społeczności jest wynalezienie pisma. Z terenów kultury pomorskiej jest wiele znalezisk zawierających (proto)pismo; niestety w opracowaniach naukowych nigdy nie spotkałem się z rzetelnym podejściem do tego zagadnienia ani tym bardziej z próbą odczytania owych zapisów. Pchany ciekawością, sam — w miarę możliwości, jakich dostarcza moja domowa biblioteczka i Internet — podjąłem się prób rozszyfrowania run z terenów kultury pomorskiej. Poniżej prezentuję zdjęcia „runicznych” znalezisk. W swoich próbach odczytania inskrypcji korzystałem przeważnie z liter alfabetu etruskiego, zakładając, że znajomość pisma przyszła na Pomorze z Etrurii. Z jednej, z zamieszczonych niżej inskrypcji udało mi się uzyskać odczytywalne słowo. Zdjęcia zamieszczam, mając nadzieję, że dalsze badania nad prawdziwym charakterem i przeznaczeniem tych inskrypcji przejmie ktoś bardziej kompetentny. Wszystkie zdjęcia pochodzą z dwóch tomów „Korpusu kanop pomorskich” Mariana i Aleksandra Kwapińskiego.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
[img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/16.png?w=720[img]
[/img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/17.png?w=720[/img]
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
[img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/25.png?w=720[img]
[/img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/26.png?w=720[/img]
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
[img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/35.png?w=720[img]
[/img]https://bialczynski.files.wordpress.com/2015/08/36.png?w=720[/img]
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

PONIŻEJ ZAMIESZCZAM ZDJĘCIE URNY Z ZAPISEM ODCZYTANYM JAKO:

IIkmupum/Ikmipum; fonetycznie zbliżone do: kanopum, la kanipum – kanopa?


Obrazek

PAŃSTWOWOŚĆ PLEMIENNA NA ZIEMIACH POLSKICH: KULTURA ŁUŻYCKA,

Wcześniej już przeze mnie przytoczonym, głównym problemem, który napotyka każdy badacz prahistorycznych dziejów Słowian, jest brak pisanych źródeł słowiańskich. Pozostaje nam przeto oprzeć się na podaniach wrogów lub osób neutralnie nastawionych do Słowiańszczyzny i rzecz jasna — na znaleziskach archeologicznych.

Na początku należy odpowiedzieć sobie na pytanie — czy społeczności plemienne mogą tworzyć organizmy państwowe? Głównym impulsem do stworzenia silnego, skupionego wokół najczęściej jednego (lub rodu, starszyzny, rady) władcy, państwa jest zagrożenie: najazdem, wojną, okupacją. Wówczas przestają mieć duże znaczenie dotychczasowe podziały funkcjonujące wewnątrz danych społeczności. Dobrym przykładem tego, jest lato 1920 roku, kiedy wobec zagrożenia stracenia, dopiero co odzyskanej niepodległości, powołano rząd „od prawicy, do lewicy” – ponad podziałami. Drugim bodźcem do stworzenia państwa może być ambicja jednego człowieka lub większej grupy ludzi — starszyzny, czy też rodu.

Cztery filary każdego państwa, jakie podaje Wikipedia to:

1.) stała ludność;

2.) suwerenna władza;

3.) określone terytorium;

4.) zdolność wchodzenia w relacje międzynarodowe.

Czy państwo plemienne, złożone z kilku/kilkunastu plemion, skupionych wokół wiecu, rodu czy księcia może spełniać powyższe warunki?

Sądzę, że poniekąd tak. Jednak należy zaznaczyć, że przykładowe państwo o ustroju wiecowym, byłoby tak bezpośrednio — demokratyczne, jak niestabilne. Zwłaszcza w czasach, kiedy głównym środkiem transportu był koń, czego skutkiem był wolny przepływ informacji między grodami skupiającymi wokół siebie plemiona. Ponadto na obszarze Słowiańszczyzny dominowały wielkie puszcze, które utrudniały komunikację między „wyspami w zielonym morzu” – tj. osadami. W wypadku wojny zwołanie wiecu i nakreślenie działań trwałoby długo, zbyt długo, żeby na czas móc zapobiec ofensywie wroga. Zatem państwo o ustroju wiecowym byłoby dobre na czas pokoju i o tyle lepsze od współczesnego (partiokratycznego), że ludzie-obywatele mieliby realny wpływ na jego funkcjonowanie. Pamiętajmy przy tym, iż nawiązuje tutaj do czasów zamierzchłych, kiedy rzeczywistość polityczna i charakter kontaktów międzyludzkich, były zupełnie inne niż dzisiaj.

Te same problemy tyczyłyby się też państwa rządzonego przez jeden ród lub starszyznę, które nie zawsze byłyby w stanie działać jednomyślnie.

Należy także zaznaczyć, iż takie państwa plemienno-wiecowe nie mogłyby istnieć długo.

KULTURA ŁUŻYCKA

Z czasów kultury pomorskiej (VII-III w. p.n.e.) wypadałoby się nam teraz cofnąć o ok. 300-400 lat do tyłu, do czasów kultury łużyckiej i rozpatrzyć procesy państwotwórcze na jej terenach.

Kultura łużycka występowała w czasach środkowej i młodszej epoki brązu oraz wczesnej epoki żelaza, tj. od ok. 1700 r. p.n.e. do 400 r. p.n.e. W szczytowym okresie rozwoju zajmowała całe ziemie współczesnej Polski, z wyjątkiem małej połaci na północnym-wschodzie. Obejmowała ponadto swym zasięgiem wschodnią część dzisiejszych Niemiec i część współczesnej Ukrainy, Białorusi, a także Czech i Słowacji.

Obrazek

MAKSYMALNY ZASIĘG KULTURY ŁUŻYCKIEJ ZAZNACZONY KOLOREM ZIELONYM.

Struktura jej ludności wyglądała najpewniej następująco: rodzina pojedyncza -> ród złożony z ok. 100-150 osób -> plemiona złożone z ok. 30-40 rodów. Miejscem, które mogłoby skupiać plemiona kultury łużyckiej, był zapewne obronny gród – taki jak sławny Biskupin. Wobec zagrożenia ludzie porzucali swoje otwarte osady i przenosili się do grodu, aby tam przetrzymać wojenną zawieruchę. Gród stanowił zatem centrum obronnego i politycznego życia plemienia. Tam swą sadybę miał wódz-naczelnik, pod którego rozkazami znajdowała się najpewniej drużyna wojów. Dalece prawdopodobne jest, że takie grupy ludności, skupione wokół grodów, miały swojego władcę (być może jednego na czas pokoju, drugiego na czas wojny) – czy można takie twory nazywać (proto)państwami? Poniekąd tak. Jednak były to twory polityczne o bardzo małym zasięgu. Czy takie grupy plemienno-grodowe mogły być zrzeszone w ramach większego związku plemion?

Jednym z kluczy do powyższej zagadki byłoby rozmieszczenie grodów obronnych kultury łużyckiej na tle podziałów istniejących wewnątrz owej. Archeolodzy rozróżniają 23 grupy kultury łużyckiej. Można przyjąć, że te grupy były plemionami, które na pewnych obszarach sztuki, gospodarki, życia codziennego, religijnego i politycznego przyjęły inne wzorce, niż ich inni łużyccy sąsiedzi. Jak na razie jedynie nakreśliłem podstawowe problemy i zagadnienia, które będę badał. Do rozwinięcia powyżej nakreślonego tematu będę potrzebował literatury, którą na chwilę obecną nie dysponuję. Wywody dotyczące państw plemiennych kultury łużyckiej pojawią się w terminie późniejszym. Zebranie potrzebnych opracowań naukowych pozwoli rzetelniej podejść do problemu i, mam nadzieję, – rozwiązać go.

WENEDOWIE I ICH PAŃSTWA

Wobec licznych dowodów na słowiańskie pochodzenie ludu Wenedów, rozważania dotyczące ich etnosu, jako zbędne – pominę.

Wenedowie odbili się dość szerokim echem w świecie przełomu starożytności i średniowiecza. Za Wikipedią, przytoczę teksty źródłowe ich opisujące:

Pliniusz Starszy: „Niektórzy twierdzą, że ziemie te aż do rzeki Vistla (Wisła!) zamieszkane są przez Sarmatów, Wenedów, Scirów, Hirrów.”

Klaudiusz Ptolemeusz: „Sarmacja europejska ograniczona jest od północy Oceanem Sarmackim wzdłuż zatoki Wenedyjskiej
Zamieszkują Sarmację ogromne ludy: Wenedowie wzdłuż Zatoki Wenetyjskiej
Z mniejszych zaś ludów siedzą w Sarmacji Gytonowie koło rzeki Wistula, poniżej Wenedów
Bardziej ku wschodowi od wymienionych siedzą poniżej Wenedów: Galindowie, Sudinowie i Stawanowie aż do Alanów.”


Wynikałoby z tego, że Wenedowie byli skupieni przy dzisiejszych, polskich, brzegów Morza Bałtyckiego.

Tacyt: „Wenetowie przejęli wiele z obyczajów Sarmatów. Przebiegają bowiem w celach łupieskich wszystkie lasy i góry znajdujące się między Peucynami (Peukinami – ludem zamieszkującym okolice ujścia Dunaju) a Fennami (ugrofińskimi plemionami północno-wschodniej Europy). Jednak powinni być raczej zaliczani do Germanów, ponieważ budują domy, noszą tarcze i lubią szybkie, piesze marsze. Odróżnia ich to od Sarmatów żyjących na wozie i na koniu”.

Zaznaczyć tu trzeba, iż Germanin, nie był synonimem człowieka pochodzeniu germańskim, tylko „barbarzyńcy” – człowieka zamieszkującego tereny, które nie znajdowały się w granicach Imperium Romanum.

Relację Jordanesa skrócę do jednego istotnego fragmentu: „[ludy słowiańskie] pochodzą z jednej krwi i występują obecnie [VI w.] pod trzema nazwami: Wenedów, Antów i Sklawinów”.

***

Ptolemeusz, w swym przekazie, rozdzielił ziemie polskie na dwie części: jedną na zachód od Wisły, drugą na wschód od Wisły. Wschodnia połać miała znajdować się w granicach Sarmacji Europejskiej, zachodnia zaś – w ramach Wielkiej Germanii. Na terenie Germanii umieścił Ptolemeusz trzy odłamy Lugiów i miasto Kalisia (Kalisz – ?). Sarmację zasypał natomiast licznymi plemionami, których identyfikacja latami spędzała naukowcom sen z oczu. (Mapy Ptolemeusza są dostępne w Interncie – nie przytaczam ich w tym artykule, ze względu na ich duży rozmiar).

Reasumując przytoczę tu cytat z książki Jerzego Strzelczyka „Od Prasłowian do Polaków”.

„Już w wiekach wcześniejszych próbowano dopatrzyć się pierwocin organizacji o charakterze ponadplemiennym, z wyodrębnioną, choćby zalążkowo, władzą. Profesor Witold Hensel takie twory nazywał protozalążkami państwa. Jego zdaniem jedno z takich hipotetycznych protopaństw istniało na ziemiach polskich już w okresie rzymskim: była to organizacja polityczna Wenetów, obejmująca zapewne Małopolskę, Śląsk, Wielkopolskę oraz Polskę środkową, być może jedynie do Wisły, z centrum w Krakowskiem. Upadek tego protopaństwa pod koniec IV w. w rezultacie najazdu Hunów, był pierwszym i ważnym symptomem upadku dotychczasowego „weneckiego” porządku nad Wisłą i Odrą.

Protopaństwo Wenetów – niestety zupełnie pozbawione oparcia w źródłach – byłoby więc niemal dokładną ówczesną repliką znanego nam już „państwa” Antów [o którym będzie tu jeszcze mowa], rozbitego przed Gotów nadczarnomorskich. Upadek weneckiego „protopaństwa” wstrzymał jakoby na kilka wieków procesy konsolidacyjne na ziemiach polskich i spowodował umocnienie struktur rodowych.”


Tyle jak na razie o Wenedach. Jest to sygnalizacja tematu protopaństw na ziemiach polskich w czasach tego ludu. Wątek ten – razem z opisem Związku Lugiów – rozwinę w kolejnych artykułach.

Państwo Antów Boza

Najstarszym bodaj opisanym źródłowo (z V wieku) państwem słowiańskim jest państwo Boza. Jordanes pisał: „pragnąc okazać swe męstwo, ruszył z wojskiem w granice Antów i choć poniósł klęskę w pierwszym z nimi starciu, następnie energicznie sobie poczyniał i króla ich nazwiskiem Boz z jego synami i 70 naczelnikami przybił na krzyż dla postrachu, aby ciała wiszących podwajały trwogę podbitych.”

Ten sam Jordanes identyfikował Antów, jako wschodni odłam Słowian.

Liczba 70 „naczelników” świadczy o wcześniej opisywanym przeze mnie ustroju rodowo-plemiennym. Owo wojsko, z którym walczył Boz, a które opisywał Jordanes było ostrogockie. A Ostrogoci, mimo podporządkowania Hunom, stanowili znaczącą siłę.

Zakończenie

Powyższe dociekania są oparte na ogólnodostępnych źródłach, interpretowanych tak czy inaczej, w celu znalezienia informacji ważnych dla poruszanego tematu. O państwowości polskiej i słowiańskiej dyskutuje się od wielu lat. Najdawniejsze nasze dzieje spowija pomroka dziejów, która ostatnimi laty, dzięki rosnącej liczbie pasjonatów i naukowców odsłania się, uchylając coraz to więcej tajemnic. Jak też wspominałem, jest to stan moich dociekań na dziś – 12 lipca 2015 roku. Tę pracę pisałem około miesiąca, analizując kolejne źródła i wprowadzając poprawki. Samo przestudiowanie źródeł i materiałów potrzebnych do zebrania w jednym miejscu strzępków informacji, rozrzuconych po różnych książkach i opracowaniach zajęło mi około pół roku. Wielu publikacji z omawianego tu tematu jeszcze nie posiadłem, także z pewnością rozwinę temat państwowości kultury łużyckiej, Wenedów, Lugiów, a być może i Słowian Połabskich.

Hipoteza o państwowości plemiennej, którą podjąłem w swoich dociekaniach, znajduje potwierdzenie w dziejach Indian Ameryki Północnej. Rdzenni Amerykanie począwszy od XVI i XVII wieku (a może i czasów wcześniejszych) organizowali się w tzw. federacje, zrzeszające w celu realizacji wspólnych interesów kilka sąsiadujących ze sobą plemion.

Celtowie tworzyli związki plemienno-państwowe skupione wokół grodów, tzw. oppidów. Tak samo mogłoby być w przypadku kultury łużyckiej.

Opracował: Mikołaj Jarmakowski

Kontakt: https://www.facebook.com/mikolajarmakowski
https://www.facebook.com/slavicetnoart?fref=ts

– Jerzy Strzelczyk „Od Prasłowian do Polaków”

– Tadeusz Malinowski „Wielkopolska w dobie Prasłowian”

– Józef Kostrzewski „Kultura prapolska”

– Muzeum Archeologiczne w Gdańsku – „Pomorania Antiqua”

– Jerzy Kmieciński – „Pradzieje ziem polskich”

– Marian Kwapiński – „Kolekcja kanop pomorskich w dawnych zbiorach gdańskich”

– Marian Kwapiński – „Korpus kanop pomorskich”, część I – Pomorze

– Aleksander Kwapiński – „Korpus kanop pomorskich”, część II – Polska środkowa i

południowo-zachodnia

- https://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura_pomorska
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura_%C5%82u%C5%BCycka
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Etruskowie
- [url=http://www.academia.edu/4356628/Konstrukcje_obronne_w_grodach_kultury_%]http://www.academia.edu/4356628/Konstrukcje_obronne_w_grodach_kultury_%[/url]

C5%82u%C5%BCyckiej_Defensive_constructions_in_the_Lusatian_culture_hill-

forts_English_summary_
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... -polskich/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » sobota 26 wrz 2015, 13:29

Bardzo ciekawie opowiedziana historia Słowian od ich samego początu, czyli powstania.
Opowiada pan Czesław Białczyński i choć na początku i na końcu filmów wyraznie jest zaakcentowany wątek polityczny w kontekście przemian, to warto wysłuchać obu filmów w całości:

Altermedium TV – Czesław Białczyński – Czas na Wielką Zmianę! cz.1
https://www.youtube.com/watch?v=HGARXy0 ... e=youtu.be

Altermedium TV – Czesław Białczyński – Czas na Wielką Zmianę, część 2 !
https://www.youtube.com/watch?v=hEkQFZb ... e=youtu.be
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Co jedli Słowianie w Średniowieczu

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 08 paź 2015, 22:37

Białczyński pisze:Kiszone pokrzywy, czyli co jedli Słowianie w Średniowieczu?
30 Wrzesień 2015

Obrazek

Jak wyglądał jadłospis średniowiecznych Słowian? Był, co tu dużo mówić, mało wyrafinowany, ale zdrowy i inspirujący. O zdrowym jedzeniu i sposobach pozyskiwania go lokalnie porozmawiamy na najbliższym webinarze: http://bit.ly/zdrowa_zywnosc

Nasi przodkowie w okresie VIII do X wieku prawdopodobnie jadali dwa posiłki dziennie i wyróżniali smaki: słodki, słony, gorzki, kisły (kwaśny) i przaśny. Podstawą pożywienia były polewki, czyli zupy i kasza. Mięso jedzono raczej od święta. Uprawiano żyto i jęczmień, oraz rzadziej pszenicę, w tym popularny współcześnie orkisz.

Na pierwszy posiłek, połączenie naszego śniadania i obiadu, spożywano albo żur, barszcz, kapuśniak zagryzany podpłomykiem, albo kaszę jaglaną z ziołami lub kluski. Drugi posiłek składać się mógł z kaszy z mlekiem lub tłuszczem, rzadziej pojawiało się mięso. Popijano głównie niskoprocentowym piwem oraz wodą, mlekiem, sokiem brzozowym, kwasem chlebowym, miodem pitnym z sokiem z żurawin lub napitkiem ze sfermentowanych jagód i soków drzew. Według badań źródłem witaminy C była duża ilość kiszonych przetworów: kapustę, liście pokrzywy, kwaśne mleko. Istotną rolę w jadłospisie grały nasiona roślin strączkowych: grochu, soczewicy, bobu, które uzupełniały niedobory białka i dodawały energii. Sól używano jako substancję konserwującą, doprawiano chrzanem, dzikim czosnkiem, rdestem, miętą, lebiodą, kminkiem, kolendrą, gorczycą, czarnuszką. Rolę słodyczy spełniały suszone owoce: gruszki, jabłka, jarzębina.

W okresach głodu, spowodowanego przednówkiem, suszą, długą zimą czy grabieżami, ograniczano się do jednego posiłku dziennie, najczęściej w formie rozwodnionych polewek. Wspomagano się także suszonymi i mielonymi kłączami perzu i innych dzikich roślin. Oszczędzając mąkę na chleb, mieszano ją ze zmielonymi żołędziami. Według niektórych źródeł jedzono także szyszki, mchy, liście lipy, korę sosnową i lipową. Źródło: http://bit.ly/1CcpSZ8

Kasza jaglana, orkisz, sok brzozowy – brzmi jak lista zakupów w sklepie ekologicznym Emotikon smile O ile jadłospis naszych przodków ma całkiem wiele wspólnego ze współczesnym, o tyle sposoby pozyskiwania pożywienia zmieniły się diametralnie. O drogach do zdrowej sprawdzonej żywności – współpracy z rolnikiem, kooperatywach i innych oddolnych metodach, porozmawiamy na najbliższym webinarze. Zarejestruj się: bit.ly/zdrowa_zywnosc

Obrazek

Średniowiecze to bardzo zagadkowy czas – kilka wieków naprawdę koszmarnej Ciemności w Azji i Europie. Kiedy mówimy o latach 420 – 1320, a więc o 900 latach, w których ludność Eurazji nękana była przez postrzymski System Pan – Niewolnik narzucony na całym kontynencie w miejsce Porządku Przyrodzonego i Demokracji Plemiennej najczęściej ograniczamy się do analizy sytuacji w tzw. kulturze zachodniej, czyli w Europie. Zapominamy, że jest to równie czarny okres w życiu ludzi i społeczeństw w Mongolii, Chinach, Japonii, Indiach czy Persji. Jest to na przykład w Azji Półn0cno-Środkowej czas „sturczenia” Wolnych Ludów Wielkiego Stepu i Syberii, czy też nazwijmy to inaczej i celniej czyngishanizacja Indoeuropejczyków Azji Środkowej.
Nikt naprawdę na poważnie nie zanalizował tego okresu w dziejach świata, nie spojrzał na ten czas holistycznie i nie próbował wyciągnąć wniosków.
Jednak gdyby przyjąć wedaistyczny punkt widzenia i zaufać sanskryckim przekazom mielibyśmy to wyjaśnienie jak na dłoni. Nie jakieś cząstkowe, typu „załamanie gospodarki Europy po upadku Cesarstwa Rzymskiego”, czy też „epidemia dżumy” w średniowieczu, która zdziesiątkowała ludność, albo wybuchu jakiegoś wulkanu, czy oziębienia klimatu, ale wyjaśnienie totalne.
Dla ludzi przesiąkniętych materializmem marksistowskim, który jest obowiązującą naukową filozofią dzisiejszych uniwersytetów i warstw tzw. „oświeconych” naszej „cywilizacji” oraz stylem życia Posiadaczy Majątku Całej Ludzkości, którzy naddają ton powszechnej grabieży i dewastacji Matki Ziemi, jest to wyjaśnienie zbyt metafizyczne. A przecież naprawdę jest to proste jeśli zaakceptuje się sanskrycki punkt widzenia na czas, przestrzeń i wszechświat oraz następstwo okresów w dziejach Ziemi, pędzącej wraz ze Słońcem przez Drogę Mleczną i różne jej zagadkowe dla nas regiony.
Kalijuga była i jest faktem. Tekst o prostej diecie Słowian w Średniowieczu należy koniecznie rozszerzyć. Wtedy, choć to może się wydawać niektórym bardzo młodym ludziom niewiarygodne, także Niemcy, Brytyjczycy, Włosi i Francuzi żywili się głównie trawą, rzepą i korzonkami. Nie umieli też pisać ani czytać. Być może jedno i drugie wyszło im na tyle na zdrowie, że po Średniowieczu wreszcie człowiek „cywilizowany” „wynalazł” Renesans, czyli Odrodzenie Epoki Rozumu.
CB
https://bialczynski.wordpress.com/2015/ ... more-48845
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Komandos045
Posty: 27
Rejestracja: sobota 09 lut 2013, 11:47
Otrzymał podziękowanie: 10 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: Komandos045 » niedziela 22 lis 2015, 00:05

WitamW Wszystkich! :) Wszystkie Artykuły, są bardzo Ciekawe! Gratulacje Channel, za dobre przygotowanie materiału! :) Tak trzymać! :) Mam w znajomych Czesia Białczyńskiego od roku, sporo czytałem jego i redakcji artykuły. Tak samo, jak Pan Paweł z Australii, ktòrego mozna analizy ogladać na YT, są merytoryczne i bardzo ciekawe, a burzące, stary " porządek" świata. Pozdrawiam serdecznie. :) Potomek z linii Italo-Celto-Słowiańskiej. Leszek
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7779
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1425
x 407
Podziękował: 14243 razy
Otrzymał podziękowanie: 13844 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 22 lis 2015, 00:18

Witaj Leszku - komandosie :D dziękuję za pochwały aż się zaczerwieniłam :oops: Cieszę się że wróciłeś na forum :) Zapraszam do pisania w tym temacie .Zapewne masz wiele ciekawych materiałów ;)
ps: też mam Czesia Białczyńskiego wśród znajomych :D
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Historia Słowian - My, Słowianie

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 22 lis 2015, 00:22

Witaj >Komandosie<, miło, że dołączyłeś do nas i ufam, iż pomożesz rozruszać ten dział. :)
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

ODPOWIEDZ