Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Etnografia Słowian

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » czwartek 03 lip 2014, 00:21

Wiele wskazuje na to, że temat ten będzie przypominał "melanż" bo trudno będzie utworzyć chronologiczną ciągłość, niemniej uważam go za naprawdę ciekawy.

Harowie Nuruscy, czyli Białochorwaci i Chorwacja Biała

Obrazek Pokazana tutaj Nurusja złożona z Nurii i Budynowi a w jej ramach Chrobacja Biała – czyli historyczna Małopolska – ciągnęła się daleko na wschód, a tworzyły ją pierwotnie Wielka Haria, Wiślania, Ruś Czerwona i Wołyń. Potem doszły do tego ziemie zakarpackie Morawy i Uhorze oraz Wagowędia, Pokucie i Bukowina. Na koniec dołączyła Chrobacja Czerwona-Mała nad Morzem Sporów (Śródziemnym). Tę ostatnią Chrobację należałoby nazywać Czarną – w zgodzie ze słowiańską tradycją nazewniczą – jako najmłodszą i najmniejszą. Poza tym Chrobacja Czerwona Wielka to Zachodnia Ukraina – Grody Czerwieńskie i Nu-Rusja (Ha-Rusja, He-Roja, Ger-ros)

Skąd pochodzi nazwa Kraków?

- pyta na swoich internetowych stronach miłośnik Krakowa z Chorwacji.

Z Krakowem, pięknym miastem, w którym tak lubię przebywać, łączą się dwie moje wątpliwości, na które nie umiem znaleźć odpowiedzi.

Skąd pochodzi nazwa Kraków?
Co to jest Biała Chorwacja i czy rzeczywiście istniała?


Trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę etymologię nazwy miasta, gubimy się w domysłach. Aleksander Bruckner w swoim „Słowniku etymologicznym” w jednym miejscu pisze (na stronie 264) „częste w całej zachodniej Słowiańszczyźnie, zdrobniałe „krakowiec”, od krak, tj. kruka, porównaj krakać, kraczę, powtarzającego się z tą lub inną samogłoską jako dźwiękonaśladowcze we wszystkich językach (lit. Krokti, łac. Crocire, niem Krähe), kraknąć”, a tymczasem na stronie 357 czytamy: „nazwa osobowa dzierżawcza, z przyrostkiem dzierżawczym –ów – Kraków tj. gród (rzeczownik zawsze się opuszcza) Kraka”. Istnieje – jak widać – kilka koncepcji wyjaśniających pochodzenie nazwy “Kraków”. Jedna z nich wywodzi nazwę miasta od słowa krak, oznaczające kruka, inna od imienia legendarnego księcia Kraka. Ale jest jeszcze wersja ze słowem „krzak”, chociaż dla mnie jest ona wątpliwa.

Drugą sprawą, o której właściwie nic nie wiem, to jest nazywanie Małopolski Białą Chorwacją. Mam w związku z tym pytanie do Krakusów, czy cokolwiek wiedzą na ten temat. Wielbiciele tego rozwiązania twierdzą, że tzw. Chorwaci Północni, zwani Białymi, mieszkali przed VI wiekiem na terenie dzisiejszej Małopolski, Górnego Śląska i części Rusi – i podobno cesarz bizantyjski Herakliusz (610-641) poprosił Białych Chorwatów o pomoc w obronie swego imperium przed najazdami Awarów. Siedem plemion białochorwackich pod przewodnictwem dwóch sióstr Bugi i Tugi oraz pięciu braci: Kluka, Lobla, Muhlo, Kosjenica i Horwata ruszyło w długą wędrówkę na tereny dzisiejszej Chorwacji. O Białych Chorwatach pisał również Nestor. Wielki Słownik Olgebrandta, któremu po sprawie Wita Stwosza cuś nie wierzę, pisze: „Prasiedzibą wszystkich tych plemion (Kroatów) są ziemie tatrzańskie, nazywane u Konstantego Porfirogenety Wielką lub Białą Chorwacją czyli Krobacyją, od gór Karpackich czyli Cherbów”. Sagi skandynawskie nazywają Karpaty Chorwackimi Górami.

W pewnych amerykańskich dokumentach imigracyjnych z 1911 r. znajduje się zapis, że około 100 tys. imigrantów przybywających do USA z okolic Krakowa deklarowało swą narodowość jako
Białochorwaci. Jako Białochorwatkę uważała się również matka Ojca Świętego.

Przeciwnicy tej teorii twierdzą, że to wszystko jest wymysł Austriaków, to oni zmuszali Polaków do przyjęcia tej fantazji i teraz siedzą i się cieszą. Ale u Kolberga znowu to samo. Według tego etnografa ludność wiejska z okolic Krakowa sama siebie określała nazwą „Biali Chorwaci”.

Sprawą, która od dawna fascynuje badaczy, jest powtórne zasiedlenie przez Słowian terenów Polski. Po wyjściu z leśnych terenów Rusi nasi przodkowie przeszli przez teren Polski i poszli na południe i zachód. Po pewnym czasie część z nich wróciła na północ i to byli nasi bezpośredni przodkowie. I żeby było śmieszniej, przypuszczalnie na terenie Wielkopolski byli Serbowie, którzy następnie poszli na zachód i południe.

Krakusy – wiecie coś na ten temat? To jest wszystko wymysł Austriaków, czy coś jest na rzeczy?

Dla zainteresowanych tematem dwa linki – pierwszy i drugi

Fragment dyskusji z WWW.historycy.org

witam forumowiczow i jako debiutant z gory prosze o wyrozumialosc. kwestia kraka i malopolskiej bialej chorwacji interesuje mnie nieco. stad pozwalam sie trzy grosze dorzucic


jesli chodzi o to czy Krak to figura zmyslona, sklanialbym sie jednak do pogladu ze cos jest z nim na rzeczy i w jakis sposob musial on zaistniec w przeszlosci (moze jako bostwo jesli nie jako osoba?)

obszar Chorwacji z przyległościami w bylej Jugoslawi (czyli krotko chorwacji czerwonej, hehe) roi sie od nazw z ‚krak’, czy chocby krk w tle (jak znana z atrakcji turystycznych wyspa).
co wiecej, istnieje nawet Krakovski Gozg (czyli zdaje sie las lub gaj), akurat w chwili obecnej w Slowenii sie znajdujacy. jest tam rezerwat ptaków, ale nie kruków. na marginesie, przy pobliskiej drodze byla bitwa podczas wojny 10-dniowej o niepodleglosc Slowenii.

swoja droga Chorwaci coraz aktywniej przyznaja sie do wywedrowania z Iranu via Krakow wlasnie, ktory postrzegaja jak cos w rodzaju atlantydy kroackiej bo skoro tak, to wczesnosredniowieczne panstwo bialochorwackie byloby pierwszym panstwem chorwackim w europie, hehe.

oczywiscie jest w tym watek propodandowy typowy dla narodów świeżo wyemancypowanych. ale powoluja sie oni m in na amerykanski Atlas Ras i Ludow z 1911 roku, sporzadzony dla potrzeb senatu USA, ktory mowi o 100 tys (z pamieci) Bialochorwatach ktorzy w Ameryce byli zarejestrowani.
twierdza tez ze matka Karola Wojtyly w dokumentach chrztu miala wpisana narodowosc Bialochorwacka. Niestety sprawdzic tego nie moge. ale moze ktos z szanownych forumowiczow sprawdzal te chorwackie tropy?

Rzeczywiscie niektorzy w okolicach Krakowa poslugiwali sie nazwa Chrobacja, ale o genezie wiem niewiele?

Obrazek

Tak dla porównania: mapki lokalizujące Białą Chorwację według dwóch szkół.
Na początek „szkoła wiedeńska”, z Krakowem jako centrum Białej Chorwacji. Mapka pochodzi z „Atlas to Freeman’s Historical Geography”, 1903, 3rd edition (podaję za http://www.hr/darko/etf). Teren tej Białej Chorwacji prawie dokładnie pokrywa się z ziemiami zagarniętymi przez Austrę w 3-cim zaborze.

Obrazek

Chciałem tu dodać drugą mapkę, z Białą Chorwacją rozciągającą się od Wisły, przez Grody Czerwieńskie aż po Ruś Zakarpacką (szkoła „petersburska”), ale z nieznanych mi powodów technicznych nie otwiera się w podglądzie postu.
Dorzucę ją, jak rozwiążę ten problem.


Poniżej link do zespołu artykułów. Wyciąłem fragment by naświetlić sytuację Białej Chorwacji w VIIw. będącej na drodze i w okolicy >nowych Awarów<. Osobiście nadal uważam że prościej założyć że Biała Chorwacja była zamieszkała przez wojowników Chobrata. Konstantyn ma pisac o Chorwacji w połowie Xw. ale Ljudowit ze stolicą pod Zagrzebiem nie jest opisywany jako Chorwat. Chorwacja pojawia się wraz z nowym tworem zjednoczeniowym, nowa dynastią dopiero w połowie IXw – Trpimir (dux Chroatorum). Nazwa mogła być też skutkiem legendy.

http://mek.oszk.hu/03400/03407/html/45.html



CZY JESTEŚMY CHORWATAMI?

CZY JESTEŚMY CHORWATAMI?

http://www.muzeum.tarnow.pl/wydawnictwa/czytelnia/artykuly/kroacja.htm

Państwo polskie zaczęło się od Wielkopolski – to wie każdy uczeń. Ale kto
zamieszkiwał ziemie, które podbił Bolesław Chrobry, a które dziś nazywamy
Małopolską? Odpowiedź na to pytanie jest trudna nawet dla wybitnych znawców
przeszłości. Z całą pewnością nie byli to Małopolanie, takie plemię
słowiańskie nigdy nie istniało. Wielu historyków skłania się do stwierdzenia,
że w IX i X wieku dzisiejszą Małopolskę zamieszkiwali Wiślanie. Jedynym
źródłem historycznym, które sugeruje istnienie państwa Wiślan jest tzw.
Legenda Panońska, opowiadająca o dokonaniach św. Metodego.

Obrazek Mapa polski XI-wiecznej z Chrobacją Biała i Czerwoną

[źródło: http://chrobacja.svasti.org/

Chrobacja - starożytna kraina słowiańska z pierwotną stolicą na Łysej Górze (Łysiec) (przez chrześcijan nazywana kłamliwie Świętym Krzyżem), rządzona przez Kagana(Cesarza Słowian), której istnienie negują współcześni historycy. Nie umiescza się jej na obecnie drukowanych mapach średniowiecza, jednak jeszcze 100 lat temu Chrobacja istniała w historycznej samoświadomości Polaków. Te mapy nie kłamią - kłamią za to historycy, którzy nie mogą uwierzyć, że do 999r Chrobacja istniała i była pogańska, a Mieczysław I (Mieszko) ochrzcił tylko Polan/Kujawian.]

WIELKA I MAŁA
Bolesław Chrobry

Na ogół panuje zgodność naukowców, że określenie „wielki” przy nazwie
geograficznej oznacza coś co jest pierwsze lub ważniejsze od tego, którego
nazwie towarzyszy określenie „mały”. W ten sposób ukształtowała się nazwa
historycznych krain, które utworzyły państwo polskie. Najpierw powstało
księstwo Polan, któremu nadano nazwę „Polska” , a kiedy przyłączono doń
kolejną dużą ziemię to dla odróżnienia od ważniejszej Wielkiej Polski, nazwano
ją Małą Polską.

Skoro więc kraina podbita przez Chrobrego dopiero w XI wieku zaczęła nazywać
się Małopolską, to czym była wcześniej?

Źródła historyczne, współczesne kształtowaniu się państwa polskiego, nawet nie
zauważyły mieszkańców tych ziem, choć dość szczegółowo wymieniają nazwy
plemion słowiańskich, położonych na Śląsku. Nawiasem mówiąc, nie ma w nich
żadnej wzmianki również o Polanach, którzy wówczas zapewne już zaczęli
kształtować swe struktury do budowania państwa.

Jedynym źródłem pozostanie nam zatem wspomniana hagiografia św. Metodego.
Opisujący jego poczynania w państwie morawskim autor przytacza przestrogę
wobec mocnego „księcia na Wiśle”, który niepokoił chrześcijańskie Morawy, a
sam nie chciał się ochrzcić. W końcu spotkała go zasłużona kara: dostał się do
niewoli i został pod przymusem nawrócony


Według polskich historyków dowodzi to istnienia w IX w. dobrze zorganizowanego
państwa Wiślan, które obejmowało tereny dzisiejszej Małopolski. Według nich
stolicą tego księstwa nie mogła być Wiślica, bo nie ma tam śladów jakiegoś
grodziska, zatem stolicą Wiślan musiał być Kraków, którego wszakże legenda o
św. Metodym nie wymienia.

Jak jednak to możliwe, że przez następne stulecia nie zachowały się w
Małopolsce żadne ślady po Wiślanach, skoro mieli państwo wcześniej niż
Polanie? Tak łatwo przekonwertowali się na Małopolan?

LECH, CZECH I RUS

A może jest inne wytłumaczenie? Znana legenda o trzech braciach, którzy dali
początek narodom słowiańskim w tej części Europy zaczyna się tak: „Zstąpiwszy
z gór kroatskich bracia Lech, Czech i Rus
”. Jeśli jest prawdziwe
porzekadło, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy, to trzeba sobie zadać
pytanie o „góry kroatskie”. Nazwa jest prosta do wyjaśnienia – chodzi o jakieś
góry chorwackie. Mało jednak prawdopodobne, aby protoplaści Polaków, Czechów i
Rosjan wędrowali aż znad Adriatyku
.

Żyjący w latach 905 – 959 bizantyjski cesarz i pisarz Konstantyn Porfirogeneta
pozostawił zapiskę o państwie Biała Chorwacja, które zajmowało rozległy region
wokół stolicy w Krakowie i obejmowało część dzisiejszej Polski, Czech i Słowacji.

Podobno w VII w. Cesarz bizantyjski Herakliusz (610-641) poprosił Białych
Chorwatów o pomoc w obronie swego imperium przed najazdami Awarów. Siedem
plemion białochorwackich pod przewodnictwem dwóch sióstr Bugi i Tugi oraz
pięciu braci: Kluka, Lobla, Muhlo, Kosjenica i Horwata ruszyło w długą
wędrówkę do dzisiejszej Chorwacji. W VII w. przyjęli chrzest jako pierwsi
wśród Słowian.

Cesarz Konstantyn Porfirogeneta wspomina, że Chorwaci zawarli w 679 r. pakt z
papieżem Agatonem, w którym zobowiązali się do powstrzymania przed agresją
przeciw sąsiednim chrześcijańskim państwom. Podczas swej pielgrzymki
duszpasterskiej w Zagrzebiu, we wrześniu 1994 r. papież Jan Paweł II
przypomniał 13 wieków chrześcijaństwa Chorwatów.

Oczywiście można mieć wątpliwości, czy jeśli nawet Biali Chorwaci żyli w
dzisiejszej Małopolsce, to po exodusie siedmiu plemion w VII w. nie
pozostawili jej bezludnej, zwolniwszy miejsce późniejszym Wiślanom?

Niezwykle interesujące są w tym względzie dokumenty z 1911 r., znajdujące się
w Stanach Zjednoczonych (US Senate - Reports of the Immigration Commission,
Dictionary of Races or Peoples, Washington DC, 1911, p. 40, 43, 105). Wynika z
nich, że około 100 tys. imigrantów, którzy przybyli do USA z okolic Krakowa
deklarowało swą narodowość jako
Białochorwaci.

Zresztą wystarczy sięgnąć po tom „Krakowskie” monumentalnego dzieła
etnograficznego Kolberga, by znaleźć informację, iż okolice Krakowa nazywane
są Białą Chrobacją.


CHORWACKA ATLANTYDA

Fakty te są znane polskim historykom, choć przyjmują je oni z rezerwą i raczej
niechętnie szukają związków historycznych Małopolski z tą koncepcją rozwoju
Słowiańszczyzny. Tymczasem do dziś również niektórzy mieszkańcy Ukrainy
uważają się za Białych Chorwatów.

Najsłynniejszy ukraiński kronikarz Nestor z Kijowa napisał w swej „Powesti
wremiennych let” z 1113 r., że Biali Chorwaci przyczynili się do założenia we
wczesnym Średniowieczu Rusi Kijowskiej. Bardzo stara legenda mówi o trzech
braciach którzy założyli Kijów, jeden z nich nosił imię Horiw, które mogło
pochodzić od nazwy Horwat. Zastanawiające, że wiele legend, obyczajów i
toponimów na Ukrainie jest tak bardzo pokrewnych z dzisiejszą Chorwacją, iż
przypadek jest tu wykluczony. W historycznej Pagani, którą zasiedlili Chorwaci
na Bałkanach wiele jest nazw geograficznych podobnych jak w Zachodniej
Ukrainie, np.: Neretwa, Mosor, Ostorzac, Gat, Sinij, Kosinij, Kostrena, Knin,
Modrus


Równie wiele paralelnych związków można odnaleźć na Słowacji i w Czechach! A w
Małopolsce?

CHROBACI SPOD KRAKOWA

Także na naszych terenach można spotkać nazwy bardzo podobne do chorwackich,
jak Trzebinia, Jawornik, Domosławice, Kłobuki, Koprzywnica, Łomnica, Odra,
Roztoka, Rybnik, czy Sielce. Wiele wskazuje na to, że toponimy związane z
Tarnowem i jego najbliższą okolicą noszą pokrewieństwo z językiem chorwackim,
ale to jest temat na oddzielne rozważania.

Są małopolanie których nazwisko wprost wywodzi się od „Chorwata”, jak Karwat,
Chrobot, czy Chrobak. Im głębiej jednak sięgniemy do zabytków języka
polskiego, a ściślej do dialektu małopolskiego, to tym częściej spotykamy
nazwy, słowa i określenia chorwackie.

Jest dość dowodów na potwierdzenie informacji cesarza Konstatntyna
Porfirogenety, że plemiona Białych Chorwatów rzeczywiście opanowały od VI w.
ziemie dzisiejszej Małopolski, a nawet znacznie większe terytorium.


Białym Chorwatem był
św. Wojciech, bo cały jego książęcy ród Sławnikowiców
miał chorwackie korzenie. Ich siedzibą był warowny gród Mulin koło Kutnej Hory
(na zachód od Pragi). Sławnikowice zaczęli w X w. jednoczyć chorwackie
plemiona budując zaczątki państwa ze stolicą w Libicy. Kiedy w 995 r. książę
Sobiesław Sławnikowic toczył walki obronne przed sąsiednimi plemionami
pogańskimi, został zaatakowany przez czeskiego księcia Przemysła, który
zburzył Libice i wyciął większość populacji Chorwatów. Echa tej tragedii
znajdujemy w „Żywocie św. Wojciecha”.

Budujące się państwo czeskie nie chciało mieć konkurencji. W podobny sposób
mógł opanować białochorwatów Bolesław Chrobry w dzisiejszej Małopolsce.

Chociaż prawdopodobny jest też inny scenariusz.

Historycy twierdzą, że Mieszko I, chcąc wyłączyć Bolesława z sukcesji do
władzy w swym gnieżnieńskim państwie, ożenił go z księżniczką węgierską i
osadził w Krakowie po uprzednim podbicu Małopolski w 989 r.


Wiślanie i Biała Chorwacja z Wikipedii

Wiślanie – plemię zachodniosłowiańskie z grupy plemion lechickich zamieszkujące we wczesnym średniowieczu tereny w dorzeczu górnej Wisły.
Źródła wymieniające Wiślan lub ich kraj:
Geograf Bawarski (843) – Uuislane – (48) na mapie,
„Opis świata” Alfreda Wielkiego (IX w.) – Visle Lond,
„Legenda Panońska” (ok.885) – „w Wiślech” tzn. kraj zwany: „Wisły”,

Historia od VI do VIII wieku

Nie sposób określić, kiedy przyjęła się nazwa Wiślanie dla wspólnoty osadniczej w dorzeczu górnej Wisły.

Konstantyn Porfirogeneta wymienia w dziele De administrando imperio Białą Chorwację jako miejsce skąd w VII wieku 7 plemion chorwackich miało wyruszyć na Bałkany (na terytorium dzisiejszej Chorwacji) na zaproszenie cesarza Bizancjum Herakliusza, by bronić granic cesarstwa. Według Konstantyna część plemion pozostała w swojej starej ojczyźnie.

Historycy wiodą spór co do umiejscowienia wymienionej przez Konstantyna Białej Chorwacji, nawet negując jej istnienie. Nie jest też wiadome czy Wiślanie pochodzą od Chorwatów[1], czy też napłynęli ze wschodu na ich terytorium, po przemieszczeniu się Chorwatów na zachód i południe. Nie ma też dowodów na to że opisywana Biała Chorwacja leżała na terytorium Wiślan.

Kraj Wiślan nie wyróżniał się szczególnym zaludnieniem na tle innych ziem polskich. Prawdopodobnie aż do połowy VIII wieku miejscowa ludność nie budowała grodów, co mogło wynikać z częstego przemieszczania się.

Terytorium i sąsiedzi w IX wieku

Obszar zamieszkany przez plemię Wiślan w IX wieku obejmował zapewne część ziem Małopolski zachodniej opierając się na północnym wschodzie o puszcze rytwiańską i szydłowską, być może sięgając źródeł Warty i Pilicy, a na południu o Karpaty. Na wschodzie prawdopodobnie obejmował dorzecze Dunajca, a na zachodzie dorzecze Skawy. Źródło Wisły mogło już leżeć na ziemi Gołęszyców, którzy sąsiadowali z Wiślanami od południowego zachodu. Pozostali sąsiedzi to: Opolanie (północny zachód), hipotetyczne plemię zamieszkujące ziemię sandomierską (północny wschód), Lędzianie (wschód). Nie jest jasne, jakie plemiona żyły na północ od Wiślan, na obszarze dzisiejszego województwa świętokrzyskiego.

Z tezami tymi polemizuje Przemysław Urbańczyk[2], który kwestionuje wiarygodność istnienia plemion Wiślan (a także Polan).

Grody Wiślan

Zespół w Stradowie na przedwojennej rycinie. „Zamczysko” być może pochodzi z okresu piastowskiego. Jego wały wznosiły się na wysokość do 18 metrów

Cechą charakterystyczną grodów małopolskich w okresie plemiennym była ich niewielka liczba i ogromne rozmiary, często przekraczające 10 hektarów. Koncentrowały się głównie na linii Podkarpacia, najczęściej wyżynnie, na stokach wzgórz. Dominował typ pierścieniowaty z wałem o konstrukcji skrzyniowej. Wielkie grody Wiślan znajdowały się m.in. w Krakowie, Stradowie, Demblinie, Naszacowicach, Stawach, Zawadzie Lanckorońskiej, Trzcinicy nad Ropą, na Bocheńcu i w Wiślicy. Największymi rozmiarami wyróżnia się grodzisko w Stradowie, które liczy sobie 25 hektarów, ale zapewne gród ten nigdy nie istniał w tej formie, gdyż część fortyfikacji powstała już w czasach piastowskich, gdy zniszczeniu uległ gród z epoki plemiennej.

Badania archeologiczne wykazały niewielki stopień zabudowy (lub zupełny jej brak) wielu z tych grodów, co wskazuje, że pełnić mogły funkcję refugialną, tzn. służyły za schronienie okolicznej ludności i ich dobytku w czasie wojny. Niemniej, nie można wykluczać, że niektóre z nich były ośrodkami administracyjnymi i wojskowymi.

Przypuszcza się, że głównym grodem Wiślan był Kraków. Wskazują na to rozmiary i stopień zabudowy wzgórza wawelskiego, monumentalne kopce Kraka i Wandy, późniejsze znaczenie tego ośrodka. Odkryty u podnóża Wawelu skarb grzywien siekieropodobnych bywa interpretowany jako dowód rozwiniętego fiskalizmu, a pojedyncze znaleziska dowodzą m.in. kontaktów ze strefą kulturową Madziarów.

Wielkie kopce krakowskie

Kopiec Krakusa

Cechą szczególną Małopolski na tle reszty ziem polskich są także wielkie kopce, o średnicy dochodzącej nawet do 50 metrów, które znajdują się m.in. w Krakowie, Krakuszowicach[3], Przemyślu i Sandomierzu. Z terenu Krakowa znane są trzy wielkie kopce – Krakusa, Wandy i nieistniejący już kopiec Esterki. Jedynym przebadanym przez archeologów jest kopiec Krakusa, usypany zapewne w VIII wieku. Wiele wskazuje na to, że celem jego powstania był pochówek nakurhanowy.

Istnieje wiele domysłów, kto został pochowany na szczytach tych konstrukcji. Wymienia się m.in. Awarów i Wikingów. Najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że kopce krakowskie są pozostałością po pochówkach miejscowych władców, co wskazywałoby na Kraków jako ważne centrum władzy w Małopolsce i utwierdzało w przekonaniu, że gród ten był stolicą Wiślan.

Wiślanie w źródłach z epoki

Istnieją trzy przekazy źródłowe, które łączy się z plemieniem Wiślan. Najsłynniejszym z nich jest informacja z Żywotu świętego Metodego (zwanego też Legendą Panońską) o przepowiedni, której autorem miał być Metody:

Był zaś w nim [Metodym] także dar proroczy, tak że spełniało się wiele przepowiedni jego, z których jedną lub dwie opowiemy. Książę pogański, silny bardzo, siedzący w Wiślech [Wiśle ?], urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał. Posławszy zaś do niego [kazał mu] powiedzieć [Metody]: Dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, i będziesz mnie [wtedy] wspominał. I tak też się stało.

Drugim źródłem, które zdaje się potwierdzać istnienie Wiślan jest tzw. Geograf Bawarski, którego autor wymienia plemię Vuislane. Trzecie źródło to powstała w IX wieku Germania króla angielskiego Alfreda Wielkiego, będąca przeróbką dzieła Orozjusza z V wieku. Zawiera ona wiadomość o Wisle lond, leżącym na wschód od Moraw i graniczącym z Dacją.

Tekst o księciu siedzącym w Wiślech w Żywocie świętego Metodego stał się powodem sformułowania hipotez o podboju państwa Wiślan przez Morawy, chrystianizacji Wiślan w obrządku wschodnim i stolicy ich państwa w Wiślicy, ale ostatnią z tych tez obaliły wykopaliska archeologiczne, a pozostałych dotychczasowe badania archeologiczne nie zdołały potwierdzić.

Historia polityczna

Praktycznie nic nie wiadomo o historii Wiślan do drugiej połowy IX wieku. Dopiero Żywot świętego Metodego zawiera opis wydarzeń, które tradycyjnie w historiografii wiąże się z tym plemieniem. Według autora Żywotu
potężny książę „wyrządzał krzywdy” chrześcijanom. Mogło się to objawiać w wyprawach łupieskich na terytorium Wielkich Moraw, a może tylko w prześladowaniu misji chrześcijańskich. Zgodnie z groźbą świętego Metodego (który mógł pełnić w tym konflikcie rolę dyplomaty władcy Państwa Wielkomorawskiego) został jednak pochwycony i zmuszony do przyjęcia chrztu. Wydarzenia te musiały mieć miejsce podczas drugiego pobytu Metodego na Morawach, w latach 873-885, a księciem, który zwyciężył władcę Wiślan był Świętopełk Wielki.
Żywot Metodego nie zawiera żadnych informacji o włączeniu ziem Wiślan do Rzeszy Wielkomorawskiej, jednak teoria taka kiedyś cieszyła się dużą popularnością. Zdaniem niektórych badaczy podparciem tej hipotezy jest odkrycie śladów zniszczenia w wyniku najazdów w końcu IX wieku parunastu grodów w południowej Małopolsce. Jednak nie sposób na razie udowodnić, że są to pozostałości akcji podboju kraju Wiślan przez Świętopełka, a nie np. walk Wiślan z Gołęszycami.

Nie ma dowodów na przyłączenie kraju Wiślan do Wielkich Moraw, ale okres do początku X wieku mógł być dla Wiślan okresem wpływów wielkomorawskich, jeśli nawet nie kulturowych (archeologia potwierdziła jedynie występowanie wielkomorawskiego płacidła – grzywien siekieropodobnych[4]), to politycznych. Nie można wykluczyć, że książę Wiślan był wasalem Świętopełka. Sytuacja polityczna w tej części Europy zmieniła się radykalnie w pierwszych latach X wieku, po opanowaniu Panonii przez koczowniczych Madziarów i upadku, w wyniku ich najazdów i kryzysu po śmierci Świętopełka, Państwa Wielkomorawskiego.

Wszelka (hipotetyczna) zależność Wiślan od potężnego sąsiada skończyła się wraz z jego upadkiem. Konsolidację „państwa” w następnych latach musiało jednak utrudniać sąsiedztwo Węgrów, którzy pojawili się na ziemi Lędzian i zapewne podporządkowali sobie przynajmniej część tego plemienia (podbitego następnie ok. 930-40 przez Ruś Kijowską). Nie wiadomo jak często Węgrzy najeżdżali terytorium Wiślan, ale pojedyncze znaleziska i fakt powstania nowych linii wałów wokół części małopolskich grodów w początku X wieku wskazuje na to, że takie najazdy mogły mieć miejsce.

W historiografii polskiej utarło się, że Wiślanie byli jednym z dwóch silnych plemion polskich, zdolnych dokonać zjednoczenia polskich ziem, ale splot różnych okoliczności sprawił, że osiągnięcie to stało się udziałem Polan. W rzeczywistości niewiele wiadomo o sile i możliwościach Wiślan w okresie przedpaństwowym, ale najczęściej uznaje się że osiągnęli znaczne sukcesy w budowie struktur plemiennych.

W roku 955 król niemiecki Otton I zadał Węgrom klęskę w wielkiej bitwie nad rzeką Lech. Być może po tym wydarzeniu, a może parę lat wcześniej, państwo Wiślan zostało przyłączone przez księcia Bolesława I Okrutnego do Czech. Okres przynależności do Czech zaowocował korzystnym rozwojem gospodarczym Krakowa, który stanowił ważny punkt na szlaku handlowym Praga-Kijów. Stolicę Wiślan wymienił jak uważają niektórzy uczeni w swojej relacji Ibrahim ibn Jakub, a fragmenty tej relacji wykorzystał w Księdze dróg i krajów Abu Abdullah al-Bakri:

Co się tyczy kraju Bolesława, to jego długość od miasta Faraga [Praga] do miasta [trkw]( bywa to odczytywane jako Krakwa bądź Karako czyli Kraków, ale pewności nie mamy) [wymaga] podróży trzech tygodni. Miasto Faraga [jest] najzasobniejsze z kraju w towary. Przybywają do niego z miasta trkw [Kraków?] Rusowie i Słowianie z towarami.

Do dziś kwestiami zagadkowymi pozostają czas i sposób przejęcia ziemi Wiślan przez Piastów. Badania archeologiczne nie doprowadziły do odkrycia żadnych śladów ewentualnej wojny o te terytoria – cała sieć wiślańskich grodów pozostała nietknięta. Według jednej z hipotez Bolesław Chrobry miał sprawować władzę nad krajem Wiślan z nadania swego dziadka Bolesława Okrutnego. Po śmierci ojca w 992 pokonał on swoich braci i odebrał im ich terytoria jednocząc tym samym Małopolskę z resztą państwa. Inna hipoteza mówi, że ziemię Wiślan przyłączył jeszcze Mieszko I, ale we współpracy z synem i miejscową elitą władzy.

Pod rokiem 999 w Kronice Czechów Kosmasa z Pragi jest napisane[5]:

Albowiem polski książę Mieszko, nad którego nie było podstępniejszego człowieka, wnet zabrał podstępem miasto Kraków, zabiwszy mieczem wszystkich Czechów, których tam znalazł.

Zdaje się tym potwierdzać okupacyjny charakter władzy czeskiej na tym terenie z garnizonem wojskowym w mieście[6]:

Jak dotąd nie znany jest żaden przedstawiciel plemienia Wiślan. Część badaczy podejrzewa, że księciem wiślańskim znanym z Żywotu Metodego był Wysz, ojciec Michała, który od 910 roku rządził Zachumlem. Jednak przeważa teoria, że Wysz pochodził z plemienia Lędzian. Jeszcze innym domniemanym księciem Wiślan jest Dobromir, ojciec trzeciej żony Bolesława Chrobrego – Emnildy. Ten z kolei najczęściej identyfikowany jest jednak z plemieniem Milczan.

Legenda

Historycy od dawna poszukują ziarna prawdy w legendach, należących do tzw. cyklu legend krakowskich. Część badaczy uważa, że podanie o smoku wawelskim jest echem obecności Awarów w Krakowie w VII wieku. Niektórzy sugerują, że bydło, które w kronice Wincentego Kadłubka miejscowa ludność oddawała smokowi na pożarcie to narzaz – podatek w rogaciźnie płacony Awarom. Są także zwolennicy teorii, że fragment o wojnie z Aleksandrem Wielkim w tejże kronice jest w rzeczywistości wspomnieniem walk Wiślan ze Świętopełkiem:

Gdy więc niezliczone wojska nieprzyjaciół zewsząd wdarły się do Polski, on sam, zmusiwszy wpierw Panończyków do uległości, wkracza jak przez tylne drzwi przez Morawy, rozwija skrzydła wojsk i podbiwszy zwycięsko ziemię krakowską i śląską, z ziemią zrównuje wiekotrwałe mury


Według mistrza Wincentego założycielem Krakowa był Grakchus, który najczęściej występuje w kronikach pod imieniem Kraka. W istocie wielu badaczy uważa, że nazwa Krakowa pochodzi od człowieka o imieniu Krak. Według Jana Długosza miejscowa ludność usypała Krakowi kopiec.

Religia i miejsca kultu

Obrazek Świętogóry – Święte Miejsce ze Świętym Źródłem na Gołoborzu [patrz także artykuł o Górach Królestwa Sis]

W okresie plemiennym Wiślanie – jak wszystkie plemiona polskie – oddawali kult bogom słowiańskim. Nie wiadomo nic o specyfice wierzeń Wiślan i ich ośrodkach kultu (liczne we wschodniej Małopolsce Żmigrody mogą wskazywać na znaczenie kultu Żmija w tej części kraju, ale jest to domysł oparty na słabych przesłankach).

Blisko domniemanych granic wspólnoty osadniczej Wiślan leży Łysa Góra i hipotetyczne miejsce kultu w Wapiennicy (zapewne na ziemi Gołęszyców), ale nie sposób ustalić zasięgu ich promieniowania. Być może miejscami kultu Wiślan były wielkie kopce krakowskie.

Przedmiotem żywej dyskusji wśród mediewistów jest od lat zagadnienie chrystianizacji Wiślan. Popularna kiedyś teoria o objęciu Wiślan misją Metodego, a więc początkach chrystianizacji w obrządku słowiańskim w końcu IX wieku jest dziś powszechnie krytykowana i nie doczekała się żadnego potwierdzenia w badaniach archeologicznych. Nawet gdyby Świętopełk podbił Wiślan to krótki czas trwania misji Metodego na Morawach i trudności jakie tam napotkała zapewne uniemożliwiłyby przeniesienie jej na peryferie państwa.

Chrystianizacja Wiślan rozpoczęła się więc w okresie rządów czeskich. Prawdopodobnie w tym czasie powstała przynajmniej jedna budowla sakralna na wzgórzu wawelskim (tzw. rotunda A), a możliwe że także kilka innych (rotunda B, rotunda C, tzw. budowla czworokątna). W roku 1000 dawna stolica państwa Wiślan stała się siedzibą biskupstwa.

Pochodzenie i losy nazwy Wiślanie

W dawnej polszczyźnie słowem Wisły określano wartko płynące rzeki w swym górnym biegu lub wręcz wody spadające z wodospadów. Tak się składa, że kraina Wiślan jest poprzecinana takimi spływającym z pobliskich Karpat ciekami wodnymi. Określenie z Legendy panońskiej mówiące o księciu siedzącym w Wiślech oznaczało nie nazwę miasta (np. Wiślica) ale nazwę kraju. Cały obszar od Gór Świętokrzyskich do Karpat nazywano Wisłami. Określenie w Wiślech jest analogiczne do określenia na Morawach” (nazwa kraju od rzeki Morawy).

Nazwa ta obecna w IX wieku jednak dosyć nagle i zagadkowo znika pod koniec tego stulecia, a w wieku X już nie funkcjonuje. Jest rzeczą charakterystyczną, że pojawia się wówczas nowa nazwa kraju Kraków i plemienia Krakowianie-Krakowiany. Nazwa Krakowian pojawia się w kronice Josippon z X stulecia. Nazwa Kraków oznaczała nie tylko gród, ale cały kraj od Karpat do Pilicy i Nidy.

Przypisy

1. ↑ Artykuł Janusza Bogacza, Muzeum Okręgowe w Tarnowie: „Czy jesteśmy Chorwatami?”
2. ↑ P. Urbańczyk, Trudne początki Polski, Wrocław 2008.
3. ↑ Rozmowa z prof. Władysławem Góralem: „Tajemnice krakowskich kopców”
4. ↑ K. Wachowski, Ślask w dobie przedpiastowskiej, Wrocław 1997, s.68-69
5. ↑ Kosmasa Kronika Czechów, tłum. Maria Wojciechowska, Wrocław 2006, s. 155.
6. ↑ G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego, Poznań 1988.


Biała Chorwacja

Z Wikipedii

Obrazek Mapa Polski z czasów Bolesława Chrobrego, obrazująca jedną z hipotez położenia Białej Chorwacji

Obrazek Słowianie na przełomie VIII i IX wieku – mapa obrazująca jedną z hipotez położenia Białej Chorwacji

Obrazek Mapa Europy, co prawda, zachodniej, z okresu powstania Descriptio civitatum et regionum ad septentrionalem plagam Danubii – można dostrzec Chrobację (bez rozróżnienia na Białą i Czerwoną) na Bałkanach, oraz w regionie późniejszej Małopolski

Obrazek XIX-wieczna francuska mapa, obrazująca m.in. tereny obecnej Polski w IX w., obszar dzisiejszej Małopolski opisany jest jako Belochrobate

Obrazek Narody i państwa słowiańskie w 1125 r. – mapa z 1855 r. Od granicy z Węgrami, aż za Sandomierz rozciąga się Chrobacia

Obrazek Polska ok. 1000 r.. Wg mapy krainę o nazwie Chrobatia zamieszkują Wislane

Biała Chorwacja – terytorium historyczne o dyskusyjnym położeniu, znajdujące się w Europie Środkowej.


Źródła pisane
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... cja-biala/

cdn.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » czwartek 03 lip 2014, 16:57

Źródła pisane

Konstantyn Porfirogeneta wymienia w dziele De administrando imperio[1] Białą Chorwację (w oryginale Βελοχρωβάτοι i Χρωβάτοι)[2] jako miejsce skąd w VII wieku część plemion chorwackich miało wyruszyć na Bałkany (na terytorium dzisiejszej Chorwacji) na zaproszenie cesarza Bizancjum Herakliusza, by bronić granic cesarstwa. Reszta Chorwatów pozostała w swojej dawnej ojczyźnie mając oddzielnego władcę. Adam Naruszewicz tak przytacza ten fakt, w swym dziele Historya narodu polskiego:

„Nazwisko Chrobatów było znajome jeszcze w IX wieku za Konstantyna Porfirogenita, który o nich tak pisze w księdze de administrando Imperia w rozdziale XXX. i XXXI. Chrobaci mieszkali wtenczas, (to jest za Herakliusza) za Babigoreą gdzie teraz są Belo-Chrobaci, (i na drugiem miejscu mówi) inni zaś Chrobaci, od tych którzy do Dalmacyi weszli, mieszkali ku Francyi, nazywali się Belo-Chrobaci, to jest biali, mający własnego Księcia. Hołdują zaś Ottonowi W. panującemu nad Francyą, która jest i Saxonią; są oni poganie, a z Turkami[3] ligę i przyjaźń trzymają. Tenże na innem miejscu Chrobatowie, którzy w Dalmacyi siedzą, od Chrobatów białych niechrzczonych początek wiodą, którzy za Turcyą przy Francyi siedzą, a ze Słowianami Serbami graniczą. Nakoniec powiada: ‚wielka zaś Chrobacya, która się białą nazywa, do dnia dzisiejszego chrzczona nie jest, tak jako i sąsiedzi jej Syrbowie. Jazdy i piechoty nie ma tak wiele jak Chrobacya Chrześcijańska, dla częstych napadów od Franków”[4]

Według Nestora z Kijowa Biali Chorwaci byli protoplastami Lachów. Nestor opisuje w swojej Powieści minionych lat z 1113 roku w części drugiej „O narodach słowiańskich”, jak to we wczesnym średniowieczu Biali Chorwaci, Serbowie i Chorutanie[5] (zapewne chodzi tu o część tych plemion, a nie całość) w wyniku najazdu Włochów[6] przenieśli się ze swoich naddunajskich terenów i osiedli nad Wisłą przezwawszy się Lachami, a ci następnie przezwali się Polanami, Lucicami, Mazowszanami, Pomorzanami.

„Po mnogich zaś latach siedli byli Słowianie nad Dunajem, gdzie teraz ziemia węgierska i bułgarska. I od tych Słowian rozeszli się po ziemi i przezwali się imionami swoimi, gdzie siedli na którym miejscu. Tak więc przyszedłszy, siedli nad rzeką imieniem Morawa i przezwali się Morawianami, a drudzy Czechami nazwali się. A oto jeszcze ciż Słowianie: Biali Chorwaci i Serbowie, i Chorutanie. Gdy bowiem Włosi naszli na Słowian naddunajskich i osiadłszy pośród nich ciemiężyli ich, to Słowianie ci przyszedłszy siedli nad Wisłą i przezwali się Lachami, a od tych Lachów przezwali się jedni Polanami, drudzy Lachowie Lucicami, inni — Mazowszanami, inni — Pomorzanami.„

Pozostali autorzy już nie nazywają Chorwatów „Białymi”. Nie wymienia ich (podobnie jak i Polan) Geograf Bawarski (rok 845).

Na północ od Wielkich Moraw lokuje ziemie Chorwatów (horithi) Alfred Wielki[7] (rok 890).

W Powieści minionych lat Nestor wymienia też Chorwatów (nie nazywając ich „Białymi”) jako jedno z plemion ruskich. W 907 roku uczestniczyli oni (jako sojusznicy) w wyprawie Olega Mądrego na Bizancjum. Można też znaleźć wzmiankę, że książę kijowski Włodzimierz w 992 roku wyprawił się na Chorwatów.[8]

Dodatkowo nazwa „chrowati et altera chrowati” pojawia się w dokumencie praskim z 1086 jako rubież diecezji praskiej. Zostało to propagandowo wykorzystane przez Austrię do uzasadnienia pretensji do Galicji w czasach rozbiorów Polski – do tego stopnia, że urzędnicy austriaccy posługiwali się pojęciem narodowości białochorwackiej.

Kosmas z Pragi między rokiem 1110 a 1125, w Chronica Boëmorum tak opisuje obszar diecezji praskiej: „Granice zaś jej ku zachodowi są następujące: Tuhośt, który ciągnie się do połowy rzeki Chamb, Siedlczanie, Łączaniei, Dieczanie, Litomierzyće, Lemuzi, aż do środka lasu, którym są Czechy ograniczone. Następnie na północ te są granice: Pszowianie, Chorwaci i drudzy Chorwaci, Ślęzanie, Trzebowianie, Bobrzanie, Dziadoszanie, aż do środka lasu, którym otoczone są granice Milczan. Stąd na wschód te rzeki ma za granice: Bug i Styr z grodem Krakowem i prowincją, której nazwa jest Wag, z wszystkimi krainami należącymi do wspomnianego grodu Kraków. Stąd rozszerzona dołączonym pograniczem węgierskim ciągnie się aż do gór, których nazwa jest Tatry. Następnie w tej części, która zwraca się na południe, po przyłączeniu krainy morawskiej diecezja ta ciągnie się aż do rzeki, której nazwa jest Wag, i do środka lasu, którego nazwa jest Mure, i do takiej że nazwy góry, którymi odgraniczona jest Bawaria.”[9]

Piszący w XII wieku Pop Duklanin w swoim Latopisie używa określenia Białej Chorwacji w odniesieniu do północnej Dalmacji.

Wincenty Kadłubek, w Kronice Polskiej (ks. II, rozdz. 12), opisuje czyny Bolesława Chrobrego, który: podbił pod swe panowanie Selencję[10], Pomorze, Prusy, Ruś, Morawy, Czechy i pozostawił swym następcom jako [kraje] lenne. Miasto Pragę ustanowił drugą stolicą swego królestwa[11]. Poddał pod swe panowanie Hunnów, czyli Węgrów, Chorwatów i Mardów[12] szczep potężny[13]


Spór wokół położenia Białej Chorwacji

Historycy wiodą spór co do umiejscowienia wymienionej przez Konstantyna Białej Chorwacji, nawet negując jej istnienie. Z tekstu Konstantyna można się jedynie dowiedzieć że w połowie X wieku znajdowała się w kręgu wpływów Ottona I i leżała gdzieś pomiędzy Bawarią, Węgrami[14] a Białą Serbią. Ponieważ Konstantyn opisuje Białych Chorwatów jako pogan, to ich ziemie musiały leżeć poza zasięgiem chrześcijaństwa (w czasach Konstatyna to rubieże Polski i Rusi).

Nestor twierdzi że Biali Chorwaci osiedlili się nad Wisłą. Przy tym Konstantyn mówi o wędrówce na południe, a Nestor na północ – zapewne faktach odległych czasowo. Tak więc Białe Chorwacje Konstantyna i Nestora mogą nie mieć ze sobą nic wspólnego.

Ze względu na trudności w ustaleniu północnej granicy Wielkich Moraw trudno jednoznacznie interpretować zapisy Alfreda Wielkiego. Można jedynie na podstawie informacji że Wiślanie mieszkali na wschód od Moraw lokować ich bardziej na północ.

Natomiast interpretacje dokumentu praskiego wskazują na lokalizację w północnych Czechach lub na Śląsku.

Encyklopedyja Powszechna Samuela Orgelbranda z 1864 r. wywodzi nazwę Chorwatów od Karpat: Kroaci (Kroat, Kroata), właściwie Chorwaci, po czesku: Charwati, po chorwacku: Herwati (Hrwati), jest nazwą licznych plemion słowiańskich, po części już, ze zwyczaju wyszłą, a w części jeszcze się utrzymującą. Prasiedzibą wszystkich tych plemion są ziemie Tatrzańskie (przyległe górom zwanym Tatrami), nazywane (u Konstantego Porfyrogenita) Wielką lub Białą Chorwacyją czyli Chrobacyją, od gór Karpackich czyli Cherbów (grzbietów, garbów) [...] Pamiątka ich tylko utrzymała się w niektórych miejscowych, nazwach we wschodnim Haliczu (Chrewi, Charwin, Charzewice), oraz w ludowej nazwie Karpatów: Horby (Chryby, Cherby).[15] Również Adam Szelągowski (za Pawłem Józefem Szafarzykiem) wywodził ich nazwę od słowa chrb (góra) i dodawał: dziś jeszcze w Galicyi wschodniej nazwa dla Karpat (Chorby)[16]

Przez historyków najczęściej więc Biała Chorwacja bywa umiejscawiana w północnych Czechach, na Śląsku, w Małopolsce lub na Ukrainie. Istnieje np. hipoteza że centrum Białej Chorwacji znajdowało się obok obecnej wsi Stulsko [17] w rejonie mikołajewskim obwodu lwowskiego[18]. Pomimo, iż relacja Konstantyna wspominająca o frankijskim zwierzchnictwie na Białą Chorwacją nakazywałaby szukanie jej raczej w Czechach i na Śląsku[19] nie da się też wykluczyć hipotezy, że Chorwaci z upływem czasu przesuwali zajmowane przez siebie terytorium, co patrząc na np. dużo odleglejsze wędrówki Wandalów, nie powinno zaskakiwać.


Biali Chorwaci a Wiślanie

Prawdopodobne jest, że Chorwaci kryją się w dziele Geografa Bawarskiego pod nazwą Wiślan. Mogło się to stać za sprawą Morawian, którzy nazywali inne plemiona od miejsca ich osiedlenia, a nie od ich nazwy własnej. W wyniku ożywionych kontaktów handlowych kupców wielkomorawskich z państwem wschodniofrankijskim w IX w., nazwy plemion słowiańskich przekazywano na zachód, gdzie były spisywane przez niemieckojęzycznych skrybów, trafiając tym samym do sporządzonego dla Ludwika Niemca spisu plemion zachodniosłowiańskich.

Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, iż w Powieści minionych lat Nestor wymienia większość plemion żyjących na ziemiach polskich (w tym Chorwatów), ale nie pada za to ani razu wzmianka o plemieniu Wiślan, które przecież było jednym z centrów wczesnej państwowości polskiej.

Tezie o tożsamości Białych Chorwatów z Wiślanami przeczy relacja Alfreda Wielkiego, który wymienia oba te plemiona.


Biali Chorwaci a Lędzianie

Obecnie przeważa pogląd, że plemiona te należy łączyć z Lędzianami. W XI wieku w kronice Nestora nazwa Lachy nie oznacza już jedynie Lędzian, od których się wywodzi, ale wszystkich Słowian Zachodnich z wyjątkiem Czechów i plemion słowackich. Oznacza to, że pamięć o związku plemiennym Lędzian i świadomość o jego znaczeniu zanikała na Rusi i już wtedy nie zdawano tam sobie sprawy z tego, że nazwa Lach pochodzi od słowa Lędzianin i lęda.

W latach 70. X wieku Lędzianie najprawdopodobniej zostali przyłączeni do państwa Mieszka. W 981 podbici przez Ruś, około 1018-1031 weszli w skład państwa piastowskiego w wyniku wyprawy Bolesława Chrobrego na Kijów, podobnie jak w latach 1077-1086, kiedy za zgodą władców Kijowa ziemie ich zaanektował Bolesław Szczodry. Następnie ulegli całkowitej rutenizacji, co nastąpiło w wyniku działalności Kościoła Wschodniego po roku 1054, znajdującego się w stanie schizmy wobec Kościoła Łacińskiego. Innym przejawem rutenizacji terenów Lędzian były akcje deportacyjne podobne do działań Jarosława Mądrego w roku 1031, kiedy przesiedlił on po wcieleniu ziem lędziańskich do Rusi znaczną część ludności nad rzekę Roś (Naddnieprze), gdzie długo zachowywała ona swą odrębność etniczną.




Przeczytaj też

* Biała Serbia

Bibliografia


Nestor, Powieść minionych lat.
Jerzy Nalepa, Łemkowie, Wołosi i Biali Chorwaci : uwagi dotyczące kwestii genezy osadnictwa ruskiego na polskim Podkarpaciu, Acta Archaeologica Carpathica, T. 34 (1997/ 1998), s. 135-177.
Назар Олійник, „Білі Хорвати-2008″ (artykuł i audycja w formacie mp3, w języku ukraińskim)
Witold Chrzanowski, Kronika Słowian, tom. I: Rzesza Wielkomorawska i kraj Wiślan, Kraków 2008, ISBN: 978-83-7396-702-1
Ksiądz Wojciech z Zaleszan, Przemyśl i jego okolice, Nowy Sącz 1872 r.
O pograniczu Polski i Rusi w okolicy uyścia Wisłoku do Sanu. Przez Adama Kłodzińskiego, Tow. Naukow. Krakow. (w:) Rozmaitości naukowe nr. II, Kraków 1829 r., s.96
WIADOMOŚCI Historyczno-krytyczne do Dziejów Literatury Polskiey, o PISARZACH POLSKICH, także postronnych, którzy w Polscze albo o Polszce pisali, oraz o ich Dziełach; Z roztrząśnieniem wzrostu i różney kolei ogólnego oświecenia, jako też szczególnych nauk w Narodzie Polskim. Przez Józefa Maxymiliana Hrabię z Tęczyna Ossolińskiego tom. II, Kraków 1819 r.
Janusz Roszko, Pogański książe silny wielce, Warszawa 1970
Zbigniew Gołąb, O pochodzeniu Słowian w świetle faktów językowych, Kraków 2004, ISBN: 83-242-0528-4



Zdecydowałem się przytoczyć w całości artykuł ze strony http://www.svasti.org
ponieważ podzielam 95% jego tez, mimo nieco odmiennej wizji dziejów Słowian, Istów, Skołotów i Dawanów:


Chrobacja – kraina zapomniana przez „historyków”

źródło: http://chrobacja.svasti.org/

http://chrobacja.narod.ru/

Chrobacja – starożytna kraina słowiańska z pierwotną stolicą na Łysej Górze (Łysiec) (przez chrześcijan nazywana kłamliwie Świętym Krzyżem), rządzona przez Kagana(Cesarza Słowian), której istnienie negują współcześni historycy. Nie umiescza się jej na obecnie drukowanych mapach średniowiecza, jednak jeszcze 100 lat temu Chrobacja istniała w historycznej samoświadomości Polaków. Te mapy nie kłamią – kłamią za to historycy, którzy nie mogą uwierzyć, że do 999r Chrobacja istniała i była pogańska, a Mieczysław I (Mieszko) ochrzcił tylko Polan/Kujawian.

Więcej o Łysej Górze tutaj
Obrazek
Mapy [ta i jeszcze wyżej - zamieszczona przeze mnie już w artykule tarnowskiego muzeum] pochodza z książki „Zarys Dziejów Polski od najdawniejszych do ostatnich czasów” autorstwa Stanisławy Pisarzewskiej. Data wydania nieznana jednak wnioskując ze starodawności języka i dopuszczenia cenzury książa musiała być wydrukowana jeszcze pod zaborami.Jeżeli dalej nie wierzysz w istnienie Chrobacji przeczytaj fragmenty z książki „Pieśni ludu Białochrobatów, Mazurów i Rusi znad Bugu” Kazimierza Władysława Wójcickiego z 1836 r.

00 lysa_gora

Obrazek
Bolesław Chrobry (Chrobacki ?) zobaczył ruiny pałacu-świątyni intronizacyjnej Kagana Słowian, która została zniszczona przez Franków ok. 790r. Ślady obrzędu intronizacji Kagana można znaleźć w starych słoweńskich zwyczajach plemiennych, które nakazywały aby nowego księcia intronizować na kamiennym tronie. Ceremonia ta była kultywowana do XV wieku. Taki tron i pozostałości pałacu-świątyni na pewno znajdują się na Łysej Górze. Aby odkłamać historię Polski należałoby odebrać christolubskim czarownikom siedzibę Kagana i dokładnie ją przebadać archeologicznie.

Obrazek Gosposvetsko polje – Słowenia

Innym legendarnym śladem istnienia świątyń na Łysej Górze jest ta oto christolubska legenda:

„Bardzo dawno temu, na Łysicy i Łysej Górze stały dwie świątynie pogańskie. Dookoła rozciągały się ogromne bory jodłowo-bukowe. Oddziały wojowników stały na straży świątyń i kleryków, ponieważ już kilka razy zostały one rabowane przez Jaćwinów. Gdy w gontynach odbywały się uroczystości podbierania miodu, z południa podążał orszak książęcy. Mieszko I wiózł do kraju Dąbrówkę, młodą córkę króla czeskiego. Książę jechał na pięknie przybranym koniu, zaś córka króla czeskiego spoczywała w wygodnej karecie, którą ciągnęły białe rumaki. Rycerze, duchowni i służba towarzyszyli parze książęcej. Gdy zapadł wieczór, wyczerpani podróżni chcieli zanocować w jednej z okazałych świątyń, ale – jako obcych – nie wpuszczono ich do środka. Kiedy orszak odchodził, napadły na nich oddziały strzegące świątyń, Wywiązała się walka. Po obu stronach było wielu rannych. Jedna strzała raniła Dąbrówkę, inna zaś utkwiła w krzyżu niesionym przez zakonnika. W tym momencie nastąpił straszliwy huk i potężny wstrząs zniszczył obydwie świątynie, gruzy pochowały znajdujących się w nich pogańskich kapłanów. Na miejscu gdzie one stały, utworzyło się kamienne gołoborze. Przerażeni ludzie zaprzestali walki. Poganie wycofali się w głąb puszczy, a poturbowany orszak książęcy zatrzymał się pod szczytem Łysej Góry, gdzie rozbito namioty. W nocy rozpętała się straszliwa burza, zbudziła śpiących; słychać w niej było jakieś jęki, krzyki i przeraźliwy płacz. Obfite opady deszczu i huragan, trwały parę dni, uniemożliwiły dalszą podróż orszaku królewskiego. Dąbrówka, która bardzo przeżyła zdarzenie w puszczy poprosiła męża, aby w tym miejscu została wybudowana kapliczka, w której chciała podziękować bogu za ocalenia oraz prosić go o syna – przyszłego władcę narodu.

Rok później w Gnieźnie na świat przyszedł syn królewskiej pary Bolesław, zwany Chrobrym. Kapliczka zaś przetrwała całe wieki, aż wreszcie ze starości w proch się rozsypała. Na jej miejscu została postawiona nowa skromniejsza, która jest tam do dziś. „

Mamy zatem dwie legendy o chrystianizacji Chrobacji i obydwie mówią o istnieniu świątyń słowiańskich na Łysej Górze. Elementy chrześcijańskie tych legend są skrajnie naiwne i widać, że dodane na siłę. Zastanawiające jest po co orszak Mieszka I jechał przez Góry Świętokrzyskie z Czech do Wielkopolski, skoro to okrężna droga. Czyżby Mieszko postępował według zasady: Jehovie świeczkę, a starym Bogom ogarek i chciał zostać intronizowany na Kagana na Łysej Górze ?

Polakotolicy twierdzą, że prawie nic nie wiadomo o naszych dziejach sprzed 966 roku, a to co wiadomo to nic nie warte bajki, których nie należy traktować poważnie. Skoro nasze bajki wartości historycznej nie mają, to dlaczego katolicy mówiący po polsku wierzą w semickie podania o mesjaszu i jego koczowniczym narodzie ? Bliskowschodnie legendy znać musi każdy ! Nasze narodowe niekoniecznie – bo po co wiedzieć w co wierzyli przodkowie, jakie diabły wyznawali i jacy królowie im panowali ? – tak myślą czciciele syna boga Jehovy. Im zależy aby nasze starożytne dzieje całkowicie zginęły w pomroce krzyża. Na ich nieszczęście, nasz język i kultura przechowały fragmenty dawnej historii narodu Słowian.

Stanisław Samuel Szemiot (ok. 1657-1684) napisał wierszowaną historię władców Polski od 550 roku. Powiecie, że zmyślał. A ja wam mówie: przeczytajcie !


Książeta

fragment KOMPEDIUM KSIĄŻĄT I KRÓLÓW POLSKICH POCZĄWSZY OD ROKU 550

„Kiedy rok pięćdziesiąty pięćsetny bieg toczył
Swój, i Febus tylekroć w morzu koła zmoczył,
Pierwszym Orła polskiego książeciem nazwany
Lech, który żył fortunny i nieprzekonany,
W Gnieźnie sławną stolicę wprzódy ufundował
Gdzie długo z potomkami swymi rozkazował.
Wiszymir po nim księży majestat otrzymał,
A ten najpierw morzem wojować zaczynał.
Pierwszy zdrowia powierzać śmiał drzewu lichemu,
W czym dał met Sywardowi, monarsze Duńskiemu.
Sprzykrzyli się Polakom lub dobrzy panowie,
Po czym jęli rządzić źli wojewodowie,
Których dwanaście było, a ci lud gubili
I prawie do ostatniej toni dopędzili.
Obaczywszy się potem, Krakusa obrali,
Króla czeskiego temu miry powierzali,
Który Kraków założył i z Gniezna stolicę
Przeniósł do niego mocno obwiodszy granicę.
Smoka przy tym z porady szewca struł pod górą,
Która po dziś dzień widać w skale z dawną dziurą.
Lech wtóry, syn Krakusów, po ojcu panował,
Który tak się na państwie osiedzieć gotował,
Że nawet braterską krew tyrańsko wysączył.
Za co dosyć mizernie żyjąc, wiek swój skończył.
Siostra po nim fortunniej na tronie siedziała
Wanda, trzykroć niemieckie książę porażała.
Nawet czystości broniąc, pogańską manierą,
W Wisłę sama skoczyła z niestroskaną cerą.
Dwanaście wojewodów ponownie rządziło,
Co Polakom z nieznośnym utęsknieniem było,
Nie barzo jednak długo, bo Lestka obrali
Pierwszego i onego poddaństwo oddali,
Który nieprzyjaciela bił u Łysej Góry
I częstokroć kusił o warowne mury.
Trzydzieści lat fortunnie Polakom panował,
Morawiany pod swą wszystkie zawojował.
Leszko wtóry królestwa prędkim biegiem dostał,
Ale dla chytrej zdrady obnażony został.
Trzeci tego imienia książę pokój mając
Węgrom pomagał, a sam wieku dopędzając.
Dwudziestu synów swoich zostawił na potem,
Jako Kromer w swej księdze rządnie pisze o tem.
Za nim Popiel nastąpił, syn Leszka Trzeciego.
Ten Kruszwicę założył, dalej nic dobrego
Nie sprawiwszy odumarł. Żył rozkosznie prawie,
Delicyi szukając w każdej niemal sprawie.
Popiel wtóry w książecym honorze panował.
Ten dwudziestu trucizną stryjów pomordował,
Ale jawnie pokaran, bo go myszy zjadły.
W Kruszwicy, które z Wisły na zamek wypadły.
Po nim Piast, człek z Kruszwice narodu prostego
Rządził fortunnie państwo do czasu długiego.
Tego potomstwo, aż do Kazimierza trwało
Wtórego i szczęśliwie dosyć panowało.
Semowit w tym, syn Piasta, księstwo osiągł prawie,
Który Węgry potłumił wojennej rozprawie,
Nie odrodził się Leszko od ojca swojego
Semowita, choć obran był wieku młodego.
Bo cnotliwie panując, pokoju zażywał
I czujnie strzegł granic, lubo odpoczywał.
Zemomysła obrano, co syna ślepego
Miał, lecz w rok przejrzał, co Bóg dekretu swojego
Oznajmił, że te państwo miało przejrzeć potem
I wiarę świętą przyjąć. Jakoż zaraz o tem.
Polacy nic nie wiedząc wzięli Mieczysława,
Którego niechaj będzie wiekopomna sława,
Bo ten państwo do wiary prawdziwej nawrócił,
A pogańskie bałwany z odwagą ukrócił.”

Utwór wygląda jakby był wzorowany na „Kronice Wielkopolskiej” z ok. 1377-1384r. W tekście przewija się motyw walk pod Łysą Górą z Niemcami. Dlaczego autor wspomina o walkach tam, a nie pod Krakowem czy pod Gnieznem ? Bo tam było serce Słowiańszczyzny ! To wtedy chrześcijańscy Frankowie i ich sojusznicy jednoczący Europę, zniszczyli świątynię, której kapłanką była Wanda. To te ruiny widział Bolesław Chrobry.

Obrazek Śmierć Wandy – Aleksander Lesser (1814-1884)

Ciekawy jest motyw przyjaźni z Węgrami. Czyżby Kaganat Słowian sprowadził Madziarów (będących wtedy pod panowaniem Chazarów) do walki z Frankami, tak jak Konrad Mazowiecki sprowadził Krzyżaków do walki z Prusami, a oni poźniej obrócili się przeciwko nam? Być może. Jeszcze ciekawszy jest motyw zwycięskich walk ze Duńczykami.

O sławie starożytnej Chrobacji świadczy hinduskie podanie o powstaniu Wed – świętych ksiąg Indii. Według hinduskich wierzeń, przed wiekami przywędrował z Indii na Wawel jeden ze świętych „riszi” – wielkich nauczycieli. To właśnie riszi spisać mieli święte księgi Wedy. Słowo „weda” (porównaj weda-wiedza) oznacza w sanskrycie wiedzę lub objawienie. Hinduscy nauczyciele szukali w swoich wędrówkach wzgórz ponad wodami. A taka jest właśnie etymologia nazwy Wawel. Jeżeli legenda jest prawdziwa to znaczy, że w Chrobacji istniało centrum religijne promieniujące na cały ówczesny świat Ariów. Ariowie wywodzący się z Europy Centralnej podbili Indie ok. 1700 lat przed narodzeniem syna boga Jehovy, a Wedy powstały ok. 1000-700 lat p.n.s.J. Czyżby święci nauczyciele z Indii wiedzieli gdzie jest religijna stolica świata białych ludzi i pielgrzymowali do Chrobacji po oświecenie ? O związkach hinduskiego mitu z Wawelem wiedzieć miał ponoć premier Indii, Jawaharlal Nehru, który odwiedził to miejsce w latach 50. Wprawił on w konsternację oprowadzających go po zamku oficjeli, kiedy poprosił o pozostawienie go na kilka minut w samotności w jednej z komnat, aby mógł w tym świętym miejscu zagłębić się na chwilę w medytacji. Podobno potem stwierdził, że potęgi duchowe Wawelu były mu bardzo pomocne w rozwiązaniu pewnego problemu.

Potwierdzeniem obecności ludów bardzo blisko spokrewnionych ze Słowianami, na terenach północnych Indii są nazwy w królestwie Ladakh (Lada – Diabeł?): góry Stok i miasto Leh.

Obrazek Góry Stok – Ladakh – północne Indie

Mały słownik polsko – hinduski

brama – dvara [dwór, drzwi]
bóg – devata, bhaga
wiedza – vidya
ciemny – bura [bury]
brat – bhrata
biały – śveta [świetlisty stąd świat]
stać – sthana
hala – kamara [komora]
ziarno – makka [mąka ?]
bohater – bahadura
wąż – sarpa [sierp-serb]
grób – guru [góra - kurhan]
leżeć – lagana
przebudzony – budda
ogień – Agni

1 – eka
2 – do
3 – tina
4 – chara
5 – pancha
6 – chhah
7 – sata
8 – ashta
9 – nau [devata - boska cyfra dziewięć]
10 – dasa

Mimo 4000 lat rozdzielenia obu języków niektóre słowa zachowały swoje znaczenie. Słowianie to naród odwieczny.

Ciekawostki:

Po pasztuńsku (Pakistan/Afganistan) słowo oznaczające cyfrę pięć(5) jest wymawiane jako
..”pięć”.
W tych samych okolicach grób to „mazar”. Mazur (Mazowsze) – strażnik grobów.
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... cja-biala/

cdn.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » czwartek 03 lip 2014, 18:42

Choć samo określenie "etnografia" obejmuje dość szeroki zakres pojęć, łącznie z kulturą itp., to chciałbym się skupić w tym temacie na podziale plemion słowiańskich, ich pochodzeniu, umiejscowieniu na danym obszarze.
Syzyfowa to praca (jak i wszystko, co związane z odkrywaniem na nowo skradzionej historii) więc tym bardziej wdzięczy będę każdemu, kto choć cegiełkę od siebie dołoży do tego tematu. :D


Czy Chrobacja została wymyślona ?

Niektórzy historycy twierdzą, że Chrobacja to wymysł Habsburgów, którzy chcieli odciągnąć mieszkańców Małopolski od sprawy polskiej i stworzyć z nich nowy etnos w wielonarodowym cesarstwie austro-węgierskim. Można się z tym częściowo zgodzić – Chrobacja, dzięki propagandzie i polityce austriackiej wyszła wtedy z zapomnienia, ale nie było to tworzenie czegoś nowego ex nihilo. Podobnie w czasie II wojny światowej postąpili Niemcy tworząć administracyjnie z górali podhalańskich tzw. „Goralenvolk”, akcentując różnice między folklorem polskim a góralskim. Nie da się zaprzeczyć, że górale różnią się od mieszkańców nizinnej Polski nie tylko strojem, ale także mową i kultura. Patrząc obiektywnie, górale polscy bardziej podobni są do górali słowackich, niż do Polaków czy Niemców, jednak mimo to zalicza się ich do narodu polskiego. Dlaczego ? Tylko dlatego, że długo byli pod władzą królów Polski i przez swoistą kulturową dyfuzje nasiąkneli polskością. Ogólnie rzecz biorąc, współczesne nacjonalizmy są całkowicie nieodpowiednie do opisu ludów, które kiedyś istniały. Chrobatowie byli jednym z plemion słowiańskich rywalizujących w ramach kaganatu z Polanami i tylko przez przypadek Polska nazywa się Polska, a nie Wielka Chrobacja, Kaganat Słowiański, Ruś, Serbia czy Rzeczpospolita Weletabska (Wilków). Ten sam lud i teren nazywa się różnymi słowami w różnym czasie. Na dowód tej tezy warto rozważyć problem nazwy „Ukraina”. Ukraina to nazwa młoda – oznacza coś co leży „u kraju”, na końcu, na granicy – z perspektywy Polaków to tereny gdzieś na skraju Rzeczpospolitej. Przez większość znanej historii nie było ani Ukrainy ani narodu ukraińskiego – była Ruś i Rusini czyli Słowianie ochrzczeni po bizantyjsku. Stopniowo Rusini z dawnej Chrobacji Czerwonej zaczynają nazywać siebie Ukraińcami, a swoją ziemię Ukrainą, przy czym nazwa ta przechodzi potem także na tereny tzw. Małorosji, czyli terenów zdobyty przez Rosję na Chanacie Krymskim. Podobnie mogło być z Chrobatami małopolskimi. Jeżeli carowie Rosji mogli nazwać Małorosją tereny zdobyte na Tatarach, tak samo Polanie mogli nazwać Małopolską tereny Wielkiej Chrobacji przyłączone do swego państwa. Austriacy w imię swoich interesów przywrócili tylko dawną nazwę tego terenu.

Historycznym źródłem wyminiającym nazwę „Biała Chrobacja” jest przekaz cesarza Bizancjum Konstantyna Porfirogeneta (913-959) w którym czytamy: „(
) Wiedzieć należy, że Serbowie pochodzą od nie ochrzczonych Serbów, którzy też nazywają się Białymi i mieszkają z tamtej strony Turkii [Węgier]w okolicy nazwanej u nich Boiki [Czechy ]. Z nimi graniczy kraj Franków [Niemcy], równie jak i Wielka Chrobacja nie chrzczona, czyli tak zwana Biała.” I dalej: „(
) Chorwaci zaś mieszkali wtedy [w czasach Awarów] z tamtej strony Bagibarei [Bawarii], gdzie teraz są Białochrobaci.” Chrobacja istniała na prawdę, jednak prawda o niej jest skrzętnie ukrywana !


Kto jest kim ?

Smutne jest to, że wszystko co odkrywa się w naszej świętej ziemi przypisuje się dorobkowi Germanów lub Celtów, a nikt przekonująco nie odpowiedział na pytanie: gdzie byli Słowianie gdy ich jeszcze na terenie Polski niby nie było?! Nasi wrogowie twierdzą, że Słowianie to urodzeni niewolnicy bez państwa ale mam dla nich małą zagadkę: skąd wzięły się słowa King i König na zachodzie i Khan-Chan na wschodzie ? – słowa oznaczające władcę – Kagana! Ignorantom wytresowanym w jednej słusznej wizji świata nawet przez myśl nie przejdzie, że język polski jest równie stary jak łacina i sanskryt, a wszystkie nowożytne, indo-europejskie języki Europy oprócz słowiańskich i bałtyjskich to języki kreolskie, w porównaniu z naszym starożytnym, bardzo młode. Aby tego dowieść wystarczy porównać ilość przypadków w językach germańskich (2-4) i słowiańskich. Język polski historycznie ma 8 przypadków (ten zapomniany przypadek to ablatyw, łac. ablativus comparationis; przykład: „gość nie w pore gorszy Tatarzyna”) – tyle samo co sanskryt i więcej niż łacina. Musiał kształtować się długo i trwać wsród ludzi prowadzących osiadły tryb życia. To pasuje do Słowian – rolników. Inaczej jest z Germanami, posługującymi się językami prostymi – kształtującymi się podczas mieszania różnych kultur. W tym prymitywiźmie wyróżnia się na plus język niemiecki. Jeżeli wierzyć „historykom” i uznać, że wszyscy przodkowie Niemców na prawdę przywędrowali ze Skandynawii to ich mowa powinna mieć tylko 2 (i to zredukowane) przypadki, tak jak języki: norweski, duński i szwedzki. W języku niemieckim zaskakuje ogromna ilość wyrazów oznaczających to samo – wygląda to jak zbieranina słów różnych ludów zmiksowana przez chrześcijaństwo w wydaniu Karła Wielkiego (takim mianem nazywa Karola Wielkiego Marcin Bielski w „Kronice Polskiej” z 1597r.). Dlaczego zatem niemiecki ma 4 przypadki ? Czyżby mroźny klimat Skandynawii sprzyjał prymitywizacji języka ? A może po prostu germańska prymitywna mowa została przez kogoś ucywilizowana ? Postawmy teze, że tym cywilizującym eliksirem była średniowieczna łacina. Ale tutaj pojawia się pytanie: dlaczego język francuski (romański przecież) jest równie prymitywny jak oryginalne języki germańskie, a niemiecki ze wschodnich rubieży państwa Karła Wielkiego ma tych przypadków więcej ? Historia milczy na ten temat, ale po to człowiek ma rozum by dociekać prawdy. 25 listopada 2007 niemiecka państwowa rozgłosnia radiowa Deutsche Welle podała wyniki badań nad genotypem Niemców, prowadzonych przez firmę Igenea. Okazało się, że statystycznie germańskich przodków ma tylko ok. 6%(!) Niemców. Przodków semickich ma ok. 10% mieszkańców Niemiec , słowiańskich ok. 30% (!!!) – reszta w większości celtyckich. [Naciśnij na obrazek w celu powiększenia]

Obrazek

Podobne badania przeprowadzone w Polsce wykazały, że wbrew pozorom naród Polski jest bardzo homogeniczny i podobny genetycznie do ludów Iranu, Afganistanu, Pakistanu i północnych Indii, a więc terenów, które zostały zasiedlone przez Ariów ok. 1700 p.n.s.J. Zatem, kto jest w Europie centralnej gościem, a kto gospodarzem od tysiącleci ?! Potwierdzeniem dawnego zasiedzenia Słowian w Europie i najazdów ich przodków na Indie jest rozpowszechnienie w świecie haplogrupy R1a1. l

Obrazek Czy to Piast Kołodziej ? Nie, to oblicze partyjskiego księcia. Iran – II wiek n.e.

Między bajki należy włożyć twierdzenie, o pierwotnym germańskim pochodzeniu takich ludów jak Wandale wywodzący się z Chrobacji i Słewowie (czy to jest germańska nazwa ?). Longobardowie (długobrodzi), Allemanowie (wszyscy ludzie – potomkowie Swewów), Sasi (Sax;sacks-worki? pierwotne siedziby Sasów umiejscawia się na półwyspie Jutlandzkim, który można uznać za pewnego rodzaju worek – czyli mieszkańcy worka. W staropolszczyźnie słowo „sak” = sieć, worek, klatka;), Goci (Guteje; Ostrogoci-Goci z wyspy, a nie jak kłamią Niemcy: wschodni Goci; słow. ostrów = wyspa), Burgundowie, Bawarowie (Bajuwarowie, Bayern, Bojavariorum; bojowi ? bojarzynowie ?; o dziwo w Pakistanie istnieje kraina Bajawar [Badżauar].) to ludy o mieszanym pochodzeniu.

ObrazekOrzeł biały na biało-czerwonej fladze ? Czy to Polska ? Nie !
To gmina Markt Schwaben w ziemi Swewów zwanej obecnie Szwabią (Górna Bawaria)


Zachowane zabytki języka gockiego, z późnej historii tego ludu, wskazują, że miał 4 przypadki i zbliżone do słowiańskich końcówki co tylko potwierdza, że był językiem kreolskim – słowiańsko-germańskim. Jeszcze jednym potwierdzeniem związków gocko-słowiańskich jest to, że Kazimierz Wielki, wznosząc na miejscu zrujnowanej za jego czasów bazyliki romańskiej w Poznaniu – katedrę gotycką, wystawił nowy okazały grobowiec dla swego wielkiego poprzednika – pogrzebanego w tej świątyni Bolesława Chrobrego. Na jego płycie kazał umieścić wierszowany napis głoszący sławę zmarłego oraz informujący że Bolesław Chrobry był królem „Regnum Sclavorum, Gothorum sive Polanorum” czyli „królem Słowian, Gotów czyli Polan” – władcą ponownie zjednoczonego państwa słowiańskiego. Pytanie: kim byli Frankowie, którzy zbudowali podwaliny pod Niemcy ? Karol Wielki wygląda mało europejsko. Ma bardzo długą, pociągłą, wąską twarz i haczykowaty nos spotykany raczej u ludów bliskiego wschodu. Niemiecka wikipedia twierdzi, że germańskie słowa związane z życiem społecznym i żeglarstwem mają pochodzenie nieindoeuropejskie. T. Marski w „Księdze popiołów” twierdzi, że jednym z substratów ludu określanego współcześnie jako „germanie” (to słowo pochodzenia celtyckiego !) mogli być uciekinierzy z Kartaginy podbitej przez Rzym, którzy osiedlili się na północy. Kartagińczycy opłyneli podobno Afrykę, więc żadnym problemem dla nich nie powinna była być wycieczka na wybrzeża obecnej Norwegii. Zadziwiające jest to, że w Skandynawii odsetek ludzi o cechach semickich jest wyższy niż w Polsce, co zdaje się potwierdzać tą teorię. Obrońcy germańskości twierdzą, że te fizyczne podobieństwo Skandynawów do mieszkańców Bliskiego Wschodu to przypadek, jednak ja nie wierze w takie przypadki.
Potwierdzeniem bliskich związków ludów Skandynawii z semitami jest także fakt, że uchodząca za normańską haplogrupa typu I jest bardzo blisko spokrewniona z haplogrupą J, charakterystyczną dla bliskiego wschodu.

Obrazek Karl der Große (Karzeł Wielki) i Osama bin Laden – dwóch szaleńców opętanych manią nawracania niewiernych na jedyną słuszną wiarę w Jehove vel Allaha vel Boga.


Obrazek

Żydzi aszkenazyjscy to Aryjczycy?

Ciekawym przypadkiem są Żydzi aszkenazyjscy (biali Żydzi pochodzący z Europy, przede wszystkim środkowej i wschodniej, którzy prawdopodobnie pochodzą od Chazarów, ludu tureckiego, który przyjął judaizm w VIII wieku i miał państwo na wschód od Kijowa.) . Badania ich genotypu pokazują, że wsród nich odsetek mężczyzn posiadających haplogrupę R1A1 wynosi ponad 50%. Haplogrupa R1A1 prznoszona jest tylko w linii męskiej, zatem ich przodkami po mieczu musieli być Słowianie. Są 3 możliwości dlaczego tak się stało:

1. Chazarowie byli potomkami Słowian, którzy wywędorwali z Ariany na wschód.
2. Żydówki były mało cnotliwe i zdradzały swoich żydowskich mężów ze słowiańskimi mężczyznami.
3. Żydzi/Chazarzy świadomie przyjmowali do swojej społeczności Słowian.

Rodzi się tutaj pytanie: jakie prawo mają zatem Żydzi aszkenazyjscy do Palestyny skoro nie są semitami? I kim tak na prawdę są ? Według mnie to pierwszy w historii naród stworzony przez virusa umysłu o nazwie Jehova. Drugim są Arabowie, opętani przez virusa Jehova 3.0 „Allah”.


Obrazek


Kilka słów o imionach.

Kłamcy spod znaku krzyża wmawiają Słowianom, że są ludem pokojowych eunuchów, którzy wojną brzydzą się od zawsze. Są jednak w naszym języku niepodważalne dowody zaprzeczające tym kłamstwom – to imiona naszych władców. Mieczysław (Mieszko) – Sławny Miecz, Kazimierz – ten co kazi mir – Niszczyciel Pokoju lub Niszczyciel Świata, Władysław – imię pochodzące z Bałkanów, oryginalnie Ladislav (liad – diabeł) – Sławny Diabeł, Bolesław – Sławny Ból lub Sławny Olbrzym (bolszy – duży). Oprócz tego jest jeszcze Wojciech – Pociecha Wojów i Włodzimierz – Władca Świata. Czy to są imiona ludu kochającego sielanki !?

Obrazek

Nowa krucjata ?

Oto: „Karl der Grosse, Vater Europas” – „Karzeł Wielki, Ojciec Europy”. Można dodać: fanatyczny chrześcijanin i pogromca wolnych ludzi. Jak widać Niemcy, mimo dwóch przegranych wojen w XX wieku, dalej na poziomie symboli kultywują swoje tradycje. Jak pisze Józef Szujski w „Dziejach Polski podług ostatnich badań” z 1862 r.: „Cesarstwo frankońskie z razu, później zaś niemieckie pojmuje walkę ze Słowiańszczyzną jako walkę idei katolicyzmu z pogaństwem, a następnie jako walkę hierarchiczną narodu wcześniej nawróconego o władzę nad później nawróconemi, w ostatniem zaś popularnem znaczeniu jako walkę Germanizmu z Słowiańszczyzną.” Trzeba to zrozumieć: Rzymski katolicyzm to owoc dawnego imperializmu, który przez kaprys historii rozrósł się w przestrzeni i czasie – tylko tyle ! Chrześcijaństwo kiedyś było takim samym narzędziem walki jak dzisiaj są tzw. „wartości europejskie” !

Jeżeli Niemcy pojmują Unię Europejską jako kontynuację działalności Karła Wielkiego, to tym samym stawiają siebie w roli mentora wobec nowych państw UE. W niemieckiej wizji Europy państwa te, grają rolę aborygenów, których koniecznie trzeba nawrócić na jedyny słuszny model społeczny. Dokładnie widać, że zjednoczeniowa krucjata przeciwko wolnym ludziom, rozpoczęta 1300 lat temu, dzisiaj przybrała postać europejskiej biurokracji, która chce zawłaszczyć i ujednolicić wszelkie pola działalności człowieka. Paradoksem historii jest, że ludy który kiedyś stały sie ofiarami chrześcijańskiego imperializmu Karła Wielkiego – dzisiaj są wyznawcami jego ideii. Sasi i Bawarowie podbici przez niego stali się Niemcami, a Polacy i Chorwaci uwierzyli, że są katolickimi narodami wybranymi. W Watykanie toczy się ponoć znowu proces kanonizacyjny „ojca Europy”. Nie zdziwiłbym się, gdyby po wyniesieniu na ołtarze, Karl der Grosse został patronem UE. Jego idee polityczne właśnie nabierają realnego kształtu. Religijne częściowo również, bo jak pisał św. Paweł w liście do Galatów: „Nie ma więcej ni Żyda, ni Greka, ni niewolnika, ni człowieka wolnego, ani mężczyzny, ani kobiety, ponieważ wszyscy jesteście jedno w Jezusie Chrystusie”. Teraz wszyscy jesteśmy jedno w ramach UE, promującej chorobliwą równość i totalne ujednolicenie. Oczywiście, jakże mogłoby być inaczej, wszystko jest pod czujną kontrolą największego państwa wspólnoty, które pilnuje, aby kurs okrętu Europa zawsze był zgodny z kursem wyznaczonym w Berlinie.

Specyficznym poczuciem humoru wykazali się Niemcy w 1950 roku, ustanawiając Międzynarodową Nagrodę Karola Wielkiego, przyznawaną corocznie wybitnym osobistościom i instytucjom za zasługi w promowaniu pokoju i jedności w Europie. Prawdopodobnie, gdyby Adolf Hitler wygrał wojnę i militarnie zjednoczył Europę, a przy okazji wymordował wszystkie niepokorne narody, to po 1000-cu lat byłby patronem podobnej nagrody. Jak sam mówił: „lud nie ma pamięci”.

Nie oskarżam tutaj pojedyńczych osób składających się na niemieckie społeczeństwo. Jak pokazuje historia, wielu etnicznych Niemców zostało polskimi patriotami na przekór swojemu pochodzeniu. Oskarżam niemieckie elity, które niezmiennie prowadzą politykę ekspansji, pewnego zespołu memów, całkiem innego niż ten, jaki można określić jednym krótkiem słowem – WOLNOŚĆ !


Obrazek

Polska = Wolność

Przez kilka stuleci Polska i Litwa związane unią uważane były za ostoję wolności i tolerancji w Europie i świecie. Synowie rzymskiego kościoła twierdzą, że wynika to z cudownej mocy jaką miał chrzest – dzikich barabrzyńców przemienił w tolerancyjne baranki. Wiadomo jak tolerancyjny był dla pogan Karol Wielki i jego następcy, zatem śmiało możemy tą teze odrzucić. Dlaczego zatem Polska była ostoją wolności i tolerancji ? Bo taka jest natura Słowian! Nazwa nasza „Słowianie”, jak twierdzą niektórzy badacze języka, pochodzić ma od wyrazu „słoboda” czyli wolność. Jak pokazują zachowane wiadomości o ustroju dawnych Słowian, naturalnym dla nas był republikanizm wyrażający się w woli wiecu, który powoływał władcę. Zbiorowa wola jednostek była zatem podstawą tego ustroju. Ludzie uważający się za wolnych nie bronią wolności także innym. U Słowian nie znano niewolnictwa ! Niewolni byli jedynie jeńcy wojenni, których zwycięzcy osadzali na swoich ziemiach jako „rabów” – czyli robotników. Ich dzieci były już jednak wolne. Naturalną kontynuacją tych słowiańskich obyczajów były zasady jakie panowały w Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Chrześcijaństwo przyniosło co prawda ze sobą pewne niewolnicze elementy, nabyte jeszcze w Cesarstwie Rzymskim, jednak do kontrreformacji wyzysk najniższych klas społeczeństwa przez panów feudalnych był w Rzeczpospolitej bardzo niski, w stosunku do tego co działo się w Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego. Wielu było wolnych chłopów oraz szlachty żyjącej jak chłopi, co wskazuje, że różnice stanowe nie były bardzo wyraźne i głębokie. Nasz etos wolnych ludzi załamał się dopiero wtedy, gdy rzymski katolicyzm przy pomocy jezuitów opanował szkolnictwo i w ciągu 50 lat z wolnych Słowian zrobił bezwolną masę katolików mówiących po polsku. Nie może tutaj dziwić fakt, że wraz ze zwycięstwem kontrreformacji wzmógł się w Polsce wyzysk feudalny i niechęć do mieszczan. To była naturalna konsekwencja wprowadzenia w życie rzymsko-katolickich, niewolniczych zasad społecznych, co znacząco odbiło się na dalszych losach naszego kraju. Historycy głównego nurtu z prezydenckimi profesurami, gotowi mnie ugotować w smole za to co napiszę jednak prawda jest gorzka: złota wolność szlachecka, mit Sarmaty-katolika to nie była odpowiedzialna wolność typu słowiańskiego – to była degeneracja słowiańskiego indywidualizmu przez rzymsko-katolicki personalizm. I jest na to jeden niepodważalny dowód ! Przed zwycięstwem kontrreformacji obrady parlamentu Rzeczpospolitej uchodziły wsród posłów z zachodu Europy za raczej spokojne i rozważne. Obowiązywała wtedy dość szczególna zasada jednomyślności, stanowiąca, że do podjęcia decyzji potrzebna była zgoda wszystkich posłów uczestniczących w obradach Sejmu. Długo przekonywano przeciwników do swoich racji i ostatecznie, ci którzy nie zgadzali się z większością, nie pojawiali się na głosowaniu. Ta jakże wysoka kultura obrad ulega nagłej zmianie w XVII wieku, gdy swoje tryumfy święciła kontrreformacja. Pojedyńczy poseł, naga katolicka dusza, mógł już powiedzieć „nie zgadzam się” i zerwać Sejm bez oglądania się na konsekwencje. „Nie sądźcie – bo sami będziecie sądzeni”,”Jezus kocha wszystkich” – to kwintesencja personalizmu. Personalizm katolicki na tyle wypaczył świadomość szlachty, że w pojęcie jednomyślności wyniesione ze słowiańskiego wiecu, została wpisana nowa treść – tak oto pojawia się Liberum Veto. Już nie dobro ogółu mieszkańców kraju jest ważne, lecz dobre samopoczucie i interesy pojedyńczego szlachcica. Oto wolność słowiańska zamieniła się w swoją katolicką karykaturę. Skutki wiadomo jakie były: w ciągu 100 lat z podmiotu polityki europejskiej staliśmy się jej przedmiotem. Jednak mimo katolickiej choroby, coś z tej dawnej indywidualistycznej wolności zachowało się w naszej narodowej nadświadomości. Na tle starczej, etatystycznej i pogrążonej w maraźmie Europy, młode pokolenie Polaków jest oazą indywidualnej przedsiębiorczości. Na szczęście dla przyszłości narodu, PRL na tyle osłabił kościół, że nie jest on już ostatecznym wyznacznikiem patriotyzmu i polskości, a Polacy nie powielają już dokładnie ideomatrycy wpisanej w katolicką „polskość”. Te dwa elemnty sprawią, że gdy wymrą niewolnicy wychowani w mentalnej komunie, tak bolszewickiej, jak i katolickiej, nastąpi coś, na co Polska czekała 400 lat. Już wkrótce nastąpi jakościowa zmiana elit zarządzających krajem, a Polska jak przed wiekami stanie celem wędrówki najbardziej wartościowych ludzi – bo POLSKA = WOLNOŚĆ !

Obrazek

Chrześcijaństwo = kultura łacińska = niewolnictwo

Oto słowo boże:

Szaweł zwany świętym Pawłem:
„Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom, nie służąc tylko dla oka, jak gdybyście się mieli ludziom przypodobać, lecz w szczerości serca, bojąc się Pana.” (Kol 3,22; por. Ef 6,5n).

„Każdy niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. Zostałeś powołany do wiary jako niewolnik? Nie martw się! Nawet gdybyś miał okazję stać się wolnym, skorzystaj raczej z twego niewolnictwa [pozostając w tym stanie]” (por. 1 Kor 7,20n).

Święty Piotr:
„Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie poddani panom nie tylko dobrym i łagodnym, ale również surowym.”( 1 P 2,18).

Być Polakiem to znaczy być człowiekiem wolnym – walczyć w obronie wolności, buntować się przeciwko niesprawiedliwości i wyzyskowi. Być chrześcijaninem wedle słów ojców kościoła to znaczy być posłusznym i w cichości serca znosić swój marny los wyzyskiwanego człowieka. Każdy w głębi serca musi wybrać kim jest: chrześcijańskim niewolnikiem czy wolnym Słowianinem. Chcesz być chrześcijaninem ? – twój wybór ale nie mów, że na tym polega polskość !

Paradoks

Chrześcijanie twierdzą, że bez chrztu „barabarzyńców” nie byłoby nowoczesnej, rozwiniętej Europy. Odbijam piłeczkę i pytam: czy chrześcijaństwo wogóle by istniało gdyby nie siła i witalność „barbarzyńców” ?


Obrazek

Pieśń życia

Już wieczór teraz krótki,
Hej, zapalmy sobótki,
Dalej dziewki wyborne
Bylem w poły przepasane
Tancójcie na dworze
Aż do rannej zorze
Aże do switania
Ale nie bez grania

Dalej dudarzu teraz brzmiej
Niechajże nasze pole brzmi
A ty Włodarzu pilnuj dudarza
Boć to powinność pana Włodarza

A na mórawie stoi beczka piwa
Skaczże Kasiu, skaczże, pókiś jeszcze żywa
A wy chłopcy pożar palcie
I z dziewkami sobie skaczcie

Kładzcie sirkowe
Drzewa cisowe !
Niechaj w bęben przybijają
A wesoło wywijają
Boć wieczór krótki,
Palmy sobótki !


Warszawa – Warszowa

Warszawa, jaka jest każdy widzi. Ogólnie nic ciekawego ale to jednak tutaj zapadają najważniejsze decyzje dotyczące teraźniejszości i przyszłości Polski. Zadziwiające jest to, że odkąd król/rząd Rzeczpospolitej rezyduje w Warszawie, Polska nie potrafi na dłużej utrzymać pokoju na swoim terytorium ani zapewnić warunków powodujących wzrost bogactwa swoich mieszkańców. Dlaczego ? Jest na to pewne wytłumacznie. Jak twierdzą „historycy”, nazwa polskiej stolicy pochodzi od jakiegoś rycerza „Warsza”, który posiadał był wieś na terenie obecnego miasta w XII lub XIII wieku. Nawet jeżeli na prawdę istniał (nie ma na to żadnych dowodów !) kiedykolwiek jakiś „Warsz” to niewiadomo kiedy dokładnie żył. Ale jak twierdzą źródła, jeszcze w średniowieczu Warszawa była nazywana Warszowa. Takie same zaś miano nosi jeden z demonów z irańskiej mitologii ! Każdego dnia miliony ludzi wypowiadają imię sługi Arymana nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Może to przypadek, jednak wiele wskazuje, że te miasto jest po prostu przeklęte. Jeżeli władze urzędują w tak demonicznym miejscu nie dziwne jest, że ich działania kończą się zazwyczaj klęską. Czas obalić zmurszałe słupy czasu. Stolica powinna być w Górach Świętokrzyskich – tam gdzie wszystko się zaczęło.

Obrazek
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... cja-biala/

cdn.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » czwartek 03 lip 2014, 22:07

Awestyjska legenda o dobrym pasterzu Jimie

„Pierwszym z krajów stworzonych przez Ahura Mazdę była Ariana, kraj Ariów na zachodzie. Ludzie żyli tam szczęśliwi, nad dobrą rzeką Anuhi Daitią, zasobną w słodkie wody, u stóp świętej góry Hara Berezaiti. Jedyną przykrą rzeczą w tym kraju była obfitość wężów. Władcą krainy był Jima Chszaeta, pasterz i opiekun sprawiedliwy ludzi i zwierząt. Pod jego opieką rozmnażały się zwierzęta i ludzi narodziło się tak wiele, że nie mogła ich pomieścić nadrzeczna dolina, ziemia była dla nich za ciasna. Ahura Mazda widząc to, wezwał do siebie Jimę, dobrego pasterza, i rzekł mu tak:

— Jimo, dobry pasterzu! Czy chcesz głosić słowo boże w kraju, który stworzyłem jako pierwszy, w Arianie błogosławionej?

Ale Jima nie czuł w sobie powołania kapłańskiego, bo interesował go dobrobyt doczesny jego poddanych. Więc wysłał Ahura ptaka Karsziptana do Ariany i on pierwszy głosił tam słowo boże. A Jimie dał złotą fujarkę i oprawny w złoto bat i pouczył go, jak ma ich używać. Gdy w dobrej krainie, kolebce Ariów, narodziło się tak wiele ludzi i tak wiele zwierząt, że ziemia nie mogła ich już pomieścić, wzłeciał Jima Chszaeta w górę, zadął w złotą fujarkę i opuścił się w dół, uderzając ziemię batem oprawnym w złoto. A jednocześnie modlił się:

— Święta Aramaiti, Matko Ziemio, powiększ się, by mogły pomieścić się na tobie zwierzęta duże i małe, by znalazły dość po żywienia.

A ziemia powiększyła się, spełniając prośbę Jimy pięknego. I znów rozkwitło na niej życie, zwierzęta duże i małe rozmnażały się i wychowywały swoje młode i rodziło się wiele ludzi. A wszyscy żyli szczęśliwie pod opieką Jasnego Jimy, dobrego pasterza. Po jakimś czasie znów było ich tyle, źe nie mogli się pomieścić na ziemi i za mało im było pożywienia. Więc Jasny Jima, pasterz dobry, ponownie wzlatując w górę dął w złotą fujarkę i opadając uderzał ziemię swym batem oprawnym w złoto, prosząc:

— Święta Aramaiti, Matko Ziemio, powiększ się, by wyżywić ludzi i zwierzęta.

A Święta Aramaiti, Matka Ziemia, powiększała się i znów ludzie i zwierzęta znajdowali na niej dość miejsca i pożywienia, by się rozmnażać i rosnąć. I po raz drugi stało się tak, jak bywało poprzednio, że zajęły całą ziemię, która ich mogła wyżywić, i nie było miejsca dla zwierząt dużych i małych, dla ludzi i dla roślin, którymi wszyscy mogliby się wyżywić. I po raz trzeci wzleciał ku niebu Jima Jaśniejący, dmąc w złotą fujarkę. Potem opadł na ziemię i uderzył ją oprawnym w złoto batem i modlił się do Świętej Aramaiti, Matki Ziemi, by zechciała się powiększyć i wyżywić zwierzęta i ludzi. A Dobroczynna Aramaiti powiększyła się i oddała swoje siły na podtrzymanie życia wszystkich stworzeń, które na niej się rodziły i rosły. Tak więc, jak mówi pismo, trzy razy wzlatywał ku niebu dobry pasterz, Jima Chszaeta, dmąc w złotą fujarkę, trzy razy opadał na ziemię i uderzał ją swoim oprawnym w złoto batem i modlił się do Matki Ziemi, a ona się powiększała.

Ale potem Ahura Przemądry przewidział zbliżanie się niszczyciela. Aryrnan, wróg życia, postanowił napaść z demonami zimna na dobrą krainę Arianę i przynieść do niej śmierć i zagładę dla roślin, zwierząt i ludzi. Wezwał więc Ahura Mazda Jasnego Jimę przed swoje oblicze i rzekł mu:

— Zbuduj schronienie dla ludzi i zwierząt, War podziemny, gdzie ukryć się będą mogły w czas zagłady. Umieść go pod ziemią, gdzie nie dosięgnie ich mróz. Ten War niech będzie długi na koński bieg, czworokątny. Trzy piętra w nim zbuduj, a na nich korytarze i pokoje zamknięte i otwarte. Środkiem puść strumień wody słodkiej, na brzegach jego osadź ptaki w wiecznej zieleni. Gdy gotowe już będzie podziemne schronienie, zanieś tam nasiona najlepszych, najdorodniejszych ludzi, zwierząt i roślin, i nasiona ogni, i ptaków, i psów. Wybieraj starannie, by znalazły się tam tylko nasiona zdrowe, zebrane z roślin, które są najlepiej wyrośnięte, najwonniejsze i najsmaczniejsze. Spośród zwierząt wybierz najdorodniejsze, najzdrowsze i najwięcej przynoszące pożytku, i ich nasiona umieść w podziemnym Warze. Podobnie postąpisz z ludźmi: wybierz nasiona z najszlachetniejszych i najpiękniejszych, zdrowych na ciele i duchu. I bacz, by nie znalazły się wśród nich zdeformowane z przodu czy z tyłu, z zębami wystającymi i skórą skażoną.

Wszystkie te nasiona roślin i zwierząt każdego gatunku i ludzi połącz w pary, by żyły i zdolne były się rozmnażać. I tak po dwa zanieś do Waru.

A na trzech piętrach Waru tak umieść nasiona ludzi: na pierwszym piętrze niech będzie ich trzydzieści, na drugim sześćdziesiąt, a na trzecim dziewięćdziesiąt.

Tak powiedział Przemądry do Jaśniejącego Jimy, a ten postąpił zgodnie z rozkazem boskim i zbudował w krainie Arianem Waedżo — co tłumaczy się jako „kolebka Ariów” — War czworokątny podziemny i zgromadził w nim nasiona roślin i zwierząt, i ludzi, w czasie gdy spodziewał się nadejścia zimy. Gdy już to uczynił, nadciągnął do Ariany smok zimy, wąż straszny, wcielenie Arymana.

Przyszedł ku ziemi i zmroził ją, rośliny wszystkie uschły i przemarzły, zamarzły wszystkie zwierzęta i wszyscy ludzie, którzy nie schronili się w Warze. Ziemia opustoszała i wymarło na niej wszystko, co żyto. A w Warze ludzie żyli i w ten sposób przechowało się życie przez czas, który był czasem panowania śmierci.

Opowiadają, że trzy takie zimy straszliwe przeżyły stworzenia w Warze, a potem wyszły na świat boży i znów szczęśliwie rozmnażały się pod opieką Jimy, dobrego pasterza.

Jima Chszaeta zapomniał jednak, w miarę jak płynął czas, że jest zobowiązany do opieki nad życiem, a nie do rządzenia nim. Wydało mu się, że to jego przezorności, a nie bożemu nakazowi zawdzięczały przetrwanie żywe istoty i on sam. Bluźnić począł niebu i jego siłom, mówił słowa kłamliwe i niegodne. Sprzymierzył się z Drudżą kłamliwą i niosącą śmierć przeciwko Aszy, opiekunowi porządku i ładu boskiego, który nakazuje każdemu wypełniać obowiązki. Wreszcie popełnił zbrodnię, grzech przeciwko swemu powołaniu opiekuna żywych istot, i zabił krowę. Wtedy opuściła go chwała, majestat królewski. Trzy razy odlatywała od niego pod postacią ptaka, a on pozbawiony owej mocy, która pozwala rządzić innymi dla bożej chwały, nie był już zdolny do sprawowania władzy i opieki nad światem żywych stworzeń.”

Ariana to Chrobacja. Wielka dobra rzeka Anuhi Daitia to Wisła. Góra Hara Berezaiti to Łysa Góra. Legenda opisuje eksapnsję Ariów/praSłowian z zachodu na Iran i Indie !

Na Google Books jest dostępne polskie tłumaczenie Awesty z 1857 roku, zatytułowane: MIANO SLAVIANSKIE W REKU JEDNEJ FAMILII OD TRZECH TYŚIĘCY LAT ZOSTAJĄCE CZYLI NIE ZENDAWESTA a ZĘDASZTA to jest ŻYCIE DAWCZA KSIĄŻECZKA ZOROASTRA.


Pieśń z Powstania Styczniowego 1863r. – Pieśń Kościoboków

Obrazek

Zgasły dla nas nadziei promienie.
Zanim zorza zaświeci nam blada,
Stańmy jako upiorów gromada,
We krwi wrogów nasyćmy pragnienie.Wzgardźmy życiem tym marnie pędzonym,
Nam pioruny niech grają i gromy,
A na niebie od łuny czerwonym
Anioł śmierci przeleci widomy.

Cóż my winni, że kochać nie możem?
Gdy się wszystko tak płaszczy i karli,
My dla ziemskich rozkoszy umarli,
Żyjmy zemstą i święćmy ją nożem.

W noc spokojną do domów wpadniemy,
Gdzie szczęśliwi cichymi śpią snami,
Naszą pieśnią ich spokój skłócimy,
Niech się zbudzą, niech idą za nami.

Więc gdy zgasły nadziei promienie,
Zanim zorza zaświeci nam blada,
Stańmy jako upiorów gromada,
We krwi wrogów nasyćmy pragnienie.


Komory grobowe władców imperium Słowiańskiego – odnalezione !!!!

„We wnętrzu Łysej Góry są ukryte potężne podziemne zbiorniki, po których można pływać pontonami. Wiele wskazuje na to, że w twardej skale wykuli je w pocie czoła carscy więźniowie w XIX wieku. Istnieje jednak też duże prawdopodobieństwo, że są one starsze o kilka wieków!

Spacerując po wzgórzu, mało kto wie, że pod nogami ma trzy całkiem sporych rozmiarów komory, w których stoi woda. Znajdują się one na placu między wieża telewizyjną a budynkiem Muzeum Przyrodniczego. Jedyna dokumentacja, jaka na ich temat istnieje, pochodzi z 1964 roku i wykonana została przez ekipę z warszawskiej Pracowni Konserwacji Zabytków. Dowodził nią Adam Pulikowski, inżynier budowlany i specjalista od zabytków budowli. – Pamiętam te zbiorniki doskonale, bo tylko raz w życiu musiałem dokonywać inspekcji, pływając na pontonie – mówi ze śmiechem 83-letni dziś inżynier. – Najpierw trzeba było znaleźć właz, gdyż wszystko było zasypane. Gdy już to się udało, zostałem opuszczony w głąb na linie, a za mną zjechał ponton, ale tylko częściowo nadmuchany. Musiałem ręcznie wtłoczyć do niego powietrze, gdyż inaczej nie mieścił się w wąskim otworze. Trud się jednak opłacił, gdyż komory sprawiały niezwykłe wrażenie. Przykryte zostały bowiem sklepieniem półkolistym, opartym na potężnych filarach. Woda miała kolor zielony, a z niektórych arkad zwisały stalaktyty. Ich stan był znakomity, nigdzie nie było żadnych spękań. Adam Pulikowski, siedząc w pontonie, dokładnie zmierzył zbiorniki, stąd wiemy, że pierwsza komora ma wymiary 9 metrów na 11,5 metra, a druga będąca przedłużeniem pierwszej – 7,6 metra na 6,5 metra, a trzecia – 4,25 metra na 4,25 metra. We wszystkich komorach o wysokości 7 metrów, woda utrzymuje się na jednakowym poziomie blisko 2 metrów, co świadczy o tym, że są one ze sobą połączone kanałem. – Jestem pełen podziwu dla budowniczych, bo to było piekielnie trudne zadanie do wykonania, a zrobione zostało po mistrzowsku – zapewnia Pulikowski. – Nad tą budową musiał czuwać doskonały fachowiec. A w jaki sposób gromadziła się w nich woda?- Spływała ona z dachów opactwa specjalnym kanałem wlotowym, który odkryliśmy przy południowej ścianie budynku – mówi inżynier. – Ale mogły istnieć jeszcze inne wloty i dlatego w dalszym ciągu gromadzi się tam woda.”

http://www.wgorach.com/?id=51181&location=f&msg=1&lang_id=PL

Gołoborza to nie twory naturalne lecz efekt wysypawania gruzu z podziemnych sztolni, które były wykonywane pierwotnie jako komory grobowe słowiańskich władców. Zalane zostały zapewne z pełną premedytacją przez późniejszych chrześcijańskich okupantów Świętych Gór. Hipotezę istnienia podziemnych sztolni na Łysej Górze postawił pierwszy, T. Marski w 2000 r. w „Księdze Popiołów”. Jego domysły zostały potwierdzone !!!! Prawdy o historii naszej świętej ojczyzny nie da się zamazać !


Chrobacka dolina królów

http://www.wiz.pl/main.php?go=1&op=2&id=201 – megaksylony – groby o długości do 120m, wykonane z drewna i kamieni sprzed 6000 lat. Oto nasz prawdziwa historia.

„Wszystko stało się jasne – rowy i palisady okazały się gigantycznymi, ponadstumetrowymi grobowcami z czasów, gdy w Europie dominowała idea megalityczna, a w Egipcie jeszcze nie myślano o budowie piramid. Ponieważ jednak w żyznej okolicy lessowej nie było wystarczających źródeł kamienia, małopolscy konstruktorzy musieli radzić sobie inaczej. W Słonowicach zbudowano wielkie drewniano-ziemne konstrukcje, które miały kształt wydłużonych trapezów. Ich ściany wykonano z drewnianych belek, wnętrze – z wyjątkiem części przy wyjściu – wypełniono ziemią. Do dziś zachowały się jedynie równe rzędy rowów ze śladami po drewnianych słupach (o średnicy 30 cm), które są pozostałościami palisadowych ścian. Wzdłuż dwóch największych grobowców (z sześciu odkopanych) wykopano głębokie na 3 i szerokie na 5 m rowy, z których pobierano ziemię na nasypy. Znajdująca się od strony wschodniej część czołowa największego z grobowców miała szerokość 10 m, a wysokość nasypu mogła dochodzić do 5 m. Niedaleko od wejścia pochowano trzy osoby (tak było tylko w tym grobie, w pozostałych chowano po jednej). Same groby nie były bogato wyposażone, jakby już sama budowa grobowca była wystarczającym darem dla zmarłych. Z pewnością osoby tu pochowane były kimś ważnym. Szkoda, że źle zachowane kości uniemożliwiają wykonanie badań DNA w celu ustalenia pokrewieństwa.”


Słowianie w Polsce od conajmniej 10.000 lat

W czasopismie Nature, ukazał się bardzo ciekawy artykuł Separating the post-Glacial coancestry of European and Asian Y chromosomes within haplogroup R1a. Mówi on o odkryciu nowej wersji haplogrupy R1a1 – R1a1a7. Naukowcy oceniają, że na terenie Polski istnieje ona od ok 10.700 lat, czyli od chwili stopienia się lodowca. Jest to jeszcze jedno potwierdzenie, że Polska jest spadkobierczynią najstarszej cywlizacji na Ziemi.

Obrazek

APEL

Czas obalić słupy czasu. Prawda musi wyjść z ciemności kurhanów i ujrzeć światło dzienne. Wielki Polak, Jan Stachniuk napisał kiedyś, że Polska potrzebuje nowego mitu aby istnieć. Mamy oto nasz mit ! Nie jest to mit w potocznym tego słowa znaczeniu. Mamy prawdę, która może stać się fundamentem pod budowę lepszej przyszłości dla naszego ludu i naszego kraju. Ten mit to prawda o naszych korzeniach i o naszej prawdziwej naturze, o tym że Polska to ojczyzna ludzi „wolnych, swawolnych, dumnych i szalonych” jak pisał T. Marski w „Księdze Popiołów”. Ludzi zdolnych do rzeczy wielkich i miłujących ponad wszystko wolność. Polska to nie przedmurze chrześcijaństwa, to nie cierpienie i trwanie – Polska to wolność i wolności ziszczenie poprzez codzienny wytężony trud. Polska to nie socjalizm – to swobodna praca wolnych ludzi, wykuwającuch swoj los. Polska to nie trupiozimne, zaciszne kościoły i cmentarze gdzie pochowano wielkie marznia – to walka z niemym wszechświatem o własne spełnienie. Bez końca. Z dawnej chwały ku przyszłości. Krzyż nam już nie przeszkodzi. Sława nam !

Chrześcijaństwo jest martwe. UE jest biedniejącą z każdym dniem, niegdyś bogatą staruszką, która chce nas wciągąć do swojego grobu. Nie dajmy się tym upiorom ! Czasu jest bardzo mało. 1 grudnia 2009 powstało nowe faszystowskie państwo pod nazwą Unia Europejska, a Polska po raz kolejny raz straciła niepodległość. Zapewne za jakiś czas wprowadzona zostanie cenzura internetu i dostęp do tego typu stron zostanie zablokowany. To są ostatnie chwile wolności jakie zostały nam aby móc coś zrobić. Jeżeli jesteś patriotą i bardziej poważasz Ojczyznę niż bliskowschodniego „boga” lub UE to wyślij link do tej strony znajomym lub napisz kilka słów na dowolnym forum podając źródło. Sława Polsce ! Sława Słowianom !

Więcej o Chrobacji i prawdziwej historii Polski tutaj – http://svasti.org/cd/Izwor/SpisXong.htm

Katolicyzm – niszczyciel Polski – Dzieje bez dziejów – teoria wewnętrznego rozwoju Polski – http://www.toporzel.republika.pl/teksty/dziejef.html

Rymy zadrużne – http://chrobacja.svasti.org/rymy_zadruzne.txt

źródło: http://chrobacja.svasti.org/

http://svasti.org/cd/Izwor/hrob/hrob.htm
(ostatni link nie działa pod Mozillą)


Obrazek
http://bialczynski.wordpress.com/slowia ... cja-biala/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » piątek 11 lip 2014, 22:46

Pozostawmy chwilowo Królestwo SIS i jego obszary, a skupmy się na nieco bliższych ziemiach, również Słowiańskich:

Ku pamięci – Drzewianie z Wędlandu, Serbołużyce – germanizacja Słowian Zachodnich oraz Istów(Austria, Czechy, Śląsk, Pomorze, Mazury, Prusy, Litwa)

Obrazek

Wspomnienie o Słowianach Połabskich (Drzewianach)

„Po mnogich zaś latach siedli byli Słowianie nad Dunajem, gdzie teraz ziemia węgierska i bułgarska. I od tych Słowian rozeszli się po ziemi i przezwali się imionami swoimi, gdzie siedli na którym miejscu [...] Także ciż Słowianie przyszedłszy siedli nad Dnieprem i nazwali się Polanami, a drudzy — Drewlanami, dlatego że siedli w lasach


Kronika Nestora


Obrazek Słowianie

Powyższy tekst choć opisuje Drewlan ruskich mógłby równie dobrze dotyczyć Drzewian połabskich. Ich dawne siedziby także rozsiane były wśród nie byle jakich lasów. Jeszcze dziś można to sobie wyobrazić przemieszczając się przez Wendland, gdzie w przeciwieństwie do wielu niemieckich krain zajętych przeważnie przez uprawne pola, łąki i sady, lasy zajmują wciąż znaczne przestrzenie. Autostrada z Hamburga kończy się tuż przy Lüneburgu czyli na samym skraju dawnego obszaru zasiedlenia Słowian, a dalej prowadzą już tylko zwykłe drogi; wprawdzie porządne lecz wąskie i tylko z lekka obciążone ruchem. Poza Dannenbergiem i Lüchowem większych ośrodków miejskich brak a w krajobrazie dominują niezbyt duże i zwykle oddalone od szos wsie.

Obrazek Zdjęcie nr 1 : Wieś wendlandzka Püggen (XX w.)

Dawnymi czasy przeprawa przez kraj Drzewian musiała przypominać prawdziwą egzotyczną ekspedycję. Przepastne bory, bagna, liczne strumienie i trzęsawiska oddzielały niewielkie osady jedna od drugiej. Zamieszkiwał je lud słowiański, którego przybycie w te okolice nastąpiło – wg opinii uczonych – pomiędzy VIII a X stuleciem. W sytuacji zagrożenia chłopi, rybacy i bartnicy chronili się do specjalnie przygotowanych na taką okoliczność grodów. Pozostałości umocnień odkryto do tej pory wzdłuż rzeki Jeetzel (Jasnej ?) oraz nad zachodnim brzegiem Łaby. Odkopane ślady domostw nie wskazują za to na jakąś szczególną koncentrację osadnictwa wiejskiego. Przeciwnie, potwierdzają dawne spostrzeżenia, że siedliska ludzkie aż po wiek XII rozrzucone były dość chaotycznie po całym omawianym terenie. Dodać trzeba, iż od osad germańskich sąsiadów osady załabskich Słowian różniły się m.in. tym, że liczyły zwykle kilka domostw przeważnie zwróconych „czołami” do środka (tzw. okolnice). Doskonale ilustruje to znacznie późniejszy lecz zachowujący dawne schematy plan wsi z późnego średniowiecza.

Obrazek Rys. 1 : Plan wsi drzewiańskiej z XIV/XV w.

Z najwcześniejszego okresu brak znaczniejszych znalezisk , które pozwoliłyby na dokładniejsze określenie poziomu oraz charakteru kultury materialnej słowiańskich mieszkańców Wendlandu. Wykopaliska datowane na XI stulecie umożliwiły przykładowo rekonstrukcję wczesnośredniowiecznego domostwa drzewiańskiego. Przypominać miało ono w swym kształcie klasyczny namiot, którego boki zamiast tkaniny tworzyły grube warstwy wysuszonej trzciny umocowane na szkielecie wykonanym z drewnianych bali. Znaczna część chaty miała być zagłębiona w ziemi. Uzyskiwano dzięki temu oszczędność ciepła w zimie i przyjemny (?) chłód w skwarne dni. Ścianę przednią i tylną dodatkowo uszczelniano gliną i mchem.

Obrazek Rys. 2 : Chata drzewiańska z pocz. XI w.

Materiał archeologiczny ( resztki narzędzi, naczyń itd.) zchronologizowany na XIII w. dowodzi nikłych wpływów germańskich na stylistykę, ornamentykę i ogólny charakter rzeczy używanych w życiu codziennym oraz sposób ich wykonywania. Jak się wydaje decydujące znaczenie miał tu fakt, że aż do XIV stulecia ziemie Wendlandu wolne były od znaczniejszego napływu kolonistów z krajów północnoniemieckich. Główne bowiem fale chłopów germańskich kierowały się od drugiej połowy XII w. na ziemie Wagrii, dzisiejszej Meklemburgii, Brandenburgii i Łużyc. Potem przyszła kolej na Pomorze Zaodrzańskie i Środkowe, a także tzw. Nową Marchię i Śląsk. W okresie gdy ostatnie większe grupy mieszczan i chłopów z Zachodu osiadały w państwie Zakonu Krzyżackiego część Wendlandu poczęły zasiedlać rodziny przybywające z Saksonii, Szlezwiku, Frankonii i Holandii.

Od tego mniej więcej czasu poczęły następować znaczące zmiany w życiu Drzewian. Polegały one na wzroście znaczenia uprawy zbóż, upowszechniła się hodowla/chów krów, kóz i owiec, pojawiły się pierwsze bardziej skomplikowane urządzenia gospodarcze (np. młyny wodne), zmalała rola dziczyzny w menu ludności, domostwa rozrosły się i „wygrzebały” z ziemi. Trudno orzec jaki udział we wspomnianych przemianach miał przykład kolonistów, a jak wiele zawdzięczali słowiańscy mieszkańcy Wendlandu własnemu doświadczeniu, pomysłom i przemyśleniom. W każdym razie postęp w zakresie szeroko rozumianych : kultury i gospodarki nastąpił. Wciąż jednak tradycyjne formy gospodarowania miały się całkiem dobrze. Rybołówstwo i bartnictwo nie utraciły swego znaczenia, a narzędzia gospodarskie utrzymywały starą formę. Wprawdzie gospodarka towarowa została pod wpływem miast znacznie ograniczona na rzecz gospodarki pieniężnej, ale wymiana dóbr na zasadzie towar za towar (np. zboże za miód) nie stała się czymś wyjątkowym.

Rozwój, choć powolny, trwał przez następne trzy stulecia. Dopiero rok 1618 stał się cezurą, od której rozpoczął się kilkudziesięcioletni regres. Wojna Trzydziestoletnia przyniosła prócz innych negatywnych skutków znaczne cofnięcie się poziomu kultury gospodarczej. Ogromne zniszczenia, pożary, rekwizycje, kontrybucje, przemarsze różnojęzycznych wojsk i epidemie spowodowały, że dopiero pod sam koniec XVII w. możemy mówić z pewną ostrożnością o powrocie gospodarki do stanu sprzed wojny. Kolejne stulecie to czas „lizania ran” i naporu nowoczesności. Objawiało się to poprzez generalne upowszechnienie narzędzi żelaznych, powstawanie we wsiach drzewiańskich potężnych warsztatów kowalskich, kołodziejskich, bednarskich i innych. Domostwa otrzymały kształt i wygląd przetrwały do dziś (zob. zdjęcie nr 2 i 3). Poczęto uprawiać len na skalę prawie przemysłową, hodowano duże stada owiec z przeznaczeniem na produkcję wełny, wiele nieużytków zamieniono na pola ziemniaczane. Gotowe wyroby i półprodukty sprzedawano do miast, w których odbywały się regularne targi, a kupcy tłumnie nawiedzali swych wendyjskich dostawców. Ostateczne odejście od starożytnych tradycji gospodarowania nastąpiło wraz z dziewiętnastowieczną akcją melioryzacji, dzięki której powiększono obszary zdatne pod uprawę zbóż oraz innych roślin uprawnych. Stworzono wtedy także z grubsza sieć istniejących do dziś dróg, ułatwiając tym samym docieranie do nawet najbardziej zapadłych osad i stawiając pierwszy krok na drodze do przekształcenia Wendlandu w „zagłębie” turystyczne.

Obrazek Zdjęcie nr 2 : Wieś wendlandzka (1865 r.)
Obrazek Zdjęcie nr 3 : Lübeln ( 2004 r.)

Jak przebiegały polityczne dzieje obszaru ? Otóż, nie możemy przyjąć bezdyskusyjnie jednej wersji zdarzeń dotyczącej najwcześniejszego okresu w historii Wendlandu. Nie jest bowiem pewne czy Słowianie pojawili się na omawianych ziemiach jeszcze przed ekspansją państwa Franków za Karola Wielkiego czy też przekroczyli Łabę w jakiś czas po śmierci tegoż władcy. Zagadnienie jest o tyle ważne, iż wczesne przybycie Słowian do Wendlandu wskazywałoby na spontaniczną i dobrowolną akcję osiedleńczą (być może nawet zdobywczą). Natomiast późne zasiedlenie oznaczać może skutek planowego czy raczej celowego osadzania słowiańskiej ludności przez feudałów saskich. Jakby nie było pierwszą wzmiankę dot. Drzewian znajdujemy w przywileju Henryka II z roku 1004. Prawdopodobnie zależność od państwa niemieckiego nie była początkowo zbyt uciążliwa i ograniczała się do płacenia trybutu, pewnych świadczeń na rzecz instytucji kościelnych oraz formalnej (?) chrystianizacji. W roku 1145 władzę nad Krajem Słowian obejmują hrabiowie lüchowscy, którzy kontynuowali wobec swych poddanych kurs obrany w poprzednich stuleciach. Powstawały co prawda umocnione ośrodki władzy jak Dannenberg (ok. 1153 r.) czy Lüchow (XII w.), ale pełniły one rolę „posterunków policyjnych” i „urzędów skarbowych”. Wspomniani hrabiowie nie prowadzili też jakiejś znaczącej akcji kolonizacyjnej czego skutkiem było utrzymanie substancji słowiańskiej na większości terytorium. Wraz z przejęciem władzy przez Welfów (ok. 1317) sytuacja uległa znaczącej odmianie. Wspomniana wyżej kolonizacja na prawie niemieckim objęła znaczne obszary. Jakkolwiek osadnictwo chłopskie objęło tereny pogranicza słowiańsko-germańskiego to ośrodki miejskie powstawały w centrum ziem Drzewian. Zwykle skupiska ludności germańskiej o charakterze miejskim koncentrowały się wokół zamków i warowni z wolna nabierając typowo miejskiego charakteru z wszelkimi atrybutami urbanistycznymi, prawnymi i gospodarczymi. Ludność Wendlandu doświadczała losu pozostałych ziem Rzeszy. Były więc okresy wojen, prosperity, moru, nieurodzaju , przekształceń politycznych
W końcu w roku 1866 Wendland stał się częścią Prus.

Obrazek Zdjęcie nr 4 : Rekonstrukcja wnętrza domu drzewiańskiego z końca XVII w (2004 r.)

Słowianie z Wendlandu stanowili pewnego rodzaju ewenement w dziejach Słowiańszczyzny Połabskiej. Gdy ostatni zwrot słowiański gasł bez odpowiedzi w Meklemburgii czy w państwie brandenburskim mowa ojców wciąż rozbrzmiewała w okolicach położonych znacznie dalej na zachód. W Bielicach (Belitz), Bytowie (Beutow), Jabłoni (Jabel), Kleniu (Klennow), Krzemieniu (Kremlin), Małomyślu (Mammoißel), Predołach (Predöhlsau), Łące (Lensian), Ręce (Reetze), Sutyniu (Süthen), Wołczkowie ( Volzendorf) oraz wielu innych wsiach i osadach Wendlandu w czasie naszych wojen kozackich ludność na co dzień posługiwała się mową ojców. Jeszcze w XVI stuleciu podobnym językiem porozumiewali się mieszkańcy krainy Dertzink w południowo-zachodniej Meklemburgii, Przegnicy w Marchii Brandenburskiej oraz część ludności Starej Marchii (Altmark) lecz w wiek XVII na zachód od Odry ze swą mową – poza Serbołużyczanami – wchodzili już tylko Drzewianie.

Na szersze rozpatrywanie przyczyn upadku żywiołu słowiańskiego brak nam w tym miejscu czasu, ale kilka słów ku pamięci Drzewian jesteśmy gotowi skreślić.

W wyniku badań ustalono, że omawiane przez nas terytorium dzieliło się ze względu na specyfikę etniczna i językową na kilka mniejszych obszarów . Zajmowały je takie grupy lokalne jak : Dolanie, Droganie, Zagoranie, Krywicze. Prawdopodobnie dawne regionalne podziały w zakamuflowanej formie egzystowały aż do początków XX w. kiedy to istniało 8 okręgów naprawy dróg : Górna i Dolna Drawenja, Gain, Noring, Lemgow, Haiden, Bröcking, Lucje i Schweinmark. Dla zobrazowania wielkości terytorium dodamy, że u schyłku XVI i w początkach XVII stulecia Drzewianie zajmowali obszar porównywalny z nieco więcej niźli trzema wyspami Wolin, a w tymże czasie ich populacja liczyła od 12 000 do 15 000 osób (ponad 120 wsi + częściowo mieszkańcy miast). Biorąc pod uwagę fakt, iż wcale nie liczniejsi fińscy Liwowie zamieszkujący dzisiejszą Łotwę przetrwali w obcym otoczeniu do dziś można by pokusić się o twierdzenie, że tych kilkanaście tysięcy ludzi miało także szansę przetrwać do czasów współczesnych. Stało się jednak inaczej. Dlaczego ? W celu uzyskania odpowiedzi musimy cofnąć się o dobrych kilkaset lat. Wiemy mianowicie, że do XIV w. ziemie Drzewian znajdowały się właściwie pod całkowitym panowaniem Słowian. Ziemia uboga, bogactw naturalnych brak, główne szlaki handlowe przebiegają w znacznej odległości (prócz szlaku z Hamburga do Lipska), położenie kraju po podboju Obodrytów i Wieletów straciło swe znaczenie strategiczne. Dodatkowo, o ile wiemy, Drzewianie nie stawiali mocnego oporu zdobywcom saskim i nie stali się już w średniowieczu poddanymi władców Brandenburgii. Uchroniło ich to od eksterminacji, która stała się udziałem Wagrów i Stodoran. Mimo to wraz z nadejściem epoki miast dobry los odwrócił swe oblicze od tej grupy Słowian załabskich. Wzrastające w liczbę, bogactwo i znaczenie mieszczaństwo ówczesnej Europy, w tym i Niemiec, pilnie strzegło swych praw. Niejeden hrabia, graf czy książę połamał sobie zęby na konflikcie z tą grupą społeczną. W toku zmagań ze światem feudalnym mieszczaństwo wypracowało pewien system solidarności grupowej. To co miejskie jest moim światem, a to co za murami jest obce i wrogie. Takie zachowanie służyło nie tylko komfortowi psychicznemu, ale także – a może przede wszystkim – interesom prowadzonym przez mieszczan. Ofiarami takiego rozwoju wydarzeń stali się także Drzewianie, którzy za sprawą przepisów wydawanych przez rady miejskie (często w porozumieniu lub za zgodą lokalnego władcy) zostali odcięci prawie całkowicie od korzyści płynących z pełnoprawnego uczestnictwa w życiu miast. Wolny dostęp do życia miejskiego mógłby w konsekwencji doprowadzić do podniesienia poziomu zamożności, kultury i obycia. Tak się jednak nie stało. Już w roku 1409 rada miejska Lüneburga odmawia obywatelstwa miejskiego Wendom (Drzewianom), a w 1421 r. w Salzwedel wykluczono Słowian od udziału w przeważnej części stowarzyszeń i cechów. Jak się zdaje odgrodzenie Słowian od mikroświatów miejskich w owym okresie spowodowane było głównie zazdrosnym strzeżeniem przywilejów i praw mieszczan czyli działo się to głównie z powodów ekonomicznych. Niechęć narodowa zapewne występowała, ale w dużo mniejszym natężeniu niźli w następnym stuleciu. Niepokoje religijne wywołane wystąpieniem M. Lutra, a potem zwycięstwo protestantyzmu w Północnych Niemczech uderzyło w Drzewian niezwykle boleśnie. Sam „kodyfikator” nowego wyznania tak naprawdę reprezentował tendencje narastające w łonie klasy mieszczańskiej od kilku dziesięcioleci, nadał im ostateczną formę i wyeksponował. Jedną z istotnych cech ówczesnej myśli protestanckiej była wiara w posłannictwo. Opierała się ona na założeniu, że jedynymi godnymi dostąpienia zbawienia są ci, którzy przyjmują lutrowe posłanie a pozostali (tzn. także, a nawet głównie katolicy) nie zasługują na miano chrześcijanina i bliźniego. Aspekt religijny (Drzewianie z natury konserwatywni poczęli przechodzić na protestantyzm dużo później niż ich niemieckojęzyczni sąsiedzi) w zestawieniu z różnicami etnicznymi, językowymi i społecznymi stworzył prawdziwie niebezpieczną mieszankę. Wend stawał się już nie tylko innym ale obcym, i to wrogim oraz pogardzanym. Już w roku 1528 jeden z katolickich księży apelował do wiernych w Lüneburgu o nie porzucanie rzymskiej wiary, ponieważ spowoduje to wiele nieszczęść, na brak których i tak nie można narzekać bo wielka jest nienawiść pomiędzy Niemcami i Wendami, pomiędzy bogatymi i biednymi. Na skutki nie trzeba było czekać zbyt długo, gdyż obok dawnych ograniczeń o podłożu ekonomicznym pojawiły się zakazy w swej treści wręcz – użyjmy tu nowoczesnego określenia - rasistowskiej. W Uelzen (Olszynie) jeszcze do roku 1619 niedopuszczalnym było branie sobie za żony Wendyjek. W tymże mieście istnieje również zakaz odzywania się w języku słowiańskim (1672 r.). Nie znamy dziś wielu dokumentów mogących rzucić więcej światła na prawa ograniczające aktywność Drzewian. Możemy tylko przypuszczać, iż tak jak i na ziemiach wielu innych podbitych plemion słowiańskich obostrzenia eliminowały z uczestnictwa w głównych prądach przemian społecznych te jednostki, które trwały przy tradycji ojców (zakaz przebywania w miastach lub ograniczanie czasu przebywania w nich do wyznaczonych dni w miesiącu, kara nakładana na mieszczan niemieckich za kupowanie jakichkolwiek towarów od Wendów itd.). W tak trudnej sytuacji nastąpił kolejny cios.

Bez wielkiej przesady można stwierdzić, iż Wojna 30-letnia była dla krajów niemieckich tym czym II Wojna Światowa dla naszej Ojczyzny. Dość powiedzieć, że wg historyków badających to zagadnienie istnieje zgoda na tezę, iż ludność Niemiec zmniejszyła się w jej wyniku o ok. 20% (są tacy, którzy uznają tę cyfrę za zbyt niską !). Rzezie, zniszczenie wielu mniejszych i większych ośrodków miejskich (np. całkowita ruina Magdeburga), pożary, kontrybucje, bitwy, pacyfikacje całych regionów. Takie „przygody” musiały odbić się na sytuacji resztek załabskich Słowian. Weźmy pod uwagę fakt, że o ile ludność miejska często wychodziła cało lub lekko poszkodowana z wojennych tarapatów dzięki murom obronnym, składaniu okupów dowódcom oblegających wojsk czy też zdolnościom regeneracyjnym (w sensie ekonomicznym) o tyle mieszkańcy wiosek na takie rozwiązania liczyć nie mogli. Na marginesie dodam, że muzeum w Lübeln mocno eksponuje wydarzenia z lat 1618-1648 jako te, które znacznie przyczyniły się zaniku Drzewian. Możemy przyjąć, że straty materialne i ludnościowe poważnie nadszarpnęły potencjał mieszkańców okolic Dannenbergu, Lüneburga, Lüchowa
Być może powinniśmy również zwrócić uwagę na , jak mi się wydaje, niedoceniane wcześniej zjawisko. Otóż, w sytuacjach kryzysowych w rodzaju klęski naturalnej czy właśnie wojny pojawia się często głębsza lub płytsza współpraca, współczucie, czasem pomoc i w konsekwencji integracja. Wyobraźmy sobie zatem jak regimenty różnojęzycznego żołdactwa przyjmowane były przez niemieckich i słowiańskich mieszkańców Wendlandu ? Dla obu grup był to dopust boży, nieszczęście i tragedia. Obie nacje poczuwać się musiały w jakimś stopniu do wspólnoty przeżywającej ciężkie chwile. Różnice językowe i kulturowe ustępowały miejsca poczuciu wspólnoty lokalnej. Strona słowiańska jako doświadczona ciężej i dużo słabsza ekonomicznie po zakończeniu krwawych wydarzeń przyjmowała orientację, wzorce i mowę strony silniejszej, niemieckiej.

Obrazek Rys 3 : Zasiąg Drzewian na przełomie XVI /XVII w wg L. Niederle.

Część Drzewian przetrwała. Na przełomie XVII i XVIII stulecia jeszcze w takich wsiach jak : Kremmlin, Klenow, Süthen, Belitz, Küsten większość mieszkańców posługiwała się językiem przodków, a w Trebel, Dolgow, Suhlendorf mowa Drzewian trzymała się mocno. Istniejące świadectwa potwierdzają, iż w wielu innych osiedlach (przynajmniej kilkunastu) były osoby i rodziny znające ją dobrze. Wprawdzie znaczna część osób posługujących się mową słowiańską mówiła też po niemiecku, ale nawet ci pielęgnowali dawne obyczaje. Wesela, chrzciny, pogrzeby, święta i wielkie wydarzenia wciąż otrzymywały tradycyjną oprawę.

Powszechnym jest twierdzenie, że działalność pastorów, wpływ szkół i ożywienie gospodarcze w drugiej połowie XVIII w. przyniosło całkowitą asymilację słowiańskojęzycznych resztek za Łabą. Czy aby na pewno ?

Krótko po przeprowadzeniu w Niemczech spisu powszechnego z roku 1890 Polska Akademia Umiejętności z Krakowa delegowała łużyckiego uczonego A. Mukę do Wendlandu w celu potwierdzenia lub zaprzeczenia doniesieniom o ciągłym jeszcze wegetowaniu nielicznej grupy Drzewian. Wyprawa doszła do skutku na skutek analizy spisu powszechnego, z którego wynikało, iż ponad 500 osób z powiatu lüchowskiego zadeklarowało jako swoją mowę ojczystą
język wendyjski ! Dużo wcześniej badacze-amatorzy zebrali pewną ilość materiałów na temat ginącego ludu. Byli wśród nich rodowici Niemcy jak Chrystian Henning (1649-1719) oraz Jan Henryk Jungler (1758-1812). Ten pierwszy obcował jeszcze z żywą mową wendyjską, z którą zetknął się podczas swych podróży po Wendlandzie, ten drugi już tylko zebrał i opracował dostępne materiały porozrzucane w różnych pismach. Inną

jednostką zasłużoną dla zachowania świadectw drzewiańskich był rodowity Słowianin, Jan Parum Schultze (1677-1740), który pozostawił po sobie opis obyczajów i żywych wśród ludu tradycji. Dodatkowo sporządził niewielki słowniczek drzewiańsko-niemiecki stanowiący do dziś obok materiałów opracowanych przez J. H. Junglera główne źródło wiedzy o wymarłym języku. Nie możemy pominąć tu naszego rodaka, Jana hr. Potockiego, który przebywał w latach 90-tych XVIII m.in. w Lüchowie, a w swoich „Podróżach” podkreślił, iż w kraju wendlandzkim nie słychać już mowy słowiańskiej. Ślady tej ostatniej dostrzegał tylko w lokalnej gwarze („
einen Jargon
”) zawierającej słowa i zwroty oraz po części gramatykę niespotykane w okolicach czysto niemieckich. Spostrzeżenia polskiego arystokraty potwierdził norweski naukowiec E. Westerlund prowadzący ok. roku 1914 badania terenowe nad językiem ludności omawianych terenów. Wspomniany wyżej A. Muka na podstawie własnych obserwacji i poszukiwań doszedł do wniosku, iż Drzewianie odeszli do historii. Ogłosił, zgodnie zresztą z twierdzeniami osób zajmujących się przed nim tą tematyką, że nastąpiło to ostatecznie w drugiej połowie XVIII stulecia. Świat oficjalnej nauki uznał te wnioski za obowiązujące.

Musimy w tym miejscu zaznaczyć, iż wolni jesteśmy od ograniczeń wymagających przyjmowania poglądów głoszonych ex catedra za jedyne i niepodważalne. Z drugiej strony czcze fantazjowanie jest zajęciem mało przydatnym. Dlatego też przyglądając się w dalszej części kontrowersyjnym co do pokrycia w rzeczywistości informacjom będziemy pamiętać, że historia zna przypadki fałszerstw ale także niewiarygodnych odkryć potwierdzających fakty nie przyjmowane wcześniej przez naukowców do wiadomości. Poniżej zamieszczamy zebrane z różnych materiałów wzmianki o przypuszczalnie ostatnich dniach drzewiańskiej mowy :

1. W roku 1751 wg zapisów jednej z ksiąg parafialnych umrzeć miała ostatnia Słowianka biegle władająca językiem wendyjskim.

2. W roku 1798 odszedł do świata zmarłych ostatni starzec potrafiący odmówić po wendyjsku modlitwę „Ojcze nasz”. Według kronikarza umiejętność ta była jakoby jedynie mechanicznym recytowaniem bez zrozumienia sensu modlitwy.

3. Lokalne czasopismo lüneburskie ( „Neues vaterländisches Archiv”) z roku 1825 donosi, że niektórzy chłopi znają jeszcze do pewnego stopnia język słowiański.

4. Około roku 1845 pojawiają się wieści, iż w odległych stronach Wendlandu istnieją jeszcze wsie gdzie starzy ludzie posługują się mową wendyjską.

5. W drugiej połowie XIX stulecia pewien aptekarz z Salzwedel zajmujący się historią lokalną natkną się na człowieka twierdzącego, że znajomość języka drzewiańskiego – wprawdzie już szczątkową - wyniósł z domu rodzinnego.

6. Pismo „Kraj” (1899 I, nr 13. s. 13) podaje informację, iż znany badacz Słowiańszczyzny Fr. Smoljer otrzymał do zbadania list pisany w języku Drzewian.

7. Etnograf Fr. Tetzner w roku 1902 w rozmowie ze starym nauczycielem dowiedział się , iż w Küsten koło Lüchowa wójt wciąż zwoływał okolicznych chłopów krótkim zwrotem czy zdaniem słowiańskim.

Być może kiedyś jakiś wnikliwy badacz trafi na dokumenty, które umożliwią weryfikację przedstawionych świadectw. Może dzięki przypadkowemu odkryciu historia zaniku języka Drzewian będzie musiała zostać napisana ponownie. Może
Na razie powstrzymując się od radykalnych wniosków wypada mieć pewne wątpliwości co do przyjmowania za pewnik cezury połowy XVIII w. jako czasu, w którym nie było już osób władających drzewiańskim. Wprawdzie Jan Parum Schulze zapisał, że kiedy umrze on i jeszcze kilka starszych osób to nie będzie nikogo kto potrafiłby nazwać psa w rodzimym języku. Jaki jednak obszar, jakie środowisko miał na myśli Drzewianin ? Jak daleko w dobie braku nowoczesnych środków masowego przekazu, których rola unifikacyjna jest przecież ogromna sięgały horyzonty mieszkańca ginącego świata ? Nawet jeśli przyjmiemy, że język wendyjski przestał pełnić 250 lat temu rolę środka komunikacji międzyludzkiej – tego praktycznego, codziennego oraz tego świątecznego, używanego wyłącznie przy jakichś wyjątkowych okazjach – to pozostaje pytanie : czy i ewentualnie jak długo przetrwały inne, charakterystyczne cechy mogące świadczyć o pewnej odrębności Drzewian w stosunku do niemieckich sąsiadów ? Nie mamy tu na myśli szczątków językowych przechowanych w miejscowej gwarze niemieckiej (np. muleitzen –od malina, dörns – od dwarnaica/ izba mieszkalna itp.), ale sferę materialną i obyczajową. Otóż takie elementy wskazujące na pewną odrębność występowały bardzo długo. Jeszcze na początku ubiegłego stulecia w tej krainie ilość pni pszczelnych sięgała kilkudziesięciu tysięcy co było ilością kilkakrotnie większą niźli w innych stronach Niemiec. Słowiańskiego typu narzędzia rolnicze przechowywane obecnie w muzeach były w użyciu jeszcze w pierwszej połowie XIX stulecia. Podobnie jeśli chodzi o rzecz bardzo istotną i stanowiąca pewnego rodzaju wyznacznik odchodzenia czy inaczej trwania przy własnym obyczaju; mamy tu na myśli stroje ludowe. Znaną powszechnie etnografom prawidłowością jest zanikanie męskiego stroju ludowego na długo przed rezygnacją z niego przez płeć piękną. Odnośnie potomków Słowian z Wendlandu uznawano, że męskiego stroju zaprzestano używać w połowie XIX w. Na zdjęciu nr 4 ( a pochodzi ono z roku 1865) widać, że definitywne zerwanie z tradycją w tym zakresie przez męską część społeczności mogło nastąpić nieco później.

Obrazek Zdjęcie nr 5 : Chłopki oraz ich dzieci -płci męskiej- z okolic Güstritz (1865 r.)

Starsze kobiety odziewały się w tradycyjny strój – jak stwierdził A. Muka – jeszcze na początku ubiegłego stulecia !

Zapewne ciekawych pozostałości można by wskazać całe mnóstwo, a w naszej opinii potwierdziłyby one dobitniej fakt, że świadomość odrębności w stosunku do otaczającego ich germańskiego morza istniała u tych potomków załabskich Słowian aż do zarania minionego wieku.

Jeszcze dziś – jak mieliśmy okazję stwierdzić osobiście – w licznych domostwach, na wielu budynkach gospodarskich, na skrajach lasów mieszkańcy stawiają żółte, mające ramiona o długości 1,5 – 2 m krzyże w kształcie litery „X”. Wg uzyskanych informacji stawia się je od niepamiętnych czasów, a ich zadaniem jest ochrona ludzi przed czarownicami ! Czy ktoś w to rzeczywiście wierzy ? Nie wiemy.

Podczas wakacyjnej wizyty w Wendlandzie nie mieliśmy, niestety z przyczyn obiektywnych, możliwości zapoznania się z wieloma innymi ciekawymi miejscami, zabytkami i obiektami. Nie mniej poza wspomnianymi wyżej „amuletami” przeciw czarom, drugą zaobserwowaną ciekawostką były niewątpliwie liczne w Lüchowie tabliczki umieszczane przez obywateli w witrynach sklepów i w innych widocznych miejscach o treści : „ Wolny Kraj Wendland”.

Obrazek Zdjęcie nr 6 : Zapis słowno-nutowy drzewiańskiej pieśni weselnej.

Jest pewnym, że nigdy już w Wendlandzie nie rozlegnie się słowiańska pieśń weselna, nie ruszy różnobarwny korowód słowiańskich rolników świętujących lokalne dożynki, zimowym wieczorem nie usłyszymy w domostwach starych podań drzewiańskich, a mimo to warto poświęcić nieco czasu i środków na wyprawę do tej magicznej krainy.

Ufamy, że pamięć o Drzewianach nie zaginie.

Adam Sengebusch, lato 2004

Przy pisaniu wykorzystano m.in. :

„Etnografia Słowiańska”, z. 1, Adam Fischer, Lwów-Wa-wa 1932; „Johann Parum Schultze 1677-1740”, praca zbiorowa, Lüchow 1989; „Przemiany etniczne na Pomorzu Zachodnim”, Kazimierz Ślaski, Poznań 1954; „Szkice średniowieczne”, Jerzy Strzelczyk, Poznań 1987; „Vedlandische Volkstrachten”, praca zbiorowa, Lüchow 1992.

Materiał pochodzi ze strony: http://www.slavinja.republika.pl/tekst39.html


Obrazek Polska i zachodni sąsiedzi – Wieleci, Drzewianie, Obodrzyce, Serbołużycy – za czasów Bolesława Chrobrego
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/

cdn.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
barneyos
Administrator
Posty: 1455
Rejestracja: piątek 04 sty 2013, 08:49
x 24
x 73
Podziękował: 154 razy
Otrzymał podziękowanie: 1893 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: barneyos » sobota 12 lip 2014, 10:49

Słowianie w Polsce od conajmniej 10.000 lat

W czasopiśmie Nature, ukazał się bardzo ciekawy artykuł Separating the post-Glacial coancestry of European and Asian Y chromosomes within haplogroup R1a. Mówi on o odkryciu nowej wersji haplogrupy R1a1 – R1a1a7. Naukowcy oceniają, że na terenie Polski istnieje ona od ok 10.700 lat, czyli od chwili stopienia się lodowca. Jest to jeszcze jedno potwierdzenie, że Polska jest spadkobierczynią najstarszej cywilizacji na Ziemi.


Heh, nieźle, z opracowania wynika, że ww. haplogrupa "rzuca" nas Słowian z terenów obecnej Polski (bo tu jest jej największy %) bezpośrednio m.in. na Kretę 10 tys.lat wstecz. Czyli czasy cywilizacji minojskiej (Kreta i Thera - Santorini, wybuch wulkanu), czyli jedna z hipotez, że tam była Atlantyda.

Trzeba ten artykuł dokładniej przestudiować. Koniecznie w kontekście rzeczy opisanych tutaj, gdyż autor opisuje te właśnie czasy:
http://cheops.org.pl/viewtopic.php?f=12&t=113&p=12313#p12313


http://www.nature.com/ejhg/journal/v18/n4/full/ejhg2009194a.html
0 x


======================================================
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy, których na razie nie potrafimy zrobić

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » niedziela 13 lip 2014, 22:13

cd.

Drzewianie

Z Wikipedii

Drzewianie byli jednym z najbardziej wysuniętych na zachód plemion słowiańskich (nazwa plemienia pochodzi od słowa drewo [drzewo]). Zamieszkiwali puszcze na zachodnim brzegu dolnej Łaby. Należeli do Związku obodryckiego, zanim od IX wieku przeszli pod panowanie niemieckie. Do połowy XVIII wieku mówili językiem drzewiańskim (składającym się z wielu bardzo zróżnicowanych dialektów). Obecnie dawny teren plemienny Drzewian nazywa się Wendland (pol. Kraj Wendów) na wschód od Pustaci Lüneburskiej i jest położony na południowy wschód od Hamburga w powiecie Lüchow-Dannenberg.

Obrazek Sokolnik ze Stareho Mesta (Morawy, IX w.)

Historia Drzewian

Przodkowie Drzewian osiedlili się na obszarze między Łabą i późniejszymi miastami Lüneburg i Uelzen w ciągu VII wieku n.e. Rejon ich osadnictwa miał roślinność leśno-stepową, na glebach ubogich, częściowo bagnistych. Drzewianie nigdy nie stanowili na tym obszarze jedynej grupy etnicznej; żyły obok nich skupiska Germanów.

Przez następne 1000 lat prawie brak wiadomości o Drzewianach. Przyczyną jest fakt ich izolacji: byli ubogą ludnością wiejską, z trudem utrzymującą się z uprawy nieurodzajnej ziemi i z pasterstwa. Zajmowali się też uprawą lnu, bartnictwem i ciesielstwem. Z powodu ubóstwa ich kultura była skromna, ograniczała się głównie do opowiadań i pieśni przekazywanych ustnie. Poszczególne skupiska osad drzewiańskich żyły we wzajemnej izolacji (kontakty między nimi były tylko sporadyczne) o czym świadczą duże różnice między ich dialektami.

Obrazek Wizerunek Bogini Żywii – Siwej, zwanej westfalską (w rzeczywistości Serbołużycka)

Po podporządkowaniu plemion słowiańskich na tym obszarze w 811 r., Niemcy rozpoczęli germanizację tych terenów, która na długie wieki ograniczyła się tylko do nowo powstających osad oraz germanizacji wszystkich wyższych i średnich warstw społecznych. Drzewianie jako uboga ludność wiejska pozostali na uboczu tych zmian i zachowali swój język, w przeciwieństwie do Słowian z sąsiedniej Meklemburgii, całkowicie zniemczonych od końca XVI wieku.

Obrazek Pomnik Niklota, władcy słowiańskiego Połabia

Drzewianie stali się od XVII wieku najbardziej na zachód wysuniętą enklawą Słowiańszczyzny; zamieszkiwali wschodnią część Księstwa Hanoweru (powstałego w 1634). Niemcy nazywali kraj Drzewian Wendland (kraj Wendów, czyli Słowian) lub Dräwehn (od zniekształconej nazwy tego plemienia).

W 1714 książę elektor Hanoweru Jerzy I został królem Anglii, łącząc oba państwa unią personalną. Wydarzenie to ucieszyło Drzewian (o czym wspomina Kronika Schultzego), ponieważ odtąd byli ludźmi nie książęcymi, ale królewskimi.

ObrazekGermanizacja – marchia Wschodnia

Odkrycie języka Drzewian

XVIII wiek przyniósł pierwsze badania języka i kultury Drzewian (na fali romantycznego zafascynowania ludowością). Po raz pierwszy o języku słowiańskim w Wendlandzie wspomniał filozof Gottfried Wilhelm Leibniz. Po nim badania podjęli głównie miejscowi pastorzy ewangeliccy, którzy sporządzili pierwsze fonetyczne zapisy dialektów.

Z końca XVII wieku pochodzi pierwszy anonimowy słownik dialektu z okręgu Dannenberg. W 1750 Johann Friedrich Pfeffinger napisał kolejny słownik niemiecko-drzewiański. W tym samym roku pastor z Wustrow Christopher Henning (1649-1719) napisał najobszerniejszy i najlepszy słownik Vocabularium Venedicum (na podstawie informacji uzyskanych od rolnika Johanna Jenieschge ze wsi Klenow).

W 1809 miejscowy lekarz Johann Heinrich Jugler (1758-1812) wydał Vollständiges Lüneburgisch-Wendisches Wörterbuch (Kompletny słownik lunebursko-wendyjski).

Obrazek Radogost czyli Bożebóg – Wiara Przyrody Połabia – Rugia

Autorem najbardziej obszernego dzieła dotyczącego Drzewian był Johann Parum Schultze (1677-1740), rolnik drzewiański ze wsi Süthen (okręg Lüchow), który w 1730 napisał w języku niemieckim kronikę: Die Wendländische Bauernchronik des Johann Parum Schultze (
) und ein Kleines Wendisches Lexicon
, która oprócz słownika zawierała także wzory rozmów niemiecko-drzewiańskich. Kronika ta oparta jest na opowiadaniach rodziny autora, noszącej nazwisko Niebur (Johann Parum przyjął przydomek Schultze [sołtys] po swoim ojcu). Książka opisuje ostatnią epokę w historii Drzewian od czasów wojny trzydziestoletniej, kiedy w okolicach Lüchowa język drzewiański był w powszechnym użyciu. W 1640 istniał jeszcze obyczaj wielkanocnych wędrówek młodzieży drzewiańskiej po okolicznych wsiach, która za śpiewane po drzewiańsku pieśni otrzymywała w podarunku jajka i kiełbasę. Ten i inne obyczaje były przez miejscowe władze niemieckie postrzegane jako gorszące. Niechętny był też stosunek ludności niemieckiej do ich drzewiańskich sąsiadów. Miejscowi nauczyciele narzekali, że język wendyjski utrudnia dzieciom przyswajanie wiedzy i trudno go wykorzenić.

Obrazek

Koniec odrębności etnicznej Drzewian

Germanizacja na skutek rozwoju oświaty i komunikacji czyniła w XVIII wieku szybkie postępy. Schultze zauważył, że kiedy on umrze i z nim jeszcze trzy inne osoby, nikt we wsi Süthen nie będzie wiedział, jak po drzewiańsku nazywa się pies. Można z tego wnioskować, że językiem drzewiańskim mówili około 1730 r. już tylko ludzie w średnim wieku i starsi. Inne źródła wspominają, że młodzież wykpiwała starych mówiących po drzewiańsku. W 1751 anonimowy podróżnik zauważył, że o „Wendach” miejscowa ludność niemiecka mówiła z pogardą i wstrętem, a także twierdziła, że ich język już całkowicie wymarł.

Zanik języka Drzewian był nieunikniony wobec jego całkowitej izolacji w centrum niemieckojęzycznego obszaru, braku ustalonej normy literackiej języka (dużych różnic między dialektami), bardzo niskiego statusu języka i germanizacyjnej polityki miejscowych władz.

Ostatnia kobieta, mówiąca po drzewiańsku, umarła w 1756. Niektóre wyrażenia czy słowa drzewiańskie mogły być jeszcze używane do początków XIX wieku.

Do dziś są widoczne w miejscowych dialektach północnoniemieckich zapożyczenia z języka Drzewian: mieszanie rodzajów, niekonsekwentne używanie słów posiłkowych haben/sein w czasach złożonych, zapożyczenia słownikowe i opuszczanie rodzajnika przy rzeczowniku.

Pozostały w dawnych wsiach drzewiańskich ślady charakterystycznego słowiańskiego budownictwa drewnianego oraz struktura zabudowy, w której kościół znajduje się poza głównym placem wiejskim (dawnym miejscem zebrań starszyzny). Zachował się również kobiecy strój ludowy (coraz rzadziej spotykany).

Obrazek

Najnowsza publikacja Nature – listopad 2009 – Mapa rozchodzenia się genu słowiańskiego M 458 haplogrupa R1a1a7. Na Zachodzie linia pokazuje najdalszy zasięg kultury Łużyckiej, która wyspami odkrytymi przez archeologów i zidentyfikowanymi, a także uchwytnymi nazwami miejscowymi sięgała także nad Jezioro Bodeńskie, nad Ren i Men, nad Loarę, na południe Anglii – to Wenetowie (z którymi związani byli też Dawianie-Dakowie (Drakowie-Odrakowie-Trakowie) i Jątowie-Istowie (Bałto-Ilirowie).

Jak widać na południu to jądro sięga linii Dunaju, a jego główną oś stanowi Wisła i Bug. Więc to są Zachodnie Korzenie Słowian Wenetyjsko-Jątyjsko-Dawijskie. Na Wschodzie obszar ten pokrywa się z zasięgiem kultury Skołotów i Sarmatów, a jądrem jest obszar Dniepru i dolnego Donu – to są korzenie Sklaweno-Istyjsko-Skołockie.

Zasięg ten pokrywa się z zasięgiem Królestwa SIS na Zachodzie (jeśli uzupełnić go o kilka wyspowych punktów w Anglii, Skandynawii, Islandii i Francji południowej czy Baskonii). Ostatnie badania dowiodły, że Słowianie rozeszli się we wszystkie strony – 11.000 lat temu znad Odry, Wisły, Buga i Dunaju oraz że w najdawniejszych czasach Aryjskich zamieszliwali Starą Kolibę – na Syberii Południowej (Ural, Bajkał, Bałchasz, Jezioro Aralskie) oraz północne Indie i Pakistan (tam również znamy z czasów perskich plemię np. Dahów i inne o nieobcych dla nas nazwach jak np. Koszanie, czy Jakoszanie, albo Jąt-dawowie).

Ziemie nad Łabą i Wisłą nie mają więc nic wspólnego z Niemcami aż do 1 wieku p.n. e., a Goci skandynawscy i inne plemiona ze Skanii były tutaj tylko przelotnymi gośćmi.

Stwierdzono też ostatnio że Goci zajmowali przebywając na Pomorzu znacznie gorsze ziemie niż Wenetowie. Na pewno nie dlatego, że nie chcieli lepszych – byli za słabi żeby o nie zwalczyć. Zatem wikingowie jako wojownicy musieli zostać bardzo mocno uzupełnieni miejscowymi wojami żeby wzrosnąć w siłę zdolną zagrozić Rzymowi. Być może jądro ich armii – tak jak w starożytności jądro armii Scytów-Skołotów i Sarmatów-Serbomazów, a w Nowych Wiekach po okresie skańskim także Hunów-Guniów i Awarów-Harów – stanowili Wenetowie, a raczej
(jak sugerują te badania genetyczne!!!) już zmieszani Scyto-Wenetowie, czyli Słowianie.


Polsko-łużyckie badania nad Drzewianami

Pierwsze informacje o Drzewianach dotarły do Polski w roku 1899 za sprawą Alfonsa Parczewskiego, który opierając się na informacjach statystycznych rządu pruskiego (A. Fircksa} opublikował artykuł na ten temat w czasopiśmie „Wisła”. Wieść, że w Niemczech mogły zachować się szczątki dawnych społeczności Słowian Połabskich zelektryzowała środowiska polskich slawistów wywołując sensację. Artykuł Parczewskiego zainteresował Prezydium Akademii Umiejętności w Krakowie do tego stopnia, że postanowiło ono zlecić misję zbadania tej kwestii jednemu ze swoich członków – Arnoštowi Muce.

Obrazek Drogi wnikania Skanów w Kulturę Łużycką (Wenetów, Dawian i Jątów)

Latem 1901 roku łużycki badacz przeprowadził z inspiracji Polaków bardzo dokładne badania penetrując dolne Połabie w okręgach Lüchowskim i Dannenberskim, Ülzeńskim i Altmark. Ostatecznie stwierdził, że: „Język Słowian lüneburskich zanikł całkowicie już około połowy XVIII wieku (ok. roku 1750), chociaż zachowała się w tamtejszej krainie (Lüneburger Wendland) stara słowiańska grupa narodowa z typem i sposobem osiedlenia, zwyczajami i obyczajami, w charakterze i poglądach obywateli niezmieniona do dziś” („Slovanský přehled”, s. 7). Konkluzję tę udokumentował w formie pisemnej relacji z przeprowadzonych badań, które zostały wydane drukiem przez Akademię Umiejętności. Szczegółowy raport badań terenowych Arnošta Muki zawierał sprawozdania ze spotkań z ludźmi, opis etnograficzny zbadanego terenu, a także informacje z archiwów kościelnych i państwowych księstwa Hannoverskiego.

Obrazek Wnikanie żywiołu Skańskiego w obszar Kultury Łużyckiej

Język Drzewian

Porównanie niektórych słów języka drzewiańskiego z innymi językami zachodniosłowiańskimi:

Drzewiański: djöre, pait, gord, dause/daise, brot, váknü, möst, dan, tjün, dáudjí, patinac, (nemac), slama, reka, paiví
Czeski: hora, pít, hrad, duše, bratr, okno, most, den, kůň, dlouhý, pták, Němec, sláma, řeka, pivo
Górnołużycki: hora, pić, hród, duša, bratr, wokno, móst, dźeń, kóń, dołhi, ptačk, Němc, słoma, rěka, piwo
Dolnołużycki: góra, piś, grod, duša, bratš, wokno, móst, źeń, kóń, długi, ptašk, Nimc, słoma, rěka, piwo
Polski: góra, pić, gród, dusza, brat, okno, most, dzień, koń, długi, ptak, Niemiec, słoma, rzeka, piwo
Słowacki: hora, píť, hrad, duša, brat, okno, most, deň, kôň, dlhý, vták, Nemec, slama, reka, pivo

Jedyna zachowana pieśń w języku drzewiańskim

Pieśń Ptasie wesele:

Kâtü mes Ninka boit? Ťelka mes Ninka boit. Ťelka rici Wâpak kâ naimo kâ dwemo: Joz jis wilťe grüzna Zena; Nemüg ninka boit Joz nemüg ninka boit.

tłum. Kto ma być panną młodą? Kawka będzie panną młodą. Kawka zaś rzekła do nich obojga: Jestem bardzo brzydką kobietą; Nie mogę być panną młodą Ja nie mogę być panną młodą.

Kâtü mes Zątik boit? Strezik mes Zątik boit. Strezik rici Wâpak kâ naimo kâ dwemo: Joz jis wilťe mole ťarl; Nemüg Zątik boit Joz nemüg Zątik boit.

tłum. Kto ma być narzeczonym? Strzyżyk będzie narzeczonym. Strzyżyk zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo małym mężem; Nie mogę być narzeczonym Ja nie mogę być narzeczonym.

Kâtü mes traibnik boit? Worno mes traibnik boit. Worno rici Wâpak kâ naimo kâ dwemo: joz jis wilťe corne ťarl; nemüg traibnik boit joz nemüg traibnik boit.

tłum. Kto ma być drużbą? Gawron będzie drużbą. Gawron zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo czarnym mężem; Nie mogę być drużbą Ja nie mogę być drużbą.

Kâtü mes ťauchor boit? Wauzka mes ťauchor boit. Wauzka rici Wapak ka naimo ka dwemo: joz jis wilťe glupcit ťarl; nemüg ťauchor boit joz nemüg ťauchor boit.

tłum. Kto ma być kucharzem? Wilk będzie kucharzem. Wilk zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo podstępnym mężem; Nie mogę być kucharzem Ja nie mogę być kucharzem.

Kâtü mes senkir boit? Zojąc mes senkir boit. Zojąc rici Wapak ka naimo ka dwemo: joz jis wilťe drale ťarl; nemüg senkir boit joz nemüg senkir boit.

tłum. Kto ma być podczaszym? Zając będzie podczaszym. Zając zaś rzekł do nich obojga: Jestem bardzo szybkim mężem; Nie mogę być podczaszym Ja nie mogę być podczaszym.

Kâtü mes spelmann boit? Büťan mes spelmann boit. Büťan rici Wapak ka naimo ka dwemo: joz jis wilťe dauďe rât; nemüg spelman boit joz nemüg spelman boit.

tłum. Kto ma być grajkiem? Bocian będzie grajkiem. Bocian zaś rzekł do nich obojga:Ja mam bardzo długi dziób; Nie mogę być grajkiem Ja nie mogę być grajkiem.

Kâtü mes taisko boit? Laiska mes taisko boit. Laiska rici Wapak ka naimo ka dwemo: Rüzplâstaite müją pauzą; Będe wosa taisko Będ wosa taisko.

tłum. Kto ma być stołem? Lis będzie stołem. Lis zaś rzekł do nich obojga: Rozpłaszczcie mój tyłek; Będę waszym stołem Będę waszym stołem.

Obrazek Słowiańscy Rugiowie – Rujanie i Redarowie – władcy Bałtyku

Literatura

Heydzianka-Piłatowa J., Przebieg wynarodowienia Drzewian połabskich w świetle kroniki chłopskiej Jana Parum Schulzego, „Studia z Filologii Polskiej i Słowiańskiej” XIX, 1980, s. 131-136.

* Firckse, A., Die preussische Bevölkerung nach ihrer Muttersprache, „Zeitschrift des kön. preussische statliche Bureaus” 1893, Bd. XXXIII.
* Polański K., Problem różnic gwarowych w języku połabskim, „Studia z Filologii Polskiej i Słowiańskiej” V, 1965, s. 365-369.
* Rost P., Die Sprachreste der Draväno der Draväno-Polaben in Hannöverschen, Leipzig 1907.
* Salmer W., Sprachstudien im Lüneburger Wendland, s. 6 i n.
* Karol Arnošt Muka, Szczątki języka połabskiego Wendów Luneburskich, [in:] Materiały i prace Komisyi językowej Akademii Umiejętności w Krakowie, t. I, Kraków 1904, s. 313-569.
* Paul Rost, Die Sprachreste der Drawno-Polaben In Hannöverschen, Leipzig 1907.

Obrazek 2-5n.e. wiek Weneci zmieszani ze Skanami uderzali na Rzym a zmieszani ze Skołotami i Sarmatami na Bizancjum
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/

cdn.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » poniedziałek 14 lip 2014, 15:59

Pierdolca dostałem na punkcie tych korzeni naszych - Słowian/Słowiańszczyzny (przepraszam za wulgaryzm). :D

Germanizacja

Germanizacja – proces przyswajania języka lub kultury niemieckiej przez jednostki i grupy społeczne funkcjonujące wcześniej w ramach innych kultur. Germanizacja może zachodzić zarówno w wyniku mniej lub bardziej wyraźnego przymusu (np. administracyjnego, edukacyjnego) jak i mieć charakter względnie dobrowolny, tzn. nie wiązać się z żadną bezpośrednią presją. Często rozumiana obecnie jako proces wynarodowienia, poprzez nakłanianie lub przymuszanie ludności rdzennej określonego terenu do przyswojenia języka niemieckiego oraz kultury niemieckiej, a także proces rozprzestrzeniania się języka, kultury i ludności poprzez asymilację lub adaptacje obcojęzycznych słów.

1. 1. Słowianie Połabscy

Obrazek Ziemie Słowian – X wiek

Germanie rozpoczęli podbój ziem pogańskich plemion połabskich w VIII wieku naszej ery. Granica zamieszkania Słowian opierała się o utworzony w roku 805 przez Karola Wielkiego Limes Sorabicus[1] , a później Limes Saxoniae. Germanie starali się narzucić im chrześcijaństwo oraz własną kulturę. Trwające kilkaset lat walki ze Słowianami połabskimi zgrupowanymi w związkach plemiennych Wieletów, Związku Obodrzyckiego – Obodrzyczan oraz Serbołużyczan doprowadziły do upadku struktur państwowych Słowian zamieszkujących na terenach dzisiejszych Niemiec Wschodnich i włączenie ich ziem w struktury państwa niemieckiego.

Historię podporządkowywania sobie przez Niemców Słowian połabskich opisywali na bieżąco mnisi niemieccy na łamach swoich kronik: Widukind z Korbei w „Dziejach Sasów”, biskup merseburski Thietmar z Merseburga w tzw. „Kronice Thietmara”, kanonik Adam z Bremy autor „Dziejów Kościoła Hammenburskiego” oraz Helmold w „Kronice Słowian”. Wszyscy oni dawali świadectwo prześladowania Słowian.

Helmold pisał: „Guncelin, rządca zamku, mąż dzielny i sługa księcia (Henryka Lwa), polecił swoim, żeby skoro tylko spostrzegą kogokolwiek ze Słowian idących bocznymi drogami bez usprawiedliwionej przyczyny, żeby natychmiast takich chwytali i natychmiast wieszali”[2].

tzw. Limes Saxoniae granica między Obodrzytami a Sasami. Zachodnia granica zasięgu Słowian we wczesnym średniowieczu

Obrazek Wojowie słowiańscy

Prześladowania Słowian połabskich ze strony Germanów miały podłoże tak wyznaniowe, jak i ekonomiczne. Wykorzystywali oni wiarę chrześcijańską jako pretekst do zaborów ziem słowiańskich. Wg średniowiecznych pojęć pogańskie ziemie należały do tego, kto je orężnie zdobył szerząc wiarę, a więc wypełniając obowiązek krucjatowy. Gdy dokonano podboju chrześcijańscy władcy wprowadzali wysokie podatki. Były one dla Słowian tak dotkliwe, że masowo odwracali się od narzuconej wiary. W roku 1011 Helmold pisał:

„Książę (Bernard Saski) tak przez swoją chciwość gnębił naród Winulów, że zmusił ich z konieczności do bałwochwalstwa powrócić. W rzeczy samej w owym czasie opanowali ziemię Słowian margrabia Teodoryk i książę Bernard, pierwszy mianowicie zagarnął wschodnią, drugi zachodnią część kraju, a nierozsądek obu przymusił Słowian do odstępstwa”[2].

W roku 1164 książę wagryjski Przybysław żalił się na władców Saskich: „Wiadomo wszystkim Wam, jakie nieszczęścia i ciemiężenia dotknęły nasz lud wskutek gwałtów i przemocy księcia, który ciężar ich dał nam uczuć: zabrał nam dziedzictwo ojców naszych i wszędzie w nim osadził przybyszów, jak Flamandczyków, Holendrów, Sasów, Westfalów i inne ludy rozliczne. Tej krzywdy ojciec mój aż do śmierci swej dochodził, za to mój brat w wiecznym więzieniu zamknięty”[2].

Ostateczny podbój Słowian Zachodnich umożliwiły zbrojne wyprawy wojenne organizowane w XII wieku przez feudałów niemieckich. Wyprawa z 1147 miała nawet sankcję ze strony papieża Eugeniusza III i przeszła do historii jako krucjata połabska. Wymierzone przeciwko pogańskim plemionom doprowadziły ostatecznie do wchłonięcia tych terenów przez Niemcy, ale proces germanizacji ludności słowiańskiej trwać miał jeszcze przez setki lat.

Kultura, język i obyczaje tych słowiańskich ludów przetrwały w ramach państwa niemieckiego dość długo, ale do dzisiaj szczątkowo przetrwały jedynie kultura i język Serbołużyczan zamieszkujących od VI w. n.e. pomiędzy rzekami Bóbr, Kwisa i Odra na wschodzie, a rzekami Soławą (niem. Saale) i Łabą na zachodzie.
Duński Biskup Absalon niszczy idola słowiańskiego boga Świętowit w Arkonie – obraz Laurits Tuxen

Nie przetrwała natomiast kultura Drzewian – słowiańskiego plemienia połabskiego należącego do związku obodrzyckiego, którzy osiedlili się na obszarze między Łabą i późniejszymi miastami Lüneburg i Uelzen w VII wieku n.e. Chociaż w 1751 anonimowy podróżnik zauważył, że o „Wendach” miejscowa ludność niemiecka mówiła z pogardą i wstrętem, a także twierdziła, że ich język już całkowicie wymarł, to ostatni Drzewianie przetrwali aż do XVIII wieku. [3] Etnografowie niemieccy podjęli badania nad Drzewianami kiedy słowiański charakter tego ludu zaczynał się już zatracać. Wtedy także ukazały się pierwsze słowniki niemiecko-drzewiańskie. Badania ukazały duże wpływy niemieckie w języku Drzewian, duży procent germanizmów oraz stosowanie niemieckiej pisowni wyrazów. Ostatnia kobieta mówiąca po drzewiańsku zmarła w 1756. Podobny był los sąsiadów Drzewian – Smolińców, podbitych na początku IX wieku. Przeżyli w izolacji do XVIII wieku, zachowując swoją słowiańską tożsamość. Losy Drzewian i Smolińców podzieliły także inne słowiańskie plemiona należące do grupy wieleckiej i obodrzyckiej: ostatecznie uległy całkowitej asymilacji z kulturą niemiecką. Obecni potomkowie Słowian połabskich tak dalece odeszli od własnych korzeni, że nie pamiętają o swoich słowiańskich przodkach i uważają się za spadkobierców tradycji germańskiej.

Do teraźniejszych czasów Niemcy nazywają obszary zamieszkane przez Słowian Wendlandem (krajem Wendów, czyli Słowian). Wiele nazw obecnych miast niemieckich w Meklemburgii czy Łużycach powstało ze zniemczenia pierwotnych nazw słowiańskich, gdyż powstały one na miejscu osad założonych przez Słowian połabskich. Na Łużycach rząd niemiecki zezwolił obecnie na stosowanie podwójnego nazewnictwa tych miejscowości i np. obok Cottbus widnieje także łużycka nazwa Chóśebuz.

1. 2. Serbołużyczanie

Obrazek Słowiańszczyzna, Germania, Galia i Italia niosą dary cesarzowi Ottonowi III

W 1667 książę Brandenburgii Fryderyk Wilhelm nakazał bezzwłoczne zniszczenie wszystkich druków łużyckich oraz zakazał nabożeństw w tym języku[potrzebne źródło].

Po kongresie wiedeńskim, kiedy to przyznano część Łużyc Górnych Saksonii, a większość Łużyc Prusom, pojawiły się kolejne zakazy, ograniczające używanie języków łużyckich; nasila się emigracja Łużyczan, głównie do Stanów Zjednoczonych (miejscowość Serbin w Teksasie) i Australii. W 1848 5000 Łużyczan podpisało petycję do rządu Saksonii, w której domagali się zrównania praw języka łużyckiego z niemieckim w kościołach, sądach, szkołach i administracji.

Serbowie łużyccy prześladowani byli w czasach III Rzeszy. Propaganda faszystowska głosiła, że należą oni do szczepów germańskich plemion. Rozwiązywano organizacje łużyckie, a działaczy aresztowano lub eliminowano. W czasie II wojny światowej zginęło ok. 20 tys. Serbów łużyckich.

Serbołużyczanie zdołali zachować swoją kulturę oraz język pozostając przez 1000 lat w obrębie państwa niemieckiego. W efekcie niezbyt nasilonej germanizacji do dzisiaj zachowała się w Niemczech stosunkowo liczna społeczność łużycka. Wielowiekowy proces germanizacji na Łużycach spowodował jednak znaczne skurczenie się populacji Serbów łużyckich. W 1919 roku społeczno-kulturalna organizacja Serbów łużyckich „Domowina” mogła się pochwalić 180 tysiącami członków. Obecnie populację Łużyczan szacuje się na ok. 50 tys. w tym: Górnołużyczan (Horni Serbja), mówiący językiem górnołużyckim – około 30 000 osób oraz Dolnołużyczan (Dolne Serby), mówiący językiem dolnołużyckim, w liczbie około 20 000 osób. Serbołużyczanie stanowią aktualnie jedynie niewielką mniejszość w liczących 82 mln ludności Niemczech.

Jeszcze pod koniec XIX wieku około 150 000 osób mówiło językami łużyckimi. W 1920 praktycznie wszyscy Łużyczanie w takim samym stopniu władali językiem niemieckim, jak łużyckim. Ostatni Łużyczanin bardzo słabo znający język niemiecki zmarł w 1954 w dolnołużyckiej wsi Myšyn/Müschen.

1. 3. Ślązacy

Obrazek Mapa Śląska z 1561 roku

Polska utraciła formalnie Śląsk w 1348 roku na rzecz Korony Czeskiej, następnie w roku 1526 przeszedł na dwa kolejne wieki pod panowanie Habsburgów. W 1742 roku Prusy zaatakowały Austrię i w efekcie tzw. wojen śląskich przyłączyły Śląsk do swojego terytorium. W 1763 roku pruski podbój Śląska został zakończony, etnicznie jednak przez cały ten czas Śląsk, podobnie jak Łużyce, w znacznej (a na Górnym Śląsku przeważającej) liczbie zamieszkiwała ludność słowiańska, która na terenie Śląska mówiła dialektem śląskim języka polskiego. Niemieccy osadnicy przybywający na Śląsk od drugiej połowy XIII wieku nazwali rdzenną słowiańską ludność tych terenów „Wasserpolen”, a w późniejszych wiekach nazwę tę rozciągnięto także na słowiańską mowę mieszkańców Śląska: „Wasserpolnisch Michsprache”. Niemiecki opis geograficzny Śląska z r.1689 odnotowuje dla przykładu że, lud między Oławą a Kątami Wrocławskimi „sehr polnisch redet”. W Kątach Wrocławskich w r. 1641 prawie połowa ogółu rzemieślników należała do osobnego, polskiego cechu. Jedne z pierwszych dekretów Fryderyka Wielkiego z 1764 roku był skierowany przeciwko językowi polskiemu. Wprowadzono język niemiecki jako język urzędowy oraz wydano zakaz zatrudnienia w szkołach nauczycieli nie posługujących się językiem niemieckim. Wprowadzono restrykcje w używaniu języka polskiego w szkołach i urzędach.

Germanizacja objęła początkowo teren Dolnego Śląska oraz wszystkie większe miasta znajdujące się na jego terenie. Miasto Wrocław dzięki osadnictwu niemieckiemu stał się miastem dwujęzycznym. Stopniowo polska ludność była z niego wypierana tym niemniej przez długi czas jeszcze prawobrzeżną część Wrocławia na wschodnim brzegu Odry Niemcy nazywali „Polnische seite”. Urzędowa relacja z 1789 roku donosiła o posługiwaniu się językiem polskim przez ludność zamieszkałą pod samym Wrocławiem. Jeszcze w XIX wieku Jerzy Samuel Bandtkie pisał

„”Stolica Śląska ma wiele mieszkańców polskich, bo już o 1,5 mili od Wrocławia są wsie, gdzie lud mówi po polsku, a o 2 lub 3 całe parafie nad Odrą polskie””[4]

Do takich polskich wsi należały min. Brochów, Gaj, Księże Małe i Księże Wielkie, Tarnogaj i Zalesie; oraz ewangelickie: Radwanice, Sokolniki, Zacharzyce, Święta Katarzyna, Mokry Dwór, Opatowice, Laskowice i Strachowice. Wiele z nich to dzisiejsze dzielnice Wrocławia. Prowincja Śląska mówiła jeszcze przez długi czas po polsku dlatego władze pruskie usiłowały odmienić stosunki etniczne na terenach Śląska w taki sposób, w jaki robiono to kilka wieków wcześniej na ziemiach podbitych Słowian połabskich. Z czasem pruskie władze wyeliminowały prawie całkowicie język polski z życia publicznego i zaczęły także kwestionować polski charakter Śląska. Przymusowa germanizacja oraz zakazy używania języka polskiego budziły kontrowersje wśród samych Niemców. W broszurze wydanej w 1791 r. niemiecki pastor z Wrocławia pisze:

„Jakimże jest język tuziemczy na Śląsku? Niemiecki przecież chyba nie? Po znaczącym nazwaniu miast i wsi w danym kraju rozpoznaje się przecież bez wątpliwości, jakim był powszechny język gdy je budowano. Co znaczy Glogau, Bunzlau, Wohlau, Jauer, Breslau, Brieg po niemiecku? W języku polskim natomiast wszystko to ma swoje znaczenie! Czy fałszywy jest wniosek, iż gdy miasta te budowano, język polski był na Śląsku językiem regionalnym ? Czy nie można by z większymi pozorami uprawnienia czynić zarzuty Dolnoślązakowi za jego język niemiecki, niż czyni się to Górnoślązakowi z powodu jego języka polskiego? Tak wiele ignorancji wykazują wasi agitatorzy, którzy was tak głośno łają. To, co ganią, godne jest chwalenia. Doprawdy, godny pożałowania jest naród, z którego się szydzi z powodu jego języka ojczystego, którego przecież nie zawinił, i to przez ludzi, którym brakuje wszystkiego, by móc orzekać prawdziwie i rzetelnie.”[5]

Osadnictwo saskie na Śląsku w średniowieczu

Oprócz zwalczaniu języka kolejnym sposobem na germanizację Śląska była niemiecka akcja osadnicza, tak zwana kolonizacja fryderycjańska. W samym roku 1763 osiedlono 61 tysięcy Niemców, zaś przez następnych 40 lat około 110 000. Obok wsi słowiańskich zakładano na Śląsku także setki zupełnie nowych, czysto niemieckich wsi. W rezultacie język niemiecki stał się dominujący na tym terenie. Zmieniający się zasięg języka polskiego można prześledzić na mapie zamieszczonej w książce o geografii Śląska wybitnego niemieckiego geografa Josepha Partscha, „Schlesien”, gdzie w 1 tomie porównał on granice jego występowania w latach 1790-1890.[6].

Około roku 1826 stosunki etniczne pod Wrocławiem przedstawiały się następująco: W Laskowicach na 71 gospodarstw polskich przypadało 11 niemieckich, w Nowym Dworze na 38 polskich przypadały 4 niemieckie, w Piekarach na 40 polskich – 4 niemieckie, w Dębinie na 42 gospodarstwa polskie – 7 niemieckich, w Chwałowicach na 36 polskich – 4 niemieckie, w Dziuplinie Dużej na 45 polskich – 2 niemieckie, w Dziuplinie Małej na 11 polskich – 1 niemieckie, w Jelczu na 32 polskie – 5 niemieckich, w Ratowicach na 58 polskich – 7 niemieckich, w Wojnowicach na 18 polskich – 1 niemieckie. Po polsku mówiono także w Kamieńcu Wrocławskim na samym przedmieściu Wrocławia oraz w Kątach Wrocławskich i Gniechowicach. Gwara dolnośląska w powiatach wrocławskim i oławskim (okolice Oławy, Jelcza-Laskowic, Piekar, Ratowic, Miłoszyc) przetrwała do lat 1866-1888 ulegając następnie całkowitej germanizacji. W powiecie zielonogórskim Polacy stanowili około roku 1848 ciągle około 40% ludności, a polski kościół w samej Zielonej Górze zamknięto odgórną decyzją administracyjną w ramach polityki germanizacyjnej. Jeszcze w 1896 roku we wspomnianej książce „Schlesien” dr Partsch wyraża zdziwienie, że


trudno zrozumieć, jak mogło się zdarzyć, że na zachodniej stronie rzeki Odry, w dystrykcie Oława i w sąsiedztwie części dystryktu Wrocław i Strzelin mogło przetrwać całkowicie zwarte terytorium mówiących po polsku mieszkańców, które zawiera w sobie wiele ważnych dróg i które rozciąga się na wszystkie strony od wielkiego centrum transportowego jakim jest Wrocław
[6].

Ten niedokładny i mający powierzchowne jeszcze skutki proces germanizacji ludności Śląska potwierdzał w swej relacji z podróży do Wrocławia z roku 1869 Józef Ignacy Kraszewski:

„germanizacja do dziś dnia nie potrafiła w nim zatrzeć śladów dawnego, słowiańskiego pochodzenia. Wrocław jest, już można powiedzieć, półpolskim miastem, część jego za Odrą, przy Tumie, nawet dotąd polską się zowie i u wrót stolicy Śląska już mowę naszą posłyszeć możemy”[7].

Obrazek

Około roku 1900 jedynymi enklawami, gdzie 25-50% procent ludności posługiwało się językiem polskim były okolice Kątów Wrocławskich i Gniechowic. Wyjątkiem w tym ogólnym germanizacyjnym trendzie podczas rządów pruskich na Śląsku było utworzenie w latach czterdziestych XIX stulecia pierwszej w Niemczech – Katedry Slawistyki na uniwersytecie wrocławskim.[8]. Dłużej od Dolnego Śląska zwarte zasiedlenie ludności polskojęzycznej utrzymało się na Śląsku górnym. Niemiecki atlas geograficzny i demograficzny Richarda Andreego, który wydany został w roku 1923 (po włączeniu części Górnego Śląska do Polski) wyraźnie ukazywał, że ludność polskojęzyczna stanowiła większość na Śląsku opolskim oraz Warmii i Mazurach. Według tego atlasu na Górnym Śląsku ludność polskojęzyczna liczyła 75% całej populacji.[9]

W 1872 roku usunięto na wniosek kanclerza Bismarcka język polski ze szkół na Górnym Śląsku[10]..

Ograniczano liczbę szkół z językiem polskim i zwiększano z językiem niemieckim. Przykładowo w latach 1824-1827 liczba szkół w rejencji opolskiej wzrosła ze 199 do 230, dwujęzycznych z 282 do 497, natomiast liczba szkół z językiem polskim zmalała ze 131 do 70[11].

Mimo tej wieloletniej germanizacji przetrwały jednak na Śląsku liczne oazy polskie, a polscy Ślązacy wielokrotnie protestowali przeciwko prześladowaniom przez władze niemieckie. Jeszcze po I wojnie światowej, część powiatu Syców (nazywany do 1888 Polnisch Wartenberg), należącego do Dolnego Śląska przyłączono do Polski ponieważ w rejonie tym na pograniczu z Wielkopolską, pomimo kilkuset lat oderwania od Polski, zachował się język polski i ludzie identyfikujący się z państwem Polskim. Jest to jedyny region Dolnego Śląska gdzie do dzisiaj mówi się reliktową gwarą dolnośląską, co stanowi ewenement na Dolnym śląsku[potrzebne źródło]. Ślązacy trzykrotnie sięgali po broń w Powstaniach śląskich, aby przyłączyć Górny Śląsk do Polski. Pomimo trwajacych około 170 lat zabiegów geramnizacyjnych Ślązacy częściowo nadal utożsamiali się z Polską a terenach należących do Niemiec założyli w 1922 roku Związku Polaków w Niemczech. Organizacyjnie Dzielnica I z siedzibą w Opolu (obejmowała tereny Śląska Opolskiego), a Dzielnica II zrzeszała m.innymi ludność Dolnego Śląska.
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » poniedziałek 14 lip 2014, 21:28

1. 4. Czesi

Obrazek Czeskie napisy zamazywane przez Niemców sudeckich po niemieckiej aneksji Czechosłowacji

Germanizacja Czechów nasiliła się po przegranej przez nich w 1620 roku Bitwie pod Białą Górą, która była starciem między siłami czeskich protestantów oraz wojskami koalicyjnymi ligi katolickiej. Zwycięscy Habsburgowie rozpętali w Czechach terror. Planowo zamordowali 600 najważniejszych przedstawicieli czeskiej elity społecznej i kulturalnej zaczynając od ścięcia na praskim Rynku Staromiejskim 27 najwybitniejszych przedstawicieli husyckiej szlachty. Skonfiskowali także majątki czeskich protestantów stanowiące połowę wszystkich posiadłości ziemskich i przekazali je zwycięskiej arystokracji niemieckiej.

Przekazano kościoły niemieckim katolikom oraz rozpoczęto przymusową rekatolizację. Tysiące protestantów czeskich uciekło na Śląsk oraz do Polski gdzie tworzyli husyckie wspólnoty Braci czeskich. Wskutek tej migracji Czechy stały się krajem wyludnionym oraz zrujnowanym ekonomicznie. Liczba autochtonicznej ludności czeskiej zmalała do 1/4. Habsburgowie likwidując niezależność Królestwa Czech zredukowali ją do własnej dziedzicznej prowincji, w której zawzięcie tępili język czeski oraz rdzenną kulturę.

Skutkiem tej polityki było całkowite zniemczenie szlachty czeskiej oraz wszystkich wyższych i średnich warstw społecznych. W XVIII wieku język czeski stał się prawie wyłącznie językiem niewykształconych chłopów. Jednak pomimo wysiłków Kościoła rzymskokatolickiego oraz polityki Habsburgów świadomość własnej bogatej czeskiej kultury narodowej nie zaginęła i w wieku XIX stała się źródłem tzw. Czeskiego Odrodzenia Narodowego. Między protestanckimi Czechami niechętnymi katolicyzmowi, a osiedlonymi w Czechach prohabsburgskimi, katolickimi Niemcami powstał głęboki konflikt, który zakończył się dopiero w 1945 wraz z wysiedleniami Niemców sudeckich z Czech.

Obrazek Biskup Absalon obala Światowita w Arkonie

2. Germanizacja nazw na terenach słowiańskich

Nazwy słowiańskie stwarzały Niemcom trudności w wymawianiu, występowały w nich nieznane im dzwięki i nie używane połączenia dźwięków, sama nazwa była dla nich absolutnie niezrozumiała.

Najwcześniej germanizacja nazw rozpoczęła się na terenach wschodnich Niemiec, które zostały odebrane Słowianom Połabskim jeszcze w średniowieczu. Wiele miast w Meklemburgii, Brandenburgii oraz na Łużycach powstała w wyniku zniemczenia wcześniejszych słowiańskich nazw geograficznych. Do takich nazw należą np. nazwy niemieckich miast Cottbus zwane po łużycku Chóśebuz, Rostock – powstała od słowiańskiej nazwy „Roztoka” co oznaczało szerokie rozpływanie się rzeki, Wismar – pierwotnie osada słowiańska Obodrzytów o nazwie „Wyszomir”, Stralsund – Strzałów, w którego herbie jest do tej pory strzała, Schwerin – Zwierzyn itd. Nazwy te mając znaczenie w językach słowiańskich po niemiecku je traciły tak więc z czasem; głównie podczas polityki Kulturkampfu oraz nazistowskiej polityki całkowitej germanizacji terenów wschodnich Niemiec, wiele nazw miejscowości o słowiańskim brzmieniu masowo zamieniano na całkowicie niemieckie [12].

Od połowy XVIII wieku do roku 1945 germanizacji podlegało także słowiańskie nazewnictwo miejscowości na Śląsku. Dla przykładu przetłumaczono Brzezetz na Birken (dziś Brzeźce), albo Dziergowitz na Oderwalde (dziś Dziergowice). Ewolucję nazw na Śląsku świetnie ilustruje nazwa wsi Bystrzyca Dolna znajdującej się na Dolnym Śląsku. Miejscowość ta w okresie 1000 lat miała 13 nazw:

„Bistritcza – 1149/50 r., Wistricz – 1330 r., Wystricza – 1300 r., Polnisch Weistritz – 1318 r., Wistricz – 1334 r., Wistricia polonicalis – 1340 r., Polnisschen Weissericz – 1362 r., Polnisch Weistritz – 1372 r., Polnischweistric – 1666 r., Pohl (nisch) Weiseritz – 1743 r., Weistriz Polnisch – 1785 r., Nieder Weistritz – 1886 r., Bystrzyca – 1945.”

Czasami zmiany były nieznaczne i polegały na przeróbce końcówki „-ów” na niemieckie „-au” (np. Wilków-Wilkau), „-sław” na „-slau” (np. Domasław-Domslau), przyrostka „-ice” na „-itz” lub „-witz” (np. Domanowice-Domnowitz). Zmianom ulegały polskie nazwy pod wpływem dynamicznego akcentu niemieckiego, padającego na sam początek – polskie nazwy zatracały swoją środkową część (np. Gołostowice-Gollschau, Opatowice-Ottwitz, Łososiowice-Losswitz[13]).

Inne przykłady germanizacji polskich nazw na Śląsku to Brzeg-Brieg, Góra-Ghurau, Wołów-Wohlau, Strzelin-Strehlen, Trzebnica-Trebnitz, Głogów-Glogau, Jawor-Jauer, Oleśnica-Oels[14]. Według przedwojennego spisu w powiecie wrocławskim na 203 gminy 192 miały zgermanizowaną polską nazwę, podobne proporcje były w powiecie średzkim. W powiecie legnickim, w centrum dawnej rejencji, dla 69 z 87 gmin wiejskich można w przeszłości znaleźć polskie nazwy, kilka wygląda na zniekształcone polskie, lecz nie odnaleziono w dokumentach potwierdzenia tego faktu. Powiat głogowski obejmował 109 gmin, z których 94 ma poświadczone polskie nazwy w dokumentach, już w spisie z 1313 na 54 nazwy (spis częściowy) tylko 6 jest niemieckich[15].

Jak widać na powyższych przykładach początkowo zniemczano nazwy śląskich miejscowości w mowie potocznej, później także urzędowo zachowując jednak słowiański źródłosłów[16]. Następnie dodawano do tej zniemczonej nazwy przymiotnik Polnisch dla podkreślenia zasiedlenia przez ludność mówiącą po polsku (często w pobliżu znajdowały się miejscowości z przymiotnikiem Deutsch – np. Lasowice Małe, gdzie mieszkańcy byli niemieckojęzyczni). W dalszej kolejności usuwano przymiotnik Polnisch i w ostatniej fazie zmieniano zniemczoną słowiańską nazwę na nową niemiecką. Zmiany te obejmowały większość miejscowości na Śląsku. Przykładem mogą być nazwy Polnisch Neustadt (obecnie Prudnik), Polnisch Wartenberg (Syców), Polnisch Probnitz (Browiniec Polski), Polnisch Olbersdorf (Olbrachcice), Polnisch Neukirch (Polska Cerekiew), Polnisch Krawarn (Krowiarki), Polnisch Lasowitz (Lasowice Wielkie), Polnisch-Hammer (Kuźniczysko, Polnisch Bortschen (Strumyk)[17] itd.. Przymiotnik Polnisch zaczęto usuwać od XVIII wieku, następnie na początku XX wieku (po rozpoczęciu I wojny światowej, jak np. w przypadku Polskiej Nowej Wsi) oraz w czasie rządów Adolfa Hitlera kiedy to zmieniano masowo nazwy w całej Rzeszy na Łużycach, w Meklemburgii, Pomorzu oraz Dolnym i Górnym Śląsku. Największe nasilenie tych zmian miało miejsce podczas akcji Kulturkampf oraz w okresie III Rzeszy. W 1936 r. kiedy w rejencji opolskiej zmieniono 1088 nazw miejscowości, a w następnym roku przemianowano dodatkowo 160 wsi sołeckich, przysiółków i osiedli. W rejencjach wrocławskiej i legnickiej – gdzie nasilenie przypadło na lata 1937 – 1938 przemianowano 359 nazw miejscowości, a w legnickiej 178 [18].

3. Germanizacja na ziemiach polskich

Germanizacja na ziemiach polskich.

Po włączeniu w granice państwa niemieckiego ziem należących do Słowian połabskich – Wieletów, Obodrzyczan oraz Serbów łużyckich oparta na Odrze zachodnia granica piastowskiego państwa Polan stała się przez pewien czas zachodnią granicą zasięgu Słowiańszczyzny. Późniejsze podboje doprowadziły do opanowania Pomorza Zachodniego, Gdańskiego, Prus Wschodnich, a także przejściowo części Żmudzi i Kujaw.

3. 1. Germanizacja pruska po rozbiorach

W 1772 roku miał miejsce I rozbiór Rzeczypospolitej. W wyniku kolejnych rozbiorów Polska przestała istnieć na mapie jako państwo. Jej teren wcielony został do Prus, Cesarstwa Austro-Węgier i Rosji. Po upadku powstania kościuszkowskiego Prusy (w granicach których znalazła się nawet Warszawa składały się w 40% z obywateli narodowości polskiej. Wszystko wskazywało na to, że królestwo stanie się państwem germańsko-słowiańskim. Tak się jednak nie stało. Dawną politykę dynastyczną dworu pruskiego zastąpił nowy niemiecki nacjonalizm.

Prusacy przystąpili do intensywnej akcji scaleniowej. Głównymi jej elementami było osiedlanie na ziemiach polskich ludności niemieckiej. Rozdawano lub sprzedawano po niskich cenach skonfiskowane w roku 1795 dobra ziemskie klasztorów i uczestników powstania kościuszkowskiego oraz podjęto germanizowanie młodzieży polskiej, realizowane m.in. przez naukę w szkole niemieckiej oraz służbę wojskową w armii pruskiej. W celu przygotowania młodzieży do służby wojskowej Prusacy utworzyli w Kaliszu, w zabudowaniach lewego skrzydła byłego kolegium jezuickiego, szkołę wojskową – Korpus Kadetów. Urzędowe otwarcie tej szkoły nastąpiło w roku 1797, a początkowa liczba stu dwudziestu pięciu uczniów w krótkim czasie wzrosła do 200. Nauka obejmowała kurs przygotowawczy z zakresu języka niemieckiego, historii Prus, podstaw matematyki i przedmiotów wojskowych. Absolwentów tej szkoły kierowano następnie do Korpusu Kadetów w Berlinie, a po jego ukończeniu do służby w wojsku pruskim.

Obrazek 1831; oddziały powstańcze przekraczają granicę z Prusami

Postępowanie władz okupacyjnych w stosunku do ludności polskiej spotkało się z wrogim przyjęciem. Ten nieprzychylny stosunek do Prusaków pogłębiały jeszcze wiadomości o wojnach toczonych przez Napoleona Bonaparte oraz o walkach działających przy jego boku Legionów Polskich, dowodzonych przez Jana Henryka Dąbrowskiego. W 1806 r., gdy wojska pruskie zostały rozgromione przez armię napoleońską, sytuacja ludności polskiej zamieszkującej na obszarach objętych zaborem pruskim uległa całkowitej zmianie, sprawa polska znalazła się bowiem w orbicie zainteresowań cesarza francuskiego.

Zmasowaną akcję germanizacyjną ludności polskiej rozpoczęto na szeroką skalę w latach trzydziestych XIX wieku. Na Śląsku, Pomorzu Gdańskim, Warmii oraz na Mazurach władze pruskie wymieniały w szkolnictwie oraz administracji urzędników pochodzenia polskiego na Niemców. Po powstaniu listopadowym w Wielkim Księstwie Poznańskim zlikwidowano stanowisko polskiego namiestnika (Antoniego Radziwiłła) i rozpoczęto ograniczanie języka polskiego w szkolnictwie i administracji. Rząd pruski prowadził także akcję wykupywania od zubożałej polskiej szlachty folwarków i posiadłości ziemskich. Na ten cel przekazał milion talarów.

Obrazek Niemiecka mapa z roku 1905 pokazująca zasięg polsko języcznej większości w Wielkopolsce

Po upadku powstania styczniowego nastąpiły aresztowania Polaków i dalsze zaostrzenie kursu antypolskiego. Po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku kanclerz Bismarck ogłosił akcję kulturkampfu. Ksiądz, który nie zgodził się poddać Kulturexamen był usuwany z urzędu, a diecezjom odbierano subwencje[19]. W 1874 roku usunięto język polski ze szkół średnich, a w 1866 roku z elementarnych. Wobec dzieci, które odezwały się w szkole po polsku, były stosowane kary cielesne przez niektórych niemieckich nauczycieli. Polaków mieszkających w Niemczech oraz innych zaborach najbardziej zbulwersowały wydarzenia w latach 1901-1902 w szkole we Wrześni. Dzieci polskie zostały tam skatowane przez niemieckich nauczycieli i policję za to, że podczas lekcji religii nie chciały mówić po niemiecku. W proteście ogłosiły tzw. strajk dzieci wrzesińskich, który odbił się głośnym echem w ówczesnym świecie. Przeciw brutalnej germanizacji polskich dzieci we Wrześni protestowali Maria Konopnicka oraz Henryk Sienkiewicz. Konopnicka napisała bardzo emocjonalny wiersz „O Wrześni”, a Sienkiewicz w krakowskim czasopiśmie „Czas” opublikował dwa listy: w listopadzie 1901 roku – „O gwałtach pruskich” oraz „List otwarty do J.C.M. Wilhelma II, króla pruskiego” w listopadzie 1906 r. W listach tych piętnował postępowanie władz pruskich wobec polskich dzieci, a także antypolską politykę pruską. List z 1906 roku wydrukowały wszystkie polskie gazety w zaborach austriackim i rosyjskim oraz wiele czasopism zagranicznych, ponieważ w roku 1905 Sienkiewicz otrzymał nagrodę Nobla za całokształt pracy artystycznej, stając się bardzo znaną osobą na świecie.

W 1886 roku rząd niemiecki utworzył Komisję Kolonizacyjną oraz Komisję Generalną, których zadaniem był wykup ziemi od Polaków mieszkających w Wielkopolsce oraz na Pomorzu Gdańskim. W zamian na ziemiach tych masowo osiedlano niemieckich chłopów sprowadzanych z głębi Rzeszy. Na ten cel rząd pruski jednorazowo przeznaczył 100 mln marek, a po ich wyczerpaniu stale dotował budżet Komisji. W sumie do roku 1914 Komisja zużyła około 1 mld marek niemieckich – w ramach tej szeroko zakrojonej akcji zakupiła w latach 1886-1915 126 259 ha z rąk polskich. W sumie na zakupionych terenach zasiedlono około 150 tys. małorolnych i średniorolnych chłopów z głębi Niemiec.

W 1894 roku powstał w Poznaniu „Niemiecki Związek Marchii Wschodniej” (niem. Deutsch Ostmarkeverein, DOV) przez Polaków zwany Hakatą (od nazwisk założycieli Hansemanna, Kennemanna, Tiedemanna). Była to organizacja zrzeszająca niemieckich nacjonalistów prowadząca ostrą propagandę antypolską. To właśnie z jej inicjatywy wydano w 1904 roku ustawę, która zabraniała wznoszenia bez zgody miejscowych władz budynków mieszkalnych na nowo nabytych gruntach. Słynny był przypadek Michała Drzymały, który nie mogąc otrzymać pozwolenia na budowę domu zamieszkał wraz z rodziną w wozie cyrkowym.

W 1908 roku Reichstag przegłosował nową ustawę o stowarzyszeniach z tzw. „paragrafem kagańcowym” (par.12). Przewidywał on, że zebrania w języku innym niż niemiecki mogą odbywać się tylko w miastach gdzie ludność polska stanowi więcej niż 60%. Działania te przynosiły skutek przeciwny od zamierzonego[20].

Polacy w zaborze pruskim wielokrotnie występowali zbrojnie przeciw Niemcom. Na przestrzeni 100 lat – między 1794 a 1919 w Wielkopolsce miało miejsce pięć tzw. powstań wielkopolskich, w których patrioci polscy starali się uzyskać niepodległość. Cały ten okres zwany najdłuższą wojna nowoczesnej Europy doprowadził w końcu do przyłączenie Wielkopolski, którą Niemcy zwali „Sudprussen” do II Rzeczypospolitej

3. 2. I wojna światowa

Jeszcze przed I wojną w Niemczech powstała koncepcja tzw. Mitteleuropy. Słowo oznacza po niemiecku Europę Środkową stanowiło jednak także koncepcję polityczną oraz program będący celem wojennym Niemiec podczas I wojny światowej. Zakładał on dominację Cesarstwa Niemieckiego nad Europą Środkową i jej całkowitą eksploatację przez Niemcy, aneksję terytoriów zamieszkanych w większości przez ludność nie-niemiecką oraz ich germanizację. Mitteleuropę miały tworzyć marionetkowe państwa (w tym Królestwo Polskie) pod polityczną, ekonomiczną i wojskową kontrolą Rzeszy. Rejon miał być wykorzystywanym gospodarczo zapleczem imperium Niemieckiego, a jego zasoby miały służyć udanej rywalizacji z Anglią i Francją na arenie światowej w celu uzyskania pozycji wiodącego mocarstwa. Organizacja ekonomiczna opierałaby się na dominacji Niemiec, które narzuciłyby szereg korzystnych dla siebie umów ekonomicznych z podległymi im satelickimi państwami takimi jak Ukraina czy Polska. Populacja na podporządkowanych terenach stopniowo byłaby germanizowana, także poprzez czystki etniczne na ludności rodzimej i równoległe osadnictwo niemieckie.[21] Niemiecki plan Mitteleuropy podczas I wojny światowej przewidywał znaczną aneksję terytorium Polski i wypędzenie z tych terytoriów Polaków oraz Żydów, zastępowanych stopniowo kolonistami niemieckimi.[22] Sama Polska miała być stopniowo germanizowana, także poprzez zmniejszenie populacji Polskiej na skutek klęsk głodu.[23][24]. Częściowa realizacja tych planów miała swoje odzwierciedlenie w Traktacie Brzeskim, powiązanym z gwarancjami ekonomicznej i militarnej dominacji Niemiec na Ukrainie

3. 3. II wojna światowa

Największą skalę osiągnęła germanizacja na terenach zdobytych przez wojska niemieckie w czasie II wojny światowej. Adolf Hitler w swoich przemówieniach wielokrotnie podkreślał potrzebę wyparcia i wyniszczenia Polaków na terenie Polski. Najbardziej znaną wypowiedzą na ten temat jest tzw. cytat armeński. Już jesienią 1939 r. w Urzędzie do Spraw Polityki Rasowej powstał kodyfikujący te uprzedzenia dokument pt. „Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej”, który głosił wprost:
Planowane lokalizacje wysiedleń Polaków z terenów wcielonych do III Rzeszy po 1939

„Nadający się do zniemczenia Polacy otrzymają niemieckie nazwiska po przejściu całkowitego procesu germanizacji, co trwać będzie od dwóch do trzech pokoleń. Językiem urzędowym, handlowym i potocznym winien być tylko język niemiecki, urzędnikami zaś na byłych terenach polskich mogą być tylko Niemcy (
). Dążeniem naszym jest zgermanizowanie w jak najszybszym czasie całej nadającej się do tego ludności (
). Należy wysiedlić element zdecydowanie polski (
) Polakom nie wolno uczęszczać do szkół średnich, do szkół zawodowych, ani też wyższych (
). Nie wolno odprawiać nabożeństw w języku polskim (
) Zabrania się wszelakich zrzeszeń, korporacji i zjednoczeń świeckich i kościelnych, jak również należy zamknąć polskie restauracje, kawiarnie i kina, a nadto znieść wszelką polską prasę i wydawnictwa książek (
). Te osoby, które wydają się niezdolne do przenarodowienia, muszą być utrzymywane na najniższym stopniu kultury (
). Spośród ludności przeznaczonej na wysiedlenie należy wybierać dzieci rasowo wartościowe w wieku najwyżej 8 – 10 lat i umieścić je w Rzeszy (
) Z krewnymi polskimi nie wolno im utrzymywać żadnych kontaktów (
) Poza tym wysiedlić należy: wszystkich Polaków, którzy przybyli na teren Nowej Rzeszy po 1 października 1918 r., całą polską inteligencję, działaczy polskich, tych spośród tzw. neutralnych Polaków, którzy nie dadzą się zniemczyć, wszystkich Żydów (
) i wszystkich mieszańców polsko-żydowskich”.[25]


Heinrich Himmler w swoim ściśle tajnym memorandum pt. „Traktowanie Obcych rasowo na wschodzie”, datowany Maj 25 1940 roku opisał niemiecką taktykę w Polsce:„Musimy podzielić Polskę na tak wiele różnych grup etnicznych, na wiele części i podzielonych grup jak to jest tylko możliwe”[potrzebne źródło]. Według tej zasady przeprowadzono plany germanizacyjne skierowane wobec etnicznych mieszkańców różnych polskich regionów. Najbardziej znanymi akcjami germanizacyjnymi były Goralenvolk oraz Kaschobenvolk[26].

Obrazek Zmieniona zarządzeniem niemieckich władz okupacyjnych nazwa alei 3 maja w Warszawie.1940

Joseph Goebbels stwierdził natomiast 31 X 1939 roku: „Polacy zasadniczo nie powinni mieć teatrów, kin (
). W Generalnym Gubernatorstwie należy zamknąć wyższe szkoły i seminaria (
). Polakom należy zostawić takie możliwości kształcenia, które ukażą im beznadziejność ich położenia narodowego”
. Rozporządzeniem Hansa Franka zlikwidowano na terenie GG szkolnictwo powyżej podstawowego oraz całkowicie zakazano nauczania historii. Germanizacji ludności polskiej służyły także drobiazgowo zaplanowane i systematyczne akcje planowej eliminacji polskiej inteligencji jak Operacja Tannenberg, Akcja AB, czy seria egzekucji oznaczonych kryptonimem Intelligenzaktion, które miały pozbawić Polskę elity politycznej, naukowej, społecznej, kulturalnej i wojskowej. Przeprowadzano także na szeroką skalę szereg akcji wysiedleńczych z terenów zajętych przez Niemcy. Niemcy przeprowadzili je w ramach szeroko zarysowanego planu tzw. Generalnego Planu Wschodniego. Celem akcji była próba sprowadzenia narodu polskiego do stanu społeczeństwa bezkulturowego, które łatwo będzie wynarodowić i podporządkować.

Hans Frank gubernator Guberni generalnej na posiedzeniu rządu 11 marca 1942 w Krakowie stwierdził: „
celem naszym (
) winno być opróżnienie dla osadnictwa niemieckiego całego Kraju Wisły (niem.Weichselland) włącznie z Galicją. Będzie to oczywiście możliwe tylko wówczas, jeśli się z biegiem czasu usunie stąd obce narodowości – Polaków i Ukraińców. Nie ulega wątpliwości, że przeprowadzenie takich zmian potrwa dziesiątki lat; jest to jednakże jedynie słuszna linia postępowania; każda inna jest błędna”.[27]

3. 4. Rabunek dzieci polskich

Rabunek dzieci.

Już od samego początku wojny metodycznie realizowano wytyczne Heinricha Himmlera dotyczące polityki germanizacyjnej, który podczas przemówienia do generałów SS wygłoszonym w Poznaniu pod koniec 1943 roku stwierdził:

„Weźmy od innych narodów to, co dla naszej krwi przedstawia pewną wartość, porywając, o ile to będzie konieczne, dzieci i wychowując je tu wśród nas”[28].

Sposób realizacji tego przedsięwzięcia został sprecyzowany w programie narodowościowym Urzędu do Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP z 25 listopada 1939 r., autorstwa dr. E. Wetzla i dr. G. Hechta, oraz w memoriale Himmlera z 1940 r. Nakazywano w nim coroczne obowiązkowe badania dzieci polskich z Generalnej Guberni w przedziale wiekowym od 6 do 10 lat. Wszystkie, które odpowiadały wymogom rasowym, w świetle tego dokumentu miano wysiedlić do Rzeszy i zgermanizować.

Szacuje się, że w tym czasie rodzicom różnych narodowości odebrano około 250 tysięcy dzieci, w tym najwięcej, bo aż 150 tysięcy z Polski. Wiele z nich wywieziono do Austrii. Po zakończeniu wojny jedynie 25 tysięcy dzieci powróciło do swoich rodziców. Jednym z najbardziej znanych przypadków jest historia Alojzego Twardeckiego.

Przypisy

1 Manteuffel, s.149
2 ↑ Kronika Słowian
3 Karol Arnošt Muka, Szczątki języka połabskiego Wendów Luneburskich, [in:] Materiały i prace Komisyi językowej Akademii Umiejętności w Krakowie, t. I, Kraków 1904
4 Jerzy Samuel Bandtkie „Wiadomości o języku polskim w Szląsku i o polskich Szlązakach.”
5 J. W. Pohl „”Der Oberschlesier verteidigt gegen seine Widersacher” Breslau, 1791
6 ↑ Joseph Partsch: Schlesien: eine Landeskunde für das deutsche Volk, t.1: Das ganze Land, Breslau 1896
7 J.I. Kraszewski, Listy z podróży (1860), cyt. za:Zygmunt Antkowiak: Wrocław od A do Z, Wrocław 1997, s.215
8 Davies,Moorhouse, s.267
9 Richard Andree, Andrees Handatlas, Lipsk 1923
10 „Dzieje Górnego Śląska w latach 1816-1847″ pod red. Franciszka Hawranka, s.175
11 „Dzieje Górnego Śląska w latach 1816-1847″ pod red. Franciszka Hawranka, s.53
12 S. Kozierowski, 1934. Atlas nazw geograficznych Słowiańszczyzny Zachodniej. Poznań: Nauka i Praca. mapa
13 Dolny Śląsk, redakcja:Kirył Sosnowski i Mieczysław Suchocki, Instytut Zachodni, Poznań 1948, str.204.
14 Dolny Śląsk, redakcja:Kirył Sosnowski i Mieczysław Suchocki, Instytut Zachodni, Poznań 1948, str.196.”
na 33 powiaty 29 miast ma przechowywaną z dawniejszych czasów polską nazwę

15 Dolny Śląsk, redakcja:Kirył Sosnowski i Mieczysław Suchocki, Instytut Zachodni, Poznań 1948, str. 197-198
16 J. Bahlke, Śląsk i Ślązacy, Warszawa 2001, ISBN 83-88495-06-2, s. 162.
17 Mirosław Żłobiński „Powiat górowski dawniej i dziś
” Góra 2006 s.62-65
18 http://www.instytutslaski.com/www/pliki/relacje.ppt
19 Davies,Moorhouse, s.297
20 Davies,Moorhouse, s.301
21 Imanuel Geiss „Tzw. polski pas graniczny 1914-1918″. Warszawa 1964
22 Imanuel Geiss „Tzw. polski pas graniczny 1914-1918″. Warszawa 1964
23 Source Records of the Great War, Vol. IV, ed. Charles F. Horne, National Alumni 1923[1]
24 DEVASTATED POLAND Frederick Walcott National Geographic, May 1917[2]
25 Urzęd do Spraw Polityki Rasowej, „Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej” Berlin 1939
26 Cezary Obracht-Prondzyński „Kaszubi. Między dyskryminacją a regionalną podmiotowością”, Gdańsk 2002
27 Protokół posiedzenia rządu GG, – Fragmenty wypowiedzi na temat jedności administracji, polityki w sprawach narodowościowych, wyżywienia oraz wykorzystania siły roboczej” 11 marca 1942 Kraków, „Okupacja i Ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939-1945″, Tom I 1939-1942, KIW Warszawa 1972
28 Przemówienie H. Himmlera do generałów SS, wygłoszone w Poznaniu pod koniec 1943, źródło: Roman Z. Hrabar, Lebensborn, czyli źródło życia, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice, 1975

Artykuł z http://wapedia.mobi/pl/Germanizacja

Obrazek Plan wysiedlenia Polaków z Polski przez Hitlera
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » poniedziałek 14 lip 2014, 23:10

Z dyskusji na http://WWW.Historycy.org

Cz mogło istnieć państwo Serbołuzyckie i Wędzkie po II Wojnie Światowej

* Po II wojnie światowej popularność zyskiwały koncepcje wydzielenia państwa słowiańskiego w granicach historycznych Łużyc. Projekt był popierany przez Czechosłowację, częściowo także Polskę i ZSRR. Niestety, nasi zachodni bracia Serbowie związali się z „niewłaściwą” opcją polityczną (czyli woleli demokrację niż komunistyczny totalitaryzm), a po „zmianach” w Czechosłowacji po 1948r. stracili poparcie W wyniku zaostrzenia się sytuacji międzynarodowej ZSRR zaczął popierać powstanie komunistycznych Niemiec i dążenia Serbów zeszły na plan dalszy

W latach 40-tych istniały też projekty utworzenia w radzieckiej strefie okupacyjnej kraju Wenedów (istniała organizacja obywateli niemieckich uważających się za NIEMIECKOJĘZYCZNYCH SŁOWIAN), w którym językiem urzędowym poza niemieckim miałby być języka słowiański odtworzony z zabytków językowych zachowanych po plemieni Drzewian (na zachód od Łaby, odrębny język i obyczaje zachowali do przełomu XVIII/XIXw.). Za przykład możliwości odrodzenia podawano m.in. Irlndię. Według planów proces reslawizacji miał być rozłożony na 2-3pokolenia.
Jest nawet praca wydana we Wrocławiu w 1946r. pt: „O RESLAWIZACJĘ WSCHODNICH NIEMIEC”

* Połabianie to ogólna nazwa tych plemion słowiańskich, które w średniowieczu(i później) zamieszkiwały tereny między Odrą i Nysą Łużycką a Łabą, Salą (i jeszcze na zachodnim brzegu- vide Drzewianie). W skład Połabian wchodziły m.in. plemiona, od których pochodzą współcześnie żyjący Serbowie Łużyccy. Tak więc każdy Łużyczanin to Połabianin i obecnie tylko Łużyczanie są nadal istniejąca kontynuacją tamtych plemion.
Połabszczyzna niegy nie stanowiła jednolitego obszaru ani pod względem etnicznycm, ani politycznym. Według kryteriów językowych wyróżnić można 2 części, rozgraniczone linią od Frankfutu n/Odrą po Burg (okolice Magdeburga): południową serbsko-łużycką i północną połabską. Pierwszym pod względem językowym bliżej było do Czechów, Morawian, Słowaków. Drudzy wchodzili w skład grupy lechickiej (plemiona z obszaru Polski, Pomorzanie).
Plemiona północne dłużej i zacieklej stawiały opór dominacji niemieckiej, jednak szybciej zanikły (choć zachowały się relacje z poł.XIXw. mówiące o mieszkańcach wsi rugijskich posługujących się wyrazami typu:mleko, woda, ryba,itp). Południe szybciej weszło w orbitę wpływów niemieckich, jednak to tam Słowianie przetrwali.


Obrazek

Serbołużyczanie

Z Wikipedii

Obrazek

Serbołużyczanie– Łużyczanie, Serbowie łużyccy, nazwa własna: grnłuż. (Łužiscy) Serbja, dlnłuż. (Łužyske) Serby, nazwa niemiecka: Sorben i Wenden (ta ostatnia dotyczy głównie Dolnołużyczan) – słowiański naród zamieszkujący Łużyce, ziemie leżące na terytorium Niemiec. Historycznie Łużyce obejmują także niewielkie fragmenty terytorium Polski i Czech.

Serbołużyczanie dzielą się na 2 grupy: Górnołużyczanie (Horni Serbja), mówiący językiem górnołużyckim i liczący około 30 000 osób oraz Dolnołużyczanie (Dolne Serby), mówiący językiem dolnołużyckim, w liczbie około 20 000 osób. Część osób z obu grup mówi dialektami pośrednimi między dwoma językami łużyckimi.

Mapa Niemiec z zaznaczonym obszarem zamieszkanym przez Łużyczan


Pochodzenie nazwy

Nazwa Serbowie łączy się prawdopodobnie z polskim słowem pasierb i pierwotnie oznaczała współplemieńca (tego, który ssał mleko tej samej matki). Niewyjaśniona jest kwestia pokrewieństwa Serbów bałkańskich i Serbów łużyckich (zbieżność nazw prawdopodobnie nie jest przypadkowa). Według jednej z hipotez, uwiarygodnionej kroniką Konstantyna Porfirogenety wspólni przodkowie wszystkich Serbów, po opuszczeniu w VII wieku swojej prasłowiańskiej ojczyzny (Białej Serbii rozdzielili się na dwie grupy. Jedna z grup dotarła przez Karpaty na Bałkany, podczas gdy druga (przodkowie Serbołużyczan) osiedliła się nad środkową Łabą. Tę hipotezę potwierdza pewne podobieństwo słownictwa języków łużyckich z językami serbskim i chorwackim. Część badaczy nie uznaje tego pokrewieństwa za udowodnione. Możliwe, iż nazwa „Serb” rozwinęła się w obu grupach niezależnie.

Nazwa „Łużyce” (niem. Lausitz), oznaczająca pierwotnie ziemię bagnistą, pochodzi prawdopodobnie od słowa „ług” (zbiornik wodny, kałuża), wskazując tym samym, że okolica bogata jest w wodę (rozlewiska Łaby i Sprewy).


Podział plemion

Osiedlając się nad Sprewą i Nysą Łużycką w VI wieku plemiona serbołużyckie podzieliły się na dwie główne grupy, które swoje nazwy wzięły od cech obszaru, na którym się osiedliły. Łużyczanie (przodkowie Dolnołużyczan), zamieszkujący bagniste rozlewiska dolnej Sprewy, wzięli nazwę od słowa ługi (bagna). Milczanie (przodkowie Górnołużyczan), osiedleni na żyznych glebach wokół górnej Sprewy, nazwę wywodzili od słowa měl’ (grunt lessowy). Obie grupy rozdzielał szeroki i bezludny pas puszcz. Pozostałe plemiona zajęły obszar między rzekami Łabą i Soławą.

Historia Serbołużyczan

Obrazek Mapa Niemiec z zaznaczonym obszarem zamieszkanym przez Łużyczan

Obrazek Terytorium zamieszkiwane przez Serbołużyczan w 1843 roku

W ciągu VI wieku n.e. Serbołużyczanie zajęli cały region rozciągający się między rzekami Bobrem, Kwisą i Odrą na wschodzie, a rzekami Soławą (niem. Saale) i Łabą na zachodzie (por. Biała Serbia). Na północy region ich osadnictwa sięgał do Berlina. W 631 kronika Historia Francorum spisana przez Fredegara po raz pierwszy określa ich nazwą „Surbi”. W kronice tej pojawia się także pierwsza wzmianka o konkretnym władcy Słowian Połabskich – Derwanie – księciu plemienia Surbiów. Po klęsce Franków pod Wogatizburgiem wciela on swój kraj do państwa Samona.

W 626 roku dyplomacji bizantyńskiej, w obliczu zagrożenia Konstantynopola wielkim najazdem awarsko-bułgarsko-słowiańsko-perskim, udało się sprowokować do wystąpienia przeciw Awarom Słowian z południowych Czech i północnej Panonii. Na czele ogólnosłowiańskiego powstania, które wybuchło po klęsce oblężenia Konstantynopola stanął kupiec frankijski Samon, który na okres 35 lat powołał do istnienia silne państwo słowiańskie. Samonowi udało się nakłonić Serbów, aby w czasie powstania antyawarskiego, wspólnie z mieszkającymi na wschód od nich Chorwatami, wyruszyli na południe i wsparli zamieszkujących wybrzeże dalmatyńskie Sklawinów dackich i panońskich, dążących do zrzucenia zwierzchnictwa awarskiego. W ten sposób stali się protoplastami Serbów bałkańskich.

Annales Regni Francorum (Roczniki królestwa Franków) wspominają, że w 806 Miliduch „król Serbii” stawił czoła Frankom i poległ. W 932 Henryk I podbija Łużyce i Milsko. W 963 Łużyce zostają ponownie pobite przez Gerona, margrabiego Marchii Wschodniej, który w 939 w czasie uczty podstępnie zamordował 30 książąt łużyckich; następstwem było wiele powstań łużyckich przeciwko Niemcom. Z tego wczesnego okresu zachował się zrekonstruowany gród Raduš/Raddusch na Łużycach Dolnych.

Za rządów Bolesława I Chrobrego w latach 1002-1018 toczyły się trzy polsko-niemieckie wojny, podczas których Łużyce kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. W 1018 r. na mocy pokoju w Budziszynie zostały przyłączone do Polski, jednak już 1031 roku powróciły do Niemiec. Od XI do XIV wieku następuje rozwój rolnictwa i nasilenie kolonizacji Łużyc przez osadników frankońskich, flamandzkich i saskich. W 1327 pojawiły się pierwsze zakazy używania języka łużyckiego w Altenburgu, Zwickau i Lipsku. W latach 1376-1635 Łużyce ponownie znalazły się w obrębie Cesarstwa, we władaniu czeskich Luksemburgów (część składowa tzw. Korony św. Wacława). Na początku XVI wieku cały teren plemienny serbołużycki, z wyjątkiem Łużyc, ulega germanizacji. Od 1635 Łużyce stały się lennem elektorów saskich.

Wojna trzydziestoletnia i epidemia dżumy przynosi Łużycom straszliwe spustoszenie: wymiera prawie połowa Serbołużyczan, co powoduje dalszą kolonizację niemiecką i germanizację. W 1667 elektor Brandenburgii Fryderyk Wilhelm nakazuje bezzwłoczne zniszczenie wszystkich druków łużyckich oraz zakazuje nabożeństw w tym języku. W tym samym czasie ewangelicki Kościół Saksonii popiera drukowanie religijnej literatury łużyckiej w ramach walki z kontrreformacją. W 1706 powstaje w Pradze „Seminarium Łużyckie” (do 1922 główny ośrodek kształcenia katolickich duchownych łużyckich). Ewangeliccy studenci teologii zakładają w 1716 w Lipsku „Łużyckie Kolegium Pastorów”.

Kongres wiedeński (1815) pozostawia część Łużyc Górnych w Saksonii, a większość Łużyc oddaje Prusom. Do 1835 w Saksonii i Prusach pojawiają się kolejne zakazy, ograniczające używanie języków łużyckich; nasila się emigracja Łużyczan, głównie do Teksasu (miejscowość Serbin) i Australii. W 1848 5000 Łużyczan podpisało petycję do rządu Saksonii, w której domagało się zrównania praw języka łużyckiego z niemieckim w kościołach, sądach, szkołach i administracji. Od 1871 całe Łużyce znalazły się w obrębie zjednoczonych Niemiec i podzielone zostały między 3 jednostki administracyjne: Śląsk, Prusy i Saksonię.

Od 1871 następuje industrializacja regionu i napływ Niemców; nasila się urzędowa germanizacja. Republika Weimarska mimo zagwarantowania w konstytucji praw mniejszości narodowych, w praktyce wcale ich nie przestrzegała.

III Rzesza rozpętała przeciwko Serbołużyczanom brutalny terror. Heinrich Himmler stworzył plan wysiedlenia Słowian z Łużyc do Polski. Rządy nazistów w Niemczech przyniosły szczególnie dotkliwe straty ludnościowe dla narodu serbskiego. Szacuje się, że w latach 1933-1945 zamordowanych zostało około 20 tys. Łużyczan. Propaganda faszystowska głosiła ponadto, że Serbowie są plemieniem germańskim, a ich narodowy poeta Handrij Zejler był Niemcem. Młodych Serbów przymusowo wcielano do Wehrmachtu i wysyłano na front. Wielu aktywnych działaczy serbskich zostało wywiezionych do obozów koncentracyjnych np. ks. Jan Cyž – był więźniem Dachau (KL), publicystka Marja Grólmusec została zabita w obozie koncentracyjnym Ravensbrück (KL), a duchowny Alojs Andricki zamordowany zastrzykiem z fenolu. Pogmatwane losy Łużyczan podczas 2 wojny światowej ilustrują życiorysy Miny Witkojc, Měrćina Nowaka-Njechorńskiego czy Jana Skali.

Pierwsze miasta łużyckie zostały wyzwolone 19 kwietnia 1945, kiedy Armia Czerwona razem z 2. Armią LWP po sforsowaniu Nysy Łużyckiej zajęły miasta: Mužakow, Běła Woda, a dzień później, 20 kwietnia, miasta: Niesky, Grodk, Wojerecy i 21 kwietnia Budziszyn oraz Kamjenc. Pokonanie nazistów odmieniło jednak sytuację Łużyczan tylko pozornie: oficjalnie NRD popierała ich, a w praktyce kontynuowała politykę germanizacji. Głównie z powodu dużej religijności oraz oporowi przeciw upaństwowienia rolnictwa Słowianie Serbołużyccy sprawiali jednak komunistycznemu rządowi NRD wiele kłopotów. Podczas akcji przymusowej kolektywizacji dochodziło do nigdzie w Niemczech wschodnich niespotykanych incydentów. Z tego powodu w lecie 1953 r. na Łużycach doszło do gwałtownych starć z milicją Ulbrichta. W trzech gminach górnych Błot doszło do otwartego powstania. Agitatorom rządu niemieckiego tylko dzięki ochronie milicji ludowej udało się uciec cało z łużyckich wsi.

Po ponownym zjednoczeniu Niemiec 3 października 1990 Łużyczanie starali się o utworzenie autonomicznej jednostki administracyjnej, jednak rząd Helmuta Kohla nie zgodził się na to. Po 1989 roku ruch łużycki odżył, ale stale napotyka na przeszkody. Chociaż państwo niemieckie popiera mniejszości narodowe, to aspiracje Łużyczan nie są wystarczająco zaspokajane. Nie uwzględniono postulatów połączenia Łużyc w jeden kraj związkowy (wciąż Łużyce Górne należą do Saksonii, a Łużyce Dolne do Brandenburgii; argumentacją rządową jest fakt, że Łużyczanie stanowią niewielki procent mieszkańców) i zdarzają się przypadki likwidacji szkół łużyckich nawet w terenach w większości zamieszkanych przez Łużyczan (z powodu trudności finansowych lub wyburzania całych wsi pod kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego; faktem jest, że znajduje się coraz mniej chętnych osób do nauki w językach łużyckich).

W okresie powojennym liczba osób mówiących językami łużyckimi zmalała o połowę, a obecnie, wobec nasilającej się emigracji do zachodnich krajów związkowych, Łużyce stoją w obliczu całkowitej germanizacji. Serbołużyczanom grozi obecnie całkowita asymilacja z ludnością niemieckojęzyczną.

Obrazek Budyšin: Němsko-Serbske ludowe dźiwadło
Budziszyn: Niemiecko-Łużycki teatr ludowy


Język i kultura

Około 1530 powstaje najstarszy znany zabytek piśmiennictwa łużyckiego Przysięga mieszczan budziszyńskich (niem. Burger Eydt Wendisch). W 1548 Mikołaj (łuż. Mikławš) Jakubica – dolnołużycki pastor ze wsi Lubanice (niem. Laubnitz) dokonał pierwszego przekładu (niedrukowanego) Nowego Testamentu na język dolnołużycki.

W 1574 r.została wydrukowana pierwsza książka łużycka: śpiewnik (niem. Wendisches Gesangbuch) Albina Mollera. W 1688 r. Jurij Hawštyn Swětlik przetłumaczył Biblię dla katolickich Łużyczan. W latach 1706-1709 został wydrukowany Nowy Testament w górnołużyckim tłumaczeniu Michała Frencela i w dolnołużyckim – Jana Bogumiła Fabriciusa.

W 1709 r. przez krótki okres istniała pierwsza łużycka drukowana gazeta. W 1767 r. Jurij Mjeń wydaje pierwszą łużycką książkę świecką. Od 1841 do 1843 r. Jan Arnošt Smoler i Leopold Haupt opublikowali dwutomowy zbiór Pieśni ludowe Wendów w Górnych i Dolnych Łużycach.

Od roku 1842 zaczęły się pojawiać się łużyckie wydawnictwa prasowe: poeta Handrij Zejler zakłada tygodnik Tydźenska Nowina (poprzednik dzisiejszych Serbskich Nowin). W 1845 w Budziszynie ma miejsce pierwszy festiwal pieśni łużyckich. W 1848 zostaje założone towarzystwo naukowo-kulturalne Maćica Serbska (Macierz Serbołużycka).

Obrazek Znaczki Pocztowe z czasów NRD

W 1875 poeta i klasyk literatury górnołużyckiej Jakub Bart-Ćišinski i Arnošt Muka, tworzą „ruch młodoserbski”, kształtujący przez następne 50 lat sztukę, naukę i literaturę łużycką.

Na Dolnych Łużycach podobny ruch zorganizował się wokół najwybitniejszego poety dolnołużyckiego Mato Kósyka i Bogumiła Šwjeli.

W 1904 r. został zbudowany, głównie ze składek Łużyczan, „Serbski Dom” w Budziszynie – najważniejszy łużycki ośrodek kulturalny. W 1912 r. powstała społeczno-kulturalna organizacja Serbów łużyckich „Domowina” – związek organizacji łużyckich. W roku 1919 liczy 180 tys. członków. W 1920 r. Łużyczanin Jan Skala zakłada partię łużycką, a w 1925 w Berlinie gazetę Kulturwille dla obrony praw mniejszości narodowych w Niemczech. W 1920 roku założone zostaje Serbskie Towarzystwo Sportowe „Sokół” . Od 1933 naziści zaczynają represje Łużyczan. W tym roku rozwiązują „Sokoła” oraz rozpoczynają zwalczanie każdego przejawu serbskiej kultury. W 1937 działalność „Domowiny” i innych organizacji zostaje zakazana jako „antypaństwowa”. Łużyccy duchowni i nauczyciele są przymusowo deportowani z Łużyc; III Rzesza konfiskuje „Serbski Dom” i inne budynki oraz zbiory.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej 10 maja 1945 w Chrósćicach (niem. Crostwitz) „Domowina” wznawia działalność. W 1948 Landtag Saksonii uchwalił prawo gwarantujące ochronę mniejszości serbołużyckiej; w 1959 Brandenburgia uchwaliła podobne prawo. W czasach NRD organizacje łużyckie były finansowane przez państwo, ale jednocześnie władze popierały germanizację młodzieży łużyckiej jako sposób włączenia jej w system „budowania socjalizmu”. Język i kultura serbska mogła być prezentowana publicznie jedynie wtedy, gdy promowały idee socjalizmu.

Po 1989 roku ruch łużycki odżył, ale stale napotyka na przeszkody. Chociaż państwo niemieckie popiera mniejszości narodowe, to aspiracje Łużyczan nie są wystarczająco zaspokajane. Pewien postęp jest jednak widoczny szczególnie na Dolnych Łużycach: w 1990 w Chociebużu otwarto „Dom Serbołużycki”, a w 1994 Muzeum Dolnołużyckie, ożywiła się działalność kulturalna (adresowana jednak głównie do osób starszych). Liczba osób mówiących językami łużyckimi ciągle maleje, najszybciej na Łużycach Górnych (w związku z wyjazdami ludzi młodych). W roku 1999 powstała niezależna serbołużycka organizacja „Ponaschemu”, pozostająca w opozycji do „Domowiny”.

Przez blisko 1000 lat Łużyczanie potrafili utrzymać i nawet rozwinąć kulturę narodową pomimo nasilonej germanizacji, głównie dzięki wielkiej religijności, pielęgnowaniu tradycji i silnym rodzinom (jeszcze do niedawna typowa rodzina serbołużycka miała 5-12 dzieci).

W połowie XIX wieku odrodzenie narodów Europy Środkowej objęło również Łużyczan, którzy okrzepli na tyle, by dwukrotnie pokusić się o odzyskanie niepodległości. Po I wojnie światowej domagali się na podstawie prawa narodów do samostanowienia odłączenia od Niemiec i utworzenia państwa łużyckiego lub przyłączenia do Czechosłowacji. Po II wojnie światowej aspiracje niepodległościowe Łużyczan reprezentowała utworzona 27 stycznia 1946 roku Łużycka Rada Narodowa, a także praski Łużycki Komitet Narodowy. Roszczenia wysuwane przez łużycki ruch narodowy to postulaty przyłączenia Łużyc do Polski lub Czechosłowacji. ŁRN oraz ŁKN wystosowały w latach 1945-1947 około dziesięciu memoriałów o ONZ oraz władz USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii, Francji, Polski i Czechosłowacji, jednak nie przyniosło to żadnych konkretnych rezultatów. Dnia 30 IV 1946 r. Łużycka Rada Narodowa wystosowała także odpowiednią petycję do polskiego rządu podpisaną przez dr. Pawła Cyża pełniącego funkcje ministra oraz oficjalnego delegata Łużyc w Polsce. Istniał także projekt proklamowania niezależnego państwa Serbołużyczan, którego premierem miał być polski archeolog łużyckiego pochodzenia Wojciech Kóčka. Najradykalniejsze postulaty w tym zakresie formułowała młodzieżowa organizacja łużycka Narodny Partyzan Łužica.


Podobnie w Czechosłowacji, gdzie m.in. przed konferencją w Poczdamie 300 tys. osób manifestowało w Pradze na rzecz niepodległości Łużyc. Starania odłączenia Łużyc od Niemiec rozbiły się o interesy geopolityczne jednostek. David Lloyd George nie chciał osłabiać Niemiec (po 1918 roku), a Stalin chciał opanować całe Niemcy (po II wojnie światowej).

O postępach procesu germanizacji wśród Łużyczan świadczy statystyka: pod koniec XIX wieku około 150 000 osób mówiło językami łużyckimi. W 1920 praktycznie wszyscy Łużyczanie w takim samym stopniu władali językiem niemieckim, jak łużyckim. Ostatni Łużyczanin bardzo słabo znający język niemiecki zmarł w 1954 w dolnołużyckiej wsi Myšyn/Müschen. Obecnie (2004 r.) liczbę osób posługujących się językami łużyckimi szacuje się na nieco ponad 50 000.


Obrazek
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » wtorek 15 lip 2014, 12:12

Język i kultura

Około 1530 powstaje najstarszy znany zabytek piśmiennictwa łużyckiego Przysięga mieszczan budziszyńskich (niem. Burger Eydt Wendisch). W 1548 Mikołaj (łuż. Mikławš) Jakubica – dolnołużycki pastor ze wsi Lubanice (niem. Laubnitz) dokonał pierwszego przekładu (niedrukowanego) Nowego Testamentu na język dolnołużycki.

W 1574 r.została wydrukowana pierwsza książka łużycka: śpiewnik (niem. Wendisches Gesangbuch) Albina Mollera. W 1688 r. Jurij Hawštyn Swětlik przetłumaczył Biblię dla katolickich Łużyczan. W latach 1706-1709 został wydrukowany Nowy Testament w górnołużyckim tłumaczeniu Michała Frencela i w dolnołużyckim – Jana Bogumiła Fabriciusa.

W 1709 r. przez krótki okres istniała pierwsza łużycka drukowana gazeta. W 1767 r. Jurij Mjeń wydaje pierwszą łużycką książkę świecką. Od 1841 do 1843 r. Jan Arnošt Smoler i Leopold Haupt opublikowali dwutomowy zbiór Pieśni ludowe Wendów w Górnych i Dolnych Łużycach.

Od roku 1842 zaczęły się pojawiać się łużyckie wydawnictwa prasowe: poeta Handrij Zejler zakłada tygodnik Tydźenska Nowina (poprzednik dzisiejszych Serbskich Nowin). W 1845 w Budziszynie ma miejsce pierwszy festiwal pieśni łużyckich. W 1848 zostaje założone towarzystwo naukowo-kulturalne Maćica Serbska (Macierz Serbołużycka).

Obrazek Znaczki Pocztowe z czasów NRD

W 1875 poeta i klasyk literatury górnołużyckiej Jakub Bart-Ćišinski i Arnošt Muka, tworzą „ruch młodoserbski”, kształtujący przez następne 50 lat sztukę, naukę i literaturę łużycką.

Na Dolnych Łużycach podobny ruch zorganizował się wokół najwybitniejszego poety dolnołużyckiego Mato Kósyka i Bogumiła Šwjeli.

W 1904 r. został zbudowany, głównie ze składek Łużyczan, „Serbski Dom” w Budziszynie – najważniejszy łużycki ośrodek kulturalny. W 1912 r. powstała społeczno-kulturalna organizacja Serbów łużyckich „Domowina” – związek organizacji łużyckich. W roku 1919 liczy 180 tys. członków. W 1920 r. Łużyczanin Jan Skala zakłada partię łużycką, a w 1925 w Berlinie gazetę Kulturwille dla obrony praw mniejszości narodowych w Niemczech. W 1920 roku założone zostaje Serbskie Towarzystwo Sportowe „Sokół” . Od 1933 naziści zaczynają represje Łużyczan. W tym roku rozwiązują „Sokoła” oraz rozpoczynają zwalczanie każdego przejawu serbskiej kultury. W 1937 działalność „Domowiny” i innych organizacji zostaje zakazana jako „antypaństwowa”. Łużyccy duchowni i nauczyciele są przymusowo deportowani z Łużyc; III Rzesza konfiskuje „Serbski Dom” i inne budynki oraz zbiory.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej 10 maja 1945 w Chrósćicach (niem. Crostwitz) „Domowina” wznawia działalność. W 1948 Landtag Saksonii uchwalił prawo gwarantujące ochronę mniejszości serbołużyckiej; w 1959 Brandenburgia uchwaliła podobne prawo. W czasach NRD organizacje łużyckie były finansowane przez państwo, ale jednocześnie władze popierały germanizację młodzieży łużyckiej jako sposób włączenia jej w system „budowania socjalizmu”. Język i kultura serbska mogła być prezentowana publicznie jedynie wtedy, gdy promowały idee socjalizmu.

Po 1989 roku ruch łużycki odżył, ale stale napotyka na przeszkody. Chociaż państwo niemieckie popiera mniejszości narodowe, to aspiracje Łużyczan nie są wystarczająco zaspokajane. Pewien postęp jest jednak widoczny szczególnie na Dolnych Łużycach: w 1990 w Chociebużu otwarto „Dom Serbołużycki”, a w 1994 Muzeum Dolnołużyckie, ożywiła się działalność kulturalna (adresowana jednak głównie do osób starszych). Liczba osób mówiących językami łużyckimi ciągle maleje, najszybciej na Łużycach Górnych (w związku z wyjazdami ludzi młodych). W roku 1999 powstała niezależna serbołużycka organizacja „Ponaschemu”, pozostająca w opozycji do „Domowiny”.

Przez blisko 1000 lat Łużyczanie potrafili utrzymać i nawet rozwinąć kulturę narodową pomimo nasilonej germanizacji, głównie dzięki wielkiej religijności, pielęgnowaniu tradycji i silnym rodzinom (jeszcze do niedawna typowa rodzina serbołużycka miała 5-12 dzieci).

W połowie XIX wieku odrodzenie narodów Europy Środkowej objęło również Łużyczan, którzy okrzepli na tyle, by dwukrotnie pokusić się o odzyskanie niepodległości. Po I wojnie światowej domagali się na podstawie prawa narodów do samostanowienia odłączenia od Niemiec i utworzenia państwa łużyckiego lub przyłączenia do Czechosłowacji. Po II wojnie światowej aspiracje niepodległościowe Łużyczan reprezentowała utworzona 27 stycznia 1946 roku Łużycka Rada Narodowa, a także praski Łużycki Komitet Narodowy. Roszczenia wysuwane przez łużycki ruch narodowy to postulaty przyłączenia Łużyc do Polski lub Czechosłowacji. ŁRN oraz ŁKN wystosowały w latach 1945-1947 około dziesięciu memoriałów o ONZ oraz władz USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii, Francji, Polski i Czechosłowacji, jednak nie przyniosło to żadnych konkretnych rezultatów. Dnia 30 IV 1946 r. Łużycka Rada Narodowa wystosowała także odpowiednią petycję do polskiego rządu podpisaną przez dr. Pawła Cyża pełniącego funkcje ministra oraz oficjalnego delegata Łużyc w Polsce. Istniał także projekt proklamowania niezależnego państwa Serbołużyczan, którego premierem miał być polski archeolog łużyckiego pochodzenia Wojciech Kóčka. Najradykalniejsze postulaty w tym zakresie formułowała młodzieżowa organizacja łużycka Narodny Partyzan Łužica.

Podobnie w Czechosłowacji, gdzie m.in. przed konferencją w Poczdamie 300 tys. osób manifestowało w Pradze na rzecz niepodległości Łużyc. Starania odłączenia Łużyc od Niemiec rozbiły się o interesy geopolityczne jednostek. David Lloyd George nie chciał osłabiać Niemiec (po 1918 roku), a Stalin chciał opanować całe Niemcy (po II wojnie światowej).

O postępach procesu germanizacji wśród Łużyczan świadczy statystyka: pod koniec XIX wieku około 150 000 osób mówiło językami łużyckimi. W 1920 praktycznie wszyscy Łużyczanie w takim samym stopniu władali językiem niemieckim, jak łużyckim. Ostatni Łużyczanin bardzo słabo znający język niemiecki zmarł w 1954 w dolnołużyckiej wsi Myšyn/Müschen. Obecnie (2004 r.) liczbę osób posługujących się językami łużyckimi szacuje się na nieco ponad 50 000.


Obrazek


Regiony kulturowe Łużyc

Łużyce dzielą się na 3 główne regiony, różniące się językiem, religią i obyczajami:

Region katolickich Łużyc

Obejmuje 85 miejscowości okręgów Budziszyn, Kamjenc i Wojerecy (jest to jedyny region katolicki w całej byłej NRD). To obszar, gdzie język górnołużycki, obyczaje i tradycje są najlepiej zachowane: w niektórych miejscowościach (np. Radwor/Radibor, Chrósćicy/Crostwitz i Róžant/Rosenthal) Łużyczanie stanowią większość ludności, praktycznie tylko w tym regionie można jeszcze usłyszeć dzieci mówiące po łużycku.

W niedziele, święta i przy okazji ślubów noszony jest kobiecy (i częściowo męski) strój ludowy (także przez młodzież i dzieci), wyróżniający się bogatym zdobieniem haftem płaskim i wyszywaniem z pereł.

Kultywowane są następujące obyczaje: Ptasie wesele (głuż. „ptači kwas”, 25 stycznia), Wielkanocna Kawalkada Jeźdźców (głuż. „křižerjo”)[1], „palenie czarownic” (głuż. „chodojtypalenje”, 30 kwietnia), „Maik”, śpiewanie na św. Marcina (Měrćina), obchodzenie Barbórki i Mikławša (Mikołaja).

Region Wojerecy i Slepo

Jest to region (od miasta Wojerecy/Hoyerswerda do miasta Slepo/Schleife), gdzie istnieje jeszcze dialekt o cechach pośrednich między językiem górno- i dolnołużyckim. To region protestancki, obecnie silnie zdewastowany w wyniku wydobycia węgla brunatnego, wyludniony i w bardzo dużym stopniu zgermanizowany (językiem łużyckim mówią prawie wyłącznie bardzo nieliczne osoby po 60. roku życia).

Wyróżnia się licznymi zabytkami słowiańskiej architektury drewnianej (kościoły, domy), zróżnicowanym strojem ludowym (noszonym głównie przez starsze kobiety) z białym haftem dzierganym i czarnym-krzyżykowym i zachowanym muzykowaniem na dudach.

Kultywowane są w kilku wsiach następujące obyczaje: wypędzanie zimy, „Maik”, śpiewanie wielkanocne i wielkopiątkowe, obchodzenie „dźěćetko” (przebrane dziecko lub młoda dziewczyna, roznoszące prezenty na Boże Narodzenie).

Region Dolnych Łużyc

Do tego regionu należy 60 miejscowości wokół miasta Chociebuż (niem. Cottbus), w których tylko nieliczni ludzie starsi (powyżej 60 lat) mówią językiem dolnołużyckim z licznymi zapożyczeniami niemieckimi (w kontaktach z młodszymi używają tylko języka niemieckiego). Jest to region protestancki, silnie zdewastowany na skutek odkrywkowego wydobycia węgla brunatnego. Największą atrakcją turystyczną tego regionu (i całych Łużyc) jest bagienny i poprzecinany licznymi kanałami Spreewald/Błota, malownicze rozlewiska Sprewy.

Wyróżnia się bardzo bogatym i charakterystycznym strojem ludowym (noszonym głównie przez starsze, ale też i młode kobiety przy okazji świąt). Elementem stroju jest duża, bogato zdobiona haftem płaskim i udrapowana na głowie chusta „lapa”, której kształt różni się w każdej wiosce.

Kultywowane są w kilkunastu wsiach następujące obyczaje: zapusty, „Maik”, ogniska wielkanocne, Łapanie koguta (dłuż. „łapanje kokota”). W Janšojcach/Jänschwalde tzw. „Janšojski bog” (przebrana młoda dziewczyna) roznosi prezenty na Boże Narodzenie.

Do serbołużyckiego przedszkola w Sielow/Žylow w Chociebużu chodzą także dzieci z rodzin rdzennie niemieckich[2].

Hymn Łużyc

język dolnołużycki
Rědna Łužyca


Rědna Łužyca,
spšawna, pśijazna,
mojich serbskich woścow kraj,
mojich glucnych myslow raj,
swěte su mě twoje strony.Cas ty pśichodny,
zakwiś radostny!
Och, gab muže stanuli,
za swoj narod źěłali,
godne nimjer wobspomnjeśa!


język górnołużycki
Rjana Łužica


Rjana Łužica,
sprawna přećelna,
mojich serbskich wótcow kraj,
mojich zbóžnych sonow raj,
swjate su mi twoje hona!Časo přichodny,
zakćěj radostny!
Ow, zo bychu z twojeho
klina wušli mužojo,
hódni wěčnoh wopomnjeća!


Łużyce a Polska

Kontakty polsko-serbołużyckie są tak stare jak sąsiedztwo Polaków i Serbów. Jednym z pionierów współpracy w XIX w. był polski historyk Wilhelm Bogusławski, który napisał pierwszą książkę o historii Serbołużyczan pt. „Rys dziejów serbołużyckich” Piotrogród 1861. Książka ta została rozszerzona i wydana wspólnie z Michałem Hórnikiem w Budziszynie w 1884 pt. „Historije serbskeho naroda”. Kolejnym przyjacielem Serbołużyczan był Alfons Parczewski, który od 1875 włączył się w ochronę praw Łużyczan biorąc udział w corocznych posiedzeniach Macierzy Łużyckiej w Budziszynie. To m.in. dzięki jego zabiegom Józef Ignacy Kraszewski ufundował stypendium dla łużyckich studentów.

Związek Polaków w Niemczech był inicjatorem powstania Związku Mniejszości Narodowych mającego reprezentować interesy obywateli narodowości serbołużyckiej oraz m.in. polskiej, działającego do 1939.

W 1936 powstało przy uniwersytecie Warszawskim, grupujące też osoby spoza Uniwersytetu, Towarzystwo Przyjaciół Narodu Serbsko-Łużyckiego, którego prezesem został prof. Stanisław Słoński, a funkcję wiceprezesa objęła mgr Julia Wieleżyńska. Koło miało osobowość prawną. Istniały 3 ośrodki niezależnie od siebie zajmujące się Łużycami, a założony w Krotoszynie „Prołuż” rozwinął się na całą Polskę (3000 członków) i był największą niekomunistyczną organizacją zajmującą się sprawami zagranicznymi. Hasło tej założonej jeszcze w czasie okupacji młodzieżowej organizacji brzmiało: „Nad Łużycami polska straż!”. Organizacja była aktywna przede wszystkim w Wielkopolsce. Po utworzeniu w 1948 Niemieckiej Republiki Demokratycznej „Prołuż” został rozwiązany, a jego prezes, poznański historyk, Alojzy Stanisław Matyniak aresztowany[3].

Niedawno przeprowadzane badania genetyczne[4] przedstawiają dowody na pokrewieństwo między Polakami a Serbołużyczanami (także Węgrami). Narody te mają najwyższą częstotliwość genetycznego znacznika R1a1 w Europie, który waha się i wynosi od 5 do 60%. U Serbołużyczan wynosi on 63%, a u Polaków 56%. Obydwa narody mają również zgodnie z tymi badaniami ten sam znacznik chromosomu Y będący wskazówką mówiącą, że pochodzi od tego samego ojca i powstał ok. 10 000 lat temu.

Obecnie w Polsce działa prołużyckie stowarzyszenie „Pro Lusatia”[5].


Ciekawostki

* Marcin Luter podzielał pogardę większości ówczesnych Niemców dla Serbów Łużyckich i nazywał ich w swoich Rozmowach przy stole (Tischreden) „najgorszym ze wszystkich narodów” (niem. die schlechste aller Nationen). Tej opinii Lutra nie podzielał jego najbliższy współpracownik Filip Melanchton, którego zięć Caspar Peucer był Serbołużyczaninem i znał język górnołużycki.

* Papież Jan Paweł II dwa razy w roku, udzielając błogosławieństwa dla całego świata, wygłaszał swoje orędzie także w języku górnołużyckim, podobnie uczynił to w 2006 roku Benedykt XVI. W 1975 – jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła – odwiedził Łużyce. Modlił się wówczas pod pomnikiem żołnierzy II Armii WP poległych w kwietniu 1945 roku pod Chrościcami (Crostwitz). Była to bitwa, w której jednorazowo zginęło najwięcej Polaków podczas II wojny światowej – około 25 tysięcy osób. W przebiegu całej wojny, w wyniku wszystkich bitew i operacji z udziałem Polaków tylko w powstaniu warszawskim zginęło więcej Polaków.

* Premier Saksonii, Stanisław Tilich, jest Serbołużyczaninem.


Bibliografia

* Filip Gańczak Mniejszość w czasach popkultury, Newsweek, nr 22/2007, 03.06.2007.
* W kręgu Krabata. Szkice o Juriju Brězanie, literaturze, kulturze i językach łużyckich, pod red. J.Zarka, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice, 2002.
* Mirosław Cygański, Rafał Leszczyński Zarys dziejów narodowościowych Łużyczan PIN, Instytut Śląski, Opole 1997.
* Die Sorben in Deutschland, pod red. M.Schiemann, Stiftung für das sorbische Volk, Görlitz 1997.
* Mały informator o Serbołużyczanach w Niemczech, pod red. J.Pětrowej, Załožba za serbski lud, 1997.
* Dolnoserbske nałogi/Obyczaje Dolnych Łużyc, pod red. M.Stock, Załožba za serbski lud, 1997.
* „Rys dziejów serbołużyckich” Wilhelm Bogusławski Piotrogród 1861
* Jan Sołta „Zarys dziejów Serbołużyczan”, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław 1984
* Karl-Markus Gauss, Umierający Europejczycy, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2006, ISBN 83-89755-49-1

Obrazek Wielkie Cesarstwo Ottonów ma obszar mniejszy niż posiadłości Słowian na obszarze Od Buga po Morze Śródziemne
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » wtorek 22 lip 2014, 20:59

Serbołużyczanie – naród zapomniany
Marci Palade

16.03.2009.
Ze wstydem należy odnotować, że na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat wolnej Polski, w sprawach łużyckich w dużej mierze kontynuujemy linię poststalinowskiego milczenia.
Przydrożne krzyże, kościół pełen wiernych na niedzielnej mszy, obok cmentarz z widocznym napisem na jednym z nagrobków „Wećne swetło niech ijm sweći”, powiewająca nieopodal na maszcie flaga w barwach niebiesko-czerwono-białych, przechodnie mówiący w języku bliskim dla polskiego ucha, a na parterze domu przy drodze wylotowej napis „Pjekarnia”. To miejscowość Chrósćicy, która na dwujęzycznej tablicy ma swój niemiecki odpowiednik Croswitz, jedna z kilku pod Budziszynem (Bautzen), gdzie Słowianie od tysiąca czterystu lat wciąż stanowią większość. To chyba jedyny region w Niemczech, gdzie Polak mógłby poczuć się naprawdę swojsko. No właśnie – mógłby ? A nie może, bo choć od 1945 roku sąsiadujemy przez przysłowiową miedzę z najmniejszym narodem słowiańskim – Serbołużyczanami, problematyka nieniemieckich mieszkańców Łużyc praktycznie nie istnieje w polskiej świadomości publicznej. Jak to się stało, że tak bliski pod każdym względem Polakom naród jest zarazem tak daleki ?

Od VI wieku Słowianie zasiedlali tereny między Kwisą a Łabą i Soławą. W IX wieku ostatnie z plemion połabskich Milczanie (przodkowie dzisiejszych Górnołużyczan) utracili niezależność polityczną. Na krótko, bo w latach 1018-1031 Łużyce, w wyniku wojny prowadzonej przez Bolesława Chrobrego, zostały przyłączone do Polski. I na tym kończy się wiedza przeciętnego Polaka o terenach i mieszkańcach na zachód od Odry i Nysy Łużyckiej. Jeśli przejrzeć książki do historii, obejmujące późniejsze okresy, to nie ma w nich nawet jednego zdania o losach Serbołużyczan, „słowiańskiej wyspie” broniącej się od tysiąca lat przed germanizacją. Nie ma też wzmianki o pięknej karcie współpracy między Polakami a Serbołużyczanami, zwłaszcza w okresie prób unicestwienia Słowian przez zbrodniczy reżim hitlerowski.

Nieliczne opracowania wydane w ostatnich latach, a poświęcone Łużycom, pisząc o współpracy między Polakami a Serbołużyczanami wymieniają jej XIX wiecznych pionierów takich jak: Józef Ignacy Kraszewski, Michał Bobrowski, autor pierwszej polskiej obszernej relacji o Łużyczanach, Teofil Lenartowicz, Roman Zmorski, czy historyk Wilhelm Bogusławski, autor „Rysu dziejów serbołużyckich”. Do tego grona zaliczany jest też Alfons Parczewski, prawnik, historyk, działacz społeczno-polityczny, inicjator założenia dolnołużyckiej Macierzy i Towarzystwa Pomocy dla Studiujących Łużyczan. Po zakończeniu I wojny światowej słowiańskie Łużyce powróciły do orbity zainteresowań środowisk polskich panslawistów, głównie związanych z Narodową Demokracją. Pomimo niepowodzenia w dążeniach niepodległościowych Serbołużyczan z atencją obserwowano nad Wisłą, w pierwszych latach istnienia republiki weimarskiej, postulaty łużyckiego ruchu narodowego zmierzające do autonomii politycznej, kościelnej, gospodarczej i kulturalnej. Ruchu – co znamienne – intensywnie wspieranego do 1924 roku przez Czechosłowację.

Od połowy lat 20-tych prołużyckie koła w Polsce zwracały uwagę na nasilające się ze strony administracji Prus i Saksonii działania, które służyć miały wzmocnieniu niemieckiego osadnictwa we wschodnich prowincjach Niemiec. Stwarzało to zagrożenie dla egzystencji nie tylko Serbołużyczan, ale także licznej mniejszości polskiej w Rzeszy. Wspólnota interesów zbliżyła Łużyce do Warszawy. Od tego momentu głównym czynnikiem oparcia dla Serbołużyczan w przeciwstawianiu się polityce wynaradawiania stał się Związek Mniejszości Narodowych w Niemczech. W jego składzie, przy wydatnym zaangażowaniu Związku Polaków w Niemczech, znalazła się Serbołużycka Rada Ludowa grupująca Macierz Serbołużycką, Domowinę i Serbołużycką Partię Ludową. W ścisłym kierownictwie Związku Mniejszości zasiadał reprezentujący Serbołużyczan Arnošt Bart, założyciel wspomnianej Domowiny. Redaktorem naczelnym organizacji był przez długie lata inny Serbołużyczanin Jan Skala, poeta i wybitny dziennikarz, a jednocześnie rzecznik propolskiego nurtu w łużyckim ruchu narodowym (na Opolszczyźnie, gdzie spędził ostatnie lata życia jest jego grób).

W okresie międzywojennym żywo rozwijały się polsko-serbołużyckie kontakty naukowe, w tym historyków, językoznawców i etnografów, które zaowocowały licznymi publikacjami sorabistycznymi w naszym kraju, między innymi na łamach „Ruchu słowiańskiego”, „Kultury Słowiańskiej”, „Rocznika Slawistycznego”, czy „Zarania Śląskiego”. Współpraca obejmowała też środowiska młodzieżowego „Sokoła”. Dzięki zaangażowaniu polskiego konsulatu w Berlinie organizowano kolonie letnie dla Serbołużyczan w Polsce. Przyjęto też do gimnazjum w Bytomiu kilkunastu chłopców z Łużyc. Od lat 30-tych na polskich uczelniach studiowali przyszli ważni działacze łużyckiego ruchu narodowego (m.in. Wójćech Kóčka, Pawoł Nowotny i Anton Nawka). W dziedzinie literatury pisarz i malarz Mĕrćin Nowak-Njechroński przełożył na górnołużycki dzieła Reymonta, Żeromskiego i Tetmajera, publikowane we fragmentach na łamach największych pism na Łużycach „Serbskich Nowin” i „Łužycy”. Prołużyckie sympatie w naszym społeczeństwie krzewiły: Polskie Towarzystwa Przyjaciół Narodu Serbołużyckiego w Warszawie, Poznaniu i Katowicach. W Krakowie działał Wydział Serbołużycki przy Towarzystwie Słowiańskim.

Ale na większą skalę polska opinia publiczna dowiedziała się o losie Serbołużyczan po 1933 roku w związku z nasileniem prześladowań „małego narodu” w hitlerowskiej III Rzeszy. Do Polski docierały informacje o niszczeniu i usuwaniu napisów, tablic, szyldów czy nagrobków w języku górno i dolnołużyckim. Z czasem prześladowania Łużyczan przybrały jeszcze ostrzejszą formę: napadów, aresztowań, delegalizacji organizacji, zamykania kolejnych pism, czy wysiedlania inteligencji i duchowieństwa. Do obozów koncentracyjnych i więzień trafili czołowi działacze Domowiny – Pawol Nedo, ks. Jan Cyž, Jan Meškank, czy ks. Beno Šołta (wywieziony za pomaganie polskim robotnikom). Zmarli w skutek zamęczenia m.in. ks. Alojs Andricki i dr Marja Grólmusec. Z lat 30-tych datuje się też aktywność polskiego wywiadu, który starał się zorganizować aktywistów łużyckich w ramach tzw. akcji „Michał”. Od 1935 roku nawiązano kontakt ze studiującymi w Poznaniu W. Kóčką, P. Nowotnym, a także P. Nedo, Janem Cyžem i Jurijem Brĕzanem. Za ich pośrednictwem Polska wspierała finansowo rodziny serbołużyckie represjonowane w hitlerowskich Niemczech, a antyfaszyści z Łużyc angażowali się po 1939 roku w walkę polskiego podziemia z okupantem.

Klęska Hitlera i ostateczny upadek III Rzeszy umożliwił odbudowę życia narodowego Łużyczan. W gronie liderów łużyckiego ruchu narodowego ścierały się różne koncepcje co do przyszłości Serbołużyczan. Najsilniejsza z nich zakładała federację z Czechosłowacją. Pod uwagę brano też wariant samodzielnego państwa łużyckiego, czy szerokiej autonomii w ramach państwa niemieckiego. Ale – co warto odnotować – obecny był też nurt propolski. Jego zwolennicy, nawiązywali do pomocy niesionej Łużyczanom przez nasz kraj po 1925 roku, w tym do konspiracyjnej działalności w okupowanej Polsce –Serbołużyckiego Komitetu Narodowego, który współpracował z Delegaturą Krajową Rządu RP w Londynie, w tym z jej Biurem Ziem Zachodnich. W omawianym okresie propolskich Łużyczan wspomagali aktywnie: Tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich, Instytut Zachodni, czy ludowe pismo SL-ROCh „Odra-Nysa”. Problematyka łużycka obecna była w „Odrze”, „Sprawach Łużyckich”, „Walce”, czy „Młodej Polsce”. Prołużycki ruch rozwijał się w Krakowie i Wielkopolsce („Polski Ruch Obrony Łużyc” w Krotoszynie). Z inicjatywy Polskiego Związku Zachodniego i Komitetów Słowiańskich powstały Towarzystwa Przyjaciół Łużyc w Częstochowie, Krakowie, Opolu, Szczecinie i Wrocławiu. Swoją działalność rozwinął też poznański Akademicki Związek Przyjaciół Łużyc „Prołuż”, który pozyskał sympatyków na uczelniach Poznania, Gdańska, Krakowa, Lublina, Łodzi, Torunia, Warszawy i Wrocławia. Na czele „Prołuzu” stanął Alojzy Matyniak. W swoim programie organizacja lansowała aktywną współpracę z organizacjami łużyckimi i prołużyckimi w Czechach. Projekt polityczny zakładał autonomię Łużyc w ramach państwa polskiego. Na łamach wielu gazet wypowiadali się animatorzy ruchu prołużyckiego w Polsce – m.in. Tadeusz Powidzki, Edward Poppek, Edward Paukszta, czy wspomniany już A.Matyniak. Wydawano memoranda i oświadczenia.

Mobilizacja polskiej opinii publicznej w poparciu dążeń wolnościowych Serbołużyczan przez wspomniane środowiska zaczęła napotykać na przełomie 1946 i 1947 roku na problemy władz komunistycznych. Miało to związek ze zmianą koncepcji Stalina co do przyszłości państwa niemieckiego, a co za tym idzie kwestii dalszych losów Łużyc i jej mieszkańców. Dodatkowo sprawy komplikował narastający konflikt w łużyckim ruchu narodowym, coraz mocniej infiltrowanym przez komunistów wschodnioniemieckich oraz zobojętnienie na los najmniejszego narodu słowiańskiego we władzach Czechosłowacji oraz państw Europy Zachodniej. Oporne wobec nowej „niemieckiej linii” Moskwy, natychmiast przekopiowanej przez rodzimych komunistów, krajowe organizacje prołużyckie takie jak Polski Związek Zachodni, czy „Prołuż” stały się przedmiotem zainteresowania ze strony organów bezpieczeństwa. W maju 1949 roku w Poznaniu aresztowano przywódców „Prołużu” – A. Matyniaka i T. Szymańskiego. Prześladowana i terroryzowana organizacja zaprzestała działalności. Rok później zlikwidowano resztki Towarzystwa Przyjaciół Łużyc.

Do napisania niniejszego artykułu nakłoniła mnie zbliżająca się sześćdziesiąta rocznica likwidacji przez komunistów ostatnich ognisk prołużyckich w Polsce. Jest jak się wydaje odpowiedni moment, żeby dokonać przewartościowania w podejściu instytucji kształtujących opinię publiczną w naszym kraju do problematyki przeszłości, teraźniejszości i przyszłości bratniego narodu słowiańskiego zamieszkującego po zachodniej stronie Odry i Nysy Łużyckiej. Pora ku temu najwyższa, bo ze wstydem należy odnotować, że na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat wolnej Polski, w sprawach łużyckich w dużej mierze kontynuujemy linię poststalinowskiego milczenia.

Zmiana w tej materii zależy przede wszystkim od mediów, ale pierwszy impuls powinni dać polityczni notable. Od 1989 roku żaden z polskich prezydentów i premierów składających wizytę w Niemczech nie pofatygował się na Łużyce i nie odbył symbolicznego spotkania ze słowiańskimi autochtonami. Absencja to zapewne wynik powszechnej nieznajomości problematyki łużyckiej w naszym kraju, ale – jak się wydaje – także charakterystyczna dla elit o rodowodzie lewicowym i liberalnym obawa przed działaniami, które mogłyby pogorszyć dobrosąsiedzkie relacje z Berlinem. Warto odnotować, że do nowego otwarcia w relacjach polsko-serbołużyckich nie doszło też po wyborach 2005 roku, kiedy do władzy doszła deklarująca „upodmiotowienie” relacji z Niemcami PIS-owska prawica. Nie zmienił tego też udział w poprzedniej koalicji rządowej ugrupowania, które odwoływało się wprost do tradycji narodowodemokratycznej, z jakże silnym pierwiastkiem panslawistycznym. Na domiar złego od kilkunastu tygodni redakcja „Serbskich Nowin”, jedynego słowiańskiego dziennika w Niemczech, stara się o wywiad z prezydentem RP. Dla urzędników kancelarii wygospodarowanie kwadransa w kalendarzu głowy państwa dla serbołużyckich dziennikarzy, a de facto dla czytelników gazety – Serbołużyczan, to zbyt dużo.

Rok temu w rozmowie ze mną ks. Měrćin Salowski, były proboszcz w Chróścicy, na pytanie o przyszłość swoich rodaków powiedział; „Już Marcin Luter twierdził, że nie warto tłumaczyć Biblii na język łużycki, bo ten naród niedługo wyginie. Luter się bardzo pomylił. My jesteśmy już tysiąc czterysta lat i będziemy. Jednak nasza sytuacja jest zgoła odmienna od choćby mniejszości duńskiej w Niemczech, o którą może upomnieć się Kopenhaga. My Serbołużyczanie, pozbawieni własnej państwowości, możemy liczyć na wsparcie wyłącznie ze strony bratnich narodów takich jak Polacy”. A po chwili z promiennym słowiańskim uśmiechem dodał „Nasz mały naród był tak bliski Papieżowi Janowi Pawłowi II, który wprowadził błogosławieństwo <Urbi et Orbi> w języku górnołużyckim i ono jest tam do dziś”.


Obrazek Polska i Zaodrze za Mieszka I


Chronologia historii Serbołużyczan

dodany: 11.04.2005 | autor: Kamila Ragan

* VI wiek – osiedlenie się plemion słowiańskich na terenie między Łabą i Salą na zachodzie a Bobrem i Kwisą na Wschodzie
* 631 r. – pierwsza wzmianka pisana o Serbołużyczanach w kronice Fredegara
* 932 r. – podbicie słowiańskich plemion Łużyczan (Lusizi) i Milczan (Milceni) przez Henryka I
* 939 r. – zabicie trzydziestu książąt słowiańskich przez margrabię Gero podczas uczty; powstania słowiańskie
* 1018 r. – pokój w Budziszynie zawarty między Bolesławem Chrobrym a cesarzem niemieckim Henrykiem II – terytorium Łużyczan i Milczan przyznane jako lenno polskiemu władcy (do 1031 r.)
* 1100-1300 r. – wzrost liczby ludności obu części Łużyc dzięki rozwojowi rolnictwa i ulepszonemu sposobowi uprawy ziemi; przyspieszenie procesu asymilacji Łużyczan po przybyciu chłopstwa z Frankonii, Flamandii, Turyngii i Saksonii na obszary na wschód od Sali
* ok. 1327 r. – zakaz używania języka serbołużyckiego w sądach w Altenburgu, Zwickau i Lipsku; zmniejszanie się terytorium serbołużyckiego
* ok. 1530 r. – najstarszy znany tekst serbołużycki- przysięga obywateli Budziszyna wierności Koronie Czeskiej – Budyska přisaha (Burger Eydt Wendisch)
* 1548 r. – pierwszy przekład Nowego Testamentu Mikławša Jakubicy na język dolnołużycki (niepublikowany do 1967 r.)
* 1574 r. – wydanie pierwszej książki serbołużyckiej – psałterz Albina Mollera (w języku dolnołużyckim) wraz z Małym katechizmem Lutra
* 1635 r. – oddanie terytorium Górnych i Dolnych Łużyc w dziedziczne lenno elektorowi Saksonii
* ok. 1650 r. – dalsze zmniejszanie się terytorium serbołużyckiego na skutek strat poniesionych w wojnie trzydziestoletniej, dżumy i epidemii innych chorób; wymiera blisko połowa ludności serbołużyckiej
* 1667 r. – nakaz zniszczenia literatury serbołużyckiej oraz zakaz używania języka serbołużyckiego w kościołach wydane przez elektora Brandenburgii, Fryderyka Wilhelma
* 1668 r. – zapoczątkowanie wspierania serbołużyckich publikacji religijnych przez górnołużyckie stany protestanckie (Protestantiske hornjołužiske stawy)

Obrazek Kiedyś rozkwitną z powrotem jak ten kwiat bo gdzie było Krolestwo Sis tam jest na wieki wieków


* 1688 r. (do 1707 r.) – tłumaczenie Starego i Nowego Testamentu przez Jurija Hawštyna Swětlika na potrzeby serbołużyckich katolików; pięciotomowy rękopis nie został opublikowany
* 1706 r. – założenie fundacji dla powstania Seminarium Serbołużyckiego w Pradze (Serbski seminar) przez braci Šimonów; seminarium kształciło serbołużyckich duchownych katolickich do 1922 roku
* 1706/1709 r. – wydanie Nowego Testamentu w tłumaczeniu na język górnołużycki Michała Frencela i dolnołużycki Bogumiła Fabriciusa
* 1716 r. – założenie związku pastorów serbołużyckich (Serbske prědarske towarstwo) przez protestanckich studentów teologii w Lipsku
* 1767 r. – powstanie wiersza Jurija Mjeńa Serbskeje rěče zamóženje a chwalba w rěčerskim kěrlišu (Łużyckiej mowy bogactwo i pochwała w pieśni poetyckiej), stanowiącego podstawy tradycji świeckiej poezji serbołużyckiej
* 1815 r. – dostanie się Dolnych Łużyc i północno-wschodnich Górnych Łużyc pod panowanie pruskie (stają się częścią Prus) na podstawie ustaleń Kongresu Wiedeńskiego; ludność serbołużycka tworzy mniejszość, język serbołużycki w wyniku wydawania dekretów oraz działalności niemieckiego kleru i nauczycieli przestaje być publicznie używany (zostaje zachowany tylko w niektórych szkołach dzięki nowemu prawu o szkolnictwie wprowadzonemu przez sejm saski w 1835 r.)
* 1841/1843 r. – opublikowanie Pieśni Górno- i Dolnołużyczan (Pjesnički hornych a delnych Łužiskich Serbow) przez Jana Arnošta Smolera i Leopolda Haupta
* 1842 r. – początek regularnego ukazywania się prasy serbołużyckiej – założenie gazety Tydźenska Nowina (późniejszy dziennik Serbske Nowiny wydawany do dziś) przez Handrija Zejlera, poetę serbołużyckiego ruchu narodowego; (pierwsza serbołużycka gazeta pojawiła się w 1790 roku; w latach 1809-1812 wydawany był przez Jana Dejka serbołużycki miesięcznik)
* 1845 r. – pierwszy festiwal pieśni serbołużyckich (serbski spěwanski swjedźeń) w Budziszynie
* 1847 r. – powstanie pierwszej kulturalno-naukowej organizacji serbołużyckiej – Maćica Serbska
* 1848 r. – petycja do sejmu saskiego – Wulka próstwa Serbow (Wielka prośba Serbołużyczan) o zapewnienie równouprawnienia językowi serbołużyckiemu w szkołach, kościołach, administracji i sądach; chłopi tworzą swoje związki

Obrazek Oko Boga – Światła Świata – patrzy i czuwa nad nami z głębi Kosmosu i nad nimi też.


* 1854 r. – pierwsza fala emigracji Serbołużyczan do Texasu i Australii
* 1875 r. – uformowanie się Ruchu Młodoserbskiego (młodoserbske hibanje) pod przewodnictwem pisarza Jakuba Barta – Čišinskiego i badacza Arnošta Muki; wzrost poczucia serbołużyckiej świadomości narodowej; pierwsze spotkanie studentów i uczniów w Chrósćicy (Crostwitz) – Schadźowanka, które odtąd odbywa się każdego roku; działalność literacka Mato Kosyka w Dolnych Łużycach; uformowanie ruchu dolnołużyckiego przez studentów zgromadzonych wokół Bogumiła Šwjeli
* koniec XIX wieku- rozwój ekonomiczny Łużyc pod wpływem industrializacji; imigracja; silna antyserbska polityka w Prusach i Saksonii
* 1904 r. – otwarcie Domu Serbskiego (Serbski dom) w Budziszynie, zbudowanego dzięki funduszom serbołużyckim, stanowiącego centrum kulturalne
* 1912 r. – powstanie serbołużyckiej organizacji Domowina
* 1919-1932 r. – teoretyczna gwarancja prawa do rozwoju niegermańskich grup etnicznych wprowadzona przez konstytucję weimarską
* 1925 r. – założenie w Berlinie dziennika Związku Mniejszości Narodowych Kulturwille (od 1926 Kulturwehr) przez Jana Skalę, broniącego praw mniejszości narodowych żyjących w Niemczech (Serbołużyczan, Fryzyjczyków, Polaków, Duńczyków, Litwinów)
* 1933-1937 r. – represje i zakazy władz niemieckich wymierzone w serbołużyckie organizacje
* 1937 r. – zakaz gromadzenia się członków Domowiny i innych organizacji serbołużyckich; uznanie używania języka serbołużyckiego i działalności kulturalnej za wrogie państwu; ustanie wydawania prasy i książek, zamknięcie i wywłaszczenie Domu Serbskiego, wydawnictwa, drukarni, księgarni i muzeum, konfiskata zbiorów archiwum i biblioteki Maćicy Serbskiej
* 1945 r. – (10. maja) reaktywacja Domowiny w Chrósćicy (Crostwitz), uznanie jej działalności przez władze okupacyjne
* 1948 r. – przyjęcie ustawy o ochronie praw ludności serbołużyckiej w Saksonii; w Brandenburgii podobne postanowienia przyjęto w 1950 roku
* 1948-1958 r. – powstanie serbołużyckich instytucji kulturalnych i naukowych finansowanych przez państwo (m. in. teatr, instytucje uniwersyteckie, wydawnictwo); stopniowo zaczynają służyć propagowaniu władzy SED
* 1966-1989 r. – promowanie osiągnięć kulturalnych na Festiwalach Kultury Serbołużyckiej, wykorzystywane do tworzenia pozytywnego wizerunku władz i polityki NRD w stosunku do mniejszości narodowych
* 1989 r. – apel Serbołużyckiego Zgromadzenia Narodowego o prowadzenie rozmów z władzami i żądanie nowej orientacji politycznej Domowiny
* 1990-1992 r. – powstanie lub reaktywacja serbołużyckich organizacji, związków i instytucji, m. in. Domowiny, Maćicy Serbskiej, Serbskiego Towarzystwa Szkolnego (Serbske šulske towarstwo), Towarzystwa Św. Cyryla i Metodego (Towarstwo swj. Cyrila a Metoda), Związku Artystów Serbołużyckich (Zwjazk serbskich wuměłcow), Związku Serbołużyckich Towarzystw Śpiewaków (Zwjazk serbskich spěwarskich towarstwow), Instytutu Serbskiego (Serbski institut), Serbołużyckiej Szkoły Pedagogiki Socjalnej (Serbska fachowa šula za socialnu pedagogiku).
* 1991 r. – założenie przez Rząd Federalny oraz Saksonię i Brandenburgię Fundacji Narodu Serbołużyckiego (Załožba za serbski lud), mającą na celu wspieranie i promowanie rozwoju języka serbołużyckiego, kultury i nauki
* 1994 r. – przyjęcie ustawy o promocji praw Serbołużyczan w Brandenburgii przez sejm brandenburski
* 1997 r. – przekazanie zarządzania Fundacją Narodu Serbołużyckiego Ministerstwu Nauki i Sztuki Saksonii

Bibliografia:
http://www.serbski-institut.de/

Obrazek

Tagged with: Czechy, Drzewianie, germanizacja, Polska, Polska Bolesława Chrobrego, Polska Bolesława Krzywoustego, Połabianie, Serbołużyce, Ukraina, Wendland
http://bialczynski.wordpress.com/tag/serboluzyce/
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » czwartek 31 lip 2014, 22:21

Pozostawię na chwilę Słowian zachodnich i skupię się na tych ze wschodu - choć to wciąż nasze Królestwo SIS (poniższy artykuł ma w sobie nutkę polityczną jednak kreśli bardzo wymownie różnicę pomiędzy widzeniem słowiańszczyzny, kreśloną przez jej zwolenników ze wschodu, a tą bardziej rzeczywistą, czyli kreśloną przez naszych ziomali; no co, jestem lokalnym "patriotą"/Słowianinem :D ;) :

Rafał Orlick pisze:Krym i inne „rosyjskie” ziemie.

Tak, jak na tych stronach nie raz przewidywałem, następstwem dobicia się Ukraińców do sprawiedliwości i pełni niepodległości, za pomocą Majdanu, będzie podział Ukrainy. Przynajmniej oderwanie jej bardziej pro rosyjskich fragmentów.

Obrazek

Kiedy obserwuję wypowiedzi zamieszczane na ten temat, na rozmaitych forach internetowych, uderza mnie ich w miarę zgodny ton. Większość z nich, popiera prawo prorosyjskich regionów (Charkowski, Doniecki, Krymski), do oderwania się od Ukrainy. Większość uznaje, że Ukraina otrzymała je nienależnie. Większość uważa, że Ukraina to państwo nowożytne, które w zasadzie jest sztucznym tworem (za wypowiedzią Putina), większość twierdzi, że granice państw kształtowały i dalej mogą kształtować – podboje i jest to proces naturalny. Większość nie widzi nic złego w domaganiu się autonomii lub wręcz oderwania regionów przez lokalną narodowość, jeśli jest tam w liczebnej przewadze. Większość też nie widzi nic złego w dążeniu Rosji, do czynnego wspierania swoich rodaków żyjących poza jej granicami, w uzyskaniu odrębności od Ukrainy.

Obrazek
Obrazek

Patrząc na te wszystkie wypowiedzi, widzę, że w necie funkcjonuje już od lat, silnie umocowana indoktrynacja służb specjalnych, której rezydenci muszą otrzymywać całkiem spora zapłatę, aby całymi dniami siedzieć przed komputerami i na dziesiątkach forów zamieszczać takie dyrdymały. Nic w tym dziwnego, bo największe mocarstwa świata wydają na wojnę psychologiczną i socjotechnikę polityczną, ogromne pieniądze. Widać więc, że i tutaj, Rosja nie zasypuje gruszek w popiele.

Obrazek

W końcu, nasi durni politycy, widząc, co sobie „Naród” wymyśli (mam na myśli pisarzy netowych, którzy zmieniają tylko Nicki), kierują swoimi działaniami w tym duchu, w takim ogólnie „pożądanym” kierunku. A gdy potrzeba naprawdę, aby zajęli się problemami państwa; służbą zdrowia, emeryturami, mieszkalnictwem i gospodarką, zabezpieczeniami przed powodziami, naszym wojskiem, jak należy, to tego już absolutnie nie widzą, tak, jak widzi to prawdziwy Naród.

Obrazek

Wypowiedzi podszywanych internautów, siedzących na miejscu, tu w Polsce (nie brakuje nam dawnych służbistów SB na emeryturze, nigdy nierozliczonych), lub tam w Moskwie, zdają się sugerować, że ogół Polaków patrzy ze zrozumieniem na Rosyjskie ambicje imperialne a w Ukraińcach widzi tylko i wyłącznie, potencjalnych bandytów Bandery.

W morzu tak ustawionych opinii, rzadko, który Polak czuje odwagę, aby się wychylić z innym zdaniem. Zachodzi znana reakcja psychologiczna, która budzi zwątpienie w zdolności własnego intelektu i prawidłową ocenę sytuacji jednej owcy, która nagle pragnie się zatrzymać, gdy całe stado ciągle pędzi za kilkoma baranami prosto w przepaść. Człowiek, jako istota społeczna, używa w swoich reakcjach społecznych, w tym dla publicznej wypowiedzi, czegoś, co nazywa się świadomością zbiorową a nie zawsze jest mądrością. To przekleństwo demokracji, szczególnie tych sztucznych, zmanipulowanych przez media, w tym Internet, za pomocą np. wskazanych działań służb i celowo nastawionych politycznie artykułów oraz przekupnych elit. Jedyną metodą walki z taką socjotechniczną manipulacją, jest pełna informacja i proste przekazy, wykazujące oczywistą prawdę.

Obrazek Flaga Krymu Ukraińskiego

W tym miejscu, nie będę dalej narzekać, na to, co się dzieje w propagandzie pro Rosyjskiej lub pro Zachodniej wokół Ukrainy, tylko podam kilkanaście takich PRAWDZIWYCH argumentów, a wnioski proszę wyciągnąć już samodzielnie.

1. Krym jest Rosyjski, bo to Rosjanie pokonali Tatarów, którzy tam wcześniej żyli.

Fakty:

Najstarszymi, znanymi władcami Krymu byli Taurowie i Kimmerowie. Lecz wiele wskazuje na możliwość wcześniejszego zasiedlania tego obszaru, przez jeden z wczesnych odłamów Słowian – Arjów.

Obrazek

Taurowie, których istnienie potwierdzają zabytki z II tys. p.n.e, byli ludem uważanym do niedawna tak jak Scytowie, za lud irański, podczas gdy najprawdopodobniej byli Prasłowianami. Stanowili pierwotną, autochtoniczną ludność południowej części Półwyspu Krymskiego – wybrzeża i Gór Krymskich. O Taurach pisali Herodot, Strabon, Diodor Sycylijski, Tacyt i Ammianus Marcellinus. Żyjąc na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, musieli z natury rzeczy posiadać liczne związki z ludami po stronie południowej, czyli Ugarytami i Hetytami. Droga morska stanowiła niegdyś najwygodniejsze i najszybsze polaczenia komunikacyjne, tak jak drogi rzeczne.

Obrazek

Kimmerowie (Kimerowie, Kimmeriowie, Kimmeryjczycy), byli ludem wędrownym, (koczowniczym), któremu przypisuje się również pochodzenie Irańskie, bliskie Scytom. Niektórzy naukowcy uważają ich za tożsamych z Taurami, jako jedno z ich plemion. Pochodzili najprawdopodobniej z okolic Opuk na Krymie i przyległych do Krymu części dzisiejszej, południowej Ukrainy.

Obrazek

W drugiej połowie VIII w. p.n.e., Kimerowie przekroczyli Kaukaz, wkraczając na Bliski Wschód, gdzie najechali państwo Urartu, rządzone przez urartyjskiego władcę Rusę I (730-713 p.n.e.). Zwróćmy uwagę na tą odsłowiańską nazwę władcy i na fakt, że badania kulturowo – genetyczne, wskazują na pochodzenie Rasenów/Etrusków, właśnie z obszaru Anatolii, ziemi gdzie było kiedyś państwo Urartu. Zastanówmy się też, dlaczego właśnie Rusami zwano później plemiona po drugiej stronie morza i dalej, nad Bałtykiem – jak Prusowie czy Rassijanie. Następnie Kimmerowie podbijali inne, północne ziemie bliskiej Azji. Kimmerowie, jako pierwsi na terenie współczesnej Ukrainy zaczęli wytapiać z rudy darniowej żelazo, w X w. p.n.e. wynaleźli piece hutnicze i zaczęli produkcję stali. Byli prekursorami i mistrzami kowalstwa.

Obrazek Powyższa mapa wskazuje na wyraźny związek rodowo-plemienny, jakiego dowodzi rozrzut haplogrupy R1a1 występującej przeważająco i bez oddzielenia haplogrupą innej nacji lub przewężenia, na obszarze Lechickiej – Polski z po Scytyjską – Ukrainą. Czyżby mnich Kosmas i kronikarz Nestor, mieli rację, podając, że Rusini pochodzą od Lechitów znad Dunaju? Czyżby rację miała też szlachta polska, że pochodzi od Sarmatów Scytyjskich, żyjących niegdyś nad Dunajem?

Obrazek

W latach 1911–1916, znaczna część dawnego Urartu znalazła się w granicach Imperium Rosyjskiego. Starożytne państwo Urartu znajdowało się we wschodniej, górzystej, części Azji Mniejszej – na Wyżynie Armeńskiej, (obecnie wschodnia Turcja i Armenia). Jednym z jej szczytów jest góra Ararat. Na Wyżynie Armeńskiej biorą początek cztery rzeki Azji Przedniej: Tygrys, Eufrat, Murat i Araks (Biblijna kolebka ludzkości – Eden). Do największych jezior na tym obszarze należą Wan, Urmia i Sewan.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Urartu, żył lud złożony z wielu plemion, nazywany przez Asyryjczyków ‘Nairi’. Język Nairi miał ścisłe związki z Hurytami, a ci, z Hetytami. Polscy naukowcy już dawno wskazywali związki Hetytów z Polakami, a dzisiaj widać, że są to najprawdopodobniej związki starożytne, rodowe, poprzez mowę i kulturę protosłowiańska, nie zaś organizacyjnie-plemienne. Wszystko to były ludy bliskie kultury i kolebki Arjo-Słowian, mającej swoje centrum na Kaukazie. Zanim obszary te zdominowali Turcy i Arabowie. Zwróćmy uwagę na podobieństwa do mowy Słowian, występujące w języku Ugaryckim a tak rozmaicie interpretowane przez naukowców. Np. Jezioro Wan (czyżby od Wanden/Wenden?), nazywane było “morzem krainy Nairi”, co wzięto z sensu zdania; „tâmtu ša mât Nairi”. Czyż bardziej nie wygląda to zdanie, na; „to (tu) – tam (tam) – jest (sa) – morze/kraina/ojczyzna/mać (mat) Nairi”???. Stolicą Urartu, w latach 840-660 p.n.e była Tuszpa, położona na wzniesieniu w pobliżu miasta Wan. Według legendy zapisanej w “Historii Armenii“, założona została przez Mojżesza z Chorenu. Zwróćmy uwagę na słowo ‘choreń’ i porównajmy je do legendarnego, Ruskiego ‘Horywnia’, jednego z trzech braci. Czyż to nie ten sam ‘Goryń’, czyli ‘górski’ lub ‘płonący/gore’, czyli krwisty, czerwony? Jak nasze Rudawy karpackie i Rudsi/Rusi-ni?. Natomiast inne miasto, Horybn, (Choryń?) miało być założone przez królową słynną Semiramidę, po wojnie z Arą Pięknym (czyli ‘Arją’) i po jego śmierci. Czyli zapewne na pamiątkę Horynia. Miasto leży w centrum historycznej krainy Wielkiej Armenii.

Obrazek

Nazwa miasta Tuszpa, wywodzona jest z rozbitego morfemicznie układu tego słowa. Może być to rozbicie nieprawidłowe, dokonywane odmiennie i niewłaściwie interpretowane, przez brytyjskich, francuskich lub niemieckich językoznawców, jako „tu-uś-pa”. Podczas, gdy jego sens może znaczyć; „tu (tu)-śpa (nocuję, spię, odpoczywam”.

Obrazek

Znana jest kraina urartyjska, nazywana ‘Biajni’ lub ‘Biajnili’, która to nazwa miejscowa, posiada dla nauki zachodniej, zupełnie niewyjaśnioną etymologię. Wiadomo jednak, że określenie to, występowało zarówno jako nazwa całego państwa, jak też regionu. Tam, nastąpiła konsolidacja plemion urartyjskich w pobliżu pierwszej stolicy Urartu. Czyż nie może tu więc, chodzić o znaczenie bliższe Arjo-Słowianom, oddające rodowy charakter pierwotnej nacji krainy; ‘Biajli-li’ (‘Biali-oni’?).

Obrazek

W końcu sama nazwa władcy Rusa, znaczy najprawdopodobniej ‘biały’, od morfemów ‘ra/ru-si-sa’, czyli; ‘moc/rodzeni-jaśni/światli-są’. Mamy jej potwierdzenie w tłumaczeniu słowa raseńskiego; „tabula-rasa”, gdzie ‘rasa’ oznacza ‘biel, jasność, czystość’.

Stolicą Urartu, w latach 660-600, p.n.e, była Rusahinili, miasto położone na bardzo wysokiej skale Toprakkale, na wschód od miasta Wan. Posiadało ono sztuczne jezioro, system kanałów i zapór. Czyż nazwa ta, też nic nam nie mówi? A może należy ją odczytywać, jako „Rus(Rusa)-ahin(ahiń/agiń/ogień-czyli światła)-li(to/ten)”???

Wspomnijmy te staropolskie zwroty, gdzie pewne zaimki lub rdzenie morfemiczne, wskazują na wspólne pochodzenie ludów Scytyjskich i po drugiej stronie morza Czarnego; – Znasz li ten kraj? – Myśmy Polaki!

Obrazek Na tej skale znajdują się ruiny miasta Rusahinili

Oba te narody, Kimerowie oraz Taurowie (plemiona raczej jednej, większej nacji), były silnie związane z autochtonami środkowej jak i wschodniej Europy, którzy przeszli niegdyś drogę z nad Ałtaju na stary kontynent, czyli protosłowianami. Kultura pierwszych władców Persji, język ich wczesnego prawa oraz imiona władców i ich bóstw (jak Sawuszka), a obecnie określone haplogrupy, mówią nam, że żyli tam bliscy krewni Słowian. Zanim powstała nazwa SŁOWIANIE, która jest najmniej ważna dla określenia naszego rodu i przodków.

Obrazek

Specjalnie, nawiązałem do historii bliskiej Azji, bo tamtędy przebiegała droga wędrówki protosłowian gdy ustępował lodowiec. Nie przez Europę od wschodu, gdy jeszcze lądolód ją obejmował bądź zaraz po jego ustąpieniu. Ale od południa, przez Anatolię i Grecję. Od wschodu, przemieszczanie się ludności uniemożliwiały bagna polodowcowe i tundra oraz chłodny klimat u podstawy lodowca.

Obrazek

Zastanawiając się nad pochodzeniem ludów z bliskiego nam południa, takich jak Krymscy autochtoni, musimy brać pod uwagę, cywilizacje nieco dalej na południe, u wybrzeży Morza Czarnego, gdzie klimat pozwalał im wcześniej zaistnieć.

Obrazek

Najbliższą nacją dla Słowian Krymskich (Scytów – dawniej mylnie zaliczanych do Irańczyków z tej przyczyny, że Persja została podbita przez Arjo-Slowian nie zaś odwrotnie i posługiwali się oni podobną kulturą oraz językiem), byli późniejsi Rusini. A Rusini to nie Rosjanie!

Rosjanie, to północno –wschodni Rusini podbici i kompletnie zdominowani przez Waregów (Rosjanie, to Ruski odłam plemienia księcia Ruryka, który przypuszczalnie odmówił podporządkowania się prawu wiecowemu Nowogrodzian, ludu słowiańskiego, co potwierdza kompletny brak tego prawa w Rosji gdy zaś istniało ono jeszcze w Rzeczypospolitej, w tak zwanych statutach Litewsko – Ruskich, jako prawo kopne/kupy, zatwierdzonych przez Króla Polskiego. Rosjanie nie mogli wykształcić wcześniejszych od Rusinów struktur organizacyjno-plemiennych, bo pochodzą z północy gdzie panował lodowiec gdy na południu środkowych nizin europejskich już dawno go nie było. Stąd i Polacy pochodzą z południa, spoza Karpat), podczas gdy Rusini północnozachodni oraz południowi, rozciągając swoje panowanie od Morza Czarnego po Bałtyk, tej kurateli wikingowej (rozbójniczej, wojowniczej), nie dali się zdominować. Być może to stąd, wywodzi się skłonność do tyranii oraz przychylność do koligacji oraz współpracy z Niemcami, u władców Rosyjskich.

Obrazek

Wykopaliska archeologicznie i badania grup genowych Scytów (R1a1), wyraźnie wskazują na najstarsze, słowiańskie dziedzictwo tych ziem poza nielicznymi, nierozpoznanymi genotypowo odkrywkami ludności neandertalskiej. Scytowie, żyli na tych ziemiach w formie zorganizowanej państwowości, wyraźnie walcząc o jej utrzymanie, nawet z potężną armią Dariusza (Persja). Przez ziemie Scytyjskie przeszli proto Bułgarzy, Pieczyngowie, zajmując częściowo Krym. Sarmato-Scytów podbili dopiero Tureccy Chazarowie, których z kolei pokonał kto? Wpierw była to wyprawa księcia nowogrodzkiego (Nowogród był grodem i ziemią Ruską a nie Rosyjską!), Olega Mądrego, na Kaganat Chazarski i zniewolony Kijów (882). Która doprowadziła do zjednoczenia północnych i południowych księstw ruskich. Stolica Rusi, została wówczas przeniesiona z Nowogrodu Wielkiego, właśnie do Kijowa, co dało początek Rusi południowej, zwanej Kijowską. W walkach tych, po stronie władców Ruskich, brali udział wojowie Warescy, w zamian za żołd i łupy, ale również, najprawdopodobniej z tytułu koligacji rodowych. Którymi w tamtych czasach byli również Waregowie – zwani przez Finów Rudsami, bliscy krewni Słowian, bo Bałtyk był po obu stronach zasiedlony Słowianami, co potwierdzają obecne badania genowe.

Obrazek

Ostatecznie, kaganat Azarski pokonał w 965/966 roku władca Rusi Kijowskiej, Światosław I. (książę Ruski, nie Rosyjski!). Wówczas, Krym będący wcześniej pod panowaniem Chazarskim, został wyzwolony i wrócił do Słowian. Osłabioną wojnami z Kaganatem Ruś, najechali wkrótce Mongołowie i opanowali Krym na długie wieki.

Obrazek

Do czasów Tatarskiego Krymu, upłynęło zatem wiele wieków, gdy ziemia ta miała innych władców niż Mongołowie. Zanim Krym stał się Tatarski, należał wprost do Słowian, zwanych Scytami (lub; Arjami, Rutenami, Roksolanami, Sclawenami, Wenedami, Antami – to wszystko były ludy Słowiańskie!), do których zaliczano ich krewnych, żyjących nad Dunajem – Sarmatów. Od których zapewne pochodzimy, jako Polacy. To zapewne dlatego, Kosmas, czeski kanonik, wskazuje na wywodzenie się Rusów od jakiegoś wspólnego z Polanami rodu, który zwie Lachami i wskazuje na jego pochodzenie znad Dunaju, zaś Nestor – ruski dziejopisarz, widzi w nim (Polanach), założycieli Kijowa i władców grodów czerwieńskich. To właśnie nad Dunajem, żyli Scytowie Sarmaccy, ci sami, którzy zajęli Łużyce. Na co wskazują nasze eposy, genotyp, kultura – w tym znaki heraldyczne, jak sugeruje to brytyjski historyk, Norman Dewis.

Obrazek

Krym, zamieszkiwany był też przez Scyto-Ostrogotów oraz Greków, którzy go podbijali tak zbrojnie jak i handlowo, walcząc tam właśnie ze Scytami, których nazywali oczywiście barbarzyńcami. Później, najechany został przez Hunów i Rzymian a częściowo i ludy Tureckie, które opanowały Kaukaz, tworząc tam Kaganat Azarski (Chazarski). Krym, sięgając najdawniejszych czasów, był protosłowiański, ale na pewno, nigdy nie był Rosyjski.

Obrazek

Rosjanie, są nacją północnosłowiańską, opartą na Moskwiczanach (tak ich dawniej nazywano na Rusi), plemionach zdominowanych przez Wareskich władców, która to nacja, skoro pojawiła się na Krymie, musiała być w jakiś sposób podrzucona. Oddziela ją bowiem, tak jak Rosjan w okręgu Kaliningradzkim, wielka przestrzeń innych narodowości. Fakt ten, jest więc dowodem ewidentnego podboju tego obszaru przez nację Rosyjską, za czasów carskich jak i późniejszych. Rosyjską kolonizację Krymu utrwalili bolszewicy, osiedlając tam wielu Rosjan, w tym prominentów. Krym, był też na krótko Niemiecki, bo podbił go A.Hitler. Dla wyzwolenia go z rąk niemieckich nazistów, oddało życie wielu żołnierzy rozmaitych narodowości, tylko, że pod dowództwem komunistycznym. Krym podbiła jak i wyzwoliła z rąk niemieckich, armia złożona z licznych narodowości, bo ZSRR, tak jak Rosję carską, stanowiło wiele narodów siłą wcielonych do tego kraju. To więc nie wyłącznie Rosjanie, Krym dla Słowian odbili czy wyzwolili z rąk Niemieckich!

Obrazek

Stalin deportował większość Tatarów Krymskich, dokonując w ten sposób, czystki narodowościowej o cechach ludobójstwa. Następnie, osiedlał na Krymie głównie rosyjskich komunistów, tak jak Car swoich, tych najbardziej zasłużonych – potrzebujących ciepłego klimatu i wygód życia w po carskich kurortach.

ZSRR, podarowała Krym Ukrainie (za Chruszczowa), po śmierci Stalina, nieoficjalnie w zamian za ludobójstwo – jakiego się dopuściły władze komunistyczne na narodzie Ukraińskim (okres wielkiego głodu), a oficjalnie z wielkiej przyjaźni a tak naprawdę, dla konsolidacji obu narodów w nowy twór państwowy, którą to przyjaźń, na naszych oczach, teraz Rosja szybko marnotrawi.

Obrazek

Wnioski

a) Wszystkie inne narodowości, poza południowymi Słowianami, czyli Scyto-Sarmatami oraz wywodzącymi się z nich wprost Rusinami a z nich Ukraińcami (oraz Białorusinami – lecz ci są bliżsi Lechitom niż Scytom), panujące na Krymie, są wynikiem, udokumentowanego historycznie, podboju zbrojnego. Użycia przemocy. Jeśli wyznajemy zasadę bezwzględnego poszanowania praw własności, to opierając się na nich, będziemy również nawiązywać do udokumentowanej etnicznie, możliwie pierwotnej przynależności danych ziem do pierwszych, zorganizowanych społeczeństw, gdyż kiedyś ksiąg wieczystych nie było a nie tylko one są dowodem pierwszeństwa własności (posiadania). Przy czym precedens innych nacji, które tak jak Amerykanie, zawłaszczyli cudze ziemie, nie ma tutaj nic do rzeczy. Są to nacje, wyraźnie agresywne w pewnej epoce, podobnie jak Niemcy i powinny teraz szanować szczególne prawa (przywileje), autochtonów żyjących jeszcze na ich ziemi. Jeśli wyznają zasady prawa rzymskiego, do jakich należy poszanowanie prawa własności. Tak jak uczyniono w Kanadzie, gdzie Indianie posiadają wyraźne przywileje społeczne. W oparciu o takie prawa, Łużyczanie żyjący w Niemczech powinni posiadać swoją reprezentację we władzach kraju i co najmniej silną autonomię.

Rozwiązanie alternatywne:

Nie szanując prawa własności, w tym prawa autochtonów do ich ziemi, skazujemy się na wieczne wojny. Nie istnienie, pokojowej, stabilnej cywilizacji, ale na cywilizację pierwotną, w której rządzi nie sprawiedliwość i prawo naturalne, tylko wyłącznie siła! Wyznawać będziemy wtedy już zawsze, prawo podboju i przewagi wszelkiej przemocy, która nic z poszanowaniem prawa własności nie ma. Jeśli zasady poszanowania własności nie przestrzegamy, to oznacza, że w jakimś momencie historii, możemy zając każdą ziemię (cudzą) i nie mamy być prawa karani za wojny zaborcze! Lub np. jako Polska, możemy zostać zajęci, przez: Niemców, Rosjan czy inne nacje. To źle wróży przyszłości ludzkości, bo dopuszcza nawet wybuch wojny globalnej, uzasadnianej celami podboju cudzej ziemi. Takie prawo prowadzić będzie tylko do unicestwienia ludzkości, bowiem nowoczesna technologia w rękach nawet małych państw, może doprowadzić do ludobójstwa. I żaden Trybunał Międzynarodowy nic tutaj nie poradzi, gdy wszyscy będą mieć gdzieś, prawo (pierwotnej) własności. Jak bardzo ma je głęboko w ‘d’ współczesna Rosja, najlepiej świadczy fakt, że zagrabione w czasie II wojny dzieła sztuki których właścicielem była Polska i jej obywatele, do tej pory więzi w Ermitażu i traktuje jako zdobycz wojenną. Ale takie prawo siły jest obosieczne. Kiedyś, gdy upadnie Rosyjska potęga, szereg narodów zwróci się do Rosjan o oddanie ich własności, czy to ziemi, czy też dzieł myśli i rąk ludzkich. Rosja nie będzie mogła zawołać ‘niet’, w oparciu o prawo, z którego sama zrezygnowała.

b) Jeśli jednak przyjmiemy za fakt, że obecny Krym, wolny od najeźdźców Mongolskich – Tatarów, stanowi własność tego, kto go ostatnio podbił, to należy zauważyć, że chociaż ZSRR nie istnieje, to realizuje z tym podmiotem prawnym ciągłość państwowo-prawną, obecna Rosja. Jednakże, przynależność do ZSRR jak też i carskiej Rosji, opierała się nie tyle na tożsamości etnicznej (plemienno rodowej) z władcami państwa, a głównie na przymuszeniu do niej siłą. Taki był charakter polityczny obu tych państw. A jak wiadomo, umowy do których ktokolwiek jest przymuszony siłą, są z natury rzeczy nieważne. To też jest jedna z zasad prawa zachodniego. Tym samym, flaga, pod jaką opanowywano dla Rosji jakiekolwiek ziemie, poza ziemiami daleko na północy i wokół Moskwy – wyraźnie rosyjskimi, jest tylko flagą nowego zaborcy. Status prawny zaborcy, nie ma wieczystej mocy prawnej a tym bardziej moralnej. To, co najwyżej, sytuacja przejściowa. Każdy autochton danej ziemi, może taki stan prawny w oparciu o prawa moralne i wyżej przytoczone, wcześniej czy później wypowiedzieć.

c) Z kolei, jeśli uznamy, że jednak ZSRR był prawnym następcą po Rosji, w zakresie realizacji władztwa nad Krymem, to skoro podarował go Ukrainie a obecna Rosja jest spadkobiercą prawnym ZSRR, to teraz sama Rosja, zobowiązana jest przestrzegać praw i umów, które zawarła. Bo kolejna zasada mówi, że umów – szczególnie tych dobrowolnie zawartych (niewymuszonych), się przestrzega. Ukraina, występująca jako republika w ramach ZSRR, posiadała status dobrowolnie zrzeszonej (w rzeczywistości była to fikcja), co gwarantowała jej Konstytucja ZSRR. Wobec czego, uznać można, że umowa zawarta została za dobrowolną zgodą obu stron. ZSRR i Ukrainy. Nic więc dzisiaj Rosja do Krymu sobie rościć nie może. Tym bardziej, że w zamian za pozbycie się przez Ukrainę broni atomowej, zagwarantowała jej w umowie międzynarodowej, integralność i nienaruszalność jej terytorium.

2. Donieck, Charków i Krymskie miasta, są Rosyjskie, bo to Rosjanie, stanowią tam zdecydowaną przewagę ludnościową.

Bardzo ładnie zachowują się Krymscy Tatarzy, którzy właśnie nawołują do jedności Krymu z Ukrainą, wbrew nawoływaniom Rosjan – do secesji. Tatarzy mają dużo do „zawdzięczenia” rosyjskiej tyranii. Ale myślę, że rozumieją, iż są jednak przybyszami, czyli gośćmi na tej ziemi.

Rosjanie, stanowią na Krymie ponad 50% ludności. Nic dziwnego, skoro wysiedlili większość dawniejszych mieszkańców, podobnie jak uczynili to w okręgu Kaliningradzkim czy w Estonii. Czy można po takiej eksterminacji miejscowej ludności uznawać jakiekolwiek ich prawa do Krymu?

Jeśli mielibyśmy uznawać prawo każdej narodowości do prawa budowy swojej państwowości na jakimkolwiek obszarze, gdzie stanowi ona większość (takim celowym precedensem było Kosowo), to musimy się liczyć z tym, że nawet ziemia pod czyimś domem może zostać ogłoszona odrębnym państwem, zupełnie innym od tego jakie ją otacza! To są kompletne absurdy. Taka forma prawna, narusza prawo własności narodów autochtonicznych do swojej ziemi i jest dawno popierana przez niektóre środowiska, w celu jawnej zmiany granic w Europie. Na korzyść Niemców, którzy wiodą pierwsze skrzypce w UE czy właśnie Rosji, z którą Niemcy trzymają potajemnie (tak jak to powiedział Paweł Kukiz, że Niemcy sprzedali Ukrainę Rosji, tak, jak za 10 lat sprzedadzą im Polskę). Po co? Po to właśnie, aby Niemcy odzyskali Śląsk i ziemie zachodnie. Temu służy od lat, uprawiana propaganda naukowa, która twierdzi, że Słowianie przybyli do Europy dopiero w VIw gdy z badań genotypowych wiadomo, że 10 tys. p.n.e a na Bałkanach, w rejonie Kosowa, nawet 12 tys. Kto nie widzi tych zależności kształtowania prawa i precedensów międzynarodowych w interesie najsilniejszych, totalitarnych bądź historycznie zawsze imperialnych nacji, ten jest po prostu ślepy.

Zasada prawna, wymagająca poszanowania własności (jaką tylko można udowodnić), nie może być gwałcona przez zasadę dającą prawo do samostanowienia narodów. Bo czym jest Naród? Naród, to podmiot prawa który jest ponad rodziną, rodem czy plemieniem. To braterstwo rodowe pokrewnych rodów/plemion, a nie rodów podbitych, niemających takiego pokrewieństwa, określonego kulturą, językiem, pokrewieństwem władców, znakami plemiennymi. Naród, to więc coś „na rodzie”, czyli nad nim. To wspólnota plemienna, ale nie unia (konfederacja czy federacja), obcych narodów – nawet, jeśli są one dalszymi krewnymi lub zupełnie innymi nacjami. Naród, dotyczy tylko i wyłącznie Rodu! A ród, to rodzina, to wspólne pochodzenie z jednej matki i ojca, znanej całemu rodowi zanim nastąpiło jego wymieszanie z innymi, obcymi nacjami, przez co powstały inne, kolejne narody. Samostanowienie Narodu, jednej nacji rodowej skupiającej wiele bliskich rodowo plemion, ograniczać należy tylko do Narodu i całego Narodu. Samostanowienie takie, ma znaczenie jedynie wtedy, gdy ów Naród występuje na swojej rodowej, autochtonicznej ziemi.

Członkowie Narodu Rosyjskiego, mieszkający na Krymie, nie mieszkają nawet na ziemi Rosyjskiej w ramach państwa rosyjskiego. Gdyby żyli na rosyjskiej ziemi a tym bardziej na ziemi autochtonicznie rosyjskiej, a żyliby np. pod butem innego narodu, to z całą pewnością należałoby się im prawo do ustanowienia na Krymie państwowości rosyjskiej. Tak więc, samostanowienie narodu, związane jest z autochtonicznym prawem własności ziemi i dotyczy tylko tego narodu, który żyje na swojej ziemi od początku, z dziada pradziada i nikogo kto mieszkał na niej wcześniej – tej ziemi nie pozbawił siłą lub podstępem.

3. Ukraina otrzymała Krym, jako dar terytorialny od rosyjskich komunistów i teraz mogą go odebrać, bo jest to okręg autonomiczny.

To, że jakiś obszar jest autonomiczny, wynika z woli władzy wyższej, jaką jest całe państwo i naród autochtoniczny na danej ziemi, choćby ten Naród znajdował się nawet w liczebnej mniejszości. Autonomia może być rożnego rodzaju i kompletnie nie wiąże się z oderwaniem od państwowości. Może to być autonomia dająca szczególne prawa gospodarcze, językowe, edukacyjno-kulturowe, lub samorządowe (jakie np. miał polski Śląsk przed wojną, gdy posiadał nawet własny Sejm). Natomiast gdy autonomia sięga po atrybuty odrębności państwowej, jak; język lokalny ważniejszy od języka ogólnego, własna moneta, własna armia, własna Konstytucja, własne znaki państwowe, to mamy już secesję nie autonomię. Taką „autonomię”, proponował na zjeździe Kaszubskim, młody Dobromir Tuż Irland, a nasz polski Naród, nie wiele wiedząc o tym – wybrał go sobie na lidera jednego z rządzących ugrupowań, aby chyba zaprowadził go wcześniej czy później do tego rodzaju rozbicia dzielnicowego. Mającego stworzyć z Polski odrębne państwa, nie zaś związek narodowy, na zasadach dopuszczalnych autonomii. Jak zwykle, diabeł jest ukryty w szczegółach! Tak więc, autonomia nie daje żadnego prawa do dalszego odsuwania się od państwa które jej udzieliło. Autonomia, jest jak dziecko przy rodzicach. Ma swoje prawa ale wyłącznie za zgodą rodziców.

4. Ukraina to państwo nowożytne, które w zasadzie jest sztucznym tworem (wypowiedź Putnia).

Jak już powyżej wykazałem, Ukraina wywodzi swoje bezpośrednie pochodzenie od wielu okresów państwowości. Tej starożytnej jak i współczesnej. Nie są istotne nazwy pochodzące od dominującego plemienia. Zwykle były to plemiona słowiańskie lub ze Słowianami blisko spokrewnione. Nawet Hunowie, nie byli do końca ludem Tureckim, ale znacznie słowiańskim. Jeśli mamy mówić o jakimś państwie nowożytnym, zaprzeczając zupełnie korzeniom pochodzenia ludu Ruskiego który jest okazany nie tylko w genotypie, ale i kulturze oraz języku Ukraińskim, będącym bezpośrednim następcą języka ruskiego przy znacznych wpływach polskiego oraz rosyjskiego, to tym bardziej, powinniśmy nazywać obecną Rosję państwem bardziej nowożytnym niż Ukrainę. Rosja współczesna, to jedno z najmłodszych państw świata, bo przecież jego ciągłość z Rosją carska, zerwała Bolszewicka CCCP, mordując nawet ostatnich władców Rosji. Jeśli mamy nie zwracać uwagi na jej związki kulturowe, językowe i historyczne występujące na ziemi Rosyjskiej.

Jednak Rosja obecna, posiada taką ciągłość, bo nic nie może wymazać praw narodu do swej ziemi i historii. Tym bardziej, podobną ciągłość mają obecni Ukraińcy, po Ukraińcach przedwojennych, ci po Rusinach a ci z kolei po Scyto-Sarmatach.

5. Granice państw, kształtowały i dalej mają prawo kształtować, podboje i jest to proces naturalny.

Niewątpliwie, używanie siły, jest w świecie przyrody naturalne. Lecz społeczności o wysokiej kulturze, posiadające cywilizacje nazywane moralnymi, oparte na rozwoju ludzkości nie zaś jej bezustannym gnębieniu i eksterminacji, przestrzegały prawa opartego na porozumieniu i poszanowaniu zawieranych umów pomiędzy narodami. Te, które bez przerwy je łamały, jak; Niemcy, Rosjanie, Rzym cesarski, które szanowały tylko; miecz, ogień, podstęp i kłamstwo, nie są godne miana narodów cywilizowanych. Mogą sobie one istnieć jeszcze długo, lecz ich karta w historii ziemi jest już zapisana jednoznacznie. Zostaną kiedyś nazwane zdrajcami i kłamcami cywilizacji, imperiami, z którymi nigdy nie można było zbudować nic trwałego, nic co służyłoby ludzkości pozytywnie i jako całości. Nacje te, nastawione wyłącznie na interes ich władców (nawet nie ich ludów), są wyłącznie narzędziem zła, jakie wznieca wszelkie nieszczęścia na naszej planecie. Poszanowanie kultu siły w stosunkach między narodami, jeśli tylko nie jest to kult walki w obronie prawowitej własności, słabszych lub domu rodzinnego, kobiet i dzieci, jest godne głębokiej pogardy. Zauważmy, że właśnie te największe w swoim czasie potęgi państwowe, takie jak Rosja czy Niemcy bądź Rzym, dopuszczały się największego ludobójstwa, eksterminacji narodów, prześladowań rasowych i ekonomicznego zamordyzmu. Bo to one, łamiąc ludzkie prawa naturalne (moralne), przy okazji podbijania kolejnych ziem, niszczyły same siebie na poziomie moralnym – za cenę wzrostu ich potęgi państwowej. A jak mówi pewien filozof, „kto dąży do niemożliwego, skazany jest na upadek”. Niemożliwym, jest uczynienie za pomocą tyranii i przemocy, prawdziwych przyjaciół z podbijanych ludów, czy własności zagrabionych ziem opartej na prawie w pełni sprawiedliwym – moralnym.

6. Nie ma nic złego w domaganiu się oderwania regionów jakiegoś kraju, przez lokalną narodowość, jeśli występuje tam ona w liczebnej przewadze.

To, że jacyś rodzice mają w swoim domu, przez nich wybudowanym i stanowiącym tylko własność tych rodziców, np. piętnaścioro dzieci, które nagle zaczną domagać się szczególnych praw i przekazania im tego domu na własność, dlatego, że są w większości i przegłosowali rodziców, nie ma żadnego znaczenia dla prawa własności tego domu. Tak samo obszaru kraju. Rodzice – to Naród i państwo, podmiot prawa – który jest właścicielem obszaru autonomicznego, np. pokoju dzieci w ramach jednego domu.

Rosjanie, są na Krymie nawet nie dawnym, lokalnym plemieniem, tylko osadnikami, niczym adoptowane przez Ukrainę, dzieci. Bo rodzicami Krymu, właścicielami domu jakim jest Krym, jest Ukraina.

Jeśli kiedyś będą nasi Ślązacy pragnęli odłączenia od Polski, to jest to możliwe wyłącznie za zgodą całego narodu Polskiego, żyjącego tutaj, w Polsce. Taka zgoda, musi być wypowiedziana w drodze referendum, bo tylko Naród jest suwerenem – czyli wyłącznym właścicielem najważniejszych praw na ziemi tegoż narodu, w tym samej ziemi. Odebranie mu kawałka ziemi, może następować tylko za zgodą tegoż suwerena. Mało tego. Wszyscy goście, powinni być z tegoż prawa wyłączeni. Nie można głosować w swoim interesie osobistym, mieszając się w cudze prawa.

7. Nie ma nic złego, we wspieraniu przez Rosję swoich rodaków, żyjących poza jej granicami, w tym w udzielaniu im wojskowej pomocy.

Rosja ma prawo do wspierania rodaków, gdziekolwiek żyją na ziemi, wyłącznie w prawach człowieka, takich jak; wolności wyznania, posługiwania się swoim językiem, kulturą i swobodą poglądów. Jednak, jakiekolwiek wspieranie ich, nawet w sposób pokojowy, w celu umożliwienia im oderwania danej ziemi od państwa nią władającego, od Narodu, który jest tej ziemi autochtonem lub bliskim krewnym dawnych właścicieli, nosi znamiona bandytyzmu politycznego, na arenie międzynarodowej. Jest to działanie dywersyjne. Jeśli natomiast jakaś narodowość będzie mordowana lub prześladowana na danej ziemi, kraj z której pochodzi, powinien wziąć ją w obronę – choćby interweniując lokalnie, militarnie i
. I ewakuować na swoja ziemię! Ma do tego pełne prawo, aby bronić czynnie, ludność przed ludobójstwem. Skoro autochtoni uznali tą ludność za zdrajców lub niebezpieczną dla jej bytu narodowego czy z innego powodu. Wówczas, za wszelkie wytworzone lub nabyte zgodnie z miejscowym prawem dobra, należy się takim repatriantom odszkodowanie, równe jego rynkowej wartości. Jednak, kiedy jakiś naród dopuszcza się mordowania cywilnej ludności, tak jak to czynili Ukraińcy z UPA czy też Niemcy, z Polakami, taki naród, odpowiada za zbrodnie swoich pobratymców, jeśli sam nie dokona rozliczenia tych zbrodni. Jeśli nie osądzi zbrodniarzy. Taki Naród, bierze na siebie odpowiedzialność za nierozliczone zbrodnie i może odpowiadać wymierzonym w niego zadośćuczynieniem. Nie może bowiem żaden naród, odnosić korzyści ze zbrodni, której jego reprezentanci byli sprawcami. Tego rodzaju zadośćuczynienie może być bardzo znaczącej rangi, włącznie z pozbawieniem go części ziemi. Bo za życie niewinnych ludzi, nie ma odpowiedniego zadośćuczynienia pieniężnego. Może być tylko kara polityczna, za to, co uczyniono z powodów politycznych a czego nie rozliczono.

Kiedyż to Polacy, otrzymają odszkodowanie za majątki pozostawione na wschodzie, właśnie od Rosji, która je zagrabiła? Kiedy dostaniemy odszkodowanie od Niemców i Rosjan, za zniszczony kraj, bo przecież to oba te narody rozpętały II wojnę światową. Za miliony zgładzonych obywateli, chociażby pomordowanych w radzieckich łagrach i niemieckich obozach koncentracyjnych – cywilów? Rosjanie traktują politykę i wszelkie prawa moralne oraz międzynarodowe, tak, jak jest im wygodnie.

8. Nielegalny Majdan, odsunął od władzy legalnie wybraną władzę, w osobie Prezydenta Janukowycza.

Jak już wyjaśniałem, To Naród jest suwerenem, najważniejszym wykonawcą i twórcą (ustawodawcą) prawa. W każdej chwili, może odwołać i zmienić swoją władzę, chociaż prawa każdego państwa, w tym Polski (w odpowiednich artykułach Kodeksu Karnego), zawierają kary za zbrojne obalenie władzy a nawet za samo usiłowanie zbrojnego przewrotu. Suweren, to największy władca, najwyżej posadowiony ustawodawca. Suweren, może sam siebie ograniczać odpowiednimi prawami, lecz nigdy nie jest pozbawiony prawa do interwencji w obronie poszanowania swoich podstawowych praw, jak; życie bez złodziei u władzy – czyli godne życie gdy nikt obywateli nagminnie nie okrada, sprawiedliwe prawo, wewnętrzne bezpieczeństwo kraju i jego granic, zapobieganie wynaradawianiu kraju, zapobieganie sprzyjaniu obcemu osadnictwu na siłę a równocześnie emigracji tubylców, sprzyjanie przyrostowi naturalnemu a nie jego zmniejszanie, niszczenie prawdziwej historii oraz kultury narodowej, zdrada kraju. Obrona praw suwerena, może nastąpić wówczas, gdy właśnie te prawa są w oczywisty sposób mordowane, likwidowane, nieprzestrzegane.

Kiedy władza, wobec pokojowego, masowego sprzeciwu suwerena – Narodu, nie przeprowadza referendum, szczególnie wtedy gdy Naród zbierze wymaganą dla jego przeprowadzenia liczbę podpisów, to wówczas, Naród ma prawo chwycić za broń. Mimo, że nam Polakom wmówiono, że współcześnie nie można tego uczynić nigdy, bo mamy jakieś tam prawa. Można! Bo co po prawach, gdy nikt praw Narodu nie traktuje poważnie?! I wówczas, jeśli władza zacznie strzelać do Narodu, który zacznie ustanawiać swoje prawa na nowo i wybierać nowe władze (patrz Konstytuanty Amerykańskie), to wówczas, ta władza automatycznie staje się obrońcą już wygasłego mandatu do jej sprawowania i władzą zdrajców oraz wrogów tegoż Narodu. Naród, nie jest zobowiązany do żadnych Okrągłych Stołów czy innych układów z uzurpatorską władzą. Jeśli to czyni pod przymusem siły, zagrożony wojną, jak uczyniła Solidarność z Kiszczakiem i Jaruzelskim, czy Majdan z Janukowyczem, to jest to wymuszone siłą i z mocy prawa nieważne! To jest tylko wyraz pragnienia Narodu do pokojowego rozwiązania problemu, ale pozbawić Narodu wolności w samostanowieniu swojej władzy i praw, wymuszonymi układami, nie można nigdy! Dlatego też, zerwanie układu Okrągło Stołowego i odebranie władzy oraz majątków komunie, rozliczenie bandytów z UB, w tym Kiszczaka, jest w każdej chwili jak najbardziej uprawnione. Nie stanie się tak, jeśli ci po stronie komuny, którzy związani są z tym układem, zrozumieją, że okazano im wiele tolerancji i zasłużą na nią, odsuwając się w końcu od władzy i pozwalając społeczeństwu rządzić się bez nich, samodzielnie.

9. To nie Janukowycz jest zbrodniarzem i wykonujący jego rozkazy milicjanci, tylko rzucający w nich kamieniami i butelkami Majdanowcy.

http://bialczynski.wordpress.com/2014/0 ... ie-ziemie/

Ups. Niechcący kliknąłem x i skasowało mi stronę, tak więc na ciąg dalszy troszkę poczekamy.
Przy okazji przepraszam, ze wdarło się nam do tematu troszkę polityki. ;)

EDYCJA:

Znalazłem i podlinkowałem.
Dalszej części jednak nie będę juz wklejał w tym wątku.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » piątek 08 sie 2014, 19:42

Mazowsze

Od siebie chcę dodać, że coś mi się wydaje, iż nie wszystkie podane tu informacje do końca oddają rzeczywistość.
Historykiem jednak nie jestem i nie mnie roztrząsać te niuanse.
A i przepraszam za tak wielkie litery przy alfabecie Mazowszan, jest to skutkiem kopiowania obrazków, które tworzą owe litery. :(

Wielkie Księstwo Mazowieckie

Wielkie Księstwo Mazowsza jest krajem położonym w Europie Środkowej. Większość
granic państwa stanowi granica z Polską, tylko niewielki wschodni fragment Mazowsza
graniczy z Białorusią.

Obrazek
Nazwa: Nazwą oficjalną jest Wielkie Księstwo Mazowsza (maz. Velke Xiestfo Mazovii),
natomiast forma skrócona to Mazowsze (maz. Mazovâ)

Stolica: stolicą kraju jest Pułtusk (maz. Puůtusk), liczące 19.000 mieszkańców

Największe miasta: Warszawa (maz. Varsava, 1.130.000 mieszkańców), Praga (maz. Praga,
570.000), Płock (maz. Půock, 127.000), Tomaszów (maz. Tomasuf, 67.000), Łomża (maz.
Ůomza, 63.000), Pruszków (maz. Pruskuf, 55.000), Ostrołęka (maz. Ostroůenka, 54.000),
Legionowo (maz. Legônovo, 51.000)

Powierzchnia: 39921 km

Liczba ludności: 5.221.000

Ustrój: Mazowsze jest dziedziczną monarchia konstytucyjną, na czele której stoi Wielki Książe
(maz. Velko Xieze). Władza wykonawcza należy do rządu, którego premierem jest
przewodniczący partii, która zdobyła największą liczbę głosów w wyborach do niższej izby
parlamentu. Władza ustawodawcza należy do dwuizbowego parlamentu. Izba niższa, zwana
Izbą Poselską, pochodzi w całości z wyborów powszechnych. Zasiada w niej 200 posłów
wybieranych na czteroletnie kadencje. Izba wyższa, zwana Senatem, składa się z 90
senatorów. Kadencja senatora trwa 6 lat, a trzecia część składu izby wymieniana jest co dwa
lata. 30 senatorów pochodzi z wyborów powszechnych, 30 z nadania samorządów ziem, a 30
z nadania Wielkiego Księcia.

Język: Językami oficjalnymi Mazowsza są język mazowiecki i język polski

Waluta: Korona (Kr) = 100 groszy (1 Kr = 2,58 euro, wg kursu z 17 XII 2007)

Obrazek

Obrazek

Herb: Herb Mazowsza składa się z herbów
trzech historycznych księstw mazowieckich.
Lewa połowa to biały orzeł na czerwonym tle,
herb Księstwa Warszawskiego. Prawa połowa
to czarny orzeł na czerwonym tle, herb
Księstwa Płockiego. Centralnie umieszczony
jest herb Księstwa Czerskiego, smok na białym
tle. Herb ma dwie wersje zwykłą, zawierającą
jedynie tarcze herbową, oraz uroczystą. W
wersji uroczystej tarcza herbowa podtrzymy-
wana jest przez dwa gryfy, symbole zręczności
oraz siły, udekorowana jest koroną Konrada I
Mazowieckiego pod nią znajduje się zaś
wstęga z umieszczoną łacińską nazwą
księstwa: MAGNUS DUCATUS
MAZOVIENSIS

Obrazek

Flaga: Flaga Mazowsza składa się dwóch
pionowych pasów w barwach tarczy herbowej
czerwonego i białego, pośrodku których
umieszczono godło (herb bez tarczy herbowej)
http://www.wielkieksiestwomazowii.repub ... owsze.html

Administracja Mazowsza

Mazowsze jest krajem unitarnym z decentralizowanym podziałem administracyjnym. Dzieli się
na 10 ziem (maz. źemô), 45 powiatów (maz. starostfo) i 322 gminy (maz. wujtostfo), dodatkowo
wydzielono terytorium stołeczne (maz. tronovo terytorô).

Władzę administracyjną w ziemiach sprawują władze samorządowe oraz organy administracji
rządowej. Władzę samorządową sprawuje izba ziemska wybierana w wyborach powszechnych i
bezpośrednich na okres 4 lat i, jako organ wykonawczy, urząd kasztelański, na którego czele
stoi kasztelan wybierany przez izbę ziemską. Władze centralne reprezentowane są w postaci
urzędu gubernatorskiego, na którego czele stoi gubernator powoływany przez Wielkiego
Księcia i sprawujący nadzór nad legalnością działania samorządu ziemskiego. Poza zwykłymi
ziemiami istnieją dwie ziemie autonomiczne (maz. samovůadno źemô) utworzone na obszarach
zamieszkanych przez mniejszości etnograficzne. Autonomiczna Ziemia Kurpiowska (maz.
Samovůadno Zemô Kurpôfsko) składa się z dwóch obszarów: terenów Kurpiowszczyzny Białej
oraz terenów Kurpiowszczyzny Zielonej. Autonomiczna Ziemia Łowicka (maz. Samovůadno
Zemô Ůovicko) zajmuje tereny historycznego tzw. Księstwa Łowickiego (obszarowi dóbr
łowickich, stanowiących pierwotnie posiadłość arcybiskupów gnieźnieńskich). Autonomia tych
ziem dotyczy szerszego decydowania o sprawach lokalnych przez izby ziemskie niż jest to w
przypadku zwykłych ziem. Również gubernator tych ziem jest powoływany przez Wielkiego
Księcia wyłącznie z pośród mieszkańców danych ziem.

Powiaty są jednostkami samorządowymi, a ich władzę stanowi rada powiatu wybierana w
wyborach powszechnych i bezpośrednich na okres 4 lat. Władzę wykonawczą stanowi urząd
starosty powiatowego, na którego czele stoi starosta wybierany przez radę powiatu.

Gminy są samorządowymi jednostkami podziału administracyjnego kraju, a ich władzę stanowi
rada gminy wybierana w wyborach powszechnych i bezpośrednich na okres 4 lat. Władzę
wykonawczą w gminach stanowią wójtowie lub burmistrzowie (w gminach miejskich) wybierani w
wyborach bezpośrednich. Istnieją trzy rodzaje gmin: gminy wiejskie obejmujące wyłącznie tereny
wiejskie; gminy miejsko-wiejskie obejmujące zarówno obszar miasta jak i tereny wiejskie; gminy
miejskie obejmujące wyłącznie obszar miasta.

Miastami są te miejscowości które otrzymały prawa miejskie lub którym został nadany status
miasta. Miasta mają określone granice i terytorium. Obszar miast wchodzących w skład gmin
miejskich pokrywa się dokładnie z obszarem tych gmin, natomiast obszary miast wchodzących w
skład gmin miejsko-wiejskich stanowią tylko część powierzchni tych gmin. Obecnie na
Mazowszu są 93 miasta.

Obrazek

Wykaz ziem, powiatów i ich stolic

Obrazek
http://www.wielkieksiestwomazowii.repub ... racja.html

ATLAS HISTORYCZNY MAZOWSZA 1037-2008

Mazowszanie (VI-X wiek)

Słowiańskie plemię Mazowszan (zwanych też Mazowianami) zasiedliło tereny wzdłuż
środkowej Wisły już od wczesnego średniowiecza (od VI wieku). Początkowo osadnictwo
mazowieckie skupiało się na lewym brzegu Wisły, w okolicach dzisiejszej Rawy, następnie
kolonizowano prawobrzeżne obszary rzeki: północny rejon między Skrwą a Narwią oraz
wschodni obszar nad Bugiem i środkową Narwią. W tym okresie na Mazowszu powstawały
liczne osady. W IX wieku głównym grodem Mazowsza stał się Płock, będący również
ośrodkiem kultu pogańskiego (od X wieku jest to gród warowny).

Podbój Mazowsza (960-1037)

Ekspansjonizm i kolonializm plemiona Polan doprowadził do podbicia przez nich licznych
plemion słowiańskich. Celem ataku byli również Mazowszanie, którzy bronili się najdłużej ze
wszystkich plemion. Jednak przewaga i brutalność ataków doprowadziła pod koniec X wieku
do podbicia Mazowsza przez Mieszka I, który bezprawnie ogłosił się księciem ziem polskich.
Mazowsze zostało włączone do ziem Polan, siłą narzucono mu chrześcijaństwo wcielając
północną część do archidiecezji gnieźnieńskiej, a południową do diecezji poznańskiej.

Niepodległe Mazowsze i wojna mazowiecko-polska (1037-1047)
Mazowszanie jednak nie pogodzili się z narzucona okupacją. Już w 1037, korzystając z
zamętu po objęciu władzy przez nowego władcę Polski, Miecław (zwany również Masław lub
Mojsław) oderwał Mazowsze od państwa polskiego i ogłosił je samodzielnym księstwem ze
stolicą w Płocku. Miesławowi udało się odeprzeć polskie wojska w 1041 roku oraz
początkowo wygrywać regularna wojnę polsko-mazowiecką, która rozpoczęła się w 1043 r.
Po stronie mazowieckiej stanęły wojska Pomorzan i Jaćwingów, którzy również nie godzili się
z kolonizacją Polan. Szalę wojny przechyliło przystąpienie do niej, po stronie Polski,
Wielkiego Księstwa Kijowskiego oraz rycerzy cesarza niemieckiego. W 1047 zjednoczone
wojska Mazowszan, Pomorzan i Jaćwingów zostają pokonane w serii bitew, a po bitwie pod
Ciechanowem Miesław zostaje zamordowany.

Obrazek Księstwo Mazowieckie w latach 1037-1047, za panowania Miecława

Lata upadku (1047-1138)
Po walkach w 1047, znanych pod nazwą "pacyfikacji Mazowsza", Mazowsze znowu znalazło
się pod polską okupacją, a księstwo dotknęły niespotykane represje - pacyfikowano grody,
niszczono pogańskie świątynie, ośrodki kultu i posągi. Polanie kolonizowali Mazowsze m.in.
rozbudowując administrację kościelną. W 1079 przeniesiono do Płocka stolicę Polski
(miasto pełniło te funkcję do 1138) by móc silniej polonizować ziemie mazowieckie i by mieć
je pod bezpośrednią kontrolą. Poza Połockiem, pozostałe regiony Mazowsza były jednak
zaniedbywane - przykładowo żaden z mazowieckich grodów nie uzyskał praw miejskich,
nawet Płock.

Obrazek Bolesłwa IV Kędzierzawy

Odrodzenie państwowości (1138-1200)
Po ponad 90 latach okupacji przed Mazowszem nastała nowa
szansa. Ferment panujący w państwie polskim nieodwracalnie
prowadził do jego upadku i rozkładu. Po śmierci Bolesława
Krzywoustego Polska została podzielona na dzielnice, mające
dużą samodzielność. Mazowsze dostało się we władanie
Bolesława IV Kędzierzawego, ogłoszonego Księciem
Mazowieckim, a księstwo objęło Mazowsze, Ziemię Dobrzyńską
oraz Ziemię Chełmińską, czyli niemal identyczny obszar jaki
zajmowało państwo mazowieckie w latach 1037-47. W 1146 do
Mazowsza włączono również Kujawy. Władcy Mazowsza,
wywodzący się z panującego w Polsce rodu Piastów, początkowo
nie traktowali Mazowsza jako osobnego bytu państwowego, a
jedynie jako jedną z ziem polskich, tym bardziej, że często władali
równolegle również innymi ziemiami (Bolesław IV Kędzierzawy
władał w latach 1146-1173 w Krakowie, Gnieźnie, Kaliszu,
Pomorzu, a w latach 1166-1173 również w Sandomierzu;
Kazimierz II Sprawiedliwy władał w latach 1186-1194 w Krakowie i
Sandomierzu; Leszek Biały władał w latach 1194-1198 i w 1199
w Krakowie). Jednak silni władcy spowodowali wzrost znaczenia
Mazowsza i jego powolne dźwiganie się z marazmu.

Obrazek Księstwo Mazowieckie w latach 1138-1226

Panowanie Konrada (1200-1247)

Obrazek Konrad I Mazowiecki

Największy rozkwit Mazowsza nastąpił po objęciu mazowieckiego
tronu przez Konrada I Mazowieckiego. Konrad był współksięciem
Mazowsza, wraz ze swoim starszym bratem Leszkiem Białym, od
1194 roku, lecz pełnie władzy uzyskał dopiero w 1200 roku, po
zrzeczeniu się na korzyść brata roszczeń do ziemi sandomierskiej
i krakowskiej. Po przejęciu władzy Konrad zerwał z formalnym
traktowaniem Mazowsza jako ziem polskich, ogłaszając się
suwerennym władcą niezależnego Księstwa Mazowieckiego,
nieuznającego zwierzchności Krakowa. Konrad przystąpił do
reform w księstwie, mających zapewnić Mazowszu rozwój i
bezpieczeństwo.
Pierwsze lata rządów poświęcił aktywnej polityce zagranicznej: w
1205 r. oddziały mazowieckie wzięły udział w zwycięskiej bitwie
pod Zawichostem pokonując wojska włodzimiersko-halickie i
kijowskie; w 1208 r. uczestniczył w kampanii na Wołyniu; by
budować silne więzy polityczne pojął za żonę córkę księcia
nowogrodzko-siewierskiego. Od 1217 coraz dokuczliwsze stały
się napady pruskie, a w latach 1219-1222 Mazowsze dotknęły
trzy ciężkie najazdy Prusów.
W 1222 r. i w 1233 r. udało się Konradowi zorganizować wraz z innym książętami polskimi i
pomorskimi wyprawy przeciw Prusom, które jednak nie przyniosły trwałych rezultatów. Konrad
postanowił sprowadzić na ziemię chełmińską zakon rycerski, który walczyłby z Prusami, za
namową księcia śląskiego Henryka Brodatego, wybór padł na Krzyżaków. Do pierwszych
poważniejszych rozmów przedstawicieli Konrada z Krzyżakami doszło na przełomie 1225 i
1226 r., jednak dopiero dwa lata później na Mazowszu pojawiło się pierwszych trzech rycerzy
formalnego przekazania ziemi chełmińskiej jako lenna zakonowi z zachowaniem prze Konrada
doń całości swoich prerogatyw książęcych. W 1230 r. na Mazowsze przybyli dalsi rycerze
zakonu i szybko współpraca między księciem mazowieckim a Krzyżakami zaczęła układać się
niepomyślnie (w 1234 r. doszło do napadu na Płock i spalenia katedry). W tym samym czasie
zakon wystarał się u papieża Grzegorza IX o bullę protekcyjną, w której legitymizowano
sfałszowany wcześniej dokument Konrada, nadający ziemię chełmińską oraz inne zdobycze w
Prusach w wieczyste posiadanie Krzyżaków, a od cesarza niemieckiego Fryderyka II udało im
się uzyskać wówczas, tzw. "Złotą Bullę", która potwierdzała nadanie Krzyżakom ziemi
chełmińskiej, jednak nie jako lenna Konrada Mazowieckiego, tylko czyniła z rycerzy
suwerennych właścicieli dzielnicy (dokument ten wydany w 1235 r. antydatowano za zgodą
cesarza na rok 1226, stąd wzięła się przyjęta w podręcznikach do historii błędna data
przybycia Krzyżaków do Polski). W 1235 r. dodatkowo zakon na podstawie tego dokumentu
uzyskał wyrok sądu kierowanego przez legata papieskiego, na mocy którego papież uznawał
pełnię władzy wielkiego mistrza zakonu w ziemi chełmińskiej i zdobyczach pruskich. W ten
sposób w 1235 Mazowsze definitywnie utraciło ziemię chełmińską.
W wyniku walk sukcesyjnych o tron krakowski, które wybuchły w 1227 r. i trwały kilka
kolejnych lat, w 1231 Konrad przyłączył do Mazowsza ziemię sieradzko-łęczycką.
W 1233 r. Konrad dokonał brzemiennego w skutki podziału Mazowsza na dzielnice, które
miały po jego śmierci przypaść w udziale trzem synom. Północne Mazowsze i ziemie
dobrzyńska przekazał Bolesławowi wydzielił dzielnicę w północnym Mazowszu i ziemi
dobrzyńskiej, Kazimierzowi na Kujawach, a najmłodszemu Siemowitowi w południowym
Mazowszu i ziemi sieradzko-łęczyckiej. Dwie pierwsze dzielnice jeszcze za swojego życia
oddał syna w administrację (Konrad zachowywał do nich jednak pełnie praw), a trzecią
zarządzał bezpośrednio sam. W 1238 Bolesław przyłączył do swojej dzielnicy Księstwo
Drohiczyńskie.
Konrad, jako pierwszy, nadał prawa miejskie grodom mazowieckim. Pierwszym miastem został
w 1237 Płock, kolejnym Dobrzyń.

Obrazek Księstwo Mazowieckie w latach 1226-1248

Rozbicie dzielnicowe (1247-1351)

Po śmierci w 1247 Konrada Mazowsze podzielone zostało na trzy księstwa-dzielnice przekazane
w spadku synom. Decyzja Konrada o podziale Księstwa Mazowieckiego na dzielnice
spowodowała, że przez kolejne stulecia Mazowsze składało się z kilku księstw, tylko na krótkie
okresy jednoczonych pod jednym władcą. Jednak pomimo faktycznego rozbicia, księstwa
stanowiły łącznie jeden organizm państwowy. Zaraz po śmierci Konrada Kazimierz ogłosił się
niezależnym księciem i dodatkowo zajął ziemię sieradzko-łęczycką. Od tego czasu Kujawy nie są
częścią Mazowsza. W 1248 Kazimierz, po śmierci Bolesława, zajął również ziemię dobrzyńską.
We władaniu Siemowita pozostało Mazowsze, w granicach, które nie ulegały większym zmianą
przez kolejnych 200 lat. Siemowit władał zjednoczonym Księstwem Mazowieckim do swojej
śmierci - zginął w 1262 r. w czasie najazdu na Mazowsze połączonych wojsk litewsko-rusińskich
(w czasie tej wojny Mazowsze straciło Księstwo Drohiczyńskie). Po śmierci Siemowita władzę
nad Mazowszem na dwa lata objęli regenci, a od 1264 Konrad II, jedyny wówczas pełnoletni syn
Siemowita, który przeniósł stolicę Mazowsza z Płocka do Czerska. W 1275 r., po uzyskaniu
pełnoletniości przez drugiego syna Siemowita Bolesława II, bracia podzielili Mazowsze na dwa
księstwa zachodnie Mazowsze z Połockiem otrzymał Bolesław II, a wschodnie z Czerskiem
Konrad II. Przez następnych 14 lat trwała wojna pomiędzy braćmi o niektóre sporne ziemie. Po
śmierci Konrada II Mazowsze zostało ponownie zjednoczone pod berłem Bolesława II (a stolicą
ponownie stał się Płock), który na początku XIV wieku założył gród w Warszawie, przyczyniając
się do jej rozwoju kosztem pobliskiego Czerska.
Po śmierci Bolesława II w 1313 r. Mazowsze zostało podzielone pomiędzy jego trzech synów:
Wacław otrzymał Księstwo Płockie, Siemowit II Księstwo Rawskie (z Sochaczewem,
Zakroczymiem, Gostyninem, Ciechanowem i Wizną), Trojdent Księstwo Czerskie (z Warszawą i
Liwem), a stolica Mazowsza ponownie został Czersk. Wacław prowadził niekonsekwentną
politykę - w 1327 walczył wraz z Krzyżakami przeciw Polsce, a w 1329 zmienił front i zaczął
walczyć z Polską przeciw Krzyżakom. Doprowadziło to do zdobycia Płocka przez połączone
oddziały czesko-krzyżackie pod dowództwem Jana Luksemburczyka i złożenia przez Wacława
hołdu lennego. Natomiast polityka Trojdena I doprowadziła do uzależnienia w latach 1323-1340
od Mazowsza Księstwa Halickiego (władcą księstwa został syn Trojdena Bolesław). Syn
Wacława Bolesław III pozostawał lennikiem czeskim, lecz w wyniku układów podpisanych z
królem Polski obiecał przekazać, w przypadku bezpotomnej śmierci, swoje ziemie Kazimierzowi III
Wielkiemu. Bolesłw III umiera w 1351 a Księstwo Płockie, ziemia zakroczymska i ziemia wiska
zostają przyłączone do Polski. W tym samym roku dwa pozostałe księstwa mazowieckie składają

Obrazek Księstwo Mazowieckie w latach 1248-1351
http://www.wielkieksiestwomazowii.repub ... toria.html

Język

Język mazowiecki jest jednym z języków grupy słowiańskiej, należącej do rodziny
indoeuropejskiej. W grupie słowiańskiej wraz z językiem czeskim, słowackim, polskim,
dolnołużyckim, górnołużyckim i kaszubskim tworzy odłam zachodniosłowiański.
Język mazowiecki posługuje się alfabetem łacińskim, który został zmodyfikowany przez
dodanie kilku liter i znaków diakrytycznych oraz opuszczenie liter Q i W.
Alfabet mazowiecki składa się z 43 liter:

Obrazek

Pisownia mazowiecka charakteryzuje się ścisłą odpowiedniością zapisu do wymowy, w
przeciwieństwie do innych języków zachodniosłowiańskich wartości fonetyczne liter są
stałe i nie ulegają zmianie w zależności od umiejscowienia litery w wyrazie (nie
występują wahania wymowy, upodobnienia wymowy, uproszczenia grup
spółgłoskowych).
W pisowni mazowieckiej pojawiają się następujące znaki diakrytyczne:
daszki nad samogłoskami oznaczające poprzedzenie samogłoski literą I
ptaszki nad spółgłoskami oznaczające miękkość
ukośne kreski nad spółgłoskami oznaczające wydłużona miękkość
tyldy nad samogłoskami oznaczające nosowość wymowy
kółeczko nad literą U oznaczające niezgłoskotwórcze U
Język mazowiecki używany jest, poza obszarem Mazowsza, również na Mazurach,
Podlasiu i Małopolsce. Jego typową cechą jest tzw. mazurzenie, czyli wymowa
zachodniosłowiańskich fonemów SZ, Ż, CZ, DŻ jako S, Z, C,DZ. Termin mazurzenie
pochodzi od mazowieckich osadników z obszaru dzisiejszych Mazur. Inną cechą języka
mazowieckiego jest twarda wymowa miękkich L, K, G (po tych literach nie występuje I).
Typologicznie język mazowiecki należy do języków fleksyjnych, tzn. takich, w których
istnieje odmiana wyrazów. W zakresie deklinacji wyróżnia się kategorie liczby, rodzaju i
przypadku. Obecnie istnieją dwie liczby - pojedyncza i mnoga, trzy rodzaje - męski,
żeński i nijaki oraz siedem przypadków. Najistotniejszymi częściami mowy są
rzeczowniki i przymiotniki. Rzeczowniki w języku mazowieckim są odmienne przez
przypadki, przymiotniki natomiast nie (przymiotniki mają końcówkę "-o" , lecz w
niektórych przypadkach, np w nazwach geograficznych, stosowane są dawne końcówki
z okresu gdy przymiotniki były odmienne, np. miasto Vysoke).

Wymowa liter języka mazowieckiego:

Litery a A, b B, c C, d D, e E, f F, g G, h H, i I, j J, k K, l L, m M, n N, o O, p P, r R, t T, u
U, y Y, z Z wymawiane są jak identyczne litery polskie, pozostałe litery są wymawiane:

â Â odpowiednik polskiego JA, litera nie występuje po literach miękkich Ć, Ń, Ś, Obrazek, Obrazek
č Č odpowiednik polskiego Ć
ć Ć odpowiednik polskiego CI, litera występuje tylko przed samogłoskami
Obrazek odpowiednik polskiego JE, litera nie występuje po literach miękkich Ć, Ń, Ś, Obrazek, Obrazek
Obrazek odpowiednik polskiego Ę
x X odpowiednik polskiego KS
ň Ň odpowiednik polskiego Ń
ń Ń odpowiednik polskiego NI, litera występuje tylko przed samogłoskami
ô Ô odpowiednik polskiego JO, litera nie występuje po literach miękkich Ć, Ń, Ś, Obrazek, Obrazek
Obrazek odpowiednik polskiego Ą
s S odpowiednik polskiego S, litera nie występuje po K i jest wtedy zapisywana łącznie jako X
Obrazek odpowiednik polskiego Ś
ś Ś odpowiednik polskiego SI, litera występuje tylko przed samogłoskami
Obrazek odpowiednik polskiego ŚĆ
Obrazek odpowiednik polskiego JU, litera nie występuje po literach miękkich Ć, Ń, Ś, Obrazek, Obrazek
ů Ů odpowiednik polskiego Ł
v V odpowiednik polskiego W
Obrazek odpowiednik polskiego Obrazek
ź Obrazek odpowiednik polskiego ZI, litera występuje tylko przed samogłoskami
Obrazek odpowiednik polskiego DZ
Obrazek odpowiednik polskiego DObrazek
Obrazek odpowiednik polskiego DZI, litera występuje tylko przed samogłoskami

Typologicznie język mazowiecki należy do języków fleksyjnych, tzn. takich, w których
istnieje odmiana wyrazów. W zakresie deklinacji wyróżnia się kategorie liczby, rodzaju i
przypadku. Obecnie istnieją dwie liczby - pojedyncza i mnoga, trzy rodzaje - męski,
żeński i nijaki oraz siedem przypadków. Najistotniejszymi częściami mowy są
rzeczowniki i przymiotniki. Rzeczowniki w języku mazowieckim są odmienne przez
przypadki, przymiotniki natomiast nie (przymiotniki mają końcówkę "-o" , lecz w
niektórych przypadkach, np w nazwach geograficznych, stosowane są dawne końcówki
z okresu gdy przymiotniki były odmienne, np. miasto Vysoke).
http://www.wielkieksiestwomazowii.repub ... jezyk.html
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » czwartek 04 wrz 2014, 20:33

Agnieszka Ewa Piotrowska pisze:KUJAWY
HISTORIA REGIONU


Dzięki bardzo żyznym glebom ziemia kujawska ma bogate i barwne dzieje sięgające mezolitu. Wtedy z terenów dzisiejszych Węgier i Austrii przenikały tu (przez Czechy i Morawy oraz Śląsk) plemiona kultur naddunajskich, reprezentujące np. kulturę badeńską (Hensel 1988: 65), a później grupa brzesko-kujawska kultury lendzielskiej, datowana na ok. 3380 lat p.n.e. (Hensel 1988: 68-70). Z czasów kultury pucharów lejkowatych pozostały m.in. ślady orki podłużnej i krzyżowej, pozostałości upraw pszenicy, owsa i żyta (w Sarnowie, por. Hensel 1988: 94), ozdoby (zob. Hensel 1988: 120) oraz imponujące kurhany, dochodzące nawet do 130 m długości, 15 szerokości i 3 m wysokości (np. w Kierzkowie pod Żninem, Hensel 1988: 136).
Kujawy uznaje się za kolebkę kultury amfor kulistych (Hensel 1988: 130). Wiadomo, że jej przedstawiciele hodowali zwierzęta domowe i zajmowali się uprawą roli, umieli wyrabiać narzędzia i ozdoby, znali tkactwo, za bardzo ważną dla nich działalność należy uznać garncarstwo (Hensel 1988: 130-131). Z tego okresu zachowały się resztki budynków słupowych (Mirosławice) oraz instrumenty muzyczne, takie jak bębny gliniane (Pikutowice i Opatowice), wykorzystywane prawdopodobnie przy uroczystościach pogrzebowych i do przekazywania informacji na odległość (Hensel 1988: 136). Przypuszcza się, że ludność kultury amfor kulistych należała do ludów indoeuropejskich, w przeciwieństwie do plemion kultury pucharów lejkowatych (Hensel 1988: 139).
Znacznie później na Kujawach występowała ludność „łużycka” (Hensel 1988: 287), która odznaczała się tu znaczną zamożnością – pozostały po niej ślady warzelni soli (z VIII-VII wieku p.n.e.). Następnie na Kujawy przybyła ludność kultury wejherowsko-krotoszyńskej (V w. p.n.e.), a gdy przyszli tu Celtowie, najprawdopodobniej zostali wchłonięci przez miejscowych. Na Kujawach odkryto pochodzącą z tego okresu celtycką hutę szkła (w Przedbojowicach), monety oraz urządzenia sakralne (Hensel 1988: 455-456, 461). W okresie rzymskim wzdłuż jezior kujawskich biegł szlak bursztynowy, co przyczyniało się również do rozwoju demograficznego tych ziem.
Początki państwowości na ziemiach kujawskich związane są z państwem plemiennym Goplan i jego głównym ośrodkiem w Kruszwicy (zostali wspomniani w Geografie Bawarskim z IX w.), które jednak zostało wchłonięte przez Polan – stolica nadal pozostała w Kruszwicy, tutaj także w XI wieku była siedziba biskupstwa, przeniesiona w 1158 roku do Włocławka (gdzie znajduje się do dzisiaj). Przymuje się, że w 1133 roku powstała diecezja kujawska, do której należało niemal całe Pomorze Gdańskie. Drugi szczep kujawski określa się jako brzesko-kujawski, występował on nad Zgłowiączką (Lange 2001: 10).
Nazwa Kujawy pojawiła się po raz pierwszy w Bulli Gnieźnieńskiej (1136). Jej etymologia nie jest jasna: wyraz kujawa oznaczał (jak zapisał O. Kolberg za J. K. Haurem) ‘wiatr północny’ (Kolberg 1962: 278), co znalazło potwierdzenie w Słowniku gwar polskich Jana Karłowicza (II 513). Wyraz kujawa był także ludowym określeniem jałowej gleby. Nazwa Kujawy pierwotnie odnosiła się tylko do obszaru nadwiślańskiego, co potwierdza etymologia tego wyrazu (kujawa to ‘miejsce w polu jałowe, nieurodzajne; golizna wśród lasów, wydma’ – por. Rymut 2003), od XIII wieku zaczęto jej używać na określenie ziemi kruszwicko-włocławskiej.
We wczesnym średniowieczu przez ziemię kujawską przechodził szlak ruski, łączący wschód z zachodem (Szkulmowska 2006: 12).
W połowie X wieku Piastowie zjednoczyli Wielkopolskę, Kujawy i Mazowsze. Bolesław Krzywousty, podbiwszy Pomorze, podzielił je na część zachodnią, którą przyłączył do Wielkopolski, i część wschodnią (kasztelania wyszogrodzka), którą wcielił do Księstwa Kujawskiego (miało stolicę w Kruszwicy). Kasztelania wyszogrodzka (Wyszogród pod Fordonem) została włączona do Polski dopiero po wyprawie Krzywoustego z 1112 roku. Do XIV wieku, kiedy ostatecznie włączono ją do Kujaw, losy tej kasztelanii były zmienne, a od tego zależała jej przynależoność do państstwa Piastów. Inny zasięg miały też Kujawy w XIII i XIV wieku na południu, Przedecz np. należał do ziemi łęczyckiej (Guldon 1963: 4).
W 1138 roku Bolesław Krzywousty zapisał Kujawy wraz z Mazowszem Bolesławowi Kędzierzawemu. Po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego (1194) należące do ziemi mazowieckiej Kujawy zostały zajęte przez Mieszka Starego, który osadził na nich swego syna Bolesława. W 1206 roku przeszły one w ręce Konrada I Mazowieckiego, syna Kazimierza II Sprawiedliwego i brata księcia krakowskiego, Leszka Białego. W XIII i XIV wieku postępował podział na mniejsze księstwa i kasztelanie, które wyznaczyły granice późniejszych województw.
W 1230 roku na ówczesnej ziemi chełmińskiej powstało nowe miasto, Toruń (na pozostałościach dawnego grodu słowiańskiego), któremu trzy lata później mistrz krzyżacki, Herman von Salz, nadał dokument lokacyjny. Toruń stał się główną siedzibą krzyżaków na tym terenie, stąd wyruszali oni na wyprawy przeciw Prusom. W 1280 roku Toruń został przyjęty do Hanzy, pełnił nawet przez jakiś czas funkcję sekretarza tej organizacji handlowej, dzięki czemu bogacił się i rósł w siłę.
Około 1233 r. Konrad I Mazowiecki ponownie utworzył księstwo kujawskie dla swego syna Kazimierza I. W II połowie XIII wieku stolicą Kujaw został Inowrocław. Po śmierci Kazimierza I Kujawskiego księstwo podzielono na inowrocławskie (Ziemomysł) i brzesko-kujawskie (1267).
Władysław Łokietek urodził się w Brześciu Kujawskim w 1260 roku. W wyniku rozbicia dzielnicowego i późniejszych podziałów księstwem kujawskim rządził Łokietek, a kiedy go wygnano, Pomorze Gdańskie wraz z Wielkopolską i Kujawami dostało się Przemysłowi II, a po jego śmierci Wacławowi II. Władysław Łokietek po powrocie z wygnania zjednoczył państwo, do którego włączył również księstwo brzesko-kujawskie. Zachował on też tytuł księcia kujawskiego nawet po koronacji w 1320 roku. Jego syn, Kazimierz Wielki, urodzony w Kowalu w 1310 roku, bardzo dbał o te ziemie – wykupił od Władysława Białego księstwo gniewkowskie, będące częścią ziemi inowrocławskiej.
Konflikty z krzyżakami, osiadłymi na Ziemi Chełmińskiej zaczęły się w 1327 roku, a od 1329 krzyżacy co roku napadali na Kujawy, a w 1332 r. zdobyli je, mimo wcześniejszej glorii Łokietka pod Płowcami (1331). Wojna polsko-krzyżacka z lat 1327-1332 skończyła się nie tylko utratą Kujaw, lecz także spustoszeniem tego regionu.
Ziemie te udało się odzyskać Kazimierzowi Wielkiemu na drodze zabiegów dyplomatycznych (sąd papieski, 1339) i rozmów z władzami zakonu. Wyrazem kompromisu obu stron był pokój (Kalisz 1343), w którym król Polski zrzekł się Pomorza Gdańskiego i Ziemi Chełmińskiej, natomiast Krzyżacy zwrócili Kujawy i Ziemię Dobrzyńską. Z powodów strategicznych Kazimierz Wielki polecił wybudować na tych terenach pierwsze murowane zamki: w Kruszwicy, Przedczu i Bydgoszczy, później powstały jeszcze zamki w Brześciu, Włocławku, Kowalu i Pakości.
W XIII wieku rozpoczęła się lokacja wsi kujawskich na prawie niemieckim, zwykle zasadźcami byli Niemcy, ale osadnikami w większości Polacy (Lange 2001: 11). W XIV wieku dzięki wyjątkowo żyznym ziemiom części Kujaw gęstość zaludnienia tego terenu przekroczyła średnią dla całego Królestwa i zbliżała się do gęstości zaludnienia w Wielkopolsce. Rozwijające się na tych ziemiach rolnictwo spowodowało, że powierzchnia lasów kurczyła się sukcesywnie przez wieki (por. Guldon 1963: 8).

W 1364 roku Kujawy wcielono do Królestwa Polskiego i podzielono na województwa: brzesko-kujawskie i inowrocławskie ze wspólnym sejmikiem w Brześciu lub Radziejowie (w latach 1510-1793 już tylko w Radziejowie), wspólnym godłem oraz formacją wojskową. Województwo brzesko-kujawskie dzieliło się na następujące powiaty sądowe: brzeski, kowalski, kruszwicki, radziejowski i przeddecki, a inowrocławskie na: bydgoski, inowrocławski i gniewkowski. Podział ten, wykształcony ostatecznie w XV wieku (zob. Mapa nr 1.),

Obrazek

istniał do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Powierzchnia Kujaw w XV wieku wynosiła około 6200 km2, na terenie tym było ponad 1050 osad, w tym 23 miasta (największe to Bydgoszcz, Inowrocław i Włocławek).
Ruch husycki (z ośrodkami w Inowrocławiu, Chełmcach, Pakości, Brześciu Kujawskim,Bodzanowie koło Lubrańca) utrzymywał się na Kujawach najdłużej spośród polskich ziem, bo aż do lat osiemdziesiątych XV wieku. Za udział w nim spalono na stosie ks. Macieja (ok. 1480 r.) oraz kuśnierza Mikołaja z Nowej Nieszawy. Kontynuowali ten ruch arianie (m.in. Jan Niemojewski).
W 1431 zakon krzyżacki złamał traktat melneński (z 1422 roku) i spustoszył przy pomocy posiłków inflanckich Ziemię Dobrzyńską, Kujawy i Krajnę. Zakon stracił w tym czasie na znaczeniu w oczach mieszczan toruńskich, gdyż miasto nie rozwijało się tak prężnie, jak wcześniej. Torunianie działali w wymierzonym w zakon krzyżacki Związku Pruskim (od 1440 roku), co w dalszej perspektywie otworzyło Rzeczpospolitej drogę do Bałtyku. W 1454 roku wybuchło powstanie mieszczan skierowane przeciw krzyżakom, zburzono też ich zamek. Wystąpienie to rozpoczęło polsko-krzyżacką wojnę trzynastoletnią. Król, chcący utrzymać poparcie szlachty, nadał jej na zamku dybowskim przywileje, które stały się początkiem „złotej szlacheckiej wolności”.
W wyniku postanowień II pokoju toruńskiego (1466) Toruń znalazł się w państwie Polskim (w Prusach Królewskich). W 1473 roku urodził się tam Mikołaj Kopernik. Miasto rozwijało się bardzo szybko, dzięki licznym przywielejom i spławianemu zbożu. W II połowie XVI wieku oficjalnie stało się luterańskie, gdyż mieszczanie opowiedzieli się za reformacją. W 1645 w mieście odbyło się Colloquium charitativum, jedyne w tych czasach spotkanie mające na celu pogodzenie katolików i protestantów.
Od XVI wieku na Kujawach dużą rolę odgrywała gospodarka folwarczno-pańszczyźniana, zwłaszcza na terenach nadwiślańskich i żyznych czarnoziemach Kujaw Czarnych.
Na całym tym obszarze nie było bogatej szlachty, przeważała średniozamożna i nawet zagrodowa; w XVI wieku na Kujawach było więcej dużych gospodarstw kmiecych (jedno-, dwułanowych) niż na pozostałym obszarze Prus Królewskich, czerpano też z nich ogromne zyski (sprzedaż zboża). Jeszcze w 1800 roku kmiecie pełnorolni stanowili tu około 45% ogółu ludności chłopskiej (Lange 2001: 11). Wsie królewskie, np. Rakutowo, nie znały pańszczyzny, co odzwierciedla ich kultura materialna (Lange 2001: 12). Pod koniec XVI stulecia ludność chłopska zaczęła ubożeć, od lat dwudziestych XVII wieku postępował upadek gospodarczy Kujaw. W tym samym okresie rozpoczęto meliorację bagien nadnoteckich i Bachorzy między Radziejowem a Kruszwicą.
CIEKAWOSTKA: Wskutek prac melioracyjnych, a także późniejszej budowy Kanału Bydgoskiego nastąpiły zmiany w stosunkach wodnych w regionie: zniknęły bagna nadnoteckie, Ostrowskie i Gąskie Błoto w źródliskach Zielonej, a także bagna bachorskie, przez które przebiegała granica województw inowrocławskiego i brzesko-kujawskiego. Wskuek tych działań znacznie się obniżył poziom jeziora Gopło (Guldon 1963: 7-8).

Niebawem pojawiły się tam osady olęderskie (zasiedlane przez Holendrów opuszczających Niderlandy ogarnięte zamieszkami religijnymi – w ten sposób na Kujawy trafili mennonici, którzy osiedlali się przede wszystkim na podmokłych terenach wzdłuż Wisły (Lange 2001: 11; por. Ciesielska 1958: 219-256) i niemieckie, osadnicy zajmowali też tereny wyludnione po wojnach. Pauperyzacja polskich kmieciów pogłębiała się w czasie wojen szwedzkich w XVII i XVIII wieku, ziemię tę dodatkowo pustoszyły liczne epidemie. Dlatego w XVII i XVIII stuleciu napływali kolejni osadnicy. Określenie „holender” stało się nawet synonimem człowieka wolnego, osadnika dzierżawiącego podmokłe grunty (Kukier 1963: 11). Koloniści w tym czasie zachowywali swoją religię, kulturę i obyczaje; mieli własne szkoły. Tradycje olęderskie utrzymały się w kilku wsiach powiatu aleksandrowskiego do lat sześćdziesiątych XX wieku (Kukier 1063: 12).
Ożywienie gospodarcze nastąpiło na Kujawach dopiero w II połowie XVIII wieku, niedługo przed rozbiorami Rzeczypospolitej.
Wskutek I rozbioru Prusy zagarnęły znaczną część województwa inowrocławskiego i zachodnią województwa brzesko-kujawskiego Rzeczypospolitej. Niemcy kolonizowali Kujawy już w czasie budowy Kanału Bydgoskiego (1772-1774). Po II rozbiorze (1793) cały region przeszedł pod panowanie Prus, gdzie należał do Departamentu Bydgoskiego. W latach 1795-1806 władze zaborcze przeprowadziły drugi etap planowej kolonizacji niemieckiej regionu, na kolonie niemieckie zamieniano na przykład dawne folwarki kościelne i królewskie (Lange 2001: 12).
Dzięki zwycięstwom Napoleona po traktacie w Tylży (1807) oba województwa kujawskie znalazły się Księstwie Warszawskim, a w 1809 roku Toruń stał się nawet na trzy tygodnie stolicą księstwa, gdyż tam ewakuował się ówczesny rząd. W czasie marszu na Rosję Napoleon wraz ze swoją armią przeszedł przez Kujawy, zatrzymał się w Toruniu, a potem w Inowrocławiu. Ludność Kujaw brała udział zarówno w powstaniach końca XVIII wieku, jak również w wystąpieniach zbrojnych w XIX stuleciu (w powstaniu styczniowym tylko część Kujaw „kongresowych”).
Po przegranej Napoleona na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego (1815) Kujawy zostały ostatecznie podzielone pomiędzy Rosję (wraz z Królestwem Polskim) i Prusy (jako Wielkie Księstwo Poznańskie): województwo brzesko-kujawskie (powiaty aleksandrowski, radziejowski i włocławski) weszły do Królestwa Polskiego, województwo inowrocławskie (powiaty inowrocławski i mogileński) zagarnęły Prusy. Podział ten przetrwał do I wojny światowej. W 1836 roku przeniesiono stolicę województwa z Brześcia do Włocławka (województwo brzesko-kujawskie w obrębie Królestwa Polskiego).
W Prusach zniesiono pańszczyznę w 1823 roku, sukcesywnie powiększano sieć dróg bitych, wybudowano linię kolejową łączącą Toruń z Bydgoszczą (1861), Bydgoszcz z Inowrocławiem (1872), powstały połączenia z Poznaniem, Olsztynem, a pod koniec XIX wieku zaczęto budować koleje wąskotorowe na potrzeby lokalne. W Toruniu przez cały XIX wieku trwały przebudowy mające zeń uczynić najnowocześniejszą i największą twierdzę Europy (m.in. 15 dużych fortów, ponad dwieście mniejszych obiektów wojskowych, pas umocnień).
Od połowy wieku trwała akcja germanizacyjna, która zintensyfikowała się wraz z powołaniem pruskiej Komisji Kolonizacyjnej (1886) i Hakaty – Pruskiego Związku Kresów Wschodnich (1894 r.). Polacy mieszkający na tym obszarze próbowali się tym działaniom przeciwstawiać – w 1867 roku zaczęli na przykład wydawać pierwszą polskojęzyczną gazetę na Pomorzu (Gazeta Toruńska), która ukazywała się do 1921 roku. Represje wynikające z polityki Bismarcka i wprowadzonego Kulturkampfu dotyczyły także niszczenia przydrożnych kapliczek i ich wyposażenia, które wyrażały sakralne potrzeby Kujawiaków i zachęcały rzeźbiarzy ludowych do pracy (por. Szkulmowska 2006: 79). Także w czasie II wojny światowej okupanci na terenie III Rzeszy niszczyli kujawskie kapliczki.
Ziemie należące do Królestwa Polskiego przeżywały rozwój związany z przestawieniem na gospodarkę folwarczną; zaczęto uprawiać buraki cukrowe, tytoń i ziemniaki. W XIX wieku rozwijał się przemysł włókienniczy i sukienniczy oparty przede wszystkim na lokalnej hodowli owiec. W latach czterdziestych XIX wieku do tych gałęzi przemysłu dołączył lniany i bawełniany, na ich potrzeby siano len i konopie, a w połowie wieku także cukrownictwo.
W 1863 roku car zniósł pańszczyznę, a po upadku powstania przekazał rolnikom użytkowane przez nich ziemie. W rękach chłopów znalazło się nieco ponad 40% gruntów rolnych. Ukaz ten nie dotyczył jednak osób mieszkających w folwarkach i cegielniach, owczarzy oraz ogrodników. Po wybuchu powstania styczniowego generał Murawiew zabronił stawiania nowych kapliczek przydrożnych i naprawiania starych (zakaz ten obowiązywał do 1905 roku) – wpłynęło to na wygląd kujawskich wsi w II połowie XIX wieku.

Obrazek Wiatrak koźlak z Wójtówki, ME Toruń

W II połowie XIX wieku zaczęło się rozwijać na tych ziemiach przetwórstwo rolno-spożywcze: wznoszono nowe młyny, wiatraki, działały liczne browary. Ożywienie gospodarcze na przełomie XIX i XX wieku wiązało się z budową linii kolejowej łączącej Kalisz i Włocławek z Warszawą. W 1909 powstało Muzeum Kujawskie we Włocławku założone przez Polskie Towarzystwo Krajoznawcze.

CIEKAWOSTKI: Przez jakiś czas we Brdowie mieszkała wraz z matką Pola Negri (Apolonia Chałupiec), urodzona w Lipnie pod koniec XIX wieku. Z Kujaw wywodzili się również Stanisław Noakowski (z Nieszawy) i Jan Kasprowicz (z Szymborza).

Po I wojnie światowej Kujawy znalazły się w Rzeczpospolitej, część należąca do Rosji w 1918 roku, a część należąca do Prus – dwa lata później (19 I 1920). Rewolucja, która wybuchła w Niemczech w 1918 roku, objęła także Kujawy „pruskie” – Polacy zdobyli wtedy Gniewkowo i Inowrocław. Do 1938 roku utrzymał się podział z czasów zaborów: zachodnia część regionu należała do województwa poznańskiego, a wschodnia do województwa warszawskiego. W 1938 roku niemal całe Kujawy znalazły się w województwie pomorskim.
Po 1918 roku większość dawnych osadników niemieckich z Kujaw Bachornych wyjechała do Rzeszy, a na ich miejsce napłynęli mieszkańcy Pałuk, ludność z innych części Wielkopolski, także z Mazowsza i Małopolski. Olędrzy pozostali w dolinie Wisły. W międzywojniu Mazowszanie kupowali parcelowaną ziemię na południu Kujaw (por. Kukier 1963: 12). Wszystkie te ruchy ludności w okresie międzywojnia przyczyniły się do „rozwodnienia” istniejącej jeszcze wtedy tradycyjnej kultury kujawskiej.
W 1938 roku podjęto decyzję o utworzeniu w Toruniu uniwersytetu (w 1940 roku), który miał być filią Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, II wojna udaremniła te plany.
W dniach 5-7 września 1939 roku 26. Dywizja Piechoty walczyła z 4. Armią III Rzeszy o te tereny. Już w październiku 1939 roku Niemcy masowo aresztowali Polaków, zmuszali do podpisywania Volkslisty, wypędzali z domów. Przez istniejący w latach 1940–1945 w Inowrocławiu obóz przesiedleńczy przeszło ok. 10 000 Polaków, kilkuset z nich zamordowano na miejscu. O tym, jak trudnym czasem dla duchowieństwa była II wojna światowa świadczy fakt, że diecezja włocławska straciła w tym okresie 220 kapłanów, ponad 50 % duchowieństwa. Niektórych, jak na przykład księdza proboszcza W. Matuszewskiego i wikariusza J. Kurzawę z kościoła w Osięcinach zamordowało dwóch Niemców bez jakiejkolwiek przyczyny. Obaj kapłani znaleźli się wśród 108 męczenników z okresu II wojny światowej wyniesionych do ołtarzy przez Jana Pawła II 13 VI 1999 roku. Od lokalnych władz zależało, czy ksiądz mógł pełnić swoją funkcję, udzielać sakramentów, odprawiać msze.
Podczas II wojny światowej zachodnie Kujawy, należące w czasach zaborów do Prus, znalazły się w III Rzeczy, w tzw. Kraju Warty (Warthegau), tylko rejon Bydgoszczy włączono do Okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie (Gau Danzig-Westpreussen). Część wschodnia Kujaw należała wówczas do Generalnej Guberni. W czasie okupacji niektóre wsie kujawskie się wyludniły – miejscowa ludność była wywożona na roboty do III Rzeszy lub Generalnej Guberni, niektórych zatrudniano jako służbę w ich własnych gospodarstwach, które zajęli Niemcy. Niszczono kulturę materialną w miastach i na wsiach.
Większość z wywiezionych na roboty osób z Kujaw powróciła w 1945 roku do swoich domów, w niektórych opuszczonych przez Niemców gospodarstwach zamieszkała ludność z Wołynia, z Polski centralnej (Mazowsze i Łęczyckie) i wschodniej, przede wszystkim z Lubelszczyzny (Kukier 1963: 13). Prawie wszyscy Żydzi mieszkający na Kujawach, zwłaszcza na południu regionu, zginęli w obozie zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem, gdzie dziś znajduje się muzeum.
Po II wojnie światowej Kujawy znalazły się w województwie bydgoskim – stan ten trwał do 1975 roku, kiedy utworzono województwo włocławskie (zachodnia część Kujaw została w województwie bydgoskim). Od 1998 roku niemal całe Kujawy należą do województwa kujawsko-pomorskiego.
W 1945 roku powołano w Toruniu Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika, wykładowcami zostali w większości profesorowie z Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie, rzadziej z Uniwersytetu we Lwowie. Tu od 1947 roku studiował prawo, a od 1950 filozofię Zbigniew Herbert.
Do niedawna region wyróżniała gęsta sieć wąskotorowych linii kolejowych. Obecnie nie jest już ona wykorzystywana do przewozu pasażerów, lecz nadal ma znaczenie w sezonowym transporcie płodów rolnych.
19 października 1984 roku niedaleko Torunia uprowadzono księdza Jerzego Popiełuszkę, którego utopiono w Wiśle pod Włocławkiem.

Cytowana literatura:
J.Bieniak, 1963, Rola Kujaw w Polsce Piastowskiej, Ziemia Kujawska, t. 1, Inowrocław.
J.Bieniak, 1985-1986, Kujawy jako region historyczny, Rocznik Kultralny Kujaw i Pomorza, t. 12..
Karola Ciesielska, 1958, Osadnictwo „olęderskie” w Prusach Królewskich i na Kujawach w świetle faktów osadniczych, „Studia i materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza”, t. IV, z. 2, , ss. 219-256.
Dzieje Wielkopolski, red. J. Topolski, t. 1-2, Poznań 1969-1973.
Historia Pomorza, red. G. Labuda, t. 1-3, Poznań 1969-1993.
Zygmunt Gloger, 1903, Geografia historyczna ziem dawnej Polski, Kraków, s. 21-22.
Zenon Guldon, 1963, Kształtowanie się regionu kujawskiego w XII-XVIII wieku, [w:] „Literatura Ludowa. Kujawy”, nr 2-3.
Zenon Guldon, J. Poniewierski, 1974, Podziały administracyjne Kujaw i ziemii dobrzyńskiej w XIII-XIV wieku, Warszawa-Poznań.
Witold Hensel, 1988, Polska starożytna, Wrocław.
Oskar Kolberg,1867, Lud, jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, t. 1, 2, Kujawy, Warszawa (Dzieła wszystkie Oskara Kolberga,t. 3, 4, Wrocław-Poznań 1962).
Ryszard Kukier, 1963, Z zagadnień demograficznych Kujaw w XIX i XX wieku, „Literatura Ludowa”, nr 2-3.
Gerard Labuda, 1968, Początki diecezjalnej organizacji kościelnej na Pomorzu i na Kujawach w XI i XII wieku, Zapiski Historyczne, t. 33, z. 3, Warszawa.
Roderyk Lange, Aleksander Pawlak, Barbara Krzyżaniak, 2001, Folklor Kujaw, Poznań.
Nazwy miejscowe Polski, red. K. Rymut, Kraków 2003, t. 5.
Wojciech Stankowski, 1999, Wielkopolska, Warszawa.
Wanda Szkulmowska, 2006, Ziemia rodzinna to Kujawy, cz. 1. Słowo, Bydgoszcz.
http://www.dialektologia.uw.edu.pl/inde ... a-regionu2
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 19 paź 2014, 19:19

Pozwolę sobie wtrącić swoje "trzy grosze" odnośnie artykułu dotyczącego Mazowsza z postu zamieszczonego przez >Dariusz<: viewtopic.php?f=60&t=1081#p24065
Rozumiem, że to skopiowany artykuł więc nie nawiązuję do autora postu, a do autora zamieszczonego artykułu.
Gość chyba postawił sobie za cel sianie dezinformacji dotyczącej tej krainy, czyli Mazowsza.
Liczy chyba na to, że takie artykuły czytają jacyś ciemnogrodzianie, którzy łykną wszystko co tytułowany jegomość zamieści drukiem. :oops:
Myślę, ze czas co nieco sprostować.
Stolica: stolicą kraju jest Pułtusk (maz. Puůtusk), liczące 19.000 mieszkańców
]
Skąd takie informacje :o :shock: i na domiar wszystkiego nikt tego nie wypunktował! :(
Odwieczną stolicą Mazowsza był i jest Płock. Pomijam fakt, że za komuny władze PRL'u przeniosły tę stolicę do Warszawy jednak nie zmienia to faktu, ze historyczną i odwieczną stolicą tej krainy jest Płock. Czy się kierowali tak czyniąc? No cóż, wszystko co nosi w sobie jakiekolwiek cechy stolicy musi dotyczyć tylko Warszawy więc ideologicznie i to musiało zostać "wyprostowane". ;) :lol: :(

Poza tym mieszanie współczesnych danych demograficznych z historią jest co najmniej ... fałszowaniem historii.
Pułtusk może na dzień dzisiejszy ma 19.000 mieszkańców ale na pewno nie miał ich tylu w czasach świetności Mazowsza.
Płock nie miał 127.000 mieszkańców, a Warszawa, która podówczas jeszcze nawet nie istniała nie mogła ich mieć aż 1.130.000 :o :lol: , no i Praga, która wówczas była tylko maleńką wsią nie miała prawa mieć 570.000 ludności.
Tak dla ciekawostki podam, ze jeszcze bodaj w XVII lub XVIII wieku Płock miał porównywalną ilość domostw z Warszawą, która juz była stolicą, choć prawnie status jej stoliczności został usankcjonowany dopiero przez władze PRL'u.

Kolejna sprawa dotyczy dotyczy herbu Mazowsza.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Nie jest on historycznym herbem jakim mógł posługiwać się choćby król Mazowsza Konrad Mazowiecki.
To jego uwspółcześniona wersja.
Jak już wspomniałem powyżej za czasów świetności Mazowsza Wa-wy jeszcze nie było (moze jaka maleńka wioska ale nie miasto czy księstwo), a jak czytamy w opisie wspomnianego herbu:

Herb: Herb Mazowsza składa się z herbów
trzech historycznych księstw mazowieckich.
Lewa połowa to biały orzeł na czerwonym tle,
herb Księstwa Warszawskiego. Prawa połowa
to czarny orzeł na czerwonym tle, herb
Księstwa Płockiego. Centralnie umieszczony
jest herb Księstwa Czerskiego, smok na białym
tle. Herb ma dwie wersje zwykłą, zawierającą
jedynie tarcze herbową, oraz uroczystą. W
wersji uroczystej tarcza herbowa podtrzymy-
wana jest przez dwa gryfy, symbole zręczności
oraz siły, udekorowana jest koroną Konrada I
Mazowieckiego pod nią znajduje się zaś
wstęga z umieszczoną łacińską nazwą
księstwa: MAGNUS DUCATUS
MAZOVIENSIS
[/quote]

To tylko kilka szczegółów, którymi nas ogłupiają jegomoście, którzy w życi mają rzeczywistość, a dla których liczy się tylko krzewienie zakłamania i ogłupianie narodu.

Myślę, ze bardzo wskazanym będzie zamieszczenie w tym miejscu filmu o kolejnej kłamliwej propagandzie jaką nam wtłaczają do głów od podstawówki, a mianowicie, ze to Konrad Mazowiecki - władca Mazowsza - sprowadził Krzyżaków i inne szumowiny typu Templariusze do Polski:


https://www.youtube.com/watch?v=Z8HJnV4 ... 8-9AWqtEsA
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » sobota 06 gru 2014, 14:57

Artykuł z "Wandaluzji" wstawiam do tego tematu gdyż dość szczegółowo rysuje geograficzne umiejscowienie poszczególnych ziem słowiańskich:

Juliusz Prawdzic-Tell pisze:28. LECHIADA

Polskie Centrum Historyczne – CZASY PRZODKÓW; www.historycy.org.pl:

Obrazek Europa za Grzegorza Wlk

Otrzymałem do zaopiniowania dyskusję internetową od poł. VII do poł. VIII 2004, którą uzupełniam: HARIOWIE z Hanoweru to ARIOWIE a Lugiowie to Łużyczanie. Sprawa ta została rozwiązana już w końcu XIX w, ale podczas kręcenia Quo vadisa doszło do awantury, gdyż Ligia z Ursusem pchali się pod flagą AMERYKAŃSKĄ do Wrocławia, na co odpowiadałem WON DO DREZNA więc znaleźli przytułek w Tarnowie.

Hariem był Ariowist, który jest nazywany przez Cezara Swebem – od SŁAWY-Odry, która to nazwa przeszła na Skandynawów przez Bałtyk jako Morze SŁAWSKIE. Ariowist jako Leszek Chytry założył dynastię, która zastąpiła Ptolomeuszy krakowskich, wobec czego tradycja o „tryumfach Hariów”, może odnosić się do Ariowisydów, którzy upadli za Domicjana podczas najazdu Rzymian, Swebów i Gotów na Wandalów, w trakcie czego wódz Hasdingów-Dziadoszan Wyzymir odparł wielką wędrówkę Skandynawów po LODZIE.

Gdy królowa Amalasunta pozwoliła Belizariuszowi na korzystanie z portów Sycylii to Wandalowie Afrykańscy zaczęli się przygotowywać do wojny. Przenieśli się do Dalmacji a chcącym bronić Afryki pozostawili złupiony w Rzymie skarbiec Jerozolimski. Manewr udał się, gdyż pod Bihaczem rozgromili idącego do północnej Italii Narceza, po czym zdobyli Singidunum, które nazwali BALGRADEM czyli Pięknym Grodem.

W II połowie l. 40. VI w. flota wandalska wyprawiła się do Anglii, którą podbiła ale Wandalowie złożyli tam tylko królestwo Murcji i powrócili na morze Egejskie, aby z Wandalami Śląskimi zdobyć Toperos czyli LabirynTHOS-Athos, gdzie był skarbiec Aleksandra Wlk, rzymski i bizantyjski. Athos był silnie ufortyfikowany i Wandalowie wymordowali tam 20 tys żołnierzy, ale skarbów nie znaleźli. Zdobycie Athos w 549 r. było wstępem do oblężenia Konstantynopola.

Pod Konstantynopolem jest była wieś BELGRAD jako pozostałość oblężenia miasta przez Wandalów-Bułgarów. Rusini nazywali Bosfor SĄDEM, gdyż tam urzędowali podczas tego wandalskiego oblężenia Moskwa i Rus, gdy starsi synowie Moskwy, Lech i Czech przebywali w Belgradzie nad Dunajem. Wg mnie nazwa Piękny Gród pod Konstantynopolem może świadczyć, że był tam PRZENIESIONY z Aleksandrii pałac Konstantyna Wielkiego. Ponieważ ZWYCIĘSTWO Belizariusza nad Wandalami spowodowało utratę Bałkan, które w czasie tych wojen uległy slawizacji, więc po jego powrocie został on wykastrowany i oślepiony.

Konstantynopol uratowali Awarzy, sprowadzeni przez dyplomację bizantyjską z Mongolii, którzy najpierw utworzyli kaganat nad Wołgą. Do Konstantynopola przeprawiła się przez most z galer w 558 r. I armia awarska w sile 60 tys wojowników konnych, wobec czego Moskwa i Rus wycofali się do Kosowa.

Poselstwo awarskie przybyło do króla bułgarskich Sklawinów Daurencjusza na Wołoszczyźnie, któremu na uczcie postawiło ultimatum. Ten roześmiał się: TO MYŚMY ZWYKLI PANOWAĆ NAD INNYMI, i kazał posłów wziąć na męki. Ci ujawnili, że południowym brzegiem Dunaju idzie na Belgrad armia bizantyjska a północnym awarska, więc Daurencjusz zaraz wysłał tą wiadomość do Belgradu. Lech i Czech postanowili zaraz ewakuować Belgrad do Bratysławy, na co ich siostra Welina się nie zgodziła więc ci ZAMORDOWALI ją, załadowali skarby na flotyllę i babskim pagajem popłynęli do Posonium, które od tego wyczynu zaczęto zwać Bratysławą.

Po śmierci Moskwy wojnę z Bizancjum prowadził Rus. W r. 568 zawarto pokój w Adrianopolu, na mocy którego Rus oddał cesarzowi Bałkany za Włochy, które zaraz wymienił z Longobardami na naddunajską Bohemię dla Czecha, za co dostał od Lecha Smoleńsk, gdzie udał się flotyllą w górę Dniepru. W ten sposób Rusowie i Czesi są Wandalami Afrykańskimi a my nie.

Do Międzynarodowego Instytutu Cywilizacji Słowian w sprawie MAPY POLSKI Z ROKU 565

Dziękuję za list 42/XLII i kopię listu 25/XXV/RST3285/Og/1999. Jestem zaniepokojony komplikacjami urzędowymi MICSł, ale wierzę, że Pan się wybroni.

Przedstawia Pan 2 protokoły; z narady cesarskiej w Sienjang i przyjęcia poselstwa chińskiego w AOROS. I datuje Pan na r. 220 pne a II na 125 pne, ale oba dotyczą JEDNEJ SPRAWY. Historia Chin to zabałaganione archiwum, do czego włączyłem się ja – że Bolesław Śmiały podbił Chiny do Huang-ho i Wej-ho, a Bolesław Krzywousty do Jangcy, pozostawiając Prawdziców na południu Chin.

Oba pańskie protokoły mówią o Hunach, tylko że I o imperium Man-Te-Tun'a, czyli Attyli po podboju przez niego Europy, a II po klęsce syna Attyli Ellaka z Wandalami nad Nedao w r. 454. AOROS łączy się fonetycznie z sarmacką nazwą Wołgi OAROS i scytyjską GEROS, od Gereona na Wawelu, co upoważnia do odnoszenia tej nazwy raczej do Wołgogradu niż Astrachania. Hunowie byli Turkami, silnie przemieszanymi z Sarmatami. Chińczycy nazywali ich Zbuntowanymi Niewolnikami, gdyż korzystali z nich do obrony Wielkiego Muru, który był GRANICĄ CELNĄ.

O Hunach w Europie przed r. 375 nie ma mowy, wobec czego cezurą między obu protokółami jest bitwa nad Nedao- w r. 454 – wg Kroniki Prokosza Nidą. Wodzowie Ludów Stepu i posłowie chińscy radzili tam nad obroną przed Wandalami, których nazywali Hunami, gdyż Wandalowie byli wasalami huńskimi.

Na str. 9 podaje Pan tłumaczenie z niemieckiego wypowiedzi wodza Antów między Wołgą a Uralem. PÓJDZIEMY BRZEGIEM MORZA NA ZACHÓD, żeby zająć ziemie po Hunach. GDY NAPOTKAMY HUNÓW TO SKIERUJEMY SIĘ NA PÓŁNOC LUB POŁUDNIE. Na północy MIESZKAJĄ SŁOMIANIE, KTÓRYCH ATAKOWAĆ NIE MOŻEMY, BO TO BARDZO SILNY LUD. NIE MAJĄ WPRAWDZIE MURÓW, ALE ICH ZAPORY WODNE I WIELKIE LASY SĄ NIE DO POKONANIA. MIĘDZY NAMI A NIMI PŁYNIE RZEKA SAMARA A ICH WSCHODNIĄ GRANICĄ JEST RZEKA BIAŁA, GDY Z PÓŁNOCY OD FINÓW ODGRADZA ICH RZEKA KAMA. Na uwagę, żeby dogadać się ze SŁOMIANAMI przeciw Finom odparł: ŁATWO WAM MÓWIĆ, ALE FINOWIE POBUDOWALI NAD KAMĄ SILNE WAROWNIE, KTÓRYCH NIE RAZ PRÓBOWALIŚMY. UMIEMY ZDOBYWAĆ KAMIENNE MIASTA, ALE TE Z GLINY NIE SĄ ŁATWIEJSZE.

Ja już w r. 1966 podpisałem się, że SUOMI między Wołgą a Białą to Ugrowie czyli SŁOMIANIE a nie Słowianie. Słowianami byli tu WANDALOWIE, którzy, po rozgromieniu Hunów, ogłosili protektorat nad imperium huńskim, w której to sprawie przybyło nad Wołgę poselstwo chińskie z ofertą PROTEKTORATU chińskiego, który przyjęli PÓŹNIEJ tylko Roksolanowie z Kurska, za co zostali rozgromieni przez Rydygiera, narzeczonego Wandy Grakchówny. SŁOMIANIE należy więc rozumieć jako Suomi.

Pisze Pan na str. 9 o mapie z ROKU 565 na której jest państwo między Bałtykiem a Morzem Czarnym ze stolicą w KALISII. Są tam ważniejsze miasta polskie ZE SMOLEŃSKIEM. Państwo to graniczy przy ujściu Dunaju z Nowym Cesarstwem Rzymskim a na łuku Karpat z GEPIDIĄ – którą zniszczyli Longobardowie i Awarowie w r. 567. Na zachodzie granicą jest Łaba a za nią Saksonia i Frankonia.

Kalisz powinien być STOLICĄ WOJENNĄ, co zgadza się z danymi niemieckimi, że w r. 562 Awarowie dokonali okupacji ziem na południe od górnej Wisły i Odry oraz nad środkową Łabą. Mapa ta mogła być propozycją pokojową Lecha Afrykańskiego, który życzył sobie, żeby Awarowie wynieśli się. Cesarz przyjął ofertę Rusa, który za oddanie Bizancjum ziem na południe od Dunaju otrzymał Włochy, które dał Longobardam za Bohemię dla Czecha, za co otrzymał od Lecha Smoleńsk.

Cytuje Pan, że pierwszym ludem germańskim, który PRZEPŁYNĄŁ BAŁTYK byli Cymbrowie. Dodam, że kontynentu wypędził Germanów Jan Liczyrzepa ok. r. 700 pne, ale Jutlandię i Fionię oddali Cymbrom Grakchidzi krakowscy w r. 125 pne, osiedlając tamtejszych Słowian nad Dniestrem jako Sklawinów czyli ZAPRZYSIĘŻONYCH. Germanie byli im bowiem potrzebni do NAJAZDÓW NA RZYM. Dziękuję za pouczenie, że POPIELIDÓW OTRUŁ syn Karola Wielkiego, Henryk V Pobożny. Ja zwróciłem uwagę na logiczny związek Polskiego Makbeta z oślepieniem Rościsława w Wiedniu w r. 870. W r. 855 Rościsław utracił Wiedeń, który Ludwik Niemiecki powinien dać Henrykowi V, ale Wojewoda Kij po narzuceniu Bizancjum traktatu trybutarnego w r. 860, POPŁYNĄŁ W GÓRĘ DUNAJU – więc chyba do Wiednia?

Polska historiografia przedjezuicka uznaje za spiritus movens Ryksę, która mogła być córką Henryka V, który otruł stryjów Kija jako Popiela II Myszowatego. Polski Makbet rozegrał się więc w Wiedniu.
http://www.wandaluzja.com/?p=p_100&sName=28.-lechiada

Adrian Gilbert, Alan Wilson, Baram Blackett; ŚWIĘTE KRÓLESTWO – Rewelacyjne odkrycie chrześcijańskiego królestwa z pierwszych wieków naszej ery; Amber Warszawa 2000, 304 ss.

Obrazek

Książkę można nazwać historiografią patriotyczną, potwierdzającą strofę Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej O Ziemi Rodzinnej: Można nie kochać cię i żyć, ale nie można owocować. To nowe podejście do tematu jest niewątpliwie prospektywne i owocne, co dla mnie jest pewną satysfakcją, gdyż 30 lat temu tłumaczono mi, że jestem przegrany, bo zaangażowany emocjonalnie, co jakoby wyklucza obiektywizm – ale jeśli coś zostało ukradzione czy zrabowane to bez zaangażowanie odzyskać się nie da.

Autorzy stwierdzają, że Anglia nie ma właściwie historiografii ANGIELSKIEJ, gdyż patrzono na dzieje angielskie przez pryzmat łaciński czy sasko-niemiecki, co prowadziło do wyolbrzymiania pewnych faktów i celowego pomijania innych. Wszyscy wiedzą o podboju Brytanii przez Juliusza Cezara, ale była to propaganda sukcesu. Cezar wyprawiał się tam 2 razy, ale za I razem poniósł porażkę a za II zawarł rozejm, który umożliwił mu WYCOFANIE SIĘ. Rzymianie nie zbudowali Londynu, gdyż Londyn został zbudowany jako Nowa Troja a wieżowy mur obronny londyńskiej City został wzniesiony przez króla Lluda przed I najazdem Cezara w r. 55 pne. Potem, między I a II najazdem Cezara zbudowano kamienny most forteczny na Tamizie pod którym przepływały okręty, co było powodem II niepowodzenia Cezara. Od króla Lluda Nową Troję nazwano Londynem.

Tradycja celtycka mówi o trojańskim pochodzeniu Brytów. Chodzi tu o europejską mitologię Kimeriów – niezależną od Homera – którą to nazwę zachowali walijscy KIMROWIE. Kimeriowie zostali zaś wypędzeni z terenu Ukrainy przez Scytów w r. 705 pne, gdzie ich przodkowie mieli uciec z Troi – którą to Troję odbudował Konstantyn Wielki (s. 141), co jest identyfikacją Troi z Konstantynopolem.

Homerowska Trojada była dużym państwem w TRACJI, ze stolicą na Złotym Rogu, który był zawsze kluczem do handlu czarnomorskiego i naddunajskiego, toteż Trojańczyków było tysiąc razy więcej niż u Schliemanna, a ja w r. 1968 twierdziłem, że Troja homerowska była 200 razy większa od kasztelu Schliemanna. Nieodpowiedzialnością jest jednak kwestionowanie datacji wojny trojańskiej, gdyż UPADEK TROI w 1183 pne był znany już antycznym Grekom a dziś można to tylko potwierdzić.

Brytyjczycy – a zwłaszcza ich historiografia patriotyczna – powinni wiedzieć, że Troja szlimanowska powstała dla otrucia Rosji, gdyż są beneficjentami wykupienia przez Rosję Długu Sułtańskiego.

Budowa przez Lluda kamiennych murów Londynu jest ważna dla kariery Juliusza Cezara, którego astronomiczne długi pochodziły z wykupienia u Helwetów Lyonu, gdyż liczył na zagarnięcie któryś ze skarbców celtyckich lub karpackiej metalurgii stali. W tym celu zwarł sojusz z rzymskim namiestnikiem Hiszpanii Pompejuszem, dając mu skarbiec galijski w cytadeli Angers, oraz Ariowistem, który asekurował Helwetów w Lyonie z poręki Krakowa.

Sojusz z Ariowistem dał Cezarowi celtycką Teutonię, którą oddał Swewom skandynawskim, co z kolei umożliwiło – przy pomocy Ariowista – obalenie antyrzymskiej dynastii Grakchidów krakowskich. Wesele Julii i Lubrana było w Lubiążu, skąd Cezar i Ariowist udali się do ujścia Odry, gdzie założyli Woliń Biskupi dla budowy okrętów do inwazji Anglii. Gdy Cezar atakował Anglię od południa to Brutus uderzył na skarbiec Brytów w Caernarvon w Walii, ale Brytowie zawczasu przewieźli go do Belfastu. Brutus obsadził twierdzę, która jako rzymskie SEGONTIUM, stała się emporium handlowym i narzędziem korupcji, co doprowadziło do kupienia przez Nerona arystokracji Brytów.

Cezar stał się niewypłacalny, a gdy chciał ograniczyć lichwę to Pompejusz – który po bitwie u ujścia Loary zdobył skarbiec galijski w cytadeli Angers – wykupił jego weksle i kazał go zamordować. Wierzycielem Cezara był Brutus, uważany za jego syna. Brutus po bitwie pod Filippi miał uciec do Brytanii czyli Segontium.

W architekturze Brytanii ciekawe są halowe kolumnowe kościoły ATLANTYCKIE typu St. Savin-sur-Gartempe, którą ja teraz uważam za przedromańską i pochodną kolumnowej architektury wrocławskiej – czyli sprzed roku 3800 pne. Na rewersie książki jest hasło: SENSACYJNE DOWODY NA ISTNIENIE 2 HISTORYCZNYCH KRÓLÓW ARTURÓW. Za Solidarności I ogłosiłem ŻYCIORYS Króla Artura: Gdy kanclerz Rzymu Aecjusz zawarł umowę z Attylą to ten kazał Sasom i Jutom zająć Brytanię, ale wówczas wyruszyło z Brytanii do Rzymu błagalne poselstwo Świętej Urszuli z 11 Tysięcami Dziewic, które wymusiło interwencję pod wodzą Artura. W odpowiedzi na to Attyla uderzył na Galię, gdzie doszło do bitwy na Polach Kotelońskich. Attyla myślał, że bitwę wygrał i rzucił część armii na Lyon, ale została ona zniszczona przez Burgundów, którzy zajęli Lyon i znajdujący się tam skarbiec rzymski. Z powodu huńskiego najazdu na Galię Aecjusz musiał odwołać z Brytanii posiłki rzymskie, co postawiło Artura w trudnej sytuacji.

Pasuje to do Ambrozjusza i Bristolu jako stolicy Zachodnich Prowincji (s. 185). Konferencja pokojowa była w Cymry koło Ambresbury, czyli chyba na wschód od Bristolu. Sasi byli w długich butach, w których mieli ukryte noże. Artur umarł z ran i został pochowany na wyspie Man (Nautologia, 1981, 1 [61] s. 75).

Legenda Króla Artura jest legendą państwowotwórczą – jak u nas o Piaście Kołodzieju czy Lechu. Takie legendy, często irracjonalne, jak w przypadku Artura, są echem wyjątkowych wydarzeń historycznych a bohaterami ich są wielcy aktorzy polityczni – jak Rus, który przez 8 lat oblegał Konstantynopol. Takim bohaterem był też Król Artur, który dla ludu brytyjskiego był uosobieniem Dobrego Państwa.

To dobre państwo nie było rzymskie, gdyż prawo rzymskie było latyfundyjne i oligarchiczne, gdy lud tęsknił do demokratycznego prawa plemiennego, co rozumiał Artur i wygrywali germańscy najeźdźcy. Plemienne DANELAW mówiło, że prawo głosu na wiecu i do podziału ziemi ma ten, kto ma broń i staje w potrzebie, a kobieta gdy ma dojną krowę, toteż lud patrzył z sympatią na Duńczyków, którzy łupili kościoły i feudałów, skutkiem czego Danelaw awansowało do języka ANGIELSKIEGO.

Mój życiorys Króla Artura autorzy ŚK potwierdzają, gdyż huńskim namiestnikiem Brytanii był Vortigern, prawdopodobnie Żyd. W r. 466 zwołał on konferencję pokojową na której Sasi – wyraźnie za sprawą Vortigerna – wymordowali Brytów. Artur, przymuszony do udziału w tej konferencji przez Rzymian, zostawił swój miecz z poleceniem wysłania go – jeśli nie wróci – DO GDAŃSKA, co miało logiczny związek z rozgromieniem przez Wandalów nadbałtyckich Ordy Huńskiej jako protektora Germanów. Odsyłanie miecza było aktem sukcesyjnym, czyli że Artur czynił swym spadkobiercą Lecha II, który wówczas oblegał Kursk, ale potem wyprawił się do Chin, które podbił.

Na str. 127 ŚK mamy wyraźną zależność Brytanii od POLSKI. Po zniszczeniu Ordy Huńskiej i Rzymu sejm nakazał Sasom opuścić Brytanie, co ci zrobili. Jednak po buncie Odyńca-Odoakra Vortigern odzyskał władzę przez ponowne przywołanie Sasów. Wandalowie byli zajęci wojną na wschodzie wobec czego posłanie Artura nabrało sensu dopiero po zdobyciu Kurska – w której to sprawie przyjeżdżał do Wrocławia Bundestag.

Artur mógł być Szkotem w służbie rzymskiej, a Szkoci mieli się wywodzić z 2 armii, które przybyły ze Scytii do walki z Septymiuszem Sewerem, który poległ. Brytowie nie umieli już wówczas zamrozić ciała cesarza, aby je odesłać do Rzymu, więc urządzili mu pogrzeb w Jorku. Syn i następca Sewera, Karakala, zdobył w r. 215 Kraków czy Kurdwanów. Scytia–Skotia w źródłach brytyjskich to tyle co Sarmacja, zwana też SCYTIĄ, gdyż Scytowie okupowali w l. 510-490 kulturę łużycką.

Gdy po 80 latach Wodan z Poznania chciał egzekwować ów Testament Artura to napotkał zaciekły opór. W starej historiografii brytyjskiej nazywa się to Inwazją Świń lub Najściem Smoka, gdyż Wodan miał hełm z przyłbicą. Wodan jako NOWY ARTUR musiał się wycofać, ale wezwał KRÓLA AFRYKI Gormunda, który przybył w r. 548 z 10 armiami a odpłynął do Irlandii z 9, gdyż jedną zostawił w Murcji. W czasie Inwazji Świń Artur stoczył 12 bitew, z których WSZYSTKIE wygrał. Ostatnia była pod Badon, gdzie w I ataku Artura padło 960 Brytów – ale II ataku nie było, bo Brytowie skapitulowali. Gormund to wyraźnie ostatni król Wandalów Afrykańskich MOSKWA.

Autorzy ŚK przyznają, iż tzw. podbój Afryki przez Belizariusza był PROPAGANDĄ, gdyż była to wojna ojczyźniana, której ofiarą padły nie tylko Wyspy Brytyjskie. Nie można jednak pisać takich bzdur, że po interwencji legionów brytyjskich niedobitki Wandalów uciekły do Hiszpanii, gdyż mogły to być utarczki patroli. Wandalski sztab generalny zrezygnował z emigracji całego ludu do Galii na rzecz III wojny z Hunami.

Flota wandalska szybko opuściła Irlandię, gdyż w r. 549 Wandalowie zdobyli TOPEROS czyli Atos, co było wstępem do oblężenia przez Moskwę i Rusa Konstantynopola, który został uwolniony dopiero w r. 558 przez I armię awarską w sile 60 tysięcy wojowników konnych, która przeprawiła się do Konstantynopola przez most z galer.

Podbój Anglii i Irlandii był potrzebny Wodanowi do ewakuacji Ostrogotów z Italii. Jeśli chciał ich przesiedlić do Brytanii to przeszkodziła temu STRASZLIWA ZARAZA. Była to białaczko-żółtaczka, atakująca również zwierzęta, która nie przenosiła się jednak na tereny zamorskie, gdzie uciekali Brytowie, gdyż objawy i śmierć były szybkie, ale trwała aż 11 lat. Autorzy ŚK porównują to z chorobą popromienną, doszukując się tu jakiejś katastrofy kosmicznej, na podobieństwo Meteorytu Tunguskiego, którym był jednak wybuch pieca uranowego STEROWCA widzianego nad tajgą, o czym piszę w książce Incydentu nie było.

Stolicą tego największego herosa germańskiego była Lubeka. Hitlerowcy rozważali wprowadzenie kultu Wodana jako religii państwowej, ale odstręczało ich uznanie Poznania miastem świętym.

Miecz amerykański wydaje się średniowieczny. Celtowie mieli długie miecze, które się gięły, a Rzymianie krótkie, łamiące się. Miecze celtyckie były robione w Karpatach Zachodnich lub w Gdańsku przez nawęglanie żelaza BIAŁEGO, a rzymskie techniką damasceńską. Rzymianie zazdrościli Celtom długich mieczy toteż jeśli mieli pod Londynem takowe to od Ariowista czyli Leszka Chytrego. Miecz amerykański mógł być obrobionym w Walii półfabrykatem z Kurska.

Nie wiedziałem, że starożytna Brytania była eksporterem srebra, ale nazywanie walijskiego żelaza Największym w Europie do odkrycia Kiruny jest przesadą. Miecz Artura mógł być złocony GALWANICZNIE, którą to technikę odkryto na cmentarzu gockim w Masłomęczu nad Bugiem. Nikiel powinien być z Ząbkowic więc byłaby to technika wandalska. Niemiecka włócznia koronacyjna mogła być bojową włócznią Konstantyna, ale polska jest starsza typologicznie i powinna być Leszka Chytrego. MIECZ W KAMIENNYM KOWADLE nie ma nic do rzeczy, gdyż należy do ARCHEOLOGII GEOLOGICZNEJ, upowszechnionej przez M. A. Cremo i R. L. Thompsona w Zakazanej Archeologii. Można jednak zbadać, kiedy to JAKIŚ RYCERZ wbił miecz w ziemię, która STAŁA SIĘ SKAŁĄ. Takich faktów jest wiele, ale są one tuszowane przez darwinistów. Odcisk BUTA w Newadzie jest datowany na 213-248 milionów lat.

ŚK pomija poematy Beowulf i Widsith. Są to „podróże historyczne", z których Beowulf był elegią na śmierć Swena Widłobrodego a Widsith naśladowaniem tego przez Czecha, który przybył do Polski w r. 1085 z Judytą Czeską a po jej śmierci udał się z poselstwem do Anglii. Jeśli Widsith udał się do Anglii po śmierci Mieszka Bolesławowica w r. 1089 to mógł być autorem Amletusa, którego Sakso Gramatyk włączył do kronik duńskich.

Jeśli idzie o Synów Chrystusa w Anglii to wg mnie chodzi tylko o katarów. Autorzy ŚK podają, że Lincoln I SPÓŁKA głoszą, iż ojcem Barabasza był Jezus – z czym ja się nie zgadzam, gdyż wszystko wskazuje na Jana Chrzciciela.
http://www.wandaluzja.com/?p=p_100&iPageContent=2
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 17 gru 2014, 16:26

Juliusz Prawdzic-Tell pisze:24. ETNOGENEZA SŁOWIAN

Konferencja naukowa w Czarnej Wodzie 24 10 1998: KAMIENNE KRĘGI KULTOWE NA POJEZIERZU KASZUBSKIM; organizowana przez Towarzystwo Badania Kręgów Kamiennych oraz Powszechną Partię Słowian i Narodów Sprzymierzonych. Referat Juliusza Prawdzica-Tella. Konferencja nie odbyła się

I. Pruska historiografia polityczna i jej Wielki Sedan


Prusacy uczyli się taktyki i logiki politycznej na ILIADZIE, z których to spekulacji wynikało, że kultura amfor kulistych to ARIOWIE. Józef Kostrzewski podchwycił to – że w takim razie kultura łużycka to Słowianie? Jako licealista zostałem zapytany przez dziadków, którzy przysyłali mi książki, o prehistorię Śląska, więc zacząłem coś mówić o Wandalach jako Germanach. Dziadkowie najpierw słuchali tego ze zdziwieniem a potem zwymyślali mnie za powtarzanie niemieckich bzdur. Babcia powiedziała: Dzięki Kostrzewskiemu my uczepiliśmy się ziemi pazurami...

Iliada jest bodaj najlepszym przykładem POLITYCZNOŚCI historii i archeologii. W r. 1884 był Szczyt Mocarstw Kontynentalnych w Skierniewicach, na którym omawiano angielską okupację Egiptu. Zgody nie było, gdyż Rosja chciała traktowania Egiptu jako części Turcji, gdy Niemcy, Austriacy i Węgrzy dystansowali się. Wszystko to było jednak pestką wobec Iliady, gdyż na tym Szczycie zadecydowano o wykupieniu przez Rosję udziałów Administracji Długu Sułtańskiego (ADS), która była kierowana przez 4 komisariaty: angielski, austrowęgierski, francuski i niemiecki. Należności za akcje austowęgierskie i niemieckie zostały wypłacone już w trakcie tej konferencji złotem ze skarbca carskiego koleją łódzką, a cesarza niemieckiego strzegła przed Polakami dywizja Gwardii.

Kapitał finansowy ADS został zawarowany kapitałem historycznym Iliady, gdyż burżuazja rosyjska czy bułgarskja byłyby nie na poziomie, gdyby nie potrafiły tego wygrać, w związku z czym obecny na konferencji w charakterze eksperta Henryk Schliemann przyjął obywatelstwo rosyjskie. Wszystko to wyglądało ładnie i logicznie, tylko że Prusacy przewidzieli taki obrót sprawy i już w r. 1870 i uruchomili Schliemanna jako szalbierza archeologicznego. Gdy więc, po wykupieniu również udziałów francuskich i angielskich, Rosjanie chcieli tym kapitałem historycznym zagrać dla asekuracji kapitału ADS, to Troja Schliemanna NIE ZADZIAŁAŁA.

W pewnym związku z tym Wielkim Sedanem w Skierniewicach odbywały się w okresie międzywojennym regularne konferencje historyczne w Poznaniu i Berlinie, na których uczeni niemieccy zostali zmuszeni do uznania teorii Kostrzewskiego i skandynawskiej genezy Germanów. Jest książka „Na tropach Słowian i Żermanów” (Edinburg 1944) w której czytamy, że pierwsza taka konferencja odbyła się jeszcze przed I wojną światową we Wrocławiu, w trakcie której umarł nagle uznający SŁOWIAŃSKOŚĆ WANDALÓW HISZPAŃSKICH uczony niemiecki – wyraźnie nieprzypadkowo.

II. Naddunajska geneza ceramiki praskiej jako antyteza teorii Kostrzewskiego?

W latach sześćdziesiątych odkryto, że związana dowodnie z przybyciem do polongobardzkiej Bohemii SŁOWIAŃSKICH Czechów ceramika praska pochodzi znad Dunaju, co przeczyło teorii Kostrzewskiego. Skutkiem tego była książka „Zwischen Hredschan und Vineta” (Herrmann J., Urania Verlag Leipzig-Jena-Berlin 1971), tłumacząca przybycie Słowian do Europy Środkowej z Awarami – w tym Czechów i Łużyczan przez Panonię. To potępienie Kostrzewskiego przyjęło się i jest kultywowane, choć Słowian przyprowadzają z Azji już nie Awarowie a HUNOWIE.

Ten koronny argument przeciw Kostrzewskiemu jest jednak tłumaczony przez polski i czeski mit o Lechu i Czechu, którzy w r. 550 przybyli na Dolny Śląsk z Chorwacji, handlową drogą międzymorską przez Pragę. Ta tradycja historiograficzna była generowana przez znajdującą się w Archiwum Koronnym na Wawelu Kronikę Wielką, która zaginęła w czasie Potopu. Najobszerniejsze fragmenty Kroniki Wielkiej zachowały się w Kronice Polskiej Wincentego Kadłubka. Wg mnie Kronika Wielka była wrocławską kroniką Lecha Afrykańskiego, którego Kadłubek nie mógł eksponować ze względu na "konkurencję dynastyczną". Z różnych opisów tamtych wydarzeń wynika, że Lech i Czech przybyli na Dolny Śląsk w charakterze jałmużników, prosząc wiece we Wrocławiu i Dreźnie o pomoc dla oblegających Konstantynopol Wandalów Afrykańskich. Wiec wrocławski odesłał Lecha do Legnicy, gdzie wiec Dziadoszan ulitował się i wysłał armię pod Konstantynopol.

Tak zaczęła się wielka kariera Lecha AFRYKAŃSKIEGO, co potwierdza Kronika Bawarska pisząc, że Polacy są potomkami rozbitych przez Justyniana ODDZIAŁÓW WANDALSKICH. Stanisław Sarnicki napisał zaś w r. 1565, że Lech mieszkał z bratem w Wandalskiej Chorwacji, skąd zostali zaproszeni przez Wandalów mieszkających na północy.

Gdy królowa Ostrogotów Amalasunta zezwoliła Belizariuszowi na korzystanie z portów Sycylii to sejm wandalski w Kartaginie uchwalił przeniesienie się całego ludu do Dalmacji a chcącym bronić Afryki pozostawiono tylko insygnia rzymskie i skarbiec jerozolimski. Po bitwie pod Bihaczem w r. 536 Wandalowie Afrykańscy zajęli Singidunum, które nazwali Belgradem, a wobec wyprawy Belizariusza do Hiszpanii w r. 550 oblegli Konstantynopol. Justynian kazał zwycięskiego Belizariusza oślepić, gdyż jego zwycięstwa kosztowały utratę Półwyspu Bałkańskiego, który w trakcie tych wojen został zeslawizowany.

Konstantynopol został uratowany w r. 558 przez sprowadzonych przez dyplomację bizantyjską Awarów. Była to inwazja porównywalna z najazdem Hunów. Armie Wandalów Śląskich wycofały się po zewnętrznym łuku Karpat a Wandalowie Afrykańscy przewieźli swe skarby Dunajem z Belgradu do Posonium, które zaczęto zwać BRATYSŁAWĄ.

W r. 562 Awarowie dokonali okupacji ziem na południe od górnej Wisły i Odry, ale w r. 568 zawarto powszechny pokój, na mocy którego Wandalowie Afrykańscy zwrócili Bizantyjczykom Bałkany za Włochy, które oddali Longobardom za Panonię dla Awarów i Bohemię dla Wandalów. Ci Wandalowie, którzy nie chcieli uznać władzy bizantyjskiej na Bałkanach, dostali do wyboru przesiedlenie się do Bohemii Czecha lub wywędrowania z Rusem nad Dźwinę.

To tłumaczy dlaczego ceramika praska jest STARSZA nad Dunajem niż Wełtawą – co w niczym nie przeczy teorii Kostrzewskiego, że Wenetowie śląscy byli Słowianami, o czym mówi śpiewka historyczna: BYLIŚMY WANDALAMI A PO LECHU jesteśmy POLAKAMI...

III. Polska historiografia wandalska

Nasi przedjezuiccy historycy mówią, że Wisła nazywała się WANDALUZĄ od Wandaluza, który przyprowadził swój wielki lud NA OKRĘTACH na Wybrzeże Bursztynowe a jego potomkowie podbili czwartą część Europy. Ta tradycja zdaje się odnosić do kultury amfor kulistych, kojarzonej językowo z sanskrytem, a języki słowiańskie należą do sanskryckiej grupy języków indoeuropejskich.

W r. 1964 pojechałem z tym do Prof. Kostrzewskiego w Poznaniu, który potraktował to z uwagą, ale nie chciał uznać związku MEGALITÓW KASZUBSKICH z kulturami neolitycznymi, twierdząc, że megality te pochodzą "z okresu rzymskiego". Kostrzewski ignorował datowania astronomiczne megalitów kaszubskich, które dawały PONAD 4 TYSIĄCE LAT.

Ja funkcjonalnego datowania megalitów dokonałem dopiero kilkanaście lat temu, wg czego kręgi te były wykorzystywane w okresie rzymskim WTÓRNIE, jako sanktuaria cmentarne, i to nie przez Gotów a Kaszubów, którzy byli przez pewien czas pod okupacją gocką. Piszę Kaszubi, gdyż nazwa ta zdaje się pochodzić z tego samego pnia co Kassaterydy czy Kassyci.

Kręgi kamienne na Pojezierzu Kaszubskim są śladem osadnictwa wygnańczego, gdyż był to teren aż do XVIII w. nie nadający się do zasiedlenia. Można się tam było żywić rybami, dziczyzną, żołędziami i rogożą (trzciną) oraz hodować na żołędziach świnie. Ponieważ południowy Bałtyk był tarliskiem śledzia ATLANTYCKIEGO to można tam było prowadzić gospodarkę duńską, tj. paść świnie na żołędziach i buczynie a w czasie tarła tuczyć je śledziem. W tym świetle to rytualny pokarm w postaci mięsa świńskiego u Słowian i w kulturze amfor kulistych nabiera sensu.

Kultura amfor kulistych była politycznym dominantem późnego neolitu środkowoeuropejskiego i jest kojarzona z SANSKRYTEM, gdy języki germańskie, łacina i greka są uważane za przedsanskryckie wg systematyki językowej Tadeusza Milewskiego. Wschodnią grupę kultury pucharów lejkowatych, z grobowcami megalitycznymi Kujawskich Królów Bursztynu, wypada odnosić do Helenów-Greków, którzy byli wyprowadzani przez Niemców z terenów między Odrą a Wisłą, gdy Italikowie z terenów bardziej na zachód, a wg mnie znad dolnego Renu.

Najbogatsze złoża cyny były w Czechach i Izerach śląskich, które wyeksploatowano w czasach austriackich, toteż Kraj Cyny KASSATERYDY wypada identyfikować z Czechami.

IV. Wojna trojańska jako światowa wojna monopoli żelaza i stali

Panowało przekonanie, że wojna trojańska była światową wojną przeciw hetyckiemu monopolowi żelaza i stali, ale okazało się, że Imperium Hetyckie było bliskowschodnim dystrybutorem Żelaza Ryskiego i aryjskiego stalownictwa kieleckiego. Potentatami były Żelazo Gdańskie i stalownictwo śląskie, toteż gdy doszło do porozumienia między Rygą a Kielcami oraz Wrocławiem i Pragą to między tymi lwami musiało dojść do śmiertelnej walki, którą zażegnał Achilles z Pragi wywołaniem Wojny Trojańskiej.

Wojna trojańska zaczęła się od hetyckiego listu gończego za piratem Aleksandrem z Troi, który przebywał właśnie na dworze w Mykenach. O liście dowiedziano się przed przybyciem poczty a obecny w Mykenach syn króla Fragu-Pragi Achilles stanowczo się wydaniu Parysa sprzeciwił. Na nocnej naradzie uzgodniono, że Parys porwie Piękną Helenę a Menelaos będzie go ścigał i oblegnie Troję na Złotym Rogu, żeby Achilles mógł przyprowadzić 300 tysięcy Frygów i Mosków, którzy przeprawią się przez Bosfor i rozgromią Imperium Hetyckie. Dla Achillesa hetycki list gończy był wymarzoną okazją.

Arabowie nazywali Pragę Frag, co kojarzy się z Frygami pod Troją, którym po rozgromieniu Hetytów przypadła Azja Mniejsza. Trudniejsza jest sprawa z Moskami. Przed wojną przyjeżdżali hinduscy studenci z Anglii i modlili się na Wawelu, jako miejscu urodzenia Indry. Odnosiłoby to Ariów spod Troi do kultury trzcinieckiej w dorzeczu górnej i środkowej Wisły.

Homer poetyzował protokoły śledztwa zaginięcia księcia frygijskiego Achillesa, które znalazł w archiwum frygijskim w Ilionie (Canakkale), który – jak świadczą dokumenty hetyckie – Troją NIE BYŁ. Ilion był miastem hetyckim na azjatyckim brzegu a Troja protektoratem hetyckim w TRACJI, który umiał do Hetytów szczerzyć zęby. Tą kwalifikację potwierdzają też dane, że pod Troją byli Słowianie (Strzelczyk J., Od Prasłowian do Polaków; Dzieje Narodu i Państwa Polskiego, KAW Kraków 1987, s. 21).

V. Najazd Kimeriów i Jan Liczyrzepa

Wielkie Kroniki Francji, które wyprowadzają Celtów od Kimeriów, wymieniają 2 herosów praceltyckich: Ibora i Marchomira. Pierwszy założył Lutecję-PARYŻ a drugi przyprowadził Kimeriów północnonadczarnomorskich do Ligurii, którą nazwano GALIĄ.

Dane archeologiczne na Śląsku mówią o 2 najazdach, które niszczyły grody kultury łużyckiej. I pożogę można odnosić do Kimeriów a II do Scytów. Sudety były największym skarbcem geologicznym Europy, więc każdy musiał się tu fortyfikować, jak w banku.

Gdy w r. 705 Scytowie zdali decydującą klęskę Kimeriom północnonadczarnomorskim to ci wycofali się w górę Dunaju, spychając Kimeriów naddunajskich na zachód, więc Słowianie odzyskali Sudety. Słowianie po wypędzeniu Kimeriów rozgromili zaraz kulturę nordyjską w północnych Niemczech, gdzie utworzyli kulturę Jastorf, obejmującą również Jutlandię i Fionię – skąd ślady słowiańskie w Bretanii i Anglii. Bohaterem tamtych wydarzeń był prawdopodobnie sudecki baron magnetytowy Jan Liczyrzepa. W r. 125 pne Grakchidzi z Krakowa oddali Fionię i Jutlandię Cymbrom skandynawskim, przesiedlając Słowian jutlandzkich Wisłą i Sanem nad Dniestr, gdyż organizowali najazdy Celtów i Germanów na Rzym.

VI. Najazd scytyjski i Leszek Złotnik

W czasie wojny scytyjskiej Dariusza Wielkiego w l. 512-510 pne Scytowie, cofając się przed armią perską, dokonali podboju Słowian kultury łużyckiej. Podbojowi scytyjskiemu nie uległo Pomorze Wschodnie, prawdopodobnie z powody sojuszu z Sarmatami, których się Scytowie bali. Pasuje tu postać Leszka Złotnika, który jako sojusznik Sarmatów, przeprowadził rekonkwistę antyscytyjską. W historiografii przedjezuickiej Leszek Złotnik występuje jako wódz partyzantki antymacedońskiej, ale chodzi tu o partyzantkę antyscytyjską.

Jeśli mam rację to tryumf Leszka polegał na wykorzystaniu partyzantki antyscytyjskiej do zdobycia skarbca scytyjskiego w Płocku w r. 490 pne. Jego ekspansja jest czytelna archeologicznie jako kultura wschodniopomorska.

VII. Macedończycy i Sarmaci

W r. 340 pne. Filip II Macedoński rozgromił Scytów pod Wiedniem, skutkiem czego było zaproszenie Aleksandera na tron Krakowski. Już w średniowieczu zauważono, że gdyby nie opowiadanie Kadłubka o najeździe macedońskim na Polskę to wzmianka w liście Aleksandra Macedońskiego o zdobyciu WAŻNEGO LECHICKIEGO MIASTA CARAUCAS byłaby niezrozumiała. Spod NIBY-okupacji macedońskiej wyzwolili nas Sarmaci. Nazwa ŁYSICA w Górach Świętokrzyskich ma pochodzić od królowej Amazonek Diany, która pokonała pod tą górą Aleksandra, który po podboju Indii chciał odzyskać wywieziony przez Dianę z Koł-Kryłgan-Kała do Warszawy skarbiec perski. U Sarmatów mężatki goliły głowy.

Zamki nadreńskie, jako castella Juliusza Cezara, są dla niektórych szokiem, ale można tu tylko zaśpiewać po śląsku: "Książę heski, chociaż chwacki, nic już tutaj nie pomoże - Bo Polacy go złapali i w kawałki posiekali..."

VIII. Wojna Lwa z Tygrysem, która spowodowała upadek Seleucydów

Wg Kadłubka to po pokoju w Bolonii w r. 290 pne Galowie wzięli udział w wojnie Bojów czeskich ze Słowianami. Ta wojna z Galami była długa i bardzo ciężka. Jednym z dowódców był Grakch, wg mnie najemnik z Syrakuz, który przyczynił się do wzięcia dużej ilości jeńców, wobec czego Galowie poprosili o pokój. Tłumaczyli, że zostali wygnani z Italii przez Rzymian, wobec czego Słowianie postanowili odprowadzić ich do domu. Zadanie to zlecono Grakchowi, który poprowadził jednak Galów nie do Italii a Azji Mniejszej. W Azji Mniejszej Grakch założył system okupacyjny – celtycki w Galacji i słowiański w Kapadocji – po czym poprowadził całą ludność Kapadocji w górę Dunaju i osiedlił w Karpatach Zachodnich. Był to śmiertelny cios dla monarchii Seleucydów, gdyż bliskowschodnia metalurgia stali była tylko w Kapadocji, a jej zlikwidowanie czyniło Seleucydów niewypłacalnymi.

Kadłubek pisze, że Grakch tłumaczył Sejmowi: ZDOBYLIŚMY IMPERIUM A IMPERIUM MOŻE UTRZYMAĆ TYLKO KRÓL. JEŚLI MNIE WYBIERZECIE BĘDĘ NIE PANEM A PRZYJACIELEM SEJMU... Stało się jednak inaczej, bo po wyborze na króla Grakch rozpoczął rządy despotyczne, opierając się na Asyryjskich panach i Sycylijskiej szlachcie, tj. baronach kapadockich i najemnikach syrakuzańskich, którzy obsadzili zamki.

Reżim ten likwidował demokrację i system plemienny, co wywoływało powstania, które tłumiono reglamentacją żelaza. Ostatnio kamienną siekierę znaleziono w warstwie użytkowej zamku Wleń, co można tłumaczyć tym, że grupa powstańców plemiennych przedarła się do wspierających powstanie baronów magnetytowych, gdzie niepotrzebną broń zbrakowano...
http://www.wandaluzja.com/?p=p_268&sNam ... za-slowian

IX. Wojna teutońska Juliusza Cezara i Leszek Chytry, czyli początek wpływów rzymskich

W r. 58 pne. Juliusz Cezar przekroczył Ren i pojął podbój CELTYCKIEJ Teutonii. W górach Harzu napotkał władcę Katonów Leszka Chytrego, który mógł być Ariowistem, z którym zawarł przymierze. Ponieważ była to wojna prywatna, za co groził sąd senacki, więc Boski Juliusz kłamał w swych sprawozdaniach dla senatu. Polscy historycy tłumaczą, że Rzymianie dzielili Europę Środkową taktycznie na Wiśle: Germanię jako KRAJ PIECHURÓW i Scytię czyli KRAJ JEŹDŹCÓW. W polskiej tradycji GIERMAN to pomocnik pieszy.

Już podczas wesela syna Leszka Lubrana z siostrą Juliusza Cezara na zamku w Lubiążu doszło do zwady co do drogi powrotu Rzymian. Cezar chciał wracać przez Bramę Morawską, żeby złupić zachodniokarpacką metalurgię stali (kultura puchowska), gdy Leszek radził krótszą drogę przez Kłodzko. Leszek szepnął obecnym na weselu wielmożom mogilańskim, że ta armia „łapaczy niewolników” wybiera się do Zakopanego więc ci zaczęli go błagać, żeby do tego nie dopuścił toteż Rzymianie musieli wracać przez Kłodzko.

Leszek Chytry powrócił do nazwy Wandaluzja. Całkiem rzeczowy jest też opis udziału Leszka w wojnie partyjskiej w l. 54-53, gdyż na stepie mezopotamskim tabory rzymskie mogła zatrzymać tylko piechota równorzędna rzymskiej czyli wandalska, wobec czego Leszek powinien dowodzić wszystkimi siłami Partów w taborowej fazie bitwy pod Carrhae, więc może od tego pochodzi przydomek Chytry?

Juliusz Cezar dał Teutonię, Bohemię i Morawy Swewom skandynawskim, nazywanymi odtąd Swebami. W wojnie germańskiej Augusta Oktawiana Wandalowie wspierali Marboda, który dzięki CHORUSKOM rozgromił Rzymian w Lesie Teutoburskim. W trakcie tej wojny ewakuowano stalownictwo karpackie w Góry Świętokrzyskie – wyraźnie pod naporem Rzymian, którzy dotarli do Wisły.

Marbod po pokonaniu Rzymian podporządkował sobie Mogilan w Słowacji – już jednak bez metalurgii stali – co rozeźliło Wandalów. Obrażeni na Marboda Wandalowie sprowadzili w r. 17 ne Gotów, którzy – udając osadników skandynawskich – zdobyli jego zamek w Pradze i tuż obok położoną „potężną fortecę”, a potem wzięli udział w najeździe Wandalów na Germanię. Złupione skarby Marboda przewieźli do Kołobrzegu nazywanego Gotisskandza.

Z drogi Kołobrzeg-Krzyż Goci (kultura wielbarska) spychali Polan na zachód a Kaszubów na wschód. Domicjan spowodował masową emigrację Skandynawów na Pomorze, skąd podjęli oni próbę podboju Wielkopolski, gdy Swebowie atakowali Wandalów na Śląsku a Rzymianie w Beskidach. Podczas wojen markomańskich doszło jednak do ugody Wandalów z Gotami, którzy przenieśli się na prawy brzeg Wisły i zajęli się podbojem Scytii.

Na cmentarzysku gockim w Masłomęczu k. Hrubieszowa znaleziono przedmioty złocone i niklowane galwanicznie. Ponieważ najbliższe złoże niklu jest w Ząbkowicach Śląskich więc powinna to być technika wandalska, ale chodzi tu chyba o Mogilan-Chorwatów-Armeńczyków, nazywanych też ASYRYJCZYKAMI, którzy technikę złocenia galwanicznego powinni przynieść z Azji Mniejszej. Ta technika znana jest archeologicznie z seleuckiej Mezopotamii. Wandalski wódz, który rozgromił Marboda, nazywał się ARMINIUS czyli Armeńczyk?

X. Testament Leszka Chytrego

Podczas wojny gockiej Konstantyna przybyło w r. 332 do Wrocławia poselstwo rzymskie, które złożyło księciu dary. Młody książę wandalski przyjął je nie bacząc na antyrzymski testament Leszka Chytrego. W Miliczu pod pozorem manewrów zebrał się jednak wandalski sztab generalny, który wysłał żandarmów, którzy zamordowali księcia i żoną z dziecięciem. Pochowano ich w ?haniebnym” grobowcu na Zakrzowie wraz z darami rzymskimi. Misy były oczywiście pełne dukatów, ale sprawa została zagmatwana przez radcę cesarskiego, gdyż znalezisko to awansowało Słowian historycznie. Po tej demonstracji Rzymianie wycofali się za Dunaj, wobec czego Wandalowie mogli już z Gotami podzielić Scytię.

XI. Wojny huńskie i bunt Odoakra

Testament Leszka Chytrego utracił sens wobec najazdu Hunów, gdy trzeba było paktować z Rzymem. W wyniku spisku huńsko-ostrogockiego Wandalowie ponieśli straszną klęskę nad Dnieprem, gdzie Ostrogoci ukrzyżowali w Kijowie 70 wojewodów wandalskich. Wandalowie wycofali się za Bug, ale w r. 400 Hunowie zniszczyli Starożytne Zagłębie Świętokrzyskie.

Sztabowcy wandalscy opracowali plan przeniesienia się całego ludu do Galii, wobec czego w r. 405 Radagajs uderzył na Italię, gdzie pod Weroną zniszczył legiony galijskie, które okazały się bezbronne wobec uzbrojonej w ciężkie włócznie jazdy sarmackiej. Na Sylwestra 405/6 Wandalowie przełamali Ren po czym opanowali północną Galię. Jednak sztabowcy wandalscy zrezygnowali z emigracji całego ludu do Galii na rzecz III wojny z Hunami. W związku z tym w r. 436 Wandalowie zamordowali w Zawichoście córkę Attyli, która płynęła Wisłą do swego oblubieńca, syna niejakiego Polonusa z Polanowa, który nosił tytuł Przyjaciela Attyli.

Hunowie odnieśli zwycięstwa, ale po 2 latach mieli tej wojny dosyć, skoro Attyla zgodził się na pośrednictwo swego Przyjaciela, któremu dał do dyspozycji płacony w solidach trybut bizantyjski. Na mocy pokoju Wandalowie dali Hunom złoto swych kobiet i uznali się wasalami Attyli.

Po bitwie na Polach Kotelońskich Burgundowie zajęli Lyon, gdzie był skarbiec rzymski. Aecjusz obiecał to złoto Hunom za zwrot Lyonu, więc Burgundowie zwrócili się do Wandalów o nową wojnę z Hunami, na co ci odpowiedzieli, że dopóki żyje Attyla nie jest to możliwe – wobec czego ci zamordowali Attylę! Mamy to w Skarbie Nibelungów, którego pierwotny polski tytuł miałby brzmieć SKARB NIE BŁOGI (Na Tropach Słowian i Żermanów).

Nie był on jednak taki przeklęty, skoro Hwala, który w r. 523 repatriował Burgundów prowansalskich, zabrał go do Poznania. Potem jego syn Wodan podbił Anglię i dowodził w bitwie pod Wezuwiuszem, dzięki czemu Ostrogoci mogli zabrać swe skarby do Saksonii (Dolnej). Burgundowie mieli się nazywać po polsku BORANAMI.

Zamordowanie Attyli wywołało nową wojnę Hunów z Wandalami, rozstrzygniętej nad Nedao-Nidą, gdzie wyginęły wojskowe roczniki Hunów panońskich a Hunowie kaspijscy dostali się do niewoli. Po bitwie Wandalowie poszli do Italii, aby z Wandalami Afrykańskimi złupić Rzym, ale w drodze powrotnej armia zbuntowała się i pod wodzą Odoakra (Odyńca) osiadając w Karyntii i Styrii.

Wobec tego sejm wysłał Germanów pod wodzą narzeczonego Wandy Grakchówny Rydygiera na Kursk, za co obiecano mu Alpy Wschodnie. Jednak po zdobyciu przez Rydygiera Kurska sejm nie przystąpił do tłumienia buntu wojskowego w Alpach, co zainspirowało największy polski dramat narodowy, który jest argumentem politycznego infantylizmu Polaków. Ja w tym jednak infantylizmu nie widzę tylko sprawę ważniejszą od życia, przy której bledną sagi germańskie.

XII. Architektura gotycka

W sprawie tej przyjeżdżał do Wrocławia Bundestag z panią Ritą Suessmuth, gdyż ja protestowałem odbudowę grobowca Rydygiera, który – jako król Longobardów – po złożeniu hołdu Wandzie Grakchównie jako królowej Wandalów popełnił teatralnie samobójstwo. Krypta w katedrze wrocławskiej była bowiem odbudowywana za pieniądze Bundestagu, co protestowałem z powodu jej interpretacji historycznej.

Teraz – po zastąpieniu stalowego smoka hetyckiego metalurgią sudecką – uważam, że Wanda chciała adaptować na mauzoleum Rydygiera nieukończoną kryptę III Waleski Złotowłosej, identyczną do krypty Grobów Królewskich na Wawelu.

XIII. Frankoński szogunat, najazd arabski i Karol Wielki

Światowym wydarzeniem była katastrofa dynastii Merowingów w bitwie pod Vogatisburgiem, wg mnie Norymbergą w r. 632. Sprawę rozegrał naczelnik wiecu karynckiego w Wiedniu Samon sprowokowaniem Dagoberta Wlk, który po tej bitwie został ubezwłasnowolniony przez Karolingów.

MAJORDOMAT, jak nazywał się frankoński szogunat, wymagał militarnego i politycznego wsparcia ze wschodu. Protektorat Lechidów nad Karolingami zadziałał po bitwie pod Poitiers, gdy Lechidzi sprzeciwili się wydaniu Arabom skarbca w Mont-Saint-Michel – co było warunkiem rozejmu – oraz wsparli rekonkwistę Azji Mniejszej przez Bizantyjczyków, co zmusiło Arabów do wycofania z Galii posiłków azjatyckich. Doszło wprawdzie do nowej bitwy, pod Tours, ale stanęło na wojennej granicy na Loarze, którą fortyfikowano setkami zamków. Burgundia pozostała protektoratem arabskim a Prowansja okupacją arabską.

Abbasydzi, którzy wspierali POLAKÓW w wojnie z Chińczykami w r. 751 zwrócili się z Chińczykami przeciw Polsce. Witeź Przemysław, po kilku klęskach z Arabami, kazał wymordować wszystkich, którzy mieli więcej niż jedną żonę, co ponoć pomogło, gdyż po bitwie nad Seretem w r. 759 spowodował najazd turecki na Azję Środkową i obległ Derbent na Kaukazie. Beneficjentami tego byli znowu Karolingowie, którzy zajęli południową Galię i sięgnęli z Sasami po Lubekę.

W związku z tym Przemysław wysłał swego zięcia Leszka (III) z Kaukazu do Poznania, który przyjął w Szczecinie poselstwo Franków z Rolandem I, który obiecał zwrot Lubeki PO PACYFIKACJI SASÓW. Sprawa jednak skomplikowała się, bo w r. 786 Karol Wielki wygnał z Bretanii Rolanda II a ten uciekł do Szczecina, aby na czele floty polskiej i skandynawskiej rozgromić flotę Franków, co wydawało Francję na łup Normanom.

W tej sytuacji Karol przybył w r. 789 osobiście do Krakowa, gdzie spotkał się z Leszkiem III i kalifem z Bagdadu, oraz pogodził z Rolandem II. Karol zostawił w Krakowie syna Ludwika z tytułem Króla Akwitanii, ale po zagarnięciu skarbca Merowingów w Mont-Saint-Michel kazał zakuć palatyna w kajdany.

XIV. Ludwik Lebediusz i katolicki chrzest Czechów w Ratyzbonie

Gdy w r. 805 Leszek III zginął pod Chebem to władzę objął sejm, który spuścił z łańcucha Normanów i wysłał armię z Ludwikiem Pobożnym, który ubezwłasnowolnił Karola. Formalnie armią polską dowodził Popiel Gnuśny CO BAŁ SIĘ HUNNÓW, który to przydomek był stąd, że ojciec Gnuśnika, Leszek III, był oficerem łącznikowym przy armii tureckiej, a potem 10 lat wyganiał Turków z Iranu i odbierał im Dolne Powołże, więc mógł ostrzegać syna przed Turkami.

Przestrogi te były słuszne, gdyż po śmierci Gnuśnika wielka orda turecka najechała w r. 830 Chazarię, która była od wieków polskim protektoratem. Polacy jakby na to czekali, gdyż operacja polska nad Wołgą była majstersztikiem. Wykonawcą tej operacji był syn Gnuśnika, Ludwik Lebediusz. Skutkiem tej operacji był podbój przez Lebediusza fińskiego Powołża.

W bitwie nad Wołga pomagał Lebediuszowi Ludwik Niemiecki, który został za to POLSKIM wojewodą Śląska, gdzie przygotował bunt braci przeciw ojcu. Po pokonaniu cesarza Ludwika Pobożnego przez synów Niemiec został Królem Bawarii, skąd jednak po śmierci cesarza został wypędzony przez Lotariusza.

Ludwik złożył w Nysie hołd witeziowi Lebediuszowi a ten wysłał Czechów, którzy wygnali Lotariusza ze Strasburga z torbami. Czesi, którzy zagarnęli skarby Lotariusza, przyjęli jednak w w r. 845 w Ratyzbonie chrzest KATOLICKI, co wyrwało ich z polskiego systemu politycznego, gdyż Polska była krajem chrześcijaństwa ariańskiego. Miało to poważniejsze skutki, bo – jak mawiał Fryderyk II – Kto ma Czechy to może być panem Europy. W Polsce był babski monopol złota – rozciągany na wszelkie walory skarbowe – co uniemożliwiało bicie monety kruszcowej. Chcieli wygrać Arabowie, ale Przemysław wymordował zwolenników ideologii haremowej.

XV. Upadek Polski Popielidów i rekonkwista Prawdziców

Ludwik Niemiecki rozumiał słabość finansową Polski, choć w Płocku były wielkie skarby wandalskie. Popierał on w Polsce strukturę katolicką, która była w stanie przeprowadzić rewolucję antyfeministyczną, pod hasłem pieniądza kruszcowego, w dyspozycji ojców rodzin – jak w Niemczech. Kronika Miśnieńska pisze, że cesarz rzymski Karol III Gruby ZNISZCZYŁ DAWNE KRÓLESTWO POLSKIE. My to znamy jako najazd wielkomorawski, który w r. 882 zdobył Płock.

Z pogromu ocalał ród Prawdziców, którzy wycofali się do Moskwy. Prawdzice mieli dobre stosunki z emirami Samarkandy, co umożliwiło im rekonkwistę przy pomocy tureckiej jazdy pancernej i monety arabskiej z Samarkandy, która już feministyczną być nie mogła.

W Lutomiersku k. Łodzi znaleziono cmentarz bitewny PIECZYNGÓW, z grobami Księcia Ruskiego i drużynników, z oporządzeniem aż z północnego Kazachstanu i Syberii. Polityczny efekt tej bitwy widzimy na Czarze Włocławskiej. U stóp witezia siedzi rapsodyczny Piast – naczelnik wiecu poznańskiego – gdy Marszałek mianuje młodocianego Leszka (V) Wojewodą. Po tym zhołdowaniu Piastów Prawdzice uderzyli na Rzeszę Karolińską, za pomoc udzieloną Nowogrodowi Wielkiemu. Cesarz Arnulf i jego syn, król lotaryński Zwentigbold zginęli a Cesarstwo Rzymskie rozpadło się.

Sejm niemiecki uznał protektorat Prawdziców, którzy reprezentowali handlowy kodeks Świętego Mikołaja – najbardziej funkcjonalny do Tomasza z Akwinu – oraz turecką jazdę pancerną, która panowała na pobojowiskach do wprowadzenia przez Henryka Ptasznika ciężkozbrojnego rycerstwa. W r. 955 to ciężkozbrojne rycerstwo pobiło Węgrów nad Lechem a Słowian nad Regnicą. Syn poległego nad Regnicą witezia złożył zaraz hołd trybutarny dowodzącemu odsieczą Bolesławowi Srogiemu a ten przyrzekł mu pomoc w odzyskaniu chazarskiego Powołża, co widzimy na tympanonie fundacyjnym Mostu Karola w Pradze, gdyż budowa tego mostu wymagała kotew ze stali stopowej z Kurska.

Historycy zwracają uwagę, że od przełomu IX i X w. napłynęła do Europy wielka ilość złota, kości słoniowej i kryształu górskiego, co wiążą z Afryką arabską. Jest to niedorzeczność, gdyż prawo muzułmańskie zabraniało sprzedawania złota giaurom, toteż złoto szło DO ARABÓW. Kość słoniowa też miarodajna tu nie jest, gdyż aż do XIX w. Syberia była dostawcą kości słoniowej mamutów. Kryształ górski jest wprawdzie na Madagaskarze, ale Arabowie przełamali tam blokadę chińską dopiero w XV w, gdy największym zagłębiem jest Ural. Afryka jest zaś bogata w kamienie berylowe, których brak na Syberii i tejże wczesnośredniowiecznej podaży kosztowności.
http://www.wandaluzja.com/?p=p_268&iPageContent=2
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Kiara
Posty: 3829
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 15:10
x 211
Podziękował: 1713 razy
Otrzymał podziękowanie: 4061 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Kiara » środa 17 gru 2014, 22:16

Proponuję poczytać sobie dyskusje związane z autorem tych ciekawych teorii na portalu historycy.org

Nie znam aż tak dobrze tematu żeby definitywnie zabrać w nim głos, ale niektóre twierdzenia i rewelacje ekwilibrystyczne autora rozśmieszyły mnie.
Zatem....

http://www.historycy.org/index.php?show ... #entry5079


Obrazek
0 x


Miłość jest szczęściem!

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 17 gru 2014, 23:55

Kiara pisze:Proponuję poczytać sobie dyskusje związane z autorem tych ciekawych teorii na portalu historycy.org

Nie znam aż tak dobrze tematu żeby definitywnie zabrać w nim głos, ale niektóre twierdzenia i rewelacje ekwilibrystyczne autora rozśmieszyły mnie.
Zatem....

http://www.historycy.org/index.php?show ... #entry5079


Obrazek

Osobiście proponuję ci zapoznać się z jego książką: http://www.wandaluzja.com/?p=p_354&sName=00.-w-s-t-e-p
Może zrozumiesz dlaczego tak go tępią.
Liczy się z nim cały świat archeologiczny choć jest dla nich bardzo kontrowersyjny, bo ma odwagę przeciwstawiać się pseudo naukowej dyktaturze, która w tej dziedzinie równie mocno trzęsie jak polityka.
Gość podaje takie fakty podpięte konkretnymi danymi, że nie mógłby sobie pozwolić na tego typu pisanie gdyby nie wiedział co robi.
Później ocenisz. ;) :lol:
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Kiara
Posty: 3829
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 15:10
x 211
Podziękował: 1713 razy
Otrzymał podziękowanie: 4061 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: Kiara » czwartek 18 gru 2014, 02:39

Wiesz ja nie ocenię jego pracy w całokształcie, bo nie znam prawdziwego odniesienia do historii. Ale przeczytałam część związaną z historią Jezusa, Herodem , Janem Chrzcicielem, oraz Herodiadą i Salome.
Ironię w stosunku do Kathleen McGowan i tą część mogę z pełną odpowiedzialnością nazwać urojeniami na podstawie sklejenia cząstek informacji, które nie zawsze są prawdziwe. A z tych prawdziwych fragmentów stworzył autor wymyśloną fikcję.

Nie wiem co dalej, ale jeżeli tak samo..... to kiepsko.

Obrazek
0 x


Miłość jest szczęściem!

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 18 gru 2014, 02:45

Kiara pisze:Nie wiem co dalej, ale jeżeli tak samo..... to kiepsko.


Dlatego proponuję przeczytać.
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 02 cze 2016, 23:08

Białczyński pisze:Adrian Leszczyński – Mugilones, Svarines, Silingowie i Ślężanie
27 kwietnia 2016

W Wolnej Polsce nie ma i nie będzie nigdy zgody na jakiekolwiek formy cenzury. Artykuł poniższy dotknęła cenzura na TARACE. Tego typu praktyki były typowe dla PRL, ale są też niestety częste w III RP – znam je z własnego doświadczenia. Nie ma nic bardziej szkodliwego dla rozwoju publicystyki, popularyzacji wiedzy i poszukiwania prawdy w jakiejkolwiek dziedzinie nauki, ale szczególnie w historii Lechii i Po-Lechii, czyli Polski, a szerzej Słowiańszczyzny. CB

Obrazek obert napisał: U brunatnych znalazłem taką mapkę porównawczą: http://postimg.org/image/ow3rmatnb/
Jakże pięknie 1.kultura archeologiczna zgadza się z 2.wiodącą haplogrupą oraz 3.grupą języków zachodniosłowiańskich, a także 4.datowaniem radiowęglowym kultury archeologicznej a datowaniem rozprzestrzenienia się haplogrupy wg.genetyków, analizujących dane dla współczesnych populacji. 1x2x3x4 –
To bardzo cenne porównanie, w całej rozciągłości zgadzam się z komentarzem Roberta. CB.


Adrian Leszczyński – Mugilones, Svarines, Silingowie i Ślężanie

Wstęp

W kwestii pochodzenia Słowian zwracałem w swoich artykułach uwagę na najnowsze badania nowoczesnych dziedzin nauki. Skupiałem się przede wszystkim na genetyce, ale wspominałem także o antropologii oraz archeologii. W ostatnich tygodniach – dokładnie 24 marca 2016 r. pojawiła się kolejna ważna informacja na ten temat. W tym dniu ukazał się na anglojęzycznym portalu sciencemag artykuł o bitwie z czasów epoki brązu. [1] Już od kilku lat niemieccy archeolodzy badają w dolinie rzeki Tollense (pol. Dołęża; Tołęża) w Meklemburgii-Pomorzu Przednim (Niemcy) miejsce starożytnej wielkiej bitwy, jaka miała się tam rozegrać około roku 1200 p.n.e. Wspomniany artykuł opisuje nowe, dość sensacyjne wstępne wnioski wysnute z badań. Pomimo, iż archeolodzy pod kierownictwem Detlefa Jantzena przebadali tylko niewielką część pola bitwy, to znaleźli szczątki aż 130 osób, w znakomitej większości młodych mężczyzn w wieku 20-40 lat. Dodatkowo odkryto także szczątki pięciu koni. Szacuje się, że na całym obszarze bitwy powinny spoczywać szczątki około 750 osób. To pozwala przypuszczać, że w bitwie uczestniczyło co najmniej kilka tysięcy wojowników, co jest liczbą zadziwiająco wielką jak na tak odległe czasy. Obecnie, oprócz archeologów w badaniach uczestniczą także przedstawiciele innych dziedzin nauki, w tym genetycy. Badania genetyczne są dopiero na początkowym etapie i trudno mówić o konkretach. Jednakże genetyk Joachim Burger zdradził, że na podstawie badań kopalnego DNA można określić z jakimi współczesnymi narodami byli spokrewnieni wojownicy z doliny rzeki Dołęży. Jak się okazuje, próbki DNA pobrane z zębów wojowników najbardziej przypominają DNA współczesnych południowych Europejczyków, Skandynawów i Polaków. Informacja, że 3200 lat temu na terenie obecnych Niemiec walczyli przodkowie lub co najmniej krewniacy współczesnych Polaków po raz kolejny w ostatnim czasie przysporzyła argumentów autochtonistom w ich sporze z allochtonistami w sprawie pochodzenia Słowian. Zainteresowanym tym tematem nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na oficjalne wyniki tych badań.Te same argumenty dały również szczegółowe badania mitochondrialnego DNA (tzw. mtDNA) ze starożytnych stanowisk archeologicznych z terytorium Polski, o czym nie wspominałem do tej pory w swoich artykułach. Badania przeprowadzone przez dr Annę Juras przy współpracy polskich i zagranicznych naukowców, pozwoliły wyciągnąć wniosek, iż DNA dziedziczone w linii żeńskiej (mtDNA) osób żyjących na ziemiach polskich w okresie wpływów rzymskich ma najwięcej wspólnych haplotypów z materiałem genetycznym pochodzących od współczesnych Polaków. [2] Oznacza to, że istnieje ciągłość zamieszkania ziem polskich przez tę samą biologiczną ludność co najmniej od czasów wpływów rzymskich po dzień obecny. Wnioski te kłócą się z dominującą obecnie w nauce teorią allochtonistów o fizycznej wymianie ludności w VI w. na terenie Polski. Wcześniej, wnioski o genetycznej kontynuacji zamieszkania ziem polskich Anna Juras dokładnie opisała w swej pracy doktorskiej. [3] Również prof. Tomasz Grzybowski na podstawie swoich badań żeńskiego DNA (ponownie tzw. mtDNA) także skłania się ku autochtonizmowi i podważa pogląd, że Słowianie przybyli na ziemie polskie dopiero we wczesnym średniowieczu. [4]W obliczu tych faktów oraz w obliczu faktów przedstawionych w poprzednich moich artykułach, [5] należy na nowo spojrzeć na zapisy starożytnych kronikarzy opisujących ziemie polskie, czeskie, słowackie oraz połabskie i zastanowić się, czy opisywane przez nich plemiona były Słowianami. W świetle najnowszych licznych badań, szukanie słowiańskiej etymologii u dawnych plemion staje się już koniecznością, a nie tylko alternatywną ciekawostką.

Konieczne staje się przypomnienie, że kojarzeniem Słowian ze starożytnymi plemionami zajmowali się już w XIX i XX wieku polscy, a nawet niemieccy historycy. Epokowym dziełem o historii Słowian od czasów starożytnych po średniowiecze jest czternastotomowa lektura autorstwa Wilhelma Bogusławskiego pt. „Słowianie Zachodni. Dzieje, obyczaje, wierzenia”, której ponowne wydanie niedawno po wielu latach wznowiono. [6] W pierwszej części swego dzieła autor opisuje starożytne plemiona i łączy je ze Słowianami, zwracając uwagę na słowiańsko brzmiące nazwy tychże plemion zapisane przez starożytnych skrybów. Autor powołuje się przy tym na innych badaczy, nierzadko na Niemców – co dziś może zaskakiwać.
Pogląd o słowiańskich mieszkańcach starożytnej Germanii był wśród osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych polskich historyków powszechny. Jak pisze Konstanty Moes-Oskragiełło w swej książce „Jarstwo i wełniarstwo w dziejach Słowiańszczyzny”, cała starożytna Germania była słowiańska. [7] Autor uważa wręcz, że wszystkie nazwy topograficzne z terenu całych Niemiec mają pochodzenie słowiańskie. [8]W niniejszym artykule opisuję trzy starożytne ludy, które liczni badacze łączą ze Słowianami. Wyrażę również swój pogląd na interpretację ich nazw własnych.MugilonesOpis zaczynam od wymienionego przez Strabona plemienia o nazwie „Mugilones”. Grecki historyk i podróżnik wymienił ten lud jako jedyny spośród starożytnych pisarzy. Nazwa „Mugilones” pojawia się w jego dziele pt. „Geografia” z I wieku n.e. [9] Strabon nic szczegółowego nie pisze na temat tego ludu. Wymienia go tylko obok innych plemion zamieszkujących Europę Środkową. Te inne plemiona to: Coldui, Markomanowie, Bojowie, Lugiowie, Zumowie, Butonowie oraz Semnoni jako część wielkiego ludu Swebów. Co uderza w nazwie „Mugilones” to jej silne słowiańskie brzmienie. Wilhelm Bogusławski wzmiankuje, że nawet Jacob Grimm – słynny niemiecki językoznawca, współautor popularnych Baśni braci Grimm – przyznał, że nazwa tego ludu ma brzmienie czysto słowiańskie. [10] Nie powinno ulegać wątpliwości, że pochodzi ona od słowa „mogiła”, oznaczającego dawniej „naturalny pagórek, wzgórze”. Potem zaczęto też tak nazywać kopiec usypywany zmarłym. Bogusławski słusznie zauważa, że nazwy miejscowości pochodzące od wyrazu „mogiła” są na Słowiańszczyźnie bardzo liczne. Również na terenie obecnych Niemiec wszelkie, dość liczne nazwy o rdzeniu pochodzącym od „mogiły” mają słowiańską etymologię. W roku 984 kronikarz niemiecki Thietmar z Merseburga wspomina o „urbs Mogilina” – dzisiejszym Mügeln w niemieckiej Saksonii. Inne średniowieczne źródła wymieniają tę miejscowość m.in. jako „Mugelin”. Niemieccy językoznawcy nie mają wątpliwości, że miejscowość ta ma słowiański źródłosłów pochodzący od serbsko-łużyckiego wyrazu „mogyla” (pol. mogiła). [11]

Co do słowiańskiego rodowodu plemienia „Mugilones” nie ma wątpliwości polski historyk i slawista – prof. Jerzy Nalepa. On także uważa, że lud ten żył w czasach starożytnych nad Łabą, na terenie współczesnych Niemiec. [12] Nazwę tego plemienia rekonstruuje się jako „Mogilanie”. Należy wspomnieć, że za „słowiańskością” tego starożytnego plemienia opowiada się też inny znany językoznawca – prof. Tadeusz Lehr-Spławiński: [13]

Obrazek Rys. 1: Mugilones – Słownik starożytności słowiańskich. [13]

Warto skonfrontować co na temat „Mugilones” napisał Moritz Schönfeld – autor niemieckiego „Słownika starogermańskich nazw osobowych i plemiennych”, wydanego w 1911 r.: [14]

Obrazek Rys. 2: Mugilones – Wörterbuch der Altgermanischen Personen- und Völkernamen. [14]

W powyższym wycinku z niemieckiego słownika widać skrajną tendencyjność interpretacyjną niemieckich badaczy, ocierającą się wręcz o śmieszność. Autor słownika wymienia niemieckich historyków, którzy w nazwie „Mugilones” i jej innej wersji „Mulgilonas”, widzieli zupełnie inne litery niż te zapisane przez Strabona. I tak: Johann Kaspar Zeuss oraz Kramer podejrzewają, że nazwa ta właściwie powinna brzmieć „Bugidonas” i łączą ją z plemieniem „Burgundiones” (pol. Burgundowie). Müllenhoff widzi tu nazwę „Turkilonas”. Słynny archeolog, znany ze swojego niemieckiego szowinizmu, Gustaf Kossinna zupełnie puszcza wodze fantazji, widząc w strabonowym „Mugilones” wyraz „Ailuaikonas” lub „Alugiaonas”, które równie fantastycznie łączy z plemieniem „Elvecones” (pol. Helwekoni). Much uważa zaś, że nazwa pochodzi od niemieckiego słowa „Die Mächtigen” (pol. potężny) związanym z czasownikiem „mögen” (pol. chcieć, lubić).*** Wszystkie te nonsensowne i mocno naciągane zabiegi służą jednemu celowi: nie dopuszczać do myśli, że nazwa plemienia z I wieku n.e., mimo swojego oczywistego brzmienia, może być słowiańska. Dlatego łatwy w odczytaniu i interpretacji wyraz maksymalnie jest zniekształcany i komplikowany przez niemieckich badaczy. Na ich tle pozytywnie wyróżnia się wspomniany Jacob Grimm.

Choć wspomniani polscy naukowcy łączą plemię Mogilan głównie z terenami nad rzeką Łabą, warto odnotować, że lud ten mógł być związany z polskim miastem Mogilno, położonym w woj. kujawsko-pomorskim. Miasto te pochwalić się może bardzo starym rodowodem. We wczesnym średniowieczu było ono jednym z głównych grodów pogranicza wielkopolsko-kujawskiego, jeszcze zanim ukształtowało się państwo polskie.

Svarines

Publiusz Korneliusz Tacyt w swej „Księdze o pochodzeniu i siedzibach Germanów” (łac. „De Origine et situ Germanorum”) wymienia plemię o nazwie „Svarines”. [15] W zależności od kopii rękopisów, plemię te występuje pod następującymi nazwami: Svarines, Suarines, Svardones, Suardones, Suarmes, Svarmes, Smarines. Przy czym pamiętać należy, że w łacinie „v” tożsame jest z literą „u” – stąd poprawność obu form: zarówno „Svarines”, jak i „Suarines”. Bez łacińskiej końcówki „-es”,**** pojawia się typowo słowiańska nazwa „Svarin”. Dawne źródła podają, że Svarinowie (Swarynowie, Swarzynowie) mieszkali gdzieś między Łabą, a Bałtykiem. Nazwa plemienna pochodzi najprawdopodobniej od nazwy grodu. Starożytny Svarin to prawdopodobnie Swarzyn – dzisiejszy Schwerin – stolica niemieckiego kraju związkowego Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Schwerin położony jest dokładnie między Łabą, a Bałtykiem. Gród ten w średniowieczu stanowił silną siedzibę słowiańskich Obodrytów, opierających się dość długo chrystianizacji i niemieckiemu podbojowi. Dziś na górnej elewacji zamku w Schwerinie stoi pomnik księcia Niklota – obodrzyckiego władcy, od którego wywodzi się dynastia zniemczonych książąt meklemburskich, panujących w Meklemburgii aż do 1918 r.

Co ciekawe – w średniowieczu, gdy już nikt nie ma wątpliwości, że na terenach Połabia mieszkali Słowianie, nazwa grodu pojawia się pod niemal identycznymi postaciami jak w księdze Tacyta: Zuarin (1018 r.), Zuerin, Zwerin (1160 r.), Zvarin (1174 r.). Od XV wieku nazwa miasta brzmiała „Swerin” i używana jest ona do dziś w lokalnym meklemburskim dialekcie języka niemieckiego. Dopiero od XVI wieku używana jest współczesna oficjalna nazwa „Schwerin”, funkcjonująca w urzędowym języku niemieckim. [16]

Pomimo, iż wśród niemieckich naukowców pojawiały się absurdalne interpretacje tej nazwy wywodzące ją rzekomo od starogermańskiego wyrazu „swaran” (pol. bronić) pokrewne z niemieckim „schwören” (pol. przysięgać), to jednak większość badaczy uznaje pochodzenie nazwy miasta od połabskiego słowa „zvěŕ” (pol. zwierz) lub „zvěŕin” (pol. zwierzyniec). Rekonstruowana polska nazwa miasta Schwerin to oprócz Swarzyna, również Zwierzyn lub Skwarzyn.

Niektórzy językoznawcy wywodzili nazwę „Svarin” od słowiańskiego bóstwa Swaroga, co jednak nie znalazło szerszego uznania. [16] Jedna z niemieckich interpretacji wspomina, iż „Suarines” to w rzeczywistości „Su-varines” łącząc tą nazwę z innym, rzekomo niemieckim plemieniem znanym ze starożytności – Warynami (łac. Varini). [17] Ta koncepcja również wydaje się naciągana w porównaniu do najbardziej jasnej, pozbawionej fantastycznych kombinacji koncepcji o słowiańskim rodowodzie starożytnej nazwy „Svarines”.

Obrazek Rys. 3: Suarines – Wörterbuch der Altgermanischen Personen- und Völkernamen. [17]

Obrazek Rys. 4: Pomnik słowiańskiego księcia Obodrytów Niklota na elewacji zamku w Schwerinie
(źródło: Wikipedia, autor: Witold Muratow).


Silingowie a Ślężanie

Silingowie to plemię powszechnie uznawane w nauce za Germanów. Stanowili część większego ludu, zwanego Wandalami. Większość naukowców uznaje, że w starożytności zamieszkiwali obszar Dolnego Śląska, choć są opinie że mieszkali na Łużycach. W V wieku wraz z innym odłamem Wandalów tj. z plemieniem Hasdingów wyruszyli w wędrówkę ludów. Ludy te w swym marszu przez Europę w roku 406 przekroczyły Ren i weszły na teren Cesarstwa Rzymskiego. Najpierw plądrowały Galię, potem weszły na teren Hiszpanii, gdzie z innymi plemionami – Swebami, Alanami i Herulami utworzyły swoje królestwa. Z Półwyspu Iberyjskiego w liczbie około 80.000 osób Wandalowie, w tym i Silingowie, oraz Alanowie przeprawili się przez Cieśninę Gibraltarską do Afryki Północnej. Tam po zdobyciu Kartaginy utworzyli w 439 r. istniejące do 534 r. państwo Wandalów i Alanów.

Naukowcy związani z allochtonistyczną teorią pochodzenia Słowian, nie są pewni czy wszyscy Silingowie opuścili Śląsk. Większość podejrzewa jednak, że nie. Są głosy, według mnie słuszne, że nigdy dany lud nie opuszcza swych ziem w całości. Zawsze jakaś jego część pozostaje w ojczyźnie.

Abstrahując od oficjalnej wersji na temat Silingów, nikt natomiast nie ma wątpliwości, że od VI wieku Śląsk, jak i pozostałe ziemie polskie zamieszkują Słowianie. Nikt nie ma wątpliwości, że wspominani przez średniowiecznych kronikarzy Ślężanie z terenu Śląska są Słowianami. Plemię te zawdzięcza swą nazwę najprawdopodobniej górze Ślęży, położonej w pobliżu miasteczka Sobótka, na południe od Wrocławia. Jak wykazały badania, Ślęża była znaczącym ośrodkiem kultu pogańskiego już od czasów epoki brązu do momentu chrystianizacji.

Niektórzy historycy utożsamiają „germańskie” plemię Silingów właśnie ze słowiańskim plemieniem Ślężan. Inni przeczą tej koncepcji. W próbie odkrycia tej zagadki zajrzeć należy do źródła, które jako pierwsze wspomina o starożytnych Silingach. Źródłem tym jest „Geografia”(starogr. Geographike Hyphegesis) Klaudiusza Ptolemeusza. Autor – słynny historyk, astronom i matematyk greckiego pochodzenia żył w II w. n.e. i jako pierwszy wymienił nazwę interesującego nas plemienia. We wspomnianym swoim dziele pisze on tak:

„Poniżej Semnonów mieszkają Silingowie, poniżej Burgundów Lugowie Omanowie i Lugowie Didunowie aż do gór Asciburgius; a poniżej Silingów Kalukoni po obu stronach rzeki Albis, poniżej tych Cheruskowie i Kamawowie aż do góry Melibocus, od której na wschód blisko rzeki Albis Bohemowie, ponad nimi Bateinowie i poniżej gór Asciburgius Korkontowie i Lugowie Burowie aż do źródeł rzeki Wisły. Za tymi pierwsi są Sidonowie, potem Kognowie, potem Wisburgiowie powyżej Lasu Hercyńskiego”.

Pomimo tego tłumaczenia warto zwrócić uwagę na fragment oryginału pisanego po grecku:

„Πάλιν ὑπὸ μὲν τοὺς Σέμνονας οἰκοῦσι Σιλίγγαι, ὑπὸ δὲ τοὺς Βουργούντας Λοῦγοι οἱ Ὀμανοὶ, ὑφ᾽ οὓς Λοῦγοι οἱ Διδοῦνοι μέχρι τοῦ Ἀσκιβουργίου ὂρους; ὑπὸ δὲ τοὺς Σιλίγγας Καλούκωνες ἐφ᾽ ἑκάτερα τοῦ Ἅλβιος ποταμοῦ, ὑφ᾽ οὓς Χαιρουσκοὶ καὶ Καμαυοὶ μέχρι τοῦ Μηλιβόκου ὄρους, ῳν πρὸς ἀνατολὰς περὶ τὸν Ἄλβιν ποταμὸν Βαινοχαῖμαι, ὑπὲρ οὓς Βατεινοὶ, καὶ ἔτι ὑπὲρ τούτουσς ὑπὸ τῷ ἀσκιβουργίῳ ὄπει Κορκοντοὶ καὶ Λοῦγοι οἱ Βοῦροι μέχρι τῆς κεφαλῆς τοῦ Οὐιστούλα ποταμοῦ· ὑπὸ δὲ τούτους πρῶτοι Σίδωνες, εὶτα Κῶγνοι, εὶτα Οὐισβούργιοι ὑπὲρ τὸν Ὀρκύνιον Δρυμόν”. [18]

W greckim zapisie istotna jest nazwa plemienia „Silingów” napisana przez Klaudiusza Ptolemeusza. Jak wynika z tekstu, po grecku brzmi ona „Σιλίγγαι”. Odzwierciedlając jej dokładny literalny zapis na alfabet łaciński ma on postać „Siliggai”, a nie „Silingae” czy „Silingi” jak brzmią późniejsze łacińskie wersje. W zapisie tym zastanawia podwójne użycie greckiej litery „g” („γ”). Być może jest to bez znaczenia, a być może wstawienie do wyrazu dwóch liter „g” przez Ptolemeusza ma jakiś cel. Przyjmując pogląd, że użycie dwóch liter nie było przypadkowe, można domniemywać, że autor tym sposobem chciał stworzyć nową zgłoskę – najprawdopodobniej nieznaną w języku greckim. Zapewne taką, jaką wymawiali członkowie tegoż plemienia lub pokrewni im sąsiedzi. Uznając teorię o pokrewieństwie Silingów i Ślężan, oczywiste staje się, że chodzi o zgłoskę „ż”. W języku polskim „g” jest zamienne z „ż” np. noga – nożna; droga – dróżka; ja mogę – ty możesz itd. W innych językach indoeuropejskich np. w języku łacińskim, a także włoskim „g” w połączeniu z „i” czytane jest zazwyczaj jako „dź” lub „dzi”. W języku francuskim zazwyczaj czytane jest jako „ż”, a w angielskim jako „dż”. Wstawiając zatem w miejsce ptolemeuszowego „gg” wspomnianą zgłoskę „ż” pojawia się słowo „Siliżai”.

Wybiegając nieco do przodu, załóżmy że Ptolemeusz słyszał słowiańską nazwę „Ślężan”. Zastanówmy się tym samym, jak mógł ją zapisać mając do dyspozycji greckie litery, które nie za bardzo mogły oddać brzmienia słowiańskich zgłosek. Autor musiał zatem tworzyć nowe zgłoski używając znane mu, greckie litery. Zatem „ż” mógł zapisać używając podwójnej litery „g” („γγ”). Zamiast nieznanego w greckim „ś” mógł użyć jedynie logicznego i możliwego zapisu tej zgłoski w postaci „si” („Σι”). Gdyby w miejsce „gg” wstawić „ż”, a w miejsce „si” wstawić „ś”, to wyjdzie wyraz „Śliżai”. Jakby nie spojrzeć na tę nazwę, to bez wątpienia brzmi ona już silnie słowiańsko i do złudzenia kojarzy się z nazwą wspomnianej góry – „Ślęża”. Niewiele różni się też od nazwy własnej „Ślężanie”. Wówczas germańscy „Silingowie” konsekwentnie przekształcają się w słowiańskich „Ślężan”. A gdyby jeszcze dodać w środek tegoż słowa literę „n”, która pojawia się w późniejszych tekstach łacińskich, to brzmienie nazwy plemienia byłoby już niemal zupełnie bliskie słowiańskiemu oryginałowi: „Ślinżai”. Bez ostatniej litery „i”, którą Grecy często dodawali do nazw własnych, mielibyśmy „Ślinża”. Teraz ta nazwa bez wątpienia mało przypomina jakikolwiek język germański. W zasadzie w ogóle go nie przypomina. Brzmi niemal identycznie jak słowiańska „Ślęża”. Co istotne – we współczesnym dialekcie śląskim języka polskiego góra Ślęża określana jest jako „Ślynża”. [19] Brzmi niemal identycznie jak ptolemeuszowa „Ślinża”.

Jak głosi dominująca allochtonistyczna teoria: germańskie plemię Silingów zamieszkujące w starożytności współczesny polski Śląsk ustąpiło miejsca średniowiecznemu słowiańskiemu plemieniu Ślężan. Z powyższego językowego wywodu wynika zaś wniosek zupełnie inny: rzekomi germańscy „Silingowie” to w istocie to samo plemię, co słowiańscy „Ślężanie”. Ostatnie badania nowoczesnych dziedzin nauki, o których bez ustanku wspominam w swoich artykułach, zdają się potwierdzać tę tezę.

Na jej dodatkowe poparcie, pragnę zwrócić uwagę, iż w łacińskich zapisach z czasów średniowiecza, na określenie „Śląska” pojawia się nazwa „Silesia”. Na określenie góry Ślęży zaś: Silencia, Silentia, później Slezie. [20] W tych przypadkach łacińskojęzyczni kronikarze, słowiańską głoskę „Ś” zapisywali głównie jako „Si”. Dokonali identycznego manewru, jakiego według mnie dokonał Klaudiusz Ptolemeusz. W nazwie „Silencia”, „Silentia” końcowe „ża” (Ślę-ża) zapisano jako „cia” lub „tia”. W zapisie Ptolemeusza „ża” to „gga” czytane prawdopodobnie właśnie jako „ża” (gg = ż).*****

Uprzedzając argumenty, że w II wieku n.e., a więc kiedy Ptolemeusz zapisał nazwę własną „Siliggai”, słowiańskie głoski „ś” i „ż” mogły nie istnieć, odpowiadam, iż tak naprawdę nie wiadomo kiedy jakie głoski w językach słowiańskich, w tym także w języku polskim, wykształciły się. Obecne teorie językowe oparte są na bardzo kruchych podstawach i należy do nich podchodzić z dystansem. Nierzadko opierają się one na wykładni historycznej dokonanej przez naukowców innych dziedzin nauki. Zasadnie przy tej okazji jest zacytować Zbigniewa Babika, który w swym obszernym słowniku „Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich” tłumaczy germańskie pochodzenie końcówek nazw rzecznych „-awa” rzekomo bezsprzecznie udowodnionym germańskim osadnictwem na ziemiach zachodniej Słowiańszczyzny:

Objaśnienie to można rozciągnąć na większość innych, występujących w zwartym zasięgu geograficznym nazw rzecznych na -ava, zwłaszcza jeśli występują one na terytorium zasiedlonym w przeszłości przez rozmaite plemiona germańskie (co w większości wypadków można dość pewnie zweryfikować drogą analizy starożytnych źródeł pisanych, por. Godłowski 1985; Strzelczyk 1992 dla ziem polskich). [21]

Niestety dla tłumaczeń Babika, żadne germańskie zasiedlenie ziem słowiańskich w starożytności nie jest udowodnione. Nie potwierdzają je ani źródła pisane – o czym sam wspominałem, ani wykopaliska archeologiczne, a w świetle ostatnich rewelacyjnych odkryć, należy je coraz silniej kwestionować.******

Co do końcówki „-awa”, to wśród językoznawców już od dawna nie istniała w tej konkretnej sprawie jednolitość stanowisk. Samą koncepcję germańskiego pochodzenia tego elementu szczególnie zaciekle zwalczał m.in. prof. Mikołaj Rudnicki. Niniejszy przykład jest tylko jednym z wielu, gdy językoznawstwo opiera swoje teorie na koncepcjach zaczerpniętych z innych dziedzin nauki, głównie z archeologii, a zwłaszcza z jej jednostronnych interpretacji. Należy zatem mieć dystans do niezależności ideologicznej wielu językoznawców i ich teorii. Poglądy o istnieniu lub nieistnieniu danej głoski w językach słowiańskich w danym okresie czasowym są tylko poglądami, a nie wyrocznią. Są tezami nierzadko poddanymi ideologicznym wpływom, w tym zwłaszcza mało obiektywnej nauki niemieckiej.

Zresztą, gdyby nawet odrzucić koncepcję o tym, że ptolemeuszowe „gg” oznaczało zgłoskę „ż”, to brzmienie zapisu Ptolemeusza miałoby postać „Śligga”, co dawałoby łacińskie „Ślinga” („Ślęga”). Zatem również miałoby brzmienie słowiańskie, tym bardziej, iż niektórzy językoznawcy wywodzą nazwę góry od słowiańskiego słowa „ślęg” oznaczającego „wilgoć”. [22] I w tym przypadku zasadne jest przyjęcie, że nazwa góry Ślęża ma słowiański rodowód, a idąc tym tropem – pochodzenie nazwy plemiennej „Silingowie” („Ślingowie”, „Ślęgowie, „Ślęganie”) również jest słowiańskie. Poza wspomnianym prof. Rudnickim za słowiańską etymologią góry Ślęży i rzeki Ślęzy (w przeszłości obie nazwy brzmiały tak samo) opowiadał się również prof. Stanisław Rospond. Jego zdaniem najstarsze zapisy nazwy dzielnicy w formie „Slesia”, „Slezia”, „Zlesensis”, jakie spotyka się w dokumentach z XII i XIII wieku, wskazują na ich pochodzenie od wspomnianego wyrazu „ślęg” (wilgoć). Ponadto Rospond słusznie podkreśla, że od nazwy „Ślęża” powstała nazwa plemienia „Ślężanie” według częstego w językach słowiańskich typu słowotwórczego. [22] Wobec tych faktów, próba wywodzenia rdzenia „Sil-”, jak to czynią niektórzy badacze, od bliżej niesprecyzowanego indoeuropejskiego (być może italskiego) wyrazu jest także mało przekonująca. [23] Wywodzenie nazwy góry od plemienia Silingów, jak to czynią liczni niemieccy badacze, przeczy powszechnej praktyce pochodzenia nazw plemiennych od nazw toponimów – gór, rzek, a nawet osad i grodów. Nazwa Silingów powstała, zgodnie z powszechnymi zasadami, od toponimu Ślęży i miała słowiański źródłosłów. To samo tyczy się nazwy plemiennej Ślężan, których nazwę należy utożsamiać z nazwą plemienną Silingów. Obie nazwy są sobie bowiem tożsame i mają tę samą etymologię. Tyle, że jedna występuje w starożytności, a druga w średniowieczu. Wbrew pozorom, nie różnią się one jednak znacznie.

Obrazek Rys. 5: Góra Ślęża (źródło: Wikipedia, autor: Adam Dziura).

W temacie nazwy Silingów uwagę zwraca bardzo podobna nazwa plemienia bez wątpienia słowiańskiego, zamieszkującego w średniowieczu grecki Peloponez. Plemieniem tym są Milingowie (gr. Μιληγγοί – transliteracja: Miliggoi). Późniejsze zapisy brzmią „Μελίγγοι” (transl. Meliggoi). Większość językoznawców nie ma wątpliwości, że nazwa ta ma słowiański źródłosłów. Lingwiści twierdzą, że nawiązuje ona do innego słowiańskiego plemienia, znanego z Europy Środkowej – do Milczan (łac. Milzani). Uznając ten pogląd za słuszny, podwójne greckie „gg” („γγ”) byłoby odpowiednikiem „z” lub „cz”. Bez względu jednak na interpretację nazwa „Siliggai” oraz „Miliggoi” są sobie bardzo bliskie w zapisie. Druga wskazuje bez wątpienia plemię słowiańskie, pierwsza w odniesieniu do przedstawionych argumentów również dotyczyć może plemienia słowiańskiego. I w moim przekonaniu dotyczy. Pomijając wywody językowe, pozostałe argumenty wskazują na słowiańskie pochodzenie plemienia Silingów i na jego bezpośredni związek ze średniowiecznymi Ślężanami.

Obrazek Rys. 6: Milingowie – Słownik starożytności słowiańskich. [26]

Zakończenie

Przedstawiona powyżej interpretacja pochodzenia nazwy Silingów pokazuje, że z nazwą starożytnego, rzekomo germańskiego plemienia mamy do czynienia w średniowieczu, tyle że pod podobną, lecz nieco inną postacią: Ślężanie, Sleenzane, Zleznensi, Silensii, Slesiensi, Slesie, Zlesie, Silesiae, Silesia itp. [24] Thietmar z Merseburga wspomina o „pago Silensi” (pol. kraju śląskim; kraju Ślężan). Wyraz „Silensi” jest bardzo podobny do wyrazu „Silingi”, co dodatkowo pozwala łączyć oba, rzekomo odrębne germańskie i słowiańskie, plemiona. Można wręcz mówić o kontynuacji jednej i tej samej nazwy, zapisanej w źródłach pod nieco odmiennymi postaciami.

Zjawisko występowania tych samych nazw plemiennych na tych samych terytoriach Słowiańszczyzny zarówno w starożytności jak i w średniowieczu nie ogranicza się tylko i wyłącznie do Silingów / Ślężan czy do Svarines / Swarynów. Mamy z nim do czynienia o wiele częściej. Miałem już okazję pisać o kontynuacji nazw starożytnych Wandalów i Wenedów z nazwami średniowiecznych, a także nowożytnych słowiańskich Wandalów oraz Wendów / Winidów. [25] Osobnego opisu warto byłoby się podjąć w przypadku pozostałych plemion, których nazwy znane są zarówno ze starożytności jak i ze średniowiecza. Coraz więcej faktów przemawia za tym, że liczne starożytne germańskie plemiona to w istocie ta sama ludność, co średniowieczne plemiona słowiańskie. Wystarczy wspomnieć choćby o germańskich Warynach (łac. Varini) i średniowiecznych Warnach – ich słowiańskich odpowiednikach czy choćby o starożytnych germańskich Glommas i ich prawdopodobnych średniowiecznych, słowiańskich potomkach – Glomitach.

Warto zajrzeć do tomów Wilhelma Bogusławskiego i zaznajomić się z jego koncepcjami na temat łączenia starożytnych plemion z plemionami średniowiecznych Słowian. Warto poszukać tych informacji również u innych dawnych autorów odważnie łączących starożytnych Germanów ze średniowiecznymi Słowianami. Warto to robić, gdyż wiele wskazuje na to, że takie łączenie niebawem stanie się koniecznością wymuszoną przez naukę.

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl

PRZYPISY:

[1] – Andrew Curry, Slaughter at the bridge: Uncovering a colossal Bronze Age battle, Sciencemag 24.03.2016: http://www.sciencemag.org/news/2016/03/ ... age-battle
– Wojciech Pastuszka, Nowe wieści o prehistorycznej bitwie nad Bałtykiem, Archeowieści 29.03.2016: http://archeowiesci.pl/2016/03/29/nowe- ... baltykiem/

[2] – Anna Juras, Mirosława Dabert, Jakub Z. Kosicki, Janusz Piontek z zespołem, Ancient DNA Reveals Matrilineal Continuity in Present-Day Poland over the Last Two Millennia, Plos One 22.10.2014: http://journals.plos.org/plosone/articl ... ne.0110839
– Wojciech Pastuszka, Nowe badania genetyczne dawnych mieszkańców naszych ziem, Archeowieści 24.10.2014: http://archeowiesci.pl/2014/10/24/nowe- ... zych-ziem/

[3] – Anna Juras, Praca doktorska: Etnogeneza Słowian w świetle badań kopalnego DNA, Poznań 2012: https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstre ... torska.pdf

[4] – Polskie Radio, artykuł i audycja – rozmowa z prof. T. Grzybowskim: http://www.polskieradio.pl/7/179/Artyku ... zy-w-szoku
– Ludwika Tomala, Przodkowie Słowian mogli być w Europie 4 tys. lat temu, PAP Nauka w Polsce 28.01.2013: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... -temu.html
– Marta Mielnik-Sikorska, Patrycja Daca, Tomasz Grzybowski z zespołem, The History of Slavs Inferred from Complete Mitochondrial Genome Sequences, Plos One 14.01.2013: http://journals.plos.org/plosone/articl ... ne.0054360

[5] – patrz artykuły Adriana Leszczyńskiego, Taraka: http://www.taraka.pl/spis.php?aut=436

[6] – Wilhelm Bogusławski, Słowianie Zachodni. Dzieje obyczaje wierzenia (komplet w 14-tu częściach):
http://ksiegarnia-armoryka.pl/Slowianie ... awski.html

[7] – Konstanty Moes-Oskragiełło, Jarstwo i wełniarstwo w dziejach Słowiańszczyzny, Warszawa 1888 r., s. 10.

[8] – tamże, s. 18.

[9] – Strabon, Geografia (Geographica hypomnemata), księga 7, rozdział 1 – tekst w j. angielskim: http://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/R ... /home.html

[10] – Wilhelm Bogusławski, Dzieje Słowiańszczyzny Północno-Zachodniej do połowy XIII w., Księga 1, Słowiańszczyzna północno-zachodnia od I do VI w. po Chrystusie, Poznań 1857 r., s. 56,57 – wersja internetowa: http://archive.org/stream/dzielesowiasz ... t_djvu.txt

[11] – Wikipedia (niem.): https://de.wikipedia.org/wiki/M%C3%BCgeln#Geschichte

[12] – Jerzy Nalepa, Mugilones [w:] Słownik Starożytności Słowiańskich, t. III, Wrocław 1967 r., s. 327.;
– Jerzy Nalepa, Mogilanie – prasłowiańskie plemię nad Łabą w czasach Chrystusa: (Mugilones, Strabo, Geographica), Poznań, Slavia Occidentalis 2006 r.

[13] – Słownik starożytności słowiańskich: encyklopedyczny zarys kultury Słowian od czasów najdawniejszych do schyłku wieku XII. T. 3, L-O. Cz. 1, L-M / red. Władysław Kowalenko, Gerard Labuda, Zdzisław Stieber; Komitet Słowianoznawstwa Polskiej Akademii Nauk, Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1967 r., s. 327.

[14] – Moritz Schönfeld, Wörterbuch der Altgermanischen Personen- und Völkernamen, Heidelberg 1911 r., s. 169: http://ia801409.us.archive.org/24/items ... 00scho.pdf

[15] – Publiusz Korneliusz Tacyt, Księga o pochodzeniu i siedzibach Germanów, część 40.: http://www.traditio-europae.org/Przekla ... manow.html

[16] – Wikipedia (niem.): https://de.wikipedia.org/wiki/Schwerin#Name

[17] – Moritz Schönfeld, Wörterbuch der Altgermanischen Personen- und Völkernamen, Heidelberg 1911 r., s. 211, 212: http://ia801409.us.archive.org/24/items ... 00scho.pdf

[18] – Wikipedia (pol.): https://pl.wikipedia.org/wiki/Silingowi ... B3d.C5.82a

[19] – Wikipedia (język/dialekt śląski): https://szl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Alyn%C5%BCa

[20] – Wikipedia (pol.): https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C ... ogia_nazwy

[21] – Zbigniew Babik, Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich, Kraków, Universitas 2001 r., s. 55.

[22] – Izabela Winiarska, Dialekt śląski wczoraj i dziś – Pochodzenie nazwy Śląsk, Gwary Polskie: http://www.gwarypolskie.uw.edu.pl/index ... mitstart=5
– Wikipedia (pol.), Pochodzenie nazwy Śląsk: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pochodzen ... Al%C4%85sk

[23] – Wikipedia (pol.), Śląsk – Toponimia: https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%85sk#Toponimia

[24] – nazwy zarówno plemienia Ślężan, jak i ich ziemi – Śląska.

[25] – patrz artykuły: Adrian Leszczyński, Wenedowie Wandalowie i Słowianie, Taraka 24.05.2014: http://www.taraka.pl/wenedowie_wandalowie_slowianie
oraz Adrian Leszczyński, Źródła pisane o pochodzeniu Słowian i Polaków, Taraka 23.02.2015: http://www.taraka.pl/zrodla_pisane_o_pochodzeniu

[26] – Słownik starożytności słowiańskich: encyklopedyczny zarys kultury Słowian od czasów najdawniejszych do schyłku wieku XII. T. 3, L-O. Cz. 1, L-M / red. Władysław Kowalenko, Gerard Labuda, Zdzisław Stieber; Komitet Słowianoznawstwa Polskiej Akademii Nauk, Wrocław, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1967 r., s. 259.

Uwaga: Cenny wstęp redakcyjny do tego artykułu oraz przypisy redakcyjne znajdują się także pod tym artykułem na blogu Skribh. Znajdziecie tam równie ciekawą dyskusję i mapę na końcu artykułu.
O dawniejszych dziejach Mogilanów, Ślężan, Milingów, Chorwatów, Hariów, Mardów i innych plemion Słowian możecie przeczytać w Mitologii Słowian: Księga Tura i Księga Ruty. CB.

http://bialczynski.pl/2016/04/27/adrian ... more-58095
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 14 lip 2016, 23:42

Białczyński pisze:Adrian Leszczyński – Starożytni Szczecinianie i Warnowie
13 lipca 2016

Publikujemy kolejny artykuł Adriana Leszczyńskiego, kontynuujący temat nazw starożytnych słowiańskich plemion, tym razem poświęcony Szczecinianom i Warnom oraz wnoszący kilka drobnych poprawek do poprzedniego tekstu na temat Ślężan. Dodam tylko, że zgadzam się z treścią tego artykułu w całej rozciągłości. CB

© by Adrian Leszczyński

Wstęp – jeszcze kilka słów o Silingach i ich związkach ze Ślężanami


Mój ostatni artykuł pt. „Mugilones, Svarines, Silingowie i Ślężanie” [1] wywołał falę dyskusji na temat przedstawionych w nim tez językowych łączących nazwę starożytnych Silingówze średniowiecznymi Ślężanami. Trzeba przyznać, że nawet krytyczne uwagi wnoszą wiele do odkrywania prawdy pod warunkiem, że są merytoryczne. W związku z tym na początku niniejszego artykułu chciałbym wrócić jeszcze na chwilę do tematu związanego z Silingami i Ślężanami dopisując kilka zdań. Są one efektem polemiki z krytycznymi, acz merytorycznymi uwagami.

Alfabet grecki składa się zarówno z pojedynczych liter jak i ich kombinacji, które w koniunkcji oddają brzmienie nowych dźwięków. Według Wikipedii podwójne greckie „g” („γγ”) wymawiane jest jako „ng”. W fonologii greckiej jest to spółgłoska nosowa tylnojęzykowa, miękkopodniebienna. [2] Uznając to za aksjomat, nie zaprzecza on teorii, że nazwa „Σιλίγγαι” (transliteracja pol.: Siliggai lub Silingai) ma słowiańską etymologię. Dowodem na to może być wspomniana w rzeczonym artykule nazwa bez wątpienia słowiańskich Milingów (gr. Μιληγγοί), gdzie greckojęzyczny kronikarz użył podobnego zabiegu w zapisie, jak starożytny Tacyt zapisujący nazwę „Σιλίγγαι”. Fakt ten nie zaprzecza słowiańskiego pochodzenia tegoż plemienia. Ponadto greckie „Σιλίγγαι” w transliteracji na język polski mogło brzmieć „Ślingai”, co oddawałoby brzmienie plemienia, jako Ślyngowie lub Ślęgowie. Uwzględniając koncepcję prof. Stanisława Rosponda wywodzącego nazwę plemienną Ślężan od wyrazu „ślęg” (wilgoć) wciąż mielibyśmy słowiańską etymologię. I to bez względu na to, czy głoska „ż” lub „z”, jako pochodna od głoski „g” istniała już w języku polskim czy nie. Według mnie, istniała. A jeśli nawet nie istniała, to nazwa plemienia brzmiałaby „Ślęganie”. W innym przypadku nazwa ta brzmiałaby „Ślężanie” lub „Ślęzanie”, a zapis grecki z podwójną literą „g” („γγ”) mógł być możliwie najlogiczniejszym zapisem połączonych głosek „-nż” (Ślynżanie / Ślenżanie) lub „-nz” (Ślynzanie / Ślenzanie). Wówczas to w zapisie greckiego podwójnego „g” („γγ”), pierwsze „g” („γ”) odpowiadałoby za głoskę „n”, zaś drugie za głoskę „g” lub „ż” albo „z”.
Wszystkie te możliwe kombinacje interpretacyjne wciąż nie zaprzeczają słowiańskości pierwotnego zapisu Silingów i ich najbardziej prawdopodobnej słowiańskiej etymologii.

Starożytni Szczecinianie – Sidini, Sedini

Kończąc temat Silingów / Ślężan, przechodzę do innego ciekawego starożytnego zapisu dotyczącego plemienia z terytorium współczesnej Polski. Mowa o plemieniu o nazwie Sidini lub Sedini. O plemieniu tym wspomina tylko Klaudiusz Ptolemeusz w swym dziele pt. „Geografia”. [3] W zależności od przekazu, nazwa ta ma następujące postaci: Σειδινοί (transliteracja: Seidinoi), Σιδηνοί (translit.: Sidenoi) oraz Σιδεινοί (translit.: Sideinoi). Starożytny autor informuje, iż plemię te zamieszkuje ziemie u ujścia rzeki „Viadua”, powszechnie i według mnie słusznie, utożsamianej z Odrą. Ani w „Słowniku starożytności słowiańskich”, ani w niemieckim słowniku Moritza Schönfelda „Wörterbuch der Altgermanischen Personen- und Völkernamen” ani nigdzie indziej nie natknąłem się na interpretacje etymologiczne wywodzące się od języka germańskiego tejże nazwy. Jednak już pierwsze wrażenie kojarzy tę nazwę ze słowiańską nazwą Szczecina. Jak podaje cytowany przeze mnie w poprzednim artykule Wilhelm Bogusławski, słowiańskość nazwy plemiennej Sidinów / Sedinów uznawali liczni niemieccy historycy. [4] Na przykład wydawca „Kroniki Słowian” Helmolda – Heinrich Bangert w roku 1659 w Lubece wypowiedział takie oto słowa: „Sedini hodie Stetinenses” (pol. Sedinowie – obecnie Szczecinianie”). Sedinów za Słowian uznawał też znany pruski historyk i geograf Konrad Mannert, żyjący w latach 1756-1834. [5]

Jak podaje W. Bogusławski: „według Pretoriusa nazwa Sidones, w sarmackiej [słowiańskiej – przyp. A.L.] mowie pochodzi od sedin, sedinie, posidere, quo nomine Sedini notabantur idem quod possessionati. Orbis Gothicus III cap. 14. Etymologia mylna: Szczecin nie od posiadania, a od szczeciny pochodzi, ale wywód nazwy Sedinów z mowy słowiańskiej w XVII w. zasługuje na uwagę”. [5] Istotnie nazwa miasta Szczecin wywodzi się najprawdopodobniej od „szczeciny”, choć istnieją również poglądy, że od słowa „szczyt”, które oznaczało bądź „tarczę”, bądź „wzgórze, szczyt”. [6] Bez względu na racje, nie ulega wątpliwości, że nazwa ta ma słowiańskie pochodzenie. Dowodzi tego również typowo słowiańska końcówka „-in”, charakterystyczna i popularna w nazwach słowiańskich. Co istotne – końcówka ta występuje także w ptolemeuszowym zapisie z II wieku n.e. Trudno zatem uważać Sidinów / Sedinów za inny lud, jak słowiański. Trudno jest dziś ocenić czy w II wieku nazwa „Szczecin” miała współczesną polską wersję. Kaszubska, a więc najbliższa oryginałowi nazwa „Szczecëno” również zawiera typowe dla j. polskiego „szcz-”, trudne do wymówienia dla Rzymian czy Greków. Być może nazwa ta miała wówczas postać „Stetin” lub „Stytin”. Warto odnotować, że np. w języku czeskim i słowackim wyraz „szczyt” ma postać „štít”, , zatem w obu tych słowiańskich językach pierwsza głoska ma postać taką samą jak w j. polskim, ale druga głoska zachowała pierwotne „t”, podczas, gdy w j. polskim i kaszubskim przeszła w „cz”. To samo dotyczy wyrazu „szczecina”, który w j. czeskim i słowackim brzmi odpowiednio: „štětiny“ oraz „štetiny“. Powstaje wobec tego pytanie: jak użytkownik języka greckiego mógł zapisać tego typu wyraz? Czyż nie „Setin“ lub „Sitin“ lub bardziej twardo – „Sedin“ lub „Sidin“ ? Albo w jakikolwiek zbliżony sposób? Odpowiedź wydaje się oczywista.

W obliczu tych faktów oraz w obliczu najnowszych odkryć genetycznych, archeologicznych czy antropologicznych wskazujących na autochtonizm Słowian na ziemiach polskich i połabskich, takie rozumowanie zapisu starożytnej nazwy „Seidinoi / Sidenoi / Sideinoi / Sidin“ wydaje się jak najbardziej logiczne. Tym bardziej, że znane ze średniowiecza zapisy nazw miasta również mają podobną postać, unikającą łączenia spółgłosek „szcz-“ lub „szt-“. Przekazy żydowskiego kupca Ibrahima ibn Jakuba z połowy X w. mówią o dużym słowiańskim mieście portowym nad Odrą, które nazywało się „Sadżin" lub „Sasin”, wokół którego rozwijało się gęste osadnictwo wiejskie. [7] Tutaj podobnie mamy do czynienia z upraszczaniem trudnych w wymowie pierwszych spółgłosek, natomiast ponownie obcojęzycznemu pisarzowi nie sprawia problemu słowiańska końcówka „-in”. Również początkowa łacińska nazwa miasta powstała według tego samego klucza i miała postać „Sedinum”. Dopiero później pojawia się łacińska, inna nazwa – „Stetinum” będąca pochodną niemieckiego Stettin, które i tak ma typowo słowiańskie brzmienie. Dopiero zaś w XII w. pojawiają się nazwy: Stetin (1133), Stetyn (1188), Stitin (1251), a także Stitinum, Stitin, Stetina i Stittin, zawierające „t” po pierwszej głosce „S”. Wielkość i bogactwo Szczecina w X w. opisywane przez licznych kronikarzy, każe domniemywać, że miasto te było ważnym ośrodkiem plemiennym na długo przed tym stuleciem. Zatem miasto mogło mieć już duże znaczenie także w czasach starożytnych. Tak duże, że od jego nazwy urobiono nazwę plemienia zapisaną przez Klaudiusza Ptolemeusza.

Ciekawostką jest fakt, że w XIX wieku na fali wzrastającego nacjonalizmu niemieckiego została wymyślona „Sedina” – germańska bogini. Jej imię stworzono od nazwy wzmiankowanego rzekomo germańskiego plemienia Sidinów, którym XVI-wieczny kronikarz Thomas Kantzow przypisał założenie Szczecina. [8]
Jednak podobieństwo zapisu starożytnego do zapisów średniowiecznych i nowożytnych, bez wątpienia o słowiańskiej etymologii, nakazuje wyciągnąć wniosek, że starożytni Sidinowie / Sedinowie byli Słowianami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...
http://bialczynski.pl/2016/07/13/60889/#more-60889

cdn.
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Etnografia Słowian

Nieprzeczytany post autor: abcd » piątek 15 lip 2016, 12:48

ciąg dalszy

Adrian Leszczyński pisze:Warnowie

Warnowie wspominani są w starożytności jako lud germański oraz w średniowieczu jako lud słowiański. Jest to jeden z wielu przykładów – chyba najbardziej obrazowy ze względu na identyczność nazw starożytnych i średniowiecznych – gdy plemię germańskie znane ze starożytnych zapisów, pojawia się pod tą samą nazwą w średniowieczu, ale już jako plemię słowiańskie.
Na przestrzeni wieków Warnowie pojawiają się pod następującymi nazwami: Varinnae (Pliniusz Starszy – „Historia naturalis”), Varini (Tacyt – „De origine et situ Germanorum”), Wirunoi (oryg. gr. Οὐίρουνοι; Klaudiusz_Ptolemeusz – „Geographike hyphegesis”) [3], Varni / Varnoi (Prokopiusz_z_Cezarei – „Historia wojen – wojna gocka”) [11]. Współcześni historycy mają problem z lokalizacją siedzib tego plemienia. Wśród miejsc ich bytowania wskazuje się południową część półwyspu Jutlandzkiego, Meklemburgię, północną Polskę, Turyngię czy nawet ujście Renu. [12] W średniowieczu plemię Warnów zamieszkuje Meklemburgię, głównie w dorzeczu i u ujścia rzeki Warnow do Morza Bałtyckiego. Poza nazwą rzeki, na tym terenie istnieją również inne nazwy geograficzne związane z nazwą tego ludu. Nad największym śródlądowym, w pełni zlokalizowanym w Niemczech jeziorem Müritz położone jest miasto Waren (Müritz). Polska historyczna nazwa tej miejscowości to Warzno. W średniowieczu istniał tu silny gród słowiański, który dość szczegółowo i ciekawie opisał Włodzimierz Skupień na swoim blogu „Slavia & Germania”. [13] Opierając się na niemieckich źródłach, w opisie grodu pisze on tak: „Pierwsze zapisy i nazwa grodu Waren pojawia się, według niemieckich badaczy, już w mapach Ptolemeusza w roku 150. naszej ery, jako Virunum i tym samym gród ten jest jednym z najstarszych miejsc zarejestrowanych na terytorium dzisiejszej Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Nazwa miasta pochodzi z języka słowiańskiego i miała oznaczać „wrony”. [13] [14] Podkreślić należy, że nazwę tego miasta wymienił już w II w. n.e. Klaudiusz Ptolemeusz i ona również wykazuje podobieństwo do nazwy plemiennej Warnów.Także rzeka, której najprawdopodobniej nazwę swą zawdzięcza rzeczone plemię, ma słowiańską etymologię.

Rzeka Warnow (pol. hist. Warnawa) w niemieckim kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie ma długość ponad 150 km i uchodzi do Bałtyku. U jej ujścia położone jest największe miasto kraju – Rostock (pol. hist. Roztoka). Dzielnica tego miasta leżąca tuż przy samym ujściu rzeki i zarazem nad brzegiem Bałtyku nosi nazwę Warnemünde (pol. Ujście Warnawy lub Warnoujście) i również ma słowiańską etymologię. Niemiecki onomasta Paul Kühnel uważa, że nazwa rzeki wywodzi się z j. słowiańskiego i oznacza „rzekę wron”. [15] Twierdzenia niektórych autorów sugerujących, że nazwa ta pochodzi od germańskiego plemienia Warnów wydają mu się mało prawdopodobne. Ten kierunek nazewnictwa toponimów – od nazw plemiennych – jest odwrotny do standardu, jaki występował na przestrzeni wieków. Jak podkreślał polski językoznawca, prof. Stanisław Rospond standardem było pochodzenie nazw plemiennych od nazw toponimicznych, a nie odwrotnie. Był to często występujący typ słowotwórczy, zwłaszcza w językach słowiańskich. Dlatego nie dziwi pochodzenie nazwy plemiennej Warnów od hydronimu – rzeki Warnawy.
Ks. prof. Stanisław Kozierowski, polski historyk i onomasta, w swoim „Atlasie nazw geograficznych Słowiańszczyzny Zachodniej” wymienia inne nazwy słowiańskie o brzmieniu „Warnow” oraz nazwy związane z wyrazem „Warzyn”:

Obrazek

Na szczególną uwagę zasługuje gmina Warnow w powiecie Rostock. W herbie tej gminy jest rzeka oraz wrona. Herb ten jest znamiennym symbolem ukazującym etymologię nazwy rzeki jak i gminy, a także plemienia, o którym mowa. [17] Również cytowany już wcześniej Wilhelm Bogusławski powołując się na innych badaczy wskazuje, że słowiańskie pochodzenie nazwy plemiennej starożytnych Warnów nie powinno ulegać wątpliwościom. Według niego najbardziej prawdopodobnym źródłosłowem dla tego plemienia jest wyraz „wran / woron / wrona”. [18]
Bogusławski słusznie stwierdza:


związek miedzy Słowianami Warnami głośnymi w epoce od VI. do XII w. i Warinami wiadomymi przed VI w., trwał bez przerwy, wskazuje to zapisana przez Prokopa [Prokopiusza z Cezarei – przyp. A.L.] (około r. 550) wiadomość o wędrówce Herulów, którzy będąc od Longobardów pokonani (r. 493), udali się częścią na północ do Warnów, przechodząc ciągle między Słowianami, a potem przez rozległą pustynię nim do Warnów doszli. Jeżeli Słowianie Warni w r. 493 byli już wiadomi w Konstantynopolu jako lud osiadły, to znaczy że od dawna w tem samem miejscu bytowali, a zatem nie w VI. ani w V. w. tam osiedli, lecz dawniej. Próżne więc usiłowania niemieckich badaczy, aby Warinów zrobić Niemcami
[18]

Ten logiczny wywód wydaje mi się jak najbardziej słuszny. Niestety sprawę tę próbuje się zakłamywać w tzw. oficjalnej nauce wskazując, że Herulowie najpierw szli przez ziemie Słowian, potem przez obszar pustkowia (vide: pustka osadnicza), a następnie dochodząc do ziem germańskich Warnów w okolicach dzisiejszych północnych Niemiec. W tej teorii opisywani przez Prokopiusza z Cezarei Warnowie byli jeszcze plemieniem germańskim. W roku 595 mieli doznać sromotnej porażki z rąk Franków i rozproszyć się po innych ziemiach. Nieliczne ich jednostki miały pozostać w Meklemburgii i dać się podbić przybyłym tam później Słowianom. Dość szybko mieli zmieszać się z najeźdźcami i ulec totalnej slawizacji. Teoria ta posiada jednak wady:
– po pierwsze: ekspresowa asymilacja (w tym przypadku – slawizacja) nie jest możliwa; [19]
– po drugie: brak jest relacji o enklawach germańskich Warnów wśród Słowian, a takie musiały być, jeśli oba ludy zamieszkiwały ten sam obszar; [19]
– po trzecie: wbrew poglądom allochtonistów, na terenie Meklemburgii istnieje ciągłość osadnicza i brak tam tzw. pustki osadniczej. Szerzej opisuję to poniżej.
– po czwarte: w nawiązaniu do poprzedniego podpunktu – na terenie zachodniej Meklemburgii wyróżnia się kulturę Sukow-Dziedzice, kojarzoną ze Słowianami. Według datowania bezwzględnego – dendrochronologicznego, najstarsze zabytki tej kultury przypadają na rok ok. 591 (miejscowość Sukow), a więc na okres gdy rzekomo germańscy Warnowie walczyli z Frankami (595 r.). Jakim zatem sposobem na ziemi germańskich Warnów znaleźli się Słowianie, którzy budowali tam osady? Żadna kronika nie wspomina, że Słowianie walczyli z germańskimi Warnami o ziemię lub że zajmowali ziemię Warnów. Kronika wspomina za to o walkach Warnów z Frankami. [20]
– po piąte: brak jest jakichkolwiek wzmianek kronikarzy, że Słowianie przybyli w VI w. na teren Meklemburgii ze wschodu. Brak jest jakichkolwiek wzmianek, że przybyli w tymże wieku na teren Polski, Czech czy Połabia. Fakt ten jest nagminnie ignorowany. Pomijane i lekceważone są również fakty, że dawni pisarze wskazywali Wandalów jako bezpośrednich przodków Słowian. W tym przypadku zapisy źródłowe stoją zdecydowanie po stronie teorii autochtonicznej. [21]
Odnośnie kultury Sukow-Dziedzice, to należy podkreślić, iż posiada ona cechy zarówno kultury przeworskiej – identyfikowanej z rzekomo germańskimi Wandalami – jak i kultury praskiej – identyfikowanej ze Słowianami. Istnienie tej „mieszanej” kultury każe poddać w wątpliwość obowiązujący do tej pory pogląd allochtonistów o braku kontinuum kulturowego na ziemiach Zachodniej Słowiańszczyzny. Istnienie osady słowiańskiej w miejscowości Sukow w Meklemburgii pod koniec VI w., a więc w czasie, gdy na tym samym terenie walczyli rzekomo germańscy Warnowie z Frankami, każe poddać w wątpliwość, głoszoną przez allochtonistów tezę o dwusetletniej pustce osadniczej na Zachodniej Słowiańszczyźnie. Podobieństwo wyrobów późnego okresu kultury przeworskiej z wyrobami kultury Sukow-Dziedzice i wyrobami kultury praskiej świadczą zarówno o ciągłości kulturowej na tych ziemiach, jak i o ciągłości etnicznej. Świadczy to także o braku wymiany ludności, co potwierdzają również najnowsze badania antropologiczne i genetyczne. [22] Prof. Tadeusz Makiewicz, który na podstawie najnowszych odkryć archeologicznych zmienił swe dotychczasowe allochtonistyczne poglądy w kwestii pochodzenia Słowian na poglądy autochtonistyczne, zauważa, że podobieństwa wspomnianych kultur są wręcz nierozróżnialne. Tym samym wskazuje on na ciągłość kulturową i etniczną na ziemiach polskich (i połabskich także) przed i po VI wieku n.e. Warto go zacytować:

„Analiza materiałów ceramicznych z nowo badanych osad wielkopolskich ukazuje więc, ze typowe dla osad ze schyłkowej fazy kultury przeworskiej jest zdecydowane zubożenie i unifikacja form naczyń glinianych, które są właśnie niezwykle podobne do ceramiki praskiej pod względem formy, ale także ogólnego wyglądu i technologii, tak że ich odróżnienie jest często bardzo trudne, a niekiedy wręcz niemożliwe”. [23]

Często przywoływany przez allochtonistów pogląd, że zauważalny na podstawie wykopalisk archeologicznych regres kulturowy należy tłumaczyć wymianą ludności na ziemiach polskich i połabskich, stoi w sprzeczności z sytuacją na innych obszarach Europy. Tam również zauważa się wyraźne zubożenie kulturowe, które jednak nie łączy się z wymianą ludności, a raczej z upadkiem Imperium Rzymskiego, które spowodowało m.in. zanik lub co najmniej znaczne ograniczenie wymiany handlowej między Rzymem, a obszarami europejskiego Barbaricum.
W wyniku upadku imperium, Europę dotknęła m.in. plaga ubytku ludności. Między II w., a VIII w. liczba Europejczyków zmalała z ok. 75 do 26 milionów, czyli ostała się jedna trzecia. Nastąpiła też silna pauperyzacja kultury materialnej. Przykładowo: pokrycia dachów, które były powszechne w czasach rzymskich na terenie imperium nawet wśród chłopów, stały się wielkim rarytasem i luksusem. O tym wszystkim pisze brytyjski archeolog i historyk z Uniwersytetu Oksfordzkiego, Bryan Ward-Perkins w swej książce pt. „The Fall of Rome and the End of Civilization”. [24]
Zatem wszelkie poglądy i teorie allochtonistów na temat pochodzenia Słowian nie wytrzymują siły argumentów i logiki. Są one niespójne i wzajemnie wykluczające się. W świetle powyżej przedstawionych faktów, interpretacje niektórych niemieckich i austriackich badaczy z XIX w. i początku XX w. w kwestii etymologii nazwy własnej Warnów od pragermańskich słów są nie do obronienia. Tym bardziej, że ich prawdopodobieństwo również pozostawia wiele do życzenia. Na przykład Rudolf Much rozważa pochodzenie nazwy od pragermańskiego „warnō” – niem. Vorsicht (pol. ostrożność, przezorność) lub niem. Fürsorge (pol. opieka, pielęgnacja, pieczołowitość), co wydaje się mało sensowne. Bardziej logicznie wybrzmiewa interpretacja E. Schwarza, który uważa, że nazwa plemienia wywodzi się prawdopodobnie od staronordyjskiego wyrazu „vari” (pol. woda). Tym samym Warnowie to mieszkańcy terenów nad wodą – w znaczeniu: nad morzem. [12] Biorąc jednak pod uwagę wszystkie wyżej przedstawione fakty, interpretacja ta również jest mylna i zdaje się być tylko szukaniem jakiegokolwiek starogermańskiego wyrazu, który byłby podobny do nazwy własnej plemienia Warnów.

Na koniec przytoczę niektóre nazwy geograficzne z terytorium północnych Niemiec, które związane są z plemienną nazwą Warnów i które wykazują silnie słowiańską etymologię:

Waren (Müritz) – wspomniane powyżej miasto w pow. Mecklenburgische Seenplatte (pol. Pojezierze Meklemburskie) – Meklemburgia-Pomorze Przednie.
Warenshof – dzielnica opisywanego powyżej miasta Waren (Müritz) – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
– Warenthin – dzielnica miasteczka Rheinsberg, pow. Ostprignitz-Ruppin – Brandenburgia – tuż przy granicy z meklemburskim powiatem Mecklenburgische Seenplatte (pol. Pojezierze Meklemburskie);
Warin – małe miasto w pow. Nordwestmecklenburg – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
Warnau – gmina w pow. Plön, blisko Oldenburga w Holsztynie (niem. Oldenburg in Holstein – dawny wielki słowiański gród Stargard Wagryjski) – Szlezwik-Holsztyn;
Warnekow – część gminy Königsfeld, pow. Nordwestmecklenburg – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
Warnitz – wieś w pow. Uckermark – Brandenburgia – tuż przy granicy z Mecklemburgią-Pomorzem Przednim oraz z woj. zachodniopomorskim w Polsce;
Warnitz – dzielnica miasta Schwerin, stolicy Meklemburgii-Pomorza Przedniego;
Warnkenhagen – gmina w pow. Rostock – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
Warnow (pol. Warnawa) – wspomniana powyżej rzeka – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
Warnow (bei Bützow) – wspomniana powyżej gmina w pow. Rostock – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
Warnow (bei Grevesmühlen) – gmina w pow. Nordwestmecklenburg – Meklemburgia-Pomorze Przednie;
Gross Warnow (do 1937 Deutsch Warnow) – część miasta Karstädt – Brandenburgia;
Klein Warnow (do 1937 Wendisch-Warnow) – część miasta Karstädt – Brandenburgia; [25]
Warrenzin – gmina w pow. Mecklenburgische Seenplatte (pol. Pojezierze Meklemburskie) – Meklemburgia-Pomorze Przednie.

Zakończenie

W kilku moich poprzednich artykułach udało mi się połączyć dawne, starożytne nazwy ludów Europy Środkowej z nazwami średniowiecznych plemion słowiańskich. Okazało się, iż starożytni Wenedowie i Wandalowie to w gruncie rzeczy średniowieczni, a nawet i nowożytni Wenedowie / Wandalowie. Okazało się, że dawni Mugilones i Svarines to słowiańscy Mogilanie i Swarzynowie. Nieco trudniejsze wyzwanie stanowiło połączenie starożytnej nazwy Silingów ze średniowieczną słowiańską nazwą Śleżan. Niniejszy artykuł wskazuje, że również inne pradawne nazwy plemienne opisują w istocie rzeczy plemiona słowiańskie. Łączenie dawnych Sedinów / Sidinów ze średniowiecznymi Szczecinianami wydaje się wskazane. To samo tyczy się starożytnych i średniowiecznych Warnów. Starożytne jak i średniowieczne plemiona opisywane w kronikach to de facto te same ludy. Te same pod względem etnicznym.
Mimo kilku artykułów na ten temat, zagadnienie wciąż nie zostało wyczerpane i są jeszcze inne plemiona, które warto byłoby opisać pod tym samym kątem.
Zwolennicy allochtonistycznych koncepcji pochodzenia Słowian głoszą, że Słowianie przejęli dawne nazwy plemienne od germańskich (w znaczeniu: niemieckich) autochtonów. Wątpliwość budzi jednak tak powszechne przejmowanie przez Słowian nazw plemiennych przy zerowym przyjmowaniu imion. Tym bardziej, że rzekomo przejmowane germańskie nazwy posiadają silne słowiańskie brzmienie, a tym samym słowiańską etymologię. Brak jest też jakichkolwiek opisów dawnych skrybów o przybyciu Słowian na ziemie polskie i połabskie około VI w. n.e. Żaden kronikarz tego przełomowego zdarzenia nie zapisał na kartach swej kroniki. Widocznie takiego zdarzenia nie było, skoro nikt go nie zauważył. Zauważono i opisano za to, pochodzenie Słowian od dawnych starożytnych wielkich ludów, zamieszkujących Europę Środkową na długo przed VI wiekiem n.e. Dodając do tego najnowsze odkrycia archeologiczne, antropologiczne i genetyczne należy zdecydowanie poddać w wątpliwość niedorzeczne i nienaukowe teorie allochtonistów, oparte na archaicznych i politycznych tezach dawnych niemieckich propagandystów.

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl


PRZYPISY:

[1] – Adrian Leszczyński; Mugilones, Svarines, Silingowie i Ślężanie; Skribh 24.04.2016: https://skribh.wordpress.com/2016/04/24 ... -slezanie/
lub Adrian Leszczyński; Mugilones, Svarines, Silingowie i Ślężanie; Białczyński 27.04.2016: http://bialczynski.pl/2016/04/27/adrian ... -slezanie/

[2] – Wikipedia (pol.): https://pl.wikipedia.org/wiki/Alfabet_g ... e_literowe

[3] – Klaudiusz Ptolemeusz; Geografia (gr. Geographike hyphegesis): http://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/G ... /home.html

[4] – Wilhelm Bogusławski; Dzieje Słowiańszczyzny Północno-Zachodniej do połowy XIII w., Księga 1, Słowiańszczyzna północno-zachodnia od I do VI w. po Chrystusie; Poznań 1857, s. 108,109 – wersja internetowa: http://archive.org/stream/dzielesowiasz ... t_djvu.txt

[5] – tamże, s. 108.

[6] – Wikipedia (pol.): https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczecin#Toponimia

[7] – Henryk Mąka; Szczecin. Wczoraj, dziś, jutro; Warszawa 1978, s. 12.

[8] – Wikipedia (pol.): https://pl.wikipedia.org/wiki/Sedina

[9] – Słownik starożytności słowiańskich: encyklopedyczny zarys kultury Słowian od czasów najdawniejszych do schyłku wieku XII. Tom 5, S-Ś / red. Gerard Labuda, Zdzisław Stieber; Zakład Słowianoznawstwa Polskiej Akademii Nauk, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1975, s. 155.

[10] – Moritz Schönfeld; Wörterbuch der Altgermanischen Personen- und Völkernamen; Heidelberg 1911 r., s. 204: http://ia801409.us.archive.org/24/items ... 00scho.pdf

[11] Prokopiusz z Cezarei; Historia wojen – wojna gocka; wersja internetowa w j. angielskim: https://archive.org/stream/procopiushis ... 0298-8.txt

[12] – Słownik starożytności słowiańskich: encyklopedyczny zarys kultury Słowian od czasów najdawniejszych do schyłku wieku XII. Tom 6, T-W, cz. 2 V,W / red. Gerard Labuda, Zdzisław Stieber; Instytut Słowianoznawstwa Polskiej Akademii Nauk, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, s. 335.

[13] – Włodzimierz Skupień; blog Slavia & Germania; Gród Warzno; Taraka 23.06.2016: http://www.taraka.pl/grod_warzno

[14] – Wikipedia (niem.): https://de.wikipedia.org/wiki/Waren_(M%C3%BCritz)#Erste_Erw.C3.A4hnung.2C_Name

[15] – Paul Kühnel; Die slavischen Ortsnamen in Meklenburg. Jahrbücher des Vereins für Mecklenburgische Geschichte und Altertumskunde; 1881, s. 154.

[16] – ks. Stanisław Kozierowski; Atlas nazw geograficznych Słowiańszczyzny Zachodniej; T. Zeszyt II A, Poznań 1937, s. 29: http://www.mapywig.org/m_documents/PL/A ... YT_IIA.pdf

[17] – Wikipedia (pol.): https://pl.wikipedia.org/wiki/Warnow_(powiat_Rostock)

[18] – Wilhelm Bogusławski; Dzieje Słowiańszczyzny Północno-Zachodniej do połowy XIII w., Księga 1, Słowiańszczyzna północno-zachodnia od I do VI w. po Chrystusie; Poznań 1857, s. 102,103 – wersja internetowa: http://archive.org/stream/dzielesowiasz ... t_djvu.txt

[19] – patrz artykuły: Adrian Leszczyński; Wzajemna asymilacja Germanów i Słowian; Taraka 22.06.2015:
http://www.taraka.pl/wzajemna_asymilacja_germanow_i
oraz: Adrian Leszczyński; Asymilacje ludności na świecie w kontekście pochodzenia Słowian; Taraka 27.02.2016: http://www.taraka.pl/asymilacje_ludnosci_na_swiecie

[20] – Wikipedia (niem.): https://de.wikipedia.org/wiki/Sukow#Geschichte

[21] – patrz artykuły: Adrian Leszczyński; Wenedowie, Wandalowie i Słowianie; Taraka 24.05.2014: http://www.taraka.pl/wenedowie_wandalowie_slowianie
oraz: Adrian Leszczyński; Źródła pisane o pochodzeniu Słowian i Polaków; Taraka 23.02.2015: http://www.taraka.pl/zrodla_pisane_o_pochodzeniu

[22] – patrz artykuły: – Adrian Leszczyński; Słowianie na ziemiach polskich w świetle badań genetycznych; Taraka 27.07.2014: http://www.taraka.pl/slowianie_na_ziemiach_polskich
– Adrian Leszczyński; Języki słowiańskie a haplogrupa R1a1 (wstęp); Taraka 16.03.2016: http://www.taraka.pl/jezyki_slowianskie ... grupa_R1a1
– Robert Dąbrowski; Zróżnicowanie antropologiczne populacji ludzkich z dorzecza Odry i Wisły w okresie wpływów rzymskich w świetle problemów etnogenezy Słowian; Nowa Sól 2008: http://www.statsoft.pl/Portals/0/Downlo ... giczne.pdf
– Janusz Piontek; Archeologiczne rekonstrukcje procesu etnogenezy Słowian a ustalenia antropologii fizycznej: http://www.staff.amu.edu.pl/%7Eanthro/slavia/f6.html
http://turystyka.wp.pl/title,Skad-wziel ... aid=11757b

[23] – Tadeusz Makiewicz; Problem kontynuacji kulturowej pomiędzy starożytnością a wczesnym średniowieczem w świetle nowych materiałów ceramicznych z Wielkopolski: http://www.staff.amu.edu.pl/%7Eanthro/slavia/f2.html

[24] – Bryan Ward-Perkins; The Fall of Rome and the End of Civilization; Oxford University Press 2005.

[25] – przymiotnik “Wendisch” oznacza po niemiecku „Słowiański”. Mianem „Wenden” Niemcy do dziś nazywają Słowian. Wendisch-Warnow to Słowiański Warnów w odróżnieniu od Deutsch Warnów (Niemiecki Warnów).
http://bialczynski.pl/2016/07/13/60889/#more-60889
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

ODPOWIEDZ