@Kiara czemu wrzuciłaś dałaś to coś do tematu śmieszności...?!
Nic tu smiesznego nie widzę...?
grzegorzadam pisze:
@Kiara czemu wrzuciłaś dałaś to coś do tematu śmieszności...?!
Nic tu smiesznego nie widzę...?
blueray21 pisze:Niestety, śmieszne nie jest, raczej żałosne, programowe odgrzewanie starych wzorców.
Tak, jak @Kiara - ja tego nie kupuję!
Jak widać wszystkie "chwyty" zgarniaczy strachu są coraz niższej jakości.
blu pisze:Tak, czy owak, plus religijne naleciałości, rogaty symbolem miłości nie jest, więc traktujmy to tak, jak na to zasługuje, czyli brakiem uwagi, zainteresowania. A jeśli komuś z tym po drodze, to jego sprawa.
viewtopic.php?f=60&t=1514Dlaczego więc niw uczysz się historii Lechi lecz państwa Sumeryjskiego – najeźdźcy Lechi.????!!!!
* “Wywodzący się z Arkadii”? Arkadia to teren “za górami”, gdzie jest dobrobyt. Słowo Arkadia pochodzi od słowa “ark” czyli “łuk”. Łuki to góry. Jako Arkadię obecnie rozumie się część Peloponezu, która jest za górami względem Aten. Jednak z punktu widzenia całej Grecji, krainą za Górami, będzie właśnie Lechia, bo wszystkie pozostałe są za Morzami Jońskim, Egejskim i Śródziemnym.
Opis: „Pasterz strzegący trzód”? Jest to identyczny opis jak w Biblii. Oznacza Pana i jego poddanych.
Biblia w pierwszej wersji nie opisywała Jezusa, Chrystusa
Ale Boga wszystkich ludzi bez podziału na religie.
Bóg Pan był przedstawiany w postaci pół człowieka, pół zwierzęcia. Miał tułów i twarz mężczyzny, był cały owłosiony, o kozich nogach, ogonie, brodzie i rogach. Co ciekawe, dokładnie tak samo opisywano Lechitów z północy zwanych w Rzymie “barbarzyńcami”, a bóg Pan był ich interpretacją graficzną. Lechici jak robili najazd zachowywali się jak pół ludzie – pół zwierzęta, byli owłosieni, stąd zapewne kozie nogi i broda. Nazwa Barbarzyńcy też oznacza owłosionych ludzi, bo “barba” to po łacinie “broda”.
Tak wytwarzano diabła z Pana, i diabła okultyzmu Boga chrześcijan, judaizmu, islamu i buddyzmu.
Ciekawym zbiegiem okoliczności są rogi, otóż Lechiccy władcy i przywódcy nosili podczas bitew i najazdów korony z rogami! Co ciekawe, według bardziej nagłaśnianych oficjalnych informacji, korony z rogami nosili przecież Wikingowie, Wandalowie i Goci i to w tym samym czasie. Generalnie wszyscy to jedna i ta sama nacja, a że mylono jednych z drugimi, możliwe nawet, że celowo, gdyż większość słowiańskich zasług w tym czasie przypisywano później tym, których dziś zwiemy germanami. Nazwę germanie, też nam przecież ukradziono.
Kiedy Polskę schrystianizowano, bóg Pan stał się niewygodnym reliktem niechrześcijańskiej historii głównego wroga Rzymu czyli Polski, więc chrześcijanie zakazali jego czci. Wmówiono ludziom, że Pan jest złym bogiem i namawia do grzechu i jego wizerunek nadano diabłowi. Dzięki temu każdy z nas w dzieciństwie dowiedział się jak wyglądał bóg Pan, wraz z informacją, że jest zły i nie należy go słuchać. Nawet słowo diabeł pochodzi od łacińskiego “diabolus”, a to z greckiego “diabolos”, co oznacza “oszczercę”.
Często diabła przedstawia się z garnkiem, kiedy coś gotuje smołę. Z tym gotowaniem to nie przypadek, ale o tym dalej.
Ciekawą „zemstą” naszego języka na tej zamianie bogów jest oksymoron językowy: “Pan Bóg”, bo może oznaczać zarówno boga chrześcijańskiego, jak i jego głównego przeciwnika.
* Lechicki postrach
Kiedy zbliżali się Panowie z północy, to u tubylców rodził się ogromny strach. Nie przypadkiem taki strach nazywa się “panika”! Ten „paniczny strach” był reakcją na głośny krzyk atakujących oddziałów „Panów”. Niestety nie jest to jedyne negatywne słowo jakie pozostawiliśmy po sobie w spuściźnie ludzkości. O „awariach” (Awarach), „wandalizmach” (Wandalach) i innych negatywnych spuściznach naszego narodu jest w innych artykułach.
* Uniwersalność
Ze względu na ogromne wpływy „panów z północy” w całym znanym antycznym świecie, do tej pory greckie słowo “pan” oznacza coś uniwersalnego np. „pandemonium”, “panslawizm”, “autostrada panamerykańska”, „pantheon” itd., nawiązuje to historycznie do rozległości państwa lechickiego oraz jego uniwersalności.
Jeśli spojrzymy na mapę antycznego świata, dość łatwo zauważyć, że Lechia mająca granice od Renu po Ural była największym państwem znanego europejczykom świata!
Ta data 7525 rzekomo „Słowiańskiego” przestała być wiarygodna po opublikowanych badaniach genetycznych w 2009 roku; tak samo jak wszystkie kalendarzyki masońskie czy żydowskie. Najnowsze odkrycie przez genetyków polskiej haplogrupy R1a1a7 męskiego chromosomu Y- DNA, potwierdziło tylko głoszone od pokoleń z ojca na syna, prawdę o naszym wspólnym pochodzeniu z resztą Słowian.
Okazało się bowiem, że Polacy zamieszkują swoją Ojczyznę od zawsze, od przeszło 10 tys. lat. Dotąd wmawiano fałszywe teorie, Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że żyjemy u siebie jako nieliczny Naród w świecie od przeszło 10 700 lat i żaden mason czy inny bezczelny zuchwalec nie będzie głosił w Polsce oszukańczych teorii o nas Polakach.
https://rafzen.wordpress.com/2013/05/02/nie-rzucim-ziemi-skad-nasz-rod/
https://rafzen.wordpress.com/2011/08/12/from-polish-to-india/
Atylla, władca ziem obecnej Polski (406-453 n.e.). Pierwszy król pomorski.
Historia starożytna
Attyla (łac. Attila z goc. dosł. „Mały ojciec”, „Ojczulek”), zwany też „Biczem Bożym”[1] (łac. Flagellum Dei, niem. Godegisel) (406–453) to władca ziem obecnej Polski i wódz Hunów. Razem ze swoim bratem Bledą stworzył imperium, które sięgało od Danii po Bałkany i od Renu aż do Morza Kaspijskiego.
Rozpad Wandalii po śmierci Wandy
Według legendy Angelusa ze Stargardu, mnicha broniącego tezy odrębności Pomorza od Polski i odwiecznej wrogości polsko-pomorskiej Wandalowie byli wspólnymi przodkami Pomorzan i Polaków. Po śmierci Wandy według niego doszło do rozpadu; lepsza część Wandalów zmieniła nazwę na Pomorzan, których pierwszym władcą został rex Wandalorum Attyla - primus Pomeranorum rex.
Biografia
Attyla urodził się w 406, jako syn Mundzuka. Razem ze swym starszym bratem Bledą odziedziczył tron po stryju Ruasie. Po objęciu władzy nad plemieniem rezydował w okolicy Tokaju w górnych Węgrzech. W roku 441 spustoszył Mezję, Ilirię i Trację. W 445 w trakcie polowania zabił swego brata Bledę, z którym dotychczas dzielił przywództwo nad Hunami, myląc go z niedźwiedziem (Attyla musiał wypełnić wówczas konoss).
W 447 najechał Cesarstwo Wschodniorzymskie i zmusił cesarza Teodozjusza II do jednorazowego trybutu w wysokości 6000 funtów złota, potroił też wówczas do 2100 rzymskich funtów złota płaconą przez cesarstwo coroczną daninę. Jednym z zarzutów wobec Rzymian było zbezczeszczenie przez biskupa z Margus królewskich grobów Hunów na północ od Dunaju. Attyla chciał poślubić Honorię, siostrę cesarza Walentyniana III. Kiedy zabiegi wodza Hunów o jej rękę zostały odrzucone (450), przeprawił się przez Ren na zamieszkane przez Franków tereny Cesarstwa Zachodniorzymskiego i zburzył wiele miast frankijskich, między innymi Metz. Oblegał też Orlean, ale zachodniorzymski wódz Aecjusz Flawiusz odparł go spod miasta. Na Polach Katalaunijskich między Troyes a Metzem doszło do krwawej bitwy pomiędzy wojskami Attyli a Wizygotami, Burgundami, Frankami i Rzymianami. Hunowie zostali pokonani. Attyla cofnął się, ale w następnym roku (452) najechał północną Italię. Zburzył m.in. Akwileję, głód i panująca wśród Hunów zaraza skłoniły go jednakże do zaprzestania najazdu.
W 453 Attyla zmarł z powodu krwotoku z nosa[2], gdzie krew zalała mu płuca podczas gdy sam monarcha był kompletnie bezwładny z powodu nadmiernej ilości spożytego alkoholu. Zabawa Hunów była spowodowana małżeństwem Attyli z Ildico, swą trzechsetną żoną. Synowie Attyli podzielili państwo między siebie, co doprowadziło do jego dezorganizacji i rozpadu. Według innych źródeł, Attyla zmarł w wyniku przepicia na własnym ślubie[3] lub zmarł we własnym łóżku w wyniku otrucia[4]. W 454 Gepidzi rozbili Hunów w bitwie nad rzeką Nedao. Ich resztki uszły na wschód.
Attyla w literaturze
Attyla jako Etzel lub Ecel pojawia się w niemieckiej Pieśni o Nibelungach, zaś w Eddzie poetyckiej – Frag. pieśni o Sygurdzie (Brot af Sigurdarkvidu), Pieśni o Gudrun I (Gudrunarkvida I), Pieśni o Sygurdzie krótkiej (Sigurdarkvida en skamma), Zamordowaniu Niflungów (Drap Niflunga), Pieśni o Gudrun II. Dawnej (Gudrunarkvida II. En forma), Pieśni o Gudrun III (Gudrunarkvidar III), Płaczu Oddruny (Oddrunar gratr), Grenlandzkiej pieśni o Atlim (Atlmal en gronlenzku), Podżeganiu Gudruny (Gudrunar hvot) i Pieśni o Hamdirze (Hamdismal) – jako Atli syn króla Hunów, Budliego brat Oddruny, Brunhildy walkiri i drugi mąż Gydrun córki króla Gotów, Gjukiego i jego żony Grimhildy.
Atylla a literacki król Tyla
Attyla myli się autorowi Kroniki królestwa Słowian czyli Latopisowu Popa Duklanina (XII w.) z postacią króla Węgrów Arpada. Z kolei redaktor czy interpolator Kroniki wielkopolskiej z XIV w. tak próbował wytłumaczyć słowiańskie, jak sądził, pochodzenie Węgrów: mieli się oni wywodzić z kraju nad rzeką Wkrą (niem.: Ucker), wpadającą do Morza Bałtyckiego. Wypierani przez Gotów postanowili udać się wraz z rodzinami do Pannoni skąd pochodzili (?). Aby wędrówką nie wyrządzać szkód i przykrości swemu ludowi słowiańskiemu, uczynili to w sposób bardzo niebezpieczny, wędrując przez kraj Teutonów, Burgundię, Lombardię aż do Slawonii. Ich król Tyla, zwany w pismach Attyla, przybywszy do Pannoni, w niej obrał sobie stałe miejsce pobytu. Ponieważ napłynęło do nich wiele ludów słowiańskich, porzucili nazwę Wkrzanie i przyjęli Wandalów. Część zaś owych Słowian, którzy od rzeki Wkry nazywali się Wkrzanami – jeszcze bardziej komplikuje sprawę kronikarz wielkopolski – potem od czasu zmieszania się z ludem Hunów (...) zarówno od Hunów, jak i od Wkrzan została nazwana Węgrami. (Kronika wielkopolska, prolog). Bez wątpienia powodem tej kontaminacji było podobieństwo nazw Ungari, Hungari – Hunni – Vcra, Ukra.
opr. af na podst. Wikipedia
https://jarek-kefir.org/2017/01/05/moda ... ja-islamu/Jarek Kefir pisze:Moda na brodaczy i drwali to zakamuflowana inwazja islamu?!
5 Styczeń 2017
Wszędzie szerzy się dziwna moda na długie brody u mężczyzn. Nazwy tego zjawiska są różne – lumberseksualizm, drwaloseksualizm, moda na drwali, hipsterzy. Powszechnie uważa się, że brody dodają męskiego seksapilu i powabu. Cóż, jak to mawiała moja bratnia dusza – „Na brodach coraz więcej, w majtkach coraz mniej„. Modele pozują na tych słynnych zdjęciach z nowiutkimi siekierami, nigdy nie używanymi do ścinania drzewa. Sprawiają wrażenie, jakby za chwile mogli sobie tą siekierą zrobić krzywdę.
Ja od zawsze żartuję, że to nie jest żadna moda na drwali, ale jest to zakamuflowana opcja islamska. Takie zawoalowane działanie na podświadomość poprzez modę. Zobaczcie co napisała moja koleżanka poniżej. To nie chodzi tylko o brody! Z jakiegoś powodu światowi inżynierowie ludzkich emocji chcą „islamizować” nas także poprzez modę. Niby jak to ma działać na ludzką psychikę? Nie wiem, ale skoro oni to robią, to znaczy, że jest to skuteczne. Oni wydają setki miliardów dolarów na wszelaką propagandę, przy czym nie wydadzą ani złamanego centa na rzeczy, które nie przynoszą rezultatów.
„Tez tak od razu pomyslalam. Warto jest tez zwrocic uwage, jaka moda dla kobiet jest lansowana. Jest taka fajna sieciówka Unisono, gdzie maja po prostu obłędne wzory bluzek. Jednak ostatnio pojawilo sie tam naprawde duzo modeli tunik, mozna zdecydowanie powiedziec, że na styl arabski. Są niektore śliczne, ale w sklepie powiedzialam co myslalam, że nie kupię ich tylko dlatego, bo widzę, że odgórnie jest nam wciskany pewien model wyglądu, bysmy go przyjmowali bez zastrzezen, bo bedziemy juz opatrzeni. Pracownica stanela jak wryta, ale przytaknela, że rzeczywiscie tak moze byc.”
Na poniższym nagraniu video, jasnowidz Krzysztof Jackowski porusza także temat tej dziwnej mody na drwala. Sami zobaczcie, że jest coś na rzeczy. To potwierdzone info.
https://youtu.be/gB-HML4t6ns
Autor: Jarek Kefir
blueray21 pisze:To co @Kiara stara się nam uzmysłowić, ja nazwałbym jednym słowem: współistnienie.
Dla mnie oznacza to, że nie przeszkadzam sąsiadowi, a on nie przeszkadza mnie, niezależnie od tego, co każdy z nas robi, ma, czy nie ma itd. Brak jakiejkolwiek ingerencji, współistnienie na zasadzie równości, nie ma lepszy, czy gorszy, jak w świecie energii.
A jeśli potrafimy współpracować, a jeszcze jest nas razem więcej to możemy dokonać na prawdę wielkich rzeczy.
Ludzie zupełnie o tym zapomnieli, a Nauczyciel, 2000 lat temu pokazywał jak to robić i choć znane nam zapisy jego działań są mocno zniekształcone, to jego wprost bezgraniczna tolerancja jest na tym tle jakby uwypuklona.
Niestety stałe implantowanie strachu wszelkimi sposobami i technikami z kontrolą umysłu włącznie, czyni nas dzikimi bestiami ... w klatkach, gdzie niszczymy wszystko i wszystkich. Na wolności dzikie zwierzęta już tak się nie zachowują, zaspokajają tylko swój głód, walczą tylko z konkurentami, ale w absolutnej większości przypadków nie na śmierć i życie.
Więc pierwszą zasadą powinno być: przestajemy się bać i martwic czymkolwiek.
Byle nie tak, jak w tym czeskim kawale: "a ja se ne boim - ja mam raka".
blueray21 pisze:To co @Kiara stara się nam uzmysłowić, ja nazwałbym jednym słowem: współistnienie.
Dla mnie oznacza to, że nie przeszkadzam sąsiadowi, a on nie przeszkadza mnie, niezależnie od tego, co każdy z nas robi, ma, czy nie ma itd. Brak jakiejkolwiek ingerencji, współistnienie na zasadzie równości, nie ma lepszy, czy gorszy, jak w świecie energii.
A jeśli potrafimy współpracować, a jeszcze jest nas razem więcej to możemy dokonać na prawdę wielkich rzeczy.
.