Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Tajemnice ukryte w obrazach.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 02 lut 2016, 22:04

Dzieło Boscha odkryte w magazynie amerykańskiego muzeum
Opublikowane w 2 lutego 2016

Obrazek
Hieronim Bosch, fragment odkrytego obrazu „Kuszenie św. Antoniego”, 1500-1510

Badacze z Bosch Research and Conservation Project odkryli nieznany dotąd obraz autorstwa Hieronima Boscha pt. „Kuszenie św. Antoniego”. Dzieło od lat 30 XX w. znajdowało się w magazynie amerykańskiego muzeum Nelson-Atkins w Kansas City.

Autorstwo nowo odkrytego obrazu pt. „Kuszenie św. Antoniego” przypisane Hieronimowi Boschowi zostało potwierdzone w poniedziałek, 1 lutego, przez międzynarodową grupę specjalistów, biorących udział w projekcie „Bosch Research and Conservation”. Zwieńczeniem 5-letniego programu poświęconego badaniom nad twórczością niderlandzkiego artysty będzie wielka retrospektywa jego dzieł pt. „Visions of a Genius”, która otworzy się 12 lutego w Muzeum Het Noordbrabants w Den Bosch, i o której pisaliśmy już na początku tego roku.

Obraz przechowywany był do tej pory w magazynie Muzeum Nelson-Atkins w Kansas City, przez które został nabyty w latach 30. XX wieku. Datowane na około 1500-1510 r. dzieło uchodziło do niedawna za pracę wykonaną w warsztacie Boscha lub przez jego naśladowcę. Namalowane na dębowej desce arcydzieło przedstawia klęczącą postać nabierającą wodę. Ikonografia obrazu pozwala jednoznacznie określić, iż jest to przedstawienie św. Antoniego. Scena została wzbogacona o wizerunki stworów i hybryd, charakterystycznych dla malarskiego języka Boscha. Jednak dopiero szczegółowe badania z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, w tym analiza fotografii i reflektografii w podczerwieni dały pewność, że autorem realizacji jest jeden z najważniejszych wczesnorenesansowych artystów Północy. Podczas analizy porównawczej wykorzystano z kolei znane przedstawienie „Świętego pustelnika” oraz „Sądu ostatecznego” z Brugii, w których pojawia się podobny sposób opracowania sylwetek postaci.

Małoformatowy obraz mógł być najprawdopodobniej fragmentem większej kompozycji. Na przestrzeni ostatnich dekad był także kilkakrotnie przemalowywany, jednak oryginalne pociągnięcia pędzla mistrza są wciąż widoczne na powierzchni dzieła.

Historycy sztuki podkreślają, że odkrycie nowego obrazu Boscha stanowi niezwykle cenny element niewielkiej spuścizny po niderlandzkim malarzu, składającej się z około dwudziestu pięciu dzieł.

„Kuszenie św. Antoniego” zostało odsłonięte w poniedziałek podczas konferencji prasowej w Noordbrabants Museum, w którym za kilka dni zaprezentowanych zostanie 20 innych dzieł malarza w ramach inauguracji Roku Boscha obchodzonego w 2016 r. w Holandii.

Odkryty obraz jest drugim dziełem przypisanym przez badaczy z BRCP Boschowi. W ostatnich miesiącach ubiegłego roku również analiza rysunku „The Infernal Landscape” pozwoliła na jego atrybucję niderlandzkiemu malarzowi.

m.m

http://rynekisztuka.pl/2016/02/02/dziel ... go-muzeum/

Specjaliści podważyli autorstwo dwóch arcydzieł Hieronima Boscha
Opublikowane w 3 listopada 2015

Obrazek
Hieronim Bosch, Siedem grzechów głównych, ok. 1500

Po pięciu latach szczegółowych badań grupa ekspertów poddała w wątpliwość atrybucję dzieł niderlandzkiego mistrza wczesnego renesansu.

Obrazek Hieronim Bosch, Chrystus dźwigający krzyż, ok. 1515-16

Do jego najwybitniejszych dzieł zalicza się m.in. „Sąd ostateczny” (ok. 1480), „Ogród rozkoszy ziemskich” (1503-04), czy też „Siedem grzechów głównych” (ok. 1500) oraz „Chrystus dźwigający krzyż” (1515-16).

W efekcie szczegółowych studiów, prowadzonych w ramach 5-letniego projektu „Bosch Research and Conservation” (BRCP) autorstwo dwóch ostatnich z wymienionych dzieł – „Siedem grzechów głównych”oraz „Chrystus dźwigający krzyż”, zostało jednak w ostatnim czasie zakwestionowane. Te niespodziewane konkluzje wysunięte zostały w oparciu o wyniki badań przeprowadzonych przy użyciu najnowocześniejszych i zaawansowanych technologicznie narzędzi, takich jak: reflektografia w podczerwieni czy makrofotografia o najwyższej rozdzielczości, które pozwoliły na szczegółowe porównanie dzieł artysty.

Przyjmuje się, że obie prace – uznawane do tej pory za jedne z najwybitniejszych przykładów twórczości Boscha – powstały w pracowni mistrza, jednak wyszły spod ręki niezidentyfikowanego do tej pory twórcy.

W projekcie badawczym udział brała międzynarodowa grupa specjalistów z Rijksmuseum, Radboud Universiteit w Nijmegen (Holandia) oraz University of Arizona w Tucson (USA).

Oba dzieła należą do stałej kolekcji Muzeum Prado w Madrycie.

m.m

http://rynekisztuka.pl/2015/11/03/specj ... ma-boscha/
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » poniedziałek 08 lut 2016, 21:46

Światło w Jaskini

Obrazek

Jaskinia Platona

Obrazek Platon Ateńczyk żył lat 80, od 427 do 347 r. p.n.e. Jak podaje Władysław Tatarkiewicz, był to czas złotego wieku Aten, skąpanych w atmosferze najwyższej kultury starożytnej, na którą złożyło się państwo Peryklesa, sztuka Fidiasza oraz ruch etyczny i naukowy, stworzony przez Sokratesa. Platon odwiedził podobno Egipt, gdzie został inicjowany w tamtejsze misteria. W otaczającym go życiu politycznym bezpośredniego udziału nie brał. Pragnął jednak zastosować swoje idee, by zmienić cały ustrój polityczny, a „filozofów uczynić królami”.

Platon swój pogląd na naturę bytu i rozumienie pojęcia Idei, bodaj w najbardziej plastyczny i dostępny sposób przedstawia za pomocą słynnej paraboli Jaskini. W nakreślonym przez niego obrazie, widzimy jeńców, ludzi, którzy całe swoje życie spędzili przykuci do ściany w jaskini, a których więzy w znaczący sposób ograniczają ruch ciał. Światło dnia, które wpada do jaskini oraz blask ognia zza ich placów, rzuca cienie na przeciwległą ścianę. Są to cienie zwierząt, roślin, towarów oraz ludzi, którzy przechodzą osłoniętą murem ścieżką. Widowisko to przypomina teatr, z widownią, sceną oraz aktorami. Tak owi jeńcy trwają od lat dziecinnych, nie mając pojęcia o tym, że gdzieś tam, w górze istnieje świat realny. Platon w ten sposób stara się przedstawić naturę idei. Człowiek, jeniec uwięziony w tej jaskini, widzi jedynie cienie tego co istnieje naprawdę, widzi rzeczy, ale nie dostrzega tego co nadaje im formę.

Przykuci do ściany jeńcy są zadowoleni ze swojego położenia. Nie znając innej rzeczywistości, startują w wyścigach i rozdają zaszczyty tym, którzy w najbystrzejszy sposób są w stanie dostrzec to co znajduje się przed ich oczyma; najdoskonalej pamiętają to co pojawiło się w przeszłości, lub wydumają to co może wyłonić się wkrótce. Jeńcy, żyją w ciemności spekulacji, bez intelektualnego wzrostu oraz karmią się ułudnymi sukcesami.
Profan zanim otrzyma Światło jest prowadzony w ciemnościach, które rozdzierają raz-po-raz zmysłowe bodźce. Tak jak cienie w jaskini budują one rzeczywistość neofity, rzeczywistość osadzoną w ciemnościach i zakrywającą to co otacza go naprawdę.

W platońskiej alegorii przedstawiona zostaje nadzieja. W tekście czytamy, że jeńcy zostają oswobodzeni, a ich okowy zrzucone. Platon mówi o tym akcie, że zostali „uleczeni z nieświadomości”; wykazuje, że naturalnym odruchem jest, że wolny człowiek zwraca się ku Światłu. Świadomość jest wiedzą, możliwością poznania, a więc i płomieniem rozświetlającym ciemność. W alegorii jest nim blask ognia, który jaśni się za plecami skazańców, i do którego zwracają oni swoje oblicza wnet po uwolnieniu – Światło Inicjacji.

Platon opisuje, że blask światła oślepia uwolnionych i sprawia cierpienie ich oczom. Można to rozumieć w ten sposób, że obraz oświetlonych rzeczy, a nie ich cieni, wprawia umysły skazańców w zakłopotanie i powoduje, że realniejsze zdaje się to co jawiło się na ścianie jako cień, niż rzecz, która jest jego przyczyną. Następnie filozof objaśnia, że ci więźniowie, pozostawieni w obliczu wolności poznania, niechybnie chcieliby powrócić do tego co znali w przeszłości. W Przypowieściach Salomona czytamy: jak pies wraca do tego, co zwymiotował, tak głupiec wraca do swoich głupstw.

W obrazie tym możemy doszukać się cierpienia neofity w Izbie Rozmyślań. Wielu chce powrócić do poprzedniego stanu, który daje ułudę bezpieczeństwa i stabilności. Czyż znane, biało-czarne cienie nie są łatwiejsze do opisu i nazwania niż wielobarwne rzeczy, które je tworzą? Z pomocą zagubionemu skazańcowi przychodzi nieokreślona bliżej siła, która wyciąga go z jaskini i wystawia na blask światła dnia. Platon w omawianej alegorii mówi, że jest to osoba, która gwałtem wlecze owego nieszczęśnika po kamieniach i stromiznach ku wyjściu, wbrew jego protestom i wbrew tęsknocie pozostawianym w tyle życiem. Jest jak nić Ariadny, która pewnie wskazuje nam właściwą, choć przeważnie nie łatwą, drogę ku Prawdziwemu Światłu. U Platona czytamy, że skazaniec, wystawiony na promienie światłości dnia, miałby w ten czas oczy pełne blasku i nie mógłby widzieć ani jednej z tych rzeczy, o których mu teraz mówiono, że są prawdziwe. Pod tymi słowy, możemy rozumieć, że poznanie natury rzeczy, idei nimi rządzących, poprzedza nagłe oślepienie. Nie jesteśmy w stanie ich pojąć, póki nie podążymy ścieżką poznania.

Obrazek

Oswajać i rozumieć rzeczywistość trzeba krok po kroku, na kształt oczu, które przyzwyczajają się do nadmiernego blasku. Jak pisze Platon:

[
] Naprzód było mi najłatwiej dojrzeć cienie, potem w wodach odbicia ludzi i innych przedmiotów, ciała niebieskie i niebo samo po nocy łatwiej by mógł oglądać patrząc na światło gwiazd i księżyca, niż po dniu widzieć słońce.



[
] Dopiero na końcu, myślę, mógłby patrzeć w słońce, a nie na jego odbicie w wodach, i nie mieć go tam, gdzie ono nie jest u siebie, ale słońce samo w sobie i na swoim miejscu mógłby dojrzeć i mógłby oglądać, jakie ono jest.



[
] Potem by sobie wymiarkował o nim, że od niego pochodzą pory roku i lata, i że ono rządzi wszystkim na świecie widzialnym, i że jest w pewnym sposobie przyczyną także i tego wszystkiego, co oni tam poprzednio widzieli.

Platońska parabola bywa używana do ilustrowania rozwoju człowieka rozumnego, w drodze edukacji, wychowania filozoficznego. :D

Opracowane na podstawie Historii Filozofii Władysława Tatarkiewicza przez Dawida Tułowicza.
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 09 lut 2016, 15:17

Komentarz naukowy do powyższego.
Co jest rzeczywiste? Odpowiedź jest zarówno dziecinnie łatwa, jak i nieskończenie trudna. W ''Państwie'' Platon opisał prawdziwy świat jako migoczący na ścianie jaskini cień. Może to dziwne, ale ponad dwa tysiące lat później naukowcy widzą to podobnie. Kartka (albo czytnik książek elektronicznych), na której napisano to, co teraz czytasz, składa się głównie z niczego. Zajrzawszy do wnętrza ciała stałego, ujrzymy strukturę atomową. Po rozłożeniu atomów na kawałki uzyskamy maleńkie jądra, składające się z protonów i neutronów, otoczone pustymi powłokami, w których krążą nieliczne elektrony. Także te cząstki elementarne można rozdzielić: na kwarki, neutrina, bozony i tak dalej. Zagłębiając się dalej, wkroczymy do dziwacznego świata wibrujących strun, które nie są cząsteczkami, lecz energiami. Może to one są źródłem ognia tworzącego platonowskie, migoczące na ścianie cienie. Z podobnymi cudami mamy do czynienia w przypadku nocnego nieba: niepojętego ogromu, bezgranicznej otchłani, nakrapianej miliardami galaktyk. Być może jednak ta potęga to tylko jeden wszechświat z wielu, które – stale się rozszerzając – tworzą wieloświat. A co z naszym wszechświatem?
Jedna z najnowszych teorii zakłada, że wszystko, czego doświadczamy – od najmniejszej drgającej struny energii po gigantyczną galaktykę wirującą wokół kłębowiska rozszarpujących rzeczywistość czarnych dziur – może być hologramem, trójwymiarowym złudzeniem, i tak naprawdę wszyscy żyjemy w wykreowanej symulacji. Czy to możliwe? Czy Platon mógł mieć rację, mówiąc, że jesteśmy ślepi na otaczającą nas rzeczywistość i nie znamy czegokolwiek „innego oprócz cieni, które ogień rzuca na przeciwległą ścianę jaskini’’?
Przewróć kartkę (jeśli masz przed sobą książkę, a nie czytnik) i odkryj zatrważającą prawdę. ;)

Obrazek

(
) różnica między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją.
ALBERT EINSTEIN

Ostatnia rzecz na koniec: Jeżeli ludzka świadomość naprawdę jest efektem kwantowym i może być splątana z wieloma wszechświatami, kto wie, czy w chwili gdy umieramy (na przykład wpadając pod autobus), świadomość nie przeżywa i nie przesuwa się w tę linię czasu wszechświata, w którym rozejrzeliśmy się na obie strony i nie wpadliśmy pod autobus? W życiu pełnym przypadku – gdzie o naszym losie tak często decyduje rzut monetą – wyobrażenie, że mogą się przed nami otworzyć inne ścieżki, dodaje spokoju ducha.

No to na razie i cieszcie się podróżą – nieważne, jaką podążycie ścieżką.
James Rollins ;)

P.S.......James Rollins, właśc. James Paul Czajkowski (ur. 20 sierpnia 1961 w Chicago) – amerykański pisarz pochodzenia polskiego.
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 14 lut 2016, 18:50

Średniowieczne arcydzieło może bawić? Projekt "Bosch" pochłonie cię na wiele godzin, które nie będą stracone

Obrazek
Fragment obrazu "Ogród rozkoszy ziemskich".

Holenderscy dokumentaliści wpadli na nowy pomysł, jak zachęcić ludzi do dogłębnego zainteresowania się arcydziełem światowego malarstwa. I trzeba przyznać, że zrobili to genialnie, bo projekt "Bosch" jest jak gra albo bajka na dobranoc.

Drugie życie
W czasach, w których Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę, a Leonardo Da Vinci namalował "Monę Lisę", i kiedy tworzył się kompletny obraz świata, Hieronim Bosch dokonał wielkiego dzieła. Obraz "Ogród rozkoszy ziemskich" zyskał właśnie drugie życie dzięki holenderskim dokumentalistom.

Obraz namalowany w latach 1503-1515 jest ponadczasowy i bardzo bogaty w znaczenia. Właśnie dlatego jest obiektem niesamowitego, interaktywnego projektu "Bosch". To pogłębiona wędrówka przez rajski ogród, po życie ziemskie pełne grzechu i przez piekło. Projekt został wzbogacony o muzykę, obraz historię.

https://tuinderlusten-jheronimusbosch.ntr.nl/en#

Oprócz wglądu w artystyczno-historyczny aspekt dzieła holenderskiego malarza, odwiedzający stronę poznają ciekawostki związane z procesem twórczym i z życiem osobistym artysty, bo takie informacje są również zawarte w arcydziele. Zabawa ma pomóc w lepszym zrozumieniu tego, jak się żyło w późnym Średniowieczu, kiedy wiara i religia odgrywały ogromną rolę w codzienności.

Obrazek
Ogromne ptaki to symbol stosunku seksualnego

Projekt może być czytany jak książka, można też losowo wybrać poszczególne elementy obrazu Boscha. "Ogród rozkoszy ziemskich" to opowieść o moralności i o grzechu równocześnie. Jednak nie należy na niego patrzeć bezrefleksyjnie. Jak zaznaczają twórcy projektu, dzieło to jest ponadczasowe i każdy może traktować je osobiście. Holenderscy dokumentaliści – między innymi Pieter van Huijstee i Ingrid Walschots – zachęcają do zastanowienia się nad swoim życiem, grzechami i moralnością, mimo że życie człowieka XXI wieku różni się od życia tego z wieku XVI.


https://www.youtube.com/watch?v=GPA9bB8Sc7w

Multimedialna zabawa
Zabawa z obrazem Hieronima Boscha jest częścią transmediowego tryptyku. Dokument, jak nazywają projekt twórcy, składa się z filmu dokumentalnego "Hieronim Bosch-dotknięty przez diabła", interaktywnego obrazu, o którym mowa w tym artykule, i z dokumentu Virtual Reality "Hieronim Bosch-oczy sowy".

Obraz zawiera w sobie moc symboli nie tylko związanych z religią, lecz także z miastem rodzinnym malarza – holenderskim Hertogenbosch, od którego nazwy Hieronim von Aken przyjął pseudonim artystyczny. Miasteczko było wtedy nadzwyczajnie religijne, ponoć co szesnasty jego mieszkaniec był klerykiem.

Obrazek
Czarnoskórzy zasługiwali na piekło, ponieważ kojarzyli się z bezwstydną seksualnością

"Ogród rozkoszy ziemskich" w wydaniu multimedialnym można czytać jak książkę - gdzie wydarzenia układają się chronologicznie. Niebieskie góry w lewym górnym rogu dzieła to symbol stworzenia świata. Między skałami żyją ptaki, nie ma tam jeszcze grzechu. Poniżej widzimy scenę, w której Ewa właśnie została stworzona z żebra Adama, a pomiędzy nimi, w szacie, stoi Bóg. Obok Ewy stoi królik – symbol płodności i rozrodu.

Egzotyczne zwierzęta, które pojawiają się w dziele symbolizują podziw artysty dla boskiego dzieła. Obraz przedstawia również wizerunki ptaków – sowa była w Średniowieczu strażnikiem wiary, a nie symbolem mądrości, jakim jest teraz. Ludzie, którzy jeżdżą na ogromnych ptakach – dudku, dzięciole, gilu i kaczce, mają w tej symbiozie symbolizować stosunek płciowy.

Do pożądania odnosi się również scena przy fontannie – nagie kobiety kąpią się w basenie, a mężczyźni tracą nad sobą kontrolę. Są dzicy jak zwierzęta. Ta ślepa chęć prokreacji jest prostą drogą do piekła. Obraz przedstawia wizerunki kilkorga czarnoskórych. To odwołanie do zróżnicowanej jakości boskiego stworzenia – doskonali biali i niemoralni czarni, którzy w tamtych czasach byli symbolem bezwstydnej seksualności. Bosch umieścił w swoim dziele jako pewnych kandydatów do piekła.

Obrazek
Truskawka to symbol śmiertelności.

Piekielne życie
Mówiąc o piekle, które przedstawia trzecia część tryptyku Boscha, mamy tu wiele odniesień do życia prywatnego artysty. W prawym górnym rogu widzimy płonące miasto. To Hertogenbosch podczas wielkiego pożaru w 1463 roku. Bosch miał wtedy 13 lat i to, co zobaczył, wryło mu się w pamięć jako dzieło diabła. Ludzie podobno skakali do brudnych kanałów, które w tym mieście przepływają pomiędzy budynkami - na pewną śmierć.

Ciekawym elementem są ogromne uszy. Miażdżą zgubione dusze, pośrodku znajduje się nóż. Ma to przypominać maszynę wojenną, choć skojarzenia z penisem są również dopuszczane. I tutaj Hieronim zamieścił symbol swojego ukochanego miasta. Hertogenbosch słynęło niegdyś z produkcji noży, które oprócz tego, że na co dzień służyły do obierania ziemniaków, były również narzędziem do obcinania uszu niepoprawnym kleptomanom.

Obraz Holendra zawiera w sobie ostrzeżenia. Dziwna figura człowieka z drzewami zamiast nóg, to przestroga dla ludzi bezczynnych, leniwych, którzy spędzają czas na piciu piwa. Nieopodal znajduje się człowiek z namalowanymi nutami na pośladkach – badacze sztuki stworzyli na ich podstawie melodię, mimo że nuty Boscha nie są zapisane na pięciolinii. W piekle znajduje się również zdobiony, drewniany klozet, który był zarezerwowany tylko dla najbogatszych – reszta załatwiała się w rzece.

Obrazek
Płonące Hertogenbosch jako część piekła

Zabawa z obrazem Hieronima Boscha może trwać godzinami. O jego elementach można czytać, podziwiać je z bliska, słuchać ścieżki dźwiękowej do nich dopasowanej. Na przykład, kiedy obserwujemy ludzi jedzących ogromną truskawkę, słyszymy ich mlaszczących i rozmawiających. Odczucia są przy tym tak niesamowite, że trudno od tego projektu się oderwać. To rozrywka godna polecenia dla ludzi, którzy interesują się sztuką, ale przede wszystkim dla osób, którym sztuka kojarzy się z nudą i w ich mniemaniu jest pozbawiona znaczeń. Genialny pomysł!

http://natemat.pl/171153,sredniowieczne ... a-stracone

http://legalnakultura.pl/pl/czytelnia-k ... -ziemskich
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » poniedziałek 15 lut 2016, 22:10

Odnaleźli obraz Matejki zaginiony w czasie Powstania Warszawskiego
14.02.2016 DZIEŁA SZTUKI W RĘKACH POLICJI

Warszawscy kryminalni znaleźli zaginione w czasie II wojny światowej obrazy Jana Matejki i Michała Borucińskiego. Dzieła były dotąd uznawane za polskie straty wojenne.


https://www.youtube.com/watch?v=U_QVMDGXFI0

Śledczy wpadli na trop obrazów, dzięki temu, że pojawiły się na rynku antykwarycznym. Zabytki zostały odnalezione w dwóch prywatnych mieszkaniach. Policjanci pracowali pod nadzorem prokuratury, a do lokali weszli wspólnie z przedstawicielami ministerstwa kultury oraz biegłego.
- Jesienią zeszłego roku wpłynęło zawiadomienie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które wskazało, że obrazy mogły być wystawiane na aukcjach kilka lat temu. Zostało wszczęte postępowanie w tej sprawie. W toku prowadzonych czynności udało się odnaleźć dwa obrazy - tłumaczył Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej.

Jak dodał, śledztwo jest kontynuowane. - Być może uda się odnaleźć kolejne. Obrazy zabezpieczono na w pełni legalnej aukcji - zaznaczył prokurator. Nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów, nikogo nie zatrzymano.

Były w prywatnych kolekcjach

Przechwycone obrazy to "Święty Eligiusz, patron dzwonkarzy" autorstwa Jana Matejki (projekt polichromii do Kościoła Mariackiego w Krakowie) oraz portret "Hucułki z dzbankiem" Michała Borucińskiego. Pracownicy Muzeum Narodowego w Warszawie potwierdzili autentyczność obu prac.

Przed wojną obrazy stanowiły część dwóch prywatnych kolekcji. Zaginęły najprawdopodobniej podczas Powstania Warszawskiego.

Jak tłumaczyła na antenie TVN 24 Irma Kozina z Zakładu Historii Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, takich zaginionych dzieł jest mnóstwo. - 62 tys. zarejestrowano na liście w internecie. Teoretycznie powinno być tak, że każda galeria w momencie kiedy przyjmuje jakieś dzieło do handlu, pierwszą rzeczą jaką powinna zrobić to jest sprawdzić czy jest na tego rodzaju liście - wyjaśniała.

Dzieła trafiły do magazynu stołecznego Muzeum Narodowego.

Obrazek Obraz Jana Matejki "Święty Eligiusz, patron dzwonkarzy"

Obrazek
Odnaleziony obraz "Hucułka z dzbankiem" autorstwa Michała Borucińskiego

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje, ... rettyPhoto
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 16 lut 2016, 23:02

Co naprawdę powiedział Jan Matejko obrazem „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska” (1862)
Posted on 2 Luty 2016 by bialczynski

Obrazek

Wikipedia „polska”:

Stańczyk, właściwie Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska (Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony, kiedy wieść przychodzi o utracie Smoleńska) – obraz Jana Matejki z 1862. Dzięki niemu 24-letni Matejko zdobył rozgłos, sławę i uznanie. [podkreślenie CB]

Obraz od 1924 znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie[2].

Postać jest bardzo dobrze oświetlona. Znajduje się z dala od zgiełku zabawy toczącej się w królewskich komnatach. Twarz błazna to autoportret autora (Jana Matejki). Maluje się na niej niepokój, jakby Stańczyk przewidywał, co stanie się z jego Ojczyzną. Jego splecione ręce wyrażają dezaprobatę dla działalności władców. Za oknem widać wieżę oraz kometę, która symbolizuje zniszczenie Polski.

Kontrastem, a zarazem tłem ubrania, koloru gorącej czerwieni błazna są ściany pałacu zdobione tkaninami. W tym przypadku są to odcienie ciemnej zieleni.

Drugi plan to społeczność dworska zgromadzona na balu. Wnikliwy obserwator może dostrzec szczęśliwe miny gości. Obraz malowany w wąskiej, ściemnionej gamie barwnej z której odznacza się gorąca czerwień, ogólnie są to ugry, wszelkiego rodzaju brązy, ciemne zielenie oraz głównie czernie. Kompozycja na obrazie jest statyczna, postać błazna zdaje się nie poruszać, trwa w smutku i melancholii, permanentnym zamyśle. Efekt ciągłości czasowej autor uzyskał dzięki wprowadzeniu do obrazu cześć zabawy balowej.

Na obrazie, na stole leży list z datą 1514 donoszący o utracie Smoleńska przez będące w unii z Polską Wielkie Księstwo Litewskie. Smoleńsk był ważną twierdzą, która strzegła wschodnich granic państwa polsko-litewskiego. 31 lipca 1514 został zdobyty przez wojska Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. W historii wydarzenie to oznacza początek zdobyczy moskiewskich (i później rosyjskich) na zachodzie, kosztem ziem polsko-litewskich. Proces ten doprowadził w rezultacie do upadku Rzeczypospolitej.

Na pierwszym planie dzieła znajduje się błazen Stańczyk. Widać, że nad czymś rozmyśla. Z tytułu brzmiącego Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska można się domyślać, iż Stańczyk rozmyśla o przyszłości Polski.

Twarz błazna to autoportret samego Matejki. Stańczyka Matejko przedstawił jeszcze kilkakrotnie w swojej twórczości m.in. na obrazach Hołd pruski i Zawieszenie dzwonu Zygmunta i na wszystkich tych obrazach, konsekwentnie twarz Stańczyka to autoportret artysty.

Dzieło zostało zakupione dla Muzeum Narodowego w Warszawie w 1924 ze środków pochodzących z budżetu miasta stołecznego Warszawy[3]. Obraz został w 1944 wywieziony do ZSRR i odzyskany przez Polskę w 1956.


Przedstawione przez artystę wydarzenie dotyczy upadku Smoleńska z 30 lipca 1514, gdy z powodu braku odsieczy wojewoda smoleński Jurij Sołłohub skapitulował przed wojskami Wielkiego Księstwa Moskiewskiego dowodzonymi przez wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III podczas wojny litewsko-moskiewskiej 1512-1522. W tym czasie Królową Polski i Wielką Księżną Litewską była Barbara Zápolya – pierwsza żona króla Zygmunta Starego, zmarła 2 października 1515. Królowa Bona poślubiła króla Zygmunta i została koronowana na Królową Polski 18 kwietnia 1518.

Bezsilność i smutna refleksja postaci, która stanowi bezpośrednie odwołanie do obrazu Matejki, kontrastują z beztroską dworu królowej wobec tragicznego dla Rzeczypospolitej wydarzenia – utraty Smoleńska.



Matejko : obrazy olejne : katalog pod redakcją i ze wstępem Krystyny Sroczyńskiej. Warszawa: Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Arkady, 1993, s. 69. ISBN 83-213-3652-3.
Dorota Folga-Januszewska (red. nauk.): Muzeum Narodowe w Warszawie. Arcydzieła malarstwa. Warszawa: Arkady, 2012, s. 458. ISBN 978-83-213-4331-0.

Dorota Folga-Januszewska (red. nauk.): Muzeum Narodowe
.. Warszawa: Arkady, 2012, s. 13.

[pominę milczeniem fakt, że ten tekst jest ewidentną manipulacją, gdyż na stole nie leży żaden list z 1514 roku w sprawie Smoleńska. CB]

A teraz co naprawdę powiedział Jan Matejko obrazem „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska„


Zacznijmy od tego, że obraz został namalowany i przedstawiony w roku 1862. Na rok przed wybuchem Powstania Styczniowego. Znamienne?
Stracony Smoleńsk prezentuje rozpostarta na blacie wiadomość listowna z datą. Smoleńsk został utracony 31 lipca 1514 roku przez Rzeczpospolitą i ta wieść dotarła właśnie (według tytułu obrazu) na dwór Zygmunta Starego w trakcie balu.
Podczas gdy wszystkie polskie stany, od pospolitaków (karzeł) po dworzan bawią się świetnie przy dźwiękach mandoliny (dziś dalibyśmy im gitarę elektryczną) Polska „stoczyła się w Ciemność”. Nie zauważono ISKONU, początku końca.
Obraz jest bardzo ciemny, ciemność jest przytłaczająca. Jedyna dobrze oświetlona postać to błazen w purpurze królewskiej.
Smoleńsk w wizji Matejki jest grodem kluczowym. Niektórzy twierdzą nawet, że Matejko był prorokiem a inni, że masonem, który już wtedy wiedział co stanie się w Smoleńsku w początkach XXI wieku, bo było to dawno zaplanowane przez Iluminatów (ha ha ha! Żartownisie).
Zwraca uwagę fakt, że błazen otrzymał twarz samego Matejki. Zresztą otrzymywał ją jeszcze na innych jego obrazach – i jest to zawsze postać-klucz do odczytania tychże obrazów.
Berło władzy leży u stóp królewskiego stolca, porzucone.
Stańczyk pogrążony jest w rozpaczy – można by dzisiaj rzec ciężkiej melancholii lub depresji.
Z szyi błazna zwisa półzakryty medalik z Matką Boską Częstochowską. W tle, w najgłębszej ciemności, w czerni nocy, widać Katedrę na Wawelu
Błazen na tronie spoczywa w pozie uzurpatorskiej i przez swą swobodę wręcz obraźliwej dla powagi majestatu królewskiego.
Obraz zatytułowano z premedytacją „
na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska„. Podczas gdy ludziom obeznanym z historią jest wiadome, a w sposób oczywisty także Janowi Matejce, który zadbał tutaj o wszystkie szczegóły, że w 1514 roku był to bal na dworze królowej Barbary Zápolya
Na niebie widoczna jest też Kometa Iskonu
W rzeczywistości (dziwne, że tego nikt wcześniej nie zauważył) na liście widnieje data 1533 i napis Samogitia, czyli Żmudź.

Na co zwraca naszą uwagę Jan Matejko tym pozornym błędem? Za jednym zamachem eksponuje dwie osoby. Królową Barbarę i Bonę Sforzę.

Barbarę – reprezentantkę ciemnego katolicyzmu polskiego, ogłoszoną trzecią świętą po królowej Kindze i królowej Jadwidze.

Cytuję: „Była pierwszą monarchinią koronowaną po 58-letniej przerwie od ostatniej koronacji Elżbiety Rakuszanki, drugą po Elżbiecie z Pilczy polską królową, która nie pochodziła z rodu panującego oraz trzecią po śś. Kindze i Jadwidze Węgierką na krakowskim tronie zmarłą w opinii świętości. Była również ostatnią tak blisko spokrewnioną z Piastami królową polską.”

Ta postać bezpośrednio nawiązuje do rodu Piastów – zdrajców Wiary Przodków i Porządku Słowiańskiego, tych którzy oddali się w służbę nowej religii watykańskiej i feudalnemu porządkowi post-Rzymu. Związek upadku Polski z kościołem katolickim jest podkreślony dobitnie przez postać błazna zasiadającego w rozlanej, niedbałej, lekceważącej pozie na królewskim stolcu. Błazen ten świeci wręcz półukrytym medalikiem Jasnogórskim. Półukrytym, bo z półukrycia rządzą królem za Zapolyi książęta Kościoła, robiąc z niego błazna. Robiąc zeń tegoż błazna doprowadzają do spóźnienia odsieczy dla Smoleńska i do jego upadku w 1514 roku. Ponury cień Katedry wyłania się z Ciemności. Tak zwany Obóz Narodowy związany mocno z Papiestwem doprowadził do upadku Smoleńska, od którego zaczął się upadek Polski. Upadek ten był konsekwencją związania Polski stosunkiem podległości z Papiestwem i realizacją przez władców Polski scenariuszy watykańskich, a nie polskich.

Mówi nam to wszystko nie Stańczyk, nie błazen, tylko Jan Matejko dający tej narracji własną twarz, zasiadający na miejscu króla, w pozie obraźliwej dla majestatu władzy (w domyśle – takiej władzy!), odziany w królewską purpurę. To on na tym obrazie wie co się naprawdę stało, to on jest WIEDUNEM.

Kim jest Bona Sforza? To z kolei esencja Odrodzenia i Reformacji. Symbol oderwania władzy królewskiej od kościoła średniowiecznego, ale też od świętości płynącej z naznaczenia przez boga. Bona uosabia sobą renesans, który nawiązywał wprost do starożytnych akademii platońskich i nauk Arystotelesa, do starożytnej rozpasanej sztuki i do kultu ciała. Renesans zwiastował nastanie nowej świątyni, Świątyni Nauki. Był to czas rodzącego się światopoglądu naukowego. Mediolan, Wenecja, Padwa czy Rawenna tego okresu są jak Paryż początku XX wieku, stolicami kwitnącej kultury i nowoczesnej nauki wyzwolonej z pęt scholastyki. Są też symbolem rozpusty i wyzwolenia spod obyczajowej kontroli kościoła. Sforzowie tak jak Borgiowie uwikłani byli w rozgrywki o władzę toczące się wokół Papiestwa. Te rozgrywki i biorące w nich udział rodziny nie miały nic wspólnego ze świętą boską królewskością i błękitną krwią. Te rodziny są uosobieniem i esencjonalnym wyrazem rzeczywistości, w której przestaje się liczyć „pomazanie przez boga” a zaczynają się liczyć pieniądze i wpływy.

Jan Matejko zestawiając te dwie postacie, zderzając je i eksponując wskazuje pośrednio, że związek Polski z Papiestwem jest przyczyną upadku Polski i zaniedbania ważnych dla niej spraw, którym dwór zajęty „interesami” włoskimi i watykańskimi nie poświęca należytej uwagi. Zlekceważenie sprawy odsieczy Smoleńska uważa Matejko-Stańczyk-Błazen-Wiedun za kluczowy moment upadku potęgi Wielkiej Polski i przyczynę wydarzeń roku 1862.

Mówi się, że Jan Matejko był wielkim ezoterykiem, okultystą i w związku z tym posiadał wiedzę typową dla późniejszych odstępców od kościoła katolickiego, a także jego wrogów – masonów. Mówi się, że w swoich obrazach zawarł wiele ukrytych przekazów. Mówi się, że jest on jedną z tych osób, które toczyły w dziejach „Dialog >pOd< Kulturą”. Mówi się, że gdy pozbieramy wszystkie ukryte przekazy z obrazów Jana Matejki to otrzymamy jasną wiadomość, że był on utajnionym członkiem polskiego pogaństwa, heretyckiego podziemia, Wiary Przyrodzonej Słowian.

Co to jest ten „dialog pOd kulturą”? Pod lub NAD, zależnie od tego z jakiego punktu widzenia patrzymy (komunikat „pod” czytaj tutaj). To dialog charakteryzujący się tym, że ukrywa w mistrzowskich dziełach pod ich oficjalną warstwą, drugą i trzecią warstwę przekazu, tworzącego kanały informacyjne, przez które płyną swobodnie treści zakazane w epoce, w której dzieło powstało. Odbywa się przezeń też swobodna „rozmowa Mistrzów”. Ukryty dialog pomiędzy wielkimi umysłami epoki lub różnych epok, swoista polemika lub afirmacja, rozmowa zrozumiała tylko dla wtajemniczonych w arkana dziejów.



Gdzie jest zatem ten drugi kanał w owym dziele? Z kim rozmawia Jan Matejko na tym obrazie? To już jest zagadka związana z różnicą tytułu i samej treści obrazu. Jan Matejko mówi do współczesnych sobie wnikliwych Polaków, do ludzi uczonych, do tych którzy wiedzą jak dokładnie wyglądała historia Polski. Którzy łapią na pierwszy rzut myśli, że to nie mogło być na balu u królowej Bony. Mówi też do przyszłych pokoleń, które dojrzeją do odkrycia prawdy w jego obrazach – czyli jak się okazuje do nas, Polaków XXI wieku. Do tych odbiorców kieruje swoją analizę Upadku Smoleńska i Upadku Polski. Czyż nie jest genialnie aktualny?

Mimko, że Matejko mówi o upadku Smoleńska to na stole nie ma wcale dokumentu obwieszczającego ów tytułowy upadek, tam w ogóle nie ma Smoleńska, lecz jest Samogitia (Żmudź), i nie ma daty 1514, lecz data 1533. Co takiego wydarzyło się w roku 1533? W 1533 roku carem został Iwan Groźny. Polska zawarła pokój z Turcją.

Rok 1533 z dokumentu nie jest przypadkowy bo Matejko powtórzył „kodowanie” roku przez namalowanie komety za oknem. Zgadza się to z rzeczywistym faktem pojawienia się komety C/1533 M1 właśnie w 1533 (stąd jej nazwa). Matejko dobrze wiedział co robi malując 1533 na piśmie-zawiadomieniu o klęsce.

W roku 1533 upływał termin zawieszenia broni z Moskwą. Cytuję: „25 grudnia 1532 minął termin sześcioletniego zawieszenia broni pomiędzy Moskwą a Polską i Litwą. Przedłużono je do 25 grudnia 1533” – Wikipedia.

Warto wspomnieć, że wcześniej próbowano uniknąć tej wojny, lecz nie doszło do porozumienia , bo warunkiem pokoju był zwrot Smoleńska Polsce. [Teraz warunkiem pokoju jest zwrot wraku ze Smoleńska Polsce].
„W marcu 1532 do Moskwy przybyło poselstwo litewskie Macieja Janowicza i Wasyla Czyża. Zażądali oni zwrotu Smoleńska, godząc się tylko pod tym warunkiem na podpisanie pokoju wieczystego z Wielkim Księstwem Moskiewskim.” – Wikipedia.

Gdyby tytuł obrazu odnosił się do roku 1533 to moglibyśmy uznać, że Matejko-Błazen-Stańczyk-Wiedun smuci się, że król Zygmunt Stary zamiast przygotowywać się do poważnej wojny baluje. Popis Miński prowadzony przez Radziwiłła zebrał rekordową liczbę wojska szacowaną na 16k żołnierzy. Wtedy szacowano, że z Wielkiego Księstwa Litewskiego da się „wyciągnąć” 19k wojska. Było to postrzegane jako ogromny sukces mobilizacyjny. Jednak z winy samego króla, z powodu jego „eksperymentów” w ostatniej chwili, doszło do wielu konfliktów podczas popisu. Chaos osiągnął apogeum w którym szlachta żmujdzka, wymówiła posłuszeństwo hetmanowi Radziwiłłowi. Pełny opis sytuacji (str 189): https://books.google.pl/books?id=CtlmAgAAQB
5%BC%22&f=false

Jednakże Smoleńsk nie został wtedy stracony gdyż był stracony już w roku 1514, za rządów obozu Narodowego, który zlekceważył sprawę odsieczy Smoleńska.

Wiemy też, że obraz namalowano i pokazano publicznie w roku 1862, a już w styczniu roku 1863 wybuchnie kolejne polskie powstanie, które jest konsekwencją tego co przedstawiono na obrazie, reakcją elit Narodu Polskiego na stan upadku do jakiego doprowadzono państwo, będące w czasie gdy Jan Matejko malował obraz, pod zaborami.

Był to okres Najciemniejszej Ciemności – prosta konsekwencja kontrreformacji i odwrócenia się Rzeczpospolitej od Litwinów-Kalwinów, od Rusinów-Prawosławnych, od Polaków-Braci Polskich, od Żydów-Judejczyków, od Tatarów-Mahometan, od Niemców-Luteran i od Ormian. Zaledwie 7 lat wcześniej zmarł otruty najpewniej przez popleczników papiestwa w Stambule (1855) Adam Mickiewicz. Czy powstanie poprowadzone w 1855 roku podczas Wojny Krymskiej, wojny Turków z Rosją, wsparte Legionami Polskimi Mickiewicza, będącymi dla armii Turcji odciążeniem w wojnie z Rosją, mogłoby się potoczyć inaczej i zakończyć się sukcesem? Miało to być powstanie niezwykłe, wręcz rewolucja oparta na hasłach społecznych zniesienia pańszczyzny i innych żywych postulatach Wiosny Ludów. Rosja mogła się znaleźć w Wojnie Krymskiej o krok od totalnego upadku, gdyby w Polsce wybuchło wtedy powstanie. W dniach 25 lutego – 30 marca 1856 r., odbył się w Paryżu kongres pokojowy przy udziale pokonanej Rosji, która musiała zaakceptować narzucone jej warunki pokoju i upadek swojego prestiżu, ale niestety nie mówiono wtedy o Wolnej Polsce i jej restauracji, na gruzach Rosji.

Do powstania nie doszło. A rękę do tego przyłożył znów Watykan występujący przeciw Polsce. Wcześniej nakazywał on polskim królom nawracać prawosławnych Ukraińców, Białorusinów i Moskwian na katolicyzm przez co zrujnował możliwość powstania Rzeczpospolitej Trojga Narodów w latach 1500 – 1650. Teraz, to znaczy gdy Matejko malował swój obraz, władcy Watykanu nie poparli ani Wiosny Ludów 1848 (bo była masońska), ani Turcji w wojnie z ROSJĄ 1853-1856 (bo była islamska), ani Polski i jej powstania narodowego w 1848, czy w 1855 (bo Watykan zdecydował się na obronę prawosławia przed Turcją). Ponieważ do powstania dojść musiało, gdyż w Polsce wrzało od dawna, w zasadzie przez cały czas po 1830 roku, doszło do niego samoczynnie w 1863 (Powstanie Styczniowe). W Stambule w roku 1855 otruto formującego legiony Adama Mickiewicza, który miał stanąć na ich czele. Powstanie wybuchło, kiedy było już po wojnie rosyjsko-tureckiej. Czy Watykan współpracował w tej sprawie bezpośrednio z caratem przeciw muzułmanom i Turcji oraz przeciw katolickim Polakom?

W konsekwencji Powstania Styczniowego w 1863 roku, o którym Obóz Narodowy prawi, że było wywołane przez masonów niepotrzebnie i zdradziecko, zniesiono wreszcie w Polsce i Rosji pańszczyznę. Przyniosło więc ono znaczący postęp dla całej Rosji, w tym dla Polski.

Obraz „Stańczyk” ma za sobą oprócz tych kilku przesłań ukrytych, jeszcze dodatkową swoją ezoteryczną historię. Otóż został w 1944 roku wywieziony do ZSRR i odzyskany przez Polskę dopiero w roku 1956, w setną rocznicę klęski Rosji w Wojnie Krymskiej toczonej z Turcją.

Obrazek

A gdzie jest trzeci ukryty kanał informacyjny i z kim polemizuje, lub kogo afirmuje Jan Matejko, to jest po czyjej stronie się opowiada?

Powszechnie interpretuje się kometę widoczną w obrazie na niebie, jako zwiastuna upadku Polski. Kometa leci jednak od wieży katedry wawelskiej ku wieżom Kościoła Mariackiego pod takim kątem jakby miała w nie uderzyć. Jeśli założymy, że Jan Matejko był masonem lub, że znał choćby Wiarę Przyrodzoną Słowian, to cóż może znaczyć ów lot komety Iskonu w połączeniu z półukrytym na piersi zajmującego królewski fotel błazna, medalikiem z Matką Boską Jasnogórską: Marią Panną – Marą/Marmurieną/Marzanną/Moraną, Panią Zarazy i Zagłady, Królową Moru, a jednocześnie MAjącą RA? Moim zdaniem Jan Matejko opowiada się za Słoneczną Kolumną, wskazuje, że stara „religia księżycowa” upadnie, a jej upadek będzie nowym początkiem dla Polski. Tam w kościele Mariackim znajdziecie wielki obraz w bocznej nawie, na którym Maria Panna płynie w swej księżycowej łodzi. To co tutaj napisałem nie jest pewne, ale jest wielce prawdopodobne, bo w Krakowie od roku 800 do dzisiaj przez cały czas działa Starosłowiańska Świątynia Światła Świata i robi swoje. Sam Matejko jest tutaj postacią oświetloną, słoneczną, świetlistą. Dialog na tym obrazie, łącznie z datami 1514 i 1533 nawiązuje do Słonecznej Kolumny Jana Kochanowskiego i Juliusza Słowackiego oraz Księżycowej Kolumny Adama Mickiewicza.

Czy Smoleńsk 2010 jest kolejnym ezoterycznym epizodem w dziejach tego obrazu? Czy Smoleńsk 10 04 2010 [8 = pełnia] jest kolejnym początkiem jakiegoś końca (iskonu), lecz tym razem na odwrót?! Czy na końcu tego końca-iskonu zrealizuje się Wielka Polska, ale i również to drugie proroctwo ukryte w dialogu Mistrzów pOd Kulturą na owym obrazie – POLSKA NOVA – POLSKA WOLNYCH LUDZI – Polska odrodzonych wielu kultur i religii?

To co dla jednych jest końcem dla innych oznacza wszak początek. Idzie NOVE.

https://bialczynski.wordpress.com/2016/ ... nska-1862/
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 24 lut 2016, 00:04

FRANCELIA en Museo 3d - Muzeum 3D :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Więcej tutaj......https://www.facebook.com/Francelia-Lidi ... nref=story
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » sobota 27 lut 2016, 13:09

Vincent Willem van Gogh; ur. 30 marca 1853, zm. 29 lipca 1890) – holenderski malarz postimpresjonistyczny, którego twórczość dzięki żywej kolorystyce i emocjonalnemu oddziaływaniu wywarła dalekosiężny wpływ na sztukę XX w. Artysta w ciągu swego życia cierpiał na napady lękowe i narastające ataki spowodowane zaburzeniami psychicznymi. Zmarł w wieku 37 lat jako twórca nieznany szerszemu ogółowi, w wyniku postrzału z broni palnej – prawdopodobnie samobójczego.

Mało doceniany za życia, van Gogh zyskał sławę po śmierci. Dziś jest powszechnie uważany za jednego z największych malarzy w historii, artystę którego twórczość stanowi istotne źródło sztuki współczesnej. Van Gogh zaczął malować na kilka lat przed ukończeniem 30. roku życia, a swe najbardziej znane dzieła stworzył w ciągu 2 ostatnich lat. Jest autorem ponad 2000 dzieł, w tym: 870 obrazów, 150 akwarel i ponad 1000 rysunków i 133 szkiców listowych. Dziś jego liczne autoportrety, pejzaże, portrety i słoneczniki należą do najbardziej rozpoznawalnych i najdroższych dzieł sztuki na świecie.

Obrazek Jeden z najbardziej rozpoznawalnych obrazów van Gogha: Słoneczniki (1888)

Lata wczesnej młodości van Gogh spędził pracując w Goupil & Cie, firmie handlującej dziełami sztuki i podróżując między Hagą, Londynem a Paryżem. Po powrocie do Anglii otrzymał posadę nauczyciela. Jego wczesnym pragnieniem zawodowym było zostanie pastorem. Od 1879 pracował jako misjonarz w górniczym zagłębiu w Belgii. W tym czasie rozpoczął sporządzanie szkiców ludzi z lokalnej społeczności. W 1885 namalował swoje pierwsze wielkie dzieło, Jedzący kartofle. Jego paleta w tamtym czasie składała się przeważnie z mrocznych, ziemistych odcieni i nie wykazywała ani odrobiny żywej kolorystyki, która charakteryzowała jego późniejsze prace. W marcu 1886 van Gogh przeniósł się do Paryża i odkrył francuskich impresjonistów. Później wyjechał na południe Francji i poddał się czarowi silnego światła słonecznego, które tam znalazł. Jego prace stały się jaśniejsze kolorystycznie, a on sam wypracował swój jedyny i bardzo rozpoznawalny styl, który w pełni rozwinął się podczas jego pobytu w Arles w 1888.

Rozmiar wpływu, jaki choroba umysłowa van Gogha wywarła na jego twórczość, stał się przedmiotem spekulacji po jego śmierci. Pomimo szeroko rozpowszechnionej tendencji do romantyzowania złego stanu jego zdrowia współcześni krytycy widzą w nim artystę głęboko sfrustrowanego bezczynnością i chaosem myślowym wywołanym atakami choroby. Według krytyka sztuki Roberta Hughesa późne prace van Gogha ukazują go jako artystę w pełni zdolności twórczych i całkowicie panującego nad sobą.

Więcej tutaj....https://pl.wikipedia.org/wiki/Vincent_van_Gogh


https://www.youtube.com/watch?v=lLBDAXy8FuA

Oscar Claude Monet; ur. 14 listopada 1840 w Paryżu, zm. 5 grudnia 1926 w Giverny) – francuski malarz, jeden z twórców i czołowych przedstawicieli impresjonizmu.

Kiedy miał pięć lat, jego rodzina przeprowadziła się z Paryża do Hawru. Ojciec chciał, aby zajął się rodzinnym interesem, czyli ich sklepem, lecz Claude Monet wolał zostać malarzem. Początkowo odnosił sukcesy wykonując karykatury, co było również źródłem dochodów artysty. W Hawrze zetknął się w roku 1858 z Eugène Boudinem, który stał się jego pierwszym nauczycielem i zachęcił go do uprawiania malarstwa plenerowego. Wkrótce udał się do Paryża, by uczyć się w Académie Suisse, gdzie poznał Pissarro.

W 1861 roku został wcielony do wojska i wysłany do Maroka. Jak przyznał później, tamtejsze pejzaże przygotowały go do impresjonizmu. W roku 1862, po powrocie ze służby wojskowej, studiował w atelier Charlesa Gleyre’a, gdzie poznał Auguste’a Renoira, Alfreda Sisleya i Frédérica Bazille’a. Wiosną 1863 roku wyjechał wraz z nimi do Barbizon, miejscowości słynącej z faktu, że w jej okolicach działała grupa malarzy pejzażystów. Z Renoirem połączyła Moneta przyjaźń na całe życie i stworzony wspólnie kierunek w malarstwie – impresjonizm. Po zamknięciu pracowni przez Gleyre’a w 1864 roku Monet wyjechał do Honfleur, gdzie przebywał kilka miesięcy. W tym czasie pogorszyły się znacząco stosunki malarza z ojcem, na co duży wpływ miała decyzja Moneta, by wbrew woli ojca zostać profesjonalnym malarzem.

Monet utrzymywał kontakty z licznymi malarzami: Sisleyem, Bazillem czy Jongkindem. Razem malowali i wyjeżdżali na plenery (malowanie w plenerze, w naturalnym oświetleniu było nowatorskie i charakterystyczne dla impresjonistów). W tym czasie powstało jego płótno Kobiety w ogrodzie (1866-1867).

8 sierpnia 1867 roku urodził mu się syn Jean. W tym czasie Monet borykał się z materialnymi problemami, które doprowadziły go do głębokiego załamania psychicznego i próby samobójczej. 28 czerwca 1870 roku poślubił Camille Doncieux. W sierpniu tego samego roku artysta, zostawiając we Francji żonę i syna pod opieką swojego dawnego mistrza Eugène Boudina zdecydował się na wyjazd do Londynu, co spowodowane było wybuchem wojny francusko-pruskiej. W Anglii Monet zainteresował się malarstwem Williama Turnera i Johna Constable’a. Właśnie w Londynie Monet miał swoją pierwszą indywidualną wystawę (1883). W roku 1871 przebywał w Holandii. W grudniu 1871 roku zamieszkał w Argenteuil. Dzięki pomocy marszanda Paula Duranda-Ruela, który zakupił w 1872 roku 29 płócien artysty, znacznie poprawił się poziom życia Moneta. Odzyskał równowagę wewnętrzną i mógł skupić się na kształtowaniu własnego stylu. Kupił łódkę, na której zbudował atelier, dzięki czemu mógł pracować na wodzie, która fascynowała go jako temat obrazów. Często portretował również żonę i syna.

W 1872 powstał obraz Impresja, wschód słońca (fr. Impression, soleil levant), który został publicznie zaprezentowany w 1874 na wystawie w Atelier Nadara i nadał nazwę późniejszemu kierunkowi malarstwa.

W 1874 roku, w związku z kłopotami finansowymi marszanda Moneta, ponownie pogorszyła się i jego sytuacja materialna. Korzystał w tym czasie z pomocy finansowej Maneta. Ze względu na negatywną ocenę impresjonistycznego malarstwa Monet sprzedawał niewiele obrazów. W 1875 roku wraz z Morisot, Renoirem i Sisleyem zorganizował w Hotelu Drouot aukcję obrazów, która zakończyła się antyimpresjonistycznym wystąpieniem, w związku z czym musiała interweniować policja.

5 września 1879 roku zmarła żona artysty. Na jej leczenie wydał prawie wszystkie pieniądze, co jednak nie poprawiło stanu jej zdrowia. Wszystko to ponownie doprowadziło Moneta do depresji.

Od roku 1883 zamieszkał w Giverny, gdzie chciał odizolować się od ludzi. Nowe miejsce zamieszkania bardzo pozytywnie wpłynęło na jego samopoczucie. Złożył też wizytę Paul Cézanne’owi w Estaque, kilka miesięcy spędził w Bordighera. Był to dobry okres w życiu Moneta. Powoli zmieniało się nastawienie krytyków do jego twórczości, rosła sprzedaż jego obrazów.

W 1891 roku zmarł Ernest Hoschedé, kolekcjoner, który kupił wiele obrazów artysty. W lipcu 1892 roku Monet poślubił wdowę po nim, Alice, z którą prawdopodobnie już wcześniej miał romans. Rozpoczął się wspaniały okres w życiu Moneta, obfitujący również w sukcesy zawodowe. W dalszym ciągu rozwijał swoje poszukiwania kolorystyczne, tworząc serie obrazów przedstawiających ten sam motyw o różnych porach dnia i roku, w odmiennym oświetleniu: Japoński mostek, Stogi (1891), Topole (1892), Katedra w Rouen (1892-1895), widoki Londynu (Budynek Parlamentu w Londynie), Wenecji oraz Nenufary (1904). Monet zakupił duży obszar ziemi, gdzie stworzył swój ogród. Dodatkowo w sierpniu 1901 roku otrzymał pozwolenie na zmianę biegu rzeki Ru, co pozwoliło mu na zwiększenie stawu, gdzie mógł hodować ulubione przez niego nenufary, przedmiot całej serii dzieł malarskich jego autorstwa.

Pomimo kłopotów ze zdrowiem, takich jak zawroty głowy i przede wszystkim problemy ze wzrokiem, Monet wyjeżdżał do Londynu i Wenecji, gdzie również malował (powstały tam takie dzieła jak Parlament londyński, czy Pałac Dożów). W 1911 roku zmarła jego żona Alice, natomiast w 1914 – syn Jean. Kłopoty ze wzrokiem nasiliły się w 1918 roku, w 1923 malarz poddał się operacji usunięcia katarakty z prawego oka. W tych trudnych chwilach pewnym pocieszeniem było uznanie, jakim cieszyły się teraz dzieła artysty, także wśród osób, które w przeszłości nie ceniły jego sztuki.

Jego twórczość ewoluowała i coraz mniejsze znaczenie miała forma. Malarstwo Moneta zbliżało się do abstrakcji złożonej z barwnych plam. Najważniejsze dla niego stało się światło i wydobywany przez nie kolor. Jego dzieła stanowiły podłoże dla stworzenia pointylizmu przez Seurata.

Po operacji Monet musiał nosić okulary, dzięki którym mógł ukończyć ostatnie dzieło z cyklu Nenufary. Stwierdzono jednak u niego nieuleczalny nowotwór lewego oka. Monet zmarł 5 grudnia 1926 roku. Został pochowany na cmentarzu w Giverny.

W ciągu swojego długiego życia Monet osiągnął uznanie krytyków i publiczności oraz stabilizację finansową, a nawet doszedł do sporego majątku.

Obrazek Plaża w Pourville

Jedynym obrazem Moneta w polskich zbiorach jest Plaża w Pourville – własność Muzeum Narodowego w Poznaniu.

Więcej.....https://pl.wikipedia.org/wiki/Claude_Monet


https://www.youtube.com/watch?v=EqDYO9F9AvU
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 06 mar 2016, 19:59

Nimfy - Boginki żywotnych sił przyrody.

Obrazek
Jasnowłosa nimfa – obraz olejny Paula Chabasa

Homer przedstawiał je jako córki Zeusa. Były pięknymi, młodymi i długowiecznymi kobietami. Mieszkały we wsiach, lasach i wodach. Były duchami pól i ogólnie całej przyrody. Stanowiły uosobienie jej płodności i wdzięku. Zamieszkiwały groty, gdzie spędzały czas przędąc i śpiewając.

Nimfy nie stanowiły grupy jednorodnej. Dzieliły się na różne grupy w zależności od miejsca zamieszkania: nimfy wodne nazywano najadami, leśne driadami, drzewne hamadriadami, górskie oreadami, a łąkowe lejmoniadami. W mitologii występują także alseidy, meliady, Nereidy, Okeanidy, syreny i Atlantydy (Hesperydy, Hiady oraz Plejady).

Nimfy były często żonami herosów lub założycieli miast. Często pojawiały się w mitach o tematyce miłosnej. Zwykle ich kochankami byli: Pan, satyrowie, Priap, którzy uosabiali męskie siły w przyrodzie. Były także wybrankami większych bogów, jak: Zeus, Apollo, Hermes, Dionizos. Nimfy często zakochiwały się i uprowadzały młodzieńców np. Hylasa.

Opiekowały się boskimi niemowlętami jak Zeus czy Dionizos, np. Amaltea.

Najbardziej znanymi nimfami były: Dafne, Echo i Kalipso. W wiekach późniejszych nimfy stały się częstym tematem wierszy i dramatów. Od ich nazwy wywodzą się terminy nimfomania, nimfetka i nimfofilia.

Uważano je za bóstwa niższego rzędu, do których zwracano się z prośbami i które nie były groźne. Zazwyczaj były w służbie u wielkich bogiń, najczęściej Artemidy, niekiedy bogów, jak Hermes czy Dionizos, gdzie były partnerkami satyrów lub sylenów, albo jednej z nich, ale wyższego rzędu.

W Grecji wierzono w nimfy do czasów nowożytnych. Obecnie tłumaczy się ich kult jako pozostałości pierwotnego animizmu.


Obrazek
Henryk Siemiradzki "Nimfy wodne"

Nimfa (po grecku: dziewczyna) była to istota pośrednia między bogiem a człowiekiem. Nimfy żyły bardzo długo i nie starzały się nigdy, ale przecież w końcu umierały. Przebywając w pobliżu człowieka i dzieląc z nim śmiertelność, lepiej niż Olimpijczycy rozumiały jego troski i potrzeby. Na opuszczonych grobach sadziły kwiaty, a w uciążliwej drodze prowadziły wędrowców do źródeł krzepiących. Trzodom dawały paszę, a pasterzy uczyły śpiewu i grania. Szmer potoków, szum lasu, brzęczenie owadów, wszystkie głosy wiosny i lata były jakby ich śpiewem. Drobnymi, różanymi stopami przebiegały leśne polany. Były uosobieniem wszystkiego, co miłe, wdzięczne, wrażliwe, delikatne w przyrodzie. Poświęcano im piękne źródła, albowiem woda była ich właściwym żywiołem. W skalistej Grecji woda jest zawsze bezcenną rzadkością. Najlichsze źródło może się wydać czymś boskim, godnym najtkliwszej opieki.

Obrazek

Kto po kilku godzinach drogi wśród spiekoty odnajdywał pod kamieniem bijący w górę stożek wody, przyklękał, pił, a następnie, przygiąwszy gałąź drzewa, które rosło nad źródłem, zawieszał na niej swój kubek jako dar wdzięczności dla uroczych boginek, przyjaciółek ludzi. One czuwały nad czystością i dostatkiem wody i za ich sprawą brzegi rzeki strumieni maiły się świeżą trawą i kwiatami. Pewne źródła były lecznicze, stąd nimfy uważano za boginie zdrowia. Mogły również dawać jasnowidzenie i same przepowiadały przyszłość. A gdy zbrodniarz umył w źródle ręce skrwawione, nimfa tam mieszkająca porzucała swe schronienie i wędrowała gdzieś dalej. Były to bowiem istoty czyste, kochające życie, nienawidzące zła, i mówiono o nich, że pierwotnych dzikusów oduczyły ludożerstwa.

Obrazek
Wilhelm Kotarbiński "Nimfa wodna",

Mieszkały albo w samych źródłach, albo w grotach. Pod dachem z szarego listowia oliwki biegło wejście do pieczary, zwrócone na północ, którędy szli ludzie i przylatywały pszczoły, mające we wnętrzu swoje ule. Nimfy wodne zwały się n a j a d y. Oprócz nich była jeszcze mnogość niezmierna innych nimf: o r e a d y mieszkały w górach 1 e j m o n i a d y - na łąkach wilgotnych d r i a d y - wśród lasów h a m a d r i a d y - w samych drzewach. Nimfy nie miały własnych świątyń, posągi ich ustawiano w grotach, a na drzewach im poświęconych zawieszano rozmaite dary wotywne. Żołnierz wracający z wojny ofiarowywał hełm lub dzidę, rybak sieć, panny młode, wychodząc za mąż, oddawały nimfom lalki, którymi bawiły się w dzieciństwie. Najżarliwiej czcili je wieśniacy, składający im w ofierze pierwociny z trzód i pól, zwyczajne kozy i jagnięta, albo libacje z miodu i oliwy. Do ich grot zanoszono ciastka, owoce, winogrona, a płatki róży rzucano na wody ich strumieni. Pamięć dobrych boginek trwa do dzisiejszego dnia w Grecji. Na Krecie jest kościół Świętych Dziewic, a niedaleko bije źródło, które pozostaje pod ich szczególną opieką, jakby te Dziewice były starożytnymi najadami.

Obrazek

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nimfy
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » czwartek 31 mar 2016, 23:53

Bezcenne dzieło Verneta odnalezione w tajemnej kolekcji Gurlitta

Obrazek

Kilka dni temu Fundacja Communi Heridate przekazała informację, że zaginiony w 1918 roku obraz pt. „Śmierć księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem” autorstwa Horacego Verneta został odnalezione w kolekcji Corneliusa Gurlitta wśród ponad 1.2 tys. nieznanych dzieł. Trwają prace potwierdzające autentyczności.

Przedstawiciele Fundacji Communi Heridate, powołując się na raport tzw. kolekcji Corneliusa Gurlitta, opublikowany kilka dni temu twierdzą, że wśród ponad 1.2 tys. dzieł odnalezionych na przełomie 2012/2013r., w mieszkaniu w Monachium i domu w Salzburgu, syna zaufanego marszanda Adolfa Hitlera, Hildebranda Gurlitta, obok wybitnych dzieł Pablo Picasso, Henri Mattise’a czy Claude Monet’a, znajduje się oryginalny obraz Horacego Verneta „Śmierć księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem”.

Sam fakt odnalezienia tak ogromnej kolekcji nieznanych dzieł wzbudził międzynarodową sensację i stał się impulsem do podjęcia badań nad ich pochodzeniem.

W ciągu dwuletnich badań proweniencyjnych, specjalnie powołany zespół ekspertów ustalił, iż pięć z liczącej ponad tysiąc obrazów zostało zrabowanych przez nazistów. Wśród tych odnalezionych dzieł znajduje się obraz „Śmierć księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem”, którego powstanie datuje się na 19 października 1813 r. Płótno posiada sygnaturę twórcy, Horacego Verneta (1789-1863), co według ekspertów potwierdza autentyczność dzieła, które utrwaliło mit bohatera narodowego i legendę księcia Poniatowskiego.

Obraz stał się inspiracją dla wielu twórców XIX i początku XXw., przez co powstało wiele malarskich kopii i transpozycji graficznych, a także stał się motywem zamieszczanym na zastawach stołowych, zegarkach, biżuterii etc. W polskich zbiorach zachowało się kilka kopi, bardziej lub mniej wiernych oryginałowi. Najbardziej oddaną wersją jest obraz pochodzący z dawnych zbiorów Tarnowskich, obecnie znajdujący się w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Obrazek "Śmierć księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem." Filiżanka i spodek, Sevres, po 1817 roku. Kolekcja prywatna. Źródło: Katalog wystawy – 1812-2012 Napoleon. Wielka Armia. Polacy. Zamek Królewski na Wawelu.

Jak wynika z informacji widniejących w karcie inwentarzowej, płótno znajdowało się w paryskich zbiorach Tyszkiewiczów/Poniatowskich do roku 1918r. Nie istnieją żadne późniejsze informacje na temat dzieła.

Co ciekawe Vernet, wykonał dwie różniące się wersje obrazu, m.in. maścią konia – obie uznawane są za zaginione.

Katarzyna Bagińska

Fotografia (góra): January Suchodolski, „Śmierć księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie pod lipskiem” 1830.

http://rynekisztuka.pl/2016/01/26/bezce ... -gurlitta/
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 17 kwie 2016, 00:38

Sztuczna inteligencja stworzyła nowy obraz Rembrandta

Obrazek

Często słyszy się o kolejnych osiągnięciach naukowców, którzy tworzą zaawansowane algorytmy i wykorzystują je w konkretnych celach. Wielokrotnie przekonaliśmy się, że sztuczna inteligencja potrafi tworzyć pewne dzieła znacznie lepiej niż człowiek. Teraz okazuje się, że SI dokonała czegoś niesamowitego - pobrała lekcje od największego mistrza malarstwa i stworzyła prawdziwe dzieło sztuki.

Znana instytucja finansowa z Holandii, Grupa ING, oraz amerykański gigant Microsoft zaangażowały się w niezwykły projekt o prostej i jednoznacznej nazwie "Nowy Rembrandt". Specjaliści stworzyli sztuczną inteligencję, która przeanalizowała dosłownie każdy szczegół 346 dzieł Rembrandta, holenderskiego malarza, rysownika i grafika - jednego z największych artystów na świecie.

Pierwszy etap sprawił, że program komputerowy poznał styl malowania wielkiego mistrza, a następnie po prostu stworzył zupełnie nowy, własny obraz. Dzieło artystyczne zostało wydrukowane w drukarce 3D i zaprezentowano je niedawno w Amsterdamie. Nowy obraz Rembrandta powstał 347 lat po jego śmierci. Oprogramowanie było zatem mózgiem malarza, a drukarka 3D jego pędzlem.

Sztuczna inteligencja pojawia się dosłownie wszędzie, tworzy już niemal wszystko (pisze powieść i artykuły, maluje obrazy) ale dzięki drukarce 3D jej dzieła prawdopodobnie po raz pierwszy przyjęły fizyczny, a nie jak dotychczas, cyfrowy kształt. SI jest dziś bardzo potężnym narzędziem, które może się przydać w każdej dziedzinie naszego życia.

Cały proces tworzenia nowego Rembrandta można zobaczyć na poniższym filmie.


https://www.youtube.com/watch?v=pUau6gmdoI4


http://tylkonauka.pl/wiadomosc/sztuczna ... rembrandta
0 x



Piter1974
x 129

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » niedziela 17 kwie 2016, 21:16

janusz pisze:Malarstwo patriotyczne.
Obrazek
Józef Chełmoński - Kuropatwy na śniegu 1891.

Widzimy zmarźnięte, zmęczone ptaki, które nie mają już powoli sił. Pochylają głowy.
Nastrój jest raczej zimny i smutny. Obraz nie przedstawia czegoś radosnego i miłego raczej ból i cierpienie. Jest tutaj ukazana symbolicznie syberyjska katorga polskich zesłańców.


Tu mamy zesłańców powracających. ;)

Obrazek


Obrazek
Jacek Malczewski (1854–1929) - Śmierć Ellenai 1883

Obrazek Śmierć Ellenai-Obraz powstał w 1907 roku. Scena przedstawia tytułową Ellenai, konającą w jednym z obozowych baraków.

Poemat "Anhelli" Juliusza Słowackiego inspirował Malczewskiego przez blisko czterdzieści lat, od czasu studiów w krakowskiej SSP, aż po rok 1918, w którym Polska odzyskała niepodległość. Z treści i ducha tego utworu zrodził się cykl obrazów ukazujących zarówno losy młodego zesłańca Anhellego i Ellenai, jego towarzyszki niedoli, jak i interpretowane szerzej piekło sybirskiej katorgi. Artysta nadał scenie zgonu Ellenai monumentalny wyraz. Układ ciała zmarłej, powtórzony horyzontalnymi liniami elementów tła oraz skamieniała z bólu i bezradności postać Anhellego oddają bezruch i ciszę śmierci. Kontemplacji sceny sprzyja jednolita, brunatno-złotawa kolorystyka oraz rozproszone światło skupiające się silniejszymi plamami na ciele i włosach kobiety. Malczewski zrezygnował z ukazania mistycznego charakteru śmierci wygnanki. Namalował obraz w konwencji naturalistycznej, nadając mu charakter rodzajowo-historyczny. Wzorował się przypuszczalnie na głośnym dziele Józefa Simmlera Śmierć Barbary Radziwiłłówny (1860), które zachwycało współczesnych elegijnym nastrojem i wysokimi walorami warsztatowymi.

Obrazek
Obraz Witolda Pruszkowskiego "Eloe" ukazuje cmentarz polskich zesłańców na Syberii, jedno z miejsc akcji poematu ''Anhelli'' – Juliusza Słowackiego

Ten zawierający mesjanistyczne przesłanie poemat nawiązuje do Mickiewiczowskich „Ksiąg narodu polskiego”. Daje obraz skłóconych, skazanych na zatracenie wygnańców ukazany w realiach Syberii, dotychczas kojarzonej z miejscem martyrologii polskich zesłańców. Dzieło stawia zatem pytania o to, czy jednostka, czy też całe pokolenie emigrantów jest w stanie zbawić naród.

Głównym wątkiem fabularnym tego poematu jest wędrówka, którą odbywa tytułowy bohater, młodzieniec o imieniu Anhelli, wraz ze swym przewodnikiem po krainie Sybiru – Szamanem. Syberia staje się tutaj „białym piekłem” polskich zesłańców, miejscem fizycznej kaźni i duchowego upadku. Bohaterowie przemierzają sybirską krainę od pustyni poprzez cmentarzyska, lasy aż po mroczne kopalnie Sybiru. Wędrówka ich przypomina miejscami dantejską podróż po piekle, gdzie bohater wraz ze swym przewodnikiem Wergiliuszem przemierza kolejne kręgi piekielne, spotykając potępionych. Polscy zesłańcy wędrują przez bezludny i wrogi kraj niczym przez piekło; ciężko pracują w kopalniach, cierpią w łańcuchach i zimnych lochach; są bici, katowani i poniżani. Ich dzieci głodzi się i rusyfikuje (rosyjski pop rozdaje chleb i skłania ku prawosławiu).

Wędrówka Anhellego wraz z Szamanem rozpoczyna się pod domem wygnańca i tam też się miała zakończyć, jednak śmierć Szamana z rąk skłóconych mieszkańców domu sprawiła, że młodzieniec udać się musiał w kolejną podróż, na daleką pustynię północną, gdzie zamieszkał w chacie wykutej z lodu. Po śmierci Ellenai – pokutnicy i towarzyszki swego wygnania, Anhelli również kończy swój żywot i nie budzi się na wezwanie rycerza, jako ten, który był przeznaczony na ofiarę serca.
0 x



Piter1974
x 129

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » niedziela 17 kwie 2016, 21:32

Piter1974 pisze:
janusz pisze:Zaginione obrazy Jana Matejki z dawnego pałacu Zamoyskich w Kozłówce

Obrazek
Zamoyski pod Byczyną

Według Gorzkowskiego w powszechnej opinii Jan Zamoyski chciał mieć ten
obraz z powodu wyjątkowego zdarzenia: nie uzyskał on w Wiedniu prawa do bywania w pałacu cesarskim w Burgu, a to tak go rozdrażniło, że umyślnie zamówił obraz, w którym jego przodkowie trzymali w swym domu zakładnika z rodziny cesarskiej.

To jest pokolorowana fabrycznie przedwojenna litografia obrazu Jana Matejki "Zamoyski pod Byczyną" :)

Obrazek

Obrazek
Portret hr. Anieli Zamoyskiej z domu Potockiej. Obraz zaginiony. Płótno 139 x 91 cm. Sygn: J.M. 1872.

Gdy po ujrzeniu portretu hrabia zawołał: ”Mistrzu, mistrzu moja żona tak nie wygląda! Matejko odrzekł: Ale powinna, panie hrabio, tak wyglądać”. ;)

W dawnej kolekcji ordynatów kozłowieckich znajdowały się m.in. dwa obrazy Jana Matejki. Niestety, zaginęły one po 1945 roku. Zachowane fotografie obydwu dzieł mistrza Matejki można obejrzeć za pośrednictwem strony http://www.dzielautracone.gov.pl

Ostatnio, na fan-page’u strony (https://www.facebook.com/muzeumutracone) znalazł się tekst, odnoszący się do obrazów z kolekcji pałacu w Kozłówce.

Prezentujemy jego poszerzoną wersję:

Niestety, nie wiemy jak wiele przedmiotów z dawnego pałacu Zamoyskich podzieliło losy obrazów Jana Matejki. Pierwszą wywózkę obiektów z wyposażenia pałacu w Kozłówce, rozpoczęła, w czasie okupacji, sama Jadwiga z Brzozowskich Zamoyska, żona ostatniego właściciela majątku, Aleksandra Leszka Zamoyskiego (1898–1961). Robiła to najprawdopodobniej w obawie przed zbliżającym się frontem wschodnim. Autorzy popularnych przewodników muzealnych: Waldemar Odorowski („Pałac w Kozłówce”, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1985) i Jacek Szczepaniak (wieloletni kustosz Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, autor licznych publikacji muzealnych) piszą, że te transporty odbywały się w roku 1944. Obiekty były deponowane m.in. w kamienicy Zamoyskich przy ul. Kredytowej w Warszawie oraz w magazynach Muzeum Narodowego przy ul. Podwale. Nasi badacze zgodnie twierdzą, że wszystko, co zostało z Kozłówki wywiezione do stolicy, zaginęło w czasie Powstania Warszawskiego. Zdarzają się jednak wyjątki, nie potwierdzające tej reguły. Przetrwał komplet zabytkowych, francuskich mebli, dekorowanych gobelinową tkaniną ze scenkami z bajek La Fontaine’a, z dawnego wyposażenia Salonu Białego pałacu w Kozłówce, ukryty podczas okupacji w Ambasadzie Brytyjskiej w Warszawie. Po wojnie Zamoyscy oficjalnie sprzedali meble gospodarzom tej placówki. Te sprzęty powróciły, na chwilę, do Kozłówki podczas wystawy „Salon odzyskany” z 2004 roku. Obecnie (jako dar księżnej Kentu) znajdują się w Zamku Królewskim w Warszawie.

Co było w paczkach przewożonych przez Jadwigę Zamoyską z Kozłówki? Możemy przypuszczać oglądając archiwalne zdjęcia pałacu, a także podziwiając obecną ekspozycję muzealną. Tworzy ją (informacja z tekstu Anny Szczepaniak „Zbiory Muzeum Kozłówce na wystawie jubileuszowej, „Spotkania z Zabytkami” nr 7/8 2014, s.54-57) około 46% oryginalnej kolekcji, stworzonej głównie przez pierwszego ordynata kozłowieckiego, Konstantego Zamoyskiego. Wiemy z całą pewnością, że w Kozłówce znajdowały się dwa obrazy Jana Matejki: „Zamoyski pod Byczyną” oraz portret żony Konstantego, Anieli Zamoyskiej. Jakie były? Znowu sięgnijmy po przewodniki W. Odorowskiego i J. Szczepaniaka. W pierwszym czytamy „
portret Anieli z Potockich Zamoyskiej namalowany przez mistrza w 1872 roku, a więc wkrótce po ślubie młodych Zamoyskich. O obrazie tak pisał Zygmunt Kamiński [malarz, przyjaciel Konstantego, autor pamiętnika „Dzieje życia w pogoni za sztuką”, Warszawa 1976] „ z własnych ust hrabiego usłyszałem znaną w literaturze wypowiedź mistrza: gdy po ujrzeniu portretu hrabia zawołał: ”Mistrzu, mistrzu moja żona tak nie wygląda! Matejko odrzekł: Ale powinna, panie hrabio, tak wyglądać”. Rzeczywiście, piękny portret przedstawia hrabinę jako władczą, wspaniałą heroinę. Jak było naprawdę z tym wyglądem, nie wiadomo; ale zachowane reprodukcje portretu świadczą, że było to prawdziwe dzieło sztuki, jeden z najlepszych portretów mistrza Jana”. Ówczesna prasa, śledząca niemal każdy krok Matejki, odnotowała powstanie tego portretu. Jeszcze więcej uwagi poświęciła drugiemu obrazowi mistrza namalowanemu dla Konstantego Zamoyskiego w 1884 roku, a był to Jan Zamoyski pod Byczyną. Jego temat wyszedł niewątpliwie od Konstantego, zwycięstwo pod Byczyną i wzięcie do niewoli arcyksięcia Maksymiliana Habsburga było największym sukcesem militarnym i politycznym Jana Zamoyskiego, odbiło się też szerokim echem w Europie. Matejko, który niejednokrotnie odrzucał sugerowane mu tematy, w tym wypadku zgodził się, gdyż odpowiadał on również i jemu. Mieścił się przecież w rzędzie wielkich triumfów Rzeczypospolitej, takich jak Bitwa pod Grunwaldem, Hołd Pruski czy Batory pod Pskowem, które z upodobaniem, ku „pokrzepieniu serc” malował Matejko. Obraz przedstawiał moment poddania się Maksymiliana Zamoyskiemu i został dokładnie opisany w kilku gazetach, między innymi w krakowskim „Czasie”. W „Przeglądzie Powszechnym” krytyk napisał [
] choć niewielkich rozmiarów, ale ważnej dotyka epoki dziejów naszych i świetnem szczyci się artyzmem. Stonowanie obraz i jasność ugrupowania jest tu o wiele szczęśliwsza, aniżeli w niektórych z ostatnich prac mistrza”.

Nieco inną hipotezę o genezie obrazu ma natomiast Jacek Szczepaniak. W przewodniku pałacowym jego autorstwa (dostępnym dla turystów) czytamy „Podobno Jan Zamoyski, brat Konstantego, obraził się na Habsburgów za to, że nie chciano go przyjmować na dworze cesarskim. Zamówił więc u Matejki i wystawił w Wiedniu obraz, na którym inny Jan Zamoyski bierze do niewoli arcyksięcia Maksymiliana Habsburga.”

Dodajmy, że obraz (mamy na to dowód – zdjęcie z lat 30. XX wieku) znajdował się w jadalni pałacu Zamoyskich w Kozłówce i był eksponowany nad bufetem.

Obrazek

http://kontakt24.tvn24.pl/zaginione-obr ... 641904,ugc
[/quote]
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 17 kwie 2016, 22:08

Piękna kobieta ! Znam jednego wspaniałego kopistę obrazów Jana Matejki i jestem ciekawa czy podjął by się namalowania tego obrazu . ;)
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Piter1974
x 129

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » niedziela 17 kwie 2016, 22:37

chanell pisze:Piękna kobieta ! Znam jednego wspaniałego kopistę obrazów Jana Matejki i jestem ciekawa czy podjął by się namalowania tego obrazu . ;)



@chanell - ha ha ha ha dziękuję, ale powiem szczerze już malowałem ten obraz :) http://piotrwalerski.alte.pl/malarstwo_historyczne.html
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 17 kwie 2016, 22:45

Wiem że ten obraz malowałeś ,ale chodziło mi o hrabinę ;)
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Piter1974
x 129

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » niedziela 17 kwie 2016, 23:02

chanell pisze:Wiem że ten obraz malowałeś ,ale chodziło mi o hrabinę ;)


Nosiłem się kiedyś z zamiarem namalowania ale jak wiesz czas mi nie pozwala na to, ale w przyszłości nie wykluczam, że się podejmę namalowania.
1 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » piątek 06 maja 2016, 22:50

Pierwszy na świecie pełnometrażowy film stworzony z namalowanych obrazów powstaje we Wrocławiu

Obrazek Redaktor. Joanna Strutyńska - 28/04/2016

Obrazek

Do stworzenia animacji malarskiej "Twój Vinent" potrzeba ponad 60 tysięcy malowideł.

W Centrum Technologii Audiowizualnych nad filmem poświęconemu życiu Vincenta Van Gogha pracuje 10 malarzy. Inspiracją do stworzenia animacji są przede wszystkim listy malarza do brata i przyjaciół.

Najpierw kamerą, potem pędzlem
"Twój Vincent" przygotowywany jest w technologii PAWS, łączącej tradycyjne malarstwo na płótnie z animacją. Aby to zrealizować najpierw musiał powstać film z udziałem aktorów, i teraz artyści przekładają na płótno poszczególne sceny.

- To jest robione tak, że kręcimy film z aktorami. Potem klatka po klatce jest on wyświetlany na płótnie. Wtedy malarz maluje tę scenę, którą kręciliśmy kamerą. Jest to 12 klatek na sekundę, czyli żeby powstał film trzeba namalować ponad 60 tysięcy obrazów. Jak jakieś dzieło jest gotowe, robimy zdjęcie, wysyłamy do serwera i to jest jedna klatka filmu - wyjaśnia producent filmu Sean Bobbit.

Malarze przyznają, że praca jest bardzo czasochłonna.

- Jedną scenę maluję już półtora miesiąca. Zbliżam się do połowy mojego ujęcia. Także jeszcze półtora miesiąca będę pracować nad tą samą sceną - tłumaczy jedna z malarek.

Będzie Oscar?
Wrocław nie jest jedynym miejscem, gdzie powstają obrazy do animacji. W sumie 100 artystów pracuje między innymi w Gdańsku i w Atenach. Praca nad projektem trwa już od dwóch lat. Do tej pory powstało około 50 tysięcy obrazów.

Autorzy produkcji nie ukrywają, że mają nadzieję na wiele prestiżowych nagród, w tym nawet na Oscara.


https://www.youtube.com/watch?v=dLP8Fj2vU4c

Opublikowany 24.01.2014
O procesie powstawania filmu "Twój Vincent" (Loving Vincent) w reż. Doroty Kobieli, opowiada malarka Marlena Jopyk - Mysiak.
Zdjęcia: Michał Baczuń
Rozmawiał: Jacek Wasilewski

Zobacz trailer filmu "Twój Vincent":


https://www.youtube.com/watch?v=itR6Vy8myP4

Opublikowany 04.03.2016
"Twój Vincent" ("Loving Vincent") to pierwszy w pełni namalowany film pełnometrażowy na świecie, reżyserowany przez polską reżyserkę i malarkę Dorotę Kobielę oraz przez Hugh Welchmana (zdobywcę Oscara za film "Piotruś i Wilk"). Film jest produkowany przez studia filmowe o oskarowym dorobku: Breakthru Films oraz Trademark Films. Obraz jest współfinansowany przez PISF.
W filmie ożywionych zostanie ponad 100 obrazów Vincenta van Gogha. Premiera filmu planowana jest pod koniec 2016 roku.

http://m.wroclaw.eska.pl/poznaj-miasto/ ... dio/162573
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » sobota 14 maja 2016, 17:47

Giorgione

Obrazek Autoportret w stroju Dawida (ok. 1500)

Giorgione, właśc. Giorgio Barbarelli da Castelfranco lub Zorzi di Castelfranco (ur. w 1478 lub 1479 w Castelfranco Veneto, zm. przed 25 października 1510 w Wenecji) – włoski malarz, przedstawiciel renesansu.

O życiu i twórczości Giorgionego wiemy bardzo mało. Jest jednym z najbardziej zagadkowych malarzy czasów nowożytnych. Wiadomo, że urodził się w Castelfranco Veneto i był uczniem Giovanni Belliniego. Miał wpływ na innych malarzy, z którymi się zetknął, m.in. Tycjana i Sebastiana del Piombo. Zmarł przedwcześnie w okresie zarazy.

Był jednym z głównych przedstawicieli i twórców dojrzałego renesansowego malarstwa weneckiego, realizującym po mistrzowsku jego założenia kolorystyczne. Wspaniały mistrz koloru i światła. Przedstawiciel koloryzmu weneckiego, obserwator chwilowych stanów natury i świata.

W swoich obrazach Giorgione realizuje nową koncepcję przedstawiania wyglądów natury, opartą na kolorze, którą rozwiną i uzupełnią jego wielcy następcy, jak Tycjan, Veronese czy Tintoretto, nie naruszając jej generalnych założeń. Polegała ona na wyrażeniu wszystkich najistotniejszych cech struktury wizualnej przedmiotu, a więc modelunku bryły i jej umieszczenia w przestrzeni i atmosferze, światła i głębi przestrzennej, za pomocą układu barw o różnym natężeniu barw i różnej temperaturze.

Giorgione, a za nim inni wenecjanie, za ten unifikujący element uznali kolor. Płaszczyzna obrazu zostaje pokryta układem plam barwnych, układy linearne stają się uzupełnieniem kolorystycznej struktury, a w bardziej skrajnych przypadkach stają się zbędne. Taki sposób kształtowania opiera się w większym stopniu na wrażeniach kolorystyczno-świetlnych niż motywie. Obserwując malarstwo Tycjana widać, jak wzbogacił środki kolorystycznego kształtowania, eliminując stopniowo rolę linii i nieopartego na kolorze modelunku światłocieniowego, ograniczając przez to iluzjonizm przedstawienia. Wreszcie ten sposób ukształtowania określa się jako ton lub tonację obrazu. W malarstwie Giorgionego te wszystkie założenia zostały z grubsza zrealizowane. Nie doszedł jednak do tak radykalnych rozwiązań, jak Tycjan w ostatnich obrazach swego długiego życia.

Do czasów współczesnych nie zachowały się żadne podpisane i datowane prace Giorgionego. Duże rozbieżności wzbudza już liczba przypisywanych mu prac (od 5 do 40). Tworzył obrazy o tematyce religijnej: Maria z Dzieciątkiem i świętymi Liberiuszem i Franciszkiem, tzw. Madonna z Castelfranco, Judyta, mitologicznej: Śpiąca Wenus (ukończona przez Tycjana), Wenus odpoczywająca, portrety i alegoryczne, oraz trudne do interpretacji kompozycje figuralne w pejzażu: Burza, Trzech filozofów, Koncert wiejski. W obrazach Giorgionego krajobraz nie stanowi jedynie tła sceny, ale tworzy wszechogarniającą przestrzeń; zgodnie z duchem renesansu, człowiek w jego obrazach pozostaje w idealnej harmonii z naturą. Obrazy Giorgionego cechuje harmonijne zespolenie przedstawionych postaci z krajobrazem, miękki modelunek, liryzm i nastrojowość sugerujące treści symboliczne i alegoryczne. Dążył do symbiozy malarstwa, muzyki i poezji. Jego nowatorstwo, oprócz ujęcia krajobrazu, objawiło się w także w przedstawieniu kobiecego aktu. W obrazie Śpiąca Wenus naga kobieta, po raz pierwszy w nowoczesnym malarstwie, stała się głównym i jedynym tematem dzieła malarskiego.

Autorstwo wielu dzieł Giorgionego jest sporne, przyjmuje się pogląd o istnieniu kręgu Giorgiona (tzw. giorgioneschi) złożonego z wielbicieli i naśladowców artysty.

Trzej filozofowie

Obrazek
Trzej filozofowie (1508-09)– obraz przypisywany Giorgionowi.

Obraz został namalowany na zamówienie weneckiego kolekcjonera Taddea Contariniego. Tytuł obrazu nie pochodzi od artysty. W najstarszych źródłach wzmiankowany jest jako Trzej filozofowie na tle krajobrazu (odnotowany już w 1525 roku) , Trzej matematycy lub Trzej magowie oczekujący na pojawienie się komety.

Obraz przedstawia trzech mężczyzn. Giorgione podzieli obraz na dwie części. Po prawej umieścił postacie wtopione w otaczającą ich przyrodę. Grupa drzew i skały po lewej stronie oddzielają ich od pejzażu, widocznego przez mały fragment pośrodku. Trzy postacie, mimo iż są skupione wokół siebie nie kontaktują się ze sobą a ich spojrzenia i myśli skierowane są w inną stronę.

Temat obrazu nie został nigdy do końca ustalony a historycy sztuki, na przestrzeni wieków, w różny sposób go interpretowali. To głównie na postaciach skupiono się chcąc zinterpretować tajemniczą scenę. W 1948 roku po odrestaurowaniu dzieła, oczom badaczy ukazało się drzewo figowe i liście bluszczu, symboliczne odniesienie do Chrystusa. Na tej podstawie wysunięto hipotezę, iż Giorgone namalował trzech mędrców ze Wschodu. Inne interpretacje związane z atrybutami widocznymi na płótnie, skłaniały się ku tezie, iż postacie są personifikacją trzech dyscyplin naukowych: fizyki, logiki i etyki. W XIX wieku widziano w nich personifikację filozofii starożytnej (brodaty starzec), arystotelizmu przedstawicielem którego miał być Awerroes (mężczyzna w turbanie) oraz filozofii przyrody (młody chłopiec). Inne interpretacje skierowane były w stronę związku postaci z przedstawicielami mistyczno - okultystycznych tajnych związków. Dowodem tego mają być litery umieszczone haftowanej szacie mężczyzny w turbanie - ALCH, które kojarzono z alchemią i naukami tajemnymi. Zainteresowania te były popularne w środowisku z którego wywodził się zleceniodawca Contarini.

W kompozycji obrazu Giorgionego można dopatrzyć się wpływy Leonarda da Vinci i Messiny, którzy mieli swój wpływ na późniejszą twórczość artysty. Stosuje on przykładowo perspektywę powietrzną Leonarda, podobna do tej z Madonny w grocie, tworząc odległość za pomocą kolejnych warstw niebieskawej mgły. Osiągnięte przez Giorgionego wyważenie światła i barwy stały się wizytówką późniejszego malarstwa weneckiego.

Na obrazie jest też ukryty wątek polski.......

Obrazek

https://pl.wikipedia.org/wiki/Giorgione#
https://pl.wikipedia.org/wiki/Trzej_filozofowie

Tajemnica obrazu Giorgionego "Astrolog"

W "Szmaragdowej tablicy", powieści Carli Montero Hitler pragnie odnaleźć "Astrologa", który ma go zaprowadzić do tajemniczego artefaktu jakim jest szmaragdowa tablica. Przedmiot ten jest magiczny, dający niestworzoną siłę, ale czym naprawdę jest i jaka jest jego moc - tego nie wiedzą nawet jego strażnicy.
Hitler w pogoni za magią....
Hitler w 1941 r. zamieszkał w Wilczym Szańcu pod Gierłożą, żeby być bliżej frontu wschodniego i łatwiej kierować stąd rzezią Żydów i Słowian. Ale nie w dywizjach pokładał nadzieję na zwycięstwo, lecz w magicznym wpływie dzieł sztuki, które miały być napakowane nieziemską mocą. Jak np. obraz włoskiego mistrza Giorgione „Astrolog" i objaśnienia do niego zwane szmaragdową tablicą. Wunderwaffe przestała się liczyć – ważny dla niego był tylko kawałek płótna sprzed wieków. To specjalnie nie dziwi, jeżeli zważyć, że godło Trzeciej Rzeszy – Hakenkreuz – też wywiedzione zostało z którejś tybetańskiej mitologii, a specjalne oddziały SS penetrowały północne Indie w poszukiwaniu podobnych talizmanów.
;)
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 12 lip 2016, 22:15

Jeden z największych polskich obrazów w Książu

Jeden z największych polskich obrazów w Książu. W sali Konrada zawieszono obraz „Alaryk w Rzymie” autorstwa Wilhelma von Lindenschmita ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Współpraca pomiędzy Zamkiem Książ w Wałbrzychu i Muzeum Narodowym we Wrocławiu zaowocowała otwarciem w 2015 r. wystawy „Metamorfozy Zamku Książ”. Można na niej oglądać 38 obrazów i 2 rzeźby ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Wśród nich jest 10 obrazów z kolekcji Jana Henryka XV von Hochberga i jego żony księżnej Daisy, które jeszcze na początku lat 40. ubiegłego stulecia wisiały na ścianach zamku Książ. W ciągu roku wystawę „Metamorfozy Zamku Książ” obejrzało ponad 247 tys. osób. W ostatnich dniach ekspozycja w sali Konrada została powiększona. Na ścianie komnaty zawisł obraz „Alaryk w Rzymie” autorstwa Wilhelma von Lindenschmita.

Obrazek

Jest to pierwsza od zakończenia II wojny światowej publiczna prezentacja tego dzieła. Przez dziesięciolecia obraz był nawinięty na wałek i leżał w magazynach Muzeum Narodowego we Wrocławiu. W 2015 r. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu podjął decyzję o konserwacji obrazu i następnie zaprezentowaniu go w zamku Książ. Prace konserwatorskie trwały od 2 marca do 30 czerwca 2016 r. Przeprowadziła je firma REARTE S.C. „Alaryk w Rzymie” został namalowany przez Wilhelma von Lindenschmita w 1886 r. W 1890 r. artysta przekazał je do zbiorów Górnołużyckiej Hali Pamięci (obecnie Dom Kultury) w Zgorzelcu, skąd w 1956 r. trafiło do zbiorów Muzeum Śląskiego we Wrocławiu.

Wilhelm von Lindenschmit (1829–1895), był absolwentem, a następnie profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, w której kształciło się wielu Polaków, m.in. Jan Matejko, Maksymilian i Aleksander Gierymscy oraz Wojciech Kossak (Kossak był uczniem Lindenschmita).


Obrazek
„Alaryk w Rzymie” obraz autorstwa Wilhelma von Lindenschmita ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu, prezentowany w zamku Książ

„Alaryk w Rzymie” Wilhelma von Lindenschmita to jeden z największych w Polsce obrazów sztalugowych o tematyce historycznej (411 x 613 cm). Jeśli chodzi o rozmiary, to miejsca ustępuje tylko czterem obrazom znajdującym się w zbiorach polskich placówek muzealnych. Pod tym względem prym wiedzie „Panorama Racławicka” o rozmiarach 1500 × 11400 cm ze zbiorów muzeum sztuki we Wrocławiu, które jest oddziałem Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Kolejne trzy miejsca zajmują wielkie i to w sensie dosłownym obrazy autorstwa Jana Matejki. Na drugim miejscu jest „Bitwa pod Grunwaldem” ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie o rozmiarach 426 × 987 cm.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zdobycie Rzymu przez Wizygotów w 410 roku n.e.

Tło wydarzeń

Alaryk i jego współplemieńcy walczyli jako federaci (sprzymierzeńcy) w armii Teodozjusza I w walkach z uzurpatorem Eugeniuszem pod koniec IV wieku n.e. Po śmierci Teodozjusza w 395 n.e. zbuntowani Wizygoci zerwali wcześniejsze porozumienie z Rzymem i obrali na swojego króla Alaryka z rodu Baltów.

Wiosną 395 n.e. armia wizygocka pod jego wodzą ruszyła przez Trację i Macedonię na Ateny, które zostały przez nią prawdopodobnie zdobyte i złupione. Wizygoci pomaszerowali na położone w południowo-zachodniej Grecji Elis, gdzie ich obóz został otoczony przez wojska wodza rzymskiego, Stylichona. Z niewiadomych przyczyn Stylichon pozwolił Wizygotom na wycofanie się.

Cesarz Cesarstwa Wschodniego Arkadiusz próbował przeciągnąć Alaryka na swoją stronę przez mianowanie go najwyższym zwierzchnikiem wojskowym w prowincji Illiricum. W 401 n.e. Alaryk przekroczył Alpy i przystąpił do oblężenia Mediolanu, w którym schronił się cesarz Honoriusz. Przybyły z pomocą Stylichon stoczył z Wizygotami bitwę pod Polencją 6 kwietnia 402 n.e. Po tym starciu Alaryk zobowiązał się opuścić granice Italii.

Wizygoci w Atenach

Wizygoci ponownie najechali Italię już w następnym roku i jeszcze raz zostali zatrzymani przez Stylichona, tym razem pod Weroną. W wyniku traktatu musieli wystawić zbrojny kontyngent armii pomocniczej, przydzielono im też ziemie nad rzeką Sawą. Alaryk na rozkaz cesarza najechał Ilirię Wschodnią, którą miał zdobyć dla Honoriusza. Illiria nie została zdobyta, lecz Alaryk zażądał od Rzymu wypłacenia ogromnego odszkodowania za poniesione straty. Obiecanego odszkodowania jednak Honoriusz nie wypłacił. Zamordowanie Stylichona, sojusznika Alaryka, antygermańskie pogromy w miastach Italii oraz niewypłacenie odszkodowania spowodowały ponowny najazd Wizygotów jesienią 408 n.e.

Wściekły Alaryk postanowił ukarać niesłownego cesarza i najechał bezbronną Italię. W listopadzie 408 roku n.e. Alaryk wraz z armią zjawił się pod bramami Rzymu. Podczas oblężenia, w mieście zapanował głód. Wizygoci nie podjęli jednak szturmu, godząc się na pertraktacje pokojowe z senatem rzymskim, który obiecał im wysoki haracz (5 tys. funtów złota i 30 tys. funtów srebra). Po odejściu Wizygotów do Etrurii, Honoriusz na początku 409 roku odrzucił decyzję senacką, ściągając dodatkowe wojska do walki z Wizygotami. Alaryk ponownie podszedł po mury Rzymu, zajmując port Ostia.

Pod koniec roku Wizygoci wymusili na senacie obwołanie nowego cesarza, którym został Pryskus Attalus. Wkrótce Wizygoci podjęli kolejne walki z Honoriuszem, nie odnosząc jednak większych sukcesów.

Latem 410 roku n.e. Alaryk zdecydował się zdetronizować Attalusa, z którym poróżnił się w kwestii kampanii w Afryce. Doszło też do negocjacji z Honoriuszem, zostały one jednak zerwane przez Honoriusza. Wzburzony tym faktem Alaryk podszedł po raz trzeci pod Rzym.

Oblężenie Rzymu

--------------------------------------------------------------------------------

Łupienie Rzymu przez Wizygotów, Évariste-Vital Luminais

Po krótkim oblężeniu, na skutek zdrady części mieszkańców, nocą dnia 24 sierpnia 410 roku Wizygoci wdarli się do miasta bramą Porta Salaria. Przez trzy dni grabili wszystko co tylko wpadło im w ręce. Towarzyszyli im w tym rzymscy niewolnicy. Podpalano i plądrowano znaczniejsze budynki (Mauzoleum Augusta, Hadriana). Wszelkie dobra ruchome były zabierane, w tym cenne cyborium (2,025 funta srebra), które było darem od Konstantyna I. Budowle były niszczone, z wyjątkiem okolic starej kurii rzymskiej i Porta Salaria. Ogrody Sallustiusza uległy spaleniu i nigdy już nie zostały odbudowane. Zniszczone zostały także Bazylika Juliia i Bazylika Emilii. Wizygoci oszczędzili budowle kościelne – dwie główne bazyliki: Piotra i Pawła (Wizygoci byli arianami).

Do niewoli dostało się wielu Rzymian, w tym przyrodnia siostra cesarza Honoriusza – Elia Galla Placydia, którą Alaryk potraktował ze wszelkimi honorami. Inni Rzymianie zostali albo zabici, albo uciekli z Rzymu i masowo próbowali przedostać się do Afryki. Mieszkańcy Rzymu byli torturowani, w celu ujawnienia swoich ukrytych kosztowności. Jedną z takich osób była 85-letnia święta Marcela Rzymianka, która według źródeł była bita przez Wizygotów. Najeźdźcy nie dawali wiary Rzymiance, jakoby ta wiodła ascetyczne życie. W wyniku obrażeń kobieta zmarła.

Wizygoci planowali przeprawić się z Półwyspu Apenińskiego do Afryki Północnej i osiąść na żyznych ziemiach. Alaryk zdawał sobie sprawę, że dysponując ogromnymi zasobami zboża mógłby oddziaływać na cesarza i zmuszać go do kompromisu oraz odgrywać znaczącą rolę polityczną w obszarze Morza Śródziemnego. Ostatecznie plany zostały zniweczone przez trzydniową burzę w Cieśninie Mesyńskiej, która zniszczyła flotę. Jego zamysł zrealizował później Genzeryk, wódz Wandalów.

W grudniu 410 roku Alaryk zmarł, a jego miejsce zajął Ataulf. Według legendy Alaryka pochowano w korycie rzeki Busento, w pobliżu miasta Cosenza, a wraz z nim cały majątek, jaki zdobył w Italii. Przez cały 411 rok n.e. Wizygoci pozostali w Italii doszczętnie ją plądrując i dowodząc nikłości państwa rzymskiego na zachodzie.

Znaczenie

--------------------------------------------------------------------------------

Jak na ówczesne warunki Rzym został w pewnym stopniu oszczędzony. W starożytności miasta i jej mieszkańców spotykały rzezie i masowe zniszczenie. W 410 roku n.e. Wizygoci skupili się na zdobyciu bogactwa, niżeli dewastacji i mordowaniu. Większość budowli przetrwała, jednak została ogołocona z wszelkich zdobień i cennych kruszców.

Wyznawcy tradycyjnych bóstw rzymskich winą za upadek Rzymu obarczali chrześcijaństwo, które w ich opinii spowodowało gniew boży. Masowo wysnuwane oskarżenia pod adresem chrześcijaństwa spowodowały, że ówczesny wielki myśliciel chrześcijański – święty Augustyn wydał ogromne dzieło w dwudziestu dwu księgach zatytułowane De civitate Dei („O państwie bożym”). W nim odniósł się do wszelkich oskarżeń, podkreślając że Rzym przez całą swoją historię mierzyć się musiał z kataklizmami, a wiara pogańska jest nad wyraz dziwaczna.

Podsumowując, straty materialne były niczym w porównaniu do strat duchowych. Zdobycie Rzymu było wielkim szokiem dla mieszkańców Italii, przekonanych o potędze miasta. Przez całe Imperium krążyła wieść złożona z dwóch słów: Roma capta („Rzym wzięty”). Ostatni raz Rzym został zdobyty i splądrowany niemal osiemset lat wcześniej. Dokonali tego Galowie w 387 p.n.e. pod wodzą Brennusa, którzy jednak rywalizowali z wówczas jeszcze nieliczącą się małą mieściną. Przez ten czas Rzym stał się stolicą świata śródziemnomorskiego i kolebką państwowości rzymskiej. Na wieść o grabieży „Wiecznego Miasta” święty Hieronim wołał z rozpaczą: „Cóż ocaleje, skoro Rzym ginie!”.

http://walbrzych.naszemiasto.pl/artykul ... m,zid.html
http://www.imperiumromanum.edu.pl/artyk ... -roku-n-e/
0 x



Piter1974
x 129

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: Piter1974 » wtorek 12 lip 2016, 22:24

Trzeba przypomnieć obraz Joanna d'Arc Jana Matejki, który ma wymiary 484 X 973 cm i jest największym obrazem Matejki. :)
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 12 lip 2016, 22:55

To prawda Piotrze :) Pisałem już tu kiedyś o tym obrazie......viewtopic.php?f=25&t=82&start=25

Ale warto przypomnieć, że.......

Konserwacja obrazu, wielkiego obrazu, to specjalny czas ... to wielkie wydarzenie.
Tak też było z konserwacją obrazu Jana Matejki "Dziewica Orleańska", który znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu, w Galerii Rogalińskiej. Obrazu ważnego dla twórcy, ciekawego dla historyków i co mało kto wie, a interesujące jest to dla zbieraczy ciekawostek - obrazu Matejki największego pod względm powierzchni - trochę większego bowiem nawet od "Bitwa pod Grunwaldem".

Ta konserwacja zakończyła się w 2010 roku. W każdym takim wypadku jest to jednak czas bardzo specjalny. Dzieło, jest jakoby analizowane od nowa, we wszelkich jego wymiarach, przejawach i sposobach istnienia. Znawcy i naukowcy, specjaliści wielu dziedzin, pochylają się nad treścią, techniką malarską, zastosowanymi materiałami malarskimi, nad każdym elementem konstrukcyjnym, nad strukturą, nad historią dzieła, wydarzeniami, kótre odbyły się w związku z nim ... wszystko, co może przydać się do odtworzenia wielowymiarowego "życia" obrazu, jest ważne. Na podstawie nagromadzonych informacji konserwatorzy planują sposoby i etapy swoich działań. Muszą wyobrazić sobie świat sprzed wielu wieków, myśli, emocje malarza; muszą poczuć w swoich dłoniach - niejako - jego umiejętności techniczne, możliwości intelektualne, muszą odkryć wiedzę jaką miał o malowaniu obrazów. Konserwacja to i praca badawcza i odkrywanie nieznanego ... to docieranie do tego, co myślał artysta malując dzieło, ale i jak żył w trakcie malowania.
Obraz musi być taki, jakim go widział artysta akceptując jego ostateczny kształt, ale i taki, jaki wpływ wawarła na niego późniejsza historia ... bo wydarzenia w związku z dziełem, stają się również jego integralną składową. Czas staje współtwórcą dzieła. Upływ czasu powinien więc - po konserwacji - być do zauważenia, dla wprawnego oka,które pod tym kątem chce doświadczyć pracę artysty. Ale czas, nie może mieć wpływu na formę i treści, na to, co miał do powiedzania odbiorcy twórca kształtując dzieło.

Matejko był wielkim malarzem - miał technikę, wiedzę, cel i wyobraźnię. Miał też misję do spełnienia, którą próbował zrealizować swoją twórczością ... i chciał zawrzeć jej najważniejszą treść, w tym właśnie obrazie. Temu też służyć miały wszelkie inne, artystyczne względy. Może dlatego przez znawców sztuki, obraz ten nie był należycie doceniony, nie był uznany. Pojął idee Matejki jedynie Edward Bernard Raczyński. Kupił go i urządził w Rogalinie dla obrazu tego i dla swojej kolecji, specjalne miejsce.

Polecam umieszczony tutaj film ''Dziewica Orleańska według Jana Matejki''......http://www.o-nauce.pl/film/dziewica-orl ... -matejki,6
Film dokumentalny o historii, znaczeniach i konserwacji największego a zarazem, chyba najmniej popularnego, z wielkich obrazów Jana Matejki. Obraz specjalny, a zapomniany. Z niezwykłą historią, w jednej z najważniejszych kolekcji, która dotrwała do naszych czasów.
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 20 lip 2016, 12:52

Jacek Malczewski – harpia we śnie, chwila tworzenia i czarny kapelusz

Obrazek Jacek Malczewski, Chwila tworzenia – harpia we śnie, 1907, olej na tekturze, 72.5 x 92 cm, własność prywatna

Dziś obraz Jacka Malczewskiego „Chwila tworzenia – harpia we śnie”. Kiedy artysta, zwłaszcza tak genialny jak Jacek Malczewski, daje w swojej sztuce wyraz temu, jak on sam doświadcza własnego procesu twórczego, to jest to dla nas bezcenna wiedza na temat tego, czym jest w swej istocie sztuka – i to wiedza pochodząca wprost ze źródła. Jacek Malczewski na swoich obrazach wielokrotnie podejmował temat sztuki – widocznie miał na ten temat coś bardzo ciekawego do powiedzenia.

Otóż za artystycznym procesem twórczym, o ile ma on być autentyczny i istotny, stoją siły demoniczne, mówi nam na swoich obrazach Jacek Malczewski. Są to siły bardzo potężne w porównaniu z własną mocą ludzkiego ducha i nie z nieba pochodzą, lecz z przyrody. Bardzo często ich symbolem są u Malczewskiego fauny, istoty z mitologii rzymskiej, które wyobrażano sobie na wzór greckiego Pana, syna Hermesa i nimfy Dryope. W mitologii antycznej były one zupełnie OK, ale chrześcijaństwo nadało ich postać diabłom – w celu zohydzenia wszystkiego, co one symbolizowały. Ale Malczewski jest z nimi w jak najlepszej komitywie, zresztą z bardzo dobrym skutkiem, sądząc po wartości jego malarstwa.

Na tym obrazie Malczewskiego pojawia się dla odmiany harpia. Harpia to w mitologii greckiej duch, złośliwy i okrutny demon, pół ptak pół kobieta, który porywał dzieci i torturował dusze złych ludzi.

Gdyby nie tytuł obrazu, można by tę harpię wziąć za anioła. Znaczy to, że Malczewski zastosował metodę odwrotną w stosunku do tej, którą posłużyło się chrześcijaństwo demonizując fauny – mianowicie przemienił groźne kobiece monstrum w anioła. Bardzo szczególnego anioła, bo artysta namalował tę harpię jako kwintesencję potężnej kobiecej seksualności.

Dał w ten sposób świadectwo prawdzie, którą skądinąd wyraził Freud, twierdząc, jak wiadomo, że źródłem wszelkiej kreatywności jest libido. Harpia śpi, co oznacza, że także libido Jacka Malczewskiego chwilowo drzemie, dzięki czemu daje się je zaprząc do pracy w uspokojonej, kontrolowanej postaci. Nie rozprasza go, więc artysta może się skupić, co widać na obrazie. Jego twarz wyraża, że właśnie chwyta coś trudno uchwytnego – musi postarać się utrwalić to w wyobraźni, żeby potem móc to wyrazić.

Muza jako ociekająca seksem harpia to szczere wyznanie twórcy, na jakich energiach pracuje. Zasadniczo relacja z muzą nie polega u niego na tym, że go ona delikatnie muska w czoło, czy też w policzek. O nie! Harpia to istota, która szarpie, targa, jednak od czasu do czasu odpuszcza, ucinając sobie drzemkę. O czymś pewnie śni i artysta być może chwyta właśnie jej sen. Zapewne w ogóle tak jest, że przyroda jest duchem w stanie uśpienia, a swoją jasną świadomość uzyskuje w człowieku. Oczywiście, zwykły człowiek uświadamia sobie tylko to, co daje się zaobserwować na powierzchni. To, o czym przyroda śni, może wyczuć tylko artysta.

Zastanawiający jest kapelusz Malczewskiego – wygląda jak czarna aureola. Artysta to w istocie święty, tylko jakby na opak. Penetruje przeważnie ciemną stronę mocy, bo jasność nie ma raczej porównywalnego z nią potencjału artystycznego. Ale prawa dłoń malarza spoczywa na gryfie instrumentu muzycznego. Jest to wymowne, bo żeby być artystą, nie wystarczy samo tylko penetrowanie mrocznych otchłani i intensywność związanych z tym doznań. Sztuka polega na tym, żeby umieć to wyrazić, ująć w odpowiednią formę, a forma wymaga miary – takiej np. jak skala muzyczna, zgodnie z którą nastrojony jest instrument.

Zgodnie z interpretacją, że Jacek Malczewski czerpie w swej sztuce inspirację z demonicznych sił przyrody, akcja obrazu rozgrywa się w plenerze: harpia leży na zielonej trawie, dalej widać kawałek zaoranego pola, drzewa, niskie wiejskie chaty i kopułę kościelną z krzyżem na czubku. Ale cień na dwóch palcach dłoni jak również cień rzucany przez tę dłoń na zieloną trawę namalowany został na czerwono. Czyżby miało to oznaczać jakiś zawarty przez Malczewskiego pakt, przypieczętowany krwią? ;)

Jacek Malczewski, Hamlet polski – portret Aleksandra Wielopolskiego, 1903, olej na płótnie, 100 x 149 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Obrazek

Dwie wizje Polski na obrazie Malczewskiego. Lewica czy prawica czyli Hamlet polski

Dziś polskie malarstwo patriotyczne i dwie wizje Polski na obrazie Jacka Malczewskiego, czyli odwieczne pytanie: lewica czy prawica? Na obrazach Jacka Malczewskiego, malarza polskiego symbolizmu, często występują wątki patriotyczne.

Dziś zajmę się jednym z najbardziej znanych obrazów Jacka Malczewskiego „Hamlet polski”. Na tym obrazie, podejmującym niewątpliwie problematykę narodową, jak na to wskazuje tytuł, artysta nie sportretował samego siebie, lecz kogoś innego. Oznacza to w istocie, że ukazany przez malarza Hamletowski dylemat, nie jest bynajmniej jego własnym dylematem, lecz raczej prezentacją dylematu zakorzenionego w polskiej mentalności.

Kto jest kim na obrazie „Hamlet polski” Jacka Malczewskiego?

Sportretowany na obrazie w stroju Hamleta Aleksander Wielopolski (1861-1914) był wnukiem ważnej postaci historycznej, margrabiego Aleksandra Wielopolskiego (1803-1877), który jako członek rządu Królestwa Polskiego starał się lawirować między interesami rosyjskiego zaborcy i ludności polskiej, co zawsze prowokowało do pytania: realista, czy zdrajca? Przedstawiony na obrazie jego wnuk jest najwyraźniej apolityczny, skubie sobie kwiatek rumianku, a w pasie z nabojami ma – zamiast nabojów – tubki z farbami, co stanowi aluzję do tego, że był malarzem amatorem.

W rezultacie mężczyzna na portrecie znajduje się nie tylko w środku pomiędzy dwiema kobietami symbolizującymi dwie wizje Polski, ale także pomiędzy duchem dziadka, czyli odpowiednikiem ducha ojca z tragedii Szekspira, a Jackiem Malczewskim jako autorem obrazu, wizjonerem i, oczywiście, malarzem z prawdziwego zdarzenia. Należy przyjąć z góry, że wnuk z tym swoim kwiatkiem rumianku nie dorasta dziadkowi do pięt, jeżeli chodzi o działanie na rzecz Sprawy Polskiej, a jako malarz nie dorasta z kolei do pięt Jackowi Malczewskiemu, choć żadnego jego obrazu nie znam – znany jest on bowiem prawie wyłącznie z tego, że sportretował go Malczewski. A że Malczewski był genialnym malarzem wizjonerem, więc jego obraz zachowuje wciąż aktualność w odniesieniu do spraw polskich.

Dwie wizje Polski na obrazie Jacka Malczewskiego

Sposób, w jaki Malczewski przedstawia na obrazie dwie wizje Polski, opiera się na kilku przeciwstawieniach.

1. Po pierwsze, jedna jest w kajdanach, druga zerwała kajdany.

2. Po drugie, jedna jest stara, druga jest młoda.

3. Po trzecie, jedna jest w zasadzie ubrana (ma jedynie odsłonięte ramiona), a druga w zasadzie rozebrana.

4. Po czwarte, jedna ma na głowie koronę i słomę we włosach, a druga ma na włosach ludową chustę, a wokół głowy wieniec z czerwonych maków. Po piąte, elementy ich stroju nawiązują kolorystycznie do polskiej flagi biało-czerwonej.

Jest to przede wszystkim widoczne u młodej dziewczyny. W strzępach jej sukni dominuje kolor czerwony, biały materiał jest zaś porozrywany – tak, jakby również on stanowił pęta, z których się ona wyzwoliła. Patrząc pod tym kątem na starą kobietę, widzimy, że ściągnięta na ramiona biała część odzienia krępuje jej ręce, a żadnych wyraźnych czerwonych elementów w jej stroju nie ma.

Jeżeli symboliczne znaczenie kolorów składających się na polską flagę odpowiada przeciwstawieniu:

1. „białych” jako konserwatywnych, arystokratycznych, klerykalnych, prawicowych i

2. „czerwonych” jako rewolucyjnych, robotniczych, bezbożnych i lewicowych (a taka symbolika z pewnością już funkcjonowała w czasach, gdy Malczewski malował ten obraz),

to wyraźnie widać, że ten dualizm związany z naszymi barwami narodowymi rzuca się cieniem na całą naszą historię aż do czasów współczesnych, towarzyszy faktycznym podziałom społecznym i politycznym o charakterze antagonistycznym. Starsza kobieta jest dostojna, w koronie, ubrana przyzwoicie w sensie obyczajowym, ale nie raczy mieć w swym stroju żadnych czerwonych akcentów. Druga natomiast, żeby się wyzwolić, poszarpała białe elementy stroju i za nic ma przyzwoitość, zwłaszcza że jest młoda i nie musi się wstydzić tego, czym obdarzyła ją natura.

Co oznacza portret Aleksandra Wielopolskiego na obrazie „Hamlet polski” Jacka Malczewskiego?

Aleksander Wielopolski (wnuk) jest na obrazie ni w pięć, ni w dziewięć w stroju zielonym, który nijak się nie ma do naszych barw narodowych – dodanie tej zieleni zamieniłoby naszą flagę we flagę włoską, ale chyba nie o to chodzi. Duch dziadka przypomina mu o tej smutnej starszej pani w koronie i w kajdanach – i tylko o tej, bo ta druga była pewnie dla dziadka co najwyżej jakąś zdrową wiejską dziewką, którą można było zbałamucić. Ale z obrazu wynika, że tylko ta młoda, ludowa jest zdolna do zerwania kajdan – i to jest być może zarazem symbol Młodej Polski jako ruchu ideowo-artystycznego, do którego należał Malczewski. Co się zaś tyczy margrabiego Wielopolskiego, to jego rachuby, że lawirowaniem i współpracą z zaborcą uda mu się tę starą uwolnić z kajdan, spełzły raczej na niczym.

Dwie wizje Polski na obrazie „Hamlet polski” to wizje Malczewskiego?

Dla interpretacji obrazu Jacka Malczewskiego najważniejsze jest jednak, jak sam Malczewski ze swojego własnego punktu widzenia przedstawia na swoich obrazach Polonię. A namalował kilka takich obrazów. Otóż ta własna Polonia Malczewskiego nie jest ani taka, jak ta stara, ani taka, jak ta młoda z obrazu „Hamlet polski”. A to oznacza, że dwie wizje Polski na obrazie Malczewskiego, których nijak się nie daje ze sobą pogodzić, to jest wizja Wielopolskich – dziadka, ojca, wnuka itd. – i im podobnych. I taką ją będą malować swoimi farbami i pędzlami. Spod pędzla Malczewskiego wyjdzie zaś inna wizja Polski. Ale o tym może już innym razem.

http://malarstwo.fineartexpress.pl/mala ... -kapelusz/

http://malarstwo.fineartexpress.pl/mala ... et-polski/
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: janusz » sobota 27 sie 2016, 22:41

Wieloryb ukryty w XVIII-wiecznym obrazie

Widzicie na poniższym obrazie wieloryba? Wszak jest tu, po prawej stronie! Tu przynajmniej umieścił go Hendrick van Anthonissen w 1641 roku, ale od tego czasu w niewyjaśnionych okolicznościach wyparował. Została po nim jedynie grupa ludzi, która postanowiła w słoneczny dzień zebrać się na plaży, po to by
No właśnie po co? Odwiedzającym różne galerie nie wypada kwestionować zamysłu autorów wiszących tam dzieł, jednak w przypadku „Widoku na plażę Scheveningen” sensu brakowało niemal już w chwili przekazania obrazu do Fitzwilliam Museum w drugiej połowie XIX wieku.

Obrazek
Niewidzialny waleń

Wydawać by się mogło, że ukryć coś tak dużego jak wieloryb będzie trudno lecz sztuka ta udała się pewnemu malarzowi pracującemu w XVIII lub XIX wieku. Wyrzucone na brzeg truchło walenia odnaleziono ponownie dopiero parę dni temu, po ponad 150 latach od jego ukrycia.

Obraz zatytułowany View of Scheveningen Sands jest powstałym około roku 1641 dziełem Holendra Hendricka van Anthonissena. Van Anthonissen lubował się w tematyce marynistycznej zatem pejzaż przedstawiający zimowy poranek na plaży nie dziwił kolekcjonerów i historyków sztuki.

Na początku 2014 roku obraz Anthonissena trafił w ręce doktorantki Uniwersytetu Cambridge Shan Kuang, która otrzymała zadanie oczyszczenia dzieła z żółtego nalotu. Mozolnie usuwając stary werniks zauważyła, że na namalowanym horyzoncie przebija się kształt podobny do żagla oraz sylwetka mężczyzny stojącego na fali. Stopniowo usuwając dalszą część lakieru Kuang odkryła, że malarz nie umieścił na swoim dziele pierwszego w historii windsurfingowca, ale gigantycznego wieloryba wyrzuconego na brzeg morza. To właśnie z jego powodu na plaży zebrali się gapie, z których co odważniejsi zdecydowali się wspiąć na smażące się w słońcu truchło.

Obrazek

Obrazek

Dlaczego jednak zamalowano tę bardzo ciekawą scenę, zastępując ją niezrozumiałym wiecem na piasku? Otóż w XVIII i na początku XIX wieku obecność na obrazach martwych zwierząt uznawana była za coś nieodpowiedniego, tak więc by obraz nie budził kontrowersji zlecono jego ocenzurowanie, przez całkowite pozbawienie głównego powodu jego namalowania. Ale tym sposobem, co dziwne, jego wartość w oczach handlarzy z osiemnastego stulecia znacząco wzrosła.

Inna wersja mówi, że......
Do muzeum obraz trafił w roku 1873, a zatem zmiana musiała zostać dokonana wcześniej - prawdopodobnie zwłoki morskiego stworzenia niezbyt podobały się nabywcy obrazu, być może kłóciły się z dobrym smakiem gdy dzieło miało wisieć w jadalni - wtedy tamtych czasach taka praktyka nie była niczym niezwykłym.



Obrazek

https://www.youtube.com/watch?v=hMgUPTbqih4

Źródło: Cambridge University
http://www.geekweek.pl/aktualnosci/1942 ... ym-obrazie
0 x



Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: Tajemnice ukryte w obrazach.

Nieprzeczytany post autor: św.anna » sobota 27 sie 2016, 22:53

Wspaniały temat :D
Mam nadzieję, że będzie kontynuowany, bo jest i D.G. Rossetti, i Modigliani, Vermeer, Klimt, Schulz, Łempicka, Podkowiński, Redon, Weiss jest. Wyspiański, no i Toulouse-Lautrec i.. długo by wymieniać :)
Malczewskiego uwielbiam, a obrazom Dalego to chyba t ylko dorównują myśli i opowiastki Dalego :)
0 x



ODPOWIEDZ