Czlowiek a bracia mniejsi

[grzegorzadam]

Ustawki na ulicy

https://youtu.be/Teb7owlNxS8

[janusz]

Radość z powrotu

[janusz]

Pierwszy kontakt

[sandra]

Nietypowi uchodźcy w Polsce. Kto przekracza granicę?

Bracia mniejsi, niekoniecznie kochani
Zdumiewa czasem alergia ludzka na cierpienie innych. Nie tylko rasy ludzkiej. Tutaj pojawiają się kwestie etniczne, wyznaniowe lub jakiekolwiek inne, które "nie pozwalają" na szacunek i zrozumienie, o współczuciu nie wspominając. Zdumiewa niechęć do pomocy innym stworzeniom.
- Często pojawiają się nienawistne wpisy i bezpośrednie groźby - mówi Piotrowska-Wojczak. - Trudno będzie panu znaleźć rozmówcę na Ukrainie.
Miała rację. Jednak nie tylko na Ukrainie tak jest, w Polsce również. Boją się.
- Wolontariusze spotykają się z agresją. Co chwilę słyszą: dzieciom pomóżcie, a nie kotom - mówi prezes. - Mimo tego, dzięki dziesiątkom wspaniałych ludzi, udaje nam się pomóc tym zwierzętom.
- Ludziom brakuje domów, a co dopiero kotom. Choć w pewnym sensie pomagamy też ludziom. Wiedzą, że nie są sami - dodaje.
To prawda. Może kogoś to dziwić, ale zwierzęta na linii frontu nie są czymś zbędnym. W ukraińskich okopach co jakiś czas widać spacerujący kłębek futra. Podobnie jest na ulicach miast i wsi. Koty pomagają oswoić się z sytuacją, stresem, niemocą.
- Gdzie jest kot, tam wszystko jest w porządku - powiedział przed kamerami BBC Pawło, celowniczy karabinu maszynowego, stojący na punkcie kontrolnym z kociakiem w ręku. To zwierzę ma to szczęście, że jest zdrowe, ma wszystkie łapki, oczka i dbającego opiekuna. Kotom, które nie mają tyle szczęścia pomaga fundacja.

To tylko wycinek z całości....
http://facet.interia.pl/militaria/news- ... Id,2348508

[ważka]

Koty są z innego „mięsa” niż ludzie i psy. Oczywiście lepszego . Piękne zdjęcie
Moja kotka jest tej samej urody.

[ważka]

A propos kotów i poczucia zagrożenia to przypomniała mi się jedna historia. W 2007 roku byliśmy z mężem, poza sezonem, w Krynicy Morskiej. Wynajęliśmy pokój, w pustym o tej porze roku, ośrodku wczasowym. Pogoda nawet jak na późną jesień była dziwna. Odgłosy jakie dochodziły od strony morza przypominały grzmoty, jakby woda szalała w jakiejś głębokiej studni. Ktoś z miejscowych powiedział, że nigdy czegoś takiego nie słyszał.
Wieczorem zapragnęliśmy iść nad morze. Wyszliśmy z ośrodka, mąż wrócił po coś do pokoju, a ja stałam na pustej, ciemnej uliczce. Skądś podbiegła do mnie kotka, kucnęłam, żeby ją pogłaskać, a ona od razu wskoczyła mi na kolana. Wzięłam ją na ręce i w świetle latarni spojrzałam jej w twarz. Przeszły mnie ciarki bo kocia nie miała jednego oczka. Byłam wtedy bardzo związana z Runami i pierwsze co mi przyszło do głowy, to że Odyn mnie odwiedził. Mąż wrócił, wypuściłam kotkę, a ona jakoś dziwnie się zachowywała. Biegła przed nami jak pies, oglądała się na nas i przemieszczała się dokładnie po liniach prostych. Jak weszliśmy w alejkę, która prowadziła w dół, do morza, kocina wpadła w wielki niepokój. Wyprzedzała nas i miauczała jakby chciała coś powiedzieć. W pewnym momencie wskoczyła na murek po mojej stronie i żałośnie zamiauczała. Coś mnie tknęło i powiedziałam mężowi „ona coś widzi, sprawdź to”. On usiadł na murku, kotka na kolanach i oboje patrzyli w jednym kierunku. Okazało się, że na plaży były jakieś medialne porachunki, jakiś pojedynek na śmierć i życie. Plątanie się tam wtedy, nie było dla nas wskazane.
Kotka spędziła z nami kilka dni, spała z nami. Zapperowałam się wtedy codziennie. Za pierwszym razem kiedy uruchamiałam zapper, a on piszczał kiedy był już gotowy do pracy, kotka wskoczyła na łóżko i przykryła go swoim ciałem jakby był bombą, która wybuchnie i jakby chciała mnie przed nim ochronić. Było to tak wzruszające, że do dzisiaj ciarki mnie przechodzą na wspomnienie.
Okolica tego ośrodka to był jej rewir i ona czuła się odpowiedzialna za wszystko co się w nim działo.
Krótko po powrocie z tego wyjazdu wzięliśmy ze schroniska naszą kotkę, która też jest wspaniała.

[janusz]

To moje jest

[janusz]

Kocie amory

[janusz]

TO ZDJĘCIE MÓWI WIĘCEJ NIŻ TYSIĄC SŁÓW
PRZERAŻAJĄCE!
Warszawa w Pigułce | 2 marca 2017


Fot. Kamil Łapiński

Ta wiewiórka straciła swoją dziuplę, w której prawdopodobnie utykała z porostów i mchu „gniazdo”. Jej cierpienia nie trzeba chyba opisywać
Zostawiam Wam ten obrazek. Wy wysuńcie własne wnioski.” – napisał Pan Przemek na Facebooku. Zdjęcie dostaliśmy od naszej niezastąpionej Kasi z fundacji Futrzaki. Zdjęcie wykonano w Parku Szczęśliwickim.

http://warszawawpigulce.pl/to-zdjecie-m ... erazajace/

[Basia7]

Przerażające, osobiście parę dni temu widziałam jak maleńka wiewiórka biegała kilka godzin zdezorientowana i przerażona wokół ściętego i powalonego drzewa w parku. Pewnie też straciła swój dom. Mam w pracy okna na park i naprawdę żal było patrzeć. Teraz jej nie widzę, ciekawe co się z nią stało, czy znalazła schronienie?

[sandra]

OSZUŚCI Z KLUBU "WIEWIÓRKA"
Rafał Ziemkiewicz
To tylko mały cytat z naprawdę świetnego felietonu, który jest odpowiedzia na kolejne manipulacje...

Zadałem sobie trud prześledzenia, o co konkretnie chodzi w tym czy innym przypadku latających po internecie zdjęć wyciętych drzew - za każdym razem okazywało się, że "dowód", mający szarpać serce naiwnych, nie ma nic wspólnego ze sprawą. Symbolem ściemy - bo powiedzmy wyraźnie, że to propagandowa ściema, taka sama jak "Ziobro zabiera dzieciom internet" - służyć może zdjęcie tulącej się do urżniętego pniaka wiewiórki, która przez złego Kaczora i jego "szyszkodnika" straciła domek. Chlip, chlip, serce pika jak klapa u śmietnika, móżdżek się wyłącza, piana występuje na zakodowane usteczka.
Ale gdyby móżdżek się nie wyłączył, to dostrzegłby podpis, że to zdjęcie z warszawskiego Parku Szczęśliwickiego. A inkryminowany przepis ministerstwa, który niedawno wszedł w życie, stanowi przecież, że bez dotychczasowej biurokratycznej gehenny może wyciąć drzewo na swojej działce właściciel prywatny. Park miejski nie jest własnością prywatną, nawet Hanna Gronkiewicz Waltz nie posunęła się jeszcze w "reprywatyzacji" tak daleko - więc domek rozpirzyli biednej wiewiórce urzędnicy na zupełnie innej podstawie prawnej. Na dodatek zrobili to jesienią ubiegłego roku, i z tamtego czasu pochodzi zdjęcie, które dopiero teraz zrobiło karierę.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/opinie/ziemkiew ... ign=chrome

Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/opinie/ziemkiew ... ign=chrome

[sandra]

Nie pozwólcie sobą manipulować. Szukajcie żródła.
...a tutaj pełna historia zdjęcia, które miało stać się „symbolem Lex Szyszko”.
http://wpolityce.pl/polityka/329910-wie ... ltz-w-2016

[sandra]

http://img7.dmty.pl//uploads/201703/1488477010_HYXXIt.mp4
Tutaj więcej fotek i filmów tego genialnego psa
https://www.instagram.com/my_aussie_gal/

[ważka]

Oczywiście wszystko można zracjonalizować. Nie chodzi o wartość reporterską zdjęcia z wiewiórką (śpiącą w pniu drzewa) tylko o to, co ono symbolizuje. Można by dojść do wniosku, że na prywatnych działkach nie ma wiewiórek i takiego zdjęcia tam nie można byłoby zrobić...

[sandra]

Każda akcja czemuś służy, a jesli służy ochronie przyrody to jest chwalebne i (ja uważam) wszystkie chwyty dozwolone
Ale...zawsze dobrze jest wiedzieć czy nami manipulują czy my manipulujemy....

[grzegorzadam]

Jak oni coś tam kombinują u góry, z pewnością ani z korzyścią dla przyrody ani dla nas.
To jest pewne, chemtraile, rolnictwo, GMO, TTip, farmacja, itp. itd.

[sandra]

A fakt wykorzystywania w tym celu "zmiękczaczy" typu, małe zwierzaczki, chore zwierzaczki, ckliwe historyjki podlane sosem "różańcowym" we wszelkich odmianach, chwytające za serce lub kieszeń lub zgoła co innego, służą na ogół jednemu.
Manipulacji. Gdy nie da się wejść drzwiami to oknem, nie kijem to pałą... itpd...tak to działa.
Ulegamy ostatecznie i z kretesem i dopiero po fakcie zdajemy sobie z tego sprawę.
Niestety, ludzie w porównaniu do innych stworzeń posiadających doskonałe mechanizmy obronne, otrzymali w drodze ewolucji mózg, duży i pojemny, który miast mu służyć prowadza go na manowce i jeszcze tworzy obraz ułudy i zadowolenia, że słuszna drogę wybrali.
Czy jego rozwój wieści naszą zgubę ?

[sandra]

https://youtu.be/8rRtucLxzII

[Basia7]

o...

[janusz]

Dawać bardzo proszę ale brać nie...

[ważka]

Koty wszystko rozumieją. Ostatnio byłam zazdrosna o moją kotkę, że woli siedzieć na kolanach u gościa, niż u mnie. Poszła do sypialni i ze złości wywaliła zawartość koszyka na podłogę. Następnego dnia poszła na kolana do gościa, później przyszła na moment do mnie i znowu do gościa. Jak ich nie kochać?

[sandra]

[chanell]

A co ? też chciałem sobie pobiegać

https://youtu.be/o0A9hp0KCv0

[janusz]

Sąd w Nowej Zelandii oficjalnie zadecydował o tym, że zwierzęta mają uczucia



Sąd w Nowej Zelandii wydał niezwykły wyrok o prawdzie, którą miłośnicy przyrody znają już od dawna, czyli że zwierzęta, tak samo jak ludzie, mają uczucia.

Oznacza to niezwykłą zmianę w postrzeganiu zwierząt przez społeczeństwo, gdzie wcześniej tylko niektóre z nich miały przywilej ochrony.

Ustawa o Prawach Zwierząt, która weszła w życie w ubiegłym miesiącu umożliwi ściganie osób, które oskarżone są o znęcanie się nad zwierzętami, a także zakaże przeprowadzania badań na zwierzętach. Wszelkie polowania na dzikie zwierzęta także będzie niedozwolone.

„Mówiąc, że zwierzęta mają uczucia oznacza jednoznacznie, że doświadczają one zarówno pozytywnych jak i negatywnych uczuć, takich jak ból lub niepokój”, mówi dr Virginia Williams, prezes Komitetu doradczego ds. Krajowej Etyki Zwierząt. „Nowością jest tutaj ta jednoznaczność, która wyznacza kolejny krok na drodze praw zwierząt”.

„Oczekiwania dotyczące praw zwierząt zmieniają się dość szybko a praktyki które wcześniej były powszechnie stosowane w przypadku zwierząt domowych oraz hodowanych nie są już ani akceptowane ani tolerowane”, powiedział dr. Steve Merchant, prezes Stowarzyszenia Weterynaryjnego w Nowej Zelandii. „Ustawa ta jest zgodna z wciąż zmieniającym się stosunkiem dotyczącym statusu zwierząt w naszym społeczeństwie”.

Źródło: vbetweenthelines.com, tłumaczenie: Ewelina Kulesza

[sandra]