bardzo lopatologiczny wyklad szejka o komunizmie, syjonistach i pokrzywdzonej Rosji. I ma w tym duzo racji

Ukraina – Donieckie lotnisko zdobyte przez powstańców
Newsweek poniosło. Właściwie redaktora naczelnego Newsweek Polska Michała Broniatowskiego lekko poniosło, kiedy swój artykuł z dnia 22.01.15 zatytułował „Ukraińskie Westerplatte poddało się”. Myślę, że pan Broniatowski nie miał zamiaru, ani obrażać polskich obrońców Westerplatte, ani też nie było jego celem popełnienie propagandówki mającej zagrać na uczuciach patriotycznych Polaków.
Myślę, że redaktor naczelny pisma tak szanowanego nie zniży się do rozpaczliwej próby ratowania „sprawy Majdanu” w kraju w którym obywatele widzą czym staje się Ukraina i wiedzą, że z taką Ukrainą im wcale nie jest po drodze. Jestem prawie pewien, że pan redaktor zwyczajnie nie wie co się działo na Westerplatte.
Obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej na półwyspie Westerplatte to pierwsza bitwa Wojny Obronnej, a co za tym idzie również II Wojny Światowej. Około 200 (różnie źródła podają) polskich żołnierzy broniło się przez siedem dni przeciwko nawale wojsk nazistowskich. Polacy dysponowali zaledwie dwoma moździerzami i kilkoma działkami przeciwpancernymi i karabinami maszynowymi. Tymczasem hitlerowcy atakowali z dwóch torpedowców, pancernika, wykorzystywali wsparcie bombowców, zaś przewaga liczebna i techniczna była wręcz miażdżąca. Westerplatte miało się bronić 6 godzin, a wytrzymało 7 dni. Przez ten czas w całej Polsce nadawano komunikat „Westerplatte broni się jeszcze!”. Polska placówka była otoczona, załoga walczyła na okrągło, nie było szans jakiegokolwiek wsparcia.
Tymczasem lotniska donieckiego broniły oddziały nieustannie podrzucane z nieodległych Piaski, za cenę znacznych strat ukraińskie dowództwo decydowało się posyłać tam kolejnych żołnierzy i ginęli. Dzisiaj znajdowane są kolejne ich ciała w gruzach lotniska, chowano ich na miejscu, żeby żołnierze frontowi nie mogli widzieć jak wielkie straty ponoszą dla tej bitwy. Lotnisko było pod huraganowym ogniem rakietowym i artyleryjskim obu stron, ponieważ walka toczyła się o kolejne zabudowania, które przechodziły z rąk do rąk. Ataki poprzedzano zmasowanym bombardowaniem i nie raz całą dobę trwały tylko takie walki w których to żołnierze ukrywali się przed Gradami, Huraganami, moździerzami. Należałoby więc uczciwie przyznać, że to obie strony walczyły w podobnych warunkach, jednak Ukraińcy będą się ślepo trzymać wersji, że oni nigdy nie strzelali, nikogo nie zabili i nikt nigdy od nich nie zginął, za to „separatyści” ostrzeliwali samych siebie. Ba! Sam rosyjski specnaz się wykrwawił na porcie lotniczym tracąc trzystu ludzi na dzień przy braku choćby zadraśnięcia u „cyborgów”.
16 Stycznia w budynku nowego terminala odbyła się konferencja prasowa Aleksandra Zacharczenki z dziennikarzami, na której to szef DRL oświadczył, że port został zdobyty, aczkolwiek w kilku miejscach ukrywają się jeszcze niegroźne grupki. W tych dniach w Doniecku trwał największy ostrzał od początku wojny, wojska ukraińskie próbowały odbić utracone pozycje posyłając ludzi beznamiętnie na rzez. Media tymczasem wyczyniały cuda, aby ukryć fakt totalnej klęski. Do historii propagandy powinny przejść komunikaty, że „lotnisko jest w rękach Ukraińców”, a po kilku godzinach „Ukraińcy odbili lotnisko” . Natomiast z samego portu napływały kolejne filmy i zdjęcia poświadczające wersję powstańców. I oto kiedy wojska noworosyjskie nauczone, że zawieszenie broni pozwala pro-kijowskiej armii na lizanie ran, a bombardowania i tak trwają, z rozkazu Zacharczenki rozpoczęły ofensywę min. na Awdiejewkę i Piaski. I wtedy w Doniecku momentalnie zmniejszyła się liczba ostrzałów. Nagle też stał się cud- w mediach usłyszeliśmy, że Ukraińcy się wycofali z lotniska, bo tam same gruzy i bronić się nie można. Port jest w gruzach od miesięcy o czym niejednokrotnie informowały te same dzienniki, które roniły łzy nad budynkami, a miały w całkowitej pogardzie ludzi codziennie ginących na ulicach miasta. Co się więc stało nagle takiego, że w gruzach się walczyć nie dało? Mówi się, że po zniszczeniu pasa startowego lotnisko straciło na znaczeniu strategicznym. Tak się składa, że pas ten od dawna wygląda jak ser szwajcarski, a ukraińscy dowódcy wiele razy mówili po co im ten obszar- ponieważ to najlepszy punkt do ataku na centrum Doniecka.
Ukraińskie wojsko nie wycofało się z lotniska ze względu na zniszczenie pasa startowego, albo na zniszczenia w zabudowie- ukraińskie wojsko zostało wyparte z tego obszaru i pogonione w Piaski. Nie powiodły się próby jego odbicia, za to internet obiegły nagrania wziętych w niewolę żołnierzy mówiących o chaosie w operacjach przeciwko powstańcom.
Westerplatte to polski mit walki, kiedy nie ma szans na zwycięstwo, a jednak jest nadzieja i wola stania na stanowisku. Jest to symbol patriotycznej postawy Polaków i ich walecznego ducha, szastanie nim na poczet pchania się w jakieś absurdalne urojenia jest obrazą tych żołnierzy, którzy na półwyspie walczyli i oddawali życie.
Żołnierze Westerplatte walczyli przeciwko nazistowskiej agresji, podczas kiedy z lotniska wiele razy docierały informacje o walczącej tam neonazistowskiej międzynarodówce; zestawienie takich ludzi, obok polskich bohaterów uważam za obrazoburcze.
Propaganda mediów dąży za wszelką cenę do tego, aby przekonać Polaków, iż w Donbasie Ukraina broni Europy. Ukraina, która przeciwko, do niedawna, swoim obywatelom wysłała czołgi i BTR-y traktując ich jako ludzi niższej kategorii, wmawia światu, że trwa rosyjska agresja, a pomimo to nie wygląda wcale jako państwo znajdujące się w trakcie wojny z sąsiadem. Ukraina wmawia nam, że konflikt jaki wywołała po nielegalnym zamachu stanu, jest konfliktem naszym, ba! Ludzie w Donbasie stanowią śmiertelne zagrożenie dla niepodległości(?) Polski, natomiast odradzający się kult ruchu mającego na rękach krew dziesiątek tysięcy Polaków uznaje się za ruch sprzyjający Polsce. Medialna propaganda posługuje się iście goebbelsowskimi akrobacjami, aby udowodnić swoje rację. Nie cofając się nawet przed nasyłaniem prokuratury na dziennikarzy, którzy odważyli się stanąć przeciwko takim działaniom.
Dawid Hudziec (Donieck)
Za: http://www.kronikanarodowa.pl/index.php ... ek-ponioso
Data publikacji: 34.01.2015![]()
Tags : Donbass, faszyzm żydo-ukraiński, Noworosja, Ukraina, ukraińscy chazarowie, żydowska okupacja Ukrainy
blueray21 pisze:Ten tekst trochę latek już ma i ówczesnemu premierowi Szaronowi trzeba było pomóc w odejściu od polityki, a ostatecznie życia, aby wspomniany plan nie został przypadkiem zrealizowany. Obecny premier Izraela reprezentuje "sępy" i o takiej polityce mowy nie ma.
Bardzo dobry informacyjnie tekst.
Uchwała OUN
FRAGMENTY UCHWAŁY KRAJOWEGO PROWIDU ORGANIZACJI UKRAIŃSKICH NACJONALISTÓW (OUN) podjętej 22.VI.1990.
/W.Poliszczuk “Gorzka prawda – zbrodniczość OUN-UPA”- Toronto 1995 – str. 372-379/
“Uchwała zawiera 60 stron maszynopisu. Obejmuje różne sprawy współczesne, w tym stosunek OUN jako awangardy narodu ukraińskiego – do Polski i Polaków. Nakazuje szerzenie kultu Stepana Bandery i Romana Szuchewycza – “Czuprynki” oraz metropolity Andrzeja Szeptyckiego przez upamiętnianie w miastach i wsiach pomnikami, jak i nadawaniem ich imienia szkołom, ulicom i placom. W razie oporu lub sprzeciwu obecnej władzy stosować przymus fizyczny, “pozbywając się dużej ilości Moskali, którzy zaśmiecają nasza ziemię”. W razie ociągania się stosować nawet “metoda, wypróbowaną przez UPA na Polakach. OUN wykorzystuje jako awangarda narodu wszystkie partiepolityczne oraz komitety cerkiewne Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi, której księża sprzyjają OUN.
Zgodnie zwczesniejszymi postanowieniami Krajowego Prowidu każda ukraińska rodzina w diasporze wpłaca po 1.000 dol. USA na fundusz “Wyzwolenia Ukrainy”. Przegranie przez “Ruch” wyborów na Ukrainie uważane jest za śmierć ukrainizmu nad Dnieprem.
Sprawy polskie:
1. na Ukrainie, ze szczególnym uwzględnieniem terenów Ukrainy Zachodniej;
2. w diasporze;
3. w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem Ukrainy Zacurzońskiej.
1. Popieramy gorąco wysiłki wyzwoleńcze narodów bałtyckich, Litwy, Łotwy i Estonii, popieramy wysiłki wyzwoleńcze Mołdawian, Gruzinów i Ormian. Solidaryzujemy się z walką o wolność bratniego narodu białoruskiego, pamiętając jednocześnie, że wywodzi się on z naszego ukraińskiego gniazda – Kijowskiej Rusi i do tego gniazda w przyszłości powinien wrócić.
Z postkomunistyczną Polską należy utrzymywać stosunki przyjazne i na zasadach wzajemności. Aby nie drażnić Polaków i rządu należy przyznać im na Ukrainie pewne uprawnienia w zakresie wiary, kultury i szkolnictwa, bacząc równocześnie, aby te koncesje nie poszły zbyt daleko. Wykluczyć organizowanie się Polaków pod względem politycznym. Przede wszystkim należy narzucić Polakom nasz punkt widzenia na historię i na stosunki ukraińsko-polskie. Nie dopuścić do głoszenia, że Lwów, Tarnopol, Stanislawów, Krzemieniec i in. kiedykolwiek odgrywały rolę polskich ośrodków kultury. Zawsze były to ośrodki kultury ukraińskiej. Polacy nie odgrywali w nich najmniejszej roli, a to, co o nich głosi się dzisiaj, zaliczyć należy do polskiej szowinistycznej propagandy.
Młodzież polską wciągać do patriotycznych akcji związanych z rocznicami patriotycznymi – w tym związanymi ze sławnymi dziejami UPA. Pozwoli to nie tylko zachwiać wiarę w polską propagandę państwową, ale także doprowadzić do rychłej ukrainizacji polskiej młodzieży zrażonej kłamstwami polskiej propagandy odnośnie UPA.
Koncesje w sprawie szkolnictwa polskiego i kultury uzależnić od podobnych koncesji udzielonych Ukraińcom w Polsce. Głosić, że w Polsce mieszka jeden milion Ukraińców, utrudniać Polakom odbudowę cmentarza Orląt, ale niezbyt nachalnie, aby nie dać im do rąk międzynarodowego atutu propagandowego, że nasze starania o wejście do Europy nie są szczere (chodzi o to, że cmentarz Orląt jest cmentarzem wojskowym, tedy zgodnie z konwencją międzynarodową jest pod ochroną prawa międzynarodowego).
Oddawanie Polakom kościołów uzależniać od oddawania Ukraińcom w Polsce obiektów cerkiewnych a przede wszystkim oddanie przez Polaków Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi katedry greckokatolickiej w książęcym grodziePrzemyślu. Nie zaszkodzi tego faktu łączyć ze zwróceniem Polakom kościoła Sw. Elżbiety we Lwowie a także obiektów kościelnych w Tarnopolu Stanisławowie. Nie można pod żadnym pozorem dopuścić do reaktywowana polskiej hierarchii, czyli powrotu na nasze ziemie polskich biskupów. To mogłoby oznaczać na przyszłość niebezpieczeństwo odrodzenia na Ukrainie (zachodniej) niepożądanej polskości i polskiego szowinizmu o ambicjach politycznych. Obrządek łaciński na Ukrainie podporządkować hierarchi Ukraińskiej Cerkwi Katolickiej i jej patriarsze z siedziba na Górze św. Jura wt Lwowie. Sporządzać i systematycznie uzupełniać spisy Polaków mieszkających na Ukrainie a przede wszystkim na Ukrainie Zachodniej. Spisy te oraz adres) służyć będą sprawie Ścisłej kontroli ich poczynań. Znając historię i zdolności konspiracyjne Polaków nie można wykluczyć, że w przyszłości zecha konspirować przeciwko samostijnej Ukrainie. Nie można też wykluczyć, że znajdą się w Polsce siły rewizjonistyczne, które zechcą odebrać Ukraińcom Lwów. Pomocnymi w tym mogą być właśnie konspirujący Polacy. Dlatego w najbliższej przyszłości, gdy Ukraina pozbędzie się swoich własnych komunistów, ujawniani Polacy powinni złożyć przysięgę lojalności i wierność samostijnej Ukrainie. To samo uczynić winni polscy księża, zakonnicy i zakonnice.
Nie utrudniać Polakom wyjazdów do Polski na pobyt stały, lecz je ułatwiać. Pamiętajmy, że odwiecznym celem Ukraińców i naczelnym OUN była depolonizacja ziem zasiedlonych od kilku pokoleń przez Polaków. Ułatwiając maksymalnie wyjazdy do Polski, należy równocześnie ułatwiać im czasowe kontakty z krewnymi i znajomymi w Polsce. Młodym, którzy odwiedzają krewnych w Polsce lub znajomych, utrudniać wstęp na wyższe uczelnie. W ogóle ograniczyć studia Polakom i nie dopuszczać do powstania silnej warstwy inteligencji. Przeciwstawiać się wszelkiemu zbliżeniu Polaków i Rosjan zarówno na Ukrainie jak i w Polsce, podsycać wrogość Polaków do Rosjan i odwrotnie, pamiętając, że ścisły sojusz rosyjsko-polski jest poważnym zagrożeniem dla Ukrainy i jej całości terytorialnej
2. Mamy wiele dobrych przykładów z przeszłości wspólnej walki ukraińsko-polskiej prowadzonej przeciwko komunizmowi. Te dobre tradycje należy kultywować, zacieśniając więzy z tymi organizacjami, które mają realistyczne podejście do stosunków ukraińsko-polskich. Wykazywać, że we wspólnej walce z komuna Ukraińcy byli stroną aktywną i inspirującą. Innymi słowy aby Polacy uznawali przywódczą rolę Ukraińców. Eliminować wszelkie polskie próby zmierzające do potępienia UPA za rzekome znęcania się jej na Polakach. Wykazywać, że UPA nie tylko nie znęcała się nad Polakami, ale przeciwnie, brała ich w obronę przed hitlerowcami i bolszewikami. Polacy byli też w UPA. Mordy, którym zaprzeczać nie można, byty dziełem sowieckiej partyzantki lub luźnych band, z którymi UPA nie miała nic wspólnego, pomniejszanie roli wyzwoleńczej UPA w skali europejskiej jest niedopuszczalne. Wszelkimi siłami dążyć do tego, żeby w różnych naszych kontaktach z Polakami strona polska przyznawała iż były to przykłady palenia wsi ukraińskich i mordowania Ukraińców przez AK, wykazywać podobieństwo między UPA i AK, podkreślając wyższość pod każdym względem UPA nad AK. Wymuszać na Polakach przyznawanie się do antyukraińskich akcji, potępienia przez nich samych pacyfikacji i rewindykacji przed wojną i haniebnej operacji Wisła po wojnie. Wszystkie te akcje przyniosły wiele cierpień i krwi narodowi ukraińskiemu. Podkreślać to w komunikatach, które koniecznie muszą być publikowane w językach obcych, zwłaszcza w angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim i rosyjskim.
Zmierzać do tego, aby miarodajne czynniki polskie na emigracji zrzekły się wszelkich zamiarów i myśli rewindykacji względem Ukrainy a sprawę Ukrainy Zacurzońskiej (Zasanie, Chełmszczyzna, Podlasie i Łemkowszczyzna) pozostawić otwartą, sugerując, że zostanie ona załatwiona z korzyścią dla obu stron przez narodowe rządy w pełni suwerennych państw samostijnej Ukrainy i postkomunistycznej Polski. Na takim stanowisku stoi już obecnie Konfederacja Polski Niepodległej. Tę organizację i jej ludzi należy wspierać. W takim też duchu należy urabiać polską opinię publiczną na obczyźnie, za pośrednictwem polskich organizacji i będących w polskich rękach środków informacji. W tym celu należy przenikać do polskich organizacji tam, gdzie jest to możliwe i lansować nasz punkt widzenia cierpliwie ale uparcie, zyskiwać zwolenników wśród Polaków, a tam, gdzie to najbardziej celowe, nie żałować środków z Funduszu Wyzwolenia Ukrainy. Kupować audycje w polskim radiu oraz miejsca w polskich gazetach. Wchodzić do polskich zespołów redakcyjnych. Dyskusje prowadzić w duchu heroizmu UPA i nie kwestionowanej ukraińskości Ukrainy Zacurzońskiej ze stolicą w książęcym grodzie Przemyślu.
3. Obecna Polska przeżywa dobę swojego ponownego odrodzenia, której siłą sprawczą jest ruch znany na Świecie pod nazwą Solidarności. Ruch ten zdobył sobie międzynarodową sławę jako rozsadnik komunizmu na Świecie. Taka opinia o Solidarności krzywdzi nas i nie jest nam potrzebna. Nasza propaganda powinna iść w kierunku wykazania, że Solidarność nie była tą siłą sprawczą, lecz UPA, która zainspirowała siły antykomunistyczne do działania. UPA walczyła z bolszewią ponad 10 lat a jej duch żywy nigdy nie wygasi. Duch UPA zapłodnił Solidarność do czynu. Tak powinien rozumować każdy Ukrainiec, tak samo powinien rozumować świat i my mamy światu w tym dopomóc, bo inaczej znowu naszą chwałę przypiszą sobie Polacy.
Stosunek zdrowych sił ukraińskich do obecnej polskiej rzeczywistości powinien być zróżnicowany i uzależniony od naszych interesów. Polska jest Ukrainie potrzebna jako sojusznik do rozbicia ZSRR. W tym celu należy popierać w Polsce wszystkimi siłami wszystko co ma posmak antyrosyjski. Katyń, wywózki na Sybir, zbrodnie NKWD i UB. Taki stan rzeczy odwraca uwagę Polaków od UPA, która polscy komuniści przedstawili narodowi polskiemu kłamliwie nie jako zbrojny ruch narodowo-wyzwoleńczy, lecz jako bandy. Podkreślać z całą mocą, ze pełne wyzwolenie Polski nie jest możliwe bez samostijnej Ukrainy (vide Michnik). Oznacza to pełne zaufanie Polaków do antymoskiewskiej polityki Ukraińców, pozwoli na ich zupełny bezkrytycyzm i na pełne ich zaangażowanie po naszej stronie. Zaangażowanie to ma pomóc do umocnienia pozycji Ukrainy i osłabienia Polski, co pozwoli w przyszłości podporządkować państwo polskie ukraińskim interesom narodowym.
Najpilniejsze zadanie na najbliższą przyszłość: doprowadzić do tego, żeby władze polskie jednostronnie przyznały (złożyły deklarację), że względem samodzielnej Ukrainy nie wysuwają i nie będą wysuwać w przyszłości żadnych roszczeń terytorialnych, a tym wyrzekają się wszelkich pretensji do ziem utraconych na wschodzie w wyniku sowieckiej inwazji dokonanej na okupowane przez Polskę terytoria ukraińskie 17 września 1939 r. Takie oświadczenie jeżeli będzie, należy silnie rozpropagować w różnych językach obcych. To bardzo ważne dla naszych posunięć przyszłościowych. My ze swej strony przyznamy słuszność takiemu stanowisku oświadczając, że kwestia granic, które wytyczył bez naszego udziału (tj. Polski i Ukrainy) krzywdzący układ jałtański (nie mówić o czyją krzywdę chodzi) powinna być załatwiona w przyszłości przez rządy suwerennych państw Ukrainy i Polski. Gdy zaś do tego już dojdzie, to my odczytamy owo jednostronne oświadczenie: tak, wy nie macie roszczeń terytorialnych i mieć nie możecie, ale my je mamy. Polacy bowiem zdają sobie sprawę, iż dotąd okupują część historycznych i etnograficznych ziem ukraińskich a nie odwrotnie. Zatem będzie rzeczą sprawiedliwą dla ukraińsko-polskiego pojednania zwrócenie Ukraińcom ziem, które są przez nas nazywane Ukrainą Zacurzońską. Wtedy, gdy się te dwa fakty zestawi, to świat nam a nie Polsce przyzna rację.
Ważne jest także w obecnej chwili postawienie na porządku dziennym tzw. akcji Wisła. Dążyć aby stanęła ona na forum polskiego parlamentu i żeby sami Polacy ją potępili jako ludobójcza. Inicjatorem sprawy nie może być Mokry, lecz ktoś z Polaków. Przeznaczyć na to 15-20 tys. USD. Gdy to już się stanie to wieść o tym z odpowiednim naszym komentarzem w jęz.. obcych powinna obejść cały Świat. Zainicjować wiece potępiające polskie zbrodnie popełnione na narodzie ukraińskim przez różne cudzoziemskie organizacje. Nasz komentarz do tego powinien nawiązywać do ucisku polskiego przed wojną na obszarze polskiej okupacji ziem ukraińskich (Zamojszczyzna, pacyfikacje, likwidacja szkolnicywa i. kultury, ucisk narodowy), sławne działania UPA w walce z Niemcami i komuną w Bolszewii i w Polsce. Podnieść, że sami Polacy oddają hołd bohaterskiej UPA, prekursorki Solidarności, potępiają komunistyczną akcję Wisła znęcania się nad ukraińską ludnością. Wykazywać ukraińskość Zacurzonii zgodnie z granicą nakreśloną przez OUN-UPA.
W tym duchu prowadzić propagandę na rzecz historycznosci i etnograficzności ziem ukraińskich okupowanych obecnie przez Polskę, a o które z taką determinacją z komunistyczną władzą polską walczyła UPA -razem z patriotycznymi siłami polskimi WIN. Wynika z tego, że patriotyczne siły pokkie uznawały rolę UPA i jej prawo do ziemi Zacurzonii. Mocno podkreślać, że takie jest stanowisko patriotycznych sił Polski obecnie. Wyciszać wszystko to co nas dzieli, w tym także negatywne patrzenie na UPA. Podkreślać także, iż takie same jest również stanowisko papieża i udowodnić, że gdyby było inaczej to nie przyznałby Mokremu nagordy im. Jana Pawła II za krzewienie przyjaźni między narodami polskim i ukraińskim. Podnosić przyznanie nagrody Ukraińcowi za artykuły zamieszczone na łamach “Tygodnika Powszechnego” oraz “Znak”, a w propagandzie światowe] głosić, że reprezentują one najzdrowsze siły narodu polskiego, na które tylko Europa może się orientować. Problematyka rewolucyjnej OUN – awangardy narodu ukraińskiego – powinna być tam zawsze obecna. Głosić prawdę bardziej znanych wydarzeń dziejowych (Grunwald, Wiedeń, Warszawa 1920, Monte Cassino) podkreślając, że odniesione tam zwycięstwa były głównie dziełem Ukraińców, a nie Polaków. Polacy odegrali w nich rolę drugorzędną. Stanowczo rozprawiać się z antyukraińskimi poglądami na historię działaności UPA – E. Prusa, W. Hraniewskiegp, J. Sobiesiaka, H. Cybulskiego, kś. Kuczyńskiego, J. Jastrzębowskiego, W. Romanowskiego, J. Popiela, M. Fijałki, kś. Szetelnickiego, J. Gietrycha, Z. Alberta, A. Oliwy, W. Kalabińskiego, J. Węgierskiego, S. Myślińskiego, M. Juchniewicza, W. Szoty, J. Turowskiego, Siemaszki i j. Sereta. Najlepiej to robić piórem samych Polaków, wśród których znajdą się osoby sprzedajne (obiecać wysokie honoraria i stypednia zagraniczne). Wskazane jest opanowanie niektórych polskich pism, w tym “Semper Fidelis”, “Tak i nie” i in. Wejść do władz Archiwum wschodniego, infiltrować Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich (GKBZHwP), przeszkadać w zbieraniu obciążających Ukraińców materiałów z wydarzeń drugiej wojny światowej, nie dopuszczać do publikowania materiałów obciążających ukraiński nacjonalizm rewolucyjny OUN. Zestawić ściśle poufne listy osób (nazwiska i adresy) nieprzychylnych ruchowi rewolucyjnemu. Zestawić także listę Polaków, którzy są przychylni rewolucyjnej OUN. Listy, jako dokumenty ważnej wagi państwowej dostarczyć Prowidowi Krajowemu.
Dążyć wszelkimi środkami i sposobami do odbudowania ukraińskiego charakteru Zacurzonii podkreślając, że samostijna Ukraina nigdy z tych ziem nie zrezygnuje i w odpowiednim momencie o nie się upomni. Jeśli Polacy będą się upierać, to Ukraina względem nich bez najmniejszego wahania użyje siły zbrojnej. Doprowadzić do zwrotu przez Kościół Polski katedry ukraińskiej w książęcym grodzie Przemyślu. Tu powinno znaleźć się biskupstwo Ukraińskiej Katolickiej Cerkwi oraz powinny osiedlić się ukraińskie zakony.
Poprzeć politycznie, moralnie i finansowo fundację im. sw. Włodzimierza Chrzciciela założoną w Krakowie przez Mokrego. Roli Mokrego nie eksponować, aby nie utrudniać mu działalności parlamentarnej. Nas interesuje punkt programu fundacji, który mówi o gromadzeniu dowodów o zbrodniach Polaków popełnionych na ukraińskim narodzie w okresie ostatniej wojny i w pierwszych latach powojennych (Akcja Wisła). W naszej propagandzie wykazywać, ze podstawę Fundacji stanowi dar Watykanu przekazany przez Ojca sw. na działalność duszpasterską greckokatolicką. Jeżeli będą sprzeciwy ze strony pewnych środowisk ukraińskich czy polskich, to wówczas głosić na cały świat, ze Polacy to pseudokatolicy i działają wbrew życzeniom papieża. Posługując się imieniem Ojca św. doprowadzić stopniowo do przekształcenia Fundacji w Instytut Ukraiński, a z czasem do powołania na bazie tego instytutu Uniwersytetu Ukraińskiego w Krakowie.
(Jak dosniosły oststnio media taki uniwersytet ma zostać powołany w Lublinie. A dlaczego nie we Lwowie ? – P.J.)
Przed wojną Polacy nie zezwolili na otwarcie Uniwersytetu Ukraińskiego we Lwowie, my zaś przełamiemy wszelkie opory i powołamy Uniwerystet Ukraiński w starożytnej stolicy Polski. Nigdy nie zależało nam na sile Polski i teraz nie zależy, wręcz przeciwnie, na jej osłabieniu wewnętrznym i międzynarodowym. Zależy nam na tym, żeby w Polsce istniała słaba służba wewnętrzna (i kierowana przez ludzi nam życzyliwych) i słaba, nieliczna armia. Zależy nam także na rozbiciu narodu polskiego i osłabieniu Solidarności. Należy zatem podsycać w łonie narodu polskiego seperatyzmy regionalne: Górnoślązaków, Kaszubów, Górali. Robić to należy w sposób jak to czynili Polacy żebraczej Polski przedwojennej z Ukraińcami, Poleszukami, Hucułami i Łemkami. Podsycać aktywność narodową Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Czechów, Słowaków a przede wszystkim Niemców. Próby hamowania ich dynamizmu określać jako ucisk, brak demokracji i polską nieszczerość w głoszeniu haseł równości i wolności. Nie dopuszczać do zbliżenia polsko-niemieckiego. Podkreślać aktualność hasła “Jak świat światem, Niemiec Polakowi nie będzie bratem”.
To wszystko ma służyć osłabieniu Polski, a w przyszłości doprowadzić nawet do zupełnej dekompozycji państwa polskiego – co leży w interesie polityki Ukrainy, w której siłą awangardową jest i będzie rewolucyjna OUN. Obecna Polska nie powinna być zbyt silna, ale też nie może być zbyt słaba. Wobec zupełnego rozprężenia sieci polskiego kontrwywiadu, z którego solidarnościowy rząd wypędził wszystkich fachowców pochodzących z nomenklatury, odbudować tajną sieć OUN i zacząć kontrolować wszystkie dziedziny życia Rzeczypospolitej .”
***
“Powyższy tekst po przetłumaczniu Agencja Konsularna RP we Lwowie, pismem z dnia 20 marca 1991 r. przesłała do Komisji Sejmowej d/s Polski w Warszawie, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych dept. Prasy i Informacji w Warszawie, do Instytutu Historii PAN w Warszawie i kilku innych miejsc. Poza tym materiał został wydrukowany dnia 12-14 kwietnia 1991 r. w gazecie “Polska Zbrojna”, organie Ministerstwa Obrony Narodowej .”
Jak pisze dalej W.Poliszczuk “Po przeanalizowaniu tekstu fragmentów “uchwały”, po skonfrontowaniu ich z innymi publikacjami, doszedłem do wniosku, że “uchwała”, a raczej jej fragmenty, jest oryginalną uchwałą OUN-b. Wskazuje na to treść uchwały, która jest adekwatna do strategii, polityki i ideologii OUN-b. Tekst “Uchwały” jest odzwierciedleniem mentalności kierowniczych kół OUN-b .”
Za: padre.info
banderamajdan
Tomasz Parol
Ps. wszelki dodatkowy komentarz uważam w tej chwili za zbędny
Tomasz Parol
Napisane przez: Tomasz Parol
Kontakt: tomekparol@yahoo.pl
Tomasz Parol – Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl
Za: http://3obieg.pl/uchwala-oun
Spostrzeżenia na temat ostatniego spotkania w Mińsku 14.02.15
Jedyną gwarancją stabilności jest wspólny euroazjatycki dobrobyt od Lizbony aż po Władywostok
Joaquin Flores
Fortruss
12 lutego 2015
Spotkanie „ostatniej szansy” w Mińsku – w tak zwanym formacie normandzkim – w sprawie uregulowania konfliktu na Ukrainie wzbudza wyraźny niepokój. Pierwsze z brzegu pytanie, jakie się nasuwa to, oczywiście, kto ma otrzymać ową „ostatnią szansę”?
To ostatnia szansa dla Europy, nie dla Rosji.
Co przyświeca temu spotkaniu, czemu ma ono służyć?
Z rozmów zostały wykluczone Stany Zjednoczone, co ma oczywiście znaczenie, jednakże aby w pełni odpowiedzieć na pytanie o cel spotkania w Mińsku, najpierw należy przyjrzeć się kilku powiązanym ze sobą kwestiom.
Po pierwsze oceńmy zachowanie uczestników, jak wypadli w świetle kamer?
Najbardziej nieobecny myślą był Poroszenko. Jego mowa ciała zdradzała, że był w Mińsku jakby za karę, pod przymusem. Wyglądał na bezsilnego, zawstydzonego, upokorzonego i przepełnionego niepewnością.
Niektórzy twierdzą, że Poroszenko jest człowiekiem Europy, natomiast Jaceniuk – Stanów Zjednoczonych. A zatem wydawać by się mogło, że Stany Zjednoczone również mogłyby wziąć udział w tym spotkaniu, w charakterze cichego wspólnika.
W rzeczywistości Stany nie są „cichym wspólnikiem”. I o to w gruncie rzeczy chodzi. Stany zostały wykluczone z rozmów. To było prywatne spotkanie w Mińsku – Merkel, Hollande i Poroszenko zostali najpierw sprawdzeni przez ochronę na obecność podsłuchów, potem rozpoczęły się prawdziwe rozmowy.
Było to jedno z tych niewielu spotkań, podczas których światowi przywódcy mogą porozumiewać się swobodnie, bez obawy, że ich rozmowy są na podsłuchu i że zostaną nagrane. Oznacza to, że dyskusje mogą być prowadzone „poza protokołem” i że nie trzeba przestrzegać języka poprawności politycznej.
Dowody i logika pokazują, że Unia Europejska (i Rosja) może przeciągnąć Poroszenko na swoją stronę. Nie zmienia to jednak faktu, że zasiadł on w fotelu prezydenckim dzięki Nuland i administracji rządowej Stanów Zjednoczonych, z pominięciem – już na samym początku – rzeczywistych potrzeb i oczekiwań UE. Pojawienie się Poroszenki było w pewnym stopniu swoistym ustępstwem ze stron Stanów, co miało na celu pozyskanie wsparcia UE dla amerykańskich planów. Największą presję na Poroszenkę wywierają jednak Stany, nie Unia. A kraje Unii, wprawdzie z pewnym oporem, niemniej jednak wciąż pozwalają prowadzić się przez Stany.
Aż do tego momentu bilans negocjacji wskazuje na uprzywilejowaną pozycję Rosji. Po 12 września Unia oficjalnie wycofała się z oferty umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, co zostało przedstawione publicznie jako ustępstwo na rzecz Rosji za pozorowane osiągnięcie porozumienia w sprawie zawieszenia broni z dniem 5 września. Zostało ono zawarte w istotnym momencie z punktu widzenia interesów Rosji w Donbasie, bo szopka odegrana wokół katastrofy samolotu MH-17 w połowie roku była przyczyną porażki w kwestii nakłonienia Rosji do pójścia na jakąkolwiek ugodę.
Sankcje nie odniosły żadnego efektu. To nie one stały za osłabieniem kursu rubla, lecz obniżka cen ropy.
Co możemy powiedzieć o zachowaniu Merkel i Hollande?
Mowa ciała tych obojga wskazuje jednoznacznie na ustawienie się w pozycji proszącego. Siedzieli blisko siebie na kanapie, zajmując mało miejsca, niczym uczniowie czekający na reprymendę.
Problem UE z Ukrainą polega na tym, że niechętnie angażowała się w rozwój sytuacji, mimo tego, że jej struktury na różnych poziomach stawały się coraz bardziej przesiąknięte obecnością zwolenników opcji atlantyckiej. To doprowadziło do powstania poważnych rozłamów w europejskich kręgach politycznych. Teraz pilnie potrzebują Putina, aby pomógł w znalezieniu jakiegoś wyjścia z tego bałaganu.
Merkel i Holland nie przyjechali po to, by stawiać ultimatum, lecz by szukać kreatywnych rozwiązań. Jedną z opcji, jakie są gotowi zaakceptować, to pozostanie w dobrych relacjach zarówno z rosyjską sferą wpływów, jak i ze Stanami Zjednoczonymi.
Języka ciała Putina wskazywał wyraźnie na to, że czuł się zrelaksowany i że to on najbardziej cieszy się z oficjalnej części procesu negocjacji, zdając sobie sprawę, że świat i media dostrzegą silniejszą pozycją negocjacyjną Rosji. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uzna, że adresatem „ostatniej szansy” jest Rosja. Czas gra na korzyść Rosji, nieustająco.
Rosja też ma swoje problemy, ale mają się one nijak do problemów Europy, które z dnia na dzień stają się nieproporcjonalnie większe. Obecnym utrapieniem Rosji jest to, że nie jest ona w stanie obrócić na swoją korzyść zwycięstw na polu walki w standardowy sposób. Oczywiście ma ona silne asy w rękawie, które są dla niej kartami przetargowymi przy stole negocjacyjnym. Ale jak do tej pory dotyczą one wyłącznie kwestii spoza granic Noworosji, bo dzięki temu może swobodnie działać i jednocześnie pozostawać na dającej się obronić pozycji „defensywnej”. Nawiasem mówiąc, jest to w pewnym sensie zgodne z tokiem rozumowania, jakie przyświecało spotkaniu z 5 września, oraz z decyzją Rosji o odnoszeniu zwycięstw w centrum Noworosji, a nie przy jej granicach lub poza nimi.
Tak czy siak Rosja – od Egiptu, poprzez Turcję, aż do Grecji i jeszcze dalej – zbija kapitał na swoich zwycięstwach na polu walki przeciwko popieranemu przez Stany rządowi w Kijowie.
Oczywiście jej zwycięstwo nie jest jeszcze całkowite. Lecz wynika to z przyczyn politycznych, nie militarnych. De facto, jedną z ról, jaką mają do odegrania rosyjscy ochotnicy doradzający walczącym mieszkańcom Noworosji jest zapewnienie z jednej strony tego, aby lokalne oddziały wojskowe nie doznały prawdziwej porażki, z drugiej natomiast, by nie zachłysnęły się nazbyt sukcesami z pola walki. Owi doradcy „powstrzymują” oddziały Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) przed zbyt dalekosiężnymi posunięciami.
Ale to właśnie te zwycięstwa, namacalne, akceptowalne z politycznego punktu widzenia, przywiodły Hollande i Merkel do Mińska – no, w każdym razie przynajmniej po części.
Wielu twierdzi, że spotkanie w Mińsku doprowadzi w jakiś sposób do ustania przemocy. Mają rację tylko do pewnego stopnia – sama UE nie zmusi Poroszenki do podjęcia działań w tym zakresie, bo jego czyny są kontrolowane przez trzy główne siły, w tym przede wszystkim przez Stany Zjednoczone.
Stany wywierają presję na Poroszenko nie tylko bezpośrednio, lecz również pośrednio – poprzez Prawy Sektor (PS). Straszą go, że zostanie usunięty ze stanowiska i że do władzy dojdzie właśnie PS, albo że doprowadzą do jeszcze bardziej złożonego klimatu politycznego, zaogniającego wewnętrzne konflikty, które ostatecznie staną się przyczyną upadku państwa.
W następnej kolejności do gry wkracza Rosja, która bacznie obserwuje wszystkie sfery, w jakich porusza się Poroszenko – prywatne i oficjalne. To, że utrzymuje się on u władzy, zawdzięcza on niezliczonym, oczywistym działaniom ze strony Rosji – dostępowi do energii (gazu i węgla), militarnym sukcesom, które Poroszenko wykorzystuje w celach propagandowych (lub je ukrywa) oraz dzięki walce z Prawym Sektorem.
I wreszcie Europa, która obecnie ma na Poroszenko najmniejszy wpływ, ale która zmieniając swoje stanowisko, mogłaby odegrać rozstrzygającą rolę w wyłamywaniu się Poroszenki spod kurateli Stanów Zjednoczonych oraz pokierować Ukrainę w stronę federalizacji i przyznania znacznego stopnia autonomii Noworosji.
Co do ugrania ma Unia Europejska i co skłoniło ją do udziału w negocjacjach, jeśli nie pociąga jej junta w Kijowie?
W jakim sensie Poroszenko jest człowiekiem Unii, skoro nie da negocjować się w jego imieniu?
Poroszenko z pewnością nie jest w stanie trzymać się poczynionych ustaleń, gdyż Stany Zjednoczone – wykluczone z rozmów i pozbawione statusu cichego wspólnika – albo będą mu grozić bezpośrednio, albo zwiększą wsparcie dla Prawego Sektora.
Bardzo możliwe, że na spotkaniu w Mińsku poruszano kwestie, o których nie informowano publicznie.
Może rozmawiano o zmianie polityki europejskiej w odniesieniu do poczynań Rosji na Ukrainie, i chociaż jest to wymuszone przez realne porażki, jakie Ukraina odnosi na polu walki, to bardziej chodzi tu o widmo jej ekonomicznego bankructwa z jednej strony, a z drugiej – o zagrożenie rozszerzeniem się konfliktu zbrojnego na Polskę.
To ta kwestia zaprząta głowę przywódcom Europy, a także żniwo, jakie zbierają sankcje oraz pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, których wysokość została oszacowana w oparciu o wartość aktywów znajdujących się na terenach będących też pod kontrolą „rebeliantów”. No i wreszcie sprawa „ceny”, jaką Europa musiałaby zapłacić za prawdziwą neutralność, czy wręcz za wspieranie prorosyjskiej polityki w sprawie Ukrainy. Ile straciła już do tej pory w związku z konfliktem na Ukrainie i co musiałaby zrobić, by powrócić do stanu poprzedniego?
Z pewnością nie o to chodzi 5 września. Spotkanie nie dotyczyło wyłącznie kwestii możliwości federalizacji Ukrainy, zawieszenia ognia, artylerii itp. Skoro poinformowano nas, że taki był główny punkt rozmów, to jest to pierwszy sygnał, że tak w rzeczywistości nie było.
Drugi sygnał ma charakter czysto logiczny – kontrola poczynań Poroszenki przez Stany Zjednoczone, jeśli nie dostrzegamy istotnych zmian w stanowisku Europy.
W końcu Europa nie bierze czynnego udziału w konflikcie. UE ma zbyt mały wpływ na Poroszenko, aby można było liczyć na jakiekolwiek jego podporządkowanie się.
Jakie inne możliwe tematy poruszono na spotkaniu?
Lawrow na niedawnej Konferencji w Sprawie Bezpieczeństwa w Monachium powiedział, że Rosja chciałaby utworzyć Unię Euroazjatycką wraz z Unią Europejską, rozciągającą się od Lizbony aż po Władywostok.
Nie wykluczone, że są to swoiste rozmowy przedwstępne – które rzadko są możliwe, chyba że są podejmowane są w wielkiej tajemnicy – służące określeniu praktycznych wytycznych w tym temacie. Nie od razu na wielką skalę, najpierw w odniesieniu do postanowień w sprawie Ukrainy.
Poroszenko prawdopodobnie został w końcu wyprowadzony z błędu w pewnych kwestiach. Uświadomiono mu, że UE jest w stanie nacisnąć na niemieckie służby specjalne, aby opublikowały raport o ilości zabitych na Ukrainie – nie 5000, lecz 50000. Odbyłoby się to w formie „interwencji” u Poroszenki i zaznajomienia go z liczbami i ustaleniami poczynionymi przez służby. Są one pochodną dążenia Stanów Zjednoczonych do utrzymania wojny, nawet wbrew woli Poroszenki, co ostatecznie oznaczałoby dla niego koniec.
Stany Zjednoczone chcą pozbyć się Poroszenki i może nadszedł czas, by mu ten fakt uświadomić albo dać przynajmniej jakieś gwarancje, które pozwoliłyby mu na utrzymanie stanowiska, lub – wręcz przeciwnie – zapewniły bezpieczne odejście. To tylko różne możliwości. Spotkania, takie jak w Mińsku, bez podsłuchów, są świetną sposobnością do prowadzenia otwartych rozmów na pewne nieprzyjemne, ale konieczne do poruszenia tematy.
Poroszenko jest zdesperowany. W listopadzie pisałem o problemie galicyjskiego nacjonalizmu, który leży u podłoża ideologii Prawego Sektora, w jakim kierunku będzie się rozwijał oraz że doprowadzi do rozpadu sztucznej konstrukcji państwa ukraińskiego.
Poroszenko w gruncie rzecz już przyznał, że Ukraina w zasadzie jest państwem galicyjskim. To zawrotne wyznanie. Z jednej strony wiele zmienia, z drugiej – jeszcze bardziej ukazuje kruchość całej sytuacji.
Putin też mógł powiedzieć Poroszence to i owo, co mogło mu uzmysłowić, że jego życie oraz sieć jego kontaktów jest pod czujnym okiem Rosji.
Inne wydarzenia z ostatniego czasu, które wpisują spotkanie w Mińsku w szerszy kontekst
Ukraińskie Siły Zbrojne (USZ) są w stanie zaatakować pozycje Prawego Sektora, do których powstania doprowadziła sama Junta – w istocie „rewolucja pożera własne dzieci”.
Natomiast znacznie trudniej jest im uderzyć w jednostki Donieckiej Republiki Ludowej (DRL).
Zadajmy sobie pytanie, czyje dane wywiadowcze przekazane USZ ułatwiłyby ostrzał oddziałów Prawego Sektora, ale nie byłyby przydatne do ustalenia pozycji jednostek DRL. Stany Zjednoczone nie chcą, aby USZ rozprawiły się z bojówkami Prawego Sektora, bo mają w stosunku do nich liczne plany. Stany nie mogą zapewnić dostępu w realnym czasie do swoich satelitów z powodu dziur w systemie bezpieczeństwa Ukrainy, wykorzystywanych przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji.
Prawy Sektor wielokrotnie donosił, że ich pozycje zostały ostrzelane przez USZ. Inne raporty mówią o wymianie ognia.
W tym samym czasie, kiedy trwało spotkanie w Mińsku, Jaceniuk prosił Międzynarodowy Fundusz Walutowy o więcej tego dobra, którym handluje MFW.
To są istotne fakty, które dają poczucie, że na ostatnim spotkaniu w formacie normandzkim rozmawiano o bardzo istotnych i złożonych kwestiach, wychodzących poza zakres tego, o czym mówi się publicznie. Rosja im przewodzi z pozycji siły.
Cokolwiek zostanie ustalone, powinniśmy oczekiwać od Zachodu informacji o ustępstwach ze strony Rosji. Rosja potwierdzi to kłamstwo, a skoro obydwie „strony” doniosą o kompromisie, zostanie to uznane za prawdę absolutną.
Prawdziwe zwycięstwo Rosji, które pozwoli jej iść do przodu, nie ukaże się naszym oczom w najbliższym tygodniu, lecz raczej później, i zapewne będzie ono miało związek nie tylko z sytuacją na Ukrainie i w Europie, ale również, co niewykluczone, z miejscami pozornie odległymi i na pozór nie powiązanymi z rozpatrywaną tu sytuacją, takimi jak Kuba, Wenezuela, Egipt, Indie itd. Ten wzorzec w zachowaniu Rosji trwa od czasu wybuchu wojny na Ukrainie oraz braku jakiś gruntownych zmian w reakcji UE na tę sytuację. Powinniśmy oczekiwać zwycięstwa Rosji w długim terminie, nawet jeśli początkowo nie będzie mówić się o tym głośno lub bez nadmiernych szczegółów.
Tłumaczenie: PRACowniA
źródło: https://pracownia4.wordpress.com/2015/0 ... -w-minsku/
Były prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili (gruziński żyd Isaakaszwili – tłum.), za którym rząd Gruzji rozesłał międzynarodowy list gończy, w programie na żywo „Schuster – Live” wygadał się na temat przyszłej prowokacji jądrowej Kijowa mającej na celu rozpętanie wojny nuklearnej pomiędzy USA a Rosją.
ATOMOWA BOMBA
Saakaszwili powiedział, że świat nie powinien ulegać szantażowi jądrowemu prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina, ponieważ szanse na to, że zastosuje on broń jądrową są znikome. Dlatego prowokację jądrową powinna przeprowadzić Ukraina.
„A co się tyczy szantażu jądrowego to trzeba rozumieć, że potencjały jądrowe Stanów Zjednoczonych Ameryki i Rosji są dzisiaj absolutnie nieporównywalne. Amerykanie mogą w ciągu 40 minut zniszczyć cały potencjał jądrowy Rosji. I drugi moment: w doktrynie Stanów Zjednoczonych wyraźnie jest zapisane, że niezależnie od tego kto użyje broni jądrowej to Stany Zjednoczone powinny odpowiedzieć dlatego, że jest to zagrożenie dla pokoju i dla bezpieczeństwa całego świata.
To nie jest tak, że ktoś sobie myśli, że to my zdetonujemy niewielki ładunek taktyczny gdzieś pod Mariupolem i nikt niczego nie będzie robić. Uderzenie odwetowe jest zapisane w doktrynie Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście Putin może szantażować ale jeżeli użyje on broni jądrowej to w ciągu 40 minut nie pozostanie im ani jedna bojowa głowica jądrowa, ani kraj, ani nawet samego najprawdopodobniej Putina nie będzie wśród żywych” – powiedział Michaił Saakaszwili.
To oznacza, że Saakaszwili wygadał się, że jeżeli Kijów użyje jakiegoś rodzaju broń jądrową pod Mariupolem to Stany Zjednoczone dokonają uderzenia jądrowego na Rosję. Znając awanturniczy charakter Saakaszwili to można wyciągnąć wnioesek, że ten scenariusz nie jest już taki fantastyczny.
Patrz także:
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/ukrai ... ki-2015-01
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/saaka ... ji-2012-02
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/typow ... ni-2014-02
Za: http://3rm.info/main/54920-saakashvili- ... kieva.html
Data publikacji: 17.02.2015
Przekład: RX