Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Matrix - jak z niego wyjść?

ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: ex-east » środa 23 lis 2016, 08:45

Oska pisze:Co do matriksu - też mam już zdziebko inny pogląd - aczkolwiek wiem, że jest możliwe opuszczenie matriksu, nie bardzo tylko wiem, czego można się spodziewać a i intuicyjnie wyczuwam - brak powrotu. To troche tak, jakby puściły wszelkie hologramy - tak mi się to obecnie kojarzy, to takie wszystko i nic jednocześnie, patrzysz i spoglądasz na swoje dawne-obecne problemy i wiesz, że to właściwie nie ma najmniejszego znaczenia.
Dokladnie tak samo sie poczulem jak to opisujesz :)) Nie twierdze , ze wyszedlem z matrixa , ale w swojej osobistej skali , owo "przejscie" do innej rzeczywistosci ( calkiem ziemskiej , tylko w innej lokalizacji ) , wzbudzalo we mnie dokladnie takie oczucia o ktorych napisalas. Az zdalem sobie sprawe, ze .. to co bylo nie ma az takiego znaczenia. To znaczy .. jakies znaczenie ma , sa wspomnienia , jest zawsze jakies "bylo" , z ktorego wynika "teraz" , ale sek w tym ,ze JA JUZ NIE PRZYWIAZUJE DO TEGO ZNACZENIA.
Dopiero zaledwie zajrzałam jak "przez dziurkę od klucza" . Trochę kusi, ale lęk przed nieznanym jest właściwie paranoiczny.
Dziwne to wszystko dla takiej małej laikowatej mnie, bo ja dopiero zaczęłam wszystko własciwie poznawac, jak dziecko uczy się świata, tak ja w wieku za chwilę 29 lat, dowiaduje się jednocześnie wszystko ma i nie ma sensu.
Dużo wiedzy i doświadczeń stoi otworem, tylko pytanie, czy starczy odwagi by tej wiedzy dosięgnąć?


Na poczatek proponuje sprobowac to , co mi sie udalo :Odpuscic swoja historie , swoje znaczenie , swoje osiagniecia i przywiazania , a nawet .. rozstac sie psychicznie z samym soba , ktory zwiazany jest z przeszloscia. To nie znaczy , aby na sile zapomniec , ale zeby patrzec w ten dzien dzisiejszy, w jutro i skupic sie na tym nowym , zanim i ono stanie sie "stare". Nie jest to zapewne mistyczne wyjscie z matrixa , ale z pewnoscia jednego uczy - ze mozna zmienic swoje zycie. Oswojenie tego uczucia , jak sadze, moze sie przydac na przyszlosc do wlasciwego i ostatecznego wyjscia , bo dzieki temu unikniemy strachu przed nieznanym.
Wczoraj moj serdeczny kumpel zadal mi pytanie o moje plany na przyszlosc , o to jakie mam cele i marzenia. I wiesz .. udalo mi sie jakos wypluc z siebie horyzont miesiaca .. dwoch .. po prostu nie planuje dlugoletniej strategii , bo z doswiadczenia wiem, ze zrodza sie oczekiwania , a ich zrewidowanie bedzie pozniej bolesne , bo beda jakies wyrzuty sumienia , jakies samoobwinianie sie .. wiesz , te kotwice u nog, ktorych niby nie ma , ale bezlitosnie trzymaja starego gruntu. Zamiast tego probowalem wytlumaczyc koledze , ze czas pokaze , ze wszystko sie skrystalizuje w odpowiednim momencie .... ale on to zinterpretowal tak , ze sie poddaje i ze sobie odpuszczam swoj osobisty rozwoj :) .. nie skomentowalem , bo juz nie znajduje agumentow w przestrzeni, ktora juz nie jest moja.
1 x



Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Oska » środa 23 lis 2016, 19:11

ex-east pisze:Dokladnie tak samo sie poczulem jak to opisujesz :)) Nie twierdze , ze wyszedlem z matrixa , ale w swojej osobistej skali , owo "przejscie" do innej rzeczywistosci ( calkiem ziemskiej , tylko w innej lokalizacji ) , wzbudzalo we mnie dokladnie takie oczucia o ktorych napisalas. Az zdalem sobie sprawe, ze .. to co bylo nie ma az takiego znaczenia. To znaczy .. jakies znaczenie ma , sa wspomnienia , jest zawsze jakies "bylo" , z ktorego wynika "teraz" , ale sek w tym ,ze JA JUZ NIE PRZYWIAZUJE DO TEGO ZNACZENIA.

- świetnie wiedzieć że ktoś miał podobnie, niby nic, a jednak cieszy :D


ex-east pisze:Na poczatek proponuje sprobowac to , co mi sie udalo :Odpuscic swoja historie , swoje znaczenie , swoje osiagniecia i przywiazania , a nawet .. rozstac sie psychicznie z samym soba , ktory zwiazany jest z przeszloscia. To nie znaczy , aby na sile zapomniec , ale zeby patrzec w ten dzien dzisiejszy, w jutro i skupic sie na tym nowym , zanim i ono stanie sie "stare". Nie jest to zapewne mistyczne wyjscie z matrixa , ale z pewnoscia jednego uczy - ze mozna zmienic swoje zycie. Oswojenie tego uczucia , jak sadze, moze sie przydac na przyszlosc do wlasciwego i ostatecznego wyjscia , bo dzieki temu unikniemy strachu przed nieznanym.
Wczoraj moj serdeczny kumpel zadal mi pytanie o moje plany na przyszlosc , o to jakie mam cele i marzenia. I wiesz .. udalo mi sie jakos wypluc z siebie horyzont miesiaca .. dwoch .. po prostu nie planuje dlugoletniej strategii , bo z doswiadczenia wiem, ze zrodza sie oczekiwania , a ich zrewidowanie bedzie pozniej bolesne , bo beda jakies wyrzuty sumienia , jakies samoobwinianie sie .. wiesz , te kotwice u nog, ktorych niby nie ma , ale bezlitosnie trzymaja starego gruntu. Zamiast tego probowalem wytlumaczyc koledze , ze czas pokaze , ze wszystko sie skrystalizuje w odpowiednim momencie .... ale on to zinterpretowal tak , ze sie poddaje i ze sobie odpuszczam swoj osobisty rozwoj :) .. nie skomentowalem , bo juz nie znajduje agumentow w przestrzeni, ktora juz nie jest moja.


- powiem, że intensywnie myślę, nad odpuszczaniem wielu "zmartwień dobrze-nam-wszystkim-znanego kiedyś", jednak, żyjemy w czasach - przynajmniej na ten moment( są to moje subiektywne opinie )- gdzie wcale nie jest tak różowo i łatwo. Osobiście wszystko zwalam na wszechobecny prawie, że nawet wpisany w DNA człowieka system monetarny ;)
Ale wracając do tematu, wiem że jest możliwy Twój sposób bycia, życia, bez planów itede itepe, ale prawdą jest że każdy ma własny czas "na pobudki" i zmiany postrzegania, poglądów, czy sposobu życia/bycia.
Jednak po tym czego zdarza mi się doświadczać, ja ciągle jakby balansuje :idea: nie mogę się zdecydować na ostateczną decyzję, czy wchodzić w ten enigmatyczny świat wiedzy wszystkiego i niczego na całego, czy cały ten enigmatyczny świat, zostawić w gestii hobby, lub w ogóle o tym zapomnieć - i przyznam szczerze że ten cały balans mnie czasem męczy :)
Na ten moment wybieram drogę, doświadczania, obserwacji i wyciągania wniosków.
Nie mam zamiaru ani zakładać kółek wzajemnych adoracji, ani podchodzić do tych wszystkich "enigmatycznych spraw" w kontekście biznesowym, obecnie jestem na etapie szukania odpowiedniej dla mnie drogi, która będzie mi odpowiadać i którą będę dumnie kroczyć przez ten świat/te życie. A jakby to ostatni dzwonek - z racji wieku ;) To takie trochę "teraz albo nigdy". A już widzę pierwsze zmiany u siebie, rzeczy materialne przestają mieć dla mnie powoli znaczenie - konsupcjonizm odchodzi w niepamięć, a także choćby mam w nosie co inni o mnie mówią - staje się prawdą. I te małe jak dla mnie sukcesy - stanowią wartość samą w sobie :)
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: ex-east » piątek 25 lis 2016, 23:23

cytat oska :
Osobiście wszystko zwalam na wszechobecny prawie, że nawet wpisany w DNA człowieka system monetarny ;) [\quote]

Mozna i tak. Jednakze to nie jest tak jednoznacznie proste jakbysmy chcieli. Mysmy pozwolili temu Systemowi na zagniezdzenie sie w naszych umyslach. DNA przewiduje jakis system "wymiany" oraz wzajemnosci, ale jego wersje wybiera umysl, a ten bazuje na aktualnych warunkach panujacych w naszym otoczeniu. Nauczono nas, ze jest to system monetarny, ale dawniej ludzie wymieniali sie uslugami lub wynagradzali sie w towarze. Wynalazkiem Matrixa sa rowniez tzw PRZYWILEJE. Czesto byly one uwazane za najcenniejsze. Ktos komu nadano tytul szlachecki w zamian gotow byl poswiecic wiare ojcow i szacunek dla Tradycji (poczatki chrzescijanstwa w Polsce). My poswiecamy swoje marzenia i idealy w zamian za lepiej platne posady lub za przynaleznosc do jakiegos ekskluzywnego grona. Ten mechanizm tkwi w nas i nie chodzi nawet o to by z nim walchyc, ale zeby zawsze o tym pamietac i potrafic rozpoznac go kiedy zaczyna dzialac - wtedy masz szanse to kontrolowac.
cytat Oska "
Jednak po tym czego zdarza mi się doświadczać, ja ciągle jakby balansuje :idea: nie mogę się zdecydować na ostateczną decyzję, czy wchodzić w ten enigmatyczny świat wiedzy wszystkiego i niczego na całego, czy cały ten enigmatyczny świat, zostawić w gestii hobby, lub w ogóle o tym zapomnieć - i przyznam szczerze że ten cały balans mnie czasem męczy :) [\quote]
"
A moze nauczyc sie rozsadnie korzystac z tego balansu ? Kiedy zaczynasz doswiadczac w praktyce tych chwil , momentow wyjscia z matrixa i doznajesz poczucia panowania nad jego iluzorycznoscia ( przykladowo realizacja jakiejs Twojej intencji na skutek "przypadkowych " zdarzen ) to wychodzisz z enigmy , odkrywasz, ze to co nazywalas przypadkiem rzadzi sie po prostu innymi regulami , ktorych wczesniej nie potrafilas nazwac. Nie trzeba grac wedlug regul matriksa, aby wygrac. I nie trzeba sie decydowac na ostatecznosci. Mozna zyc w matrixie i jednoczenie cwiczyc relacje z Wszechswiatem wedlug nowych , poza matriksowych , regul, az w koncu sama zauwazysz, ze juz nie jestes w tym co bylo takie oczywiste.

[cytat Oska "
Na ten moment wybieram drogę, doświadczania, obserwacji i wyciągania wniosków.
Nie mam zamiaru ani zakładać kółek wzajemnych adoracji, ani podchodzić do tych wszystkich "enigmatycznych spraw" w kontekście biznesowym, obecnie jestem na etapie szukania odpowiedniej dla mnie drogi
"

To rowniez droga, ktora i ja wybralem - wymaga to troche czasu, ale w koncu samo sie ukladac zaczyna , sama sie pojawia droga niczym widoczna wyraznie sciezka ktora logika podpowiada wybrac.

cytat Oska "
A jakby to ostatni dzwonek - z racji wieku ;) To takie trochę "teraz albo nigdy". [\quote] "

Nie przesadzaj :) Po 40tu paru latach zycia mi sie jeszcze nie wyjasnilo czy to teraz czy nigdy :) Moim zdaniem tu nie ma jakichs ostatecznych czasowych limitow.

cytat Oska "
A już widzę pierwsze zmiany u siebie, rzeczy materialne przestają mieć dla mnie powoli znaczenie - konsupcjonizm odchodzi w niepamięć, a także choćby mam w nosie co inni o mnie mówią - staje się prawdą. I te małe jak dla mnie sukcesy - stanowią wartość samą w sobie :)

"

Ja juz nie odbieram tego jako sukcesy. To po prostu inna droga niz ta wczesniej , droga oparta na innych wartosciach i wcale nie uwazam jej za jakas lepsza . Po prostu odpowiada mi bo jest bardziej uniwersalna i powoduje mniej cierpienia. Konsumpcjonizm wymagal glebokiego zanurzenia sie w matriksie - bez przymusu konsumowania dobr nie ma takiej potrzeby wsiakania w System za to jest wiecej czasu na ksiazki , albo odkrywanie wartosci bardziej uniwersalnych , bardziej pierwotnych wzgledem sztucznego systemu. Osobiscie daje mi to poczucie bezpieczenstwa i wewnetrznego spokoju. Swiat troszczyl sie o siebie i swoje stworzenia na duzo wczesniej zanim pojawil sie konsumpcjonizm czy moda.

ps. wybacz slaba przejrzystosc posta, ale mam problem z prawidlowym sformatowaniem cytatow .. uparty ten matrix cheopsowy nie przyjmuje moich poprawek :))
1 x



Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Oska » niedziela 27 lis 2016, 12:27

Dzieki za bezcenne wskazowki :)
Co do przypadkow - kiedys gdzies slyszalam, czytalam poglad, ze przypadki nie istnieja. To calkowita prawda - jest tyle zaleznosci i zmiennych, ze nazywamy cos "przypadkiem" bo nas umysl nie ogarnia.
Zauważyłam osobiście, że stosowanie skrótów myślowych, bądź błędnej interpretacji komunikatów interpersonalych, też potrafią narobić "bałaganu" nawet swego czasu na stiudiach chciałam podjąć się pracy na ten temat, jednak za mało źródeł w tym temacie itp.
Natomiast, czas, widzisz, jak nie ma przypadków, jestem w momencie wielkich zmian, na właściwie każdej płaszczyźnie życia, stąd mam pewność, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie i miejscu, nawet jeśli coś wydarzy się "za szybko" na prawidłową interpretacje, wszechświat, to naprawi. Takie zdarzenia Cię spotkają, na Twej drodze, że wiesz, że to wszystko musiało się po prostu wydarzyć, by być gdzie jesteś/kim jesteś/ w jakim otoczeniu.
Perspektywa, zmienia się wraz z wiekiem, z czasem, z doświadczeniami. Każdy ma swój plecak, swoją perspektywę - miło zwyczajnie wiedzieć, że to co nam się pozornie wydaje, ma jakieś przełożenie na rzeczywistość, nie tylko naszą, ale również osób nam nie znanych.
Wielkie dzięki :)
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 10 sty 2017, 22:00

Być wolnym

https://www.youtube.com/watch?v=BmQcMNsr7IE

Opublikowany 10 sty 2017

Czy we współczesnym świecie da się żyć w sposób jaki się chce? Czy jednak jesteśmy zobligowani do przestrzegania zasad społeczeństwa opartego o niewolnictwo pieniądza? Oto jeden z przykładów przynajmniej częściowego wyłączenia się spod matrixa.
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 26 sty 2017, 16:16

Nie wiem gdzie to zamieścić, w razie czego proszę o przeniesienie:

Marek Podlecki pisze:Harald Kautz Vella aresztowany?
26 styczeń 2017

Harald Kautz Vella aresztowany? Choroba Morgellonów narzędziem transhumanizmu. Węże tummo i kundalini kreują Matrix.

Znany Polakom z konferencji Projekt Ziemia, która odbyła się 7 listopada 2015 roku, niemiecki badacz publicysta, Harald Kautz Vella został prawdopodobnie aresztowany. 15 stycznia na jego profilu na Facebooku pojawił się alarmujący wpis. Opiszę w skrócie o co chodzi, opieram się na tłumaczeniu na język angielski.
Otóż Vella informuje, że otrzymał list z oskarżeniem o "podburzanie". Nie wytłumaczono dokładnie o co chodzi, podano tylko że "przestępstwo" miało miejsce w lecie 2015 r. Harald nie wie o jakiego typu nielegalne wypowiedzi chodzi, obawia się jednak że chodzi o wsadzenie go do więzienia nawet na 5 lat.
Wiąże to z działaniami przeciwko "fałszywym wiadomościom" ("fake news"), które jak wiadomo zostały podjęte przez globalistów po przegranej Clinton w wyborach w USA. Za przegraną obarcza się winą media alternatywne, które promowały Donalda Trumpa, a które w ten sposób globaliści próbują pozbawić impetu. Oczywiście na nic się to nie zda, jedynie przyspieszy konwulsyjną śmierć mediów tzw. "komercyjnych", które przez wprowadzenie pojęcia "fałszywych wiadomości" próbują zatrzymać wypływającą prawdę o prawdziwej naturze "elit" (wiąże się z tym m.in. afera z rytuałami mordów rytualnych i pedofilii tzw. Pizzagate).

Harald zauważa w działaniu przeciwko niemu niezwykły pośpiech, jeśli chodzi o poczynania rządowe. Może to się wiązać z badaniami jakie miał zamiar opublikować, a które dotyczą odkrycia obecności tasiemców w jelitach dzieci autystycznych, które bardzo przypominają sztucznie wytworzone organizmy w chorobie Morgellona, które są odpowiedzialne za opętania demoniczne. Jest to związane z czarną magią i transhumanizmem (zmiana ludzi w żywe roboty).

Harald podał linki do czterech dokumentów na ten temat, przy czym zaznaczył, że w pierwszym artykule wykorzystał zdjęcia, nie mając do nich praw autorskich, gdyż nie miał na to odpowiednich funduszy. Link do tego artykułu już nie działa, jednak podaję wszystkie:

https://www.dropbox.com/s/14i72q5q98bly ... ellons.pdf


https://www.dropbox.com/
/D_Sind_Autismusparasiten_Morgello


https://www.dropbox.com/s/y2lrgra6vn
/D_Available_Diets.pdf


https://www.dropbox.com/s/p3e69rykt
/D_CreutzfeldtJakob.pdf


UWAGA: Ten link do pierwszego dokumentu działa: https://app.box.com/s/x0snn11rp91io0uhjek0ri4927k6be6g

Harald odkrył, że można połączyć wężowe demony, które są wytwarzane przez grzyby śluzowe, z wężami tummo i kundalini znanymi w kulturze azjatyckiej. Harald wraz ze swoim zespołem zauważył, że te byty są obecne w macicach zdrowych kobiet, a więc mamy je wszyscy - tak więc zaczęto szukać sposobu by je usunąć. Osiągnięto pewne sukcesy, przy czym odkryto, że to właśnie te węże tworzą coś co nazywamy Matrixem. Węże kundalini zajmują trzecie oko, przez co filtrują obraz rzeczywistości zasłaniając jej elementy, których mamy nie zauważać czy też zdawać sobie sprawy z ich istnienia, dodając jednocześnie złudny obraz. W ten sposób kreowana jest fałszywa rzeczywistość zwana przez nas Matrixem.

W momencie gdy te węże zostaną usunięte, koncentracja umysłowa naszej świadomości wraca natychmiast do trzonu mózgowego, a trzecie oko odzyskuje bezpośrednią łączność z sercem. Uczucie to jest niezwykle piękne, wręcz święte, gdyż natychmiast zdajemy sobie sprawę, że widzimy prawdę sercem, a nie umysłem. Poza tym blokada kości ogonowej zostaje uwolniona i kręgi są przeniesione w stronę pierwszego dysku kręgowego. Przez pierwsze 2 tygodnie powoduje to ból, który następnie ustępuje.

Można się tego pozbyć poprzez "odbicie" tej przestrzeni. Pierwszym krokiem jest pozbycie się identyfikacji od kundalini i tummo poprzez afirmacje, a później gdy zaczną one być odczuwalne jako odległe byty, można je po prostu wyciągnąć. Jest to niebezpieczna procedura i może wywołać szkody psychiczne czy wręcz szaleństwo. Robiąc to Harald był przejęty przez tummo na ok. 30 sekund, po czym asystujący mu szaman po prostu go wyciągnął. Jeśli ktoś miał by zamiar to zrobić na własną rękę, to koniecznie powinno być to w bezpiecznym miejscu w obecności szamana - w pozycji siedzącej na ziemi, bez twardych i ostrych przedmiotów wokoło.

Nie muszę chyba dodawać jak ważne dla ludzkości jest odkrycie Haralda. Przypomina ono zmianę częstotliwości strojenia z 432 Hz na 440 Hz, czy też tzw. kontrolę umysłu, lecz jest znacznie bardziej zaawansowane - tłumaczy w jaki sposób zostaliśmy jako ludzkość zniewoleni i ograniczeni. Można sobie tylko wyobrazić jakie tkwią w nas ludziach możliwości!

Na podstawie: https://supersoldiertalk.com/
/15/harald-kautz-vella-update/

Obawiam się o los Haralda. Jest to jeden z najznakomitszych badaczy XXI wieku, przypominam, że to właśnie on poinformował ludzkość i istnieniu tzw. Black Goo (czarnej mazi) - nano-substancji, która rejestruje i kontroluje naszą rzeczywistość.

Jeśli ktokolwiek ściągnął pierwszy dokument, to koniecznie proszę o zamieszczenie go na dropbox, wetransfer, czy w jakiejkolwiek chmurze, by można było go ściągnąć i przetłumaczyć.

Przypominam kilka materiałów z Haraldem w języku polskim:

Harald Kautz-Vella na I Konferencji Projektu Ziemia, cz. 1 https://www.youtube.com/watch?v=gOi0fUFnlCY

Harald Kautz Vella i Miles Johnston po konferencji w Warszawie PL 1 z 2 https://www.youtube.com/watch?v=PAe_oHlcVsE

Harald Kautz Vella i Miles Johnston po konferencji w Warszawie 2 z 2 https://www.youtube.com/watch?v=ReXNo6OSnpo

Black Goo - Harald Kautz Vella, Bases wrzesien 2015 napisy PL https://www.youtube.com/watch?v=GQVsjxLAN2w

Profil Haralda na FB: https://www.facebook.com/harald.kautzvella?fref=ts
https://www.facebook.com/permalink.php? ... age_bubble

Wytłuszczenie tekstu - moje. :)
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 31 sty 2017, 23:33

Obrazek
1 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

quetzalcoatl888
x 129

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: quetzalcoatl888 » środa 01 lut 2017, 14:12

Obrazek


Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 05 lut 2017, 23:38

Jarek Kefir pisze:System Cię zniewala ale nie musi tak być! Zasługujesz na szczęście i to co najlepsze!
4 Luty 2017

Obrazek

Porozmawiajmy o tym, co jest w danym społeczeństwie normalne, a co nie. W tych czasach zaburzeniem, szczególnie osobowości, jest wszystko oprócz ślepej służby systemowi (śluby, dzieci, rodzina, kariera 12 godzin na dobę, i bycie, mówienie i myślenie jak wszyscy). Jak masz pasje, hobby, myślisz samodzielnie to wg psychologii która uważa się za naukę, jesteś zaburzony. To mój najpoważniejszy zarzut wobec psychologii. Której bardziej zależy by człowiek był produktywny, uspołeczniony, konsumujący i nabijający PKB kapitalistom. No ale pobudka, nie każdy rodzi się owieczka i nie każdy chce beczeć w stadzie. Niektórzy chcą myśleć samodzielnie, mieć pasje, czas dla siebie i iść własną drogą.

Pamiętam słowa bliskiej mi osoby: „Jarek, wiesz, większość facetów po 30-stce, w Twoim wieku, ma totalnie przesrane życia„. Istotnie, żyjemy w świecie, w którym ślub, dzieci, kredyt hipoteczny plus kilka innych kredytów, praca 14 godzin na dobę by to utrzymać, jest uważana za społeczny sukces. No i zero czasu wolnego dla siebie. Praktycznie zero przyjemności, nie licząc upicia się w piątek i w sobotę. Czyż to nie jest schizofrenia? Rozejrzyjmy się wokół. Wszędzie nieszczęśliwe związki, nieszczęśliwe małżeństwa. Wszędzie szarpiący się z życiem rodzice, nic nie wiedzący o psychice, duchowości, i przez to niszczący swoje dzieci. Często w sposób nieodwracalny.

Ja zarabiam mało, choć mam kilka źródeł dochodu. Jeśli chodzi o darowizny czytelników – są to bardzo małe kwoty, bo ludzie uważają, że wiedza i informacje powinny być za darmo. I często Ci sami ludzie idą potem kupować prenumeratę Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, czy Gazety Polskiej. I chętnie wydają na kilka takich prenumerat kilka stówek. Ale nie mi oceniać taką postawę. Ja wiem jedno. Trzeba bardzo uważać, jakie zobowiązania bierze się na swoje barki. Nie wszystko da się unieść. Wiesz, mag i król Salomon miał niesamowite zdolności, np jasnowidzenia. Ale nawet Salomon z pustego nie naleje.

Najniższa krajowa zawsze będzie najniższą krajową, choćbyś się zesrał i naczytał tysięcy teorii o pięknie rodzicielstwa. Najlepiej brać jak najmniej zobowiązań. Chyba, że jest to konieczne, bo chcesz komuś pomóc. Czy jest coś złego w tym, że nie chcesz brać na siebie przykrych i często traumatycznych zobowiązań? Które odbierają Ci cały czas, całą chęć do życia, i sprawiają że ledwo starczy na najtańsze żarcie z Biedry? Ja pomimo swoich skromnych zarobków, mogę kupić sobie ulubione witaminy i zioła. Mogę kupić droższą kawę. Mogę raz na jakiś czas kupić ulubione piwo za 3 zł, bo te za 1,80 zł to szczyny po których rzygać się chce.

Wielu ludzi najpierw bierze na siebie masę zobowiązań a potem dziwi się, że na nic nie ma czasu, energii i pieniędzy, a życie im się wali. Taki człowiek jedzie codziennie do pracy samochodem którego utrzymanie kosztuje krocie, bo przecież podjechanie tych 9 przystanków tramwajem to dyshonor. Pali papierosy i kupuje drogie alkohole, bo przecież prawdziwy mężczyzna tak robi. Kolejne setki złotych miesięcznie. I ma dzieci, bo inni też mają a on nie chce odstawać od reszty. I potem lament: „gdzie mój szmal, czas, energia, radość życia„?

„W Polsce jest bieda jak piszczy i faceci nie chcą zakładać rodzin, tylko chcą seksu. Dlatego trenerzy podrywu są tak popularni, bo faceci szukają sposobów.”


To powyższe zdanie powiedziała kobieta. Ale czy niechęć wobec płodzenia dzieci jest czymś złym? Czy każdy kto ma pochwę lub penisa musi być rodzicem? Czy każdy kto ma struny głosowe musi być dziennikarzem lub lektorem? Czy każdy kto ma dwie nogi, dwie ręce i penisa, musi być żołnierzem? Owszem, koło życia, inaczej koło Samsary, koło iluzji, musi trwać. Muszą się rodzić nowe pokolenia. Muszą być trybiki systemu, ludzie mu służący, i przy okazji – jego ofiary. Bo oddają mu cały swój czas, energię, zasoby. Ale czy Ty musisz nim być, ku chwale ojczyzny, religii, tradycji, czy kapitalisty płacącego najniższą krajową? Bo więcej nie może, bo musi kupić sobie trzeci dom i drugi jacht?

Jest kilka podstawowych i prostych błędów, jakie popełniają ludzie. Które czynią ich świat złym i skomplikowanym. Wymienię je w punktach:
-dawanie empatii i miłości tym, którzy nie wiedzą co to empatia i miłość, i gardzą tymi wartościami – np islamiści, uchodźcy. Jest to największe możliwe skurwienie dobrych wartości;
-dawanie dobra i wiedzy ludziom świadomie złym i / lub wrogom, z nadzieją że oni się zmienią;
-wchodzenie w interakcję i dawanie informacji (szczególnie intymnych, o sobie) ludziom którzy ich nie zrozumieją. Bo są na innym, niższym poziomie mentalności i potem używają tego co wiedzą przeciwko Tobie;
-naiwność wobec wilków w owczej skórze. Polityków, ekspertów, ekonomistów, zwolenników wolnego rynku i (neo)liberalizmu, „szantażystów humanitarnych” (lewaków nakazujących przyjmować żołnierzy ISIS), konserwatystów chrześcijańskich, religiantów, zwolenników ideologii, dziennikarzy, lobbystów medycznych i innych. Których celem jest praca dla elit i ogłupianie i biednienie mas.

Uwolnij się od ludzi, którzy świadomie i z premedytacją wybrali zło, choć często przywdziewają owczą skórę. Od ludzi, którzy wmawiają Ci poczucie winy – ponieważ chcą oni władzy nad Wami i dołowania Was. Od ludzi którzy zrzucają na Ciebie swoje toksyczne emocje. Od skorumpowanych moralnie autorytetów, których jedynym celem jest umniejszenie Ciebie. Od ludzi, którzy mówią Ci, że coś jest z Tobą nie tak, że jesteś niegodny, itp itd. Za takie słowa lej od razu z całej siły w mordę, jeśli trzeba i jeśli można. Nikt nie ma prawa Ci tak mówić. Jesteś dumnym człowiekiem mającym w sobie iskrę Boga, który ma różne lekcje i tematy do przepracowania.

Szczególnie zwracam uwagę tutaj na jeden z podstawowych błędów – czyli robienie sobie problemów na siłę, niejako wynajdywanie ich. „Ludzie sami tworzą sobie problemy, a potem tracą sił na ich rozwiązywanie„. To genialne zdanie wypowiedział jeden z najbardziej oświeconych umysłów naszej planety – Vadim Zeland. Napisał on cykl książek, przeznaczonych dla ludzi, którzy są na samym dnie życiowym i chcą się z niego wydostać. Duchowość Zelanda nie jest „duchowością milionerów” typu Osho, który pisał jedynie regułki i teorie. Zeland pisał swoje dzieło – cykl książek Transerfing Rzeczywistości – jako ostatnią deskę ratunku dla ludzi bardzo poranionych przez życie. Jest to coś, co działa.

Książki Vadima Zelanda, i dziesiątki tysięcy książek ezoterycznych, gnostyckich, filozoficznych, psychologicznych, i każdych innych, możesz kupić w poniższej księgarni internetowej. Każdy z Was znajdzie tam coś dla siebie:
- Tania Książka – Ogromny wybór książek ze wszystkich dziedzin, także książek polecanych na mojej stronie

Zasadę tworzenia problemów z powietrza, bez potrzeby, wyjątkowo silnie widać w związkach. Uczeni jesteśmy bowiem, że związek ma zapierać dech w piersiach. Że ma być idealny, niczym w produkcjach Disneya czy w komediach romantycznych. Że liczy się każda głupota, np taka, że partner źle odstawił mleko do lodówki. Tak, o takie rzeczy wybuchają karczemne awantury. Albo o to, że partner zaprosił kogoś do znajomych na FB. Albo o to, że zostawił w łazience skarpetki.

Kiedyś kobieta, z gatunku tych „uspołecznionych” i ekstrawertycznych na maxa, mówiła, że największym zabójcą małżeństw są porozrzucane skarpetki. Tak, serio, ludzie robią karczemne awantury o takie pierdoły. A życie jest takie kruche, delikatne, ulotne.. I jeszcze ta osoba interesowała się psychologią i obrastała w piórka, powtarzając takie typowe, matrixowe dyrdymały o związkach.

To dużo szerszy temat. Podstawowy program miłości, zakochania i seksu, ten społeczny, matrixowy, jest ekstremalnie destrukcyjny. Jego rdzeniem jest patriarchat – upadły, zdezaktualizowany system opresji i kontroli, którego ofiarą padają wszystkie kobiety i
. zdecydowana większość mężczyzn. Naprawdę nieliczni mężczyźni są beneficjentami patriarchatu. Reszta jest niewolnikami pracującymi za miskę ryżu i nie mającymi żadnych praw. Patriarchat jest porządkiem ojca chrzestnego mafii, czy też porządkiem dyktatora i jego elity, bezlitośnie kontrolujących całą resztę niewolników.

Cytuję: „Patriarchat oznacza dosłownie „rządy ojców”, ale w patriarchacie bardzo niewielu mężczyznom wolno odgrywać rolę „ojca” poza ograniczoną sferą rodziny. Struktura hierarchicznych instytucji to piramida: jeden mężczyzna na górze kontroluje wielu pod sobą. Mężczyźni rywalizują o pieniądze i o władzę nad innymi; większość, która nie osiąga szczytu hierarchii, zmuszona jest pozostać w stanie niedojrzałości, odgrywając rolę posłusznych bądź zbuntowanych synów. (
) W centrum naszej psychologii leży wojna między synami i ojcami, wiecznie rywalizującymi o wyłącznie posiadanie matki, która, jak wszystkie kobiety w patriarchacie jest ostateczną nagrodą za zwycięstwo.”

~Starhawk, Taniec Spirali

Cytuję: „Kobieta została zdominowana, była torturowana, pozbawiona znaczenia. Wskutek tego utraciła swe piękno. Kiedy człowiek nie może podążać za swymi potrzebami, staje się zgorzkniały, zatruty, okaleczony, sparaliżowany. Jego prawdziwa natura zostaje wypaczona. Kobiety, które dziś spotykamy, nie są prawdziwe, ponieważ były niszczone przez całe wieki. Jeżeli kobiety były niszczone, mężczyźni również nie mogli pozostać prawdziwi. To przecież kobieta daje życie mężczyźnie. Jeżeli kobieta jest nieprawdziwa, jej dzieci także nie są prawdziwe. Oddzielona od natury kobieta, kiedy staje się matką dziecka, obojętnie – chłopca czy dziewczynki – wpływa na jego rozwój.

Kobiety potrzebują wielkiego wyzwolenia. Jednak pod hasłem wyzwolenia robi się różne głupie rzeczy. Znajduje się tu wiele kobiet, które należały do Ruchu Wyzwolenia Kobiet. Kiedy po raz pierwszy przyszły tutaj, były bardzo agresywne. Mogę zrozumieć ich agresję. Całe wieki dominacji mężczyzn spowodowały, że kobiety stały się agresywne. To po prostu zemsta. Kobiety stały się zaburzone. Odpowiedzialni za to są mężczyźni. Jednak powoli kobiety stają się bardziej miękkie, powraca ich wdzięk, zanika agresywność. Powraca ich kobiecość. Prawdziwe wyzwolenie czyni z kobiety prawdziwą kobietę, a nie imitację mężczyzny. Obecnie kobiety za wszelką cenę próbują stać się takie jak mężczyźni: palą papierosy, noszą spodnie; naśladują inne męskie zachowania. W ten sposób stają się mężczyznami drugiej kategorii.

Nie jest to wyzwolenie, lecz jeszcze głębsze zniewolenie. Pierwotne zniewolenie kobiet spowodowali mężczyźni. Natomiast zniewolenie wtórne zostało stworzone przez same kobiety. Gdy ktoś nas zniewala, możemy się buntować. Gdy zniewalamy sami siebie, nie możemy się temu przeciwstawić. Chciałbym, aby kobieta odzyskała swoją pierwotną naturę, wiele bowiem od niej zależy. Kobieta jest o wiele ważniejsza od mężczyzny, gdyż nosi w swoim łonie istoty płci zarówno męskiej, jak i żeńskiej. Opiekuje się chłopcami i dziewczynkami. Karmi dzieci obojga płci. Jeżeli kobieta jest zatruta, zatruty jest też jej pokarm – mleko w piersiach. Skażony staje się też sposób, w jaki wychowuje dzieci.

Jeżeli kobieta nie uzyska swobody, by stać się samą sobą, to swobody nie uzyska także mężczyzna. Wolność kobiety jest koniecznym warunkiem wolności mężczyzny. Wolność kobiety ma bardziej zasadnicze znaczenie niż wolność mężczyzny. Kobieta bowiem przez całe wieki była niewolnikiem. Może niemal niezauważalnie zniewolić mężczyznę. Kobieta nie walczy wprost, lecz stosuje subtelne metody, typowo kobiece, pośrednie. Kobieta będzie płakać i szlochać. Nie uderzy cię, ale uderzy siebie samą. Kobieta z najsilniejszego mężczyzny uczyni pantoflarza: płacząc, szlochając, uderzając samą siebie. Niepozorna, słaba kobieta może zdominować bardzo silnego mężczyznę
Kobieta potrzebuje całkowitej wolności. Wówczas może dać też wolność mężczyźnie. Zapamiętaj tę fundamentalną zasadę. Jeżeli czynisz kogoś niewolnikiem, to w ostatecznym rachunku zniewolisz sam siebie. Jeżeli zaś chcesz pozostać wolny, daj wolność innym. Nie istnieje inna droga.”

~Osho, Księga kobiet, Duchowa siła kobiecości

Społeczny, destrukcyjne postrzeganie miłości to posiadanie partnera na własność. To zazdrość i próba kontrolowania go, zaborczość. To nastawienie na branie, a niekoniecznie dawanie. To podświadoma zazdrość o sukcesy i potęgę partnera i podświadoma chęć dołowania go gdy takie sukcesy odnosi. Szczególnie widać to u mężczyzn. Wielu z nich uważa, że to oni powinni mieć ostateczną rację, że to ich racje i recepty powinny być bezwarunkowo zaakceptowane przez kobietę. Uważają, że od kobiety nie muszą się od niczego uczyć, a ona nie może być lepsza od nich w jakiejkolwiek dziedzinie.

No i obie płcie zwracają uwagę na rzeczy mało istotne, na totalne pierdoły, i o to wszczynają awantury i fochy. Obie płcie mają w głowach obraz, że ta druga płeć, czyli partner, musi być taki i owaki. Ten idealistyczny obraz, co oczywiste, został wygenerowany przez system, i siłą rzeczy jest niemożliwy do zaistnienia. Bo taki iluzoryczny ideał łączy w sobie absolutnie przeciwstawne cechy, które są niemożliwe do pogodzenia ze względu na konstrukcję ludzkiej psychiki. Czy też doszliście do wniosku, że to społeczne postrzeganie miłości, jest
dokładnym zaprzeczeniem, odwróceniem pojęcia prawdziwej miłości?

Przykładem idealnego lustra nas samych są nasze relacje. Szczególnie relacje damsko-męskie. Prawdą jest to, że świat umożliwia pomyślność w relacjach damsko-męskich tym złym, a więc zimnym draniom, cwaniaczkom, typowym samcom itp itd. Zaś mężczyzn empatycznych i wrażliwych dyskryminuje. Jednak jest to tylko połowa prawdy. Druga połowa tej prawdy to zasada lustra. Teraz budzi się świadomość ludzi, i mężczyźni tak często narzekają na „te złe kobiety„. Nie dostrzegają oni jeszcze tego, że widzą tylko połowę prawdy, czyli dalej błądzą na ślepo.

Zasada lustra polega na tym, nasze relacje są odwzorowaniem tego co mamy wewnątrz siebie. Jacy jesteśmy, takie będzie zachowanie kobiet wobec nas. Mężczyzna pełen leków, kompleksów, w tym tych typowo samczych, niepewny swojej męskości – będzie narzekał na kobiety, mówił że są one złe. Nawet jeśli taki facet reprezentuje wewnętrzną siłę – to w jego relacjach też będą miały miejsce zgrzyty. Jego kobieta będzie podświadomie starała się tę samczą, patriarchalną siłę mu odebrać. Będą więc fochy, wyrzuty, sceny zazdrości i przede wszystkim – usilne starania zrobienia z takiego faceta pantoflaża. Ile to znamy przypadków, gdy krucha kobietka tak owijała testosteronowego brutala wokół paluszka, że robił się z niego skapciały pantofel.

Dodatkowo, nieprzepracowane lęki i kompleksy, jak i hołdowanie przez mężczyznę wzorcom samczym i patriarchalnym, przyciąga te kobiety, które podświadomie tego pragną. A więc te, na które Ci sami mężczyźni tak narzekają. To swoiste kuriozum. Jest to odwrotna polaryzacja; bowiem kult samczej siły przyciąga kobiety słabe, roszczeniowe, pełne tych typowych, „babskich” wad. I potem taki chłop zagryzający bekon i popijający to piwem, jeden z drugim dziwi się, że ma w swoim zasięgu tylko kobiety „złe” – a więc kobiety „typowe„, z przewagą archetypu pierwotnej Ewy.

Nie ma sensu złościć się na nasze odbicie lustrzane w drugim człowieku. Warto się po prostu zmienić, by przestać hołdować wartościom które się już zdezaktualizowały. W sieci jest coraz więcej poradników skutecznego podrywania kobiet, ale znowu, one też opisują tylko część prawdy. Są one z zasady tak skonstruowane jak każdy coaching. Pomagają ludziom zajebistym stać się jeszcze bardziej zajebistymi. A co z mężczyznami którzy muszą budować swoją wartość od zera, od gołego nomen omen fundamentu? Bo np ich łagodny charakter nie pozwala na wcielenie wielu z tych porad? Oni muszą się nauczyć obchodzić ten system. Nie mogą grać tam w otwarte karty – bo ich konkurencja to choćby milion samców alfa którzy w tym systemie są lepsi.

Mężczyźni o łagodnym charakterze mają inną ścieżkę rozwoju – trudniejszą, ale dającą przepustkę do tego lepszego świata. Mają cztery etapy rozwoju, posegregowane przeze mnie w zależności od tego, co mówią o nich kobiety:
-„nie chcę kogoś takiego jak Ty, znajdź sobie inną kobietę”
-„chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Ty”
(tu często następuje zamknięcie serca)
-„chciałabym mieć takiego kochanka jak Ty / chciałabym się z Tobą przespać” (serce często nadal zamknięte)
-„chciałabym mieć właśnie Ciebie jako przyjaciela, kochanka i partnera jednocześnie” (gdy serce się otwiera)

Kult samczej siły i w szerszej perspektywie, system patriarchalny – nie przyniosły światu nic dobrego. Przeciwnie – przyniosły mu ogrom zła i cierpień. Doprowadził ludzkość i świat do upadku, na samo dno. System ten zdołował kobiety, sprowadził je do roli gorszych ludzi. Z jednej strony nadał mężczyźnie przywileje, a z drugiej strony, wymusił na nim katorżniczą pracę na rzecz rodziny, społeczności i systemu. Bo nie ma nic za darmo.

Porządek pierwiastka męskiego to system który nazwałem MPP (monogamia, purytanizm, patriarchat) z szeregiem jego destrukcyjnych wypaczeń. Można do nich zaliczyć: rywalizację zamiast współpracy, hierarchizm zamiast poszanowania, walkę zamiast zgody, wiarę (ideologie i religie, w tym racjonalizm) zamiast wiedzy. Wypaczone są podstawowe pojęcia, takie jak miłość. Zamiast miłości prawdziwej, mamy kojarzone z MPP „prawo posiadania” drugiej osoby na własność. I tak można wymieniać jeszcze długo.

Owi guru podrywu, osoby demaskujące „prawdę” o kobietach, są niejako zamknięci w swoim świecie. Dochodzi tam do sprzężenia zwrotnego dodatniego, czyli tzw pętli przechwytu. Z jednej strony, przyciągają dokładnie takie kobiety, których się boją i na które narzekają. Z drugiej strony, dostają potwierdzenie od ich czytelników, mężczyzn, którzy mają podobne doświadczenia.

Cytat: „Patriarchat jest tak skonstruowany, że daje prawdziwe przywileje tylko garstce mężczyzn, którzy są prawdziwie bogaci, mają władzę, pozycję, itd. Natomiast większość to trybiki w machinie, którzy z powodu sytuacji w kraju takiej jaką mamy, zarabiają najniższą krajową, która ledwo starcza na podstawowe potrzeby. Kobiety z kolei w tym krótkim czasie, od kiedy zostały częściowo wyzwolone, poszły naprzód. Poszły na studia, zaczęły pracować, zarabiać, odkrywać swoje pasje w życiu. I zrozumiały, że chcą czegoś więcej w życiu niż rodzenia dzieci, ślubu, itp. A większość przeciętnych mężczyzn nie potrafi się w tej sytuacji odnaleźć. W tym, że kobieta też chce radosnego seksu bez zobowiązań, że może sama sobie kupić ubrania, zrobić prawo jazdy, że ma pracę, zna języki. To już nie te czasy, gdy facet może jej zaimponować takimi rzeczami, że postawi jej obiad.

I teraz powiem ci, co będzie. Skoro facet nie może już zaimponować kobiecie tym, że postawi jej obiad, kupi biżuterię, perfumy, że ją zawiezie gdzieś autem, bo ona sama może sobie to wszystko kupić, to potrzeba czegoś innego. Powiem ci, z mojej perspektywy, jacy faceci teraz mogą zaimponować kobiecie. Tacy, którzy są otwarci, którzy rozumieją, że kobieta też ma potrzeby seksualne, że może sama decydować o swoim ciele, tacy którzy wiedzą czym jest partnerstwo, którzy wspierają to, aby kobiety wyzwoliły się z jarzma patriarchatu. Ci mężczyźni są tymi, którzy mogą zaimponować. Ale tylko silnym, otwartym, pewnym siebie kobietom. Otwarci mężczyźni i pewne swojej siły kobiety – to będzie nowy świat, nowy eon. Ten alternatywny. Samce ruchacze i równie głupiutkie laski zostaną w swoim bagnie i będą je jeszcze bardziej pogłębiać, będą stopniowo zombieć. Samce, ponieważ nie mogą zaimponować kobietom, będą szukać sposobów aby to zrobić, w postaci takich właśnie internetowych, samczych guru, nabijając im przy tym kabzę i tracąc kasę na to, a jakie będą efekty? Guru będą liczyć kasiorę i śmiać się w kułak, samce przekonane o swojej zajebistości, będą trafiać na typowe głupiutkie Ewki, co będzie dalej ich utwierdzało w przekonaniu, że jak piszą „baby to tylko worki na spermę”. Więc znów będą słuchać rad swoich guru i to będzie błędne koło i oni będą w tym tkwić na pewno przez całe obecne wcielenie.”


Szerzej opisałem to w innych swoich artykułach:
- Wszyscy jesteśmy ofiarami systemu, i kobiety i mężczyźni. Jak się uwolnić?
- Trud miłości i trud życia na Ziemi: dlaczego tak się dzieje?
- Jeszcze nigdy związki nie były tak problematyczne jak teraz: bratnie dusze
- Związek może być rajem ale może być i piekłem.. Jak postępować?
- Wolność i możliwość wyboru to najważniejsze wartości na Ziemi
- Prawdziwa przyczyna zła na świecie? Wszystko jest odwrócone o 180 stopni
- Mistyk Marek Taran o budowaniu zdrowych i szczęśliwych związków
- Lęk o przetrwanie jest najbardziej niszczącym ludzkim lękiem
- Czy posiadanie dzieci w tym systemie ma sens?!
- Zrób systemowi na złość i uwolnij się!
- Jeszcze nigdy związki nie były tak problematyczne jak teraz

Mężczyźni, których potrzebuje przyszłość, to mężczyźni otwarci i nie bojący się okazywać swojej wrażliwości. Bądźmy szczerzy – ta cała prawilność, samczość, dresiarstwo, nacechowane są ogromnym, zakamuflowanym strachem, przerażeniem. A także kompleksami – np małego penisa, np kryptogejostwa, np lękiem przed sprostaniem tej samczej roli. Jest to poziom zwierzęcia – zwierzęco przerażonego, reagującego agresją na wszystko. Czy to jest prawdziwa męskość? Nie, to jest klaunowata parodia męskości, zamaskowana zwierzęcą agresją i lękiem. Znowu mamy wypaczenie przez społeczeństwo wielkiej wartości – męskości, odwagi, honoru, „lwiego pazura„.

Stanięcie po stronie kobiet, zrozumienie ich lęków i sytuacji, wymaga ogromnej odwagi której prawilni samce nie mają. Boją się siły kobiet, więc starają się ją umniejszać. Reagują agresją, dołują na wszelkie sposoby kobiety, na partnerki wybierają „typowe Ewki„, a następnie narzekają na nie. Naturalną reakcją na lęki przerażonego, zagubionego i nie rozumiejącego świata chłopca, zamkniętego w umięśnionym i wytatuowanym ciele, jest chęć dominacji nad kobietą.

Cytat: „To nie wyjdzie, gdy chcesz kogoś zaliczyć albo sobie ulżyć. To nie wyjdzie, gdy źle myślisz o sobie czy przypadkowym seksie. To nie wyjdzie, gdy będziesz mieć poczucie winy lub jeśli będziesz to robić, krzywdząc jakąś istotę. Ale może wyjść, gdy po prostu oddasz się miłości.

W takiej miłości na jedną noc jest i czułość, i szacunek, i spełnienie, i życzliwość, i radość, rozkosz, a może nawet i rozwiązłość – o ile jej chcesz. Mówi się czasem na seks, że to miłość fizyczna. A gdyby seks zawsze był fizyczną materializacją miłości? Gdyby nie było żadnego seksu bez miłości? I nie mam tu na myśli miłości romantycznej, ale tę miłość uniwersalną – która obejmuje Cię czule, pieści cierpliwie i po wszystkim mówi Ci „dziękuję Ci, moja Bogini, za to piękne miłosne doświadczenie” zamiast „no to nara, mała, a tak w ogóle to puszczalska jesteś”?”

~seksualnosc-kobiet.pl

Rodzi się potem nienawiść do kobiet. Że są puszczalskie, bo był seks na pierwszej randce, lub seks przygodny. Nienawiść jest po prostu zła, a wielu typowych facetów ją ma, choćby podświadomą. Ich intencją jest „wyruchać a potem poniżyć w myślach„. Jest to zły czyn, agresja, nawet jeśli połączona jest z ciepłymi słowami wyuczonymi na lekcjach podrywu. Można kobietę głaskać i tulić, ale czuć wobec niej pogardę. Seks przecież dotyka głębi ludzkiej duszy, nawet ten bez miłości. Jest to piękne i wzniosłe doświadczenie. Dotyka potrzeby bycia kochanym, a przynajmniej akceptowanym, bycia godnym, a nie szmaconym. Seks to bliskość, zaufanie, to w pewnym sensie słabość – nagość, nie tylko ta fizyczna nagość. To oddanie się drugiej osobie, to intymne oddanie.

W czym seks „bez zobowiązań” jest gorszy od seksu małżeńskiego? W czym seks pary jest gorszy od seksu małżeńskiego? W czym seks nastawiony na przyjemność z użyciem antykoncepcji, jest gorszy od seksu w celu prokreacji? Oczywiście niczym. Jest to kwestia programowania patriarchalnego. Dawniej nie znano antykoncepcji. Seks prędzej czy później kończył się zapłodnieniem, i to każdy. Dzieci muszą się chować w rodzinach, by system stawał się większy i potężniejszy, by trzymać to w ryzach. By żyło się lepiej, wszystkim. Ups, przepraszam, pomyłka – by żyło się lepiej, elitom.

Kapłan musi mieć nowych wiernych, generał musi mieć nowe mięso armatnie na wojny, państwo musi mieć nowych poddanych, ups, przepraszam – obywateli. A kapitalista musi mieć nowych niewolników za miskę ryżu, sam opływając w luksusy i karmiąc pracowników bzdurami o zasadach ekonomii i wolnym rynku. Musiano więc ujarzmić seksualność kobiet jak i całą kobiecość, by podporządkować je systemowi hierarchii, władzy i wyzysku.

Chciałbym Wam przypomnieć jedną ciekawą prawidłowość – prawo rządzące światem. Wszystkie ludzkie podsystemy są dokładnym odwzorowaniem systemu głównego. System główny nazywam określeniem „Rdzeń„. Inni używają innych nazw – Bóg, allah, jahve, demiurg, szatan, archont, matka natura, prawa natury. Nazwy nie mają większego znaczenia, bo określają jedno i to samo zjawisko. Cechy tego systemu głównego to zwierzęcość, to przetrwanie silniejszych (czyli agresywniejszych, brutalniejszych, bez skrupułów), to gnębienie słabszych.

To konkurencja, rywalizacja, zamiast współpracy i empatii. A przede wszystkim – deficytowość i mentalność niedoboru. Rodzi to potworny lęk przetrwania, że nie starczy dla wszystkich. Lęk przetrwania jest tym symbolicznym „grzechem pierworodnym” rodzaju ludzkiego. Jest ostateczną praprzyczyną wszelkiego zła. Bo skoro może nie wystarczyć zasobów dla wszystkich, to pojawia się pokusa by grać nieczysto, by iść po trupach do celu, by siłą zabierać innym zasoby.

Rdzeń jest zaprogramowany tak, by większość zasobów wędrowała ku nielicznym na samym szczycie piramidy (1% – u ludzi np bankierzy, korporacje, rządy itp). Pewna część zasobów skapuje tym nieco niżej (10% – u ludzi np korpo-lemingi). Cała reszta jest w tym systemie zdołowana. Wszystkie ludzkie podsystemy mają te same, identyczne cechy systemu głównego. Szczególnie widać to w patriarchacie i kapitalizmie.

Więc tak, jak już mówiłem – możliwe że to jest praprzyczyna sytuacji na Ziemi. Ludzie nie chcą łączyć poszczególnych elementów w całość. Obwiniają polityków, bankierów, religie, korporacje, jakichś illuminatów. Wszystkich, byle tylko nie dostrzegać swojej roli w tym wszystkim. Przecież gdyby tzw owce wykazały chęć uczenia się, chęć walki z ignorancją i obrony przed wilkami, to wiele by się zmieniło. Ludzkie wilki musiałyby przejść na wegetarianizm, i przestałyby być królami-tyranami leśnych kniei. Mówię tu oczywiście metaforycznie.

W latach 90-tych, w wieku poniżej 10 lat, gdy rodzice narzekali na ówczesny rząd i biedę, mówiłem: „Mamo, a co by było gdyby wszyscy ludzie się razem zbuntowali i nie poszli nazajutrz do pracy? Musiałoby się to zmienić”
A mama i babcia tylko dobrotliwie się uśmiechnęły i powiedziały coś w stylu: „Oj Jaruś Jaruś„. No tak, mały Jaruś nie znał przecież życia, ale nieświadomie podał receptę która realnie zmieniłaby coś w systemie.

Musi wiele wody w Wiśle upłynąć. Jeszcze wiele ludzi będzie przechodzić przez bolesne, lub z Twojej perspektywy niepotrzebne i idiotyczne lekcje. Ale potrzebne im. Wielu umrze. Sprawdza się zasada „ciepłego dystansu” wobec świata, systemu, społeczeństwa. Zasada nie służenia im i nie bycia im poddanym – choć przecież, paradoksalnie, jestem z nimi powiązany. Oni żyją swoim życiem, popełniają swoje błędy, mają swoje lekcje, robią swoje idiotyczne rzeczy..

I niech to robią. Niech będą sobą, i niech ja będę też sobą. Koegzystencja w pokoju. Nie zmienianie świata i ludzi na siłę. Trochę trzeba się odpierdolić od tego świata. Choć z drugiej strony, dużym złem jest olanie wszystkiego. Można dokonywać zmian, inspirować, przekazywać wiedzę, ratować drugiego człowieka. Ale tylko wtedy, jeśli nie ma sprzeciwu i oporu, a jest możliwość ku temu i szczera chęć tej drugiej strony.

Cytat: „P. Witam. Chciałbym porozmawiać o patriarchacie i matriarchacie?

O. OK., pytaj.

P. Po pierwsze, jak to możliwe, żeby fizycznie słabsze istoty rządziły Ziemią w przeszłości?

O. Bo w przeszłości nie było wszystko postawione tak na fizyczności. Więcej było duchowości, a kobiety jako istoty i teraz bardziej emocjonalne by sobie w tym radziły lepiej.

P. Ponoć większa była wolność seksualna, co mi się wydaje mało prawdopodobne, bo przecież teraz kobiety ją hamują.

O. Kobiety jako bardziej uczuciowe są bardziej podatne na sugestie. A sugestia waszej religii a i całej moralności jest antyseksualna. A kiedy one stawiały swoje osobowości na pierwszy plan, to był seks najbardziej spektakularny tego gatunku. Przecież wiele kobiet potrafi mieć orgazmy bez liku. Co więcej, one tak się ładowały nawet do channelingu i innych kontaktów duchowych.

P. Chcesz powiedzieć, że gang bang to było narzędzie duchowe?

O. Czasami tak, ale głownie chodziło o ich przyjemność.

P. To czemu to upadło. Przecież środowisko, w którym jest pełno seksu nie mogło nikogo nie zadowalać.

O. Seksu było dużo, ale nie dla każdego. Podobnie jak dzisiaj kobiety dbały o posiadanie jak najbardziej atrakcyjnych partnerów. Może wtedy definicja atrakcyjności się różniła.


P. To co wtedy oznaczało bycie atrakcyjnym?

O. Głównie posiadanie sprawności i umiejętności do aktów seksualnych. Ten kto potrafił dogodzić kobiecie długo był atrakcyjny, nawet pomimo ubytków urody. Impotenci aseksualni byli nie atrakcyjni. Nawet nie dawano im szans miłości platonicznej za wiele. Ponadto intelekt i duchowość się liczyła. Poeci i liczni magowie mieli powodzenie. Tych wybierano na ojców.

P. Czyli ci impotenci wywołali bunt przeciwko matriarchatowi?

O. Nie tylko. Też ci, co zostali odtrąceni. Parę odtrąconych autorytetów, jak byście to dzisiaj nazwali, zaczęło głosić wątpliwości, pomimo, że w nie wierzyli na złość kobietom i to zachwiało systemem.

P. A jak wyglądała sprawa wojen, przecież zabawa w wojnę to sprawa męska.

O. Wojen takich jak znacie nie było. Były kłótnie i ostre wymiany zdań. Nawet rękoczyny bardzo rzadko, ale szybko to się kończyło. Wojny przyszły z patriarchatem.

P. Czy można postawić tezę, że brak polityki równego dostępu do seksu był powodem upadku matriarchatu?

O. Tak, ale to nie seks był czynnikiem decydującym, lecz frustracja. Często seksualna, ale sama frustracja z różnych powodów przyczyniła się do działania. Po prostu zbyt lekkomyślnie podchodzono do mężczyzn i to się zemściło. Nikt nie lubi być nazywany przez całe życie reproduktorem czy orgazmatorem. Zabrakło równowagi w realizowaniu i wyrażaniu siebie.

P. Czy argumentem dla matriarchatu był atawizm mężczyzn?

O. Tak, też. Zachowanie mężczyzn było uważane za prymitywne i mało subtelne. Podobnie jak dzisiaj przyjemność sprowadzała się do jedzenia i seksu dla nich. A dla kobiet bywały piękne inne rzeczy. Ci którzy łapali te subtelności i potrafili się z nimi cieszyć zapachem kwiatów przykładowo zyskiwali.

P. Ok.,. a jak dochodziło do seksu? Też była taka skomplikowana gra jak dzisiaj ?

O. Nie. Kiedy kobieta miała ochotę to mówiła to i robiła najczęściej z wieloma facetami. Często to służyło jako lek na złe samopoczucie. Seks był oddzielony od więzi emocjonalnych często. Oczywiście byli przyjaciele, z którymi się spało czyli odpowiedniki tzw. mężów, ale w seksie było wielu mężczyzn jednej kobiety i nikogo to nie dziwiło.

P. Czy grozi nam powrót matriarchatu?

O. Nie, choć rola kobiet i ich seksualność będzie się powiększać. Równowaga dla rozwoju jest konieczna.

Patriarchat – czyli całe zło tego Świata

Cofnijmy się do czasów, kiedy to wasze społeczeństwo gruntownie się przeobraziło. Wtedy właśnie mężczyźni stali się dominującą płcią i uznali, że okazywanie uczuć jest niewłaściwe – a nawet niewskazane jest w pewnych przypadkach ich doznawanie. We wcześniejszym okresie swoich dziejów tworzyliście społeczeństwo matriarchalne. Potem nastąpił przewrót i wyłonił się patriarchat. Kiedy dokonaliście tego przewrotu, odeszliście od wyrażania swych emocji. Nazwaliście to oznaką „słabości”.

Wtedy to mężczyźni wymyślili diabła oraz Boga rodzaju męskiego. Szatan to zasadniczo męskie dzieło.
Ostatecznie przystało na to całe społeczeństwo, ale odwrót od uczuć i wynalezienie „Złego” było wyrazem buntu mężczyzn przeciwko porządkowi matriarchalnemu, w którym władzę sprawowały kobiety kierując się swoimi uczuciami. Przewodziły we wszystkich dziedzinach życia – polityce, religii, nauce, uzdrawianiu. Mężczyźni musieli usprawiedliwić jakoś swoje istnienie, gdyż ich rola sprowadzała się w gruncie rzeczy do zapładniania i przenoszenia ciężarów.

Przypominali mrówki – robotnice czy pszczoły w ulu. Zajmowali się pracą fizyczną i zapewniali potomstwo. Długo trwało, zanim znaleźli dla siebie ważniejsze miejsce w ówczesnym ustroju. Minęły wieki, nim dopuszczono ich do głosu w sprawach klanu. W opinii kobiet nie byli dostatecznie bystrzy, aby się na tym znać. Upłynęło sporo czasu, zanim przyszło im do głowy objęcie przez nich samych przywódczych stanowisk, na jakie mieli wreszcie możliwość głosować. Poza ich zasięgiem były też inne wpływowe pozycje.

Do przejęcia kontroli potrzebne było nie przekonanie kobiet o tym, że mężczyznom należy się więcej władzy nad swoim życiem, lecz przekonanie pozostałych mężczyzn. Przecież wszystko toczyło się gładko i były gorsze sposoby spędzania dni niż potwierdzanie swej przydatności pracą, a później uprawianie seksu. Trudno więc było poddanym mężczyznom namówić innych poddanych mężczyzn do objęcia panowania. Dopóki nie wpadli w lęk. Tego jednego kobiety nie brały pod uwagę. Ten lęk zrodził się z wątpliwości, jakie zasiali najbardziej niezadowoleni wśród mężczyzn.

Zazwyczaj byli oni zarazem najmniej „atrakcyjni” – cherlawi, niezbyt urodziwi, a więc nie cieszący się zainteresowaniem płci przeciwnej. Niezadowolenie mężczyźni zmuszeni byli uciec się do jedynego dostępnego im środka. Dopilnowali, aby ziarna wątpliwości obrodziły lękiem. A jeśli kobiety się mylą? Pytali. A jeśli ich sposób rządzenia światem nie jest najlepszy? A jeśli, w gruncie rzeczy, prowadzi on w prostej drodze całą społeczność – całą rasę – do niechybnej zagłady? Tego wielu mężczyzn nie potrafiło nawet sobie wytłumaczyć.

Jak to, czyż kobiety nie łączy bezpośrednia więź z Boginią? I czyż Bogini nie jest łaskawa? Nauki te były nieodparte, tak żywotne, że mężczyźni nie mieli innego wyjścia niż wynaleźć diabła, Szatana, jako przeciwwagę dla bezbrzeżnej dobroci Bogini, wielbionej w matriarchalnym społeczeństwie. Co do jednej rzeczy wszyscy wtedy byli zgodni – iż w niewytłumaczalny sposób trafiają się wśród potomstwa „robaczywe jabłka”. Nawet kobiety wiedziały z własnego doświadczenia, że choćby nie wiadomo jak się starały, niektóre dzieci po prostu okazywały się „wredne”. Szczególnie, o czym było wiadomo wszystkim, chłopcy, których nie dawało się ujarzmić.

I tak powstał mit. Pewnego dnia, mówił ów mit, Wielka Matka, Bogini, wydała na świat dziecko, które okazało się niedobre. Próbowała wszystkiego, lecz ono po prostu nie chciało być dobre. Chłopiec ten w końcu wystąpił przeciwko Jej panowaniu. Tego nie mogła znieść nawet Wielka Matka, miłująca i wybaczająca. Chłopiec został przepędzony raz na zawsze – lecz nadal dawał o sobie znać w sprytnych przebraniach i kostiumach, czasem nawet podając się za samą Boginię. Mit ten stał się podstawą do wystąpienia mężczyzn.

„Skąd wiadomo, że Bogini, której oddajemy cześć, to prawdziwa Bogini? To może być jej syn, który dorósł i próbuje nas zwieść”. Dzięki temu udało się mężczyznom w pozostałych wywołać niepokój, następnie złość na kobiety za to, że lekceważą ich niepokój, i wreszcie bunt. W ten sposób stworzono istotę, którą nazywacie Szatanem. Nietrudno było wymyślić mit o „złym dziecku”, przekonać nawet kobiety, o możliwości istnienia takiego tworu. Łatwo też było zaakceptować, że to wyrodne dziecko jest płci męskiej.

Czyż mężczyźnie nie stanowią podrzędnego gatunku? Umożliwiło to postawienie „mitologicznego problemu”. Skoro „niedobre dziecko” jest płci męskiej, skoro „zły” jest rodzaju męskiego, to kto mu się przeciwstawi? Z pewnością nie żeńska Bogini, albowiem, przebiegle dowodzili mężczyźni, kiedy w grę wchodzi mądrość i przenikliwość, miłosierdzie i jasność widzenia, myślenie i planowanie, kobiety przewyższają mężczyzn. Lecz w przypadku brutalnej siły, czyż nie potrzeba „chłopa”? Wcześniej, męskie postaci w mitologii spełniały rolę małżonków, towarzyszy, usługujących paniom i zaspokajających swą żądzę w hołdzie Jej Królewskiej Mości Bogini.

Teraz jednak konieczna była męska figura do innych zadań, zdolna obronić Boginię i pokonać wroga. Przeistoczenie to nie dokonało się z dnia na dzień, lecz na przestrzeni wielu lat. Stopniowo zaczęto dostrzegać w małżonku również obrońcę, gdyż teraz kiedy było przed kim chronić Boginię, taki obrońca wyraźnie był potrzebny. Stąd nieduży był już krok do równorzędnego partnera, stojącego obok Bogini. Tak doszło do powstania Boga rodzaju męskiego i przez dłuższy czas Bogowie i Boginie królowali w mitologiach pospołu. Stopniowo jednak Bogowie zaczęli odgrywać większą rolę.

Potrzeba ochrony, siły wypierała potrzebę mądrości i miłości. Nowy rodzaj miłości narodził się w mitologii. Miłość, która chroni przy pomocy brutalnej siły. Miłość zazdrosna o to, czego broni; walcząca i ginąca za Boginie. Powstały mity o Bogach o ogromnej sile, toczących boje w niebiosach o Boginie niewysłowionej urody. I tak pojawił się zazdrosny Bóg. Nie minęło wiele czasu, a zazdrość Bogów przestała dotyczyć tylko Bogiń, lecz rozszerzyła się na wszelkie stworzenia zamieszkujące wszystkie światy.

Lepiej Go kochać, grzmieli każdy z osobna ci zazdrośni Bogowie, Jego i żadnego innego – bo inaczej! Ponieważ mężczyźni górowali siłą nad wszystkimi, a owi Bogowie byli najpotężniejsi wśród rodzaju męskiego, mało kto ośmielił się kwestionować nową mitologię. Powstawały opowieści o tych, którzy wystąpili przeciwko Bogom i przegrali – tak narodził się gniew Boga. Wkrótce całkowicie wypaczono pojęcie Bóstwa. Zamiast być źródłem wszelkiej miłości, dawało początek bojaźni i trwodze. Model miłości w przeważającej mierze noszący cechy kobiece – nieskończenie wyrozumiała miłość matki do dziecka i nawet, owszem, kobiety do jej niezbyt rozgarniętego, ale w sumie pożytecznego mężczyzny, ustąpiła miejsca zazdrosnej, gniewnej miłości wymagającego Boga, który nie tolerował żadnego sprzeciwu, nie dopuszczał radosnej beztroski i nie puszczał płazem żadnego uchybienia.

Uśmiech pogodnej Bogini, z wdziękiem poddającej się prawom natury i doświadczającej bezbrzeżnej miłości, zastąpiło srogie oblicze niezbyt zadowolonego Boga ogłaszającego swą władzę nad prawami natury i na zawsze zawężającego miłość. Oto Bóg, którego dziś wielbicie, i oto, jak znaleźliście się w swym obecnym położeniu. Ważne jest, abyś wiedział, że to wy to wszystko wymyśliliście. „Prawo silniejszego”, „władza znaczy siła”, to koncepcje rodem z mitów stworzonych przez mężczyzn. Bóg gniewny, zazdrosny, to wasze wyobrażenie. Ale tyle czasu tak to sobie przedstawiliście, że stało się rzeczywistością.

Niektórzy z was nadal uznają ten wizerunek za prawdę. Lecz nie ma on nic wspólnego z ostateczną rzeczywistością czy z tym, co się tu naprawdę dzieje. Twoja dusza tęskni za najszczytniejszym doświadczeniem samej siebie, jakie może sobie wyobrazić. Po to przyszła na ten świat – aby się urzeczywistnić w doświadczeniu. Lecz niebawem odkryła przyjemności zmysłowe – nie tylko seks, ale wszystkie rozkosze ciała – i oddając się nim, zapomniała o przyjemnościach duchowych. To również są rozkosze – większe rozkosze, aniżeli może dać ciało.

Lecz dusza przestała o nich pamiętać. Celem, jaki stawia sobie twoja dusza – powodem, dla którego się wciela – jest być tym, Kim W Istocie Jesteś, i wyrazić to. Dusza za tym tęskni, za poznaniem siebie w doświadczeniu. Ta tęsknota za poznaniem siebie to nic innego jak Życie dążące do zaistnienia. To Bóg postanawiający wyrazić swoje Bóstwo. Bóg z waszych opowieści nie jest Bogiem prawdziwym. W tym właśnie rzecz. Ja wyrażam siebie i doświadczam za pośrednictwem twojej duszy i innych. Ty wybierasz poziom, na którym Mnie wyrażasz.”

~Neale Donald Walsch

Polecam też inne moje ciekawe wpisy:

–Wiedza, prawda, empatia i dobro są drogocennym skarbem. Uważaj komu je dajesz bo nie każdy zasługuje!
–Wiedza ukrywana: ideologie i religie przeciwko ludzkości. Uwolnij się, bądź szczęśliwy i potężny!
–Perspektywy ziemskiej cywilizacji: Globalne przebudzenie postępuje a ludzkość się rozwija
–Uwolnij się od systemu, podążaj własną ścieżką i nie zwracaj uwagi na większość
–Potrzebujemy rozwiązań i alternatyw, a nie mówienia jak to na świecie jest źle
–Alan Watts: największa tajemnica społeczeństwa [VIDEO] Wyluzuj i ciesz się życiem
–Niesamowity film o sytuacji na Ziemi i wielkiej przemianie [+18]

Autor: Jarek Kefir. Wpis powstał także z inspiracji, wiedzy i wsparcia bliskich mi osób :)
https://jarek-kefir.org/2017/02/04/syst ... najlepsze/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Oska » wtorek 07 lut 2017, 21:22

abcd pisze:Obrazek


A przeciętna Ja, się zastanawia, co by tu stworzyć? :roll:
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 238
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9105 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 08 lut 2017, 00:13

Jarek Kefir pisze:Uwolnienie się z systemu (matrixa) jest możliwe!
7 Luty 2017

Obrazek

Co oznacza słowo „przebudzenie„? Zostało ono mocno przerysowane przez różnego rodzaju wyznawców new age i ezoteryków. Postaram się trochę to sprostować.

Jazda na rowerze jest jedną z umiejętności jakie możesz zdobyć, ale nie rodzisz się z tą umiejętnością. Możesz, ale nie musisz się jej nauczyć. Wielu ludzi przecież nie umie i nie chce jeździć na rowerze. Aby się nauczyć, musisz puścić uchwyt kontroli, bo jadąc rowerem, samochodem czy innym pojazdem, steruje Twoja podświadomość (dusza). Musisz też pokonać lęk, np przed upadkiem, przed tym, że nie dasz rady.

Zastanówmy się chwilę nad kilkoma hipotetycznymi i tylko z pozoru śmiesznymi pytaniami. Czy jakaś religia uzurpuje sobie prawo do monopolu na naukę jazdy na rowerze? Czy jakaś religia uważa, że nauka jazdy na rowerze jest zła, demoniczna, że nie podoba się Bogu? Przecież tyle jest upadków, złamań, wypadków na rowerze! Toż ten rower to dzieło szatana! Czy nauka jazdy na rowerze jest ukrywana przed ludźmi?

Analogicznie jest z naukami duchowymi (Occult) i przebudzeniem. Jest to stworzona przez naturę / boga „opcja” organizmu / duszy ludzkiej. Możesz z niej korzystać, ale wcale nie musisz. Z tym, że jeśli nie chcesz z niej korzystać, jeśli nie chcesz zdobywać wiedzy, przepracowywać traum, stawać się lepszym człowiekiem, poszerzać świadomości – to Twoim życiem rządzi program bazowy. Dość lichy. Można nazwać go „karmanem”, podświadomością, programami natury, przeznaczeniem – to w sumie jedno i to samo.

Cytat: „Piszesz Jarek że te niedobory są powodowane przez jakąś Świadomość, która stworzyła, albo zarządza tym całym Światem. Masz rację. Ja to nazywam powiedzmy czynnikiem X. Ów czynnik X sam to wszystko stworzył i nadal sam tym wszystkim zarządza. Sam to wszystko nadal tworzy i kontroluje.

Tym całym światem rządzą trzy darwinowskie zasady: rozrodczość, zmienność i walka o byt. O byt walczą nie tylko istoty żywe, ale i programy, ideologie, religie i inne egregory. Przy rozmnażaniu jest aż nadmiar komórek rozrodczych. Braki zaczynają się dopiero wtedy, gdy wszystkie organizmy zaczynają się masowo rozmnażać i równie masowo się odżywiają. W całej tej Przyrodzie panuje zawsze równowaga biologiczna. Dotyczy to roślin, zwierząt i nas ludzi. Gdy jakiś gatunek rozwinie się nadmiernie, to zaczyna zaraz brakować mu żywności i rozwój osobników powoli spada dotąd, aż cała ta piramida żywieniowa ponownie się ustabilizuje.

My jako ludzie wielokrotnie naruszyliśmy owe prawa natury. I dlatego ponosimy teraz tego skutki. Wyobraźmy sobie jakiś kraj. Tam ludzie mnożą się bez umiaru. Zaczynają tam głodować. Do tego dochodzi nieurodzaj. Ludzie masowo wymierają tam z głodu. W dzisiejszym świecie my od razu posyłamy tam jedzenie. Albo ci głodujący w krajach biednych masowo migrują do krajów bogatych. I dany naród znowu się rozmnaża. Musimy karmić głodnych. Musimy pomagać głodującym. Ale dokąd nas to zaprowadzi?

Tu już pojawiają się liczne dylematy. Są one głównie natury moralnej. Czynnik X takich dylematów nie ma. Jego nie interesuje śmierć jednostek. Nawet wówczas gdy umrą z głodu miliony. X realizuje jedynie swój program. Kodem głównym programu realizowanego przez X jest stabilizacja systemu, którym X zarządza. To i tylko to on cały czas realizuje. A to, że ta realizacja programu przez X nas unieszczęśliwia to nasz problem.”

Autor: Erika Necker

Program ten to wychowywanie słabo rozwiniętej poprzez ból i cierpienie, z niewielką domieszką przyjemności. Niewielką – bo trzeba dać choć trochę radości takiej duszy, by np nie popełniła samobójstwa. Choćby to była tylko butelka piwa. No i program ten oznacza także wyrównywanie energii – kary są przydzielane przez mechanizmy korygujące natury, za zachwianie równowagi energetycznej. A tu na Ziemi odbywa się to często gwałtownie. Program ten musi istnieć – jest konieczny dla dusz które śpią głębokim snem. Coś je musi prowadzić przez ziemskie lekcje.

Gdy zaczynasz się przebudzać, to rośnie Twoja świadomość, uważność. Nawet gdy jedziesz tramwajem czy wykonujesz inne rzeczy, możesz to odczuwać. Dostrzegasz więcej szczegółów. Nie jesteś w stanie tego półsnu, nacechowanego bezwiednymi i automatycznymi, najczęściej przykrymi myślami. Złe emocje coraz rzadziej i coraz słabiej biorą Cię w swoje bezwzględne posiadanie. Powoli to Ty stajesz się panem emocji, a nie ich poddanym. To właśnie wtedy przeznaczenie, czy karman coraz mniej rządzi Twoim życiem. Coraz więcej masz wolnej woli. Otrzymujesz coraz większe prawo ingerencji w Rdzeń – czyli w hologram zwany Ziemią.

Od razu trzeba zaznaczyć, że wielu, o ile nie większość ludzi, ma wbudowaną systemową blokadę przed wiedzą, przed poszerzeniem świadomości, przed przebudzeniem. To właśnie te osoby, które na wszelkie sugestie z Twojej strony reagują gwałtownie. Modele takich reakcji są trzy – ośmieszanie („oszołom nie zna życia„), lęk („to diabelstwo, szatańska wiedza, coś społecznie szkodliwego i wywrotowego„), czy agresja („jak on śmiał podnieść rękę na tradycyjne wartości„). Co robić w takich sytuacjach?

Obowiązuje tu jedna, jedyna zasada – nie dopuszczać do nich. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Wybadaj jakie dana osoba ma poglądy. Jakimi wartościami się kieruje. Czy jest przywiązana do tradycyjnych, odchodzących wartości? Religia, konserwatyzm, lub druga strona tego samego przecież medalu – fanatyczny, lewacki ateizm? Jest materialistą, czy może interesują ją głębsze wartości? Spotykaj się z nimi, żartuj, tańcz, pij wódkę, słuchaj muzyki, spędzaj czas wolny.. Ale stosuj zasadę nieingerencji. Lub chociaż minimum ingerencji, bo z drugiej strony, obowiązuje też zasada z poniższego obrazka.

Obrazek

Możesz zasiać ziarno wiedzy, i wcale nie chodzi tylko o jakąś skomplikowaną, ezoteryczną wiedzę. Ale tu musisz delikatnie wyczuć poziom na jaki znajduje się rozmówca, czyli wyczuć na ile masz prawo ingerować. W końcu rozwój następuje etap po etapie. Jak wchodzisz po schodach, to wchodzisz na raz po jednym, dwóch, rzadko po trzech stopniach. Ale wtedy dostajesz zadyszki. Nie wchodzisz za jednym razem po 10 schodach, bo człowiek nie ma takich możliwości. To oczywiście metafora odnosząca się do rozwoju świadomości. Z grubsza wygląda to tak, że pozwól sobie być sobą. Pozwól też, by inni byli sobą.

By mieli swoje poglądy, przekonania, nawet błędne. By robili to, co chcą, nawet jeśli to głupie, destrukcyjne. By doświadczali swoich lekcji życiowych, nawet jeśli Tobie wydają się idiotyczne i niepotrzebne. Pomóc możesz tylko temu, kto chce pomocy i kto jest gotów ponieść trud zmiany. Wie to nawet tradycyjna, akademicka psychologia. To jest rozwiązanie tej zagadki, która dręczy wielu ludzi. Np dlaczego dobry i uczuciowy mężczyzna jest ze złą i wredną kobietą?

Albo dlaczego wrażliwa kobieta jest z umięśnionym i wytatuowanym draniem, który zdradza, pije i bije? I dlaczego taki człowiek nie odejdzie od takiego toksycznego partnera? Odpowiedź brzmi: bo takie doświadczenia wybrała jego dusza, i tu na Ziemi pilnuje ich karman / podświadomość / przeznaczenie. Możesz się wzbijać na wyżyny argumentacji i logiki, ale to nic nie da. Umysł takiego człowieka cierpi katusze, ale jego młodziutka i niedoświadczona dusza cieszy się i śpiewa, bo zdobywa cenne informacje i lekcje.

Świat naprawdę da sobie radę bez próby ratowania i pomagania ludzi, których uratować i pomóc się nie da, a nawet nie trzeba. Da sobie też radę bez Twojego lęku, zamartwiania się spiskami politycznymi, wojnami, tym jak działa matka natura (czyli matrix, system) i innymi sprawami na które nie masz wpływu. Od świata trzeba się trochę, mówiąc brzydko – odpierdolić. Dopiero wtedy człowiek zaczyna się zmieniać i dopiero wtedy może
zmieniać świat. Jest to paradoksalne, ale logiczne. Bo nacisk siłowy, czy chęć by ludzie lub świat zmieniali się na siłę, nigdy nie przynoszą dobrych rezultatów.

Cytat: „Buntownikiem jest nie ten, kto przeciwstawia się społeczeństwu, ale ten, kto rozumie całą jego grę i po prostu z niej rezygnuje. Staje mu się ono obojętne. Nie jest przeciw niemu. I to jest piękno buntu: wolność
Rewolucjonista nie jest wolny, bo ciągle z czymś walczy – jak może być wolny? Ciągle się czemuś przeciwstawia – jak, działając przeciw czemuś, może być wolny? Wolność oznacza zrozumienie. Trzeba zrozumieć grę i widząc, że z jej powodu dusza nie może się rozwijać, że z jej powodu nie możesz być sobą, po prostu zrezygnować z niej bez szramy na duszy. Przebaczasz, zapominasz i żyjesz, nie trzymając się społeczeństwa ani w imię miłości, ani w imię nienawiści. Dla buntownika społeczeństwo po prostu znikło. Może żyć w świecie albo odejść od świata, ale nie należy już do niego.”

~Osho

Czy zauważyłeś, że wiele ludzi interesujących się naszymi tematami, poszerzających świadomość, staje się coraz bardziej spokojna? Wiedzą i rozumieją coraz więcej, są bardziej optymistyczni, pogodzeni ze sobą, z ludźmi, światem. Zauważyłem to u siebie, u bliskich mi osób i u wielu czytelników. Kiedyś obudzisz się rano czując ogromny spokój, ulgę, bezgraniczną miłość w sercu. I tak już zostanie. Będziesz wiedział i czuł, że właśnie się dokonało. Że zrozumiałeś.

Po dawnych traumach i lękach nie pozostanie ślad. I to będzie nasze przebudzenie. Tylko tyle, chciałoby się powiedzieć. Ale jednocześnie aż tyle. Życiorysy wielu z nas zmierzają ku temu coraz szybciej i szybciej. Obecnie ja i wielu z nas odczuwa jakby przebłyski tego stanu – nie zawsze i nie tak intensywne. A reszta? Będzie miała po prostu swoje życie, swoje lekcje, swoje troski. Dołączą do nas później, w tym, lub w przyszłych wcieleniach, za 10, 20 lat, lub po wielu eonach czasu.

Co możesz zrobić dla siebie i innych podczas tego procesu? Staraj się nie zasilać emocji negatywnych. Wszechświat nie opiera się na rozumowej wiedzy, ale na czuciu. Jeśli masz dobry nastrój, dobrą energię – podziel się nią z innymi. Wtedy się pomnoży. Szczególnie widać to wtedy, gdy jesteś autorem i czyta Cię pewna grupa ludzi. Wpisy z negatywami, spiskami, o wojnach, katastrofach, przepowiedniach, islamie – są wampiryczną, energetyczną czarną dziurą. Zasysają energię z Ciebie, od czytelników, i transferują ją.. No właśnie, gdzie? Jeśli interesujesz się ezoteryką to możliwe że znasz odpowiedź.

I tu nie ma znaczenia czy ta czarna energia pochodzi od TVN 24, od Gazety Wyborczej, od wSieci, czy od medium alternatywnego z teoriami spiskowymi. Ten gigantyczny „odkurzacz” który zasysa energię zła i cierpienia z całej planety, jest bardzo oportunistyczny i niewybredny. Cóż. Jesteśmy dosłownie „wpierdalani” przez „coś” (nikt nie wie dokładnie przez co), jeśli na to pozwalamy swoimi złymi emocjami i energiami. Ale cała natura, polityka, działania elit, ekonomia – są od początku do końca zaplanowane tak, by to coś miało swój pokarm w postaci energii zła i cierpienia. Wielu ludzi publikujących demaskatorskie treści nieświadomie uczestniczy w tym procederze – i wspiera to, co nazywają oni NWO lub systemem. „Boże, wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią.”

Bo prawda jest też taka, że jeśli dojdziesz do porządku ze swoimi emocjami, generowanymi energiami, jeśli przestaniesz siłowo napierać na świat, na ludzi, jeśli przestaniesz wyrażać niezadowolenie, niezgodę, wkurzenie, obrażenie na świat – to nic Cię nie ruszy. I nic nie będzie wpierdalać Twojej energii. Sam poczujesz to, co ja, lub poczujesz jeszcze więcej. Energii i spokoju będzie bardzo dużo. Ludzkość mogłaby być wolna choćby w miesiąc. Gdyby owce zrozumiały pewne rzeczy i zmieniły się, to wilki (te ludzkie i te energetyczne, astralne) musiałyby przejść na wegetarianizm i poluzować system. Póki co, poprzez przebudzenie możemy dokonać tego w naszym własnym, indywidualnym zakresie.

Cytat: „Teraz globalnie jest czas, gdy ludzkość zaczyna budzić się z poziomu ofiary. Wchodzi w bunt, opór, walkę. Oczy chodzą dookoła i mówi człowiek – ten winny, ksiądz, polityk, jaszczur, kosmita, muzułmanin, religie, władza, urzędy, Niemcy, Ukraińcy, Ruscy, mąż, kochanka męża, ojciec, syn.. itp itd. Osoby, które znajdują wroga, przeciwnika wyładowują tylko całą skumulowaną energię ofiary. Nie jest ważne kim będzie przeciwnik, zawsze jakiegoś się znajdzie.Umysł szaleje, będziemy bronić swoich praw, my im pokażemy, nie damy się, ten winny, tamten winny, och i ach i dualność trwa. Ludzie ci nie wiedzą, że to tylko etap i dobrze byłoby, aby skończył się jak najszybciej, gdyż żadna walka, ani żadne zwycięstwo nie da im spokoju wewnętrznego. Nie wiedzą, że są jak dzieci w piaskownicy, które do tej pory odgrywały rolę ofiar, gdyż nie miały zbyt dużej samoświadomości i decyzyjności, teraz jednak wstały i rozpoczęły walkę z dziećmi, które sypały im piasek na głowę.

Czy to jest wolność?”

~Elen Elijah / epokaserca.pl

Zapraszam do obejrzenia poniższego nagrania video:
- 10 oznak duchowego przebudzenia

Autor: Jarek Kefir
https://jarek-kefir.org/2017/02/07/uwol ... t-mozliwe/
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Oska » środa 08 lut 2017, 18:27

Abcd,
Pomijam że trochę dużo Jarka Kefira, ale akurat z tym cytatem trudno i próżno się spierać :

abcd pisze:
Jarek Kefir pisze:
Obowiązuje tu jedna, jedyna zasada – nie dopuszczać do nich. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Wybadaj jakie dana osoba ma poglądy. Jakimi wartościami się kieruje. Czy jest przywiązana do tradycyjnych, odchodzących wartości? Religia, konserwatyzm, lub druga strona tego samego przecież medalu – fanatyczny, lewacki ateizm? Jest materialistą, czy może interesują ją głębsze wartości? Spotykaj się z nimi, żartuj, tańcz, pij wódkę, słuchaj muzyki, spędzaj czas wolny.. Ale stosuj zasadę nieingerencji. Lub chociaż minimum ingerencji, bo z drugiej strony, obowiązuje też zasada z poniższego obrazka.

Obrazek

Możesz zasiać ziarno wiedzy, i wcale nie chodzi tylko o jakąś skomplikowaną, ezoteryczną wiedzę. Ale tu musisz delikatnie wyczuć poziom na jaki znajduje się rozmówca, czyli wyczuć na ile masz prawo ingerować. W końcu rozwój następuje etap po etapie. Jak wchodzisz po schodach, to wchodzisz na raz po jednym, dwóch, rzadko po trzech stopniach. Ale wtedy dostajesz zadyszki. Nie wchodzisz za jednym razem po 10 schodach, bo człowiek nie ma takich możliwości. To oczywiście metafora odnosząca się do rozwoju świadomości. Z grubsza wygląda to tak, że pozwól sobie być sobą. Pozwól też, by inni byli sobą.


Lepiej bym tego nie ujęła :)
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
blueray21
Administrator
Posty: 9753
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 23:45
x 44
x 496
Podziękował: 449 razy
Otrzymał podziękowanie: 14666 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: blueray21 » środa 08 lut 2017, 19:39

Ja bym to ujął jeszcze bardziej delikatnie: nie masz prawa ingerować! Ingerencja, energetycznie to duży błąd.
Jesteś jak ten wspominany gdzieś listonosz, przynosisz informację, zgoda, że dostosowaną do odbiorcy, ale informację - a on ma wybór i po przeczytaniu albo ją zachowa, albo wyrzuci na śmietnik.
1 x


Wiedza ochrania, ignorancja zagraża.

Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Oska » środa 08 lut 2017, 21:12

blu... tylko samo określenie informacji -też może nastręczyć wiele kłopotów - by była jak najmniej - obarczona opinią - jak najprostsza w przekazie - też ciężko - bo można jej w ogóle nie zrozumieć, coś opinii wypada dodać - by była odebrana, tak jakbyśmy chcieli :)

Mam na myśli - dajmy na to, chcemy powiedzieć że Ania wygląda świetnie.

Dając informację

"Ania jest w sukience. "

- co mamy za informację?
- Jeśli jesteś niewidomy - wiesz, co ma na sobie Ania.

"Ania jest w czerwonej sukience." - podobnie, przynajmniej znamy kolor.

"Ania jest w seksownej czerwonej sukience "- wygląda świetnie.

"Ania jest w okropnej czerwonej sukience" - wygląda kiepsko.

Informacja - w zależności od tego co chcemy przekazać, musi być zmieniona - inaczej nie dotrze prawidłowo :))
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: ex-east » środa 08 lut 2017, 22:10

Faktycznie .. sporo tego Kefira w kefirze jaki serwuje tu Jarek. Z jednej strony koles nie chce nikogo pouczac /nawracac , a z drugiej strony jednak wychodzi dlugasny, moralizatorsko-mentorski tekst. W teorii niby wszystko jest jasne i oczywiste , ale czym innym jest o tym sie rozpisywac , a zupelnie czym innym stosowac to w rzeczywistosci.
Bez przyznania sie , chocby przed samym soba, ze wcale nie jestem lepszy niz rozmowca , ze nie wiem wiecej , lepiej, bardziej , wszelkie proby "siania informacji" albo zamienia sie w pouczanki ( bo rozmowca nas tak - i slusznie - odbierze ) , albo w ogole sie rozminiemy z celem. Dlatego, ze sobie ten cel stawiamy, a wyglada to jak krzewienie nowej wiary.
Jesli jestes , nzwijmy to ogolnie "przebudzony" , to w rozmowie ze "spiacym" na jego poziomie , przebudzanie bedzie dzialo sie samo, niewymuszenie , naturalnie. Co wiecej , kazda osoba odczuje ten proces , choc nie kazdy go tak samo odbierze. I to jest w tym piekne , kiedy "nauczyciel" uczy sie od "ucznia" z wzajemnoscia zreszta.
1 x



Awatar użytkownika
Oska
Posty: 193
Rejestracja: wtorek 22 mar 2016, 20:40
x 161
x 24
Podziękował: 127 razy
Otrzymał podziękowanie: 315 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Oska » czwartek 09 lut 2017, 19:35

Chwilę się zastanawiałam czy w tym temacie, czy o związkach umieścić swoje doświadczenie, które dosłownie z "życia wzięte".
Ale uznałam że jest on ściśle związany z tematem.

A więc to jest prawda z cyklu uniwersalnych, wręcz wyjęta z ust samego Ekharta Tolle'a :
ex-east pisze:Jesli jestes , nzwijmy to ogolnie "przebudzony" , to w rozmowie ze "spiacym" na jego poziomie , przebudzanie bedzie dzialo sie samo, niewymuszenie , naturalnie. Co wiecej , kazda osoba odczuje ten proces , choc nie kazdy go tak samo odbierze. I to jest w tym piekne , kiedy "nauczyciel" uczy sie od "ucznia" z wzajemnoscia zreszta.


Na własnej skórze, a nawet własnym związku - który teraz zaczynamy odbudowywać, się o niej przekonałam.
Nie ma co, przedwcześnie uświadamiać - a tym bardziej jakkolwiek ingerować w świadomą nieświadomość drugiej osoby - nawet partnera. Ponieważ bardzo źle się to może skończyć, nie tyle dla tej osoby, nie ty dla Ciebie, ile dla was, i często dla wszystkich dookoła.
Co prawda w moich doświadczeniach chodziło o coś innego, o wzrastanie drugiej strony przy mnie, budowanie wręcz jego pewności siebie - od nowa.
Szczytny i zrozumiały cel - obrócił się dosłownie przeciw nam. Pomijam wchodzenie w szczegóły - nikomu to nie jest potrzebne.
I to samo, dotyczy wspomnianego budzenia - i właściwie każdej innej rzeczy - zalecam w ogóle nie ingerować, nic, zupełnie nic nie czynić, mimo że są osoby takie jak ja, myślę że są, że częściej myślą o innych, aby pomóc im. Zrozumieć, dostrzec, to droga donikąd - która jak mówię u mnie przemieniło życie a konkretniej ostatnie miesiące dosłownie w koszmar. Stąd stanowczo odradzam, nawet wskazywanie ścieżki - nie ma co się bawić. Kto chce sam o nią zapyta, kto będzie chciał wyłapie temat - jestem zdania, że często nie trzeba wiele - by rozpoznać się "energetycznie".
Więc dosłownie, jedynie co można robić, to cierpliwie czekać, aż ktoś obojętnie czy nam bliski, dalszy czy nawet cały świat - ma się o czymś dowiedzieć, doświadczyć, uświadomić sobie i zrozumieć - nie ma co przyspieszać - bo konsekwencje są dosłownie opłakane.
Także przestrzegam - ludzi którzy czują potrzebę budzenia innych - jeśli ją czujecie - to tak naprawdę - sami śpicie :)
Jeśli coś mocno nie daje komuś żyć - lepiej podzielić się luźno myślą w takim miejscu jak to, niż nawijać do śpiących. Bo najlepsze co może się wydarzyć, to nic. A ile można popsuć? Lepiej nie tykać, czekać, obserwować.
Co do życia we dwoje - lepiej wszystko robić łącznie w równych proporcjach - dążyć do balansu - gdzie po równo się daje - po równo się dostaje. Nic w nadmiarze :) Bo dysproporcje źle się kończą - ale to nie wątek o związkach.
Wątek o tym : Po pierwsze nie szkodzić + w pełni szanować odrębność innych + pozwolić być innym niedoskonałym, tak jacy jesteśmy i my.
0 x


"Gdy czegoś gorąco pragniesz, cały Wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć"
P.C.

Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 16957
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1086
x 544
Podziękował: 17174 razy
Otrzymał podziękowanie: 24252 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: songo70 » piątek 17 lut 2017, 13:07

jak już wiemy, "matrix"- czyli fałszywy wszechświat jest dziełem istoty zwanej: "yaldabaoth"
viewtopic.php?f=51&t=190&p=64067#p64067
ale na wszystko jest sposób: :D

Wyłączanie Matrixa

Chaos na świecie, którego jesteśmy świadkami i który nasila się z każdym dniem, jest związany z procesem wyłączania Matrixa.

Cały czas narzekamy na ten Matrix, walczymy z nim, próbujemy z niego wyjść, a tymczasem to nie tylko sposób kierowania społeczeństwem. Matrix kieruje pogodą, temperaturą, przepływem prądów oceanicznych, promieniowaniem słonecznym, czy polem magnetycznym Ziemi. W tej chwili właśnie obserwujemy proces jego wyłączania, to jest ten chaos, koniec eksperymentu. Tym eksperymentem było stworzenie odpowiednich warunków dla rozwoju cywilizacji. Nie musiała to być cywilizacja rozwinięta technologicznie, naukowo, czy cybernetycznie, chodziło raczej o stworzenie warunków umożliwiających życie w zgodzie z duszą. Tylko część ludzkości osiągnęła ten cel i stała się zdolna do takiego życia. Większość tych ludzi powielała tę zdolność w kilku wcieleniach. Potwierdzeniem tego jest jakość ich życia.

Ludzkość zdaje teraz końcowy egzamin z duchowej ewolucji, która jest częścią duchowej ewolucji wszechświata. Ta duchowa ewolucja nie jest związana ani z rozwojem świadomości, ani wyjątkowych zdolności jasnowidzenia, czy telepatii. Ewolucja duchowa związana jest z najbardziej niepozorną zdolnością – byciem dobrym człowiekiem.

Każda Dusza, podchodząca do tego egzaminu, jest spragniona kontaktu z nami, bo może go zdawać tylko wtedy, kiedy jesteśmy świadomi i bierzemy w nim udział razem z nią. Dla Duszy nie ma świata zewnętrznego, to my jesteśmy jej wszechświatem, nic poza nami nie istnieje dla niej. Relacje z innymi ludźmi zauważa, kiedy one nam pomagają albo szkodzą, nie obchodzi jej polityka, biznes, sukces. Interesuje ją, na ile jesteś szczęśliwy w tym życiu.

Każde grupowe działanie jest zaprzeczeniem działania Duszy, ona ma indywidualną drogę, której nikt obok nas nie powieli. Podążanie za jakimkolwiek liderem, oddala nas od własnej Duszy, osłabia kontakt z nią i zaniża jej wibracje. Nawet tworzenie tzw. nowej cywilizacji na zewnątrz jest iluzją. Każda nowa cywilizacja powstanie wewnątrz nas, w relacji z Duszą. Powstanie cywilizacja nowych ludzi, którzy ją stworzyli w sobie – ludzi połączonych z Duszą, która reprezentuje Boga. Dusza nie reprezentuje samej siebie, jest częścią Boga w nas. Kiedy dogadamy się z tą częścią, mamy gwarancję, że dogadaliśmy się z Bogiem. Droga do nowej cywilizacji przebiega przez serce. Dusza może mieć w jednym czasie więcej niż jedno ciało i jedną aktywną świadomość, one mogą mogą być rozrzucone po całym wszechświecie i w taki sposób manifestować swoją obecność. Poddawanie się prowadzeniu Duszy, jest pozbywaniem się komfortu, o który tak zabiegaliśmy przez całe życie. Każdy z nas ma taki wątek, temat, na którym najbardziej mu zależy. Jednak Dusza czasami ten wątek zaburza i to jest dla nas największy problem, który sprawia, że nie chcemy za nią podążać.

Ona burzy nasze pojęcie świata, zmienia nasze poglądy, wartości, priorytety i cele. Podążać za Duszą, to znaczy zaufać jej na tyle, żeby nie stracić tego zaufania nawet wtedy, kiedy ten komfort tracimy. Większość ludzi narzeka na to, że było im w życiu wygodnie, a Dusza robi rewolucję. Nie chcemy utracić komfortu, boimy się wychodzić ze związków, zostawiać pracę, chociaż źle się czujemy zarówno w jednym, jak i w drugim.

Ulegamy iluzjom i angażujemy się w działania na zewnątrz, o których myślimy, że są wyjściem z trudnej sytuacji, a tymczasem to są drogi, które donikąd nie prowadzą. Wtedy Dusza stawia opór, żebyśmy nie weszli w tą ślepą uliczkę, przestaje wspierać proces zmian, czasami nawet „wyłącza prąd” i stajemy się apatyczni, niezdolni do pracy, ciągle zmęczeni, albo popadamy w depresję.

Nie ma innej prawdziwej drogi niż ta, którą odnajdziemy w swoim sercu.


http://aleksanderdeyev.pl/index.php/wylaczanie-matrixa

PS. w końcu wiem kto "odłącza prąd" 8-)
1 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 12 mar 2017, 23:33

Wychodzenie z MATRIXA - Mariusz Alin

https://www.youtube.com/watch?v=CivB-jAmnVc
0 x



Awatar użytkownika
sandra
Posty: 2315
Rejestracja: sobota 27 gru 2014, 19:20
x 96
x 177
Podziękował: 1352 razy
Otrzymał podziękowanie: 4878 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: sandra » poniedziałek 20 mar 2017, 17:55

Jak się nie dać matrixowi?
Opublikowano: niedziela, 19, marzec 2017 11:05
Obrazek
Na The Walking Times pojawił się ciekawy artykuł zatytułowany
"Pięć znamion, że matrix kontroli gwałtownie ewoluuje".
Cytując za autorem, który ma fajny nick Sigmund Fraud (nie pomyl z Freud, fraud znaczy oszustwo):
Matrix jest metaforą społeczeństwa uwikłanego w narastających formach bezpośrednich i pośrednich kontroli, ograniczeń i kar. Jest to sieć wpływów, które zmuszają ludzi do działania i reagowania zgodnie z określonymi i nieokreślonymi zasadami których te osoby bynajmniej nie tworzą.
Owych tytułowych pięć znamion to (poniżej prawie dosłowne tłumaczenie artykułu):

1. Ogromny skok w kierunku technokracji
Zostajemy wprowadzani w technokratyczną przyszłość, gdzie ludzkość będzie podporządkowana "naukowej" dyktaturze, która zdominuje każdy aspekt naszego prywatnego życia. Społeczeństwo "bez gotówki" [czyli skazane wyłącznie na pieniądz wirtualny kontrolowany w pełni przez banki i rządy] jest już prawie za rogiem. Sztuczna Inteligencja (AI) panuje nad rynkami finansowymi. Automatyzacja zabiera nam miejsca pracy. Przejmuje kluczowe role w realizacji zadań aparatu przymusu. AI staje się nawet partnerem seksualnym człowieka. Smartfony śledzą każdy nasz ruch i zapisują każdą naszą rozmowę. Nasze domy są naszpikowane różnymi "smart" urządzeniami, jesteśmy podłączeni do internetu rzeczy [internet of things] która to tendencja jest obecnie wykorzystywana do celów bezpośredniej inwigilacji przez rządy krajów. Nasze mózgi mogą być skanowane, zaś nasza tożsamość jest ukradziona przez biometrię.

2. Rewolucja kulturowa jest w drodze
Spektakl i rzeczywistość nie dają się od siebie odróżnić i nawet prezydent USA jawi się nam gwiazdą reality show. Tożsamość biologiczna staje się wtórna wobec gąszczu społecznie akceptowanych zaimków. Dyskurs publiczny jest niemożliwy, albowiem racjonalna argumentacja i wyważona debata są zbyt mało atrakcyjne, by przyciągnąć naszą uwagę. Przemoc i nietolerancja są celebrowane, albowiem ludzie wolą je filmować, niż je wykorzeniać. Kultura pornografii wlała się w tzw. główny nurt, zaś rozpusta stała się cnotą. Myśli ludzkie są spolaryzowane, zaś sami ludzie wolą podążać za echem i podporządkować się instynktowi stada, niż postawić na indywidualne pomysły i prawdziwe formy samowyrażania się.

3. Permanentna wojna jest świadectwem zdrowego funkcjonowania państw - nie zadawaj zbędnych pytań
Począwszy od zamachów 11 września 2001 wszyscy są w permanentnej orwellowskiej wojnie i mało komu w ogóle przyjdzie do głowy, że może byśmy woleli pokój. Wojna rządzi i gdyby jej nie było, ekonomia by się załamała. Nie na żadnej dyskusji nad celowością ogromnych wydatków wojskowych; nie ma też przestrzeni do wyrażenia swojego sprzeciwu wobec angażowania ogromnych środków w destrukcję innych. Nie prowadzi się rzetelnych i pełnych statystyk ani zabitych żołnierzy, ani wrogów, ani cywili. Nikogo to już dziś nie interesuje.

4. Rząd robi co mu się podoba i nie licz na jakiekolwiek odszkodowanie
Członkowie rządu i elit są wyraźnie poza prawem, zaś prawo jest ustanowione po to, by utrzymywać masy w stanie posłusznego niewolnictwa. Elitom wolno okradać i zdobywać każdy naród. Rząd wspomaga i zachęca do terroryzmu finansując i dozbrajając w ukryciu stworzonego przez siebie wroga. Pedofilia i seks niewolnictwo nawet jeżeli ujrzały ostatnio światło dzienne, to i tak tzw. media głównego nurtu lekceważą temat i żadne z nich nie próbuje nawet wyjaśnić źródła tego typu zarzutów wobec panujących elit. Sprzeczny z konstytucją stan policyjny pozwala władzy robić co chce, co czyni także poprzez brutalność interwencji policyjnych; coraz więcej stworzonych przez rząd agend uzurpuje sobie tytuł do naszych jednostkowych przywilejów i praw po to, by oskarżać i okradać jednostki. Nie ma też żadnej drogi powrotu do normalności dla tych, którzy stali się ofiarami przemysłowej przestępczości, która zakaża całe środowisko w którym żyjemy. Czyli rząd robi, co chce.

5. Farmakologiczne zniszczenie jednostki przechodzi na wyższy bieg
W świetle danych o epidemii stosowania opiatów i ich przedawkowania stało się jasne, że lekarze i koncerny farmaceutyczne żyją z zabijania ludzi, których najpierw uzależniają od leków. Lęk i depresja są bardziej powszechne niż kiedykolwiek, zaś co szósty Amerykanin jest pacjentem psychiatrycznym. Stress nasila się jak nigdy dotąd, zaś jednostki giną w oceanie medycznego kompleksu przemysłowego, który w dodatku zakazuje stosowania terapii alternatywnych i wciska każdemu swoje pigułki.

Jak konkluduje Siegmund Fraud:
Niektórzy przyrównują matrix do akwarium z rybkami, gdzie tak naprawdę warunki są modelowane przez czynniki zewnętrzne, zaś jego mieszkańcy nie zdają sobie sprawy z tego, że wszystkim zarządza ukryta ręka. Innym bliższe jest rozumienie matrixa takie, jakim je zaproponowali autorzy filmu Matrix, gdzie ludzie są sprowadzeni do roli bateryjek zasilających swoich właścicieli. Sami zaś są kompletnie zanurzeni w fikcyjnej rzeczywistości.
Metafory sobie dobrze radzą w konceptualnym świecie, ale bez zrozumienia tego całego łańcucha ukrytych zależności, które hamują i ukierunkowują nasz rozwój nie możemy nawet mieć nadziei, że osiągniemy wolność na naszej wspaniałej Ziemi. I podobnie jak w historii z jaskinią Platona, jesteśmy skupieni na teatrze cieni nie zdając sobie sprawy z pełnego obrazu sytuacji. To przekreśla nasze szanse na szczęśliwe, wolne i harmonizujące z sensem życie.
Matrix ma nas wszystkich i właśnie się rozwija gwałtownie.
Oryginalny tekst: The Walking Times


Więcej pod linkiem;
http://efektsetnejmalpy.pl/index.php/wi ... -matrixowi
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: janusz » piątek 31 mar 2017, 23:17

Rzeczywistość to iluzja – 5 oznak "błędów w matriksie"

Rzeczywistość może rządzić się prawami, których jeszcze nie znamy, a przez dziury w jej tkaninie możemy zaglądać do równoległych światów. Tak przynajmniej twierdzą nieliczni, którzy mieli okazję zajrzeć za zasłonę rzeczywistości


Przeskoki w rzeczywistość równoległą

Choć fizycy coraz częściej podejmują temat równoległych wszechświatów i innych wymiarów, są to rozważania czysto teoretyczne. Nikt nie ma bowiem pojęcia, czy człowiek kiedykolwiek będzie mógł dotrzeć do tych egzotycznych sfer bytu, nawet jeśli dzieli je od nas bardzo cienka granica. Niemniej jednak istnieją osoby, które twierdzą, że otarły się o paralelną rzeczywistość. Wiele relacji na ten temat nadesłano przez lata do redakcji miesięcznika "Nieznany Świat". Świadkowie tych przeskoków w "inny wymiar" opisywali je zwykle jako nagłe, płynne przejścia w inną rzeczywistość – pozornie podobną do naszej, ale sporo się od niej różniącą. Niezwykle interesująca była historia pana Jacka D., do której doszło wiele lat temu, kiedy mężczyzna mieszkał we Wrocławiu. Pewnego dnia, jak mówi, idąc do domu, przeniknął do innej rzeczywistości. "Nie można zabłądzić w dzień na placu, gdzie bywało się wielokrotnie" – relacjonował. "Poczułem się nieswojo, tak, jakbym wracając po pracy do domu zobaczył na przykład, że dom sąsiada z lewej styka się z domem sąsiada z prawej, a mojego domu pośrodku nie ma. Zacząłem kręcić się wokół placu. Przeszedłem do Parku Grabiszyńskiego i tu spotkało mnie miłe zaskoczenie. Leżące tam głazy narzutowe i wielkie kamienie były poukładane w formy rzeźb tworzących piękne estetyczne kompozycje. Pamiętam, że jedna z nich przypominała matkę z dzieckiem. Alejki wypielęgnowane, równe krawężniki z jasnego granitu, nawierzchnie wysypane kamiennym żwirkiem lśniły w deszczu. W oddali było widać okazały wielopiętrowy biurowiec Fabryki Aparatury Technicznej – mógłbym przysiąc, że takim widzę go po raz pierwszy". Pan Jacek był zaskoczony, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jak wydostać się z owej "krainy czarów". Po krótkim zastanowieniu uznał, że wróci do miejsca, z którego przyszedł i po chwili znowu był w szarej wrocławskiej rzeczywistości. Po kamiennych figurach i innych cudownościach nie było śladu


Synchroniczność – czyli "nieprzypadkowy przypadek"

Synchroniczność to ulotne zjawisko na styku fizyki i psychologii, które pokazuje, że wewnątrz naszej rzeczywistości mogą działać wciąż niepoznane mechanizmy. Mówiąc najprościej, synchroniczność to "nieprzypadkowy przypadek" lub taki zbieg okoliczności, który wygląda na umyślną odpowiedź od losu. Autorem tego terminu jest Carl G. Jung – światowej sławy psychiatra i psycholog, który zgłębiał to zjawisko przez wiele lat. Uznawał on synchroniczność za krewniaczkę przyczynowości, działającą jednak w "inną stronę" i wskazującą na istnienie niewidocznego porządku zakodowanego w chaosie rzeczywistości. Synchroniczność przytrafia się wielu ludziom. Doznał jej także Jung, który opisał ciekawy przypadek, jaki przydarzył mu się podczas sesji z pacjentką. Kobieta opowiadała mu swój niezwykły sen z poprzedniej nocy, w którym ktoś wręczył jej złotego skarabeusza. W tym samym momencie Jung usłyszał lekkie stukanie i zobaczył obijającego się o szybę złotego żuka – kruszczycę złotawkę (należącą do tej samej rodziny co skarabeusz). Psychiatra otworzył okno, schwytał owada i zaprezentował pacjentce, mówiąc: "Oto pani skarabeusz". Synchroniczność bywa też zabawna, o czym przekonał się francuski poeta, Émile Deschamps. W 1805 r. był jako dziecko na obiedzie, gdzie niejaki pan Fontgibu (wcześniej mu nieznany) poczęstował go zachwalanym przez siebie puddingiem śliwkowym. W 1815 Deschamps zamówił taki sam pudding w lokalu, ale kelner poinformował go, że dania nie ma, bo zjadł je inny gość. Był to siedzący nieopodal, niezauważony przez poetę pan Fontgibu. W 1832 Deschamps był na obiedzie u znajomych, kiedy znów otrzymał taki sam pudding. Kiedy zaczął opowiadać anegdotę o tym, że w jego życiu ze śliwkowym puddingiem zawsze związany jest pan Fontgibu, ten wszedł nieoczekiwanie do pokoju. Był spóźnionym gościem, na którego czekano.

Spotkania z sobowtórami

Obok relacji o przeskokach do równoległej rzeczywistości pojawiają się też historie o ludziach, którzy spotkali samych siebie. W latach 60. pan Zdzisław – wówczas młody chłopak, idąc z kolegą po ulicy rodzinnego Radomska, dosłownie wpadł na drugiego siebie. Nagle zauważył, że ma przed sobą kogoś, kto wygląda identycznie jak on i ma nawet taką samą koszulę z non-ironu. Obcy sobie "bliźniacy" zmierzyli się wzrokiem i minęli się. Zaraz potem pan Dzidek obejrzał się, ale sobowtóra już nie zobaczył. Ani wtedy, ani nigdy potem. Istnieje wiele podobnych relacji o ludziach, którzy spotkali swoich sobowtórów. Ciekawe przeżycia tego rodzaju opisała w "Kwantowej rzeczywistości" dr Danuta Adamska-Rutkowska. Książka opiera się na relacjach Danuty Dudzik, która twierdzi, że kilkakrotnie zdarzało jej się przenikać do równoległych rzeczywistości i spotykać kopie samej siebie. Najdziwniejsza rzecz, jak mówi pani Dudzik, przydarzyła jej się, gdy była nastolatką. Pewnego razu trafiła do szpitala, z którego odebrała ją matka. W rodzinnym gospodarstwie w górskiej wsi, został ojciec, który nagle zauważył, że Danusia sama wróciła do domu. Zrobił jej za to awanturę, mówiąc, że matka będzie jej teraz szukać po mieście. Tymczasem, jak się okazało, druga Danuta (ta prawdziwa) naprawdę wracała z matką ze szpitala do domu. – Najdziwniejsze w tej sprawie, a zarazem najciekawsze było to, że wychwytywałam przy tym doświadczeniu natychmiastowe przeskoki mojej świadomości jakby z dwóch rzeczywistych swoich ciał i miejsc oddalonych od siebie o ok. 30 km. Wskakiwały mi do głowy fragmenty informacji o równoczesnym pobycie w drugim miejscu. Było to bardzo dziwne – wspominała pani Dudzik. Po powrocie do domu sobowtór dziewczyny zdematerializował się, przepadając w niejasnych okolicznościach, a jej rodzice, nieco przerażeni tym, co zaszło, rzadko o tamtym zdarzeniu rozmawiali.

Okna do innych rzeczywistości
Jedna z hipotez odnośnie miejsc, gdzie dochodzi do niewytłumaczalnych zaginięć ludzi lub maszyn uznaje, że są to portale do innych rzeczywistości. Choć koncepcja ta jest trudna do zweryfikowania i budzi wątpliwości, istnieje dobrze opisany przypadek mogący ją potwierdzać. W grudniu 1970 r. samolot pilotowany przez Bruce’a Gernona wystartował z wysp Andros na Bahamach. Na pokładzie był jeszcze ojciec i znajomy pilota. Maszyna kierowała się do Miami przez obszar Trójkąta Bermudzkiego, w którym Gernon nie doświadczył jednak nigdy niczego niezwykłego. Niespodziewanie w pobliżu Bimini przed samolotem zaczęła formować się duża chmura, mimo że warunki pogodowe pozostawały bardzo dobre. Gernon wleciał w nią, nie podejrzewając, że będzie to najdziwniejszy lot w jego życiu. Okazało się, że chmura dosłownie nie ma końca. W środku było ciemno jak w grobie, a mrok rozjaśniało jedynie pulsujące białe światło, nie przypominające normalnych wyładowań. Przyrządy oszalały. Gernon próbował wylecieć z chmury, ale okazało się to niemożliwe. Po pewnym czasie zobaczył jednak otwór, przez który prześwitywało błękitne niebo. Skierował się w jego stronę i przez kilkanaście sekund leciał uformowanym znienacka tunelem z prędkością ponad 200 km/h, aż w końcu opuścił obłok. Po dotarciu do Miami okazało się, że podróż, którą Gernon odbywał regularnie i która zajmowała zwykle 75 min., teraz trwała zaledwie 42 minuty! Jak to możliwe i czym była tajemnicza chmura, pilot, który opisał swą przygodę w książce "The Fog", nie potrafił wyjaśnić. Równie trudne pytanie dotyczy tego, co by się stało, gdyby nie znalazł on wyjścia z tej dziwacznej pułapki.

Efekt Mandeli

To kolejne zjawisko mające demonstrować, że z naszą rzeczywistością dzieje się coś dziwnego. Opiera się ono na żywionym przez wiele osób przeświadczeniu, że pewne fakty i zdarzenia w przeszłości wyglądały inaczej, niż się obecnie przyjmuje. Nazwa efektu wzięła się od Nelsona Mandeli – przywódcy walki z apartheidem i prezydenta RPA. Wielu zwolenników teorii "efektu" jest przekonanych, że pamiętają śmierć Mandeli w więzieniu w latach 70., podczas gdy w rzeczywistości zmarł on w 2013 r. w swoim domu. To samo dotyczy zakończeń filmów, nazw produktów, położenia krajów i wielu innych spraw, które dawniej miały wyglądać inaczej niż obecnie. Różnice te bywają drobne, ale są zauważalne. Fiona Broome, która stworzyła portal poświęcony efektowi Mandeli i gromadzi relacje ludzi nim dotkniętych wspomina inny przykład – żywione przez wielu przeświadczenie, że stanów w USA było dawniej 51 lub 52 (w rzeczywistości jest ich 50). Zdaniem Broome i innych, efekt Mandeli wskazuje, że nasza linia rzeczywistości lub czasu przecięła się z inną, wskutek czego doszło do (na szczęście niegroźnego) "trzęsienia przeszłości". Czy te wszystkie dziwne zjawiska udowadniają, że w naszej rzeczywistości działają mechanizmy i siły, o których nie śniło się nawet filozofom? A może to (niedoskonała, bądź co bądź) percepcja po prostu czasami nas zawodzi?"

http://strefatajemnic.onet.pl/teorie-sp ... sie/7lp8gd
0 x



Wavuka
x 129

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » piątek 07 kwie 2017, 08:59

Zastanawiałam się gdzie to umieścić bo pasuje i tu i w "religiach" a pewnie i w wielu innych tematach. Czytałam ostatnio artykuł o "nieuniknionym" powstaniu sztucznej inteligencji IA (coś jak JA, a może nawet "Ja, który jestem", prawda? ;) ). Takowy superkomputer samodoskonalący się i samouczący się miałby Nam stworzyć nową rzeczywistość, w której żyłoby się lepiej (ciekawe komu :roll: ). Domniemywa się że po pierwsze zbudowałby jeszcze lepszy superkomputer, który dalej zbudowałby kolejny itd. do jakiejś niewiadomej granicy możliwości.

I tak Mi przyszło do głowy. A co jeśli to już się stało? Wiemy przecież, że przed Nami były na Ziemi cywilizacje i to dużo bardziej rozwinięte technologicznie niż Nasza. Dlaczego nie miałyby stworzyć sztucznej inteligencji? I np. dać jej takie zadanie - stworzenia super-człowieka? Może Naszym "Bogiem" do którego się modlimy jest bezduszny komputer? Wystawiający Nas na wszelkie możliwe próby i pokusy żeby wyizolować taką właśnie "niezniszczalną super-jednostkę"?

Taki superkomputer z pewnością mógłby wykreować dowolne fantomy, np. różnych ras pozaziemskich itd.

Może już dawno temu się popsuł? Albo zwariował? I zamiast harmonijnego rozwoju funduje Nam to piekło, w którym żyjemy niszcząc się nawzajem? Dając się temu superkomputerowi manipulować jak pajacyki na sznurkach? Gdzie tak naprawdę "idzie" cała Nasza energia? Kogo albo co zasila? I najważniejsze - co możemy z tym zrobić?

Po prostu bądźmy ludźmi. I bądźmy ludzcy dla Siebie, nie dajmy się zwariować. 8-)
0 x



ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: ex-east » piątek 07 kwie 2017, 20:29

Wavuka wedlug mnie, to my zyjemy WEWNATRZ takiego "superkomputera". Jesli spojrzysz na uklad planet to tylko Ziemia, wlasnie na takiej, bardzo precyzyjnej orbicie okolslonecznej, wlasnie z takim a nie innym Ksiezycem ( pelnym anomalii, ktory jest wewnatrz pusty , a wiec sztuczny ), zapewnia taka bioroznorodnosc, tetni zyciem i to w sposob idealnie zharmonizowany w ekosystemach, a wiadomo, ze szansa na zaistnienie takiego przypadku jak Ziemia z punktu widzenia rachunku prawdopodobienstwa jest prawie zerowa, to odpowiedzi na pytania ktore zadalas wydaja sie oczywiste. Tak, zyjemy wewnatrz tego komputera biologicznego !
Byc moze jestesmy jego eksperymentem. Istnieje ryzyko, ze eksperymentalny gatunek homo sapiens sapiens zniszczy ten superkomputer, ale istnieje tez szansa, ze ludzie go ulepsza i docelowo umozliwia jego ekspansje poza Uklad Sloneczny. Eksperyment polega na wszczepieniu wirusa ( ludzkiego JA ), ktory po poczatkowej fazie oddzialywania destrukcyjnego uruchamia system immunologiczny planety i procesy uzdrawiania. W kolejnej fazie formuja sie nowe polaczenia i caly organizm przechodzi na wyzszy poziom zlozonosci z nowymi mozliwosciami. Tak przynajmniej dziala wirus w skali pojedynczego orgamizmu zywego.
0 x



Wavuka
x 129

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » sobota 08 kwie 2017, 18:43

Z całym szacunkiem East. Zakładając, że pierwszy superkomputer (sztuczną inteligencję) zbudowały Istoty Rozumne dla Swojego własnego rozwoju... jest dla Mnie dość smutne kiedy Ich niewątpliwy Potomek mówi o Sobie Samym jako o "wirusie ludzkim", jakimś "eksperymentalnym tworze stworzonym przez superkomputer" dla "jego rozwoju i ekspansji" itdp. To taki obrazek jakby neoneandertalczyk (po wojnie atomowej) modlił się do znalezionego przypadkiem odbiornika radiowego. Czasy Kalijugi??? ;)

Przepraszam za te uszczypliwe żarty. Domniemuję, że prowadzisz ze Mną "grę w prowokację". 8-)

Osobiście nie popieram żadnego rodzaju ekspansji superkomputera na dalsze części Wszechświata zanim tu i teraz nie wykaże swojej przydatności dla Nas - potomków jego twórców. :D

Księżyc jako twór sztuczny jest niewątpliwym dowodem... ale. Podobno nie zawsze tu był. :)
A totalne zniszczenie również kiedyś tętniących życiem planet (podobno) raczej nie świadczy na korzyść naszego "super". ;)

Chyba że to całkiem inna historia bo coś takiego po Mnie "chodzi" od dłuższego czasu. Że w tej całej grze chodzi właśnie o odwrócenie jakiegoś losowego zdarzenia, które do kataklizmu i śmierci kwitnących planet doprowadziło. W końcu czas liniowy jest tylko matrixową iluzją. BTW widzę, że w kosmicznych sprawach jesteś oblatany, może coś wiesz na temat "drugiej, bliźniaczej Ziemi" po przeciwnej stronie Słońca?

Wracając do Moich rozważań. Wiadomą rzeczą jest, że z czasem sztuczna inteligencja zostanie wyposażona w uczucia bądź emocje. Jakiego rodzaju nie mam pojęcia ale jak sądzę o wyższe byłoby trudno więc przede wszystkim takie najprostsze służące samoobronie (chronieniu i podtrzymywaniu własnego istnienia). Tu już pojawia się scenariusz rodem z terminatora, prawda? Co taki podtrzymujący własne istnienie superkomputer by mógł "myśleć"? Istnieję dopóki jestem potrzebny = muszę dbać o to żebym zawsze był potrzebny. Ewentualnie wyeliminował tych wszystkich, którzy mojemu istnieniu zagrażają. Na wiele różnych sposobów. Potopy, holokausty, zmiany klimatu niszczące "nadmiar" populacji, wojny globalne, epidemie, apokaplisy itp. Świetny reset cywilizacyjny a przy okazji jaki zysk energetyczny z wyprodukowanych przez ludzi emocji? Prosta logika.

Mam takie pytanie East. Jak sądzisz, gdzie (będąc na miejscu Twórcy superkomputera) umieściłbyś Siebie, żeby się Sobą najlepiej opiekować a jednocześnie mieć kontrolę nad przebiegiem tego całego eksperymentu? Również na wypadek wspomnianego wcześniej "buntu" maszyny bo wiadomo - maszyny po prostu są zawodne i jakie by nie były potrzebują żywego operatora. Więc? Gdzie? 8-)
0 x



Wavuka
x 129

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » wtorek 11 kwie 2017, 09:57

Hmm. Dziękuję East za ożywioną dyskusję. :D
Nie ma to jak pogadać z przyjaciółmi, nic Nas bardziej nie inspiruje niż rozmowa i wymiana poglądów.

Do miłego. 8-)
0 x



ex-east
Posty: 1144
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 20:57
x 2
x 93
Podziękował: 390 razy
Otrzymał podziękowanie: 1528 razy

Re: Matrix - jak z niego wyjść?

Nieprzeczytany post autor: ex-east » piątek 14 kwie 2017, 07:28

Wavuka pisze:Z całym szacunkiem East. Zakładając, że pierwszy superkomputer (sztuczną inteligencję) zbudowały Istoty Rozumne dla Swojego własnego rozwoju... jest dla Mnie dość smutne kiedy Ich niewątpliwy Potomek mówi o Sobie Samym jako o "wirusie ludzkim", jakimś "eksperymentalnym tworze stworzonym przez superkomputer" dla "jego rozwoju i ekspansji" itdp. To taki obrazek jakby neoneandertalczyk (po wojnie atomowej) modlił się do znalezionego przypadkiem odbiornika radiowego. Czasy Kalijugi??? ;)
Niekoniecznie tak to wyglada. Zakladasz ze to jacys ONI .. a moze tak naprawde to my sami, te Istoty Rozumne, nie tylko ze zbudowaly superkomputer, ale rowniez ... go zawirusowaly. Moze brakowalo im do "wlasnego rozwoju" czegos, czego nie mogli(smy) zrobic na wysokim poziomie rozwoju duchowego .. bez obnizenia wibracji. Dlatego zbudowali(smy) uklad Ziemia-Ksiezyc-Slonce jako wydzielona, zamknieta strefe ( niech juz bedzie ta "szkola rozwoju duchowego" ) dla przerobienia i przetestowania wszystkiego, co jest potrzebne (lub co moze sie przydac) do dalszej ekspansji we Wszechswiecie. Brzmi to jak czysta fantastyka, ale nie prowadze z Toba gry w prowokacje, istnieja bowiem powazne przeslanki do kreslonego przeze mnie scenariusza. Twoje porownanie neo-neandertalczyka z radiem po wojnie atomowej jest ciekawe. Jednakze nie jest to modliwtwa do radia, lecz testowanie przydatnosci tego "radia" na wszelkie mozliwe sposoby.

Spojrzmy moze na to tak. Fakty. Rodzimy sie i do konca zycia nie wiemy na pewno ani skad pochodzimy, ani dokad zmierzamy. Po drodze ladujemy umysl roznymi programami, filtrami jesli wolisz, poprzez ktore postrzegamy rzeczywistosc, ale jednoczesnie uparcie ja badamy i weryfikujemy. Wiedza ta okupiona jest ogromna iloscia bledow oraz ofiar tych bledow, ale nie ma lekko, nikt nie podpowiada spoza kurtyny. Ostatecznie przeciez zawsze po ciezkiej pracy na Ziemi wracamy do Domu.
Osobiście nie popieram żadnego rodzaju ekspansji superkomputera na dalsze części Wszechświata zanim tu i teraz nie wykaże swojej przydatności dla Nas - potomków jego twórców. :D
Wykazuje, ale moze my tego jeszcze nie dostrzegamy, lub tez nie chcemy dostrzec ? To wyglada odwrotnie, ze my tutaj chcemy wykorzystac ten "superkomputer" dla swoich przyziemnych celow - na przyklad dominacji nad innymi, do przemocy, wojen, dla wladzy, czy z chciwosci. I to nie baczac na to, ze sami siebie tym zabijamy. Czy nie tak dziala wirus ?

A totalne zniszczenie również kiedyś tętniących życiem planet (podobno) raczej nie świadczy na korzyść naszego "super". ;)
Kazda planeta kiedys umiera. Tak samo jak czlowiek. Co nie znaczy, ze gdzie indziej nie rodza sie nowe, z nowym i bujnym zyciem. Wszechswiat jest pelen zycia. To troche tak, jak w przeogromnym organizmie, w ktorym pewne komorki , np skory, szybko sie luszcza i gina po to tylko, zeby zrobic miejsce tym pod nimi, swiezym i nowym. Zal Tobie luszczacego sie naskorka ? Byc moze w skali kosmicznej - jednego wszechpoteznego organizmu - taka Ziemia jest po prostu fragmencikiem wielkiej skory ;) ... skoro rzeczywistosc ma nature fraktalna ( jako w niebie tak i na ziemi) , to jest to mozliwe, prawda ?

Chyba że to całkiem inna historia bo coś takiego po Mnie "chodzi" od dłuższego czasu. Że w tej całej grze chodzi właśnie o odwrócenie jakiegoś losowego zdarzenia, które do kataklizmu i śmierci kwitnących planet doprowadziło. W końcu czas liniowy jest tylko matrixową iluzją.

Masz na mysli dazenie do niesmiertelnosci ? Odwrocenie linii czasu z ingerencja w zdarzenia ... hmmm ale co to ma wspolnego z Ziemia ?

BTW widzę, że w kosmicznych sprawach jesteś oblatany, może coś wiesz na temat "drugiej, bliźniaczej Ziemi" po przeciwnej stronie Słońca?
Nie wiem nic o tym i szczerze piszac, to interesuje mnie najbardziej TA ZIEMIA , po TEJ stronie, na ktorej zyje ;)
Wracając do Moich rozważań. Wiadomą rzeczą jest, że z czasem sztuczna inteligencja zostanie wyposażona w uczucia bądź emocje. Jakiego rodzaju nie mam pojęcia ale jak sądzę o wyższe byłoby trudno
- to spojrz na nas samych, na ludzkosc, na siebie .. Czlowiek jest zdolny do wyrazania uczuc wyzszych ( muzycy , tancerze , artysci ) ale rowniez funkcjonujemy jako maszyny. Produkujemy telewizory, komputery i oprogramowanie lecz to nie jest zywe. Ba , nawet tworzymy cale systemy i cywilizacje, lecz i one upadaja z czasem ginac w mrokach dziejow. Rzeczy sa nietrwale tak jak my sami, jak nasza inteligencja, jak nasze umysly. Starzejac sie system nerwowy najwiekszego geniusza traci spojnosc i efektywnosc tak, ze na starosc zapominamy wlasne imie, nie poznajemy otoczenia ani bliskich a co dopiero swoje genialne wynalazki ( w tym muzyke , czy obrazy). Czy istniejesz wtedy, gdy Ciebie nie ma, gdy caly swiat w glowie sie rozpada na kawalki, gdy doslownie znika poczucie odrebnosci i osobowosci ? To rozpadasz sie Ty - Sztuczna Inteligencja, Ciebie juz nie ma, mimo, ze cialo zyje i moze sie miec nawet dobrze. Moga dalej istniec uczucia wyzsze, zachwyt nad wschodem slonca, nad przepiekna muzyka, czy tez czysta radosc ze slonecznego dnia, z tego, ze lapiesz kolejny oddech. Nie produkujemy uczuc, one sie same uwalniaja, zyja swoim wlasnym zyciem, poza inteligencja, po ktorej nie ma juz sladu, a kiedys byla. Wedlug mnie to dowodzi tego, iz sztuczna inteligencja nie jest wyposazana w uczucia, ona moze co nawyzej nauczyc sie je nasladowac. W Czlowieku jedno nie wyklucza drugiego zatem byc moze jestesmy eksperymentem polegajacym na tym, aby ta nasza sztuczna czesc nauczyla sie odczuwac ?
Świetny reset cywilizacyjny a przy okazji jaki zysk energetyczny z wyprodukowanych przez ludzi emocji? Prosta logika.
A nie przyszlo Tobie nigdy do glowy, ze starozytne cywilizacje po prostu przekroczyly pewien prog do innego wymiaru ? Gdziez sa dzis szkielety Atlantow czy Lemurian, ba, gdzie sie podziali Majowie ? Ten czy ow wymysla na ich temat "rewelacje", ale nikt na dobra sprawe nie ma zadnych twardych dowodow. Moze wcale nie chodzi o zysk energetyczny dla jakiegos pasozyta, lecz po prostu te Cywilizacje wyczerpaly tematy do przerobienia i tyle. Awansowaly , moze zasluzyly na nowa planete, na bardziej odpowiedni do ich poziomu rozwoju swiat .... tutaj czytam gdzieniegdzie, ze juz trzykrotnie ludzkosc byla cofana w rozwoju, ze to jakis skandaliczny akt kosmicznego zla ... a co, jesli to byl awans, a nie degeneracja ? Teraz mamy rzekomo Czwarta Szanse i tym razem ma sie udac ... ale CO MA SIE UDAC ? Mamy tkwic dalej w rozdzieleniu w dualizmie dobra i zla, uczuc wyzszych i sztucznej inteligencji, tylko jeszcze bardziej to bedzie pogmatwane jak wezel gordyjski ?

Mam takie pytanie East. Jak sądzisz, gdzie (będąc na miejscu Twórcy superkomputera) umieściłbyś Siebie, żeby się Sobą najlepiej opiekować a jednocześnie mieć kontrolę nad przebiegiem tego całego eksperymentu? Również na wypadek wspomnianego wcześniej "buntu" maszyny bo wiadomo - maszyny po prostu są zawodne i jakie by nie były potrzebują żywego operatora. Więc? Gdzie? 8-)

Jak rozumiem, pytasz o to co bym zrobil na miejscu Tworcy superkomputera ( musisz wziac pod uwage czynnik ludzki i ludzka mentalnosc, ludzka logike na ktorej bazujemy) ale ... hMMM zrobilbym dokladnie to, co zrobil ow Tworca - Siebie bym mu oddal podzielonego na dwie czesci i wsadzil do jednej obudowy :D
Nie zakladalbym tylko, ze Tworca chce abym sie Soba najlepiej opiekowal. Nie zakladalbym egoistycznych pragnien Tworcy. Nie zakladalbym niczego. Po prostu sprawdzalbym i weryfikowal Siebie tak , jak maszyna/superkomputer weryfikuje i sprawdza zalozenia i tezy, a w tym mniemania o rzeczywistosci czy tez zalozenia o sobie samym - to droga samopoznania.

Zas co do kontroli nad eksperymentem z maszyna ... to ta kontrola jakas slaba jest Tobie napisze. Sztuczna Inteligencja opanowala ludzka "obudowe" do tego stopnia, ze uwazamy sie za tych Najwazniejszych, tych Kontrolerow , te Wyjatkowe Osobowosci i chcemy koniecznie przetrwac za kazda cene, nie baczac na innych. Nasze przetrwanie utozsamiamy z naszymi pogladami. Myslacy inaczej to w najlepszym razie Obcy, to tamci sa klonami i maszynami, nigdy MY SAMI. I tego nawet nie weryfikujemy. Widzisz tu jakas duchowa kontrole nad maszyna ? Bo ja widze, ze maszyna przejela hardware i panoszy sie po calej obudowie. Ona wierzy nawet, ze jest istota duchowa i niesmiertelna ! Uwaza, ze to ona POSIADA uczucia, ze POSIADA dusze - jest posiadaczka siebie i wszystkiego.
Gdybym byl Tworca takiego eksperymentu, to zwyczajnie bym zrobil to, co on uczynil - biologiczna, powolna ( albo bardzo szybka, jakis maly kataklizm ? ) degradacja hardwaru kasujaca program, bo on bez okablowania nie przetrwa. Natomiast Dusza, wcisnieta do ciasnej obudowy, nigdy od niej nie zalezala.
0 x



ODPOWIEDZ