Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

starość-jak z nią żyć

atari
Posty: 4
Rejestracja: wtorek 18 lis 2014, 20:42
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 7 razy

Re: starosc-jak z nia życ

Nieprzeczytany post autor: atari » wtorek 18 lis 2014, 21:38

Z tego co mi się wydaje facetom łatwiej nie zauważyć, że są już starzy.
Mnie ciągle zdarza się, że do wnuków mówię: "zobacz co ci przyniósł wujek". Może odbijająca palma wieku średniego u facetów, poszukiwanie nastek odmładza na jakiś czas. No ale nawet Izabel kiedyś zostawia Kazia, gdy straci robotę w banku. Potem ciężko o szacunek u dzieci, a była żona nie chce przyjąć z powrotem.

Dużo trudniejszą drogę do starości mają kobiety.
U nich granica jest wyraźna. Pojawia się magiczne słowo menopauza!
To powtórka z burzy hormonalnej jaką tylko niektóre kobiety przechodzą podczas ciąży. Ataki złości, przybieranie na wadze, rozbudzone libido, to tylko niektóre objawy. Facet 45-50 lat to przecież jeszcze młodzieniaszek, a kobieta właśnie wówczas przekwita.
Czy to sprawiedliwe?
------------------------------
informacje o menopauzie znajdziesz na http://wylecz.to/pl/choroby/endokrynologia/jak-lagodzic-skutki-menopauzy.html
0 x



filiżanka
Posty: 347
Rejestracja: poniedziałek 24 cze 2013, 13:29
x 2
x 7
Podziękował: 646 razy
Otrzymał podziękowanie: 582 razy

Re: starosc-jak z nia zyc

Nieprzeczytany post autor: filiżanka » piątek 05 gru 2014, 11:26

0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starosc-jak z nia zyc

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 17 gru 2014, 22:35

Starość może być piękna

Obrazek Wiel­ka dusza po­win­na mieć w so­bie niep­rzeb­ra­ne źródło młodości, która ją ut­rzy­muje zaw­sze młodą


Obrazek Mikołaj też potrafi ;)


Starość może być też niestety...... ;)

Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
goratha
Posty: 1097
Rejestracja: środa 16 sty 2013, 20:03
x 21
Podziękował: 1117 razy
Otrzymał podziękowanie: 2667 razy

Re: starosc-jak z nia zyc

Nieprzeczytany post autor: goratha » czwartek 08 sty 2015, 22:53

niewazne ile sie ma lat, jak serce mlode :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
0 x


nie bierz zycia zbyt powaznie. I tak nie wyjdziesz z niego z zyciem:-))

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starosc-jak z nia zyc

Nieprzeczytany post autor: janusz » niedziela 05 lip 2015, 14:05

Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: starosc-jak z nia zyc

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 05 lip 2015, 19:50

goratha pisze :
niewazne ile sie ma lat, jak serce mlode :)


dokładnie ! zawsze można mieć w sercu 18-lat choć wygląda się na "ryczącą 40-tkę lub sexsowną 50 -tkę nie mówiąc o zwiewnej 60 -ce :D
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starosc-jak z nia zyc

Nieprzeczytany post autor: janusz » piątek 31 lip 2015, 23:42

Co jeść by mieć piękną cerę? 5 produktów, które walczą ze starzeniem! ;)
Aleksandra Kisiel, 20.03.2015

Wydajesz ogromne pieniądze na najlepsze kosmetyki. Kwotami, które zostawiasz u dermatologa i kosmetyczki można by załatać dziurę budżetową. I mimo to, twoja cera nadal nie wygląda idealnie? Wyjściem z sytuacji może być zmiana diety. Upewnij się, że w twoim codziennym menu znajdują się produkty z naszej krótkiej listy urodowych cudotwórców.

Obrazek

Jesteś tym, co jesz. Nie ma bardziej wyświechtanego powiedzenia. Nie ma też bardziej prawdziwego. Jeśli pakujesz w siebie nieskończone ilości prostych cukrów, niezdrowych tłuszczów i przetworzonego jedzenia, nic dziwnego, że twoja skóra wygląda na szarą i zmęczoną. Tak przecież czuje się twój organizm, który codziennie toczy batalię z atakującymi go toksynami. A efekty tej batalii od razu widać na twojej twarzy. Jak wspomóc ją w walce z oznakami starzenia i zanieczyszczeniami? Musisz wzmocnić ją od wewnątrz, bo piękna cera nie zależy od tego, co masz w łazience, a od tego, co trzymasz w lodówce. Badania pokazują, że konkretne produkty spożywcze mogą pomóc zwalczyć oznaki starzenia takie jak zmarszczki czy przebarwienia. Spróbuj włączyć do swojej diety pięć produktów, które sprawią, że twoja skóra będzie zdrowsza i zacznie wyglądać na młodszą.

Owoce jagodowe

Obrazek

Jagody, borówki, maliny i truskawki to podwójne koło ratunkowe dla szarej i zmęczonej buzi. Po pierwsze, mają mnóstwo witaminy C, która rozjaśnia i rozświetla twarz. Po drugie, żadne inne owoce nie mają tyle przeciwutleniaczy, co one. Badania pokazują, że osoby, które jedzą produkty bogate w witaminę C i antyoksydanty mają mniej zmarszczek i lepiej nawilżoną skórę, niż ci, którzy tych produktów nie jedzą. Dlaczego? Bo witamina C i antyoksydanty wzmacniają włókna kolagenowe. Gdy włókna kolagenowe są słabe, na naszej buzi pojawia się więcej zmarszczek, a skóra traci elastyczność. Tak więc o poranku zafunduj sobie szklankę jagód czy truskawek. Mają ok. 50 kalorii i zaspokajają prawie połowę dziennego zapotrzebowania na witaminę C!

Zielona herbata

Obrazek

Wiecie dlaczego Azjatki mają tak piękną cerę? Bo piją hektolitry zielonej herbaty! A ta zawiera cenne polifenole, które zwalczają wolne rodniki aka agentów starości. Jeśli intensywnie się opalasz lub po prostu żyjesz w mocno nasłonecznionym regionie (czyt. poza Polską) możesz być narażona na uszkodzenia skóry wynikające z ekspozycji na promieniowanie UVB, czy nawet – na raka skóry. Zielona herbata może temu zapobiec. Latem piją ją z kostkami lodu i nie żałuj dodatków w postaci owoców. Najlepiej malin czy jagód!

Mango

Obrazek

Nie tylko awokado zasługuje na status superowocu! Szklanka pokrojonego mango to 100 proc. dziennego zapotrzebowania na witaminę C! Oprócz tego dostarcza twojej skórze beta karoten (równomierny koloryt!) i kwas foliowy. Podobnie jak jagody, mango wspomaga produkcję kolagenu, regenerację komórek. Jeśli poddałaś się ostatnio zabiegom dermatologicznym, po których twoja skóra jest wrażliwa i podrażniona, wsuwaj mango! Przyspieszysz proces gojenia.

Łosoś

Obrazek

I znowu wracamy do genialnej skóry Koreanek czy Chinek i legendarnej długowieczności Japończyków. Ich dieta jest bogata w tłuste ryby, takie jak łosoś. Zawarty w nim kwas omega-3 działa przeciwzapalnie, więc hamuje procesy starzenia. Może też zapobiegać rakowi skóry, bo jak pokazują badania, osoby, które często jedzą ryby mają o 29 proc. mniejsze szanse zachorowania! Ponadto mają bardziej gładką cerę niż te, których dieta jest bogata w mięso. Tak dowodzą wyniki badań opublikowane w Journal of the American College of Nutrition. Spożywanie warzyw, oliwy i kasz sprawia, że mamy mniej zmarszczek, podczas gdy produkty mleczne, mięso i masło są pożywką dla wolnych rodników, które “produkują” zmarszczki.

Bataty inne pomarańczowe warzywa

Obrazek

Kochasz dynię, słodkie ziemniaki, dynię piżmową i marchewkę? Dostarczasz swojemu organizmowi mnóstwo beta-karotenu i chronisz skórę przed uszkodzeniami. Kartenoidy zabezpieczają skórę przed uszkodzeniami wynikającymi z ekspozycji na słońce. W efekcie twoja skóra jest elastyczna, gładka, doskonale nawilżona i odporna na stres. A kto nie chciałby mieć takiej buzi?

http://vumag.pl/pielegnacja/co-jesc-by- ... 8.facebook
1 x



Awatar użytkownika
Kiara
Posty: 3829
Rejestracja: wtorek 01 sty 2013, 15:10
x 211
Podziękował: 1713 razy
Otrzymał podziękowanie: 4061 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: Kiara » czwartek 25 lut 2016, 16:04

1 x


Miłość jest szczęściem!

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 25 lut 2016, 20:00

0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

AgaJaga
Posty: 140
Rejestracja: niedziela 21 lut 2016, 14:44
x 2
x 17
Podziękował: 280 razy
Otrzymał podziękowanie: 253 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: AgaJaga » czwartek 25 lut 2016, 20:08

starość-jak z nią żyć... długo i szczęśliwie;) tak sobie wyobrażam...
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 25 lut 2016, 20:14

... a życie i tak dopisze własny scenariusz
1 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 26 lip 2016, 22:37

Grupa najlepszych przyjaciół zbudowała osadę, aby wspólnie zamieszkać na starość

Obrazek

Cztery pary, nierozłączne od 20 lat, chciały być jak najbliżej siebie oraz natury. Aby zrealizować swoje marzenia połączyli posiadane fundusze i postanowili zbudować małą kolonię, tylko dla siebie.

Ich osada nosi nazwę „Llano Exit Strategy” (Strategia wyjścia) i składa się z czterech niedużych domków z widokiem na rzekę Llano, niedaleko Austin w Teksasie. Maleńkie domki, zostały zaprojektowane by być tak trwałe, jak to tylko możliwe. Są wyposażone w skośne dachy, zbierające wodę do specjalnej beczki, która może pomieścić do 20 tys. litrów wody deszczowej. Ściany są zaprojektowane tak, aby maksymalnie odbijać promienie słoneczne, zapobiegając przegrzewaniu się wnętrz. Domki wyposażono również w specjalne, izolowane okna. Wnętrza wykonane są ze sklejki, która jest tania i ekologiczna, dodaje ciepła, zachowując przy okazji poczucie przestrzeni. Każdy dom ma 38 m.kw. powierzchni – jest miejsce na duże łóżko, kanapę, łazienkę i ganek.

„Wygląda to trochę jak z bajki Disneya. Mamy obok zające, bobry, jelenie i wszystkie rodzaje ptaków. Spędzamy tutaj coraz więcej czasu i znajdujemy w tym coraz więcej przyjemności „ mówi mieszkaniec osady, Jodi Zipp.
Grupa przyjaciół przyjeżdża tam obecnie tak często, jak tylko mogą, a wszystkie pary planują przenieść się tam na stałe, gdy będą na emeryturze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

http://dobrewiadomosci.net.pl/1301-grup ... a-starosc/
1 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 31 sie 2016, 23:16

Obrazek ;)
0 x



Deteaki
Posty: 7
Rejestracja: czwartek 01 wrz 2016, 12:44
Otrzymał podziękowanie: 4 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: Deteaki » czwartek 01 wrz 2016, 12:49

najlepiej bezboleśnie haha :)
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 06 wrz 2016, 22:58

Obrazek No właśnie ...... :lol:
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » sobota 24 wrz 2016, 18:50

UMIERAJĄCA STARUSZKA NAPISAŁA LIST, W KTÓRYM WYJAŚNIŁA, KIM NAPRAWDĘ BYŁA. GDY PRZECZYTAŁA GO PIELĘGNIARKA, ZABRAKŁO JEJ SŁÓW


Obrazek

W domach opieki codziennie umierają w ciszy tysiące starszych osób. Większość z nich w samotności. Nie ma przy nich rodziny, która trzyma ich za rękę. Nikt za nimi nie tęskni i nie płacze. To dla nich bolesna i smutna świadomość. Dlatego wielu z nich rezygnuje i poddaje się śmierci już za życia.

Ta kobieta jest jedną z tych właśnie osób. Napisała list do swoich opiekunek, w którym wyjaśniła to wszystko, co wydaje się niezrozumiałe w zachowaniu pozornie zgorzkniałej, złośliwej i apatycznej staruszki, którą należy tolerować, ale nie da się polubić. Pielęgniarka po znalezieniu listu odczuła wyrzuty sumienia.

Znając jednak tę historię, my możemy uniknąć jej powtórzenia i wiedzieć jak postępować.

„Co takiego widzicie patrząc na mnie, moje drogie pielęgniarki? Co myślicie, gdy na mnie patrzycie?
Niech zgadnę
Uciążliwą, wredną staruchę, mało inteligentną, z dziwnymi nawykami i obojętnym spojrzeniem. Staruszkę, która zawsze upuszcza jedzenie i nigdy nic nie mówi. Bardzo was to wtedy denerwuje, szepczecie między sobą tak, żebym usłyszała: „Mogłaby postarać się być nieco milsza.”
Sądzicie, że nic do mnie nie trafia? Przecież ciągle coś gubię i nawet nie jestem pewna co to dokładnie było – but, a może jednak skarpeta. Wiecie, że macie nade mną władzę. Możecie robić ze mną, co chcecie i na nic zdadzą się moje protesty. Uważacie, że moim jedynym zajęciem są zbyt długie kąpiele albo bawienie się jedzeniem.
To właśnie myślicie, prawda? Tak mnie widzicie? W takim razie najwyższy czas, byście zobaczyły co innego. Bo to wcale nie jestem ja. Powiem Wam, kim jestem, kiedy każecie mi coś zrobić albo prosicie, żebym zjadła.
Jestem dziesięcioletnią dziewczynką z kochającymi rodzicami i rodzeństwem.
Rozmarzoną szesnastolatką czekającą na wielką miłość.
Zakochaną bez pamięci dwudziestolatką, która już za niedługo przysięgnie dozgonną wierność i wytrwa w niej do końca życia.

Obrazek

Mając dwadzieścia pięć lat jestem już matką. Wychowuję moje dzieci najlepiej, jak potrafię i dbam, by miały bezpieczny i kochający dom.
Teraz mam już trzydzieści lat, a moje dzieci zaczynają dorastać. Jak dla mnie dzieje się to za szybko
Budują związki z innymi ludźmi i coraz bardziej uniezależniają się od swoich rodziców.
Gdy mam czterdzieści lat, moje dzieci właśnie się wyprowadzają. Mam jednak obok kochającego męża, co jest dla mnie dużym pocieszeniem.
Gdy mam pięćdziesiąt lat dzieci pojawiają się znowu, tym razem są to moje cudowne wnuki. Wraz z mężem uwielbiamy się nimi zajmować.
Mój mąż umiera. Jestem załamana. Był moją jedyną miłością. Gdy zwracam się ku przyszłości nie widzę nic. Moje dzieci żyją swoim życiem, a mi pozostają wspomnienia.
Teraz jestem już stara. Ta starość jest straszna. Zdarza się, że mój wiek wywołuje we mnie atak śmiechu – muszę wyglądać wtedy jak jakaś idiotka. Mam pochyloną postawę, nie widać we mnie już żadnego wdzięku i gracji. Brak mi sił.
Jestem już tylko kamieniem, w którym tli się tylko mała iskierka życia.

Obrazek

Mimo wszystko jednak w moim starym ciele nadal żyje tamta młoda dziewczyna, a moje obolałe serce wciąż bije. Mam dobre i złe wspomnienia. Codziennie na nowo przeżywam tamte dni. Myślę o latach, zbyt szybko minęły

Rozumiem, że przeszłość już do mnie nie wróci. Natomiast Wy mogłybyście otworzyć oczy i spojrzeć na mnie jak na człowieka. Zobaczyć mnie naprawdę.”

Zapewne wiele starszych osób mogłoby się podpisać pod tymi słowami. Przecież każdy z nas dorasta, ma głowę pełną pragnień i planów, z których część się spełnia, a część pozostaje w sferze marzeń. Każdy był kiedyś młody, zakochany, z nadzieją patrzył w przyszłość.

Obrazek

Każdy z nas też będzie kiedyś stary i wtedy właśnie wszyscy będziemy liczyć na zrozumienie i czyjąś cierpliwą obecność.

Źródło i fotografie: heftig.de, flickr.com

http://www.lolmania.pl/lol/22655/umiera ... -slow.html
1 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » poniedziałek 26 wrz 2016, 12:23

Obrazek ;)
0 x



Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: św.anna » piątek 14 paź 2016, 14:21

Ziołolecznictwo chorób wieku podeszłego

Liczba osób na świecie powyżej 60 lat stale rośnie. W 1975 roku liczba ludzi starych zwiększyła się do 350 milionów. Prognoza na 2025 rok wskazuje, iż będzie ich 1,2 miliarda, czyli 14 procent. W Polsce liczba ludzi powyżej 60 roku życia sięga obecnie około 6 milionów. Będzie ich w Polsce i na świecie coraz więcej! Scenariusz optymistyczny zakłada, że długość życia będzie wzrastać u mężczyzn z 73 do 78 lat w 2020 roku i odpowiednio u kobiet z 81 do 88 lat.
Obecnie uczeni całą wiedzę skierowują na uzyskanie odpowiedzi na trzy niezwykle istotne pytania:
1. ile lat może trwać życie człowieka w warunkach fizjologicznego starzenia się?
2. jakie czynniki powodują przedwczesną starość, skracając życie człowieka?
3. jak zapobiec przedwczesnej starości przedłużając życie człowieka?
Starzenie się jest zjawiskiem w równej mierze społecznym, co biologicznym i psychicznym. Można być biologicznie sprawnym, a psychicznie czuć się staro lub odwrotnie.
Utrata wydolności psychicznej może się objawiać zgorzknieniem, nietolerancją, depresyjnym przygnębieniem i psychowegetatywną chwiejnością.
Zasób wiarygodnych informacji o naturze i rozprzestrzenianiu się chorób jest istotną sprawą dla ludzkiego zdrowia i działań, które mogą tym chorobom zapobiegać. Do najbardziej znanych schorzeń związanych ze starszym wiekiem należą: choroba niedokrwienna serca, choroba naczyń i schorzenia neurodegeneratywne, takie jak zaburzenia psychiczne i demencja starcza typu Alzheimera (SFAT). Przebieg wielu chorób ulega zmianom, natomiast przyczyny ich powstawania będą kształtować obrazy chorobowe w następnym stuleciu.
Bazując na aktualnych trendach (11), choroba niedokrwienna serca będzie wiodącą chorobą w XXI wieku, w następnej kolejności uplasują się choroby oczu (wzroku), depresyjne, udary i choroby obturacyjne płuc (astma) i wypadki drogowe.

ROLA LEKÓW ROŚLINNYCH
Oprócz ruchu i diety istotną rolę w zapobieganiu przedwczesnej starości odgrywają leki roślinne. Wiele leków roślinnych, stosowanych np. we wcześniejszym okresie miażdżycy lub innych schorzeniach, można zaliczyć do środków, które pośrednio wpływają zapobiegawczo na postępy procesu starzenia lub leczą schorzenia towarzyszące wiekowi starczemu. Należą do nich między innymi leki rozszerzające naczynia wieńcowe, obniżające ciśnienie krwi, regulujące przemianę materii i środki immunoregulujące.
Okres choroby i rekonwalescencji w starszym wieku wydłuża się. Odporność zaś organizmu znacznie się obniża. Co więcej, organizm człowieka starszego reaguje na leki zupełnie inaczej niż organizm młody. Dobierać więc leki trzeba inaczej, a ich dawkowanie dostosowywać indywidualnie.
Zobaczmy na przykładzie 70-latków, po jakie leki sięgają dzisiaj najczęściej (ryc. 1). Stanowią je z reguły środki nasercowe, krążeniowe, hipoglikemiczne i diuretyczne (19).
Na pytanie, jakich chorób ludzie boją się najbardziej, z reguły odpowiedź dotyczy nowotworów. Na drugim miejscu wymienia się choroby serca i naczyń krwionośnych, które budzą lęk.

W leczeniu niewydolności serca stosuje się substancje działające pozytywnie inotropowo i zwiększające w ten sposób siłę skurczu mięśni serca (klasyczny przykład: glikozydy nasercowe). Poza tym stosuje się substancje, które obniżają stopień obciążenia serca (środki diuretyczne i rozszerzające naczynia).
Leki roślinne z grupy nasercowych są przeważnie preparatami mieszanymi, zawierającymi ekstrakty z kilku surowców. Wiele preparatów zawiera wyciągi z ziela miłka wiosennego (Adonis vernalis), ziela konwalii (Convalaria majalis) i z cebuli morskiej (Urginea maritima).
Spośród pięćdziesięciu kilku roślinnych leków nasercowych występujących w Europie aż 90% zawiera wyciągi z konwalii. Przeważnie są to kombinacje z innymi surowcami zawierającymi glikozydy nasercowe. Często preparaty te zawierają w swoim składzie również inne wyciągi (z kozłka, żarnowca, serdecznika itp.).
Ekstrakty z ziela miłka występują w kompozycjach leków roślinnych rzadziej niż wyciągi z konwalii, jednak 20 spośród 51 leków nasercowych zamieszczonych w "Rote Liste"* zawiera ekstrakty z Adonis vernalis.
Do surowców z grupy "cardiaca" nie zawierających glikozydów nasercowych należą owoce aminka egipskiego, ziele żarnowca i serdecznika oraz kwiaty, liście i owoce głogu.
Surowcem roślinnym stosowanym najczęściej w chorobach serca "starczego" i układu krążenia jest Cratageus (8, 9, 15, 20, 24, 25, 31). Stąd zapewne wynika stosunkowo szeroki zakres działania przypisywany znajdującym się na rynku preparatom głogu (Intractum Crataegi, Cravisol, Perfocrat, Energovital Tonic, Cardiosan), które zaleca się stosować jako: cardiacum, hypotonicum i sedativum. Również Crataegi inflorescentia i Crataegi fructus są istotnymi składnikami polskich "Tabletek tonizujących" produkcji "Labofarm". Działanie wspomagające w preparacie wykazują Leonuri herba (serdecznik) oraz Meliloti herba (nostrzyk).
Preparat "Tabletki tonizujące", w którym za działanie odpowiadają kwiatostany i owoce głogu zalecany jest w chorobach serca wieku podeszłego, a przede wszystkim przy zmniejszonej kurczliwości mięśnia sercowego, łatwym męczeniu się, uczuciu duszności i ucisku w okolicy mięśnia sercowego oraz w okresie przewlekłej niewydolności mięśnia sercowego.
Działania lecznicze głogu (8) powodują głównie związki flawonowe, zwłaszcza oligomerowe pochodne procyjanidyny, którym przypisuje się inny mechanizm działania (tab. 1) niż glikozydom naparstnicy. Crataegus oxyacantha znany jest ze swego korzystnego działania na serce. Różne badania na zwierzętach i ludziach wykazały działania kardioprotektywne i wzmacniające wydolność pracy serca. Zbadano wpływ flawonoidów głogu na krążenie wieńcowe i hamowanie kurczliwości naczyń oraz działanie przeciwutleniające. Działania te są jednak słabe, wskazane jedynie w lekkich postaciach chorób serca (2, 30), czyli w takich przypadkach, gdzie jeszcze nie jest uzasadnione stosowanie glikozydów nasercowych i b-blokerów.

W "Rote Liste" ponad 100 leków zawiera Crataegus, często w małych - moim zdaniem - zbyt małych dawkach.
Choroba niedokrwienna jest prawie zawsze związana z miażdżycą arterii wieńcowych, jej rezultatem jest zwężenie lub zamknięcie naczyń. Miażdżyca tętnic jest zjawiskiem tak powszechnie występującym, że w niektórych podręcznikach patologii rozważa się jej występowanie jako oznakę normalnego zużycia naczyń i starzenia się organizmu.
Niekiedy rozwój zmian miażdżycowych można zatrzymać, częściowo je cofnąć, ale tylko pod warunkiem całkowitego zrewolucjonizowania dotychczasowego trybu życia i sposobu odżywiania, włączając kurację ziołową - stosowaną regularnie i to przez dłuższy czas.

Za farmaceutyczne środki przeciwcholesterolowe (zgodnie ze stanowiskiem Komisji E Niemieckiego Ministerstwa Zdrowia i polskiej Komisji Rejestracji Leku) uznaje się w pierwszym rzędzie:

1. cebulki czosnku (Allii sativi bulbus) obniżające poziom lipidów we krwi, a także jego skuteczne przetwory, w dawce dobowej 4 g świeżych cebul,
2. lecytynę sojową (Lecithinum ex soja), którą stosować należy w zaburzeniach gospodarki tłuszczowej, szczególnie w hipercholesterolemii dla obniżenia poziomu lipidów, w przypadkach, gdy nie wystarcza leczenia dietą, w dawce dobowej 3,5 g (3-sn-fosfotydylo)-choliny,
3. nasiona babki jajowatej (Plantaginis ovatae semen), a szczególnie jej łupiny nasienne, które obniżają poziom cholesterolu w surowicy. Dawka dobowa nasion wynosi 12-40 g, z równoczesnym podaniem co najmniej 150 ml wody na 5 g surowca.
Obok tych podstawowych naturalnych środków przeciwmiażdżycowych można wymienić dalsze surowce o znaczeniu nie tylko wspomagającym, jak Cynarae folium, Curcumae domesticae radix, Curcumae xanthorrhizae radix, Taraxaci officinalis radix i inne.
Ogólny wniosek wynikający z przeprowadzonych dotychczas w świecie licznych badań wskazuje (1, 5, 12, 13, 22, 25, 26, 29, 30), że czosnek obniża poziom cholesterolu we krwi i hamuje miażdżycę tętnic.
Przeprowadzone (16, 17) w Pomorskiej Akademii Medycznej, na 82 pacjentach z objawami arteriosklerozy, badania z preparatem czosnkowym i placebo na zasadzie podwójnej ślepej próby wykazały, że lek (w dawce 300 mg dziennie) zmniejsza symptomy miażdżycy.

Poprawie ulegały: samopoczucie, sprawność fizyczna pacjentów i inne objawy, co łatwo prześledzić na rycinie 2.
Pojawienie się sensacyjnych wiadomości (4, 7) o roli bakterii typu Chlamydia pneumoniae w powstawaniu miażdżycy nakazuje baczniej zwrócić uwagę na ten czynnik przyczynowy.
Wśród fitoterapeutów najmniej dyskusji wywołuje ogólnie wzmacniające działanie czosnku (35). Ostatnio opinia ta została podbudowana przez naukowców z Uniwersytetu w Valladolid. Zaliczając czosnek do roślin przywracających utraconą równowagę w organizmie, badacze hiszpańscy stwierdzili, że czosnek wzmaga przyswajanie witaminy B, która usprawnia działanie układu nerwowego. Ponadto stymuluje działanie przysadki mózgowej - odpowiedzialnej za pracę gruczołów wydzielania wewnętrznego oraz kontrolującej procesy przemiany tłuszczów i węglowodanów.
Nie należy zapominać o pozytywnej roli występujących w czosnku witamin i pierwiastków śladowych odgrywających ważną rolę biokatalizatorów. W przypadku czosnku cenne jest to, że jego składniki nie wykazując działań niepożądanych mogą wywierać hamujący wpływ na procesy powstawania miażdżycy tętnic. Wymaga to jednak odpowiednio wysokiego dawkowania i długiej, przynajmniej trzymiesięcznej terapii, podczas której należy pogodzić się z intensywnym, uciążliwym zapachem.
Czosnek może być podawany profilaktycznie przeciw arteriosklerozie przede wszystkim wówczas, gdy czynniki wywołujące to schorzenie nie osiągnęły jeszcze patologicznych rozmiarów. Ponadto należy pamiętać o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybiczym preparatów czosnkowych (tab. 2).
Tabela 2. Główne kierunki działania preparatów czosnkowych.
A) działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze,
B) działanie przeciwmiażdżycowe,
C) działanie tonizujące.
Istotnymi składnikami dla działania preparatów czosnkowych są związki siarki, zwłaszcza pochodne cysteiny, oraz glutamylopeptydy. Alliina, główny składnik frakcji zawierającej związki siarki, występuje w czosnku w ilości 0,1-1,5%. W toku enzymatycznej odbudowy powstają w niej wysokoaktywne produkty, allicyna (o właściwości hamowania agregacji trombocytów i działaniu przeciwdrobnoustrojowym) oraz ajoen, siarczki i wielosiarczki o działaniu fibrynolitycznym, trombolitycznym, przeciwzapalnym i obniżającym poziom lipidów w surowicy.
Zdaniem niektórych klinicystów preparaty ze sproszkowanych cebul czosnku, do których należy również krajowy produkt wytwarzany przez "Labofarm", mają tę zaletę w stosunku do wyciągów olejowych, alkoholowych czy destylatów, że zawierają enzym alliinazę (w nieuszkodzonych komórkach), która w organizmie stopniowo przekształca alliinę w allicynę - związek farmakologicznie aktywny i istotny dla działań biologicznych preparatu).
Do chorób naczyń należy tromboembolizm - degeneratywna choroba arterii związana z arterio- i aterosklerozą (3). Początkowym symptomem podstępnego rozwoju niedokrwienia tkanki jest chromanie przestankowe, z bólem odczuwanym w łydkach i stopach podczas spaceru. Owrzodzenia mogą wystąpić na poważnie niedokrwionej stopie, a głęboko w żyłach mogą pojawić się tromboza i chroniczna niewydolność żylna (3).
Niewydolność żylna prowadzi do przekrwienia, obrzęków i ewentualnego upośledzenia odżywiania tkanek, czego rezultatem może być zapalenie skóry lub owrzodzenia żylakowe (l.c.).
Wąkrota azjatycka (Centella asiatica), roślina pochodząca z Indii, Chin, Indonezji, Australii i Środkowej Afryki, okazała się interesującym surowcem do leczenia nadciśnieniowej mikroangiopatii żylnej, chronicznego stanu nadciśnienia żylnego na skórze, powodującego zaburzenia mikrokrążenia.
62 pacjentów z nadciśnieniem żylnym, cierpiących na poważną niewydolność żylną brało udział w kontrolowanych próbach przy użyciu Centella w różnych dawkach przez 4 tygodnie. Obrzęk kostek i stóp związany jest z nienormalnym wzrostem przepuszczalności naczyń włosowatych. Centella zredukowała tę przepuszczalność, zmniejszając przez to takie symptomy, jak: powiększony obwód kostki, obrzmienie, zmęczenie kończyn dolnych, bóle i skurcze. W grupie placebo nie zaobserwowano znaczących zmian.
Dalsze badania wykazały znaczną poprawę mikrokrążenia i przepuszczalności kapilarnej po leczeniu Wąkrotą. Leczenie było dobrze tolerowane i nie zaobserwowano żadnych działań niepożądanych (3).
6-miesięczne próby na pacjentach z diabetyczną mikroangiopatią przy użyciu frakcji triterpenowej z Wąkroty również potwierdziły działanie preparatu na mikrokrążenie i przepuszczalność kapilarną (l.c.). Wyciąg z Centella wykazał również działanie stymulujące produkcję aktywatora plazminogenu tkanki (TPA).
Stan owrzodzenia będący nekrotycznym kraterowym uszkodzeniem skóry kończyn dolnych jest powodowany chronicznym przekrwieniem żylnym. Badania kliniczne wykazały, że triterpeny z Centella podnoszą lub przyspieszają leczenie skóry, a pacjenci z owrzodzeniem kończyn dolnych są skutecznie leczeni. Odleżyny pojawiające się u pacjentów, zmuszonych leżeć przez dłuższy czas w łóżku również szybko ulegały wyleczeniu przy pomocy Wąkroty (cyt. 3).
Rozpowszechnione wraz z miażdżycą starczą zaburzenia krążenia obwodowego i mózgowego próbuje się leczyć "środkami pobudzającymi krążenie". Jeśli pominiemy rozmaite mieszaniny surowców roślinnych lub ich niektórych składników, jak alkaloidy, saponiny i flawonoidy, pozostaną nam przede wszystkim preparaty z ekstraktu miłorzębu (Ginkgo biloba L.). Wyniki prób klinicznych (6, 14, 23, 28) potwierdzają bezsprzeczną skuteczność ekstraktów miłorzębu w zaburzeniach czynności mózgu z objawami towarzyszącymi, którymi są np. zawroty głowy, szum w uszach, bóle głowy, osłabienie pamięci, zmienność nastrojów, lęki spowodowane starzeniem się organizmu (tab. 3).
Tabela 3. Skuteczność wyciągu z miłorzębu japońskiego w zaburzeniach czynnościowych mózgu (wg C. Kortuna).

Z zainteresowaniem odnotowano, że ginkgo jest najbardziej odpornym drzewem na insekty, choroby i skażenie środowiska (cyt. 3). Czy człowiek może skorzystać z tej wyjątkowej odporności? Chińczycy uważają, że tak, a kompilacje danych naukowych sugerują, że tradycyjni fitoterapeuci chińscy mają rację. Literatura podaje następujące zakresy zastosowania klinicznego wyciągu z miłorzębu japońskiego:
- w osłabieniu krążenia obwodowego,
- w osłabieniu pamięci związanej z wiekiem,
- w osłabieniach funkcji umysłowych,
- działanie neuroprotektywne w chorobach mózgu,
- w arteriosklerozie naczyń obwodowych.
Przewlekły przebieg większości schorzeń przewodu pokarmowego, wymagających długotrwałej terapii oraz fakt, że cierpią na nie także osoby w podeszłym wieku, wymaga środków terapeutycznych charakteryzujących się dobrą skutecznością i niskim wskaźnikiem ryzyka związanego z ich stosowaniem. Możliwości takie daje wykorzystanie w terapii schorzeń układu trawiennego leków roślinnych o łagodnym działaniu, dużej tolerancji oraz znikomym działaniu niepożądanym.
W zaburzeniach perystaltyki jelit z objawami zatrzymania stolca i wiatrów, współczesna fitoterapia dysponuje szerokim asortymentem roślinnych preparatów. Zanim omówię ważniejsze preparaty przeczyszczające, warto przypomnieć przyczyny powodujące zaparcie. Należą do nich:
- zaburzenia przemiany materii i gruczołów wydzielania wewnętrznego (na tle m.in. ciąży, cukrzycy, hiper- i hipokaliemii, mocznicy, niedoczynności tarczycy),
- choroby żołądkowo-jelitowe (m.in. zespół jelita drażliwego, guzy nowotworowe, uchyłkowatość, skręt jelit),
- zjawiska neurogenne (m.in. choroba Hirschprunga, choroba ośrodkowego układu nerwowego, neuropatie układu autonomicznego),
- niekorzystne działanie leków (m.in. antagoniści wapnia, antiacida antihistaminica, preparaty żelaza, leki przeciwdepresyjne, przeciwgorączkowe i przeciwskurczowe),
- inne powody (np. dieta ubogoresztkowa, stres, zaparcie "podróżnicze", anorexia nervosa).
Preparaty przeczyszczające pochodzenia roślinnego oparte są w większości na antrazwiązkach aloesu, kruszyny, rzewienia i senesu. Dolegliwości związane z procesem trawienia usuwają m.in. "Tabletki przeciw niestrawności" ("Labofarm"). Efektem działania wymienionego preparatu jest pobudzenie wydzielania soku żołądkowego i żółci, usprawnienie jej przepływu, a także ułatwienie defekacji.
Zaburzenia przewodu pokarmowego to z reguły dysfunkcje żołądka i jelit. Większość dostępnych w handlu antrapochodnych środków przeczyszczających nie nadaje się do dłuższego stosowania. Jeśli nie da się uniknąć dłuższej kuracji, dopuszczalne są jedynie środki spęczniające i wypełniające jelita.
Jak wielu lekarzy w kuracji pacjentów chorych na serce nie rezygnuje z roślinnych substancji naparstnicy i głogu, podobnie w schorzeniach wątroby rzadko pominie ekstrakt z ostropestu plamistego (Silybum marianum) i karczochów (Cynara scolymus L.) występujących na rynku pod nazwą "Silicynar" i "Sylimarol" (roczna sprzedaż ok. 4 miliony opakowań!).
We wszystkich działach medycyny, a zwłaszcza w chorobach wewnętrznych spotykamy się z różnego rodzaju nerwicami czyli chorobami czynnościowymi, które najczęściej są następstwem choroby podstawowej, ale często także chorobami samoistnymi.
Objawy te są nieraz bardziej uporczywe i dokuczliwe od podstawowych zmian organicznych (9). Nie ma lekarza, który nie byłby zmuszony uwzględnić w leczeniu podstawowym leku uspokajającego lub nawet antydepresyjnego.
Rozważanie nad stosowaniem środków uspokajających nie jest sprawą obojętną dla wielu lekarzy, obserwujących ewentualne szkodliwe działanie tych preparatów na niektóre narządy miąższowe.

Przyroda dostarcza znaczną ilość "środków uspokajających". Poszczególne surowce mogą działać uspokajająco w stanach pobudzenia, antydepresyjnie, antypsychotonicznie aż do stanów tymoleptycznych. Zioła wykazują więc szeroki zakres działania, jednak co do intensywności i szybkości reakcji - nieporównywalnie mniejszy niż preparaty syntetyczne (psychofarmaka).
Badania kliniczne i eksperymentalne uzasadniają następujący podział tej grupy fitopreparatów:
1. środki nasenne przy zaburzeniach w zasypianiu,
2. środki uspokajające tzw. sedativa dzienne,
3. środki o działaniu psychotonicznym,
4. środki o działaniu aksjolitycznym.
Siła działania środków "nasennych" pochodzenia roślinnego jest w stosunku do syntetyków stosunkowo mniejsza, a czas działania krótszy. Nie posiadają właściwości hipnotycznych, działają w pierwszym rzędzie usypiająco bez ujemnego oddziaływania na dalsze fazy snu i przede wszystkim nie prowadzą ani do przyzwyczajania, ani do uzależnienia.
Przepisując roślinne preparaty lekarz powinien stosować tylko te leki, które opierają się na surowcach farmakopealnych lub na pozytywnych monografiach Komisji E i spełniają również tam określone dawkowanie. Do nich należą:
- korzeń kozłka (Valerianae radix),- szyszka chmielu (Lupuli strobulus),
- liść melisy (Mellisae folium),- kwiat lawendy (Lavendulae flos),- ziele męczennicy (Passiflorae herba),- ziele dziurawca (Hyperici herba).W nowoczesnej fitoterapii - w odróżnieniu do tradycyjnego lecznictwa - stosuje się dwa rodzaje kozłka:
a) korzeń kozłka ubogiego lub wolnego od walepotriatów pochodzenia europejskiego - macierzysta roślina Valeriana officinalis L. (z punktu widzenia botanicznego chodzi tutaj o gatunek zbiorowy),
b) korzeń kozłka bogatego w walepotriaty pochodzenia indyjskiego - macierzysta roślina Valeriana wallichi DC, oraz kozłka meksykańskiego - macierzysta roślina Valeriana edulis Nuttal.

Warto wiedzieć, że istnieje wyraźna różnica w efektach działania terapeutycznego pomiędzy surowcami europejskimi, a tzw. egzotycznymi gatunkami kozłka.
Z grubsza można powiedzieć, że przetwory z Valeriana officinalis można określić jako "sedativa nocne" (środki uspokajające nocne) do stosowania przy trudnościach w zasypianiu, podczas gdy te, zawierające gatunki Valeriana wallichi i V. edulis, określa się jako "sedativa dzienne".
Wśród roślinnych środków uspokajających, zaliczanych czasem do geriatryków należałoby jeszcze wymienić kavę-kavę (Piper methysticum G. Forster) i dziurawiec (Hypericum preforatum L.).
Z kłącza krzewu Piper methysticum Forster, rosnącego na wyspach południowego Pacyfiku, tamtejsi mieszkańcy produkują od wieków rozluźniająco i uspokajająco działający napój narodowy "Kava-Kava", znany również pod nazwą "Ava".
Przeprowadzone liczne badania farmakologiczne i kliniczne potwierdziły, w oparciu o nowoczesne naukowe kryteria, skuteczność anksjolityczną wyciągów Kava-Kava. W oparciu o dane eksperymentalne i kliniczne ostatnich 15 lat ustalono dla Piperis methystici rhizoma następujące zakresy stosowania: "nerwowe stany lęku, napięcia i niepokoju". Badania farmakologiczne udowodniły jednoznacznie następujące obszary działania: "sedatywne, przeciwdrgawkowe, rozkurczające, ośrodkowo zmniejszające napięcie mięśni, miejscowo znieczulające".
Ponieważ kava-kava działa tłumiąco na centralny układ nerwowy, nie jest zalecana do stosowania przez pacjentów z depresją.
Łagodne działanie przeciwdepresyjne przypisuje się ostatnio zielu dziurawca. Zalecany jest on w depresyjnych zmianach nastroju, zaburzeniach czynnościowych o podłożu psychicznym, lękach i niepokoju. Pełny efekt działania występuje jednak dopiero po paru tygodniach.
Działania antydepresyjne przypisuje się obecnie głównie hiperforynie oraz flawonom i ksantonom.
Ponieważ substancje biologicznie czynne zlokalizowane są głównie w kwiatach, istotną jest jakość ziela. Przykładowo surowiec przeznaczony do preparatu tabletkowego "Hyperherba" ("Labofarm") pozyskiwany jest z nadzorowanych plantacji.
Leki roślinne ogólnie, a psychotropowe w szczególności wpłynęły w pewnym stopniu na postęp fitoterapii. Niezależnie trzeba mieć na uwadze problem jakim jest przecenianie terapeutycznych możliwości roślinnych leków psychotropowych. Inaczej mówiąc trzeba wykorzystać możliwości tych leków, lecz także respektować ich granice stosowania.
Nie będę dokładniej omawiać roli stosowanych często w podeszłym wieku roślinnych środków bardziej specyficznych, jak leki ułatwiające oddawanie moczu, wiatropędne, żółciopędne i hamujące rozrost gruczołu krokowego.
Jak wynika z dokonanego przeglądu leki roślinne, zwłaszcza standaryzowane preparaty, mogą przyczyniać się do złagodzenia szeregu chorób towarzyszących wiekowi starczemu, jednak przeciw dolegliwościom geriatrycznym zaleca się jeszcze inne, niedawno odkryte środki. Mam na myśli immunomodulatory.

STYMULACJA SAMOOBRONY
Natura wyposażyła człowieka w system odpornościowy. Zdarza się, że system ten zawodzi z reguły w wieku starszym. Wówczas do walki z jego niewydolnością stosujemy immunostymulatory. Działanie immunologiczne sprowadza się do "nauczania" organizmu umiejętności samoobrony.
Immunostymulatory pochodzenia roślinnego na bazie m.in. żeń-szenia, aloesu, jeżówki, sadźca, krwawnika, nagietka i rumianku, są stosowane w celach zapobiegawczych i leczniczych. Ze zrozumiałych względów wchodzą one w skład wielu preparatów geriatrycznych.
Istotą immunostymulacji jest pobudzenie niespecyficznych mechanizmów obronnych organizmu przy pomocy preparatów mikrobiologicznych, syntetycznych, roślinnych lub innych pochodzenia biologicznego.
Główne cele immunostymulacji to:
- profilaktyka i terapia infekcji mieszanych, przewlekłych infekcji bakteryjnych i wirusowych, odpornych na chemioterapię,
- profilaktyka nawracających infekcji u pacjentów z grup ryzyka,
- zmniejszanie i zapobieganie odporności bakterii,
- uzupełnienie supresji immunologicznej wywołanej klasycznymi środkami cytostatycznymi i promieniowaniem (np. granulocytopenią),
- terapia pomocnicza w chorobach nowotworowych,
- leczenie schorzeń autoimmunizacji.
W zasadzie immunostymulatory mogą być stosowane we wszystkich stanach chorobowych, charakteryzujących się czasową lub przewlekłą niewydolnością immunologiczną.
Immunostymulatory roślinne działają na układ immunologiczny w bardzo różny sposób. Mają jednak wspólną cechę charakterystyczną; immunostymulacja to przede wszystkim wpływ na nieswoisty, niezależny od antygenów system obrony organizmu.
Dokładna liczba preparatów nie jest znana, ponieważ z reguły mają one kilka różnych wskazań (zwłaszcza preparaty złożone). W przybliżeniu jest ich około 400. Prawie połowa to preparaty pochodzenia roślinnego.
Z pewnością nie udałoby się po drugiej wojnie światowej wskrzesić zainteresowania żeń-szeniem, gdyby przed kilkoma wiekami Korea nie zaczęła z powodzeniem uprawiać tej rośliny. Tylko w ostatnim ćwierćwieczu powierzchnia uprawna żeń-szenia wzrosła tam dziesięciokrotnie i wynosi tysiące hektarów! Naukowa weryfikacja składu i właściwości surowca została przeprowadzona przez kilka zespołów badawczych (18, 21, 24, 27, 33, 34, 36). Po raz pierwszy "sympatycy" żeń-szenia z całego świata zebrali się na I Sympozjum Gerontologicznym w 1975 roku w Lugano, podsumowując rezultaty badań tego niezwykłego korzenia. Badania chemiczne korzenia Panax ginseng C.A. Meyer ujawniły obecność saponozydów. Zostały one nazwane ginsenozydami i stanowią glikozydowe pochodne kwasu oleanowego i damaranu.
W ostatnim czasie duże zainteresowanie wywołują związki poliacetylenowe znalezione u wielu przedstawicieli z rodziny Arialowatych z uwagi na ich szerokie właściwości biologiczne (przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne, przeciwgrypowe, hamowanie agregacji płytek krwi).
W testach klinicznych okazało się, że preparaty żeń-szeniowe wywołują stymulujące działanie na centralny układ nerwowy. Najprawdopodobniej mechanizm działania polega na stymulowaniu przysadki (gdzie znaleziono małe ilości ginsenozydów), które wtórnie stymulują aktywność mózgu. Rzadko który z surowców zielarskich ma tak obszerną literaturę naukową, jak żeń-szeń.
W ostatnich 30 latach opublikowano wyniki około 50 prób klinicznych, przeprowadzonych na pacjentach i zdrowych ochotnikach. Analiza wymiernych efektów tych prób wykazała, że w 13 badaniach (1572 przypadki) preparat żeń-szeniowy powodował poprawę samopoczucia. W 17 próbach (846 przypadków) stwierdzono poprawę sprawności fizycznej. Polepszenie sprawności umysłowej obserwowano w 11 próbach, ponadto poprawę w zakresie różnych parametrów przemiany materii w dalszych kilkunastu próbach.
Saponozydy i inne składniki występujące w częściach podziemnych Panax warunkują właściwości terapeutyczne tej rośliny. Należy do nich m.in. działanie na ośrodkowy układ nerwowy. W niewielkich dawkach Panax ginseng działa stymulująco, poprawiając zdolność koncentracji i przyspieszając odruchy warunkowe. W dużych dawkach działa depresyjnie i wydłuża czas snu. Dobre wyniki osiągnięto w leczeniu neurastenii. Podawany w niewielkich dawkach żeń-szeń zwiększa siłę fizyczną i poprawia ogólną kondycję fizyczną u osób cierpiących na astenię. Panax ginseng wykazuje wyraźne działanie hormonalne androgenne i estrogenne, szczególnie skuteczne w astenii płciowej. Stwierdzono również działanie antymiażdżycowe. Po podaniu żeń-szenia zaobserwowano znaczny spadek zawartości cholesterolu całkowitego, lipidów oraz cholesterolu LDL, przy jednoczesnym podwyższeniu stężenia cholesterolu HDL w surowicy krwi. Korzeń żeń-szenia wykazuje właściwości wykrztuśne i przynosi ulgę w bólach gardła (dzięki obecności związków poliacetylenowych).
W świetle najnowszych badań farmakologicznych i klinicznych, a także monografii Komisji E Federalnego Urzędu Zdrowia Niemiec, stosowanie standaryzowanych wyciągów z żeń-szenia ma swoje obiektywne uzasadnienie. Jak wynika z dokonanego przeglądu literaturowego, wiedza na temat składu chemicznego i właściwości biologicznych Panax ginseng została w ostatnich latach znacznie poszerzona i doświadczalnie podbudowana.
Preparaty żeń-szeniowe o stężeniu substancji biologicznie czynnych w granicach dawek terapeutycznych powinny być zalecane głównie jako środki adaptogenne. Regulując metabolizm lipidowy i zapobiegając odkładaniu się cholesterolu w ścianach naczyń krwionośnych żeń-szeń wpływa również hamująco na procesy początkowego stadium miażdżycy.
W życiu każdego człowieka występują fazy wzmożonego wysiłku fizycznego i psychicznego. Obciążenia tego rodzaju na ogół nie są szkodliwe, raczej służą zdrowiu, jeżeli nie przekraczają pewnego natężenia. Wiadomo jednak, że wytrzymałość poszczególnych osób jest bardzo różna. W życiu każdego człowieka okres największej witalności przypada w wieku od 20 do 30 lat. Po 70 roku życia wytrzymałość organizmu spada mniej więcej o połowę (10). Krytyczne przeciążenia, które ludzie młodzi i zdrowi znoszą bez trudu, u osób starszych lub chorych mogą prowadzić do katastrofy, której skutkiem są liczne schorzenia.
Występujące w żeń-szeniu i innych roślinach adaptogennych substancje biologicznie czynne w sytuacjach stresowych przedłużają "fazę przystosowania", przeciwdziałając "fazie wyczerpania" (32).
Stosując "geriatryki" należy zwrócić uwagę na dwie zasady postępowania:
- stosowanie "geriatryków" nie może zastąpić właściwego trybu życia, najwyżej go uzupełnić,
- we wszystkich kwestiach problematycznych i przy zaburzeniach przekraczających normę należy zasięgać porady u lekarza.


http://www.czytelniamedyczna.pl/2443,zi ... zlego.html
0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » sobota 15 paź 2016, 23:46

Obrazek
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: abcd » wtorek 17 sty 2017, 00:45

Obrazek
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 25 sty 2017, 22:08

81-latek wszedł do sklepu i chwycił za gitarę. Gdy pokazał co potrafi, ekspedienci doznali szoku!
Styczeń 25, 2017

Jak to się mówi: „Nigdy nie oceniaj książki po okładce!”. Nie zapomnij podzielić się tym wyjątkowym pokazem ze swoimi przyjaciółmi i rodziną, którzy kochają muzykę.

https://www.youtube.com/watch?v=4CAuLeSmcR8

Większość muzyków po osiągnięciu pewnego wieku, traci zdolność do grania na wysokim poziomie. Jednak istnieją muzycy, którzy mają w sobie to przez cały czas, nawet gdy dopada ich starość.

Poznaj Bob’a Wood z Nashville, Tennessee. Ma on już 81 lat, ale gdy zobaczysz jego grę na gitarze, nie uwierzysz własnym oczom i uszom. Bob wybrał się pewnego dnia do sklepu muzycznego i chwycił jeden z instrumentów, na którym grał przez większość swojego życia. Gdy pracownicy zobaczyli, jak staruszek bierze gitarę, nie spodziewali się po nim czegoś takiego. Gdy Bob zaczął grać skomplikowane i piękne gitarowe riffy, ich wątpliwości szybko zostały rozwiane. Natychmiast chwycili za kamerę, by uwiecznić ten wspaniały widok.
1 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » wtorek 31 sty 2017, 23:14

0 x



Awatar użytkownika
janusz
Posty: 19105
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:25
x 28
x 901
Podziękował: 33080 razy
Otrzymał podziękowanie: 24134 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: janusz » środa 08 lut 2017, 21:20

WIEK DANUTY SZAFLARSKIEJ
JUSTYNA DĄBROWSKA, DANUTA SZAFLARSKA02.04.2012
Przypominamy rozmowę, jaką z aktorką przeprowadziła Justyna Dąbrowska.

Obrazek

JUSTYNA DĄBROWSKA: Czy możemy porozmawiać o przemijaniu?

DANUTA SZAFLARSKA: No niech pani pyta, jak to panią interesuje... Pani jest jakby moja praprawnuczka.

No nie, ja mam dorosłe dzieci.

Niemożliwe! Ale mnie pani nabrała!

Czy o czymś Pani myśli dziś zupełnie inaczej niż wtedy, gdy była Pani młoda?

Proszę pani – wojna zmieniła wszystko. Zaczęłam inaczej widzieć życie. Ja bardzo dużo czytałam, od dziecka, po prostu bez czytania nie mogłam żyć. I po wojnie wzięłam do ręki jedną z tych moich ulubionych książek, żeby sobie coś przypomnieć – „Colas Breugnon” Rollanda – i rzuciłam, bo już była dla mnie zupełnie nieciekawa. Okazało się, że to mnie w ogóle nie interesuje! Wojna była wstrząsem.

Wszystko przewartościowała.

Wszystko! Ja pani mówię o książkach, ale zmieniło się wszystko. Sens życia. Doceniłam jego wartość. Ale strasznie mi siadło zdrowie. Miałam stany apatyczne. To była reakcja na to, że mi się ciągle wszystko przypominało... Siedziałam i nic mi się nie chciało.

Odrętwienie.

Do dziś pamiętam ten transport, jak nas po powstaniu wyrzucali z Warszawy. Jechaliśmy na takich lorach i w takim tłoku, że trzeba było prawie cały czas stać. Przez 36 godzin. Pamiętam zimno, był już październik. Nie będę tego opowiadać, bo to okropne historie.

Nie musi Pani opowiadać.

Całe 36 godzin trzymałam na rękach Marysię, która strasznie kasłała, bo była okropnie zaziębiona. Jakiś człowiek siedział w kucki i powiedział, żebym mu siadła z tym dzieckiem na kolanach. Mówię mu, że on tak długo nie wytrzyma, a on na to: niech się pani nie martwi, to są protezy. On potem wyskoczył z tego wagonu. A potem usłyszeliśmy strzały... Pamiętam też wszy. Wszędzie... (milczenie)

To wszystko jest bardzo żywe w Pani pamięci.

Tego się nigdy nie zapomni, do śmierci. Ani wojny, ani tych bomb, ani trupów. Tych strasznych rzeczy się nie zapomina. 63 dni spało się na podłodze. Nie przebierałam się, nie myłam, nie było gdzie. Nie chcę o tym opowiadać, bo mi to szkodzi, źle się potem czuję.

Ja nie chcę dopytywać. Tylko się zastanawiam, jak z pamięcią o takich rzeczach można dalej żyć.

Można, można cudownie! Ja mam tyle radości w sobie!

Jak Pani to robi?

Odkładam, nie myślę. Choć sama pani widzi – czasami to wraca, i wtedy pamiętam wszystko, każdy szczegół. To są takie obrazy malarskie. O jednym pani opowiem.

Chce Pani?

W czasie okupacji, to był 1942 rok, tak się złożyło, że udało nam się pojechać do Mszany Dolnej, bo tam mieliśmy przyjaciół, na wakacje. Jednego dnia coś potrzebowałam załatwić w magistracie i kiedy schodziłam po schodach, zobaczyłam na półpiętrze otwarte okno z widokiem na przepiękny ogród. Stanęłam w zachwycie. Był sierpień, jabłonie w tych cudownych jabłkach, ogród w kwiatach, lilie, wszystko miało takie piękne kolory w słońcu, cudowny obraz. Ale zauważyłam, że część lilii jest połamanych i że nie są żółte. I kiedy się przyjrzałam, zobaczyłam w niektórych miejscach chmary much. I wtedy dojrzałam kałuże – cztery ogromne kałuże krwi. Tych barw, tego obrazu nigdy nie zapomnę. Okazało się, że tam zamordowano dziewięć Żydówek, Niemcy je zamordowali. I proszę sobie wyobrazić, jak oni je mordowali, że pozostały cztery ogromne kałuże krwi... (milczenie) Ja mam doskonałą pamięć wzrokową i wszystko mam zanotowane, co się wydarzyło.

Bardzo poruszający obraz.

Tak... Miałam życie bardzo różnorodne i bogate. I wie pani, jaka korzyść z tego? Mam ogromny materiał do swojej pracy zawodowej. Właściwie nic nie jest mi obce.

Brzmi pięknie, ale i przerażająco.

To są straszne historie, ale w tych strasznych czasach zdarzało nam się też śmiać... Pamiętam podwórze na Poznańskiej, pod jedenastką. Tam była studnia i długa kolejka po wodę. Na tym podwórzu były też groby. To się siadało na takim grobie i opowiadało dowcipy. Żeby sobie skrócić czekanie. Wie pani, to były czasy pełne makabry, ale myśmy byli młodzi. Musieliśmy się śmiać. Śmierć z początku nas szokowała, a potem przywykliśmy. Bo była wszędzie dookoła. Ale niech się pani nie boi, ja mam też wiele pięknych wspomnień. Miałam cudowne dzieciństwo, jak z bajki, i ono najsilniej we mnie siedzi.

Jak Pani o tym zaczyna mówić, to się Pani oczy śmieją.

Wie pani, dlaczego to dzieciństwo było takie zaczarowane? Czasy I wojny światowej. Galicja, góry na granicy Słowacji: Piwniczna Zdrój i Kosarzyska. Dzika wieś, tam żyli jak za Piasta. Nikt nie znał liter, nie pisali, nie czytali. Zamiast lekarza – znachorka.

Nie mieliście prądu, prawda?

Nie, i z naftą też był kłopot. Prawie po ciemku siedzieliśmy, były takie małe lampki naftowe. Ja się tam urodziłam, tam się chowałam. Rodzice byli nauczycielami. Zanim wybudowano piękną drewnianą szkołę (jak miałam pięć lat, w 1920 r.), uczyli w ciemnej izbie: parę ławek na klepisku, na ścianie tablica. Dzieci nie miały zeszytów, tylko tabliczkę i rysik. Mama uczyła je liter. Dzieciństwo było zaczarowane. Absolutnie! Miałam nieustanny kontakt z naturą. W domu jadłam i spałam, poza tym byłam na dworze. I cały czas z dziećmi – przy krowach, w lesie, nad potokiem. Mnóstwo było zajęć, mnóstwo rozrywek szalonych, dzikich zabaw... Mówiłam gwarą, do dziś ją pamiętam. Wierzyło się w różne rzeczy. Był wodnik w potoku – nie weszłabym do tej wody, bo bym się bała, że on mnie wciągnie. Był rycerz na czarnym koniu, co to o północy łańcuchami dzwonił koło folusza. Mnóstwo było strachów, dziwów różnych... Widziałam, jak odczyniali uroki; jak kogoś głowa bolała, to asystowałam przy odczynianiu. Sama wędrowałam po lesie. Moją największą rozrywką było łapanie zaskrońców. Nie zabijałam ich, ale złapać je to nie jest taka łatwa sprawa. Nauczyłam się tego od kota, bo obserwowałam, jak on łapie myszy.

Siedzi przy dziurze przyczajony?

Nie, troszkę dalej i w ogóle się nie interesuje. Obojętny. Jak mysz wyjdzie, też jest z początku obojętny, dopiero jak ją ma na jeden skok, to wtedy. I tak robiłam z zaskrońcami. Nie będę pani opowiadać, bo pani nie będzie łapać myszy, ale jak pani chce, mogę panią nauczyć. Ale w tym dzieciństwie były też trudne chwile. Ojciec umarł, jak miałam 9 lat. Ukochany brat zginął w 1939 r., był w kawalerii. Moje życie nie jest usłane samymi różami, dużo się nacierpiałam.

Mówią, że cierpienie wzbogaca.

Nie, ono niszczy. Jak ojciec umarł, to mama przeniosła się do Nowego Sącza, bo trzeba było dzieci kształcić. I to zetknięcie z miastem okazało się okropne. Przede wszystkim musiałam chodzić w butach na co dzień, a na wsi chodziło się boso na dworze od kwietnia do listopada, a w domu przez cały rok. Buty wkładało się do kościoła. Jak potem, już jako dorosła, poszłam ze znajomymi na Turbacz, to zdjęłam buty i dalej szłam boso.

Skąd te chochliki u Pani w oczach?

Bo się cieszę wszystkim. Mam 97 lat, ale myślę do przodu: robię plany, pracuję, gram w teatrze...

A co jest w aktorstwie takiego fantastycznego?

To jest jak bakteria, którą się człowiek zaraża!

Jest Pani chora na teatr?

Tak jest w każdym artystycznym zawodzie. Samo tworzenie czegoś, czego przed chwilą jeszcze nie było, jest fascynujące. Zbudować rolę od samego początku. Choć potem samo granie, wychodzenie wieczór w wieczór na scenę, bywa męczące. Z nami aktorami jest taki kłopot, że jak nie gramy, to się martwimy, ale jak za dużo gramy, to też nie jest lekko. To duży wysiłek, fizyczny i psychiczny. Ja jestem po spektaklu zmęczona. Trzeba, grając, o wszystkim pamiętać – o tekście, o partnerze, o widowni. Czasem partner się zgubi albo ja się zgubię, a on mnie ratuje... To wymaga ogromnej koncentracji. Jak u kierowcy, który musi widzieć, co dzieje się z przodu, z tyłu i z boku... A jeszcze trzeba pamiętać tekst i być tą postacią. I nie można pomyśleć o niczym prywatnym! Jak pomyślę o czymś prywatnym, to już nie ma postaci. Znika. Bo ja z niej wychodzę. Kiedy gram, to jakbym nałożyła inną sukienkę. Inaczej chodzę. Wchodzę w innego człowieka. A przy tym mam świadomość, że jestem na scenie.

Skoro to jest takie wyczerpujące, skąd ta radość?

Z tworzenia postaci. I bycia nią. Grania. Mogę grać w kilku sztukach naraz i to mi się nie plącze. Strasznie mnie cieszy możliwość pracy. Uważam, że praca jest błogosławieństwem, a emerytura dobra jest chyba dla tych, którzy nie lubili swojego zawodu. Żeby być szczęśliwym, trzeba wybrać zawód, który się kocha. I teraz mam ogromne szczęście, bo gram u Grzegorza Jarzyny! Mało tego: ja jestem u niego na etacie, czy pani uwierzy? Poprosił mnie na etat. Jak miałam 70 lat, poszłam na emeryturę, nie chciałam już dłużej pracować w Dramatycznym. A teraz gram w Narodowym, gram u Grzegorza. Uwielbiam to.

Pani nic nie mówi o smutku, tym smutku związanym z przemijaniem, upływem czasu.

Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat. Bo wtedy wie, że opuszcza młodość. Tak stało się ze mną. A potem to już tylko zabawa! Pięćdziesiąt, siedemdziesiąt, dziewięćdziesiąt!

Niczego nie brakuje?

Nie, mnie to bawi. A najbardziej by mnie bawiło, żeby skończyć sto lat.

To już niedługo!

No, jeszcze trzy lata. Nie wiem, czy się uda, bo jednak człowiek jest coraz słabszy...

Umówimy się, że się uda.

(Śmiech) Wie pani, ja nie uznaję jubileuszy. Bo na urodzinach jest tak samo jak na pogrzebie. Wszyscy mówią o człowieku tylko dobrze. A jubilat siedzi i przyjmuje te hołdy. Albo jest w trumnie. Przecież to nie może być szczere. Ja się wiekiem nie przejmuję. Nie robiłam żadnych operacji, nie chodzę do kosmetyczek... Kupuję jakieś tam kremy, ale wiem, że to i tak nic nie pomoże. Nie lubię patrzeć na siebie w lustrze, nie podobam się sobie, ale trudno, mówię. Ślepnę – no trudno, głuchnę – no trudno, tak to się już robi z wiekiem. Oczywiście, trzeba dbać o zdrowie, trzeba czasem iść do lekarza. Jestem chora na serce, mam niewydolność, ale się tym nie przejmuję. Mam swoją lekarkę i biorę lekarstwa, które mi przepisuje, a prowadzi mnie przeszło 20 lat! Wspaniały kardiolog.

Dobrze Panią prowadzi.

Tak, z tym że nie słucham jej rad. Ona jest przerażona moimi wyczynami. Na scenie i tym, że latam po świecie. Choć do tego już się przyzwyczaiła, bo ja uwielbiam latanie.

Nie boi się Pani?

Dlaczego się mam bać, bardziej można się bać samochodu, bo tylu idiotów jeździ po szosach. I pijaków. Miałam wypadek i wiem, ile się nacierpiałam. Mam uszkodzenia kręgosłupa, ale też się tym nie przejmuję, bo co mam zrobić. To, czego nie mogę zmienić, muszę przyjąć i dalej się cieszyć, że żyję.

Coś jeszcze sprawia Pani radość?

Zbudowałam domek w Kosarzyskach. Uwielbiam tam odpoczywać, chociaż martwię się, że tak strasznie zniszczyli te lasy. Bo obsypywali je trucizną z samolotów, żeby zniszczyć robactwo. Zamiast zostawić tę robotę dzięciołom. I doszło do tego, że zaczęły padać dziki, sarny... A rysie zeszły do wsi, mimo że ryś unika człowieka. Ja też się zetknęłam w lesie z rysiem, jak zbierałam grzyby. Ciągle ktoś koło mnie chodził. Z początku to mi nie przeszkadzało, ale potem zastanowiło, że nie słychać żadnych trzasków, że te gałązki tylko tak smyżą. I pomyślałam: to jakieś zwierzę chyba. Przykucnęłam i naprzeciwko zobaczyłam mordkę rysia. Jak się wystraszyłam, jak skoczyłam, to strasznie się zakotłowało – on też uciekł. Kiedy się dowiedziałam, że w Kosarzyskach zrobili asfaltową szosę przez wieś, to przez 18 lat tam nie pojechałam. Bo wiedziałam, że przyjadą ludzie z miasta i będzie hałas, chuligaństwo, pijaństwo. To była porządna wieś, domów nie zamykano. Na szczęście nie jestem przy samej drodze, tylko w lesie, i bardzo lubię tam być. A najbardziej sama.

Sama?

Tak jak tu, w mieście, mieszkam sama.

Nie z rodziną?

Nie mogłabym. My się odwiedzamy, córki, wnuki do mnie przychodzą codziennie, ale nie mogłabym mieszkać z kimś. Przyzwyczaiłam się. Mówiła mi mama, że jak dorosnę, to będę mieszkać sama. To trochę jak z pszczołami w ulu. Nowa królowa zakłada nowe gniazdo. Dwie w jednym ulu się nie zmieszczą. A trutnie, jak są już niepotrzebne, to się je zabija (śmiech). Ja to wiem, bo u nas w Kosarzyskach była pasieka.

Miałaby Pani jakąś radę dla młodych, co dopiero wchodzą w życie?

Żeby wybrali zawód, który będą kochać. To jest najważniejsze. Jeżeli się nawet pomylą, to warto jeszcze zmienić. Ja to wiem, bo moja mama była nieszczęśliwa, że była nauczycielką. Marzyła, żeby zostać aktorką, i jej marzenie spełniło się we mnie. (śmiech)

To ważniejsze niż dobrze wybrać partnera życiowego?

Och, mnie się nie udało, dwukrotnie wychodziłam za mąż i nie udało mi się. Uważam, że się nie nadaję. Mężczyźni nie rozumieją tej pracy, a poza tym są zazdrośni. Mój pierwszy mąż był pianistą. Pianista musi mieć żonę, która się nim opiekuje i dba o niego.

Pewnie przede wszystkim o te ręce?

Musiałam robić wszystko. Nosić, wszystkie ciężkie roboty wykonywać, ale nie o to chodzi nawet. Rzecz w tym, iż mąż po wojnie zażądał, abym rzuciła zawód. I rozstaliśmy się, choć przyjaźnimy się do dziś. Dobrze mieć przyjaciela całe życie, ale do tego nie trzeba wcale brać ślubu.

A w czym Pani gra teraz?

Gram u Jarzyny w „Między nami dobrze jest”. Marzyłam o takim teatrze! Moja postać nazywa się „osowiała staruszka na wózku inwalidzkim”. Ja tam mówię językiem przedwojennym, np. „raźno stukotały na bulwarze moje pantofelki z ciemnej skórki, już na naszym byłam podwórku, już rozwarłam bramę, już stałam u drzwi naszej kamienicy, już dłonie wyciągając do młodszego rodzeństwa, gdy wtem się spostrzegłam, że podczas nadrzecznej przechadzki coś niefortunnie przyczepiło mi się do obcasika pantofelka...” (śmiech) Albo mówię „serce tłukło się w piersi jak słowiczek schwytany”, a na to „wnuczka” mówi: „w słoiczek”; wnuczka mówi dzisiejszym językiem, ja mówię o Wiśle, kąpielach, jak cudowne to było przed wojną, a ona mówi: „ja też lubię się kąpać, jak wychodzę parskając benzyną i potem mam odrę”.

To jest o spotkaniu różnych światów. Pani rozumie język swoich wnuków?

Oczywiście! Jestem w wielkiej przyjaźni z wnukiem i wnuczką. Wnuk już jest dorosły, ma 28 lat. Jak miał 3 lata, uczyłam go na nartach jeździć. Nie ma bariery między nami. Ja zresztą gram u Grzegorza z młodymi ludźmi i wszyscy mówimy sobie na ty mimo różnicy wieku. Oni mnie traktują jak rówieśnicę, a przy tym się mną opiekują. To jest cudne.

Nie mają poczucia, że Pani jest z innego świata?

Nie. Uważają, że jestem aktorką współczesną. Koniecznie musi pani to zobaczyć. Jestem szczęśliwa, że tam gram!

Jak to zrobić, żeby być w dziewięćdziesiątym siódmym roku życia taką radosną?

Szczęście daje to, że się żyje. Muszę trochę spraw przygotować ze względu na śmierć, ale to są rzeczy bardziej urzędowe. Muszę się zabezpieczyć, bo moje dzieci nie będą mnie miały za co pochować. O wszystkim muszę myśleć.

Tym się ZUS zajmuje, jest zasiłek pogrzebowy.

Chodzi o miejsce. Już je wykupiłam, tylko muszę płytę zrobić dla dziesięciu urn. Nie uznaję trumien, one tylko miejsce zajmują. Poza tym jest lęk.

Lęk?

No tak, że obudzę się w tym grobie.

W dzisiejszych czasach to chyba się nie zdarza.

Owszem. Znałam kiedyś takiego reżysera, on zawsze był ubrany na czarno, nawet bieliznę nosił czarną. Dlaczego? Dlatego, że kiedyś prawie umarł... No ale wtedy, na szczęście, nie zamrażali w szufladach, tylko były stoły w kostnicy i on leżał na takim stole. Przynieśli ubranie, żeby go ubrać do trumny, i okazało się, że on żyje.

Jest lęk przed obudzeniem się w trumnie. A lęk przed samą śmiercią?

Każdy się boi śmierci, ale ja o tym nie myślę. Po co mam myśleć, skoro to jest nieuniknione? Myślę o życiu, a o tym – no trudno, przyjdzie, to wtedy będę się bała, jeżeli zdążę zauważyć. Bo może spadnę z samolotem? (śmiech)

Wiara w Boga pomaga?

Byłam wychowana religijnie, bo na wsi ksiądz cały czas opowiadał o tych diabłach, jak będą nas w smole smażyć, jak ten Pan Bóg karze za wszystko. Więc nie lubiłam Pana Boga, bo był taki groźny. Lubiło się Jezuska i Anioła Stróża. Mama przed śmiercią nie bardzo się chciała wyspowiadać, ale w końcu się zgodziła, tylko poprosiła, żeby ten ksiądz, co przyjdzie do niej, był wesoły. Ale potem miałam taki czas, że 40 lat nie chodziłam do kościoła... I dopiero w czasie stanu wojennego, zaraz na początku, jak byłam w Komitecie Prymasowskim, to na jednym procesie, w sądzie (bo chodziłam na procesy), usiadł koło mnie młody człowiek i przedstawił się: „Jestem księdzem, Popiełuszko się nazywam”. I na przerwie on mówi do mnie: „Idziemy na kawę?”. „O – myślę sobie – to już dobrze”. No i na kawie się okazało, że to bardzo sympatyczny człowiek. Któregoś dnia on mówi: „Mam do pani prośbę, ja takie Msze za ojczyznę odprawiam i czy pani by się zgodziła przeczytać w kościele wiersz?”. Mówię, że nie chodzę do kościoła, bo jestem niewierząca. A on mówi: „Nie szkodzi, to chodzi tylko o przeczytanie wiersza”. No i poszłam tam, przeczytałam wiersz, potem drugi, i zaczęłam chodzić na te Msze. Ale cały czas on wiedział, że jestem niewierząca. Tylko w ogóle mu to nie przeszkadzało. I w 1983 czy ’84 roku, już nie pamiętam, mówię: „Wiesz co, chciałabym się wyspowiadać, ale po 40 latach...”. A on mówi: „Eee, hurtem to będzie łatwiej!”. Miał ogromne poczucie humoru! I wrócił mi wiarę. Nigdy słowem mnie nie nawracając.

I teraz z tą wiarą jest łatwiej?

Mało tego! Ja mam z nim kontakt. Dwa razy już mnie ocalił, raz ozdrowił, a raz ustrzegł przed śmiercią. Każdą rolę dostaję od niego. I to, że Dorota Kędzierzawska napisała scenariusz do „Pora umierać”, też jemu zawdzięczam... Przecież dzięki temu mam zakończenie swojego życia dobre. Początek był wspaniały. I zakończenie też.   

WSPÓŁPRACA: HB

DANUTA SZAFLARSKA (ur. 1915) jest wybitną aktorką teatralną i filmową. Debiutowała 14 września 1939 r. na deskach wileńskiego Teatru na Pohulance, okupację spędziła w Warszawie, gdzie brała udział w powstaniu. Wystąpiła w kilkudziesięciu filmach, od „Zakazanych piosenek” z 1946 r., poprzez „Lalkę”, „Dolinę Issy”, „Korczaka”, „Pożegnanie z Marią”, „Faustynę”, „Przedwiośnie”, aż po „Pora umierać” z 2007 r. Od 2009 r. kreuje postać „Osowiałej staruszki...” w spektaklu „Między nami dobrze jest” (reż. Grzegorz Jarzyna, tekst: Dorota Masłowska).


ARTYKUŁ POCHODZI Z NUMERU: TP 15/2012

https://www.tygodnikpowszechny.pl/mysle-do-przodu-15710
1 x



Awatar użytkownika
sandra
Posty: 2315
Rejestracja: sobota 27 gru 2014, 19:20
x 96
x 176
Podziękował: 1352 razy
Otrzymał podziękowanie: 4878 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: sandra » czwartek 09 lut 2017, 12:11

Dla Danuty Szaflarskiej świat nie jest szary, ona żyje światłem
Obrazek
6 lutego skończyła 102 lata. Jeszcze niedawno można było zobaczyć ją na scenie. Tak się złożyło, że jej 102. urodziny zbiegają się z 70. rocznicą premiery „Zakazanych piosenek”, pierwszego powojennego polskiego filmu fabularnego. Pani Danuta zagrała w nim jedną z głównych ról.
Kiedy się urodziła, trwała jeszcze I wojna światowa. Przyszła na świat w niewielkiej miejscowości Kosarzyska na Nowosądecczyźnie, blisko słowackiej granicy. Jej rodzice byli nauczycielami. Podobno już w dzieciństwie razem z bratem odgrywała różne sceny teatralne, ale o aktorstwie nie marzyła.
Jeszcze niedawno występowała na scenie. Wszyscy mają nadzieję, że na nią powróci.
http://plus.gazetawroclawska.pl/magazyn ... m,11759223
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: starość-jak z nią żyć

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 12 lut 2017, 11:00

0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

ODPOWIEDZ