https://youtu.be/f5ecYPs9m-A?si=kqCBbCjN92D8V4CGW konspiracji
i
https://youtu.be/a4l8FzSDzL8?si=LPdGhq-fG5SZWlom
https://youtu.be/f5ecYPs9m-A?si=kqCBbCjN92D8V4CGW konspiracji
Peter 11:40 on 15 Styczeń 2025
Główny ściek napisał:
„Lawina orzeczeń dla dzieci z autyzmem. W pięć lat jakby do Warszawy przeniosło się niewielkie miasto”
Tylko krótki fragment (co jest dalej to nie wiem, bo to płatne, a ja tego nawet za darmo nie czytam):
” Coraz więcej uczniów i przedszkolaków wymaga dodatkowego wsparcia. W Warszawie orzeczenia o kształceniu specjalnym ma już niemal 27,5 tys. dzieci. Szkołom publicznym coraz trudniej temu sprostać. Rodzice muszą szukać pomocy w placówkach prywatnych.
Pamiętam, jak syn poszedł do integracyjnej zerówki – opowiada Marta, mama nastolatka z autyzmem. Formalnie taka klasa może mieć do 20 uczniów, w tym maksymalnie 5 z orzeczeniami. Na początku było w niej jedno dziecko z niedosłuchem i czworo ze spektrum autyzmu. Potem wychodziły kolejne diagnozy, doszło dwoje nowych dzieci.
W pierwszej klasie było już pięcioro z autyzmem, dwoje z ADHD, chłopiec z FAS [alkoholowy zespół płodowy], dziecko z potężnymi problemami wychowawczymi. Zabraliśmy syna z tej klasy, bo nie dało się wytrzymać. Nie można doprowadzać do kumulacji dzieci z orzeczeniami i trudnościami w jednej klasie, bo nikt sobie z taką grupą nie poradzi. (….)
Itd… Itd… Już chyba 7 lat temu w Warszawie było 20 specjalnych przedszkoli dla dzieci autystycznych. Ale cóż… Mieszkańcy Warszawy to najbardziej chyba zidiociała populacja w Polsce. Wszyscy wyszczepieni pod kokardę. Z tego co mówią nauczyciele to wyszczepialność dzieciaków w podstawówkach na covid prawie 100%, teraz na HPV – podobnie. Na grupach klasowych rodziców rodzice z radością i euforią zdawali sobie relację kto trafił na kwarantannę, a do kogo przyjechała policja podczas kwarantanny,… Trzeba było te grupy poopuszczać jak najszybciej…. Zresztą wyniki wyborów pokazują wyraźnie lewackość tej h……y.
Miaow 15:33 on 15 Styczeń 2025
Pracuję w szkole w małej miejscowości i widzę to także. Procentowo na każdą klasę przypada średnio 25-30% dzieci z deficytami rozwojowymi, opiniami PPP, w trakcie badań lub bez badań, ale z widocznymi trudnościami. Niektórzy rodzice bardzo niechętnie realizują zalecenia nauczycieli o przebadaniu dziecka w PPP. Bez zgody rodzica, niestety, nic się nie da zrobić. Trzeba przejść całą procedurę prawną w sądzie rodzinnym, aby zmusić rodzica do współpracy. Bez opinii PPP nie ma możliwości pomóc takiemu uczniowi, bo musi być podstawa, a do uzyskania jest wiele, bo mogą to być np. godziny nauczania indywidualnego, zajęcia wyrównawcze, logopedyczne itd. Kolejnym problemem są długie kolejki do badań w PPP i do lekarzy specjalistów (neurolog, laryngolog, psychiatra). W opinii PPP są wskazania, nad czym trzeba pracować z dzieckiem w szkole i nad czym w domu. Rodzice jednak nie bardzo się garną do pracy z dzieckiem w domu, a wobec szkoły mają wysokie oczekiwania. Czasem mam wrażenie, że najlepiej by było, żeby dziecko nocowało także w szkole, żebyśmy karmili i dbali o dziecko
U nas, jak dotąd, przyznano tylko jednego nauczyciela wspierającego, bo podwyższone zostały kryteria przyznawania ze względu na oszczędność i tym ze zwykłą opinią PPP się nie należy, a potrzeby są prawie w każdej klasie. Tak więc dzieci z nadpobudliwością, ze stwierdzonym ADHD, które wymagają kogoś, kto im pomaga w skupieniu, tłumaczeniu poleceń i motywuje do pracy, nie mają tego wsparcia. Przy takiej liczbie dzieci z deficytami w każdej klasie jeden nauczyciel nie da rady tego zrobić, nawet, gdyby bardzo chciał. Tak więc uwaga nauczyciela skupia się na pomocy uczniom z trudnościami, a ci przeciętni i zdolni są często zaniedbywani.
Żeby stwierdzić ADHD, potrzebna jest opinia psychiatry. Na słowo „psychiatra” wielu rodziców reaguje negatywnie. Te dzieci często psują dyscyplinę konieczną na lekcji, są agresywne w stosunku do innych dzieci, rozpraszają uwagę klasy, pajacują i często nic nie robią. To rzutuje negatywnie na postępy wszystkich dzieci. Niektóre „madki” niestety, mają to w dupie.
Coraz większym problemem jest brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, a nawet zwykłego czytania. Często ciągnie się to do końca nauki w podstawówce. Jednak chyba największym problemem jest brak ciekawości, aktywności, chęci zgłębienia czegokolwiek. Najlepiej byłoby dać smartfon lub laptopa i wtedy wiele problemów z dziećmi by się rozwiązało. Tak, niestety, robią rodzice. W klasach 4-8 prawie każde dziecko ma smartfon i praktycznie się z nim nie rozstaje.
Osobiście jestem wrogiem szczepień, mówię o tym otwarcie rodzicom, w czasie srandemii jako jedyny chodziłem bez maseczki, propaguję też zdrowe odżywianie i przez to nie chcą, abym jeździł na wycieczki z dziećmi, bo mówię, ze nie pozwolę na żadne McDonaldsy i KFC, albo hot dogi na orlenach. Mówię też otwarcie o fluoryzacji, że fluor szkodzi na układ nerwowy i obniza inteligencję.Niedługo emerytura i mogę sobie robić i mówić, co chcę
Wolni Słowianie 15:54 on 15 Styczeń 2025
Z tego co tu czytam to jest katastrofa. Wiedziałem że jest źle z młodzieżą (korków z matmy i chemii udzielam ale w szkole nie pracuję). Nie sądziłem jednak że aż tak źle. 25-30% dzieci z deficytami rozwojowymi w każdej klasie? Szok. Problem z czytaniem w 8 klasie?! Ja mam często przypadki że uczniowie którym korepetycji z matmy udzielam w 5-6 klasie tabliczki mnożenia nie znają. A liczenie na kalkulatorze np. ile to jest 11*3 to „standard”. Teraz mam ucznia który jest w drugiej klasie liceum, ma podstawową matematykę i miał mieć sprawdzian z równań wielomianowych w tym tygodniu. No i mu tłumacze jak to rozwiązywać że trzeba rozłożyć wielomian na czynniki i każdy przyrównać do zera itd. I potem on rozwiązuje równanie z podręcznika i okazało się że on nie umie prostego równania liniowego 2x+1 = 0 rozwiązać! W drugiej klasie liceum gdy to było w 6 czy 7 kłasie podstawówki. Szczęka mi mało nie opadła z wrażenia. I jak mnoży to nie wie czy przy liczbach o różnych znakach wychodzi wynik dodatni czy ujemny. I on jest że tak powiem normalny nie ma żadnego orzeczenia. Jak nasz kraj będzie wyglądał za 15-20 lat przy takiej dzisiejszej młodzieży to strach pomyśleć. Oni się do żadnej pracy nie będą nadawać bo nawet strach i na kasę w sklepie posadzić bo zaraz manko zrobią..