https://f6862.wordpress.com/2016/04/18/ ... 2OfjuHeOBcJak kupuje się lekarza, czyli nowe formy korupcji
Pozdrawiam - Thotal
https://f6862.wordpress.com/2016/04/18/ ... 2OfjuHeOBcJak kupuje się lekarza, czyli nowe formy korupcji
liczby, liczby... Nie kłamiąAle wolimy kary indywidualne, prostsze do zastosowania. Firmy chętnie z tego korzystają. Tłumacząc się z afer, zwalniają dyscyplinarnie winnych, w ten sposób “walczą z patologią”.
A prawda jest taka, że zwolniony pracownik realizował przemyślaną strategię swojej firmy.
To jest zinstytucjonalizowana korupcja, którą nazywam “przemysłem korupcyjnym” wykorzystującym m.in. metody korupcyjne w globalnie operującej machinie.
“Prawda o koncernach farmaceutycznych”
Taki tytuł ma głośna książka Marcii Agnell (wydana w USA w 2004 r.). Autorka opisała w niej mechanizmy, dzięki którym firmy farmaceutyczne nieustannie pomnażają zyski.
Przykłady
* W 2000 r. w USA wydatki firm na badania nad nowymi lekami stanowiły 14 proc. wartości sprzedaży leków,
a wydatki na marketing i administrację – 36 proc.
Większy zysk przynosi pozyskiwanie lekarzy i pacjentów do większego zużycia leków niż inwestycje w ryzykowne badania.
* Nowe leki nie zawsze są nowe. W ciągu czterech lat – 1998-2002, amerykańska FDA zarejestrowała 415 nowych leków.
Jednak tylko 14 proc. było naprawdę nowatorskich, a 9 proc. istotnie poprawiło stare leki.
Pozostałe miały właściwości podobne do wcześniej istniejących.
Nowe leki są opłacalne – chronią je patenty, są istotnie droższe od starych, producent korzysta z prawa wyłączności.
* W 2002 r. amerykański Narodowy Instytut Serca, Płuc i Krwi zakończył ośmioletnie badania nad czterema grupami leków służących do obniżenia ciśnienia. Okazało się, że najskuteczniejszy okazał się lek najtańszy, sprzed 50 lat.
Ale najlepiej sprzedawał się na świecie lek znanego koncernu farmaceutycznego – 19 razy droższy.
oni są delikatnie mówiąc nienormalni !ma za zadanie zablokowanie dojrzewania płciowego w przedziale wiekowym 12 – 18 lat.
Mieczysławie, Genowefo...., sprawdź jak zostać dawcą szpiku!
fundacjo, co oferujesz w zamian?Rozumiem, że klikając w powyższą wiadomość wyrażam zgodę, aby zbierane były (np. za pośrednictwem plików cookie) dane na temat mojego zachowania, zainteresowania i intencji zakupowych w sieci, w celu dopasowywania dla mnie ofert i kampanii reklamowych ( co oznacza, że dane takie będą profilowanie w rozumieniu art. 4 ust. 4 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE o Ochronie Danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r.). Rozumiem, że wyrażenie zgody umożliwi przedstawienie mi oferty dopasowanej do moich potrzeb i zgodnej z moimi zainteresowaniami.
Otrzymałeś/aś tą wiadomość ponieważ Twój adres e-mail znajduje się w bazie zarządzanej przez Salelifter sp. z o.o., ul Raciborska 35a, 44-200 Rybnik, NIP: 6423183413.
W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania tego rodzaju wiadomości klikając tutaj.
Twój adres na liście to.......
Zastanawiam się czy wśród użytkowników forum DI są honorowi krwiodawcy? Jestem nim na pewno ja, a w zasadzie byłem do niedawna, bo nie wiem czy wiecie, ale Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa handlują naszą krwią z... firmami farmaceutycznymi. Spotkało mnie to osobiście kilka dni temu.
Chcesz honorowo oddać krew? W kwestionariuszu, który wcześniej wypełniasz, musisz podpisać zgodę, że twoja krew może zostać odpłatnie przekazana koncernom farmaceutycznym, które wyprodukują z niej leki. Bez takiego podpisu nie ma mowy o "honorowej" donacji. Wszystko zgodnie z ustawą o publicznej służbie krwi.
Dodatkowy zapis w ankietach dla krwiodawców pojawił się kilka miesięcy temu. Jego umieszczenie zalecił Regionalnym Centrom Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa Instytut Hematologii i Transfuzjologii, który nadzoruje ośrodki pobierania krwi.
Oczywiście na formularzu jest zapis, że krwiodawca może nie zgodzić się na sprzedaż własnej krwi, ale podpisanie takiego oświadczenia skutkuje tym, że nie możemy oddać krwi. Idąc oddać krew spotykamy się z relacją
"oddajesz na naszych zasadach albo spier...alaj". Skandal!
Ja myślę, że tutaj zadziałało lobby ze strony koncernów farmaceutycznych, które śmiało można nazwać mafiami farmaceutycznymi. Te z kolei nie mają, jak widać, żadnych oporów, by handlować
ludzkim życiem – bo inaczej tego nazwać nie można.
Proszę zauważyć, jak bardzo jest to nieetyczne.
Każdy krwiodawca oddaje krew z potrzeby serca,
nie licząc w zamian na nic.
Niestety ktoś wpadł na chory pomysł, by potem tą krwią handlować
niby w dobrej wierze.
Czyżby? Przemysł farmaceutyczny, jak wiadomo, wcale taki święty nie jest...
Ja bym nawet zaryzykował stwierdzenie, że komuś zależy na tym, by zalegalizować handel
organami ludzkimi, który teraz jest zakazany. Krew, podobnie jak nerka, czy serce, ratuje komuś
życie.
Biorąc pod uwagę fakt, że Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa handlują nadwyżkami krwi, a
w mediach ciągle słyszy się o jej braku, uważam, że komunikaty te, to celowe wprowadzanie ludzi
w błąd, by stworzyć nadwyżkę do handlu. Sądzę nawet, że powinny się tym zająć organy ścigania i zdanie w tym temacie powinni wyrazić też etycy.
Zatem idea honorowego krwiodawstwa w Polsce, jak dla mnie, przestała istnieć.
WZYWAM WIĘC HONOROWYCH KRWIODAWCÓW OSOCZA I KRWI DO ZAPRZESTANIA HONOROWEGO ODDAWANIA
Z tego co wiem, litr krwi kosztuje od 170 do 220 zł. Krwiodawca dostaje osiem czekolad
i zwrot kosztów dojazdu do stacji, w moim przypadku 9 zł
Niech sobie wsadzą w dupę te czekolady.
Fajny temat. Tym sprzedajnym psom, nie oddałbym mojej czarodziejskiej krwi nawet za milion dolarów.
Próbowałem sprawą zainteresować media, ale sprawy nabrały obrotu, jakiego się spodziewałem, choć przez chwile widziałem nić nadziei. Oto co mi odpisała dziennikarska, która zajmuje się moim tematem:
Po pierwsze cena za 1 jednostkę osocza jest ustalona rozporządzeniem ministra zdrowia: to dokładnie 135 zł za jednostkę (1 litr= 4 jednostki).
Według prawa to jednak nie sprzedaż tylko "odpłatne przekazywanie" - tak to tłumaczy ministerstwo. Chodzi o to, że ta cena rzekomo pokrywa koszty, które stacja ponosi w związku z popbraniem, przebadaniem krwi oraz przygotowaniem osocza.
Mnie zainteresowały jednak bardziej inne dane. Według ministerstwa, osocze uzyskiwane w Polsce w 97 proc. pochodzi z krwi pełnej, z czego do celów klinicznych (przetoczeń krwi) wykorzystywanych jest tylko ok. 30 proc. tego osocza (w połączeniu oczywiście z koncentratem krwinek czerwonych).
Pozostałe 70 proc. to właśnie ta ilośc przekazywana firmom farmaceutycznym za opłatą.
Z drugiej strony w pełni negatywnie tego zjawiska też nie można oceniać. RCKiK nie ma rzeczywiście odpowiednich narzędzi, żeby przetwarzać osocze na leki np. dla chorych na hemofilię lub po przeszczepach. Leki są potrzebne, a wytwarzają je firmy farmaceutyczne, do których trafia osocze.
Z drugiej jednak strony - RCKiK zarabia na tym, co dawca przekazuje za darmo.
Trudno więc jednoznacznie ocenić to zjawisko, więc sprawa jest tym bardziej ciekawa.
Witam,
artykuł ukaże się z nieco innym wydźwiękiem i bez Pana nazwiska oraz pełnych cytatów.
Nie mniej jednak temat jest ciekawy.
Przekazuję, co wiem teraz na ten temat.
Oddawanie krwi kilkadziesiąt lat temu było płatne, tj. dawca otrzymywał pieniądze. Według pracowników RCKiK efekt był taki, że krew masowo oddawały osoby, które - oględnie mówiąc - zarabiały w ten sposób wyłącznie na tani alkohol.
Pojawiało się pewne ryzyko: dla takich osób liczył się zysk, a nie chęć pomocy innym.
Bardzo często falszywie wypełniały więc w ankietach punkty dotyczące ryzyka zakażenai i chorób.
Osoba, która nie dostaje pieniędzy za krew - nie ma powodu wpisywać tam kłamstw. To ma znaczenie z dwóch względów. Po pierwsze bezpieczeństwo biorców - trzeba zadbać o to, żeby krew nie niosła żadnych zakażeń. Oczywiście współcześnie bada się ją według najnowszych standardów, ale takie badania kosztują. I to nie mało. Ankiety mają ograniczyć wydatki na badania próbek, które z góry można odrzucić ze względu na zakażenie (wykazane w szczerze wypełnionej ankiecie).
Przechodząc dalej: krew się nie marnuje. Rozdziela się ją na trzy podstawowe składniki: koncentrat krwinek czerwonych, osocze oraz leukocyty wraz z płytkami krwi. Na ogół nikomu nie przetacza się pełnej krwi, a jedynie jeden z tych składników. Dlaczego? Bo daje się pacjentowi to, czego potrzebuje jego organizm. Nie obciążając jego organizmu dodatkowymi (jakby nie patrzeć obcymi: z innego organizmu) i w danej chwili niepotrzebnymi składnikami.
Prawie 100 proc. koncentratu krwinek czerwonych wykorzystuje się do przetaczania pacjentom. Nie ma tutaj nadwyzek - oddawana krew jest więc cały czas potrzebna.
O wiele mniej pacjentów potrzebuje jednak osocza: do przetoczeń zużywa się tylko ok. 30 proc. uzyskiwanego w Polsce osocza.
Co dzieje się z pozostałymi 70 proc. osocza? To właśnie ta część, która trafia do firm farmaceutycznych. Gdyby tam nie trafiała, po 3 latach (maksymalny okres przechowywania) trzeba by było ją utylizować. A to cenny składnik, a i sama utylizacja kosztuje.
Można powiedzieć, że w przypadku osób, które nie wyrażą zgody, ich osocze powinno byc tym, które w pierwszej kolejności wykorzysta się do przetoczenia. Owszem, tak się dzieje, ale nie zawsze jest to możliwe. Żeby osocze można było bezpiecznie i zgodnie z prawem przetoczyć, musi byc dwa razy w odstępie co najmniej 16 tyg. przebadane na obecność wirusów (chodzi o dwie dawki oddane w odstępie 16 tygodni). Tylko wtedy jeśli badanie co najmniej dwa razy da negatywny wynik, to osocze może być przetaczane. Tymczasem ok. 30 proc donacji krwi to donacje od osób, które oddają krew dosłownie raz w życiu, wiec nie ma mowy o jej dwukrotnym przebadaniu.
W RCKiK zapewniają, że pobierają jednak krew nawet od osoby, która nie zgodzi się na oddawanie osocza za opłatą do firm farmaceutycznych. Wówczas zachęcają jednak dawce, żeby przyszedł co najmniej jeszcze raz i znowu oddał krew. Wtedy jego osocze można starać się kwalifikować jako to, które przeszło karencje i moze być przetaczane (to sposób na uchronienie go przed utylizacją).
A co do opłat, które otrzymuje RCKiK - pokrywają tylko część kosztów przebadania i wypreparowania składników krwi. Trudno tu mówic o zysku nawet z punktu widzenia rachunkowości.
A po co RCKiK istnieją? Chociażby dlatego, że sprzedają szpitalom koncentrat krwinek czerwonych i osocze do przetaczania po cenach niższych niż koszt uzyskania tych preparatów.
Trudno wyobrazić sobie, że gdyby pobieraniem i dystrybucją krwi zajmowały się firmy farmaceutyczne, to byłyby równie hojne.