Dowiemy się również trochę o mammografii i prostacie.
Zachęcam do przeczytania - naprawdę warto:
J. M. Taratajcio pisze:...
TAJEMNICE BIZNESU MEDYCYNY
str. 178
Wiele osób chorych na chorobę nowotworową odruchowo, aby
ratować życie przed śmiercią, udaje się do kliniki onkologicznej gdzie
jest poinformowana przez personel o „możliwości„ uratowania życia,
poddając się chemioterapii lub radioterapii. Mit ten jest tak silnie
wpojony w naszą podświadomość, zarówno lekarzy jak i pacjentów, że
nikt z nich nie zastanawia się na ile jest on prawdziwy. Lekarze zdają
sobie sprawę ze szkodliwości obu tych terapii (często w
przeciwieństwie do pacjentów), ale nie mając innych możliwości
wykorzystują te, które zostały im podsunięte przez chciwy przemysł
farmaceutyczny. Wierząc w sztucznie podtrzymywany mit przez ludzi
na szczytach i ich popleczników, o skuteczności terapii, jaką stosują,
przyczyniają się w nieświadomy sposób do okaleczania i uśmiercania
pacjentów. Zadać należy pytanie czy przyczyniając się do kalectwa lub
śmierci ponoszą odpowiedzialność za popełnienie takiego czynu.
Kodeks karny mówi jednoznacznie, że tak. Dla pacjentów, którzy nie są
świadomi, czym jest chemioterapia pozwoliłem sobie zebrać informacje
na ten temat, aby byli świadomi, w chwili podjęcia takiej decyzji, z
czym mają do czynienia, oraz jakie mają szanse na przeżycie takich
terapii, a także ich skuteczności. Jak sama nazwa wskazuje jest to
terapia polegająca na wprowadzeniu do naszego organizmu związków
chemicznych. Jakie są skutki działania tych związków chemicznych?
Przede wszystkim uszkodzenie dzielących się komórek. Chemioterapia
umożliwia zniszczenie przynajmniej część komórek nowotworowych,
ale uszkadza też dzielące się komórki mieszków włosowych, nabłonka
jelitowego, narządów rozrodczych i szpiku kostnego, powoduje
wyłysienie, wymioty i bóle brzucha, bezpłodność i zaburzenia składu
krwi. Większość tych efektów mija po zakoñczeniu leczenia. Unikając
zbytniego zagłębiania się w temat, postaram się pokrótce wymienić
kilka leków stosowanych przy nowotworach, oraz naświetlić skutki
uboczne ich działania.
Allopurinol – zapobiega gromadzeniu siê kwasu moczowego.
str.179
Duże ilości kwasu moczowego we krwi mogą powodować uszkodzenie
nerek, mogą również formować kryształy w stawach. Jest to przyczyna
dny moczowej.
Bifosfoniany – stosowany przy nowotworach komórek
plazmatycznych.
Niepożądane skutki działania to: kolki w jamie brzusznej, dreszcze,
splątanie, gorączka, skurcze mięoeni, ból gardła.
Busulfan – stosowany przy białaczce szpikowej oraz w zespołach
mieloproliferacyjnych.
Działanie uboczne: zabija komórki i łączy się z DNA i tłumi czynności
szpiku kostnego. W późniejszym czasie powoduje uszkodzenie płuc.
W przypadku oznak infekcji łatwo siniaczy się lub powoduje krwotok.
Cyclofosfamid – zabija komórki, łączy się z DNA, tłumi czynności
szpiku kostnego, przy większych dawkach drażni pęcherz moczowy,
powoduje siniaki lub krwawienie.
Arabinozol cytozyny – zabija komórki, blokuje podziały komórkowe,
może uszkodzić nerki lub wątrobę, uszkadza oczy, powoduje tłumienie
czynności szpiku kostnego, powoduje siniaki lub krwawienie.
Daurorubicyna – stosowana przy białaczkach.
Hamuje podziały komórkowe. Po każdej dawce przez kilka dni mocz
ma czerwone zabarwienie. Wypadają włosy.
Etopozyol – blokuje syntezę DNA. W małych dawkach hamuje
podział komórek, w dużych zabija je. Tłumi czynności szpiku kostnego
oraz powoduje powstawanie siniaków lub krwawienie.
Fludarabina – hamuje syntezę DNA, głównie w limfocytach. Tłumi
czynności szpiku oraz zwiększa ryzyko infekcji. Tworzy siniaki, może
też powodować krwawienie.
Hydroksymocznik – hamuje syntezę DNA i wpływa na płodność
mężczyzn i kobiet. Powoduje nieprawidłowości w rozwoju płodu.Przy
większych dawkach powoduje bóle żołądka, lekkie nudności lub
biegunkę.
Interferon – hamuje podziały komórkowe.Wywołuje objawy grypo
podobne. Często do takiego stopnia, że kuracja musi być przerwana.
L – Asparaginaza – uszkadza wątrobę oraz nerki.Bywa przyczyną
nadwrażliwości i poważnych alergii.
str. 180
Melfalan – zabija komórki, łączy się z DNA,tworzy stany alergiczne
i groźne stany uczuleniowe. Powoduje nagłe duszności w klatce
piersiowej, obrzęki powiek, twarzy lub warg, guzki na skórze lub
pokrzywkę. Wysypki na skórze, gorączkę, zapaść lub omdlenia.
Prednizolon – jest to steroid, który może być przyczyną poważnej
choroby gdyż tłumi prawidłową produkcję substancji organizmu w
systemie immunologicznym. Do innych niepożądanych efektów należą
wrzody trawienne, cukrzyca, zatrzymanie płynów, wzrost ciśnienia
tętniczego. Przy dłuższym stosowaniu zmniejszenie gęstości kości.
Kwas retinowy – powoduje dojrzewanie, różnicowanie i śmierć
komórek.
Winkrystyna – podanie winkrystyny dokanałowo (do kręgosłupa)
jest prawie zawsze śmiertelne, nie ma żadnego antidotum przy
przypadkowym podaniu dokanałowym. Powoduje problemy z układem
nerwowym, mogą wystąpić następujące objawy:
- drętwienie lub ciarki w palcach rąk i nóg
- utrata odruchów, osłabienie mięśni i niepewny chód
- porażenie mięśni twarzy lub gardła, padaczka
- ból np. głowy, szczęki, gardła, szyi, mięśni lub kości
- utrata zmysłu dotyku, opadająca stopa podczas chodzenia.
Jak widzą państwo wymieniłem tylko niektóre używane w
chemioterapii. Jednak nie ma takiego, któryby nie miał skutków
ubocznych. Proszę zastanowić się nad następującym oświadczeniem
specjalisty onkologa, profesora Charlesa Mathe’a – „Gdyby okazało
się, że mam raka, nigdy nie poszedłbym do ośrodka standardowej
terapii raka. Ofiary raka, które mieszkają z dala od takich ośrodków
mają szansę.” Doktor Hardin Jones, który jest profesorem Uniwersytetu
Kalifornijskiego, po przeanalizowaniu statystyk przeżywalności raka na
przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, doszedł do wniosku, że
„leczeni pacjenci nie mają się lepiej, a może nawet gożej od nie
leczonych”. Niepokojącej wypowiedzi Jonsa nikt nigdy nie obalił. A
oto następna wypowiedź, tym razem doktora Alberta Brarermana z
Medical Onkology – „Wielu onkologów zaleca chemioterapię w
przypadku dosłownie wszelkich guzów z niezachwianą przez niemal
niezmienne niepowodzenia nadzieją.” A co powiecie państwo na
str. 181
wypowiedź doktora Alena Levin zamieszczoną w artykule pt. The
Healing of Cancer, brzmi ona następująco- „Większooeæ pacjentów
cierpiących na raka w tym kraju umiera z powodu chemioterapii.
Chemioterapia nie eliminuje raka okrężnicy i płuc. Fakt ten jest
udokumentowany już od dziesięciu lat, a mimo to lekarze stosują ją w
leczeniu tych guzów.” Fakt ten potwierdza także doktor Thomas Dao w
Jurnal of Medicine pisząc – „Mimo szerokiego stosowania
chemioterapii śmiertelność przypadków raka nie zmieniła się od
siedemdziesięciu lat”. Jak wynika z wypowiedzi niektórych lekarzy,
którzy nie chcą brać udziału w masowym mordzie zorganizowanym
przez farmaceutyczną elitę, chemioterapia jest inwazyjną i toksyczną
metodą, rzekomo zdolną do likwidowania komórek rakowych.
Niestety! Jej agresywny chemizm nie ma zdolnooeci do różnicowania
między komórkami zdrowymi a rakowatymi, oraz sąsiednią
zdrową tkanką. Mówiąc prościej chemioterapia polega na dożylnym
wstrzykiwaniu trucizny, która zabija ożywioną materię.
Powtarzalna chemioterapia i naświetlania zabijają stopniowo cały
organizm. Można to porównać z sytuacją, w której chcąc zniszczyć
szkodniki w lesie, spryskujemy go silną substancją chemiczną, która
zabija szkodniki, ale niszczy nieodwracalnie las, który nigdy się już nie
odrodzi. Odpowiedzcie sobie państwo na następujące pytanie, czy
istnieje większa ignorancja i głupota stworzona przez ludzi?
Szczególnie mocno jest atakowany układ immunologiczny
(odpornościowy), który nie wraca już do zdrowia w takim stopniu, aby
być zdolnym do ochrony organizmu przed pospolitymi chorobami,
które w takim przypadku stają się śmiertelne. Czy właśnie nie o to
chodzi chciwym bandytom z korporacji farmaceutycznych? Czy w
zanadrzu nie mają całej gamy lekarstw uodparniających organizm
pacjenta? Więc może przeżyje i nadal się będzie leczył nabijając
„kiesę” aż do śmierci rekinom przemysłu farmaceutycznego. Uwaga!
Ponad 67% ludzi umierających w czasie terapii przeciwrakowej to
ci, którzy zmarli na jakąś pospolitą chorobę, która wykorzystała
okazję powstałą w wyniku bezpośredniej zapaści układu
immunologicznego, powstałej jako rezultat agresywnego i
toksycznego charakteru leków. Czymże to jest, jeśli nie uśmiercaniem
str.182
poprzez leczenie. Efekty uboczne, zarówno chemioterapii jak i
naświetlania są bardzo rozległe. Mogą się objawiać między innymi,
jako zawroty głowy, odbarwienia skóry, utrata zmysłów, osłabienie
zdolności audiowizualnych, mdłości, biegunka, wypadanie włosów,
utrata apetytu prowadząca do niedożywienia, utrata popędu płciowego,
utrata białych krwinek, trwałe zniszczenie organów wewnętrznych i ich
niewydolność, wewnętrzne krwotoki, ubytki tkanek, czy choćby
naczyniowo-sercowe przecieki (zwyrodnienie arterii). Danych, które
wyżej wymieniłem, dostarczył Steven Ransam, który jest dyrektorem
ds. badawczych brytyjskiego Credens Publications, które zajmuje się
badaniem biznesu i rządowych oszustw z dziedziny ochrony zdrowia.
Doktor Ralph Mass, który jest autorem książki, pt. ”The Cancer
Industry”(Przemysł rakowy), w sposób szokujący obnaża świat
konwencjonalnej polityki w leczeniu raka, oświadcza on, iż
„Ostatecznie w przeważającej liczbie przypadków, nie ma żadnego
dowodu na to, że chemioterapia przedłuża życie i jest wielkim
kłamstwem utrzymywanie w odniesieniu do chemioterapii, że istnieje
korelacja między kurczeniem się guza a przedłużeniem życia pacjenta”.
Naukowcy zatrudnieni w Centrum Onkologicznym Mc Gila przesłało
ankietę 118 lekarzom specjalistom od raka płuc, celu określenia stopnia
ich zaufania do terapii, jakie stosują. Poproszono ich, aby wyobrazili
sobie, że mają raka i że mają wybrać dla siebie metodę leczenia spośród
sześciu stosowanych terapii. Ankietę wypełniło 79 lekarzy, z których
64 nie miało ochoty na żadną terapię wiążącą się ze stosowaniem
Cisplatinu – jednego z popularnych środków w chemioterapii, który
sami stosują (roczna sprzedaż tego środka na całym świecie wyraża się
obecnie cyfrą (2001r.) 110 mln dolarów), zaś 59 spośród 79 uważało,
że wszystkie terapie wymienione w ankiecie są nie do zaakceptowania,
ponieważ są nieefektowne i w wysokim stopniu toksyczne. Mam cichą
nadzieję, że przynajmniej niektórzy z lekarzy zastanowią się nad
stosowaniem zabójczych środków zawartych w chemioterapii i
zrozumieją, że ingerowanie w prawa natury niczemu dobremu nie
służy. Myślę, że zainteresuje państwa informacja niemieckiego
epidemiologa z Kliniki Guza w Heidelbergu-Mannheimie, doktora
Ulricha Abela, który dokonał pełnego przeglądu i analizy wszystkich
str. 183
zasadniczych badań oraz klinicznych prób chemioterapii, jakie
kiedykolwiek wykonano. Jego wyniki powinien przeczytać każdy, kto
ma właśnie zamiar wsi¹ąść do „ekspresu chemioterapii i radiologii ”.
Aby upewnić się, że przejrzał wszystko, co zostało opublikowane na
temat chemioterapii, wysłał listy do 350 ośrodków medycznych na
całym świecie z prośbą o przesłanie mu wszystkich materiałów, jakie
opublikowały na ten temat. Przejrzał tysiące artykułów i jest mało
prawdopodobne, aby ktokolwiek na świecie wiedział o chemioterapii
więcej od niego. Analiza zajęła mu wiele lat, a jej rezultaty są wręcz
zdumiewające. Okazało się, że ogólnie biorąc liczba pomyślnych
wyleczeń za pomocą chemioterapii na całym świecie działa
„przekonywująco” tylko, dlatego, że nigdzie nie ma naukowych danych
na temat rzeczywistych przedłużeń życia pacjentów cierpiących na
najpopularniejsze postacie raka organów wewnętrznych. Doktor
Abel podkreśla, że chemioterapia bardzo rzadko poprawia jakość
życia. Nazywa chemioterapię naukowym nieużytkiem i twierdzi, że co
najmniej 80% przypadków stosowania chemioterapii na całym świecie,
to przypadki bezskuteczne, przypominające „nowe szaty cesarza” – ani
lekarz, ani pacjent nie życzą sobie zaprzestania chemioterapii, nawet,
jeśli brak dowodów, że jest ona efektywna! Żaden środek masowego
przekazu nigdy nie wspomniał o tych wyczerpujących badaniach.
Zostały one całkowicie pogrzebane. Czy ktoś z czytelników jest
zdziwiony, że takie informacje przemilczają środki masowego
przekazu? Odpowiedź jest prosta, gdyż wszystkie środki masowego
przekazu są własnością kilku głównych korporacji. I ich szefowie
decydują o tym, co społeczeństwa powinny wiedzieć, a czego nie. Jak
powiedział Wolter- „Każdy, kto potrafi przekonać nas, abyśmy
uwierzyli w absurdy, potrafi zmusić nas, do popełnienia
niegodziwości.” Podobnie jak chemioterapia i radioterapia,
dochodowym interesem dla przemysłu farmaceutycznego stała się
mammografia. Widząc reklamowane przez różnego rodzaju festyny i
imprezy promujące mammografię, ręce opadają mi do ziemi.
Postanowiłem sobie, na przetarcie oczu niektórym paniom tak chętnie
korzystającym z tej ogłupiającej reklamy promowanej przez
„ukochany” przemysł medyczny, umieścić w tej książce kilka
str. 184
fragmentów o mammografii. Interesująca informacja, jaką podał doktor
Tim O’Shea- „Mammografia i rozprzestrzenianie się raka piersi jest to
jeden z tematów, w którym linia między reklamą a naukową prawdą,
została bardzo mocno zatarta. Już w roku 1976 Amerykańskie
Towarzystwo Raka (American Cancer Society), zawiesiło wraz ze
swoim rządowym partnerem, Narodowym Instytutem Raka (National
Cancer Institut) rutynowe stosowanie mammografii w odniesieniu do
kobiet w wieku poniżej pięćdziesiątego roku życia, ze względu na jej
szkodliwe, to znaczy rakotwórcze efekty. Bardziej współczesne
badania przeprowadzone w Kanadzie ujawniły, że w grupie kobiet
poniżej pięćdziesięciu lat, którym rutynowo wykonano mammografię,
występuje zwiększona o 36% śmiertelność z powodu raka piersi
(Miller). Podobne dane podaje Lorraine Day zalecając, aby przed
podjęciem decyzji kobiety zajrzały do tych źródeł i rozważyły opinię
wyrażoną w źródłach innych od tych, które promują tę procedurę. Dr.
John Mc Dougall dokonał skrupulatnego przeglądu literatury
dotyczącej mammografii. Podkreśla, że informacje, które kobiety
uzyskiwały w wyniku mammografii, generowały rocznie od 5 do 13
miliardów dolarów. Strach i niekompletne dane są często narzędziami
stosowanymi do przekonywania kobiet do rutynowego poddawania się
mammografii. Jest oczywiste, że mammografia nie jest w stanie
zapobiegać rakowi piersi, a nawet szerzeniu się tej choroby. Gdy guz
jest wystarczająco duży, aby można go było zlokalizować za
pośrednictwem mammografi ma już zazwyczaj 12 lat. Czy nie jest,
więc śmieszne reklamowanie mammografii jako metody wczesnego
wykrywania? Kolejną, niczym nie usprawiedliwioną, iluzją jest
twierdzenie, że mammografi zapobiega rakowi piersi, podczas gdy w
rzeczywistości wcale tak nie jest. Wprost przeciwnie! Bolesne ściskanie
tkanki piersi w czasie wykonywania tego zabiegu zwiększa
prawdopodobieństwo występowania przerzutów o niebagatelne 80 %.
Dr. Mc Dougall podkreśla, że w 10 do 17 % przypadków raka piersi
jest to samo ograniczający się, nie zagrażający życiu typ zwany rakiem
przewodowym in situ. Ten nieszkodliwy typ może się uaktywnić w
wyniku siły ściskającej stosowanej przy rutynowym wykonywaniu
mammografii. Najbardziej wyczerpujące badania dowodzą, że w
str. 185
rezultacie rutynowych badań mammograficznych wcale nie wzrasta
przeżywalność. Po dokonaniu przeglądu całości dostępnej na świecie
literatury dotyczącej tego tematu, znani lekarze specjaliści z
Uniwersytetu Kolonii Brytyjskiej, Wright i Muller rekomendują
wycofanie się z subsydiowania przez państwo badañ
mammograficznych, ze względu na to, że uzyskane korzyści mają
charakter marginalny, zaś poczynione szkody są istotne. Szkody, o
których mówią, dotyczą ciągłej obawy i stresu, jak również tendencji
do wykonywania niepotrzebnych dodatkowych testów wynikających z
rezultatów badań mammograficznych, które są błędne w podawaniu
dodatniego wyniku w 50 % przypadków. Mam nadzieję, że kobiety,
które przeczytały ten fragment książki dobrze rozważą decyzję
skorzystania z mammografii, mając na uwadze hasła reklamowe, jakie
towarzyszą tego rodzaju terapiom leczniczym, sponsorowanym przez
zachłanne firmy farmaceutyczne, oraz związane z tym ryzyko
uruchomienia procesów rakotwórczych. Pamiętajcie zawsze, że macie
wolną wolę, a wybór należy wyłącznie do was. Aby pozbawić
przyszłe pacjentki jeszcze bardziej złudzeñ, na temat, czym jest
mammografia i rak piersi, dodam jeszcze kilka informacji na ten temat.
Wszystkie rodzaje i kombinacje konwencjonalnych metod leczenia raka
piersi dają w dłuższej perspektywie ten sam stosunek przeżywalności.
Jedyny wniosek, jaki można wysnuć mówi, że konwencjonalne metody
leczenia nie dają żadnej poprawy przeżywalności w dłuższym okresie
czasu. W rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Dr Michael Baum,
czołowy brytyjski chirurg, specjalista od raka piersi, odkrył, że
interwencje chirurgiczne w przypadku raka piersi zwiększają szansę
nawrotu w ciągu trzech lat. Wiąże również interwencje chirurgiczne z
przyspieszeniem tempa rozwoju raka w wyniku stymulacji formowania
się przerzutów w innych częściach ciała. Wcześniejsze niemieckie
badania dowodzą, że kobiety po menopauzie z nie leczoną formą raka
piersi, żyją dłużej od poddanych kuracji i zalecają zaniechanie leczenia
w takich przypadkach. Ten wniosek jest zgodny z zaleceniem Ernesta
Krokowskiego, niemieckiego profesora radiologa. Wykazał on, że
przerzuty są zazwyczaj wywołane przez medyczną interwencję i tylko
niekiedy przez biopsję lub zabieg chirurgiczny nie związany z rakiem. I
str. 186
w tym momencie należy przypomnieć sobie doktora Hamera, który
stwierdził, że strach wywołany operacją lub zabiegiem uruchamia
powstawanie Skupisk Hamera. Inaczej mówiąc stres uruchamia
powstawanie przerzutów. Zakłócenie guza powoduje wzrost liczby
komórek rakowych, które dostają się do krwioobiegu, zaś większość
farmaceutycznych terapii, powoduje uwstecznienie układu
immunologicznego (osłabia organizm). Ta kombinacja to recepta na
katastrofę. To właśnie przerzuty zabijają, podczas gdy oryginalne
nowotwory, zwłaszcza piersi, mogą być stosunkowo mało szkodliwe.
Te ustalenia zostały potwierdzone przez najnowsze badania, które
dowodzą, że interwencje chirurgiczne, nawet te nie związane z rakiem,
mogą wywołać gwałtowny proces formowania się przerzutów i
prowadzić do przedwczesnej śmierci. Jeszcze wcześniej ukazały się
doniesienia mówiące, że operacyjne leczenie raka prostaty może
również prowadzić do przerzutów. W rzeczywistości to właoenie rak
prostaty był badany w pierwszych klinicznych próbach losowych, jakie
w ogóle prowadzono nad rakiem. Po 23 latach okazało się, że nie ma
żadnych różnic w okresach przeżywalności między pacjentami
poddanymi interwencji chirurgicznej, a osobami, które nie
poddano żadnej terapii. Przy czym operowani cierpieli dodatkowo z
powodu impotencji lub nie trzymania moczu. Potwierdził to także, nie
żyjący już, profesor fizyki medycznej H. B. Jones, oświadczając, że
żadne z badañ nie potwierdziło przedłużenia okresu przeżywalności w
następstwie wczesnej interwencji chirurgicznej. Co więcej, jego
badania dowiodły, że pacjenci z nie leczonym rakiem żyją prawie
cztery razy dłużej, wiodąc życie charakteryzujące się znacznie
wyższą jakością niż leczeni. Nie trzeba chyba dodawać, że profesora
H. B. Jonesa już nigdy nie poproszono o zabranie głosu. Badacze
stwierdzają, że dalsze poddawanie, około 70 % kobiet, daremnym w
skutkach okaleczeniom, jest arogancją. Co więcej, nie ma żadnych
dowodów na to, że wczesna amputacja sutka (mastektomia) wpływa
na przeżywalność. Jeśli pacjentki wiedziały o tym,
najprawdopodobniej nie zgodziłyby się na zabieg chirurgiczny. Nie ma
również znaczenia to, jak duża część piersi zostaje usunięta. Wynik
zawsze jest ten sam. To stwierdzenie dowodzi, że interwencja
str. 187
chirurgiczna nie wpływa na polepszenie szans wyzdrowienia. W
przeciwnym wypadku byłaby różnica między radykalną chirurgią
a wycięciem tylko guzka. Ogólna liczba przypadków udanej terapii,
nie jest większa od uzyskiwanej w wyniku wyleczenia spontanicznego
lub efektu placebo. Medycyna jest bardzo dumna z rygorystycznych
metod badawczych, stanowiących podstawę leczenia raka. Jeżeli u
kogoś zdiagnozowano raka, osoba ta z miejsca staje przed ogromnym
naciskiem ze strony systemu ochrony zdrowia, który wymusza na niej
natychmiastowe rozpoczęcie terapii, w której skład wchodzi
interwencja chirurgiczna, chemioterapia i napromieniowanie, w
różnych kombinacjach. Większość, przestraszonych i zszokowanych tą
sytuacją ludzi, nie jest w stanie przeciwstawić się potędze medycznego
autorytetu. Jeżeli ktoś porozmawia z pacjentami leczącymi się na raka,
to szybko odkryje, że wielu z nich twierdzi, że, mimo iż mają odczucie,
że musi być jakieś lepsze wyjście, nadal odwiedzają swojego onkologa,
który aplikuje im tą samą nieprzyjemną terapię. Dlaczego tak się dzieje,
skoro istnieją sprawdzone, niekonwencjonalne i nieszkodliwe metody
leczenia? Na pewno jednym ze znaczących czynników jest tu,
dziedziczona przez nas uległość, w stosunku do medycznej ortodoksji i
jej symbolicznego archetypu; białego kitla, stetoskopu i lat wiedzy,
reprezentowanych przez te oprawione w ramki stopnie. Każdy szczegół
mówi nam, że znaleźliśmy się w rękach eksperta. Istnieje jeszcze
dodatkowy nacisk, który można wywierać na pacjenta w momencie
zdiagnozowanie u niego raka. Nieświadomość lekarzy, którzy
ponaglają pacjenta mówiąc „Przykro mi, ale to bardzo rzadka forma
choroby. W naturze tego rodzaju raka leży to, że rozwija się i dokonuje
przerzutów w galopującym tempie. W związku, z czym musimy działać
bardzo szybko i z miejsca rozpocząć chemioterapię. Mamy kilku
najlepszych w tej dziedzinie lekarzy. Nalegam, aby oddała się pani pod
ich specjalistyczną opiekę. Nie ma czasu do stracenia. Ten rodzaj raka
bywa bardzo złośliwy i rozwija się stosunkowo szybko. Jeżeli nie
podda się pani leczeniu, zostanie pani sześć tygodni życia. Musimy
bardzo zdecydowanie wdrożyć chemioterapię.” Odwieczna wiara w
zawód lekarza powoduje uległość pacjenta, wierzącego w potęgę i
wiedzę medycyny. Z całą pewnością dysproporcja sił, jaka ma miejsce
cdn.