Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Żywienie optymalne

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » niedziela 03 lut 2013, 17:34

W tej materii mogę co nieco powiedzieć z własnego doświadczenia, ale kiepski ze mnie mówca więc pozwolę sobie na wklejenie kilku informacji w temacie:



Żywienie Optymalne dr Jana Kwaśniewskiego...więcej... >>

jedz inaczej >>

jedzenie optymalne >>
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
Dariusz
Administrator
Posty: 2723
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 22:32
x 25
Podziękował: 4983 razy
Otrzymał podziękowanie: 1646 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: Dariusz » niedziela 05 maja 2013, 19:04

Posta napisanego przez @songo, a dotyczącego azjatyckich jagód, przeniosłem do: Zielarstwo - leki z bozej apteki >>.
0 x


Pozwól sobie być sobą, a innym być innymi.

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 10 lis 2013, 13:58

Czekolada nie tuczy. Odchudza

Naukowcy z Uniwersytetu w Granadzie udowodnili wreszcie to, co od dawna chcieliśmy, by ktoś udowodnił. Przekonują, że jedzenie czekolady nie tuczy. Nie koniec na tym - ich badania pokazują wręcz, że czekolada odchudza. Piszą o tym w najnowszym numerze czasopisma "Nutrition". Brzmi to niemal zbyt pięknie, by mogło być prawdziwe, ale co tam.

Obrazek

Wyniki badań prowadzonych na grupie półtora tysiąca nastolatków w wieku od 12 do 17 lat pokazały, że spożycie czekolady nie tylko nie zwiększa, ale nawet zmniejsza ilość tłuszczu odkładającego się nam tam, gdzie nie lubimy, między innymi na naszych organach wewnętrznych.

Co więcej, nie ma na to wpływu ani nasza ogólna dieta, ani ilość ruchu. Wszystko to ma być zasługą obfitych w czekoladzie katechin, silnych przeciwutleniaczy, które wpływają na istotny dla tycia poziom kortyzolu i wrażliwość na insulinę. Kalorie to nie wszystko - podkreślają Hiszpanie, przestrzegając jednak, że i z tym co dobre, nie należy przesadzać.

Badani ochotnicy biorą udział w europejskim programie analizy trybu życia dorastającej młodzieży HELENA (Healthy Lifestyle in Europe by Nutrition in Adolescence) prowadzonym w dziewięciu krajach. Jego celem jest opracowanie propozycji zdrowego żywienia dla europejskich nastolatków. Można przewidywać, że doniesienia na temat czekolady zostaną przyjęte przez tę grupę bez zastrzeżeń.

http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/grzeg ... Id,1056010

panie,panowie ,to chyba bardzo dobra wiadomość :D
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 20 lis 2014, 12:17

Dość fajna strona, na której znajdziemy masę ciekawych informacji dotyczących "diety optymalnej" czy jak kto woli "tłustej diety" : http://www.tlustezycie.pl/2013/05/domow ... lnego.html

Osobiście wolę to pierwsze określenie, gdyż "tłusta dieta" z reguły każdemu kojarzy się z jedzeniem tylko tak tłustych potraw, że aż tłuszcz po brodzie musi spływać.
Oczywiście nic bardziej mylnego ale pewne schematy myślowe są w nas tak zakorzenione, że trudno się ludziom przestawić. ;) :lol:
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
euroscan
Posty: 593
Rejestracja: sobota 02 sie 2014, 11:58
x 1
x 19
Podziękował: 881 razy
Otrzymał podziękowanie: 820 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: euroscan » czwartek 20 lis 2014, 13:46

coś z tą czekoladą to zbyt piękne aby było prawdziwe, nawet sprawdziłem kalendarz czy to aby nie dziś Prima Aprilis, czyli 1.IV.
1 x


"własnymi zębami kopiemy sobie grób" Thomas Maffet

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: abcd » czwartek 20 lis 2014, 14:14

To rzeczywiście dobra wiadomość i aż sprawdziłem czy aby artykuł nie ukazał się w prima aprilisowy dzień, ale nie, jest z 8 listopada 2013. ;)
Wiem, że czekolada gorzka z jak największą zawartością kakao jest bardzo wskazana, jednak dalekim od twierdzenia, iż wszystkie czekolady są równie odpowiednie.
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: abcd » niedziela 30 lis 2014, 21:49

Coś na temat tej diety:

37.Oszustwa medyczne cz.4-Uleczalna cukrzyca.Tłusta dieta Boga i UFO-Recepta na geniusz i cukrzycę.
https://www.youtube.com/watch?v=h4FGvMG ... CDBDhSUcdh

Optymalni - 13.05.2014
https://www.youtube.com/watch?v=nEHYGe-Wipg

Dieta Optymalna Ewa Bednarczyk Witoszek
https://www.youtube.com/watch?v=bSySCLcQ8Ew
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

PSZENICZNY BRZUCH

Nieprzeczytany post autor: chanell » czwartek 26 lut 2015, 11:27

PSZENICZNY BRZUCH czyli nie będziesz zdrowy, dopóki nie odstawisz pszenicy – i to pod każdą postacią !

Obrazek

Zawsze, ilekroć aparat państwowo-medyczno-dietetyczno-farmaceutyczny formułuje i nagłaśnia jakieś zalecenia, bezpieczniej jest postępować dokładnie na odwrót. Przynajmniej do czasu, aż można je będzie zweryfikować na podstawie kilku co najmniej niezależnych źródeł. Bestsellerowa książka Wheat Belly (Pszeniczny Brzuch) jest kolejnym dowodem na roztropność takiej postawy. Jej autor, dr William Davis, na co dzień praktykujący kardiolog i bloger, obala wypromowany przez urzędową dietetykę mit, że pełnoziarniste pokarmy są zdrowe i dlatego powinny być podstawą codziennej diety.

Zdaniem Davisa zarówno praktyka lekarska, jak i współczesna wiedza naukowa dostarczają niezbitych dowodów na to, że zboża, a zwłaszcza pszenica, mogą być dla wielu osób źródłem „nieuleczalnych” schorzeń przewlekłych (np. nadciśnienie, cukrzyca, choroby serca, migreny, bóle stawów, artretyzm, alergie itp.), wobec których sfarmaceutyzowana medycyna jest bezradna.



Wheat Belly to kolejne potwierdzenie tego, że niskotłuszczowa dieta oparta na zbożach wpędza ludzi w chorobę, a chorym nie pozwala wyzdrowieć, zwiększając jedynie ich zależność od lekarstw.

Obrazek

Wheat Belly to bardzo ważna książka, ponieważ mówi o tym, czego nie dowiesz się od swojego lekarza – nie dlatego, że nie chce ci powiedzieć, ale dlatego, że po prostu tego nie wie. A mało kto wie tak dużo o wpływie pszenicy na zdrowie człowieka, co dr William Davis.
Autor zebrał wiedzę na ten temat nie tylko z literatury medycznej, sięgnął również do genetyki rolniczej, która w ciągu ostatnich 50 lat tradycyjną pszenicę zamieniła w produkt hybrydowy – opłacalny, odporny i wydajny, ale praktycznie bez związku z pierwowzorem. Jakie intencje stały za biologiczno-genetyczną modyfikacją pszenicy? W latach 60. na Zachodzie zaczęto podsycać medialnie strach przed rzekomym przeludnieniem i głodem na świecie. Zwiększoną uprawę zbóż zaczęto przedstawiać jako jedyny ratunek ludzkości, przeciwstawiając ją „szkodliwej” hodowli bydła i produkcji mięsa. W atmosferze tamtej histerii rząd USA oraz inne wysoko rozwinięte państwa zaczęły inwestować olbrzymie kwoty w badania naukowe mające na celu „ulepszanie” roślin i zwiększanie plonów. I to się udało – np. średni plon z hektara jest dziś dziesięciokrotnie wyższy niż jeszcze 100 lat temu.

Jednak za sprawą genetyki i biotechnologii pszenicę zmodyfikowano do tego stopnia, że ta nowa roślina tylko dla niepoznaki wciąż nosi nazwę „pszenica”.
Obrazek
Za sprawą gwałtownej ekspansji rolnictwa, współczesny świat, oprócz kukurydzy i ryżu, „stoi dziś pszenicą”. Jej uprawy objęte są wielkimi dotacjami finansowymi, a producenci pszenicy to jedno z najbardziej wpływowych lobby producenckich oddziałujących na świat polityki, gospodarki oraz nauki. Według strony internetowej „pszenica.uprawy.info”:

Na świecie zbiera się ogółem 2180-2200 milionów ton zbóż, z tego około 650 milionów ton ziaren pszenicy, co daje jej trzecie miejsce po ryżu i kukurydzy. W strukturze zasiewów na świecie pszenica zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce z powierzchnią 220 milionów hektarów.

Ktoś te wszystkie zboża musi jeść; żeby produkcja i dystrybucja się opłacały, potrzebny jest popyt. I w tej potrzebie należy upatrywać rzeczywistych przyczyn, dla których „pełnoziarniste produkty zbożowe” zostały rozpropagowane przez aparat państwowo-medyczny na całym świecie jako „zdrowa żywność” i stały się podstawą piramidy żywieniowej opracowanej przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa (ang. USDA) na początku lat 80-tych. Trzeba pamiętać, że zadaniem USDA, podobnie jak każdego innego ministerstwa rolnictwa na świecie, jest przede wszystkim promocja wyrobów rodzimego rolnictwa, z których dominująca część to właśnie zboża, kukurydza i ryż. Nic dziwnego, że piramida „zdrowego odżywiania” opracowywana przez ministerialnych urzędników zaleca spożywanie głównie tych produktów.

Przypomnijmy, że po raz pierwszy publiczne rekomendacje dotyczące zwiększonego spożycia zbóż sformułowała w 1977 roku komisja Senatu USA pod przewodnictwem senatora Georga McGoverna, który uchodził za przedstawiciela lobby producentów zbóż w amerykańskim senacie. Po przyjęciu przez senatorów dokumentu pt. „Cele żywieniowe dla Stanów Zjednoczonych” w propagowanie zbóż jako „zdrowej żywności” automatycznie zaangażowały się wszystkie instytucje rządowe, związane z państwem ośrodki naukowo-medyczne oraz niektóre uniwersytety, zwłaszcza te zainteresowane promocją „hipotezy tłuszczowo-cholesterolowej”. Zaangażowanie środowisk naukowych okazało się bardzo skutecznym zabiegiem, ponieważ nadało polityczno-ekonomiczno-ideologicznym działaniom rządu USA naukowo-medyczną podbudowę. Dzięki temu zboża można było teraz propagować pod pretekstem „troski o zdrowie”, a konkretnie „wojny z tłuszczem i cholesterolem”. Od strony marketingowej strategia ta okazała się niezwykle efektywna – ludzie chętniej wierzą naukowcom niż urzędnikom czy politykom. I nie ma przy tym znaczenia, że w dzisiejszym świecie role te uległy głębokiemu przemieszaniu.
Obrazek
Efekt końcowy jest taki, że zgodnie z informacjami we wspomnianym wyżej portalu „pszenica.info.pl”, spożycie globalne pszenicy na osobę wynosi dziś ok.70 kg rocznie. Dr Micheal Eades, lekarz i autor książek o zaletach żywienia niskowęglowodanowego, który na swoim blogu napisał pozytywną recenzję Wheat Belly, przytacza dane, według których przeciętny Amerykanin zjada dziś ok. 360 bochenków pszenicznego chleba rocznie. Półki sklepów uginają się od rozmaitych produktów zawierających pszenicę. I nie chodzi tylko o mąkę oraz jej wypieki (chleb, bułki, bagietki itp.), o rozmaite ciastka, ciasta i ciasteczka, a również o przeróżne rodzaje płatków śniadaniowych. Pszenica jest dziś składnikiem wielu rodzajów żywności przetworzonej, nawet sosów do mięs. Jeśli dodamy do tego piwo, okaże się, że tylko ułamek powierzchni w sklepach spożywczych zajmują pokarmy wolne od zbóż, w tym pszenicy.
Obrazek
Mamy zatem sytuację, w której, niemal codziennie – czy to robiąc zakupy w lokalnym sklepie, czy odwiedzając ulubioną restaurację – chcąc nie chcąc buszujemy w zbożach, często nawet o tym nie wiedząc. Tym bardziej może zainteresować naszych czytelników wywiad (część 1 i część 2), jakiego dr William Davis, autor książki Wheat Belly, udzielił Tomowi Naughtonowi, autorowi znanego filmu Fat Head (w polskiej wersji Grubi, nie głupsi).
Przytaczamy poniżej obszerne fragmenty tej rozmowy, która dotyczy zdrowia, diety, nauki, medycyny i polityki – czyli zagadnień, które są w dzisiejszym świecie ze sobą nierozerwalnie związane.

Tom Naughton: Jest Pan kardiologiem, a mimo to napisał Pan książkę na temat szkodliwości spożywania pszenicy. Jak zainteresował się Pan właśnie pszenicą? Na jakiej podstawie zaczął Pan podejrzewać, że pszenica może być przyczyną wielu współczesnych problemów zdrowotnych?

William Davis: Wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu. Zalecałem wtedy swoim pacjentom całkowite wyeliminowanie z diety pszenicy. Robiłem to zgodnie z prostą logiką: skoro pokarmy z pszenicą podnoszą poziom cukru we krwi bardziej niż każda inna żywność, w tym biały cukier, to zaprzestanie spożywania pszenicy powinno stężenie cukru we krwi obniżać. Poziom glukozy we krwi uznawałem za podstawowy problem, ponieważ ok. 80% osób odwiedzających mój gabinet miało cukrzycę, albo „przedcukrzycę”, albo stan, który ja nazywam „przed-przed-cukrzycą” [w oryg. pre-pre-diabetes]. Mówiąc krótko, większość moich pacjentów miała zaburzone parametry
metaboliczne.
Rozdawałem moim pacjentom prostą, dwustronicową ulotkę ze wskazówkami mówiącymi, w jaki sposób mają wyeliminować z diety pszenicę i jak uzupełnić utracone w ten sposób kalorie jedząc więcej zdrowych pokarmów takich jak warzywa, orzechy, mięso, jaja, awokado, oliwki, oliwa z oliwek itp. Po trzech miesiącach wracali do mnie z niższym poziomem glukozy we krwi na czczo oraz niższym stężeniem hemoglobiny A1c, która odzwierciedla poziom cukru z ostatnich 60 dni. Niektórzy „cukrzycy” stawali się „nie-cukrzykami”. Podobnie działo się u „przedcukrzyków”. Zwykle wracali też ważąc ok. 15 kg mniej.
Obrazek
Ale nie tylko to. Ci, którzy zrezygnowali z pszenicy, opowiadali mi o innych zmianach na lepsze: ustępowały u nich bóle stawów, cofał się artretyzm, znikały przewlekłe wysypki; astma cofała się na tyle, że niektórzy mogli odstawić inhalatory; znikały przewlekłe infekcje zatok przynosowych; ustępowała opuchlizna nóg; znikały ciągnące się latami migreny i bóle głowy; dochodziło do złagodzenia objawów choroby refluksowej przełyku oraz zespołu jelita drażliwego. Na początku tłumaczyłem pacjentom, że to tylko zbieg okoliczności. Ale to samo powtarzało się tyle razy, że nie mogło być dziełem przypadku. Było to ewidentnie powtarzalne zjawisko.

Zacząłem wtedy wszystkim swoim pacjentom zalecać, aby zrezygnowali ze spożywania pszenicy. Zawsze kiedy tak się działo, obserwowałem poprawę stanu zdrowia dotyczącą bardzo różnych schorzeń. Jak dotąd nie było nawrotów.

TN: W swojej książce przytacza Pan sporo badań naukowych, ale również powołuje się na przypadki z własnej praktyki lekarskiej. Nasuwa się zatem pytanie z gatunku, co było pierwsze –jajo czy kura? Czy najpierw zaobserwował Pan, że pacjenci, którzy jedzą dużo pszenicy, mają więcej kłopotów ze zdrowiem i dopiero wtedy zaczął Pan wertować literaturę naukową pod kątem weryfikacji swojej hipotezy? Czy było na odwrót i znane Panu badania naukowe sprawiły, że zaczął Pan zwracać uwagę na skład diety swoich pacjentów?

WD: Doświadczenie praktyczne było pierwsze. Jednak uderzyło mnie to, że chociaż moje przypuszczenia były tak dobrze udokumentowane w literaturze medycznej, to były w większości ignorowane i nie przebijały się ani do opinii publicznej, ani do świadomości przeważającej części moich kolegów-lekarzy. Znaczna część tych źródeł pochodzi z badań genetycznych prowadzonych w rolnictwie, a mogę Pana zapewnić, że moi koledzy nie studiują tej dziedziny. Ja nie tylko się w nią wgłębiłem, lecz rozmawiałem również z badaczami z ministerstwa rolnictwa [ang. USDA] oraz naukowcami z wydziałów rolnictwa na różnych uniwersytetach. Dzięki temu udało mi się dogłębnie poznać tę problematykę.

Jeden z powodów, dla którego te informacje nie zostały dotychczas upublicznione, polega na tym, że genetycy zajmujący się produkcją rolniczą pracują na roślinach, a nie na ludziach. W środowisku tym panuje powszechny i głęboko zakorzeniony pogląd, że bez względu na to jakich technik używa się przy genetycznych modyfikacjach takich roślin jak pszenica, i tak nadają się one do spożycia przez ludzi. Pewnych pytań się tam po prostu nie zadaje. Moim zdaniem to fundamentalny błąd, który leży u źródeł cierpienia wielu ludzi, którzy w dobrej wierze spożywają produkty inżynierii genetycznej, błędnie nazywane „pszenicą”.

TN: Zatem po zidentyfikowaniu pszenicy jako źródła różnych dolegliwości , zaczął Pan doradzać swoim pacjentom rezygnację ze spożywania pszenicy. Ale co skłoniło Pana do zrobienia kolejnego kroku tj. napisania książki na ten temat?

WD: To, co zaobserwowałem u ludzi, którzy wyeliminowali pszenicę ze swojej diety, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W ciągu 6 miesięcy zrzucali ok. 30 kg wagi, poprawiał się u nich nastrój, wracała chęć do życia, ustępowały schorzenia związane ze stanami zapalnymi np. wrzodziejące zapalenie jelita grubego lub reumatoidalne zapalenie stawów, znikały przewlekłe wysypki. Efekty te powtarzały się raz po raz. Uznałem wtedy, że nie mogę przemilczeć tej kwestii i ukryć jej w zaciszu swojego gabinetu.

Rzecz jasna wciąż potrzebujemy więcej dowodów na szkodliwość pszenicy, zanim zdecydujemy się zrezygnować z jej spożycia, a zwłaszcza jej genetycznie modyfikowanej odmiany, którą się nam wciska jako „pokarm”. Jednak moim zdaniem dane, które już dziś są dostępne, dostatecznie uzasadniają rozpoczęcie publicznej debaty na ten temat. Na jej podstawie ludzie mogliby podejmować świadome decyzje. Obecną sytuację można porównać do tej, w której mieszkańcy jednej wioski piją wodę z tej samej studni i 9 na 10 osób wskutek tego choruje. Kiedy przestają pić, wszyscy zdrowieją, a kiedy ponownie zaczynają pić wodę z tej studni, znowu chorują. Czy mając takie powtarzalne obserwacje co do przyczyny i skutku, wciąż potrzebujemy badań klinicznych, aby tę relację udowodnić ? Moim zdaniem, nie potrzebujemy.
Obrazek
Przed nami długa i trudna batalia, która rozegra się w tzw. sferze publicznej. Pszenica zaspokaja dziś ok. 20 % wszystkich spożywanych przez człowieka kalorii. Do jej uprawy, zbierania, nawożenia, ochrony, przetwarzania i dystrybucji potrzebna jest rozbudowana infrastruktura. Z tego powodu to, o czym mówię, stanowi potencjalne zagrożenia dla sytuacji zawodowej setek tysięcy, a nawet milionów ludzi będących częścią tej infrastruktury. Podobną batalię stoczyliśmy (i wciąż ją prowadzimy), kiedy okazało się, że palenie jest szkodliwe dla zdrowia. Wówczas, kiedy pytano ludzi związanych z przemysłem tytoniowym o to, jak mogą pracować dla firm niszczących ludzkie zdrowie, odpowiadali: „Miałem rodzinę na utrzymaniu i kredyt hipoteczny do spłacenia”. Hipoteza o szkodliwości pszenicy uderza wielu ludzi tam, gdzie jest to bardzo bolesne tj. w ich portfel. Jednak osobiście nie mam ochoty z tego powodu poświęcać swojego zdrowia, a także zdrowia mojej rodziny, przyjaciół, sąsiadów i pacjentów, i nie chcę pozwolić, aby to niekorzystne status quo trwało.

TN: Czytając Pańską książkę, z każdą stroną coraz mocniej nasuwała mi się następująca myśl: „Wiedziałem, że chleb nie jest dla nas zdrowy, ale jest gorzej niż myślałem”. Czy miał Pan podobne przemyślenia zbierając materiały do książki? Czy zdziwiło Pana, jak wiele problemów fizycznych i psychicznych wywołuje pszenica?

WD: Tak. Od samego początku wiedziałem, że pszenica jest niezdrowa. Czasem wydawało mi się nawet, że popełniam jakiś błąd, skoro jest ona tak popularna wśród przedstawicieli agrobiznesu, rolników, naukowców zajmujących się rolnictwem, urzędników USDA, ekspertów FDA [Urząd ds. Żywności i Leków – przyp. tłum.], członków Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego itp. Jednak im bardziej zagłębiałem się w temat, tym gorsza była moja opinia na temat tego produktu, który się nam sprzedaje pod nazwą „pszenica”.

Jestem świadomy niebezpieczeństwa stronniczości wyrażonego w powiedzeniu : „dla człowieka z młotkiem, wszystko wygląda jak gwóźdź”. Jednak kiedy widzi się, jak schorzenie za schorzeniem ustępuję po wyeliminowaniu z diety pszenicy, trudno nie wyrobić w sobie przekonania, że ogrywa ona kluczową rolę w powstawaniu dziesiątek powszechnych dolegliwości zdrowotnych.

TN: W swojej książce opisuje Pan współczesną pszenicę jako produkt krzyżowania międzygatunkowego [ang. cross-breeding]. Czy krzyżowanie jest z definicji złe? Czy nie odbywa się w naturze na co dzień?

WD: To prawda, Ludzie, rośliny i zwierzęta to produkty krzyżówek lub hybrydyzacji. Miłość, seks i krzyżowanie się napędzają świat, czynią życie ciekawym. Problem polega na tym, że genetycy stosują ten termin bardzo swobodnie.

Na przykład, poddając nasiona pszenicy i embriony działaniu przemysłowej trucizny o nazwie azydek sodu, wywołuje się w jej kodzie genetycznym mutacje. Ale czym jest azydek sodu? Zgodnie z zaleceniami specjalistów z Centrum Kontroli Chorób [ang. Centers for Disease Control] osoby, która połknęła tę substancję i przestała wskutek tego oddychać, nie wolno ratować za pomocą sztucznego oddychania, ponieważ grozi to śmiertelnym zatruciem ratownika. Należy pozostawić ją samej sobie, aż umrze. A jeśli ofiara wymiotuje, nie wolno spłukiwać wymiocin w zlewie, ponieważ może dojśc do eksplozji , co się zdarzało. Tak więc kiedy poddamy pszenicę działaniu azydeku sodu , otrzymujemy mutacje, do której dochodzi w procesie tzw. mutagenezy. Ziarna i embriony pszenicy poddaje się również działaniu promieniowania gamma oraz wysokich dawek promieniowania rentgenowskiego. Wszytkie te metody klasyfikowane są dziś jako „hybrydyzacja” lub, co jeszcze bardziej mylące, jako „tradycyjne metody hodowli roślin” [ang. traditional breeding techniques]. Nie wiem jak u Pana, ale krzyżowanie się między ludźmi, których ja znam, nie polega na wzajemnym traktowaniu się truciznami, ani na spędzaniu romantycznej nocy w cyklotronie dla wywołania mutacji w potomstwie.
Nawiasem mówiąc, te „tradycyjne techniki hodowli roślin” są bardziej inwazyjne, jeśli chodzi o skład genetyczny roślin, niż inżynieria genetyczna. Jak na ironię Amerykanie protestują przeciw żywności genetycznie modyfikowanej (GMO) tj. dodawaniu bądź usuwaniu pojedynczego genu, podczas gdy inżynieria genetyczna to wielki postęp w stosunku do „tradycyjnych metod hodowlanych”, które stosowane są od dziesięcioleci.

TN: Poznaliśmy się osobiście ponad 1 rok temu. Jest Pan szczupłym mężczyzną, aż dziw bierze, że nosił Pan kiedyś ze sobą swój własny „pszeniczny brzuch”. Proszę opisać jak zmieniła się Pańska kondycja fizyczna i zdrowie od czasu, kiedy przestał Pan jadać pszenicę.

WD: 14 kg temu, kiedy jeszcze byłem entuzjastą „zdrowych pełnoziarnistych pokarmów zbożowych”, stale zmagałem się z trudnościami z koncentracją i brakiem energii. Kawa, spacery i ćwiczenia fizyczne były moim sposobem na walkę z powracającą otępiałością. Wyniki badań stężenia cholesterolu odzwierciedlały moje zamiłowanie do produktów pszenicznych: HDL 27
mg/dl (bardzo mało), trójglicerydy 350 mg/dl (BARDZO dużo), a poziom cukru w granicach cukrzycy (161 mg/dl). Miałem wysokie ciśnienie krwi ok. 150/90, a wszystkie dodatkowe kilogramy nosiłem wokół pasa. Był to mój własny, typowy pszeniczny brzuch.
Rozstanie z pszenicą umożliwiło mi zrzucenie niechcianych kilogramów wokół pasa, poziom cholesterolu we krwi zmienił się na lepsze (HDL 63 mg/dl, trójglicerydy 50 mg/dl, LDL 70 mg/dl), poziom cukru spadł do 84 mg/dl, a ciśnienie krwi ustabilizowało się na poziomie 114/74 – wszystko bez lekarstw. Innymi słowy, to, co wymagało naprawy, naprawiło się samo. Odzyskałem też zdolność koncentracji. Potrafię się teraz skupić na czymś tak długo, że moja żona krzyczy na mnie, żebym przestał. Koniec końców, w wieku 54 lat czuję się lepiej niż wtedy, kiedy miałem lat 30.

TN: Jak zmienił się sposób, w jaki Pan leczy ludzi, na podstawie tego, co Pan dziś wie o pszenicy i innych zbożach.

WD: Dużo skuteczniej pomagam teraz swoim pacjentom odzyskać zdrowie. U ludzi, którzy eliminują z diety pszenicę, ograniczają spożycie innych węglowodanów oraz stosują się do innych zdrowych dla serca zaleceń (m.in. suplementacja kwasami omega 3 i tłuszczami rybimi, suplementacja witaminą D do uzyskania w teście 25-Hydroxy poziomu 60-70 ng/ml, suplementacja jodem i normalizacja funkcji tarczycy) nie obserwuję ataków serca. Z zawałami spotykam się jedynie u tych osób, które dopiero co spotkałem, lub u tych, którzy z jakiś powodów (zwykle z braku przekonania) nie przestrzegają diety. Na przykład jeden ksiądz, którego leczę, cudowny i dobry człowiek, nie potrafił odmówić sobie tych wszystkich pączków, ciastek i chleba, które codziennie przynosili mu jego parafianie. Niestety, mimo że wszystko inne robił jak trzeba, miał zawał.

Mimo że taki sposób odżywiania może się wydawać dziwny, w rzeczywistości ma przemożny wpływ na organizm człowieka. Jaka inna dieta jednocześnie prowadzi do spadku wagi, likwiduje przyczyny chorób serca, np. małe, gęste cząsteczki LDL, leczy cukrzycę i przed-cukrzycę i pomaga w tak wielu innych schorzeniach?

TN: Wielu Pana pacjentów wyzdrowiało z rzekomo nieuleczalnych chorób dzięki rezygnacji ze spożywania z pszenicy. Proszę opisać jeden lub dwa najbardziej dramatyczne przypadki.

WD: Do głowy przychodzą mi dwie osoby, głównie z uwagi na sposób, w jaki zareagowały na dietę, a także dlatego, że wciąż przeszywa mnie dreszcz na samą myśl o tym, jak wyglądałoby dziś ich życie, gdyby nie dokonały zmiany żywieniowych nawyków.

W książce opisałem historię Wendy, 36 letniej matki i nauczycielki, która chorowała na ciężkie wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Było z nią tak źle, że będąc na trzech lekach, miała ciągłe skurcze, biegunki i krwotoki tak obfite, że wymagała transfuzji. Kiedy ją poznałem, powiedziała mi, że jej gastrolog i chirurg zaplanowali już dla niej operację usunięcia jelita grubego oraz ileostomię. Wskutek tego zabiegu jej życie zmieniłoby się nieodwracalnie. Do końca życia musiałaby chodzić ze specjalną torbą na stolec. Zaleciłem jej natychmiast, aby zrezygnowała z pszenicy w diecie. Na początku nie chciała tego zrobić, gdyż wykonana u niej biopsja jelit oraz badania krwi wykazały, że nie choruje na celiakię. Mimo to więdząc, jakie niezwykłe rzeczy dzieją się po odstawieniu pszenicy, udało mi się ją przekonać – nie miała nic do stracenia. Po trzech miesiącach nie tylko schudła 12 kg, ale ustąpiły też wszystkie skurcze, biegunki i krwawienia. Minęło już dwa lata, a Wendy odstawiła wszystkie leki, a po chorobie nie ma śladu. Jej okrężnica pozostała nienaruszona i nie ma potrzeby korzystania ze specjalnych toreb. Można powiedzieć, że jest wyleczona.

Drugi przypadek, również opisany w książce, to Jason, 26-letni programista komputerowy, chorujący na bolesne zapalenia stawów. Żaden z trzech badających go reumatologów nie potrafił postawić diagnozy. Mimo to każdy przepisywał leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, które nie pomagały. Jason cały czas zmagał się z chodzeniem i nie był zdolny do poważniejszej aktywności fizycznej niż krótki spacer. Po pięciu dniach od wyeliminowania z diety pszenicy, ustały u niego wszystkie bóle stawów. Na początku nie chciał uwierzyć, że chodzi o pszenicę. Uważał to za niedorzeczne. Postanowił zjeść kanapkę i bóle powróciły. Dziś w ogóle nie je pszenicy i nie wie, co to ból.

TN: Pana pacjenci mają szczęście, bo tam gdzie to możliwe zmienia Pan dietę chorego, zamiast wypisywać im lekarstwa. Niestety lekarze tacy jak Pan stanowią mniejszość. Na swoim blogu opisywałem niedawno sytuację, w której koleżance mojej żony przeszły nieznośne bóle głowy dopiero po tym, jak przestała jeść zboża. Przedtem odwiedziła kilku lekarzy, którzy przepisywali jej tylko kolejne medykamenty. Dlaczego tak niewielu lekarzy ma świadomość tego, w jaki sposób zboża mogą wpływać na nasze zdrowie?

WD: Moim zdaniem cała współczesna medycyna podąża dziś drogą wysokich technologii, drogich i zyskownych procedur medycznych, leków oraz fatalnej opieki. Zbyt wiele osób w systemie straciło z oczu wizję pomagania innym, zapomniało, że naszą misją jest leczenie ludzi. Może to brzmi staroświecko, ale uważam, że opieka zdrowotna podlega dziś bardzo niedobrym tendencjom, które redukują jej znaczenie do transakcji finansowych obwarowanych przepisami prawa. Medycynie należy przywrócić jej związek z leczeniem ludzi.

Widzę również, że wielu lekarzy i ekspertów całkowicie rozczarowało się nieskutecznością porad żywieniowych. Jako że tzw. „wiedza” dietetyczna, upowszechniana od 50 lat, okazała się w tak wielu aspektach błędna, ludzie stracili wiarę, że odżywianie i metody naturalne mogą poprawić zdrowie człowieka. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że dieta i metody naturalne mają potężną moc uzdrawiania, pod warunkiem, że dobieramy je właściwie.

TN: Czy ma Pan nadzieję, że Pańska książka zmieni opinię lekarzy na temat diety, czy raczej opinia publiczna będzie musiała nauczyć się ignorować to, co mówią lekarze, i sama edukować się w zakresie zdrowia?

WD: Niestety, zapewne wiele osób przeczyta moją książkę, ich zdrowie ulegnie radykalnej poprawie, stracą na wadze, po czym opowiedzą o tym swojemu lekarzowi, a ten uzna te zmiany za zbieg okoliczności, urojenia lub efekt placebo. Wielu moich kolegów-lekarzy nie chce uznać potęgi diety nawet wtedy, kiedy na własne oczy widzą jej efekty. Zmiana tego nastawienia wymagać będzie bardzo dużo czasu.

Jednak muszę dodać, że coraz więcej lekarzy zaczyna otwierać się na metody leczenia niezwiązane ze standardowymi procedurami i lekarstwami. To oni będą, moim zdaniem, najbardziej pomocni dla swoich pacjentów, chcących poprawić swój stan zdrowia w zakresie, jaki opisałem w książce Wheat Belly.

TN: Gdyby więcej lekarzy znało problematykę, którą Pan opisuje, to czy myśli Pan, że zmieniliby swoje zalecenia dietetyczne? Czy raczej mantra, że „tłuszcze są niezdrowe, a zboża są zdrowe”, jest już zbyt głęboko zakorzeniona w mentalności lekarzy?

WD: Nie ulega wątpliwości, że dogmat o tym, że „tłuszcze są niezdrowe, a zboża są zdrowe”, będzie jeszcze długo dominował wśród lekarzy. Jednak każdy, kto zapozna się z wyczerpującą argumentacją, którą przedstawiłem w swojej książce, dojdzie do przekonania, że tzw. pszenica nie jest już pszenicą, tylko całkowicie zmienionym wytworem badań genetycznych. Mając tę wiedzę, lekarze zrozumieliby, że wiele powszechnych schorzeń można wytłumaczyć spożyciem tej nowoczesnej „pszenicy” i jej wpływem na organizm człowieka.

TN: Prof. Robert Lustig uważa, że insulinooporność oraz inne problemy metaboliczne wywołuje niemal wyłącznie nadmiar fruktozy. Z kolei Pan obwinia za to pszenicę. Kiedy byłem po trzydziestce, również u mnie zaczęły pojawiać się pierwsze objawy przed-cukrzycy, a prawie w ogóle nie jadłem cukru. Wiedziałem, że cukier jest niezdrowy, ale jadłem dużo makaronów, płatków i chleba. Proszę opisać, w jaki sposób spożycie pszenicy może wywołać cukrzycę typu 2 nawet u tych osób, które nie piją słodzonych napojów i nie zajadają się słodkimi batonami?

WD: Zgadzam się, że fruktoza to duży problem, jeśli chodzi o współczesną dietę Amerykanów. Podobnie jak pszenica, fruktoza znajdująca się w sukrozie [cukier trzcinowy lub buraczany – przyp.tłum], wysokofruktozowym syropie kukurydzianym [ang. HFCS], miodzie oraz syropie z agawy, sprzyja powstawaniu otyłości brzusznej [ang. visceral fat], podnosi poziom cukru we krwi, opóźnia usuwanie z krwi tzw. remnantów (pozostałości) chylomikronu [ang. chylomicron remnants], które przyczyniają się do arteriosklerozy. Z tego powodu w książce Wheat Belly nie twierdzę, że pszenica jest jedynym problemem w amerykańskiej diecie.

Jak wielu z nas przekonało się na własnej skórze, wyeliminowanie z diety cukru i fruktozy to bardzo dobry pomysł, ale nie rozwiązuje całego problemu, a jedynie jeden jego aspekt. Pszenica stanowi problem u ludzi, którzy wierzą, że jedzenie dużych ilości „zdrowych pełnoziarnistych produktów zbożowych” jest zdrowsze od jedzenia cukru.

Dwie kromki pełnoziarnistego chleba pszenicznego podnosi cukier bardziej niż biały cukier, bardziej niż wiele czekoladowych batonów. Aż dziw bierze, że mimo tego dietetycy wciąż zalecają zwiększone spożycie pełnoziarnistego pieczywa. Im więcej pszenicy jesz, tym wyżej i częściej rośnie u ciebie poziom cukru we krwi. To prowadzi do większych i częstszych wyrzutów insuliny do krwi, co z czasem wywołuje oporność na insulinę. A taki stan prowadzi wprost do cukrzycy.

Co ważne, te wysokie skoki stężenia cukru we krwi są szczególnie szkodliwe dla komórek beta trzustki, które odpowiadają za produkcję insuliny. Zjawisko to nazywa się glukotoksycznością. Komórki beta mają niewielką zdolność do regeneracji. Powtarzające się ataki glukotoksyczności zmniejszają liczbę zdrowych, produkujących insulinę komórek. Na skutek tego poziom cukru pozostaje na stałym, coraz wyższym poziomie, nawet na pusty żołądek. W ten sposób powstaje przedcukrzyca, prowadząca do cukrzycy.
Tak więc zwiększone spożycie pszenicy, które nam się zaleca, nie jest dobrą odpowiedzią na epidemię cukrzycy, która niebawem dotknie połowę Amerykanów, a na całym świecie 346 milionów ludzi. Moim zdaniem, spożywanie dużych ilości „zdrowych pełnoziarnistych produktów zbożowych” jest w dużej mierze przyczyną tej epidemii. Wyeliminowanie ich z diety pozwoli nam zapanować nad tą sytuacją, a nawet ją odwrócić.

TN: W swojej książce pisze Pan, że współczesna pszenica karłowata [ang. dwarf wheat] zawiera coraz więcej glutenu i wywołuje większe skoki glukozy we krwi w porównaniu z pszenicą, jaką jedli nasi pradziadkowie. Dr Jared Diamond i inni stawiają przekonującą tezę, że przyjęcie diety opartej na zbożach spowodowało, że ludzie stali się niżsi, grubsi i bardziej chorowici już w czasach przedbiblijnych, czyli wtedy kiedy współczesna, zmodyfikowana pszenica jeszcze nie istniała. Czy zatem pszenica zmieniła się z dobrej żywności na złą, czy raczej ze złej żywności na jeszcze gorszą?

WD. Wybrałbym raczej tę drugą odpowiedź. Pszenica nigdy nie była dobrą żywnością dla człowieka i jej spożycie zawsze wywoływało wiele negatywnych skutków u części populacji. Jednak dzisiejsza pszenica to już pokarm fatalny, szkodliwy dla zdrowia niemal u wszystkich.

Rzecz jasna, gdybyśmy głodowali, i jedyną dostępną żywnością byłby chleb, powinniśmy jeść chleb. Nie ulega wątpliwości, że pszenica, na wczesnym etapie rolnictwa, służyła do tego, aby przetrwać okresy, w których brakowało pokarmów upolowanych lub zebranych. Jak zauważa dr Diamond, pszenica, jako wypełniacz kaloryczny pozwalający przeżyć bez polowania, jest żywnością wygodną. Jednak od samego początku jej spożycie miało negatywne dla zdrowia skutki. Nawet wczesne odmiany takie jak pszenica samopsza [w oryg. einkorn – przyp tłum.] i płaskurka [w oryg. emmer] nie były dla człowieka zdrowe. Znane są doniesienia już z roku 100 n.e. dotyczące występowania celiakii.
Jednak dopiero zmiany genetyczne, dokonane w ostatnich 40-50 latach, w połączeniu z globalnymi zaleceniami spożywania coraz większej ilości pszenicy, doprowadziły do dzisiejszej tragicznej sytuacji. Te okoliczności zmieniły pszenicę z niezdrowego składnika naszej diety w dietetyczną zmorę całej ludzkości.
cdn..

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpr ... ostacia/0/
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

PSZENICZNY BRZUCH

Nieprzeczytany post autor: chanell » czwartek 26 lut 2015, 11:53

Pszeniczny Brzuch ciąg dalszy artykułu

TN: Porozmawiajmy o konkretnych schorzeniach, które pszenica wywołuje lub pogarsza. Jeden z czytelników mojego bloga pisał o swojej siostrze, która wyzdrowiała ze stwardznienia rozsianego po odstawieniu pszenicy. Inni opowiadali mi o wyzdrowieniu z fibromialgii , ADD oraz depresji. Czy wszyscy oni to „świry”, czy może „zdrowe produkty pełnoziarniste” mają związek z tymi schorzeniami?

WD: Mimo że w ostatnich kilkunastu latach osobiście widziałem niewiarygodną poprawę zdrowia po odstawieniu pszenicy u tysięcy pacjentów, to wciąż dowiaduję się o coraz to nowych korzyściach. Niemal co tydzień ktoś do mnie pisze o tym, jak poprawiło się jego zdrowie po rezygnacji z pszenicy.

Słyszałem również o wielu przypadkach poprawy, a czasami wręcz wyleczeniu z fibromialgii , ADD lub depresji. Jeśli chodzi o MS, widziałem poprawę tylko w dwóch przypadkach. Jest to stosunkowo rzadka choroba i nie spotykam się z nią często jako kardiolog. Niemniej biorąc pod uwagę siłę oddziaływania pszenicy na różne aspekty zdrowia człowieka, nie zdziwiłbym się, widząc remisję również i tej choroby, zwłaszcza że składniki pszenicy wywołują stany zapalne w obrębie centralnego układu nerwowego.

Niestety większość moim kolegów-lekarzy ignoruje ten związek i postrzega go jako czysty zbieg okoliczność. Dzieje się tak pomimo tego, że u wielu osób stany zapalne można w sposób powtarzalny „włączać” i „wyłączać” poprzez włączenie lub eliminację pszenicy z diety. Pogląd, że pełnoziarniste pokarmy zbożowe są zdrowe, jest dziś tak głęboko zakorzeniony w sposobie myślenia pracowników służby zdrowia, że są oni bardzo niechętni jakimkolwiek zmianom.
Nie sądzę, żeby moja książka wywoływała masową histerię, wskutek której każdy wyrzuci do śmieci wszystkie pokarmy z pszenicą tylko dlatego, że ja tak mówię. Pacjenci sami opowiadają o wielu korzyściach zdrowotnych związanych z eliminacją pszenicy z diety: tracą na wadze bez ograniczania liczby spożywanych kalorii, czują ulgę w przypadku wielu schorzeń, doświadczają subiektywnej poprawy samopoczucia i przypływu energii. Mogę powiedzieć, że wyeliminowanie z diety pszenicy jest najbardziej zadziwiającym i najskuteczniejszym sposobem na poprawę zdrowia, z jakim się spotkałem w swojej 25-letniej praktyce lekarskiej.

TN: Osobiście zrezygnowałem z pszenicy i innych zbóż głównie po to, aby schudnąć. Jednak miło się zdziwiłem, kiedy kilka innych dolegliwości również w krótkim czasie ustąpiło, m.in. łuszczyca, lekka astma, choroba refluksowa przełyku, zapalenie stawów. Jak często widział Pan rezultaty podobne do moich i dlaczego pszenica miałaby w ogóle wywoływać te schorzenia?

WD: Zmiany, które Pan opisał, to reguła, a nie wyjątek. Tylko czasami zdarza się osoba, która zrezygnowała z pszenicy i powie: „Straciłam na wadze 1,5 kg w ciągu miesiąca i nic innego się nie stało”.

Ostrożnie szacuję, że u 70% globalnej populacji oprócz utraty wagi, eliminacja z diety pszenicy poprawia stan zdrowia.
Różnorodność chorób spowodowanych spożyciem pszenicy, lub tych, które się po jej spożyciu nasilają, jest doprawdy zdumiewająca.

Nie ma jednego składnika pszenicy, który odpowiada za wszystkie negatywne skutki zdrowotne związane z spożywaniem tego zboża. Gliadyna bezpośrednio wywołuje stany zapalne, ale również pobudza apetyt. Gluten odpowiada za występowanie stanów zapalnych w jelitach oraz centralnym układzie nerwowym. Lektyny sprawiają, że jelita stają się bardziej przepuszczalne dla obcych białek, które wywołują schorzenia związane z zapaleniem bądź reakcją autoimmunologiczną (np. reumatoidalne zapalenie stawów i toczeń rumieniowaty). Amylopektyna A odpowiedzialna jest za powstawanie otyłości brzusznej, tj. „pszenicznego brzucha”, która jest przyczyną stanów zapalnych, insulinooporności, cukrzycy, zapalenia stawów oraz chorób serca.

TN: Więc jeśli chodzi o dolegliwości w układzie pokarmowym, głównym winowajcą jest zawarty w pszenicy gluten oraz lektyny? Czy jeszcze inne czynniki odgrywają jakąś rolę?

WD: Dziwne jest to, że choć pszenica negatywnie wpływa na niemal wszystkie aspekty funkcjonowania układu pokarmowego, i nie chodzi jedynie o celiakię, przyczyny tego zjawiska pozostają w dużej mierze poza zainteresowaniem badaczy. Zatem mogę jedynie spekulować, dlaczego pszenica tak mocno oddziałuje na ten aspekt zdrowia człowieka. Prawdopodobnie ma to związek z gliadyną, glutenem i lektynami działającymi pojedynczo lub w połączeniu. Jestem przekonany, że oprócz tych trzech składników są w pszenicy jeszcze inne szkodliwe dla człowieka substancje, działaniem których można by wyjaśnić, dlaczego efekt końcowy jest czymś więcej niż sumą składowych. Mam na myśli to, że eliminacja pszenicy z diety daje rezultaty, które wykraczają poza to, co wiemy o działaniu każdego
składnika z osobna.

TN:Czy każdy rodzaj glutenu jest równie szkodliwy, czy gluten dzieli się na lepszy i gorszy? I jeśli niektóre rodzaje glutenu są gorsze, to czy gluten zawarty we współczesnej pszenicy jest szczególnie niekorzystny dla człowieka?

WD: Struktura aminokwasów glutenu może być różna, ale wszystkie jego odmiany mają jedną i tę samą cechę, pożądaną przez piekarzy i konsumentów – lepkosprężystość [ang. viscoelasticity]. Dzięki niej można modelować ciasto podrzucając je w powietrze, można formować kawałki pizzy, można nadawać mu dowolne kształty – od pity po ciabattę.

Najgorszym i najbardziej szkodliwym rodzajem glutenu są jego nowe odmiany będące owocem pracy genetyków. Zmiany wprowadzone w zakresie zbioru genów „D” („genomu”), które są charakterystyczne dla dzisiejszej pszenicy półkarłowatej [ang. semi-dwarf wheat] najprawdopodobniej doprowadziły do czterokrotnego wzrostu zachorowań na celiakię. Tylko w ostatnich 20 latach zapadalność na tę chorobę podwoiła się. Mniej szkodliwy gluten występował w starych odmianach pszenicy takich jak samopsza i płaskurka – mniej szkodliwy, ale nie nieszkodliwy.

Moim zdaniem gluten w każdej formie, a już szczególnie ten dzisiejszy, jest dla człowieka tak szkodliwy, że najlepiej byłoby się z nim całkowicie rozstać.

TN: Czy swoim pacjentom zaleca Pan dietę beglutenową, czy zarówno bezglutenową jak i bezcukrową? Pytam o to, ponieważ kiedy ludzie rezygnują z obu produktów, nabierają przekonania, że ich dolegliwości powodował cukier, a nie zboża.

WD: Tak, cukier jest również na liście pokarmów niedozwolonych. Nie ulega wątpliwości, że przynajmniej dla niektórych ludzi, zwłaszcza młodych, dużym problemem jest spożycie cukru w napojach, fast-foodach i rozmaitych przekąskach.

Jednak u większości ludzi samo wyeliminowanie z diety cukru połączone ze spożywaniem zwiększonej ilości “zdrowych pokarmów pełnoziarnistych” zamiast do chudnięcia, prowadzi do tycia. Często doświadczają tego osoby, które w dobrej wierze stosują się do zaleceń tzw. zdrowego odżywiania, ograniczają spożycie słodkich przekąsek, zwiększają spożycie „zdrowych produktów pełnoziarnistych” i w efekcie kończą z 10 -, 20 – , a nawet 40-kilogramową nadwagą.

Tymczasem należy odwrócić kolejność, czyli w pierwszym rzędzie zrezygnować z pszenicy, a ochota na słodycze niemal zawsze znacząco maleje, ponieważ eliminuje się z diety pobudzającą apetyt gliadynę. Dużo łatwiej jest najpierw zrezygnować z pszenicy niż z cukrów.

Rzecz jasna w całej sprawie nie chodzi tylko o to, ile ważymy. Liczą się również inne aspekty zdrowia, na które nawet cukier nie ma wpływu, takie jak zapalenia stawów, choroba refluksowa przełyku, zespół drażliwego jelita, wysypki, negatywny wpływ na mózg, zatrzymywanie wody w organizmie itp.

TN: W znanej książce pt. Nutrition and Physical Degeneration dr Weston A. Price opisywał, jak tradycyjne populacje namaczały i fermentowały ziarna zbóż przed ich spożyciem. Czy uważa Pan, że w ten sposób zboża stają się mniej szkodliwe dla zdrowia? Czy raczej dzisiejsze zmutowane odmiany pszenicy są tak bardzo przepełnione niebezpiecznymi białkami, że te tradycyjnie metody niewiele zmieniają?

WD: Namaczanie i fermentacja sprawia, że w pszenicy, pokarmie szkodliwym, zmniejsza się, poza innymi rzeczami, zawartość lektyn i glutenu. Innymi słowy pszenica staje się wskutek tego pokarmem mniej szkodliwym. Ale trzeba uważać, aby nie wpaść w tę samą pułapkę, w jaką wpadli dietetycy i instytucje zajmujące się tzw. zdrowiem publicznym. Zalecają one, aby pokarm szkodliwy (białą mąkę) zastępować pokarmami mniej szkodliwymi (produktami pełnoziarnistymi), tak jakby spożycie mnóstwa pokarmów mniej szkodliwych było dla nas zdrowe. To właśnie taka błędna logika spowodowała cały ten żywieniowy bałagan.

Na przykład namaczanie ziaren zmniejsza zawartość lektyn o ok. 35 %. Robi się więc lepiej, ale wciąż nie jest dobrze. Pozostajemy narażeni na negatywne skutki spożywania pszenicy, w tym pobudzony apetyty od glidyny, wysokie stężenie cukru we krwi od amylopektyny A, stany zapalne od glutenu i gluteniny, zwiększona przepuszczalność jelit dla obcych białek od lektyn.

Podobnie fermentacja na zakwasie chlebowym zmniejsza zawartość węglowodanów, ale nie zmienia innych aspektów negatywnego wpływu pszenicy na zdrowie. I znowu – robi się lepiej, ale nie jest dobrze.
Nawet genetycy pracują dziś nad tym, żeby zmodyfikować pszenicę w taki sposób, aby była mniej szkodliwa. Jeden z obszarów badań dotyczy prób usunięcia wszystkich szkodliwych sekwencji glutenu. Jak zwykle badacze znają budowę genetyczną tego zboża, ale nie rozumieją jak na człowieka wpływa jego spożycie.

Zatem bez względu na to co piekarze lub genetycy robią, aby zmienić pszenicę, zasadniczo pozostaje ona tym samym pokarmem, ze wszystkimi niekorzystnymi właściwościami: pobudza apetyt, działa negatywnie na funkcjonowanie mózgu, wywołuje stany zapalne, inicjuje procesy autoimmunologiczne i wywołuje otyłość.

[bTN: A jak wpływają na nas inne ziarna, np. kamut, orkisz, owies, szarłat, gryka. Czy są dla nas zdrowe, czy nie?][/b]

Patrząc ewolucyjnie, kamut i orkisz to starsze formy pszenicy. Zatem nie doszło u nich do szkodliwych modyfikacji genomu „D” jakie miały miejsce w przypadku nowoczesnej pszenicy. Ale to wciąż pszenica. Oznacza to, że będzie tam gliadyna (choć jej działanie w zakresie pobudzania apetytu będzie mniejsze niż jej współczesnego odpowiednika), będą też lektyny zwiększające przepuszczalność jelit. Oba składniki podnoszą dodatkowo stężenie cukru we krwi.

Jeśli chodzi o oddziaływanie na układ odpornościowy, owies rzeczywiście różni się znacząco od pszenicy. Jednak problem z owsem polega na tym, że niezwykle mocno podnosi poziom cukru we krwi. Miska gotowanej, ekologicznej, grubo mielonej owsianki bez dodatku cukru u osoby zdrowej zwiększy poziom cukru do 150 mg/dl, 200 mg/dl, czasami nawet więcej. U cukrzyka lub przedcukrzyka nawet 300 mg/dl po zjedzeniu owsianki nie jest rzadkością.
Szarłat i gryka to ziarna, które nie mają związku z pszenicą i zasadniczo są czystymi węglowodanami. W przeciwieństwie do pszenicy nie wywołują skutków immunologicznych, neurologicznych, ani nie pobudzają apetytu. Jednak, podobnie jak owies, podnoszą stężenie cukru we krwi i wywołują wszystkie efekty z tym związane (zwiększona oporność na insulinę oraz glikacja – w oku, w tkankach chrzęstnych, w tętnicach oraz glikacja cząstek LDL). Z tego powodu doradzam pacjentom, aby te wszystkie ziarna spożywali w niewielkich ilościach, tj. nie więcej niż pół filiżanki po ugotowaniu, i tylko w ramach diety ubogiej w węglowodany (np. średnio 40-50 gramów dziennie).

TN: Z jaką reakcją spotkała się Pana książka, czy może jest jeszcze za wcześnie, żeby to oceniać?

WD: Reakcja jest znakomita. W ciągu pierwszych 9 dni od opublikowania Wheat Belly trafiła na listę bestselerów „New York Times”.

Jednak najważniejsze dla mnie jest to, że niemal codziennie dostaję od ludzi sygnały, że moja książka zmieniła jakość ich życia. Piszą o gwałtownym spadku wagi ciała w sytuacji, w której wszystko inne dotychczas zawodziło; o uldze w przewlekłych bólach; o spadającym poziomie cukru we krwi etc. Szczególnie cieszy mnie to, że dzięki mediom społecznościowym o tych zmianach dowiaduję się zaledwie po kilku dniach od zmiany diety. Nawet w swojej praktyce lekarskiej informacje o poprawie zdrowia docierały do mnie zwykle po kilku miesiącach. Teraz dowiaduje się o nich po kilku-, kilkunastu dniach od przejścia na dietę bezpszeniczną.

TN: Czy była jakaś reakcja ze strony tzw. ekspertów, dla których pełnoziarniste produkty zbożowe to nieodzowny element zdrowej diety? Podejrzewam, że nie jest Pan zbytnio popularny w tych kręgach.

WD: Odżywianie to niezwykle ważne zagadnienie, które budzi wiele emocji. Dietetycy i inni „eksperci” ds. żywienia zostali mocno zindoktrynowani w zakresie pozytywnego wpływu na człowieka „zdrowych pokarmów pełnoziarnistych”. W związku z tym ich pierwszą reakcją na poglądy takie jak moje jest zwykle złość. Utrzymują, że musi to być jakaś chwilowa moda na odchudzanie, która szybko minie. Jednak każdy, kto przeczyta Wheat Belly zrozumie, że jest dokładnie na odwrót. Książka omawia to wszystko, czego się publicznie nie mówi na temat zbóż zmienionych genetycznie nie tylko w celu zwiększenia plonów, ale również pobudzenia apetytu konsumenta.

Grupa producentów pszenicy o nazwie „Grain Foods Foundation” zdążyła już wydać publiczne oświadczenie, że zamierza przeprowadzić kampanię PR mającą na celu zdyskredytowanie mnie i moich argumentów. W odpowiedzi na to opublikowałem „List otwarty do Grain Foods Foundation”, który również rozesłałem do rozmaitych mediów, zapraszający moich adwersarzy do publicznej debaty na ten temat w świetle kamer. Jak dotąd nie otrzymałem odpowiedzi i sądzę, że nigdy nie otrzymam. Biorąc pod uwagę badania i wiedzę, jaką zgromadziłem w swojej książce, wątpię, by ktokolwiek z branży chciał pozwolić na publiczne nagłośnienie tej problematyki.

TN: Ostatnie pytanie. Teraz, kiedy książka jest już na rynku, czy kiedykolwiek leży Pan w nocy nie mogąc zasnąć, i zastanawia się, czy dobrzy ludzie z Monsanto lub Pillsbury planują Pana koniec? Gdybym był na Pana miejscu, unikałbym przez jakiś czas ciemnych uliczek.

WD: Dzięki za ostrzeżenie! Prowadząc kampanię przeciw pszenicy z pewnością narobiłem sobie wpływowych wrogów. Mam na myśli wielki przemysł spożywczy, wielomiliardowy agrobiznes, grupy producenckie zbóż oraz – ku mojemu zdziwieniu – przemysł farmaceutyczny. Byłem wstrząśnięty (choć pewnie nie powinienem być, wiedząc, do czego ci ludzie są zdolni), kiedy dowiedziałem się, że przynajmniej jedna grupa producencka pszenicy jest opłacana przez przemysł farmaceutyczny. To naprawdę niepokojące.

Mimo wszystko, skupiam się na upowszechnianiu wiedzy na ten temat i bardzo pomagają mi w tym historie z życia osób, które dzięki niej na nowo odzyskały zdrowie, pozbyły się bólów itd. Można to wszystko osiągnąć postępując odwrotnie do tego, co zalecają nam instytucje publiczne. Trzeba tylko porzucić ślepą wiarę w „zdrowe pełnoziarniste pokarmy”.

TN: Bardzo dziękuję, że znalazł Pan czas, aby odpowiedzieć na nasze pytania. Mam nadzieję, że Pańska książka sprzeda się w milionach egzemplarzy.

Za Michealem Eadesem wypada też odnotować, że dr Davis pozbył się również pokutujących w środowisku kardiologów lęków przed tłuszczami w diecie, zwłaszcza tłuszczami nasyconymi. Oto co pisze na ten temat w swojej książce:

„Antytłuszczowa fobia, jaka panuje od ponad 40 lat, zniechęciła nas do spożywania takich pokarmów jak jaja, wołowina i wieprzowina z uwagi na zawartość w nich tłuszczów nasyconych. Jednak tłuszcz nasycony nigdy nie stanowił problemu. To węglowodany w połączeniu z tłuszczem nasyconym powodują gwałtowny przyrost cząsteczek LDL we krwi. Problemem były zawsze bardziej węglowodany niż tłuszcze nasycone. W rzeczywistości nowe badania oczyściły tłuszcze nasycone z zarzutów o to, że zwiększają ryzyko wystąpienia ataku serca lub udaru”.
[imghttps://tajnearchiwumwatykanskie.files.wordpress.com/2014/06/kuchnia-bez-pszenicy.jpg?w=640][/img]

Książki dr Williama Davisa Dieta bez pszenicy oraz Kuchnia bez pszenicy stanową więc przeciwwagę dla wszechobecnej i nachalnej w Polsce promocji zbóż, zachwalanych jako zdrowa żywność. Momentami można odnieść wrażenie, iż bez kilku kromek chleba dziennie, bez płatków śniadaniowych i bez owsianki wyginiemy jako gatunek. Prawda jest natomiast taka, że o ile rozwój rolnictwa i uprawa zbóż umożliwiły gwałtowny przyrost naturalny oraz ukształtowanie się nowoczesnych społeczeństw opartych na specjalizacji i podziale pracy, o tyle pod względem zdrowotnym okazały się dla nas katastrofą. Dobrze ujął to prof. Jared Diamond, pisząc w swojej nagrodzonej nagrodą Pulitzera książce pt. Guns, Germs and Steel:

Chociaż zaakceptowanie rolnictwa miało najpewniej decydujące znaczenie dla lepszego życia, to pod wieloma względami okazało się tragedią, z której nigdy się nie podnieśliśmy.

Mateusz Rolik

NowaDebata.pl
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpr ... ostacia/0/

Książki nie czytałam ,a na artykuł trafiłam przypadkiem. Jeszcze całego nie przeczytałam ,ale postanowiłam wstawić na forum żeby nie przepadł w czeluściach internetu.Jednak to co udało mi się przeczytać ( więcej niż połowę ), potwierdzam ! Od 10 stycznia nie jem produktów z pszenicy tylko żytnie ,jestem na diecie odkwaszającej pewnego lekarza z Czech i bez żadnej głodówki mam o 6 kg mniej .Przeszły mi bóle stawów ,wątroby i zgaga .Mam więcej siły ,mimo że nie piję kawy i herbaty ( herbatę tylko zieloną ).
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
sandra
Posty: 2315
Rejestracja: sobota 27 gru 2014, 19:20
x 96
x 176
Podziękował: 1352 razy
Otrzymał podziękowanie: 4878 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: sandra » piątek 27 mar 2015, 11:22

Na prośbę @chanell wstawiam w całosci post do tego watku
Jest zamieszczony równiez tutaj;
viewtopic.php?f=16&p=35398#p35398.
Juz w maju 2013 roku ukazał sie oficjalny raport w Szwecji.
Brian Shilhavy - Health Impact News Editor

Szwecja stała się pierwszym zachodnim krajem, który rozwija narodowy program
dietetyczny, odrzucający popularne niskotłuszczowe dogmaty dietetyczne, na
rzecz diety niskowęglowodanowej, wysokotłuszczowej. Zmiana w poradnikach
dietetycznych nastąpiła po opublikowaniu wyników dwuletnich badań
niezależnej Szwedzkiej Rady ds. Technologii Medycznej. Komitet przestudiował
16.000 badań opublikowanych do 31 maja 2013 roku.
Szwedzki doktor, Andreas Eenfeldt, który prowadzi najpopularniejszy blog o
zdrowiu w Skandynawii (DietDoctor.com), opublikował niektóre fragmenty tych
badań po angielsku:
Polepszenie wskaźników zdrowotnych podczas stosowania diety
niskowęglowodanowej
„Duże zwiększenie poziomu cholesterolu HDL („dobry cholesterol”) bez
zaistnienia większych zmian w poziomie cholesterolu LDL („zły cholesterol”).
Zarówno podczas umiarkowanej diety niskowęglowodanowej, podczas której
przyjmuje się z węglowodanów mniej niż 40% ogólnie wchłanianej energii, jak
i podczas ścisłej diety niskowęglowodanowej, gdzie węglowodany stanowią
mniej niż 20% ogólnie wchłanianej energii. Co więcej, ścisła dieta prowadzi
do uzyskania lepszego poziomu glukozy u ludzi cierpiących na nadwagę i
cukrzycę oraz marginalnie zmniejsza poziom trójglicerydów”.
Dr Eenfeldt przedstawił także artykuł z lokalnej szwedzkiej gazety,
opisującej odkrycia Komitetu:
„Masło, oliwa z oliwek, kremowa śmietana i bekon nie są szkodliwymi
pokarmami. Wręcz przeciwnie. Tłuszcz jest najlepszą rzeczą dla ludzi
chcących stracić wagę. I nie ma powiązania między wysokim poziomem
wchłanianych tłuszczów i chorobami układu sercowo-naczyniowego. W
poniedziałek, SBU, Szwedzka Rada ds. Technologii Medycznej zrzuciła
informacyjną „bombę”. Po 2-letnim dochodzeniu, przestudiowaniu 16.000 badań,
raport „Dietetyczne leczenie otyłości” zmienia konwencjonalne poradniki dla
otyłych lub diabetyków. Przez długi czas system opieki zdrowotnej szerzył
opinię, że należy unikać tłuszczów, głównie nasyconych oraz kalorii. W
zamian system opieki zdrowotnej nakłonił diabetyków do jedzenia dużych
ilości owoców (= cukier) i produktów niskotłuszczowych ze znaczną ilością
cukrów lub sztucznych słodzików - ten ostatni jest niebezpiecznym bodźcem
dla osób uzależnionych od cukru. Dieta niskowęglowodanowa (LCHF –
niskowęglowodanowa, wysokotłuszczowa jest szwedzkim „wynalazkiem”) nie
będzie już uznawana za szkodliwą, kłamliwą i zachcianką nie mającą podstaw
naukowych. Raport drastycznie zmienia aktualne pomysły i doradza dietę
niskowęglowodanową, wysokotłuszczową jako najlepszą broń przeciwko otyłości.
Raport opracował komitet ekspertów składający się z 10 lekarzy - część z
nich była sceptycznie nastawiona do diety niskowęglowodanowej na początku
badań. Jednym z członków komitetu był Profesor Fredrik Nyström, z Linköping
(Szwecja) – długotrwały krytyk diety niskotłuszczowej i zwolennik
korzystnego działania nasyconych tłuszczów, pochodzących ze źródeł takich
jak masło, śmietanka kremowa i bekon”.
Niektóre cytaty profesora Nyström’a przetłumaczone na angielski przez dr.
Eenfeldt’a:
„Pracowałem nad tym tak długo. To wspaniałe uczucie mieć ten raport naukowy
i wiedzieć, że sceptycyzm związany z dietą niskowęglowodanową wśród moich
współpracowników znikł podczas pracy. Gdy wszystkie studia naukowe są
podsumowane, rezultat jest niezaprzeczalny - nasz głęboko osadzony lęk przed
tłuszczem jest kompletnie bezzasadny. Nie tyje się od tłustego jedzenia, tak
samo jak nie dostaje się arterosklerozy od wapnia lub nie staje zielonym od
zielonych warzyw.”

Nyström długo namawiał do znacznego zmniejszenia przyjmowania bogatych w
węglowodany pokarmów zawierających duże ilości cukru i skrobi, w celu
utrzymania zdrowego poziomu insuliny, lipidów we krwi i dobrego
cholesterolu. To w praktyce oznacza unikanie cukru, ziemniaków, makaronów,
ryżu, mąki pszenicznej, chleba, oraz użycie oliwy z oliwek, orzechów, masła,
śmietany kremowej, tłustych ryb i tłustszych kawałków mięsa.
„Jeśli jesz ziemniaki, mógłbyś równie dobrze zjeść cukierki. Ziemniaki
zawierają glukozę w łańcuchach, które w przewodzie pokarmowym zamieniane są
na cukier. Taka dieta powoduje zwiększony poziom cukru we krwi, a później
drastycznie zwiększa poziom hormonu insuliny.”

„Jest wiele mantr, które akceptujemy jako prawdy:
-„Kalorie to kalorie, bez znaczenia skąd pochodzą”
-„Wszystko zależy od balansu między pochłanianymi ilościami kalorii, a
zużywanymi”
-„Ludzie są grubi, ponieważ zbyt mało się ruszają”
-„Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia”
Oczywiście to nie są prawdy. Tego typu nonsensy sprawiają, że ludzie z
problemami wagowymi źle się czują sami ze sobą. Jak gdyby wszystko było
spowodowane ich gorszym charakterem. Dla wielu ludzi większa ilość
przyjmowanego tłuszczu oznacza, że czują się nasyceni, dłużej w takim stanie
pozostają i nie muszą jeść co kilka minut. Z drugiej strony - nie będziesz
czuł się nasycony po wypiciu Coli lub po zjedzeniu czegoś niemal
beztłuszczowego, jak np. niskotłuszczowe jogurty owocowe pełne cukru. Pewnie,
ćwiczenia fizyczne są wspaniałe pod wieloma względami, ale to od czego
głównie zależy waga, to dieta.”

Co USDA* aktualnie koryguje w swoich przewodnikach?
Literatura naukowa zawierająca opis niebezpieczeństw związanych z
rafinowanymi węglowodanami i korzyści ze spożywania zdrowych tłuszczów
pojawiała się przez dekady. Jednym z prawdopodobnych powodów, dla których te
badania zostały przeprowadzone w Szwecji jest fakt, że wiele osób faktycznie
przestrzegało zaleceń takich diet. Aktualnie w Szwecji około 14% populacji
cierpi na nadwagę - w porównaniu - jedna trzecia populacji w USA.
Czy Stany Zjednoczone podążą za USDA i skorygują swoje poradniki
dietetyczne? Raczej nie. Jak wcześniej wspomniałem w opublikowanym artykule
You the Taxpayer are Funding the Agri Business Takeover of our Food Supply
(Ty podatniku fundujesz Agro-biznesowi przejęcie naszych zapasów żywności),
poradniki odżywiania USDA faworyzują mocno dotowane uprawy, takie jak:
pszenica, soja i kukurydza. Polityka jest aktualnie zbyt silna w Stanach, by
pozwolić na zmiany dietetyczne, prowadzące do zmniejszenia dochodów
korporacji oraz ich produkcji taniego jedzenia dominującego światowe zapasy
żywności.
Porady dotyczące diety niskowęglowodanowej, wysokotłuszczowej zaczęły się
pojawiać w latach 20.XX wieku, gdy została rozwinięta idea diety
ketogenicznej w Szpitalu John’a Hopkinsa. Była ona stosowana w leczeniu
dzieci cierpiących na epilepsje, które nie reagowały na leki. Z nadejściem
poradników dietetycznych USDA, zaczynając od raportu McGover’na w latach 70.,
gdzie tłuszcz został potępiony, system opieki zdrowotnej promował diety
niskotłuszczowe. Można zobaczyć oryginalny materiał telewizyjny dotyczący
tego raportu z 1977 roku w klipie na YouTube od The Fat Head.
W 2002 roku dziennikarz naukowy Gary Taubes rozpoczął pisanie o
niebezpieczeństwach związanych z dietą wysokowęglowodanową i korzyściach
diety wysokotłuszczowej. Jego praca została opublikowana zarówno w N.Y Times
i Time Magazine. Artykuł miał tytuł „What If It Were All a Big Fat Lie!”
(„Co, gdyby to wszystko było jednym wielkim tłustym kłamstwem!”). Główny
nurt mediów zakrywa prawdę o błędach niskotłuszczowej diety już od wczesnych
lat 2000. A dr Atkins i jego niskowęglowodanowa, wysokotłuszczowa dieta,
która istnieje od wielu lat, zbiera od tegoż czasu ogromne grono ludzi
idących tym śladem. Różne formy tej diety istnieją dzisiaj w Stanach, lecz
wciąż są uważane za skrajne i ekstremalne. Dieta ta jest ciągle atakowana
przez rząd i system medyczny, mimo że firmy farmaceutyczne spieszą się z
patentowaniem leków naśladujących efekty ketozy w diecie, głównie podczas
leczenia raka, co jest największym rynkiem udziałowym dla firm
farmaceutycznych.
Podczas gdy Szwedzi poczynili ogromny krok naprzód, postępując zgodnie z
zaleceniami komisji, która przestudiowała 16.000 badań i potwierdziła
naukowo to, co istniało od wielu lat, nikt nie spodziewa się, żeby Stany
Zjednoczone miały zrobić cokolwiek podobnego w najbliższym czasie.
To zależy od Ciebie, czy zrobisz własne badania, by zrozumieć PRAWDZIWE
fakty o zdrowej diecie.

USDA - odpowiednik polskiego ministerstwa rolnictwa
tłumaczenie: Eryk Henne
źródło http://healthimpactnews.com/2013/sweden ... nutrition/
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: chanell » niedziela 19 kwie 2015, 10:38

Jedz kasze! Będziesz zdrowy i schudniesz

Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów kasz - od jaglanej przez gryczaną aż po kuskus. Bardzo często nie wiemy, która kasza jest dla nas najlepsza - i czy w ogóle powinniśmy ją spożywać. Wątpliwości w tym zakresie rozwiewa dietetyk kliniczny, Aneta Korzeniecka.

I tak, okazuje się, że kasza zawiera w sobie więcej wartościowych substancji niż ryż, ziemniaki czy makaron. Jest bogatym źródłem węglowodanów złożonych, które stabilizują poziom glukozy oraz insuliny we krwi. Dostarcza błonnika, białka, składników mineralnych oraz witamin z grupy B.

- Kaszę powinniśmy spożywać jak najczęściej: 3-4 razy w tygodniu wystarczy, ale idealnie byłoby, gdybyśmy jedli ją codziennie - mówi specjalistka. - Spore ilości kasz powinny spożywać te osoby, które dbają o sylwetkę bądź zmagają się z nadwagą, a to dlatego, że kasza wspomaga metabolizm i spalanie tłuszczu. Pamiętajmy jednak, by nie jeść kasz wieczorem, bo energia uwalniana z takiego posiłku jest wtedy zbędna: nadmiar węglowodanów może odłożyć się w postaci tkanki tłuszczowej.

Na koniec warto podkreślić, że kasza przed ugotowaniem powinna zostać dobrze przepłukana. Zabieg ten podniesie jej smak.
http://www.interia.tv/wideo-jedz-kasze- ... Id,1718480


w linku video
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Ulena
Posty: 2
Rejestracja: wtorek 11 sie 2015, 12:21
Otrzymał podziękowanie: 5 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: Ulena » wtorek 11 sie 2015, 12:26

Jeżeli chodzi o gluten, to jak przeszłam na dietę optymalną wymieszaną z eliminacyjną, to odkryłam, że mam problem z tolerancją glutenu. Szkoda tylko, że minęły lata zanim lekarze zdiagnozowali mi celiakię. Dlatego jeżeli macie objawy związane ze spożywaniem glutenu to idźcie do dobrego alergologa i gastrologa i postarajcie się zdiagnozować co wam jest. Ja mam celiakię i u mnie nawet śladowe ilości glutenu mogą być bardzo szkodliwe, więc nie ma co olewać takich rzeczy. Zobaczcie czy macie u siebie objaw celiakii i czy nie jest konieczna wizyta u lekarza http://www.biomedical.pl/zdrowie/objawy ... -6026.html http://www.biomedical.pl/dieta/celiakia ... -4679.html
0 x



Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 20 sty 2016, 19:50

jednak dieta Kwaśniewskiego działa (cytuję za >ga<):

Pan Marek schudł 60 kg jednym prostym sposobem

Obrazek

Marek Konopka (42 l.), nadsztygar z kopalni Budryk w Rybniku, jeszcze 2 lata temu był zupełnie innym człowiekiem. Życie było dla niego udręką – szybko się męczył, każdy ruch sprawiał problem. Tak było do czasu, aż zrzucił 60 kilogramów. I nową wagę utrzymuje!

– Ważyłem 150 kg. Walczyłem z nadwagą, stosowałem różne diety. Chudłem, ale szybko przybierałem na wadze dwa razy więcej – wspomina tamte czasy. – Życie było coraz trudniejsze. Dotarcie z parkingu do biura na II piętro to było jak wejście na wieżę Eiffla. Gdy doszły choroby: nadciśnienie, przerost komory serca, stłuszczenie wątroby, powiedziałem „pas”.
W 2012 r. pan Marek zaczął się odchudzać dietą wysokotłuszczową. Ze 150 kg zszedł najpierw do 140 kg. Poszukał pomocy u dietetyków, którzy ustawili mu dietę pod wagę i wzrost. Przez rok do września 2013 r. udało mu się zejść do 83 kg! Od 2 lat jego waga utrzymuje się na poziomie 90 kg.
– Czuję się świetnie! Mam dobre wyniki i jestem zdrowym człowiekiem – mówi szczęśliwy górnik z Rybnika.

W diecie pana Marka najważniejsze są tłuszcze, białka i jak najmniej węglowodanów. Podstawa to żółtka jaj, śmietana 30-procentowa, wieprzowina i golonka. Odstawił chleb, cukier i mąkę. Niemożliwe? – A jednak, to działa. Cała nasza rodzina stosuje dietę wysokotłuszczową. Miesięcznie kupujemy 1000 jajek i jesteśmy zdrowi! – zapewniają Jolanta Marek i Konopkowie.

http://www.fakt.pl/polska/marek-knopka-bylem-150-kilogramowym-slonikiem,artykuly,604998.html
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
euroscan
Posty: 593
Rejestracja: sobota 02 sie 2014, 11:58
x 1
x 19
Podziękował: 881 razy
Otrzymał podziękowanie: 820 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: euroscan » czwartek 21 sty 2016, 07:22

Miesięcznie kupujemy 1000 jajek i jesteśmy zdrowi!

- cena dobrego jajka to wydatek 70 do 100 groszy.
- to trzeba być sędzią trybunału konstytucyjnego w stanie spoczynku aby mieć na to swoje zdrowie.
0 x


"własnymi zębami kopiemy sobie grób" Thomas Maffet

Awatar użytkownika
mikok
Posty: 137
Rejestracja: niedziela 28 gru 2014, 22:16
Lokalizacja: Poznań
x 7
Podziękował: 108 razy
Otrzymał podziękowanie: 185 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: mikok » czwartek 21 sty 2016, 21:59

Ja schudłem 17 kg odstawiając cukier, chleb, nabiał i białą mąkę (pierwsze 10 kg w 3 miesiące) więc jest to możliwe.
0 x



Awatar użytkownika
chanell
Administrator
Posty: 7741
Rejestracja: niedziela 18 lis 2012, 10:02
Lokalizacja: Kraków
x 1419
x 406
Podziękował: 14175 razy
Otrzymał podziękowanie: 13801 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: chanell » czwartek 21 sty 2016, 22:16

Oczywiście że jest możliwe ! Mikok a co jesz zamiast chleba ? Ja jem tylko żytni na zakwasie ,ale nie zawsze umiem sobie go odmówić.W ubiegłym miesiącu nie jadłam chleba kilka dni ( dokładnie 7 ) i zrzuciłam 3 kg .Rano na śniadanie ,zamiast chleba jadłam szejk owocowy,pożniej obiad z warzyw z niewielkim dodatkiem mięsa drobiowego a na kolację znowu szejk.To mozna stosować tylko tydzień .
0 x


Lubię śpiewać, lubię tańczyć,lubię zapach pomarańczy...........

Awatar użytkownika
mikok
Posty: 137
Rejestracja: niedziela 28 gru 2014, 22:16
Lokalizacja: Poznań
x 7
Podziękował: 108 razy
Otrzymał podziękowanie: 185 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: mikok » czwartek 21 sty 2016, 22:35

Przez pierwsze 3 miesiące chleba prawie nie jadłem. A jeśli już się zdarzyło to żytni na zakwasie który sam robię. Mąkę na chleb kupuję w młynie żytnią razową i żytnią sitkową 1400 mieszam po połowie i dodaję dwie garście nasion lnu. W zasadzie to wtedy jadłem mięso ze świeżymi surówkami i piłem soki warzywno-owocowe. Cukier zamienilem na ksylitol. Po jakimś czasie musiałem powrócić do ziemniaków bo waga spadła mi do 67kg.
Zapomniałbym dodać że w tamtym okresie zrobiłem 4 płukania wątroby metodą Huldy Clark. Po takim płukaniu waga szybko spadała. Była wiosna i zrobiłem też odwiert w brzozie - piłem ok 2 litrów soku z brzozy dziennie.
0 x



Awatar użytkownika
Krystaliczna44
Posty: 42
Rejestracja: poniedziałek 06 lip 2015, 20:05
x 3
x 10
Podziękował: 25 razy
Otrzymał podziękowanie: 78 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: Krystaliczna44 » środa 10 lut 2016, 15:06

Żywienie oparte na małej ilości węglowodanów (szczególnie pustych kalorii, jak kluski, bułeczki) to jedno, natomiast żywienie optymalne to zupełnie co innego. Pierwsze polecam, drugiego nie.
Dariusz...
Każda dieta w krótkim czasie pomaga. Jej wartość stwierdza się po długim czasie. Wśród optymalnych była afera z masowym zachorowywaniem na raka osób, które stosowały ją kilka lat. Sama znałam osoby, które po kilkuletnim okresie stosowania miały poważniejsze problemy ze swoim zdrowiem. Nie pytałam się dokładnie, ale były przeciwnikami tej diety. Kiedy ludzie zaczęli chorować, pisano, że złe proporcje stosowali. To jest już typowa racjonalizacja, próba obrony swojej wiary w dietę. I jaka zawsze możliwość tłumaczenia jest z tego tytułu. Dieta dobrze opracowana nie może zaszkodzić, bo się źle proporcje zastosowało. I nie aż tak, że zdrowie niszczy. Dieta optymalna to jedna z diet kombinowanych, będzie zakwaszać. Niby optymalni piszą, że nie, ale okazuje się inaczej.
Ludzie są podekscytowani, bo to początkowo przynosi efekty. Trudno rozmawiać, bo to, co medycyna krytykuje często za szybko uważa się za dobre. To nie jest argument, że jak medycyna krytykuje, to jest to coś dobrego. Za dużo węglowodanów w diecie, szczególnie tzw. zapychaczy to źle, ale dieta optymalna to pójście w drugą skrajność.
1 x


Kiedy złe zamyka drzwi, Bóg otwiera okno.

Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13132
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 679
Podziękował: 30186 razy
Otrzymał podziękowanie: 19674 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » środa 10 lut 2016, 16:23

euroscan pisze:
Miesięcznie kupujemy 1000 jajek i jesteśmy zdrowi!

- cena dobrego jajka to wydatek 70 do 100 groszy.
- to trzeba być sędzią trybunału konstytucyjnego w stanie spoczynku aby mieć na to swoje zdrowie.

Ale oni chyba już nic innego nie jedzą, to wtedy wygląda przyzwoicie.. ;)
Tylko ilu ich tam jest w gospodarstwie? ...
U mnie prawdziwe (z kogutem kierownikiem podwórka karmione ziarnem) jest po 70 gr.

edit:
Krystaliczna44 pisze:Trudno rozmawiać, bo to, co medycyna krytykuje często za szybko uważa się za dobre. To nie jest argument, że jak medycyna krytykuje, to jest to coś dobrego. Za dużo węglowodanów w diecie, szczególnie tzw. zapychaczy to źle, ale dieta optymalna to pójście w drugą skrajność.


Nie tak szybko, WHO i inne lobbystyczne organizacje popełniły ciężki grzech strasząc nas cholesterolem, jajami i solą..
Niewielu ludzi wie, że to KŁAMSTWO!
Nie odróżniają soli kamiennej od jodowanej rafinowanej..
Pięknie te kalorie i złe-dobre 'frakcje' LDL, HDL funkcjonują dalej pomimo oficjalnych potwierdzeń i równie cichych (!)
informacjach o tem.
Statyny musza się sprzedawać!
Skrajności też nie są pozytywne, fakt, tym bardziej że jakość mięsa bywa tragiczna, ale to inny temat..
Ostatnio zmieniony środa 10 lut 2016, 16:33 przez grzegorzadam, łącznie zmieniany 2 razy.
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 16908
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1085
x 540
Podziękował: 17150 razy
Otrzymał podziękowanie: 24207 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: songo70 » środa 10 lut 2016, 16:31

Krystaliczna44 pisze:Każda dieta w krótkim czasie pomaga. Jej wartość stwierdza się po długim czasie.


no właśnie, niestety w obecnych czasach nawet leki nie przechodzą odpowiednio długiej ścieżki kontrolnej,-
wszystko jest testowane na populacji planety w czasie rzeczywistym.. :P


euroscan pisze:
Miesięcznie kupujemy 1000 jajek i jesteśmy zdrowi!

- cena dobrego jajka to wydatek 70 do 100 groszy.
- to trzeba być sędzią trybunału konstytucyjnego w stanie spoczynku aby mieć na to swoje zdrowie.


jak pamiętam u mojej babci na gosp. jedna kurka znosiła dziennie po ~3 jajka- czyli 90-100 na msc.,-
z czego wynika, że potrzebuje 10 kurek 8-) :D :lol: :mrgreen: jupi
0 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

Awatar użytkownika
abcd
Posty: 5651
Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 20:13
x 372
x 227
Podziękował: 30572 razy
Otrzymał podziękowanie: 9104 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: abcd » środa 10 lut 2016, 18:20

"Gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania" i to przysłowie, uważam, że w zupełności wyjaśnia cały problem.
Są ludzie, którym ta dieta pomgła i ja również, poza >Dariuszem<, który ją pochwala, przyznaję się, że i mnie postawiła na nogi.
Długo już jej nie stosuję i nijakich efektów ubocznyuch ani stosowania, ani niestosowania do dziś nie mam, a organizm uregulowany.
Z czego wynikają różne w.w. opinie? Nie wiem. Wiele czynników ma wpływ na taki czy inny stan, reakcję organizmu.
Być moze zaczęłem ją stosować w odpowiednio wczesnym momencie, gdy jeszcze trzewia były we w miarę przyzwoitym stanie i wytrzymały ową dietę, czego wielu innych nie moze o sobie powiedzieć. Być może przyczynkiem był też fakt, ze od niemal zawsze starałem się żyć w miarę zdrowo i odporny byłem na wszelkie fastfudowe itpd. paskudztwa, oczywiście nie chcę wmawiać nikomu, żem tego nigdy nie spróbował ale nie popadałem nigdy w przesadę, nie popuszczałem sobie cugli i nie zajadałem się tym ani nawet słodyczami itd.
Tak więc w ogólnym ujęciu, nie mnie decydować co i jak spowodwało tak negatywne następstaw u wielu z tych, którzy ową dietę próbowali stosować, ja jednak pozostanę jej orędownikiem i... basta. :) ;)
0 x


Gdzie rodzi się wiara, tam umiera mózg.

Awatar użytkownika
blueray21
Administrator
Posty: 9737
Rejestracja: środa 14 lis 2012, 23:45
x 44
x 483
Podziękował: 449 razy
Otrzymał podziękowanie: 14639 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: blueray21 » środa 10 lut 2016, 18:37

Kochani, nie ma o co kopii kruszyć, bo dla jednych jest dobra ta dieta, a dla innych inna.
Prosta sprawa. Gdyby zamierzający korzystać z jakiejkolwiek diety najpierw określili swój rodzaj metabolizmu - nie byłoby rozczarowań. Po prostu nie każda dieta pasuje do każdego organizmu.
Jednym wegetarianizm służy, innych powala.
Proszę wziąć pod uwagę i pamiętać, że każdy z nas jest inny, a organizm to nie maszyna, a wielki ciąg skomplikowanych zależności, których do końca jeszcze nawet nie odkryto.
Więc dieta optymalna jednych postawi na nogi, a innych niekoniecznie.
1 x


Wiedza ochrania, ignorancja zagraża.

Awatar użytkownika
songo70
Administrator
Posty: 16908
Rejestracja: czwartek 15 lis 2012, 11:11
Lokalizacja: Carlton
x 1085
x 540
Podziękował: 17150 razy
Otrzymał podziękowanie: 24207 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: songo70 » środa 10 lut 2016, 18:49

..dokładnie tak, chciałem to już napisać wcześniej, ale..,-
no więc cały problem polega na tym, że obecnie(już raczej długi czas)- lekarze leczą choroby :!: , a nie pacjenta,-
co skutkuje, że w danym sezonie chorobowym większość dostaje recepty na tą samą chorobę, a nie jest leczona konkretna osoba,-
podobnie z dietami "cud" dla wszystkich- to nie może działać jednakowo dobrze dla każdego, bo każdy organizm jest inny na w/w chociażby metabolizmie, dlatego np. dawna medycyna zielarska, chińska, czy jakakolwiek inna, która zajmowała się konkretnym pacjentem/osobą dawała pozytywne rezultaty w krótkim czasie, a nie zatruwała chemią całych grup społ.


to chyba życzę zdrówka :)
1 x


"„Wolność to prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. George Orwell. "
Prawdy nie da się wykasować

AgaJaga
Posty: 140
Rejestracja: niedziela 21 lut 2016, 14:44
x 2
x 17
Podziękował: 280 razy
Otrzymał podziękowanie: 253 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: AgaJaga » środa 24 lut 2016, 16:18

Mam łezkę w oku czytając o optymalnych (dietetyk z wykształcenia, także wiecie... ). Łezka pojawiam się tez, gdy ktoś twierdzi ze na samych owocach wspaniale ciągnie... Żadne skrajności nie są dobre w temacie żywienia.

Legendy głoszą, ze w menu stulatków, najczęściej znajdziemy rożne kasze, gotowane warzywa i ryby. Optymalni jeszcze nie dożyli setki, frutarianie tez nie;)

Ale... co dla jednego lekarstwem innego możne zabić.

Pozdrawiam cieplutko
2 x



Awatar użytkownika
grzegorzadam
Moderator
Posty: 13132
Rejestracja: czwartek 26 cze 2014, 17:02
x 108
x 679
Podziękował: 30186 razy
Otrzymał podziękowanie: 19674 razy

Re: Żywienie optymalne

Nieprzeczytany post autor: grzegorzadam » środa 24 lut 2016, 17:30

Skrajności bywaja zgubne..
Nie jedzenie kasz, żyta, owsa chyba nie jest zbyt korzystne.
Czas pokaże. ;)
0 x


życie ma tylko dożywotnią gwarancję, przeżyj je ciekawie,
jak nie może być mądrze, niech chociaż będzie wesoło :D

ODPOWIEDZ