Nie demonizujmy tematu wit B.
Krótki wycinek zdania "nie poprawiajmy p. Boga " nie jest wytrychem i nie musi być argumentem w tym temacie

Piękna @ sand zapomnij o tym zdaniu jeśli miałoby stać się przyczynkiem tej dyskusji
Głownym celem mojego postu było podkreślenie siły różnorodnego odżywiania .
Witaminy z grupy B występują niemal w każdym pożywieniu pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego.
Ich uzupełnianie nie jest więc problematyczne, a jedyną przyczyną niedoboru jest nasza niewiedza lub lenistwo.
Witaminy B najczęściej występują wszystkie razem, jako kompleks.
Zazwyczaj występują w tych samych grupach produktów spożywczych, takich jak:
kasza jęczmienna i gryczana, podroby, mięso, prawdziwy ciemny chleb, migdały, orzechy, jaja, kalafior, kapusta, cebula, czosnek, brukselka, brokuły, szpinak, fasola, groch oraz wielu innych.
To nie jest wiedza tajemna.
Jedynie wówczas gdy spożywamy duże ilości słodyczy, kawy, czarnej herbaty i alkoholu występuje zwiększone zapotrzebowanie na te witaminy.
Są ekstremalne sytuacje w naszym zyciu (sama je przechodziłam) gdy organizm jest wycieńczony po długiej chorobie podczas której zatruwany był antybiotykami i inną chemią, i wówczas jak najbardziej należy dać pomoc ale zaznaczam, ze najkorzystniej podawać nie pojedyncze witaminy lecz cały kompleks tak jak np. jest zbalansowana wit B-50, której skład i proporcje są odwzorowane z przyrody.(Bow o niej pisał)
Teraz OT, ale znowu nie takie wielkie , bo jednakowoż w temacie.
Jakiś czas temu zapisywałam każdą rzecz, która została zjedzona w konkretnym dniu.
Po ok pół roku przeprowadziłam analizę skaldników z których była moja dieta.
I cóz sie okazało ?
Pomimo starań i uprzedniej głebokiej motywacji podpartej wiedzą wyszły błedy.
Okazałao sie, ze posiłki były mało zróżnicowane i poddawane zbyt długiej obróbce albo przygotowywane na kilka dni....
Były okresy gdy nie jadłam ciepłych potraw, zbyt mało warzyw, owoców i orzechów. Za mało piłam !!
Zbyt duzo słodyczy i wszelkiego rodzaju poprawiaczy nastroju.
Wypieralam bardzo umiejetnie te informacje pozwalając sobie każdego dnia na grzechy przy stole.
Od skrajności do skrajności.
Wystawiałam żołądek na róznego rodzaju ekstremalne potrawy....
Gdybym nie zapisywała napewno mój umysł wyparłby te wiedzę rozgrzeszając mnie..
Nawyki to druga natura, to kotwica, która tak mocno trzyma nas tam gdzie umiejscowilismy ja dawno temu.
Zerwanie z nawykowym jedzeniem niewłasciwych rzeczy to (moim zdaniem) bardzo powazna operacja.
Własnie zapisywanie daje nam sznsę sie tego oduczyć, bo dzien po dniu pozwala sprawdzic wstecz jak narozrabialiśmy i co wrzuciliśmy do woreczka zwanego żołądek.
Nasz organizm jest oczywiście przygotowany na takie ekscesy i co najwyżej może nas ukarać niestrawnościa, refluksem, tłuszczem trzewiowym i innymi bólami istnienia.....
Jak widać ORGANIZM wcale nie jest bezbronny, przed głupim jedzeniem i obżarstwem broni się na kilka sposobów, a po długotrwałym zaniedbywaniu także potrafi pokazać gdzie zrobilismy mu krzywdę...
Tylko kilka pytań...odpowiedzcie sobie sami.
Taka zwyczajna wątróbka np. cielęca, jagnięca, a może z indyka toz to bomba witamin.
Kto zjada wątróbkę przynajmniej raz w tygodniu ?
Kto w ogóle jada podroby ?
Z ręką na sercu !

Kto zjada codziennie czosnek ? Kto zjada codziennie cebulę ?
Kto zjada przynajmniej raz w tygodniu porządny stek wołowy ?
Jajka na miekko ? Przynajmniej 2 ? codziennie !!
(przepraszam wegetarian i wegan)
Kto je raz w tygodniu kasze gryczaną ?, jaglana ?
Te pytania zadałam mojej siostrze, bo twierdziła, ze ona je wszystko i się dobrze odżywia.
Szydło wyszło z worka. Odpowiedziała na większość pytan ; NIE