Czytając książkę Anty rak natknąłem się na taką informację, podaną przez autora, dr Davida Servan-Schreiber'a:
Anty rak pisze:str. 219
...
EMDR ratuje przed poczuciem bezradności
Żadna terapia zmierzająca do wyzwolenia siły życiowej w człowieku
nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak EMDR (odczulenie i przetworzenie
za pomocą ruchów gałki ocznej). Metoda ta, której nazwa
odnosi się do ruchów gałki ocznej zwykle towarzyszących terapii,
została opracowana przez kalifornijską psycholog, doktor Francine Shapiro,
pod koniec lat osiemdziesiątych i w ciągu zaledwie dwudziestu
lat stała się jedną z najpowszechniej stosowanych metod leczenia następstw
urazów psychicznych.
Tak jak wszyscy psychiatrzy, znałem problem stresów będących
Ustępstwem traum i bałem się ich, gdyż większość terapii daje znikomy
efekt. Nawet lekarstwa, które muszą być stosowane przez dłuższy czas,
Jeśli mają przynieść jakąś ulgę, zazwyczaj zmniejszają objawy zaledwie
str. 220
o jedną trzecią52 55. Z wielkim sceptycyzmem zareagowałem więc na
informacją o terapii polegającej na tym, że pacjenci poruszają gałkami
ocznymi w jedną i w drugą stroną, wracając myślą do najboleśniejszych
doświadczeń w swoim życiu. Jednak wszystkie badania potwierdzają, że
naprawdę można mówić o uleczeniu metodą EMDR, gdyż ponad 60%
pacjentów po kilku spotkaniach przestaje się uskarżać na objawy związane
z bolesnymi wspomnieniami. W niektórych badaniach uzyskano nawet
pozytywną reakcję w 80% (jest to odsetek porównywalny ze skutecznością
antybiotyków w leczeniu zapalenia płuc u hospitalizowanych pacjentów)
46'48'49'56-61
Wkrótce po zakończeniu mojego szkolenia w zakresie EMDR miałem
okazję obserwować, w jakim stopniu skuteczne zastosowanie tej metody
może wpłynąć na stan fizyczny pacjenta. Pewna sześćdziesięciopięcioletnia
pacjentka była przywożona do szpitala trzy razy w ciągu jednego tygodnia,
ponieważ nie mogła oddychać z powodu silnego zaostrzenia chronicznego
zapalenia oskrzeli, na które cierpiała. Za trzecim razem pulmonolog zaczął
podejrzewać, że na jej stan mogą oddziaływać jakieś czynniki psychologiczne
i w związku z tym wezwał mnie na konsultację. Spytawszy
pacjentkę, czy w jej życiu nastąpiły ostatnio jakieś wydarzenia, dowiedziałem
się, że w jej obecności mąż zmarł na zawał. Tydzień później dostała
pierwszego ataku duszności. Gdy tylko skończyła o tym mówić, wybuchnęła
płaczem i nie mogła złapać tchu. Potrafię sobie wyobrazić, co czuł
mój kolega na wieść, że doprowadziłem pacjentkę do takiego stanu.
Pacjentka po południu miała wyjść ze szpitala, toteż postanowiłem na
miejscu spróbować terapii EMDR. W obecności sceptycznie nastawionych
internistów poprosiłem ją, by przywołała obraz umierającego męża.
Następnie kazałem jej śledzić wzrokiem ruch mojej ręki z prawej strony ku
lewej i skupiać się jednocześnie na swoich doznaniach fizycznych. Sesja
zrobiła na wszystkich niezwykłe wrażenie. Pacjentka znów była w swoim
domu i patrzyła, jak twarz jej męża robi się czerwona i sina, a potem
tężeje. Po kilku sekundach poruszania gałkami ocznymi kobieta wydała
krzyk i całe napięcie jej ciała nagle zelżało. Spojrzała na nas nieco
oszołomiona. „Skończyło się, obraz zniknął", oznajmiła.
Z jej twarzy biła ulga, oddech wrócił do normy. Po seansie ataki ustały,
kobieta nie potrzebowała już wracać do szpitala. Było jasne, że pokonawszy
przytłaczające poczucie bezradności, uwolniła się od napięcia ściskającego
jej oskrzeliki płucne.
str. 221
Po tym doświadczeniu zacząłem bez mała systematycznie praktykować
EMDR z pacjentami chorymi na raka. Prosiłem ich o sporządzenie listy
dziesięciu najbardziej bolesnych wydarzeń w życiu. Wyobrażałem je sobie
jako śruby na powierzchni wielkiej metalowej płyty, miażdżącej ich
pragnienie życia. Gdy udawało sie je odkręcić, pacjenci często budzili się
w zupełnie innym świecie. Uwolniwszy się od ciężaru dźwiganego na
barkach, byli w stanie na wszystko spojrzeć inaczej. Jakkolwiek nie jest to
terapia antyrakowa, często pozwala naturalnym mechanizmom obronnym
organizmu odzyskać siłę i prężność, te zaś z kolei pomagają zwalczyć
nowotwór.
Lilian pokonuje lęk
Lilian była nauczycielką uczestniczącą w renomowanym programie
nauczania na uniwersytecie. Lęk był uczuciem, które doskonale znała,
wiedziała też wszystko, co można wiedzieć o samokontroli. A mimo to
przyszła do mnie po pomoc, gdyż jej stary wróg strach znów chwycił ją
w kleszcze. Kilka lat wcześniej przeszła operację wyjątkowo niebezpiecznego
mięśniakomięsaka (nowotworu mięśni) i wróciła do dobrego
zdrowia. Nagle dowiedziała się, że guz się odnowił i że prawdopodobnie
zostało jej kilka miesięcy życia. Opowiadając o chorobie, była tak
przerażona, że rwał jej się oddech i nie mogła dokończyć zdania.
Starałem się pomóc Lilian odzyskać spokój, lecz cały mój wysiłek
spełzał na niczym. „Pan tego nie zrozumie - powtarzała, szlochając. -
Nikt nie może zrozumieć. Ja umrę i nikt nie może mi pomóc". Jakiś
czas temu zacząłem roczną chemioterapię po nawrocie choroby. W słowach
Lilian pobrzmiewały echa mojego własnego lęku. Przyjąłem
zasadę nierozmawiania o mojej chorobie z pacjentami, lecz tego dnia
po raz pierwszy i ostatni ją złamałem. Nasza sesja była nagrywana na
wideo, miała służyć jako materiał instruktażowy terapii EMDR. Odpiąłem
mikrofon, wstałem i wyszeptałem jej na ucho: „Lilian, nigdy
o tym nie mówię, ale ja też mam raka i boję się. Mogę powiedzieć
tylko tyle, że odnalezienie w sobie spokoju i siły jest możliwe. To
bardzo ważne, bo w ten sposób człowiek daje sobie szansę, by wyzdrowieć.
Właśnie to chciałbym pomóc pani osiągnąć". Niemal natychmiast
Lilian przestała płakać. Odwróciła się do mnie z ulgą. Nie była
str. 222
już sama. Obejmowaliśmy się przez kilka chwil, a później mogliśmy
powrócić do pracy*.
Dowiedziałem się, że dawno temu ojciec Lilian kilka razy ją zgwałcił.
Bezradność, która obezwładniała ją teraz w obliczu choroby, była przypuszczalnie
echem bezsilności, której doświadczyła w dzieciństwie. Ze
szczegółami pamiętała dzień, w którym jako sześcioletnia dziewczynka
przecięła sobie udo, zawadziwszy nim o bramę w ogrodzie. Ojciec zabrał
ją do lekarza i siedział obok, gdy bez znieczulenia zakładano jej szwy aż
do łona. Po powrocie do domu położył ją na brzuchu i przytrzymując ręką
jej szyję, pierwszy raz ją zgwałcił.
Lilian zaczęła od informacji, że w ciągu kilku lat konwencjonalnej
terapii obszernie opowiadała o kazirodztwie i swoich relacjach z ojcem.
Nie sądziła, że warto będzie wracać do tych zadawnionych wspomnień.
„Naprawdę mam to już za sobą", stwierdziła. Jednakże związek między
sceną z dzieciństwa - łączący w sobie wątki choroby, bezsilności i strachu
- oraz niepokój dręczący ją obecnie w związku z rakiem wydały mi się
zbyt ważne, by odsunąć je na bok. Po dłuższej namowie zgodziła się
przywołać jeszcze raz te wspomnienia dla potrzeb seansu EMDR.
Po pierwszej serii ruchów gałki ocznej (z których każdy trwał nie
dłużej niż minutę), towarzyszących przywoływaniu wspomnienia wydarzeń
z dzieciństwa, Lilian doświadczyła w swoim ciele dawnego strachu.
Powróciła myśl, która wówczas zakiełkowała w jej głowie: „A jeśli to
moja wina? Przecież to ja przewróciłam się w ogrodzie, a w czasie wizyty
u doktora tata zobaczył moje podbrzusze i właśnie dlatego mi to zrobił".
Tak jak niemal wszystkie ofiary przemocy seksualnej, Lilian poczuwała
się do częściowej odpowiedzialności za bestialskie czyny gwałciciela.
Poprosiłem ją, żeby myślała o tym, co przed chwilą powiedziała, wykonując
jednocześnie kolejną serię ruchów gałkami oczu. Po trzydziestu sekundach,
zaprzestawszy poruszania oczami, stwierdziła, że wie już, iż nie była to jej
wina. Była małym dzieckiem, którym ojciec powinien się opiekować i je
chronić. Stało się dla niej jasne, że nie zrobiła niczego, co usprawied-
* Napisałem już o Lilian w mojej poprzedniej książce The Instinct to Heal (Instynkt
uzdrawiania), nie wspominając o scenie dotyczącej autora. Szczegóły naszej pierwszej
sesji EMDR są takie same jak przedstawione w The Instinct to Heal. Nie podałem tam
tylko informacji, że Lilian przeżyła siedem lat po tym, jak dowiedziała się o silnym
nawrocie choroby w 2000 roku.
str. 223
liwiałoby tak brutalną napaść. Ona się tylko przewróciła, nic więcej. Cóż
bardziej naturalnego w życiu małej, ciekawej świata dziewczynki?
Widziałem, jak tworzy się pomost między perspektywą dorosłego człowieka
i zadawnionym dziecinnym urazem, zachowanym w postaci emocjonalnej
blizny.
W czasie następnej serii ruchów oczu emocje pacjentki uległy zmianie.
Strach przemienił się w uzasadniony gniew: „Jak on mógł zrobić mi coś
takiego? Jak matka mogła na to pozwalać przez całe lata?".
Zmieniły się także doznania fizyczne Lilian, które, jak się zdawało,
miały nie mniejsze znaczenie niż jej tok myślenia. Doświadczywszy na
nowo ucisku na kark i lęku w głębi brzucha, poczuła silne napięcie
w klatce piersiowej i szczęce, takie jak te, które niesie ze sobą gniew. Kilka
szkół psychoterapii za cel leczenia ofiar gwałtów stawia doprowadzenie
ich do punktu, w którym lęk i bezsilność zmieniają się w usprawiedliwioną
złość. W EMDR terapia przebiega tak samo, a pacjent dostrzega zachodzące
w jego wnętrzu zmiany.
Po kilku kolejnych seriach ruchów gałek Lilian ujrzała siebie jako małą
dziewczynkę - samotną, porzuconą emocjonalnie i okaleczoną fizycznie.
Ogarnął ją głęboki smutek i współczucie dla tego skrzywdzonego dziecka.
Tak jak to opisuje Elizabeth Kiibler-Ross62, jej gniew przeszedł w smutek.
Nagle Lilian zdała sobie sprawę, że świadoma dorosła kobieta, którą się
stała, może się zaopiekować tym dzieckiem. Wszak sama wyznała
wcześniej, że swoich dzieci broniła jak lwica. Na koniec opowiedziała
historię ojca, który na początku wojny należał do ruchu oporu w Holandii,
został schwytany i poddano go torturom. Matka i dziadkowie Lilian stale
powtarzali, że już nigdy nie był taki sam jak wcześniej. Przywołując te
wspomnienia, poczuła wzbierającą w niej falę współczucia. Dostrzegła
w nim mężczyznę rozpaczliwie łaknącego miłości i współczucia, których
żona, kobieta chłodna i szorstka, nigdy mu nie dała. Nie otrzymał ich także
od rodziców, tkwiących w tradycji nieprzywiązującej wagi do emocji. Był
zbłąkaną, nieświadomą duszą, która doznała tyle cierpienia, że - jak to
ujęła Lilian - każdy na jego miejscu postradałby rozum. Po chwili dodała:
„Teraz jest biednym starcem, tak słabym, że z trudem się porusza. Jego
życie jest bardzo trudne. Żal mi go".
W ciągu dwudziestu minut Lilian przebyła drogę od przerażenia małej
zgwałconej dziewczynki do akceptacji, a nawet współczucia dla tego,
który wyrządził jej krzywdę. Trudno o lepszy wyraz dojrzałości dorosłego
str. 224
człowieka. Żadna faza żalu, tak jak opisuje się je w podręcznikach
konwencjonalnej psychoterapii, nie została pominięta. Tak, jakby miesiące
a nawet lata terapii udało się skondensować w jednej sesji, za pomocą
stymulacji mechanizmów leczenia ruchami oczu przeciągnąć nitki między
wydarzeniami z przeszłości i perspektywą dorosłej kobiety. Kiedy wreszcie
owe nici powstały, traumatyczne wspomnienie zostało wchłonięte i straciło
zdolność uruchamiania przytłaczających i obezwładniających emocji. Lilian
mogła zwyczajnie odnieść się do pierwszego zgwałcenia przez ojca
i patrzeć na nie bez bólu: „Mam wrażenie, jakbym była zwykłą obserwatorką
przyglądającą się temu z oddali. To tylko wspomnienie, obraz".
Pozbawione ładunku emocjonalnego, traumatyczne wspomnienie traci
zjadliwość, jego uścisk słabnie. To pierwszy wielki krok. Jednak rozbrajanie
traum nie ogranicza się do neutralizacji starych wspomnień. Otwiera przed
ludźmi dotkniętymi traumą nową drogę życia. Gdy wstrząsające dziecięce
wspomnienie zostało zneutralizowane, Lilian znalazła w sobie wewnętrzną
siłę, której istnienia nigdy nie podejrzewała. Mogła spojrzeć na swoją
chorobę, a także na perspektywę śmierci, ze znacznie większą pogodą.
Dzięki uzdrawiającemu doświadczeniu odkryła w sobie na powrót energię
witalną. Rozświetliła ją wewnętrzna jasność, która imponowała wszystkim,
którzy się z nią później zetknęli*.
Raka nie potrafią wyleczyć ani szamani, ani EMDR. Jednak szamani
umieją czasem uleczyć człowieka z poczucia bezsilności, a za pomocą
EMDR udaje się to prawie zawsze**.
* W trakcie kończenia pracy nad książką otrzymałem smutną wiadomość o śmierci
Lilian. Przez siedem lat po tym, jak dowiedziała się o nawrocie choroby, żyła pełnią życia.
** Skuteczność EMDR jest w dużej mierze potwierdzona. Kiedy pisałem niniejszą
książkę, poddawano ją osiemnastu badaniom kontrolowanym i sześciu metaanalizom.
Mechanizmu prowadzącego do błyskawicznego wyleczenia się z traumatycznych wspomnień
za pomocą stymulacji ruchów gałek ocznych (oraz innych technik stosowanych
w EMDR) nie udało się jednak w pełni wyjaśnić. W czasie snu poruszamy oczami
w prawą i lewą stronę (faza REM), być może EMDR uruchamia te same mechanizmy co
sny, prowadzące jednak do innego uporządkowania wspomnień63'64.
W innym miejscu czytamy o tej metodzie:
http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/d ... resji.htmlBernd Neumann, Detlef Dietrich pisze:Terapia EMDR w leczeniu depresji
B. Neumann, D. Dietrich / slo
Podczas fazy snu REM mózg sortuje przeżycia, jakich doświadczyliśmy za dnia i włącza je w szerszy kontekst (fot. planetchopstick)
Pomimo całego postępu, jaki ciągle dokonuje się w medycynie, ciągle, niestety, zdarzają się przypadki, że dotychczasowe metody leczenia zawodzą lub nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Lekarz zaczyna wtedy brać pod uwagę ewentualność sposobów, które nie są wprawdzie tak dobrze sprawdzone, niemniej stanowią pewną możliwość pomocy.
Zasada ta jest w tym wypadku taka, jak w leczeniu innych chorób: jeśli uznane metody leczenia nie skutkują, szuka się alternatywy. Takie właśnie, alternatywne metody leczenia depresji, chcemy tutaj przedstawić, pomimo wszystkich zastrzeżeń, jakie zgłasza medycyna naukowa.
Pomóc zastartować rozumowi
Depresja może też występować jako objaw tak zwanego zespołu stresu pourazowego, będącego wynikiem wstrząsających, dramatycznych przeżyć (posttraumatic stress disorder, PTSD). Takie zaburzenia posttraumatyczne mogą się pojawić w następstwie przeżycia gwałtu, wojny, bandyckiego napadu albo wypadku drogowego. Objawami takich zaburzeń są, oprócz depresji, lęk, nadmierna nerwowość, zaburzenia snu i koszmary senne, agresja, powracające obrazy przeżytych sytuacji oraz niezdolność do mówienia o nich. Leczenie zespołu stresu pourazowego polega na podawaniu leków antydepresyjnych (na przykład fluoksetyny) oraz korzystaniu z psychoterapii.
W psychoterapii można wykorzystać metodę EMDR, opracowaną w końcu lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Skrót ten pochodzi od Eye Movement Desensitization and Reprocessing co znaczy "Desensytyzacja i przetwarzanie doznań emocjonalnych". Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że EMDR nie jest metodą typową dla leczenia depresji. Ta i inne metody mogą ewentualnie - zastosowane odpowiednio wcześnie w wypadku zaburzeń posttraumatycznych - zapobiec pojawieniu się później depresji, jako formy reakcji na doznane wcześniej trudne przeżycia.
Kiedy przepracowywanie nie daje efektu
Sytuacje łączące się z silnymi emocjami są "opracowywane" przez lewą półkulę mózgu. Tam zestawiane są w całość z innymi naszymi doświadczeniami i przekładane na umiejętność ich wyrażenia za pomocą mowy. Nie odbywa się to od razu, w momencie przeżywania sytuacji traumatycznej, bo wtedy ważniejsze są inne funkcje mózgu. Wyobraź sobie, drogi czytelniku, że podczas jazdy samochodem nagle znalazłeś się w niebezpiecznej sytuacji. W tym momencie twój organizm zareaguje jak w sytuacji stresowej: wszystkie funkcje organizmu zostaną wprawione momentalnie w stan alarmu, zupełnie jak u praczłowieka, który stanął oko w oko z dzikim zwierzęciem.
Jednocześnie wyłączy się postępowanie dyktowane rozsądkiem i myślenie refleksyjne, to znaczy, będziesz reagował automatycznie. Dopiero gdy niebezpieczeństwo minie, twoja lewa półkula mózgowa zajmie się "opracowaniem" tego, co się wydarzyło; wtedy uświadomisz sobie, co się stało. I dopiero wtedy zaczniesz drżeć i poczujesz, że masz nogi jak z gumy. W danej sytuacji, kiedy liczyły się ułamki sekund, udział lewej półkuli byłby zgubny, bowiem opóźniłby czy nawet uniemożliwił odruchowe, błyskawiczne działanie. Do tego momentu informację o owej strasznej, budzącej lęk sytuacji mózg przechowywał w ciele migdałowatym (amygdala).
"Śmiech, płacz, wesołość i ból to rodzeństwo".
Johann Wolfgang Goethe (1749-1832), poeta niemiecki, cierpiał na depresję.
W sytuacjach emocjonalnie niemożliwych do udźwignięcia zdarza się, że informacje znajdujące się w ciele migdałowatym nie zostają przekazane do lewej półkuli mózgu i włączone w szerszy kontekst dotychczasowych doświadczeń; pozostają, tkwią one nadal w ciele migdałowatym. Skutek jest taki, że osoba, która przeżyła traumę, ma ciągle jeszcze przed oczyma tę straszną dla siebie sytuację, lecz nie potrafi o niej mówić, bo informacje o niej nie zostały przekazane do ośrodka mowy w lewej półkuli jej mózgu. Osoba ta zdaje sobie wprawdzie sprawę, że straszne przeżycie już się skończyło, lecz nie potrafi odczuć tego faktu emocjonalnie, bo nie zaszło w jej mózgu "opracowanie" informacji związanych z emocjami.
Uczymy się we śnie
Jest faktem powszechnie znanym, że we śnie zachodzą w mózgu ważne procesy "opracowywania" tego, co zdarzyło się za dnia. Dokonuje się to podczas tak zwanej fazy snu REM, w której występują intensywne marzenia senne, a dla której charakterystyczne są szybkie ruchy gałek ocznych. Eksperymenty wykazały, że właśnie w tej fazie snu szczególnie dobrze w mózgu utrwala się to, czego się nauczyliśmy, zwłaszcza jeśli wiąże się to z emocjami, takimi jak radość czy lęk.
Przeprowadzono test, w którym grupa osób miała wieczorem nauczyć się na pamięć wiersza. Część osób budzono potem w nocy, przerywając im fazę REM, innym natomiast pozwolono spokojnie przespać noc. Okazało się nazajutrz, że ci wyspani o wiele lepiej zapamiętali to, czego nauczyli się poprzedniego dnia.
To właśnie wykorzystuje terapia EMDR: terapeuta prosi pacjenta, by ten podążał oczami za jego ręką, którą wykonuje szybkie ruchy w prawo i lewo. Szybkie ruchy gałek ocznych mają wtedy sprawić, że emocje tkwiące mocno w lewej półkuli mózgowej pacjenta, które wywołują w nim lęk i są przyczyną problemów, zostaną uwolnione na tyle, by zaczął o nich rozmawiać z terapeutą i by mogły one zostać przepracowane. Na ten temat istnieje wiele badań. Wniosek końcowy, jaki wynika z ich metaanalizy, potwierdza, że EMDR może być metodą skuteczną i pomocną w leczeniu zaburzeń wywołanych przeżyciami traumatycznymi. W standardach postępowania Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (APA) znajduje się stwierdzenie, że EMDR "jest lepsze niż brak jakiegokolwiek leczenia i niż porada (czysto) wspierająca, a może być tak samo skuteczne, jak poznawcza terapia zachowań i inne techniki, w ramach których pacjent jest konfrontowany ze swoją historią".
Podczas fazy snu REM mózg sortuje przeżycia, jakich doświadczyliśmy za dnia i włącza je w szerszy kontekst. Dopiero wtedy stają się one dostępne naszej świadomości, jaką mamy po obudzeniu się, a przez to są możliwe do spożytkowania.
To nie panaceum!
Metoda EMDR nie jest panaceum na wszystkie problemy, zwłaszcza że zaburzenia wywołane przeżyciami traumatycznymi są, w porównaniu z normalnymi depresjami i innymi zaburzeniami afektywnymi, rzadkością. EMDR może być metodą skuteczną i pomocną w leczeniu zaburzeń wywołanych przeżyciami traumatycznymi. Forma terapii zależy również od doświadczonego terapeuty, ponieważ skuteczne przepracowanie sytuacji, która nagle zaczęta wdzierać się w świadomość pacjenta, stając się poważnym problemem emocjonalnym, musi być przeprowadzone profesjonalnie.
Fragment książki: Depresja nie jest przeznaczeniem - Bernd Neumann, Detlef Dietrich
Więcej informacji można znaleźć tu: ttps://www.google.pl/search?q=EMDR&ie=u ... yQP4uYHIDQ