Witam wszystkich użytkowników tego forum

17.03.23
Forum przeżyło dziś dużą próbę ataku hakerskiego. Atak był przeprowadzony z USA z wielu numerów IP jednocześnie. Musiałem zablokować forum na ca pół godziny, ale to niewiele dało. jedynie kilkukrotne wylogowanie wszystkich gości jednocześnie dało pożądany efekt.
Sprawdził się też nasz elastyczny hosting, który mimo 20 krotnego przekroczenia zamówionej mocy procesora nie blokował strony, tylko dawał opóźnienie w ładowaniu stron ok. 1 sekundy.
Tutaj prośba do wszystkich gości: BARDZO PROSZĘ o zamykanie naszej strony po zakończeniu przeglądania i otwieranie jej ponownie z pamięci przeglądarki, gdy ponownie nas odwiedzicie. Przy włączonych jednocześnie 200 - 300 przeglądarek gości, jest wręcz niemożliwe zidentyfikowanie i zablokowanie intruzów. Bardzo proszę o zrozumienie, bo ma to na celu umożliwienie wam przeglądania forum bez przeszkód.

25.10.22
Kolega @janusz nie jest już administratorem tego forum i jest zablokowany na czas nieokreślony.
Została uszkodzona komunikacja mailowa przez forum, więc proszę wszelkie kwestie zgłaszać administratorom na PW lub bezpośrednio na email: cheops4.pl@gmail.com. Nowi użytkownicy, którzy nie otrzymają weryfikacyjnego emala, będą aktywowani w miarę możliwości, co dzień, jeśli ktoś nie będzie mógł używać forum proszę o maila na powyższy adres.
/blueray21

Ze swojej strony proszę, aby unikać generowania i propagowania wszelkich form nienawiści, takie posty będą w najlepszym wypadku lądowały w koszu.
Wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać administracji, w znany sposób, tak jak i prośby o interwencję w uzasadnionych przypadkach, wszystkie sposoby kontaktu - działają.

Pozdrawiam wszystkich i nieustająco życzę zdrowia, bo idą trudne czasy.

/blueray21

W związku z "wysypem" reklamodawców informujemy, że konta wszystkich nowych użytkowników, którzy popełnią jakąkolwiek formę reklamy w pierwszych 3-ch postach, poza przeznaczonym na informacje reklamowe tematem "... kryptoreklama" będą usuwane bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Dotyczy to także użytkowników, którzy zarejestrowali się wcześniej, ale nic poza reklamami nie napisali. Posty takich użytkowników również będą usuwane, a nie przenoszone, jak do tej pory.
To forum zdecydowanie nie jest i nie będzie tablicą ogłoszeń i reklam!
Administracja Forum

To ogłoszenie można u siebie skasować po przeczytaniu, najeżdżając na tekst i klikając krzyżyk w prawym, górnym rogu pola ogłoszeń.

Uwaga! Proszę nie używać starych linków z pełnym adresem postów, bo stary folder jest nieaktualny - teraz wystarczy http://www.cheops4.org.pl/ bo jest przekierowanie.


/blueray21

Neurony lustrzane i komunikacja lustrzana

Wavuka
x 129

Neurony lustrzane i komunikacja lustrzana

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » czwartek 22 wrz 2016, 06:24

Umieszczam ten temat w zdrowiu psychicznym bo badania nad neuronami lustrzanymi i ich funkcją dla Nas prowadzą psychiatrzy, neurolodzy i zdaje się NLP również "próbuje" ją wykorzystać w różnych celach. Jednak mógłby on pasować też do "Człowieka energetycznego" ponieważ, jak twierdzi jeden Mój znajomy za pomocą komunikacji lustrzanej odbywa się przekazywanie informacji od Naszej "Intuicji" lub "Wyższej Jaźni"... tylko... na odwrót - Przekaz "idź w prawo" oznacza idź "w lewo", a opór przed zrobieniem czegoś jest w rzeczywistości naciskiem żeby to właśnie zrobić itd. Być może jest w tym coś z prawdy bo Moje własne doświadczenia życiowe też potwierdzają istnienie jakiegoś rodzaju "odwrotności" w niektórych zastanawiających Mnie z tej przyczyny sytuacjach i próbach osiągnięcia niektórych trudnych do osiągnięcia celów. 8-)

Mam nadzieję, że z czasem temat się rozwinie i w tamtym (bardziej Mnie interesującym) dziale i wymienimy się Swoimi informacjami i doświadczeniami w nim a na razie proponuję "zwiedzanie" go tutaj od artykułu Julii Wahl.

Julia Wahl

Neurobiologia interpersonalna i neurony lustrzane, czyli po co nam relacje


“.. nie wszystkie spotkania ze światem wpływają na umysł w ten sam sposób. Badania pokazały, że jeżeli mózg uzna wydarzenie za ‘znaczące’, to będzie bardziej prawdopodobne, że będzie ono powracało w przyszłości”. – Daniel Siegel

Jak inni wpływają na nas? Jak doświadczenia, czasem przyjemne, a czasem nieprzyjemne, wpływają na nasz mózg? Jak nasz mózg wpływa na nasze doświadczenie? To tylko niektóre z najważniejszych pytań, jakie stawia podejście neurobiologii interpersonalnej.

Pojęcie neurobiologii interpersonalnej (ang. interpersonal neurobiology – IPNB) zostało ukute przez doktora Daniela Siegela (profesora psychiatrii Wydziału Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles) i rozwinięte wspólnie z doktorami Allanem Schore i Louisem Cozolino. Szczególną uwagę w tym podejściu poświęca się temu, jak wykorzystywać współczesną neuronaukę i przełożyć ją na język i metody skutecznej praktyki terapeutycznej albo inaczej – na bardziej satysfakcjonujące życie. W ramach tego podejścia zwraca się szczególną uwagę na to, jak relacje wpływają zarówno na nasze zachowanie, jak i na emocje (to, co odczuwamy). Zwłaszcza te relacje, które są dla nas ważne.

Jak inni wpływają na nas? Jak doświadczenia, czasem przyjemne, a czasem nieprzyjemne, wpływają na nasz mózg? Jak nasz mózg wpływa na nasze doświadczenie? To tylko niektóre z najważniejszych pytań, jakie stawia podejście neurobiologii interpersonalnej.

Pojęcie neurobiologii interpersonalnej (ang. interpersonal neurobiology – IPNB) zostało ukute przez doktora Daniela Siegela (profesora psychiatrii Wydziału Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles) i rozwinięte wspólnie z doktorami Allanem Schore i Louisem Cozolino. Szczególną uwagę w tym podejściu poświęca się temu, jak wykorzystywać współczesną neuronaukę i przełożyć ją na język i metody skutecznej praktyki terapeutycznej albo inaczej – na bardziej satysfakcjonujące życie. W ramach tego podejścia zwraca się szczególną uwagę na to, jak relacje wpływają zarówno na nasze zachowanie, jak i na emocje (to, co odczuwamy). Zwłaszcza te relacje, które są dla nas ważne.

Neurobiologia interpersonalna jest interdyscyplinarna i korzysta z: antropologii, biologii, psychopatologii rozwojowej, lingwistyki, informatyki, matematyki, teorii systemów, psychologii, socjologii, neuronauki czy fizyki. Korzystanie z różnych podejść ma pomóc w lepszym zrozumieniu ludzkiego doświadczenia. Oprócz integracji wielu nauk mówi się tutaj również o integracji człowieka – np. jak połączyć logikę z ciałem, ciało z emocjami, emocje z ciałem. Jak pomimo poczucia swojej inności jestem w stanie połączyć się z innymi poprzez empatyczną komunikację. W sensie mózgu integracja ta oznacza, że różne jego obszary i ich funkcje są połączone poprzez połączenia synaptyczne. Pełne wykorzystanie wszystkich połączeń powoduje to, że pojawia się wgląd, empatia, intuicja, moralność. Inaczej mówi się, że rezultatem jest dobroć, „resiliencja” (wyszukany, psychologiczny termin oznaczający umiejętność radzenia sobie z różnymi trudnościami i przystosowania do nich) i zdrowie. Inaczej chodzi nam o: spójny umysł, empatyczne relacje i zintegrowany mózg.

Jak inni wpływają na nas? Jak doświadczenia, czasem przyjemne, a czasem nieprzyjemne, wpływają na nasz mózg? Jak nasz mózg wpływa na nasze doświadczenie? To tylko niektóre z najważniejszych pytań, jakie stawia podejście neurobiologii interpersonalnej.

Pojęcie neurobiologii interpersonalnej (ang. interpersonal neurobiology – IPNB) zostało ukute przez doktora Daniela Siegela (profesora psychiatrii Wydziału Medycznego Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles) i rozwinięte wspólnie z doktorami Allanem Schore i Louisem Cozolino. Szczególną uwagę w tym podejściu poświęca się temu, jak wykorzystywać współczesną neuronaukę i przełożyć ją na język i metody skutecznej praktyki terapeutycznej albo inaczej – na bardziej satysfakcjonujące życie. W ramach tego podejścia zwraca się szczególną uwagę na to, jak relacje wpływają zarówno na nasze zachowanie, jak i na emocje (to, co odczuwamy). Zwłaszcza te relacje, które są dla nas ważne.

Neurobiologia interpersonalna jest interdyscyplinarna i korzysta z: antropologii, biologii, psychopatologii rozwojowej, lingwistyki, informatyki, matematyki, teorii systemów, psychologii, socjologii, neuronauki czy fizyki. Korzystanie z różnych podejść ma pomóc w lepszym zrozumieniu ludzkiego doświadczenia. Oprócz integracji wielu nauk mówi się tutaj również o integracji człowieka – np. jak połączyć logikę z ciałem, ciało z emocjami, emocje z ciałem. Jak pomimo poczucia swojej inności jestem w stanie połączyć się z innymi poprzez empatyczną komunikację. W sensie mózgu integracja ta oznacza, że różne jego obszary i ich funkcje są połączone poprzez połączenia synaptyczne. Pełne wykorzystanie wszystkich połączeń powoduje to, że pojawia się wgląd, empatia, intuicja, moralność. Inaczej mówi się, że rezultatem jest dobroć, „resiliencja” (wyszukany, psychologiczny termin oznaczający umiejętność radzenia sobie z różnymi trudnościami i przystosowania do nich) i zdrowie. Inaczej chodzi nam o: spójny umysł, empatyczne relacje i zintegrowany mózg.

Dlaczego w tym podejściu naukowym tak wiele znaczenia poświęca się relacjom? Badania psychologiczne i biologiczne pokazują, że wspierające relacje (tzw. zdrowe więzi/przywiązanie) zmieniają architekturę naszego mózgu. Dokładnie tak, jak twierdził John Bowlby (ojciec teorii przywiązania) że, to w jaki sposób postrzegamy siebie, jest w dużej części spowodowane naszymi wczesnymi związkami. Nie oznacza to jednak, że jeżeli te wcześniejsze relacje były nieudane (niezdrowe), to już do końca życia musimy żyć według ich wzoru. Wiemy, że nawet na poziomie mózgu i jego wyjątkowej cechy neuroplastyczności w dalszym ciągu możemy dokonywać zmian. Możemy zmieniać nasz mózg zarówno na poziomie funkcjonowania, jak i na poziomie samej jego struktury. Już wiemy, że rozwój neurologiczny nie zatrzymuje się na poziomie wczesnej dorosłości. Neurony i połączenia w naszym mózgu mogą być tworzone do końca życia. W ciągu dnia może powstawać nawet do 10 tys. neuronów!. Problem polega zatem na tym, żeby te nowe neurony odpowiednio połączyć. W opisywanym podejściu chcemy się dowiedzieć, co wpływa na te połączenia i jak one same wpływają na ciało, umysł. Za każdym razem, kiedy uczymy się nowych słów, nowych twarzy, poznajemy nowe miejsca, inicjujemy nowe połączenia w naszym mózgu. W podróżowaniu dzieje się to niejako samoistnie. Jeżeli jesteśmy bowiem w nowym miejscu, gdzie nie znamy ulicy, języka, gdzie smaki i zapachy są nowe, to musimy skupić swoją uwagę na tym, żeby się nie zgubić. Większość z nas ocenia podróże jako coś miłego, więc tworzenie połączeń w mózgu w ten sposób wymaga mniej wysiłku. Wiemy również, że poprzez tak proste techniki, jak trening medytacji, możemy zmieniać strukturę pewnych obszarów naszego mózgu. Zwłaszcza tych obszarów odpowiadających za trudne emocje. A tym samym zmienić się może nie tylko forma przeżywania, ale także jej wyraz.

Sposób ten często wykorzystuje się w pracy z traumą, w tym traumie relacyjnej. Warto zaznaczyć, że trauma może być spowodowana nie tylko agresywnym zachowaniem, ale także zwykła powszednią obojętnością ze strony drugiego człowieka: kiedy nikt nas „nie widzi”, nie poświęca nam żadnej uwagi. Obojętność może być równie raniąca, co agresja fizyczna lub słowna. W takim przypadku zewnętrznie emocje są tak niefajne, że wewnętrznie się od nich odcinamy. Kiedy drugi człowiek traktuje nas w sposób zdystansowany, obojętny, jest zezłoszczony, a my doświadczyliśmy takiej obojętności czy złości już wcześniej, to ponownie nas traumatyzuje. W sytuacji, kiedy ktoś nas traktuje z obojętnością lub okrucieństwem, jedyne, co nam pozostaje, to odciąć się od tego doświadczenia. Przestać być świadomym tego, co się z nami dzieje wewnętrznie. Jest to najprostszy sposób obrony. Kto bowiem przy zdrowych zmysłach chciałby doświadczać bólu?

W terapii czy też we wspierającej relacji z drugim człowiekiem tworzymy emocjonalne bezpieczeństwo, gdzie ta druga osoba nie musi się już chować, bronić. Gdzie może poczuć się akceptowaną. W żargonie psychologicznym nazywa się to „korekcyjnym (poprawiającym) doświadczeniem emocjonalnym” (Alexander, French, 1946). Poprawiamy to, co się stało w związku z tą relacyjną traumą. Wiemy już nawet, że geny niemowląt mogą ulec zmianie pod wpływem traumy (dokładniej to, jak się te geny wyrażają) . A zatem skoro negatywne doświadczenia mogą zmieniać nasze neurony i geny, to równie dobrze „pozytywne” (w tym te związane z psychoterapią) mogą nas przywracać dobrostanowi.

Psychoterapia zatem funkcjonuje na bazie tworzenia bezpiecznej relacji. Ta nowa, twórcza, ciepła, mądra i wspierająca relacja ma wytworzyć w naszym mózgu jego nowe funkcje. Dlatego mniej ważne jest to, w jakim podejściu pracuje dany terapeuta, niż to, czy umie stworzyć taką właśnie relację ze swoim pacjentem. Dobra terapia lub dobra relacja zmienia więc nasz mózg. Proces ten jednak wymaga naszego wysiłku i tak jak z naszymi mięśniami, które po kilku sesjach na siłowni raczej nie ulegną większej zmianie, tak samo nasz mózg potrzebuje chwilę potrenować.

Warto przy tej okazji wspomnieć o neuronach lustrzanych (odkrytych przez Giacomo Rizzolattiego i współpracowników). Są to neurony odbijające jak w lustrze drugą osobą, bo właśnie w kontakcie z nią są one aktywizowane. Czuję to, co ty czujesz. Możemy sobie wyobrazić sytuację, kiedy ktoś upada i natychmiast czujemy współczucie dla tej osoby. Następuje zatem współbrzmienie z osobą przez nas obserwowaną i jej stanem. Ma tu miejsce emocjonalne współbrzmienie, kiedy dwie osoby doświadczają i wyczuwają siebie nawzajem. Jak pisze Marc Iacoboni, neurony lustrzane są po części wytłumaczeniem, jak to jest, że jesteśmy w stanie odczytać intencje i uczucia innych, że czujemy empatię wobec drugiego człowieka.

Neurobiologia interpersonalna korzysta z nowinek i odkryć naszego złotego wieku nauki, a zwłaszcza neuronauki. Najważniejsza tu jest świadomość, że nasz mózg ciągle na nowo tworzy połączenia na podstawie tego, co doświadczamy w swoich życiu. To tak jakby nasz komputer nieustannie aktualizował programy na nim zainstalowane. W zależności od tego, co robimy, wpływa to na jakość tego, co „ściągamy” do naszego mózgu. To, na co kierujemy uwagę, definiuje to, kim jesteśmy. Można to rozumieć w sensie dosłownym. To bowiem staje się później częścią naszego mózgu. Neurobiologia interpersonalna podkreśla też wagę relacji, zwłaszcza tych najważniejszych, intymnych kształtujących nasze wspomnienia, uczucia. Wiemy już, że emocje matki wpływają na dziecko, kiedy jeszcze ono samo nie wie, że różni się od matki, że nie jest jednym ciałem. Na tej podstawie zapisuje się w nas pewien schemat (także w naszych ciałach). Schemat na całe nasze życie, to jak postrzegamy siebie i innych. Ale nie martwmy się. To nie jest koniec naszego życia, to nie jest tak, że jeżeli mieliśmy złe doświadczenia, to niczego nie da się już zmienić. Póki żyjemy, poprzez kolejne znaczące relacje możemy zmieniać swój mózg, a nie tylko odtwarzać stare nawyki albo stare relacje. Każda osoba zmienia to, kim jesteśmy – jeżeli tylko jej na to pozwolimy. Czasami te lekcje bolą, gdy ktoś nad odrzuca.

Neuronaukowcy twierdzą, że to taki sam ból, jak ból fizyczny. Z drugiej strony bycie we wspierającej relacji może powodować, że nawet, gdy fizycznie cierpimy, to nasza reakcja na stres będzie łagodniejsza. Współczesna nauka, a zwłaszcza neurobiologia interpersonalna potwierdza to, co intuicyjnie większość z nas już doskonale wie: relacje mają ogromny wpływ na nas i na to, kim jesteśmy, zarówno pozytywny, jak i negatywny


http://juliawahl.natemat.pl/17803,neuro ... am-relacje
0 x



Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: Neurony lustrzane i komunikacja lustrzana

Nieprzeczytany post autor: św.anna » czwartek 22 wrz 2016, 07:27

https://vetulani.wordpress.com/2011/08/ ... /#more-746

Neurony lustrzane. Odczytują intencje czy tylko kopiują ruchy?

Jednym z największych, wciąż nie w pełni docenianych, odkryć końca XX wieku było stwierdzenie przez Giacomo Rizolattiego, że obserwacja ruchów innych osób wywołuje naśladowcze odpowiedzi w szlakach motorycznych obserwatora, a zjawisko to jest wywołane przez szczególny układ neuronów, zwanych neuronami lustrzanymi [Rizzolatti & al., Cognitive Brain Research 1996, 3, 131,; Rizzolatti & Sinigaglia, Nat. Rev. Neurosci.2010, 11, 264]. Obecnie wiadomo, że odtwarzają one swoisty program motoryczny kodujący obserwowane działania, lekko pobudzając odpowiednie neurony, nie powodując jednak żadnego ruchu u obserwatora. Znaczenie tego podprogowego pobudzenia motorycznego, ułatwiającego potem wykonanie ruchu, nie było jasne: pewni uczeni sądzili, że taki rezonans motoryczny u obserwatora powoduje bezpośrednie kodowanie tego działania i umożliwia natychmiastowe zrozumienie zamiaru związanego z obserwowaną czynnością (na przykład zrozumienie intencji uśmiechu), podczas gdy inni uważali, że chodzi tylko o ułatwienie kopiowania tego działania (mechaniczna odpowiedź uśmiechem na uśmiech).

Chociaż znaczenie układu neuronów lustrzanych jest olbrzymie, umożliwiają one bowiem komunikację emocji i przewidywanie zachowania członków grupy, a czasem też narzucanie grupie określonych zachowań (np. oficer wyskakujący z okopu, ażeby pociągnąć za sobą żołnierzy do natarcia), na pytanie, czy układ ten bezpośrednio koduje emocje, czy tylko ruchy, jednoznacznie odpowiedziała dopiero praca opublikowana w tym miesiącu (sierpień 2011), 14 lat po odkryciu układu neuronów lustrzanych. Paola Borroni ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Mediolanie wraz z kolegami wykazała w niej, że – wbrew przeważającemu mniemaniu – neurony lustrzane w korze ruchowej nie odczytują intencji, a tylko kopiują ruchy [Borroni & al. Eur. J. Neuroscience 2011, 34, 662].

Aby tego dowieść, trzeba było wymyślić doświadczenie, w którym oddziela się działanie od intencji, dwa elementy nierozłączne w naturalnych świadomych zachowaniach. Autorzy rozwiązali ten problem badając, jak mięśnie dłoni i kierujące nimi neurony motorycznej kory mózgowej reagują przy prostej czynności możliwej i niemożliwej, mającej taki sam cel: złapanie piłeczki. Autorzy założyli, że czynności naturalne są złożonymi sekwencjami ruchów realizowanych dzięki swoistym programom motorycznym, natomiast działania niemożliwe, które ze względów anatomicznych nie mogą być wykonane, nie są kodowane przez żadne programy wrodzone. Taką czynnością niemożliwą dla człowieka jest złapanie piłeczki na grzbiecie dłoni przez wygięcie palców do góry. Może to jednak zrobić postać animowana.

Badani obserwowali więc na ekranie awatara, który chwytał piłeczkę na stoliku, ale czynił to raz w sposób naturalny, zginając palce, a drugi raz nienaturalnie – obracając dłoń i wyginając palce do góry. W tym czasie badano u nich zmiany pobudliwości neuronów kontrolujących ruchy palców (mierząc potencjały mięśniowe w mięśniach dłoni wywołane przezczaszkową stymulacją magnetyczną odpowiednich obszarów kory motorycznej).

Gdyby potencjały odbierane z badanych mięśni zmieniały się w sposób identyczny przy obserwowaniu łapania piłeczki w sposób naturalny i niemożliwy (to znaczy, że w obu wypadkach badany chciałby schwytać piłkę skutecznie, a więc w sposób normalny), oznaczałoby to, że system motorycznych neuronów lustrzanych odczytuje intencję (złapać piłeczkę), a nie kopiuje ruchy. Gdyby jednak system kopiował ruchy, potencjały z mięśni zmieniałyby się w różny sposób, gdyż inne mięśnie są zaangażowane w normalnym chwycie, a inne przy próbach kopiowania zachowania niemożliwego. Okazało się, że pobudliwość szlaków motorycznych kontrolujących dłoń zmieniała się przy obserwowaniu obu typów zachowań, ale w sposób różny. Tak więc wywołane przez motoryczne neurony lustrzane podprogowe zmiany programów kory ruchowej nie kodują intencji.

Badania Borroni wykazały jednak, że nawet przy działaniach niemożliwych, neurony lustrzane reagują na ruchy tak dalece, jak mogą. Oznacza to, że najprawdopodobniej świadomość celu (obserwator rozumiał, że celem akcji awatara jest schwytanie piłeczki) jest istotna dla aktywacji neuronów lustrzanych. Sugerowałoby to, że to nie rezonans motoryczny umożliwia zrozumienie intencji działania, ale że zrozumienie intencji czyni rezonans motoryczny użytecznym dla zrozumienia innych aspektów działania (na przykład przewidywania, jak długo akcja będzie trwała czy dla uczenia się ruchów). Sugeruje to, że jeżeli układ neuronów lustrzanych może wybrać i aktywować określony program motoryczny, odpowiedni dla obserwowanej czynności, to czynność ta musi uprzednio być zrozumiana w strukturach leżących powyżej pierwotnych obszarów motorycznych. Badania Borroni pokazują, że intencje działania nie są wprawdzie zakodowane we wzorcach neuronalnych rezonującego programu motorycznego obserwatora, mogą jednak być zakodowane jako reprezentacje czuciowo-ruchowe w wyższych piętrach systemu neuronów lustrzanych, takich jak kora przedczołowa i ciemieniowa.

0 x



Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: Neurony lustrzane i komunikacja lustrzana

Nieprzeczytany post autor: św.anna » czwartek 22 wrz 2016, 07:43

Cześć Wavuka :)

Mam wrażenie, że po raz drugi nasze duszyczki się zgrały ;)
neurony lustrzane, które i mnie zainteresowały, to jest ten drugi raz, co do pierwszego, to coś czuję, że niebawem i to się zliteralizuje :)
0 x



Awatar użytkownika
św.anna
Posty: 1451
Rejestracja: środa 24 sie 2016, 12:41
x 87
x 119
Podziękował: 2624 razy
Otrzymał podziękowanie: 3256 razy

Re: Neurony lustrzane i komunikacja lustrzana

Nieprzeczytany post autor: św.anna » czwartek 22 wrz 2016, 09:07

"Na przełomie lat 80. i 90. włoscy naukowcy odkryli u małp neurony lustrzane (mirror neurons).  Odkrycie to dotyczyło grup neuronów ruchowych - zaobserwowano, że gdy badana małpa wykonuje daną dość złożoną czynność, uaktywnia się pewna grupa komórek nerwowych, która reaguje także wtedy gdy małpa obserwuje ten sam ruch wykonywany przez inną małpę. Podobnie funkcjonujące grupy neuronów wykryto także u ludzi. Oznacza to, że interpretacja obserwowanego zachowania odbywa się w mózgu odbiorcy poprzez swoistą symulację. Nasz mózg pozwala nam odtworzyć automatycznie zachowanie innej osoby, dzięki temu możemy  odtworzyć (zmapować) jego zachowanie i uczucia. Neurony lustrzane umożliwiają mentalne "czytanie" i "odtwarzanie" zachowań innego mózgu. Działanie takiego mechanizmu najlepiej zrozumieć odwołując się do badań nad reakcjami emocjonalnymi. Obszarwyspy skroniowej  uczestniczy z jednej strony w odczuciu wstrętu, jaki i w interpretacji zachowania innej osoby, które reaguje wstrętem, okolice te aktywują się gdy eksperymentator podsuwa nam pod nos coś wyjątkowo nieapetycznego, jak i w sytuacji, gdy obserwujemy inną osobę, której ekspresja w sposób ewidentny świadczy o tym, że i ona została poddana takiej samej niemiłej próbie. Innym przykładem jest reakcja lękowa, która związana jest z funkcjonowaniem ciała migdałowategoc. Badania nad osobami z uszkodzeniami tej struktury dowodzą, że nie reagują one na zagrażającą sytuacje lękiem, ale jednocześnie nie rozpoznają oni ekspresji tej emocji u innych osób. Opierając się na koncepcji symulacji, możemy również wyjaśnić istnienie pewnych zaburzeń zachowań emocjonalnych. Osoba, która sama nie przeżywa danej emocji nie jest w stanie zasymulować jej przeżywania u innej osoby, dlatego nie potrafi zinterpretować poszczególnych typów ekspresji emocjonalnej. Istnieje obszar mózgu, który związany jest jednocześnie z reprezentacją naszego ciała i jego aktywności (czyli tzw. propriocepcji - odczuwania stanu własnego ciała), jak i z umiejętnością rozpoznania ekspresji twarzy Jest nim płat ciemieniowy, głównie prawej półkuli. Dzięki funkcjonowaniu tej części mózgu możemy od razu "przeskoczyć" od reprezentacji ekspresji np. twarzy do odczucia emocji, ponieważ emocje związane są zawsze z reakcją organizmu, odczuwaniem jakiegoś fizjologicznego pobudzenia. Rola i znaczenie neuronów lustrzanych wydaję się więc pierwotnym i głównym systemem, bezpośredniego "uczenia" mózgu zachowań, emocji i przetwarzania informacji."



http://www.fizyka.umk.pl/~gos/mirrorneuron.htm
0 x



Wavuka
x 129

Re: Neurony lustrzane i komunikacja lustrzana

Nieprzeczytany post autor: Wavuka » piątek 23 wrz 2016, 07:07

Też się cieszę, że Cię to interesuje. "W kupie raźniej" nawet zwiedzać coś nowego bo można wymieniać wrażenia i obserwacje. Więc jest ich wtedy dużo więcej. 8-)

Neurony ostateczne

Obrazek Łukasz Kwiatek 15.08.2015

Podobno odpowiadają za niemal wszystkie nasze funkcje poznawcze i to dzięki nim staliśmy się ludźmi. Neurony lustrzane: najgorętszy temat nauk o mózgu.

Obrazek

Rok 2000, najlepszy rok do czynienia wielkich przepowiedni. Vilayanur „Rama” Ramachandran, ekscentryczny badacz mózgu, człowiek, który zaczął leczyć bóle fantomowe lusterkiem, ulubieniec mediów, autor przełomowych prac, bohater filmów dokumentalnych i autor bestsellerów, genialny, kontrowersyjny i w powszechnej opinii lekko zwariowany, a więc najlepszy kandydat na naukowego wieszcza, stwierdza: „Przewiduję, że neurony lustrzane będą dla psychologii tym, czym DNA stało się dla biologii: dostarczą unifikującej ramy teoretycznej i pomogą wyjaśnić wiele zdolności mentalnych, które dotychczas wydawały się tajemnicze i pozostawały niedostępne w badaniach eksperymentalnych”.

Rok 2008. Marco Iacoboni, szanowany neuronaukowiec, w książce „Mirroring People” („Lustrzani ludzie”): „Osiągamy nasze niezwykle subtelne rozumienie innych ludzi dzięki pewnej kolekcji specjalnych komórek w mózgu nazywanych neuronami lustrzanymi. Są maleńkimi cudeńkami, które pozwalają nam jakoś przetrwać każdy dzień. Znajdują się w sercu tego, w jaki sposób poruszamy się przez nasze życia. Wiążą nas z innymi, mentalnie i emocjonalnie (...). Neurony lustrzane niewątpliwie dostarczyły, po raz pierwszy w historii, wiarygodnego neuropsychologicznego wyjaśnienia złożonych form poznania społecznego i społecznych interakcji”.

Rok 2014. Gregory Hickok, badacz mózgowych ośrodków mowy, w książce „The Myth of Mirror Neurons” („Mit neuronów lustrzanych”): „W czasie gdy kontynuowano intensywne badania teoretyczne nad podstawowymi zastosowaniami neuronów lustrzanych (rozpoznawanie czynności, mowa i język, teoria umysłu, empatia, autyzm), podniecenie opanowało całą społeczność akademicką (...). W potoku publikacji naukowych w ostatniej dekadzie neurony lustrzane były zamieszane m.in. w: czytanie z ruchów warg, jąkanie się, schizofrenię, imitację, bóle fantomowe, neurorehabilitację, hipnozę, niewłaściwą atrybucję gniewu w muzyce awangardowych jazzowych saksofonistów, orientację seksualną, palenie papierosów, przyjemność płynącą ze słuchania muzyki, postawy polityczne, rozpoznawanie wyrazów mimicznych, otyłość, wielkość erekcji, psychopatyczne zaburzenia osobowości, miłość, zarażanie się ziewaniem, umiejętności kierownicze, samoświadomość stanów emocjonalnych, »naszą estetyczną odpowiedź na sztukę, muzykę i literaturę, dynamikę odbioru u widza i opór wobec totalitarnych ruchów masowych«, komunikację na linii matka–dziecko i przetwarzanie emocji, przyjemność płynącą z oglądania sportu, masową histerię, nadużywanie narkotyków, kumoterstwo, przywiązanie matki do dziecka, skuteczność grupowej psychoterapii, ocenę ryzyka, sny o poruszaniu się osób sparaliżowanych (...), samoświadomość u delfinów”.
Proroctwo Ramachandrana spełniło się więc z nawiązką. Ale czy nie była to po prostu samospełniająca się przepowiednia?

Małpka widzi – małpka robi

Początek lat 90. ubiegłego wieku, Uniwersytet w Parmie, laboratorium Giacoma Rizzolattiego. Grupa naukowców bada aktywność pojedynczych neuronów kory ruchowej (z tzw. obszaru F5) u osobników z gatunku makak lapunder (Macaca nemestrina) podczas wykonywania różnych czynności dłońmi: chwytu małych lub dużych obiektów, rozrywania czegoś itd. Badana małpa siedzi skrępowana w fotelu, a w jej mózgu tkwią precyzyjnie wprowadzone mikroelektrody. Pewnego dnia, jak wspominał w rozmowie przy okazji konferencji w Centrum Kopernika, członek zespołu Rizzolattiego, Giuseppe di Pellegrino: „Któryś z nas, znajdując się dość daleko od małpy, ale w zasięgu jej wzroku, po prostu sięgnął po kawałek jabłka – wtedy rozległ się dźwięk aparatury oznajmiający aktywację jakiegoś neuronu z obszaru F5. Tylko że to były neurony ruchowe – nie powinny aktywować się na widok jakiejś czynności, ale wtedy, gdy małpa sama taką czynność wykonuje. Zaskoczeni przeprowadziliśmy więcej testów i odkryliśmy wiele takich neuronów. Ale dopiero później uświadomiliśmy sobie znaczenie tego zjawiska”.

Komórki te nazwane zostały neuronami lustrzanymi (mirror neurons, MNs), bo zdawały się jak w lustrze odbijać czynności wykonywane przez inne osoby. Poza nimi uczeni z Parmy zidentyfikowali także neurony kanoniczne – takie, które reagowały na określone czynności oraz na widok obiektu, na którym konkretną czynność można wykonać – np. na widok rodzynka oraz podczas precyzyjnego chwytania, zazwyczaj wykonywanego kciukiem i palcem wskazującym.
Co w tym wszystkim nadzwyczajnego? Tradycyjne teorie psychologiczne zakładały wyraźny podział pomiędzy trzema podstawowymi funkcjami umysłu: percepcją, poznaniem („myśleniem”) i ruchem. Neurony lustrzane i kanoniczne, które reagowały na dwie różne modalności – wykonywanie ruchu i sam widok czegoś (ruchu lub obiektu) – zdawały się łączyć przynajmniej dwie z tych władz umysłu: percepcję i działanie. Potem odkryto trójmodalne MNs – aktywowały się wtedy, gdy małpa rozdzierała kartkę papieru (ruch), gdy widziała, jak ktoś inny to robił (wzrok), jak i wówczas, gdy jedynie słyszała dźwięk rozdzierania papieru (słuch). Te odkrycia ekscytowały naukowców i filozofów, ponieważ mogły rzucić wiele światła na ewolucyjną historię mózgu. A to dużo by powiedziało o „ludzkiej naturze”. Ale najpierw należało potwierdzić istnienie neuronów lustrzanych u ludzi.

Nie jest to takie proste: mózg człowieka składa się z ok. 86 mld neuronów – to prawie 20 razy tyle, co w mózgu makaka. Ze względów etycznych nie można tak po prostu wszczepiać do niego mikroelektrod i sprawdzać po kolei, czy jakaś komórka nie zachowuje się jak neuron lustrzany. Takie inwazyjne badania wykonuje się tylko przy okazji – u pacjentów (za ich zgodą), którzy z przyczyn medycznych musieli przejść zabiegi na otwartym mózgu. Zanim udało się w ten sposób potwierdzić istnienie MNs u ludzi, uczeni opierali się na bardziej zawodnych danych. Stosując nieinwazyjne metody neuroobrazowania – np. funkcjonalny rezonans magnetyczny – zidentyfikowano stosunkowo małe obszary mózgu (ale i tak złożone z milionów komórek nerwowych), które w całości zachowywały się tak, jakby tworzone były przez neurony lustrzane.

Teoria teorię pogania

Jeden z takich obszarów wchodził w skład regionu Broki, związanego z posługiwaniem się językiem – mową lub językiem migowym. Nie było to wielkim zaskoczeniem, ponieważ ośrodek Broki uznawany był za odpowiednik obszaru F5 u makaków. Odkrycie to zainspirowało różnych uczonych, m.in. Michaela Arbiba, który zaproponował teorię ewolucji „mózgu przygotowanego na język”. Według tej koncepcji system neuronów lustrzanych rozwijał się przez miliony lat ewolucji, tworząc specyficzną infrastrukturę mózgową, wykorzystaną później w nowatorski sposób, gdy ludzie kulturowo wynaleźli symboliczny język [więcej o tej koncepcji w artykule „Korzenie języka”, „TP” 19/2014 – red.].

W innym kierunku poszedł Vittorio Gallese – według niektórych przekazów to właśnie on sięgnął po historyczny kawałek jabłka na oczach makaka. Podobnie jak cytowany wcześniej Iacoboni, zastanawiał się, w jaki sposób ludzie zdolni są do „czytania komuś w myślach” (mind reading), czyli do rozumienia, że ktoś kieruje się danymi intencjami czy przekonaniami. Że nie jest po prostu robotem albo zombie, tylko posiada stany umysłowe [zob. również „Mentor umysłów, „TP” 27/2015]. Gallese spopularyzował ideę tzw. symulacji, zgodnie z którą neurony lustrzane pozwalają nam przyjmować cudzą perspektywę, „wskoczyć w czyjąś skórę”. Gdy widzimy, że ktoś uśmiecha się z radości, marszczy brwi z irytacji albo wykrzywia twarz z obrzydzenia – to w naszych mózgach uruchamiają się m.in. te neurony (lustrzane), które aktywują się także wtedy, gdy sami takie emocje przeżywamy.

Daje nam to nie tylko rodzaj wglądu w cudze umysły – czyli tzw. teorię umysłu – ale, jak podkreśla znany badacz autyzmu Simon Baron-Cohen, stanowi także podstawę empatii i współczucia. Dzięki MNs cudze emocje stają się naszymi. Cieszymy się więc radością innych ludzi i współodczuwamy ich ból. Bez tego mechanizmu nie postrzegalibyśmy siebie nawzajem jako bliźnich, tylko jako konkurentów w walce o ograniczone zasoby. Bylibyśmy zdolni do największych przestępstw i podłości [zob. „Skala dobra i zła”, „TP” 35/2014]. Czyli: żegnaj współpraco, żegnaj moralności.

Na poparcie tej koncepcji często przytacza się odkrycie specyficznych neuronów lustrzanych w części mózgu zwanej przednim zakrętem kory obręczy (anterior cingulate cortex, w skrócie ACC). Komórki z tego obszaru aktywowały się, gdy pacjent otrzymywał zastrzyk, a także wtedy, gdy jedynie oglądał, jak ktoś inny jest boleśnie kłuty igłą. Nawiązując do tego zjawiska, Ramachandran nazwał neurony lustrzane „komórkami Gandhiego”, co oczywiście szybko podchwyciły różne media.

Ale medialną sławę zyskało jeszcze inne określenie neuronów lustrzanych użyte przez Ramachandrana – „komórki, które ukształtowały naszą cywilizację”. Tym razem wcale nie musiała to być przesada.

Cywilizacja powstawała krok po kroku. Wszystkie nasze produkty kulturowe – zarówno przedmioty, jak i użyteczne konwencje, np. język czy matematyka, oraz praktyki społeczne – mają swoją historię, tworzoną przez genialne jednostki, które udoskonalały kulturowe wynalazki. Ten stopniowy rozwój – tzw. kumulatywna ewolucja kulturowa – wymaga specyficznego mechanizmu, który sprawia, że kolejne pokolenia nie cofają się do poprzedniego stadium ewolucji kulturowej. Nie muszą wynajdywać koła na nowo. Według psychologa Michaela Tomasella takim kluczowym mechanizmem jest zdolność do uczenia się przez naśladowanie, która występuje już u małych dzieci. A imitacja, według wszelkiego prawdopodobieństwa, opiera się właśnie na mechanizmie działania neuronów lustrzanych.
Jeśli więc zebrać najważniejsze teorie zaproponowane przez wybitnych uczonych, neurony lustrzane odpowiadają jednocześnie za teorię umysłu, język i empatię, w dodatku – dzięki imitacji – odegrały kluczową rolę w ewolucji naszego gatunku. Nic dziwnego, że trudno sobie wyobrazić książkę o mózgu, w której zabrakłoby rozdziału poświęconego MNs. Nie tylko wywołały poruszenie wśród uczonych, ale i weszły do popkultury: w jednym z odcinków serialu „Hannibal” konsultant FBI Will Graham tłumaczy, że potrafi doskonale wczuwać się w sposób myślenia morderców, ponieważ posiada wiele neuronów lustrzanych. Jeśli Vittorio Gallese ogląda ten serial, musi być zachwycony.

Ale czy to możliwe, by odpowiadały one za te wszystkie zjawiska i zdolności?

Dzięki cytowanej na początku książce Greg Hickok wyrósł na lidera „obozu sceptyków”, zresztą całkiem licznego. Do tego grona zaliczyć trzeba także m.in. filozofkę Patricię Churchland oraz kognitywistę Stevena Pinkera, autorów wielu książek o umyśle i ludzkiej naturze. Nie podważają oni istnienia MNs u ludzi, ale nawołują do ostrożności przy interpretacji wyników eksperymentów. To oczywiście dobre dla samej neuronauki, która w wielu przypadkach niebezpiecznie zbliża się do nieskrępowanej spekulacji. A to przecież dla każdej dyscypliny ślepa uliczka.

Część zarzutów Hickoka jest całkowicie niekontrowersyjna. Podkreśla on na przykład, że nie wystarczy powiedzieć, iż za jakieś zjawisko odpowiadają neurony lustrzane, bo jeśli faktycznie zjawisk tych jest tak dużo, odwołanie się do nich właściwie niewiele daje. To tak, jakby powiedzieć, że posługujemy się językiem i jesteśmy empatyczni, ponieważ mamy mózgi. A to niezbyt odkrywcze. Na tym właśnie polega grzech proroctwa Ramachandrana: za jego sprawą neurony lustrzane stały się czymś w rodzaju „teorii ostatecznej”, na wzór tej poszukiwanej przez fizyków. Zaczęto wierzyć, że odwołanie się do MNs jest wystarczającym wyjaśnieniem dowolnie złożonych zjawisk.

Ale cała dyskusja ma jeszcze głębszy wymiar, dotyczący pojmowania tego, jak działa mózg i umysł. Hickok czy Pinker (zresztą autor książki pt. „Jak działa umysł”) są zwolennikami idei, zgodnie z którą umysł porównać można do zbioru programów komputerowych, a mózg – do fizycznych komponentów komputera. Mózg miałby dokonywać obliczeń niczym procesor, wykonując instrukcje zawarte w „programach” – różnych „modułach” umysłu. Wszystkie te moduły miałyby powstać na drodze „normalnej”, biologicznej ewolucji, czyli poprzez dziedziczone mutacje genetyczne, rozwiązujące jakieś problemy adaptacyjne. Np. moduł językowy pozwalał sprostać wymaganiom współpracy w grupie, a moduł rozpoznawania twarzy – odróżniać „swoich” od „obcych”.

Ten tzw. komputacyjny czy obliczeniowy paradygmat i związaną z nim modularną wizję umysłu w ostatnich dekadach XX wieku zakwestionowali niektórzy językoznawcy (m.in. George Lakoff), filozofowie (Mark Johnson), psycholodzy poznawczy (Eleanor Rosch, Lawrence Barsalou) i kognitywiści (np. Stevan Harnad). Zwrócili oni uwagę, że w paradygmacie obliczeniowym brakuje czegoś ważnego: mechanizmu, który mógłby zakorzenić czy ugruntować obliczenia dokonywane przez umysł w naszych doświadczeniach i interakcjach ze światem.

Takim mechanizmem, według zwolenników tzw. paradygmatu umysłu ucieleśnionego, jest ucieleśniona symulacja. Wykorzystuje ona te same części mózgu, które służą do percepcji (kora wzrokowa) i akcji (kora ruchowa), do wyobrażania sobie czegoś, planowania, rozumienia języka – czyli: do szeroko rozumianego myślenia. Ten mechanizm zasypuje więc całkowicie rzekomą przepaść między percepcją, poznaniem i ruchem. Według zwolenników tej teorii zarówno wtedy, gdy sami kopiemy piłkę, gdy tylko oglądamy kopnięcie piłki, gdy słyszymy odgłos kopniętej piłki, a nawet gdy po prostu wyobrażamy sobie kopnięcie piłki lub gdy czytamy słowo „kopać”, zawsze aktywuje się część tych samych neuronów z obszaru kory ruchowej. Rzecz jasna – miałyby to być neurony lustrzane.

Hickok naturalnie nie zgadza się z ideą ucieleśnionej symulacji. Uważa, że neurony lustrzane wcale nie stanowią na nią dowodu. Twierdzi, że symulacja niczego nie wyjaśnia, bo na najbardziej fundamentalnym poziomie – pojedynczych neuronów – tak czy siak dokonywane są obliczenia. Symulacja, walcząc z obliczeniową teorią umysłu, nie proponuje niczego więcej jak „ugruntowanie” myślenia m.in. w korze motorycznej, która sama dokonuje obliczeń.

Wydaje się, że Hickok zarówno ma rację, jak i się myli. Ma rację, ponieważ ucieleśniona symulacja nie jest ostatecznym możliwym, ani nawet całkowicie zadowalającym wyjaśnieniem działania mózgu i umysłu. Ale myli się, że odwołanie do niej niczego nie zmienia. Zmienia sporo, bowiem z obliczeniowym paradygmatem umysłu wiąże się wiele twierdzeń ewolucyjnych i filozoficznych, które w świetle współczesnych odkryć naukowych są już nie do utrzymania.
Wygląda więc na to, że neurony lustrzane mają w sobie coś ostatecznego. Bo ostatecznie nie wiadomo, co o nich myśleć. ©

DO CZEGO SŁUŻĄ NEURONY LUSTRZANE?


Giacomo Rizzolatti: Pozwalają nam rozpoznawać cudze czynności i je naśladować.
Michael Arbib: Odegrały rolę w ewolucji „mózgu przygotowanego na język”.
Vittorio Gallese: Stanowią podłoże ucieleśnionej symulacji, która gwarantuje nam teorię umysłu.
Benjamin Bergen: Stanowią podłoże ucieleśnionej symulacji, która kryje się za rozumieniem języka.
Vilayanur Ramachandran: Stanowią m.in. podłoże imitacji, więc pozwoliły zbudować naszą cywilizację.
Simon Baron-Cohen: Odpowiadają za empatię, a ich uszkodzenie powoduje autyzm lub psychopatię.
Gregory Hickok: Nie wiadomo, ale na pewno nie do tego, do czego wszyscy myślą, że służą.

Obrazek https://www.tygodnikpowszechny.pl/tp-342015-7653

https://www.tygodnikpowszechny.pl/neuro ... czne-29642
0 x



ODPOWIEDZ