Re: Szkodliwe skutki przewlekłego stresu.
: środa 05 gru 2018, 12:17
Ostatnio zaczelam obserwowac stres, co mnie stresuje. Jednym, moze najwazniejszym tematem jest: nie zdaze. Nie zdaze posprzatac do swiat, nie zdaze przyjsc gdzies tam na czas, nie zdaze przed smiercia rozpracowac matrixa i znowu bede musiala sie urodzic, nie zdaze przed zmiercia zrobic to wszystko, czuc sie tak, zeby niczego nie zalowac...Czyli: nie zdaze.
Ale... w matrixie mamy biegunowosc, wiec jedna czesc mnie walczy ze stresem, robi wszystko, zeby sie odstresowac a inna chce, potrzebuje stresu, bo wydaje jej sie, ze bez stresu nie przezyje. Wiec zajelam sie ta druga strona, ta ktora potrzebuje stresu. I przyszly wspomnienia z dziecinstwa jak mi wmawiano, ze trzeba robic szybko, kobieta powinna miec temperament. Bez tego temperamentu zaden mezczyzna mnie nie bedzie chcial i zostane stara panna. No bo ktory mezczyzna bedzie chcial taka flegmatyczke...? No wiec wykumalam sobie, ze chce, zeby babcia mnie popedzala. I tak mnie ta babcia ( w glowie) do dzisiejszego dnia popedza, ze nawet z chorym biodrem zasuwam jak motorek.
Tak wiec zamiast walczyc ze stresem lepiej zapytac sie siebie: do czego potrzebny mi ten stres? Gdy staje sie swiadomym, to on przestaje na nas oddzialowywac.
I jak tak patrze na cala nasza rodzine, to to co oni nazywali temperamentem to byl zwykly stres, ktory ladnie nazwal sie temperamentem. I ja to kupilam.
W takich zestresowanych miejscach nie ma przeplywu energii i tam osadzaja sie bakterie i pasozyty. Te bakterie i pasozyty powoduja takie wtorne zestresowanie. Gdy znajdzie sie stresujace mysli i rozladuje sie w nich ladunek, to bakterie straca swoj domek, bo one potrzebuja takich zastalosci w naszym ciele. Gdy energia znowu zaczyna przeplywac to latwiej pozbyc sie tego swinstwa.
Ale... w matrixie mamy biegunowosc, wiec jedna czesc mnie walczy ze stresem, robi wszystko, zeby sie odstresowac a inna chce, potrzebuje stresu, bo wydaje jej sie, ze bez stresu nie przezyje. Wiec zajelam sie ta druga strona, ta ktora potrzebuje stresu. I przyszly wspomnienia z dziecinstwa jak mi wmawiano, ze trzeba robic szybko, kobieta powinna miec temperament. Bez tego temperamentu zaden mezczyzna mnie nie bedzie chcial i zostane stara panna. No bo ktory mezczyzna bedzie chcial taka flegmatyczke...? No wiec wykumalam sobie, ze chce, zeby babcia mnie popedzala. I tak mnie ta babcia ( w glowie) do dzisiejszego dnia popedza, ze nawet z chorym biodrem zasuwam jak motorek.
Tak wiec zamiast walczyc ze stresem lepiej zapytac sie siebie: do czego potrzebny mi ten stres? Gdy staje sie swiadomym, to on przestaje na nas oddzialowywac.
I jak tak patrze na cala nasza rodzine, to to co oni nazywali temperamentem to byl zwykly stres, ktory ladnie nazwal sie temperamentem. I ja to kupilam.
W takich zestresowanych miejscach nie ma przeplywu energii i tam osadzaja sie bakterie i pasozyty. Te bakterie i pasozyty powoduja takie wtorne zestresowanie. Gdy znajdzie sie stresujace mysli i rozladuje sie w nich ladunek, to bakterie straca swoj domek, bo one potrzebuja takich zastalosci w naszym ciele. Gdy energia znowu zaczyna przeplywac to latwiej pozbyc sie tego swinstwa.