Re: Bog Jahwe
: poniedziałek 16 cze 2014, 23:11
144 tys i jest luz bez luszu serio taka geometria//odwrocenie biegunow nie jahwe tylko IEUE no ale potrzebna jest mentalna enegia i wiara coz wszysko jest umyslem..
Forum dla WSZYSTKICH!
http://www.cheops4.org.pl/cheos/
Dawno temu (a właściwie ani „dawno”, ani „temu”, bo sprawa działa się poza czasem i przestrzenią, czy też, jak kto woli, ciągle się dzieje na pewnej płaszczyźnie, nigdy nie skończona i nigdy nie zaczęta) Wyższa Inteligencja zaplanowała stworzenie wszechświata. Tak naprawdę żadne pojęcia dobrze tego nie oddadzą, bo niczego nie zaplanowała i niczego nie stworzyła (do tego potrzebny byłby jej czas, a tego, jak wiadomo, nie „było”), ale powiedzmy tak umownie. Inteligencja „zrobiła” to, bo zrobić to niejako musiała. Będąc inteligencją samą, nie miała żadnego punktu odniesienia – żadnego „lustra”, żadnej manifestacji. Proces zaszedł niejako automatycznie, a przypominał bardziej coś w rodzaju rozmnażania się przez podział i pączkowanie, niż „wyłonienie się z bezkresu chaosu czystych Idei”. Przyczyna nie jest znana, bo prawdopodobnie jej nie było. Inteligencja najwidoczniej nie mogła istnieć sama dla siebie i w sobie. „Dzieło Stworzenia” zaszło tak, jak zachodzą naturalne procesy w przyrodzie. Nie „przypadkiem” więc, ale i nie za pomocą jakiegoś odgórnego „planu”.
Inteligencja po prostu zmultiplikowała siebie tak, by samej sobie jawić się jako zespół bytów. Wszystkie one z osobna miały Jej cechy, a Ona dzięki temu poznawała samą siebie. Odkryła, że w swojej naturze nie była dobra ani zła – była po prostu nieskończonym potencjałem. Dzięki temu, że odbijała się w mikrokosmosie każdej swojej części, wszechświat robi wrażenie organizmu zintegrowanego.
Tak, można powiedzieć że jest to pogląd o korzeniach panteistycznych, jednak nikt z tych, którzy wiedzą czym jest panteizm, nie powie że „bajeczka jest panteistyczna”. Nie jest.
We wszechświecie panuje wolna wola, więc Inteligencja jako taka (nadal dość „mocna” w samej sobie), nie „ingeruje” świadomie w żadne procesy. W naturalny sposób „wszelki duch” dąży po prostu do równowagi. Kiedy coś ją zakłóca, następuje naturalny proces dążący do jej przywrócenia. Jak homeostaza i działania układu odpornościowego walczącego z drobnoustrojami.
To szerokie tło opowieści, można je właściwie pominąć. Nas interesować będzie pewien jej fragment, którzy w szczególny sposób narzuca się energii skupionej w pobliżu tak zwanej planety Ziemia. Postarajmy się teraz na chwilę zapomnieć w ogóle o poprzednich akapitach i opowiedzieć wszystko od nowa. Tamtego nie było, precz, sio!
Pewnego razu istota zwana Pambukiem (zapis fonetyczny poparty empirią) postanowiła stworzyć świat. Nie było wtedy czasu ani przestrzeni, ale miały się pojawić. Pochodzenie istoty nie jest do końca jasne, ale liczne źródła utrzymują, że jest ona osobą. Bycie osobą nie przeszkadza jej w byciu wszechobecną, ale to już detal. Nie przeszkadza jej to również przyjmować postaci gorejącego krzaka lub grzmotu, ani też chwytać proroka Ezechiela „ręką”. Pambuk, jak dobrze wiadomo, jest nieodgadniony i nieodgadnione są jego zamysły. Wychodzi na to, że jest istotą bez biografii, która posiada zdolność transformacji.
Pambuk według źródeł „wystarczał samemu sobie”, ale nie mógł sobie odmówić odrobiny zabawy. Stworzył materię, świat i zwierzęta, podkreślając że owe wytwory żyją własnym życiem na zasadzie opisanej przez Umberto Eco w eseju „Dzieło Otwarte”. Są naznaczone ręką rzemieślnika, ale nie noszą jego cech.
Wiadomo że Pambuk stworzył sobie do pomocy zastępy anielskie – chciał prawdopodobnie, na wzór Tolkienowskiego Eru Iluvatara, w chłodne niebiańskie noce słuchać ich przepięknych głosów. Jednak jeden z tych głosów śpiewał fałszywie, zupełnie jak Melkor – nie wiadomo czy to dlatego, że Pambuk stworzył coś niedoskonałego (sam był doskonałością) czy dlatego, że w swojej doskonałości przewidział on miejsce dla przeciwwagi. Coś poszło nie tak, choć podobno doskonali nie mają prawa się mylić i, jak śpiewał Jacek Kaczmarski:
Chóry śpiewały, milczał głos
Który powinien wszystko wyjaśnić
Szły tłumy białe
Nad umowną krawędź przepaści
Zaaranżowano strącenie w otchłań Lucyfera (to ten niepokorny aniołek), który sam przyznał sobie we władanie królestwo piekielne. Nie wiadomo skąd się ono wzięło, bo Lucyfer nie będąc bogiem nie mógł niczego stworzyć (źródła mówią, że manicheizm to herezja), ale tak już się stało. Widać było zawsze obecne w planach Wszechmocnego.
Ów tymczasem, być może rozczarowany porażką, zapragnął czegoś materialnego i namacalnego. Stworzył człowieka, według źródeł, „na swój obraz i podobieństwo”. Człowiek był wyposażony w zestaw full wypas nadający się idealnie do rajskiej egzystencji. Potem Pambuk pomyślał, że przyda się człowieczyca, no i uczynił jak zamierzał. Kazał biegać ludziom po raju nago – podniecało go to, że nie mógł się powstrzymać i podglądał ich, gdy gzili się na miękkiej trawce.
Człowiek nie był jednak doskonały – Pambuk z premedytacją „władował” mu pod maskę skłonności do dewiacji i ulegania pokusom. Najwidoczniej pomyślał, że oto będzie się coś działo. Na wszelki wypadek wyposażył go w cały zestaw skłonności do agresji, co miało dodatkowo uatrakcyjnić zabawę (wiadomo, że Lucyfer nic człowiekowi dać nie mógł, skłonności do „złego” musiał więc zasiać sam Pambuk). Tak oto rozpoczęła się pierwsza edycja kosmicznego Big Brothera w której Adam i Ewa zostali nominowani do opuszczenia domu. W tym okresie stwórca zaczął zdradzać objawy rozdwojenia jaźni lub choroby dwubiegunowej. Źródła podają, iż powiedział on: „oto człowiek stał się taki jak MY”.
Pambuka cieszył też incydent z Kainem i Ablem – podobało mu się do tego stopnia, że postanowił Kaina nie karać, lecz naznaczyć go znamieniem tak, aby nikt nie mógł Adamowego syna zabić. Biorąc pod uwagę, że Pierwsza Para oraz dwójka ich dzieci stanowiła całą populację Ziemi, Kain musiałby się nieźle nabiegać w poszukiwaniu tych, którzy chcieliby mu zrobić coś złego.
Fakt, jakoś tak za mało tego ludu tutaj – pomyślał Pambuk i dał rozkaz człowiekowi, by ten mnożył się na wzór króliczy (liczne źródła parafialne powielają ten pogląd do dziś). Nie wyciągnął nawet konsekwencji za akt kazirodztwa, który był zapewne konieczny do multiplikacji materiału genetycznego.
Potem działy się różne cuda i dziwy – Pambuk postanowił rozkręcić reality show na całego i postawił sobie za punkt honoru wywołanie kilku krwawych jatek. W tym celu wybrał sobie najpierw pewne ludzkie plemię i z sobie tylko znanych powodów faworyzował je ponad inne. Akcja się rozwinęła – Pambuk na przemian to doświadczał swój lud ile fabryka dała, to znów pozwalał mu triumfować nad wrogiem. Podczas spotkania z Mojżeszem dał ludziom zbiór jedenastu
przepraszam, dziesięciu praw, do których poczynił monstrualne adnotacje. Pech chciał, że do dnia dzisiejszego owe przypisy nie przetrwały. Wieść gminna niesie, że na przykład „Nie zabijaj” było wyłącznie tytułem kodeksu, który zawierał liczne paragrafy typu: „chyba że istnieje uzasadniona konieczność”, „chyba że to dotyczy zwierząt”, „chyba że jest wojna”. Zdumiewające jest, że pokoleniowa wiedza o owych treściach przeżyła same źródła i do dziś prawa Pambuka są przestrzegane łącznie z niepisanymi adnotacjami.
Pambuk lubił zabawę – sprawiało mu psychopatyczną przyjemność patrzenie na wyrzynające się nawzajem plemiona Izraela, przeżywał Exodus niczym „Underground” Kusturicy, ostro kibicował „swoim” kiedy waliły się mury Jerycha. W tajemnicy spiskował za plecami jednych w interesie drugich – na przemian, by zabawa zbyt szybko się nie skończyła. Trwało to przez wieki.
W tym czasie Pambuk lubił sprawdzać, czy ludzie są mu posłuszni. Co prawda żyli oni własnym życiem, jednak musieli przyznać, że conieco mu zawdzięczają. Stawiał ich więc przed trudnymi wyborami – skoro należeli do niego, to mógł wszak robić z nimi co chce. Abrahamowi włos zjeżył się na głowie kiedy zażądano od niego złożenia ofiary z jego syna, Izaaka na górze Moria. Nie tylko dlatego, że żądanie było nacechowane absurdem – również dlatego, że miało to być całospalenie, które w myśl żydowskich wierzeń, odbiera szansę na zmartwychwstanie. Skończyło się na strachu i deklaracji niesamowitego posłuszeństwa. Pambuk śmiał się setnie w duchu z tych idiotów, którzy byli gotowi zabić własnego syna w imię służby takiemu degeneratowi jak on.
Zachowania Pambuka cechowała kompulsywność i porywczość – kiedy prowadzone przez ludzi wojenki nie szły zgodnie z planem, sam interweniował za pomocą ognistych kul i błyskawic. Swoją mętną wolę przekazywał staruszkom, których lud zwał potem prorokami.
Pambuk lubił tego, którego ludzie zwali Szatanem. Lubił grać z nim w squasha i pić gin z tonikiem gdzieś pośród chmur. Rozumieli się dobrze, ale żaden z nich nie lubił oddawać pola – dało się wyczuć ducha rywalizacji. Pambuk był co prawda na lepszej pozycji, ale dawał przeciwnikowi czasem wygrywać po to, by zmiażdżyć go druzgocąco w drugiej partii. Do historii przeszła zabawa w „udręki Hioba”. Pambuk zalożył się z Lucyferem, że ten oto człowieczek jest na tyle ograniczony umysłowo, że wytrwa przy Stwórcy choćby nie wiadomo co się stało. Cierpienia spadały na Hioba (Joba) jedno za drugim – Szatan uśmiechał się złowieszczo gdy widział jak Pambuk kładzie do piachu siedem córek i siedmiu synów pobożnego człowieka, które co prawda niczym nie zawiniły, ale cóż, life is brutal.
Po wielu wyniszczających wojnach na bliskim wschodzie, Pambuk ze smutkiem odnotował, że wraz z ekspansją Imperium Rzymskiego, robi się na tym świecie coraz nudniej. Co prawda popierał on dążenia Cezarów, nie przypuszczał jednak, że ich celem jest utrzymywanie względnego ładu, nie zaś nieustanne podboje. Nie było już tak łatwo podburzać jednych przeciw drugim.
Zniechęcony sytuacją postanowił zagrać strategicznie. Gwałcąc jedną z żydowskich kobiet, zesłał na świat swojego potomka, w którym widział podżegacza nowej rebelii. Synek miał jednak gadane po matce i inteligencję po tatusiu - zamiast przygotować powstanie przeciw Rzymowi, zaczął gadać coś o miłowaniu bliźniego. To musiało być dla Pambuka bardzo irytujące. Ale przewidział taki obrót spraw i grał na czas.
Kiedy synuś dorósł, Pambuk dał w łapę komu trzeba i zadbał o to, żeby śmierć Jezusa oglądały tłumy zgromadzone przed radioodbiornikami. Cieszył go widok legionistów rzymskich batożących pokrwawione plecy „mesjasza”. Wcześniej bowiem ogłosił poprzez różnych swoich pośredników, iż dawny okres jego rządów był okresem błędów i wypaczeń, a cały nasz kraj stanął nad przepaścią i uczynił poważny krok naprzód. Nowa polityka miłości przyjęła się i ku uciesze Pambuka, rozsierdziła Nerona, który rozpoczął masowe prześladowania.
Pambuk znudzony długowiecznością Imperium, pomógł mu wydać ostatnie tchnienie i przerzucił się na północ Europy. Wiedząc o tym, że w wielu miejscach świata ludzie nie są mu posłuszni, już wcześniej przezornie za pośrednictwem niejakiego Konstantyna postanowił stworzyć aparat do walki z odmiennością światopoglądową. Udało się – przez ponad dziesięć wieków aparat ów był nadrzędną siłą polityczną, ekonomiczną i militarną świata.
Reszta bajeczki jest znana wszystkim czytelnikom – zarówno „oświeconym” materialistom, jak i wieloletnim członkom Kółka Rybackiego sp. z.o.o. założonego około roku 35 n.e. z inicjatywy niejakiego Petrusa.
Pewne pytania nasuwają się wręcz od razu: czy porównując obie te bajeczki można powiedzieć, że stanowią dwa warianty opowieści o TYM SAMYM wydarzeniu? Czy aby na pewno można powiedzieć, że Wyższa Inteligencja i Pambuk to dwie manifestacje tego samego i nieprawdą jest, że jedna jest raczej pierwotna wobec drugiej?
Proszę wszystkich radykalistów światopoglądowych oraz resztę „cnotliwych i dobrych ludzi” o rozważenie sobie tego w zakamarkach własnej duszy.
Dziękuję za uwagę.
blueray21 pisze:A teraz na poważnie. Konia z rzędem temu, kto ustawi wszystkich Jahwe w szeregu,
blueray21 pisze:ten na J.., coby imienia nie wymieniać nie był jeszcze Najwyższy, skoro dał się zabi
@ blueray21 no nasze forum, przecież Cheops = król przecież po coś to forum istnieje, po coś zbieramy i analizujemy te informacje. Po w jakimś celu ma tak wielki zasięg i swojego rodzaju unikalność.
Te dwa kręgi opisywane przez Zosię to MY wszyscy z niższych wymiarów, nasza świadomość tamtych czasów.nie ma co się doszukiwać konkretnej osoby rzucającej nożem..... w tym momencie to nie istotne. Ważna jest obecna "świta Króla"/ nasza świadomość w wymiarze indywidualnym i globalnym.
Król wraca, czyli gdzieś tam postać fizyczna ( nie wątpię że tak się stanie, bo jest określony cel ku temu) ale też w nas nasz najwyższy aspekt "wiedzy królewskiej".
Nawet nie macie pojęcia jak dużo zrobiliśmy dla siebie i innych ludzi i jak wiele pięknego przed nami....
Część odeszła i odchodzi z "kapłanem" , część zostaje by na TYM poziomie kontynuować prekursorskie zadanie.
13 czerwca był znaczącym dniem dla ziemi i ludzkości, rozpocząć ( przez maksymalne zbliżenie księżyca do ziemi) kolejny etap , kolejne 3 miesiące najbardziej energetyczne ze skumulowaniem nowych wzorców aktywacji kobiecości zarowno w kobietach , jak i w mężczyznach. Tym razem chodzi o MOC.
To chyba niezbyt dobrze odczytałaś moją informację Lady......
Forum TO i temu podobne istnieją jako zestaw informacji dla tych , którym potrzebne jest logiczne zrozumienie wszystkich zachodzących procesów energetycznych/ ewolucyjnych na tle przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
No i ewakuacji nie było bo nie nauczyli się dostrajac do naszych wibracji i ich pojazdy podczas prób materializacji czyli wejścia w naszą przestrzeń hm promienną ->w skrócie nasz świat - zaczęły się rozpadać.
Inni widząc ich zamiary a raczej brak współpracy z ich strony i próby zawłaszczenia wszystkiego dla siebie swoich im nie użyczyli...
Gdzie dwóch się bije...
Ano mimo pozornego opanowania naszej planety nie te wibracje i kamaraten zaczynają ginąć
Fair Lady pisze:KiaraTo chyba niezbyt dobrze odczytałaś moją informację Lady......
Forum TO i temu podobne istnieją jako zestaw informacji dla tych , którym potrzebne jest logiczne zrozumienie wszystkich zachodzących procesów energetycznych/ ewolucyjnych na tle przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
A co jest z tymi, ktorzy juz sa POWYZEJ takich informacji?
a wiadomo, ze najbardziej efektywną formą wymiany jest barter.
Biblia na wesoło - interpretacje
"KATOLICKIE ŻYCIE WARSZAWY 16 lipca 2008
Pytania do redakcji
1. Gdy spalam byka na ołtarzu ofiarnym, wiem, że to powoduje woń, która jest Bogu przyjemna (3 Ks. Moj. 19). Problem jest z moimi sąsiadami. Mówią, że dla nich zapach ten nie jest przyjemny. Czy mam ich ignorować?
2. Chciałbym sprzedać swoja córkę jako niewolnice, za karę, jak to opisuje 2 Ks. Moj. 21:7. W tych czasach, jaka byłaby, według Pana, najlepsza cena?
3. Wiem, że nie powinienem mięć kontaktu z kobietą podczas jej nieczystości miesięcznej (3 Ks. Moj. 15:19-24). Problem jest, jak się tego dowiedzieć? Usiłowałem zapytać, ale one często były obrażone moim pytaniem.
4. Moja żona po wielu latach straciła upodobanie w moich oczach. Znienawidziłem ją, gdyż odkryłem w niej odrażająca cechę, gadulstwo. Wypisałem jej list rozwodowy (5 Ks. Moj. 24) i chce ja odprawić, tylko nie wiem, jak go jej wręczyć. Osobiście, czy przez policje?
5. Mam jednego sąsiada, który uparcie chce pracować w dzień. szabatu. W 2 Ks. Moj. 35:2 jest jasno powiedziane, że ma być skazany na śmierć. Czy moralnie jestem zobowiązany, by go zabić sam?
6. Jeden z moich przyjaciół twierdzi, że nawet jeżeli jedzenie owoców morza jest obrzydliwością (3 Ks. Moj. 11:10), to mimo wszystko jest mniej gorsze od homoseksualizmu. Nie zgadzam się. Czy może Pan osądzić?
7. W 3 Ks. Moj. 21:20 jest powiedziane, że nie mogę się zbliżać do ołtarza Boga, jeżeli mam problem ze wzrokiem. Musze zdradzić, ze noszę okulary do czytania. Czy muszę mięć wzrok 20/20 lub czy można negocjować?
8. Większość moich przyjaciół obcina sobie włosy, również w tzw. kółka, mimo że jest to jasno zabronione 3 Ks. Moj. 19:27. Jak oni mają umrzeć?
9. Wiem, że wg 3 Ks. Moj. 11:6-8, jeżeli dotknę skóry martwego wieprza, staje się nieczysty. Ale czy mogę nadal grać w piłkę nożną, jeżeli będę nosił rękawice?
10. Mój wujek ma jedną żonę. Nie respektuje 3 Ks. Moj. 19:19, ponieważ sieje dwie różne rośliny na tym samym polu. Jego żona zresztą również, ponieważ nosi ubrania z dwóch różnych materiałów (mieszaninę bawełny i poliestru). Ma również zwyczaj przeklinania. Czy naprawdę musze zebrać całe miasto, by ich kamienować (3 Ks. Moj. 24:10-16). Czy nie moglibyśmy ich po prostu spalić żywcem podczas prywatnego zebrania rodzinnego, jak to zrobiliśmy dla tych, którzy sypiają z ich rodzina? (3 Ks. Moj. 20:14)."